Kei modlił się, aby tylko nie zdradził go rumieniec, który zapewne pojawił się na jego twarzy za każdym razem, gdy zbliżała się do niego obca kobieta. Nieśmiały samuraj nie był gotowy do roli aż tak spoufalonego kochanka. To znaczy... wyobrażał to sobie, jednak pomiędzy teorią a praktyką ziała prawdziwa przepaść. Starał się jednak, żeby Sachi czuła się jak najbardziej komfortowo. - Nie, nie trzeba straży, Pan już wychodzi... - Prawda? Oh my, ostatnie wydarzenia dały mu tyle pewności siebie, że Seinaru naprawdę zaczął nie chodzić po świecie, lecz się panoszyć. - Idź do kuchni Słoneczko, zaraz przyjdę na śniadanko. - I jeszcze pieszczotliwie klepnął ją w tyłeczek na odchodne, żeby wzmóc efekt miłości między nimi. KLAPS! - Niczego Ci nie uwiodłem, wyluzuj się. Sachi nie była Twoja od samego początku... i to w sumie tyle. Zostaw ją w spokoju i sio. No już, sio z tego domku, sio! - Zaczął go wyganiać kijkiem, jednak nie spodziewał się, że mężczyzna odpuści. Taki choleryk pewnie nie ustąpi bez walki, dlatego w razie konieczności Seinaru wymierza mu cios kijkiem, aby tamten po prostu wyleciał za drzwi i nie miał więcej wstępu na wspólne śniadanko zakochanych.
Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Krótki wygląd:https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Trzeba przyznać, że Sachi miała stalowe nerwy. Wobec faceta, który notorycznie stosował wobec niej przemoc, teraz była w stanie zachowywać się tak, jakby Reizei dla niej nie istniał, jakby niczego nie zrobił. Wyglądało na to, że Seinaru dawał jej aż taką dawkę bezpieczeństwa? A może po prostu powiedziała sama sobie "dość" i zaczęła działać tak, jak od zawsze tego chciała. Czasem żeby spowodować lawinę wystarczy tylko popchnąć palcem jeden kamień. Ta lawina była jednak dość nietypowa. Nie było tu wylewania żalu i uczuć, a raczej ogromne wyrachowanie i pyszne jedzonko. Seinaru wpakowywał w siebie ryż i ryby dość łakomie, jednak nikomu nie podkradał z talerza. A w tym czasie były narzeczony dziewczyny krzątał się po domu, wydzierając się na ściany i krzesła. Chyba po raz pierwszy poczuł, że traci nad Sachi kontrolę, a dodatkowo jest w tej sytuacji całkowicie bezsilny. Seinaru nie krył się. Opowiadał i zabawiał, podtrzymując dobrą atmosferę między nimi, aby jeszcze bardziej upokorzyć mężczyznę. Chociaż... jego celem nie było poniżanie Reizeia, tylko sprawienie jak największej przyjemności miłej Kucharce. Opowiedział jej o obronie Muru, turnieju w Hanamurze, zwierzył się nawet pobieżnie ze śmierci Shijimy. W tym czasie oboje pakowali się do wyjazdu, Seinaru nareszcie mógł ubrać swoją zbroję i torbę, a także zarzucić na siebie płaszcz, który na morzu często mu się przydawał.
Wyglądało na to, że czas gościny powoli dobiegł końca i trzeba ruszać do domu. Seinaru zamierzał odeskortować Sachi do portu, nie odradzał nawet osiedlenia się na Teiz, jednak jedna prawie-nieznajoma dziewczyna już u niego mieszkała. Nie chciał czynić ze swojego domu schroniska dla skrzywdzonych kobiet. Pomógł jej, ale odróżniał to od pozwolenia wejścia sobie na głowę. - Zabrałem wszystko! - Spojrzał po sobie. gdy tak niewiele się ma, trudno o czymś zapomnieć. - Dziękuję za gościnę, życzę spokoju i opanowania! - Machnął Reizeiowi na odchodne, a następnie podał Sachi wolne od kija ramię. - Panienka pozwoli? - Zagadnął szarmancko, po czym, jeśli nic im nie przeszkodziło, udali się w stronę portu?
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Krótki wygląd:https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak