PORT
Re: PORT
Dziewczyna po zabiciu ostatniego z przygłupów odzyskała blask w oczach. Obejrzała się przez ramię aby zobaczyć moment wybuchu po czym spojrzała na ścianę magazynu i wzruszyła jedynie ramionami nie przejmując się tym zbytnio. Nie jej biznes, nie jej zmartwienie. Uznała, że przemilczy te sprawę. Odwróciła się od złapanego pseudo bandyty i ruszyła w stronę kryjówki jej zleceniodawcy. W drodze nawet przez chwile zastanawiała się nad zniszczeniami. Całkiem niedawno dopiero opanowała sztukę tworzenia tak silnych ładunków. Można śmiało nawet powiedzieć, że nie wiedziała jak silne te ładunki są. W końcu dotąd sprawdzała je na pustej przestrzeni, w dużych odległościach. Gdy tak rozmyślała o widoku eksplozji z bliższej niż zazwyczaj odległości w jej oczach pojawiły się łzy. *To było piękne.* W tej chwili wpadła na świetny plan. Czemu miałaby nie wspomnieć o magazynie. Przecież może zwalić wszystko na Garo. Wiedziała nawet jak zapewnić sobie jego współpracę. Obróciła głowę w bok, aby jednym okiem widzieć prowadzonego.
- Przyznasz się grzecznie panu Oru do wykonanych zniszczeń - ton dziewczyny i sposób w jaki wypowiedziała to zdanie wskazywał bardzo jasno, że ta nie przyjmie odmowy. Jeden z klonów urwał sobie trzy palce. Uzyskaną w ten sposób glinę zgniótł w kulkę i wsadził Garo do ust, a następnie upewnił się, że ten to przełknie - A to tak dla pewności - dodała uśmiechając się rozbrajająco.
Gdy dotarła do kryjówki swojego zleceniodawcy weszła bez pukania. Wmaszerowała równym pewnym siebie krokiem do pokoju, w którym znajdował się kupiec, a klony maszerujące za nią wystąpiły na przód i rzuciły Garo na kolana.
- A teraz moja zapłata - powiedział jeden z nich wyciągając otwartą dłoń w stronę Oru.
- Przyznasz się grzecznie panu Oru do wykonanych zniszczeń - ton dziewczyny i sposób w jaki wypowiedziała to zdanie wskazywał bardzo jasno, że ta nie przyjmie odmowy. Jeden z klonów urwał sobie trzy palce. Uzyskaną w ten sposób glinę zgniótł w kulkę i wsadził Garo do ust, a następnie upewnił się, że ten to przełknie - A to tak dla pewności - dodała uśmiechając się rozbrajająco.
Gdy dotarła do kryjówki swojego zleceniodawcy weszła bez pukania. Wmaszerowała równym pewnym siebie krokiem do pokoju, w którym znajdował się kupiec, a klony maszerujące za nią wystąpiły na przód i rzuciły Garo na kolana.
- A teraz moja zapłata - powiedział jeden z nich wyciągając otwartą dłoń w stronę Oru.
0 x
- Hitsukejin Shiga
- Martwa postać
- Posty: 2743
- Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4164
Re: PORT
0 x

Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.
Ekwipunek
Piękne ząbki Shigi.
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
Znane techniki
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona - Brak.
- Nabyta - Brak.
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 70
WYTRZYMAŁOŚĆ 77
SZYBKOŚĆ 121
PERCEPCJA 70
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 | 16
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- NINJUTSU E
GENJUTSU E
STYLE WALKI- Chanbara S
- Rankanken B
- ---
FūINJUTSU D
ELEMENTARNE:- KATON A
SUITON E
FUUTON E
DOTON E
RAITON E
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
- Nazwa
- Maska "Głód".
- Typ
- Ubranie, Maska
- Objętość
- Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
- Waga Fūin
- 25
- Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
- Cena
- 600 ryou
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Sumairu + Kiba
- Typ
- Unikat/Broń
- Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
- Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
- Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
- Wytrzymałość
- 100 punktów
- Zdobycie
- 500 ryou + misja C na "zamontowanie".
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Suiseki - Krzesiwo
- Typ
- Dodatek
- Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
- Zdobycie
- 300 za sztukę.
- Link do tematu postaci
- KLIK!
Re: PORT
Kiedy usłyszała próbę przeciwstawienia się jej, przewróciła oczami na raz składając ledwo widocznie znak. *Więcej mięśni niż mózgu* - skomentowała w myślach zachowanie Garo. Odebrała pieniądze i wyszła przed budynek wraz ze swymi klonami i sięgnęła do torby, z której wyciągnęła z torby 200 gram gliny. Pochłonęła ją sprawnie jamą ustną w prawej dłoni i wypluła niewielką jaskółkę. Złożyła znak i jaskółka stała się kilkukrotnie większa, swoim rozmiarem przewyższającą samą kunoichi. Kuro wskoczyła na plecy jaskółki i wzbiła się w powietrze pozostawiając za sobą i dezaktywując oba klony - te rozpadły się w bezkształtne białe kupki gliny. Młoda wyznawczyni jedynego prawdziwego boga uznała, iż czas odwiedzić rodzinne strony. Może w świątyni największy kapłan będzie miał dla niej jakieś ciekawe zadanie. *Po drodze jednak jeszcze trzeba zahaczyć sklep*. Przezorny zawsze ubezpieczony, a w jej wypadku oznaczało to stałe posiadanie dużego zapasu gliny, która jakby nie patrzeć była jej potężną, aczkolwiek jedyną wprawdzie bronią.
Technika - C1: Shī Wan
Chakra: -81%
Z/TChakra: -81%
0 x
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: PORT
Podróż minęła mu niebywale spokojnie, nico nerwowo zważywszy na posiadane „dobra”, ale jednak bez jakichkolwiek utrudnień. Tego też się spodziewał i naprawdę ucieszył się, że pokonał cały dystans bez niepotrzebnych postojów, nie licząc tych na odpoczynek. Zdawało mu się, że wejście do osady będzie najtrudniejszym momentem i tam zostanie nieco przytrzymany i wypytany o zawartość torby, w której trzyma coś, z czego łatwo by się nie wyjaśnił, ale szczęśliwym trafem a może zwykłym zbiegiem okoliczność - jak kto woli - były tam takie tłumy, że strażnicy wyrywkowo zatrzymywali jedynie co którąś osobę. Na Kisho żaden z nich nie trafił, a nawet jeśli, to z tego, co zauważył shinobi, zadawali oni jedynie kilka prostych pytań typu skąd i dokąd się wybiera i w jakim celu.
Będąc już sporo za bramą główną, zaczął się kierować w stronę portu. Jakby nie patrzeć chciał odwiedzić swój rodzimy dom, a także przy okazji zwrócić ciała Hisiu i Takeshiego ich rodzinie. Chociaż co do Hisui to miał małe utrudnienie. Dziewczyna pochodziła z kontynentu, konkretnie z klanu Hyuga, więc będzie musiała nieco poczekać. Chociaż, skoro oboje, ona, jak i Takeshi byli tak blisko siebie, a to dało się zaobserwować na wyprawie za murem, to może lepiej będzie pochować ich razem? To była zagwozdka. Zachowywali się w stosunku do siebie jak... kochankowie? Przyjaciółmi byli, to na pewno, ale jakie inne relacje ich łączyły i czy były głębsze niż przyjacielskie? Tego nie wiedział, mimo iż wyglądali na dobraną parę mogli być jedynie dobrymi kompanami. Chociaż... Mając na uwadze dwuznaczne zachowanie Rybiastego, można by sądzić, że przynajmniej jedno z nich dążyło do czegoś więcej.
Wzruszył ramionami, nie bardzo wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Chciałby uczynić jak najlepiej, ale z tyloma niewiadomymi na głowie wszystko może pójść różnie. Pewnie powinien najpierw skupić się na dotarciu na wyspę a później martwić się o resztę. Miał tylko nadzieję, że nie zostanie poćwiartowany, jak tylko postawi tam stopę. Walka między wyspami niby się zakończyła i to dość dawno temu, ale kto wie, jakie panują tam warunki.
- Hej! - krzyknął w stronę kilku ludzi rozładowujących statek, uprzednio przeciskając się przez zatłoczony tłum. - Który statek płynie na Kantai?
Będąc już sporo za bramą główną, zaczął się kierować w stronę portu. Jakby nie patrzeć chciał odwiedzić swój rodzimy dom, a także przy okazji zwrócić ciała Hisiu i Takeshiego ich rodzinie. Chociaż co do Hisui to miał małe utrudnienie. Dziewczyna pochodziła z kontynentu, konkretnie z klanu Hyuga, więc będzie musiała nieco poczekać. Chociaż, skoro oboje, ona, jak i Takeshi byli tak blisko siebie, a to dało się zaobserwować na wyprawie za murem, to może lepiej będzie pochować ich razem? To była zagwozdka. Zachowywali się w stosunku do siebie jak... kochankowie? Przyjaciółmi byli, to na pewno, ale jakie inne relacje ich łączyły i czy były głębsze niż przyjacielskie? Tego nie wiedział, mimo iż wyglądali na dobraną parę mogli być jedynie dobrymi kompanami. Chociaż... Mając na uwadze dwuznaczne zachowanie Rybiastego, można by sądzić, że przynajmniej jedno z nich dążyło do czegoś więcej.
Wzruszył ramionami, nie bardzo wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Chciałby uczynić jak najlepiej, ale z tyloma niewiadomymi na głowie wszystko może pójść różnie. Pewnie powinien najpierw skupić się na dotarciu na wyspę a później martwić się o resztę. Miał tylko nadzieję, że nie zostanie poćwiartowany, jak tylko postawi tam stopę. Walka między wyspami niby się zakończyła i to dość dawno temu, ale kto wie, jakie panują tam warunki.
- Hej! - krzyknął w stronę kilku ludzi rozładowujących statek, uprzednio przeciskając się przez zatłoczony tłum. - Który statek płynie na Kantai?
0 x

- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: PORT
Tego się nie spodziewał. Niby ucieszył go widok statku, który zdawał się za niedługo wypływać, ale miał co do tego spore obawy. Zwłaszcza po bliższym zapoznaniu się z kapitanem, od którego najchętniej od razu by odskoczył, gdyby tylko nie ta ręka na ramieniu. Zdajecie sobie sprawę z tego, jak zalatywało z jego ust alkoholem? Kisho wiedział aż za bardzo! Jakby się w ogóle z karczmy przez ostatni tydzień nie ruszył, co w sumie może być i prawdą. Sam Kisho już po kilku jego słowach czół pierwsze objawy odurzenia, choć może to wina tej jego słabej głowy do wyskokowych napojów? Kto tam wie.
Zamrugał kilka razy, dość wyraźnie zresztą - czego nawalony kapitan i tak mógł nie dostrzec nawet z tak bliska - by złapać ostrość. Ta pod szczęśliwą, jasne... - skwitował szybko w myślach, zanim rozmówca ponownie otworzył usta i wyzionął w jego kierunku kolejną procentową chmurę. Na całe szczęście coś takiego nie miało już miejsca, gdyż kapitan kontynuował przemowę z dystansu, właściwie to odchodząc od chłopaka, za co swoją drogą był mu dozgonnie wdzięczny. Jeszcze odrobina tego smrodu i skończyłby jak on albo gorzej.
Wracając jednak do ważniejszej sprawy, a mianowicie podróży statkiem. Chłopak nie mógł wybrzydzać, no niby mógł, bo kto mu zabroni, ale nie miał pewności czy doczeka się następnej „bestii". Gdyby nie dystans i fale to mógłby pokusić się o pieszą wyprawę, ale cóż. Morze to czysty chaos, a nie byle spokojne jeziorko. Wzruszył ramionami, wiedząc, że wyboru nie ma i ruszył za kapitanem na jego statek.
- W co ja się pakuję - mruknął pod nosem. Zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Za kilka minut wypłynie na pełne morze i będzie zdany jedynie na łaskę podpitych żaglarzy i ich wątpliwej jakości kapitana. Dobrze chociaż że łajba wyglądała na solidną, chociaż sam statek, bez załogi raczej nie za wiele się zda w walce z żywiołem. Po jego stronie był statek, załoga nie pierwszej jakości- drugiej i trzeciej zresztą także -, a po przeciwnej hektolitry nieokiełznanej wody, fale i wiatry siłą porównywalne z niejedną średnio zaawansowaną techniką Futonu. Odrobinę przypomina to grę. Grę, w której nie ma żadnej dobrej figury do wystawienia. Co ciekawsze, Kisho jeszcze nigdy nie podróżował statkiem i tak naprawdę nie ma pojęcia o tym, co go czeka. Wyobraża to sobie jako trudną walkę z żaglami, szalejące wichury i fale tak wielkie, że będą wdzierać się na pokład, doprowadzając do powolnego zatapiania okrętu. Jak będzie naprawdę? Tego raczej jeszcze nikt z nich nie wiedział, choć pewnie będzie znacznie łagodniej, niż to sobie wyobraża Kyuzazame. Dla niego to może i dobrze. Wszakże lepiej przygotowywać się na najgorsze i później jedynie się mile rozczarować, a niżeli odwrotnie. Ne?
- Trzeba w czymś pomóc? - zagaił niepewnie, rzecz jasna z odpowiedniej odległości od głównodowodzącego statkiem. Widział, jak co niektórzy załadowują towary, ale być może jest jeszcze coś, co trzeba wykonać. Kisho nie był człowiekiem, który ot, tak korzysta z zaproszenia. Woli sobie na wszystko zapracować.
Zamrugał kilka razy, dość wyraźnie zresztą - czego nawalony kapitan i tak mógł nie dostrzec nawet z tak bliska - by złapać ostrość. Ta pod szczęśliwą, jasne... - skwitował szybko w myślach, zanim rozmówca ponownie otworzył usta i wyzionął w jego kierunku kolejną procentową chmurę. Na całe szczęście coś takiego nie miało już miejsca, gdyż kapitan kontynuował przemowę z dystansu, właściwie to odchodząc od chłopaka, za co swoją drogą był mu dozgonnie wdzięczny. Jeszcze odrobina tego smrodu i skończyłby jak on albo gorzej.
Wracając jednak do ważniejszej sprawy, a mianowicie podróży statkiem. Chłopak nie mógł wybrzydzać, no niby mógł, bo kto mu zabroni, ale nie miał pewności czy doczeka się następnej „bestii". Gdyby nie dystans i fale to mógłby pokusić się o pieszą wyprawę, ale cóż. Morze to czysty chaos, a nie byle spokojne jeziorko. Wzruszył ramionami, wiedząc, że wyboru nie ma i ruszył za kapitanem na jego statek.
- W co ja się pakuję - mruknął pod nosem. Zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Za kilka minut wypłynie na pełne morze i będzie zdany jedynie na łaskę podpitych żaglarzy i ich wątpliwej jakości kapitana. Dobrze chociaż że łajba wyglądała na solidną, chociaż sam statek, bez załogi raczej nie za wiele się zda w walce z żywiołem. Po jego stronie był statek, załoga nie pierwszej jakości- drugiej i trzeciej zresztą także -, a po przeciwnej hektolitry nieokiełznanej wody, fale i wiatry siłą porównywalne z niejedną średnio zaawansowaną techniką Futonu. Odrobinę przypomina to grę. Grę, w której nie ma żadnej dobrej figury do wystawienia. Co ciekawsze, Kisho jeszcze nigdy nie podróżował statkiem i tak naprawdę nie ma pojęcia o tym, co go czeka. Wyobraża to sobie jako trudną walkę z żaglami, szalejące wichury i fale tak wielkie, że będą wdzierać się na pokład, doprowadzając do powolnego zatapiania okrętu. Jak będzie naprawdę? Tego raczej jeszcze nikt z nich nie wiedział, choć pewnie będzie znacznie łagodniej, niż to sobie wyobraża Kyuzazame. Dla niego to może i dobrze. Wszakże lepiej przygotowywać się na najgorsze i później jedynie się mile rozczarować, a niżeli odwrotnie. Ne?
- Trzeba w czymś pomóc? - zagaił niepewnie, rzecz jasna z odpowiedniej odległości od głównodowodzącego statkiem. Widział, jak co niektórzy załadowują towary, ale być może jest jeszcze coś, co trzeba wykonać. Kisho nie był człowiekiem, który ot, tak korzysta z zaproszenia. Woli sobie na wszystko zapracować.
0 x

- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: PORT
Znaleźli się na morzu, z dala od portu. W normalnych warunkach z całą pewnością Kisho byłby teraz zadowolony z tego faktu, bo jakby nie było w końcu ruszyli i cały czas zbliżają się do celu, ale... Było kilka niepokojących problemów. Prócz zalanego kapitana - o dziwo nadal umiejącego chodzić i składać logiczne zdania, mimo wysokiego stężenia alkoholu w krwi - i jego równie pijanej załogi pojawił się kłopot, albo raczej spore utrudnienie, w żołądku chłopaka, którego bynajmniej by nie podejrzewał. W porcie tego nie odczuwał, ale teraz, gdy fale zaczęły bójać całym statkiem nabierał coraz to gorszego odczucia w brzuchu. Na początku nie było to nic niepokojącego, od co zwykły ledwo wyczuwalny ścisk, ale teraz dosłownie go mdliło. Nie żeby od razu wymiotował. Całe szczęście tak źle jeszcze z nim nie był, jeszcze. Dla bezpieczeństwa jednak przeniósł się na bok łajby, by po pierwsze czegoś się chwycić - w tym wypadku solidnej drewnianej barierki - a po drugie mieć szybki dostęp do „morskiego kosza" na jego wymiociny. Nie chciał upaskudzić „Małej syrenki" toteż, gdyby poczuł się gorzej i wyczuwał wracające przez przełyk jedzenie, momentalnie wystawiłby głowę za statek i oddał naturze, co jej. Dobrze chociaż, iż nie pokusił się o wstąpienie do karczmy przed zawitaniem do portu, bo pewnie spędziłby całą podróż przewieszony przez barierkę i w dodatku z zieloną głową. Nie podejrzewał, że może mieć chorobę morska, chociaż na dobrą sprawę znalazł się na statku po raz pierwszy w życiu więc może jest to jedynie kwestia przyzwyczajenia? Oby tak, bo zapewne czeka go jeszcze niejeden taki rejs.
- Wdzięczna nazwa - skwitował krótko przedstawienie łajby kapitana, miał przecież poważniejsze problemy, niż zajmowanie się rozmową na temat statku. Mimo wszystko i tak wypadało jakoś odpowiedzieć. Chociażby z grzeczności. - Chyba podziękuję - odpowiedział jak poprzednio bez zbędnego gadulstwa, na skorzystanie z „leku". Zdawał sobie sprawę, jaki wpływ ma na niego alkohol i wiedział, że wcale by mu on nie pomógł. Jedynie co zastąpiłby obecne objawy podobnymi skutkami, albo – co gorsza – jedynie je wzmocnił. Nawet wyjaśnienia kapitana nie były wstanie go przekonać. Że niby dwa chybotania się jakoś niwelują czy coś w ten deseń? Co? No, w każdym razie nieważne.
Chłopak sterczał przy barierce, przyglądając się burcie. Fale obijały drewno z ogromną siłą, a mimo to statek płyną przed siebie jakby niewzruszony. Po chwili jednak poczuł się gorzej. Zapewne oglądanie morza z tej perspektywy nie sprzyjało jego żołądkowi. Wstał natychmiast na równe nogi, przytykając dla pewności usta dłonią, jakby liczył, że tak zdoła zatrzymać strawione jedzenie w sobie. Wypościł powoli powietrze, czując, że to jednak jeszcze nie ten moment na zwrot.
- Muszę się czymś zająć, bo nie wytrzymam tu dłużej - burknął, trzymając jedną rękę na brzuchu. Opcji nie miał za wiele. W końcu był na statku, stał na niewielkim pokładzie, a wokoło miał jedynie wodę. Masę poruszającej się wody, od której zaczynało go ponownie mdlić.
Ruszył w stronę grających. Była to pierwsza lepsza myśl i chyba jedyne skutecznie wciągające zajęcie. Nie chodziło o to, że chce się przyłączyć do rozgrywki. W obecnym stanie słabo by mu to wyszło. Chciał się jedynie przyglądnąć, sprawdzić, na czym polegają „Kłamstwa losu".
- Kto wygrywa? - zagaił, choć nawet nie wiedział, w jaki sposób i co konkretnie można wygrać. Chociaż przypuszczał, że najpewniej chodzi o pieniądze, bo cóż by innego? Podchodząc, starał się udawać zdrowego, a przynajmniej takiego, co to za chwilę niepuści kolorowego pawia na któregoś ze zbiorowiska.
- Wdzięczna nazwa - skwitował krótko przedstawienie łajby kapitana, miał przecież poważniejsze problemy, niż zajmowanie się rozmową na temat statku. Mimo wszystko i tak wypadało jakoś odpowiedzieć. Chociażby z grzeczności. - Chyba podziękuję - odpowiedział jak poprzednio bez zbędnego gadulstwa, na skorzystanie z „leku". Zdawał sobie sprawę, jaki wpływ ma na niego alkohol i wiedział, że wcale by mu on nie pomógł. Jedynie co zastąpiłby obecne objawy podobnymi skutkami, albo – co gorsza – jedynie je wzmocnił. Nawet wyjaśnienia kapitana nie były wstanie go przekonać. Że niby dwa chybotania się jakoś niwelują czy coś w ten deseń? Co? No, w każdym razie nieważne.
Chłopak sterczał przy barierce, przyglądając się burcie. Fale obijały drewno z ogromną siłą, a mimo to statek płyną przed siebie jakby niewzruszony. Po chwili jednak poczuł się gorzej. Zapewne oglądanie morza z tej perspektywy nie sprzyjało jego żołądkowi. Wstał natychmiast na równe nogi, przytykając dla pewności usta dłonią, jakby liczył, że tak zdoła zatrzymać strawione jedzenie w sobie. Wypościł powoli powietrze, czując, że to jednak jeszcze nie ten moment na zwrot.
- Muszę się czymś zająć, bo nie wytrzymam tu dłużej - burknął, trzymając jedną rękę na brzuchu. Opcji nie miał za wiele. W końcu był na statku, stał na niewielkim pokładzie, a wokoło miał jedynie wodę. Masę poruszającej się wody, od której zaczynało go ponownie mdlić.
Ruszył w stronę grających. Była to pierwsza lepsza myśl i chyba jedyne skutecznie wciągające zajęcie. Nie chodziło o to, że chce się przyłączyć do rozgrywki. W obecnym stanie słabo by mu to wyszło. Chciał się jedynie przyglądnąć, sprawdzić, na czym polegają „Kłamstwa losu".
- Kto wygrywa? - zagaił, choć nawet nie wiedział, w jaki sposób i co konkretnie można wygrać. Chociaż przypuszczał, że najpewniej chodzi o pieniądze, bo cóż by innego? Podchodząc, starał się udawać zdrowego, a przynajmniej takiego, co to za chwilę niepuści kolorowego pawia na któregoś ze zbiorowiska.
0 x

- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: PORT
Trudno powiedzieć czy było mu lepiej, czy gorzej. Żołądek chłopaka chyba nie za bardzo chciał przywyknąć do morskich warunków. Co gorsza, gdy tylko wzmógł się wiatr i statek widocznie przyśpieszył, Kisho miał wrażenie, że zwymiotuje momentalnie pod własne nogi, bo nie było mowy, by zdążył podbiec do barierki. O dziwo, jakoś udało mu się zatrzymać zawartość żołądka w sobie. Z trudem, ale jednak.
Gra, której chciał się przyjrzeć chłopak, rzeczywiście nie należała do skomplikowanych. Sama rozgrywka także do długich nie należała. Wystarczyło zamieszać kubeczkiem z kostkami i próbować przejrzeć przeciwników, a nagroda? Tutaj nie było rewelacji - stawiali to, co mogli, czyli żołd.
Nagle sytuacja w jakiś pokręcony sposób tak się potoczyła, że Kisho z miejsca obserwatora stojącego z boku, stał się jednym z grających, a przynajmniej na to wyglądało, choć w rzeczywistości jeszcze nie ruszył swoich kości. Czy zamierzał w ogóle zacząć? Nie, gdyż sumienie mu nie pozwalało.
- Nie mam co postawić - przyznał uczciwie. - Nie mam żołdu za wyprawę jak wy. - Co prawda nadal miał swoje należności z ostatniej wyprawy za mur, a także nieco wcześniejszego grosza, ale nie miał zamiaru pozbywać się tego lekką ręką. Te Ryo miały posłużyć lepszemu celu, a nie zwykłej grze, w której na domiar złego może je stracić.
Gra, której chciał się przyjrzeć chłopak, rzeczywiście nie należała do skomplikowanych. Sama rozgrywka także do długich nie należała. Wystarczyło zamieszać kubeczkiem z kostkami i próbować przejrzeć przeciwników, a nagroda? Tutaj nie było rewelacji - stawiali to, co mogli, czyli żołd.
Nagle sytuacja w jakiś pokręcony sposób tak się potoczyła, że Kisho z miejsca obserwatora stojącego z boku, stał się jednym z grających, a przynajmniej na to wyglądało, choć w rzeczywistości jeszcze nie ruszył swoich kości. Czy zamierzał w ogóle zacząć? Nie, gdyż sumienie mu nie pozwalało.
- Nie mam co postawić - przyznał uczciwie. - Nie mam żołdu za wyprawę jak wy. - Co prawda nadal miał swoje należności z ostatniej wyprawy za mur, a także nieco wcześniejszego grosza, ale nie miał zamiaru pozbywać się tego lekką ręką. Te Ryo miały posłużyć lepszemu celu, a nie zwykłej grze, w której na domiar złego może je stracić.
0 x

- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: PORT
Chłopak bynajmniej nie chciał nikogo obrazić, tym bardziej już stawiać siebie ponad innych. Przecież zawsze uważał, że człowiek człowiekowi jest równy i tego zdania akurat nigdy nie zmieni. Chodziło mu tylko i wyłącznie o to, iż hazard do niego nie pasuje i nijak nie przemawia. Poza tym nie miał najmniejszego zamiaru stawiać swoich Ryo, gdyż nigdy nic nie wiadomo. Mógłby je przecież stracić w ciągu kilku sekund. Co prawda, mógłby się zabezpieczyć i wykorzystać klanowe zdolności, by zapewnić sobie łatwą serię wygranych, ale to byłoby niesprawiedliwe względem reszty. W walce, skorzystanie z każdego dostępnego sposoby w celu wygrania uznałby za dopuszczalne i słuszne, ale tutaj było inaczej. Należało całkowicie podporządkować się przeczuciu i liczyć na uśmiech losu. Kisho jednak nie należy do tych co to podejmują ryzyko, zwłaszcza w przypadku niewiadomej wygranej, toteż musiał odmówić grającym. Pytanie jednak jak to stosownie uczynić, by ich ponownie nie zrazić...
Całe szczęście, że nawet nie musiał tego robić, gdyż zanim w ogóle zaczął zastanawiać się nad idealną wymówką, całą załogę poruszyło pewne wydarzenie. Mianowicie, na prawie pełnym morzu pojawiła się szalupa. Była oddalona i to o spore metry, ale jeden z ludzi kapitana, ten stojący w gnieździe, miał z góry idealny widok na to, co dzieje się na falach. Niebywale sprawnie i żwawo zaczęto organizować pomoc, co było zaskakujące biorąc pod uwagę stan załogi jeszcze sprzed kilku chwil. Obrano kurs na niewielką łódkę i po chwili wciągnięto jej załoganta na pokładowe deski.
Starszy człek, bo to właśnie go wyłowili, nie wyglądał najlepiej. W zasadzie wcale a wcale nie było z nim dobrze. Kisho przeczuwał, że mężczyzna praktycznie umiera, i mimo chęci nie zdoła mu pomóc. Może gdyby znał naprawdę silne techniki medyczne, to podtrzymałby go przy życiu i w jakiś sposób doprowadził do lepszego stanu. Niestety z bólem w sercu musiał bezradnie przyglądać się jak starzec odchodzi na jego własnych oczach. Jego śmierć nie poszła jednak na marne, gdyż wyjawił im to co się stało na pobliskiej wyspie i chyba właśnie dzięki pragnieniu dostarczenia komukolwiek tej wiadomości był w stanie wytrzymać aż do tego momentu. Najpewniej odszedł ze spokojem, wiedząc, że wołanie o pomoc zostało usłyszane.
Kisho chwycił się na niebieski kamyczek przewieszony przez szyję, przypominając sobie odległe wydarzenia. Fukku bez namysłu zapragnął pomóc mieszkańcom Saru, nawet nie wiedząc z czym przyjdzie mu się zmierzyć. Nie zwracał uwagi na ryzyko tylko działał jeśli miał taka możliwość. Przypominał w tym nieco Kisho, który swego czasu postępował z pozoru równie gwałtownie, acz trzeba przyznać, że należycie. Czyżby chłopak zbyt szybko ocenił kapitana i teraz nabrał nieco skruchy?
- Mam - odparł szczerze, na pytanie. Miał tam aż dwa pilne Zajęcia, które aktualnie trzymał w torbie. - Ale mogą poczekać. Muszą - dodał po dłuższej chwili i podszedł do barierki, kierując wzrok na horyzont w stronę wyspy. Wiedział o swojej powinności względem Hisui i Takeshiego, ale czuł, że akurat ta dwójka zrozumie jego poczynania i chęć podania pomocniej dłoni innym. Jasne, że nie musiał walczyć, jasne, że większość w ogóle nie przejęłaby się losami jakichś obcych ludzi, ale Kisho nie nie potrafił przejść obojętnie obok potrzebujących. Czuł wewnętrzną powinność walki i odbicia Saru z rąk piratów. Nigdy nie żałował swoich decyzji, nawet jeśli te sporo go kosztowały. Nie płakał nad swoim losem, nie użalał się. Robił to co dyktowało mu serce na wpoły z sumieniem, nie bacząc na własne straty. Może dla wielu to czysta głupota poświęcać się aż tak bardzo dla nieznajomych, ale on nie potrafił inaczej. Co więcej, nigdy nie narzekał i nie liczył na nic w zamian. Jedynie czynił swoją powinność z uśmiechem na ustach.
/zt
Całe szczęście, że nawet nie musiał tego robić, gdyż zanim w ogóle zaczął zastanawiać się nad idealną wymówką, całą załogę poruszyło pewne wydarzenie. Mianowicie, na prawie pełnym morzu pojawiła się szalupa. Była oddalona i to o spore metry, ale jeden z ludzi kapitana, ten stojący w gnieździe, miał z góry idealny widok na to, co dzieje się na falach. Niebywale sprawnie i żwawo zaczęto organizować pomoc, co było zaskakujące biorąc pod uwagę stan załogi jeszcze sprzed kilku chwil. Obrano kurs na niewielką łódkę i po chwili wciągnięto jej załoganta na pokładowe deski.
Starszy człek, bo to właśnie go wyłowili, nie wyglądał najlepiej. W zasadzie wcale a wcale nie było z nim dobrze. Kisho przeczuwał, że mężczyzna praktycznie umiera, i mimo chęci nie zdoła mu pomóc. Może gdyby znał naprawdę silne techniki medyczne, to podtrzymałby go przy życiu i w jakiś sposób doprowadził do lepszego stanu. Niestety z bólem w sercu musiał bezradnie przyglądać się jak starzec odchodzi na jego własnych oczach. Jego śmierć nie poszła jednak na marne, gdyż wyjawił im to co się stało na pobliskiej wyspie i chyba właśnie dzięki pragnieniu dostarczenia komukolwiek tej wiadomości był w stanie wytrzymać aż do tego momentu. Najpewniej odszedł ze spokojem, wiedząc, że wołanie o pomoc zostało usłyszane.
Kisho chwycił się na niebieski kamyczek przewieszony przez szyję, przypominając sobie odległe wydarzenia. Fukku bez namysłu zapragnął pomóc mieszkańcom Saru, nawet nie wiedząc z czym przyjdzie mu się zmierzyć. Nie zwracał uwagi na ryzyko tylko działał jeśli miał taka możliwość. Przypominał w tym nieco Kisho, który swego czasu postępował z pozoru równie gwałtownie, acz trzeba przyznać, że należycie. Czyżby chłopak zbyt szybko ocenił kapitana i teraz nabrał nieco skruchy?
- Mam - odparł szczerze, na pytanie. Miał tam aż dwa pilne Zajęcia, które aktualnie trzymał w torbie. - Ale mogą poczekać. Muszą - dodał po dłuższej chwili i podszedł do barierki, kierując wzrok na horyzont w stronę wyspy. Wiedział o swojej powinności względem Hisui i Takeshiego, ale czuł, że akurat ta dwójka zrozumie jego poczynania i chęć podania pomocniej dłoni innym. Jasne, że nie musiał walczyć, jasne, że większość w ogóle nie przejęłaby się losami jakichś obcych ludzi, ale Kisho nie nie potrafił przejść obojętnie obok potrzebujących. Czuł wewnętrzną powinność walki i odbicia Saru z rąk piratów. Nigdy nie żałował swoich decyzji, nawet jeśli te sporo go kosztowały. Nie płakał nad swoim losem, nie użalał się. Robił to co dyktowało mu serce na wpoły z sumieniem, nie bacząc na własne straty. Może dla wielu to czysta głupota poświęcać się aż tak bardzo dla nieznajomych, ale on nie potrafił inaczej. Co więcej, nigdy nie narzekał i nie liczył na nic w zamian. Jedynie czynił swoją powinność z uśmiechem na ustach.
/zt
0 x

Re: PORT
Coś co egzystuje wyłącznie dla konfliktu i zabijania? Żyjąc pomiędzy kolejnymi wojnami? Ostatnio miał miejsce atak dzikusów na Mur, oni przyszli do nich. Prawdopodobnie, być może oni sami w jakiś sposób sprowokowali konflikt. Nie było na to żadnego dowodu, przynajmniej takiego który posiadałby Murai. Całe wydarzenie minęło gdzieś bokiem, nie dostrzegł go i tym samym stracił okazję na dowiedzenie się wielu ciekawych rzeczy. Dlatego wizyta w Cesarstwie była wręcz koniecznością, której nie mógł przegapić. I jak widać opłaciło się. I nie tylko dlatego, że miał okazję zobaczyć wiele walk i poznać umiejętności Ninja, o których do tej pory nie wiedział. Także dlatego, że miał okazję poznać samych ludzi i dodatkowo docenić ten fakt. Wyczuł subtelność w głosie Nikusui, kiedy ta zadała pytanie odnośnie robienia czegoś innego. Nie odpowiedział, mimo że znał odpowiedź. Murai znalazłby swoją niszę, może uprawiał zawód do którego został przyszykowany. Nie było pewności, ale jego umiejętności mordercy na pewno miałyby pożytek. Dodatkowo brak wielu narządów znacząco zmniejszał koszt swojego utrzymania.
- Oczywiście, że nie. Wręcz przeciwnie. - odpowiedział, gwałtownie zaprzeczając wszystkiemu co powiedziała Niku. Oczywistym było, że Kakuzu trenował w celu podniesienia swojej wartości w boju. Zupełnie jakby Niku nie zrozumiała mocnego zdaniem Muraia przekazu jaki niosły za sobą jego słowa. Może po prostu się z nim drażniła? Jeśli tak, to reakcja Kakuzu była mocno nieadekwatna. Hana zaśmiała się pod nosem, tylko utwierdzając Kakuzu w tym przekonaniu. Z kolei zdanie Nikusui o "drugiej szansie" była także podzielana przez niego. Aczkolwiek zależnie od okoliczności i warunków w jakich odbywa się całe wydarzenie. Ciemne zaułki Ryuzaku, całkowicie odludzie przykryte lasem, prowincja w której znajduje się ogrom sensorów. Każde miejsce trzeba było traktować osobno i osobno rozważać zabójstwo. Zależy także od okoliczności, każda sytuacja jest inna. Ale Murai nie dawałby drugiej szansy sam z siebie, bez powodu.
- Oni nie zasługują na mój piękny uśmiech. - Hina zadarła nos, prezentując swój uśmiech, jak gdyby pokazując, że Niku i Murai na niego zasługują. I że nie musi ich zabijać.
Statek wyruszył z portu i pruł przez fale przy sprzyjających wiatrach. Na statku było wystarczająco miejsca mimo dużej ilości ludzi na pokładzie i w kajutach pod nim. Murai zdecydował się pozostać na nim, gdzie mógł podziwiać może i poobserwować będących na statku. Nawet jeśli pośród nich mógł czaić się jakiś potencjalny zamachowiec. Tak, przewidywał taką opcję. Zdecydowaną większość czasu Murai spędził na słuchaniu Niku i Hany, które wdały się w naprawdę długą rozmowę na temat który był dla Muraia tak błahy, że nie pokusił się nawet o dołączenie do niego. Rzecz jasna wysłuchał, nawet z takiego czegoś można było wyciągnąć ciekawe informacje. Co prawda miał wrażenie, że stan Niku może nie być najkorzystniejszy do podróży morskich, ale nie ingerował. Kiedy w końcu przycumowali do brzegu, dosłownie wypłynęli przez trap wraz z resztą pasażerów.
- W końcu w domciu! Znaczy się prawie, ale to kawałeczek jedynie. Panie Murek, którędy idziemy? - skupiła się na Muraiu, który trzymał fretkę pod płaszczem i uspokajał. Najwidoczniej ona także niezbyt przepadała za tłumami, co mógł zauważyć już na trybunach.
- Możemy iść przez Sogen, w którym się rozdzielimy. Najbliżej dla nas i najbliżej dla Nikusui. Wydaje mi się że w swoim obecnym stanie masz dość atrakcji, prawda? - zapytał się, ewidentnie mając na myśli jej poprzednią noc spędzoną w towarzystwie alkoholu.
- Oczywiście, że nie. Wręcz przeciwnie. - odpowiedział, gwałtownie zaprzeczając wszystkiemu co powiedziała Niku. Oczywistym było, że Kakuzu trenował w celu podniesienia swojej wartości w boju. Zupełnie jakby Niku nie zrozumiała mocnego zdaniem Muraia przekazu jaki niosły za sobą jego słowa. Może po prostu się z nim drażniła? Jeśli tak, to reakcja Kakuzu była mocno nieadekwatna. Hana zaśmiała się pod nosem, tylko utwierdzając Kakuzu w tym przekonaniu. Z kolei zdanie Nikusui o "drugiej szansie" była także podzielana przez niego. Aczkolwiek zależnie od okoliczności i warunków w jakich odbywa się całe wydarzenie. Ciemne zaułki Ryuzaku, całkowicie odludzie przykryte lasem, prowincja w której znajduje się ogrom sensorów. Każde miejsce trzeba było traktować osobno i osobno rozważać zabójstwo. Zależy także od okoliczności, każda sytuacja jest inna. Ale Murai nie dawałby drugiej szansy sam z siebie, bez powodu.
- Oni nie zasługują na mój piękny uśmiech. - Hina zadarła nos, prezentując swój uśmiech, jak gdyby pokazując, że Niku i Murai na niego zasługują. I że nie musi ich zabijać.
Statek wyruszył z portu i pruł przez fale przy sprzyjających wiatrach. Na statku było wystarczająco miejsca mimo dużej ilości ludzi na pokładzie i w kajutach pod nim. Murai zdecydował się pozostać na nim, gdzie mógł podziwiać może i poobserwować będących na statku. Nawet jeśli pośród nich mógł czaić się jakiś potencjalny zamachowiec. Tak, przewidywał taką opcję. Zdecydowaną większość czasu Murai spędził na słuchaniu Niku i Hany, które wdały się w naprawdę długą rozmowę na temat który był dla Muraia tak błahy, że nie pokusił się nawet o dołączenie do niego. Rzecz jasna wysłuchał, nawet z takiego czegoś można było wyciągnąć ciekawe informacje. Co prawda miał wrażenie, że stan Niku może nie być najkorzystniejszy do podróży morskich, ale nie ingerował. Kiedy w końcu przycumowali do brzegu, dosłownie wypłynęli przez trap wraz z resztą pasażerów.
- W końcu w domciu! Znaczy się prawie, ale to kawałeczek jedynie. Panie Murek, którędy idziemy? - skupiła się na Muraiu, który trzymał fretkę pod płaszczem i uspokajał. Najwidoczniej ona także niezbyt przepadała za tłumami, co mógł zauważyć już na trybunach.
- Możemy iść przez Sogen, w którym się rozdzielimy. Najbliżej dla nas i najbliżej dla Nikusui. Wydaje mi się że w swoim obecnym stanie masz dość atrakcji, prawda? - zapytał się, ewidentnie mając na myśli jej poprzednią noc spędzoną w towarzystwie alkoholu.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: PORT
Jakoś ta podróż minęła. Mimo początkowego złego samopoczucia, to z każdą kolejną godziną było coraz lepiej, a czas naprawdę szybko jej minął. Przede wszystkim dlatego, że zajęta była rozmową z Haną, w którą Murai za bardzo się nie wtrącał. Ogólnie na okręcie i tak było sporo innych podróżników, których rozmowy były wręcz wszechobecne. I mimo, iż część tego dnia Nikusui spędziła raczej spokojnie i leniwie, to jakoś miała nieodpartą ochotę legnąć w swoim łóżku, by zebrać siły, które nie chciały do niej wrócić. To było konieczne, bo zamierzała szybko wrócić do treningów. Parę pomysłów chodziło jej po głowie i koniecznie chciała spróbować je zrealizować.
Wydreptali ze statku, po czym mieli zadecydować, dokąd się udać. Propozycja Muraia była rozsądna, jeżeli chcieli jeszcze pobyć w swoim towarzystwie.
- Na dziś raczej wystarczy. - odpowiedziała, spoglądając w bok, na przechodzących koło nich ludzi, którzy najwidoczniej również gdzieś się śpieszyli. Cóż, festiwal się skończył, czas wracać do własnej rzeczywistości. - Mimo wszystko, to były w miarę intensywne dwa dni. - dodała, spoglądając na Muraia, po czym ruszyła spokojnym krokiem w stronę szlaku transportowego. Było ciepło, więc płaszcz wylądował na jej prawym barku. Nie było sensu go zakładać i się niepotrzebne zagrzewać. Dzięki temu widoczny był jej bicz, który ładnie zwinięty czekał na okazję, by zostać użytym. Potencjał jego użycia był przez Nikusui nierozwinięty, ale w końcu miała na to jakiś pomysł i wiązała z jego sukcesem spore nadzieje.
- A ty, Murai-san, nie skorzystałeś z niczego innego, poza oglądaniem walk? - wypaliła nagle, nie pamiętając, by o to pytała. Wiedziała jedynie, że owe oglądał w pierwszy i drugi dzień, ale w międzyczasie minęła noc, którą też różnie mógł spędzić. Chyba, że pamięć zaczęła jej płatać figle.
Zmarszczyła brwi, jakby próbując skierować spojrzenie w stronę, gdzie powinno znajdować się Kami no Hikage. Oczywiście nie zobaczyłaby go stąd, po prostu zerknęła w kierunku, w którym trzeba byłoby się udać, by do niego dojść. Orientacje w terenie miała całkiem niezłą, chociaż tam jeszcze nigdy nie była. Nie czuła takiej potrzeby, ani żadne z jej zadań nie wiązało się z przebywaniem na tamtych terenach. Nurtowała ją jednak trochę reakcja na to, co dzieje się na Wyspach. Nie sądziła, żeby Rada tak bezczynnie siedziała i nic z tym nie zrobiła. I nie miała tu na myśli jakiegoś ataku, a jedynie próby lepszego zjednania sobie Rodów kontynentalnych, które jeszcze się od nich nie odwróciły.
- Ma jakieś imię? - zapytała, skinając głową w kierunku fretki. Niezależnie od tego czy była schowana pod płaszczem, czy też nie. Jej gest powinien być zrozumiały dla Muraia, dla Hany zapewne też. W sumie to ten zwierzak jedynie utwierdzał ją w przekonaniu, że mimo iż Kakuzu jest dość zdystansowany, to i tak nie stroni od towarzystwa i kontaktu. Może nieświadomie, ale jednak miał kogoś, kto był u jego boku. Nawet, jeśli to tylko zwierze, które nie miało żadnych specjalnych umiejętności. Oczywiście tego też nie mogła być pewna, ale tak po prawdzie nie chciała wchodzić na te tematy. Może kiedyś samo wyjdzie, tak mimochodem. Może dziś, podczas podróży szlakiem, może innym razem, gdy będą mieli okazje się jeszcze zobaczyć.
z/t wraz z Muraiem i NPC Haną
Wydreptali ze statku, po czym mieli zadecydować, dokąd się udać. Propozycja Muraia była rozsądna, jeżeli chcieli jeszcze pobyć w swoim towarzystwie.
- Na dziś raczej wystarczy. - odpowiedziała, spoglądając w bok, na przechodzących koło nich ludzi, którzy najwidoczniej również gdzieś się śpieszyli. Cóż, festiwal się skończył, czas wracać do własnej rzeczywistości. - Mimo wszystko, to były w miarę intensywne dwa dni. - dodała, spoglądając na Muraia, po czym ruszyła spokojnym krokiem w stronę szlaku transportowego. Było ciepło, więc płaszcz wylądował na jej prawym barku. Nie było sensu go zakładać i się niepotrzebne zagrzewać. Dzięki temu widoczny był jej bicz, który ładnie zwinięty czekał na okazję, by zostać użytym. Potencjał jego użycia był przez Nikusui nierozwinięty, ale w końcu miała na to jakiś pomysł i wiązała z jego sukcesem spore nadzieje.
- A ty, Murai-san, nie skorzystałeś z niczego innego, poza oglądaniem walk? - wypaliła nagle, nie pamiętając, by o to pytała. Wiedziała jedynie, że owe oglądał w pierwszy i drugi dzień, ale w międzyczasie minęła noc, którą też różnie mógł spędzić. Chyba, że pamięć zaczęła jej płatać figle.
Zmarszczyła brwi, jakby próbując skierować spojrzenie w stronę, gdzie powinno znajdować się Kami no Hikage. Oczywiście nie zobaczyłaby go stąd, po prostu zerknęła w kierunku, w którym trzeba byłoby się udać, by do niego dojść. Orientacje w terenie miała całkiem niezłą, chociaż tam jeszcze nigdy nie była. Nie czuła takiej potrzeby, ani żadne z jej zadań nie wiązało się z przebywaniem na tamtych terenach. Nurtowała ją jednak trochę reakcja na to, co dzieje się na Wyspach. Nie sądziła, żeby Rada tak bezczynnie siedziała i nic z tym nie zrobiła. I nie miała tu na myśli jakiegoś ataku, a jedynie próby lepszego zjednania sobie Rodów kontynentalnych, które jeszcze się od nich nie odwróciły.
- Ma jakieś imię? - zapytała, skinając głową w kierunku fretki. Niezależnie od tego czy była schowana pod płaszczem, czy też nie. Jej gest powinien być zrozumiały dla Muraia, dla Hany zapewne też. W sumie to ten zwierzak jedynie utwierdzał ją w przekonaniu, że mimo iż Kakuzu jest dość zdystansowany, to i tak nie stroni od towarzystwa i kontaktu. Może nieświadomie, ale jednak miał kogoś, kto był u jego boku. Nawet, jeśli to tylko zwierze, które nie miało żadnych specjalnych umiejętności. Oczywiście tego też nie mogła być pewna, ale tak po prawdzie nie chciała wchodzić na te tematy. Może kiedyś samo wyjdzie, tak mimochodem. Może dziś, podczas podróży szlakiem, może innym razem, gdy będą mieli okazje się jeszcze zobaczyć.
z/t wraz z Muraiem i NPC Haną
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości