PORT
Re: PORT
Kiedy ujrzałem klucze wyciągnięte przez starca, zrozumiałem że muszę skorzystać z takiej okazji nawet jeśli jest ryzykowna. Przecież ten starzec mógł być tak samo jak ja kimś fałszywym, przebranym. Podziemne cele mogły faktycznie gdzieś być, ale pytaniem było czy to nie mnie chcą teraz w nich zamknąć. Ryzyko było duże, ale ostatecznie prowadziło mnie do rozwiązania zagadki i odszukania mojego celu.
Najwyraźniej los skrzyżował nasze drogi celowo. Jeśli naprawdę możesz to dla mnie zrobić, będę bardzo wdzięczny. - odpowiedziałem, chwytając delikatnie dłoń staruszka i chyląc ku niemu lekko głowę.
W myślach próbowałem obiektywnie ocenić swoją grę aktorską, ale nie było to łatwe zadanie, dopóki mężczyzna nie postąpi jak zaproponował.
Teraz, kiedy czekała mnie droga do tajemniczych, podziemnych cel, musiałem zacząć myśleć co zrobię dalej. Co kiedy spotkam tego Hoozuki? Dobrze znałem zdolności tego klanu chociaż możliwe że tylko do pewnego stopnia. Gdyby Saika nadal żyła, zapewne jeszcze nie raz zadziwiłaby mnie swoimi zdolnościami, które przypisane były jedynie jej genom.
Ze swoimi aktualnymi zdolnościami mogłem jedynie mieć nadzieję, że zdołam w razie potrzeby zjeść go i strawić zanim zacznie balangować w moim żołądku.
Mimo tego że plan był - dziwny ale był - wolałem jednak wykonać opcję "zaszkodzić Yuki" a dopiero potem myśleć czy pozbyć się tego zdrajcy. Teraz liczyły się jedynie informacje.
Najwyraźniej los skrzyżował nasze drogi celowo. Jeśli naprawdę możesz to dla mnie zrobić, będę bardzo wdzięczny. - odpowiedziałem, chwytając delikatnie dłoń staruszka i chyląc ku niemu lekko głowę.
W myślach próbowałem obiektywnie ocenić swoją grę aktorską, ale nie było to łatwe zadanie, dopóki mężczyzna nie postąpi jak zaproponował.
Teraz, kiedy czekała mnie droga do tajemniczych, podziemnych cel, musiałem zacząć myśleć co zrobię dalej. Co kiedy spotkam tego Hoozuki? Dobrze znałem zdolności tego klanu chociaż możliwe że tylko do pewnego stopnia. Gdyby Saika nadal żyła, zapewne jeszcze nie raz zadziwiłaby mnie swoimi zdolnościami, które przypisane były jedynie jej genom.
Ze swoimi aktualnymi zdolnościami mogłem jedynie mieć nadzieję, że zdołam w razie potrzeby zjeść go i strawić zanim zacznie balangować w moim żołądku.
Mimo tego że plan był - dziwny ale był - wolałem jednak wykonać opcję "zaszkodzić Yuki" a dopiero potem myśleć czy pozbyć się tego zdrajcy. Teraz liczyły się jedynie informacje.
0 x
Re: PORT
Ciąg dalszy posta z wątku >>TABLICA INFORMACYJNA
-----------------------------------------------------------------
Spokojnym krokiem szesnastolatka wkroczyła do portu. Pierwsze, co ją uderzyło to wiecznie towarzyszący temu miejscu zapach ryb. Szczerze nie znosiła tego zapachu. Jedyna ryba, która dobrze pachnie, to ta stworzona przez nią z gliny. Ewentualnie każda inna odpowiednio usmażona. Paskudny zapach wyrwał ją z towarzyszących jej rozmyślań. *Co za różnica kim są. Teraz są jedynie moim problemem.* - podsumowała w myślach. Nie dręcząc się na zapas czekającym na nią zadaniem rozejrzała się po porcie ... I właśnie w tym momencie dotarło do niej, że nie ma pojęcia jak wygląda kupiec, którego poszukuje. Postanowiła więc podejść do pierwszego lepszego stanowiska, aby poprosić o wskazanie owego jegomościa.
-----------------------------------------------------------------
Spokojnym krokiem szesnastolatka wkroczyła do portu. Pierwsze, co ją uderzyło to wiecznie towarzyszący temu miejscu zapach ryb. Szczerze nie znosiła tego zapachu. Jedyna ryba, która dobrze pachnie, to ta stworzona przez nią z gliny. Ewentualnie każda inna odpowiednio usmażona. Paskudny zapach wyrwał ją z towarzyszących jej rozmyślań. *Co za różnica kim są. Teraz są jedynie moim problemem.* - podsumowała w myślach. Nie dręcząc się na zapas czekającym na nią zadaniem rozejrzała się po porcie ... I właśnie w tym momencie dotarło do niej, że nie ma pojęcia jak wygląda kupiec, którego poszukuje. Postanowiła więc podejść do pierwszego lepszego stanowiska, aby poprosić o wskazanie owego jegomościa.
0 x
Re: PORT
Mówią, że głupi ma zawsze szczęście. Idąc tym tokiem myślenia Kuro musiała być nadzwyczaj inteligentna, ponieważ pech wciąż deptał jej po piętach. Ze wszystkich, ale to WSZYSTKICH w porcie, jako pierwszy musiał jej się nawinąć błazen. I to nie kupiec, którego aparycja jasno świadczy o jego tępocie, tylko profesjonalny błazen. Nie przebierając w środkach dziewczyna postanowiła nie wybredzać i podeszła do nieznajomego ignorując jego wygłupy. *Opamiętaj się. Zabicie go na miejscu przyniesie jedynie kłopoty.* Czasem tak się zdarzało. Wystarczyły niewinny gest, aby w młodej kunoichi budziła się chęć rozniesienia delikwenta. Ostatnim razem była to grupka durnych dzieciaków, które najzwyczajniej w świecie były zbyt młode i durne, aby zrozumieć zagrożenie, i zaatakowały ją, kiedy ta chciała jedynie odetchnąć na plaży. Czasem udawało jej się nad tym zapanować, innym razem... cóż, innym razem zostawiała grupkę niekompletnych trucheł nieopodal brzegu. Tym razem jednak zatrzymała się jedynie na chwilę, zamknęła oczy i odetchnęła spokojnie. Podeszła do błazna na raz wygrzebując z torby 25 Ryo, aby uniknąć zbędnej błazenady i zachęcić - jej zdaniem - pseudoartystę do wyjawienia informacji. Z pokerową miną zatrzymała się naprzeciw i wyciągnęła dłoń ukazując trzymanie w niej pieniądze.
- Powiedz mi, gdzie znajdę kupca imieniem Oru a będą Twoje. - powiedziała starając się zachować spokojny wydźwięk wypowiedzi.
- Powiedz mi, gdzie znajdę kupca imieniem Oru a będą Twoje. - powiedziała starając się zachować spokojny wydźwięk wypowiedzi.
0 x
Re: PORT
Poszło zadziwiająco gładko. Choć musiała się wyjątkowo hamować, gdy błazen zbliżył się niekomfortowo blisko. *Błazny tak mają.* - tłumaczyła sobie. Zdziwiła ją reakcja nieznajomego. W dodatku jakaś gonitwa? Od dawna nie ma już przecież sześciu lat, a i wtedy nie bawiły ją takie zabawy, o wiele więcej rozrywki znajdywała w zabijaniu ludzi w imię Jashina. Trzeba przyznać, że dopiero później zrozumiała sens owej czynności, co jednak nie umniejszyły czerpanej z tego przyjemności w żadnym stopniu. Kiedy błazen zerwał się do biegu, przewróciła oczyma i pobiegła za nim. Mimo tego, cała sytuacja wydawała się przynajmniej podejrzana, więc sięgnęła do torby na udzie, z której wyciągnęła dwie dwudziesto-gramowe porcje, tak na wszelki wypadek.
0 x
Re: PORT
Widząc błazna wbiegającego do budynku Kuro stała się strasznie podejrzliwa. Cała sytuacja wyglądała na bezczelną pułapkę, taką, jaką mogłaby zastawić jedynie banda nierozgarniętych rabusiów, lub grupa uważająca się za niezwykle przebiegłych gangsterów, w rzeczywistości będąca bandą nieudaczników fartem bardziej rozrośniętych od przeciętnych ludzi. Pech chciał, że nieszczęśnicy, o ile faktycznie coś szykowali, trafili właśnie na nią. Wiedziała, że nikt nie przejmie się trupami kilku zbirów w jakiejś zapyziałej kryjówce. Postanowiła przygotować się, jak gdyby pewna była zasadzki. Złączyła wcześniej przygotowane porcje gliny, i dodała do tego jeszcze sto dziesięć gram i ową dość sporą porcję wrzuciła do ust. Przeżuwała chwilę, po czym wypluła na ziemie przed sobą zmieloną, białą maź. Ta uformowała się w identyczną kopię Kuro, a po chwili nabrała dokładnie tych samych kolorów. Prawdziwa Kuro, sięgnęła do torby i wyciągnęła cztery mniejsze, dwudziestogramowe kawałki gliny. Dwa podała klonowi, sama zaś dłońmi zaczęła przeżuwać pozostałe dwie. Nie minął moment jak z dłoni obu kunoichi wypełzły białe jak śnieg węże. Te stworzone przez klona owinęły się wokół jego przedramion, natomiast te stworzone przez Kuro spełzły na ziemię i owinęły się wokół łydek klona. Dziewczyna złożyła trzy pieczęci i w chmurze dymu zmieniła się w niczym nie wyróżniający się czarny płaszcz, sięgający zarówno jej, jak i klonowi do kostek. Klon posłusznie podniósł płaszcz i założył go, zakrywając siedzące na kończynach węże. *Lepiej, żeby Ci idioci nie wymyślili nic głupiego.* - pomyślał płaszcz. Po czym uśmiechnął się, co jednak nie było zauważalne z racji nałożonej iluzji. Klon-Kuro zaciągnął na głowę kaptur płaszcza-Kuro i wszedł do budynku.
Wykorzystane techniki:
C2: Nendo Bunshin
C1: Shī Wan
Henge no Jutsu
Chakra: -53%
C2: Nendo Bunshin
C1: Shī Wan
Henge no Jutsu
Chakra: -53%
0 x
Re: PORT
Tego dziewczyna nie przewidziała. W zasadzie nigdy nikt nie uczył jej technik, była samoukiem, przez co czasem pojawiały się tego typu wypadki. Zrobiło jej się trochę głupio, gdy goniony wcześniej przez nią błazen wyjrzał zza drzwi i ujrzał te przedziwną scenę. Kuro postanowiła najzwyczajniej w świecie udawać, że to się nie wydarzyło. Klon-Kuro puścił rękę oryginału i stanął ze spokojną miną za swoją twórczynią. Węże natomiast dość szybko przemieściły się na Kuro, zajmując niemal całą powierzchnię jej lewego ramienia od nadgarstka w górę. Nie wiedząc już samej czego się spodziewać weszła niepewnym krokiem do środka budynku. Rozejrzała się uważnie po wnętrzu pomieszczenia w którym się znalazła, nadal nie była pewna, czy nic jej nie grozi.
0 x
Re: PORT
Na szczęście nikt nie rozpamiętywał sytuacji z nieudanym klonem, więc Kuro uniknęła niepotrzebnego upokorzenia. Otrząsnęła się z lekkiego szoku, wywołanego nagłą zmianą osobowości błazna i ostatecznie weszła do budynku. Wnętrze wyglądało bardzo obskurnie. Ze starych ścian sypał się tynk, okna w większości były zabite deskami, zaś w powietrzu unosił się gryzący zapach pleśni i wilgoci. Błazen poprowadził dziewczynę do pomieszczenia znajdującego się na końcu korytarza wejściowego i w międzyczasie się przedstawił:
- Nazywam się Dairo, jestem pomocnikiem i przyjacielem pana Oru. W zaistniałej sytuacji jesteśmy zmuszeni używać tego miejsca jako kryjówki. Główna posiadłość pana Oru została zdemolowana, a w miejscach leżących blisko głównych doków nie jest bezpiecznie. Między innymi dlatego się tutaj pojawiłaś, panienko – powiedział, ścierając rękawem farbę z twarzy. Teraz, kiedy pozbył się makijażu, wyglądał jak zwykły mężczyzna w średnim wieku.Dairo wprowadzić kunoichi do pokoju. Ta od razu spostrzegła wysokiego, bruchatego faceta, ubranego w długą, ręcznie zdobioną szatę, mocno kontrastującą z paskudnymi warunkami, panującymi w tym domu.
- Witaj dziewczyno – powiedział, spokojnym głosem.
- Nazywam się Dairo, jestem pomocnikiem i przyjacielem pana Oru. W zaistniałej sytuacji jesteśmy zmuszeni używać tego miejsca jako kryjówki. Główna posiadłość pana Oru została zdemolowana, a w miejscach leżących blisko głównych doków nie jest bezpiecznie. Między innymi dlatego się tutaj pojawiłaś, panienko – powiedział, ścierając rękawem farbę z twarzy. Teraz, kiedy pozbył się makijażu, wyglądał jak zwykły mężczyzna w średnim wieku.Dairo wprowadzić kunoichi do pokoju. Ta od razu spostrzegła wysokiego, bruchatego faceta, ubranego w długą, ręcznie zdobioną szatę, mocno kontrastującą z paskudnymi warunkami, panującymi w tym domu.
- Witaj dziewczyno – powiedział, spokojnym głosem.
0 x
Re: PORT
Wnętrze budynku w żadnym stopniu nie zaskoczyło Kuro. Więcej nawet, dokładnie tego się spodziewała po tym miejscu, brakuje jedynie pleśni i biegających po ziemi szczurów oraz robactwa wszelkiej maści. Wraz ze swym sobowtórem podążała za błaznem aż jej oczom ukazał się Oru, jej zleceniodawca. Dziewczyna przyłapała się na tym, że nazywa go swoim zleceniodawcą choć nawet jeszcze nie poznała celu swej misji, jeszcze nie zgodziła się jej wykonać. Chyba przez to, że chciała coś ze sobą zrobić, i w środeczku już podjęła decyzję, że podejmie się byle jakiej roboty byle nie siedzieć bezczynnie. Nie tak wyobrażała sobie pana Oru trochę inaczej.. mniej.. grubo? W odpowiedzi na jego powitanie skinęła jedynie oszczędnie głową i sięgnęła do kieszeni aby wyciągnąć schowane tam zlecenie. Wysunęła rękę wraz z pomiętą karteczką w stronę kupca.
0 x
Re: PORT
Pleśń była, ale na szczęście tkwiła w jednym miejscu i nie wykazywała żadnych znaków życia. Dairo podszedł do Kuro, wziął od niej karteczkę i wręczył ją panu Oru. Ten zaś rozprostował zwitek i skinął głową.
- Bardzo dobrze. Cieszę się, że to zachowałaś. Ludzie, który mnie dręczą nie pojawiają się w centrum, więc nie mieli możliwości by zobaczyć to ogłoszenie. Teraz wiem, że rzeczywiście chcesz mi pomóc - oznajmił, odwracając się w stronę okna. Zajrzał przez szparę między deskami, jakby chciał sprawdzić, czy nikt Was nie obserwuje. Po kilkunastu sekundach ponownie spojrzał na dziewczynę i dokończył:
- Ich przywódca nazywa się Garo. Był kiedyś pracownikiem tego portu, moim pracownikiem. Nasze drogi rozeszły się wiele lat temu, kiedy wyrzuciłem go na bruk za kradzież sprzętu do połowu. Garo poprzysiągł mi wtedy zemstę, jednak sądziłem, że to słaby, ubogi człowiek. Nie traktowałem go poważnie. Jak widać, myliłem się. Po sześciu latach Garo wrócił, z grupą zwyrodniałych opryszków. Zdemolował moje magazyny, a następnie zapowiedział, że jeśli się nie ujawnię, zniszczy cały mój dobytek. Zaczął nawet krzywdzić ludzi...wypytywał moich pracowników, torturował ich...nie wiedzieli gdzie jestem...myślał, że kłamią...oni za mnie giną, a ja ukrywam się tutaj jak szczur... - w tym momencie głos mu się całkowicie załamał.
- Bardzo dobrze. Cieszę się, że to zachowałaś. Ludzie, który mnie dręczą nie pojawiają się w centrum, więc nie mieli możliwości by zobaczyć to ogłoszenie. Teraz wiem, że rzeczywiście chcesz mi pomóc - oznajmił, odwracając się w stronę okna. Zajrzał przez szparę między deskami, jakby chciał sprawdzić, czy nikt Was nie obserwuje. Po kilkunastu sekundach ponownie spojrzał na dziewczynę i dokończył:
- Ich przywódca nazywa się Garo. Był kiedyś pracownikiem tego portu, moim pracownikiem. Nasze drogi rozeszły się wiele lat temu, kiedy wyrzuciłem go na bruk za kradzież sprzętu do połowu. Garo poprzysiągł mi wtedy zemstę, jednak sądziłem, że to słaby, ubogi człowiek. Nie traktowałem go poważnie. Jak widać, myliłem się. Po sześciu latach Garo wrócił, z grupą zwyrodniałych opryszków. Zdemolował moje magazyny, a następnie zapowiedział, że jeśli się nie ujawnię, zniszczy cały mój dobytek. Zaczął nawet krzywdzić ludzi...wypytywał moich pracowników, torturował ich...nie wiedzieli gdzie jestem...myślał, że kłamią...oni za mnie giną, a ja ukrywam się tutaj jak szczur... - w tym momencie głos mu się całkowicie załamał.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości