Wioska Akatori

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Tamaki Hyūga
Martwa postać
Posty: 1829
Rejestracja: 18 maja 2019, o 03:00
Wiek postaci: 19
Ranga: Wyrzutek C
Krótki wygląd: Niska, szczupła, długie, ciemnoniebieskie włosy, białe oczy klanu Hyuuga
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z kapturem, czarne rękawiczki
GG/Discord: MxPl#7094
Multikonta: Toshiki Oden
Lokalizacja: To tu, to tam

Re: Wioska Akatori

Post autor: Tamaki Hyūga »

Przygryzłam wargę słysząc słowa Yuriko. Z jednej strony wiedziałam że chciałam dobrze, jednak z drugiej strony po odpowiedzi starszej Hyuugi poczułam się głupio proponując moją pomoc. Oczywistym było iż jej umiejętności są o wiele lepiej rozwinięte od moich i pewnie zauważyłaby ona jakiekolwiek zbliżające się zagrożenie na długo zanim ja byłabym w stanie je spostrzec.
- Rozumiem. - odpowiedziałam jedynie i delikatnie się ukłoniłam po czym odwróciłam się od kobiety aby wyszukać wzrokiem Harishama a także Masako. Hozuki został sam i maszerował równo z pochodem a Uchiha szła wraz z grupą innych osób. Podeszłam więc do kapłana Hachimana i zrównałam się z jego krokiem.
- Cóż, Yuriko-san nie chciała mojej pomocy co z resztą jest w pewnym stopniu zrozumiałe, ponieważ jej umiejętności muszą być o wiele lepiej rozwinięte od moich. Widziałam także Masako, więc myślę że moglibyśmy dołączyć do niej i jej kompanów. - powiedziałam do Harishama po czym pociągnęłam go w kierunku grupy Uchihy.
Kiedy zrównaliśmy się z drugą grupą uśmiechnęłam się promiennie do Masako i przywitałam się ze wszystkimi w jej pobliżu.
- Miło cię tutaj widzieć Masako-san, mam nadzieję że twoja wizyta w rodzinnych stronach dobrze ci zrobiła. Witajcie wszyscy, jestem Tamaki a to jest mój kompan Harisham. - powiedziałam pogodnym tonem do towarzyszących Uchisze osobników w których rozpoznałam kilka ze światowej klasy sław.



ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Kabura na prawym udzie
- Kabura na lewym udzie
- Torba przy pasie z tyłu po lewej stronie
- Manierka z symbolem Suitonu przy pasie
- Sztylet przy pasie
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Kuźnia | Ryo | KP | PH | WT
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Wioska Akatori

Post autor: Shikarui »

Shikarui nie miał (niestety) pojęcia o tym, jak wszystkowiedząca była Keira - zaczynając od ciąży i tego, że po prostu zauważyła, a kończąc na tym, że po jednym spojrzeniu na Toshiro mogła stwierdzić zakochanie, którego tak naprawdę - wcale nie było u niego widać. W końcu to było powodem wieloletniej niedomyślności wszystkich wokół. Nie było nawet jednej osoby w wiosce, która wskazałaby palcem i powiedziałaby: "ach, ten to zakochany..!" Ignorancja bywała błogosławieństwem dla tych, którzy się zanadto przejmowali. Trzeba by było jeszcze tylko wziąć poprawkę na to, że Shikarui się po prostu nie przejmował. Ani opinią Keiry na ten temat (czy jakikolwiek inny, dopóki nie wpychała swojego nosa na jego teren) ani Toshiro. Ani matki, babki, ojca czy stryja ciotecznego od strony Asaki. Nie był empatyczny. Nie przejmował się tym, czy Toshiro cierpi w głębi serduszka, bo był nieszczęśliwie zakochany. Był po prostu słaby, skoro nie był w stanie nawet zawalczyć o coś, czego pragnął, a Shikarui wyznawał tylko kult siły. Nie było w nim miejsca na użalanie się nad słabymi. Tym bardziej na użalanie się nad tym, że jaki on biedny - pragnie czegoś, co już do niego nie należy. Nie był biedny. Był przegranym. Sam sobie zgotował takie piekło, bo nawet nie próbował. Ale tego już Keira wiedzieć nie mogła, spoglądając na sprawę zero-jedynkowo, tylko w odwrotny sposób do czarnowłosego. Tak to bywało - nie wiem, ale się wypowiem, czyż nie? Typowy problem ludzi, którzy byli zbyt empatyczni. Gdyby Toshiro tylko spróbował spojrzeć na Asakę pieskimi, rozkochanymi oczyma - o, wtedy dopiero uzyskałoby się kwintesencję słowa wredny. Jak na razie był całkowicie uprzejmy i kulturalny, a przekaz kierowany był tylko i wyłącznie do samego Toshiro. Ciężko w końcu rozmawiać na osobności idąc w grupce. I to takiej prawie 30 osobowej grupce. Mordercze spojrzenie skierowane w plecy wycelowane przez przedstawicielkę kryształu zostało podsumowane uśmiechem od strony czarnowłosego - ciepłym i miłym. Jakby był błogo nieświadom, co chce mu przekazać i że ta mina nie jest jednak jakąś bardziej normalną. Ciężko w sumie powiedzieć, żeby Keirę jakkolwiek mocniej znał. Zresztą jego apatyczna struktura była absolutnie odporna na gromy tego typu. Nie wspominając, że nawet by nie wpadł, że Toshiro mógł wysłać jakiś list do Keiry i podzielić się z nią najskrytszymi uczuciami - z osobą, której nie znał i o której w sumie nie miał właściwie żadnego pojęcia. Ach, pewnie to mina była strzelana do Toshiro - pasowała do wspomnienia o złych oczach. Na szczęście Keira była wychowaną osobą i swoje przemyślenia zostawiła dla siebie. Nie zareagował też w żaden sposób na szturchnięcie Asaki.
- Nie, towarzysz kury mi powiedział. Jak kura mogłaby mówić. - Spojrzał z wyraźnym zaskoczeniem na Asakę, kiedy w ogóle zasugerowała ten pomysł. To by dopiero było... Ale spojrzał na nią tylko na moment, bo tak jak kilku obecnych, tak i jego ucho nastawiło się na to, co było mówione na przodzie. Ach, oby te śmierdzące, zapchlone kundle nie sprowadziły znowu jakiegoś kłopotu na grupę, jak ostatnio. Cenne chwile uśpionego demona zostały zmarnowane na przepychanki. Kto wie, może wtedy przeżyłby tamten mnich? Czy kimkolwiek on był.
- Nie wiem, po co tak komplikujecie relację. To, czy możesz kogoś nazwać przyjacielem czy wrogiem jest zero-jedynkowe. Po co zadawać się z kimś, komu wybaczyć nie możesz. - Można by było powiedzieć: ale to ich sprawa! W żadnym wypadku. Sprawy Asaki były też jego sprawami - bo należała do niego. Zwłaszcza w tym wypadku. Toshiro mógł uważać, że gdyby Asaka sama chciała, to powiedziałaby "papa" i po prostu by odeszła, ale och, mój drogi - mogła odejść tylko na tarczy. - Co masz na myśli? - Spojrzał w kierunku Toshiro, kiedy ten rzucił tekst o "odpowiednim zajęciu się".
- Dobrze widzieć takie zaangażowanie w sprawy klanu. - Niby liderowi się nie odmawia. Jeśli czegoś chce - robisz to, przecież tak działał świat. Nie oznaczało to, że wszyscy tak rozumowali. W innym wypadku nie byłoby tylu zdrad, a klany prosperowały w iście złocisty sposób. Niedoskonałość świata stanowiła jego zaletę - nie wadę. A raczej - niedoskonałość ludzi. Bo ze światem wszystko było w porządku, tylko ludzie kurwy.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Wioska Akatori

Post autor: Seinaru »

Szli sobie. Szli sobie wciąż, a Seinaru słuchał. Oczywiście nie interesowało go pierdolamento o prywatnych sprawach innych członków tej ekspedycji, ale za to zwracał dużą uwagę na wyjaśnienia tej całej Yuriko. Nie zamierzał wdawać się z nimi w dyskusję na temat taktyki jaką obrało sobie trio, które ich tu ściągnęło. Odezwał się jednak do Kuroia, który do tej pory szedł obok w milczeniu. Samuraj podzielił się z nim swoimi przemyśleniami na temat tego, co zasłyszał od "dowództwa".
- Tragedia. - Podsumował jednym słowem.
- Po co dawać globalne ogłoszenie na misję infiltracyjną, skoro właśnie przez to ogłoszenie trzeba się teraz skradać? Gdyby zebrali grupę po cichu, osiągnęliby to samo bez informowania Hana o tym, że zamierzają nadepnąć mu na odcisk. Takich kilkunastu ludzi to nie problem sklecić... no może nie takich, ale sztuki by się zgadzały. - Chyba że naprawdę nie mieli już żadnych znajomych ani przyjaciół, oprócz siebie nawzajem. Nie no, to nie wchodziło w grę, przecież musiał być ktoś jeszcze do rozwieszania tylu ogłoszeń po całym świecie, prawda? A najlepsze było to, że Sau w ogóle nie zależało na tym, aby ktokolwiek z nimi szedł. Najpierw ich tu zebrał, a teraz odsyła do domu. Żeby się tylko przy tym nie zesrał.
- Szczerze mówiąc, to zabić nudę będzie można chyba tylko walcząc z tymi potworami. - Powiedział to już zarówno do Kumy, jak i Kyoushiego. Nie wiedział czy usłyszy go też Ichirou, ale jeśli by zechciał to mógłby.
Samuraj nie był w ogóle zainteresowany przeszłością Hana. Nie był zainteresowany jakimiś Garekimi, Radami i innymi owadami. Przybył tutaj, ponieważ spodziewał się czegoś innego... czegoś więcej. Fajnie byłoby spotkać tych Jeźdźców i z nimi trochę się pogimnastykować, ale wyglądało na to, że będzie tylko jeden główny przeciwnik, do tego niepokonany, którego trzeba będzie unikać. Nadzieja tliła się jeszcze tylko w postaci szansy, że te dziwaczne stwory naprawdę zaatakują i dadzą im wszystkim potężny wycisk, który Seinaru długo popamięta. Bo gdyby nie one, to co robiliby oprócz skradania przez najbliższe godziny? Potworasy, przybądźcie!
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4033
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Wioska Akatori

Post autor: Ichirou »

  • Dotyczy: Seinaru, Kyoushi, Kuroi, Yoichi, Feniksy
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Wioska Akatori

Post autor: Kyoushi »

  • Póki nic się nie działo, nic nie można było zrobić. Tuż po przytuleniu, białowłosy włożył obydwie ręce w kieszenie spodni, będąc już przemoczonym miał to totalnie gdzieś. Mgła miała pomóc po tłumaczeniu tej trójki, jednak w niczym nie pomagała, a bezpośrednie starcie z Hanem byłoby równie niebezpieczne co spotkanie z bestią. Prowadził więc dalej spokojny dialog z Masako, która wciąż nie odeszła, czując bliskość z Klepsydrą:
    - Jak zawsze kuzynko, jak zawsze. Jednak proszę na siebie uważać. - powiedział jak na siebie niezwykle poważnie, a przecież była to niezwykła rzadkość. Białowłosy lubił żartować, ale czasem też się przejmował, szczególnie kimś z kim w ostatnim wydarzeniu nawiązał kontakt i czuł się za nią odpowiedzialny. Przynajmniej po części. Katsumi urwałaby mu jaja, gdyby się dowiedziała, że użytkowniczka Sharingana nie wróciła, a on był w pobliżu. Białowłosy tak naprawdę bez słowa słuchał co mają do powiedzenia liderzy jego organizacji. Podzielał ich zdanie, jednak nie miał przez ten deszcz siły już podejmować tematu. Ciekawostką było wspomnienie o ogoniastych, gdy kot wciąż spał. Nie miał czasu na takie bzdury, jednocześnie wiedział, że może wciąż skorzystać z jego sił. Decyzja Ichira była klasyczna - czyli będziem się napierdalać. Idealne rozwiązanie dla Kju, który już się uśmiechał od ucha do ucha. Na wspomnienie na temat sabotażysty Yoshimitsu Kyu wyjął dłonie z kieszeni:
    - Nie tylko sabotażystą, ale zdrajcą klanu i jego głowa należy do mnie. Mesmer pożałuje, że w ogóle się urodził i żeby nikt mi się nie wciskał do walki z nim. - powiedział wkurwiony, niemal wściekły, nie ukrywając emocji. Jego celem numer jeden był jeden z Krawawego Pokolenia, posiadacz Sharingana, który musiał zdechnąć z jego ręki. Obiecał to sobie i słowa dotrzyma. Jego głowa legnie pod jego stopy... - Więc wolelibyśmy uniknąć podonbej sytuacji, prawda? - dodał już dość retorycznie, by uzupełnić słowa Ichirou.
    Wracając jednak do Masako: - W tym temacie raport już złożyłem u Katsumi. Nie wiem co postanowiła jednak, z drugiej zaś strony nie mam kompletnych informacji co się dokładnie stało i dlaczego zginęłi, ponieważ byłem wtedy trochę ekhm... Zajęty Kokuo i tym pierdolonym Yoshimitsu.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Aka
Martwa postać
Posty: 244
Rejestracja: 4 lip 2019, o 21:04
Wiek postaci: 23
Ranga: Szczur
Krótki wygląd: Wysoki i drobny brunet o niebieskich oczach, zazwyczaj chodzący w stonowanych kolorach. Widoczna blizna po podcięciu gardła.
Widoczny ekwipunek: Katana, torba.
GG/Discord: Aka#1339

Re: Wioska Akatori

Post autor: Aka »

Dotyczy: feniksy, każdy kto jest wokół.
0 x
Obrazek
I'd rather watch my kingdom fall
I want it all or not at all
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Wioska Akatori

Post autor: Harisham »

Masako, Icirou i reszta Klepy, która z nimi idzie
  Ukryty tekst
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Wioska Akatori

Post autor: Sasha »

Hikari. Zwykły człowiek tylko trochę zdolny. Co za boska skromność. Nawet podarował regularne kąpiele Pysi. Takiego to trzeba czcić. Białowłosy bardzo się ucieszył, że mógł rozbawić rozmówce i poprawić mu nastrój.
- Jest Pan zdecydowanie niezwykły. Widzę to swoimi niewidzącymi oczyma. Oczyma serca. – to nie był narząd, który się mylił, w odróżnieniu od normalnego wzroku. Jako artysta był zresztą wrażliwy i wyczulony na takie rzeczy.
- Dziękuje i Panu też powodzenia. Ja nie mam zamiaru tutaj skończyć. – odpowiedział, wykazując się swoją odwagą. Brzmiało to śmiesznie, zupełnie jak dziecko, które szło na walkę w niedźwiedziem, a było przekonane o swojej wygranej. Jeśli miał opowiedzieć, co tu się wydarzyło, co było jego głównym celem, to jasne, że musiał przeżyć.

Sasha chętnie by opowiadał o Pysi i opowiadał, bez przerwy. Od razu wyjaśniłby powstałe niejasności. Tylko czasem coś się wtrącać i nakierowywać jakimiś pytaniami. Mujin był jednak nieco skąpy w słowach, choć nie wyglądało na to, że białowłosego to powstrzyma. Skoro już zaczął, to dowie się więcej o tej legendzie.
Malarz wręczył mężczyźnie swoją kurę. Była cieplutka, w zasadzie mogła robić za termofor. W zimnych rejonach coś takiego do śpiwora byłoby bardzo przydatne. Na dodatek kurza głowa była najlepszym na świecie stabilizatorem. Można było poruszać jej całym ciałem, a łepek nie drgnąłby na minimetr. Analityczny umysł, powinien to w mig złapać po wzięciu jej w objęcia.
Kura umościła się wygodnie w jego dłoniach, nawet jeśli miało być to na krótko. Czuła się komfortowo.
- To najlepszy przewodnik, mamy hasła i mnie informuje, jak się pojawia jakaś sytuacja. Na przykład normalnie nie wiem, kiedy jest jakieś sztuczne źródło światła, to wtedy ona mi mówi. – tak w końcu nauczył się jutsu, które służyło do iluminowania otoczenia.
- Też ma nosa do ludzi. Łatwiej mi dzięki temu rozróżnić, do kogo nie powinienem się zbliżać. Ostrzega mnie, gdy czyha jakieś niebezpieczeństwo. Ciężko wyczytać ze słuchu, że coś leży albo nie leży na ziemi. Dzięki niej ominąłem kilka zasieków i głębokich dołów. Raz mnie uratowała nawet przed kąpielą w stawie. – ciężko było uwierzyć, że zawiązali tak bliską relację i, że tak zwykle zwierzę, można byłoby tak wytresować. Biorąc pod uwagę jego naiwną naturę, bardziej prawdopodobne było to, że kura gdakała w losowych momentach a on to nadinterpretowywał i tworzył z tego historię. Kto jednak wie?
- Znaczy no, co do tej mafii, to jeszcze nikogo nie zabiła, ale już jednego odgoniła przy pomocy trzepotania skrzydeł. Jest dopiero na początku tej drogi, ale ona chce się poświęcić tej sprawie. – wyjaśnił, chcąc uniknąć nieporozumienia. Od zera do bohatera. Kurzego bohatera. Organizacja Kurnik była cały czas w powijakach. Szukali nowych członków, jak na razie był tylko Yoshimitsu no i czasem Shikarui do pomocy.
Młodzieniec przyjął z powrotem swoją kurę. Pogłaskał ją po łebku, dobrze i grzecznie się sprawowała u Mujina. Potrafiła być zadziorna do obcych, chłopak cieszył się, gdy był spokój.
Wręczył nowemu przyjacielowi parasol. Tak będzie mu zresztą wygodnie, trzymanie przedmiotu między ręką a tułowiem przez dłuższy czas podczas podróży było ciężkie. Też nie lubił deszczu.
No i była też sprawa piękności, łatwa do wytłumaczenia widzeniem duszy. Mógł spokojnie powiedzieć, że Mujin ma piękne serce, choć dla medyka mogło to mieć inne znaczenie. Powłoka to była sprawa drugorzędna.
- Lubi Pan zwierzęta? Ma Pan jakieś w domu? – zagaił jakiś temat. Chciał się dowiedzieć skąd to zainteresowanie Pysią.
- Mogę przyjść do Pana domu i pożyczyć Panu Pysie kiedyś na dłużej, bo tak w podróży to wiem, ciężko się nacieszyć. – ola boga, co ta naiwność. Bez problemu wszedłby do każdego obcego miejsca, dając się wpuścić w każdą pułapkę.
- Bardzo szanuje Pana zawód. Gdybym nie był malarzem i chciałbym być przydatny dla świata, to też bym został medykiem. – było w nim pewne skrzywienie, odkąd wioskowa baba nie była w stanie uratować jego siostry. Gdyby sam miał wiedzę albo techniki medyczne, może by mógł ją uratować.

Chciał zalewać go kolejną falą pytań, jednak coś mu przerwało. Ciężko było skanować otoczenie słuchem, wszystko przez dźwięk kropel uderzających o parasolkę i wszystkich wokół, dziesiątki kroków i wiele toczących się naraz rozmów. Coś dotknęło go bez ostrzeżenia w ramię. Zadrżał, wzdrygnął się przerażony, napinając kurczowo mięśnie i przyciskając kurę dla bezpieczeństwa. To nie był Mujin. Białowłosy nienawidził niespodzianek. Miał wręcz fobie na punkcie bycia dotykanym przez obcych bez pozwolenia.
Shenzhen się odezwał. W zasadzie nie był w stanie dobrze ocenić jego wieku. Malarz z obecnego doświadczenia zakładał, że wszyscy muszą być tutaj od niego starsi, tylko jak bardzo? Facet nawet się nie przedstawił.
- Nie znam Pana, proszę mnie nie dotykać. – wyrzucił niemiło. Zawsze był bardzo pogodny, uśmiechał się do każdego, jednak teraz mu widocznie mina zrzedła. Dopiero po wzięciu kilku oddechów róż i ładna pogoda zaczęły wracać na jego policzki.
- Podczas deszczu iść szybko, by zdążyć za innymi. Bez nich, tańczyć i kąpać się w ich kroplach bez pośpiechu. – odpowiedział mu. Uznał to za jakiegoś rodzaju zagadkę, więc utrzymywał dziwny styl wypowiedzi.
- Deszcz niczym śmierć, dotyka każdego jednakowo. – można było się przed nim uciekać i się chronić, jednak w końcu będąc na zewnątrz i tak cię zaskoczy, nawet jeśli widziałeś już ciemne chmury na niebie.
Nieznajomy wydawał się mądry albo przynajmniej mówił tak brzmiące kwestie. Ciekawe czy też był artystą. Takie poetyckie słowa wydawało się, uchodziły tylko z wrażliwych osób, więc trafiały do Sashy.
- Proszę się przed deszczem skryć, jeśli Pan chce. – powtórzył wcześniejsze zaproszenie. Nie był pewien, czy to z tego powodu przyszedł, więc chciał o tym przypomnieć.
- Też mam zagadkę. Czego wszyscy chcą, by czuć się bardziej specjalni, ale im więcej tego mają, tym czują się mniej specjalni? – jako podróżujący pseudo filozof miał czas na zastanawianie się nad takimi pierdołami.

tl;dr
Hikari
Mujin
Shenzhen

  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Parasolka, Kabura na biodrze, Bandaż na twarzy, Dwa bandaże na rękach, Transporter dla kury na plecach, plecak (przywiązany do transportera),
Transporter dla kury to wiklinowa klatka, którą przymocowuje się na odcinku lędźwiowym. Nad nią stawia się i przywiązuje plecak. Posiada pasy bezpieczeństwa, dzięki którym można zabezpieczyć kurę przed lataniem po klatce i zrobieniem sobie krzywdy, podczas gdy chłopak porusza się gwałtownie w różnych kierunkach.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Wioska Akatori

Post autor: Shenzhen »

Chłopak o białych włosach wyraźnie się wzdrygnął iw pierwszym momencie nieco spłoszył. MOże faktycznie to jak takie proste gesty postrzegają ślepcy, sprawia, że większość sytuacji, które dla ludzi widzących są zaskakujące, dla nich są mocno niepewne i z dozą asekuracji zareagują na każdy kontakt, którego się nie spodziewali. Z resztą jak można się spodziewać kogoś kto ma nas zaskoczyć i to jeszcze w osobie ślepca?
- Nieznajomym można czasem bardziej ufać, chociażby dlatego, że jest ich więcej. Stąd i łatwiej o osobę godną zaufania wśród nieznajomych niż wśród tych, których się zna... Jestem Shenzhen z Atsu- spojrzał na kurę dodając:
- Lis pustyni - postarał się wybić obiekcje niewidomego swoją odpowiedzią.
Sam chłopak również nie dał szans młodemu Sabaku by lepiej przeanalizować jego reakcję, ponieważ ten, po krótkiej chwili zaprezentował zupełnie odmienną postawę i tym samym podjął dialog z Shenzhem, nieco podejmując podobny charakter wypowiedzi. Trzeba przyznać, że albo osobnik ten jest wyjątkowo bystry albo ma ponadprzeciętny poziom adaptacji, co tym samym tłumaczyłoby tu jego obecność. Jeżeli już o tym mowa, to Shenzhen zaczął się zastanawiać czy też nie ignoruje go zbytnio, zważając na fakt, ze skoro tu dotarł i zapatruje się na dalszy udział w tym przedsięwzięciu, nawet po słowach i co prawda szczątkowych, lecz zawsze jakiś zagrożeniach jakie ze sobą niesie, ogłoszonych przez domniemanych dowódców tej eskapady.
Najzwyczajniej w świecie nie byłby sobą gdyby nie podjął tej rękawicy, jaką rzucił mu blond chłystek, zadając zagadkę, której rozwiązanie wydawało się być proste. Shenzhen lubował się w obserwowaniu ludzi, i niejednokrotnie pozwalał sobie na daleko idące wnioski, na temat danej osoby, której się przypatrywał. Było to jego hobby i kilkukrotnie też miał okazję potwierdzić swoje przypuszczenia. Trudnym byłoby określić jaką w tym wszystkim osiągnął skuteczność, ale niesprawiedliwe byłoby też wątpić w te umiejętności. Idąc tym tropem, Shenzhen uraczył uroczego chłopca odpowiedzią:
- To proste. Wiedza...
Z racji upośledzenia swego rozmówcy, Shenzhen darował sobie wymuszoną mimikę i zaraz po udzielonej odpowiedzi wciągnął go w grę, do której sam się przecież pchał, korzystając tym samym z zaproszenia i goszcząc pod parasolem wyrzucił z siebie:
- Skoro zdecydowałeś się podjąć tę szermierkę na zagadki to należyte jest przyjęcie też warunków jakie mogę CI narzucić. Czym jest presja postawionego pytania, jeżeli na szali nic się nie znajduje?

- Jeżeli nie odpowiesz na moją zagadkę, Twoja pierzasta towarzyszka zostanie ze mną.... A zatem.....
- Mając sześc podobnej długości nitek makaronu, jak zrobisz z nich cztery, nie zjadając żadnej z nich ani też nie usuwając ze stołu?

Shenzhen z lekkim rozbawieniem na twarzy, czego nie mógł widzieć chłopak, obserwował jego reakcję i wyczekiwał odpowiedzi. Mimo tego rozbawienia, warunek jaki postawił był jak najbardziej poważny...


Dotyczy: Sasha, Mujin

KP:
  Ukryty tekst


EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Gurda:
  Ukryty tekst
Torba
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: Wioska Akatori

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Wioska Akatori

Post autor: Asaka »

Kto komu wciskał się do rozmowy? Trudno powiedzieć, bo Keira nie wyglądała na niezadowoloną, kiedy Toshiro do nich podszedł tę rozmowę przerywając. Zaś Shikarui niejako kontynuował to, co już było zaczęte pomiędzy tą trójką – i to zaczęte dwa lata wcześniej i kontynuowane w liście, który przeczytali kilka dni wcześniej. Asaka nie miała pojęcia o uczuciach Toshiro prze l-a-t-a, a nie była nieempatyczna. To po prostu Nishiyama potrafił się z tym naprawdę nieźle kryć i to mogło być jednocześnie jego zgubą co błogosławieństwem. Jak więc osoba, która zupełnie go nie znała i rozmawiała z nim właśnie po raz pierwszy domyśliła się już dosłownie wszystkiego z tego, co było w historii pomiędzy Asaką i nim? Zagadka. A to, że rozmowa między nimi była niezręczna… Mogło co do tego być wiele powodów. To, że to była ich najmilsza rozmowa od dwóch lat też nie miało nic wspólnego z tym, o czym Asaka i Shikarui dowiedzieli się niedawno.
Trudno też oczekiwać, by nieznajomi, którzy dopiero co zostali przedstawieni, już od razu wystosowali do nieznajomej im niebieskookiej rozmowę i pytania, gdy w pierwszej kolejności pewnie wypadałoby nadrobić krótką zaległość z osobami już znanymi. Jak właśnie z Shikaruiem i Asaką, którzy zdawali się być spoiwem tejże grupy, bo znali wszystkich, którzy się wokół zebrali. Złotooka wcale nie chciała Keiry wykluczać z rozmowy, dlatego też od razu przedstawiła kto kim jest, żeby wszystko było jasne. I by po pierwszych krótkich rozmowach, by dowiedzieć się co i jak, móc ją normalnie i gładko wprowadzić do rozmowy.
- Porada z listem? – Asaka uniosła jedną brew wyżej, wyrażając tym swoje zaskoczenie, bo nie widziała, żeby Yami i Toshiro mieli ze sobą jakiś lepszy kontakt. Oczywiście… ha, no domyśliła się w czym rzecz. W końcu Yami widział cały cyrk z iluzją. A list dostała niedawno… - Radziłeś się Yamiego w sprawie listu? – zwróciła się już teraz do Toshiro, ale pewnie ku niezadowoleniu niektórych, wcale nie rozczarowana czy zła. Ot po prostu uprzejmie zaskoczona.
Asaka nie oczekiwała, że Yami wyspowiada jej się szczegółowo z tego, co robił w czasie ostatniego roku. To była tylko i wyłącznie jego prywatna sprawa i oczekiwała raczej ogólników, do których ewentualnie możnaby się odnieść. Sprawy Kokuou poruszać absolutnie nie chciała. Kto wiedział ten wiedział i tak należało tę sprawę zostawić, zwłaszcza, ze tak duża grupa ludzi miała dwa razy więcej uszu niż najemników. A część z nich była niepowołana. Nim jednak zdążyła odpowiedzieć na aluzję Yamiego – pojawił się Terumi.
- Rozumiem – pokiwała głową, bo wychodziło na to, że Hikari i Yami znają się nieco lepiej. Ten rok naprawdę wiele zmienił w życiach ich wszystkich. - O, nie, to na pewno nie będzie spokojny spacerek – dopowiedziała jeszcze po chwili, wysłuchawszy tego, co Hikari miał do dodania do historii.
Było tutaj z pewnością mnóstwo ludzi, którzy nie mieli zielonego pojęcia co do tego, na co się w ogóle piszą i o co tutaj chodzi. Którzy nie rozumieli w jakie niebezpieczeństwo się pakowali. Oni zdecydowanie powinni pytać, by zrozumieć. By zrozumieć i ewentualnie zrezygnować, póki mieli jeszcze możliwość. Asaka nie była w Kami no Hikage, ale słyszała dość, by wiedzieć co się tam wydarzyło i jakie niebezpieczeństwo czyha nad nimi tutaj dzisiaj. Była też na tyle rozgarnięta, by wiedzieć, że to może być tak samo pułapka Antykreatora jak pułapka na niego. Były jednak sprawy, których nie powinno się pozostawić przypadkowi i je olać, zwłaszcza, jeśli te wydarzenia dzieją się pod własnym nosem na własnym podwórku. Nic dziwnego, że Kazuo-dono zasugerował, by się tutaj udali.
- U nas podobnie. Shirei-kan wysłał nas tutaj, by zbadać sprawę. Ale i bez jego… sugestii byśmy się tutaj zjawili. Zresztą sam wiesz, słyszałeś przecież historię o Kami no Hikage – siedzieli w końcu wtedy przy jednym stole na ich weselu i słuchali słów świadka. Ona miała też w domu jeszcze jednego świadka. Było w tym znacznie więcej rzeczy, ale z kolei o tych nie zamierzała mówić na głos, a z zebranych tutaj ludzi wiedział o nich wprost jedynie Ichirou…
- Jest różnica pomiędzy ułożeniem sobie pewnych spraw w głowie, ich akceptacją i tolerancją, a pogodzeniem – gdyby nie byli… pogodzeni… to Toshiro dostałby strzała na twarz na dzień dobry. A nawet wymienili ze sobą kilka bardzo niezręcznych zdań. Aktem było jednak, że sprawa do końca załagodzona jeszcze nie była i to z pewnością potrzebowało jeszcze czasu.
- Co? – zdumiała się już któryś raz w ciągu ostatniej minuty i za każdym razem zdziwiona była bardziej. Shikarui ewidentnie też nie załapał o co chodzi. Nie wiedziała, co takiego Toshiro rozumiał, tym bardziej nie wiedziała w jaki sposób patrzył na jej brzuch idąc za nią… Mógł patrzeć co najwyżej za jej zakryty płaszczem kształtny tyłek, którego biedny Kyoushi dostrzec też nie mógł. - O czym ty gadasz? – alkoholu mogła nie pić z różnych powodów. O, pierwszy z brzegu: mogła się ostatnio spić tak, że na samą myśl o sake robiło jej się niedobrze. Z kolei to, że miała poluzowaną zbroję można było wyczuć dopiero przytulając się do niej, a nie tak o… gdy w zasadzie gapiło się na drugą osobę przez chwilkę krótko, nim wyruszyli w drogę. Toshiro nie był też w domu, by mógł usłyszeć o plotkach i nowinach. Skąd więc to jego nagłe błyskotliwe łączenie wątków? Asaka nie wiedziała, bo ona nie załapała zupełnie o co mu chodzi. - Brzmisz jak moja matka, kiedy Shikiego przyprowadziłam pierwszy raz do domu – parsknęła pod nosem, przypominając sobie jak Shikarui od razu powiedział, że raz dopuścił, żeby ktoś drasnął ją kunaiem. - Włos mi z głowy przy nim nie spada, co to za tekst trzy lata po ślubie? – o, gdyby tak powiedział, kiedy zapraszali go na slub… Albo już przed weselem. Albo po nim. Ale po trzech latach wspólnego życia, gdy kobieta nie wyglądała na nieszczęśliwą…?
- Więc masz u siebie kogoś, kto włada Shotonem? – dopytała po chwili Yamiego, wracając do przerwanego im tematu. - Taki skarb nie powinien się zmarnować. Możemy zaaranżować wysłanie ich do Daishi i poszukanie odpowiedniego nauczyciela – kobieta zamyśliła się wyraźnie i bezwiednie podrapała się po policzku wolną dłonią. Mgła przeszkadzała, czy tak szli, ale bez przesady. W końcu trzymała się swojego męża. Odwróciła się w tym samym czasie za siebie, żeby zapytać Keirę co o tym myśli i dostrzegła, że białowłosa ulotniła się bez słowa w zasadzie, może licząc na to, że nikt nie zauważy, albo była na coś obrażona? Asaka naprawdę nie miała zielonego pojęcia o co chodzi młodszej dziewczynie.
- Już uciekasz? – rzuciła za nią, wyraźnie nie rozumiejąc jej zachowania.

tldr: gadają i idą
Dotyczy: Yami, Hikari, Shikarui, Toshiro, Keira

  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Wioska Akatori

Post autor: Kakita Asagi »

Cóż, niebieskooki również zupełnie nie znał się na zależnościach wewnętrznych klanu Uchiha. W zasadzie, to nie znał się zupełnie na takich układach pośród shinobi, co w ogóle nie było powodem do dumy – samuraj odnotował w pamięci, że jeśli wyjdą żywo z tej wyprawy, to będzie musiał poszerzyć swoją wiedzę z tego zakresu: znajomość i rozumienie plątaniny wszelakich zależności w świecie ninja mógł byś niezwykle pomocny, zwłaszcza w tej chwili…
Jednakże, jeśli się nie ma czego się lubi, to trzeba się cieszyć… nie, brać to co się ma. W tej chwili niebieskooki szermierz potrzebował wywiedzieć się nieco więcej na temat, który najpewniej wszystkim już od jakiegoś czasu chodził po głowie – co oni tutaj w zasadzie robią. Kakita nie uważał się za nadzwyczajnie inteligentną jednostkę – jego wątpliwości nie były takimi, jakie by nie chodziły po głowie wszystkich zgromadzonych i zamykały się w krótkim: czego w zasadzie od nas oczekujecie? Dowodem tego mogły być chociażby słowa Diabła Świtu, który był może nie był bardziej zirytowany od samuraje, jednakże zdecydowanie mniej cierpliwi i spolegliwy, ale nie ma się chyba czemu dziwić, Asahi-dono należał do najpotężniejszych istot stąpających po ziemi…
Tak czy inaczej, niebieskooki samuraj zadał swoje pytanie i teraz pozostawało poczekać na odpowiedź.

A to, co usłyszał zupełnie się mu nie podobało. Już od pierwszych słów białookiej, która w zasadzie przyznała, że nie wiedzą nic. Idąc dalej, było tylko gorzej… samuraj jak i zgromadzeni tutaj shinobi nie należeli do głupich, a może przeciwnie, właśnie tacy byli, skoro przybyli. Z jednej strony dawne smoki twierdziły, że liczy się każda sekunda, z drugiej ogłoszeniem znalazło się w zasadzie wszędzie, przez co jasnym było – że wróg dostał czas. Dlaczego więc chwilę po odkryciu sekretu Hanji’ego nie udali się w tajemnicy na miejsce by wywiedzieć się możliwie wiele? Skąd w ogóle pewność, że wiedzą czy w dobrym kierunku idziemy?
Niebieskooki lekki zmrużył oczy, a na jego twarzy pojawił się iście marsowy wyraz. Białooka myliła się i to w bardzo wielu kwestiach. Jeśli to były niedobitki elitarnych wojowników stojących na straży Rady, to ich upadek… nie dziwił. Oto właśnie potwierdzały się najgorsze scenariusze – plan feniksów wyglądał mniej więcej tak: odciągnięcie uwagę Antykreatora, a my zrobimy swoje. Jeśli się nie uda, to umrzemy wszyscy wspólnie za sprawę. Nie, by samuraj obawiał się śmierci, śmierć była wpisana w kodeks bushido – stanowiła jego początek, treść oraz zakończenie. Cała droga wojownika przygotowywała właśnie do spotkania ze śmiercią, jednakże, nie ze śmiercią bezmyślną.
Gdy do dyskusji włączył się posiadający wielkiego wilka Yoichi, członek Krwawego Pokolenia podejrzenia samuraja nabrały jeszcze wyraźniejszych barw – nie on jeden tak uważał. To była ryzykowna gra, zakładali, że… znają wroga. Naiwni, wszak to on stał na ich czele, szkolił ich i dowodził nimi, a im się wydawało, że wiedzą o nim wszystko. I jeszcze ta głupia uwaga na koniec. Samuraj pierwszy raz od dawna spojrzał na kogoś w sposób kpiący. Dziecinada pt., “jak się boisz, to zawróć”, zdecydowanie, prowadzili ich fanatycy, ale czego się podziewać po dumnych Feniksach.
– Dziękuje za twoją odpowiedź, Hyuuga-san. Jak więc rozumie, Hakusei-san ma zdolności sensoryczne które pozwolą mu w skuteczny sposób kierować obroną, prawda? – zapytał niebieskooki, lekki wyostrzając swoje spojrzenie, chociaż odpowiedź miał przed sobą. Jeśli odpowiedzialny za kierowanie oddziałem miałby zdolności wykryć wroga, to po co białooka by się teraz rozglądał? Samura aż za dobrze znał moce białych oczu klanu Hyuuga – potrafiły spoglądać daleko, przenikać przez ściany, stale był pod wrażeniem ich mocy. Dlaczego więc ktoś, kto mógł widzieć przez mgłę nie dołączyć do korpusu bojowego?
Nie był to jednak koniec jego wypowiedzi o nie. Kakita przez lata treningu, bólu i ryzykowania życia w obronie tych, którzy byli za słabi by bronić się samemu wyzbył się pychy, ale zachował dumę. Był samurajem, jednym z dwóch, a może jedynym, który dołączył do tej szalonej wyprawy z jednego powodu – miał co bronić. I nie była to jedynie Ayame. To był też honor i duma samurajów, którzy nie mogli pozostawać obojętnie przeciwko wyprawie wymierzonej w czyste zło. To była kwintesencja drogi miecza, którą kroczyli wojownicy jego pokroju – swoim mieczem nieść życie, zamieniać Miecz Śmierci w Miecz Życia. Niebieskooki czuł na sobie odpowiedzialność, jaką niósł na barkach, pokolenia podobnych jemu samurajów spoglądały na niego, z przodkami na czele. Nie mógł zawieść. Sięgnął więc głęboko do tych pokładów, nabrał wdechu, po czym z jasnym spojrzeniem ponownie przemówił.
– Błędnym jest również wasze założenie, że zebrani tutaj ludzie nie mają nic do stracenia. Przeciwnie, podejrzewam, że przynajmniej część z nich jest tutaj, bo właśnie ma coś, co warte jest zaryzykowania własnego życia, a jeśli nawet nie, to nie boją się walki. Każdy, kto tutaj przybył wierzy w swoje możliwości, to wojownicy. – po czym przeniósł spojrzenie na niejakiego Sau, który w jego opinii nie powinien mieć prawa dowodzić nikim.
– Sau-san, obrażasz nas, naszą dumę i cel tej wyprawy tymi dziecinnymi zagrywkami. Jeśli chcesz by twoi ludzie walczyli, daj im cel, spraw by w niego uwierzyli i walcz wraz z nimi. Nie miażdż skrawków morale w ten sposób. Od tych ludzi zależy, czy się Wam powiedzie. – dumny samuraj nie szczędził słów. Jeśli chcą sprawdzić, z jakiej jest gliny mogą to zrobić już teraz, jego klinga zaśpiewa bardzo szybko i nie zawaha się. Pytanie tylko, co zrobi pozostała grupa kilkudziesięciu doskonale wyszkolonych wojowników jeśli Feniksu udowodnią, że tak naprawdę traktuję zgromadzonych tutaj wojowników jak narzędzia dla swojej sprawy.
– Nie ufam wam. Podejrzewam, że nie ja jeden. – kontynuował samuraj spokojnie, ale z nutą wojownika, po czym kontynuował.
– Jesteście bardzo pewni tego, że znacie człowieka, który jak rozumiem nie tylko był waszym zwierzchnikiem, ale znał wasze umiejętności, bo tylko tak można dowodzić swoimi ludźmi. Dlaczego nie przejrzeliście go zatem wcześniej? Na pewno stworzył z wami więzi, a potem wykorzystał jak narzędzia i porzucił. To, że pragniecie zemsty to oczywiste, pytanie jednak, jaka będzie wasza prawdziwa rola w tym przedstawieniu? – zapytał retorycznie niebieskooki, po czym podobnym tonem mówił dalej.
– Cel tej misji został opisany jako zdobycie informacji o Antykreatorze. Oznacza to, że zakładacie, że w jakiś sposób obronicie to, czego się dowiecie i będzie mogli dalej walczyć, a więc… jakoś się stąd wydostaniecie. Jeśli tak, to tarczą która ochroni te informację będą zebrani z całego świata wojownicy, wojownicy których prowadzicie w ciemno i którzy wam najpewniej nie ufają. – niebieskooki bardzo dokładnie obnażał to, co najpewniej wszystkim kryło się w głowach, a może… tylko on był samurajem który nie rozumiał, jak działają ninja? Całkiem możliwe, może sztuka wojny wyznawana przez tych, co zabijają w ukryciu różni się od tej, którą on przyswoił w czasie lat nauki i jakiej pozostawał wierny? W końcu, był jedynie szermierzem, cóż mógł przeciwstawić potężnym, naginającym pod własną wolę żywiołom ninja? Miał tylko miecz. Jedną rzecz. Jedną rzecz, którą opanowywał z zamiarem osiągnięcia w niej mistrzostwa.
– By odkryć takie zgromadzenie jak nasze nie potrzeba sensora. Nie ukrywamy się, idziemy otwarcie, wyprawa również jest jawna, więc zakładacie, że wróg się przygotował. Sam fakt, że rozglądasz się swoimi oczami Hyuuga-san potwierdza, że przewidujecie pojawienie się nieprzyjaciela, a więc… to odpowiedni moment by podzielić się z nami jak zamierzacie wygrać z nim walkę. Jakie metody walki najchętniej stosował Hanji, jakie miał słabości? – kolejne pytania, pytania jakie zadaje się komuś, kto uważając się za dowódcę powinien znać na nie odpowiedzi. Niebieskooki uważał, a może tylko się łudził, że Feniksy mają plan jak walczyć z przypadku pojawienia się kogoś, kto przeszedł do legend jako ten, kto miał zagrozić istnieniu wszystkiego co jest – Antykreator. To nie jest miano, jakim nazywa się byle kogo. Na to trzeba sobie zasłużyć.
– Z niezrozumiałego dla mnie powodu zakładacie, że w ów Oniniwie będzie mieć czas dowiedzieć się, jakich ludzi z sobą macie, co potrafią i jak ich pogrupować w oddziały. Skąd pewność, że już teraz nie ma wśród nas wroga? Cóż, to wasza decyzja, jednakże nie dotyczy tylko was. Waszą decyzją będzie również, jeśli zdecydujecie się tutaj umrzeć, śmierć za swoich poległych towarzyszy i honor to dobra śmierć. – przerwał samuraj spoglądając poważnie na trójkę prowadzącą ich ku nieznanemu po czym kontynuował.
- Nie muszę wiedzieć, komu przekażecie dokładnie zdobyte informacje, ale chcę mieć pewność, że warto za to walczyć i umrzeć miast w chwili walki zastanawiać się, jak najlepiej opuścić pole bitwy, korzystając z ów mgły. Zacznijcie nas traktować poważnie, a nie jak narzędzia, które można wykorzystać i porzucić. Bo przekonany jestem, że to zniweczy tę wyprawę. Przyznaje, że jeśli to prawda, to też jest dobry plan. Jeśli tak jest w istocie, to przekonajcie mnie do niego. Ich też. – zakończył poważnie niebieskooki, który zdecydowanie zamierzał uzmysłowić Feniksy, że nie mają do czynienia z bandą idiotów, która pozwoli się jak ładnie już ktoś powiedział „zrobić w wała”. Oczywiście, rzucić przeciwko Hanowi grupę anonimowych ninja, a samemu ulotnić się ze zdobytymi informacjami – bardzo dobre z taktycznego punktu widzenia. Niemoralne, zdecydowanie tak, a z drugiej strony… czymże jest śmierć kilku ludzi za możliwość ocalenia milionów? To też… wpisywało się w bushido. Oczywiście, po tak odniesionym zwycięstwie i doprowadzeniu sprawy do końca należało zakończyć życie z rąk własnego miecza. Całkiem możliwym było, że w planie Feniksów mogą zginąć nawet wszyscy, byleby tylko zdobyć cenne informacje. Za coś takiego… można by zginąć. Tylko trzeba mieć pewność, że warto.
Co tak naprawdę próbował osiągnąć samuraj? Cóż, spoglądając na grupkę z którą wędrował na tym zalanym deszczem krańcu świata… chciał mieć pewność, że wszyscy będą walczyć jak jeden miecz, że będą wiedzieć dlaczego giną i za kim idą. To się im należało. Wojownik ma prawo wiedzieć, dlaczego ma umrzeć. Jeśli wierzy w cel tej walki, to walczy nawet lepiej. Każdy z nich powinien być pewny tego, że osoba idąca po jego prawej, lub lewej stronie będzie go wspierać w walce, nie ucieknie, niczym tchórz. Łatwo łamie się pojedynczy patyk, ale wiązkę…

Wiele słów padło z ust samuraja. Najpewniej powiedział to, co wielu chodziło teraz po głowie, a może tylko on to tak widział? Cóż, samurajowie byli „dziwni”. Kierowali się zasadą szczerości, tak więc on szczerze wyłożył „sprawcą zamieszania” swój punkt widzenia i swoją dumę. Może go za to odeślą? Cóż, tak naprawdę ani oni nie trzymają jego, ani on ich. Tak czy inaczej trzeba być czujnym, kto wie, w jaki sposób go "odprawią".
Nie był to jednak koniec jego roli w tym wszystkim, oto bowiem ten, który zadał "dobre pytania" zwrócił się do niego. Znał go, a to intrygowało samuraja i sprawiało, że jego ostrożność skoczyła o jeszcze jedno oczko w górę. Wielu było, którzy mogli czekać na jego śmierć. Co prawda, wysoce nisko prawdopodobnym było że Ondori-ryu mają tutaj swoich ludzi, na tym końcu świata w czasie szalonej wyprawy, ale... lepiej zachować zwyczajną czujność. Zawsze.
- Nie każda przegrana oznacza porażkę. Dziękuje za pańskie słowa. - odpowiedział mu z ukłonem, spoglądając na niego niezwykle uważnie. Nie był aż tak znany jak Seinaru, więc fakt, że przypominający samuraja mężczyzna zwraca się właśnie do niego. Jak się jednak miało okazać, nie znali się, a to, że rozpoznał Żurawia wynikało ze sławy niebieskookiego, która jak widać rosła.
- Miło pana poznać, Jun-san. Towarzyszy mi mój brat w drodze miecze, szermierz Akahoshi Kensei. Jak rozumiem, pan również kroczy ścieżka mieza? - odpowiedział i jednocześnie spokojnie zapytał niebieskooki, nie tracąc czujności. Coś mu podpowiadało, że kapelusznik może myśleć podobnie jak on. To dobrze, skoro Feniksy nie zamierzają poznać "swoich ludzi" to on zacznie to robić - tak może wyjdą z tego cało. Poza tym, skoro tamten go zna, a przynajmniej coś tam o nim wie, to niezręcznie było nie wiedzieć niczego o Jun'ie.
- Wspominał pan, że widywał różnorakie bestie. Opowie pan o tym więcej? - zapytał samuraj, chcąc nieco lepiej wywiedzieć się w sytuacji, bo od Fenisków się chyba za wiele nie dowie.


Dotyczy: Feniksy + Jun + kto słyszy.
Skrót: - Kakitek nawtykał Feniksom.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 904
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Wioska Akatori

Post autor: Akaruidesu Yoake »

KP:

WIEDZA
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Kabura na broń na obu udach, Torba nad lewą nogą, Wakizashi przy prawym boku, Katana przy lewym boku
  Ukryty tekst
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Shins
Martwa postać
Posty: 1682
Rejestracja: 7 kwie 2018, o 16:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō, Pazur
Krótki wygląd: Nijaki. Zazwyczaj skryty w czarnym stroju ninja - do misji się przebiera. Brak cech szczególnych poza ustami na rękach i piersi.
Widoczny ekwipunek: Torba na glinę u pasa, dwie torby z tyłu. Maska na twarzy, rękawiczki na dłoniach. Miecz zawieszony na plecach. Płaszcz.

Re: Wioska Akatori

Post autor: Shins »

  Ukryty tekst

WIEDZA
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst
0 x
Karta Postaci <> Mechanika technik rodu Dōhito <> WT <> Kuźnia <> Dziennik młodego zabójcy Twarda spacja:
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Wioska Akatori

Post autor: Natsume Yuki »

Chociaż przez większość czasu Natsume tylko w spokoju maszerował, nie zwracając się do nikogo ani specjalnie nie nawiązując kolejnych kontaktów, i tak nie umknęło mu sporo z tego co słyszał z innych grup. I nie mógł się powstrzymać od delikatnego uśmiechu na twarzy, nawet jeśli był on cokolwiek... krzywy. Głównie dlatego, że jedyne co słyszał w kierunku Feniksów, to tylko i wyłącznie potępiające słowa i krytykę ich sposobu działania. Oczywiście, nie było tak że nie twierdził że zadanie to było bardzo ryzykowne - w końcu mieli wystąpić przeciwko samemu Antykreatorowi, który zapewne pojawi się w tej osadzie już za niedługo. Na dodatek Feniksy nastąpiły Hanowi na odcisk poprzez ogłoszenie tego wszem i wobec - podobno poprzez zamierzenie użycia jego własnych wad przeciwko niemu, co przecież również nie było planem bez miejsca na pomyłkę.
Wyprawa nie była zbyt zaplanowana.
Ale przynajmniej jakakolwiek była.
Jak do tej pory, jedynymi którzy rzeczywiście starali się coś zdziałać przeciwko Hanowi, były właśnie niedobitki Smoków. Klany były zbyt zajęte wypatrywaniem własnych biznesów lub chowaniem głowy we własną rzyć, skupieni na swojej dumie i wpływach. Wolni shinobi skupiali się bardziej na przeżyciu z dnia na dzień, albo mieli inne zajęcia które zaprzątały im głowy. Nikt tak naprawdę nie próbował czegokolwiek zdziałać przeciwko zagrożeniu ze strony Antykreatora - które, choć ukryte, cały czas istniało. Przecież to właśnie przez niego upadła Rada, co zachęciło klany do rzucenia się sobie nawzajem do gardeł.
Teraz była szansa, by znaleźć COKOLWIEK o tym niewidocznym cieniu.
A reszta tylko prącha, bo idą na ślepo.
Pod tym względem zgadzał się z Sau. Nikt nikogo tutaj nie zmuszał żeby przychodzili. Byli tu z własnej woli, i nikt ich nie zmuszał żeby kroczyli ku tej możliwej zagładzie. Zgadzając się na przybycie i dołączenie do misji, przestali być zwykłymi osobami - stawali się narzędziami w rękach zleceniodawców, a ich jedynym celem było podążanie za nimi i pomoc kiedy Feniksy będą tego potrzebowały. Może nie warto dla tego umierać - ale wciąż, do nich należało teraz pomóc w doprowadzeniu tej wyprawy do końca, niezależnie jakiego. Dlatego takie przesadne argumentowanie, teoretyzowanie i marudzenie uważał za najzwyczajniejsze marnowanie oddechu, może nawet też po części uważanie siebie za lepszych od celu misji.
Wygląda na to, że prawie wszyscy shinobi tutaj zapomnieli, czym shinobi byli z definicji.
Przymknął na moment oczy.
Kiedy je otworzył, wciąż były żywe - lecz jednak zdawały się być niemalże matowe. Bez żadnego blasku.
W tym czasie podeszła do niego Keira i zadała mu pytanie o opinię na temat nadchodzącego zadania. Powoli obrócił głowę w jej kierunku.
-Wyruszyli na misję na ślepo, ponieważ czas to surowiec który się im wyczerpał - powiedział niskim, chłodnym tonem, nie wyrażającym zupełnie żadnych emocji. Był zupełnie inny niż wcześniej, w momencie odpoczynku i bycia... sobą. - A więc są gotowi zapłacić każdą cenę za powodzenie zadania. Nawet jeśli tą ceną jest wysłanie innych ludzi jako zasłonę dymną. Sprytna taktyka, nawet jeśli bezduszna. Wygląda na to, że dla nich cel uświęca środki.
Na razie nie wypowiedział niczego związanego z jego opinią. Po prostu wypunktowywał prawdę i logikę ich myślenia.
-Przybyliśmy na tę misję, więc ją wykonamy. Przyjmując zlecenie, staliśmy się narzędziami - tak jak na prawdziwych shinobi przystało. Narzędzia przeszkadzające zleceniodawcom są bezużyteczne. Poza tym - być może czekają ze szczegółami na zwiad, albo aż dotrzemy na miejsce by przyjrzeć się zarysowi. Prąchanie już teraz to tylko marnowanie czasu.
Zimne? Może. Ale wciąż było to zupełnie logiczne. Wściekać się będą mogli, jeśli po dotarciu na miejsce dalej niczego nie odnajdą, ani nie otrzymają bardziej szczegółowych zadań. A teraz przynajmniej mają lekki zarys - mało to razy się zdarzało iść na misję, o której nie wiedziało się nic poza celem? Czym więc tamte zadania różniły się od tego? Może jedynie rozmiarami.
Shinobi nie ma mieć wątpliwości. Shinobi ma być skuteczny.
Tyle.
  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Daishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości