[Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yamanaka Inoshi »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Kiedy Rika dostała się w końcu na wachlarz, przyszedł czas na popis Yamiego. Małe czary-mary i wznieśli się oboje w powietrze, ulatując na jeden z pobliskich dachów. Nie ten pierwszy, ale też nie na tyle odległy, by nie mogli śledzić poczynań w i wokół tłumu. Po wylądowaniu Yami zabrał się za ponowne pieczętowanie swojego sprzętu, Rika zaś rzuciła szybkie spojrzenie we wnętrze torby, o którą tak zaciekle walczyła. Hmm… Widok ten był nieco rozczarowujący. Nie widziała bowiem niczego, co miało szczególną wartość bojową. Niemniej część z przedmiotów niewątpliwie mogła być ważna. Nie było to jednak miejsce i czas na sprawdzanie tego wszystkiego. Gdzieś na dnie torby mogło się zresztą kryć coś więcej.
W międzyczasie wywiązała się krótka rozmowa między nią, a Yamim. Chłopak pytał dziewczynkę o imię, a ta – mimo okoliczności – nie potrafiła się nie uśmiechnąć. Od pewnego czasu drażni ją, że mówi do niej: „młoda”, ale też przeczuwała czym to może być spowodowane. Większość ludzi usłyszała jej imię w ryokanie czy w szpitalu i chłopak również musiał tam być. No ale:

-Jestem młoda, ale zazwyczaj mówią do mnie Rika. – niebywały entuzjazm bez krzty ironii, jak na zwykłe pochwalenie się swoim ślicznym imieniem.
Teraz jednak ważniejsze rzeczy działy na dole. Ku uciesze Riki Oshi zrobił niemały porządek z tłumem. A przynajmniej wydawało jej się, że to musiał być on. Technika ta przypominała nieco to, co sama potrafi, ale teraz chyba nie mieli do czynienia z silną iluzją, a techniką wpływającą na rzeczywistość. Gdzieś z tłumu opętanych zarazą ludzi wyłonił się Satori, który przypomniał o sobie w niebywałym stylu. Chłopak który jak dotąd niczego nie pokazał z miejsca udowodnił, że może być nie mniej ważnym członkiem zespołu. Tylko po Chiakim nie było śladu… - mogła pomyśleć Rika, gdy ponownie spojrzała na jego torbę.
-Satori! – Rika pomachała mu ręką, żeby zobaczył gdzie jest i ją poznał. – tam jest brama, do której zmierzamy! – wykrzyczane stwierdzenie było trochę jak polecenie. Skoro już przecież leci, to może lecieć od razu tam.
Mała miała nadzieję, że Oshi da sobie radę. Wydawało się, że ma wszystko pod kontrolą i zaraz również ruszy w ich kierunku. Teraz rzuciła okiem na pobliskie budynki i obmyśliła prostą drogę dostania się w bezpieczne miejsce, skąd bardzo blisko do schodów. Narysowała palcem w powietrzu właściwą ścieżkę, gdy tylko upewniła się, że Yami patrzy w jej stronę. Pewnie sam też by na to wpadł, ale nie zaszkodzi pokazać.
Hop-siup i ruszyli po dachach w stronę Nihya-tsu. Nie była to może najprzyjemniejsza przebieżka na świecie, a gdyby przypomnieć sobie wszystkie przeszkody, jakie minęli od wyjścia ze szpitala, włącznie z wszystkimi ludźmi których udało im się wyminąć… Dostanie tu było nie lada wyzwaniem. A to jeszcze nie koniec. Schody. Z tej wysokości dzielnica możnych wydawała się kolosalna i choć rzeczywiście tak było, efekt ten robiło właśnie spojrzenia nań od dołu. Wdrapywali się systematycznie do góry. Rika robiła to schodek po schodku, gdyż branie dwóch jednocześnie było na dłuższą metę niewygodne dla jej krótkich nóżek. Istne schody rangi S. Gdy dotarli na miejsce, ujrzeli zamkniętą bramę i Satoriego, który pewnie byłby w dużo lepszej kondycji od nich, gdyby nie fakt, że mało nie został rozerwany na strzępy.
-Zamknięte..? – Rika spojrzała przez bramę, a za nią na próżno było szukać żywej duszy. To niepodobne do tego miejsca. – coś musiało się stać. – powiedziała ściszonym głosem. – poczekajmy aż będziemy w komplecie. Może upewnisz się, że Oshiemu nic nie jest? – zapytała blondyna, gdyż nie mogła sobie przypomnieć jego imienia.
-Yami, znalazłam kilka dziwnych, kolorowych zwojów w torbie, którą zabrałam. Nim przejdziemy na drugą stronę bramy, może upewnijmy się, czy nie ma w nich nic ważnego. – zaproponowała wciąż ściszonym głosem, wyjmując przy tym pierwszy zwój. Jęli odpieczętowywać.

EDIT:

Yami paca Rikę w głowę? Tylko żeby nie mocno! Szybkie sfochowane spojrzenie na chłopaka i chwila przyglądania się temu, co robi Oshi. Rozmyślała trochę nad cała tą sceną i w międzyczasie postanowiła wystosować najcięższy diss, jaki tylko się dało.
-Jesteś głupi. - powiedziała wciąż obrażona. Przed podjęciem drogi miała zamiar nadepnąć mu na stopę. W tej chwili nie przychodził jej do głowy inny sposób, aby mogli potem współpracować jak gdyby nigdy nic.
0 x
Awatar użytkownika
Oshi
Martwa postać
Posty: 664
Rejestracja: 27 sie 2017, o 23:46
Wiek postaci: 20
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: -Niebieskie włosy.
-Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu.
-Zlote oczy.
-Wakizashi na plecach, przy pasie.
-Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami.
-Typowe sandały do połowy łydek.
-Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci.
Widoczny ekwipunek: -Plecak(Eventy/misje/wyprawy).
-Torba biodrowa.
Multikonta: O.O

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Oshi »

No trudno, ciężko było żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami. Pomyślał spokojnie, zanim drewniane pnącza, nie wyszły z ziemi pod stopami zaskoczonego tłumu. Krótka chwila wystarczyła by zmienił swoją decyzję, no trudno... Człowiek często popełnia błędy.
Chłopak widział kątem oka, jak z przeciwnej strony wyłania się wysoki blondyn. Widocznie i jemu przyszło skorzystać z okazji. Deszczowy dzień przyniósł wiele niespodzianek, chociaż w istocie wszystko można było zwalić na ciekawość młodzieńca. Chciał wiedzieć zbyt wiele, nie mógł pogodzić się z faktem że wkrótce sam stanie się celem takich poszukiwań.
Zbyt wiele sprowokowanej uwagi, to zbyt duże kłopoty... Burū twierdził podobnie, wystawiając swój niebieski łeb przez rękaw, w białym kimonie Oshiego. Szansa jaką dał swym towarzyszą jednak wystarczyła, wkrótce mógł zobaczyć jak biały twór Satoriego zabiera go z pola zmagań, a Rika i Yu..Yami bezpiecznie odlatują... No cóż, może i sprawdzał się w roli bohatera, ale wyraźnie nie pasował do roli męczennika.
Gdy wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę, Oshi uśmiechnął się do zebranych. Po czym wciąż trzymając znak węża, przemówił spokojnie.

- No więc, miło było poznać...

Następnie przy pomocy kekkei genkai, wystrzelił w powietrze na drewnianym palu, tak żeby znaleźć się zaraz bezpiecznie na dachu. Nie miał wątpliwości co do podobnych kombinacji. Zwłaszcza że już kilkukrotnie ratował się podobnym manewrem... Podążał za swymi towarzyszami bez większego pośpiechu, wolał nie ryzykować spotkania z czymś gorszym niż ten przeklęty tłum zarażonych. Czując zawód wcześniejszej chwili, młodzieniec zdjął z głowy czarny kaptur. Pozwalając by niebieskie kosmyki przesiąknięły kroplami deszczu... Jak do tej pory udało im się stracić tylko jedną osobę, musiał to być straszny tłuk skoro przegrał z cywilami... Ich cudaczna brygada była coraz lepsza... Dziewczyna z morderczą wolą, o ostrych końcówkach... Przywódca o aparycji nikogo, który całe swe przetrwanie zawdzięcza szczęściu. Oraz jeden który z początku zrobił coś ciekawego, ale zaraz później udowodnił jakim jest mośkiem... Dając się ponieść fali. Chociaż nie można mu było odmówić twórczości, biały ptak na którym leciał, wydawał się prawie jak żywy... Kolejna ciekawa zdolność, o której warto posłuchać...

- Patrz Burū... Z każdym kolejnym rokiem stajemy się coraz inteligentniejsi... Ludzie zgłębiając nowe tematy, odkrywają szereg rozwiązań, dający jawny wpływ na życie... Jednak z każdym kolejnym krokiem, stajemy się bardziej podatni na własną ciekawość... Geniusz który tworzy masową epidemię, jaki był jego cel?

Jednak mały wąż nie odpowiedział, nigdy nie odpowiada...
0 x
Towarzysz podróży •<~

Obrazek
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2968
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yami »

  Ukryty tekst
0 x
Dōhito Satori

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Dōhito Satori »

Sukeces. Plan Satoriego w zupelności wypalił, wyrwał się z objęć śmierci. Rzecz jasna nieoceniona była w tym pomoc poznanego wcześniej chłopaka - Oshiego.
Orzeł wzleciał do góry, ciągnąc za sobą swojego stwórce, po czym nagle zapikował, dzięki czemu Satori mógł wskoczyć na ,,pokład". Po tej akcji zwinął żyłkę i przypatrzył się działaniom reszty drużyny. Oshi, któremu musiał za moment podziękować, powstrzymał tłum, a Rika i Yami przeskakiwali z dachu na dach w kierunku bramy, gdzie też on sam miał się udać. Skinął głoą do dziewczyny i pomknął w kierunku bramy. Przez chwilkę zastanawiał się czy nie pomóc niebieskowłosemu, ale zauważył, że on też zaczyna się zbierać do punktu zbornego. Zresztą dobrze sobie radził. Z racji szybkości swojego tworu był z nich wszystkich najwcześniej na miejscu, teraz pozostało pomyśleć co dalej, skoro brama jest zaryglowana. Zawsze można się dostać drogą powietrzną, Dohito przecież udostępniał takie środki, ale....
- Tamten mężczyzna zginął niemal natychmiast, za późno było na pomoc. - powiedział do reszty, gdy się zebrali. - I przepraszam, niespodziewanie straciłem rezon. - taak, swoją głupią apatią naraził siebie i innych. Wzrok skierował na chłopca z wężem. - Tobie zaś dziękuję.
Skoro uprzejmości mieli za sobą, a Satori wrócił do przytomnych i trzeźwych, należało podjąć dalsze środki.
Rika przez ten czas zaczęła odpieczętowywać jakieś zwoje, więc może wypadałoby sprawdzić co lub kto kryje się w górnej dzielnicy? Dobra myśl, ale należało zrobić to w miarę ostrożnie na wypadek gdyby okazało się, że po drugiej stronie czyha balista lub ninja z technikami dystansowymi. Dając niemy znak grupie, że rusza, zleciał więc ku górze wysoko ponad mur i wzrokiem zlustrował wszystko, co jego wzrok mógł dostrzec. Jeśli ktoś znajdował się w górnej dzielnicy, a do tego nie wyglądał zbyt przyjaźnie, wrócił do grupy, nie chcąc narażać się na ewentualny atak ziemia-powietrze.
0 x
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yamanaka Inoshi »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Rysunki!? – z trudem zdusiła w myślach te słowa, nie pozwalając im się wydostać. Parę shurikenów i kunai’ów oraz bezużyteczne zwoje, na których – w najlepszym razie. – były narysowane różne stworzonka.
-Pięknie malował… - stwierdziła spoglądając gdzieś w tłum, jakby zastanawiając się, czy jeszcze kiedykolwiek usłyszy pod swoim adresem podobny komplement. Rika w głębi serca wierzyła, że nic mu nie jest. W tej chwili jednak musiała przyznać, że jej szalony manewr po torbę był daremny. Jakkolwiek przydałby im się Chiaki, tak sam ekwipunek nie wnosił wartości dodanej do drużyny. Czy była rozczarowana? Trochę tak, daleko było jej jednak od stwierdzenia, że nie warto było ryzykować. Nigdy nie wiadomo co mogło być w środku. Może innym razem los się do nich uśmiechnie i podrzuci coś specjalnego? Przecież takie rzeczy się zdarzają. Świat jest bardziej magiczny, niż się tym wszystkim dorosłym wydaje. Ale oni chyba są już za duzi, żeby to dostrzec.
Ściągnęła własną torebkę, otworzyła ją i wrzuciła do środka calutki ekwipunek najstarszego z tutejszych shinobich. Torebka ta wchłaniała kolejne przedmioty niczym grubas wciągający kanapki. Zdawała się nie mieć dna, choć teraz przynajmniej było w niej już sporo rzeczy. Odwróciła jeszcze torbę Chiakiego do góry nogami, potrząsając nią w nadziei, że wyleci z niej coś jeszcze. Następnie odłożyła ją z szacunkiem na dach. Nie miała zamiaru słuchać ani słowa o tym, że zrobiła źle. Nie zrobiła. Potem była gotowa by ruszyć dalej.
Pod samą bramą Rika objęła rączkami jej szczebelki i przyłożyła do nich nosek, chcąc jak najlepiej zajrzeć do środka. Wokół nie było żywej duszy, co było raczej nietypowe dla tego miejsca. Mogła jeszcze zrozumieć zamknięcie bramy, ale fakt, iż nikt przy niej nie stał na straży był iście… złowieszczy.
-Zamknęli bramę przed zarażonymi. Ale coś jest nie tak. Powinien ktoś to pilnować, powinien… tu w ogóle być. - obejrzała się za stojących z tyłu partnerów.
Skoncentrowała chakrę w stopach i przeszła po jakimś dostatecznie szerokim fragmencie bramy, bądź po murze, który musiała scalać. Zeskoczyła na drugą stronę. Ponownie rozejrzała się wokół, przyglądając się okolicy, którą znała raczej słabo. To nie było miejsce dla niej. W ogóle nie było najlepsze miejsce dla dzieci. Rika słyszała za sobą swoich kolegów, którzy zapewne właśnie przedostawali się na drugą stronę. Coś nie pozwalało jej obrócić się plecami do tych na pozór pozbawionych życia okolic. Czuła niepokój. Zamieszki w mieście były zrozumiałe, ale jeśli zaraza sięgnęła swymi mackami tutaj, choćby nawet tylko strasząc, to był to bardzo zły omen.
-Tam. – wskazała ręką monumentalny budynek stojący w oddali, naprzeciw nich. – tam zazwyczaj zasiadają władcy. – powiedziała do wszystkich, głosem pewnym zwątpienie. Niepewność ta nie czerpała jednak z niewiedzy dziewczynki, a z graniczonego z pewnością przeczucia, że coś jest bardzo, bardzo inaczej.
Jakby na potwierdzenie tych słów coś mignęło jej przed oczami. Po lewej stronie, gdzieś w uwadze peryferyjnej pojawiła się ciemna poświata, która – o ile tylko jej się nie przewidziało. – skryła się właśnie za łukiem łączącym dwa budynki. Droga ta musiała prowadzić do jakiegoś względnie odrębnego osiedla.
-Widzieliście to? – zapytała, aby nabrać absolutnej pewności. Potem skierowała się już tylko do Oshiego. – może powinniśmy to sprawdzić?
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2968
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yami »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Oshi
Martwa postać
Posty: 664
Rejestracja: 27 sie 2017, o 23:46
Wiek postaci: 20
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: -Niebieskie włosy.
-Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu.
-Zlote oczy.
-Wakizashi na plecach, przy pasie.
-Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami.
-Typowe sandały do połowy łydek.
-Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci.
Widoczny ekwipunek: -Plecak(Eventy/misje/wyprawy).
-Torba biodrowa.
Multikonta: O.O

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Oshi »

Oshi wzleciał na swym palu na wysokość najwyższych z dachów, po czym zeskoczył prosto przed wielką bramę... Zaskakujące zabezpieczenia.
Pomyślał, zanim reszta grupy nie pojawiła się przy jego boku. Rika, Yami, Satori... Wszyscy wydawali się zdrowi i nie zarażeni dziwną epidemią. Oshi uśmiechnął się do młodej użytkowniczki technik umysłu, po czym odpowiedział na podziękowania z ust Yamiego.

- Wybacz że nie uratowałem wszystkich... Jednak jeśli nasz kolega z drużyny padł na pierwszej grupie zwykłych cywilów... To może to i lepiej.

Oshi wiedział jak mogły brzmieć jego oczy w uszach obcych towarzyszy... Jednak jak ma wytłumaczyć fakt słabych ogniw... Jeśli fundament nie wytrzymuje zwykłego zefiru to cała konstrukcja stanowi zagrożenie... Nie mógł bronić wszystkich nie marnując większości chakry... Był wciąż zbyt ograniczony, jeśli chodziło o moc jego klanu...
Podziękowania reszty drużyny skomentował jedynie kiwnięciem głowy, po czym zwrócił swój wzrok na wielką bramę, zastanawiając się dlaczego nie pilnuje jej żaden strażnik... Czy to nie zbyt wielka pewność siebie, czy mieszkańcy dzielnicy bogaczy są tak zadufani w sobie że liczą na cud... Co jeśli zarażeni wpadną do ich pięknych domów, kto poza urojonymi bóstwami będzie w stanie im pomóc.
Wreszcie cała drużyna podjęła próbę przejścia przeszkody... Co zważywszy na umiejętności każdego z nich, obyło się bez większych problemów.
Druga strona prezentowała się tak jak zdawało się chłopcu jeszcze przed zmianą lokalizacji... Cisza i grobowy spokój, coś tu było cholernie nie tak.

- Uważajcie... Coś mi się wydaje że wpakowaliśmy się w niezły bajzel

W trakcie wypowiadania ostatniego zdania, coś przemknęło w cieniu budynków... Mała Rika zauważyła obecność w tej samej chwili, posyłając w stronę Oshiego krótkie pytanie... Rozdzielanie się nie było zbyt dobrym pomysłem, jednak gorszym było pozostawanie potencjalnego wroga za plecami... Coś jednak trzeba było zrobić, w razie potencjalnej zasadzki jednej z grup.
Oshi odetchnął spokojnie, po czym kumulując w swym ciele pokłady chakry, stworzył swoją idealną kopie... Klon posiadający wszelkie możliwości swego stwórcy, z wolą która może wpłynąć na rzeczywistość. Drewniane "stworzenie" wyłoniło się z jego ciała, niczym brat bliźniak.

- Yami... To coś idzie z wami, będę was informował o wszystkim... My sprawdzimy teren... Szkoda by było dostać się w krzyżowy ogień.

Senju uśmiechnął się do zebranych, po czym bez słowa wskoczył na pobliski dach z prawej strony. Licząc że mała wojowniczka zrobi to samo... Może i los posłał go tutaj właśnie z tego powodu... Z dachu chciał dostać się między wąskie uliczki, mając na uwadze wszelkie wspaniałości które może mu spłatać.
  Ukryty tekst
0 x
Towarzysz podróży •<~

Obrazek
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Dōhito Satori

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Dōhito Satori »

Prychnął tylko żartobliwie, gdy usłyszał słowa ulgi Yamiego... choć racji nie można było mu odmówić. Blondyn nie należał do najsilniejszych jednostek swojego klanu, ale coś tam jednak potrafił napsuć krwi. Techniki Dohito należały do bardzo ofensywnych i tak jak w przypadku Haretsu raczej słabo nadawały się do korzystania podczas zwykłego, kontrolowanego sparingu.W każdym razie Satori wzleciawszy na orle nie zauważył wiele więcej od innych członków grupy. Również dostrzegł przemykający cień, ale poza lepszą panoramą najbogatszej dzielnicy nie znalazł spojrzeniem niczego ciekawszego. Nihya-tsu ziała pustką po całości i wszyscy, w tym Satori, zauważyli, że coś tu nie gra. Zastanowił się moment i podczas gdy reszta wysnuwała przypuszczenia, że za wybuch epidemii odpowiedzialna jest konkretna osoba ukrywająca się prawdopodobnie w siedzibie możnych, Satori uznał, że podzieli się własną teorią na temat wyludnienia tej dzielnicy.
- Równie dobrze budynki mogą być tak samo puste jak mury i plac. Kto wie czy żołnierzy w obrębie dzielnicy nie oddelegowano do ewakuacji wszystkich możnych. Być może byli pewni, że zarażeni prędzej czy później się tu dostaną. Prawda, że to niehonorowe zostawiać własne miasto w potrzebie, ale jeśli dorwano by Radę, to Ryuzaku byłoby skończone. Jeśli mam rację, to muszą już być dawno poza miastem... lub pod nim. - powiedział do wszystkich gdy tylko wylądował.
Chwilę później podjęli decyzję o rozdzieleniu się. Satori, Yami i klon Oshiego mieli odwiedzić możnych. Srebrnooki nie miał nic przeciwko temu, wolał sprawdzić prawdziwość swoich domysłów, zamiast uganiać się za jakąś nieznaną postacią.
- Będę was osłaniał z góry. - oznajmił swojej grupie i wzleciał.

Satori leci 25m nad ziemią, tempem równym z Yamim i Oshim. Ponadto, wykorzystując widok z góry, lustruje teren w poszukiwaniu czegoś lub kogoś podejrzanego. Jeśli zauważy nieznajomy cień będzie informował.
0 x
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yamanaka Inoshi »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Odizolowana od części właściwej miasta kupieckiego dzielnica najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi świeciła pustkami. Gdyby akcja działa się nad dzikim zachodem, przed grupą przybyłych ninja zapewne przeleciałby nisko nad ziemią chamaechor. Byłby to znak, że w pobliżu nikogo nie ma i należy jechać dalej. Miast tego ujrzeli jednak cień, który oznaczał coś zgoła innego. Ktoś tu jest.
Rika spojrzała wymownie na Oshiego, licząc że to on podejmie ostateczną decyzję, która w jej wizji była tylko jedna. Gonić go. Przyjaciel czy wróg, nie wiadomo, ale był jedyną żywą istotą, jaką ujrzeli po tej stronie bramy. I jakiś powód musiał mieć, by poruszać się tak szybko. Pytanie tylko, czy to właśnie przez nich chciał pozostać niezauważony.
Oshi przed pogonią za cieniem stworzył jeszcze swojego klona, który – jeśli wierzyć temu, co mówił chłopak. – miał być stacją przekaźnikową po rozdzieleniu się. Jej klony były tylko klonami i mogła z lekką zazdrością przyglądać się drewnianej replice sojusznika.
Wyjaśnili sobie co trzeba i podzielili się zadaniami. Rika z Oshim idą na lewo za tropem tajemniczego… czegoś. Yami idzie prosto do budynku, w którym zwykli naradzać się możni, a Satori drogą powietrzną zbada teren i w miarę możliwości będzie nas informować o swoich odkryciach.
Ruszyła więc wskakując na dach zaraz za drewnianym chłopakiem. Kręte uliczki pod nimi okazały się bardzo wąskie i kąt jaki mieli mocno utrudniał wygodną obserwację terenu. To co na pewno mogli spostrzec to duża ilość śmieci, która nie przystawała do miejsca o tej renomie i prestiżu. Kto pozwolił tak zapuścić te okolice i dlaczego stało się to tak szybko? Na pewno takich stert nie pozostawił za sobą Cień, jak w myślach nazywała postać, za której śladami starali się podążać.
Szli przed siebie i z kolejnych zakrętów, pokonywanych z odpowiednią ostrożnością, nie wyłaniało się nic szczególnego. Ot, to samo co na poprzedniej uliczce. Tym razem jednak uwadze dziewczynki nie umknęła zapadnia, przysłonięta nieco wszechobecnymi śmieciami.
-Oshi, sprawdzę czy czegoś tam nie ma. Uważaj na siebie, dobrze? – powiedziała. W myślach jednak bardziej adekwatne wydawało jej się, aby sama uważała na siebie.
Zeszła ostrożnie z dachu, w razie potrzeby pomagając sobie chakrą. Jej suknia i tak była już dość zakurzona po turlance między zarażonymi, aby teraz narażać się na dodatkowy szwank. Stawiając stopy na ziemi nie mogła nie pomyśleć o tym, że Cień dopiero co tędy przechodził. Wymijając kupkę śmieci szła w kierunku zapadni, rozglądając się nieufnie wokoło. Będąc przy niej przykucnęła i odgarnęła stertę walających się w pobliżu rupieci. Przekręciła się nieco i zadarła nos do góry, wyglądając gdzieś za Oshim. Szybko jednak wróciła do zapadni.
Trochę się bała. Bała się, ponieważ nie wiedziała co jest w środku. To takie prozaiczne, prawda? Rika kochała niespodzianki, ale pierwsza z nich nie okazała się bynajmniej warta ryzyka, jakie podjęła by ją zdobyć. Teraz ryzyko było z pozoru znacznie mniejsze, a w środku… Mogło być wszystko. Albo nic. Nic też w sumie mogło się tam zmieścić. Obawy jednak wynikały z tego, czego nie mogła doświadczyć otwierając torbę Chiakiego. Że pod zapadnią mogło być coś złego. Mogła to być puszka Pandory, która będzie niosła za sobą trudne do zmierzenia konsekwencje.
Mimo to musiała ją otworzyć. Nie była typem dziecka, które boi się zejść wieczorem do piwnicy. W dodatku ciekawość zawsze brała nad dziewczynką górę i teraz nie było inaczej. Chwyciła rączkami za to małe coś, czego nie potrafiła nazwać i z całych sił pociągnęła do góry. Gdyby się nie udało, z pewnością spróbuje drugi raz. W ostateczności ma jeszcze jeden sposób, który może to nieco ułatwić… Po prostu musi dostać się do tego, co jest w środku.
  Ukryty tekst
0 x
Dōhito Satori

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Dōhito Satori »

Fakt bycia wysoko ponad wszystkimi sprzyjał Satoriemu. Mógł zauważyć więcej od innych i wcześniej o tym dać znać. Widać umiejętności Dohito nie musiały służyć jedynie szerzeniu zniszczenia.
Nie widząc kogokolwiek w dzielnicy, skupił się na szukaniu tej jednej sylwetki - Cienia, który zamigotał mu kilka chwil wcześniej. I zauważył, o czym miał zamiar natychmiastowo zawiadomić. Na szybko zerknął na dół i zauważył, iż Rika rozdziela się chłopakiem od Senju. Tak, na drodze prostej dedukcji i dawno przyjętych nauk Satori skojarzył techniki drewna z tym leśnym klanem. Satori też próbował zachować anonimowość, podając fałszywe miano, ale bodaj Yami trochę się wygadał. No cóż, wiedzę o prawdziwej przynależności Oshiego zamierzał zachować dla siebie. Jeśli niebieskowłosy wcześniej podał inne nazwisko, to na pewno miał ku temu ważny powód.
Satori prędko znalazł sposób na poinformowanie wężowego chłopaka o lokalizacji Cienia. Złożył pieczęć barana i otworzył usta.
- Biegnij za budynek władz, Cień tam zmierza. - to zdanie Oshi mógł usłyszeć. Blondyn nie symulował głosu, odezwał się swoim by Senju mógł rozpoznać.

Po dostarczonej informacji pustynny chłopak nadal krążył w powietrzy i naprzemiennie przyglądał się poczynaniom trójki towarzyszy. Rika wchodziła gdzieś, gdzie raczej nie powinna, a Yami zatrzymał się w progu. Co dalej?

Chakra: 94% - 10% = 84%
Nazwa
Utsusemi no Jutsu
Pieczęci
Baran
Zasięg Max.
50 metrów
Koszt
E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2%
Dodatkowe
Trzeba utrzymywać pieczęć
Opis Prosta technika, z kalibru tych podstawowych, mająca na celu zmylenie, bądź nawiązanie kontaktu z celem. Dzięki tej technice możemy emitować każdego rodzaju odgłos jaki siedzi nam w łbie, czy to ćwierkanie ptaków, wybuchy notek, ryk lew lub innego człeka głos. Dźwięk atakuje dany cel z każdej strony, nie dając mu szansy na zlokalizowanie użytkownika, no chyba że ten stoi na widoku. Dany odgłos jest nadawany cały czas, do momentu kiedy dana pieczęć nie zostanie rozłączona.
0 x
Awatar użytkownika
Oshi
Martwa postać
Posty: 664
Rejestracja: 27 sie 2017, o 23:46
Wiek postaci: 20
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: -Niebieskie włosy.
-Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu.
-Zlote oczy.
-Wakizashi na plecach, przy pasie.
-Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami.
-Typowe sandały do połowy łydek.
-Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci.
Widoczny ekwipunek: -Plecak(Eventy/misje/wyprawy).
-Torba biodrowa.
Multikonta: O.O

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Oshi »

Leśne stworzenie ruszyło za swą ofiarą... Oshi mimo młodego wieku, narażony był na posiadanie wielu odmiennych upodobań. Sama chęć pochwycenia przeciwnika, ukazanie mu przewagi nad własną próbą kamuflażu. Wydawało mu się na tyle przyjemne, by zrezygnować całkowicie, z opini o marnej zabawie na tej imprezie. Spoglądając za siebie, ujrzał młodą Rike, która posiadała więcej ikry niż większość jego przeciwników... Nie miał najmniejszych wątpliwości co do słuszności swych decyzji. Yami jako osoba zbyt oczywista, nadaje się wyłącznie na przywódcę. Rika potrzebowała wrażeń, a to mógł jej zapewnić...

- Widzisz Burū... Czasami nie warto rezygnować z marzeń.

Powiedział do małego węża, kiedy ten wystawił łeb przez kołnierz płaszcza. Oshi mimowolnie poprawił kaptur, spoglądając z góry na pobliskie uliczki. Satori mógł zapewnić im wsparcie z powietrza, jednak w tym bałaganie, mogli liczyć tylko na siebie. Widział co mała zamierza zrobić, jednak z jakiegoś powodu sam pewnie by o tym pomyślał... On na szczęście nigdy nie ryzykował, zawsze miał klona gotowego paść w imię wiedzy. Jeśli tamci nie tracili czasu, to powini pukać już do drzwi siedziby władzy tego miasta.

- Śmiało...

Powiedział wesoło, uśmiechając się szeroko od ucha do ucha... Z pewnością ten dzień nie był stracony, zwłaszcza gdy mógł poznać tak znamienitych obywateli i inne dziwne istoty. Nie minęła nawet pora obiadu, a oni mieli już na koncie jednego trupa... Cała drużyna rozpadła się, zanim zdążyła na dobre poznać własne imiona... Oshi pozostał na swoim miejscu, wciąż obserwując wszystko z góry... Młoda miała w sobie ciekawość, niesamowite pragnienie poznania tego co było za zakrętem... Każda skrzynia na pustkowiu, stara świątynia w górach... Ciekawość prowadziła ich do badania tych wnętrz. Satori dał nagle znać o sobie, przemawiając do Oshiego wyraźnie jak gdyby stał obok... Więc Cień również szukał drogi do siedziby opasłych władców. No cóż, klon, Yami oraz szybujący Satori musieli sobie z tym poradzić... Mieli teraz z Riką na głowie bardzo poważne rzeczy do zbadania... Burū jak na zawołanie wyłonił się z rękawa płaszcza, owijając się wokół ramienia chłopca... Być może nie byli jedynymi ciekawskimi w tym gronie... W tej samej chwili Oshi przywrócił swój kontakt z klonem, posyłając mu informacje o położeniu cienia... Blondyn za bardzo się gorączkował, tamten widocznie zbliżał się do tego samego miejsca co oni... Nie było sensu gubić się między uliczkami, wystarczyło by Satori wciąż obserwował jego pozycję, a we właściwym momencie chłopak po prostu przejmie cel.
0 x
Towarzysz podróży •<~

Obrazek
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2968
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yami »

0 x
Zablokowany

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości