Szpital
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
- Kaze Tetsu
- Gracz nieobecny
- Posty: 151
- Rejestracja: 27 maja 2018, o 16:07
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne, sterczące włosy, dobrze zbudowany, całkiem wysoki. Heterochromia oczu, jedno białe, jedno czarne Ubrany w czarny płaszcz.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, torba, rękawiczki bez placów, dwie kabury na broń na udach.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 122#p86122
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
- Kaze Tetsu
- Gracz nieobecny
- Posty: 151
- Rejestracja: 27 maja 2018, o 16:07
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne, sterczące włosy, dobrze zbudowany, całkiem wysoki. Heterochromia oczu, jedno białe, jedno czarne Ubrany w czarny płaszcz.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, torba, rękawiczki bez placów, dwie kabury na broń na udach.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 122#p86122
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
- Kaze Tetsu
- Gracz nieobecny
- Posty: 151
- Rejestracja: 27 maja 2018, o 16:07
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne, sterczące włosy, dobrze zbudowany, całkiem wysoki. Heterochromia oczu, jedno białe, jedno czarne Ubrany w czarny płaszcz.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, torba, rękawiczki bez placów, dwie kabury na broń na udach.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 122#p86122
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Szpital
Szpital... Słońce wciąż jeszcze nie znalazło się tego dnia w najwyższym punkcie nieboskłonu, a oni już mieli za sobą tak wiele wydarzeń. Trochę w tym było zdrady, trochę miłosierdzia, a choć cała sytuacja ostatecznie została mniej więcej wyjaśniona, siedząc w pokoju przy łóżku śpiącego chłopca Suzka zastanawiała się, czy to wszystko nie mogło zostać rozwiązane inaczej. Nie potrafiła pojąć mieszkańców tej wioski, pamiętała jednak dobrze ich spojrzenia, gdy przechodziła ze swym piaskiem. I wciąż nie mogła oprzeć się wrażeniu, że ta sprawa wcale nie została zakończona.
- Jak otworzysz oczy, pokażę ci fajną sztuczkę. Tylko zrób to szybko, bo mogę się rozmyślić.
Rin przyleciała na początku razem z Suzu, choć wyraźnie przerażał ją szybki lot na zbitym kawałku piachu. To ona wyjaśniła medykom, w jakim stanie dzieciak był na początku i co do tej pory zostało dla niego zrobione. Poszła już, martwiąc się wyraźnie o Misakiego. Tutaj nie zostało jej nic do roboty. Została tylko Suzka ze swą gurdą opartą o ścianę w kącie.
Suzka też nie bardzo wiedziała, co ze sobą zrobić. Przejęta była mocno losem dzieciaka, ale tutaj znalazł już odpowiednią opiekę, tam natomiast trzeba było wrócić i doprowadzić sprawę do końca. Nie chciała jednak, by obudził się w obcym miejscu, otoczony obcymi ludźmi. Nie po tym, jak zdradziła go kobieta, którą chyba uważał za matkę. Niech otworzy oczy, a wtedy pogadają trochę i Zielonowłosa będzie mogła wrócić na tę nieszczęsną polankę. Na razie. Bo właściwie podjęła już decyzję co do bliźniaków - w Atsui będzie im lepiej niż tutaj, a nawet jeśli jej matka nie będzie chciała młodych przygarnąć, zawsze pozostawało jeszcze wiele rodzin, które straciły dzieci na skutek burzliwych wydarzeń ostatnich lat. Z pewnością znalezienie im domu nie będzie trudne, a każdy okaże się lepszy niż to, co mieli w tej wiosce.
- Jak otworzysz oczy, pokażę ci fajną sztuczkę. Tylko zrób to szybko, bo mogę się rozmyślić.
Rin przyleciała na początku razem z Suzu, choć wyraźnie przerażał ją szybki lot na zbitym kawałku piachu. To ona wyjaśniła medykom, w jakim stanie dzieciak był na początku i co do tej pory zostało dla niego zrobione. Poszła już, martwiąc się wyraźnie o Misakiego. Tutaj nie zostało jej nic do roboty. Została tylko Suzka ze swą gurdą opartą o ścianę w kącie.
Suzka też nie bardzo wiedziała, co ze sobą zrobić. Przejęta była mocno losem dzieciaka, ale tutaj znalazł już odpowiednią opiekę, tam natomiast trzeba było wrócić i doprowadzić sprawę do końca. Nie chciała jednak, by obudził się w obcym miejscu, otoczony obcymi ludźmi. Nie po tym, jak zdradziła go kobieta, którą chyba uważał za matkę. Niech otworzy oczy, a wtedy pogadają trochę i Zielonowłosa będzie mogła wrócić na tę nieszczęsną polankę. Na razie. Bo właściwie podjęła już decyzję co do bliźniaków - w Atsui będzie im lepiej niż tutaj, a nawet jeśli jej matka nie będzie chciała młodych przygarnąć, zawsze pozostawało jeszcze wiele rodzin, które straciły dzieci na skutek burzliwych wydarzeń ostatnich lat. Z pewnością znalezienie im domu nie będzie trudne, a każdy okaże się lepszy niż to, co mieli w tej wiosce.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
Re: Szpital
Satori czuł się inaczej niż zwykle. Targały nim wątpliwości co do tego, czy dobrze się stało. Chłopak zastanawiał się czy mogłoby się to skończyć inaczej, lepiej. Rzecz jasna to dobrze, że chłopcy ocaleli(a przynajmniej jeden), ale czy śmierć tamtej czwórki była tak absolutnie konieczna? Pozbawienie życia jest trochę aktem miłosierdzia wobec skazanego z wysokimi przewinieniami.
W tym głębokim zamyśleniu nie poczuł jak Liu kopnął go w kostkę.
- Okrążamy to piętro już któryś raz. - oznajmił sucho i z lekkim wyrzutem, trzymając Satoriego za rękę. Dohito natychmiast się zreflektował i przeprosił za swoje roztargnienie, po czym przypomniał sobie numer sali, do której bezpośrednio się udali.
Drzwi się otworzyły i Satori wraz z Liu zobaczyli pozostałą dwójkę. Brakowało tylko Yamiego i Misakiego, który to raczej już tutaj nie zabawi. Liu gdy tylko zobaczył brata puścił dłoń blondyna i podbiegł do łóżka z wyraźnym zmartwieniem wymalowanym na twarzy. Satori w tym czasie podszedł do okna i oparł się o parapet
- Jak lekarze oceniają jego stan? - zapytał z przejęciem. Rzecz jasna oczekiwał pozytywnych wieści. Satori mimo bycia człowiekiem o sztywnych zasadach, potrafił przeżywać niektóre sytuacje. Przede wszystkim najmniej potrafił znosić śmierć kompletnie niewinnych osób, w szczególności dzieci. Takie marnotrawienie życia budowało w srebrnookim pokłady gniewu, które z chęcią by wykorzystał przeciwko winnym.
- Odnoszę wrażenie, że to jeszcze nie wszystko. W sprawę może być zamieszana cała wioska, pośrednio lub bezpośrednio. To się chyba tak nie skończy, bo nie wszystkie luki tej historii zostały wypełnione. - dodał otwarcie, ale zaraz po chwili gestem poprosił Suzu na stronę, poza słuch Liu.
- Zamierzasz ich gdzieś zabrać? Oboje wiemy, że nie mogą zostać w tej wiosce, w Shigashi także. Masz jakiś plan? - pół-szeptem zadał pytanie. Czy Satori miał jakieś zamiary względem chłopców? Niekoniecznie, ale chyba jednak ich polubił i był ciekawy ich dalszych losów, a te są raczej zależne od Suzu, która najbardziej przejęła się ich sprawą.
W tym głębokim zamyśleniu nie poczuł jak Liu kopnął go w kostkę.
- Okrążamy to piętro już któryś raz. - oznajmił sucho i z lekkim wyrzutem, trzymając Satoriego za rękę. Dohito natychmiast się zreflektował i przeprosił za swoje roztargnienie, po czym przypomniał sobie numer sali, do której bezpośrednio się udali.
Drzwi się otworzyły i Satori wraz z Liu zobaczyli pozostałą dwójkę. Brakowało tylko Yamiego i Misakiego, który to raczej już tutaj nie zabawi. Liu gdy tylko zobaczył brata puścił dłoń blondyna i podbiegł do łóżka z wyraźnym zmartwieniem wymalowanym na twarzy. Satori w tym czasie podszedł do okna i oparł się o parapet
- Jak lekarze oceniają jego stan? - zapytał z przejęciem. Rzecz jasna oczekiwał pozytywnych wieści. Satori mimo bycia człowiekiem o sztywnych zasadach, potrafił przeżywać niektóre sytuacje. Przede wszystkim najmniej potrafił znosić śmierć kompletnie niewinnych osób, w szczególności dzieci. Takie marnotrawienie życia budowało w srebrnookim pokłady gniewu, które z chęcią by wykorzystał przeciwko winnym.
- Odnoszę wrażenie, że to jeszcze nie wszystko. W sprawę może być zamieszana cała wioska, pośrednio lub bezpośrednio. To się chyba tak nie skończy, bo nie wszystkie luki tej historii zostały wypełnione. - dodał otwarcie, ale zaraz po chwili gestem poprosił Suzu na stronę, poza słuch Liu.
- Zamierzasz ich gdzieś zabrać? Oboje wiemy, że nie mogą zostać w tej wiosce, w Shigashi także. Masz jakiś plan? - pół-szeptem zadał pytanie. Czy Satori miał jakieś zamiary względem chłopców? Niekoniecznie, ale chyba jednak ich polubił i był ciekawy ich dalszych losów, a te są raczej zależne od Suzu, która najbardziej przejęła się ich sprawą.
0 x
- Yami
- Posty: 2977
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Szpital
Westchnąłem. Leżałem na niewielkim skrawu trawy tuż obok szpitala, do którego zaprowadzono dwóch bliźniaków, jednego w stanie ciężkim. Nie znałem dzieciaków więc w sumie nie miałem tam niczego do szukania. Moje zadanie i moje sumienie zostało rozgrzeszone. Mimo, że się nie chciało ostatecznie odeskortowałem zbirów i potwierdziłem słowom dwójki towarzyszy. Coś czułem, że akurat moje zeznanie mogło mieć kluczowe znaczenie w tej sprawie, choć jeśli się tak bliżej zastanowić to nic nie zrobiłem. Goryl, któremu nie przeszkadzała, żadna broń zajął się dwójką po stronie rzeki. Zielonowłosa kontrolując piasek jak nigdy nic obezwładniła kobietę i rozdzieliła ją z drugim dzieciakiem. Ten od gliny przechwycił dzieciaka i zaczął się tłuc z dwójką oponentów, którzy chcieli nas zajść od tyłu, a ja? Siedziałem na dupie. Nawet to, że nie znając całej historii powiedziałem, kto może stać za tą całą sytuacją nic nie zmieniło bo bandziory zwyczajnie się przyznały. Nic co dzisiaj zrobiłem nie miało żadnego znaczenia. Jedyne co to straciłem parę bełtów i trochę opatrunków, no i jeszcze tunikę. Musiałem po drodze tutaj kupić jakąś na zmianę o nie będę przecież paradował półnagi po mieście.
Jeśli się tak zastanowić nic mnie tutaj nie trzymało. Nic również mnie stąd nie wyganiało a to znaczyło, że mogłem jeszcze trochę sobie odpocząć Skoro już tutaj jestem, a trawa jest tak miękka.
Zzz. Zzz. .
Jeśli się tak zastanowić nic mnie tutaj nie trzymało. Nic również mnie stąd nie wyganiało a to znaczyło, że mogłem jeszcze trochę sobie odpocząć Skoro już tutaj jestem, a trawa jest tak miękka.
Zzz. Zzz. .
0 x
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Szpital
Czas nie czekał na nikogo, a na pewno nie na otwarcie oczu Miu. Dziewczyna dosłyszała zbliżające się kroki, po czym drzwi do pomieszczenia otworzyły się i stanął tam Liu w towarzystwie Satoriego. Dziewczynie przeszło przez myśl, że nadal dzielą się bliźniakami jak wcześniej, uśmiechnęła się nawet lekko i wskazała głową śpiącego.
- Jego rana została opatrzona, zagrożenie życia minęło. Nie wiadomo tylko, kiedy się obudzi, ale i tak trochę mu zajmie powrót do pełni zdrowia - wzrok prześlizgnął jej się z jednego bliźniaka na drugiego, obaj posiniaczeni i poturbowani.
Zacisnęła zęby, wciąż targana bardzo negatywnymi emocjami. Nim jednak powiedziała coś więcej, do sali weszła medyczka, zaniepokojona wieścią o mocno poobijanym chłopcu spacerującym po korytarzach. Ze zdziwieniem odkryła, że Miu wciąż śpi, na sali zaś pojawił się jego sobowtór. Wysłuchawszy krótkiej historii wpakowała młodego do łóżka obok, shinobi zaś poprosiła o odrobinę spokoju, bo dzieciaki muszą teraz wypocząć.
- Yami też przyszedł? Wydaje mi się, że widziałam go przez okno - zdziwiona, że ciemnowłosy jeszcze nie pojawił się przy sali, powoli skierowała ich kroki ku schodom w dół, by ewentualnie wyjść mu naprzeciw.
Przy okazji wysłuchała, jak została rozwiązana sprawa zbirów. Skinęła tylko głową, nie chcąc się nad tym jakoś specjalnie rozwodzić.
- Jak myślisz... gdybym wtedy nie zablokowała drzwi, byłoby lepiej czy gorzej? - wyraziła głośno wątpliwość, która cały czas kołatała jej się w głowie.
A propo, coś jeszcze nie dawało jej spokoju. Coś, co zaplątało się w jej płaszcz w chwili najgorętszych wydarzeń, a co odkryła dopiero niedawno. Wiewiórka. Teraz niepewnie wylazła na jej ramię i zaczęła obwąchiwać pasek od gurdy zastanawiając się chyba, czy jest jadalny. Dziewczyna uśmiechnęła się i pogłaskała zwierzątko, jakby jego obecność nie była żadnych zaskoczeniem.
- Pamiętasz spojrzenia ludzi w wiosce? Miu i Rin mówili mi, że shinobi nie są tam mile widziani. Nie wiem, co z nimi jest nie tak, ale też odnoszę wrażenie, że to był dopiero wierzchołek zakopanej piaskiem piramidy. Dużo jeszcze pozostało ukryte i niewyjaśnione - zawahała się, po czym przeniosła wzrok na idącego obok blondyna - Czyżbyś chciał tam wrócić? Straż z Shigashi się tam teraz panoszy, będą wszyscy grzeczni i wzorowi.
Tymczasem dotarli na parter, wciąż nie znajdując Yamiego. Nie pozostało nic innego, jak wyjść i rozejrzeć się na zewnątrz, to natomiast zakończyło się niespodziewanym sukcesem. Suzka szturchnęła Satoriego lekko łokciem i palcem wskazała na to miejsce, gdzie ciemnowłosy wylegiwał się w cieniu drzewa. Zachichotała cicho i podbiegła w tamtą stronę. Odpowiedź na pytanie Satoriego odnośnie chłopców zostawiła na później, najpierw bowiem musiała poprosić obecnego tu lenia o przysługę.
- Kiedyś cię ktoś porwie jak będziesz tak spać - kucnęła przy nim, szczerząc się wesoło, a wiewiórka wspięła się jej na głowę - Ostatecznie wyszło dokładnie tak, jak mówiłeś. No i sam przyznasz, że nie było tak strasznie, nie? W sumie na takich przeciwników to aż szkoda chakry. Iiii ten... - oplotła ramiona wokół szyi Yamiego po czym uściskała go krótko - Dzięki za uratowanie Miu. Gdyby umarł mi na rękach przez to, że postawiłam w nocy tę głupią gurdę... - zająknęła się, bo nie chciała myśleć nad tym głębiej, po chwili zaś uśmiech wrócił na jej twarz - No, także dzięki. Zawsze dobrze jest mieć w drużynie kogoś o medycznej wiedzy.
- Jego rana została opatrzona, zagrożenie życia minęło. Nie wiadomo tylko, kiedy się obudzi, ale i tak trochę mu zajmie powrót do pełni zdrowia - wzrok prześlizgnął jej się z jednego bliźniaka na drugiego, obaj posiniaczeni i poturbowani.
Zacisnęła zęby, wciąż targana bardzo negatywnymi emocjami. Nim jednak powiedziała coś więcej, do sali weszła medyczka, zaniepokojona wieścią o mocno poobijanym chłopcu spacerującym po korytarzach. Ze zdziwieniem odkryła, że Miu wciąż śpi, na sali zaś pojawił się jego sobowtór. Wysłuchawszy krótkiej historii wpakowała młodego do łóżka obok, shinobi zaś poprosiła o odrobinę spokoju, bo dzieciaki muszą teraz wypocząć.
- Yami też przyszedł? Wydaje mi się, że widziałam go przez okno - zdziwiona, że ciemnowłosy jeszcze nie pojawił się przy sali, powoli skierowała ich kroki ku schodom w dół, by ewentualnie wyjść mu naprzeciw.
Przy okazji wysłuchała, jak została rozwiązana sprawa zbirów. Skinęła tylko głową, nie chcąc się nad tym jakoś specjalnie rozwodzić.
- Jak myślisz... gdybym wtedy nie zablokowała drzwi, byłoby lepiej czy gorzej? - wyraziła głośno wątpliwość, która cały czas kołatała jej się w głowie.
A propo, coś jeszcze nie dawało jej spokoju. Coś, co zaplątało się w jej płaszcz w chwili najgorętszych wydarzeń, a co odkryła dopiero niedawno. Wiewiórka. Teraz niepewnie wylazła na jej ramię i zaczęła obwąchiwać pasek od gurdy zastanawiając się chyba, czy jest jadalny. Dziewczyna uśmiechnęła się i pogłaskała zwierzątko, jakby jego obecność nie była żadnych zaskoczeniem.
- Pamiętasz spojrzenia ludzi w wiosce? Miu i Rin mówili mi, że shinobi nie są tam mile widziani. Nie wiem, co z nimi jest nie tak, ale też odnoszę wrażenie, że to był dopiero wierzchołek zakopanej piaskiem piramidy. Dużo jeszcze pozostało ukryte i niewyjaśnione - zawahała się, po czym przeniosła wzrok na idącego obok blondyna - Czyżbyś chciał tam wrócić? Straż z Shigashi się tam teraz panoszy, będą wszyscy grzeczni i wzorowi.
Tymczasem dotarli na parter, wciąż nie znajdując Yamiego. Nie pozostało nic innego, jak wyjść i rozejrzeć się na zewnątrz, to natomiast zakończyło się niespodziewanym sukcesem. Suzka szturchnęła Satoriego lekko łokciem i palcem wskazała na to miejsce, gdzie ciemnowłosy wylegiwał się w cieniu drzewa. Zachichotała cicho i podbiegła w tamtą stronę. Odpowiedź na pytanie Satoriego odnośnie chłopców zostawiła na później, najpierw bowiem musiała poprosić obecnego tu lenia o przysługę.
- Kiedyś cię ktoś porwie jak będziesz tak spać - kucnęła przy nim, szczerząc się wesoło, a wiewiórka wspięła się jej na głowę - Ostatecznie wyszło dokładnie tak, jak mówiłeś. No i sam przyznasz, że nie było tak strasznie, nie? W sumie na takich przeciwników to aż szkoda chakry. Iiii ten... - oplotła ramiona wokół szyi Yamiego po czym uściskała go krótko - Dzięki za uratowanie Miu. Gdyby umarł mi na rękach przez to, że postawiłam w nocy tę głupią gurdę... - zająknęła się, bo nie chciała myśleć nad tym głębiej, po chwili zaś uśmiech wrócił na jej twarz - No, także dzięki. Zawsze dobrze jest mieć w drużynie kogoś o medycznej wiedzy.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
Re: Szpital
Pokiwał głową, gdy już upewnił się, że ze zdrowiem Miu jest wszystko w porządku i kwestią czasu jest zanim znowu będzie wesoło śmigał i zawracał głowę ludziom. Wszystko jest w porządku, a przynajmniej na razie.
- Chyba został na zewnątrz. - odparł zdawkowo na temat Yamiego. Blondyn co nieco już trochę poznał się na jego usposobieniu i byłby mógł przysiąc, że ciemnowłosy wyleguje się gdzieś w jakimś zacienionym i wygodnym miejscu. Niedługo mieli się o tym przekonać, ale na razie przyszła jedna pani z personelu, która zajęła trochę czasu, ale i zajęła się Liu, dzięki czemu dwójka Wydmiarzy mogła porozmawiać na osobności poza salą.
- Być może. Chłopcy chyba wiedzieli, że rankiem coś się stanie i chcieli cię w nocy ostrzec. Z drugiej strony mogło chodzić o zamach podyktowany presją ze strony macochy. Możliwości jest kilka, ale czasu i tak nie cofniemy by się dowiedzieć, choć ta kwestia nie jest już nawet warta gdybania. - powiedział nie zastanawiając się za długo. O tym co się stało już nie ma co rozmyślać, dlatego Satori porzucił wcześniejsze myśli i skupił się na teraźniejszości i przyszłości.
- Chcę tam wrócić, ale nie teraz. Planuję jeszcze trochę zabawić w Shigashi, a potem polecieć do Ryuzaku no Taki. Chcę zorientować się w sytuacji na świecie, poznać go i pojąć. Wróce tu jeszcze, gdy będzie spokojnie, bo niewiele zostało doprowadzone do końca. - wyjaśnił swoje zamiary. Rzadko się z nich zwierzał, ale teraz wyjątkowo to zrobił.
Co do Yamiego, znaleźli go tam, gdzie Satori się spodziewał. Suzu podbiegła doń i podziękowała, czemu Dohito biernie się przyglądał, choć tylko orzez chwilę, bo wypadało też samemu podziękować.
- Tak, tak, dołączam się do podziękowań, ale na uściski nie licz.
- Chyba został na zewnątrz. - odparł zdawkowo na temat Yamiego. Blondyn co nieco już trochę poznał się na jego usposobieniu i byłby mógł przysiąc, że ciemnowłosy wyleguje się gdzieś w jakimś zacienionym i wygodnym miejscu. Niedługo mieli się o tym przekonać, ale na razie przyszła jedna pani z personelu, która zajęła trochę czasu, ale i zajęła się Liu, dzięki czemu dwójka Wydmiarzy mogła porozmawiać na osobności poza salą.
- Być może. Chłopcy chyba wiedzieli, że rankiem coś się stanie i chcieli cię w nocy ostrzec. Z drugiej strony mogło chodzić o zamach podyktowany presją ze strony macochy. Możliwości jest kilka, ale czasu i tak nie cofniemy by się dowiedzieć, choć ta kwestia nie jest już nawet warta gdybania. - powiedział nie zastanawiając się za długo. O tym co się stało już nie ma co rozmyślać, dlatego Satori porzucił wcześniejsze myśli i skupił się na teraźniejszości i przyszłości.
- Chcę tam wrócić, ale nie teraz. Planuję jeszcze trochę zabawić w Shigashi, a potem polecieć do Ryuzaku no Taki. Chcę zorientować się w sytuacji na świecie, poznać go i pojąć. Wróce tu jeszcze, gdy będzie spokojnie, bo niewiele zostało doprowadzone do końca. - wyjaśnił swoje zamiary. Rzadko się z nich zwierzał, ale teraz wyjątkowo to zrobił.
Co do Yamiego, znaleźli go tam, gdzie Satori się spodziewał. Suzu podbiegła doń i podziękowała, czemu Dohito biernie się przyglądał, choć tylko orzez chwilę, bo wypadało też samemu podziękować.
- Tak, tak, dołączam się do podziękowań, ale na uściski nie licz.
0 x
- Yami
- Posty: 2977
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4268
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Szpital
Satori miał rację - cokolwiek by było, ciężko jest jednoznacznie przewidzieć konsekwencje. Być może nawet nie zdołaliby osiągnąć tego, co wywalczyli dzisiejszego ranka, choć dziewczyna niechętnie myślała o krzywdzie Miu. Z jednym się jednak nie zgadzała, nie trzeba wcale cofać czasu by poznać odpowiedź na pytanie, co dokładnie miało wtedy miejsce. Bliźniacy byli cali, niekoniecznie może zdrowi, w końcu jednak będą mogli porozmawiać z nimi na temat ostatniej nocy. Kunoichi raz jeszcze wspomniała wszystkie te siniaki i stłuczenia, które nosili na skórze, a dłonie jej mimowolnie zacisnęły się w pięści. Zabić to mało...
- Też pewnie się tam wybiorę, ale najpierw czeka mnie podróż z kuzynem, chcemy odwiedzić Sogen bo dziwnej historii pewnego kupca... Dlatego mam nadzieję znaleźć Yamiego, może bliźniacy mogliby na razie zostać u jego rodziny. Jeśli zechcą, potem zabiorę ich do Atsui. Tutaj ciężko będzie komuś zaufać.
Ciemnowłosego udało się odnaleźć całkiem szybko, zdaniem Suzu miał też bardzo zabawne reakcje. Odepchnięta, droczyła się przez chwilę, próbując nie dać się zbyć, potem jednak i ona klapnęła na zielonej trawie. Jakie to miłe. Ziemia była chłodna i przyjemna, dookoła zaś kwitło życie. Rzadki widok na pustyni, nawet oazy zdawały się przegrywać z tym miejscem, a przecież nie było to nic szczególnego.
- Na pustyni jest tak mało lenistwa, bo tak niewiele jest drzew, pod którymi można się ułożyć - uśmiechnęła się i skinęła na Satoriego, zachęcając by i on siadł - Mówiłeś, że chcesz poznać świat. Też pierwszy raz opuściłeś piaski?
Należało im się trochę odpoczynku i spokoju, a niedługo pewnie też coś na ząb, bo oboje z blondynem nie zdołali zjeść tego dnia żadnego śniadania. Chwilowo jednak dobrze było właśnie tak usiąść, nie spieszyć się.
- Hej, Yami? A bliźniacy mogliby zostać u ciebie? Tylko na razie, dopóki z kuzynem nie wrócimy z Sogen. Niby mogłabym wybrać się na szybko do Atsui, ale na razie młodych nie wypuściliby pewnie nawet ze szpitala. Lepiej, żeby doszli do siebie...
Wiewiórka zeskoczyła z jej ramienia i zaczęła wędrować między nimi, rozglądając się i węsząc w wysokiej trawie. Suzka popatrzyła na nią podejrzliwie, niepewna, czy mały rudzielec zamierzał jeszcze wrócić na jej ramię. Niby zwierzę było wolno, chętnie jednak by przygarnęła puchatego malucha. Pewnie nie raz martwiłaby się o jego bezpieczeństwo podczas misji, ale jakoś dałaby radę. Na pewno.
- Też pewnie się tam wybiorę, ale najpierw czeka mnie podróż z kuzynem, chcemy odwiedzić Sogen bo dziwnej historii pewnego kupca... Dlatego mam nadzieję znaleźć Yamiego, może bliźniacy mogliby na razie zostać u jego rodziny. Jeśli zechcą, potem zabiorę ich do Atsui. Tutaj ciężko będzie komuś zaufać.
Ciemnowłosego udało się odnaleźć całkiem szybko, zdaniem Suzu miał też bardzo zabawne reakcje. Odepchnięta, droczyła się przez chwilę, próbując nie dać się zbyć, potem jednak i ona klapnęła na zielonej trawie. Jakie to miłe. Ziemia była chłodna i przyjemna, dookoła zaś kwitło życie. Rzadki widok na pustyni, nawet oazy zdawały się przegrywać z tym miejscem, a przecież nie było to nic szczególnego.
- Na pustyni jest tak mało lenistwa, bo tak niewiele jest drzew, pod którymi można się ułożyć - uśmiechnęła się i skinęła na Satoriego, zachęcając by i on siadł - Mówiłeś, że chcesz poznać świat. Też pierwszy raz opuściłeś piaski?
Należało im się trochę odpoczynku i spokoju, a niedługo pewnie też coś na ząb, bo oboje z blondynem nie zdołali zjeść tego dnia żadnego śniadania. Chwilowo jednak dobrze było właśnie tak usiąść, nie spieszyć się.
- Hej, Yami? A bliźniacy mogliby zostać u ciebie? Tylko na razie, dopóki z kuzynem nie wrócimy z Sogen. Niby mogłabym wybrać się na szybko do Atsui, ale na razie młodych nie wypuściliby pewnie nawet ze szpitala. Lepiej, żeby doszli do siebie...
Wiewiórka zeskoczyła z jej ramienia i zaczęła wędrować między nimi, rozglądając się i węsząc w wysokiej trawie. Suzka popatrzyła na nią podejrzliwie, niepewna, czy mały rudzielec zamierzał jeszcze wrócić na jej ramię. Niby zwierzę było wolno, chętnie jednak by przygarnęła puchatego malucha. Pewnie nie raz martwiłaby się o jego bezpieczeństwo podczas misji, ale jakoś dałaby radę. Na pewno.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
Re: Szpital
Wyglądało na to, że nie tylko Satori prowadzi eskapadę w świat. Ludzie z wydm byli dość skłonni do podróży z tego co Satori zauważył, choć do emigracji już dużo, dużo mniej. Blondyn całkowicie takie podróże popierał - młodzi ninja musieli zwiedzać świat, poznać mniej więcej mechanizmy nim rządzące, zamiast siedzieć w swoich stronach i znać jedynie to, co ma miejsce na własnym podwórku. Tu nawet nie chodziło o szpiegostwo na rzecz swoich, a o zwyczajne kształcenie się. Dobra rzecz, dobra rzecz.
Zgodnie z wolą Suzu srebrnooki klapnął sobie na trawie. W sumie to nie miał nic teraz do roboty, odpoczywał po misji i cieszył się wszechobecną zielenią. Była wiosna, pora zakwitu i nowego życia, chyba najlepsza pora ze wszystkich, które Satori znał. Pory roku w tym klimacie były zupełnie inne niż na pustyni. Część z nich Satori znał jedynie z tego, co mu powiedziano. Takiej zimy to nigdy na oczy nie widział, więc zaskoczenie może być spore, gdy zawędruje na daleką północ.
- Tak, pierwszy raz. Jestem ciekaw innych kultur, obyczajów, stylu i poziomu życia, także historii oraz niebezpieczeństw. Chcę zobaczyć co oferuje świat, przy okazji pomagać, by stał się lepszy. Jeden dobry uczynek już chyba na liście mam. - uśmiechnął się nieznacznie. Blefu w tym nie było, ale nie wspomniał, że podróżuje także, by odnaleźć pewną osobę, której Satori musi wymierzyć karę. Osobista zemsta, ot co. Wymierzanie sprawiedliwości małemu złu po drodze to zadanie bardziej poboczne.
- A was coś motywuje do tego, by wyrwać się poza rodzinne ziemie?
Zgodnie z wolą Suzu srebrnooki klapnął sobie na trawie. W sumie to nie miał nic teraz do roboty, odpoczywał po misji i cieszył się wszechobecną zielenią. Była wiosna, pora zakwitu i nowego życia, chyba najlepsza pora ze wszystkich, które Satori znał. Pory roku w tym klimacie były zupełnie inne niż na pustyni. Część z nich Satori znał jedynie z tego, co mu powiedziano. Takiej zimy to nigdy na oczy nie widział, więc zaskoczenie może być spore, gdy zawędruje na daleką północ.
- Tak, pierwszy raz. Jestem ciekaw innych kultur, obyczajów, stylu i poziomu życia, także historii oraz niebezpieczeństw. Chcę zobaczyć co oferuje świat, przy okazji pomagać, by stał się lepszy. Jeden dobry uczynek już chyba na liście mam. - uśmiechnął się nieznacznie. Blefu w tym nie było, ale nie wspomniał, że podróżuje także, by odnaleźć pewną osobę, której Satori musi wymierzyć karę. Osobista zemsta, ot co. Wymierzanie sprawiedliwości małemu złu po drodze to zadanie bardziej poboczne.
- A was coś motywuje do tego, by wyrwać się poza rodzinne ziemie?
0 x
- Yami
- Posty: 2977
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4268
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości