Wioska Rolników
Re: Wioska Rolników
Zrobić jakąś, wielka, brawurową burdę, po której byłoby o nas głośno, a jednocześnie nasi liderzy byliby z tego zadowoleni? Brzmi naprawdę fajnie i interesująco. Chętnie bym wziął w czymś takim udział. Problem jednak w tym, że trudno znaleźć okazję do wykazania się, a jeśli już jakaś jest, to jeszcze trudniej faktycznie się wykazać. W walce z kunoichi w kopalni miałem idealną okazję, a wyszło, jak zwykle. Nikogo nie zabiłem, nikogo nie wysadziłem i jedyne co udało mi się zrobić, to przeżyć i uratować sztygara. Z Hikaru pewnie poszłoby jednak lepiej. We dwóch na pewno jesteśmy dużo silniejsi niż w pojedynkę, co pokazaliśmy chociażby walcząc z tymi bandytami w górze rzeki.
- Przez tę moją małą burdę, pan Naohiro pewnie musiał świecić oczami przed władzami miasta. Jak go znam, to dopóki nie usłyszy o mnie czegoś pozytywnego, to pierwsze co ze mną zrobi, jak mnie zobaczy, to wysadzi mnie w powietrze. Masz jednak rację, przydałaby się jakaś ładna brawurowa akcja. Włóczę się jednak po tym kraju już jakiś czas i muszę przyznać, że nie jest tak łatwo o coś takiego. Może warto będzie podpytać na tym festiwalu, o którym wszyscy dookoła trąbią od jakiegoś czasu? Na pewno będzie tam dużo ludzi, więc może znajdzie się i ktoś, kto będzie potrzebował wysadzić jakąś dużą rzecz. Jeśli natomiast nie znajdziemy niczego takiego tam, to pójdziemy gdzieś do innego kraju, najlepiej rządzonego przez jakiś klan. Tam na pewno albo poprawimy relacje naszych z tym klanem, albo osłabimy ten klan. Tak czy siak, same profity, ha ha - odpowiadam Hikaru, kończąc ubieranie się.
- Przez tę moją małą burdę, pan Naohiro pewnie musiał świecić oczami przed władzami miasta. Jak go znam, to dopóki nie usłyszy o mnie czegoś pozytywnego, to pierwsze co ze mną zrobi, jak mnie zobaczy, to wysadzi mnie w powietrze. Masz jednak rację, przydałaby się jakaś ładna brawurowa akcja. Włóczę się jednak po tym kraju już jakiś czas i muszę przyznać, że nie jest tak łatwo o coś takiego. Może warto będzie podpytać na tym festiwalu, o którym wszyscy dookoła trąbią od jakiegoś czasu? Na pewno będzie tam dużo ludzi, więc może znajdzie się i ktoś, kto będzie potrzebował wysadzić jakąś dużą rzecz. Jeśli natomiast nie znajdziemy niczego takiego tam, to pójdziemy gdzieś do innego kraju, najlepiej rządzonego przez jakiś klan. Tam na pewno albo poprawimy relacje naszych z tym klanem, albo osłabimy ten klan. Tak czy siak, same profity, ha ha - odpowiadam Hikaru, kończąc ubieranie się.
0 x
Re: Wioska Rolników
Hikaru wysłuchał tego, co miał do powiedzenia Harran. Mimo, że jego twarz nie wyrażała żadnych emocji (jak przez większość czasu), słuchał swojego nowego towarzysza z zaciekawieniem.
- Nie pomogę ci w twoich relacjach z tym, kogo zwiesz Naohiro, ale co do festynu to dobry pomysł. Gdybyś był jednak powiedzieć mi coś więcej o tym wydarzeniu, to byłbym wdzięczny, bo mimo że też szwendam się po okolicy od jakiegoś czasu, to nic o tym nie wiem - stwierdził i westchnął. Ostatnio jego życie było jakieś... bezcelowe i puste. Potrzebował wyzwania, długofalowego celu, któremu mógłby podporządkować swoje działania.
- No i podróż do innego kraju też wydaje się być ciekawym pomysłem... o ile tylko będziemy uważać. Na wrażym terytorium to już nie przelewki - odpowiedział w sumie truizmem, ale chciał zwrócić uwagę na to, że walka z bandytami i walka z innymi shinobi to dwie zupełnie różne rzeczy.
- Nie pomogę ci w twoich relacjach z tym, kogo zwiesz Naohiro, ale co do festynu to dobry pomysł. Gdybyś był jednak powiedzieć mi coś więcej o tym wydarzeniu, to byłbym wdzięczny, bo mimo że też szwendam się po okolicy od jakiegoś czasu, to nic o tym nie wiem - stwierdził i westchnął. Ostatnio jego życie było jakieś... bezcelowe i puste. Potrzebował wyzwania, długofalowego celu, któremu mógłby podporządkować swoje działania.
- No i podróż do innego kraju też wydaje się być ciekawym pomysłem... o ile tylko będziemy uważać. Na wrażym terytorium to już nie przelewki - odpowiedział w sumie truizmem, ale chciał zwrócić uwagę na to, że walka z bandytami i walka z innymi shinobi to dwie zupełnie różne rzeczy.
0 x
Re: Wioska Rolników
Chwila, coś mi tu nie gra. Hikaru twierdzi, że jest ze szczepu Douhito. Ba, sam widziałem jak użył techniki charakterystycznej dla tego szczepu, aby wysadzić tamę, a wcześniej leciał na ptaku zrobionym z ichniej gliny. Jak to więc możliwe, że on nie ma pojęcia kim jest Naohiro, lider klanu Haretsu, a więc i pośrednio lider jego szczepu, skoro Douhito i ich lider Ekiken podporządkowali się klanowi Haretsu, a więc i liderowi tego klanu, czyli Naohiro właśnie. Coś w każdym razie na pewno jest tutaj nie tak.
- Chwila, jaki "ten, kogo zwę Naohiro", chyba sobie jaja robisz. Przecież pan Naohiro jest liderem klanu Haretsu, a więc de facto panem kraju Tsurai, z której pochodzi również twój szczep. Jak możesz nie wiedzieć takich rzecz?. Rozumiem, gdybyś nie wiedział, kto rządzi w Shigashi, czy tej tutaj wiosce, cholera sam w sumie nie jestem pewien tego pierwszego, a o drugim nie mam pojęcia. Swój kraj trzeba jednak znać.
- Chwila, jaki "ten, kogo zwę Naohiro", chyba sobie jaja robisz. Przecież pan Naohiro jest liderem klanu Haretsu, a więc de facto panem kraju Tsurai, z której pochodzi również twój szczep. Jak możesz nie wiedzieć takich rzecz?. Rozumiem, gdybyś nie wiedział, kto rządzi w Shigashi, czy tej tutaj wiosce, cholera sam w sumie nie jestem pewien tego pierwszego, a o drugim nie mam pojęcia. Swój kraj trzeba jednak znać.
0 x
Re: Wioska Rolników
- No fakt, przepraszam - odpowiedział Hikaru ganiąc się w myślach za chwilę zaćmienia umysłowego - skoro tak mówisz, to chodźmy. W sumie to zapewne ten festiwal, o którym mówił dziwny gość, którego dowoziłem z fajerwerkami. Tak, na pewno o to chodzi - stwierdził chłopak, po czym podrapał się po głowie. Przystał na propozycję Harrana i mogli udać się razem tam, gdzie proponował chłopak z klanu Haretsu. Co dalej? Czas pokaże. Festyny wiejskie są różne, ale mają jedną cechę wspólną - zawsze ktoś przesadza z alkoholem i zaczynają się ciekawe sytuacje...
0 x
Re: Wioska Rolników
Rozmowa Harrana z Hikaru połączona z obmyciem się z trudów podróży oraz krwi walki przedłużyła się nieco i gdy postanowili udać się na miejscowy festiwal był już wieczór. Harran nie pamiętał z jakiej okazji organizowany jest ów festiwal, jednak kompletnie nie miało to dla niego żadnego znaczenia. Festiwal oznaczał dużą imprezę z ogromną ilością ludźmi, głośnymi zabawami oraz zapowiedzianymi przez Hikaru fajerwerkami, a młodzieniec uwielbiał wszystko co jest z tym związane. Tłok, hałas i mnóstwo wydarzeń dookoła, które miały pomóc mieszkańcom okolicy przeżyć kolejne nudne tygodnie na wsi, gdzie zwykle nic się nie dzieje, były tym co Haretsu kochał. Gdy więc wrócili do wioski, okazało się, że impreza już się zaczęła i wyglądała dokładnie tak, jak Harran oczekiwał.
- Wow, to wszystko wygląda świetnie. Szkoda, że wieśniacy nie organizują takich festynów dużo częściej. Chciałbym przy każdej atrakcji spędzić długie godziny, aby móc wycisnąć z tej imprezy wszystko co się da. Zacznę chyba od namiotu komediantów. Idziesz ze mną Hikaru? - powiedział rozemocjonowany Harran w stronę swego towarzysza, jednocześnie ruszając w zapowiedzianym kierunku.
- Wow, to wszystko wygląda świetnie. Szkoda, że wieśniacy nie organizują takich festynów dużo częściej. Chciałbym przy każdej atrakcji spędzić długie godziny, aby móc wycisnąć z tej imprezy wszystko co się da. Zacznę chyba od namiotu komediantów. Idziesz ze mną Hikaru? - powiedział rozemocjonowany Harran w stronę swego towarzysza, jednocześnie ruszając w zapowiedzianym kierunku.
0 x
Re: Wioska Rolników
Okazało się, że festiwal trwał już w najlepsze. Korowody pstrokatych kuglarzy, dzieci szukające okazji do zaznania każdej atrakcji, a gdzieś po kątach dziwni jegomoście. Niektórzy wyglądali już nawet na lekko wstawionych. Albo tylko tak się wydawało chłopakowi w ciemnym ubraniu.
- Namiot komendantów? Komendiantów? Komenta... W sensie, że ludzi, którzy robią różne sztuczki? Dzięki. Z tego co widzę, skonstruowali już arenę, na której amatorzy będą się pojedynkować, chciałbym to zobaczyć - stwierdził, patrząc na wspomniany ring, który już prawie stał się miejscem potyczki między pierwszymi śmiałkami.
- W razie czego, wiesz gdzie mnie znaleźć - powiedział - i nie szukaj kłopotów, bo będziemy musieli wysadzić to miejsce w powietrze - zażartował na koniec i skierował się ku miejscu, gdzie zebrali się już widzowie. Był ciekaw, czy zobaczy coś więcej niż tylko prymitywne bójki.
- Namiot komendantów? Komendiantów? Komenta... W sensie, że ludzi, którzy robią różne sztuczki? Dzięki. Z tego co widzę, skonstruowali już arenę, na której amatorzy będą się pojedynkować, chciałbym to zobaczyć - stwierdził, patrząc na wspomniany ring, który już prawie stał się miejscem potyczki między pierwszymi śmiałkami.
- W razie czego, wiesz gdzie mnie znaleźć - powiedział - i nie szukaj kłopotów, bo będziemy musieli wysadzić to miejsce w powietrze - zażartował na koniec i skierował się ku miejscu, gdzie zebrali się już widzowie. Był ciekaw, czy zobaczy coś więcej niż tylko prymitywne bójki.
0 x
Re: Wioska Rolników
- Jasne, tylko nie wysadzaj niczego beze mnie, ha ha! - odpowiadam wesoło Hikaru, po czym udaję się w zapowiedzianym przez siebie kierunku. Chcę dobrze spędzić na tym festiwalu czas, więc szkoda męczyć się, aby dogodzić wszystkim naraz. Grunt, to żebym ja był zadowolony.
Namiot komediantów był dosyć spory tak, że byłby w stanie pomieścić nawet około stu osób. Z racji tego, że większość miejsca zajmowała scena, organizatorom udało się jednak zmieścić w środku jedynie około trzydziestu krzesełek. Większość ludzi zmuszona więc była stać z tyłu i po bokach, jeśli chciała obejrzeć przedstawienie komediantów. Gdy Harran wszedł do namiotu ze sceny właśnie schodzili żonglerzy. Młodzieniec próbował przecisnąć się do pierwszych rzędów stojących ludzi, jednak wciąż nie widział wszystkiego zbyt dokładnie, ponieważ widok zasłaniały mu cudze czubki głów oraz kapeluszy. Dostrzegł jednak czubek jakiegoś białego i brązowego, zwyczajnego kija. Oba były obwiązane kolorowymi, pasiastymi wstążkami. Haretsu nie dostrzegł na razie niczego więcej, jednak pierwsze rzędy publiczności już zdążyły wybuchnąć śmiechem. Po chwili jednak udało mu się ustawić tak, że dostrzegł wyraźnie co dzieje się na scenie. Stały tam naprzeciwko siebie dwie świnie. Obie świnie były dosiadane przez karły. Jeden karzeł miał karykaturalnie namalowane na czole dwie kropki i trzymany przez niego biały patyk okazał się być długą kością. Drugi karzeł miał mocno podkreślone węgielkiem oczy oraz wiadro z piachem na plecach. Po chwili karły zaczęły szarżować na świniach w swoją stronę, próbując wzajemnie zrzucić się ze swoich wierzchowców za pomocą patyka i kości. Maciory, których dosiadali głośno kwiczały i chrumkały, gdy jeźdźcy próbowali je poganiać uderzając piętami. Pomimo iż karły starły się ze sobą już kilkakrotnie, oba wciąż trzymały się na swoich wierzchowcach, jednak coraz bardziej jednak się na nich chwiali, przez co w oczach publiki wyglądali tylko jeszcze bardziej komicznie. Ostatecznie jednak chwilę przed kolejnym zwarciem locha karła z kością postanowiła ulżyć swoim jelitom i wydaliła się na środku sceny, co zgrabnie wykorzystał karzeł z niemalże już pustym wiadrem, strącając przeciwnika swoim kijem na tyle umiejętnie, że ten wleciał prosto w odchody swojej świni. Na koniec oba karły stanęły przed publiką trzymając swoje świnie na sznurkach i ukłoniły się na tyle niezgrabnie, że wywołały kolejną salwę śmiechu, po czym zeszły ze sceny i zniknęły, pozostawiając po sobie na scenie jedynie świńską kupę.
Namiot komediantów był dosyć spory tak, że byłby w stanie pomieścić nawet około stu osób. Z racji tego, że większość miejsca zajmowała scena, organizatorom udało się jednak zmieścić w środku jedynie około trzydziestu krzesełek. Większość ludzi zmuszona więc była stać z tyłu i po bokach, jeśli chciała obejrzeć przedstawienie komediantów. Gdy Harran wszedł do namiotu ze sceny właśnie schodzili żonglerzy. Młodzieniec próbował przecisnąć się do pierwszych rzędów stojących ludzi, jednak wciąż nie widział wszystkiego zbyt dokładnie, ponieważ widok zasłaniały mu cudze czubki głów oraz kapeluszy. Dostrzegł jednak czubek jakiegoś białego i brązowego, zwyczajnego kija. Oba były obwiązane kolorowymi, pasiastymi wstążkami. Haretsu nie dostrzegł na razie niczego więcej, jednak pierwsze rzędy publiczności już zdążyły wybuchnąć śmiechem. Po chwili jednak udało mu się ustawić tak, że dostrzegł wyraźnie co dzieje się na scenie. Stały tam naprzeciwko siebie dwie świnie. Obie świnie były dosiadane przez karły. Jeden karzeł miał karykaturalnie namalowane na czole dwie kropki i trzymany przez niego biały patyk okazał się być długą kością. Drugi karzeł miał mocno podkreślone węgielkiem oczy oraz wiadro z piachem na plecach. Po chwili karły zaczęły szarżować na świniach w swoją stronę, próbując wzajemnie zrzucić się ze swoich wierzchowców za pomocą patyka i kości. Maciory, których dosiadali głośno kwiczały i chrumkały, gdy jeźdźcy próbowali je poganiać uderzając piętami. Pomimo iż karły starły się ze sobą już kilkakrotnie, oba wciąż trzymały się na swoich wierzchowcach, jednak coraz bardziej jednak się na nich chwiali, przez co w oczach publiki wyglądali tylko jeszcze bardziej komicznie. Ostatecznie jednak chwilę przed kolejnym zwarciem locha karła z kością postanowiła ulżyć swoim jelitom i wydaliła się na środku sceny, co zgrabnie wykorzystał karzeł z niemalże już pustym wiadrem, strącając przeciwnika swoim kijem na tyle umiejętnie, że ten wleciał prosto w odchody swojej świni. Na koniec oba karły stanęły przed publiką trzymając swoje świnie na sznurkach i ukłoniły się na tyle niezgrabnie, że wywołały kolejną salwę śmiechu, po czym zeszły ze sceny i zniknęły, pozostawiając po sobie na scenie jedynie świńską kupę.
0 x
Re: Wioska Rolników
Obserwowałem ten teatrzyk, sztukę, czy jakkolwiek twórcy chcą to zwać, z podobnym zapałem, jak reszta publiczności. W końcu nie codziennie widuje się parę karłów, a jeszcze rzadziej świnie, które dają się tym karłom dosiadać. Całość była okraszona przepięknym kontekstem politycznym. Pochodzę z Tsurai, w Samotnych Wydmach, więc chcąc nie chcąc wiem trochę o niedawnym konflikcie Sabaku z Kaguya. Kaguya byli nawet twardzi, a dali się rozgnieść na miazgę zwykłemu szczepowi Sabaku. W rezultacie ta świńska walka to naprawdę solidne widowisko zwłaszcza, że w finale do tego wszystkiego doszły fekalia, a to zawsze sprawia, nomen omen, kupę śmiechu. Wiadomo, że wszystkim będzie się podobało, gdy z kształtnego odbytu lochy będzie wypadać brązowa maź. Maź sama w sobie jest obrzydliwa, jednak sam zadek jest niczego sobie. To jak jest obijany i stukany przez kształtny bucik karzełka, sprawia tylko, że fałdki tłuszczu kołyszą się i falują nadając całości kształt, który jest bardzo miły dla oka. Ponadto w samym tym chrumkaniu jest coś urzekającego. Trochę jakby nieustannie słyszały naprawdę dobry żart i śmiały się tak głośno, że aż brakło im tchu i pobierając powietrze wydają te urokliwe kwiki i chrumkania. Ciekawe, czy podczas spółkowania wydają podobne dźwięki? Ciekawe jak to brzmi i szczegółowo wygląda, gdy knur dosiada maciory?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości