[Event] - Grupa Medyczna

Awatar użytkownika
Tanaka Misaki
Posty: 212
Rejestracja: 23 mar 2022, o 21:15
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Niewysoka, szczupła dziewczyna o ognostoczerwonych włosach i różowych oczach
Widoczny ekwipunek: -ochraniacz na czole
-dwie kabury
-torba
Multikonta: Akihiko Maji

Re: [Event] - Grupa Medyczna

Post autor: Tanaka Misaki »

Misaki wzięła głębszy oddech, po raz pierwszy, odkąd trafiła pod opieką medyków, mogła to zrobić w miarę swobodnie. Możliwości Iryojutsu jak i doświadczenie osób, które opiekowały się rannymi wywołały u dziewczyny duży podziw, na tyle duży by rozważyć samodzielną naukę technik medycznych w przyszłości. Niestety, ból nie dawał o sobie zapomnieć, a operacja przeprowadza na nogach ciągnęła się strasznie, każda chwila zaś okupiona była dalszym cierpieniem. Dziewczyna robiła co mogła by utrzymać się samą w miejscu i nie krzyczeć, jednak nie była dość silna by powstrzymać się przed próbą wierzgania, czy wyrywania się. Całe jej ciało chciało po prostu stąd uciec. Z oczu ciekły jej łzy, a ona sama cicho łkała, próbując chociaż nie krzyczeć. W końcu jednak, ból zaczął stopniowo uspokajać, wyzwalając Misaki od dodatkowych cierpień. Nie było idealnie, ale bez wątpienia było lepiej. Tanaka odetchnęła, gdy operacja na jej nogach została zakończona.
-Dziękuję.. - szepnęła, dziękując zarówno za leczenie, jak i informacje o towarzyszach. Przymknęła oczy, czując narastające zmęczenie, które teraz, gdy ból się uspokoił, dawało o sobie znać ze zdwojoną mocą. Starała się uspokoić wewnętrznie, by chociaż na moment odciąć się od wojny i odpocząć psychicznie. Uchyliła powiekę, gdy ktoś się do niej zwrócił. Wpierw wypiła wodę i delikatnie poprawiła się na szpitalnym łóżku.
-Z takimi nogami ciężko byłoby uciekać... - spróbowała zażartować, mimowolnie wywołując u siebie grymas bólu.
0 x
Obrazek Suknia na formalne okazje (Made by Akari - młoda, zdolna krawczyni z Ryuzaku)
Obrazek
Bank
PH

Mowa.
Awatar użytkownika
Shinsu
Postać porzucona
Posty: 812
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 10:40
Wiek postaci: 23
Widoczny ekwipunek: Dwie torby u pasa.
GG/Discord: Shins#7007

Re: [Event] - Grupa Medyczna

Post autor: Shinsu »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1007
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: [Event] - Grupa Medyczna

Post autor: Anzou »

Do Białowłosego jakby docierało więcej, nie miał pewności czy tylko słyszy głosy, których nie ma, czy może faktycznie, gdzieś jego organizm nadal walczy i utrzymuje kontakt z rzeczywistością. Chłopak miał niewielki wpływ na to co aktualnie się działo, nie mógł nikomu pomóc, nie mógł też jednak nikomu przeszkadzać. Czuł co chwila różny ból, nacinanie, usuwanie różnego rodzaju rzeczy, potem delikatnie ukojenie i tak ciągle. Jego ciało się wierzgało i dawało znak dla pracujących nad nim medyków, dawało im sygnał, że się nie poddaje i walczy. Nastolatek ma w sobie ogromną wolę życia, życia w normalnym świecie - pokazania jeszcze wszystkim na co go stać. W końcu... opanował technikę na mistrzowskim poziomie i nadal jej nie użył. Musi pokazać i udowodnić Chino na co go stać! Nastolatek nie widzi już różnych obrazów, skupia się na każdym możliwym dźwięku i doznania z ciała tylko i wyłącznie po to, aby utrzymywać swoją świadomość i zwyczajnie... czuć, że żyje. Tylko to mógł teraz robić. Sprawić, żeby starania medyków nie poszły na marne i się nie poddawać. Niezależnie jaki ból to za sobą niesie i jak ciężkie jest to zadanie.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 276
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: [Event] - Grupa Medyczna

Post autor: Shigemi »


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Nadejście chwili, gdy moje wysiłki i skoncentrowana praca wreszcie przyniosły widoczne rezultaty, było momentem, na który czekałem. Gdy moje ręce przykładały się do uleczenia tych potężnych złamań i zranień wewnętrznych za pomocą chakry, ogarnęła mnie mieszanka ulgi i zdumienia. Było to jak wyrzucenie wielkiego ciężaru z moich barków, który przez chwilę wydawał się nie do udźwignięcia. Widok, jak ciała wracają do poprawności, jak powoli znikają siniaki i skóra zaczyna się zasklepiać, dawał mi uczucie spełnienia, które trudno opisać słowami. To było jakby ocalanie życia nie tylko rannych, ale i mnie samego, pozwalając mi zrozumieć, że moje wysiłki nie poszły na marne. Zmęczenie, które mnie ogarniało, nie przypominało już tej przytłaczającej pustki z przeszłości. Było ono teraz satysfakcją, owocem pracy i poświęcenia. Odczuwałem, jak moje ciało opada, jakbym zwolnił tempo po intensywnym biegu. Jednak to zmęczenie było teraz inaczej postrzegane - nie jako coś, co mnie osłabia, lecz jako dowód na to, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc. To był cenny dowód, że uczyniłem postępy i stałem się lepszym w tym, co robiłem. Emocje, które mi towarzyszyły, były jak opadający kurz po burzy. Odczuwałem ulgę, że w końcu udało mi się osiągnąć sukces, że moje wysiłki znalazły sens i przyniosły widoczne efekty. Widok tych ludzi, którym pomagałem, odzyskujących nadzieję na życie i zdrowie, wypełniał mnie poczuciem spełnienia. Wiedziałem, że to, co robię, ma sens, że to ma wpływ na innych ludzi, że to ma znaczenie. Gdy spojrzałem na wyleczoną dziewczynę, odczułem, że mój los z nią i innymi, którym pomogłem się splata. Moje ręce, moja chakra, moje umiejętności - stały się częścią tego procesu, częścią ich uzdrowienia. To był moment, który przypominał mi, że nie jestem samotny, że moje wysiłki nie są bez znaczenia, że nawet w obliczu ogromu złamanych ciał i wewnętrznego bólu, jestem w stanie przynieść odrobinę ulgi i nadziei. Następny pacjent został do mnie wprowadzony, moje oczy natychmiast spoczęły na jego ciele, a serce wzbudziło się do życia szybszym tętnem. Jego ręka, czy raczej to, co z niej pozostało, była drastycznie okaleczona. Odcięli mu ją, jak wydawało się, w jednym z niewyobrażalnych aktów przemocy. Ocalały tylko postrzępione resztki kości i zniszczona tkanka. Ujrzenie tego okrucieństwa wywołało we mnie mieszankę przerażenia i współczucia. Widok zdeformowanej kończyny przypomniał mi o istniejących w świecie ninja zagrożeniach oraz skali brutalności, której niektórzy ludzie byli zdolni do podjęcia. Czułem dreszcze na myśl o bólu, jaki musiał on odczuwać podczas tej makabrycznej amputacji. Jej ciało zdawało się być pulsem ognia i żądzy zemsty, a moje wnętrze rozbijało się od wewnętrznej walki. Emocje płynęły jak strumienie o przeciwnych kierunkach - współczucie i gniew mieszały się z poczuciem bezsilności. Byłem tylko medykiem, nie miałem zdolności cofnięcia czasu ani zmaterializowania nowej kończyny. Jednak w tych emocjonalnych podmuchach był też iskierka nadziei. Wiedziałem, że mogę pomóc złagodzić cierpienie tej kobiety. Choć nie mogłem przywrócić jej ręki, to mogłem zapewnić jej opiekę, złagodzić ból, a może nawet pomóc jej odzyskać część zdolności ruchowych. To było moje powołanie jako medyka - pomóc w niemożliwych sytuacjach, znaleźć drogę ku przezwyciężeniu cierpienia. W miarę jak zaczynałem pracować, moje ręce działały mechanicznie, kierowane wiedzą i doświadczeniem. Chociaż mój umysł był osadzony w technikach medycznych, moje serce nadal biło w rytmie współczucia. Byłem tu, by pomóc, by znaleźć chociaż małe światełko nadziei w ciemności okrucieństwa.

Walka z czasem trwała, wiedziałem, że muszę obmyć ranę, podać środki przeciwbólowe oraz pigułkę z krwią. Oczywiście wszystko wykonałem, a następnie rozpocząłem proces szycia. W "ciszy" szpitala polowego, kiedy żarło mnie zmęczenie, a emocje wciąż drżały pod powierzchnią, skupiłem się na zadaniu, które przed sobą miałem. Mój wzrok spoczął na zdeformowanej ręce pacjenta, a moje dłonie delikatnie sięgnęły po igłę i nić. Choć byłem zmęczony, wiedziałem, że to była ostatnia faza, ostatni krok ku ukojeniu bólu tej kobiety. Mój oddech stał się spokojniejszy, a ręce nabrały precyzji. Delikatnie włożyłem igłę w skórę, czując opór, który wskazywał na głębokość rany. Moje ruchy były pewne, choć moje serce wciąż wahało się pomiędzy lękiem a opanowaniem. Poczułem, jak nitka przenika skórę, łącząc podarte fragmenty razem. Moje ruchy były dokładne, czasem lekko drżące, ale precyzyjne. Podczas gdy igła przecinała skórę, myśli krążyły wokół tego, co towarzyszyło tej ręce. Czyje to było dzieło? Czy osoba, która dokonała tej okrutnej amputacji, odczuwała choćby cień wyrzutów sumienia? To był wstrząsający przypomnienie o mrocznej stronie świata ninja, gdzie przemoc i brutalność były często na porządku dziennym.
Moje ręce pracowały dalej, z każdym przeszywającym ruchem zbliżając rany do siebie. Wiedziałem, że proces gojenia będzie długi i bolesny, ale dawałem temu człowiekowi szansę na powrót do zdrowia, na to, by mógł zacząć odbudowywać swoje życie po tej traumie. Moje dłonie poruszały się w tempie narastającej pewności, z każdym szwem przywracając nadzieję. Gdy ostatni szew został zakończony, poczułem ulgę. Patrząc na zszycie rany, wiedziałem, że choć nie mogę cofnąć tego, co się stało, mogę pomóc w procesie powrotu do zdrowia. Wiedziałem, że to tylko mały krok w całej drodze, ale to była droga, którą razem z pacjentem mogliśmy pokonać. Głęboko w sercu czułem się wypełniony sensem tego, co robię - byłem medykiem, który starał się przywrócić normalność w świecie, gdzie okrucieństwo było na porządku dziennym.


Młody medyk ninja spojrzał w górę, gdy nagle usłyszał stłumiony huk. Serce zamarło mu w miejscu, gdy coś ciężkiego spadło na płachtę dachu szpitala polowego. W kolejnej chwili zobaczył, jak krew zaczęła się przesączać przez tkaninę. Wewnętrzny szok ogarnął go, a jego myśli zamarły w miejscu. To, co jeszcze przed chwilą wydawało się względnie spokojnym miejscem, teraz zmieniło się w arenę chaosu. Czuł, jak pulsujące uderzenia krwi wypełniają jego uszy. Wszystko działo się tak szybko, że miał trudności z nadążeniem. Widok krwi przesączającej się przez dach sprawił, że jego dłonie lekko się zatrzęsły, a poczucie bezsilności gryzło go w głębi serca. Wiedział, że to oznaczało, że ktoś na zewnątrz był w bardzo poważnym stanie. Wewnętrzny niepokój przeplatał się z adrenaliną, a jego umysł pracował na pełnych obrotach, próbując zrozumieć, co się stało. To była sytuacja zupełnie nowa, nieprzewidziana, która wywołała w nim uczucie chaosu. Wszystko, co dotąd wydawało się pewne, nagle stało się kruche i niebezpieczne. Nie podejmowałem żadnych akcji poza takimi, które były konieczne do wykonania, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo, w miarę możliwości staram się opatrzeć do konca moją pacjentkę i czekam na rozkazy.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Podsumowanie:
1. Emocje podczas leczenia
2. Nastawianie i leczenie kończyn
3. Leczenie reszty rany ciężkiej
4.Skupienie się na ugryzieniu, aby zrozumieć, czy z tej strony coś jej zagraża.
STAN CHAKRY: 56%

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
1x torba na pośladkach
  Ukryty tekst
[/spoiler]
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tetsurō
Posty: 1224
Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku

Re: [Event] - Grupa Medyczna

Post autor: Tetsurō »

0 x
Prowadzone Misje:
  1. Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
  2. Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: [Event] - Grupa Medyczna

Post autor: Kuroi Kuma »

-Szturmowa... Takeru - odpowiedział kobiecie niezbyt zadowolony, bo była uparta, ale może ktoś od niej tego wymagał i potrzebne jej to było do wpisania w papierek. A z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ wiedział, że Takeru raczej go nie przyjmie z powrotem i z miłą chęcią wypierdoli go z jego Ligi Samobójców. Ale hej! Może im się tam dobrze wiodło i Kuroi miał tylko złe myśli o tej grupie, a tak naprawdę to byli na całej szerokości frontu i dla walczących był jak zbawcy pojawiający się w idealnym momencie i idealnej chwili. Nigdy nie wiesz. Potem cóż... historia znana - poszedł do Misae i tak dalej, to już znamy, więc nie było sensu się rozwodzić nad tym drugi raz.
-Rok? A na co aż tyle? - zdziwił się patrząc na nią tak jakby oszalała. ROK, ponad trzysta dni czekać w jednym miejscu i po co, skoro otrzymała... albo nie otrzymała wiadomości? Kuroi popatrzył na nią dziwnie, ale wolał obecnie nie kontynuować tego wątku
-Porozmawiamy później, teraz za bardzo nie ma czasu - powiedział do dziewczyny i wziął się do roboty nie chcąc zajmować więcej czasu dziewczyny, bo faktycznie miała ręce pełne roboty. W tym samym czasie pojawił się też i chłopaczek o zielonych włosach.
-Już wystarczy, że ty przeszkadzasz, mogę wam razem poprzeszkadzać - rzucił krótko, lecz na wieść o grupie szturmowej Kuroi lekko się rozbawił. Na pewno nie wyglądał na zasmuconego. Powiem więcej - wyglądał jakby bardzo się cieszył, że jest w tym miejscu, gdzie się znalazł obecnie, a nie tam gdzie był dużo wcześniej. -Nie wiem czy nazwałbym ich towarzyszami... Powiedzmy że tam pasowałem jak pięść do nosa. Niby okej, ale jednak trochę boli i średnia z tego przyjemność. Nie chce wdawać się w szczegóły, ale no nie czułbym się tam bezpiecznie nawet w najmniejszym stopniu i nie chodzi tutaj o wroga. - potem jednak zbył chłopaczka ręką i poszedł zająć się tym, czym powinien - czyli rannymi.
-Biorę ją - odezwali się szybko do Misae, przyjmując rozkaz i idąc prosto do dziewczyny, która nie wyglądała najlepiej. Poparzona twarz, skóra dopiero zaczynała pękać. Wyglądało to trochę jakby dotarła tutaj bardzo szybko, bo takie rzeczy dzieją się wręcz natychmiastowo. Dobra organizacja. Nie czekając długo Shiro przyłożył dłonie do jej rany, zaczął proces leczenia początkowo chcąc złagodzić ból, by zaraz później skupić się na odtwarzaniu martwej tkanki i wymuszaniu na skórze do replikowania nowych i zastępowania tego, co był uprzednio. Na pewno pozostanie blizna lub przynajmniej widoczna nowa skóra - bez opalenizny, bez znaczeń, odróżniająca się bo bez znaczeń świata zewnętrznego. Kuroi za to w tym czasie zadbał o własną organizację. Dla Shiro wziął kawałek białego materiału, zawiązał mu na głowie tak by ludzie nie musieli się zastanawiać kto to, tylko mogli zawołać - BIAŁY CZEPEK - i wszystko byłoby jasne. Jeśli nie było czarnej tkaniny albo zwykłego czepka pod ręką, to Kuroi odciął kawałek swojego ubrania nożem i zawiązał sobie na głowie. Teraz było wszystko jasne - czarny i biały. Widząc że wszystko idzie w dobrą stronę, Shiro doskonale sobie radzi i może się w pełni skupić na pacjentce, a oparzenia wyglądały coraz lepiej, Kuroi chciał zająć się zabandażowanym chłopakiem, ale wtem coś spadło i zerwało tkaninę. Huk był straszny, lecz Kuroi działał bo to nie była pierwsza rzecz, a wolał nie sprawdzać, czy w tym cholerstwie nie ma notek.
Zaraz zaangażował do tego swój piasek, zabrał kamień z tego miejsca - posłał po niego swój piasek, który miał otoczyć się wokół tego, co zesłało im niebo i wyniósł go na zewnątrz tak szybko, jak to tylko możliwe. Chciał go wyrzucić poza obóz, najlepiej w jakąś dziurę. Musiał chwilę poczekać trzymając piasek na tworze, by nie wybuchł i nie ranił nikogo dookoła, a po jakimś czasie gdy był pewien, że będzie okej, to wrócił do medyków. Popatrzył na sytuację - Shiro dalej robił swoje, ludzie zabrali się za łatanie materiału - więc tutaj nie był potrzebny. Usłyszał wołanie o pomoc.
-Idę! - krzyknął do Boheia, chociaż nie wiedział jak ma na imię i kim w ogóle jest, przybiegł do niego i przytrzymał żuchwę tak jak prosił. Dostosowywał się do jego poleceń, bowiem nie chciał mu przeszkadzać. Miał swój plan, wiedział co robić. Kuroi też to sobie obserwował, ale jeżeli widział, że Bohei dobrze postępuje, to nie miał zamiaru mu przeszkadzać.
-Spokojnie, już niedługo będzie dobrze - Shiro mówił do dziewczyny, czekając aż ból minie i będzie świadoma, żeby powiedzieć co się stało.

Chakra i Statystyki
  Ukryty tekst
Techniki
  Ukryty tekst
Ekwipunek
  Ukryty tekst
TLDR:
1. Info dla Yamanaki
2. Bla bla z Misae i Tetsuro - tylko parę słów, bo nie ma czasu
3. Shiro zajmuje się dziewczyną
4. Kuroi zakłada biały czepek Shiro, Czarny sobie
5. Kuroi wynosi coś co wpadło na zewnątrz
6. Kuroi wraca i pomaga Boheiowi.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3836
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: [Event] - Grupa Medyczna

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 276
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: [Event] - Grupa Medyczna

Post autor: Shigemi »


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ CO jest kurwa?! - przeszło mi przez myśl. Czułem, jakby cały świat się zawalił wokół mnie, gdy zrozumiałem, co właśnie się stało. W pierwszej chwili myślałem, że to tylko zwykły przedmiot, który spadł na dach szpitala. Ale widok wężowych rysów twarzy, które pojawiały się spomiędzy zniszczonej płachty, wstrząsnął mną głęboko.
Szok i dezorientacja ogarnęły mnie całkowicie. Nie mogłem uwierzyć, że ta dziewczyna, ta obca osoba, mogła spowodować taką tragedię. Moje myśli kręciły się w chaosie, próbując zrozumieć, co się właśnie wydarzyło. Poczułem wewnętrzną pustkę, która ogarnęła mnie na myśl o utracie życia pacjenta. To uczucie było przewiązane z poczuciem winy, choć wiedziałem, że nie mogłem tego przewidzieć. Wciąż jednak obwiniałem siebie za to, że nie zdołałem ochronić tego człowieka, że nie byłem wystarczająco przygotowany, że nie zareagowałem wystarczająco szybko. To, co się stało, wydawało się niemożliwe do zaakceptowania, jakbym tkwił w koszmarze. Była to chwila, która utkwiła we mnie na zawsze. To uczucie szoku, bezsilności i przewijającej się w myślach pytającej się, dlaczego to się stało, towarzyszyło mi przez wiele dni i nocy. Byłem uwięziony w tym kręgu myśli i emocji, próbując zrozumieć, jak to się mogło wydarzyć, i radzić sobie z sensem straty. Ten incydent na zawsze pozostanie we mnie jako przypomnienie, że życie jest ulotne i nieprzewidywalne. Czułem się jakby moje dotychczasowe przekonania i pewności runęły, pozostawiając mnie z poczuciem ogromnej niepewności wobec przyszłości.
Gdy [section][/section]spojrzałem na twarz dziewczyny, z dala wiedziałem, że to już jest koniec. Jej wężowe rysy twarzy wydawały się być zdeformowane i spękane, a oczy pełne bólu i cierpienia były skierowane w niebo. Była blada, a skóra wyglądała jakby była zimna i wilgotna, co świadczyło o zbliżającym się końcu. Jej oddech był płytki i nieregularny, słychać było tylko stłumione westchnienia, które przerywały ciszę w okolicy. Widok tej dziewczyny wzbudził we mnie mieszankę uczuć. Byłem zdziwiony i zszokowany, że to właśnie ona była wrogiem. Jej wygląd nie wskazywał na to, żeby była tak niebezpieczna. Z jednej strony czułem współczucie, patrząc na jej cierpienie. Była tak młoda, a już teraz stała się ofiarą przemocy wojennej. Ale w głębi duszy, muszę przyznać, że pojawiła się także nutka ulgi. Była to ulga związana z faktem, że przeciwnik, który mógłby być zagrożeniem, niedługo przestanie istnieć. To uczucie było jednak skomplikowane, mieszało się z poczuciem smutku i niepewności co do tego, co przyniesie przyszłość. Wiedziałem, że choć to wydawało się być rozwiązaniem sytuacji, to wojna i śmierć zawsze niosą ze sobą gorzkie skutki dla wszystkich zaangażowanych stron. Z trudem utrzymywałem wzrok na dziewczynie, nie mogąc oderwać go od jej wędrujących ku niebu oczu. To była chwila, która zostanie ze mną na długo - spojrzenie w obliczu umierającej osoby, zderzenie się życia i śmierci, które przypominało mi o tym, jak krucha jest ludzka egzystencja. Podobnie jak niewielka iskierka nadziei, również uczucia towarzyszące mi w obliczu tej sytuacji były skomplikowane i trudne do opisania. Były to chwile, w których wiele emocji splatało się ze sobą, tworząc niepowtarzalny obraz tego, co znaczy być świadkiem i uczestnikiem ludzkiego dramatu wojennego. A propos dramatów wojennych, spojrzałem na dziewczynę, którą zaopatrzyłem medycznie:
- Ciężki temat, podobno jest to możliwe, ale nie tutaj, nie teraz. Jeśli nie istnieją jeszcze protezy, podobno są świetni mistrzowie tego fachu na pustyni. Przepraszam, że tylko tyle mogę dla Ciebie zrobić. - trudy tej nocy zaczynały mi doskwierać, zmęczenie nie tylko fizyczne, ale i psychiczne atakowało mnie coraz mocniej. Już nie byłem taki twardy, moja psychika była coraz chwiejniejsza.

Dezerter Tak wywnioskowałem słysząc informacje, które mówiła głównodowodząca, moje serce zaczęło bić szybciej, a wzburzenie powoli rosło we mnie. Dezerterujący z frontu i ukrywający się w szpitalu? To było coś, czego się nie spodziewałem. Wewnętrznie kłębili się we mnie mieszane emocje, od złości i frustracji po zdziwienie i dezorientację. Mój umysł był przesiąknięty pytaniami. Dlaczego zdezerterował? Czy można mu zaufać? Czy jego obecność może zagrażać pacjentom i całemu zespołowi medycznemu? To, że przybywający z frontu ninja miał ukrywać się w naszym szpitalu, rzucało na całą sytuację nowe, niepokojące światło. Wzburzenie wzbierało we mnie w miarę jakieś fragmenty układanki zaczęły się układać. To było jakby naruszenie spokoju i bezpieczeństwa tego miejsca, które miało służyć ochronie i ratowaniu życia. To, że ktoś zdecydował się zdezerterować i schronić tu, podważało cały sens tego, co robiliśmy.
Jednocześnie czułem się zdezorientowany i niepewny, jak mam zareagować na tę sytuację. Czy powinniśmy go zatrzymać? Moje myśli kręciły się wokół tego, jak najlepiej postąpić w obliczu takiej nieoczekiwanej informacji. Wewnętrzny konflikt powodował, że moje emocje były w ciągłym ruchu. Z jednej strony obawiałem się, że ta sytuacja może zaostrzyć już i tak trudne warunki, w jakich pracowaliśmy. Z drugiej strony czułem pewną nutę współczucia i zrozumienia, że może ten ninja ma swoje powody, by postąpić w ten sposób.Wzburzenie towarzyszyło mi przez dłuższą chwilę, a każde nowe myśli i informacje, które napływały, tylko je wzmacniały. To był moment, który poruszył mną głęboko i pozostawił mnie z wieloma pytaniami i emocjami do przepracowania.


Nie przepracowałem tego, spojrzałem na tego chłopaka, który przyszedł nam tutaj "pomagać" okłamał Meduki, to czemu miałby nas nie okłamać?
-Dezerterze, spieprzaj do swojego przydziału, szpital to nie miejsce dla Ciebie! - - spojrzałem na niego wkurzony - - Ignorując rozkazy gardzisz śmiercią i ranami tych na FRONCIE! - byłem wkurwiony, każdy miał swoje miejsce w tej batalii. Każda kropla krwi miała znaczenie, a przyzwalanie na jego obecność tutaj dawało furtkę do tego, aby więcej jemu podobnych się tutaj pałętało. Jeszcze daltonista nie potrafi wziąć innego czepka niż już zajęte. Gdyby nie to, że musiałem chakrę oszczędzać wypłaciłbym mu należną nagrodę za dezercję. Krew się we mnie gotowała.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Podsumowanie:
1. Odkrycie, że to wężowa dziewczyna
2. Reakcja na jej stan
3.Odpowiedź NPC>
4. Wewnętrzna rozterka
5.Zjebka w kierunku
STAN CHAKRY: 56%

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
1x torba na pośladkach
  Ukryty tekst
[/spoiler]
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Bohei Imoto
Posty: 65
Rejestracja: 25 maja 2023, o 19:06
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Shinobi o chłopięcej twarzy o biało-szarych włosach, często zwiniętych w kitek. Czarne oczy przysłonięte okularami, zawieszonymi na zgrabnym nosie. Całkiem wysoki jak na swój wiek, nie wyróżniający się zbytnio od rówieśników.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu udach, duża torba zawieszona na lędźwiach, manierka przymocowana do pasa przy prawym biodrze oraz torba na lewym. Ręce zasłonięte rękawicami z blaszką, zaciągniętymi do łokci. Całość zakryta granatowym płaszczem z kapturem.
GG/Discord: Kateros#3562
Multikonta: Ryūnoko
Aktualna postać: Bohei Imoto

Re: [Event] - Grupa Medyczna

Post autor: Bohei Imoto »

STATYSTYKI:

  Ukryty tekst
EKWIPUNEK:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):

  • Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych sił Sogen"
  • Duża torba na pośladkach
  • Torba na lewym biodrze
  • Manierka przymocowana do pasa na prawym biodrze
  • Kabura na lewym udzie
  • Kabura na prawym udzie


  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Misae
Postać porzucona
Posty: 1565
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: [Event] - Grupa Medyczna

Post autor: Misae »

  Ukryty tekst
Koszt
Wygląd Mieszczący się w dłoni, niesamowicie intensywnie zielony kameleon, o dużych, brązowych ślepiach. U każdej z łapek ma po trzy, chwytne palce oraz długi skręcony w spiralę ogon. Głowę zdobi mu kostny wyrostek. Porusza się z widocznym gołym oka zawzięciem. Nie jest to jaszczurka, z której można w kaszę dmuchać. Udaje bardziej groźnego niż jest. Na grzbiecie widać przebijający się dopiero grzebień z łusek. Wyraz jego pysia jest często poważny, nie pasujący do jego wyjątkowo młodego wieku.
Charakter Potomek samego mędrca, przez co jest bardzo ambitny. Stara się być poważniejszy niż jest w rzeczywistości by ostatecznie i tak dawać swojej dziecięcej naturze dojść do głosu. Małomówny, choć zna ludzki dialekt. Woli aby przemawiały jego czyny, a nie słowa. Najbliższy przyjaciel „Chochlika”. Zawsze są razem i są sobie wierni. Razem planują w przyszłości być najsilniejszymi przedstawicielami swojego rodu. Pozytywnie nastawiony do ludzi i innych. Wydawać by się mogło, że nie jest zbyt przyjazny, ale to zdecydowanie mylne wrażenie.
  Ukryty tekst
Koszt
Wygląd Najstarszy z paczki młodziaków, co widać zarazem po jego już dojrzalszych rysach, jak i spojrzeniu. Jego łuski są koloru buletkowej zieleni,lekko przydymione. Szare oczy, podkreślone są kontrastującą, czerwoną farbą, nadającą młodzieńcowi pewnej dzikości. Jest na tyle duży, że spoczywającą na ręce jego gruby, ogon zwisa. Łuski na grzbiecie układają się na siebie płytowo. By jeszcze bardziej odróżnić się od młodszych towarzyszy na wysokości pasa posiada jasnobrązową przepaskę. Chowa tam różne przedmioty, jak często podkreślając takie, które mogą przydać się w każdym momencie.
Charakter Typowy szef „gangu”. Poważny, ładnie i wyraźnie się wysławiający. Zawsze na przedzie swojej paczki. Nie boi się niczego, a przynajmniej zawsze takie sprawia wrażenie. Wskoczy za pozostałymi maluchami w ogień i na pewno nie da ich skrzywdzić. Bywa porywczy i mówi często więcej niż powinien nie przejmując się tym co pomyślą sobie inni. Bywa uparty i krnąbrny, co często robi za maskę, by złudnie dodać mu wieku i powagi. Gdy pozna kogoś lepiej i nie ma maluchów obok pozwala sobie na żarty i rozluźnienie. Nie zdarza się to niemal wcale, lecz w takich chwilach Bosu, nie musi być bosem.
  Ukryty tekst
Karta:
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): - Torba na lewym i prawym biodrze, plecak, rękawiczki ze stalowymi ochraniaczami na dłoniach, na lewym ramieniu opaska „Zjednoczonych sił Sogen”
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek