Hai, hai... odpowiedział jej samuraj, mimo wszystko nie tracąc humoru, w przeciwieństwie do koleżanki. Może wydawało się to dziwne, że Asagi szedł za przypadkowo poznaną w barze niewiastą, której nawet imienia nie znał, co dziwniejsze - ona zaprowadziła go prosto do domu. Oznaczać to mogło aż dwie rzeczy, a ta z nich, która była mniej przyjemna nie zostanie w dalszych rozważaniach wzięta pod uwagę.
Ładnie. skomentował mieszkanko dziewczyny przekraczając próg, po czym prezentując resztki dobrego wychowania zdjął kapelusz oraz tabi, co by nie zabłocić dziewczynie najpewniej wynajętego lokalu. Pewności tej nabrał po tym, jak dziewoja zgodziła się przyjąć zadanie od karczmarza, oznaczało to, że jest shinobi (samurajko by się nie podjęła tak nędznej roboty). Z tego co wiedział, shinobi przybywający do kupieckiej osady otrzymywali wykupiony przez rodzinkę lokal na kilka miesięcy, co było jawną dyskryminacją jednej kasty wojowników nad drugą, no ale cóż...
Mhm... odpowiedział obserwując, jak Shikako wyciąga 2 futony, a przy tym całkiem ładnie się pochyla. Przez chwilę Asagi zastanawiał się, czy jest to próba wysłania go do pokoju obok i załatwienie go jego własnym mieczem, ale kolejne kroki dziewczyny mówiły zupełnie co innego.
"A jednak udany wieczór..." podsumował z nieukrywanym, aczkolwiek delikatnym, szelmowskim uśmiechem, po czym gdy już Shikako, przebrała się w piżamkę (nie wiadomo po co), postanowił pójść za jej przykładem. Pierw należało odłożyć miecz na stojaczek, który to ułożył przy swoim futonie (ale jednak na tyle, by trzeba się było nieco postarać, by go sięgnąć), ale uprzednio odwiązał sageo, bowiem znajdzie się dla niego lepsze zastosowanie...
Coś na to poradzimy... odparł rozplatając hakama himo. Może, gdyby było jaśniej Shikako zauważyłaby, że jest ono zaplecione starannie, ale kto się będzie o to teraz przejmował. Po hakama, która mimo wszystko wylądowała na podłodze (ale nie rzucona niczym szmata!), przyszła pora na kaku obi oras kosode, a po nich...
O ile dziewczę uznała, że będą spać na podłodze, Asagi miał z goła odmienny plan. Ułożywszy "kołdrę" na swym legowisku, ułożył się za dziewczyną na tzw. łyżeczkę, bo przecież narzekała na to, że jej zimno, a chwilę później jego dłonie dziwnie i sprawnie zadarły do góry jej nemaki (jak dobrze, że to się łatwo rozwiązuje!), a następnie korzystając z jakiegoś pomniejszego chwytu/rzutu jujutsu "przerzucił" dziewczę na swój futon który to posiada kołderkę.
Zaraz po niej, równie sprawnie i nadzwykle szybko ułożył się na niej, w momencie obrotu zakrywając ich wspólnie jej narzutką (no i derką). Teraz nastawał moment dość niepewny, pytanie czy Shikako da się aż tak "poniewierać", ale chyba w jakimś konkretnym celu go tutaj zaciągnęła, no i to ona narzekała że jej zimno. Nie dowiesz się, jeśli nie sprawdzisz, najlepiej lewa dłoń na jej prawą, jego prawa na jej lewę, obie do góry nad głowę i już mamy dwie łapki kunoichi w jednej samurajskiej, a jego druga powędruje pierw na jej włosy, które odsłoni z twarzy, a potem niżej, niżej...
Co do odwiązanego wcześniej sageo, to Asagi o nim pamięta i to całkiem dobrze. Na razie jednak, ostrożnie, pilnujemy reakcji dziewoi, czy się podda od razu, czy może jednak nieco powalczy (lepsza druga opcja, wszak nie może być za łatwo). Na sageo przyjdzie czas, gdy już się Shikako nieco wyluzuje i zostanie wprowadzona w lepszy nastrój (bo te złe ninje mają swe sposoby na wyplątanie się, w sumie on też), a w tym celu zajmijmy się kolumną jej szyi, delikatnie składając pocałunki, wręcz muskając jej skórę ustami. Wolną łapkę natomiast skierować należy niżej, w dół wzdłuż wewnętrznej strony uda...