[EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Awatar użytkownika
Hana
Posty: 308
Rejestracja: 6 paź 2021, o 05:51
Wiek postaci: 18
Ranga: Uczeń (Dōkō)
Krótki wygląd: Nałożyła na nogi ciepłe, czarne pończochy, a na to spudniczkę. Założyła zwykłą koszulę, a na ramiona zarzuciła błękitną kurtkę. Włożyła na nogi lekkie obuwie, żeby zawsze być gotową do akcji. Włosy upięła jak zwykle z delikatnym akcentem.
Widoczny ekwipunek: Odznaka shinobi (naszyjnik); Kabura na broń (na prawym udzie), kabura (na lewym udzie), dwie torby z ekwipunkiem (z tyłu na biodrze), ciemne rękawiczki (zwykłe), Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych Sił Sogen" (na lewym ramieniu)
GG/Discord: Hana-chan/sushimaru9208
Multikonta: Tetsu Maji

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Hana »

Małe zwycięstwa były dla młodej przedstawicielki klanu Kaminari na wagę złota. Wolałaby pozostać w swojej strefie komfortu i robić tylko te najpotrzebniejsze czynności. Nie wychylać się na emocjonalne wyzwania, ale nie zawsze można być wycofanym na świat. Tym bardziej, że potrzeba ratowania była u dziewczyny na wysokim miejscu. Stąd na twarzy Hany z początku pojawia się wahanie, ale ostatecznie, po reakcji Misaki, mogła z zadowoleniem odetchnąć. Jeśli przyjdzie im walczyć razem na polu walki, to warto było przełamać pierwsze lody. Tym bardziej, że w szeregach wojska kunoichi były mniejszością. Dlatego tak starała się nawiązać znajomość z drugą dziewczyną. Późniejszy kontakt nie powinien być już taki trudny i obojętny.
Jak postanowiła wcześniej, Hana przeczekała całe zamieszanie związane z występem rudowłosego. Szkoda tylko, że nie dowiedział się nic konkretnego, o co pytał. Niestety organizacja w takim formacie miała swoje wady i zalety. Należało liczyć się z tym, że większości doświadczą dopiero na żywo. Należało przygotować się na pełne konsekwencje swoich czynów.

Czasu było już niewiele. Zmierzali do miejsca docelowego, gdzie zacznie się obrona. Nie będzie miejsca na nic poza skrupulatnym podejmowaniem decyzji. Czysta dyscyplina. Tego między innymi była uczona i zamierzała wkrótce pokazać swoją determinację. Shirakawa starała się oczyścić głowę z niepotrzebnych myśli, ale zawsze pozostawała znaczna część umysłu, która była zarażona niepewnością. Tym nieznanym czynnikiem, który znienacka potrafił odebrać kontrolę nad ciałem i osłabić zmysły niczym genjutsu.
Widok twierdzy z bliska był imponujący. Taki nakład pracy miał sprawić, że w ludziach musiała pojawić się nadzieja. W chwilę po jej minięciu Hana spojrzała na przedpole. W oddali uwagę przykuwała łuna ognia. Zachodząca niczym wijący się wśród lasu czerwony smok. Nadciągał wróg. Pogoda zdawała się nie sprzyjać sytuacji, bo kumulowały się burzowe chmury. Niemal namacalny zły omen. Teraz Hana zdała sobie sprawę, jak realne było zagrożenie. Słusznie ewakuowano miasto. Dokładnie przemyślaną ideę postawienia umocnień, żeby armia wroga stanęła im naprzeciw. A raczej to Zjednoczone Siły zmuszone były do straceńczej próby. Chociaż rozbicie wrogich sił też mogło przynieść swoje korzyści. Odetchnęła głęboko, bo odczuwana presja zaczynała napierać z jej wnętrza. Opanowała się tylko dlatego, że była z Anzou i dobrze było mieć przy sobie poznanego jakiś czas temu Shinsu. Ich brawura miała podnieść na duchu nastolatkę i gonić za ich osiągnięciami. Wyznaczenie sobie takich celów skutkowało nastawieniu się na pozytywne rezultaty.

Poruszony przez nią wątek spotkał się z odpowiedzią. Była to ledwie spekulacja. Skoro duża część kontynentu rozwinęła zdolności gromadzenia chakry, to czy dzicy na swój sposób nie mogli też odkryć swych mocy? Niemniej Hana nie zaprzątała sobie tym głowy, więc temat nie był kontynuowany. Sama kunoichi zamyśliła się we własnym zakresie nad potrzebnymi zagadnieniami. Wedle powszechnej metody, jaką jej wpojono, Shirakawa rozważała warianty przyjętej strategii. Chciała walczyć po swojemu, ale priorytet miały mieć rozkazy wydawane poprzez komunikację zapewnioną przez klan Yamanaka. Niesamowity sposób przedstawiony przez nowego dowódcę miał dopiero pokazać swoją zjawiskowość. Na razie postanowiła trzymać ekscytację na wodzy.
Wraz z tymi wieściami Regularna grupa Zjednoczonych Sił została posegregowana na drużyny. Do samego końca liczyła, że znajdzie się ze znajomymi, a nie z najmniej spodziewanym występkiem - Ario. Koszmar okazał się przybrać realnych rozmiarów, gdy wyczytane zostały imiona przydzielone do grupy Hany. Postanowiła oddychać, żeby przypadkiem nie dostać jakiegoś ataku paniki. Spojrzała tym samym na Anzou i w wymownym sposób przeprosiła go za brak szczęścia. I tym razem, podobnie jak na Turnieju Pokoju, nie dostali szansy na wspólną akcję. Za to Shinsu miał pozytywny wpływ na dalszy ich los. Jeśli wierzyć jego zapewnieniom, to otrzymany przedmiot nosił namiastkę lokalizatora. Pewnie zawierał jego chakre na potrzeby dalszej detonacji. To trochę przerażające, jednak ufała mu na tyle, żeby wykorzystać ten patent. Ona nie będzie znała ich położenia, ale uniknie pola rażenia niechcianych wybuchów. Te naprawdę robiły wrażenie.
- Naprawdę uroczo wykonany robaczek. Dziękuję, przyjmę go Shinsu-san. - odpowiedziała chłopakowi i tym sposobem miała oddalić się do swojej drużyny. Pomachała nieznacznie do Anzou i takim sposobem była już zdana na siebie oraz trójkę innych shinobi. Glinianą figurkę schowała za materiał opinający jej talię.

Na początek przyjrzała się każdemu nieśmiało. Stanęła trochę z boku. Lewą rękę trzymała równolegle do ciała, a drugą dłonią złapała ją za łokieć w niewinnym uścisku. W takiej pozie chciała oswoić się z niepewną sytuacją. Mogła w dogodny sposób zauważyć pokaz Ario nad jego zdolnościami. Miała już do czynienia z Lalkarzem i widok poruszającej się salamandry wydał jej się bardzo znajomy. Mimo wcześniej deklaracji, że opowiedział się po stronie Uchiha w wojnie wywołanej przez Kaminari, to dziwnie było posiadać jakąkolwiek urazę. Chyba, że sam rudowłosy Sentoki miał z tym większy problem. Do nietuzinkowej paczki jako ostatni zawitał dość specyficzny chłopak. To jego uroda przyciągnęła uwagę Hany. Włosy miał ułożone w istną tęczę kolorów, gdzie dominowała barwa czerni i granatowego. W dodatku były tak samo krótkie, jak u Shirakawy. Jej nie puszyły się tak bardzo. Pomyśleć można, że odkryła swoją męską podobiznę. Ukłoniła się chłopakowi z klanu Yamanaka w wyrazie szacunku. To on miał zapewnić im odpowiednią komunikację i zgranie. Podobno w czasie rzeczywistym. Dlatego sama Hana musiała być w dobrej kondycji i operować wyćwiczoną podczas treningów zwinnością.
Na koniec uczyniła to, co zamierzała od jakiegoś czasu. Rozpoczynanie walki od użycia technik pewnie nie wchodziła w grę, dlatego sięgnęła do torby po mały zwój. Przygotowała w nim prostą technikę pieczętując, żeby zmieścić swoją broń. Rozwinęła go w ręce i poprzez krótki impuls wydobyła ze środka potrzebną zawartość. W znikającym obłoku dymu pojawił się drzewiec, a na jego zakończeniu standardowy grot. Włócznia leżała w jej ręce i górowała nad niską posturą. Była gotowa i bardziej chyba już nie będzie na to, co miało wkrótce nadejść.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1007
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Anzou »

Wszystko powoli zmierzało do momentu otwarcia. Do momentu, w którym Władca Piorunów ponownie ruszy na wyprawę, przygodę i zbawianie świata. Pytanie - czy z takiej wyprawy wróci i czy ponownie będzie mógł przynieść sławę klanu Kaminari. Jak nie on, to chociaż Hana. Młodzieniec początkowo zastanawiał się nad tym tajemniczym robaczkiem, który wytworzył Shinsu, zważywszy na fakt, że pewnie to urocze i cudne stworzenie może zostać zdetonowane i zadać niemały ból dla chłopaka. Niemniej - tutaj są w jednej drużynie, Anzou schował go do swojej prawej kabury.
- Tylko nas nie wysadź. Dzięki, Shinsu.
Odpowiedział neutralnym głosem z delikatnym uśmiechem na twarzy Białowłosy. Nie zamierzał się napinać i protestować. Zaufanie to podstawa udanej pracy w grupie. Jedno nie do końca odpowiadało Anzou - fakt, że Hana nie będzie wraz z nim, że nie będzie obok, że nie będzie mógł mieć na niej oka. Nie zamierzał jednak robić scen. Wiedział, że jest niezwykle inteligentna i trenowała w ostatnim czasie, aby poprawić wachlarz swoich umiejętności. Kaminari dotknął ramienia dziewczyny.
- Uważaj na siebie... proszę...
Anzou powiedział to cicho, do ucha, delikatnie zacisnął ramię dziewczyny. W jego głosie dało się wyczuć ładunek emocjonalny. Anzou chwilę po tym udał się do swojej grupy, przywitał się z każdym z nich.
- Kaminari Anzou. Bardzo miło mi Was poznać... Mam nadzieję, że wrócimy wszyscy razem, w jednym kawałku. Shinsu... będziemy współpracować, moje wiązki są już w stanie poruszać się zgrabniej, więc będę omijać Twoje stworzenia.
Zadeklarował nastolatek spokojnym głosem i w sumie pozostało tylko jedno; czekać na dalsze dyspozycje i rozpoczęcie zabawy. Nie miał pojęcia jak ta cała łączność ma wyglądać, czy będzie skuteczna, ale odpowiednia komunikacja interpersonalna w drużynie to klucz do wygranej. Chłopak nie wie czego oczekiwać po potworach i dzikich zza muru. Krew. To jest pewne. Anzou czeka i ruszy, zgodnie z rozkazami.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tanaka Misaki
Posty: 212
Rejestracja: 23 mar 2022, o 21:15
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Niewysoka, szczupła dziewczyna o ognostoczerwonych włosach i różowych oczach
Widoczny ekwipunek: -ochraniacz na czole
-dwie kabury
-torba
Multikonta: Akihiko Maji

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Tanaka Misaki »

Yuki Mikoto? Nie Yuki Hoshi? Czyżby Hoshi-san coś ominęła w swojej wiadomości? - zapytała samą siebie w myślach, gdy ich szefo opierdzielał Ario od góry do dołu. Nie żeby Lalkarz sobie nie zapracował na ten opierz, Misaki była szczerze zaskoczona jego postawą. Nie przypuszczała, że jej kolega mógłby się aż tak rządzić. No cóż, ludzie są istotami skomplikowanymi i zdarza się, że ich cechy są ze sobą sprzeczne. Dziewczyna sięgnęła pamięcią w przeszłość, raz jeszcze odświeżając sobie wiadomość, wysłaną do siedziby Kropli przez Hoshi, jednak nadal nie przypominała sobie nikogo o imieniu Mikoto, kto byłby w tymże liście wspomniany. No cóż, trzeba było to po prostu zaakceptować i robić swoje. Nie była aktualnie w stanie skontaktować się z Hoshi, ba, nie wiedziała nawet, gdzie mogła szukać tej kobiety. Dostrzegła też wzrok Uchihy, który spoczął na niej samej, podczas aktywacji Senninki. Mimowolnie uśmiechnęła się, jednak nie wyrażał on żadnych przyjacielskich intencji. Było to raczej coś pomiędzy rozbawieniem i pogardą.
Pozostało jej tylko ruszyć wraz z całą tą masą ludzi na front. Do jej uszu dobiegały dźwięki oznaczające wymarsz dużych grup ludzi. Kotei szło na wojnę... A może raczej Shinobi szli na wojnę? Z ciekawością obserwowała otaczający ją krajobraz, razem z twierdzą, która w końcu wyrosła na horyzoncie. Z wyraźnym smutkiem przyjęła wiadomość o wykarczowaniu lasu. Z jej ust wyrwało się westchnięcie, na samą myśl ile zwierząt straciło w ten sposób swoje domy, czy żerowiska.
Pierwszymi ofiarami wojny nie muszą być wcale ludzie... - stwierdziła w myślach, ignorując rozmowę, która miała miejsce tuż obok niej. Nie była ona kierowana do niej, więc nie widziała sensu w odzywaniu się. Szczególnie, że nie chciała zirytować Ario przed samą walką. Może to ona powinna pilnować jego, a nie odwrotnie? Nie żeby obrażanie Uchihów nie było fajne, ale CHYBA musieli z nimi współpracować. Przedstawiła się tylko panowi od Senju, bo Ario chyba nie podał jej imienia i nazwiska, po czym kontynuowała marsz, który wkrótce został wstrzymany. Wysłuchała kolejnego ogłoszenia i spojrzała na Yamanakę. Wyglądał całkiem... niegroźnie? Oczywiście, pozory mogły mylić, szczególnie jeśli mowa była o klanie Yamanka. Ku swojemu zdziwieniu odkryła, że nie była w tej samej drużynie co Ario. Z tego co się orientowała, to byli się oni w stanie całkiem nieźle zgrać.
Czyli Uchiha nas rozdzielili bo jesteśmy z tej samej organizacji? Ehh... Hoshi-san i Sasame-san się zdenerwują. W końcu Ario-san miał mnie pilnować.
Po wyczytaniu swojej drużyny, Misaki zdała sobie sprawę z pewnego faktu. Otóż nikogo stąd nie kojarzyła, ba, nie wiedziała nawet czego się spodziewać po ich klanach, pomijając Yamanaka. No cóż, jakoś da sobie radę. Spojrzała w kierunku Shinsu, który się im przedstawił i nawet podzielił się informacjami o swoich umiejętnościach. Dziewczyna ukłoniła mu się delikatnie.
-Tanaka Misaki, miło poznać. Specjalizuję się w walce bezpośredniej i znam podstawy Dotonu. - stwierdziła spokojnie, nie tłumacząc im umiejętności Senninkowych. Z reguły wymagało to zademonstrowania tego i owego, a ona nie chciała marnować chakry. Przeniosła swoją uwagę na, przydzieloną im, Yamanakę,
-Rin-san, jeśli mogę spytać. Twoim zadaniem jest tylko komunikacja, czy również będziesz walczyła? - zapytała, ciekawa roli jaka przypadnie jej nowej znajomej. Zdolności klanu Yamanaka, O których wiedziała Misaki, średnio nadawały się do wielkich bitew. Pytani, czy Rin miała jeszcze jakieś asy w rękawie, czy raczej będą musieli ją osłaniać.
Czyli jestem ja, walcząca w zwarciu, bombiarz, raitonowiec i osoba od raportowania... zwartej formacji to my na pewno nie zachowamy. Będę musiała iść przodem, Dohito pewnie będzie się bawić w samotnego strzelca, a Anzou i Rin będą wspierać z tyłu, innej opcji nie widzę. - podsumowała sobie, to co wiedziała, w myślach.

Podsumowanie:
1. Misaki odsłuchała opierdolu i ruszyła z całą ekipą.
2. Dziewczyna odsłuchuje kolejny apel, przedstawia się teamowi i pyta czy Yamanaka Rin będzie walczyć
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Suknia na formalne okazje (Made by Akari - młoda, zdolna krawczyni z Ryuzaku)
Obrazek
Bank
PH

Mowa.
Awatar użytkownika
Maneki Neko
Posty: 62
Rejestracja: 15 kwie 2023, o 22:17
Ranga: Kontroling Pehaczy
GG/Discord: Arii#9590
Multikonta: Arii, Yachiru

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Maneki Neko »

EventOstatnia Bitwa o Kōtei
przed wymarszem - Sazaraki & ArioDowódca przyglądał się nijako wyglądającemu rudzielcowi, który ciągle się z nim zgadzał. Dzieciak gadał od rzeczy... Czyżby był wyprany z jakichkolwiek ludzkich emocji? Uchiha przyglądał mu się i zastanawiał się czy każdy geniusz jak on posiadał taki pakiet zachowań? Nie wiedział, ale to, że ta cała Hoshi nie przekazała im informacji, od kogo tak naprawdę tutaj są jako organizacja... -Dzieciaki... Tak to z wami jest... Yuki Hoshi was poprosiła, ale ktoś musiał ją tutaj dopuścić i przekazać jej informacje o tym... Yuki Mikoto Shirei Kan klanu Yuki, która zdradziła Cesarza i osiadła z migrantami pod osadą Hachimantai.- pokręcił głową i w końcu jego ton wydawał się bez namiastki gniewu czy złości. Mówił jak ojciec do syna. -Cieszę się, że chcesz pomóc naszym. Kolejny raz. Ale nie możesz wkraczać na moje pole i się tak rządzić. To rada starego dziadka, który przeżył już tyle wojen, że niewarto o nich wspominać. Jesteś mądry, dlatego ufam, że zrozumiesz za jakiś czas. A teraz wróć do szeregów.- i tak ruszyli wszyscy do twierdzy...
podczas marszu - Ario & Misaki & MasahiroBrunet kiwnął głową na przedstawienie się Misaki i delikatnie się do niej uśmiechnął. Następnie wrócił wzrokiem do Ario, który zainteresował się jego stanowiskiem. -Hmmm... Niestety, mój klan nie jest ze mną zgodny z tym, żeby pomagać Uchihą. Ja się z tym nie zgadzam. Ten klan wycierpiał już dostatecznie w ostatnich latach. Żadna zadra z przeszłości niepowinna przesłonić nikomu tego co ma się tutaj wydarzyć. Dlatego wbrew decyzji Władz i swojego ojca... Zabrałem siebie i swojego ucznia tutaj, ponieważ obydwoje nie zamierzamy stać i patrzeć, jak ludzie umierają i się poświęcają dla naszego pokoju.- uśmiechnął się do chłopaka. Kto by się spodziewał, że klan Senju miałby tak otwartą i ciepłą osobę w stosunku do Uchihów? Wydawał się bardzo szczery... -Ah, mój uczeń... Mam nadzieję, że wykorzysta rok naszego treningu...- i gdy tylko skończył swoje słowa dotarli do Twierdzy, gdzie czekała ich odprawa.
Wszyscy zebrali się w swoje grupy i zaczęli ze sobą rozmawiać. W tym samym czasie Shinsu podszedł do stołu, gdzie był Sazaraki i Hayanoshi, aby przekazać swój pomysł. Wcześniej wręczył odpowiedniki Hanie i Anzou, co nie zostało nie zauważone przez Uchihę, który wysłuchał pomysłu młodego Shinobiego. -Jeżeli się nie mylę na Turnieju Pokoju przechytrzyłeś tego dzieciaka Anzou, który jest z tobą w grupie, prawda?- zagaił do Wybuchowego Księcia. Zeskoczył ze stołu stając na przeciw niego i spojrzał się na Hayanoshiego, który kiwnął głową, jakby na znak zgody. -Oczywiście, prześlij każdej drużynie swój twór na pewno będzie to dla Ciebie pomocne. Jednak chłopcze... Twoje twory wyrządzają ogromne wybuchy. Zastanów się nad tym czego używasz. Nie mamy czasu na szkolenia, ale jak sam zaraz zauważysz idąc w stronę Muru. Będziesz miał ograniczone pole manewru z wybuchami. Dlatego uważaj. Możesz dołączyć do swojej grupy. A reszta słyszała go bardzo dobrze! Przyjąć Glinianego Robaka, zaraz dołączą do Was dowódcy. Proszę im go przekazać!- kapitan kiwnął do niego głową w podzięce i wrócił do staruszka Yamanaki.
Niedługo po powrocie Shinsu do swojej drużyny przed stołem opadło kilkunastu shinobich ubranych w zbroje. Niektórzy ewidentnie należeli do klanu Uchiha, jednak niektórzy mieli ogrom tatuaży, dziwne zbroje ze skórami zwierząt i wiele ran widocznych dla wszystkich zgromadzonych. Sazaraki przez chwilę z nimi rozmawiał, najwyraźniej dzielili się informacjami w skryciu, zanim dostaną odpowiedź od sztabu. Wszyscy pokiwali głowami i zaczęli iść w kierunku drużyn...

Drużyna Hana & Masahiro & Ario & Inosuke
Wszyscy zaczęli wymieniać się informacjami o swoich umiejętnościach. No dobra. Nie wszyscy. Masahiro patrzył się na młodych i zdolnych shinobich. Szczególnie na kukiełkę Ario i jego nici. -Nigdy nie widziałem na własne oczy Marionetkarza. Niezwykła umiejętność, Ario-kun! Niezwykle uniwersalna! Ale to tyczy się każdego z was prawdopodobnie! Cieszę się, że będę mógł zaobserwować trochę waszego talentu! Mam nadzieję, że nie będę odstępował od tak młodych, jak wy!- ukłonił się w ich stronę i prostując wskazał kciukiem na siebie. -Senju Masahiro. Moją zdolnością klanową jest Mokuton - Uwolnienie Drewna. Mogę tworzyć drewno ze swojego ciała lub wprost z ziemi. Jestem tym jednym ze zdolniejszych, tak przynajmniej sądzę. Jako, że Mokuto to Kekkei Genkai to aby go stworzyć korzystam z Suitonu i Dotonu, dlatego jestem zaawansowanym użytkownikiem tych dwóch żywiołów. Nie są mi obce również techniki Ninjutsu i podstawy Iryojutsu. Potrafię korzystać z broni białych i walczę wręcz. Ale to raczej wieloletnie doświadczenie starego człowieka, jakim jestem.- podrapał się nieśmiało po głowie i wyszczerzył do nich zęby. Hana zaczęła przygotowywać broń a Inosuke wpatrywał się w nich zdenerwowany. W końcu dotarł do nich wysoki mężczyzna z odsłoniętymi ramionami, praktycznie zwykłym strojem, który wyróżniały tylko skórzane naramienniki. Jego ramiona, tors i szyja były wytatuowane. Miał wiele odsłoniętych punktów, ale najwyraźniej nie obawiał się o to. Wzrostem dorównywał Masahiro. Równie ciemne włosy, brązowe oczy, zarost. W uszach miał po pięć okrągłych kolczyków, w nosie miał jeden okrągły. Na lewą rękę miał nałożoną metalową rękawice, na prawej ręce, na palcu serdecznym miał złoty sygnet z symbolem klanu Uchiha, zaś na kciuku złoty pierścień z symbolami, bliżej nikomu nieznanymi. Zwykłe, skórzane naramienniki i futro wychodzące z metalowej części "zbroi" na prawym barku. -Witam was, przepraszam za małe obsunięcie, ale musieliśmy trochę poczekać na konkretne polecenia. Jestem Yoshisawa Haruki, będę waszym kapitanem z ramienia Uchiha, dlatego Inosuke-kun będzie stał ciągle przy mnie i kontrolował przesył informacji pomiędzy nami, Masahiro-dono na głównym polu walki a Sztabem Dowodzenia. Nie jestem użytkownikiem Sharingana i nie przynależę do żadnej z gałęzi klanu. Ale za to posługuję się żywiołami Wiatru, Ziemi i Ognia. Słyszałem już informacje o dwójce z Was. Ale chciałbym jeszcze usłyszeć coś o tobie, Hana. Słyszałem również coś o jakiś robaczkach członka klanu Douhito, moge dowiedzieć się czegoś więcej?- uśmiechnął się do niej. Gdy ta przekazała im swoje informacje zwrócił uwagę, że do twierdzy zaczęli wchodzić członkowie oddziału dystansowego, który prawdopodobnie miał dostać się na sam mur...
Drużyna Misaki & Rin & Shinsu & Anzou
W tej grupie panowała raczej luźniejsza atmosfera niż w drugiej, o której pisałem wyżej. Każdy od razu podzielił się jakimiś informacjami o sobie i zaczęli między sobą rozmawiać. Może to przez to, że Shinsu i Anzou siebie znali? A może to z jakiegoś innego powodu o jakim nie wiemy? Nie mamy niestety czasu, aby rozmawiać na ten temat i szukać odpowiedzi. Młoda kunoichi zapytana przez Misaki zamyśliła się i delikatnie się uśmiechnęła. -Umiem walczyć i wiem, co robić, jednak moim zadaniem jest kontrola dostępu do informacji. Dlatego raczej nie będę uczestniczyć w samej bitwie, tak jak wasza trójka z dowódcą.- uśmiechnęła się do młodej kunoichi, która jako jedyna zapytała się o coś takiego i zaczęła bardzo szybko analizować całą tę sytuację. Właśnie gdy wrócił do nich Shinsu i kapitanowie opadli przed samym Sazarakim, Rin spojrzała się w tamtym kierunku, ale patrząc się, jakby w inny punkt. -Przepraszam, otrzymałam inne rozkazy od sztabu. Muszę ruszać w kierunku portu. Niestety nie będziemy mieli okazji ze sobą współpracować, ale... Mam nadzieję, że jeszcze się ze sobą zobaczymy.- ukłoniła się im nisko i odwróciła się na pięcie, biegnąc w kierunku morza, które dopiero teraz wszyscy widzieli. A raczej mogli dostrzec. Deszczowe chmury, które się powoli zbierały odsłoniły kawałek księżyca, który oświetlił im wzburzoną niskimi falami taflę wody. Piękny widok, ale przerwany przez dwóch przybyszów odchodzących od stołu dowódcy. Jednym z nich był wysoki, ubrany w czarny, zwykły strój shinobiego mężczyzna o blond włosach. Miał prawie dwa metry, niebieskie oczy i tatuaże wychodzące mu od torsu ku twarzy. Na plecach miał przewiązany duży zwój, na biodrach przewieszoną miał torbę. Przez lewe oko szła bardzo wyraźna blizna po cięciu. Jego wzrok był inteligentny, ale bardzo delikatny i miły.
Obok niego szła młoda kunoichi o białych oczach, długich czarnych włosach, którą cała trójka mogła kojarzyć z ostatniego Turnieju Pokoju. Asugi Hyuga, tak, tak. Ta sama kunoichi, która proponowała młodemu Sugiyamie przed walką niezbyt adekwatne do sytuacji propozycje. Jak to się skończyło? Nie nasz interes! Ważnym było to, że ubrana była w lekką zbroję z namalowanym herbem swojego klanu na plecach. Wyglądała jednak trochę inaczej, jakby doroślej. Czyżby ostatni rok tak ją mógł zmienić?
-Shirazuki Take. Będę waszym kapitanem. A to jest Hyuga Asugi. Będzie naszym tropicielem i badaczem sytuacji.- uśmiechnął się do nich, ale raczej od niechcenia. -Rin-san, została odesłana do portu. Więc wszystkie informacje będziemy otrzymywać od samego Hayanoshiego. Więc o to się nie martwcie. Przedstawiliście sobie wszystkie informacje o sobie, jakie chcieliście, więc ja powiem tylko tyle, że jestem członkiem klanu Gazo. Tego zza Muru, który teraz wraz ze swoimi braćmi i siostrami mieszka w Sogen. Więc potrafię malować i ożywiać swoje twory, które są uniwersalne w wielu aspektach.- spojrzał się na dziewczynę obok, która zarumieniona patrzyła się na Aznou i Shinsu. Tak, bardzo dobrze ich pamiętała. -Ja posiadam Doujutsu, dzięki któremu mogę widzieć wszystko dookoła siebie jak i wszystko w dali, jeżeli się odpowiednio na tym skupię. Moja zdolność klanowa wymusza na mnie korzystanie z Taijutsu, ale dam radę również utrzymywać dystans. Chociaż sądzę, że z Misaki-chan, nie będę musiała tego robić dzięki waszej trójce.- obdarzyła ich wszystkich delikatnym uśmiechem. Szczególnie mężczyzn, którym wskazała ich umiejętności utrzymywania dystansu z przeciwnikiem. Kiedy zakończyło się przedstawianie i zapoznanie się ze sobą zauważyli, jak do twierdzy zaczęli wchodzić żołnierze z innego oddziału, aby prawdopodobnie móc dostać się na sam mur...

Wszyscy zgromadzeni widzieli, jak kolejny oddział wchodził do kamiennej twierdzy postawionej na tym terenie. Kolejny oddział, który miał przeciwstawić się siłą wroga. Nie byłoby to dla nich nic nadzwyczajnego, gdyby nie pieśń, którą właśnie śpiewali. Jeden z żołnierzy grał na gitarze, inni dodawali efektów tupaniem. Każdy z tego oddziału śpiewał, znanemu wszystkim, pieśni o mężczyźnie idącym na wojnę, aby wrócił do swej kochanej żony. I w ich oddziale zwykli wojownicy, żołnierze piechoty wyszli na środek wystukując uderzeniami nogi o grunt pieśń, śpiewając. Kunoichi i shinobi dołączali się do nich opowiadając razem tę jedną historię, która ich wszystkich teraz łączy. Tak samo, jak bohater tej piosenki, byli z daleka od swoich bliskich, ale chcieli do nich wrócić... Sazaraki wraz z Hayanoshim przyglądali się temu z delikatnymi uśmiechami. Pierwszy raz widzieli coś takiego, pierwszy raz w historii takie wojsko zostało stworzone, aby przeciwstawić się wspólnemu wrogowi. Atmosfera delikatnie opadła, nie była już tak ciężka... Jakby przynajmniej przez tę jedną chwilę wszyscy się odstresowali i skupili się na pięknej historii, którą sobie nawzajem podarowali...
Uchiha Sazaraki
Obrazek
Yamanaka Hayanoshi
Obrazek
Senju Masahiro
Obrazek
Yamanaka Inosuke
Obrazek
Yoshisawa Haruki
Obrazek
Shirazuki Take
Obrazek
Hyuga Asugi
Obrazek

Czas na odpis Graczy : 10:00 18.07.2023
Czas na odpis Prowadzącego : 10:00 19.07.2023
0 x
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2349
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Ario »

Teoretycznie zaogniona sytuacja rozeszła się po kościach i wydawało się, że kryzys już minął. Kto nie znał Ario mógł przypuszczać, że ten będzie dążył do przejęcia jakiejś władzy w grupie czy na ten wojnie. Chłopak zaś zupełnie nie miał do tego głowy, bo raz, postępująca choroba sprawiała, że każdy wysiłek był dla niego coraz większym wyzwaniem, a dwa, nigdy nie zajmował się takimi sprawami. Co prawda zdarzyło mu się mieć kilku ninja na przyuczenie, czy to z ramienia klanu czy organizacji, czasem też losowo, ale to raczej były epizody niż ścieżka kariery.

Dopiero gdy Sazaraki wyjaśnił Ario kto tutaj co zlecił, ten delikatnie skinął głową. Nie znał się zbytnio na polityce, ale coś od początku mu śmierdziało. To Cesarscy dopuścili się do spiskowania wraz z Hanem i jeźdzcami i teoretycznie chłopak nie brał odwetu na nich za mord cywili. Uznał, że to nie jego zadanie, a poza tym jakoś nie było czasu się tym zajmować przez ostatni okres. Fakt faktem, teraz miał pasujące elementy układanki.
- Rozumiem. Brzmi w takim razie na dość rozsądną kobietę. Zamiast ratować własne ziemie wolała Was wesprzeć tutaj. - skwitował sytuację.

Na rządzenie się Ario już nie odpowiedział. Jedyne co chciał to sprawdzić fortyfikację sam, a Uchiha cały czas mówił o wchodzeniu w jego kompetencje. Kunisaku nie wiedział, że Sazaraki był osobą, która znała się na tym, bardziej widział go jako zwarciowca z dużym doświadczeniem, ale ponownie już tego też nie komentował. Odkąd usłyszał, że Ayatsuri zadbali o mury, stracił zainteresowanie tym tematem w pełni.

Ciekawą historię zaś opowiadał sam Senju. Ario rozumiał, że te klany nigdy nie pałały do siebie chęcią, stąd tym bardziej zaskoczyła go opowieść Masahiro. Sam Sentoki miał w dawnych czasach problem z klanem Kaguyów, którzy niemalże zostali z dnia na dzień przesiedleni na tereny Ningyo-shi, co spowodowało to gwałtownego rozrostu przestępczości na tych ziemiach. Ario w tamtych czasach stał się miejscowym szeryfem, dbającym o porządek w swojej osadzie, jednakże Saori zadbała, by przemówić pacynkarzowi do rozumu i oznajmić, że pomagać trzeba wszystkim. Szkoda więc, że sama zapomniała o tych słowach, szczególnie podczas wojny z Uchihów z Kaminari, gdzie Ario próbował namówić ją, że sam osobiście zadba o przesiedlenie tych ludzi na pustynię by mogli spokojnie żyć. Im chłopak był starszy, tym bardziej widział punkt widzenia kobiety, ale nadal ta dwójka ścierała się ze sobą przy każdej okazji. Tak jak wcześniej w debatach Ario uważał, że mieli remis, tak teraz gdy okazało się, że kobieta chowała sekret ludzkich lalek, można uznać, że Kunisaku przegrywał i to solidnie. Następnym razem będzie musiał przygotować coś mocnego, żeby odrobić straty.
- Ja tu jestem z ramienia organizacji, a nie klanu. Nie wiem czemu, moja Shirei-kan nigdy mnie nie powołała, ani do delegacji na Turniej, ani tutaj do obrony. Może uważa, że jestem za słaby. - powiedział Ario na totalnym niewzruszeniu, mimo tego, że właśnie przyznał, iż prawdopodobnie jego własna liderka go nie szanuje, ze względu na jego brak siły.
- Dlatego nie interesują mnie polityki klanowe. Za każdym razem, jak pomagam ludziom, nie ma dookoła polityki, tylko jest krew i wołanie o pomoc. Polityka nie ma znaczenia, gdy kunai przelatuje Ci obok ucha. To wiem z doświadczenia. - dodał swoim spokojnym tonem. - Dlatego tym bardziej szanuję Twoją decyzję. - odparł.

To wyglądało dla Ario trochę jak jego własna sytuacja, więc wydawało się, że będą się z Senju dogadywać. Chociaż ciężko mówić tu o rozmowach. Kunisaku niestety wiedział, jak wyglądają takie bitwy. Może nie aż takie, ale mniej więcej jak wygląda rozpierducha.
- Jak się Twój uczeń nazywa? - zapytał jedynie na sam koniec.

Dopiero gdy stanęli do odprawy i zaczęli się wymieniać kto co i jak, Masahiro ponownie rozpoczął wymianę zdań z Kunisaku. Pochwalił on umiejętności Ario i zareagował dokładnie tak, jak reaguje większość ludzi przy pierwszym pokazie umiejętności Ayatsuri. Chłopak do tego przywykł.
- Niestety, wszystko ma swoje plusy i minusy. Marionetki słabo sprawdzają się przeciwko chakrze. - tutaj Ario specjalnie powiedział o "chakrze". Nie umiał inaczej nazwać nagłych wzmocnień, które obsrewował czy to przy okazji walki z Iwaru, czy to na murze. - Na bijuu też raczej nie wystarczą, albo inne duże przywołańce. - ponownie zakasłał.
- Nie wiem jak bardzo precyzyjnie potrafisz manipulować towarami z drewna. Jakbym Ci zrobił schemat techniczny, umiałbyś zrobić...prostą marionetkę? Potrzebuję ich jak najwięcej. - zagaił temat do Masahiro.

Gdy pojawił się nowy osobnik, który miał przewodzić tym składem, Ario spojrzał w jego kierunku i podszedł spokojnie.
- Ario Kunisaku, sentoki Ayatsuri. - przedstawił się w swoim stylu. - Możecie zapytać sztabu, czy mają marionetki do przekazania? - zapytał spokojnie, patrząc jakby nieobecnie to na Harukiego, to na Inosuke. Pacynkarz rozumiał rolę Yamanaki, stąd wiedział, że to on bezpośrednio musi "zapytać", ale po tym jak Uchiha podchodzili do tematu wojskowości, uznał, że na gębę nikt mu nic nie da i musi mieć zgodę przełożonego. Trochę ta cała hierarchiczność go zastanawiała, ponieważ wyglądało to na dobrze skonstruowany mechanizm...tylko w każdym mechanizmie wystarczy wyjąć jedną zębatkę i całość trafia szlag. Co jak umrze Sazaraki, albo Haruki? Kto będzie podejmować decyzje? To jednak nie był problem Kunisaku.
- Będę potrzebować jak najwięcej. Około 100 powinno wystarczyć. - poinformował, czekając na odzew. - Dajcie mi znak jaka jest odpowiedź sztabu.

Sam Ario w oczekiwaniu na odpowiedź odsunął się od grupy kilka kroków. Sentoki spojrzał w górę i patrzył w kierunku księżyca. Obserwował przebijającą się łunę światła w ich stronę, a potem chmury. Jego wzrok powoli przesunął się w kierunku poświaty od nadchodzącego wroga. Chłopak poślinił palec i podniósł go ku górze. Zakasłał cicho. Zamknął oczy i skupił się na czymś, czego nie było widać. Nagle otworzył oczy i zaczął chodzić w kółko z palcem wystawionym w tej samej pozycji.

Lalkarz stanął w miejscu i schował palec, jednakże po tym klęknął na ziemię i przyłożył ucho do niej. Następnie zacisnął pięść i popukał w nią, jakby stukał w drzwi do pokoju. Potem przesunął się na klęczkach trochę dalej i zrobił to ponownie.

Jakby ktoś obserwował go z boku, mógłby uznać na spokojnie, że lalkarz albo jest zdrowo pierdolnięty, albo ześwirował. Kunisaku wielokrotnie czuł na sobie ten wzrok, więc totalnie go to już nie przejmowało. Dalej chodził i pukał w ziemię, aż nagle klęknął i wyciągnął kunai by zaczął dłubać nim w podłodze. Wykopał mała dziurę i przypatrzył się jej. W między czasie rozgrywała się jakaś melodyja, jednakże Ario nie zwracał na to uwagi.

Kunisaku schował kunai.
- Rozumiem. - powiedział do siebie. Wstał i zaczął się przeciągać i machać rękoma. Chodził w kółko i przekręcał głowę w różne miejsca.
Ario najzwyczajniej w świecie się rozgrzewał. Nagle sięgnął po średni ze zwojów, przymocowanych do jego plecaka. Rozwinął go i przyłożył dłoń, by przelać w niego chakrę i jakby wyciągnąć ze środka 5 marionetek [marionetki B,C,D,E,F]. Pojawił się dym, który po rozwianiu spowodował, że wokoł chłopaka stało pięć zakapturzonych postaci. Wszystkie patrzyły niemrawo w dół i nie poruszały się w żaden sposób. Lewitowały nad ziemią. Ario zwinął zwój i zapiął go na plecak. Wtedy też pięć kukieł jak na zawołanie podniosło głowy i ułożyły się w taką formację, że wszystkie pięć lewitowało kilka metrów nad chłopakiem, by nie przeszkadzać na ziemi. Salamandra zaś ciągle spoczywała na na barku Kunisaku, co jakiś czas przekręcając głowę. Jakby obserwowała dookoła.

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Tanaka Misaki
Posty: 212
Rejestracja: 23 mar 2022, o 21:15
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Niewysoka, szczupła dziewczyna o ognostoczerwonych włosach i różowych oczach
Widoczny ekwipunek: -ochraniacz na czole
-dwie kabury
-torba
Multikonta: Akihiko Maji

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Tanaka Misaki »

Wysłuchała odpowiedzi Rin i pokiwała głową, na znak zrozumienia. Innymi słowy raczej nie mieli co na nią liczyć. Po chwili jednak okazało się, że nie będą miały nawet okazji do współpracy, bo Yamanaka została odesłane w inne miejsce. No cóż, tak to chyba bywa na wojnie, że wszystko zmienia się w ciągu paru chwil, prawda?
-Powodzenia! - odpowiedziała i pożegnała się ze swoją już-nie-towarzyszką. Miała także okazję, by przez chwilę pooglądać okolicę, przynajmniej dopóki nie pojawiły się dwie nowe osoby, z których jedna była Misaki bardzo dobrze znana.
-Miło mi Pana poznać, a ciebie, Asugi-san, dobrze znów widzieć. - ukłoniła się im delikatnie, pomijając fakt, że pamiętała wybryk Hyugi. Wyprostowała się zaraz, uzupełniając w myślach rozstawienie tejże drużyny. O ile ich kapitan nie walczył w zwarciu, to mogła założyć, że te malowane twory działały trochę jak lalki i walczyć będą w zwarciu. Innymi słowy, mięso armatnie, albo pełnoprawne zagrożenie. Do tego Asagi, która mogła walczyć tak w zwarciu jak i na odległość.
Dobrze będzie mieć wsparcie na pierwszej linii.
-Jeśli się coś prześliźnie to zmiażdżę... no chyba, że trzeba będzie szarżować. - odezwała się cicho, zaciskając dłoń w pięść. Normalnie by zapewne wyglądała bardziej uroczo niż groźnie, ale czarne paski, które pokrywały całe jej ciało mogły dodawać trochę respektu. A nawet jeśli nie, to zawsze mogła użyć wyższej formy Senninki i pokazać wszystkim "potwora', jak to pięknie raczyli nazywać ją ludzie.
Gdy wszyscy skupiali swoją uwagę na kolejnym oddziale i jego zdolnościach artystycznym, Misaki wykonywała drobną rozgrzewkę, słuchając oczywiście tego, co działo się wokół niej. Zazwyczaj była spokojna i zdystansowana, jednak teraz miała problem z usiedzeniem w miejscu. Możliwe, że wynikało to z urlopu chorobowego, jaki zafundował jej, jakiś czas temu, doktor Hatsumoto i jego trucizny. Chociaż dziewczyna wróciła do pełni zdrowia to nie miała okazji by się ponownie sprawdzić. Oczywiście, nadal trenowała, jednak treningu nie dało się porównać z prawdziwą walką. A taka miała nadejść już niebawem.
-Teraz tylko nie zgubić ciężarków podczas bitwy. - stwierdziła sama do siebie, patrząc na przedmioty zawieszone na swoich nogach. Byłoby głupio, gdyby się gdzieś zapodziały, a bitwy między oddziałami, czy też całymi armiami raczej temu sprzyjały. Nie mogła jednak ciągle ich nosić, bo wtedy nie walczyłaby na sto procent, a tyle przecież od niej wymagano. Dość upierdliwa sprawa.

Podsumowanie:
1. Misaki żegna się z Yamanaką i wita ze swoim kapitanem oraz znajomą Hyugą. Rozmawia jeszcze przez pewien czas z drużyną.
2. Dziewczyna przeprowadza samej sobie rozgrzewkę, słuchając historii opowiadanej przez jeden z oddziałów.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Suknia na formalne okazje (Made by Akari - młoda, zdolna krawczyni z Ryuzaku)
Obrazek
Bank
PH

Mowa.
Awatar użytkownika
Shinsu
Postać porzucona
Posty: 812
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 10:40
Wiek postaci: 23
Widoczny ekwipunek: Dwie torby u pasa.
GG/Discord: Shins#7007

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Shinsu »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Hana
Posty: 308
Rejestracja: 6 paź 2021, o 05:51
Wiek postaci: 18
Ranga: Uczeń (Dōkō)
Krótki wygląd: Nałożyła na nogi ciepłe, czarne pończochy, a na to spudniczkę. Założyła zwykłą koszulę, a na ramiona zarzuciła błękitną kurtkę. Włożyła na nogi lekkie obuwie, żeby zawsze być gotową do akcji. Włosy upięła jak zwykle z delikatnym akcentem.
Widoczny ekwipunek: Odznaka shinobi (naszyjnik); Kabura na broń (na prawym udzie), kabura (na lewym udzie), dwie torby z ekwipunkiem (z tyłu na biodrze), ciemne rękawiczki (zwykłe), Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych Sił Sogen" (na lewym ramieniu)
GG/Discord: Hana-chan/sushimaru9208
Multikonta: Tetsu Maji

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Hana »

Atmosfera przed bitwa zdawała się być na odpowiednim poziomie. Morale w tak niepewnych warunkach były oczywistym plusem. Być może świadomość walczących stała na naprawdę wysokim poziomie. Hana jako ta, która chciała poznać zalążek starcia o takim formacie, zdawała się podchodzić do zmagania z dystansem. Nie wiedziała, co ją czeka, ani czy poradzi sobie z presją. Emocje wszak zawsze brały górę w najmniej oczekiwanym momencie. Na szczęście otoczona shinobi o wiele silniejszymi od siebie czuła, że może spróbować swoich sił. Dużo ćwiczyła i miała nadzieję, że to przygotowanie opłaci się z nawiązką. Wyjść cało z bitwy było naprawdę wybitnym osiągnięciem. Nie zamierzała się forsować, ale jeśli takie będą rozkazy, to na pewno znajdzie jakieś rozwiązanie. W końcu nie chciała zawieść towarzyszy, którzy pokładali swoją wiarę w osoby obok siebie. Nie chciała zawieść też ojca, któremu już deptała po piętach i w takiej perspektywie miała realne szanse na pokonanie jego młodzieńczych wyników. Co prawda dogoniła go, jako sparingpartner, bo reszta doświadczenia kulała lekko mówiąc. Potrzebne jej na koncie dużo misji, a co za tym idzie także sporo zasług dla klanu. Wybrała opcje z bardziej ryzykownym wariantem, więc wpakowała się w kolejne większe zdarzenie. Od Turnieju po Wielką bitwę, aż po uzyskanie wysokiego tytułu w klanie. Brzmiało dość prosto, jak na widoczne osiągi.

Shirakawa cieszyłaby się znacznie bardziej, gdyby była z chłopakami w drużynie, jednak nie mogła tego oczekiwać. Ich rangi nie znaczyły tutaj nic, co dobitnie pokazał chłopak z pustyni. Jako zwykły Doko, Hana musiała uznać intuicję dowództwa. Skoro przydzielono ją do zespołu ze starszym Senju, ambitnym Ayatsuri i o równie niewinnym wyglądzie Yamanaka oraz rosłym kapitanem Uchiha, to znaczyło, że była w tym pewna racja. Pożegnanie przebiegło sprawnie, a słowa Anzou wyryły się w umyśle dziewczyny dość mocno. Też pragnęła go chronić, ale wiedziała, że Władca piorunów miał nad nią większą przewagę. Obserwowanie go na pewno przyniosłoby wiele korzyści. Teraz nie wiedziała komu mogła powierzyć taką dozę uwagi. Wewnętrznie czuła się wśród obcych niepewnie. Mogło to wyglądać na zwykłą tremę, a zwalczenie jej będzie tylko kwestią wyprodukowania odpowiedniej ilości adrenaliny, gdy już dojdzie do akcji. Liczyła na każdą pomoc, a najbardziej tą zapewniana przez ciało. Że nie zawiedzie jej w ważnych momentach. Sprawdziła się już przy starciach z agresorem i widziała brutalność walki, więc nie było mowy o większym szoku. Była gotowa wspomóc regularną armię, jak tylko rozpocznie się natarcie wroga.

Włócznia w dłoni przy niepozornym wyglądzie Hany dodawała jej pewności siebie. Była duża i ważyła swoje. Nie był to typowy oręż, którym powinni władać ninja, jednak w obecnej sytuacji zdecydowała się na jego użycie. Trenowała z nim przeszło kilka miesięcy. Wiele godzin przelanego potu, żeby usprawnić własne ciało oraz nabrać odpowiedniej tężyzny. Nic widocznego, bo bardziej chodziło o rozwój refleksu i zwinności. Nie nadawała się stricte na pierwszą linię. Do tego brakowało jej naprawdę dużo. Przede wszystkim nie była typowym żołnierzem. Mimo to nawet shinobi posiadali pewien ekwipunek w postaci lekkiego pancerza. Zastanawiała się, czy też nie powinna o to zadbać. Naramienniki mogły utrudniać ruchy, a cały metal ważył swoje. Karwasze czy nagolenniki również stanowiły potrzebną obronę, jednak nic z tego nie zapewniało odpowiedniej szybkości. Pozostała przy skompletowanym stroju, który wydawał się dla niej odpowiedni.

Jak dotąd Hana nie musiała przejmować się żadnymi przemowami. Stała wśród grupy i przysłuchiwała się rozpoczętym dialogom. Nie była duszą towarzystwa, więc z każdą sekundą zdawała się mocniej zaciskać dłonie na drzewcu broni i przyciskać ją do siebie. Dopiero pojawienie się dowódcy wskazało, że nie zostanie pominięta i wkrótce nie rozpłynie się w powietrzu niczym mgła. Wynikało to tylko z tego, że nastolatka wolała być skupiona na naprawdę ważnych momentach. Nie chciała przegapić niczego istotnego w organizacji przed bitewnej. Nie było to trudne, jeśli miało się odpowiednią wprawę w wyszukiwaniu ruchu innych będąc samemu z boku. Tym razem przynajmniej towarzyszyła jej ekscytacja, a nie typowe uczucie odosobnienia. Dlatego do słów kapitana podeszła z mniejszą panika niż zazwyczaj. Nadal była to nie najlepsza chwila, jak dla nieśmiałej osoby.
- Hai. Jestem Hana i w połowie pochodzę z klanu Kaminari... od strony ojca. Walczę bronią drzewcową i... używam dwóch żywiołów Suitonu oraz Raitonu, które potrafię łączyć w Ranton. - odpowiedziała nieśmiało i z dozą zdenerwowania. Przelotnie spojrzała na resztę osób, żeby sprawdzić jak bardzo byli w nią wpatrzeni. Zdradziła w zasadzie bardzo dużo, przez co nie każdy może być zadowolony z jej pochodzenia. Potem skupiła się na drugim zagadnieniu rzuconym przez kapitana Yoshisawe.
- Według informacji Shinsu-san, stworzone przez niego figurki robaczków mają służyć mu do śledzenia ich położenia. Przekazał je wszystkim grupom, żeby przypadkiem nie naprowadzić swoich wybuchowych technik w pobliże sojuszników. Oto on.. - wytłumaczyła pokrótce przekazane przez Shinsu słowa z wcześniej. Pokazała glinianego robaka tylko dlatego, że dowódca Sazaraki wspominał o jego przekazaniu do kapitanów. Jeśli Yoshisawa będzie chciał go mieć przy sobie, to bez przeszkód mu go przekazuje. Kto wie jak długo będą spełniać swoje zadanie, jeśli formacja rozbije się na zbyt dużą powierzchnię. Na razie wypada kierować się poleceniami.


Dalszy przemarsz Hana uważała za bardzo przyjemny. Szczególnie przyśpiewki kompani żołnierzy. Pieśń była na tyle chwytliwa, że nastolatka nuciła sobie pod nosem jej część. Byle zająć czymś głowę i nie pozwolić negatywnym myślom zakorzenić się za głęboko. Spoglądała po wojownikach i ich uzbrojeniu. W pewnym sensie zazdrościła im pozycji. Ciekawiło ją jak to jest nosić ich rynsztunek. W lekkiej zbroi mogłaby uchodzić za naprawdę groźną i brawurową postać, tak jak oni. Na szczęście dobrze jej było we własnej skórze i nabyte umiejętności powinny w pełni wystarczyć jej do przetrwania. Nie chciała, żeby było inaczej. Ostatni raz skierowała modły do Bogini Amaterasu, żeby obdarzyła ją spokojem ducha. Poprosiła także Raijina, Boga Błyskawic, o zwierzchnictwo i przetrwanie w walce.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1007
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Anzou »

Zmiany, zmiany, zmiany. Do jedna z niewielu rzeczy, do których nastolatek się w swoim dotychczasowym życiu zdążył już przyzwyczaić. Stabilizacja była niemalże niemożliwa, a co mógł zrobić w tym wszystkim Anzou? Dostosować się. Jedna z Kunoichi, która miała wspierać oddział postanowiła nagle opuścić pokład i przemieścić się w inne miejsce. Dlaczego? Chłopak za cholerę nie miał pojęcia, ale postanowił przynajmniej spróbować się tego dowiedzieć.
- Co to za zmiana planów?
Zapytał pewnym siebie Anzou dziewczynę, jednak na odpowiedź... zbytnio się nie nastawiał. Mógł jedynie na to liczyć. Wtedy Anzou usłyszał o pewnym Dojutsu, czymś innym niż Sharingan, co wyjątkowo bardzo go zaintrygowało, chłopak chciał wiedzieć więcej, aby móc maksymalnie wykorzystać ten potencjał w trakcie wykonywanego zadania. Nastolatek z klanu Kaminari skierował swój wzrok na Hyugę.
- Jak dokładnie działa ten wzrok? Są jakieś ograniczenia, jak wiele widzisz? Może już teraz widzisz coś ciekawego?
W głosie Białowłosego można było odczuć ciekawość, nutę takiej dziecięcej, niczym niepohamowanej ekscytacji czymś nowym. Anzou taki już był. Chciał zgłębiać ten świat na tyle ile mógł, może właśnie dlatego pchał się w różne, niezbyt korzystne dla niego sytuacje do tej pory. Anzou oczekiwał odpowiedzi, myślał co chwila to o Hanie, to o Azumie, to o zagrożeniu, z którym niedługo przyjdzie mu się mierzyć. I wtedy usłyszał pieśń, która wprawiła jego serce o nieco szybsze bicie, trzeba przyznać... zagrzewała do bitwy i do tego, co niedługo może się wydarzyć. Co takiego? To się okaże. Anzou był gotowy na niemalże wszystko, chociaż fakt, chciałby w tym wszystkim przeżyć i móc wrócić do swojej zielonej herbaty w domowym zaciszu.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Maneki Neko
Posty: 62
Rejestracja: 15 kwie 2023, o 22:17
Ranga: Kontroling Pehaczy
GG/Discord: Arii#9590
Multikonta: Arii, Yachiru

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Maneki Neko »

EventOstatnia Bitwa o Kōtei
Drużyna Hana & Ario & Masahiro & Inosuke & Haruki Masahiro spojrzał się na rudowłosego i zamyślił się przez chwilę o tym, co mógł powiedzieć o swoim uczniu... -Hmm... Tsumi Baji. Ale teraz sam nie jestem przekonany czy możesz go znać... Raczej z niego strasznie skryty gość, bo wstydzi się tego, jak elity naszego klanu traktują gorszych od siebie... Możliwe, że tych gości już bardziej kojarzysz: Kazuma i Kan... Strasznie go potraktowali podczas ostatniego Turnieju uznając siebie za niebywale potężnych... A tak naprawdę to zwykłe gnojki nie wiedzące, kiedy ugryźć się w język.- mężczyzna uśmiechnął się do kuglarza, który zagaił do niego w dalszej rozmowie.
Później przyszedł czas na poznanie dowódcy, wypowiedź Hany... -Tak jak się spodziewałem! Ale umiejętności i jeżeli powiesz, że świetnie operujesz tym-- Masahiro wskazał na jej broń -To jesteś niezwykle uniwersalna podczas walki! Walka na dystans i w zbliżeniu? Hana-chan, bałbym się trafić na Ciebie na polu walki!- uśmiechnął się do niej i położył jej dłoń na ramieniu, dodając trochę otuchy. Chyba widział jej zdenerwowanie, mimo że starała się to ukryć. Sam Haruki również do niej się uśmiechnął. -Masahiro ma rację. Świetne umiejętności będą nas świetnie dopełniać!- kapitan podszedł do niej i również położył jej dłoń na ramieniu. Masahiro odszedł porozmawiać z młodym Inosuke, któremu też od razu kamień serca spadł, gdy ktoś normalnie i ze spokojem do niego mówił. Możliwe, że to było też i jego pierwsze spotkanie z tak dużym przedsiewzięciem.
Gdy zaczął się temat robaczków Haruki odebrał go od niej i wsadził sobie pomiędzy pas na biodrach. -Arigato, Hana-san. Mamy jeszcze chwilę, aby się przygotować, dlatego wykorzystajmy ten czas./color]- uśmiechnął się do niej i poszedł w stronę Inosuke. Sam Masahiro skierował się do dziwnie się zachowującego Ario, który przykładał uszy do ziemi, stukał, mierzył, aż w końcu odpieczętował swoje lalki.
-WoW! Masz ich, aż tyle i chciałbyś, żebym stworzył Ci następne?- brunet podszedł do niego z bliska oglądając lewitujące marionetki. Zachwycał się idealnym wykonaniem i dbałością o najdrobniejszy szczegół. Zdawał sobie sprawę z tego, jak są zabójcze... -Niestety, ale twory z drewna są bardzo kosztowne w chakre, nie sądzę, abym mógł Ci ich stworzyć, aż tyle... Chyba, że byliby wprawni użytkownicy chakry, którzy udostępnili by mi ją, abym mógł Ci je stworzyć... Ale podczas takiej walki chakra jest jak złoto.- mezczyzna podrapał się po głowie, chciałby mu pomóc, ale nie wiedział jak.

Drużyna Misaki & Asugi & Anzou & Shinsu & Take Kto by się spodziewał, że w tej drużynie będzie tyle sobie znajomych twarzy? W dodatku wszyscy brali udział w ostatnim Turnieju Pokoju! To było niebywałe, jak nici losu prowadziły ich przez wspólne życie i znowu złączyło ich drogi ze sobą. Kolejny raz w Sogen. -Plan się zmienił, ponieważ ktoś dołączy do naszego oddziału a sam Hayanoshi podjął się zadania łączności każdej z drużyn. Rin przyda się gdzie indziej, w porcie, aby lepiej koordynować ruchy ewakuacji. A nasz oddział zyska dodatkową osobę bojowych umiejętnościach... Chociaż trochę się ta osoba już spóźnia...- odpowiedział na pytanie Anzou sam dowódca, który dosłyszał je, gdy Rin zmykała już w nowym kierunku.
-Misaki! Jak miło mieć tutaj inną dziewczynę! Dookoła tyle mężczyzn i sama nie wiedziałabym, co począć!- Asugi od razu złapała za dłonie różowowłosą dziewczynkę i nimi potrząsnęła. Jej mina była zatroskana, jakby najzwyklejszymi rzeczami na świecie. W końcu nie mieli tutaj walczyć, prawda? Dziewczyna od razu rzuciła wzrokiem na Anzou, który zadał jej kolejne pytania, jej mina trochę posmutniała. Teatralnie złapała się za kołnierz swojego stroju i odwróciła się na palcach plecami do niego. -Anzou-kun, strasznie ranisz moje serce... Ja pamiętam twoją sromotną przegraną z Shinsu-kun... Myślałam, że ty zapamiętasz moje umiejętności z mojej walki z Orochi-kun... N-ie mo-gę!- odwróciła się do niego całkowicie łapiąc ponownie Misaki za dłonie -Czy możesz w to uwierzyć, że on w ogóle mnie nie pamięta?-zaszlochała, w pełni udając, ale jednak...
-Dość tej błazenady, Asugi!- ostrym tonem zwrócił się do niej sam kapitan, który zrobił krok. -Byakugan, Doujutsu klanu Hyuga, pozwala widzieć wszystko dookoła ich głów. Wprawni użytkownicy widzą wszystko dookoła siebie w promieniu 361 stopni na bardzo dużym obszarze. Ale to co też wyróżnia te oczy to ogromna odległość spoglądania, gdy skupią się na obszarze przed sobą. Dodatkowo jest to jedyne Doujutsu, które potrafi widzieć małe punkty w naszych ciałach i na nie wpływać. Dlatego w naszej formacji będzie wraz z Misaki odpowiadać za walkę w zwarciu i trzymanie przeciwnika z daleka od nas.- dziewczyna pociągnęła nosem ze smutną miną, że ktoś przerwał jej teatrzyk. -Co do twojego pytania, Shinsu, zajmiemy pozycję w...- odwrócił się, gdy przed twierdza w kierunku Sazarakiego szła dziewczyna również znana w tym kręgu a w szczególności młodemu Anzou.

wszyscy Oczy wszystkich skierowały się na idącą po błotnistym terenie wykarczowanym przed walką na ciemnoskórą piękność o znudzonej minie, kierującą się od razu w stronę Sazarakiego, który spojrzał się na nią i odetchnął. Przeszła ostentacyjnie między wszystkimi śpiewającymi i tańczącymi jeszcze żołnierzami, którzy zaczęli powoli wracać do swoich czynności, skupiając uwagę każdego na swoim dobrze podkreślonym ciele. Stanęła przed stołem i przeciągnęła ręce ku górze. Nie chciała tutaj być... -Kaminari Chino. Przepraszam za małe spóźnienie... Ale nie chciałam biec za wszystkimi, więc poszłam swoim tempem.- ukłoniła się zgrabnie samemu dowódcy, który mierzył ją swoim wzrokiem. Kolejny raz musiał się zmierzyć z czymś takim, podczas jednej akcji, dodatkowo z Kaminari. I to nie byle kogo, ale byłego Shirei-Kana... Nie było to dobre. Dla nikogo. -Dobrze, że przynajmniej rozumiesz swoje spóźnienie i potrafisz przeprosić. A tera...- na chwilę się zaciął, zupełnie jakby ktoś wtrącił mu się w słowo. Ugryzł się w język i spojrzał się na nią łagodniej, ale nie tak jak wcześniej na Ario, ojcowskim spojrzeniem, co to, to nie... Spojrzał się na nią w bardzo sarkastyczny sposób zdobywając się na minimum uprzejmości.-Drużyna Harukiego, zabrać ją do siebie!- odwrócił się do niej plecami i wrócił do omawiania czegoś z Hayanoshim. Ta ze znudzoną miną tylko kiwnęła głową i zobaczyła wychodzącego po nią Harukiego, w którego stronę się skierowała. Zamieszanie minęło...
Drużyna Misaki & Asugi & Anzou & Shinsu & Take Take parsknął na to, jak Chino się zachowała. -Bezczelna... Ale wracając, nie będziemy się tym przejmować... Shinsu-kun jeżeli chodzi o nasze zadanie to właśnie zostały sprostowane, możemy ruszyć na pozycje i tam zacząć się szykować.- na jego twarzy znowu zagościł blady uśmiech, który wskazał im, żeby się razem z nim przemieścić. Droga od twierdzy trochę im zajęła, zajęli pozycję przed kilkoma liniami okopów i palami o zaostrzonych końcach (zasieki), prawdopodobnie mających na celu spowolnienie przeciwników. Byli oddaleni od muru jakieś 10 metrów, na lewej flance całego pola. Tuż za nimi było morze... -Zadanie jest proste. Jesteśmy frontem i działamy w zwarciu, ale jak widzicie, są tutaj też bardziej dystansowi wojownicy, jak ja, Shinsu i Anzou. Więc jak niby będziemy walczyć w zwarciu, hm?- blondyn zamyślił się przez chwilę i wskazał na Asugi i Misaki. -Wy jesteście od tego, aby wszystkich, którzy przedrą się przez pierwszą linię z oddziałami Masahiro-dono, powstrzymać. Wasze umiejętności sprawdzą się pod to najbardziej. Jesteście od tego, aby powstrzymywać falę wroga. Anzou kilka metrów od was będzie ubezpieczał was wiązkami i technikami średniego i dalekiego dystansu. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, nie wątpię, że potrafisz walczyć, Rzeźniku.- puścił do niego oczko i przeszedł do samego Shinsu i siebie. -My za to jesteśmy, aby wspierać ich z góry. Potrafimy latać a to daje nam duże pole do popisu. Ale jak zaznaczył Ci Sazaraki-dono... Twoje twory są bardzo niebezpieczne, więc ostrożnie. Tutaj Asugi będzie potrzebna ze swoim Byakuganem, aby móc kontrolować twoje wybuchy. Przyda mi się również informacja, jak daleko twoje twory mogą od ciebie odlecieć. Będziemy odsyłać rannych do szpitala polowego, gdzie medycy będą się nimi zajmować. Pamiętajcie, nie wiemy, ile zajmie walka... Może potrwać o wiele dłużej, niż sądzimy. Chakra jest naszym ogranicznikiem, dlatego ostrożnie.- spojrzał się w kierunku ognistego węża daleko przed tym terenem i westchnął. Dłoń położył na swoim zwoju i przymknął oczy.
Drużyna Hana & Chino & Ario & Masahiro & Inosuke & Haruki Niestety musieli zostać świadkiem kolejnego przedstawienia, ale tym razem niespowodowanym przez ich rudego towarzysza, który właśnie odpieczętował swoje marionetki i Masahiro się tym zachwycał. Haruki wyszedł na przeciw młodej, ciemnoskórej dziewczynie, która ze znudzonym wzrokiem się na nich spojrzała i szybko przebiegła wzrokiem, zatrzymując się na tej jednej osobie... -Hana! W końcu ktoś kogo znam!- nic sobie nie zrobiła z Harukiego, którego ominęła i od razu stanęła na przeciw dziewczyny -A gdzie ten przegrany, Anzou-baka? A tam, widzę go!- pomachała ręką, jak urocze dziewcze, ale bardzo szybko wykrzyczała -Anzou, jak tym razem przegrasz to nakopię Ci do dupy z nawiązką za poprzednią przegraną z tym Wybuchowym Idiotą!- za jej plecami chrząknął Haruki. Masahiro przy Ario westchnął i pokiwał z zamkniętymi oczami głową. Podparł się tym samym dłońmi o swoje biodra. -Bezczelna.- tylko tyle mógł powiedzieć o tej dziewczynie, która nie zachwyciła nikogo ze starszego pokolenia. -Nie mamy czasu! Zabieramy się na swoją pozycję!- warknął pod nosem i wskazała wszystkim dłonią, aby ruszyli za nim. Po kilkunastu minutach ustawili się na ogromnym polu przed kilkoma liniami okopów, widzieli tylko pewną linie zasieków i długi na sto metrów mur. Znajdowali się na lewej flance, za plecami mieli aktualnie przepięknie wyglądające morze. -Naszym zadaniem jest wybijanie każdego przeciwnika, którego widzimy z dystansu. Nasza grupa zajmuje się tylko tym. W ostateczności przechodzimy do używania broni. To co najważniejsze - jesteśmy plecami wszystkich innych grup. Dlatego ustawimy się w ostępach dwóch metrów od siebie, Inosuke przy mnie, abym otrzymywał wszystkie rozkazy. Ustawienie będzie w linii na całej długości dziesięciu metrów okopów. Mamy udostępnić dostanie się do okopów i przegrupowanie innym drużyną, możliwość zaniesienia rannych do medyków. Zabić jak najwięcej z daleka. Ale pamiętajcie! Nasza chakra nie jest nieskończona, więc ostrożnie z korzystaniem z chakry i dobierajcie siłę swoich technik do widocznego przeciwnika! Nie może wydarzyć się żaden błąd. W ustawieniu zaczynam ja, następnie Ario ze swoimi kukiełkami, dwa metry dalej stanie Chino, jako wprawiona użytkowniczka Raitonu i Rantonu masz najlepsze umiejętności dobierania siły i ilości pocisków, w kolejce za nią stać będzie Hana starając się nadążyć za Chino i na ostatnim punkcie, Masahiro. Posiadasz z nas najbardziej uniwersalną umiejętność, dlatego będę rad, jeżeli zdołasz osłonić jak największą ilość żołnierzy.- mężczyzna wyprostował się i szybko zwrócił się do rudowłosego. -Słyszałem, że miałeś ostry początek z Lordem Sazarakim. To trudny typ, ale wie co robi. Dlatego od razu kazał mnie się Ciebie spytać. Czy dasz radę zabierać co bardziej rannych ludzi do nas, aby móc ich przetransportować do Iryoninów?- spojrzał się chłopakowi prosto w oczy, patrząc na imponującą ilość marionetek, którą już teraz kontrolował. Chino jeszcze bardziej ze znudzeniem patrzyła się na tę zgraję... Dostała całkiem dużo amatorów...
Uchiha Sazaraki
Obrazek
Yamanaka Hayanoshi
Obrazek
Senju Masahiro
Obrazek
Yamanaka Inosuke
Obrazek
Yoshisawa Haruki
Obrazek
Shirazuki Take
Obrazek
Hyuga Asugi
Obrazek
Kaminari Chino
Obrazek

Czas na odpis Graczy : 22:00 20.07.2023
Czas na odpis Prowadzącego : 22:00 21.07.2023

0 x
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2349
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Ario »

Masahiro wyjaśnił Ario kim jest jego uczeń. Do tego powiedział mu o jakimś Kazumie i Kanie, o których niestety lalkarz również nie słyszał. Może to i lepiej, bo niezbyt lubił chwalenie się swoim statusem, a z rozmowy z Senju wychodziło na to, że tamci byli dość pyszni i źle potraktowali Bajiego. Sam Kunisaku w ogóle nie był zaproszony ani nawet nie siedział blisko loży, więc ominęły go te wydarzenia.
- Nie znam Bajiego, Kazumy ani Kana. Jednak z Twojej opowieści wynika, że klan ma jakieś kasty, które się ze sobą niedogadują. Wewnętrze konflikty to pierwszy krok to osłabienia całego klanu, tym bardziej jeżeli zaobserwowali to inni shinobi. Jeżeli jest tak jak mówisz, to Ci Kazuma i Kan powinni o tym wiedzieć. - skomentował cała sytuację. - W każdym razie dobrze, że jesteś tu Ty. Dla mnie to jest dużo większą wartością, niż jakiekolwiek pochodzenie. Co za znaczenie ma, czy urodziłeś się tu czy tu. Nie ma to żadnego wpływu. Liczą się zaś Twoje czyny, bo tutaj masz pełną dowolność co robić. - tak Ario podchodził do tego tematu. Co z tego, że jesteś jakąś siostrą Shirei-kana, czy arystokratą z klanu, jak prawie zaorałeś forum fikołami pod siebie w WTkach.

- Jak możesz, to by się przydały. - powiedział Kunisaku, podczas badania ziemi. Dopiero gdy podniósł się dalej rozmawiał z Senju. - To tylko pięć, a jednocześnie mogę kontrolować około 50. Myślę, że wystarczyłoby to na dobre przerzedzenie przeciwników, ale jak nie ma to nie trudno. Mam trochę swoich. Trzymaj chakrę na później. - dodał. Chłopak wyczuwał, że Senju patrzy na niego podejrzliwie, więc postanowił mu wyjaśnić.
- Księżyc przebija się przez chmury deszczowe. Oznacza to, że będzie ciemno. - zaczął wywód. - Chmury poruszają się pchane przez wiatr, więc ustalenie jego kierunku daje nam możliwość przewidzenia, kiedy chmury sprawia, że księżyc rzuci światło na pole bitwy. Te momenty będą kluczowe pod dwoma aspektami. Po pierwsze, ludzie będą mogli się zorganizować i to będzie idealny moment do ataku, o ile się ten moment dobrze wyczeka. A po drugie...światło możnaby mądrze skierować w oczy przeciwników. Pytanie kto będzie plecami do księżyca kiedy walka się zacznie. - to wyjaśniając pokazał na dłoniach jak światło załamuje się i pod kątem można je odbić w konkretnym kierunku. - Jeżeli są to ludy, które zajmują się uprawą roli, będą umieli przewidywać takie rzeczy. Niestety, w dobie rozwoju technologii, takie rzeczy zanikają wśród ludów...bardziej rozwiniętych. A moim zdaniem to bardzo ważne, by w bitwie o takiej skali wykorzystywać każdy szczegół na naszą korzyść. Finalnie to szczegóły i chwile przeważają nad całą walką. Powinniśmy jak najwięcej atutów mieć po naszej stronie. - chłopak złapał oddech i cicho zakasłał, a następnie pokazał na ziemię, gdzie chodził i pukał. - Jesteśmy na terenach przymorskich, więc istnieje wiele korytarzy wodnych pod ziemią. Stworzenie fortecy i umocnień wymagało zgromadzenie twardego budulca, zostawiając wierzchnią warstwę dość sypką. - kucnął na ziemię, łapiąc w garść trochę ziemi i rozsypując delikatnie z dłoni, jak przez lejek - z powrotem na ziemię. - To nie jest twarda powierzchnia, a przy ilości osób, które będą na tej ziemi walczyć, ona jeszcze bardziej rozmięknie. - Ario spojrzał swoim nieobecnym wzrokiem na Senju, po czym wskazał palcem na niebo. - Jak spadnie deszcz, zrobi nam się tutaj gigantyczny bagienny teren, gdzie ludzie będą najzwyczajniej w swiecie zakopywać się w tej glebie. To są moje wnioski na ten moment i... - zrobił pauzę, skierowywując wzrok na fortecę. - ... jeżeli teren się podkopie, a ta struktura jest wybudowana na potrzeby wojny, oby się nie zsunęła. Bo zmiażdzy plecy obrońców. - zakończył.

W pewnym momencie dołączyła do nich jakaś czarnoskóra dziewczyna. Ario obserwował z bliska jej przybycie i rozmowę z Sazarakim, ale sam nie wtrącał się. Chłopak miał dość dobrą pamięć do szczegółów, więc kojarzył jak ta darła się kiedyś z loży, że "rozwali łeb tej suce", która miała zdobywać przewagę w walcę z Anzou używając wielorybiej techniki lodu. Uznał, że musi być ważna, skoro była na loży no i dodatkowo połączył jej zdolności ze swoją wiedzą. W skrócie - wiedział mniej więcej kim jest i co potrafi robić, ale nie wiedział jak. Nie interesowało go to zbytnio, ale skoro już tu była, to zawsze lepiej mieć jedną osobę więcej do obrony niż nie mieć. Dopóki nie zaczepiała lalkarza o nic, ten nie zwracał na nią uwagi.

Nie trwało to jednak długo, bo na miejscu wywiązała się kolejna dyskusja w związku z tym, kogo Chino zna, a kogo nie zna. Przywitała się z dziewczyną, która trzymała włócznię i to ta włócznia zainteresowała Ario. Marionetki, które wisiały w powietrzu nieruchomo, zostały na swoim miejscu, zaś sam Ario podszedł blisko do Hany, przerywając jej rozmowę z Chino i zatrzymał się patrząc na jej broń. Powoli wyciągnął dłoń w jej kierunku.
- Mogę? - zapytał przechwytując broń od dziewczyny. Złapał ją oburącz i obkręcił dookoła, oglądając ją z każdej strony. Przejechał palcem po drzewcu, a potem gwałtownie zmienił pozycję i przyjrzał się grotowi.
- To jest bardzo dobry materiał. Wzorcowy. - poinformował dziewczynę. - Grot nosi ślady zużycia. Poczekaj chwilę.
Ario zrzucił plecak na ziemię i wyjął z niego mały pojemnik z narzędziami, który zapewne służył mu do naprawy marionetek. Złapał coś co wyglądało jak sztywny papier, po czym przejechał kilka razy w miejscu, gdzie były uchwyty, a także przy grocie. Następnie schował ścierkę i wyjął osełkę, którą kilka razy przejechał po metalowej części. Na sam koniec podmienił na mały pojemnik z białym proszkiem, którym obsypał całą część drewnianą i po wszystkich schował wszystko i zarzucił plecak do tyłu.
- Wyszlifowałem Ci miejsca, gdzie trzymasz włócznie, zregenerowałem z grubsza grot. Podczas walki będzie dużo krwi, prawdopodobnie spadnie deszcz. Drzewiec będzie śliski, więc zabezpieczyłem go, by nie ślizgał Ci się w dłoniach. - poinformował, po czym przekazał dziewczynie broń z powrotem. Spojrzał jej w oczy swoim jakby wypranym z emocji wzrokiem. - Niech Ci dobrze służy w tej bitwie, to naprawdę dobra broń.

Ario powrócił do swojego szyku z marionetkami i miał też chwilę na obejrzenie ich miejsca obrony. Co prawda, bywał w lepszych miejscach, ale lepsze to niż nic. Co więcej, teraz do niego dotarło kilka spraw. Ale o tym za chwilę, ponieważ ich dowódca odrazu przekazał im wytyczne. Mieli ochraniać dostęp do okopów, a także usuwać nadciągające zagrożenie z dystansu. To akurat dla Ario było dobrym przydziałem, ponieważ mógł skupić się na wielu czynnościach naraz, a tym bardziej z nową techniką od Kisuke, te możliwości jeszcze bardziej wzrastały. Gdyby nie choroba, Kunisaku pewnie zapytałby czy sam może iść na przód by zobaczyć, ilu będzie w stanie zabić, ale w związku z tym, że walka miała być wyczerpująca, nie chciał ryzykować.

Jego pozycja była między Haruki, a Chino. Póki nie było wroga na horyzoncie, można było dostosować strategię. Wtedy też podszedł do niego lider i zwrócił się bezpośrednio w kontekście specjalnego zadania i ścięcia z Sazarakim. Kunisaku pozwolił mu powiedzieć co ma do powiedzenia, nim zabrał głos.
- Sazaraki Uchiha to doświadczony wojownik, nie mam do niego żadnej zwady. Chciałem wyprzedzić marsz i dotrzeć tu pierwszy, by obejrzeć fortyfikacje. - wymownie spojrzał na okopy i zasieki. - Teraz rozumiem, czemu mi nie pozwolił. To prowizorka, a nie umocnienia, ale lepsze to niż nic. - Kunisaku cicho zakasłał.
- Mogę sam transportować po 20-30 osób, jeżeli jest taka potrzeba, a dodatkowo walczyć z Wami tutaj na froncie. Albo transportować ludzi do punktu medycznego po 10 osób, walczyć tutaj i próbować leczyć tych, co mają powierzchowne rany, by mogli wracać odrazu na front. Co mi powiecie to zrobię. - odparł spokojnym tonem.


  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Tanaka Misaki
Posty: 212
Rejestracja: 23 mar 2022, o 21:15
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Niewysoka, szczupła dziewczyna o ognostoczerwonych włosach i różowych oczach
Widoczny ekwipunek: -ochraniacz na czole
-dwie kabury
-torba
Multikonta: Akihiko Maji

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Tanaka Misaki »

-Jestem pewna, że jakoś byś sobie poradziła. - stwierdziła, starając się być grzeczną. Mimo dość nietypowego charakteru dziewczyny, Misaki cieszyła się, że ją widzi. Poznała trochę tej jej "lepszej strony" podczas pobyty w domu delegacji Karmazynowych Szczytów. Następnie poruszony został kolejny wątek, który wywołał u Tanaki głośnie westchnięcie.
-Jakby nie patrzeć, tych walk było całkiem sporo. Z drugiej strony, ma to swoje plusy. - przeniosła wzrok na kapitana, który szybko ustawił Hyugę do porządku, jednocześnie tłumacząc, klanowe zdolności ich starej-nowej znajomej. Ognistowłosa, z pełną powagą, poklepała Asagi po głowie, która wyraźnie posmutniała po tym całym krzyczeniu. Z perspektywy osoby trzeciej musiało wyglądać to dość zabawnie... Uwagę dziewczyny szybko przykuła kolejna osoba, która postanowiła do nich dołączyć, robiąc przy tym całkiem sporą scenę. Doko pokręciła tylko głową, ograniczając się tylko do roli obserwatorki. Nie jej problem, najwyżej Chino gdzieś zaśnie po drodze i ją zadźgają.
Drużyna została zebrana, a więc mogli wyruszyć w drogę. Podróż nie była specjalnie męcząca, aczkolwiek Tanaka zamierzała wykorzystać wolny czas przed samą walką na wypoczęcie po tym całym łażeniu. Po dotarciu na miejsce, Misaki rozejrzała się wokół, tworząc sobie w głowie obraz terenu na jakim się znajdowali, na wypadek gdyby trzeba się było gdzieś przemieścić. Była to prawdopodobnie ostatnia okazja do obejrzenia krajobrazu, zanim zostanie on usiany krwią i ciałami walczących. Wysłuchała także planu, jaki przygotował im Take. Nie miała nic przeciwko takiemu układowi, każdy mógł robić to, w czym był dobry. Pytanie tylko, czy to wystarczy.
-Swoją drogą, dla osób, które nie wiedzą. Umiejętności mojego szczepu niosą ze sobą ryzyko wpadnięcia w szał, przy korzystaniu z bardziej zaawansowanych przemian, niż to co widzicie u mnie teraz. Będę uważała, ale miejcie to z tyłu głowy jak będziecie się chcieli zbliżyć w środku walki. - poinformowała towarzyszy, tak na wszelki wypadek. Nie planowała używać Przeobrażenia, dopóki nie wydarzy się coś poważnego. Prawdopodobnie czekała ich długa walka, więc najsilniejsza forma Senninki nie mogła zostać zmarnowana, szczególnie, że Misaki nie mogła jej utrzymać specjalnie długo.
Jeśli przeciwnicy nie używają Chakry, to wystarczy mi w zupełności Klątwa. Jeśli zrobi się gorąco, to mogę wytrzymać trochę przy Przemianie, ale później będę musiała wrócić z powrotem do Klątwy. A do tego jeszcze problemy z Chakrą, eh jak ja nie znoszę długich walk. - zanurzyła się na moment w myślach, zastanawiając się jak podejść do zbliżającej się walki. W przypadku walk jeden na jednego wystarczyło po prostu użyć od razu najsilniejszej karty i szybko skończyć pojedynek, jednak tam, gdzie ścierają się armie, liczyła się jeszcze wytrzymałość, a nie tylko brutalna siła. Szczęśliwie, miała przy sobie trochę notek i broni miotanej, a do tego nie walczyła sama. Pytanie tylko, jak silni będą przeciwnicy.

Podsumowanie:
1. Pogadanka z Asagi
2. Wyruszenie w drogę na pozycje bojowe i podzielenie się "problemem" związanym z Senninką.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Suknia na formalne okazje (Made by Akari - młoda, zdolna krawczyni z Ryuzaku)
Obrazek
Bank
PH

Mowa.
Awatar użytkownika
Shinsu
Postać porzucona
Posty: 812
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 10:40
Wiek postaci: 23
Widoczny ekwipunek: Dwie torby u pasa.
GG/Discord: Shins#7007

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Shinsu »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Hana
Posty: 308
Rejestracja: 6 paź 2021, o 05:51
Wiek postaci: 18
Ranga: Uczeń (Dōkō)
Krótki wygląd: Nałożyła na nogi ciepłe, czarne pończochy, a na to spudniczkę. Założyła zwykłą koszulę, a na ramiona zarzuciła błękitną kurtkę. Włożyła na nogi lekkie obuwie, żeby zawsze być gotową do akcji. Włosy upięła jak zwykle z delikatnym akcentem.
Widoczny ekwipunek: Odznaka shinobi (naszyjnik); Kabura na broń (na prawym udzie), kabura (na lewym udzie), dwie torby z ekwipunkiem (z tyłu na biodrze), ciemne rękawiczki (zwykłe), Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych Sił Sogen" (na lewym ramieniu)
GG/Discord: Hana-chan/sushimaru9208
Multikonta: Tetsu Maji

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Hana »

Przedstawicielka klanu Kaminari odetchnęła dopiero po swoim występie i przedstawieniu mocnych stron. O dziwo spotkała się z aprobatą ze strony bardziej wyrozumiałych shinobi. Rzecz jasna twarde rozkazy kapitana były do przyjęcia, ale dobrze że znalazł chwilę na pokazanie pozytywnej strony. W pierwszej kolejności spojrzała na starszego Senju, który wyraził pełną superlatyw opinie o jej stylu walki. Uśmiechnęła się niewinnie, bo zaraz zalała ją fala gorąca. Zarumieniła się znacząco, jakby dostała pochwałę od ojca. Te nie zdarzały się często i pod kątem jej siły bojowej.
- Arigatou, Masahiro-san. - zdołała powiedzieć, nim jej naturalny nawyk wziął górę i opuściła niewinnie twarz.
Zawsze było miejsce na poprawki i polepszenie umiejętności. Gotowa była przytaknąć Yoshisawie, który też miał swój udział w podniesieniu samopoczucia nastolatki. Teraz nie miała wyjść, jak tylko udowodnić im swoją przydatność. Wszelkie zadania musiała wypełnić ze stuprocentową skutecznością. Wiedziała, że nikomu może nie udać się tego zrobić, ale trzeba spróbować. Dookoła wszyscy faktycznie zaczęli korzystać z okazji do rozruszania ciała lub w inny sposób przygotować się do walki. Wśród całego zamieszania najbardziej widocznym ekscentrykiem okazał się chłopak od marionetek. Jego pokazu nie w sposób było przeoczyć. Od początku wykazywał się własną inicjatywą, jakby dawno wiedział, jak chce postąpić. W pewien sposób nastolatka zazdrościła takiej postawy. Oznaczało to, że jeszcze długa droga przed nią do wyćwiczenia podobnego przekonania.


Zwróciła sporą część uwagi w stronę morza. Zbiornik wody oddzielający wyspy Samurajów od kontynentu wydawał się naturalną fortyfikacją, która działa na ich korzyść. Co prawda nadal to pole stanowiło potencjalny obiekt okrążenia ich armii i przedostania się do miejsc cywilnych. Hana wolała mieć zasoby tego żywiołu w zasięgu, ale bezmyślne korzystanie z niektórych technik może przynieść niepożądane skutki. Przy tylu ninja najpewniej nie będzie musiała wykorzystywać całego potencjału od razu.

Gdy tak przyglądała się stworzonemu obrazowi pola walki nie obyło się bez kolejnych zaskoczeń. Wprawdzie czekali jeszcze na dopięcie w pełni spraw organizacji, więc był czas na pewne zmiany. Hana nigdy nie pomyślałaby, że właśnie teraz do jej uszu dojdzie dźwięk znajomego głosu. Chino pojawiła się równie znienacka, co jej wybuchowy temperament. Nie w sposób pomylić jej z nikim innym. Tym bardziej, że dziewczyna od razu po zameldowaniu się olała kapitana i zwróciła się bezpośrednio do Hany. Shirakawa ze zdziwienia lekko rozszerzyła powieki, ale bardziej cieszyła się, że została zauważona.
- Witaj ponownie, Chino-san. - przywitała się w międzyczasie, a jej wywód w stronę Anzou uznała za komiczny. To już chyba trzeci raz, kiedy o tym wspomina. Naprawdę sytuacja zaszła za skórę temperamentnej Kaminari.


Nie trwało też długo, jak pośród zgromadzonych w ich drużynie wyrósł przed Haną rudowłosy chłopak z Ayatsuri. W zasadzie to on także nie bawił się w uprzejmości i wtrącił bezpośrednio swoje intencje. Miała tylko nadzieję, że nie zajdą sobie z Chino za skórę. W końcu oboje byli skłonni do argumentowania swojej racji. Takie przedstawienie mogło źle odbić się na resztę zgromadzonych. Lepiej unikać większych spięć, dlatego Hana obserwował dystans między tą dwójką, żeby w razie potrzeby ostudzić czyjeś zapędy.
- Proszę. - odpowiedziała Ario i pozwoliła mu przechwycić broń. Właściwie to drzewiec z grotem nie znaczył jeszcze dla niej nic poważnego. Wybrała ten sposób walki, żeby uzupełnić zasób swoich zdolności. Był interesujący, bo opierał się na utrzymywaniu dystansu od przeciwnika. W zwarciu ktoś drobnej postury nie może wdawać się w siłowe przepychanki. Spoglądała na to, co marionetkarz zamierza zrobić z włócznią. Posługiwał się swoim rzemiosłem sprawnie. Zdawała sobie sprawę, że ten klan słynie z niebywałego rzemiosła. W końcu ich lalki do sterowania nie brały się znikąd. To musiała być bardzo ciężka w przyswojeniu sztuka. Chłopak w przeciągu chwili zamienił używaną broń i nadał jej nowe życie. Hana spojrzała na oszlifowany grot i spreparowany drzewiec. Była wdzięczna za okazanie takiego zainteresowania.
- Dziękuję. Nie miałam pojęcia, że może dojść do takich trudności. - odpowiedziała na wzmiankę o okolicznościach wpływających na jakość walki. Lepszy chwyt w rzeczywistości powinien być pierwszym czynnikiem do sprawdzenia dla kunoichi.
- Miałam okazję walczyć na turnieju z jednym marionetkarzem.. ale przerwano go w trakcie. Wasze umiejętności robią duże wrażenie. - spojrzała z podziwem na lalki za Ario. Zaczynała powoli przekonywać się do kolejnej osoby. Nie było tak źle, jeśli tylko łączył ich wspólny cel.


Wreszcie miał pojawić się plan. Dziewczyna była już trochę skołowana własnymi myślami i nie wiedziała na co konkretnie ma być przygotowana. To nie znaczyło za wiele, ale lepiej mieć pewność, co do ogólnego założenia dowodzących. Wśród klanów istnieli shinobi obdarzeni zmysłem taktycznym. Talent do strategii powinien być kluczowy w bitwie, na co też godziła się bezradnie Hana. Obserwacja otoczenia przyniosła jej odrobinę spokoju. Twierdza i przedpole wyglądały na przygotowane. W końcu wpuszczenie setek ludzi na otwarte niczym nie zalesione tereny zakrawało o szaleństwo. Wszelkie pułapki i przeszkody ustawione przed linią walczących powinny wspomóc w pierwszej fazie natarcia. Tyle mogła wywnioskować sama. Jak rozwinie się sytuacja po pierwszym gongu, to musieli już rozwikłać sami. Stała łączność i najlepiej dobrane manewry powinny wkrótce ostudzić nerwowość. W końcu Shirakawa znała się na swojej pracy. Spełniała się w roli kunoichi. Miała wiarę we własne zdolności, których nie będzie szczędzić.
Zgodnie z założeniami kapitana zostali rozstawieni. Dla Hany była to dobra okazja do podpatrzenia prawdziwej Kaminari w akcji. Nie była wcale zdziwiona graniem drugorzędnej roli pomocnika. Poza niewinnie wyglądającym Inosuke, który miał odpowiadać za łączność i nie posiadał bojowych zdolności, to zdawało się, że Shirakawa była otoczona samymi potworami z pulą co najmniej sześć tysięcy ph doświadczenia. Począwszy od kapitana, aż po samą Chino. Wszyscy z pewnością byli groźni.
- Postaram się być tuż za Tobą, Chino-san, dlatego bez żadnej taryfy ulgowej. - odpowiedziała będąc już rozstawiona na swojej pozycji. Skoro mieli na razie działać za plecami, to broń nie była jej potrzebna. Postarała się wbić drzewiec w ziemię, żeby w razie potrzeby móc po niego sięgnąć. Wyczekiwała na pomyślny obrót sprawy, o ile w całej tej sytuacji był jakiś pozytywny aspekt.

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1007
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Anzou »

Wszystko miało się niedługo zacząć. Ostateczna potyczka o teren, ostateczna potyczka być może ostatnia w życiu, które do tej pory toczył sobie nastolatek. Ile on stoczył starć i pojedynków, nie jest w stanie już tego nawet spamiętać. W swoim typowym dla siebie stylu pojawiła się tutaj duma klanu Kaminari, ulubienica Władcy Piorunów - Kaminari Chino. Anzou miał wielką przyjemność poznać ją nieco bliżej, ale za cholerę nie wiedział co potrafi i do czego jest zdolna, nie widział jej na polu bitwy. Być może teraz będzie się w stanie o tym przekonać i na własne oczy zobaczyć co w stanie problemu jest w stanie zrobić. Anzou skinął w jej kierunku głową dając jej znać, że ją poznał. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem, może nieco zadziornie. Wtedy zdał sobie sprawę z jednej sprawy, okazało się, że kogoś widział już na własne oczy, o czym totalnie nie miał pojęcia.
- Przepraszam, nie chciałem Ciebie urazić... Z Turnieju poza swoją przegraną i wydarzeniach tuż po turnieju za wiele nie pamiętam. Taki już jestem.
Chłopak rozłożył ręce aby podkreślić mową ciała to, co przed chwilą wypowiedział. Było mu lekko głupio, ale mimo wszystko - nie zamierzał przykuwać do tego zbyt wielkiej wagi. Ot cóż - zdarza się, prawda? Nastolatek uważnie zanotował odpowiedź innego członka grupy. Bardzo przydatna umiejętność, która może okazać się bezcenna. Nastolatek zanotował również w swojej głowie ten plan. Ubezpieczanie i atak ze średniego dystansu. Dzicy raczej będą dążyć do ataku wielkimi masami, używając różnych sprzętów czy broni, może wykorzystując trucizny? Tego nie da się przewidzieć.
- W mordę dać mogę dać. Rozumiem plan. Będę ubezpieczał i eliminował wroga wiązkami jak tylko się da. Nie wiem jak bardzo potrafią wykorzystywać Chakrę, nastawiam się na atak zmasowany, duża ilość mięsa, które trzeba tutaj zwyczajnie przemielić, z poszczególnymi osobnikami, którzy mogą sprawiać większe kłopoty. Musimy przetrwać tą cholerną masę i uzupełniać Chakrę, oszczędzać ją.
Powiedział dodatkowo Anzou i zwyczajnie czekał na to co ma się wydarzyć. Czekał na to finalne widowisko, wielką bitwę o świat, który zna.

1. Ocena sytuacji, zauważenie wspaniałej i jedynej w swoim rodzaju.
2. Rozmowa i oczekiwanie.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „[Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości