W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Upłynęło wystarczająco dużo czasu w gronie pary malarzy, aby Saeko utwierdziła się w przekonaniu, że przywykła do ich towarzystwa. Jeśli mieli jeszcze czymś ją zaskoczyć, to zniesie to na swój unikalny sposób. Trochę po dobroci, ale z typowym dla siebie zdenerwowaniem. Jakby inaczej miała się zachować, kiedy sama uważała się za dziwadło? Nie była wychowywana na pannę i zawsze ciągnęło ją do walki. Stąd nietypowe połączenie różnej maści umiejętności zachowania, jakie ze sobą prezentowała. Trudy znoszone w rodzinnej wiosce sprawiły raczej, że niewiele potrzebowała odpoczynku. Na wsi ciągle coś się działo i rąk do pracy było niemal niewystarczająco. Przenosiny do większej osady mogły sprawić, że faktycznie może zgnuśnieć. Pytanie tylko, pomyliła pojęcia czy przypisała je do niewłaściwych miejsc. Tutaj w Shigashi było zdecydowanie więcej wyzwań. Zawsze coś nie pozwalało jej się nudzić. Dlatego najlepszym rozwiązaniem było cieszyć się z zaistniałej sytuacji. Trochę na pozór, by mieć z głowy irytującą gadkę starszego z wykonawców. Jak to bywało u młodszych, nastoletnich osób, to zawsze znajdzie się wspólny język. Dziewczyna wpierw kogoś obserwowała, żeby móc ocenić, czy warto zagłębić się w rozmowę. Nieufność była podyktowana względami bezpieczeństwa, aby potem zrzucić płaszcz, pod którym skrywała się pełna wdzięku dziewczyna. Na jej nieszczęście nic z tym zrobić nie mogła. Okaleczanie samej siebie nie wchodziło w grę, by odwrócić od siebie uwagę. Polubiwszy nieśmiałego w swej postawie rysownika raczej nie miała powodów do równie obcego podejścia. - Nie staraj się myśleć o tym, gdzie i jak masz przybić gwóźdź. Po prostu to zrób. Unikniesz skaleczenia i na pewno ci wyjdzie. - wypaliła prosto z mostu do Tashiro. Już prawie zupełnie zapomniała, jak przedstawili się jej ów postacie. Nie była pewna, czy chłopak ją zrozumie. Podczas treningów wielokrotnie próbowała wpierw myśleć i zazwyczaj koordynacja umysłu z ciałem skulała. Dopiero wkładając w czynność własne przekonania i pasję, dawała radę przezwyciężyć barierę i przekuć niepowodzenie w zwycięstwo. Skoro jej opory przed wbiciem metalowego elementu były zdecydowanie lepsze. Zastosowała się tylko do odległości, które mamrotał pod nosem jej kompan. Naprężone płótno ukuła gwoździem i dobiła główkę rytmicznie do deski za nim. Taką samą czynność wykonała z dolnym rogiem. Musiało wystarczyć. W chwilę potem była już na ziemi. Na wzmiankę chłopaka zamyśliła się na moment. Teraz mogła przyjrzeć się pracy malarskiej z jeszcze większa wytrwałością. Powinna być obojętna na coś tak nieznaczącego dla niej. Brak jakiejkolwiek emocji przyćmiewał ewidentnie zysk z uczestnictwa. Przy pomocy zdolności shinobi tchnęła w malunek życie. - Może odrobinę. Wydaje się w porządku.
Po całej akcji w tym drobnym wydarzeniu, można rzec, że Saeko włożyła w zadanie cząstkę samej siebie. Głupio byłoby stać teraz z założonymi rękami i niech główni pracownicy wykonają to, co zostało im zlecone. Pogodziła się z faktem, że wiele z obecnej sytuacji było bardzo naciągane i jej zaangażowanie zmieniło postać rzeczy na zupełnie inny tor. Wszak była eksponatem na malunku tylko pod zmienioną postacią. To jej iluzje stanowiły podłoże do odwzorowania cieni każdej z postaci. - Krzywo? - zapytała z lekkim niedowierzaniem, aby się upewnić. Musiała wytężyć bardziej spojrzenie, a może dostrzeże to niedociągnięcie, które zauważył staruszek. Jeśli chodzi o starszego pana, to chciała by się mylić, że zamierza zmusić ją do ponownego wejścia dla własnych perwersji. Mniejsza o to, po prostu zachęciła nieśmiałego pomocnika - którego mogłaby nawet polubić - żeby dokonali wspólnie poprawki. Gdy już znalazła się na najwyższym stopniu drewnianej drabiny, kunoichi upewniła się, co do stabilności i zaczęła działać. Jej pierwszym zmartwieniem był przymocowany już obraz. Przylegał ściśle do desek za sobą. Szkoda byłoby zniszczyć dotychczasową pracę. Trzeba było delikatnie wyciągnąć gwóźdź w przechylonym miejscu. Z pewnością istniało jakieś narzędzie kowalskie, które pomoże dziewczynie uzyskać zamierzony rezultat, nie rezygnując z delikatności. Cęgi wydawały się tutaj grać pierwsze skrzypce. Pozostanie więc złapanie szpikulca za jego główkę i włożenie adekwatnej siły w jego wysunięcie z deski. Podobnie, jak za pierwszym razem koordynowała swoje poczynania z Tashiro. Może uzyskają jeszcze dokładniejsze instrukcje od staruszka z dołu, bo to jemu rzucił się tej problem do oczu. Co, jak co, ale zrzędzenie czasami się przydaje. Nie wynika tylko z tej negatywnej części ludzkiego charakteru.
Zaprzęgnięta do pracy Saeko nie uważała, jakoby miało to być nie na miejscu. Jedni zapewne tak to postrzegali, ale nikogo tak właściwie nie było do obserwacji. Dwójka zleceniodawców zadbała o to, aby odstraszyć klienta na ten jeden moment. Dziewczyna była nie tyle co podekscytowana, co zadowolona. W trakcie krótkiego zadania miała mieszane uczucia i jak to bywało z kobietami, mogło nie spodobać się jej cokolwiek. Być może nie ukróciła infantylnego sposobu pracy staruszka ze względu na to, że sama niedawno zadomowiła się w mieście. Nie wypadało stroszyć sierści, kiedy przybywa się w takim miejscu od niedawna. Koniec końców praca miała dobiegać w odpowiednim rytmie. Nie był to najwyższej jakości projekt, na jaki mógł pozwolić sobie właściciel, ale spełniał potrzeby. Saeko być może trochę podkoloryzowała własne słowa, co pewnie znalazło by wśród innych słowa sprzeciwu. Ciężko coś krytykować, gdy włożyło się w to wysiłek. W każdym razie to źródła - kto nie lubił przychodzić do źródeł? Okazane przez pannę Oboro zdziwienie również wyglądało lekko na pokaz. Gdyby jednak nie musiała niczego okazywać, pewnie widoczny byłby pochmurny wyraz twarzy. Taki z lekka podejrzliwy, co do dalszych zamiarów rozmówcy i zmieszany z cynizmem, a nawet agresją. Juugo nie mieli łatwo z okazywaniem emocji. Na szczęście Sae nie była tego świadoma. Przyjęta zapłata, jak najbardziej zadowala. Bez zbędnych docinek i sympatii skłoniła się trójce postaci, z którymi mogła obcować w lokalu i udała we własną stronę. Niby powinna jeszcze raz odbyć relaksujący pobyt w kurorcie, jednak czekały ją także inne zajęcia. Nie mogła wiecznie zwlekać, kiedy paliła się do treningów i walki. Rzecz jasna poprzez ćwiczenia. Jeszcze los ześle jej jakąś rozróbę, której nie będzie dało się uniknąć. Na razie wypadało zachowywać choć odrobinę rozsądku. Rozwijać nabyte, ale jakże demoniczne moce.
Po skończonym treningu Tetsu poszedł szukać swojej zielonowłosej towarzyszki. Gdy dotarł na wskazane miejsce i okazało się, że jej tam nie było postanowił jakoś sensownej zagospodarować czas. Usłyszał przypadkiem o gorących źródłach. Czyż mogło być coś lepszego po treningu, niż rozluźnienie zmęczonych mięśni w gorącej wodzie. Mając jeszcze trochę czasu do umówionego spotkania, niezwłocznie ruszył do obranego celu. Gdy dotarł na miejsce, za ladą ujrzał rosłego mężczyznę. Miał w swojej postawie coś z żołnierza. - Dzień dobry - rzekł niepewnie młody ninja - Chciałbym skorzystać ze źródła.
Położył na ladzie pieniążek i udał się w stronę wskazaną przez mężczyznę. Zostawiając ekwipunek w szatni, owinął się ręcznikiem i udał się zażyć gorącej kąpieli. Woda przyjemnie odprężała zmęczone ciało.