Arashi chcąc wykonać kilka rzeczy naraz, niestety przecenił swoje możliwości. Nie był jeszcze bogiem swojego kekkei genkai. Na twarzy Yukiego odmalowało się zdziwienie i cień strachu, kiedy strzała nie zamroziła się. Na szczęście uderzenie jaskółki zmieniło tor lotu grotu. Kur... - nie zdążył dokończyć Ciemnowłosy. Nastąpił głośny wybuch, którego siła odrzuciła Furui-kori na ścianę. Mężczyzna poczuł ból w boku, który zderzył się z drewnem. W głowie miał jeden wielki chaos. Wybuch wszechświata. Przed oczami powoli zanikały mroczki ukazując kompletny burdel panujący w pomieszczeniu. Opadający pył. Zniszczone meble. Pomimo bólu, mężczyzna westchnął zrezygnowany. Całe jego domostwo było w strzępach. Dlaczego spotkało to go akurat dziś. Materializm Yukiego odezwał się, przebijając ból i chwilową beznadziejność położenia. Furui miał nadzieję, że nie będzie musiał odbudowywać domu z własnych funduszy.Z niesmakiem spojrzał na spalone ubranie i lekko przypaloną skórę. Po chwili usłyszał ponownie głos łucznika, który wparował do pokoju. Shinobi bez strachu spojrzał butnie na oponenta. Co za chujowa sytuacja. I jeszcze ten baran. - pomyślał. Wyluzuj Kuson. Żeby kogoś przestraszyć najpierw musisz nauczyć się wymawiać k-u-R-w-a. Rozumiesz? Nie kuhwa. Inaczej będziesz rozśmieszać ludzi, a patrząc na okoliczności do kabaretu nam chyba daleko. Swoje życie bardzo lubię, kończę ze sztuczkami. Wdroż mnie w szczegóły żołnierzyku. Kim jest twój szef, gdzie mam go spotkać, co mam zrobić. Do kiedy? Tylko nie sepleń, nie mogę się teraz śmiać, bo mnie trochę poturbowałeś. - zakończył Arashi w swoim niezmiennym stylu. W więzieniu nie raz miał doczynienia z gorszymi ludźmi. Przekleństwa, groźby, przemoc, ból. To nie było mu obce.
----
lece do pracy, sorry za błędy jakieś, spieszyłem się.
Domostwo Arashiego
Re: Domostwo Arashiego
Słowa Arashiego najwidoczniej zadziałały, a jego przeciwnik nie wyglądał na faceta o stalowych nerwach. Przypominał raczej czerwonego balonika, z którego w niekontrolowany sposób ulatywało zbyt wiele zgromadzonego powietrza. Natomiast Furui-kōri mimo beznadziejności sytuacji nie lękał się. O ile czegoś sam nie spierdoli, w teorii nic mu nie groziło. Wystarczyło wysłuchać do końca bzdur, które siedziały w głowie łucznika, a następnie podjęcie decyzji w oparciu o ich treść.
- Tak jakby ktokolwiek z nas był dobry. Sczególnie ten śmieć, Akihito. A może Akirito? Nie wyraźnie powiedziałeś. - Yuki drwił dalej, nie zważając na wycelowaną w niego strzałę.
Skoro zbierał dezerterów musiał mieć w tym jakiś powód. Arashi jednak wcale nie zamierzał stawiać się na wezwanie tego nieudacznika. Rozumiał zdradę przestępczej grupy, w gruncie rzeczy sprawy poszły tam za daleko. Lecz ponowne kłamstwo i ucieczka do starych dziejów? To już była skrajna głupota. Mężczyzna miał zamiar przetrzymać chwilową sytuację, w której stracił swoją przewagę, a następnie przeanalizować całą sprawę. Nie chciał jednak robić tego samemu, potrzebował odbudować swój wizerunek wśród starszyzny rodu, a teraz miał do tego idealną okazję. Mógł skontaktować się z liderem Yuki, przedstawić zaistniały problem, a tym samym zyskać nie tylko potencjalne wsparcie klanu, ale także poprawę postrzegania przez pozostałych lodowych ninja.
- Grota Luster, zrozumiałem. Masz to bratku w banku, przybędę, ale lepiej daj znać Akihito, że nie pomogę mu za czcze słowa. Potrzebuje pieniędzy. - głos Arashiego spoważniał, a twarz przybrała groźny wyraz. - I nawet nie próbuj mi tu grozić. Jestem mu potrzebny, a ty jesteś jedynie pionkiem. Wypierdalaj z mojego domu i przekaż, że stawię się za tydzień. - mężczyzna warknął w stronę łucznika czekając aż ten wyjdzie.
Zatem chodziło o politycznego więźnia, z którym wcześniej Furui-kōri dzielił cele. Interesujące, co on mógł takiego wiedzieć. Yuki powziął plan. Wyjawi miejsce spotkania Akihito, ale nie powie ani słowa o więźniu politycznym. Spotka się z nim sam, w swoim czasie i dowie się o co chodziło i cóż ważnego ukrywał poszukiwany starzec.
- Tak jakby ktokolwiek z nas był dobry. Sczególnie ten śmieć, Akihito. A może Akirito? Nie wyraźnie powiedziałeś. - Yuki drwił dalej, nie zważając na wycelowaną w niego strzałę.
Skoro zbierał dezerterów musiał mieć w tym jakiś powód. Arashi jednak wcale nie zamierzał stawiać się na wezwanie tego nieudacznika. Rozumiał zdradę przestępczej grupy, w gruncie rzeczy sprawy poszły tam za daleko. Lecz ponowne kłamstwo i ucieczka do starych dziejów? To już była skrajna głupota. Mężczyzna miał zamiar przetrzymać chwilową sytuację, w której stracił swoją przewagę, a następnie przeanalizować całą sprawę. Nie chciał jednak robić tego samemu, potrzebował odbudować swój wizerunek wśród starszyzny rodu, a teraz miał do tego idealną okazję. Mógł skontaktować się z liderem Yuki, przedstawić zaistniały problem, a tym samym zyskać nie tylko potencjalne wsparcie klanu, ale także poprawę postrzegania przez pozostałych lodowych ninja.
- Grota Luster, zrozumiałem. Masz to bratku w banku, przybędę, ale lepiej daj znać Akihito, że nie pomogę mu za czcze słowa. Potrzebuje pieniędzy. - głos Arashiego spoważniał, a twarz przybrała groźny wyraz. - I nawet nie próbuj mi tu grozić. Jestem mu potrzebny, a ty jesteś jedynie pionkiem. Wypierdalaj z mojego domu i przekaż, że stawię się za tydzień. - mężczyzna warknął w stronę łucznika czekając aż ten wyjdzie.
Zatem chodziło o politycznego więźnia, z którym wcześniej Furui-kōri dzielił cele. Interesujące, co on mógł takiego wiedzieć. Yuki powziął plan. Wyjawi miejsce spotkania Akihito, ale nie powie ani słowa o więźniu politycznym. Spotka się z nim sam, w swoim czasie i dowie się o co chodziło i cóż ważnego ukrywał poszukiwany starzec.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości