Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 456 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 2 wrz 2018, o 16:31
Inoyu, jak to zwykle z Inoyu najwyraźniej bywa, ani śniła okazać Narze chociaż odrobinę wdzięczności za to, że ta zdecydowała się nie odstępować jej na krok w obliczu wybuchu militarnego konfliktu. Shi przecież robiła to tylko dla jej dobra! Zupełnie nie było w tym żadnych egoistycznych pobudek.
Zacisnęła ślepia mocniej, zawzięcie udając, że nie słyszy jej gderania, i dalej próbując wprowadzić się w ten przyjemny stan przyjemnej bezczynności. Chyba lepiej, jak sobie tu przycupnie, niż jakby miała pałętać się jej między nogami i przeszkadzać, prawda? Poirytowane ględzenie towarzyszki było jednak o wiele łatwiejsze do zignorowania niż twardy kij, który nagle wbił się pomiędzy jej łopatki, skutecznie utrudniając jej oddawanie się beztroskiej relaksacji na łonie natury. Ktoś by pomyślał, że Inoyu, jako osoba głęboko związana ze wszelkimi sprawami duchowymi, powinna być zadowolona, że Shikatsu tak chętnie medytuje!
- Przestań mnie tym dźgać, Inoyu, bo jak ja cię dźgnę, to ci ta cholerna miotła wyjdzie-... - na początku jedynie wysyczała, nie ukrywając swojej irytacji, by w końcu zacisnąć palce ciasno na drewnianym drągu i otworzyć wreszcie ślepia z zamiarem odwrócenia się w stronę Yamanaki. Ta jednak nie miała jednak sposobności dowiedzieć się, skąd miałby wyjść rzeczony kij od miotły – Shi urwała zdanie w pół słowa bezmyślnie, dostrzegając sylwetki dwóch postaci, które zmierzały w ich kierunku. Jedna z osób wyraźnie potrzebowała wsparcia drugiej, by swobodnie się poruszać. Nara westchnęła ciężko, w jednej dłoni nadal dusząc kij od miotły, by unieść drugą ku górze i pomachać parze na powitanie dość flegmatycznie – najwyraźniej Inoyu udało się capnąć kogoś na swoje szarlatańskie sztuczki.
Zanim para w końcu dobrnęła do dołu schodków w ślimaczym tempie, zdążyła posłać Yamanace parę spojrzeń pełnych dezaprobaty – nie ruszyła się jednak ani na milimetr z zajmowanego stopnia, w ten sposób milcząco przyzwalając na taki sposób zarobku. Hisako się poczuje lepiej, Inoyu odstawi teatrzyk, ona sama w czymś pomoże i tym sposobem przyszły małżonek dziewczyny może znowu zostawi im parę groszy, bo ostatnio miał gest. Po co miałaby grymasić.
- O, Hideko! Ładnie cię poskładali. Jak ostatni raz się widziałyśmy, to byłaś w opłakanym stanie – zagaiła dziewczynę z góry schodów dość pogodnie, ale niezbyt elegancko, nawet nie racząc ruszyć dupska z miejsca. Czujne spojrzenie przeniosła na jej partnera, dostrzegając, że chyba nie jest szczególnie zachwycony tym, że musi brać udział w tym przedsięwzięciu – Shi posłała mu dość życzliwy grymas drugiego niedowiarka, ukradkiem wzruszając ramionami bezradnie.
- Świetnie się składa, pani kapłanka wybitnie potrzebuje zajęcia. Kręci się jak smród po gaciach – doskonale, Inoyu sobie troszkę popracuje, a ona popatrzy, jak ta robi z siebie pajaca. Co za piękny dzień.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 468 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 3 wrz 2018, o 18:57
Shikatsu, jak to zwykle z Shikatsu najwyraźniej bywa, ani myślała zaprzestać drzemania nawet pomimo coraz bardziej wwiercającego się kija pomiędzy jej kręgi. Parsknąwszy pod nosem z rozdrażnieniem, zaparła się jedną nogą o podłoże, by włożyć nieco więcej siły w maltretowanie jej grzbietu. To w sumie całkiem zabawne – czy ona serio myślała, że cokolwiek ugra ignorowaniem jej usilnych prób wyprowadzenia Nary z równowagi? Będzie ją trącać aż do momentu wykrzesania z niej jakiejkolwiek reakcji.
Nie trzeba było zbyt długo czekać. Na dotychczas dość skwaszonej twarzy albinoski pojawił się grymas szczerego samozadowolenia; no co zrobić, może i sobie nie poszła, ale przynajmniej nie próbuje gnić tu jak jakiś bezdomny. Tylko psułaby widoczki i zniechęcała zainteresowanych.
– No? Gdzie mi wyjdzie? Dokończ – zachęciła zaczepnie, by, usiłując wyswobodzić końcówkę miotły z jej żelaznego uchwytu, w kontrze zamknąć drewniany pręt także w uścisku drugiej ręki. Może i kontynuowałaby trochę dłużej tę zabawę w przeciąganie liny, gdyby nie kobiecy głos dochodzący gdzieś z dołu. Znajomy? Nieznajomy? Nie była w stanie jednoznacznie stwierdzić, więc, kierowana przede wszystkim ciekawością, łypnęła z ukosa na potencjalne źródło dźwięku. Rozpoznając w końcu twarzyczkę tej biednej dziewczyny, której ostatnio los raczej nie sprzyjał, uśmiechnęła się równie niemrawo, co ona chwilę wcześniej. Jak miała na imię? Hisako? Hideko? Wszystko jedno. Przynajmniej nadal żyje.
Momentalnie straciła całe zainteresowanie zarówno miotłą, jak i samą Shi. Puściła wreszcie kij. Zeszła o kilka schodków, zmuszając swoją niezbyt plastyczną twarz do szerokiego, niezmiernie przyjaznego uśmiechu.
– Witaj, Hideko! Cóż za szczęście widzieć cię w lepszym zdrowiu! – zaczęła być może nieco zbyt pompatycznie, rozkładając ręce na boki w zapraszającym geście – Serdecznie witam także przyszłego małżonka – dodała szybko, wykonując w jego kierunku lekki półukłon. Żywiła do tego mężczyzny tylko i wyłącznie pozytywne uczucia. Te kilka monet, które przekazał im podczas poprzedniego, nienaturalnie krótkiego spotkania, przyjemnie ciążyły w kieszeni jej hibakamy, przypominając ich nowej właścicielce o swojej obecności – Cieszę się, że w końcu do mnie dotarliście. Zapraszam na górę.
Ta cała nieudawana życzliwość oraz wesołość zniknęły wraz z momentem, gdy przypomniała sobie o zalegającej gdzieś nieopodal Narze. Przyłożyła dłoń do klatki piersiowej tak, by znalazła się możliwie jak najbliżej serca. Załamała ręce nad jej losem, wzdychając teatralnie.
– Obawiam się, że obecność osób niezwiązanych bezpośrednio z klątwą mogłaby źle wpłynąć na powodzenie oczyszczenia. Przykro mi, Shikatsu. Twoje towarzystwo, jak zwykle, było niezastąpione – wygłosiła podniośle, zatrzymując na niej spojrzenie wręcz przepełnione bezsilnością. Odkaszlnęła ukradkiem w zaciśniętą dłoń, próbując oczyścić nieprzyzwyczajony do tego typu tonów głos. A już tak dobrze jej szło!
0 x
Ichirou
Posty: 4033 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 4 wrz 2018, o 00:41
Misja rangi D
4/22
Dziewczyny, jak to zwykle z dziewczynami bywa, ani śniły w jakikolwiek sposób ustąpić lub spróbować nawiązać rozejm. Trudno powiedzieć, w które miejsca kij od miotły by wyszedł, a z których by wyszedł, ale można było spodziewać się kreatywności.
Kij z pewnością odetchnął z ulgą, kiedy do świątyni zjawili się przybysze i skupili na sobie uwagę. Chęć zarobku dla Inoyū była silniejsza niż chęć dokuczenia panience z Midori. W końcu okazja na zdobycie pieniądza nie zjawiała się tak często, a ewentualne utarczki można było odłożyć na później, skoro ciemnowłosemu rzepowi nie było spieszno do wyruszenia w swoją stronę.
Hisako uśmiechnęła się leciutko na powitania ze strony dziewczyn. Zaraz po tym uśmiechu pojawiło się jednak westchnięcie.
- Hisako... - poprawiła nieco zawiedziona.
Przyszły pan młody wciąż milczał. W międzyczasie raz lub dwa przewrócił teatralnie oczami do Shikatsu, która - jak mu się wydawało - miała takie samo podejście do tych wszystkich zabobonnych kwestii.
Pokiereszowana szatynka dała swym bohaterkom trochę czasu na rozwiązanie wewnętrznych problemow. Jeżeli Nara sobie pójdzie na jakiś czas, trudno. W końcu chodziło w tym wszystkim o zdjęcie fatum, prawda? A jeżeli zostało powiedziane, że obecność osób trzecich przynosi szkody, to tak musiało być. HIsako nawet nie zamierzała się z tym kłócić.
- A Yasuhiko powinien w tym uczestniczyć? W końcu zła energia dotyczyła tylko mojej osoby, ale, ale... mogła przecież przejść na niego, prawda? - Hisako zapytała z przejęciem. Możliwe, że dziewucha o kasztanowych włosach była mocniej zaaferowana duchowym sprawami nawet od samej Białej Wiedźmy.
Tak czy inaczej, Hisako bardzo liczyła na rytuał oczyszczenia i wierzyła w jego skuteczność. Gorzej z jej partnerem, który chyba najchętniej wolałby sobie w tym momencie gdzieś pójść. Zdradzał go wyraz na twarzy, przedstawiający wyraźną dezaprobatę. Mimo to był gotów się poświęć. Skoro Hisako przekonałą go do przyjścia tutaj, to i była zdolna do namówienia na wzięcie udziału w obrządku.
Zagubiona owieczka o kasztanowych włosach była gotowa zatańczyć tak, jak zagra jej mistrzyni ceremonii.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 456 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 4 wrz 2018, o 13:36
Została u góry schodów sama z miotłą w dłoniach - Inoyu najwyraźniej znudziła się robieniem siniaków na grzbiecie Shi, ta więc dźwignęła się wreszcie z łaski swojej do pozycji stojącej. Oczywiście grawitacja ciążyła jej okrutnie - wsparła się więc ciężko na kiju, informując tym gestem przy okazji wszystkich tu zgromadzonych, jak bardzo lekceważący jest jej stosunek do całego przedsięwzięcia. Zachwycona była faktem, że w osobie, jak się okazało, pana Yasuhiko, znalazła kogoś w rodzaju towarzysza niewoli. Ciężko czasem jest być jedynym ateistą.
Kapłanka chyba obraziła się na to porównanie jej ze smrodem – wyproszona z udziału w ceremonii oczyszczania Shikatsu wykrzywiła wąskie wargi w niezbyt zadowolonym grymasie, bombardując plecy Yamanaki oburzonym spojrzeniem. Tak jej się odwdzięcza za to, że Nara jest wsparciem i ostoją w tych ciężkich czasach?! Inoyu praktycznie wbiła brunetce nóż w plecy, dając dobitnie do zrozumienia, że jej obecność nie jest tu mile widziana – Nara może i była skrajnym niedowiarkiem, ale była też cholernie ciekawska. Ta kara była dla niej tym bardziej dotkliwa.
- …Będziesz jeszcze kiedyś coś chciała. Długo wam to zajmie? – wysyczała pod nosem, biorąc miotłę pod pachę, i w ślimaczym tempie zgramoliła się w dół schodów. Początkowo rozważała awanturowanie się o to, że Inoyu ma czelność wykluczać ją z towarzystwa, rozsądnie zdecydowała jednak, że szkoda jej energii na robienie zbędnej sceny. Tym bardziej, że - widząc szczerą ufność w wyrazie twarzy Hisako - niezbyt chciała zaburzać swoją osobą ułudy mistycznej ceremonii. Dziewczyna miała ciężkie dni, niech ma coś od życia. Nawet jeśli to mają być zwykłe zabobony.
Drogę od schodów do jakiegoś pobliskiego drzewka u stóp przybytku celowo pokonała powłócząc nogami i głośno wzdychając ciężko co jakiś czas. Oparła się w końcu plecami o korę drzewa, zawzięcie na nich nie patrząc i zamiast tego udając, że wybitnie zajmuje ją obserwacja tutejszego ptactwa. Postoi tu trochę, poczeka – w sumie sterczenie w bezruchu przez dłuższy czas wychodziło jej całkiem nieźle. Żałowała, że w porę nie ugryzła się w język – musiała się zadowolić ukradkowymi próbami dojrzenia tego, co się tam teraz będzie wyczyniać. Przegapi taki kabaret.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 468 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 4 wrz 2018, o 18:27
Zamrugała kilkakrotnie, niedowierzając. Przegonienie Shikatsu było dużo łatwiejsze niż myślała – dziewczyna pokręciła się trochę w miejscu, pomamrotała coś pod nosem i w końcu niczym posłuszne, skarcone dziecko zeszła ze sceny, pojmując wreszcie, jak bardzo przeszkadza uduchowionej Yamanace w dokończeniu swojego przedstawienia. Odprowadziła ją wzrokiem z cieniem zdezorientowania, czując się cokolwiek niezręcznie. Może była dla niej nieco zbyt niemiła? Można rzec, że przez krótką, bardzo krótką chwilę czuła się nawet troszeczkę winna! Nie trwało to jednak zbyt długo. Wzruszyła delikatnie ramionami.
– Nie, raczej nie przewiduję w tym przypadku złożonych rytuałów. Wydaje mi się, że standardowe oczyszczanie powinno pomóc. Postaraj się nie usnąć – rzuciła jej na odchodne bardziej dla kurtuazji niż z realnej potrzeby pocieszenia wielce urażonej Nary. No cóż, są pewne całkiem istotne plusy takiego obrotu spraw – przynajmniej nikt nie będzie próbował podważać jej autorytetu jako duchownej, którą – notabene – tak naprawdę jeszcze nie była. Na razie nosiła jedynie tytuł miko – ot, zwykłej asystentki kapłana. Potrzebowałaby jeszcze trochę czasu poświęconego na przyjęcie nauk od swojej matki, która była prawowitą kapłankąi tej świątyni. Pewne zwichrowania losu w postaci nagłej nieobecności swojej rodzicielki zmuszały młodą Yamanakę do przejęcia jej podstawowych obowiązków. Prawdą jest, że do wykonywania ich niezbędne jest spore doświadczenie oraz wiedza; kto jednak mógłby lepiej zajmować się chramem, jeżeli nie Inoyu, której życie – czy tego chciała, czy nie – już od chwili narodzin zostało poświęcone bogom?
– Hisako, Yasuhiko – zaczęła uroczyście, zawieszając dość ciężkie spojrzenie na ich twarzach. Położyła dłonie w okolicach swojej talii, by zapleść palce nieco poniżej klatki piersiowej, po czym wykonała kilka kroków w stronę wejścia – zapraszam za mną.
Nie pamiętała już dokładnie, kiedy to wszystko się zaczęło. Kiedy matka zaczęła maglować jej dziecięcy, niezwykle chłonny umysł, bombardując nadmiarem informacji. Pamiętała przede wszystkim to, jak bardzo była zaskoczona, gdy dowiedziała się, że to bynajmniej nie jest nieodłączny element dzieciństwa żadnego z jej ówczesnych znajomych; że nie ma z kim dzielić tych bardzo specyficznych wspomnień.
Wskazała dłonią znajdującą się kilka metrów dalej chōzuyę , oczekując od pary wstępnego oczyszczenia wodą, które wypadałoby wykonać przed wkroczeniem do świątyni. Licząc na to, że narzeczeni potulnie wykonają jej nienachlany nakaz, przekroczyła w końcu bramę torii . Nie była jakoś szczególnie okazała – rozmiarami została dopasowana do wielkości samego chramu, który raczej był dość niewielki. Trudno, by był większy, jeżeli zarządzała nim tylko jedna, niezbyt liczna rodzina.
– Współudział osoby bliskiej sercu jest wręcz wskazany. Dobrze, że Pan również tutaj przybył, Panie Yasuhiko – zatrzymała wzrok lekko zmrużonych ślepi na jego oczach, doskonale widząc w nich zwątpienie. Być może pogardę? Kąciki ust albinoski drgnęły lekko, formując nieco enigmatyczny uśmiech. Spojrzenie nadal pozostało bystre, niekomfortowo przytomne. Świdrujące.
Przekroczyła próg świątyni. Pociągnęła za długi sznur przymocowany do dzwonu tuż obok ciężkich drzwi wejściowych, informując dźwiękiem wszelkie duchy o ich obecności.
– Zamknijcie oczy, oczyśćcie umysł ze zbędnych myśli. Ofiarujcie bogom żarliwe modlitwy. Pamiętajcie, że oczyszczanie z klątwy opiera się na współpracy. Nie będę w stanie wam pomóc, jeśli będziecie tę pomoc od siebie odpychać. Powierzcie im swój los – jej głos był spokojny, kojąco miarowy. Nieco niższy, tak, żeby przypadkiem nie wytrącić ich z tego stanu koncentracji, którego osiągnięcie jest wymagane, by mogła płynnie przejść do kolejnego etapu ceremoniału. Drobna, blada dłoń Inoyu ułożyła się wyjątkowo niewprawnie na drewnianym kiju haraigushi . Minęła chwila, zanim zacisnęła palce wokół niego nieco pewniej, próbując dodać sobie trochę kurażu. Nieczęsto wyręczała swoją matkę w wykonywaniu obrządków.
Twarz kapłanki momentalnie przybrała kamienny, niewzruszony wyraz, a ręka dzierżąca te dość osobliwe narzędzie zaczęła poruszać się nad głowami przyszłych małżonków. Białe strzępki materiału zaszeleściły niemiłosiernie. Z ust Yamanaki wypłynęła monotonna, melodyjna mantra. Zacisnęła powieki, ze skupieniem oddając się modlitwie.
Sa-yu-sa. Lewo-prawo-lewo.
Kończąc rytuał, odłożyła ostrożnie drąg na swoje miejsce. Potrzebowała momentu, by oprzytomnieć. Nadal nie była do końca pewna, czy sobie wmawia te wszystkie wyższe stany świadomości, o których z takim zapałem opowiadała jej matka. Ludzie mogą sobie wmówić różne rzeczy, prawda? Odwróciła się w ich stronę, z lekką nerwowością mnąc w dłoni materiał hakamy.
– Polecam również nabycie amuletu ochronnego jako dopełnienie rytuału. Od siebie proponowałabym yaku-yoke , który zapobiegałby złym urokom w przyszłości. Wystarczy drobny datek, dobrowolna ofiara-… – odsunęła się nieznacznie, prezentując ich oczom ogrom wszelkiej maści talizmanów, amuletów i przewieszek. Na szczęście, na zdrowie, na miłość. Dające fortunę, dużo dzieci, lepszą karierę.
Do wyboru, do koloru.
0 x
Ichirou
Posty: 4033 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 5 wrz 2018, o 18:49
Misja rangi D
7/22
Dziewczyna ze zwichniętą łapką posłała blady uśmiech w stronę Shikatsu, kiedy ta postanowiła odłączyć się od zgromadzenia, ale zaraz po tym swoją uwagę w stu procentach poświęciła Białej Wiedźmie. Jej narzeczony był znacznie mniej zaangażowany i brał udział w całej tej szopce bardziej z przymusu niż własnej woli. Być może Hisako go na to namówiła, a może po prostu starał się ją wspierać w trudnych dla niej chwilach. Tak czy inaczej, Inoyū mogła dyrygować przyszłą młodą parą i wymyślić im cokolwiek. W oczach dwójki laików, a przynajmniej w brązowych oczach dziewczyny, młoda Yamanaka posiadała autorytet kompetentnej przedstawicielki świata duchowego. Nikt przecież nie kazał, by wyciągała z szuflady papierów na prowadzenie mistycznych ceremonii. Skoro opiekowała się świątynią, to przecież musiała być kapłanką, czyż nie?
Połamana istotka skinęła leciutko głową, a potem podeszła do chōzuyi. Yasuhiko, niechętnie bo niechętnie, ale uczynił to samo. Oboje dokonali wstępnego oczyszczenia, a potem ruszyli za albinoską. Niedługo później ustawili się we właściwym miejscu i czekali na dalszą część obrządku. Inoyū mogła życzyć sobie więcej takich zagubionych owieczek jak Hisako, bo ta była w nią wpatrzona jak w boginię i chłonęła z wielkim przejęciem każde słowo. Gdyby brązowowłosa usłyszała, że ma wskoczyć do ognia w celu przepędzenia złych duchów, to bardzo możliwe, że bezmyślnie wykonałaby rozkaz.
Hisako ujęła dłoń ukochanego, jakby chcąc zachęcić do współuczestniczenia w ceremonii, a potem przymknęła oczka i zaczęła wypowiadać nieme, żarliwe życzenia, o czym świadczyły delikatne ruchy warg. Jej narzeczony przymknął oczy, ale jego kamiennym, nieco znudzonym i zmęczonym obliczu trudno było rozczytać jakiekolwiek kontemplowanie.
Kiedy obrządek dobiegł końca, połamana dziewczyna odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się nieco żywej niż zazwyczaj. Z zainteresowaniem wysłuchała kolejnych słów białowłosej, a zaraz po tym zrobiła dwa kroczki do przodu, by z bliższa przyjrzeć się pełnej gamie najróżniejszych talizmanów.
- Tak, yaku-yoke będzie odpowiedni! - odparła po króciutkiej chwili namysłu. Sugestia Yamanaki była tutaj z pewnością decydująca.
Zachowanie narzeczonej jakoś nie zdziwiło mężczyzny, bo ten, trochę znużony, wkrótce sięgnął po pieniądze, jakby od początku będąc świadom, że ta religijna przyjemność nie będzie darmowa. Rozejrzał się za jakimś koszyczkiem, miseczką, kuferkiem, czy jakimś innym pojemnikiem na dobrowolne, wcale niewymuszone datki, a potem zostawił tam mały podarek.
- Przepraszam, ale czy dysponujesz wiedzą na temat ziół, mikstur i tym podobnych? - zagaił niedługo później osobnik, kiedy Hisako przymierzała nowy amulet. - Takie osoby jak ty, ekhm... uduchowione, często znają się na takich rzeczach. A ja zacząłem się zastanawiać, czy czasem ktoś jej nie odurzył w jakiś sposób, czegoś nie podał... - Jego twarz chyba po raz pierwszy tego dnia zdobyła się na bardziej wyrazistą mimikę, a było to zmarszczenie czoła, towarzyszące intensywnemu główkowaniu. Ba, jakby tego było mało, to chyba z większym zainteresowaniem spojrzał teraz na młodą kapłankę, jakby tym razem faktycznie chciał coś od niej usłyszeć.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 456 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 6 wrz 2018, o 18:43
Samotne sterczenie na dole dłużyło jej się niemiłosiernie. Stała ze splecionymi rękami na piersi, przez całą wędrówkę grupy w górę schodów zawzięcie na nich nie patrząc, by sobie nawet nie pomyśleli, że mogła się poczuć w ogóle dotknięta tym odtrąceniem. W końcu łypnęła na nich ukradkowo, obserwując z oddali, jak przekraczają bramę torii. Zmarszczyła brwi, walcząc przez moment ze sobą - nie chciała dać Inoyu satysfakcji, że najpierw pokornie dała się wygonić z miejsca obrządku, by potem wrócić z podkulonym ogonem.
W końcu nie wytrzymała - mimo wszystko czuła się czynnym uczestnikiem wydarzeń z ostatnich paru dni, uznała więc, że jej obecność w tej sytuacji jest na górze wręcz wskazana. Wdrapała się więc bez pośpiechu po nierównych stopniach, wabiona zwykłą ludzką ciekawością. Właściwie to wcześniej nie miała okazji z bliska przyjrzeć się rodzinnej świątyni Inoyu - za każdym razem, gdy tu była, jej przygoda kończyła się jak na złość jeszcze na schodach, po napotkaniu przeszkody w postaci złośliwej kapłanki, która z jakichś powodów nie pozwalała jej zbliżyć się nadto do przybytku.
Na górze ujrzała dość osobliwy widok – parę narzeczonych mniej lub bardziej pochłoniętych modlitwą i Inoyu naprzeciwko nich, wymachującą na boki miarowo jakimś dziwnym kijem ozdobionym białymi skrawkami cienkiego papieru. Shi nachyliła się nad wodą, by zgodnie z utartym zwyczajem opłukać dłonie, i zastygła na moment, nie chcąc robić zbyt wiele niepotrzebnego hałasu – w powietrzu, oprócz odległego świergotu nielicznych ptaków, roznosił się monotonny dźwięk powtarzanej mantry i szelest materiału. Shikatsu poczuła, że coś zaciska się w jej gardle – nawet ona, osoba wybitnie nieprzechylna każdej formie religii i kultu, musiała przyznać, że tutejszy nastrój sprawiał, że czuła się w sumie dość maluczka. Przetarła zeschnięte wargi wierzchem zwilżonej wodą dłoni, spoglądając na Yamanakę z tego dystansu – zawsze, gdy wyobrażała sobie dziewczynę w kapłańskiej roli, spodziewała się, że ta wypadnie cokolwiek śmiesznie. Inoyu jednak, ku niememu osłupieniu Nary, gdy tak stała przed trzymającą się za dłonie parą, wydawała się tu być idealnie na miejscu; jakby sama była integralną częścią świątyni.
- Tutejsze bóstwa chyba nie lubią pomagać za darmo? – odezwała się wreszcie ochryple i trochę zbyt głośno, rozkładając dłonie w wielce nonszalanckim geście. Postanowiła w końcu do nich dołączyć w momencie, gdy duchowe uniesienia się skończyły, a nadszedł czas dokonania transakcji za wszelkie boskie łaski. Zdecydowanie lepiej odnajdywała się w takich świeckich sytuacjach – zerknęła tylko ukradkowo na twarz Inoyu, nawet sama nie wiedząc do końca, czego szuka w jej grymasie. Na pytanie Yasuhiko uniosła nieznacznie brew do góry, wsuwając dłonie w kieszenie – nadal w głowie miała wyznanie albinoski o jakichś tajemnych umiejętnościach swojego klanu, jednak nie w jej gestii było dzielenie się tym z dwójką mimo wszystko obcych ludzi.
- Czyli pan też podejrzewa, że ktoś w tym maczał palce. Zbyt dziwne to wszystko, by sama tam miała wejść. Wyglądacie na zgraną parę, chyba nie chciałaby uniknąć zamążpójścia - zerknęła kątem oka na szperającą w święconych świecidełkach Hisako, by wykrzywić wargi w złośliwym uśmieszku - No chyba, że pan coś przeskrobał.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 468 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 7 wrz 2018, o 12:31
Odczekała chwileczkę, zanim mężczyzna odliczył drobną sumkę i wrzucił kilka monet niewielkiego naczynia, które dokładnie w tym celu zostało ustawione tak, by być jak najbardziej na widoku potencjalnych darczyńców. Uznając transakcję za zakończoną powodzeniem, ujęła w dłoń z mimowolną ostrożnością wybrany przez dziewczynę amulet, po czym zawiesiła go na jej smukłej szyi. Ułożyła go jeszcze na jej klatce piersiowej tak, by mógł zaspokoić dość specyficzną fiksację Yamanaki na punkcie perfekcyjnej symetrii. Próbowała walczyć ze swoimi natręctwami – zazwyczaj bezskutecznie.
- O, Shikatsu – zaćwierkała z wręcz ociekającym fałszem entuzjazmem, machinalnie odwracając głowę w jej stronę wraz z momentem, gdy do jej uszu dotarł ten zachrypnięty, nieznośnie głośny głos Nary - Widzę, że też zdecydowałaś się na oczyszczenie – wydukała, zatrzymując protekcjonalne spojrzenie prosto na jej oczach. Wykrzywiła się w być może nieco pogardliwym grymasie, półgębkiem obnażając zęby. Im dłużej z nią przebywała, tym zaczynała się zachowywać coraz śmieszniej i, o dziwo, bardziej irracjonalnie; zupełnie tak, jakby chciała zwrócić na siebie uwagę ostentacyjnymi foszkami. W gruncie rzeczy, to w tej chwili nawet troszeczkę jej zaimponowała – pomimo tej głębokiej rany, która została zadana prosto w jej delikatne serduszko, schowała dumę w kieszeń i wspięła się do nich na samą górę! Godne podziwu!
- Ależ ofiara jest całkowicie dobrowolna! Chyba wszyscy chcemy, by święte miejsce prezentowało się godnie, prawda? Też mogłabyś coś wrzucić, sknero – parsknęła z wyrzutem, doskonale pamiętając, że jedyne, na co było ją do tej pory stać, to ten marny grosik, który rzuciła z wielką łaską niczym jakieś panisko. Po cichu liczyła na to, że Shi powoli, stopniowo się nawróci; wówczas wyciskanie z niej każdego najmniejszego pieniążka z pewnością byłoby dużo łatwiejsze niż teraz, gdy obserwowała święte obrządki z tą ateistyczną wyższością, zupełnie tak, jakby pewnego dnia doznała nagłego oświecenia, które zostawiło w jej chłonnym umyśle jakąś prawdę objawioną. Żachnęła się. Pomamrotała sobie kilka, niezbyt przyjemnych epitetów pod jej adresem, odkładając na swoje miejsce wszystkie dewocjonalia, których używała jeszcze chwilę wcześniej.
Nie spodziewała się jakiegokolwiek zainteresowania ze strony Yasuhiko – osobnika równie powątpiewającego w istnienie nadnaturalnych bytów, co jej najlepsza przyjaciółka Shikatsu. Cóż, zapewne znalezienie wspólnego języka nie zajęłoby im jakoś szczególnie długo; od samego początku posyłali sobie wielce porozumiewawcze spojrzenia i kpiące uśmieszki. Niby ukradkiem. Tak bardzo chyłkiem i cichaczem, że w pewnym momencie zaczęła zwracać uwagę wyłącznie na ich wykrzywione twarze niż to, co aktualnie mogłaby mówić do niej Hisako.
- Dopiero od niedawna zaczęłam się tym interesować, więc nie jestem pewna, czy moja wiedza byłaby wystarczająca, jeśli Hisako serio byłaby odurzona – odparła z lekkim wahaniem, nadal uparcie koncentrując swoje spojrzenie na reszcie amuletów, które zaczęła nerwowo przekładać z miejsca na miejsce. Czy to jest moment, w którym powinna wyłożyć mu wszystkie podejrzenia? Może powinna tylko rzucić mu subtelną wskazówkę? A może powinna mu zupełnie nic nie mówić i czekać, aż sprawa sama się rozwiąże?
- Mogę jednak zapewnić, że żadne zioła i trucizny nie miały z tym nic wspólnego – dodała po krótkiej chwili niewygodnego, ciężkiego milczenia, wreszcie – wybitnie niechętnie - podnosząc na niego wzrok. Facet naprawdę się przejął. Łypnęła z ukosa na Narę, która chyba chciała podjąć próbę rozładowania atmosfery. Nigdy by się do tego głośno nie przyznała, ale była jej za to w tej chwili niesamowicie wdzięczna - Zdarzyło się jeszcze coś podejrzanego, że tak się Pan dopytuje?
Cholera, mogliby przestać to w końcu drążyć. I sobie poszli. Dostała pieniążki, sprawa zakończona.
0 x
Ichirou
Posty: 4033 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 11 wrz 2018, o 06:45
Misja rangi D
10/22
Przyszła para młoda nie reagowała na drobne przekomarzania między prawie-że-idealnym-duetem. Hisako wciąż zajęta była talizmanami, a dokładniej rzecz biorąc tym talizmanem, który zawisnął na jej szyi. Najwyraźniej nie tylko Inoyū była perfekcjonistą i dla dziewczyny o kasztanowych włosach symetria i właściwe proporcje również były niezmiernie istotne, tak jakby krzywo założony amulet tracił swoją moc. Jeżeli zaś chodzi o Yasuhiko, to, sądząc po jego minach, z pewnością miał wiele obiekcji, jednak wolał nie podejmować ich na głos. Nie chciał wlewać niepewności w skołatane serce narzeczonej.
Obie bohaterki podłapały pewne podejrzenia blondyna.
- Hej, przecież ja tu jestem! - obróciła się w pewnym momencie Hisako, spoglądając z wyrzutem na pozostałych i marszcząc czoło skryte pod równiutko przyciętą grzywką. No tak, mało kto czuł się komfortowo będąc obgadywanym w taki sposób.
- Kochanie... - zaczął jej narzeczony, wzdychając ciężko. - Ale to dla twojego dobra. Przecież to wszystko musi mieć jakieś wytłumaczenie, tak? Sama mówiłaś, że dostałaś jakiegoś zaćmienia, że nie byłaś sobą... Że coś w ciebie wstąpiło.
- No bo tak było. Nie wierzysz mi? - zapytała trochę nadąsana, trzymając nabyty przed chwilą amulet. Oho, klasyczna zagrywka. Jeszcze nie byli przed ślubem, a biedak Yasuhiko już dostawał retoryczne pytania grubego kalibru.
- Wierzę. I dlatego próbuję znaleźć tego przyczynę - odparł z lekkim zrezygnowaniem mężczyzna. Wlepił wzrok w ziemię i pokręcił głową, nie mogąc znaleźć właściwej odpowiedzi na obecnie najistotniejsze pytanie.
- ...to musiała być sprawka tej wrednej suki. Jak jej tam było? Aori? - walnęła w pewnym momencie Hisako.
- Saori - poprawił ją narzeczony.
- No właśnie, Saori. - Brązowowłosa panienka spojrzała teraz to na Inoyū, to na Shikatsu. Zwróciła się już do nich. - Mówię wam, ta dziewucha jest walnięta! Już wspominałam o tym Yasu, ale on mnie nie słuchał. Swego czasu była mocno zabujana w Yasu. I pewnie dalej w nim jest. Mówię wam, okropna... Już mi kiedyś koleżanki mówiły, że jest walnięta. Tak się dzieje, gdy rodzinka ma za dużo pieniędzy... - skończyła trochę naburmuszona z lekką pogardą w głosie wobec byłej konkurentki o serce jej aktualnego narzeczonego. Z całej gromady była najbardziej rozemocjonowana i przejęta omawianym tematem, choć nie było to nic dziwnego, skoro bezpośrednio dotyczył jej osoby.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 456 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 11 wrz 2018, o 16:38
- Mnie nie trzeba oczyszczać, jestem już i bez tego krystaliczna i nieskazitelna – zarechotała, wzruszając ramionami wielce lekceważąco w stronę Inoyu. Jeszcze czego – i tak poszła jej dostatecznie na rękę, powierzchownie obmywając się święconą wodą i odbębniając wszelkie symboliczne i bardzo bezsensowne czynności, które należy wykonać przed wkroczeniem do świętego przybytku. Machnęła dłonią na kapłankę, jak zwykle domagającą się choćby symbolicznej dotacji na rzecz świątyni, zbywając albinoskę tym prostym gestem. Zamiast kontynuować te słowne przepychanki z Inoyu z uprzejmym zainteresowaniem rozejrzała się po nowym miejscu, zadzierając głowę do góry. No całkiem ładnie te bóstwa i bóstewka się tu urządziły, cholerka. Sama mogłaby tak mieszkać.
Lekkie spięcie między narzeczonymi, gdy Hisako zaoponowała na to prowadzenie rozmów za jej plecami, przeczekała, przysłuchując się parze z uprzejmym zainteresowaniem i próbując ukryć parę ukradkowych ziewnięć. Zdrowy rozsądek podpowiedział jej, by nie mieszać się w ich wewnętrzne sprzeczki – tym bardziej, że przy okazji tej krótkiej wymiany zdań mogły dowiedzieć się nowych, całkiem interesujących faktów. Warg Shi wręcz drgnęły z rozbawienia, gdy dość ordynarne przekleństwo padło z ust poturbowanej panny młodej. Taka śliczna buzia, a taki nieobyczajny język! Dziewczyna musiała być faktycznie jakimś paskudnym indywiduum, skoro Hisako, zazwyczaj łagodna w obyciu, użyła aż tak niewybrednych słów, by ją opisać.
- Może pasowałoby złożyć wizytę tej całej Saori. Spytać ją, czy ma jakiś... – zasugerowała wreszcie po chwili namysłu, gdy para skończyła tą krótką wymianę zdań, obracając w dłoni jedną ze święconych błyskotek w lekkim zamyśleniu. Na jej twarzy pojawił się dość gorzki uśmieszek - ...problem.
Nie była typem człowieka, który czuł potrzebę rzucać się gdzieś i naprawiać cudze życia dla własnej satysfakcji i uderzenia adrenaliny. Nie lubiła jednak zostawiać spraw niedokończonych – była już gotowa zapomnieć o przygodzie sprzed paru dni, obecność pary sprawiła jednak, że miała poczucie, że nie wypada już teraz zostawiać tej historii niedomkniętej. Westchnęła ciężko, niezbyt zadowolona ze swojej własnej ingerencji w cudze sprawki. Nie chciałaby mieć jednak nikogo na sumieniu, a w szczególności kogoś, kogo zna już z imienia. Tym bardziej, że Yamanaka dysponuje niby jakąś tajemną wiedzą.
- Byłoby przykro, gdyby nasza podejrzana zechciałaby wam przeszkodzić w trakcie wesela. Już swoje nabroiła. Pójdziemy z wami, pani kapłanka akurat pewnie już się zmęczyła i chciałaby mieć przerwę, co, Inoyu? - klepnęła albinoskę w grzbiet dość niedbale. Czas na wycieczkę. Trzeba było zostać w domu, tam jakimś cudem nie miała tylu przygód.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 468 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 21 wrz 2018, o 21:52
Nasycona dość intensywnymi emocjami wymiana zdań pomiędzy dwójką zakochanych – niestety – interesowała ją mniej więcej tyle, co zeszłoroczny śnieg. Choćby bardzo tego chciała, to i tak nie mogła skoncentrować swoich rozbieganych, oscylujących aktualnie wokół okołowojennych klimatów, myśli na jakimkolwiek sensie zawartym w ich słowach. Starając się wykorzystać w pełni ten króciutki moment, gdy przyszłe małżeństwo jest zaabsorbowane wyłącznie sobą i nie potrzebuje żadnego wodzireja, by ich trochę pozabawiał, przesunęła delikatnie palcami po jednej z wielu tutejszych świętych figurek, chcąc w ten sposób ocenić ich stan zakurzenia. Skrzywiła się delikatnie, widząc na opuszkach odrobinę kurzu; chwyciła pospiesznie losowy kawałek materiału, który najwyraźniej postanowiła przeznaczyć na ścierę, po czym omiotła nią kilkakrotnie posąg. Zmarszczyła lekko brwi, mierząc go krytycznie wzrokiem. Kiedy już wreszcie doszła do wniosku, że żadne bóstwo nie powinno poczuć się w jakiś sposób urażone brakiem pedantycznego porządku w tym świętym przybytku, cisnęła szmatą gdzieś w bok, notując w pamięci, że musi usunąć ją później z pola widzenia potencjalnych przybyszy.
Ale to później – przed nią i tak jeszcze przynajmniej godzina sprzątania. Być może trochę będzie musiała te dogłębne porządki odsunąć w czasie przez pewne zdarzenia losowe , ale spokojnie, nic jeszcze nie jest stracone! Nadal jest wystarczająco wcześnie, więc powinna się wyrobić.
O ile zupełnie nic nie zarejestrowała z ich rozmowy, o tyle, zupełnie mimowolnie, parsknęła z rozbawieniem, gdy Hisako postanowiła sobie, ot – po prostu, po ludzku – przekląć. Och, jakim cudem nawet sama Inoyu nie jest świadoma swojego – równie ludzkiego, co przekleństwa dziewczęcia – żenująco naiwnego sposobu postrzegania świata! Czasem gdzieś tam, zakopane głęboko w podświadomości, siedzą sobie takie kruczki, tylko czekając na odpowiedni moment, by dać o sobie znać. Kto niby powiedział, że takie ładniutkie twarzyczki nie są w stanie puścić od czasu do czasu siarczystej wiązanki? Kto zadecydował, że takie bezbronne istotki nie mogą czasem wyrazić chęci ciśnięcia soczystą kurwą? No nikt właśnie. Ale nadal była zaskoczona. Nadal się nie spodziewała.
– No ale ostatecznie to ty wygrałaś, prawda? W takim razie nie przejmowałabym się tą - zawadiacki, być może nieco prześmiewczy uśmieszek błąkał się przez krótką chwilą na jej ustach, by w końcu wymalować się z wręcz dobitną wyrazistością – suką.
Z nieco większą uwagą niż wcześniej wysłuchała marudzenia Hisako o pewnej zazdrośnicy o imieniu Saori, która chciałaby odbić jej narzeczonego. A, no i była walnięta. I okropna. I miała dużo pieniędzy. I była suką. Całkiem prawdopodobne, że była też Yamanaką. Ale to przecież nie była sprawa zawzięcie neutralnej Inoyu, prawda? Zrobiła już, co do niej należało. Powciskała im śliczne amuleciki, pobłogosławiła ich pięknemu małżeństwu, obiecała, że są już czyściutcy niczym górski strumyczek.
Krzyżyk na drogę.
Wykonała kilka gestów rękoma, by niewerbalnie dać im do zrozumienia, że oto nadszedł czas opuszczenia pomieszczenia. Demonstracyjnie chwyciła w dłoń porzuconą uprzednio miotłę, po czym wykonała nią kilka zamaszystych ruchów po podłożu, dając im do wiadomości, że przed nią jeszcze bardzo dużo pracy i bynajmniej nie ma czasu na żadne ploteczki.
– Dokładnie, nic się nie stanie, jeśli do niej pójdziecie i wyjaśnicie to i owo między sobą-… Zaraz, co?! – skrzeknęła w kierunku zdecydowanie zbyt ruchliwej Shikatsu, której obecność aż do tej pory uparcie ignorowała, a która chyba nie wiedziała, w jaki sposób może spożytkować swoje niepokojąco duże pokłady energii. Inoyu – w przeciwieństwie do jej koleżanki – nie miałaby żadnych problemów z porzuceniem ich samemu sobie. Nie przeszkadzało jej, że sprawa, być może, mogłaby zostać niedomknięta, ba! Zdążyła o ich istnieniu już niemal zapomnieć, koncentrując się bez reszty na pewnych przeszkodach, które zaistniały na jej własnym podwórku. Obrzuciła Narę spojrzeniem pełnym pretensji, czując przez moment na grzbiecie jej łapsko. Zacisnęła palce nieco mocniej na kiju od miotły, starając się stłumić w zarodku chęć oddania jej circa pięć razy mocniej.
– Nigdzie się nie ruszę. Wiem, że bardzo ci się nudzi i nie masz co ze sobą zrobić, ale ja jestem teraz w pracy – wymamrotała pod nosem, by w ramach pokazania im, jak bardzo jest teraz zapracowana, pozamiatać jeszcze chwileczkę w jednym miejscu. W jaki sposób ona sobie to właściwie wyobrażała? Że Yamanaka teraz rzuci wszystko i zrezygnuje ze swojej ciężko wyżebranej wypłaty, by spędzić cały dzień na nachodzeniu jakichś dziwnych koleżanek – notabene – ledwo poznanej dziewczyny?
Zamilkła na momencik. Wzrok szemranej kapłaneczki spoczął na znękanym Yasuhiko. Ile będzie w stanie dać, by uspokoić swoją ukochaną? Cóż, miejmy nadzieję, że jego hojność jeszcze się nie wyczerpała.
– Chyba tylko obietnica wynagrodzenia mi tych straconych godzin mogłaby mnie zachęcić.
0 x
Ichirou
Posty: 4033 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 27 wrz 2018, o 21:21
Misja rangi D
13/22
Któż by się spodziewał, że to właśnie Nara będzie tak lgnąć do działania? Już nie pierwszy raz wyszła z inicjatywą, która jednak wcale nie musiała wynikać z samej pracowitości, lecz po prostu z empatii. Empatii, której wcale nie trzeba było wybudzać dźwiękiem monet, tak jak było to w przypadku jej koleżanki.
Pochmurny wyraz twarzy nadąsanej Hisako przełamał na moment drobny promyk optymizmu, kiedy tylko Shikatsu wyszła ze swoją propozycją. Pokiwała potwierdzająco głową, a potem przerzuciła spojrzenie brązowych oczu na drugą z pań, która już była mniej skora do pomocy.
Ze strony Białej Wiedźmy wyszła sugestia odarta z subtelności, po której zapadła niezbyt przyjemna cisza. Umęczony mężczyzna spojrzał to na Inoyū, to na swoją narzeczoną, która świdrowała go teraz dość wymownym spojrzeniem, kiwając przy tym główką w niemalże niezauważalny sposób. Jedynie lekko falująca, równiutka do tej pory grzywka zdradzała przytakiwanie z jej strony.
Prawdę mówiąc, Yasuhiko nie miał w ogóle wyboru.
W pewnym momencie westchnął cicho. Jego ręce, gdyby tylko mogły, oderwałyby się od barków i opadłyby zrezygnowane na ziemię.
- T-tak... - zaczął nieco niechętnie. - Jeżeli uda się wyjaśnić sprawę, to oczywiście zapłacę za pomoc. Ale... - zawiesił wtedy głos i zebrał myśli, spoglądając w tym czasie na swoją narzeczoną. - ...wolałbym, żeby to wszystko rozegrało się już bez naszego udziału. Roztrząsanie tego wszystkiego źle wpływa na Hisako. Znaczy się, na nas. Naprawdę, otwarta konfrontacja z Saori to ostatnia rzecz, jakiej potrzebujemy. Już wystarczy, że Hisa jest co dopiero po wypadku, nie wiemy, jak z naszym weselem, a sytuacja na świecie jest napięta i nie wiadomo, co przyniesie jutro. W bardziej... normalnej sytuacji być może skierowałbym się do straży, ale teraz ta ma i tak zbyt wiele na głowie, by zajmować się byle domysłami - skończył swój krótki wywód wzdychając po raz kolejny.
- To nie są byle domysły, mówię ci - dodała od siebie dziewczyna o kasztanowych włosach, zbliżając się do narzeczonego. Przystanęła tuż przy nim, a potem stanęła na paluszkach, by zdobyć kilka centymetrów wysokości i móc podarować mu buziaka w policzek. Hisako, choć zaabsorbowana nietypową sprawą, nie była zupełnie ślepa i widziała, że to wszystko trochę kosztuje Yasuhiko i to niekoniecznie w sensie finansowym. Postanowiła więc go nieco udobruchać, co się chyba nawet nieco udało, ponieważ umęczona twarz mężczyzny zbliżyła się do domyślnego, bardzo neutralnego wyrazu.
Zaraz po tym przyszła pani młoda ujęła zdrową ręką ramię mężczyzny i spojrzała na obie znajome.
- Naprawdę mogłybyście się tym zająć?
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 456 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 28 wrz 2018, o 11:58
Zmarszczyła brwi, rozcierając palcami swoją skroń i wysłuchując słów mężczyzny uważnie. Prawdę mówiąc rozumiała jego decyzję, ale równocześnie nie do końca podobał jej się ten plan. Cała ta Saori wydawała się, delikatnie mówiąc, nieszczególnie stabilną emocjonalnie osobą. Trzymanie jej jak najdalej od Hideko było na pewno rozsądnym ruchem, Shi miała jednak wątpliwości co do tego, jak ta psychopatka zareaguje, jeśli dwa obce babska zapukają do jej drzwi, by wręczyć jej nakaz zbliżania się. Jeśli teoria Inoyu odnośnie tego, że rzekoma Saori albo była członkinią jej rodu - albo wynajęła kogoś, kto znał klanowe techniki - była prawdziwa, to wolałaby nie być następną osobą, którą spotka defenestracja. Shikatsu niezbyt miała ochotę pakować się w jakieś niepotrzebne pranie po papach – w duchu liczyła na to, że może po prostu wystarczy poinformować wariatkę, że powinna poszukać sobie nowego obiektu uczuć. Może panna Saori po prostu potrzebuje usłyszeć głos rozsądku.
- Możemy tak w sumie zrobić – westchnęła wreszcie ciężko, chowając dłonie w kieszenie i zerkając na Yamanakę przez ramię. Stara dobra Inoyu – wystarczył brzdęk monet, a poszłaby z Narą nawet prosto w ogień. Spodziewała się, że dłużej zajmie nakłanianie albinoski do dołączenia do tej osobliwej wycieczki, Yasuhiko najwyraźniej jednak nie musiał oszczędzać. Sama też nie była lepsza - dłonią odszukała mieszek z monetami schowany w kieszeni swojego codziennego wdzianka i zacisnęła na nim chłodne palce, upewniając się, że nadal tam jest. Lubiła myśleć o sobie jako o całkiem przyzwoitej osobie - z drugiej strony czy byłaby aż taka skora do pomocy, gdyby ten facet nie był całkiem nieźle sytuowanym kupcem? Wzdrygnęła się z niesmakiem, decydując w końcu, że odpuści sobie jakiekolwiek rachunki własnego sumienia. Pieniądze były jej teraz potrzebne.
- Pakuj manatki, Inoyu, idziemy zrobić dyplomację - zarechotała pod nosem może odrobinę gorzko, ściągając własne kudły do tyłu w krótką kitkę, taką samą, jaką nosi jej ojciec. Jedynym plusem tej sytuacji, oprócz potencjalnego zastrzyku gotówki, była perspektywa tego, że może uda jej się dowiedzieć czegokolwiek więcej o tych tajemnych umiejętnościach rodziny Inoyu, bo sama zainteresowana nie był szczególnie skora, by dzielić się szczegółami natury swoich klanowych sekretów. Niejasne wyjaśnienia Yamanaki jedynie rozbudziły ciekawość Nary.
- Załatwimy to szybciutko - odezwał się wreszcie do szatynki, rozsądnie decydując, że nie będzie już zwracać się do niej imiennie - na tym etapie nie była już pewna, czy nazywała się w końcu Hisako, czy Hideko. Uśmiechnęła się do niej dość łagodnie - czuła się jakoś odpowiedzialna za dobrobyt przyszłej panny młodej. Sama była praktycznie gotowa do drogi - nie miała przy sobie tutaj zbyt wiele - Mam nadzieję, że zatańczę niedługo na waszym weselu.
z/t x2
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 468 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 29 wrz 2018, o 18:04
Nadal nie była zbyt entuzjastycznie nastawiona do tego, w co właśnie wpakowała ten niezbyt dograny duecik nad wyraz przejęta losem młodego narzeczeństwa Nara. Nieszczególnie chciało jej się analizować z jakiego powodu Shikatsu niemal od razu rzuciła się z żarliwą pomocą; hipotezę o jej gołębim serduszku odrzuciła szybciej, niż zdążyła o tym nawet pomyśleć. Przez chwilę zaczęła zastanawiać się, czy przypadkiem jej ciemnowłosa kompanka nie ma jakichś szemranych konszachtów z panem Yasuhiko, który – pomimo tego, że niesamowicie umęczony przed każdym przekazaniem pieniędzy – ostatecznie i tak trwoni swoje ciężko zarobione pieniążki na dwie małolaty teoretycznie mające w jakiś nieokreślony sposób im pomóc. Zerknęła z ukosa na dziewczynę, spod zmrużonych ślepi obserwując jak ta z jakiegoś powodu zaczyna ugniatać w kieszeni coś , co brzmiało jak słodki dźwięk ocierania się o siebie monet. Czy zdążyła ją zapytać, jaki jest powód ich rodzinnego bankructwa? Chyba nie. Uniosła lekko brew ku górze, postanawiając sobie, że nadal będzie patrzeć jej na rece.
– Sam widzisz, jak bardzo Hisako na tym zależy – wyszczebiotała jakże smutniutkim głosikiem tuż po tym jak szatynka skończyła się dziubdziać ze swoim przyszłym mężulkiem, po czym rozstawiła ręce na boki w geście całkowitej bezradności. No co zrobisz, Yasu? Zupełnie nic nie zrobisz, musisz się tylko zgodzić, bo twojej słodkiej wybrance będzie przykro.
Obietnica podarowania pewnej sumki w zamian za nawiedzenie Saori wcale nie ucieszyła ją tak bardzo, jak myślała, że ucieszy; te kilkadziesiąt ryo, które mężczyzna miałby przekazać dziewczętom za wykonanie brudnej roboty były zaledwie nędznym pocieszeniem. Tym bardziej, że już na etapie wstępnych ustaleń to, co miałyby zrobić za te kilka grosiczków brzmi co najmniej niewdzięcznie i niesamowicie upierdliwie…
…Ale też cholernie intrygująco – w pewien pokrętny sposób nie mogła się już doczekać, by ujrzeć na własne oczy tę żałosną osóbkę, której tak bardzo nic się nie udaje. Która, targana pobudkami równie żałosnymi, co ona sama, popełnia błąd za błędem. Żałosność tej tajemniczej osoby wydawała się tak nienaturalna i przerysowana, że samo jej istnienie wydaje się nieprawdopodobne. Nadal nie mogła do końca rozstrzygnąć jednak, kto tutaj tak naprawdę jest tym czarnym charakterem . Zapalczywość, z jaką Hisako opisywała swoją rywalkę, była co najmniej niespodziewana. Nie czuła przywiązania ani do jednej, ani do drugiej strony; wstrzymywała się więc z ostatecznym osądem, czekając przede wszystkim na punkt kulminacyjny, a tuż po nim w miarę satysfakcjonujące rozwiązanie akcji.
– Świetnie. Nie wiem, czy wiesz, ale dyplomacja to mój konik – odparła w stronę swojej koleżaneczki, po czym zwinęła łapsko w pięść i strzeliła palcami o otwartą dłoń – Musimy załatwić to szybciutko, nie mogę stąd tak ciągle znikać. Najwyżej sama to dokończysz. Nie zrobi ci to różnicy, i tak cierpisz na nadmiar czasu – westchnęła tylko ostentacyjnie, by dać do zrozumienia Narze, jak bardzo nadwyręża jej cierpliwość oraz dobrą wolę . Oparła kij od miotły o omszałe mury świątyni, by zacząć powierzchownie zwijać cały ten interes. Nie czuła potrzeby zabezpieczania tego w taki sposób, w jaki robi to, gdy kończy pracę i zaczyna znosić co ważniejsze dewocjonalia do swojego domostwa; założyła, być może nieco zbyt optymistycznie, że wróci tutaj za godzinkę, może dwie.
– Gdzie możemy znaleźć delikwentkę? – rzuciła już nieco bardziej rzeczowym tonem, zerkając przez ramię na narzeczeństwo przy okazji kończenia wszelkich niezbędnych czynności związanych z przygotowaniem chramu do pozostawienia go przez kilka chwil bez opieki. Nie zajęło to długo – minęło parę minut i już była gotowa do pouprzykrzania życia nieznajomej Yamanace.
0 x
Ichirou
Posty: 4033 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 1 paź 2018, o 21:47
Misja rangi D
16/22
Nawet tak niechętne do balowania dziewczyny były w stanie poderwać się do tańca, kiedy melodią stał się dźwięk uderzanych o siebie monet. Obyło się nawet bez dłuższego nagabywania. Wystarczyło jedynie raz podrzucić hasło zapłaty, a sprawa wyklarowała się w ciągu niedługiej chwili.
Jakby nie było, obie panie całkiem dobrze odegrały scenkę. Hisako była gotowa uwierzyć, że jej nowe koleżanki chcą jej pomóc nie tylko z powodu potencjalnej zapłaty. Najwyraźniej była naiwna lub zaślepiona wdzięcznością, bo kierowała w stronę dziewczyn znacznie więcej szczerej sympatii niż jej otrzymywała.
Właściwie, to wszystko było już ugadane i grupka miała się rozejść. No, prawie, bo została jeszcze ostatnia kwestia, która dotyczyła zameldowania podejrzanej. Yasuhiko jako pierwszy zabrał się udzielenia odpowiedzi.
- Nie wi...
- W dzielnicy mieszkalnej - zaczęła szatynka, przerywając swojemu narzeczonemu. - No w południowej części. Jej dom poobrastany jest ze wszystkich stron różnymi roślinkami, to łatwo rozpoznać. Chyba jej rodzinka się tym zajmuje. Dziwne, że te wszystkie kwiatki nie uwiędły przy niej - skończyła z małym grymasem niezadowolenia, opierając głowę na ramieniu Yasuhiko. Co jak co, ale była całkiem dobrze poinformowana o tej całej Saori. Najwyraźniej Hisako była zdania, że miłość to wojna, a podczas wojny niezwykle istotną rzeczą było dobre rozpoznanie przeciwnika.
Mężczyzna milczał. Zmarszczył na moment brwi w zamyśleniu, ale jego kamienne oblicze nic więcej nie zdradzało.
- Oj tak, przebalujemy całą noc! - odpowiedziała z entuzjazmem na późniejsze i prawdopodobnie już ostatnie słowa Shikatsu. Potem, o ile nie było jeszcze jakichś spraw do przedyskutowania, można było się rozejść. Przyszli państwo młodzi skinęli głową na pożegnanie, a potem ruszyli wolniutkim spacerkiem w stronę wioski. W zachowaniu Hisako można było dostrzec nieco spokojniejszego ducha. Podejrzenie klątwy musiało naprawdę mocno ją stresować.
Tak czy inaczej, pełne chęci zarobku niesienia pomocy bohaterki pozostały znów same, a ich dalsze działania zależały już wyłącznie od nich.
obie panie zt
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość