W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
18+ Chłopak wysłuchał tego, co powiedziała siostra, po czym westchnął lekko, ale z uśmiechem. Wiedział, że jego ciało reaguje nieco zbyt szybko, jak na potrzeby Izanami, przez co zawsze było mu głupio - nie chciał, aby pomyślała, że tylko na tym mu zależy. Niemniej, ciało młodzieńca rządziło się swoimi prawami...
- Wiem, wiem... poczekam do wizyty w źródłach. Zresztą i tak potrzebuję porządnej kąpieli naj... - zaczął odpowiadać, nagle z jakiegoś powodu zamyślonej siostrze, kiedy ta go pocałowała. Zdusiło to błyskawicznie jego słowa, a on przymknął oczy i objął siostrę, mocno przyciskając do siebie, natychmiast odwzajemniając pocałunek. Intensywnie, jakby chciał przez to zachować go w pamięci na dłużej. Po krótkiej chwili oderwał swoje usta od ust bliźniaczki, akceptując dokładnie tyle, ile mu z siebie dała.
-Kocham Cię.- powiedział pogodnym tonem, chociaż wiedzial, że równie dobrze mógłby stwierdzić, że słońce świeci. Mimo to czuł potrzebę zwerbalizowania tego prostego faktu. Zaraz też uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze, w takim razie im prędzej się zabiorę za zbieranie informacji, tym prędzej będziemy mogli udać się do gorących źródeł. Jak już wybierzesz dla was kimona, gdzie cię będę mógł znaleźć? Tutaj, albo na dziedzińcu ryokana? -
18+ Zawsze ją zaskakiwało, kiedy wyznawał jej takie rzeczy. Wiedziała to, ale nie lubiła, kiedy był wylewny. Skrzywiła się lekko i uśmiechnęła się do niego w nieco wymuszony sposób.
- Y-hm, tak, wiem. Ja ciebie też. Będę tutaj albo na dziedzińcu - powiedziała szybko i odsunęła się od chłopaka. Zasunęła swoje keikogi, jakby na znak, że skończył się czas przyjemności i gapienia się na jej klatkę piersiową. Skończyła swoją herbatę i wstała, odchodząc w stronę okna, żeby spojrzeć na zewnątrz, chcąc poczekać, aż jej brat się zacznie przygotowywać do wyjścia. Czekała, aż będzie miała chwilę dla siebie i będzie mogła spokojnie poćwiczyć i zająć się sobą.
Wypuścił siostrę z objęć, po czym sam podniósł się z podłogi. Co prawda czuł podskórnie, że Izanami nie czuje się w pełni komfortowo, kiedy otwarcie mówi o swoich uczuciach wobec niej, jednak tym bardziej doceniał to, że starała się mu tego nie okazywać. Postanowił zatem, jak zwykle, skupić się na czynach, zamiast na słowach. Upewnił się, że jego kimono jest na miejscu, po czym sięgnął po kunaia zostawionego niedaleko wejścia i ubrał sandały.
- W takim razie do zobaczenia. Postaram się zdobyć dla nas jakieś ciekawe i wiarygodne informacje. Miłego treningu, Izanami. - żegna się z uśmiechem z siostrą, poświęcając ostatnie kilka sekund na podziwianie jej profilu. Wreszcie odwraca się i - upiąwszy wpierw włosy tak, by mu nie przeszkadzały - wychodzi z pokoju, zostawiając siostrę samą.
Odebrałam mieszek od zleceniodawcy i ukłoniłam się delikatnie.
- Dziękuję bardzo. Nieee, skądże. Shiro bardzo pomogła bo chyba bym zabłądziła po drodze do pana Hijitou. - powiedziałam śmiejąc się delikatnie. - Też miło było Ciebie poznać Shiro-san.
Widząc czarujący uśmiech dziewczyny trochę spłonęłam rumieńcem i pomachałam do dziadka i wnuczki po czym się odwróciłam i szybkim krokiem udałam się z powrotem do Ryokanu, gdzie miałam wynajęty mój pokój.
Nic mi się tak nie marzyło jak odpoczynek po tym długim dniu. Może jeżeli najdzie mnie ochota to pójdę do gorących źródeł? Wracając zastanawiałam się co począć co w efekcie sprawiło iż nawet nie zauważyłam kiedy byłam już z powrotem pod wejściem do Ryokanu "Ī tabemono". Weszłam do środka i udałam się na wyższe piętro do mojego pokoju.
Kiedy została sama odetchnęła głęboko z ulgą. Obecność brata przez cały czas powodowała, że dziewczynie było duszno i potrzebowała trochę powietrza. Chociaż powietrza potrzebowała metaforycznie, otwarła okno i odetchnęła chłodnym, jesiennym powietrzem. Ciche odgłosy osady docierały do niej, kiedy przez chwilę stała z zamkniętymi oczami. Kiedy jesienny wiaterek spowodował, że zrobiło jej się zimno, zamknęła okno i schowała się w środku.
Usiadła na samym środku pokoju, krzyżując nogi i prostując plecy. Dłonie położyła na kolanach i zamknęła oczy. Skupiła się na swoim oddechu, spowolniła go i pogłębiła. Jej ciało się zrelaksowało - mięśnie przestały się napinać, serce zaczęło bić wolniej. Poczuła spokój, dzięki czemu mogła skupić się na jej wnętrzu. Złożyła dłonie.
Ne
Gdyby miała to opisać, byłoby to lekkie łaskotanie w okolicy żołądka.
Ushi
Mrowienie powoli rozchodziło się po jej ciele. Nie przyspieszała tego - chciała, żeby wypełniło ją dokładnie.
Tora
Przede wszystkim dłonie. To naturalne, że najłatwiej kontrolować czakrę w dłoniach. To one są przedłużeniem twojej woli. Jak chcesz coś zrobić, bierzesz się za to rękami.
U
Poczuj to w nadgarstkach. W przedramionach, łokciach i ramionach. Teraz w barkach. Tak, pozwól się rozprzestrzeniać Poczuj, jak każdy kawałek twojego ciała jest penetrowany przez twoją energię i jesteś jego świadoma.
Tatsu
Czujesz jej kolor? Czuła. Była bladofioletowa.
Mi
Teraz wróć czakrę do dłoni. Spróbuj umieścić tam całość, ale nic nie uwalniaj. Teraz prześlij ją do stóp. Ale nie rozpraszaj i nie staraj się mieszać na nowo - po prostu przesuń ją w swoim ciele
Uma
Czujesz ten brak w dłoniach? Czujesz energię w stopach? Teraz wróć czakrę do dłoni ponownie. I powtórz kilka razy. Nie spiesz się. Masz poznać swoją czakrę
Hitsuji
Twoje dłonie są twoim największym skarbem. Inteligencja, bystrość, uroda - nic nie znaczą w tym świecie. Twoje dłonie ochronią cię przed śmiercią, okaleczeniem i gwałtem, bo będziesz wartościowa nawet dla wroga. Poczuj czakrę we wszystkich palcach i w całej dłoni.
Saru
Zaczęła wypuszczać powoli czakrę swoją całą dłonią, nie spiesząc się. Bez techniki, bez nadawania jej jakichkolwiek właściwości. Czysta czakra.
Tori
Zwiększała intensywność, niemal czując, jak jej rozpiera dłonie i niemal rozdzieliła je, łamiąc pieczęć.
Inu
Zmieniła sposób wypuszczania czakry na pulsujący, w małych interwałach próbując pozbyć się większej ilości energii i blokować, zanim wymknęło jej się to spod kontroli.
I
Wypuściła resztkę czakry z siebie, biorąc bardzo głęboki oddech. Pierwszy cykl rozgrzewki skończony. Jeszcze cztery i mogła zabrać się za trening właściwy.
***
Kiedy po godzinie skończyła właściwy trening, była wykończona. Mentalnie i fizycznie. Niemniej czuła z tego powodu przyjemność. Leżała plackiem na podłodze, cudownie sama, cudownie zmęczona, cudownie wiedząc, że wszystko zależało tylko od niej i od jej prawdziwej siły i jej prawdziwego talentu. Czuła, że się rozwija, że nie stoi w miejscu. Do tego robi to na własnych warunkach, a nie goniona przez ojca, żeby ćwiczyła, bo sharingan najważniejszy przecież jest.
- Kiedyś ci tego twojego sharingana w dupę wsadzę.
Humor, na myśl o ojcu, popsuł się jej, dlatego wstała i poprawiła swoje ubranie. Przed powrotem brata miała jeszcze załatwić kimona, co było dobrym pomysłem na rozproszenie myśli.
Przed wyjściem z pokoju założyła swoje sandały, następnie ruszyła porozmawiać ze śliczną kelnerką, która o kimonach poinformowała jej brata. Zastała ją na dole. Dziewczyna najpierw musiała poprosić, żeby zastąpiła ją koleżanka, ale Izanami nie musiała czekać długo.
Kelnerka zabrała dziewczynę do jednego z pokojów na tyłach. Tam zapaliła świece i uklęknęła przy ładnie złożonych kimonach. Widać było, że traktuje je z szacunkiem, na jaki zasługiwały, chociaż nie były to szczególnie ozdobne, jedwabne kimona, jakie Izanami widywała u kobiet z klanu Uchiha oraz u innych bogatych kobiet. Nie były z jedwabiu, ale z dobrej gatunkowo bawełny. Wszystkie były ładnie zdobione.
- Jakie kimono by sobie Izanami-san życzyła? Wydaje mi się, że najbardziej pasowałoby to fioletowe, w żółte liście, do tego z obi w…
- Jakiekolwiek. Jeżeli fioletowe pasuje, niech będzie. Drugie niech będzie to jasnoniebieskie. Dla młodej dziewczyny, chyba będzie dobrze? - powiedziała Izanami chłodno, patrząc na dziewczynę beznamiętnie.
Dziewczyna się zmieszała, czując się widocznie niekomfortowo. Widać nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Przełknęła ślinę i skinęła głową, przygotowując wybrane kimona. Nie wie, jak się zachować.
- Czy zechciałaby Izanami-san spojrzeć na…?
- Nie zechciałaby. Pospiesz się.
- O-oczywiście. Czyli Izanami-san i jej brat… ten wysoki, przystojny, wybieracie się na festyn? Ja też tam będę…
Oczywiście, że będziesz.
- Prosiłam, żebyś się pospieszyła.
Dziewczyna zaczęła się uwijać, żeby przygotować kimona i obi, a kiedy miała oba już przygotowane, przesunęła je w stronę Izanami, która wzięła je w ramiona.
- Jeżeli potrzebna będzie pomoc przy założeniu…
- Obejdzie się. Tutaj zapłata - przesunęła odpowiednią sumę pieniędzy po macie.
Z kimonami Izanami wróciła do pokoju, gdzie wzięła się za rozwieszenie ich, aby tkaniny trochę odpoczęły po byciu złożonymi. Owszem, oba wybrane kimona były wyjątkowo ładne. Jasne powinno pasować do Tamaki, jako do młodej, niewinnej dziewczyny, a cienofioletowe z wzorem z żółtych liści spodobało się Izanami.
Teraz po prostu czekała na brata, żeby z nim udać się do gorących źródeł.
Przechodząc przez salę jadalną ryokanu wydawało mi się że zauważyłam Izanami rozmawiającą z jedną z kelnerek jednak nie przywiązałam do tego większej uwagi. Teraz chciałam tylko się położyć. Chociażby na chwileczkę. Przemknęłam szybko przez pomieszczenie do schodów prowadzących na wyższe piętro. Weszłam na górę i znalazłam pokój, który wynajęłam i weszłam do środka. Zamknęłam za sobą drzwi po czym rozebrałam się do bielizny, zostawiając moje ubrania schludnie złożone w kostkę obok futonu na który się następnie walnęłam i w końcu odetchnęłam głębiej, rozkoszując się miękkością mebla. Przymknęłam oczy żeby się lepiej wczuć w fazę odpoczynku. Czułam się trochę wyczerpana tym co się zdarzyło podczas dostarczania paczki oraz dość długim czasie używania Byakuganu. Przetarłam oczy i leżałam dalej plackiem na futonie, czekając na jakąkolwiek motywację żeby coś ze sobą zrobić.
Próbowałam się zdrzemnąć i w końcu odpocząć po tym dość ciężkim dniu. Powoli dryfowałam w kierunku upragnionej drzemki kiedy zostałam rozbudzona przez krzyki dochodzące z ulicy. Otworzyłam oczy i szybko byłam w pozycji siedzącej."Ygh. Dlaczego właśnie teraz?!" rozbrzmiało w mojej głowie kiedy poczułam ukłucie, które mogłoby być swego rodzaju powołaniem do sprawiedliwości czy może po prostu spowodowane poszukiwaniem motywacji. Szybko wstałam i zaczęłam się ubierać. Kiedy już wszystko miałam na sobie podeszłam do okna i uaktywniłam Byakugan, po czym rozejrzałam się po okolicy w trybie patrzenia w linii prostej aby zlokalizować gdzie dokładnie ma miejsce zamieszanie i gdzie może być złodziej.
Ranga D - Pierwszy stopień rozwoju Byakugana. Użytkownik od teraz jest w stanie aktywować swe Dōjutsu, co objawia się pojawieniem się delikatnych rys na tęczówkach oraz uwydatnieniem się żył wokół oczu. Dzięki tej umiejętności shinobi zyskuje wszystkie bonusy Białych Oczu, a co z tym idzie - dostaje on możliwość opanowania pierwszych technik swego klanu. Nie jest to na razie zbyt wiele, ale nawet teraz odpowiednio użyte mogą wpłynąć na wynik walki.
Szybko skanowałam wzrokiem okolicę szukając potencjalnego złodzieja. Przechodnie, nie. Dzieci grające w piłkę, nie. Jakiś faced odchodzący od gestykulującej kobiety... Huh. Śliwka wpadła w kompot. Skupiłam wzrok na mężczyźnie i otworzyłam okno na oścież. Szybo upewniłam się co do trasy, którą będę mogła dotrzeć do podejrzanego i wskoczyłam najpierw na parapet a następnie z parapetu skoczyłam na dach niedalekiego budynku. Cały czas skupiając się aby nie zgubić złodzieja ruszyłam po dachach budynków w jego stronę. Starałam się omijać niepewnie wyglądające konstrukcie a kiedy trzeba było przeskoczyć nad ulicą to starałam się znaleźć wytrzymale wyglądające lądowisko.
Ranga D - Pierwszy stopień rozwoju Byakugana. Użytkownik od teraz jest w stanie aktywować swe Dōjutsu, co objawia się pojawieniem się delikatnych rys na tęczówkach oraz uwydatnieniem się żył wokół oczu. Dzięki tej umiejętności shinobi zyskuje wszystkie bonusy Białych Oczu, a co z tym idzie - dostaje on możliwość opanowania pierwszych technik swego klanu. Nie jest to na razie zbyt wiele, ale nawet teraz odpowiednio użyte mogą wpłynąć na wynik walki.
Zostawiwszy siostrę samą, Izanagi wpierw na spokojnie rozciągnął się trochę, nim zszedł na dół. Pomyślał, że powinien chyba dawać teraz Izanami trochę więcej czasu w samotności. Długo podróżowali razem, co mogło ją nieco zmęczyć. W końcu wiedział, jak bardzo bliźniaczka ceni sobie chwile, które może poświęcić tylko na trening oraz na odpoczynek w samotności. On sam nigdy nie miał specjalnej potrzeby odpoczynku od niej, ale wiedział, że i jemu takie rozstanie - choćby i kilkugodzinne - dobrze zrobi.
Trwało teraz wczesne popołudnie, a pora obiadowa (na którą trafili wcześniej) minęła - zatem ruch w restauracji na dole powinien być nieco mniejszy. Większość najemników pewnie o tej porze i tak będzie załatwiać jeszcze sprawunki na mieście, nim rozejdą się na dobre pić po knajpach, wobec czego Izanagi postanowił wpierw wybrać się na osławione targowisko w Shigashi, aby posłuchać handlarzy oraz po prostu poczuć atmosferę miasta. Przy okazji - może znajdzie coś ciekawego dla siostry? Od dawna planował jej kupić coś konkretnego, najlepiej związanego bezpośrednio z jej zainteresowaniami, czyli medycyną. Cokolwiek zdejmie jej uwagę z ojca i tego, co się działo w domu. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek uda mu się naprawdę wygrać tę walkę - naprawdę chciałby, żeby Izanami zaznała kiedyś faktycznego spokoju i uwolniła się od widma ojca.
Z tymi myślami wyszedł na ulicę, podążając ku targowisku. Targowisku, które najpierw poczuł, a dopiero potem zobaczył. Mieszanina zapachów, jaka uderzyła go w nozdrza po tygodniach spędzonych w podróży, okazała się być tyleż zaskakująca, co w jakiś sposób przyjemna - nawet, jeśli nie wszystkie zapachy były tak naprawdę miłe. Dominował jednak zapach przypraw, sprowadzanych zarówno z pobliskiego Yusetsu, jak i dalszych prowincji, takich jak chociazby Tsurai. Z Yusetsu wystawiano także wiele produktów rolnych, które przykuwały uwage mieszkańców, jak i przyjezdnych - w końcu kto by nie chciał urozmaić swojej diety towarami spoza swego regionu? W innych częściach targu można było zauważyć także mniejsze i większe cudeńka inżynierii, sprowadzane między innymi z Sabishi, bądź też drewniane zabawki z Kyozo i Soso. Hałas był naturalnie ogromny, gdyż wiele osób zjechało się juz na zbliżający się wielkimi krokami festiwal i czas pozostały do wydarzenia umilało sobie również zakupami.
Chłopak przystawał tu i ówdzie, a to wąchając jakies przyprawy, a to biorąc do ręki któryś z mechanizmów - te ostatnie w dużej mierze opiewały one jednak na zabawki, więc ostatecznie odkładał je na miejsce. Przy okazji słuchał tu i ówdzie handlarzy narzekających na opóźnione dostawy, czy też przeciwnie - promieniejących zadowoleniem, że transport dotarł bez problemów i na czas, akurat przed festiwalem.
Tym jednak, co faktycznie zwróciło jego uwagę, była część targowiska, w której swe stragany rozłożyli handlarze ziołami, lekarstwami, jak i truciznami, przy czym te ostatnie - jak uczyła go siostra - od lekarstw często różniły się jedynie dawką. On sam nie miał o nich pojęcia, jednak z niejaką ciekawością oglądał kolejne stoiska, dopytując od czasu do czasu o działanie poszczególnych specyfików, bądź też ich pochodzenie, starając się przy okazji jak najwięcej zapamiętać, by później zdać relację Izanami. W pewnym momencie odkrył pewne novum pośród handlarzy - jeden z nich mianowicie, poza sporym zapasem medykamentów z Sabishi, mial na sprzedaż także spisane na zwojach traktaty medyczne z tamtego rejonu.
- Czyżbyście mieli zacięcie medyczne, młodzieńcze? Coś wam wpadło w oko? - spytał Izanagiego sprzedawca, niski i dość gruby mężczyzna o okrągłej twarzy, z uśmiechem mówiącym, że oto wita dawno niewidzianego bratanka.
Cóż, uśmiech i rozmowa nie zaszkodzą. W końcu po to tu jest.
- Ha, ha, ja to niekoniecznie... Za wysokie progi jak na mnie. Ale moja siostra to już tak - szkoli się na medyka. Zastanawiałem się, czy by jej jakiegoś prezentu nie dać - niedługo będzie mieć urodziny. .. Może u was coś znajdę? - zaśmiał się Izanagi, dając się wciągnąć w rozmowę.
- Aaa, no to pięknie, pięknie! Chwali się wybór profesji szanownej siostry, lekarzy nigdy za wielu. Czasy niespokojne, to nie wiadomo kiedy trzeba będzie takiego wezwać. Rozglądnijcie się, proszę - mam tutaj bardzo ciekawe pozycje, zarówno dla aspirującego, jak i doświadczonego medyka. - handlarz wysunął się zza straganu, podchodząc bliżej izanagiego by lepiej przedstawic mu ofertę, wskazując kolejne zwoje i ich tytułu. - 'Pośród ziół pustyni'... 'Wersety o trutkach i antidotach północnego Sabishi'... 'Medycyna w okresie Pustynnego Pogromu', to nowinka zupełna, ledwie tydzień temu sprowadziłem kopię... O, albo to, zupełny rarytas! 'Rośliny zdrowotne zza Muru'. Bardzo ciekawa pozycja, dwóch medyków znajomych ją ode mnie kupiło, bardzo zadowoleni obaj. Może nieco za trudna dla siostry na ten moment, ale będzie świetną inwestycją na przyszłość. -
Izanagi dał handalarzowi mówić, przeglądając kolejne propozycje, starając się ocenić, co takiego mogłoby spasowac siostrze. Przy ostatniej pozycji zauważył, iż najwyraźniej mężczyzna miał na stanie tylko pierwszą część z najwyraźniej trzyczęściowego cyklu. Nie omieszkał o to spytać handlarza, który machnął na to ręką z widocznym zrezygnowaniem i pokręcił głową.
- A tak, macie oko, młodzieńcze. Faktycznie, komplet to trzy zwoje. Niestety, połasiłem się i wynająłem nieznanego mi zbyt dobrze mistrza karawany, który obiecał dostarczyć mi towar krótszą drogą, w sam raz na festiwal... Opinię mial uczciwego człowieka, no ale widzicie, miał być tydzień temu, a jak kamień w wodę. I nie on pierwszy ponoć, bo jak pytałem kolegów po fachu, to juz któraś karawana, która ginie na tym szlaku. Trzeba było nie być chciwym i wybrać bezpieczny, główny szlak, no ale... Mądry shinin po szkodzie. - westchnął rozmówca Izanagiego, po czym łypnął okiem na kunai przytroczony do pleców chłopaka. - A wy, jak rozumiem, mieczem do wynającia jesteście? Shinobi jakiś? -
- Zgadza się, shinobi. Teraz za jakimś zajęciem się rozglądam, możeście słyszeli o kimś, kto by potrzebował kogoś do ochrony towaru? Na miejscu, albo w trasie? - dopytał młody shinobi, na co handlarz - zgodnie z jego przewidywaniami - przyklasnął.
-Ha! Młodzieńcze, no to widać los cię do mnie sprowadził, bo faktycznie po festiwalu Gildia planuje wysłać kilka karawan. W mieście działa kilka grup najemniczych - poszukajcie ich po karczmach, raczej każdy z chęcią przyjmie nowe osoby do pracy. Zwłaszcza, że niektóre odnotowały straty po paru potyczkach z bandytami - niektórzy zrobili się tak bezczelni, że nawet na głównych traktach się zasadzają! Ewentualnie możecie się zgłosić do ochrony pojedynczych transportów do mniejszych osad w samym Shigashi - bezpieczniej u nas, no ale tez mniejszy zysk.-
No proszę, czyli działają raczej stałe grupy najemnicze, a nie "wolni strzelcy". Trzeba będzie się zastanowić, czy da się do którejś z grup przyłączyć. Tymczasem jednak zwrócił uwagę z powrotem na asortyment handlarza, wybierając z niej 'Wersety o trutkach i antidotach północnego Sabishi'.
- Rozumiem i dziękuję za wskazówkę. - Izanagi skłonił sie lekko, aby okazać wdzięczność rozmownemu mężczyźnie. - No, ale wróćmy do interesów, bo przecież po to tutaj przyszedłem - chyba się zdecydowałem, co chcę kupić. Ile będzie mnie kosztować ta pozycja? -
- Jak najbardziej, wracajmy do interesów! Świetny wybór - to będzie jedyne 400 Ryo! - - 400?! Nie żartujcie sobie. Może gdyby zwój był w idealnym stanie, ale te zacieki? Dam wam 200, to i tak będę stratny. - wskazuje na praktycznie mikroskopijne plamki na zwoju, w żaden sposób nie przeszkadzające w lekturze.
- To chyba wy sobie ze mnie dworujecie, młodzieńcze. Stan jest niemal doskonały! Ale niech będzie, że wam wyjdę naprzeciw - 350, bo miło się z wami konwersuje. - handlarz machnął po raz kolejny ręką, jakby ostatecznie godząc się ze stratą.
- Nadal za dużo... Pamiętajcie, że to na prezent ma być, a ufam wam, że mi porządny towar sprzedajecie - 300 Ryo! - przekomarzał się dalej, w myślach odliczając monety od ich budżetu.
- Nie... Aaach, niech wam będzie. 300 i ani Ryo mniej! - westchnął handlarz, marszcząc czoło. Kiedy jednak Izanagi odliczył wytargowaną cenę, jego twarz ponownie się rozpromieniła i nawet klepnął przyjacielsko młodego Uchihę w ramię. - No! To powodzenia w dalszej drodze! Jakbyście szukali pracy, to zgłoście się tu do któregoś z nas po festiwalu, na pewno się cosik znajdzie! -
- Pewnie, pewnie! Do zobaczenia! Dużego utargu! - odkrzyknął na pożegnanie Izanagi, po czym lżejszy o 300 Ryo, ale bogatszy w zwój o ciekawej - miejmy nadzieję - treści, ruszył w dalszą drogę, po drodze kupując jeszcze parę dango (tym razem o wiele smaczniejsze, niż te z restauracji) oraz kilka manju.
Reszta jego wizyty na targu nie była równie owocna, wobec czego wreszcie zdecydował się wstąpić tam, gdzie serwowano napitek oraz gry hazardowe, oczekując - słusznie, jak się okazało - że właśnie tam znajdzie najwięcej najemników opijających ostatnie podróże. Następne trzy godziny spędził, przysiadając się do kolejnych stolików w trzech różnych tawernach, rozmawiając, pijąc i grając w Chō-han... Niekiedy nieco oszukując poprzez ostrożne genjutsu nakładane na współbiesiadników. Dzięki temu odrobił fundusze wydane nie tylko na stawiane kolejki, ale też to, co wydał na słodycze, obiad i pokój dla nich.
To, czego udało mu się dowiedzieć, potwierdzało głównie informacje wpierw zebrane od handlarza zwojami - im dalsza trasa i mniej uczęszczana, tym niebezpieczniejsza, ale i bardziej rentowna. Do tego dalsze trasy obsługiwała zazwyczaj któraś ze zorganizownaych grup najemników, a shinobi nie byli wcale takim rzadkim widokiem pośród ich czonków. Mając już coś konkretnego do powiedzenia siostrze, zdecydował się wrócić do Rykanu, gdzie się zatrzymali.
Dość zadowolony z wypraw, wchodzi na piętro, po czym puka do pokoju, aby dać znać siostrze o swoim powrocie. Następnie otwiera kluczem drzwi i wchodzi do środka, ściągając sandały oraz odkładając kunai. Następnie szuka wzrokiem siostry.
- Wyprawa udana. Dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy... I mam dla ciebie drobny prezent. Mam nadzieję, że ci się spodoba. - stwierdza z uśmiechem, siadając przed nią, po czym sięgając po swoją torbę.
Izanagi zastał siostrę stojącą przy otwartym oknie. Okryła się kocem i siedziała na podłodze wpatrując się w wiatr poruszając liśćmi na nielicznych drzewach, które rosły w okolicy. Twarz miała spokojną, niezmąconą żadnymi silnymi emocjami, a włosy kaskadą opadały na jej ramiona i plecy. Można ją było zastać w takim nastroju wyłącznie, kiedy na jakiś czas została zostawiona sama i mogła się zregenerować psychicznie. Izanagi mógł też zauważyć, że dziewczyna jest zmęczona i wyraźnie zużyła większość swojej czakry.
Nie odwróciła się ani nie spojrzała na niego, kiedy wszedł i się odezwał. Nie odpowiedziała mu przez jakiś czas, nawet kiedy już usiadł na przeciwko niej i zaczął grzebać w swojej torbie. Wyglądała, jakby się żegnała z samotnością, a to pożegnanie sprawiało jej lekki ból.
W końcu jednak spojrzała na Izanagiego. Widząc jego uśmiechniętą twarz, rozczuliła się trochę i uśmiechnęła się do niego. Jej smutek z powodu utraty samotności się rozwiał, zastąpiony radością z powodu powrotu brata.
- No co dla mnie masz? - zapytała łagodnie, zamykając okno, żeby bratu nie było zimno.
Po udanym pościgu za złodziejem poszłam jeszcze trochę bardziej wyczerpana do ryokanu. Miałam nadzieję na chwilę wspaniałego relaksu. Do mojej głowy wpadł genialny pomysł. GORĄCE ŹRÓDŁA. Na samą myśl o cieple wody okalającym moje ciało i wdychaniu przyjemnej ciepłej pary poczułam gęsią skórkę na moim karku a wyimaginowane, przyjemne uczucie mrowienia rozpływające się po moim ciele. Tak, zdecydowanie chcę pójść do gorących źródeł. Weszłam po schodach w ryokanie i zatrzymałam się przy drzwiach do mojego pokoju. Już chciałam wejść do środka kiedy stwierdziłam że byłoby świetnie udać się do źródeł w jakimś towarzystwie. Podeszłam do drzwi prowadzących do pokoju Izanami oraz Izanagiego. Zebrałam się w sobie i zapukałam we framugę. - Ymmm, hej. Chciałabym się zapytać czy może bylibyście chętni wyjść do gorących źródeł. Pogoda jest sprzyjająca a niedługo może już być tutaj od groma ludzi ze względu na festiwal więc gorące źródła pewnie też będą pękały w szwach. Więc no, dlatego stwierdziłam że dzisiaj będzie miło pójść zanim jeszcze będzie tam tłok. - powiedziałam i uśmiechnęłam się przyjaźnie do bliźniaka który mi otworzył drzwi.
Chłopak grzebie w torbie, po czym wyciąga z niej najpierw słodycze, które podsuwa siostrze. - Najpierw zjedz coś, bo widzę, że się nie oszczędzałaś. Potrzebujesz czegoś słodkiego, żeby się zregenerować, a te dango są o wiele lepsze niż poprzednie. Na targowisku jest ewidentnie większa konkurencja u cukierników. - śmieje się lekko, a kiedy Izanami zajmuje się słodyczami, wyciąga zwój z torby, pokazując go siostrze. - Znalazłem 'Wersety o trutkach i antidotach północnego Sabishi', ten traktat medyczny, o którym rozmawiałaś jeszcze z Shiro. Jeśli się nie mylę, chciałaś mieć kopię, a u nas tego za cholerę nigdzie nie dało się dostać... no więc, jak zobaczyłem to na jednym ze straganów, uznałem, że szkoda przepuścić taką okazję. Zwłaszcza, że udało mi się jeszcze wygrać potem trochę Ryo od najemników. - mówi, nawiązując do momentu sprzed jakichś 3 miesięcy, kiedy siostra opowiadała mu o rozmowie, jaką przeprowadziła z jednym z ich klanowych medyków. Shiro właśnie powrócił z dalekiej misji właśnie w Sabishi i z zapałem opowiadał o właściwościach tamtejszych roślin, co rozpaliło zainteresowanie jego bliźniaczki. Miał jej wtedy podać właśnie ten tytuł jako dobry punkt startowy do nauki - dzieło miało bowiem opisywać zarówno bazową, uniwersalną metodologię przyrządzania trucizn i antidotów w przystępny sposób, jak i podawać trochę szczegółowych informacji dotyczących samych roślin prowincji. Izanagi obserwował z uwagą reakcję siostry, mając nadzieję, że faktycznie trafił z prezentem.