Dojo
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Podczas wykonywania podstawowych jakby się zdawało technik, Jun'ichi czuł na sobie uważny wzrok Ayame. Był zestresowany jednak wiedział, że właśnie ta chwila może być jedną z tych w życiu, które zmieniają los. Może skoro nie udało się zaimponować panu Gyokusho, to właśnie ta kobieta sprawi że chłopak stanie się kimś więcej niż tylko opiekunem Dojo.
Po wykonaniu ostatniego ruchu, dało się słyszeć ciężki oddech kaleki, który z reguły nie męczył się tak szybko ale w tym przypadku górę wzięły nerwy i to one najbardziej wyssały z niego energię.
Niepewnie spojrzał w stronę kobiety i zdziwił się nieco widząc jej minę. Dopiero słowa które wypowiedziała uspokoiły go i wręcz ocuciły, nadały nowych sił. Mimowolnie pod maską pojawił się lekki uśmiech, co było dla chłopaka równie rzadkie jak normalna rozmowa z kimś z klanu. Przez dłuższą chwilę Jun'ichi nie wiedział co odpowiedzieć bo wciąż nie mógł przyswoić pochwał jakie spadły na niego z ust Ayame. Momentami zastanawiał się nawet czy nie śni.
Ja nie wiem co powiedzieć, to najmilsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałem. Dziękuję, Ayame-san. - po tych słowach Jun'ichi ukłonił się nisko w podzięce za poświęcony czas.
Będę dalej trenował, by móc poznać więcej tajników mocy Byakugana, obiecuję! - dodał wyprostowując się i patrząc kobiecie głęboko w oczy przez swoją czarno-białą maskę.
Dłonie chłopaka zaciśnięte były w pięści, jedna noga nerwowo drgała zaś każdy kolejny wdech zdawał się głębszy i bardziej słyszalny. Wszystko to za sprawą ogromnych jak dla niego emocji bo nawet nie przyszło mu do głowy, że w ciągu kilkunastu minut jego postrzeganie świata, klanu... rodziny i przede wszystkim samego siebie ulegnie takiej zmianie.
Teraz zwyczajnie nie wiedział co powinien zrobić, patrzył na swoją wybawczynię dosłownie zauroczony jej dobrocią aż wreszcie poczuł jak bardzo zaschło mu w ustach.
Herbata! Czy zechcesz się napić herbaty, Ayame-san? To jedyne czego mi tu nie brakuje.
Po wykonaniu ostatniego ruchu, dało się słyszeć ciężki oddech kaleki, który z reguły nie męczył się tak szybko ale w tym przypadku górę wzięły nerwy i to one najbardziej wyssały z niego energię.
Niepewnie spojrzał w stronę kobiety i zdziwił się nieco widząc jej minę. Dopiero słowa które wypowiedziała uspokoiły go i wręcz ocuciły, nadały nowych sił. Mimowolnie pod maską pojawił się lekki uśmiech, co było dla chłopaka równie rzadkie jak normalna rozmowa z kimś z klanu. Przez dłuższą chwilę Jun'ichi nie wiedział co odpowiedzieć bo wciąż nie mógł przyswoić pochwał jakie spadły na niego z ust Ayame. Momentami zastanawiał się nawet czy nie śni.
Ja nie wiem co powiedzieć, to najmilsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałem. Dziękuję, Ayame-san. - po tych słowach Jun'ichi ukłonił się nisko w podzięce za poświęcony czas.
Będę dalej trenował, by móc poznać więcej tajników mocy Byakugana, obiecuję! - dodał wyprostowując się i patrząc kobiecie głęboko w oczy przez swoją czarno-białą maskę.
Dłonie chłopaka zaciśnięte były w pięści, jedna noga nerwowo drgała zaś każdy kolejny wdech zdawał się głębszy i bardziej słyszalny. Wszystko to za sprawą ogromnych jak dla niego emocji bo nawet nie przyszło mu do głowy, że w ciągu kilkunastu minut jego postrzeganie świata, klanu... rodziny i przede wszystkim samego siebie ulegnie takiej zmianie.
Teraz zwyczajnie nie wiedział co powinien zrobić, patrzył na swoją wybawczynię dosłownie zauroczony jej dobrocią aż wreszcie poczuł jak bardzo zaschło mu w ustach.
Herbata! Czy zechcesz się napić herbaty, Ayame-san? To jedyne czego mi tu nie brakuje.
0 x
Re: Dojo
Jej pochwała, najwyraźniej jeszcze bardziej podbudowała Jun'ichiego, co było widać nie tylko po jego gestach, ale i też słowach. Kunoichi nie umknęło, że chłopak w końcu przestał nazywać ją ''Panią'', choć nadal okazywał jej szacunek, jako że była starsza i w ogóle. Te postępy wyraźnie ją ucieszyły, co było widać po jej szczerym uśmiechu.
- Nie ma za co dziękować. - Stwierdziła uprzejmie. - Naprawdę jesteś wyjątkowy i nie zrażaj się tym, jak wyglądasz. Doskonal swoje umiejętności i staraj się wykazać. Bardzo możliwe, że ci, którzy próbowali Cię ''uchronić'' przed światem, mocno się zdziwią, jak wielki błąd popełnili.
Skinęła głową z zadowoleniem, gdy chłopak oznajmił swój zapał do dalszego doskonalenia swojego Byakugana. Cieszyła się, że mogła nieco zmienić jego punkt widzenia i chociaż częściowo wyciągnąć z tej klatki, która pomimo ładnej oprawy Dojo, tak naprawdę była dla niego więzieniem.
- Trzymam Cię za słowo. - Odpowiedziała z uśmiechem.
Rozejrzała się jeszcze po Dojo i stwierdziła, że sama chyba też powinna trochę potrenować, ale już bardziej na poważnie. Lepiej więc będzie przenieść się w inne miejsce, bo nie chciała rozwalić budynku. Byłoby bardzo szkoda. No i chyba czas przygotować się na kolejną misję. Postanowiła tym razem wziąć coś ambitniejszego, żeby w końcu zwrócić na siebie uwagę Lidera. Z tej zadumy wyrwała ją propozycja herbaty, na co ponownie obdarzyła Jun'ichiego uśmiechem.
- Bardzo dziękuję, ale na mnie już pora. - Poinformowała go. - Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, a dni zdecydowanie za szybko mi ostatnio lecą. Do zobaczenia następnym razem i miło było Cię poznać.
Po tych słowach skinęła mu uprzejmie głową, by następnie pewnym krokiem opuścić Dojo i skierować się w stronę domu. Jeśli chciała spokojnie potrenować z dala od ciekawskich oczu, to jej posiadłość będzie do tego idealna. No i nie będzie musiała się martwić, że coś rozwali, mając do dyspozycji plac treningowy w ogrodzie.
[zt]
- Nie ma za co dziękować. - Stwierdziła uprzejmie. - Naprawdę jesteś wyjątkowy i nie zrażaj się tym, jak wyglądasz. Doskonal swoje umiejętności i staraj się wykazać. Bardzo możliwe, że ci, którzy próbowali Cię ''uchronić'' przed światem, mocno się zdziwią, jak wielki błąd popełnili.
Skinęła głową z zadowoleniem, gdy chłopak oznajmił swój zapał do dalszego doskonalenia swojego Byakugana. Cieszyła się, że mogła nieco zmienić jego punkt widzenia i chociaż częściowo wyciągnąć z tej klatki, która pomimo ładnej oprawy Dojo, tak naprawdę była dla niego więzieniem.
- Trzymam Cię za słowo. - Odpowiedziała z uśmiechem.
Rozejrzała się jeszcze po Dojo i stwierdziła, że sama chyba też powinna trochę potrenować, ale już bardziej na poważnie. Lepiej więc będzie przenieść się w inne miejsce, bo nie chciała rozwalić budynku. Byłoby bardzo szkoda. No i chyba czas przygotować się na kolejną misję. Postanowiła tym razem wziąć coś ambitniejszego, żeby w końcu zwrócić na siebie uwagę Lidera. Z tej zadumy wyrwała ją propozycja herbaty, na co ponownie obdarzyła Jun'ichiego uśmiechem.
- Bardzo dziękuję, ale na mnie już pora. - Poinformowała go. - Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, a dni zdecydowanie za szybko mi ostatnio lecą. Do zobaczenia następnym razem i miło było Cię poznać.
Po tych słowach skinęła mu uprzejmie głową, by następnie pewnym krokiem opuścić Dojo i skierować się w stronę domu. Jeśli chciała spokojnie potrenować z dala od ciekawskich oczu, to jej posiadłość będzie do tego idealna. No i nie będzie musiała się martwić, że coś rozwali, mając do dyspozycji plac treningowy w ogrodzie.
[zt]
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Dzień zaczął się z lekka ponuro i Jun'ichi jako typowy ranny ptaszek już wiedział jaka będzie tego dnia pogoda. Z delikatnie popękanym kubkiem świeżo zaparzonej herbaty siedział w wejściu Dojo, spoglądając na powoli sunące po niebie chmury.
Najwyższa pora, robiło się zbyt ciepło. - wyszeptał sam do siebie następnie pociągając łuk napoju i wzdychając z ulgą.
Jedno jest pewne, Dojo jest dzisiaj tylko do mojej dyspozycji. - dodał sam do siebie po chwili, kiedy herbatka była już skończona. Takie wnioski chłopak wyciągnął na podstawie lat doświadczenia na tym "stanowisku". Z niewidomych powodów ród Hyuga stronił od treningów w czasie deszczu, a już tym bardziej od spacerowania w nim by dotrzeć do Dojo. Każdy przecież mógł trenować w swoim domu czy ogrodzie więc jaki był sens w moknięciu na deszczu?
Chłopak spokojnie podniósł się na równe nogi i zabrał się w pierwszej kolejności za codzienne obowiązki. Nawet mając pewność że nikogo dzisiaj nie spotka, nie mógł ryzykować i odpuścić swoich zadań. Dojo miało lśnić zawsze, każdego dnia i tego chłopak trzymał się z całych sił.
Kiedy po kilku godzinach wszystkie podłogi były już czyste i lśniące, bronie ułożone w stojakach, portrety byłych liderów wyrównane, Jun'ichi mógł zabrać się za swój trening który miał go przybliżyć do tego, by zostać uczniem panny Ayame - jedynej która do tej pory nie traktowała go z wyższością. To właśnie jej dobroć motywowała chłopca do zwiększonego wysiłku, do podejmowania prób przekraczania swoich możliwości które wprawdzie nie były jeszcze duże ale za to chęci miał przeogromne.
Opiekun Dojo stał w typowej dla Hyugów pozycji z otwartymi dłońmi skierowanymi przed siebie. Skupił się przez dłuższą chwilę, wyobraził stojącego naprzeciw niego rywala i rozpoczął kombinację podobną do tej, którą zaprezentowała mu poprzedniego dnia Ayame. Nie było łatwo celować w te całe "tenketsu" mając za cel jedynie wytwór wyobraźni, jednak nie istniała inna opcja na trening. Chłopiec musiał korzystać z tego co posiadał, a było tego bardzo niewiele.
Walka z wyimaginowanym rywalem trwała w najlepsze od dobrych kilku godzin. Chłopiec zlany już potem zupełnie nie zwrócił uwagi na nadchodzące kobiety mimo swoich aktywowanych, białych oczu. Tak jak poprzednim razem, pojawienie się kobiet totalnie zaskoczyło Jun'ichiego przez co już nieco wyczerpany zwyczajnie zachwiał się na nogach i upadł na cztery litery wpatrzony w nieznaną sobie dwójkę pięknych niewiast.
Co jest? Jutro przyjdą trzy? - pomyślał całkowicie zbity z tropu, jednak szybko został oświecony jaki był powód pojawienia się nieznajomych.
Hizashi-sama? Mnie? - gdyby nie maska, kobiety ujrzałyby przeogromne zdziwienie w oczach chłopca. Ostatnimi czasy coraz więcej sytuacji było dla niego niezrozumiałych i zaskakujących, a dotychczasowe życie nie nauczyło go jak zachowywać się w takich momentach.
Mimo wielkiego zdziwienia, podniósł się z ziemi by przejść do pozycji seiza by okazać należyty szacunek gościom.
O-oczywiście, proszę prowadzić. - dodał nieco niepewnie, martwiąc się powodem tego wezwania.
* * * Był to pierwszy raz kiedy Jun'ichi znalazł się w tak ścisłym centrum osady. Pierwszy który pamiętał bo dawne dzieje za czasów życia jego rodziców dawno zatarły się w odmętach pamięci. W takiej sytuacji oczywistym było, że jego ciało delikatnie drżało z nerwów i podekscytowania. Chłopiec co chwilę zerkał na drzwi biura pana Hizashiego, potem na towarzyszące mu kobiety jednak nie odważył się zadawać żadnych pytań. Kiedy wreszcie drzwi do gabinetu zostały dla niego otwarte, wszedł przez nie jako ostatni jakby bał się że mógłby zostać zaatakowany gdyby wszedł pierwszy.
Gdy tylko jego oczom ukazał się pan Hizashi, chłopiec ukłonił się nisko.
Jestem Jun'ichi! Przybywam na Pana wezwanie! - zaanonsował lekko nazbyt głośno.
Po tych słowach chłopak zaczął spod maski lustrować całe pomieszczenie, co chwilę zatrzymując się na panu Hizashim, który najwyraźniej nie spodziewał się aż takiej miernoty przed swoim obliczem. W międzyczasie dwójka kobiet zasiadła na krzesłach jednak Jun'ichi nawet przez moment nie poczuł że powinien uczynić to samo - pokornie stał na środku gabinetu oczekując słów swojego dowódcy. Kątem oka zerkał na dziwną mapę z wieloma zaznaczonymi punktami i zastanawiał się co też może ona oznaczać.
Kiedy wreszcie pan Hizashi zdecydował się przemówić, kaleka wyprostował się jeszcze bardziej, ręce spuścił wzdłuż ciała i wpatrywał się w rozmówcę w pełnym skupieniu. Z każdym kolejnym słowem oczy Jun'ichiego robiły się znowu coraz większe bo oto sam pan Hizashi zlecał mu jakieś niezwykle ważne zadanie, które miało wspomóc cały klan. Ciężko było mu w to uwierzyć ale czy Hizashi był człowiekiem skorym do żartów? Samo zachowanie siedzących obok kobiet raczej na to nie wskazywało, dlatego ciało chłopca znowu zaczęło delikatnie drżeć z ekscytacji. Chciał wykrzyknąć swoją radość lecz dowódca mówił dalej, a Jun'ichi zrobił jedynie krok do przodu by lepiej widzieć wskazywaną trasę. Wszystkie te informacje o "naszych dwunastkach" i "wrogich posterunkach" były dla chłopca zupełną niewiadomą ale wiedział że poinformowanie o tym pana Hizashiego nie mogłoby skończyć się dobrze. Zdecydował więc że zaczerpnie informacji dopiero kiedy razem z dwójką kobiet ruszą w drogę. W końcu mają mu jakoś pomóc, tak przynajmniej zrozumiał.
Kiedy pan Hiazashi wreszcie powiedział wszystko co chciał, Jun znowu wyprostował się jak kłoda i pochylając głowę wyrecytował słowa, które z pewnością dowódca chciał usłyszeć i które sam chłopak chciał o dziwo wypowiedzieć.
Nie zawiodę! Obiecuję! - zakrzyknął kłaniając się w stronę mężczyzny.
Najwyższa pora, robiło się zbyt ciepło. - wyszeptał sam do siebie następnie pociągając łuk napoju i wzdychając z ulgą.
Jedno jest pewne, Dojo jest dzisiaj tylko do mojej dyspozycji. - dodał sam do siebie po chwili, kiedy herbatka była już skończona. Takie wnioski chłopak wyciągnął na podstawie lat doświadczenia na tym "stanowisku". Z niewidomych powodów ród Hyuga stronił od treningów w czasie deszczu, a już tym bardziej od spacerowania w nim by dotrzeć do Dojo. Każdy przecież mógł trenować w swoim domu czy ogrodzie więc jaki był sens w moknięciu na deszczu?
Chłopak spokojnie podniósł się na równe nogi i zabrał się w pierwszej kolejności za codzienne obowiązki. Nawet mając pewność że nikogo dzisiaj nie spotka, nie mógł ryzykować i odpuścić swoich zadań. Dojo miało lśnić zawsze, każdego dnia i tego chłopak trzymał się z całych sił.
Kiedy po kilku godzinach wszystkie podłogi były już czyste i lśniące, bronie ułożone w stojakach, portrety byłych liderów wyrównane, Jun'ichi mógł zabrać się za swój trening który miał go przybliżyć do tego, by zostać uczniem panny Ayame - jedynej która do tej pory nie traktowała go z wyższością. To właśnie jej dobroć motywowała chłopca do zwiększonego wysiłku, do podejmowania prób przekraczania swoich możliwości które wprawdzie nie były jeszcze duże ale za to chęci miał przeogromne.
Opiekun Dojo stał w typowej dla Hyugów pozycji z otwartymi dłońmi skierowanymi przed siebie. Skupił się przez dłuższą chwilę, wyobraził stojącego naprzeciw niego rywala i rozpoczął kombinację podobną do tej, którą zaprezentowała mu poprzedniego dnia Ayame. Nie było łatwo celować w te całe "tenketsu" mając za cel jedynie wytwór wyobraźni, jednak nie istniała inna opcja na trening. Chłopiec musiał korzystać z tego co posiadał, a było tego bardzo niewiele.
Walka z wyimaginowanym rywalem trwała w najlepsze od dobrych kilku godzin. Chłopiec zlany już potem zupełnie nie zwrócił uwagi na nadchodzące kobiety mimo swoich aktywowanych, białych oczu. Tak jak poprzednim razem, pojawienie się kobiet totalnie zaskoczyło Jun'ichiego przez co już nieco wyczerpany zwyczajnie zachwiał się na nogach i upadł na cztery litery wpatrzony w nieznaną sobie dwójkę pięknych niewiast.
Co jest? Jutro przyjdą trzy? - pomyślał całkowicie zbity z tropu, jednak szybko został oświecony jaki był powód pojawienia się nieznajomych.
Hizashi-sama? Mnie? - gdyby nie maska, kobiety ujrzałyby przeogromne zdziwienie w oczach chłopca. Ostatnimi czasy coraz więcej sytuacji było dla niego niezrozumiałych i zaskakujących, a dotychczasowe życie nie nauczyło go jak zachowywać się w takich momentach.
Mimo wielkiego zdziwienia, podniósł się z ziemi by przejść do pozycji seiza by okazać należyty szacunek gościom.
O-oczywiście, proszę prowadzić. - dodał nieco niepewnie, martwiąc się powodem tego wezwania.
* * * Był to pierwszy raz kiedy Jun'ichi znalazł się w tak ścisłym centrum osady. Pierwszy który pamiętał bo dawne dzieje za czasów życia jego rodziców dawno zatarły się w odmętach pamięci. W takiej sytuacji oczywistym było, że jego ciało delikatnie drżało z nerwów i podekscytowania. Chłopiec co chwilę zerkał na drzwi biura pana Hizashiego, potem na towarzyszące mu kobiety jednak nie odważył się zadawać żadnych pytań. Kiedy wreszcie drzwi do gabinetu zostały dla niego otwarte, wszedł przez nie jako ostatni jakby bał się że mógłby zostać zaatakowany gdyby wszedł pierwszy.
Gdy tylko jego oczom ukazał się pan Hizashi, chłopiec ukłonił się nisko.
Jestem Jun'ichi! Przybywam na Pana wezwanie! - zaanonsował lekko nazbyt głośno.
Po tych słowach chłopak zaczął spod maski lustrować całe pomieszczenie, co chwilę zatrzymując się na panu Hizashim, który najwyraźniej nie spodziewał się aż takiej miernoty przed swoim obliczem. W międzyczasie dwójka kobiet zasiadła na krzesłach jednak Jun'ichi nawet przez moment nie poczuł że powinien uczynić to samo - pokornie stał na środku gabinetu oczekując słów swojego dowódcy. Kątem oka zerkał na dziwną mapę z wieloma zaznaczonymi punktami i zastanawiał się co też może ona oznaczać.
Kiedy wreszcie pan Hizashi zdecydował się przemówić, kaleka wyprostował się jeszcze bardziej, ręce spuścił wzdłuż ciała i wpatrywał się w rozmówcę w pełnym skupieniu. Z każdym kolejnym słowem oczy Jun'ichiego robiły się znowu coraz większe bo oto sam pan Hizashi zlecał mu jakieś niezwykle ważne zadanie, które miało wspomóc cały klan. Ciężko było mu w to uwierzyć ale czy Hizashi był człowiekiem skorym do żartów? Samo zachowanie siedzących obok kobiet raczej na to nie wskazywało, dlatego ciało chłopca znowu zaczęło delikatnie drżeć z ekscytacji. Chciał wykrzyknąć swoją radość lecz dowódca mówił dalej, a Jun'ichi zrobił jedynie krok do przodu by lepiej widzieć wskazywaną trasę. Wszystkie te informacje o "naszych dwunastkach" i "wrogich posterunkach" były dla chłopca zupełną niewiadomą ale wiedział że poinformowanie o tym pana Hizashiego nie mogłoby skończyć się dobrze. Zdecydował więc że zaczerpnie informacji dopiero kiedy razem z dwójką kobiet ruszą w drogę. W końcu mają mu jakoś pomóc, tak przynajmniej zrozumiał.
Kiedy pan Hiazashi wreszcie powiedział wszystko co chciał, Jun znowu wyprostował się jak kłoda i pochylając głowę wyrecytował słowa, które z pewnością dowódca chciał usłyszeć i które sam chłopak chciał o dziwo wypowiedzieć.
Nie zawiodę! Obiecuję! - zakrzyknął kłaniając się w stronę mężczyzny.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Jak przystało na odtrącanego przez klan piętnastolatka, Jun'ichi zupełnie nie wiedział jakie panują relacje między członkami rodziny, jak zachowują się w różnych, codziennych dla nich sytuacjach i jakie powinny być jego własne reakcje na niektóre z nich. Tym bardziej oczywistym było, że w chwilach nietypowych jak wizyta u jednego z ważniejszych ludzi w wiosce, chłopak starał się postępować zgodnie z tym co podpowiadała mu mała, niedoświadczona mózgownica. Uprzejmość, posłuszeństwo, pokora - starał się kierować głównie tymi zasadami jednak szybko zauważył, że z jakiegoś powodu nie jest to dobrze odbierane przez starszego mężczyznę. Kiedy tylko z jego ust padły szorstkie słowa nakazujące ruszać w drogę, kaleka nerwowo zrobił krok w przód by sięgnąć oburącz zwój i z pochyloną głową cofnąć się w stronę drzwi wyjściowych, które opuścił pierwszy ciągle krocząc do tyłu. Nie było to oczywiście mądry pomysł bo jego efektem było - chyba już tradycyjne dla chłopaka - wywrócenie się na cztery litery. Na całe szczęście dwójka kobiet idąca za (przed?) nim zasłoniła ten widok na tyle długo by była nadzieja, że Hizashi-sama nie zauważył tego.
Oj! Mam! Mam go! - wyszeptał niby sam do siebie próbując nie upuścić trzymanego w dłoniach zwoju, który powinien być przecież jego oczkiem w głowie. Wreszcie podniósł się w miarę sprawnie z ziemi i lekko zażenowany ruszył razem z dwójką kobiet w stronę wyjścia z budynku, za którym czekał jedynie chłód, deszcz i...
Moja pierwsza, ważna misja... MOJA PIERWSZA WAŻNA MISJA!
W otoczeniu nieustannie rozbijających się o ziemię kropli deszczu, Jun'ichi obserwował w milczeniu Natsumi i Akami, których dziwne zachowanie wprawiało go w lekkie zakłopotanie. Nie znał się na ludziach, na ich relacjach, zupełnie już nie miał pojęcia o kobietach, a oto stały z nim dwie dość dziwnie zachowujące się damy. Dopiero kiedy Natsumi zdecydowała się przejąć inicjatywę i zacząć rozmowę, kaleka uruchomił swoje głęboko skryte w czaszce trybiki, jednocześnie mocniej dociskając zwój do piersi jakby bał się że ktoś zechce mu go wyrwać.
T-tak, mam trochę pytań... - zaczął niepewnie, bojąc się tego że może powinien doskonale znać odpowiedź na pytania, które właśnie chciał zadać.
Dlaczego ja? Czemu to zadanie jest tak ważne i o co chodzi z tymi wrogimi posterunkami? Czy klan ma teraz wrogów? Ja... ja nie wiem właściwie nic poza tym jak utrzymać Dojo w idealnym porządku. Proszę Natsumi-san, oświeć mnie bym nie przynosił wstydu rodzinie. - przy tych słowach chłopak ponownie skłonił się, ciągle ściskając dwiema rękoma zwój.
Po kolejnej dziwnej interakcji dwójki kobiet, której Jun przyglądał się z lekki niedowierzaniem, padła propozycja schowania się przed deszczem. Było to rozsądne jednak były jeszcze rzeczy, które kaleka chciał zrobić przed ruszeniem w drogę.
Natsumi-san, Akami-san, pozwólcie mi proszę udać się na chwilę do mojego Doj... domu. Chciałbym zabrać swój kij i torbę by schować w niej zwój. Postaram się zrobić to możliwie najszybciej, obiecuję! - mimo niedawnej rozmowy z Ayame, Jun'ichi wciąż czuł się zobowiązany do zachowania pełnego posłuszeństwa względem członków klanu. Wiedział, że póki nie stanie się wystarczająco silny, nie powinien zbytnio się wychylać ze swoimi wolnościowymi zapędami, których dziewczyna napchała mu do głowy. Jego plan zakładał granie według "ich zasad", jednak w jego grę. Chciał zasłużyć na zmianę podejścia do swojej osoby, pokazać że jest wart więcej, a najlepszą do tego drogą zdawała mu się skromność i siła. Pierwsze zapewni mu względny spokój, drugiej powinno zapewnić szacunek. Połączenie tych dwóch miało w jego zamyśle zaowocować mianowaniem na pełnoprawnego członka rodu, a marzył o tym od dawna, jednak od ostatniej rozmowy z Ayame nie mógł myśleć o niczym innym.
Oj! Mam! Mam go! - wyszeptał niby sam do siebie próbując nie upuścić trzymanego w dłoniach zwoju, który powinien być przecież jego oczkiem w głowie. Wreszcie podniósł się w miarę sprawnie z ziemi i lekko zażenowany ruszył razem z dwójką kobiet w stronę wyjścia z budynku, za którym czekał jedynie chłód, deszcz i...
Moja pierwsza, ważna misja... MOJA PIERWSZA WAŻNA MISJA!
W otoczeniu nieustannie rozbijających się o ziemię kropli deszczu, Jun'ichi obserwował w milczeniu Natsumi i Akami, których dziwne zachowanie wprawiało go w lekkie zakłopotanie. Nie znał się na ludziach, na ich relacjach, zupełnie już nie miał pojęcia o kobietach, a oto stały z nim dwie dość dziwnie zachowujące się damy. Dopiero kiedy Natsumi zdecydowała się przejąć inicjatywę i zacząć rozmowę, kaleka uruchomił swoje głęboko skryte w czaszce trybiki, jednocześnie mocniej dociskając zwój do piersi jakby bał się że ktoś zechce mu go wyrwać.
T-tak, mam trochę pytań... - zaczął niepewnie, bojąc się tego że może powinien doskonale znać odpowiedź na pytania, które właśnie chciał zadać.
Dlaczego ja? Czemu to zadanie jest tak ważne i o co chodzi z tymi wrogimi posterunkami? Czy klan ma teraz wrogów? Ja... ja nie wiem właściwie nic poza tym jak utrzymać Dojo w idealnym porządku. Proszę Natsumi-san, oświeć mnie bym nie przynosił wstydu rodzinie. - przy tych słowach chłopak ponownie skłonił się, ciągle ściskając dwiema rękoma zwój.
Po kolejnej dziwnej interakcji dwójki kobiet, której Jun przyglądał się z lekki niedowierzaniem, padła propozycja schowania się przed deszczem. Było to rozsądne jednak były jeszcze rzeczy, które kaleka chciał zrobić przed ruszeniem w drogę.
Natsumi-san, Akami-san, pozwólcie mi proszę udać się na chwilę do mojego Doj... domu. Chciałbym zabrać swój kij i torbę by schować w niej zwój. Postaram się zrobić to możliwie najszybciej, obiecuję! - mimo niedawnej rozmowy z Ayame, Jun'ichi wciąż czuł się zobowiązany do zachowania pełnego posłuszeństwa względem członków klanu. Wiedział, że póki nie stanie się wystarczająco silny, nie powinien zbytnio się wychylać ze swoimi wolnościowymi zapędami, których dziewczyna napchała mu do głowy. Jego plan zakładał granie według "ich zasad", jednak w jego grę. Chciał zasłużyć na zmianę podejścia do swojej osoby, pokazać że jest wart więcej, a najlepszą do tego drogą zdawała mu się skromność i siła. Pierwsze zapewni mu względny spokój, drugiej powinno zapewnić szacunek. Połączenie tych dwóch miało w jego zamyśle zaowocować mianowaniem na pełnoprawnego członka rodu, a marzył o tym od dawna, jednak od ostatniej rozmowy z Ayame nie mógł myśleć o niczym innym.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Przybywam
W chwili kiedy Natsumi zaczęła odpowiadać na zadane pytanie, Jun'ichi również ku niej skierował swoje przenikliwe spojrzenie. W tej właśnie chwili poczuł się... jak w domu. Otoczony ludźmi, którym nie mógł zaufać, obawiał się każdej kolejnej minuty przybywania w ich otoczeniu i nie był do końca pewien ich zamiarów. Czuł że nie pasuje do całej tej grupy, że każdy gardzi nim ze względu na wiek, wygląd, umiejętności oraz może nawet za wierność klanowi.
Rozumiem, zapamiętam. - odpowiedział jej dla zakończenia rozmowy, chociaż sam doskonale znał wszystko to czym się z nim podzieliła. W obecnej chwili wątpliwości względem towarzyszy nasilały się i mimo szczerej sympatii jaką darzył Natsumi od początku znajomości, uważał że teraz może ona zwyczajnie ochraniać swoją towarzyszkę - zdrajczynię lub co gorsza sama jest pod wpływem wrogich technik. Jedno było pewne - Jun'ichi musiał dokładniej zbadać sprawę umiejętności Yamanaka, aby następnym razem móc w porę reagować i eliminować takie sytuacje.
Dopiero słowa Otoshiego odrobinę rozjaśniły chłopcu sprawę, chociaż w rzeczywistości zupełnie go nie uspokoiły. Wręcz przeciwnie - mężczyzna jakby sam zasugerował, że wśród nich mogą być teraz zdrajcy działający nie z własnej woli.
Ale... co ja mogę z tym zrobić? Jeśli zacznę drążyć temat, jeśli mam rację... zabiją mnie. - ta myśl na krótki moment całkowicie zajęła głowę chłopaka, przez co stał w zamyśleniu wpatrując się w Otoshiego, który wymieniał z żoną kilka ostatnich słów by następnie zniknąć wśród drzew.
Ruszajmy. - tylko tyle zdecydował się powiedzieć do swoich towarzyszek i od tej chwili nie czuł już potrzeby aby zamieniać z nimi choćby jedno zdanie.
__________________________________________________
Po powrocie do wioski, Jun'ichi skierował swoje kroki prosto w stronę Dojo, uprzednio upewniając się że jego towarzyszki udadzą się w stronę szpitala. Dla pewności odprowadził je wzrokiem (Byakugan), w głowie mając ciągle myśl że mogą one być zdrajczyniami.
W połowie drogi do swojego "domu" zatrzymał się i zapatrzony w niebo zaczął rozmyślać nad wszystkim co wydarzyło się w trakcie tej misji. Zdrada, śmierć, niepewność, kłamstwa - czy taki właśnie był klan Hyuga który podziwiał i któremu chciał służyć?
Raport! - ta krótka myśl skłoniła chłopaka do natychmiastowej zmiany kierunku. Biegiem ruszył w stronę miejsca, gdzie rozmawiał z panem Hizashim. To on powinien jaki pierwszy usłyszeć o wątpliwościach jakie targały chłopcem przez niemal całą misję, o wszystkim co się wydarzyło.
W chwili kiedy Natsumi zaczęła odpowiadać na zadane pytanie, Jun'ichi również ku niej skierował swoje przenikliwe spojrzenie. W tej właśnie chwili poczuł się... jak w domu. Otoczony ludźmi, którym nie mógł zaufać, obawiał się każdej kolejnej minuty przybywania w ich otoczeniu i nie był do końca pewien ich zamiarów. Czuł że nie pasuje do całej tej grupy, że każdy gardzi nim ze względu na wiek, wygląd, umiejętności oraz może nawet za wierność klanowi.
Rozumiem, zapamiętam. - odpowiedział jej dla zakończenia rozmowy, chociaż sam doskonale znał wszystko to czym się z nim podzieliła. W obecnej chwili wątpliwości względem towarzyszy nasilały się i mimo szczerej sympatii jaką darzył Natsumi od początku znajomości, uważał że teraz może ona zwyczajnie ochraniać swoją towarzyszkę - zdrajczynię lub co gorsza sama jest pod wpływem wrogich technik. Jedno było pewne - Jun'ichi musiał dokładniej zbadać sprawę umiejętności Yamanaka, aby następnym razem móc w porę reagować i eliminować takie sytuacje.
Dopiero słowa Otoshiego odrobinę rozjaśniły chłopcu sprawę, chociaż w rzeczywistości zupełnie go nie uspokoiły. Wręcz przeciwnie - mężczyzna jakby sam zasugerował, że wśród nich mogą być teraz zdrajcy działający nie z własnej woli.
Ale... co ja mogę z tym zrobić? Jeśli zacznę drążyć temat, jeśli mam rację... zabiją mnie. - ta myśl na krótki moment całkowicie zajęła głowę chłopaka, przez co stał w zamyśleniu wpatrując się w Otoshiego, który wymieniał z żoną kilka ostatnich słów by następnie zniknąć wśród drzew.
Ruszajmy. - tylko tyle zdecydował się powiedzieć do swoich towarzyszek i od tej chwili nie czuł już potrzeby aby zamieniać z nimi choćby jedno zdanie.
__________________________________________________
Po powrocie do wioski, Jun'ichi skierował swoje kroki prosto w stronę Dojo, uprzednio upewniając się że jego towarzyszki udadzą się w stronę szpitala. Dla pewności odprowadził je wzrokiem (Byakugan), w głowie mając ciągle myśl że mogą one być zdrajczyniami.
W połowie drogi do swojego "domu" zatrzymał się i zapatrzony w niebo zaczął rozmyślać nad wszystkim co wydarzyło się w trakcie tej misji. Zdrada, śmierć, niepewność, kłamstwa - czy taki właśnie był klan Hyuga który podziwiał i któremu chciał służyć?
Raport! - ta krótka myśl skłoniła chłopaka do natychmiastowej zmiany kierunku. Biegiem ruszył w stronę miejsca, gdzie rozmawiał z panem Hizashim. To on powinien jaki pierwszy usłyszeć o wątpliwościach jakie targały chłopcem przez niemal całą misję, o wszystkim co się wydarzyło.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
W drodze do pana Hizashiego w głowie młodego żołnierza kołatały się różne myśli. Z jednej strony był całkowicie wierny i oddany rodzinie, z drugiej nie chciał robić problemów Akami i Natsumi, które nie potraktowały go tak jak to się zwykle działo w tym klanie. Rozwiązanie takiego dylematu mogło być nawet niemożliwe i prawdopodobnie nie było nawet jednej, dobrej odpowiedzi na jego rozterki ale którąś stronę niestety wybrać musiał. Te nieszczęsne rozmyślania przerwało pojawienie się jakiegoś gońca, którego Jun'ichi przywitał jedynie skinieniem głowy i cichym pomrukiem zgody na to, by podążać jego śladem do biura dowódcy.
Podczas drogi nieznany mężczyzna wysypywał z siebie różne, mało ważne informacje o innych krajach, ludziach, a Jun'ichiego zupełnie to nie interesowało. Teraz jedynym co zajmowało jego myśli była misja, dalsze losy klanu i całej tej wojny. Na całe szczęście droga nie była długa, dlatego Jun ponownie skinął do nieznajomego głową, tym razem na rozstanie po czym wszedł lekko niepewnym krokiem do budynku.
Dym tytoniowy nieco podrażnił nos młodego Hyugi, jednak dla zachowania godności przy tak ważnej osobie, chłopak wstrzymał się od kaszlnięcia czy wydawania innych odgłosów. Zamknął za sobą drzwi do gabinetu, zrobił trzy kroki w przód aby stanąć bliżej biurka i wyprostował się jak na żołnierza przystało.
Melduję wykonanie zadania. Zwój został doręczony na ręce Otoshiego, męża Akami która... której działania naraziły nas na schwytanie... - ostatnią część zdania, chłopak wypowiedział prawie szeptem jakby bał się reakcji pana Hizashiego na tak poważne zarzuty.
Wiedząc, że nie może na tym skończyć swojego "raportu", chłopak zaczął opowiadać o wszystkim co się stało, od momentu gdy Akami zaczęła postępować zgodnie z własną wolą, nie zważając na powodzenie misji. Jej samotny wypad, natknięcie się na trójkę wrogów, odmówienie wykończenia przeciwnika - wszystko to musiał wiedzieć pan Hizashi. Tylko on mógł podjąć decyzję czy była to zdrada, zwykła niesubordynacja czy może poprawne działania, których mały móżdżek Jun'ichiego nie był w stanie pojąć. Później pozostało pokazanie na mapie miejsca gdzie doszło do przekazania zwoju, dokładnie opisanie Otoshiego, jego zachowania oraz drogi powrotnej do domu.
Kiedy wszystko zostało już wyłożone na ławę, Jun ze spuszczonym lekko wzrokiem oczekiwał reakcji dowódcy. Sam nie był pewien czy zostanie ostro skarcony, czy może tylko odesłany do Dojo i ponownie zapomniany. Na tą chwilę chciał tylko wiedzieć co o całej misji sądził Hizashi - to jedno nie dawało mu spokoju.
Podczas drogi nieznany mężczyzna wysypywał z siebie różne, mało ważne informacje o innych krajach, ludziach, a Jun'ichiego zupełnie to nie interesowało. Teraz jedynym co zajmowało jego myśli była misja, dalsze losy klanu i całej tej wojny. Na całe szczęście droga nie była długa, dlatego Jun ponownie skinął do nieznajomego głową, tym razem na rozstanie po czym wszedł lekko niepewnym krokiem do budynku.

Melduję wykonanie zadania. Zwój został doręczony na ręce Otoshiego, męża Akami która... której działania naraziły nas na schwytanie... - ostatnią część zdania, chłopak wypowiedział prawie szeptem jakby bał się reakcji pana Hizashiego na tak poważne zarzuty.
Wiedząc, że nie może na tym skończyć swojego "raportu", chłopak zaczął opowiadać o wszystkim co się stało, od momentu gdy Akami zaczęła postępować zgodnie z własną wolą, nie zważając na powodzenie misji. Jej samotny wypad, natknięcie się na trójkę wrogów, odmówienie wykończenia przeciwnika - wszystko to musiał wiedzieć pan Hizashi. Tylko on mógł podjąć decyzję czy była to zdrada, zwykła niesubordynacja czy może poprawne działania, których mały móżdżek Jun'ichiego nie był w stanie pojąć. Później pozostało pokazanie na mapie miejsca gdzie doszło do przekazania zwoju, dokładnie opisanie Otoshiego, jego zachowania oraz drogi powrotnej do domu.
Kiedy wszystko zostało już wyłożone na ławę, Jun ze spuszczonym lekko wzrokiem oczekiwał reakcji dowódcy. Sam nie był pewien czy zostanie ostro skarcony, czy może tylko odesłany do Dojo i ponownie zapomniany. Na tą chwilę chciał tylko wiedzieć co o całej misji sądził Hizashi - to jedno nie dawało mu spokoju.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Od zakończenia pierwszej, ważnej misji w głowie Jun'ichiego kołatało się wiele przemyśleń. Do tej pory chłopiec nie do końca zdawał sobie sprawę czym jest prawdziwe zadanie shinobi, czym jest walka pomiędzy dwójką lub większą grupą skrytobójców szkolonych od najmłodszych lat. Dopiero teraz, kiedy miał krew na rękach, poczuł odpowiedzialność jaka spoczywa na jego barkach. Skoro nawet członkowie klanu Hyuga nie są w stanie postępować godnie to jak zachować ideę, istotę tego rodu? Jak nie przekreślić dziesiątek lat tradycji, którą kształtowali nasi przodkowie? Jak wynieść klan Hyuga na należyte, ale w pełni zasłużone miejsce w czołówce rodzin tego świata? Na chwilę obecną młody kaleka zdawał sobie sprawę z jednego - jest wciąż zbyt słaby. Nie było mowy o ochronie kogokolwiek i czegokolwiek jeśli można zostać zdeptanym niczym mrówka.
Ukryty tekst
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Kolejne dni mijały bez żadnego odzewu ze strony rodu Hyuga, który ciągle toczył zażartą wojnę z klanem Yamanaka. Jun'ichi mnóstwo czasu spędzał na samodoskonaleniu i próbach lepszego zapanowania nad własnymi zdolnościami, głownie nad zasięgiem i dokładnością z jaką jego oczy mogły wychwytywać obraz. Często jednak ciało odmawiało posłuszeństwa, kiedy zasoby chakry sięgały niebezpiecznie niskich limitów, a wtedy jedynym co chłopak mógł zrobić było napawanie się pięknym widokiem zadbanego Dojo i jego ogrodów. Z czasem chłopiec podjął próby medytacji, która rzekomo pozwalała oczyścić umysł i zrozumieć istotę chakry. Jego starania z reguły wyglądały jednak tak, że po prostu siedział przez wiele godzin nocnych przy wejściu, z zamkniętymi oczami i wsłuchiwał się w otoczenie.
Ukryty tekst
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Przez jakiś czas Jun'ichi miał wrażenie, że jego marny los zaczynał się odwracać. Kiedyś zauważony przez Ayame, później przez pana Hizashiego, teraz z każdym dniem coraz mniej pewny tego, że jeszcze zostanie uznany za członka rodziny. Mimo to ciągle pamiętał o obietnicy jaką złożył wspomnianej wcześniej kobiecie - stanie się silniejszy! Z tą myślą chłopak dokończył kubek porannej herbaty i podniósł się z podłogi. Lekka mgiełka spowijała jeszcze ogród okalający Dojo, a Jun'ichi uwielbiał oglądać powolnie sunące tuż nad roślinami "dymki" jak to zwykł je nazywać. Zastanawiał się, czy do końca swojego życia będzie podziwiał je w samotności czy może...
marzenia ściętej głowy... - pomyślał kaleka po czym ruszył do ogrodu, by sprawdzić swoje umiejętności w nowy, własny sposób.
marzenia ściętej głowy... - pomyślał kaleka po czym ruszył do ogrodu, by sprawdzić swoje umiejętności w nowy, własny sposób.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości