Okolice Ookami-den
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Okolice Ookami-den
Kiedy poruszyli temat pracy Ren zaczął się zastanawiać nad swoją, zazwyczaj dość niewdzięczną pracę. Był shinobi w imię czego? W obecnej sytuacji reprezentował klan, z którego nie był dumny. Ba, w ogóle nie zgadzał się z ich polityką. Dodatkowo przez nieumiejętne przywództwo wiele ludzi często jest niezadowolonych i tak też było w tym przypadku. Dopóki nie miał jakichś odgórnych rozkazów to wszystko było dobrze, ponieważ mógł działać tak jak chciał. Właściwie to właśnie dlatego udał się w podróż. Chciał zobaczyć jak funkcjonują inne kraje, inni ludzie, inni ninja. Po prostu nie miał ochoty być tylko czyimś narzędziem uczestnicząc w bezsensownych sporach głów klanów. Dokładnie tak jak to miało teraz miejsce między rodem Yamanaka i Hyuga. Ren nie chciał brać w tego rodzaju intrygach i omijał je szerokim łukiem, właśnie dlatego też tutaj się znalazł. Właściwie to przez ich wojnę nie mógł dotrzeć tam gdzie chciał i musiał zatrzymać się w prowincji należącej do klanu Inuzuka, o których właśnie wspomniała dziewczyna.
- Huh, to prawda. Ja udałem się w moją podróż samotnie i nie mam żadnego zwierzęcego towarzysza jak tutejsi. Ja sam pochodzę z zupełnie innego miejsca, jednak wiem co nieco o klanie Inuzuka i tego co potrafią. - odparł uśmiechając się kiedy brunetka pokazywała mu źrenice ich oczu. Wyglądało to dość komicznie, a przynajmniej według niego.
-Rozumiem, rozumiem... Nie myślałaś może o zmianie pracy? Rozejrzenie się za jakąś lżejszą? Może praca w restauracji, sklepie? Pomoc w przybytku dla chorych? - zaczynał wymieniać możliwe opcje skoro sama zapytała go o możliwości. Niestety nie był za bardzo rozeznany w tym gdzie i jak komu płacą, szczególnie tutaj. Po tym co usłyszał tym bardziej czuł się zobowiązany, aby jakoś spróbować jej pomóc. Choć wiadomo, że nie zostanie tutaj na zawsze, jednak mógł spróbować pomóc jej wyjść na prostą, aby tak jak on nie musiała zmuszać się do czego, czego nie chce robić. Choćby nawet robiła to tylko dlatego żeby zarobić pieniądze dla rodziny, to jeśli będzie się przepracowywać, to może się to skończyć dla niej tragicznie.
- Nie masz za co dziękować. Ty podzieliłaś się ze mną, ja z Tobą. Z racji, że padałaś z nóg stwierdziłem, że przyda Ci się dodatkowa energia i chciałem też dać coś od siebie. Smacznego! - powiedział białowłosy, odebrał połowę bułki, którą poczęstowała go dziewczyna i zjadł ją z dużym apetytem mając nadzieję, że ona to samo uczyni z jego podarkiem. Widząc jej uśmiech był również szczęśliwy, że w takich czasach można jeszcze sprawić komuś trochę radości. Dodatkowo wpadł na pomysł, aby dołożyć się też nieco do obiadu i po drodze zakupił nieco wołowiny, tak aby starczyło na dwa obiady dla czterech osób, ponieważ nie wiedział przecież jak duża może być jej rodzina. Dość popularne mięso, więc zapewne nada się również do przygotowania nieważne z czym. Nie chciał też przychodzić zupełnie z niczym, jednak jak na razie schował ją do torby na biodrze. Zaledwie prowincję dalej toczyła się wojna, jednak na szczęście oni mogli się cieszyć spokojem. Miał nadzieję, że tak tutaj pozostanie.
W końcu jednak udało się dotrzeć do gospodarstwa gdzie czekało ich nie lada powitanie. Kiedy znaleźli się odpowiednio blisko od razu otoczyła ich gromadka dzieci. Zbiegły się bardzo szybko, aby przywitać swoją siostrę. Najwyraźniej miała dla kogo pracować, a także do kogo wracać, czego nie można było powiedzieć o Renie. Jednak dla niego były to bardzo cenne wartości w życiu i chciał ich chronić, nawet jeśli nie należały do niego.
- Już nie przesadzajmy. Po prostu pomogłem Ci kiedy gorzej się poczułaś. Wasza siostra musi na siebie teraz uważać, więc dajcie jej trochę odetchnąć. - powiedział najpierw w stronę piwnookiej, a później bardziej do jej pociech. Zastanawiał się czy wychowuje tak liczne rodzeństwo sama, czy jednak jest ktoś jeszcze.
- Miło mi Was poznać. - powiedział uśmiechając się ciepło w stronę dzieciaków i poczochrał najmłodszego z nich po czuprynie o ile był w zasięgu, a następnie założył ręce na piersi. Następny był ich ojciec. Stary, bez jednej nogi, ale uśmiechnięty. Teraz już wszystko stało się jasne. Głowa domu nie mogła pracować, więc robiła to najstarsza siostra. Gdyby nie obecna sytuacja, to głośno by westchnął, jednak nie chciał niepokoić innych. Chłopak ukłonił się oddając szacunek starszej od siebie osobie kiedy ta pojawiła się w progu. Kiedy wszyscy już poszli czarnooki ukucnął, aby być na wysokości Akiego.
- Chodźmy coś wszamać, co Ty na to Aki? Zanieś to siostrze, mam nadzieję, że się ucieszy. - oznajmił, a następnie wyciągnął zapakowaną wołowinę i wręczył ją młodzikowi, aby ten dostarczył ją tam gdzie poprosił. Nie chciał przecież przychodzić zupełnie z niczym. Przyglądając się wcześniej gospodarstwu dostrzegł, że nie przelewa im się za bardzo, jednak starają się z całych sił, aby utrzymać je w dobrym stanie. Gdy już wysłał chłopca z misją wszedł zaraz za nimi do środka.
- Huh, to prawda. Ja udałem się w moją podróż samotnie i nie mam żadnego zwierzęcego towarzysza jak tutejsi. Ja sam pochodzę z zupełnie innego miejsca, jednak wiem co nieco o klanie Inuzuka i tego co potrafią. - odparł uśmiechając się kiedy brunetka pokazywała mu źrenice ich oczu. Wyglądało to dość komicznie, a przynajmniej według niego.
-Rozumiem, rozumiem... Nie myślałaś może o zmianie pracy? Rozejrzenie się za jakąś lżejszą? Może praca w restauracji, sklepie? Pomoc w przybytku dla chorych? - zaczynał wymieniać możliwe opcje skoro sama zapytała go o możliwości. Niestety nie był za bardzo rozeznany w tym gdzie i jak komu płacą, szczególnie tutaj. Po tym co usłyszał tym bardziej czuł się zobowiązany, aby jakoś spróbować jej pomóc. Choć wiadomo, że nie zostanie tutaj na zawsze, jednak mógł spróbować pomóc jej wyjść na prostą, aby tak jak on nie musiała zmuszać się do czego, czego nie chce robić. Choćby nawet robiła to tylko dlatego żeby zarobić pieniądze dla rodziny, to jeśli będzie się przepracowywać, to może się to skończyć dla niej tragicznie.
- Nie masz za co dziękować. Ty podzieliłaś się ze mną, ja z Tobą. Z racji, że padałaś z nóg stwierdziłem, że przyda Ci się dodatkowa energia i chciałem też dać coś od siebie. Smacznego! - powiedział białowłosy, odebrał połowę bułki, którą poczęstowała go dziewczyna i zjadł ją z dużym apetytem mając nadzieję, że ona to samo uczyni z jego podarkiem. Widząc jej uśmiech był również szczęśliwy, że w takich czasach można jeszcze sprawić komuś trochę radości. Dodatkowo wpadł na pomysł, aby dołożyć się też nieco do obiadu i po drodze zakupił nieco wołowiny, tak aby starczyło na dwa obiady dla czterech osób, ponieważ nie wiedział przecież jak duża może być jej rodzina. Dość popularne mięso, więc zapewne nada się również do przygotowania nieważne z czym. Nie chciał też przychodzić zupełnie z niczym, jednak jak na razie schował ją do torby na biodrze. Zaledwie prowincję dalej toczyła się wojna, jednak na szczęście oni mogli się cieszyć spokojem. Miał nadzieję, że tak tutaj pozostanie.
W końcu jednak udało się dotrzeć do gospodarstwa gdzie czekało ich nie lada powitanie. Kiedy znaleźli się odpowiednio blisko od razu otoczyła ich gromadka dzieci. Zbiegły się bardzo szybko, aby przywitać swoją siostrę. Najwyraźniej miała dla kogo pracować, a także do kogo wracać, czego nie można było powiedzieć o Renie. Jednak dla niego były to bardzo cenne wartości w życiu i chciał ich chronić, nawet jeśli nie należały do niego.
- Już nie przesadzajmy. Po prostu pomogłem Ci kiedy gorzej się poczułaś. Wasza siostra musi na siebie teraz uważać, więc dajcie jej trochę odetchnąć. - powiedział najpierw w stronę piwnookiej, a później bardziej do jej pociech. Zastanawiał się czy wychowuje tak liczne rodzeństwo sama, czy jednak jest ktoś jeszcze.
- Miło mi Was poznać. - powiedział uśmiechając się ciepło w stronę dzieciaków i poczochrał najmłodszego z nich po czuprynie o ile był w zasięgu, a następnie założył ręce na piersi. Następny był ich ojciec. Stary, bez jednej nogi, ale uśmiechnięty. Teraz już wszystko stało się jasne. Głowa domu nie mogła pracować, więc robiła to najstarsza siostra. Gdyby nie obecna sytuacja, to głośno by westchnął, jednak nie chciał niepokoić innych. Chłopak ukłonił się oddając szacunek starszej od siebie osobie kiedy ta pojawiła się w progu. Kiedy wszyscy już poszli czarnooki ukucnął, aby być na wysokości Akiego.
- Chodźmy coś wszamać, co Ty na to Aki? Zanieś to siostrze, mam nadzieję, że się ucieszy. - oznajmił, a następnie wyciągnął zapakowaną wołowinę i wręczył ją młodzikowi, aby ten dostarczył ją tam gdzie poprosił. Nie chciał przecież przychodzić zupełnie z niczym. Przyglądając się wcześniej gospodarstwu dostrzegł, że nie przelewa im się za bardzo, jednak starają się z całych sił, aby utrzymać je w dobrym stanie. Gdy już wysłał chłopca z misją wszedł zaraz za nimi do środka.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Okolice Ookami-den
Wojna zapewne trwała w najlepsze, a ludzie, którzy jak dotąd się nie znali, stawali razem na szlai swoje życie. Pytanie brzmiało czy każdy z nich wiedział o co walczą i czy ten cel był na prawdę słuszny? Nie miał pewności jak było, ponieważ się tym nie interesował, jednak z drugiej strony mogła to być po prostu zachcianka jakiegoś władcy tamtejszych terenów, czy też po prostu polityka któregoś z klanów. Nie było co się na tym bardziej rozwodzić, ponieważ sytuacja, w której się znalazł skutecznie mu to uniemożliwiała. Ciepła atmosfera domostwa, to coś czego zaznał jedynie za swoich dziecięcych lat. Później niestety było tylko coraz gorzej. Powoli tracił całą swoją rodzinę, która również zaczynała obracać się przeciw niemu zrzucając na niego winę. Tego tutaj nie było. Panowała miła atmosfera, wszyscy dawali z siebie tyle ile mogli, a w szczególności Misaka, która na pewno na swoich małych barkach niosła duże brzemię. Droga przebiegła już większości w milczeniu, czasem tylko wymieniali jeszcze jakieś spostrzeżenia. Oprócz tego dziewczyna zapewniła go, że niestety nie była w stanie znaleźć lepszej pracy, a dodatkowo dalej szuka. Widać, że starała się podchodzić do tego optymistycznie, jednak Ren nie był pewien czy rzeczywiście tak to postrzega.
Po dotarciu i ciepłym przywitaniu przyszła pora na obiad, w końcu po to szli taki kawał drogi. Aki najwyraźniej wziął bardzo na poważnie swoją misję, ponieważ od razu darł się w niebogłosy. Białogłowy złapał tylko się za tył głowy jedną ręką i podrapał się po głowie lekko się uśmiechając. Wtedy też Akinobu zaprosił już do stołu. Namikaze oczywiście nie odmówił i po chwili już siedział na krześle. Obserwował w międzyczasie jak sprawnie działa ze sobą rodzeństwo. Rozumieją się praktycznie bez słów, a wszystko działało jak w zegarku, takim na prawdę dobrym zegarku(o ile były jakieś mechaniczne! A jak nie to załóżmy, że po prostu bardzo dobrze
). W tym samym czasie zajmował się też rozmową z głową rodziny. Co prawda białowłosy nie był zbyt wylewny, jednak starał się udzielać konkretnych odpowiedzi. Przybliżył mu mniej więcej historię z Misaką, a także powiedział dość ogólnikowo, że pochodzi z odległej, pustynnej prowincji.
W końcu podano do stołu. Mimo tego atmosfera dalej była ciepła i nie ucichła, wręcz przeciwnie. Wszyscy razem rozmawiali i śmiali się w najlepsze. Było to coś, czego tak na prawdę na początku się nie spodziewał i tutaj musiał być ze sobą szczery. Pierwszą myślą kiedy zobaczył Misakę, było złe traktowanie w domu i zmuszanie do pracy. Tutaj jednak sytuacja wyglądała zupełnie odwrotnie, to ona poświęcała się dla swoich domowników, aby zapewnić im jak najlepszy byt. Czarnooki czuł się tutaj na prawdę dobrze. Domowa atmosfera była czymś, za co mógłby walczyć we wojnie, a przynajmniej taka jaką widział tutaj. Zaraz po posiłku, zgrane rodzeństwo zabrało się do sprzątania, nikt nie marudził, tylko robił to co do niego należało. Nawet się nie obejrzał, a został sam na sam z Akinobu, który rozpoczął już nieco poważniejszą konwersację. Kiedy słuchał słów starszego mężczyzny coś w nim pękło. Nie mógł przejść obok tego obojętnie. Tym bardziej kiedy w grę wchodziło wykorzystywanie w innych celach niż praca. Ren szybko wstał i położył rękę na ramieniu głowy domu.
- Wystarczy. - powiedział spokojnym i opanowanym tonem, choć jego wnętrze tak na prawdę było wzburzone. - Zajmę się tym. Jednak najpierw chciałbym, aby w miarę możliwości opowiedział mi pan o tym mężczyźnie. Jego imię, rodzina, może wie pan o jakichś jego machlojkach? Potrzebuję podstawowych informacji i w miarę możliwości takich, które mogłyby mi pomóc. - zniżył nieco ton, aby w razie czego nie mówić za głośno. Jeśli nie dowie się niczego konkretnego, będzie musiał zagadnąć jakoś do Misaki, a to zapewne będzie nieco większe wyzwanie.
Po dotarciu i ciepłym przywitaniu przyszła pora na obiad, w końcu po to szli taki kawał drogi. Aki najwyraźniej wziął bardzo na poważnie swoją misję, ponieważ od razu darł się w niebogłosy. Białogłowy złapał tylko się za tył głowy jedną ręką i podrapał się po głowie lekko się uśmiechając. Wtedy też Akinobu zaprosił już do stołu. Namikaze oczywiście nie odmówił i po chwili już siedział na krześle. Obserwował w międzyczasie jak sprawnie działa ze sobą rodzeństwo. Rozumieją się praktycznie bez słów, a wszystko działało jak w zegarku, takim na prawdę dobrym zegarku(o ile były jakieś mechaniczne! A jak nie to załóżmy, że po prostu bardzo dobrze

W końcu podano do stołu. Mimo tego atmosfera dalej była ciepła i nie ucichła, wręcz przeciwnie. Wszyscy razem rozmawiali i śmiali się w najlepsze. Było to coś, czego tak na prawdę na początku się nie spodziewał i tutaj musiał być ze sobą szczery. Pierwszą myślą kiedy zobaczył Misakę, było złe traktowanie w domu i zmuszanie do pracy. Tutaj jednak sytuacja wyglądała zupełnie odwrotnie, to ona poświęcała się dla swoich domowników, aby zapewnić im jak najlepszy byt. Czarnooki czuł się tutaj na prawdę dobrze. Domowa atmosfera była czymś, za co mógłby walczyć we wojnie, a przynajmniej taka jaką widział tutaj. Zaraz po posiłku, zgrane rodzeństwo zabrało się do sprzątania, nikt nie marudził, tylko robił to co do niego należało. Nawet się nie obejrzał, a został sam na sam z Akinobu, który rozpoczął już nieco poważniejszą konwersację. Kiedy słuchał słów starszego mężczyzny coś w nim pękło. Nie mógł przejść obok tego obojętnie. Tym bardziej kiedy w grę wchodziło wykorzystywanie w innych celach niż praca. Ren szybko wstał i położył rękę na ramieniu głowy domu.
- Wystarczy. - powiedział spokojnym i opanowanym tonem, choć jego wnętrze tak na prawdę było wzburzone. - Zajmę się tym. Jednak najpierw chciałbym, aby w miarę możliwości opowiedział mi pan o tym mężczyźnie. Jego imię, rodzina, może wie pan o jakichś jego machlojkach? Potrzebuję podstawowych informacji i w miarę możliwości takich, które mogłyby mi pomóc. - zniżył nieco ton, aby w razie czego nie mówić za głośno. Jeśli nie dowie się niczego konkretnego, będzie musiał zagadnąć jakoś do Misaki, a to zapewne będzie nieco większe wyzwanie.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Okolice Ookami-den
Najwidoczniej Akinobu był bardzo zdesperowany, ponieważ pokusił się nawet o błaganie na kolanach. Oczywiście nie było to potrzebne, ponieważ już wcześniej Ren podjął decyzję o tym, że postanowi pomóc. Jak najszybciej pomógł wstać mężczyźnie, który wyglądał na bardzo zagubionego. Akt rozpaczy, którego był świadkiem tylko utwierdził go w jego chęci pomocy. Ciepła atmosfera w ich domu nie mogła być dłużej podtrzymywana w taki sposób, kosztem jednej dziewczyny. Z resztą jaki ojciec, taka córka, jeśli chodzi o przyjmowanie pomocy, to ta dwójka na pewno była ze sobą spokrewniona. Pytanie jednak, czy Misaka na prawdę dawała się wykorzystywać tylko po to, aby zostać w pracy, która dawała jej większe dochody? Te pytania nurtowały chłopaka, który znalazł się teraz w ciężkiej, aczkolwiek sytuacji. Wysłuchał w milczeniu co ma mu do powiedzenia kiedy już się podniósł. Oprócz imienia nie dowiedział się niestety nic szczególnego. To dość typowe, że jest szanowany skoro zapewne prowadzi jeden z nielicznych zakładów jak nie jedyny. Teraz chłopak miał zagwozdkę jak to rozwiązać. Na pewno wiedział, że będzie musiał jeszcze trochę popytać.
-Yorosuke Tachibana... - powtórzył patrząc pustym wzrokiem w przestrzeń, po czym przeniósł się na mężczyznę. - No dobrze. W takim razie będę musiał spróbować porozmawiać z Misaką,najlepiej na osobności... Jeśli nie uda mi się niczego dowiedzieć, to poszukam informacji w mieście. - powiedział, a następnie miał nadzieję, że Akinobu zrozumiał co miał na myśli i zajmie się rodzeństwem tak, aby znaleźć zostawić ich samych.
- Dziękuję za obiad Misaka. Był na prawdę pyszny. Cieszę się, że tutaj trafiłem i mogłem spędzić z Wami trochę czasu. - zaczął kiedy znaleźli się już na osobności. Musiał najpierw jakoś wybadać teren, nie chciał za bardzo na nią naciskać. - Zakładam, że jako jedyna pracujesz na utrzymanie Waszego gospodarstwa... Musi Ci być na prawdę ciężko dźwigać tak spore brzemię. Jednak z tego co mówiłaś Twoja praca nie wydawała się aż tak ciężka, jednak po Twoim zmęczeniu mogę wnioskować, że musi to być niezła harówka. Jak ktoś może tyle wymagać od dziewczyny? Kiedy znów idziesz do pracy?- zapytał lekko oburzonym tonem czekając na jej reakcję. Miał nadzieję, że da jej trochę do myślenia. Dodatkowo chciał też dowiedzieć się ile ma czasu, aby się odpowiednio przygotować.
-Yorosuke Tachibana... - powtórzył patrząc pustym wzrokiem w przestrzeń, po czym przeniósł się na mężczyznę. - No dobrze. W takim razie będę musiał spróbować porozmawiać z Misaką,najlepiej na osobności... Jeśli nie uda mi się niczego dowiedzieć, to poszukam informacji w mieście. - powiedział, a następnie miał nadzieję, że Akinobu zrozumiał co miał na myśli i zajmie się rodzeństwem tak, aby znaleźć zostawić ich samych.
- Dziękuję za obiad Misaka. Był na prawdę pyszny. Cieszę się, że tutaj trafiłem i mogłem spędzić z Wami trochę czasu. - zaczął kiedy znaleźli się już na osobności. Musiał najpierw jakoś wybadać teren, nie chciał za bardzo na nią naciskać. - Zakładam, że jako jedyna pracujesz na utrzymanie Waszego gospodarstwa... Musi Ci być na prawdę ciężko dźwigać tak spore brzemię. Jednak z tego co mówiłaś Twoja praca nie wydawała się aż tak ciężka, jednak po Twoim zmęczeniu mogę wnioskować, że musi to być niezła harówka. Jak ktoś może tyle wymagać od dziewczyny? Kiedy znów idziesz do pracy?- zapytał lekko oburzonym tonem czekając na jej reakcję. Miał nadzieję, że da jej trochę do myślenia. Dodatkowo chciał też dowiedzieć się ile ma czasu, aby się odpowiednio przygotować.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Okolice Ookami-den
Widać było po Akinobe, że ciężko przychodziło mu proszenie o pomoc. Jednak w takiej sytuacji w ogóle się nie dziwił, że jednak się na to zdobył. Chciał chronić swoją córkę przed złem, które być może jest jej wyrządzane. Oprócz tego wolał, aby nie była tak wyzyskiwana, ale to chyba normalne, że ktoś kto normalnie mógłby jeszcze pracować nie chce obciążać swoich dzieci. Niestety los chciał inaczej i przez utratę nogi, a także chorobę ich ojciec nie mógł ich utrzymywać. Wszystko spadło na barki młodej dziewczyny, z którą Ren właśnie prowadził rozmowę. Oprócz tego, że była bardzo pracowita, to była też na prawdę dobra i miła. Chciała mu się odwdzięczyć za pomoc. Jak się okazało to jeszcze nie był koniec niesionej przez niego pomocy, a zaledwie początek. Chłopak cicho westchnął zbierając myśli i usiadł obok brunetki. Tak na prawdę miał już kilka pomysłów co mógłby zrobić, aby dowiedzieć się nieco więcej.
- A myślałaś może o zagospodarowaniu okolicznych terenów? Tak aby produkować jedzenie dla siebie i nie musieć się przejmować innymi? Z czasem rodzeństwo mogłoby Ci pomagać i może nawet zaczęlibyście sprzedawać swoje uprawy innym? Z czasem może doszłyby jakieś zwierzęta...- zaczął, ale szybko się opamiętał. - Chyba troszkę się zapędziłem... Wybacz. - powiedział z niewinnym uśmiechem, ponieważ na prawdę chciał jakoś jej pomóc.
- W każdym razie chcę powiedzieć, że na pewno musi być coś co możesz robić nie doprowadzając się do takiego stanu. Tym bardziej jeśli chcesz myśleć o swoich bliskich to doprowadzanie się do takiego zmęczenia nic nie da. Prędzej czy później może przytrafić Ci się to samo, a wtedy może już nie być nikogo w pobliżu. Co wtedy? Nie możesz też tak bardzo siebie narażać, musi być jakaś inna opcja. - starał się wszystko to mówić bardzo spokojny tonem, aczkolwiek nie nakazującym, tylko tak jakby dawał radę swojej przyjaciółce. Praca przez 9 godzin była do przeżycia, chyba, że na prawdę zlecali jej zbyt ciężkie zadania, co można było wywnioskować po stanie jej stóp i ubrań. Miał nadzieję, że to jej trochę przemówi do rozsądku i może podsunie mu jakąś opcję, o której wcześniej nie wiedział. Albo może dowie się czegoś ciekawego? Jeśli nie, to będzie musiał podjąć nieco inne kroki.
- A myślałaś może o zagospodarowaniu okolicznych terenów? Tak aby produkować jedzenie dla siebie i nie musieć się przejmować innymi? Z czasem rodzeństwo mogłoby Ci pomagać i może nawet zaczęlibyście sprzedawać swoje uprawy innym? Z czasem może doszłyby jakieś zwierzęta...- zaczął, ale szybko się opamiętał. - Chyba troszkę się zapędziłem... Wybacz. - powiedział z niewinnym uśmiechem, ponieważ na prawdę chciał jakoś jej pomóc.
- W każdym razie chcę powiedzieć, że na pewno musi być coś co możesz robić nie doprowadzając się do takiego stanu. Tym bardziej jeśli chcesz myśleć o swoich bliskich to doprowadzanie się do takiego zmęczenia nic nie da. Prędzej czy później może przytrafić Ci się to samo, a wtedy może już nie być nikogo w pobliżu. Co wtedy? Nie możesz też tak bardzo siebie narażać, musi być jakaś inna opcja. - starał się wszystko to mówić bardzo spokojny tonem, aczkolwiek nie nakazującym, tylko tak jakby dawał radę swojej przyjaciółce. Praca przez 9 godzin była do przeżycia, chyba, że na prawdę zlecali jej zbyt ciężkie zadania, co można było wywnioskować po stanie jej stóp i ubrań. Miał nadzieję, że to jej trochę przemówi do rozsądku i może podsunie mu jakąś opcję, o której wcześniej nie wiedział. Albo może dowie się czegoś ciekawego? Jeśli nie, to będzie musiał podjąć nieco inne kroki.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Okolice Ookami-den
Cała sceneria, w której znajdowali się nasi bohaterowie musiała być na prawdę miła dla oka. Wiejskie tereny zazwyczaj odznaczały się dużą ilością lasów, łąk i innego rodzaju naturalnych, nienaruszonych przez ludzi krajobrazów. Co prawda akurat ten był nieco tknięty, jednak dalej był ładny. Wiał też lekki wiatr, który dodatkowo dodawał sielankowego klimatu. Jednak rozmowa, którą toczyli niestety taka nie była, więc powiew przynosił jedynie lekką ochłodę i ukojenie.
- No widzisz, już chociaż o krok na przód. Myślę, że jak masz taką gromadkę, która zawsze chętnie Ci pomaga, to nie będzie problemu. Myślę, że niektóre rzeczy nawet Twój ojciec będzie w stanie wykonać. Skoro mieszkacie na wsi, to pewnie wie co nieco o uprawach, więc na Twoim miejscu w pierwszej kolejności udałbym się do niego. Na początku możesz gdzieś dorabiać, ale na pewno nie tak ciężko pracując. - powiedział zastanawiając się co dalej. Skoro miała już trochę zarobionych pieniędzy to mogła je właśnie zainwestować w ogród. Wydawało mu się, że choć trochę udało mu się ją zagadać. Wydawało się, że na prawdę wczuła się w tę rozmowę pomimo tego, że była przekonana o swojej racji i o swoim sposobie na życie. Jednak białowłosemu wydawało się, iż celnie wypunktował słabe strony tego przedsięwzięcia. Przecież kiedy w końcu dziewczyna nie wytrzyma, to jej rodzina zostanie sama, bez żadnych środków. Przede wszystkim powinna zacząć też dbać o siebie. Ren dostrzegł, że w tym momencie toczy wewnętrzny konflikt borykając się z tym co powinna zrobić. Sygnalizowały mu to zaciśnięte pięści. W końcu jednak zdecydowała się postawić sprawę jasno. Akinobu mówił mu, że nawet z nim o tym nie rozmawiała. Jednak on był członkiem rodziny, więc Misaka na pewno nie chciała go zamartwiać, ponieważ właśnie dla niego pracowała. Namikaze jednak był obcy, nie miała wobec niego żadnych zobowiązań, tak jak i on wobec niej. Dlatego na pewno łatwiej przyszło jej o tym powiedzieć właśnie jemu, tym bardziej po udzieleniu jej pomocy. Kiedy skończyła mówić położył jej rękę na ramieniu chcąc podejść do niej mniej więcej tak jak do jej ojca.
- Nie martw się, właśnie po to tutaj jestem, żebyś nie musiała sama borykać się z tym problemem. Pomogę Ci się wyzwolić i wystartować, a resztę zostawię Tobie i Twojej rodzinie. Po tym co powiedziałaś nie zostawię tak tego i nie dam łatwo za wygraną. Musisz mi tylko dać sobie pomóc, a włos Ci z głowy nie spadnie. To wszystko. - powiedział spokojnym tonem, a następnie dał chwilę na przemyślenie Misace, aby za mocno na nią nie napierać czekając na jej reakcję.
- No widzisz, już chociaż o krok na przód. Myślę, że jak masz taką gromadkę, która zawsze chętnie Ci pomaga, to nie będzie problemu. Myślę, że niektóre rzeczy nawet Twój ojciec będzie w stanie wykonać. Skoro mieszkacie na wsi, to pewnie wie co nieco o uprawach, więc na Twoim miejscu w pierwszej kolejności udałbym się do niego. Na początku możesz gdzieś dorabiać, ale na pewno nie tak ciężko pracując. - powiedział zastanawiając się co dalej. Skoro miała już trochę zarobionych pieniędzy to mogła je właśnie zainwestować w ogród. Wydawało mu się, że choć trochę udało mu się ją zagadać. Wydawało się, że na prawdę wczuła się w tę rozmowę pomimo tego, że była przekonana o swojej racji i o swoim sposobie na życie. Jednak białowłosemu wydawało się, iż celnie wypunktował słabe strony tego przedsięwzięcia. Przecież kiedy w końcu dziewczyna nie wytrzyma, to jej rodzina zostanie sama, bez żadnych środków. Przede wszystkim powinna zacząć też dbać o siebie. Ren dostrzegł, że w tym momencie toczy wewnętrzny konflikt borykając się z tym co powinna zrobić. Sygnalizowały mu to zaciśnięte pięści. W końcu jednak zdecydowała się postawić sprawę jasno. Akinobu mówił mu, że nawet z nim o tym nie rozmawiała. Jednak on był członkiem rodziny, więc Misaka na pewno nie chciała go zamartwiać, ponieważ właśnie dla niego pracowała. Namikaze jednak był obcy, nie miała wobec niego żadnych zobowiązań, tak jak i on wobec niej. Dlatego na pewno łatwiej przyszło jej o tym powiedzieć właśnie jemu, tym bardziej po udzieleniu jej pomocy. Kiedy skończyła mówić położył jej rękę na ramieniu chcąc podejść do niej mniej więcej tak jak do jej ojca.
- Nie martw się, właśnie po to tutaj jestem, żebyś nie musiała sama borykać się z tym problemem. Pomogę Ci się wyzwolić i wystartować, a resztę zostawię Tobie i Twojej rodzinie. Po tym co powiedziałaś nie zostawię tak tego i nie dam łatwo za wygraną. Musisz mi tylko dać sobie pomóc, a włos Ci z głowy nie spadnie. To wszystko. - powiedział spokojnym tonem, a następnie dał chwilę na przemyślenie Misace, aby za mocno na nią nie napierać czekając na jej reakcję.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Okolice Ookami-den
Ludzie, którzy wszystko chcą robić sami zazwyczaj kończą marnie. Jednakże niektórym udaje się odnieść sukces, jednak wtedy z kim mają go dzielić skoro nikogo wokół siebie nie mają i kończą w samotności? W każdym razie mieliśmy tutaj przypadek, który raczej był zdany na niepowodzenie. Z tego powodu chłopak nie mógł przejść wobec tego obojętnie jeśli na prawdę mógł coś zrobić. Było widać, że dziewczyna bije się z myślami przez co dość długo milczała zaciskając powieli i dłonie. Najwyraźniej jego słowa wywarły na nią duży wpływ. Być może był to moment przełomowy w jej życiu, więc nie dziwił się, że chciała podjąć jak najlepszą decyzję. W końcu jednak poczuł napieranie na rękę co oznaczało, że Misaka podjęła decyzję, tylko jaką? Czy słuszną?
Według białowłosego - jak najbardziej. Przystała na jego pomoc na co odpowiedział ciepłym uśmiechem.
- Uda się, uda. A przynajmniej postaram się z całych sił aby tak było. Rano ustalimy szczegóły. - odparł spokojnym tonem. Sam nie wiedział z czym przyjdzie mu się zmierzyć i jak daleko będzie się musiał posunąć, aby to wszystko się udało, jednak jeśli tamten człowiek rzeczywiście był tak zły na jakiego go kreowali, to nie zasługiwał na taryfę ulgową.
Z racji, że chłopak był typem samotnika, to koniec końców wybrał spanie na sianku. Bywało, że musiał odpocząć w gorszych warunkach, więc tutaj nie było tak na prawdę źle. Ren odpoczął, aczkolwiek wstał przed czasem, aby odpowiednio się przygotować, upewnić się, że wszystko jest na swoim miejscu, a także trochę rozgrzać. W końcu nie wiadomo do czego może dojść przy takich pertraktacjach. Jak się okazało Yorosuke nie przebierał w środkach i miał shinobi za ochroniarza i Misaka była pewno, że wykorzysta go jako środek perswazji. Wtedy Ren tylko się uśmiechnął i odpowiedział, że ona też ma swój środek perswazji, która może go przez przypadek za bardzo przytłoczyć. Dopiero po tej rozmowie poczuł presję, która na nim ciążyła. Wcześniej podchodził do tego lekko i naturalnie jednak teraz pojawił się mały stresik. Nie była to zwykła misja, tylko bardziej taka, w której liczyło się dobro innego człowieka, a nie zwykła walka z shinobi. Brunetka cały czas pozostawała spięta, co w ogóle nie dziwiło chłopaka. W końcu teraz najprawdopodobniej wkroczy w nowe, nieznane dotąd życie.
Po skromnym śniadaniu ruszyli w drogę gdzie po drodze podnosił ją na duchu. Dodatkowo chciał ustalić jak to zamierza zrobić, czy ona będzie mówić i on tam będzie tylko w razie czego, czy też może w razie czego wtrącić swoje trzy grosze. Nie było już miejsca na wątpliwości, więc Namikaze skupił się tylko i wyłącznie na powodzeniu "misji". Dotarli w końcu do stolarni, która rzeczywiście była dość okazała. Nic dziwnego, że właściciela było stać na ochronę w postaci shinobi. Mimo tego Ren nie lękał się, on też był shinobi. Po spotkaniu z samurajem i poradzeniem sobie z nim zdobył dużo pewności siebie. Białowłosy dokładnie przyglądał się każdemu pomieszczeniu i ludziom w nich pracujących. Wszyscy byli solidnie zbudowani i na pierwszy rzut oka było widać, że dziewczyna tutaj nie pasuje. Miał nadzieję, że ta poprowadzi go do swojego przełożonego, z którym uda się w końcu zamienić kilka słów i przemówić do rozsądku.
Według białowłosego - jak najbardziej. Przystała na jego pomoc na co odpowiedział ciepłym uśmiechem.
- Uda się, uda. A przynajmniej postaram się z całych sił aby tak było. Rano ustalimy szczegóły. - odparł spokojnym tonem. Sam nie wiedział z czym przyjdzie mu się zmierzyć i jak daleko będzie się musiał posunąć, aby to wszystko się udało, jednak jeśli tamten człowiek rzeczywiście był tak zły na jakiego go kreowali, to nie zasługiwał na taryfę ulgową.
Z racji, że chłopak był typem samotnika, to koniec końców wybrał spanie na sianku. Bywało, że musiał odpocząć w gorszych warunkach, więc tutaj nie było tak na prawdę źle. Ren odpoczął, aczkolwiek wstał przed czasem, aby odpowiednio się przygotować, upewnić się, że wszystko jest na swoim miejscu, a także trochę rozgrzać. W końcu nie wiadomo do czego może dojść przy takich pertraktacjach. Jak się okazało Yorosuke nie przebierał w środkach i miał shinobi za ochroniarza i Misaka była pewno, że wykorzysta go jako środek perswazji. Wtedy Ren tylko się uśmiechnął i odpowiedział, że ona też ma swój środek perswazji, która może go przez przypadek za bardzo przytłoczyć. Dopiero po tej rozmowie poczuł presję, która na nim ciążyła. Wcześniej podchodził do tego lekko i naturalnie jednak teraz pojawił się mały stresik. Nie była to zwykła misja, tylko bardziej taka, w której liczyło się dobro innego człowieka, a nie zwykła walka z shinobi. Brunetka cały czas pozostawała spięta, co w ogóle nie dziwiło chłopaka. W końcu teraz najprawdopodobniej wkroczy w nowe, nieznane dotąd życie.
Po skromnym śniadaniu ruszyli w drogę gdzie po drodze podnosił ją na duchu. Dodatkowo chciał ustalić jak to zamierza zrobić, czy ona będzie mówić i on tam będzie tylko w razie czego, czy też może w razie czego wtrącić swoje trzy grosze. Nie było już miejsca na wątpliwości, więc Namikaze skupił się tylko i wyłącznie na powodzeniu "misji". Dotarli w końcu do stolarni, która rzeczywiście była dość okazała. Nic dziwnego, że właściciela było stać na ochronę w postaci shinobi. Mimo tego Ren nie lękał się, on też był shinobi. Po spotkaniu z samurajem i poradzeniem sobie z nim zdobył dużo pewności siebie. Białowłosy dokładnie przyglądał się każdemu pomieszczeniu i ludziom w nich pracujących. Wszyscy byli solidnie zbudowani i na pierwszy rzut oka było widać, że dziewczyna tutaj nie pasuje. Miał nadzieję, że ta poprowadzi go do swojego przełożonego, z którym uda się w końcu zamienić kilka słów i przemówić do rozsądku.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Okolice Ookami-den
- Skoro tak wolisz. - odparł spoglądając na dziewczynę, która ewidentnie bardzo się stresowała. Jego rola nie była w tym aż tak duża. Miał tylko dopilnować, żeby zrezygnowała z pracy i żeby nic jej się nie stało. Liczyła na niego nie tylko ona, ale też cała jej rodzina z Akinobu na czele. Nie chciał i nie mógł teraz jej zawieść, tym bardziej, że to właśnie on namówił ją do tego całego przedsięwzięcia.
- Jak najbardziej się z Tobą zgadzam, tak będzie lepiej. Dasz radę, pamiętaj, że cały czas jestem obok. - powiedział starając się cały czas dodać jej otuchy mimo tego, że zachowywała się tak jakby chciała aby go tutaj nie było. Jednak nie miał jej tego za złe, bardzo się stresowała i dodatkowo była zdeterminowana. Jednak gdyby tego nie zrobiła, to nie wiadomo jak długo pociągnęła by jeszcze pracując tutaj. Misaka zatrzymała się przed zakładem. Chyba zdała sobie sprawę, że tak na prawdę nie może już zawrócić i właśnie tutaj zaczyna się nowa podróż w jej życiu. Czy lepsza? To już najprawdopodobniej będzie zależało tylko od niej i od tego jakie wybory podejmie. Namikaze miał tylko nadzieję, że nie wplącze się w kolejny problemy, ponieważ następnym razem może nikogo nie być w pobliżu. Spojrzał jej prosto w oczy i zatrzymał na nich na chwilę wzrok tak jak ona. Na początku widział w nich tylko rezygnację i zmęczenie, zaś teraz pojawiła się iskierka nadziei, determinacja, postanowienie. Własnie takie spojrzenie chciał widzieć.
Ruszyli do przodu przekraczając próg budynku. Jak można się było spodziewać wypełniony był przyrządami do pracy przy drewnie. Chłopak zdziwił się, że jest tutaj tak ciemno mimo tego, że cały sprzęt znajdował się właśnie tutaj. Przecież przez niedobór światła aż prosiło się o jakiś wypadek. Nie był tutaj jednak, aby kwestionować warunki pracy stolarzy. No właśnie, bo przez złe warunki pracy się tutaj znalazł.
W końcu znaleźli się jednak przed drzwiami do ich celu, to właśnie teraz miała nastąpić chwila, która wszystko rozwiąże. Dziewczyna zapukała, po czym odezwał się męski głos zapraszający ich do środka. Oboje weszli pewnie do środka, Ren w ogóle nie pokazywał po sobie żadnych emocji. W środku zaś dostrzegł nieduży pokój, który w razie jakiegoś konfliktu był mu na rękę. Mała przestrzeń oznaczała mniej miejsca do ucieczki, czy też uników. W pomieszczeniu znajdowały się dwie osoby, właściciel firmy, a także najpewniej jego ochroniarz. Białowłosy skupił się na tym drugim, ponieważ doskonale wiedział do jakiego klanu należał ów osobnik. Typowy wygląd dla kogoś z Yamanaka, kłopotliwy przeciwnik gdyby doszło do konfrontacji. Czy oni przypadkiem nie prowadzili teraz wojny? Najwyraźniej jego to nie bardzo obchodziło. Dodatkowo nie miał przy sobie żadnej broni, więc wiedział mniej więcej czego może się po nim spodziewać. Napięcie było dość odczuwalne i zdawała się rosnąć z każdą chwilą. Od momentu wejścia do pomieszczenia Ren cały czas pozostawał czujny skupiając się na każdym możliwym elemencie. Pomimo tego, że nie przybył tutaj, aby rozmawiać o czymś przyjemnym, to postanowił zachować maniery, być może uda się rozwiązać sprawę dyplomatycznie.
- Namikaze Ren. - powiedział i lekko się ukłonił na przywitanie, a wtedy Misaka wypaliła jak z armaty o odejściu. Nie pozostało już nic innego jak poczekać na reakcję mężczyzny o ciemnej karnacji. Białowłosy jednak cały czas pozostawał w gotowości.
- Jak najbardziej się z Tobą zgadzam, tak będzie lepiej. Dasz radę, pamiętaj, że cały czas jestem obok. - powiedział starając się cały czas dodać jej otuchy mimo tego, że zachowywała się tak jakby chciała aby go tutaj nie było. Jednak nie miał jej tego za złe, bardzo się stresowała i dodatkowo była zdeterminowana. Jednak gdyby tego nie zrobiła, to nie wiadomo jak długo pociągnęła by jeszcze pracując tutaj. Misaka zatrzymała się przed zakładem. Chyba zdała sobie sprawę, że tak na prawdę nie może już zawrócić i właśnie tutaj zaczyna się nowa podróż w jej życiu. Czy lepsza? To już najprawdopodobniej będzie zależało tylko od niej i od tego jakie wybory podejmie. Namikaze miał tylko nadzieję, że nie wplącze się w kolejny problemy, ponieważ następnym razem może nikogo nie być w pobliżu. Spojrzał jej prosto w oczy i zatrzymał na nich na chwilę wzrok tak jak ona. Na początku widział w nich tylko rezygnację i zmęczenie, zaś teraz pojawiła się iskierka nadziei, determinacja, postanowienie. Własnie takie spojrzenie chciał widzieć.
Ruszyli do przodu przekraczając próg budynku. Jak można się było spodziewać wypełniony był przyrządami do pracy przy drewnie. Chłopak zdziwił się, że jest tutaj tak ciemno mimo tego, że cały sprzęt znajdował się właśnie tutaj. Przecież przez niedobór światła aż prosiło się o jakiś wypadek. Nie był tutaj jednak, aby kwestionować warunki pracy stolarzy. No właśnie, bo przez złe warunki pracy się tutaj znalazł.
W końcu znaleźli się jednak przed drzwiami do ich celu, to właśnie teraz miała nastąpić chwila, która wszystko rozwiąże. Dziewczyna zapukała, po czym odezwał się męski głos zapraszający ich do środka. Oboje weszli pewnie do środka, Ren w ogóle nie pokazywał po sobie żadnych emocji. W środku zaś dostrzegł nieduży pokój, który w razie jakiegoś konfliktu był mu na rękę. Mała przestrzeń oznaczała mniej miejsca do ucieczki, czy też uników. W pomieszczeniu znajdowały się dwie osoby, właściciel firmy, a także najpewniej jego ochroniarz. Białowłosy skupił się na tym drugim, ponieważ doskonale wiedział do jakiego klanu należał ów osobnik. Typowy wygląd dla kogoś z Yamanaka, kłopotliwy przeciwnik gdyby doszło do konfrontacji. Czy oni przypadkiem nie prowadzili teraz wojny? Najwyraźniej jego to nie bardzo obchodziło. Dodatkowo nie miał przy sobie żadnej broni, więc wiedział mniej więcej czego może się po nim spodziewać. Napięcie było dość odczuwalne i zdawała się rosnąć z każdą chwilą. Od momentu wejścia do pomieszczenia Ren cały czas pozostawał czujny skupiając się na każdym możliwym elemencie. Pomimo tego, że nie przybył tutaj, aby rozmawiać o czymś przyjemnym, to postanowił zachować maniery, być może uda się rozwiązać sprawę dyplomatycznie.
- Namikaze Ren. - powiedział i lekko się ukłonił na przywitanie, a wtedy Misaka wypaliła jak z armaty o odejściu. Nie pozostało już nic innego jak poczekać na reakcję mężczyzny o ciemnej karnacji. Białowłosy jednak cały czas pozostawał w gotowości.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości