Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Masaru Yoshida
Post
autor: Masaru Yoshida » 11 cze 2017, o 00:23
,,Polowanie misja rangi D" 11/15
Początkująca kuglarka zdała sobie sprawę ze swoich błędów i małej siły, wiec zmieniła swój plan działań. Z rachunku ekonomicznego jeśli można tak powiedzieć wyszło jej że bardziej opłaca się odpuścić wilkom żeby zjadły jelenia, niż jak by miała walczyć z nimi w obronie tego rannego zwierzaka które i tak prędzej czy później zemrze. Tak więc zgodnie z planem dobiła go. Będąc gotowa do walki w obronie własnej zauważyła że zwierzęta faktycznie obwarczały cię, ale jednak obeszły dużym łukiem podchodząc do truchła zwierzęcia. Szybko rozpoczęły pałaszowanie zdobyczy we trójkę. Nie zwracały na ciebie uwagi jeśli tylko nie zbliżałaś się do nich za bardzo. W końcowym rozrachunku po sporej ilości czasu zwierze zostało ogołocone z mięsa a najedzone wilki odeszły w las. Szkielet był średnio wart czegoś, ale poroże było piękne i duże. W sam raz do zebrania i sprzedaży. Na pewno w mieście znajdzie się kupiec na nie, ale pierw to trzeba je ,,wydobyć" z ciała. A potem dopiero ruszyć w stronę miasta.
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 11 cze 2017, o 09:41
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Nie licząc jelenia, którego niestety musiałam zabić. Wilki jednak nic mi nie zrobiły oprócz tego dziwnego warczenia i zjadły sobie w spokoju posiłek. Ja niestety musiałam na to wszystko patrzeć. Oczywiście nie musiałam, ale też trudno było odwrócić wzrok. To było po prostu bardzo, ale to bardzo ciekawe, a mi się nudziło. Naturalnie czekałam. Martwy jeleń oznaczał mój zarobek. Bowiem poroże to miał piękne i zapewne strasznie drogie. Teraz przyszła pora wyjaśnienia dlaczego akurat chciałam zachować jelenia przy życiu? Bowiem, po pierwsze dlatego, że szkoda było mi go zabijać, co i tak w końcu zrobiłam. Po drugie stwierdziłam, że żywy jest więcej warty. Mogłabym go sprzedać lub rozmnażać i sprzedawać jego piękne potomstwo. Mogłabym na nim jeździć. Ale to wszystko prysło, gdy tylko pojawiły się wilki. A miała jeszcze jeden problem, który niestety ciągle pozostawał. Z moją nikłą siłą prawdopodobnie nie byłabym w stanie odczepić tych rogów. Wolałam więc, żeby to jeleń je nosił, ale ten już teraz był martwy i było po ptokach. A problem jak był tak był. Wilki mi trochę ułatwiły zadanie i na to też liczyłam. Dużo łatwiej będzie odczepić rogi od czaszki niż od głowy pełnej mięsa, prawda? W ogóle sam szkielet wszystko ułatwiał. Musiałam tylko stłumić odruch wymiotny czy coś w ten deseń i mogłam spróbować jakoś odczepić to poroże. Najpierw spróbowałam oderwać je własną siłą, która była strasznie mała. Jeśli to nie podziałało, to spróbowałam oderwać czaszkę razem z porożami. W końcu to powinno być prostsze, nie? No i poroże z czaszką może być więcej warte niż samo poroże. A nawet jeśli nie, to i tak nie straci na wartości. Jeśli natomiast i to się nie udało, to wzięłam kunai i spróbowałam użyć go jak piły. Najpierw odpiłować rogi, a jeśli to nie działało to spróbowałam odciąć całą czaszkę. W sumie powinnam to robić trochę na odwrót, bo jak stwierdziłam ... rogi z czaszką mogły być więcej warte, ale chyba byłam w tak dużym szoku, że po prostu przestałam myśleć logicznie. Jeśli jednak i to nie działało ... musiałam znaleźć jakiś kamień czy solidną gałąź i spróbować zmiażdżyć szyję szkieletu poprzez liczne uderzenia, tak by uwolnić głowę. Jeśli natomiast i to nie podziałało, to po prostu byłam zawiedziona. Nici z zarobku, nie? Była jednak jeszcze jedna możliwość. Mogłam przecież pójść do miasta i sprowadzić kupca. Mogłam mu powiedzieć coś w stylu:
- Zapłać, a wskażę ci piękny szkielet jelenia z majestatycznym porożem.
Być może pójdzie na taki układ. Kto wie?
0 x
Masaru Yoshida
Post
autor: Masaru Yoshida » 11 cze 2017, o 13:51
,,Polowanie misja rangi D" 13/15
Protagonistka patrzyła ze znudzeniem jak wilki zjadały jelenia, co prawda nie zjadły całego bo trudno sobie wyobrazić żeby mając takie fajne rzeczy jak podbrzusze próbowały dobrać się do czaszki żeby zjeść mózg czy inne tego typu rzeczy prawda? Tak wiec głowa była względnie w całości. Gdy te po posileniu się odeszły w las kuglarka postanowiła zdobyć na martwym zwierzaku troszkę pieniędzy. Mianowicie w planach było zabranie mu poroża lub głowy z nimi. Jednak zdawała sobie sprawę że nie będzie to proste przedsięwzięcie. Samą siłą rąk nie udało się jej tego dokonać, kunaiem próba odpiłowania poroża również szła opornie. Nóż z piłką pewnie by sobie lepiej poradził z tym zadaniem. Tak więc po chwili chwyciła kamień, nim też wystającego poroża nie odłamie, ale za to zmiażdżyć kręgi szyjne jelenia już znacznie szybciej. Po chwili tłuczenia pękały coraz mocniej, aż w końcu jeden z nich rozpadła się na dwa. Pomijając szczegółowy opis zabawy ze szpikiem kostnym który nawet po rozbiciu kręgu na dwoje dalej łączy kolejne kostki można rzec że udało się wydobyć głowę zwierzęcia. Łypała ona swoimi martwymi oczami na rudą bohaterkę, troszkę przerażające można powiedzieć. Teraz z tym łupem nie pozostawało chyba nic innego jak iść i pójść to sprzedać komuś w mieście. A najlepiej to zrobić w porcie prawda? Straganu nie ma sensu zakładać więc lepiej po prostu podejść do kogoś kto sprzedaje tego typu rzeczy i mu zaoferować sprzedaż tego łba. On go wyczyści umyje etc. W końcu Yamiyo chyba nie potrafiła takich rzeczy, więc lepiej sprzedać to komuś kto to kupi i obrobi i sprzeda drożej. Tak mogłaby niechcący uszkodzić poroże i straciłyby na wartości.z/t
http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... &start=300
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 12 cze 2017, o 10:05
Po powrocie do mojej jaskini z dodatkowymi funduszami, postanowiłam położyć się na łóżku. Co prawda dzień jednak jeszcze się nie skończył, ale ja byłam wypompowana. Ten całus za marne 5 Ryo. Cała ta akcja z jeleniem ... To było przeżycie. Zawsze jakaś odskocznia od monotonii. Obok łóżka leżał mój Hosudaku. Moja pierwsza i jak na razie jedyna laleczka. Nagle przypomniałam sobie jak ją tworzyłam. Oczywiście najpierw musiałam zakupić materiały. Musiałam więc oszczędzać i wybrać się gdzieś do osady. Ale spokojnie! Dałam radę! A teraz tamta sytuacja nawiedzała moją głowę. Tak ... to było cudowne wspomnienie z dzieciństwa. Co prawda miałam wtedy jakieś 16 lat, ale chyba ciągle byłam dzieckiem, nie?
z/t:
http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... 120#p52661 (tylko mentalnie, bo to w końcu wspomnienie)
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 19 cze 2017, o 19:02
Otrząsnęłam się i raz jeszcze spojrzałam na Hosudaku. Ileż ja z nim miałam roboty ... To tylko ja wiedziałam, ale jakoś dałam radę. Trzeba było działać. Przeczekałam jeden dzień, by trochę odsapnąć, a następnego wzięłam się znowu do roboty ...
Dni mijały, a moje fundusze jakimś cudem rosły. Podłapałam parę prac w mieście i udało mi się odłożyć parę pieniędzy. W międzyczasie zima ustępowała powoli miejsca wiośnie. Stwierdziłam, że to idealny czas na zakupy. Hosudaku nie posiadał amunicji. Znaczy ... trochę tam jej jeszcze było, ale to było za mało. Dodatkowo musiałam w końcu zakupić bandaż, by móc jakoś godnie nosić swoją kukiełkę. Był to przecież ponad trzyletni chłopczyk, więc nie wypadało go już nosić na rękach. Na plecach zawsze lepiej, prawda? Na barana! Udałam się więc do sklepu.
z/t:
http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... 960#p52960
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 19 cze 2017, o 20:15
Jak to miło było wrócić do domu, nie? Dla mnie to oznaczało jednak ... kolejny trening. Odpoczęłam sobie trochę jednak przed nim i zebrałam myśli. Musiałam nauczyć się czegoś specjalnego, by dobrze komponowało się z moim stylem walki i co by mnie wzmocniło. Zaczęłam więc przypominać sobie zawartość zwoju od chyba rodziców, który tak ochoczo spaliłam, gdy tylko przestudiowałam wszystko co tam była. Ogólnie ja chyba byłam jakiś geniuszem. Potrafiłam zapamiętać bardzo dużo informacji z tego zwoju. Ale może po prostu dlatego, że traktowałam go jako bardzo cenny skarb i czytałam bardzo, ale to bardzo wnikliwie. Wpadłam na genialny pomysł. Pora nauczyć się jednej z "tych" technik. Wszystkie były bardzo ciekawe, jednakże dzieliły się na rodzaje, a ja wiedziałam, że mogę nauczyć się tylko jednego ich rodzaju. Wyszłam więc na zewnątrz i zaczęłam trening.
Suiton: Kirigakure no Jutsu - Suiton rangi D
Oczywiście miałam na myśli techniki żywiołowe. Jednakże nie wszystkich mogłam się nauczyć. Żywioł miałam we krwi i tylko jeden mogłam kontrolować. Czy wiedziałam jaki? Absolutnie nie. Pamiętałam ze zwoju tylko opis niektórych technik żywiołowych i jedyne co mi pozostało to próba nauki każdej z nich. Jeśli będę posiadaczką jakiegoś konkretnego żywiołu to po prostu technika się uda i będę mogła ją dopracować i używać w walce. Jeśli jednak po mimo wielu prób nie uda mi się osiągnąć w danej technice efektów, to po prostu przejdę do kolejnej. Mogłam jednak sobie marzyć. Najbardziej bowiem podobała mi się technika natury wody o nazwie Suiton: Kirigakure no Jutsu. Bardzo bym chciała się jej nauczyć, bowiem miała niesamowity potencjał. Zwłaszcza w połączeniu z moimi wyostrzonymi zmysłami i podzielnością uwagi. Ją jednak zostawiłam sobie na sam koniec. Zaczęłam od techniki typu Raiton. Jeśli dobrze pamiętałam ... Raiton: Dendō Hando. Też całkiem spoko technika, która w połączeniu z moim taijutsu mogła być naprawdę potężna. Skupiłam więc chakrę w swojej ręce i wykonałam uderzenie, wyobrażając sobie jak najbardziej te wyładowania, które pieściłyby moją skórę. Prąd przepływający przez ręce i tego typu sprawy. Nawet uderzenie pioruna, które trafia prosto w moją dłoń. Nic to jednak nie dało. Raiton nie był mi przeznaczony. Następna technika, która poszła na kolejny ogień, to był ... właśnie ogień. Technika Katon: Hōsenka no Jutsu. Pamiętałam sekwencję pieczęci, a przynajmniej tak mi się wydawało (oczywiście mogłam się pomylić!). Składając te pieczęci, nabrałam powietrza w płuca i formowałam chakrę w kule czy jak to tam szło, próbując je podpalić. Nie udało się. Ogień nie krążył w moich żyłach. Zdałam się więc na wiatr. Jakaś tam pieczęć i wyzwolenie sporej ilości chakry, która po prostu miała odepchnąć wroga. Nie na dużo to się zdało. Tylko się niepotrzebnie zmęczyłam. Musiałam więc odpocząć i przejść do kolejnego żywiołu. Drogą eliminacji pozbyłam się już trzech, więc mój upragniony był na wyciągnięcie ręki. Doton ... spróbowałam wejść pod ziemię. Nawet parę razy. Chakra jednak nie chciała mnie słuchać. Teraz już wiedziałam z czym mam do czynienia. Moje marzenie się niejako ziściło. Posiadałam naturę chakry Suiton! Postanowiłam więc nauczyć się upragnionej techniki. Złożyłam pieczęć i rękę zgodnie z zasadami uniosłam ku górze. Wyzwoliłam przy tym chakrę wody, wyobrażając sobie mgłę. Woda przybrała formę kropelek wody rozrzuconych w powietrzu. To była właśnie mgła. Na początku jednak niezbyt duża. Spróbowałam raz jeszcze, skupiając się mocniej. Mgła zaczęła się powiększać. Ja jednak musiałam znać swoje maksymalne zdolności. Tak więc skupiałam się i wyzwalałam chakrę ... mgła w końcu osiągnęła maksymalne rozmiary, a ja byłam wypompowana. Będąc tak przejętą tym, że udało mi się opanować wymarzoną technikę, automatycznie zapomniałam o technikach innych żywiołów (coby nie było, że moja postać używa pozafabularnej wiedzy XD).
Wokół zaczęła się unosić mgła, która po chwili zasłoniła moją osobę. Mogłam więc trenować w spokoju. Po jakimś czasie jednak mgła ta opadła, a ja wyczerpana po treningu udałam się do domu, by się przespać trochę. A następnie gdzieś sobie pójść. Wzięłam swój ekwipunek i ruszyłam w drogę. Byle przed siebie ...
z/t
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości