
Wieża Hatake
Re: Wieża Hatake
Miasteczko tętniło już dawno życiem, kiedy młody ninja budził się ze snu. Zegar w mieście wskazywał już godzinę dziewiątą. Wszyscy kupcy, handlarze, szmuglerzy, piraci i złodzieje zebrali się już na targu by sprzedawać swoje dobra. Było co sprzedawać albowiem tutejsze przyprawy docierał do każdej krainy i były najelepsze w całym świecie. Ostre chili, czy piri piri dosięgało nawet największych kozaków. Jednak w żołądkach i przełykch miejscowych było to czymś naturalnym. Kuchnia ta jest na tyle zdrowa, że nie wymaga żadnej innej siły wyższej, takiej jakiej czuwa nim i innymi ludźmi. Wierzył w życie pozagrobowe ale nie był do końca pewny, co się tam znajduje. Nie mógł sobie wyobrazić bóstw mimo szkiców i obrazów w książkach i muzeach. Wiedział, że musi liczyć na siebie, skoro poznał tę umiejętność, bo nikt za niego swojego życia nie przeżyje, a raczej każy będzie starał się je zepsuć. Zanim dorósł doświadczył różnych zachowań, widział zdrady, rozsania, tragedię wojny, utratę bliskiej osoby i pierwszą miłość.,,
Nagle rozbudził się bardziej i musiał ogarnąć sie przed porannym treningiem. -Ale dzisiaj gorąco- powiedział na głos, gdy wyturlał się z łóżka i od razu powitało go buchnięcie gorącego powietrza z zewnątrz. Pościelił skrzetnie łóżko i otworzył okno na oścież. Miał nadzieje, że przeciąg, który zaraz zrobi wychodząc do łazienki naprawi duchotę w jego pokoju. Ruszył od razu i otworzył okno w przedpokoju. Poczuł na twarzy odświeżający powiew...- Ahhh- powiedział i ruszył dalej do łazienki, by wziął chłodny prysznic. Oczywiście dokręcił trochę ciepłej, by dobrze wszystko wyszorować, ale głównie skupiał się na ochłodzenie swojego ciała. Spod prysznica wyszedł zaledwie po pięciu minutach i zaczął myć zęby i zastanawiał się nad spedzeniem dzisiejszego dnia. Czuł, że musi wreszcie podgonić z technikami, które na pewno przydadzą mu się w nadchodzącym czasie.
Chwilę refleksji rozmyły tosty, które wystrzeliły jak z procy do góry i zaczęły tracić ciepło uwalniając parę. Jin wziął nóz i umaczał go w masełku, a drugą ręką wyjął tosty na talerz. Z patelni zdjął bekon i jajka i wrzucił wszystko razem na zastawę, którą wcześniej obłożył tostami. Pożywne śniadanie miało przygotować go na dzisiejszy dzień. Postanowił już, dzisiaj trenuje.
Nagle rozbudził się bardziej i musiał ogarnąć sie przed porannym treningiem. -Ale dzisiaj gorąco- powiedział na głos, gdy wyturlał się z łóżka i od razu powitało go buchnięcie gorącego powietrza z zewnątrz. Pościelił skrzetnie łóżko i otworzył okno na oścież. Miał nadzieje, że przeciąg, który zaraz zrobi wychodząc do łazienki naprawi duchotę w jego pokoju. Ruszył od razu i otworzył okno w przedpokoju. Poczuł na twarzy odświeżający powiew...- Ahhh- powiedział i ruszył dalej do łazienki, by wziął chłodny prysznic. Oczywiście dokręcił trochę ciepłej, by dobrze wszystko wyszorować, ale głównie skupiał się na ochłodzenie swojego ciała. Spod prysznica wyszedł zaledwie po pięciu minutach i zaczął myć zęby i zastanawiał się nad spedzeniem dzisiejszego dnia. Czuł, że musi wreszcie podgonić z technikami, które na pewno przydadzą mu się w nadchodzącym czasie.
Chwilę refleksji rozmyły tosty, które wystrzeliły jak z procy do góry i zaczęły tracić ciepło uwalniając parę. Jin wziął nóz i umaczał go w masełku, a drugą ręką wyjął tosty na talerz. Z patelni zdjął bekon i jajka i wrzucił wszystko razem na zastawę, którą wcześniej obłożył tostami. Pożywne śniadanie miało przygotować go na dzisiejszy dzień. Postanowił już, dzisiaj trenuje.
0 x
Re: Wieża Hatake
Padł na ławkę i chwycił półtoralitrową butelkę z wodą. Wypił połowę, a drugą wylał na szyję, by oblała go chłodna ciecz. Dochodziła dwunasta, co oznaczało przerwę w treningach, przynajmniej na dwie godziny. Nie chciał dostać udaru i leżeć jak trup następne dwanaście godzin. Wziął swoje drugie śniadanie w postaci kanapek z ogórkiem i pomidorem i zaczął zajadać głośno wpatrując się w patki świdrujące niebo nad Atsui. Siedział w cieniu, tak by promienie słoneczne na niego nie padały. Wystawił jedynie nogi, by trochę mu się opaliły. Siedział tak i rozmyślał o swojej przyszłości. Czy nada się jako ninja? Czy zdoła obronić osadę, kiedy będzie trzeba? Czy jest dostatecznie silny ? Te i inne pytania dręczyły go podczas przerwy. Spędził na rozważaniach ponad godzinę. Później wyjął kolejną butelkę wody, wziął kilka łyków i skropił przeguby w ramionach i nogach. Przemył lekko szyję i kark i zabrał się za kolejną rozgrzewkę. Powoli rozciągał wszystkie partie mięsniowe i delikatnie wymachiwał rękami to do przodu, to do tyłu, to na zmianę. Siad płotkarski, skłony i inne ćwiczenia na pewno pozwolą mu lepiej opanować kolejne jutsu.
0 x
Re: Wieża Hatake
2/15
Przerwa okazała się tym czego potrzebował Jin. Pomimo opanowania drugiej z kolei techniki nie wymagało od niego specjalnego wysiłku, jednak temperatura i chwilowy brak wiatru dały o sobie znać. Cały czas przywyczajał się do walki w takich warunkach. Dużo lepiej sprawował się w nocy, jednak wtedy dużo rzeczy można pominąć gołym okiem. Popijał powoli wodę i zajadał kolejne kanapki, uzupełniając swoje pokłady chakry. Wiedział, że nie odnowią się tak szybko i będzie potrzebował trochę czasu. Przerwa trwała około półtorej godziny.
Trening zakończył się dzisiaj szybciej dla młodego Hatake. Zszedł na dół po to by zabrać się za kolejną technikę, której nie byłby w stanie ćwiczyć na dachu. Stanął na dziedzińcu swojego domu i przybrał odpowiednią pozę. Zebrał w sobię potrzebną energię i zwizualizował wykonywane jutsu. Już zabierał się za składanie pieczęci, ale nagle przed sobą zauważył frasobliwy widok.
Był to mianowicie mały chłopiec, ubrany w długie, białe szaty, z plecakiem na plecach, skulony niedaleko jego domu. Wydawał z siebie głośny skowyt. Troche mu przypominał kuzynostwo od strony matki. Jin zdziwił się jednak takim widokiem jako że nie miał pojęcia co by tu zrobić. W sumie nie był on na terenie posesji, chociaż ten płacz stawał się powoli denerwujący. Chłopak postanowił sprawdzić co się dzieje i zebrał się powoli kierując się do drzwi w centralnej części muru. Cały czas trzymał butelkę z wodą i przechodząc przez bramę wziął głębokiego grzdyla, ale nie zakręcał jej i trzymał w lewej ręce.
Postanowił podzielić się tym co ma również z chłopcem. Może dawno niczego nie wypił, albo jest głodny i dlatego płacze. Dam mu co chce i będzie po kłopocie- pomyślał shinobi i podszedł do chłopca pytając:
- Witaj, jestem Jin, co się stało?- powiedział spokojnie i uśmiechnął się do chłopaka lekko pochylając się nad nim. Spróbował go rozszyfrować. Co miał w tej eleganckiej torbie na plecach i dlaczego był tutaj sam. Opalony równie jak tutejsi, lecz włosy jak albinos. Blondyn był rzadko spotykany, ale w sumie Jin nie powinien się dziwić. Sam swoje włosy mógł określić jako srebrne czy szare. Liczył w duchu na to, że dzieciak szybko się ogarnie i będzie w stanie w szybkim tempie kontynuować swój trening.
Trening zakończył się dzisiaj szybciej dla młodego Hatake. Zszedł na dół po to by zabrać się za kolejną technikę, której nie byłby w stanie ćwiczyć na dachu. Stanął na dziedzińcu swojego domu i przybrał odpowiednią pozę. Zebrał w sobię potrzebną energię i zwizualizował wykonywane jutsu. Już zabierał się za składanie pieczęci, ale nagle przed sobą zauważył frasobliwy widok.
Był to mianowicie mały chłopiec, ubrany w długie, białe szaty, z plecakiem na plecach, skulony niedaleko jego domu. Wydawał z siebie głośny skowyt. Troche mu przypominał kuzynostwo od strony matki. Jin zdziwił się jednak takim widokiem jako że nie miał pojęcia co by tu zrobić. W sumie nie był on na terenie posesji, chociaż ten płacz stawał się powoli denerwujący. Chłopak postanowił sprawdzić co się dzieje i zebrał się powoli kierując się do drzwi w centralnej części muru. Cały czas trzymał butelkę z wodą i przechodząc przez bramę wziął głębokiego grzdyla, ale nie zakręcał jej i trzymał w lewej ręce.
Postanowił podzielić się tym co ma również z chłopcem. Może dawno niczego nie wypił, albo jest głodny i dlatego płacze. Dam mu co chce i będzie po kłopocie- pomyślał shinobi i podszedł do chłopca pytając:
- Witaj, jestem Jin, co się stało?- powiedział spokojnie i uśmiechnął się do chłopaka lekko pochylając się nad nim. Spróbował go rozszyfrować. Co miał w tej eleganckiej torbie na plecach i dlaczego był tutaj sam. Opalony równie jak tutejsi, lecz włosy jak albinos. Blondyn był rzadko spotykany, ale w sumie Jin nie powinien się dziwić. Sam swoje włosy mógł określić jako srebrne czy szare. Liczył w duchu na to, że dzieciak szybko się ogarnie i będzie w stanie w szybkim tempie kontynuować swój trening.
0 x
Re: Wieża Hatake
4/15
Dobre śniadanie nadal trzymało go solidnie na nogach. Nie przejmował się uzupełnianiem kalorii na razie. Wziął jeszcze jeden łyk wody i wysłuchał dokładnie malca. Gdy ten skończył swój krótki lament, wziął odkręconą butelkę, przemył lekko jego ranę i podstawił mu butelkę pod usta i powiedział serdecznym tonem.
- Trzymaj, pij na zdrowie...- i czekał aż dzieciak zacznie chłapczywie pić wodę. - A co do jedzenia, to mogę zaraz wrzucić jakiegoś kurczaka na patelnię i będziemy zajadali w przeciągu piętnastu minut. Co ty na to?Powiedział lekko sfrasowany całą sytuacją. Mimo surowego wyglądu, Hatake miał na prawdę duże i życzliwe serce, szczególnie dla biednych osób, lub takich, którym zdarzyła się krzywda. Dodał szybko- Zajmiemy się również tą paskudnną raną, mam dość dobrze zaopatrzoną apteczkę pierwszej pomocy- powiedział uśmiechając się i oferując swoją rękę, żeby mał mógł się podnieść.
Było widać, że dzisiejszy dzień dał mu się dość mocno we znaki. Zakurzone ciuchy, zranienie, a do tego wygłodniały i spragniony. - Ale to będzie upierdliweeee...- pomyślał do siebie i czekając gdy mały wstanie myślał jakiej przyprawy użyje dzisiaj do kurczaka. Pewnie młody nie lubił nic ostrego, więc tutaj da sobie spokój, ale może jakiś naturalny, mięsny aromat? Zda się dzisiaj może też na inny rodzaj ryżu. Znudził go ten zwykł z folii, więc postanowił spróbować czegoś zupełnie nowego. Kus kus, typowy rodzaj ryżu z tych stron był wręcz idealny do mięs i sosów.
Podczas tych kulinarnych rozmyślań przypomniało mu się, że nie zapytał gdzie mieszka i co tu robi zupełnie sam. Naprawił błąd gdy zamierzali iść do jego domu. - A tak w ogóle to jak Ty się tu znalazłeś? I co robisz sam na skraju wioski?- Te pytania wyskoczyły szybko z Jin'a bo był niesamowicie ciekawy...
- Trzymaj, pij na zdrowie...- i czekał aż dzieciak zacznie chłapczywie pić wodę. - A co do jedzenia, to mogę zaraz wrzucić jakiegoś kurczaka na patelnię i będziemy zajadali w przeciągu piętnastu minut. Co ty na to?Powiedział lekko sfrasowany całą sytuacją. Mimo surowego wyglądu, Hatake miał na prawdę duże i życzliwe serce, szczególnie dla biednych osób, lub takich, którym zdarzyła się krzywda. Dodał szybko- Zajmiemy się również tą paskudnną raną, mam dość dobrze zaopatrzoną apteczkę pierwszej pomocy- powiedział uśmiechając się i oferując swoją rękę, żeby mał mógł się podnieść.
Było widać, że dzisiejszy dzień dał mu się dość mocno we znaki. Zakurzone ciuchy, zranienie, a do tego wygłodniały i spragniony. - Ale to będzie upierdliweeee...- pomyślał do siebie i czekając gdy mały wstanie myślał jakiej przyprawy użyje dzisiaj do kurczaka. Pewnie młody nie lubił nic ostrego, więc tutaj da sobie spokój, ale może jakiś naturalny, mięsny aromat? Zda się dzisiaj może też na inny rodzaj ryżu. Znudził go ten zwykł z folii, więc postanowił spróbować czegoś zupełnie nowego. Kus kus, typowy rodzaj ryżu z tych stron był wręcz idealny do mięs i sosów.
Podczas tych kulinarnych rozmyślań przypomniało mu się, że nie zapytał gdzie mieszka i co tu robi zupełnie sam. Naprawił błąd gdy zamierzali iść do jego domu. - A tak w ogóle to jak Ty się tu znalazłeś? I co robisz sam na skraju wioski?- Te pytania wyskoczyły szybko z Jin'a bo był niesamowicie ciekawy...
0 x
Re: Wieża Hatake
6/15
Jin rozmyślał już długo o kolejnych krokach w nadchodzacym gotowaniu, gdy nagle dzieciak odezwał się. Hatake ze zdziwieniem wyrwał się z rozmyslań i wpatrzył w niego z zaciekawieniem i uwagą. Wysłuchał całej opowieści i wywnioskował parę rzeczy. Po pierwsze, trzeba będzie szybciej ruszyć do kuchni i zaczać pracę nad tym obiadem. Po drugie, to na pewno zaraz po jedzeniu odstawi małego swojej mamie. Martwiła go jednak część o kamieniach, które spodobały się mamie. Przyjrzał się jeszcze raz jego plecakowi, który nie pasował w ogóle do jego ubioru. Zastanawiając się zaprosił go do środka i powiedział:
- Na prawo jest łazienka, zdejmij buty i umyj ręce, obiad będzie za dziesięc minut. - onazjmił i wyjął już kurczaka z lodówki. Następnie wyjął patelnie i rozgrzał masło. Do garnka wrzucił ryż w torebkach i czekał, aż masełko dojdzie. Gdy już zaczęło doskonale skwierczeć wrzucił tam szybko piersi z kurczaka i leniwie przekładał co kilka minut. Gdy już ryż się ugotował, wyjął wszystko na talerz.
-Brakuje tylko... surówki!- pomyślał i rzucił się do lodówki, bo pamiętał, że wczoraj robił sałatkę z pora i majonezu. Nałożył solidną porcję dla siebie i gościa po czym podstawił mu talerz i sztućce. Podał również z całą zastawą solniczkę i pieprzniczkę, dla smaku, chociaż wątpił, że młody będzie ich potrzebował. Ketchup oczywiście został przez niego wystawiony, bo pewnie dzieci się nim zajadają. Sam nie przepadał za czerwoną substancją, zrobioną z pomidorów. Uważał, że psuje smak potraw i miał całkowitą rację, ale kto dzieciakowi zabroni, niech po prostu to zje. Młody Hatake wsuwał szybko, by uwinąć się ze zmyciem swojego talerza zanim dzieciak skończy. Patrzył na niego jak ten pochłania kurczaka z ryżem i gdy skończył, zabrał od niego talerz i zapytał:
- To co tam masz ciekawego w tym plecaku, że taki ciężki, co?- chciał sprytnie rozpocząć temat, bez specjalnego skupiania jego koncentrancji na wadze tego wydarzenia. Jin bowiem domyślał się, że kamienie o których wspominał młody, już dawno zniknęły z półek sprzedawców i znalazły się w jego plecaku. Czekał tylko cierpliwie i z przyjazną miną na potwierdzenie jego hipotey. Miał nadzieje, że bez problemu przekona do siebie młodego i w miare szybko uda im się odnaleźć jego mame.
- Na prawo jest łazienka, zdejmij buty i umyj ręce, obiad będzie za dziesięc minut. - onazjmił i wyjął już kurczaka z lodówki. Następnie wyjął patelnie i rozgrzał masło. Do garnka wrzucił ryż w torebkach i czekał, aż masełko dojdzie. Gdy już zaczęło doskonale skwierczeć wrzucił tam szybko piersi z kurczaka i leniwie przekładał co kilka minut. Gdy już ryż się ugotował, wyjął wszystko na talerz.
-Brakuje tylko... surówki!- pomyślał i rzucił się do lodówki, bo pamiętał, że wczoraj robił sałatkę z pora i majonezu. Nałożył solidną porcję dla siebie i gościa po czym podstawił mu talerz i sztućce. Podał również z całą zastawą solniczkę i pieprzniczkę, dla smaku, chociaż wątpił, że młody będzie ich potrzebował. Ketchup oczywiście został przez niego wystawiony, bo pewnie dzieci się nim zajadają. Sam nie przepadał za czerwoną substancją, zrobioną z pomidorów. Uważał, że psuje smak potraw i miał całkowitą rację, ale kto dzieciakowi zabroni, niech po prostu to zje. Młody Hatake wsuwał szybko, by uwinąć się ze zmyciem swojego talerza zanim dzieciak skończy. Patrzył na niego jak ten pochłania kurczaka z ryżem i gdy skończył, zabrał od niego talerz i zapytał:
- To co tam masz ciekawego w tym plecaku, że taki ciężki, co?- chciał sprytnie rozpocząć temat, bez specjalnego skupiania jego koncentrancji na wadze tego wydarzenia. Jin bowiem domyślał się, że kamienie o których wspominał młody, już dawno zniknęły z półek sprzedawców i znalazły się w jego plecaku. Czekał tylko cierpliwie i z przyjazną miną na potwierdzenie jego hipotey. Miał nadzieje, że bez problemu przekona do siebie młodego i w miare szybko uda im się odnaleźć jego mame.
0 x
Re: Wieża Hatake
8/15
Jin nie przejmował się zbierającym się długo chłopcem. Temperatura nadal była dość wysoka i nie również jemu nie spieszyło się na dwór. Wziął z półki kolejną wodę, lekko chłodną od wiatraczka w komodzie i uraczył się jej orzeźwiającym smakiem. Odwrócił się ponownie by dokładnie umieścić talerze w suszarce. Nie musiał mu specjalnie ufać, ale w hallu dla gości i ich łazience nie było drogocennych rzeczy, a Hatake na pewno usłyszałby, gdyby zaczął wykręcać złote klamki.
Gdy padło pytanie o kamienie Jin spodziewał się dokładnie takiej reakcji jaką zaprezentował dzieciak. Obejrzał się czy nikt ich nie podsłuchuje, w zamkniętym mieszkaniu i na ucho zdradził mu swój sekret. Nie był on powalający, jak spodziewał się Hatake. Zawartość plecaka zamiast drogich kamieni i wyrobów jubilerskich, o których posiadanie oskarżył w myślach młody shinobi biednego dziecziaczka. - Zbierał kamienia dla swojej mamy- pomyślał i zrobiło mu się ciepło na sercu. Kazał mu zamknąć plecak i wziął go od niego. Był dość ciężki, jak na jego miarę około dziesięciu kilogramów. Nie był dla niego żadnym wyzwaniem, a młodemu na pewno ulży w podróży powrotnej do domu.
Przed samym wyjściem był by zapomniał, ale wisiała ona przy samych drzwiach: apteczka pierwszej pomocy. Wyjął z niej wodę destylowaną, trochę gazy i plaster.
- Teraz może trochę zaszczypać- powiedział pocieszająco, mimo że wiedział, że będzie pieczeć jak cholera. Znał to z autopsji, jako że nie raz rozdarł sobie kolana i łokcie podczas swoich podróży i zabaw za dziecka. Był już nawet na to odporny, chociaż zawsze towarzyszyły temu zabiegowi dziwne dreszcze. Następnie przemył białą ropę i jeszcze raz zalał kolano, by obłożyć je gazą i zakleić plastrami.
- Wszystko powinno być w porządku już jutro z rana. Spróbuj się nie wywrócić na tę nogę jeszcze raz, dobrze mały?- powiedział Jin z uśmiechem po czym szybko dodał, otwierając drzwi: - Dawaj, lecimy do mamy, prowadź- i zachęcił go machnięciem ręki w której trzymał butelkę z wodą niegazowaną.
z/t
Gdy padło pytanie o kamienie Jin spodziewał się dokładnie takiej reakcji jaką zaprezentował dzieciak. Obejrzał się czy nikt ich nie podsłuchuje, w zamkniętym mieszkaniu i na ucho zdradził mu swój sekret. Nie był on powalający, jak spodziewał się Hatake. Zawartość plecaka zamiast drogich kamieni i wyrobów jubilerskich, o których posiadanie oskarżył w myślach młody shinobi biednego dziecziaczka. - Zbierał kamienia dla swojej mamy- pomyślał i zrobiło mu się ciepło na sercu. Kazał mu zamknąć plecak i wziął go od niego. Był dość ciężki, jak na jego miarę około dziesięciu kilogramów. Nie był dla niego żadnym wyzwaniem, a młodemu na pewno ulży w podróży powrotnej do domu.
Przed samym wyjściem był by zapomniał, ale wisiała ona przy samych drzwiach: apteczka pierwszej pomocy. Wyjął z niej wodę destylowaną, trochę gazy i plaster.
- Teraz może trochę zaszczypać- powiedział pocieszająco, mimo że wiedział, że będzie pieczeć jak cholera. Znał to z autopsji, jako że nie raz rozdarł sobie kolana i łokcie podczas swoich podróży i zabaw za dziecka. Był już nawet na to odporny, chociaż zawsze towarzyszyły temu zabiegowi dziwne dreszcze. Następnie przemył białą ropę i jeszcze raz zalał kolano, by obłożyć je gazą i zakleić plastrami.
- Wszystko powinno być w porządku już jutro z rana. Spróbuj się nie wywrócić na tę nogę jeszcze raz, dobrze mały?- powiedział Jin z uśmiechem po czym szybko dodał, otwierając drzwi: - Dawaj, lecimy do mamy, prowadź- i zachęcił go machnięciem ręki w której trzymał butelkę z wodą niegazowaną.
z/t
0 x
Re: Wieża Hatake
Jin wracał z domu malca zaledwie dwadzieścia minut. Ucieszony niemiernie z ilości zarobionych pieniędzy wracał dziarsko przez miasto. Wydwało mu się też, że zrobił coś dobrego, pomógł dzieciakowi w potrzebie. Ugościł go przy swoim stole, napoił i odprowadził do mamy. Mimo wcześniejszego posądzania go o kradzież biżuterii ze straganów, no ale to już inna historia...
Dotarł do bramy już koło godziny czwartek i czuł się nadal na topie. Wiedział, że zbliża się idealna pora do treningów. Brak większego upału i cora mocniejszy wiatr sprzyjały wysiłkowi fizycznemu, albo poznaniu kilku nowych technik. Przed rozpoczęciem ćwiczeń wszedł na chwilę do domu, by zaopatrzeć się w kolejną, dużą butlę z wodą. Niezmiennie smakowała mu ta marka, która akurat zdawała się być jedną z tańszych. Odwiedzał dyskonty często bo tam zawsze mieli najwięcej na raz, a kto lubi nosić butelki z woda.
Wyszedł powoli z domu, mając pod pachą również zwój, z którego czerpał niezbędną wiedzę, biorąc kolejny łyk. Zasiadł na chwilę by zabezpieczyć zwój przed ewentualnym zwianiem go prez wiatr i rozpoczał rozgrzewkę. Pobiegał trochę wokół placu, nastepnie zaczął rozciągać różne partie mięśniowe. Zrobił parę serii brzuszków, pompek i przysiadów. Na końcu rozgrzewał dłonie, które na pewno mu się zaraz przydadzą.
Dotarł do bramy już koło godziny czwartek i czuł się nadal na topie. Wiedział, że zbliża się idealna pora do treningów. Brak większego upału i cora mocniejszy wiatr sprzyjały wysiłkowi fizycznemu, albo poznaniu kilku nowych technik. Przed rozpoczęciem ćwiczeń wszedł na chwilę do domu, by zaopatrzeć się w kolejną, dużą butlę z wodą. Niezmiennie smakowała mu ta marka, która akurat zdawała się być jedną z tańszych. Odwiedzał dyskonty często bo tam zawsze mieli najwięcej na raz, a kto lubi nosić butelki z woda.
Wyszedł powoli z domu, mając pod pachą również zwój, z którego czerpał niezbędną wiedzę, biorąc kolejny łyk. Zasiadł na chwilę by zabezpieczyć zwój przed ewentualnym zwianiem go prez wiatr i rozpoczał rozgrzewkę. Pobiegał trochę wokół placu, nastepnie zaczął rozciągać różne partie mięśniowe. Zrobił parę serii brzuszków, pompek i przysiadów. Na końcu rozgrzewał dłonie, które na pewno mu się zaraz przydadzą.
0 x
Re: Wieża Hatake
Kolejna przerwa i kolejna chwila refleksji. Tym razem nie myślał o swoich poczynaniach czy planach na przyszłość. Tym razem jego myśli spowiły uzcucia i bycie prawdziwym. Długo zastanawiał się wcześniej kim jest Hatake Jin. Do tej pory nie ukończył żadnej szkoły wyższej, oprócz akademii ninja, którą zaczynał w wieku szesnastu lat, gdy inni dawno zdążyli ją skończyć. Mimo iż udało mu się zaliczyć wszystko w ciągu jednego roku czuł się tam wyalionwany.
To uczucie towarzyszyło mu również później, aż do teraz, gdy wreszcie myślał, że znalazł cel swojej egzystencji. Jeślli miał za kogoś oddać życie, była by to jego mama. Miał już tylko ją na tym porąbanym świecie i musiał chronić ją za wszelką cenę. Ruzyłby za nią w bój nawet przeciwko samym bóstwom, gdyby musiał. Silne więzi i uczucia związały go z jego mamą. Był jedynym dzieckiem swoich rodziców, więc całą miłość skupili na nim. Wychowali go na czułego i troszczącego się o innych młodego dorosłego.
Nagle wybudził się z rozważań i zauważył, że na zegarze minęło już dziesięć minut.
- Starczy tej przerwy- pomyślał i wziął kilka łyków zimnej, źródlanej wody. Poczuł jej orzeźwiający posmak w podniebieniu i gardle. Przepłukał sobie usta ostatnim łykiem i wypluł zawartość na ziemię. Kolejna technika będzie całkiem ciekawa.
To uczucie towarzyszyło mu również później, aż do teraz, gdy wreszcie myślał, że znalazł cel swojej egzystencji. Jeślli miał za kogoś oddać życie, była by to jego mama. Miał już tylko ją na tym porąbanym świecie i musiał chronić ją za wszelką cenę. Ruzyłby za nią w bój nawet przeciwko samym bóstwom, gdyby musiał. Silne więzi i uczucia związały go z jego mamą. Był jedynym dzieckiem swoich rodziców, więc całą miłość skupili na nim. Wychowali go na czułego i troszczącego się o innych młodego dorosłego.
Nagle wybudził się z rozważań i zauważył, że na zegarze minęło już dziesięć minut.
- Starczy tej przerwy- pomyślał i wziął kilka łyków zimnej, źródlanej wody. Poczuł jej orzeźwiający posmak w podniebieniu i gardle. Przepłukał sobie usta ostatnim łykiem i wypluł zawartość na ziemię. Kolejna technika będzie całkiem ciekawa.
NAUKA
Wziął się za czytanie i powoli studiował zwój z opisanym jutsu. Dowiedział się, że następnie wchodzi na tapetę coś z ofensywy. Mianowicie manipulacja ziemią do tego stopnia, by wytworzyć niewielkie trzęsienie ziemi i jeśli przeciwnik nie uskoczy, lub będzie nie- uważny, może wpaść w naszą pułapkę i zostać pogrzebany żywcem.- Może również stanowić genialny manewr odwracający uwagę- dodał do siebie w myślach Jin. Kontynuował czytanie. Wymagane było złożenie kilku pieczęci, więc na pewno będzie musiał poćwiczyć również i to przy okazji. Nie lubił tej czynności, choć była to nieodzowna część większości jutsu. Godziny suchego treningu w akademii i podczas ćwiczeń tak na prawdę dają nie wiele w praktyce, gdy mamy do czynienia jeszcze z technikami rangi C i do tego elementarnymi. Techniki ziemi były częścią jego natury, jednak nieczęsto sprawiały mu problemy w opanowaniu.
- Doton: Retsudo Tenshō- efekt techniki był dużo ciekawszy niż się spodziewał. Ziemia zaczęła nagle mocno się trząść. Wyczuwał ostre wibracje, które rosły z każdą sekundą. Nagle ziemia przed nim jak i trochę pod nim zaczęła cała degotać. Nagle dwa metry od niego skały zaczynały pękać i skały o rozmiarach 2x2 występowały z ziemi. Ich zasięg był przerażający. Taką techniką można dorwać nieuważnych ninja. Świetna technika...
Kolejny raz złożył pieczęci po kilku minutach oddechu i wypowiedział inkantacje. Ziemia tym razem dużo szybciej zaczeła drgania i mocniej i konkretniej rozstępowała się, mogąc ewentualnie uwięzić przeciwnika w środku, grzebiąc go żywcem. Przeraził się trochę i miał nadzieje, że nie spotka szybko kogoś, komu będzie musiał zafundować rajd po skałach wprost do brudnej gleby.[/akap]
Wziął się za czytanie i powoli studiował zwój z opisanym jutsu. Dowiedział się, że następnie wchodzi na tapetę coś z ofensywy. Mianowicie manipulacja ziemią do tego stopnia, by wytworzyć niewielkie trzęsienie ziemi i jeśli przeciwnik nie uskoczy, lub będzie nie- uważny, może wpaść w naszą pułapkę i zostać pogrzebany żywcem.- Może również stanowić genialny manewr odwracający uwagę- dodał do siebie w myślach Jin. Kontynuował czytanie. Wymagane było złożenie kilku pieczęci, więc na pewno będzie musiał poćwiczyć również i to przy okazji. Nie lubił tej czynności, choć była to nieodzowna część większości jutsu. Godziny suchego treningu w akademii i podczas ćwiczeń tak na prawdę dają nie wiele w praktyce, gdy mamy do czynienia jeszcze z technikami rangi C i do tego elementarnymi. Techniki ziemi były częścią jego natury, jednak nieczęsto sprawiały mu problemy w opanowaniu.
- Nazwa
- Doton: Retsudo Tenshō
- Pieczęci
- Świnia → Wół → Specyficzna pieczęć techniki
- Zasięg Max.
- Koło o promieniu 20 metrów
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Bardzo silne Jutsu ofensywne z Dotonu. Polega ono na zniszczeniu ziemi w promieniu kilkunastu metrów, dzięki czemu przeciwnik może wpaść pod nią i nigdy się z niej nie wydostać. Największą zaletą tej techniki jest to, że skrawek ziemi, na którym my stoimy jest w zasadzie nienaruszony. Chybocze się, ale zdecydowanie mniej.
- Doton: Retsudo Tenshō- efekt techniki był dużo ciekawszy niż się spodziewał. Ziemia zaczęła nagle mocno się trząść. Wyczuwał ostre wibracje, które rosły z każdą sekundą. Nagle ziemia przed nim jak i trochę pod nim zaczęła cała degotać. Nagle dwa metry od niego skały zaczynały pękać i skały o rozmiarach 2x2 występowały z ziemi. Ich zasięg był przerażający. Taką techniką można dorwać nieuważnych ninja. Świetna technika...
Kolejny raz złożył pieczęci po kilku minutach oddechu i wypowiedział inkantacje. Ziemia tym razem dużo szybciej zaczeła drgania i mocniej i konkretniej rozstępowała się, mogąc ewentualnie uwięzić przeciwnika w środku, grzebiąc go żywcem. Przeraził się trochę i miał nadzieje, że nie spotka szybko kogoś, komu będzie musiał zafundować rajd po skałach wprost do brudnej gleby.[/akap]
0 x
Re: Wieża Hatake
Dzień sobotni okazał się być złotem dla młodego Hatake. Pogoda była nader orkopna, gdyż zero słońca i gęste chmury przykryły niebo nad Atsui. Pasowało to jednak idealnie do dzisiejszych założeń młodzieńca. Miał dzisiaj do opanowania kilka nowych jutsu, które powinny mu zwiekszyć arsenał na tyle, by móc w niedługim czasie zacząć nowe misje.
Wstał szybko i ogarnął się w zaledwie piętnaście minut. Zaczął gotować jajka, które śćiął mocno i wsunąl szybko. Zapił wodą i zbiegł po schodach na sam dół domku, by po chwili znaleźć się już na swoim dziedzińcu. Wział ze sobą również zwój, z którego wczoraj odczytał dwie bardzo ciekawe techniki, które będzie chciał dzisiaj przyswoić. Poszukał ich dokładnie i gdy wreszcie znalaz pierwsza wziął się za poznawanie całej teorii i początkowe przygotowania.
Wstał szybko i ogarnął się w zaledwie piętnaście minut. Zaczął gotować jajka, które śćiął mocno i wsunąl szybko. Zapił wodą i zbiegł po schodach na sam dół domku, by po chwili znaleźć się już na swoim dziedzińcu. Wział ze sobą również zwój, z którego wczoraj odczytał dwie bardzo ciekawe techniki, które będzie chciał dzisiaj przyswoić. Poszukał ich dokładnie i gdy wreszcie znalaz pierwsza wziął się za poznawanie całej teorii i początkowe przygotowania.
Nauka
Wziął głęboki wdech i zaczął swoją rozgrzewkę. Dziesięc minut biegania, wraz z rozciąganiem górnych partii. Obroty głową, wymachy rękami, wszystko zaliczył. Doskonale zdawał sobie sprawę z konsekwencji złej rozgrzewki i nie chciał już nigdy przez to przechodzić ponownie. Ruszył kolejno po wodę by trochę się schłodzić i potem odłożył zwój na miejsce. Przyszła pora na wykonanie techniki. Zaczął gromadzić chakrę w ustach i przełyku. Pierwszy raz spotkał się z czymś takim, ale nie było to w cale trudne. Z pewnością dużo łatwiejsze niż Kinobori no Waza. Przypomniał sobie długie chwile opanowywania tej sztuki nocami, w swojej wieży i bolesne upadki.
Gdy wszystko zostało przygotowane wypowiedział słowa:
- Doton: Doro Kōgeki - i wystrzelił kolejno cztery błotne pociski. Były na prawdę małe i nie wiedział czy to z powodu braku koncentracji przy tak wczesnej porze, czy może użył za mało chakry. Mimo tego, że były małe, leciały z dość sporą prędkością i były kleiste, jak zdążył się upewnić Jin. Podjął jednak kolejną próbę opanowania jutsu do perfekcji. Taki miał cel, by każdą poznaną technikę szlifować, aż uzyska ona ostateczną formę. Kolejna próba różniła się o niebo od poprzedniej. Kule wielkości dużych kamieni poleciały na ziemie gdzie zakleiły się razem z piaskiem.
- Nazwa
- Doton: Doro Kōgeki
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg Max.
- 20 metrów
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (za 4 pociski)
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Technika polegająca na wytworzeniu kuli błota w ustach. Następnie trzeba ją wystrzelić w kierunku przeciwnika tak, aby oberwał. Obrażenia w tym przypadku będą podwójne, ponieważ poza normalnymi wróg powinien mieć ograniczone ruchy. Błoto bowiem jest sporządzone z chakry i osłabia szybkość. Wszystko zależy jednak od trafienia, logiczne jest, że bieganiu przeszkodzi kula błota wycelowana w nogi, etc.
Wziął głęboki wdech i zaczął swoją rozgrzewkę. Dziesięc minut biegania, wraz z rozciąganiem górnych partii. Obroty głową, wymachy rękami, wszystko zaliczył. Doskonale zdawał sobie sprawę z konsekwencji złej rozgrzewki i nie chciał już nigdy przez to przechodzić ponownie. Ruszył kolejno po wodę by trochę się schłodzić i potem odłożył zwój na miejsce. Przyszła pora na wykonanie techniki. Zaczął gromadzić chakrę w ustach i przełyku. Pierwszy raz spotkał się z czymś takim, ale nie było to w cale trudne. Z pewnością dużo łatwiejsze niż Kinobori no Waza. Przypomniał sobie długie chwile opanowywania tej sztuki nocami, w swojej wieży i bolesne upadki.
Gdy wszystko zostało przygotowane wypowiedział słowa:
- Doton: Doro Kōgeki - i wystrzelił kolejno cztery błotne pociski. Były na prawdę małe i nie wiedział czy to z powodu braku koncentracji przy tak wczesnej porze, czy może użył za mało chakry. Mimo tego, że były małe, leciały z dość sporą prędkością i były kleiste, jak zdążył się upewnić Jin. Podjął jednak kolejną próbę opanowania jutsu do perfekcji. Taki miał cel, by każdą poznaną technikę szlifować, aż uzyska ona ostateczną formę. Kolejna próba różniła się o niebo od poprzedniej. Kule wielkości dużych kamieni poleciały na ziemie gdzie zakleiły się razem z piaskiem.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości