Szlak transportowy
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Szlak transportowy
Czas brnął ciągle do przodu, spychając słońce z nieboskłonu, zastępując je wspaniałym księżycem, który budził do życia wszystko, co w dzień spało, powody tego były różne od nocnego trybu życia do delikatności, tak dużej, że promienie słońca mogły ją zniszczyć, a może pokazać prawdziwą twarz potwora? Potwora, który niewielkim światełkiem próbuje wciągnąć Cię w pułapkę swych szponów i kłów, a gdy się zorientujesz będzie już za późno, a po Tobie zostanie jedynie garść wspomnień, która rozpłynie się w czasie i nikt nie zapłacze nad twym ciałem. Ja tutaj się rozpisuje, ale to narrator jest od takich historyjek, pracy mu zabierać nie będę, bo jeszcze się zemści.
Po prawie całym dniu wędrówki, a może paru dniach, młodzieniec dotarł do celu swej podróży, a raczej znajdował się tuż przed nim. Tylko było tutaj dziwnie pusto, wszyscy znikli, a przecież nocy jeszcze nie było, a raczej nocą jakieś karawany powinny podróżować, a Akashi raczej jeszcze aż tak złej reputacji nie ma by cała wioska się przed nim chowała. Zmasakrowanie klejnotów rodowych jednego kapłana to za mało. By zdobyć jakaś reputacje z tego tytułu musiałoby być ich tysiąc by coś osiągnąć. Nawet ciekawy pomysł na wyzwanie, narratorze zapamiętaj to na przyszłość, może się przydać. Cała okolica przyprawiała o lekkie ciarki. Zwłaszcza, zaraz, co tam jest? A raczej, kto. Tutaj ani żywego ducha w okolicy, a tu mała dziewczynka. Historie Ci się pomieszały czy coś? Ale nieważne, mamy taki scenariusz to trzeba go ciągnąć dalej.
Młody kultysta z początku czuł na sobie tylko dziwny wzrok, przeszywający go na wylot z początku starał się go ignorować, ale z czasem robił się do niewytrzymania, Co jest, przecież tutaj nikogo nie ma. Pomyślał Akashi rozglądając się dookoła, z ciągłym uśmiechem na twarzy. Przed nim nie było niczego, po jego lewej stronie to samo, za plecami też, ale prawa strona była inna, już nie taka pusta, nie była samotna. Po prawej stronie młodzieńca znajdowała się mała dziewczynka, bardzo młoda do tego niewielka, wyglądała jak jakaś lolitka. Akashi nie wiedząc zbytnio, co zrobić powoli obrócił się w stronę dziewczynki, ciągle się do niej uśmiechając. Niby taki niebezpieczny morderca, a małej dziewczynki się boi, a może ducha dziewczynki? – Hej, co tu porabiasz? – Powiedział, spokojnym i pełnym radości głosem, brzmiał zupełnie inaczej niż przy spotkaniu z kapłanem, on też potrafił stwarzać pozory uroczego i niewinnego chłopca. –Jestem Akashi, mogę zrobić coś dla Ciebie?- Dodał po chwili, szczerze się uśmiechając, sam nie wiedząc do końca, dlaczego. Czyżby do jego głowy dobrały się wspomnienia o jego siostrze? Nie mam pojęcia, co tu się dzieje i nie zamierzam robić nic głupiego, to zbyt podejrzane by było prawdziwe. Pomyślał obserwując ciągle dziewczynkę, cholera wie, do czego jest zdolna. W końcu małe psy gryzą najmocniej.
Po prawie całym dniu wędrówki, a może paru dniach, młodzieniec dotarł do celu swej podróży, a raczej znajdował się tuż przed nim. Tylko było tutaj dziwnie pusto, wszyscy znikli, a przecież nocy jeszcze nie było, a raczej nocą jakieś karawany powinny podróżować, a Akashi raczej jeszcze aż tak złej reputacji nie ma by cała wioska się przed nim chowała. Zmasakrowanie klejnotów rodowych jednego kapłana to za mało. By zdobyć jakaś reputacje z tego tytułu musiałoby być ich tysiąc by coś osiągnąć. Nawet ciekawy pomysł na wyzwanie, narratorze zapamiętaj to na przyszłość, może się przydać. Cała okolica przyprawiała o lekkie ciarki. Zwłaszcza, zaraz, co tam jest? A raczej, kto. Tutaj ani żywego ducha w okolicy, a tu mała dziewczynka. Historie Ci się pomieszały czy coś? Ale nieważne, mamy taki scenariusz to trzeba go ciągnąć dalej.
Młody kultysta z początku czuł na sobie tylko dziwny wzrok, przeszywający go na wylot z początku starał się go ignorować, ale z czasem robił się do niewytrzymania, Co jest, przecież tutaj nikogo nie ma. Pomyślał Akashi rozglądając się dookoła, z ciągłym uśmiechem na twarzy. Przed nim nie było niczego, po jego lewej stronie to samo, za plecami też, ale prawa strona była inna, już nie taka pusta, nie była samotna. Po prawej stronie młodzieńca znajdowała się mała dziewczynka, bardzo młoda do tego niewielka, wyglądała jak jakaś lolitka. Akashi nie wiedząc zbytnio, co zrobić powoli obrócił się w stronę dziewczynki, ciągle się do niej uśmiechając. Niby taki niebezpieczny morderca, a małej dziewczynki się boi, a może ducha dziewczynki? – Hej, co tu porabiasz? – Powiedział, spokojnym i pełnym radości głosem, brzmiał zupełnie inaczej niż przy spotkaniu z kapłanem, on też potrafił stwarzać pozory uroczego i niewinnego chłopca. –Jestem Akashi, mogę zrobić coś dla Ciebie?- Dodał po chwili, szczerze się uśmiechając, sam nie wiedząc do końca, dlaczego. Czyżby do jego głowy dobrały się wspomnienia o jego siostrze? Nie mam pojęcia, co tu się dzieje i nie zamierzam robić nic głupiego, to zbyt podejrzane by było prawdziwe. Pomyślał obserwując ciągle dziewczynkę, cholera wie, do czego jest zdolna. W końcu małe psy gryzą najmocniej.
0 x

- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Szlak transportowy
Ponoć, gdy ktoś umiera na niebie pojawia się nowa gwiazda, która przez jedną noc świeci bardziej niż pozostałe, bo za wszelką cenę chce wrócić na ziemie. Gwiazda, Akashiego już dawno wyblakła, stracił swe życie, gdy stracił rodzinę. Stracił je, gdy na łożu śmierci przysiągł wierność, jashinowi, czy tego żałował? Nigdy by tego nie żałował, za każdym razem zrobiłby to samo by jego gwiazda zanikła na wieczność. A czy ta dziewczynka, która przed nim stoi, czy by chciałaby jej gwiazda lśniła na niebie, czy wolałaby pozostać tutaj, a może lśni już od dawna na tyle mocno by móc powrócić w nocy na ziemie, ale nikt nie mógł zobaczyć jej blasku poza tymi, którzy go utracili, tymi, co umarli, a jednak żyli? Kim ona była, a może, czym była? Przecież żaden rodzic o zdrowych zmysłach nie puściłby swoją córkę o takiej porze poza miasto, biorąc pod uwagę, co może znajdować się w okolicy raczej marnie by skończyła, a na silną nie wygląda, ale mogą to być tylko pozory, a pod nimi zawsze kryją się największe bestie. A czy przypadkiem największymi potworami nie są ludzie? W takim razie mój wcześniejszy wybieg nie ma sensu, czy może ma?
Akashi trwał wyraźnie w bezruchu obserwując niepozorną istotę stojąca przed nim, najwidoczniej była zafascynowana tym, że ktoś ją zauważył, może nie każdy mógł tego dokonać, może było potrzeba mieć czyste serce by ją ujrzeć, ale wyznawca jashina i czyste serce? To jakieś kpiny, coś wyraźnie jest tutaj nie tak, ale młodzieniec sam nie wiedział, co to mogło być, więc postanowił spędzić czas z dziewczynką, najwyraźniej brak jego rodzonej siostry zrobił swoje. W końcu musiał się nią zajmować po śmierci matki do momentu, gdy uciekła z domu, a Akashi zamordował ich ojca, potem już nigdy jej nie zobaczył, ale przecież to nie może być Ona? Myśli młodzieńca błądziły po jego głowie. Wszystko kierowało go by coś zrobić tylko, co? A młoda najwidoczniej nie planowała zbytnio z nim współpracować, nie była zbytnio chętna do odpowiadania na jego pytania, a może po prostu nie wiedziała, co powiedzieć. Było widać, że lekko to nią zszokowało, że ktoś się do niej odezwał, a potem paroma suszami znalazła się tuż przed nim, mówiąc, w końcu coś powiedziała. Może to było tylko jedno słowo, ale potrafiło skrywać wielką nadzieje, nadzieje, której nie można pozbawić nikogo, a tym bardziej dziecka. Dziewczyna wyciągnęła swoje dłonie w jego kierunku, tak jakby chciałaby podobał się jej rękę by jej towarzyszył w tej nocy. Bez żadnych skojarzeń proszę, pedofilem jeszcze nie zostałem. Interesujące, sprawia, że nie mogę nic zrobić Pozbawia rządy mordu i krwi. Pomyślał Akashi wyciągając w stronę dziewczynki swą rękę by mogła ją objąć swoimi, cały też czas starał się utrzymać z nią kontakt wzroku wpatrując się w jej fiołkowe oczęta. Ktoś może nazwać to głupotą, a może po prostu wcześniej objawił się u niego instynkt ojcowski, a szaleńcy kochają ponoć na zabój, dosłownie i w przenośni, a on raczej do takich należał. – Oczywiście, chętnie zostanę twoim przyjacielem, ale możesz mi powiedzieć jak mam Cię nazywać?– Powiedział z uśmiechem na ustach i pełnym spokoju głosem, powoli klękając przy niej by się z nią zrównać i móc spojrzeć w jej oczy na równi, a nie z góry.
Akashi trwał wyraźnie w bezruchu obserwując niepozorną istotę stojąca przed nim, najwidoczniej była zafascynowana tym, że ktoś ją zauważył, może nie każdy mógł tego dokonać, może było potrzeba mieć czyste serce by ją ujrzeć, ale wyznawca jashina i czyste serce? To jakieś kpiny, coś wyraźnie jest tutaj nie tak, ale młodzieniec sam nie wiedział, co to mogło być, więc postanowił spędzić czas z dziewczynką, najwyraźniej brak jego rodzonej siostry zrobił swoje. W końcu musiał się nią zajmować po śmierci matki do momentu, gdy uciekła z domu, a Akashi zamordował ich ojca, potem już nigdy jej nie zobaczył, ale przecież to nie może być Ona? Myśli młodzieńca błądziły po jego głowie. Wszystko kierowało go by coś zrobić tylko, co? A młoda najwidoczniej nie planowała zbytnio z nim współpracować, nie była zbytnio chętna do odpowiadania na jego pytania, a może po prostu nie wiedziała, co powiedzieć. Było widać, że lekko to nią zszokowało, że ktoś się do niej odezwał, a potem paroma suszami znalazła się tuż przed nim, mówiąc, w końcu coś powiedziała. Może to było tylko jedno słowo, ale potrafiło skrywać wielką nadzieje, nadzieje, której nie można pozbawić nikogo, a tym bardziej dziecka. Dziewczyna wyciągnęła swoje dłonie w jego kierunku, tak jakby chciałaby podobał się jej rękę by jej towarzyszył w tej nocy. Bez żadnych skojarzeń proszę, pedofilem jeszcze nie zostałem. Interesujące, sprawia, że nie mogę nic zrobić Pozbawia rządy mordu i krwi. Pomyślał Akashi wyciągając w stronę dziewczynki swą rękę by mogła ją objąć swoimi, cały też czas starał się utrzymać z nią kontakt wzroku wpatrując się w jej fiołkowe oczęta. Ktoś może nazwać to głupotą, a może po prostu wcześniej objawił się u niego instynkt ojcowski, a szaleńcy kochają ponoć na zabój, dosłownie i w przenośni, a on raczej do takich należał. – Oczywiście, chętnie zostanę twoim przyjacielem, ale możesz mi powiedzieć jak mam Cię nazywać?– Powiedział z uśmiechem na ustach i pełnym spokoju głosem, powoli klękając przy niej by się z nią zrównać i móc spojrzeć w jej oczy na równi, a nie z góry.
0 x

- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Szlak transportowy
Droga Akashiego byłą czymś prostym, a zaraz trudnym. Nie posiadał celu, nie posiadał planów. Po prostu trwał, trwał w wieczności, która go otaczała. Nie miał nawet pewności czy zmierzał do Sogan, a może to było inne miasto w tym świecie, a może w swej wędrówce zagubił się na tyle, że przed nim otwarły się piekielne wrota, gdzie wstęp mają tylko martwi, ale przecież jego serce bije, bije miaro oznaczając, że żyje, ale czy życie bez celu oraz planów nie jest śmiercią? On żył, ale zaraz był martwy, martwy w swym wnętrzu, umyśle. Nie potrafił jak inni dążyć do czegoś, rozwijał się tylko po to by móc innych wysyłać do piekielnych wrót, by nadać, choć częściowy sens temu, co robi, by poczuć ciepło, ciepło krwi tych, których zabije. Więc gdzie on teraz jest, gdzie trafił i co go czeka?
Jej dotyk, jej delikatny dotyk dłoni, które nie zaznały bólu ani cierpienia. Czy to dobrze, że on tego nie poznała? Przecież w takim stanie jest bezbronna zdana na łaskę innych. Jak delikatny kwiat czarnej róży, który jest w stanie rozpaść się od najmniejszego dotyku. Czy to źle, że porównuje mała obcą dziewczynkę, która nie wie, co to ból i zagrożenie do kwiatu róży? Jak dla mnie to pasuje, praktycznie idealnie. Zwłaszcza, że mam wrażenie, że mocniejsze jej dotknięcie może zakończyć jej żywot. Jest zbyt delikatna, zbyt nieświadoma bym mógł ją skrzywdzić, przywołuje zbyt wiele wspomnień, gdyby ona nie znikła byłą by zapewne w jej wieku i równie piękna jak ona. Piękna jak kwiat, delikatna jak motyk, rozświetlająca życie jak gwiazda, która nigdy nie zazna kresu swych dni. Takie myśli krążyły po głowie młodzieńca, gdy ta delikatna istota dotykała jego dłoni, cóż wychodzi na to, że nie jest aż tak bezwzględnym mordercą, za jakiego starał się uchodzić. Kto by pomyślał, że tak niewiele wystarczy by skruszyć mur w jego głowie, mur, który miał go chronić.
-Rozumiem, Więc dobrze, będę nazywać Cię aniołkiem. – Powiedział, ciesząc się z tego, co się dzieje, nie odczuwając żadnego strachu przed nieznany, w końcu, co go może spotkać, śmierć? Przecież on już nie żyje. Jego uśmiech był delikatny i łagodny, co tu powiedzieć z wilka został owieczką? A może ciągle jest pająkiem, który rozplata swą nić by schwytać swą ofiarę. Drugą swoją dłoń delikatnie podniósł do góry i położył na głowie dziewczynki, delikatnie ją głaszcząc, gdy ta dotykała jego twarzy, spaczonej twarzy pozbawionej jednego oka. Oka, które zostało na stole w jego domu, rodzinnym domu, który już nigdy nie będzie mógł nazwać tak samo. Przecież już dawno go stracił już, jako dziecko go nie miał. Więc dlaczego teraz czuje się tak bezpiecznie, bezpiecznie jak w domu? Młoda towarzyszka niedoli zadała proste pytanie, czemu twe oczy są smutne. Pytanie, które on sam sobie zadał po chwili w głowie, nie potrafił zrozumieć sam siebie. W tym momencie nie był sobą, a może w końcu po 6latach był sobą? –Ja…nie wiem, przypominasz mi moją siostrę. Siostrę, którą straciłem dawno temu. Teraz byłby raczej w twoim wieku. –Powiedział z lekkim smutkiem w głosie, ale postanowił być szczery, niby, czemu miałby coś ukrywać przed tak delikatną istotą. - Powiedz, co tutaj robisz?- dodał po chwili, ciągle utrzymując swój uśmiech na twarzy.
Jej dotyk, jej delikatny dotyk dłoni, które nie zaznały bólu ani cierpienia. Czy to dobrze, że on tego nie poznała? Przecież w takim stanie jest bezbronna zdana na łaskę innych. Jak delikatny kwiat czarnej róży, który jest w stanie rozpaść się od najmniejszego dotyku. Czy to źle, że porównuje mała obcą dziewczynkę, która nie wie, co to ból i zagrożenie do kwiatu róży? Jak dla mnie to pasuje, praktycznie idealnie. Zwłaszcza, że mam wrażenie, że mocniejsze jej dotknięcie może zakończyć jej żywot. Jest zbyt delikatna, zbyt nieświadoma bym mógł ją skrzywdzić, przywołuje zbyt wiele wspomnień, gdyby ona nie znikła byłą by zapewne w jej wieku i równie piękna jak ona. Piękna jak kwiat, delikatna jak motyk, rozświetlająca życie jak gwiazda, która nigdy nie zazna kresu swych dni. Takie myśli krążyły po głowie młodzieńca, gdy ta delikatna istota dotykała jego dłoni, cóż wychodzi na to, że nie jest aż tak bezwzględnym mordercą, za jakiego starał się uchodzić. Kto by pomyślał, że tak niewiele wystarczy by skruszyć mur w jego głowie, mur, który miał go chronić.
-Rozumiem, Więc dobrze, będę nazywać Cię aniołkiem. – Powiedział, ciesząc się z tego, co się dzieje, nie odczuwając żadnego strachu przed nieznany, w końcu, co go może spotkać, śmierć? Przecież on już nie żyje. Jego uśmiech był delikatny i łagodny, co tu powiedzieć z wilka został owieczką? A może ciągle jest pająkiem, który rozplata swą nić by schwytać swą ofiarę. Drugą swoją dłoń delikatnie podniósł do góry i położył na głowie dziewczynki, delikatnie ją głaszcząc, gdy ta dotykała jego twarzy, spaczonej twarzy pozbawionej jednego oka. Oka, które zostało na stole w jego domu, rodzinnym domu, który już nigdy nie będzie mógł nazwać tak samo. Przecież już dawno go stracił już, jako dziecko go nie miał. Więc dlaczego teraz czuje się tak bezpiecznie, bezpiecznie jak w domu? Młoda towarzyszka niedoli zadała proste pytanie, czemu twe oczy są smutne. Pytanie, które on sam sobie zadał po chwili w głowie, nie potrafił zrozumieć sam siebie. W tym momencie nie był sobą, a może w końcu po 6latach był sobą? –Ja…nie wiem, przypominasz mi moją siostrę. Siostrę, którą straciłem dawno temu. Teraz byłby raczej w twoim wieku. –Powiedział z lekkim smutkiem w głosie, ale postanowił być szczery, niby, czemu miałby coś ukrywać przed tak delikatną istotą. - Powiedz, co tutaj robisz?- dodał po chwili, ciągle utrzymując swój uśmiech na twarzy.
0 x

- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Szlak transportowy
Czyżby noc się już zaczęła czy już dawno biegła ku końcowi? Nie mam pojęcia straciłem rachubę czasu, nie wiem ile już tutaj tkwię, czy minęła dopiero godzina, dzień, tydzień, miesiąc, rok, czy cała wieczność? Ja nie wiem, zagubiłem się w ciemności mej duszy, a może to ciemność jest mą duszą, która pożera całe światło. Ja jestem panem i władcą, tym, który daje i odbiera. Demonem i aniołem. Me ciało jest mym grobem, więzieniem i grobowcem. A kim ona jest? Kluczem do mego więzienia, mapą do wyjścia z grobowca, czy gwoździem do mej trumny. Niezbyt mnie to obchodzi, nie będę mieć klucza, to zniszczę kraty więzienia mego, nie będę mieć mapy z grobowca mego to go rozbiorę i tak z niego wyjdę, bez znaczenia ile gwoździ będzie miała trumna ma i tak w końcu drewno, z którego jest zgnije, a ja z niej wyjdę by pożreć cały świat.
Zbyt mnie poniosło, wracajmy do historii mej i tego małego aniołka, który na skinienie palca byłby w stanie splamić cały świat krwawa pożogą, to by musiał być cudny widok, będzie mi kiedyś dane go zobaczyć? Jak świat topi się we własnej krwi, proszę pozwól mi? Teraz już na poważnie wracamy do teraźniejszości i tego, co przeżywa Akashi naprawdę, a nie w swej głowie. Pisk radości dziewczynki przywrócił go do świadomości, a może właśnie go jej pozbawił? Ciężko powiedzieć, to wszystko, co się tutaj dzieje jest takie nierealne mało rzeczywiste, ale dzieje się naprawdę. Jej słowa, ona wie znacznie więcej niż to po niej widać, coś z nią nie tak.. –Jesteś mądra. – Powiedział spokojnym głosem w ramach odpowiedzi na to, co ona powiedziała, a jego twarzy uśmiech nie opuszczał. Chce szukać przyjaciół, cóż wszyscy ludzie dziwnie znikli, więc gdzie ona chce ich szukać? W mieście czy poza nim? Niezbyt mnie to obchodzi, ważne, że może być zabawnie. Pomyślał fioletowo-włosy, po czym powoli stanął na prostych nogach oraz lekko się rozciągnął. –Chętnie z Tobą pójdę, w końcu jestem twoim przyjacielem. –Powiedział, poprawiając swoje fioletowe kimono w motylki oraz kij na plecach, by być gotowym na wszystko, co może go czekać w trakcie wędrówki z dziewczynką.
Zbyt mnie poniosło, wracajmy do historii mej i tego małego aniołka, który na skinienie palca byłby w stanie splamić cały świat krwawa pożogą, to by musiał być cudny widok, będzie mi kiedyś dane go zobaczyć? Jak świat topi się we własnej krwi, proszę pozwól mi? Teraz już na poważnie wracamy do teraźniejszości i tego, co przeżywa Akashi naprawdę, a nie w swej głowie. Pisk radości dziewczynki przywrócił go do świadomości, a może właśnie go jej pozbawił? Ciężko powiedzieć, to wszystko, co się tutaj dzieje jest takie nierealne mało rzeczywiste, ale dzieje się naprawdę. Jej słowa, ona wie znacznie więcej niż to po niej widać, coś z nią nie tak.. –Jesteś mądra. – Powiedział spokojnym głosem w ramach odpowiedzi na to, co ona powiedziała, a jego twarzy uśmiech nie opuszczał. Chce szukać przyjaciół, cóż wszyscy ludzie dziwnie znikli, więc gdzie ona chce ich szukać? W mieście czy poza nim? Niezbyt mnie to obchodzi, ważne, że może być zabawnie. Pomyślał fioletowo-włosy, po czym powoli stanął na prostych nogach oraz lekko się rozciągnął. –Chętnie z Tobą pójdę, w końcu jestem twoim przyjacielem. –Powiedział, poprawiając swoje fioletowe kimono w motylki oraz kij na plecach, by być gotowym na wszystko, co może go czekać w trakcie wędrówki z dziewczynką.
0 x

Re: Szlak transportowy
Kenji w końcu trafił na szlak prowadzący do domu. Trochę mu to zajęło. Jakiś tydzień przechadzał się po Sogen. Poznał nowego przyjaciela, na pewno go nie zapomni. Chociaż czy na pewno wie wszystko o nim to już inna sprawa, wszystko przez pewien trunek utrudniający kojarzenie z każdym kolejnym łykiem. Sam wieczór pełen przygód oraz nowych doświadczeń był warty podróży. Następnie parę szybkich i krótkich ćwiczeń w kilku miejscach aż wreszcie dotarcie tutaj. Tym razem wydaje się, że końcu uda mu się trafić do miejsca, z którego przybył. Jednak za nim wróci do domu, postanowił zwiedzić jeszcze jedno miejsce. Na szczęście nie było ono zbyt odległe. Jedna z sąsiednich prowincji. Miejsce gdzie spotykali się kupcy, rzemieślnicy i handlarze. Gdzie istniało coś jak koloseum, arena walk dla każdego chętnego. Każdy może sprawdzić swoje umiejetności. Tak zdecyowanie Ryuzaki no Taki jest lokacją wartą odwiedzenia. W tym właśnie kierunku udał się Kenji. Podczas swojej podróży postanowił również poćwiczyć, przy ewentualnej próbie sił na arenie móc się lepiej zaprezentować. Cóż pomysł dobry, tylko czy miejsce aby odpowiednie. Nawet już chyba wiedział co takiego chce opanować. Technika pomocnicza, która wiele razy może okazać się kluczem do zwycięstwa. W sumie to chyba jednak miejsce dobre, samotna podróż przez szlak. Nikt nie będzie mu przeszkadzał. Czas się wziąć do roboty. Najpierw przygotowania. Za pomocą nogi narysował na ziemi poziomą kreskę. Następnie oddalił się na odległość 10m. Wszedł pod ziemie i po chwili pojawił się za wcześniej narysowaną linią. Minę miał niezbyt ciekawą, zdecydowanie był niezadowolony. Pora na drugą próbe. Ponownie ustawił się 10m od kreski na ziemi. Wszedł pod ziemie i ponownie pojawił się za wyznaczonym wcześniej miejscem. Tym razem odrobinę szybciej. Na jego twarzy nie gościły już negatywne uczucia, choć do pozytywnych też nie można ich zaliczyć. Raczej było to zadowolenie z postępów. Małych ale jednak ciągle były to kroczki naprzód. Trzecia próba ponownie odległość 10m. Wsiąknięcie pod ziemie i ponowne pojawienie się za narysowaną kreską. Tym razem dużo szybciej niż za poprzednimi dwoma próbami. Emocje na twarzy chłopaka były bardzo pozytywne. To co się właśnie wydarzyło zdecydowanie zadowoliło Kenjiego. Próba numer cztery. Tym razem dystans aż 20m od kreski. Wejście pod ziemie i po paru krótkich chwilach wyjście z niej za wyznaczoną linią. Czas podczas którego przemieszczał się pod ziemią był porównywalny do chwili jaką by zmarnował biegnąc na niej. Próba numer pięć. Dystans ten sam. Mała różnica, tym razem spod ziemi można było zauważyć dłoń wykonującego, która jest coraz bliżej kreski. Technika opanowana, więc teraz krótka chwila na odpoczynek. Następnie udanie się w dalszą drogę w kierunku Ryuzaku no Taki.
Skąd: Sogen
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 14:20
Środek transportu: pieszo
Skąd: Sogen
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 14:20
Środek transportu: pieszo
Technika Rangi "C"
- Nazwa
- Doton: Dochū Senkō
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Dowolny
- Koszt
- E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (1/2 co turę)
- Dodatkowe
- Użytkownik musi być pod ziemią
- Opis Jedna z najbardziej przydatnych technik na tym poziomie. Użytkownik musi jednak znajdować się pod ziemią, aby wykonać to Jutsu. Umożliwia mu ono bowiem, zwiększenie swojej prędkości poruszania pod ziemią. Jest ona podobna do szybkości naszej postaci. Dodatkowo można wyciągnąć broń, albo część ciała, aby zadać niespodziewany cios. Pod ziemią poruszamy się z naszą normalną szybkością.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Szlak transportowy
Cóż wszystko było już jasne i dlaczego sam nie postanowi się z nim rozprawić, ten cały knypek uprawiający role był byłbym shinobim, więc do najsłabszych nie należał. Jednak teraz to nie jest najważniejsze, ale ranga zadania rośnie w górę i to całkiem sporo przez to, że nieznajomy był shinobim, ale czy jest się czym martwić? Jakoś niezbyt mi się to wydaje w końcu nie potrafił współpracować z innymi, możliwe było to ze dwóch względów albo był tak słaby ze nie potrafił się pogodzić z siłą innych, albo sam był taki silny, że inni mu zawadzali, ale wtedy mógłby spokojnie działać solowo. Lecz to obecnie bez znaczenia, jedynie co teraz było ważne to droga do przebycia do ryuzaku i pójście pod dom i zajęcie się pracom.
-Mogłeś powiedzieć o tym wcześniej, teraz jego śmierć będzie Cię kosztowała więcej. Dokładasz mi swój towar i cały hajs, który będziesz miał przy sobie. W końcu to były shinobi, do najsłabszych nawet na emeryturze należeć nie będzie. - powiedział chłopak, kierując się w stronę szlaku transportowego, po paru minutach znalazł się na nim razem z mężczyzną.
- Jestem Akashi. - powiedział chłopak, na zawiązanie ich relacji i by zdobyć jakieś informacje na temat swego zleceniodawcy na wypadek gdyby ten próbował go wykiwać. Jednak w głowie, planował swój własny plan na zamordowanie jego i zgarnięcie wszystkich fantów przed domem mężczyzny, a potem obwinić o tą śmierć byłego shinobiego.
zt
Skąd: Sogen
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 22:08
Środek transportu: pieszo
-Mogłeś powiedzieć o tym wcześniej, teraz jego śmierć będzie Cię kosztowała więcej. Dokładasz mi swój towar i cały hajs, który będziesz miał przy sobie. W końcu to były shinobi, do najsłabszych nawet na emeryturze należeć nie będzie. - powiedział chłopak, kierując się w stronę szlaku transportowego, po paru minutach znalazł się na nim razem z mężczyzną.
- Jestem Akashi. - powiedział chłopak, na zawiązanie ich relacji i by zdobyć jakieś informacje na temat swego zleceniodawcy na wypadek gdyby ten próbował go wykiwać. Jednak w głowie, planował swój własny plan na zamordowanie jego i zgarnięcie wszystkich fantów przed domem mężczyzny, a potem obwinić o tą śmierć byłego shinobiego.
zt
Skąd: Sogen
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 22:08
Środek transportu: pieszo
0 x

- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Szlak transportowy
Najlepszym fragmentem wędrówki jest jej koniec. Przynajmniej takie ma do tego tematu podejście Akarui, który nie robiąc zbyt dużo postojów, dość szybko uwinął się z przykrą i samotną podróżą. W Sogen dobrzy ludzie skierowali go odpowiednimi ścieżkami, by mógł bezpiecznie przejść przez całą prowincję od zachodu na wschód. Jednak co krok robiło się coraz bardziej ponuro, ciemno i chłodno. W pewnym momencie musiał się zatrzymać i wyciągnąć ze swojej torby płaszcz, by choć trochę zatrzymać ciepło ciała. A przecież było lato! Czy to dlatego, bo oddalił się jeszcze bardziej na północ, niż jego krainy? Czy może coś wisiało w powietrzu...?
Na szczęście Mur był tuż-tuż.
z/t
Na szczęście Mur był tuż-tuż.
z/t
0 x
MOWA
Re: Szlak transportowy
Młody Uchiha wyruszył ku swojemu przeznaczeniu na murze tym razem nie jako zawadiaka szukający rozmaitych form rozrywki podczas toczących się na kontynencie wojen, a wysłannik liderki klanu, który miał wspomóc obronę by zapobiec zalewowi rodzinnej prowincji przed dzikusami, a może i gorszymi rzeczami czyhającymi za murem. Jednym słowem zmierzał ku nieznanemu, a nie miał zamiaru przyjść tam nieprzygotowany. Zdążył już dokonać potrzebnych zakupów, a także miał w głowie pewien plan, aczkolwiek by się ziścił musiał wpierw odbyć trening. Próżno było jednak szukać odpowiedniego miejsca jako, że znajdował się w trasie. Właśnie z tego powodu rozpoczął go po odpowiednim oddaleniu się od miasta nieco zbaczając ze szlaku tak by znaleźć ustronne miejsce w którym nikt by mu nie zawadzał, a on mógłby się oddać spokojnej medytacji podkręcanej wysokimi temperaturami.
Cały proces rozpoczął się na ustronnej polance, którą odszukał w lesie. Była ona całkiem dużych rozmiarów co było wręcz wymagane biorąc pod uwagę fakt, że technika nosząca nazwę: Katon: Gōryūka no Jutsu zaliczała się do tych najpotężniejszych z natury Katon i było naprawdę niewiele tych, które mogłyby się z nią w jakikolwiek sposób równać. W kwestii pieczęci nie było tutaj absolutnie żadnych wyuzdanych fanaberii. Ot pojedynczy znak tygrysa więc nie było nawet mowy o jakimkolwiek ćwiczeniu wymaganej kombinacji jako, że akurat ten opanowany był do perfekcji poprzez regularne występowanie w przeróżnych technikach Katon. Sama technika nosiła znamiona powiązania z Katon: Benijigumo chociaż było to raczej subiektywne odczucie gdyż nigdzie nie zauważył zapisków, które mogłyby na to wskazywać. Dlaczego tak uważał? I tu i tam formowaliśmy pewny kształt. Tutaj jednak nie musieliśmy zaprzątać sobie głowy próbą kontrolowania ten nieposkromionej energii, a po prostu pozwalaliśmy jej polecieć przed siebie ewentualnie nieco zmieniając trajektorię i siać zniszczenie.
Po krótkich rozważaniach jak do tego wszystkiego się zabrać złożył pieczęć tygrysa i nagromadził naprawdę ogromną ilość chakry w płucach wypluwając ją przed siebie próbując oczywiście temu wszystkiemu nadać jakikolwiek kształt w założeniu głowy smoka. Jak to bywa przy próbie opanowania czegoś cały plan spalił na panewce. Ba przy pierwszej próbie nie wykrzesał z siebie absolutnie nic. Nie przejmując się porażką powtórzył cały zabieg jeszcze kilkukrotnie z takimi samymi mizernymi skutkami. Co prawda wykrzesał z siebie cokolwiek jednak miało to tyle wspólnego z techniką co kupa zrzucona z nieba przez mewę ze złotym posągiem przywódcy wioski. Rzecz jasna takowego posągu nie było, ale warto marzyć. Chociażby o swoim w przyszłości. Musiał się do tego zabrać od innej strony. Zamiast skupiać się na nadaniu formy warto było najpierw wykrzesać z siebie ogromną ilość ognia bez nadawania mu jakiejkolwiek formy. Następnie spróbować nieco skompresować i tak małymi kroczkami zbliżać się do upragnionego celu. Z nowym nastawieniem ponowił próby tym razem ze znacznie lepszymi efektami. Nie paradował jednak z wielkim optymizmem gdyż do osiągnięcia celu przed nim jeszcze daleka droga. Co to to nie. Mimo wszystko podniosło to nieco "morale" i próbował dalej kurczowo trzymając się planu i z każdą próbą wydobywając z siebie tą samą ilość ognia nieco kompresował swoje dzieło tak, że posiadał on bardziej niszczycielką siłę jednakże na mniejszym obszarze. Coś kosztem czegoś. Jednakże takowe miało być w końcu założenie techniki, czyż nie? Po około godzinie uznał, że ogień został skompresowany wystarczająco mocno. Co prawda nie posiadał jeszcze właściwości tego czym miał się stać, a przynajmniej niezupełnie, aczkolwiek przecież to właśnie miał zamiar zrobić. Musiał nadać mu przypominające strukturę "cechy". Przypominało to nieco budowanie domu... z wody. Ciężkie zadanie. Pewnie to metaforyczne przesłanie nieosiągalne, ale on wierzył że w przypadku tego prawdziwego celu osiągalne. W końcu operował na cholernej chakrze. Wszystko jest możliwe.
Trening zajął jeszcze kilka dobrych godzin. Nadanie płomieniowi odpowiedniej formy stanowiło znacznie trudniejsze zadanie. Tworzenie jakiegoś robala było nieporównywalne z tym z czym mierzył się w tym momencie. Być może wypadł także nieco z wprawy, przez swoje lenistwo, jednakże znowu zaczął czuć jak pomyślny wiatr wieje w żagle, co ważne jego żagle. Był niczym łódka po środku morza szukająca desperacko bryzy i oto właśnie przyszła. W tym wypadku olśnienie, które trudno opisać słowami. Po prostu przez przypadek postąpił nieco inaczej i oto płomień przybrał kształt przypominający głowę. Nie był perfekcyjny, ale każda kolejna próba przybliżała go do wyznaczonego celu. Rzeźbił w ogniu niczym mistrz kamieniarstwa i był w tym już cholernie dobry aż w końcu udało się... Wypuścił to co chciał i posiadało to cholernie dużą moc przekraczającą nawet jego nieco wybujałe wyobrażenia. Takie coś bez problemu rozłożyłoby na łopatki każdego oponenta zakładając, że zdołałaby to przetrwać. Rzecz jasna nie potrafił się powstrzymać przed jeszcze kilkukrotnym wykonaniem swojego nowego nabytku upewniając się, że nie był to przypadek i nie pomylił się. Wszystko grało. Przed opuszczeniem nie potrafił powstrzymać się także przed inną czynnością mianowicie musiał po prostu zobaczyć jak bardzo to niszczycielska moc. Tak się składało, że po środku polanki stało osamotnione drzewo. Dobrze ujęte "stało", gdyż już go nie ma. Technika wypuszczona przez Shinjiego dosłownie je zmiotła nie dając nawet czasu na wyrwanie z korzeniami po prostu zostało rozerwane...
On w każdym razie wyruszył już nieco zmęczony w dalszą podróż w kierunku muru...
Trening techniki: Katon: Gōryūka no Jutsu
Po krótkich rozważaniach jak do tego wszystkiego się zabrać złożył pieczęć tygrysa i nagromadził naprawdę ogromną ilość chakry w płucach wypluwając ją przed siebie próbując oczywiście temu wszystkiemu nadać jakikolwiek kształt w założeniu głowy smoka. Jak to bywa przy próbie opanowania czegoś cały plan spalił na panewce. Ba przy pierwszej próbie nie wykrzesał z siebie absolutnie nic. Nie przejmując się porażką powtórzył cały zabieg jeszcze kilkukrotnie z takimi samymi mizernymi skutkami. Co prawda wykrzesał z siebie cokolwiek jednak miało to tyle wspólnego z techniką co kupa zrzucona z nieba przez mewę ze złotym posągiem przywódcy wioski. Rzecz jasna takowego posągu nie było, ale warto marzyć. Chociażby o swoim w przyszłości. Musiał się do tego zabrać od innej strony. Zamiast skupiać się na nadaniu formy warto było najpierw wykrzesać z siebie ogromną ilość ognia bez nadawania mu jakiejkolwiek formy. Następnie spróbować nieco skompresować i tak małymi kroczkami zbliżać się do upragnionego celu. Z nowym nastawieniem ponowił próby tym razem ze znacznie lepszymi efektami. Nie paradował jednak z wielkim optymizmem gdyż do osiągnięcia celu przed nim jeszcze daleka droga. Co to to nie. Mimo wszystko podniosło to nieco "morale" i próbował dalej kurczowo trzymając się planu i z każdą próbą wydobywając z siebie tą samą ilość ognia nieco kompresował swoje dzieło tak, że posiadał on bardziej niszczycielką siłę jednakże na mniejszym obszarze. Coś kosztem czegoś. Jednakże takowe miało być w końcu założenie techniki, czyż nie? Po około godzinie uznał, że ogień został skompresowany wystarczająco mocno. Co prawda nie posiadał jeszcze właściwości tego czym miał się stać, a przynajmniej niezupełnie, aczkolwiek przecież to właśnie miał zamiar zrobić. Musiał nadać mu przypominające strukturę "cechy". Przypominało to nieco budowanie domu... z wody. Ciężkie zadanie. Pewnie to metaforyczne przesłanie nieosiągalne, ale on wierzył że w przypadku tego prawdziwego celu osiągalne. W końcu operował na cholernej chakrze. Wszystko jest możliwe.
Trening zajął jeszcze kilka dobrych godzin. Nadanie płomieniowi odpowiedniej formy stanowiło znacznie trudniejsze zadanie. Tworzenie jakiegoś robala było nieporównywalne z tym z czym mierzył się w tym momencie. Być może wypadł także nieco z wprawy, przez swoje lenistwo, jednakże znowu zaczął czuć jak pomyślny wiatr wieje w żagle, co ważne jego żagle. Był niczym łódka po środku morza szukająca desperacko bryzy i oto właśnie przyszła. W tym wypadku olśnienie, które trudno opisać słowami. Po prostu przez przypadek postąpił nieco inaczej i oto płomień przybrał kształt przypominający głowę. Nie był perfekcyjny, ale każda kolejna próba przybliżała go do wyznaczonego celu. Rzeźbił w ogniu niczym mistrz kamieniarstwa i był w tym już cholernie dobry aż w końcu udało się... Wypuścił to co chciał i posiadało to cholernie dużą moc przekraczającą nawet jego nieco wybujałe wyobrażenia. Takie coś bez problemu rozłożyłoby na łopatki każdego oponenta zakładając, że zdołałaby to przetrwać. Rzecz jasna nie potrafił się powstrzymać przed jeszcze kilkukrotnym wykonaniem swojego nowego nabytku upewniając się, że nie był to przypadek i nie pomylił się. Wszystko grało. Przed opuszczeniem nie potrafił powstrzymać się także przed inną czynnością mianowicie musiał po prostu zobaczyć jak bardzo to niszczycielska moc. Tak się składało, że po środku polanki stało osamotnione drzewo. Dobrze ujęte "stało", gdyż już go nie ma. Technika wypuszczona przez Shinjiego dosłownie je zmiotła nie dając nawet czasu na wyrwanie z korzeniami po prostu zostało rozerwane...
On w każdym razie wyruszył już nieco zmęczony w dalszą podróż w kierunku muru...
Trening techniki: Katon: Gōryūka no Jutsu
0 x
Re: Szlak transportowy
Konno podróż była znacznie szybsza niż pieszo. Przejechała niemal całą prowincję i wyjechała w pobliżu Muru, a tak przynajmniej twierdzili przechodnie kiedy pytała ich po drogę. Wkrótce zresztą ją zobaczyła, ale był to jej ledwie początek, od strony morza. Do głównej bramy było jeszcze daleko. Niemniej jednak teraz się na pewno nie zgubi po drodze. Wystarczyło jechać w cieniu monumentalnej budowli, mijając strzeliste wieże oraz nielicznych strażników łażących po szczycie. Dziewczyna nawet nie zbliżała się za bardzo, nie chciała by pomyśleli że chce wysadzić ten mur czy coś. Po pewnym czasie, kiedy zbliżała się do głównej bramy, oddała konia do stajni gdzie obiecali się nim zająć i resztę drogi postanowiła przejść pieszo.
W drodze postanowiła nieco potrenować. Najbardziej kulała teraz z kontrolą czakry, która wciąż była za słaba by swobodnie używać niektórych technik. Już w drodze zamiast standardowo iść po trakcie skakała po drzewach, używając akademickiej techniki, która przy okazji była świetnym treningiem, a nawet biegała po powierzchni strumienia, utrzymując się na powietrzni, by równocześnie odpaliła byakugan, starając się skupiać na przepływie czakry. Trenowanie tego aspektu było właściwie bardzo nudne, ale konieczne. Skupiała się na jej przepływie, na tym by zużywać jak najmniej czakry do tych standardowych dla niej czynności. Oddychała powoli, koncentrując się tylko na tym, by było jej coraz mniej, a mimo wszystko nadal utrzymywać się na wodzie i widzieć za pomocą swoich oczu. W pewnym momencie poczuła, ze przekracza minimalną granicę, byakugan zamigotał, więc wiedziała, że jest na krawędzi. Teraz kwestią czasu jest nauczyć się na niej balansować. Gdy traciła skupienie, czakra od razu płynęła bardziej wartko. Trochę jej zajęło dopracowanie tego by odruchowo nie czerpać więcej niż powinna. Starając się cały czas lepiej wczuć w jej rytm, łatwiej ją było okiełznać. W pewnym momencie poślizgnęła się na czymś, straciła równowagę i wpadła po kostki do lodowatej wody w strumieniu. Przeklęła pod nosem, starając się teraz dzielić uwagę na wszystko. Z każdym krokiem było to naturalniejsze, aż w końcu poczuła, że nie musi się wysilać by utrzymywać zużycie czakry na przyzwoitym poziomie. Czuła, że czakry ubywa mniej niż poprzednio, mniej się męczyła i z pewnością dłużej mogła utrzymywać oczy aktywowane. Nie był to oczywiście szczyt możliwości, była jednakże zadowolona ze swoich postępów i uznała, że chociaż nadal jest pole do poprawy, to nie powinna się przemęczać. Na ćwiczenia jeszcze znajdzie na pewno czas w przyszłości.
KC C-> B
ztKC C-> B
0 x
Re: Szlak transportowy
Masaru razem z Ren ruszyli na trakt dokładnie planując podróż. Całkiem fajna z ciebie dziewczyna, masz kogoś?Nie chce przynudzać, ale właśnie umarła moja uczennica i przyjaciółka i mogłabyś zostać nową podopieczną. W zamian za wykonywanie moich poleceń i zaleceń i przysięgę wierności mnie i mojemu klanowi oferuję szkolenia i ochronę. Opłaca się, gwarantuje. Mówił to pół żartem pół serio chcąc jakoś rozpocząć rozmowę. Miał niezły humorek, w końcu coś się działo prawda? Może nie tak ekscytujące jak mordowanie fal wrogów, ale zawsze coś. Jak to się mówi, każda rozmowa z kobietą to wyzwanie. Podróż przebiegała pomyślnie i w dosyć hmm, grobowej atmosferze. Nie odzywali się za bardzo do siebie nawzajem mimo że podświadomie czuli że są troszkę podobni do drugiej osoby.
Szli drogą przed siebie, aż chłopak zdecydował że miejsce jest dogodne, obwieścił postój i zdecydował się przejść do rzeczy.
W prostych żołnierskich słowach, prosty odcinek traktu, drzewa po bokach, tutaj zrobimy pułapkę. W tamtych krzakach koło drzewa wykopiemy dół w ziemi na pół metra. Będziemy tam siedzieć, i jak ona się przemieści to dasz mi znak i pokażesz ręką kierunek a na palach liczbę metrów. Będziesz robić za czujkę, jeśli ktoś będzie szedł po za nią tak że może nam zaszkodzić dasz mi znać. Jeśli coś się stanie podczas walki jeśli do niej dojdzie ty odwrócisz uwagę przechodniów, najlepiej jak byś użyła jakieś zasłony dymnej czy coś tego rodzaju. Atakujemy zabijamy i uciekamy. Rozumiemy się? Po dogadaniu kwestii skierowali się na bok traktu. Liczyli że taki kawał drogi dalej nie będzie uczęszczany zbyt często. Skryci między drzewami, ze 20m od drogi, wykopali dołek na pół metra gdzie wygodnie się umościli i czekali. Dziewczyna jako sensora wykryje ją da znać i on poskłada pieczęcie uderzając w plecy celu. Czyli będzie musiała odejść kawałek, tak żeby cios leciał jakoś jak będzie miał do niej 40m. Specjalnie dobrał miejsce tak żeby po linii gdzie ona powinna się znaleźć w momencie ataku było miejsce na to aby wystrzelić celnie technikę. Planowo chciał ją przeciąć w pół od tyłu. W wypadku konfrontacji będzie się czyniło dalsze kroki. Cała akcja to ma być ledwie kilka sekund. Ścieżka też skręcała więc postronni nie widzieli wszystkiego z kilometra, tylko musieli wejść akurat w ten zakręt, w tym lesie. Po upewnieniu się że są dobrze ukryci z drogi i że wszystko jest w porządku mogli odpocząć, a przynajmniej on bo ren powinna czuwać.
Technika:
KEKKEI GENKAI: Ayatsuri
NATURA CHAKRY: Futon
STYLE WALKI: Seido
UMIEJĘTNOŚCI:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Zabandażowana twarz wystające 1 oko/ 2m bandaża około.
Dwie opaski z bandaży na nadgarstkach, z białymi znakami.
Wielki wachlarz na plecach z rączką- http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=109&t=3641
Peleryna z futra niedźwiedzia.
Opaska na prawej nodze -wsadzone za nią 2 kunai i średni zwój
Opaska na lewej nodze - wsadzone za nią 2 kunai i średni zwój
Powyżej opasek na każdej nodze po 1 kaburze.
Kukła matki na plecach: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=43&t=3642
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
1.W zwojach po lewej kukła taty http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=43&t=3642
a w prawej zapieczętowane jest ciało gracza Keity: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=4 ... ita#p55225
Mają po wielkim shurikenie na plecach i po 10 kunai w magazynkach.
2.Torba na pośladku zasłonięta futrem na plecach. 1 porcja mabishi, jeden papieros z narkotykiem (--/40 objętość)
3.W opasce na prawej ręce zapieczętowane 5 shurikenów 1 wielkie shuriken
4.W opasce na lewej ręce zapieczętowane 5 shurikenów 1 wielki shuriken
5.W kaburach na nodze prawej 1 wielki fuma shuriken i 15m żyłki. (20/20 objętość)
6.W kaburach na nodze prawej 1 wielki fuma shuriken i 15m żyłki. (20/20 objętość)
- Nazwa
- Fūton: Kazekiri no Jutsu
- Pieczęci
- Tygrys → Królik → Pies → Baran → Smok
- Zasięg Max.
- 50 metrów
- Koszt
- D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Bardzo silna technika, pozwalająca na wytworzenie w jednym miejscu kilku ostrzy z Fuutonu. Poprzez przesłanie chakry do powietrza, użytkownik może przekierować podmuchy wiatru z ogromną prędkością w kierunku wybranym przez shinobi. Dzięki temu uderzenia te mogą przeciąć praktycznie wszystko, lecz zakrzywienia da się wprawnym okiem zauważyć na tyle szybko, by móc uniknąć.
KEKKEI GENKAI: Ayatsuri
NATURA CHAKRY: Futon
STYLE WALKI: Seido
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona -
- Nabyta -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 60
WYTRZYMAŁOŚĆ 50
SZYBKOŚĆ 100
PERCEPCJA 100
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA1
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- NINJUTSU E
GENJUTSU
STYLE WALKI 1 (dziedzina D)- Seido-S
- ---
- ---
FūINJUTSU C
ELEMENTARNE- KATON
SUITON
FUUTON A
DOTON
RAITON
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Zabandażowana twarz wystające 1 oko/ 2m bandaża około.
Dwie opaski z bandaży na nadgarstkach, z białymi znakami.
Wielki wachlarz na plecach z rączką- http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=109&t=3641
Peleryna z futra niedźwiedzia.
Opaska na prawej nodze -wsadzone za nią 2 kunai i średni zwój
Opaska na lewej nodze - wsadzone za nią 2 kunai i średni zwój
Powyżej opasek na każdej nodze po 1 kaburze.
Kukła matki na plecach: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=43&t=3642
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
1.W zwojach po lewej kukła taty http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=43&t=3642
a w prawej zapieczętowane jest ciało gracza Keity: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=4 ... ita#p55225
Mają po wielkim shurikenie na plecach i po 10 kunai w magazynkach.
2.Torba na pośladku zasłonięta futrem na plecach. 1 porcja mabishi, jeden papieros z narkotykiem (--/40 objętość)
3.W opasce na prawej ręce zapieczętowane 5 shurikenów 1 wielkie shuriken
4.W opasce na lewej ręce zapieczętowane 5 shurikenów 1 wielki shuriken
5.W kaburach na nodze prawej 1 wielki fuma shuriken i 15m żyłki. (20/20 objętość)
6.W kaburach na nodze prawej 1 wielki fuma shuriken i 15m żyłki. (20/20 objętość)
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości