Kto komu wciskał się do rozmowy? Trudno powiedzieć, bo Keira nie wyglądała na niezadowoloną, kiedy Toshiro do nich podszedł tę rozmowę przerywając. Zaś Shikarui niejako kontynuował to, co już było zaczęte pomiędzy tą trójką – i to zaczęte dwa lata wcześniej i kontynuowane w liście, który przeczytali kilka dni wcześniej. Asaka nie miała pojęcia o uczuciach Toshiro prze l-a-t-a, a nie była nieempatyczna. To po prostu Nishiyama potrafił się z tym naprawdę nieźle kryć i to mogło być jednocześnie jego zgubą co błogosławieństwem. Jak więc osoba, która zupełnie go nie znała i rozmawiała z nim właśnie po raz pierwszy domyśliła się już dosłownie wszystkiego z tego, co było w historii pomiędzy Asaką i nim?
Zagadka. A to, że rozmowa między nimi była niezręczna… Mogło co do tego być wiele powodów. To, że to była ich najmilsza rozmowa od dwóch lat też nie miało nic wspólnego z tym, o czym Asaka i Shikarui dowiedzieli się niedawno.
Trudno też oczekiwać, by nieznajomi, którzy dopiero co zostali przedstawieni, już od razu wystosowali do nieznajomej im niebieskookiej rozmowę i pytania, gdy w pierwszej kolejności pewnie wypadałoby nadrobić krótką zaległość z osobami już znanymi. Jak właśnie z Shikaruiem i Asaką, którzy zdawali się być spoiwem tejże grupy, bo znali wszystkich, którzy się wokół zebrali. Złotooka wcale nie chciała Keiry wykluczać z rozmowy, dlatego też od razu przedstawiła kto kim jest, żeby wszystko było jasne. I by po pierwszych krótkich rozmowach, by dowiedzieć się co i jak, móc ją normalnie i gładko wprowadzić do rozmowy.
- Porada z listem? – Asaka uniosła jedną brew wyżej, wyrażając tym swoje zaskoczenie, bo nie widziała, żeby Yami i Toshiro mieli ze sobą jakiś lepszy kontakt. Oczywiście… ha, no domyśliła się w czym rzecz. W końcu Yami widział cały cyrk z iluzją. A list dostała niedawno…
- Radziłeś się Yamiego w sprawie listu? – zwróciła się już teraz do Toshiro, ale pewnie ku niezadowoleniu niektórych, wcale nie rozczarowana czy zła. Ot po prostu uprzejmie zaskoczona.
Asaka nie oczekiwała, że Yami wyspowiada jej się szczegółowo z tego, co robił w czasie ostatniego roku. To była tylko i wyłącznie jego prywatna sprawa i oczekiwała raczej ogólników, do których ewentualnie możnaby się odnieść. Sprawy Kokuou poruszać absolutnie nie chciała. Kto wiedział ten wiedział i tak należało tę sprawę zostawić, zwłaszcza, ze tak duża grupa ludzi miała dwa razy więcej uszu niż najemników. A część z nich była niepowołana. Nim jednak zdążyła odpowiedzieć na aluzję Yamiego – pojawił się Terumi.
- Rozumiem – pokiwała głową, bo wychodziło na to, że Hikari i Yami znają się nieco lepiej. Ten rok naprawdę wiele zmienił w życiach ich wszystkich.
- O, nie, to na pewno nie będzie spokojny spacerek – dopowiedziała jeszcze po chwili, wysłuchawszy tego, co Hikari miał do dodania do historii.
Było tutaj z pewnością mnóstwo ludzi, którzy nie mieli zielonego pojęcia co do tego, na co się w ogóle piszą i o co tutaj chodzi. Którzy nie rozumieli w jakie niebezpieczeństwo się pakowali. Oni zdecydowanie powinni pytać, by zrozumieć. By zrozumieć i ewentualnie zrezygnować, póki mieli jeszcze możliwość. Asaka nie była w Kami no Hikage, ale słyszała dość, by wiedzieć co się tam wydarzyło i jakie niebezpieczeństwo czyha nad nimi tutaj dzisiaj. Była też na tyle rozgarnięta, by wiedzieć, że to może być tak samo pułapka Antykreatora jak pułapka na niego. Były jednak sprawy, których nie powinno się pozostawić przypadkowi i je olać, zwłaszcza, jeśli te wydarzenia dzieją się pod własnym nosem na własnym podwórku. Nic dziwnego, że Kazuo-dono zasugerował, by się tutaj udali.
- U nas podobnie. Shirei-kan wysłał nas tutaj, by zbadać sprawę. Ale i bez jego… sugestii byśmy się tutaj zjawili. Zresztą sam wiesz, słyszałeś przecież historię o Kami no Hikage – siedzieli w końcu wtedy przy jednym stole na ich weselu i słuchali słów świadka. Ona miała też w domu jeszcze jednego świadka. Było w tym znacznie więcej rzeczy, ale z kolei o tych nie zamierzała mówić na głos, a z zebranych tutaj ludzi wiedział o nich wprost jedynie Ichirou…
- Jest różnica pomiędzy ułożeniem sobie pewnych spraw w głowie, ich akceptacją i tolerancją, a pogodzeniem – gdyby nie byli… pogodzeni… to Toshiro dostałby strzała na twarz na dzień dobry. A nawet wymienili ze sobą kilka bardzo niezręcznych zdań. Aktem było jednak, że sprawa do końca załagodzona jeszcze nie była i to z pewnością potrzebowało jeszcze czasu.
- Co? – zdumiała się już któryś raz w ciągu ostatniej minuty i za każdym razem zdziwiona była bardziej. Shikarui ewidentnie też nie załapał o co chodzi. Nie wiedziała, co takiego Toshiro rozumiał, tym bardziej nie wiedziała w jaki sposób patrzył na jej brzuch idąc za nią… Mógł patrzeć co najwyżej za jej zakryty płaszczem kształtny tyłek, którego biedny Kyoushi dostrzec też nie mógł.
- O czym ty gadasz? – alkoholu mogła nie pić z różnych powodów. O, pierwszy z brzegu: mogła się ostatnio spić tak, że na samą myśl o sake robiło jej się niedobrze. Z kolei to, że miała poluzowaną zbroję można było wyczuć dopiero przytulając się do niej, a nie tak o… gdy w zasadzie gapiło się na drugą osobę przez chwilkę krótko, nim wyruszyli w drogę. Toshiro nie był też w domu, by mógł usłyszeć o plotkach i nowinach. Skąd więc to jego nagłe błyskotliwe łączenie wątków? Asaka nie wiedziała, bo ona nie załapała zupełnie o co mu chodzi.
- Brzmisz jak moja matka, kiedy Shikiego przyprowadziłam pierwszy raz do domu – parsknęła pod nosem, przypominając sobie jak Shikarui od razu powiedział, że raz dopuścił, żeby ktoś drasnął ją kunaiem.
- Włos mi z głowy przy nim nie spada, co to za tekst trzy lata po ślubie? – o, gdyby tak powiedział, kiedy zapraszali go na slub… Albo już przed weselem. Albo po nim. Ale po trzech latach wspólnego życia, gdy kobieta nie wyglądała na nieszczęśliwą…?
- Więc masz u siebie kogoś, kto włada Shotonem? – dopytała po chwili Yamiego, wracając do przerwanego im tematu.
- Taki skarb nie powinien się zmarnować. Możemy zaaranżować wysłanie ich do Daishi i poszukanie odpowiedniego nauczyciela – kobieta zamyśliła się wyraźnie i bezwiednie podrapała się po policzku wolną dłonią. Mgła przeszkadzała, czy tak szli, ale bez przesady. W końcu trzymała się swojego męża. Odwróciła się w tym samym czasie za siebie, żeby zapytać Keirę co o tym myśli i dostrzegła, że białowłosa ulotniła się bez słowa w zasadzie, może licząc na to, że nikt nie zauważy, albo była na coś obrażona? Asaka naprawdę nie miała zielonego pojęcia o co chodzi młodszej dziewczynie.
- Już uciekasz? – rzuciła za nią, wyraźnie nie rozumiejąc jej zachowania.
tldr: gadają i idą
Dotyczy: Yami, Hikari, Shikarui, Toshiro, Keira
Ukryty tekst