[...] Pokręciła głową. Kolejny przyjaciel rodziny pilnujący "zbiegłego" ptaszka? Nie... Wtedy inaczej mówił by o seniorze rodu. Kimże jest ten mężczyzna? Ponownie zlustrowała rozmówcę licząc, że jednak przypomni sobie cokolwiek w ten ułamek sekundy. Wytrzeszczyła oczy z niedowierzania.
[...]
J-Jin? - zająknęła się.
Podbródek drgał jej od chęci powiedzenia czegoś więcej, niż trzy litery złożone w imię. Nie umiała. W jednym momencie obudziły się wszystkie wspomnienia, przed oczami rozłożyła się klisza obrazów z dzieciństwa i wczesnego okresu nastoletniego, tak bardzo za nim tęskniła. Za tą głupią gębą i jeszcze bardziej zidiociałymi żarcikami. Cała magia w tych pięknych momentach i dopiero teraz rozumianych nauk.
Nawet teraz wie, że mam kłopoty. Jest w wiosce i o wszystkim wie! Na pewno! Prawie moi mili, prawie. Gdyby usunąć fragment o określonym położeniu... To ckliwa myśl zgadzałaby się w około 20%, a to i tak dobrze.
[...] Poczerwieniała.
Głupi Jin-sama. Czerwone rumieńce przyozdobiły policzki Harumi. Nie była fałszywie skromna, w żadnym wypadku. Ona po prostu dopiero zaczynała zdawać sobie sprawę, że to nie gadanie ciotki Grażynki, a realny komplement. I będzie ich coraz więcej.
[...]
- On... Chronił mnie - kąciki jej ust wykrzywiły się w nieznacznym uśmiechu.
-
W końcu za to mu płacili.
W jej głosie można było wyczuć gorycz.
Im starsza była tym bardziej utwierdzała się w fakcie, że chłopak miał interes w tym, by nie spadł jej włos z głowy. W końcu, nie odezwał się ani razu mimo, że dziewczyna słała listy do domu. Gdyby wiedziała, że ojciec darł każdy z nich na malusieńkie strzępki... Cóż, myślałaby zgoła inaczej. Wbrew temu, co kłębiło się w jej duszy, wciąż żywiła do niego silną więź. Coś na wzór tej z rodzeństwem.
[...] Dopiero w tym momencie zdała sobie sprawę jak ważną decyzję teraz podejmuje; wyprzeć się rodu, wystąpić przeciwko niemu. W najlepszym przypadku zostanie przegnana z rodzinnej osady. W najlepszym, trzeba wyraźnie pokreślić.
Została wychowana w domu o niesamowitym podłożu tradycji, a jeszcze większej dbałości o ich pielęgnację. Nie będzie tu ckliwej historyjki o tym, jak rodzice poświęcają się dla ukochanej córki, a książę z bajki (pustyni?) przyjeżdża na pisakowym koniku i odjeżdżają siną w dal w stronę tęczy. Zawiedzeni? Trudno, życie. Pobladła zaciskając gwałtownie szczękę.
[...]
- Cholera, wiesz co to znaczy? - ścisnęła pięść
- Jeśli pomogę któremukolwiek z nich, to będę musiała stąd wiać.
Nie miała w zanadrzu żadnego wygiętego scyzoryka, noża do filetowania ryb, ani tym bardziej cudownego sposobu na pogodzenie zwaśnionego pożądającego żony bliźniego swego i rogacza.
Ledwie przybyłam i już mam stąd wyjeżdżać? Cu-do-wnie.
- Nie mam dokąd, wszelkie możliwości skończą się na rodzinie, albo znajomych rodziców. Nie schowam się przecież w karton po jakimś kloszardzie!
Nerwowo przygryzała wargę wiedząc, że czas na decyzję mija. Keizo został sam z wyjcem i zbirami, a kolejne sekundy są nieubłaganie wystukiwane przez zegar wiszący na ścianie.
- Ah, jebać to!
Wrzasnęła. Życiowe motto, a jak! Partnera nie zostawi, splamiłaby swoje własne, wewnętrzne, moralne zasady. W całej tej sytuacji pozostawało jej odwalić pielgrzymkę do Częstochowy na kolanach i błagać jasność o minimum litości. W obliczu następstw wygnanie z wioski nie brzmiało tak znowu koszmarnie. No, może troszeczkę. Tak tyci tyci.
*** Wóz wystrzelił w górę, kręcąc się przy tym jak zabawkowy bączek. Razem z Ryoukem na pokładzie.No i świetnie, wóz nie ruszy bo najprawdopodobniej szyny nie były równe, albo tak jak mówiłam we wcześniejszym wejściu szyny były złe, a podwozie... też złe. Jej twarz przybrała na złowrogim wyrazie.
Co za kutasy! Cedziła w myślach.
Trzech przeciwników - dwóch na dachu i jeden przed nimi. Brawo Keizo, brawo Haru. Jesteście uwięzieni w rogu jakieś rzeźni jak gruby świniak. Time to party! Gdyby mogła, odłożyłaby broń. Póki co jedyną "zabójczą" bronią mógłby być but - prawy, albo lewy. Do wyboru, jak kto woli. Najchętniej odpyskowałaby pustym jak bęben nikczemnikom, ale nie oszukujmy się, skończyłaby ze strzałą w oku, a życie jej - jeszcze - miłe. Stała jak wryta. Strach nawet poruszyć małym palcem u nogi. Jeden zły ruch i... No i kopuła kochani, drewniana kopułka właśnie wyrosła przed oczyma trójki shinobi. Pchanie się razem w ogień walki wraz z Keizo nie byłoby zbyt mądre. I o ile walczyć uwielbiała, w końcu tak została wychowana, tak ginąć w wieku dziewiętnastu lat, pośrodku wioski już niekoniecznie. Nie miała zbyt szerokiego wachlarza umiejętności do wyboru. No, ale głupi ma szczęście. A czasem nawet partnera do obrony.
- Osłaniaj mnie - syknęła do mężczyzny z blizną.
Ten powinien ruszyć pierwszy i odwrócić uwagę użytkownika Dotonu. W chwilą, gdy podwładny Musashiego skupi się na atakującym go, prawdopodobnie w zwarciu, mężczyźnie dziewczyna wyskoczy w górę, zza mężczyzny - uprzednio przesyłając chakrę Raitonu do swych nóg - i wyceluje bezpośrednio w głowę. Błysk powinien oślepić oponenta.
Osłaniający dziewczynę mężczyzna sporo ułatwiał; Harumi mogła ograniczyć defensywę do minimum. Następnie, jeśli uda jej się nieco wyłamać mężczyznę z równowagi ugnie jedną nogę, zaś drugą wyprowadzi low kick na stopy przeciwnika.
CHAKRA
89/103%
ATRYBUTY PODSTAWOWE
SIŁA 40
WYTRZYMAŁOŚĆ 30
SZYBKOŚĆ 51
PERCEPCJA 30
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 151
UŻYTE TECHNIKI
- Nazwa
- Konoha Reppū
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe
- Podczas wykonywania techniki: +10 Szybkości.
- Opis Proste uderzenie, zwalające przeciwnika z nóg. Gdy ktoś się zbliży na odległość nogi, użytkownik obraca się, uginając jedną nogę, zaś drugą wyprowadzając low kick na stopy przeciwnika. Poprawnie wykonana sprawia, że oponent ląduje na ziemi, wystawiony na dalsze uderzenia. Technika jest prosta do opanowania, wymaga ona jednak trochę doświadczenia, by móc wybrać idealny moment na jej wyprowadzenie.
- Nazwa
- Konoha Daisenkō
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe
- Znajomość Konoha Senpū|Podczas wykonywania techniki: +20 Szybkości.
- Opis Proste rozszerzenie techniki Konoha Senpū, tym razem jest ono jednak skierowane w inną stronę. W tym wypadku, gdy jesteśmy w powietrzu, wykonujemy kopniak wycelowany bezpośrednio w głowę lub szyję oponenta. Ze względu na to, że dodatkowo wysyłamy do nogi chakrę, pojawia się delikatny błysk, który może utrudnić przeciwnikowi unik (musi zmrużyć oczy). Po udanym uderzeniu przeciwnik najczęściej pada oszołomiony.
- Nazwa
- Raiton: Dendō Hando
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za cios)
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Podstawowa technika Raitonu, idealna dla shinobi którzy dodatkowo specjalizują się w Taijutsu. Użytkownik przesyła chakrę Raitonu do swoich pięści lub nóg, a następnie uwalnia ją. Efektem tego jest wzmocnienie za pomocą błyskawic kończyn użytkownika, dzięki czemu podczas walki wręcz zadaje się obrażenia nie tylko fizyczne, ale również elektryczne. Bardzo niebezpieczne przeciwko użytkownikom Suitonu. Za pomocą tej techniki można również naładować elektrycznie trzymane przez siebie przedmioty (o ile są przewodnikami).