Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Jugan
Post
autor: Jugan » 6 cze 2017, o 21:21
Miejsce to jest zamieszkałe przez młodego Jugana, oraz jego ojca. Umiejscowione jest ono w jednym z budynków w centrum strefy mieszkalnej, na ostatnim piętrze z widokiem na część panoramy osady. W mieszkaniu tym nie ma sporych przestrzeni, jednakże wąskim przedpokojem bez problemu można przedostać się do dwóch osobnych sypialni, łazienki, i kuchni połączonej z jadalnią. Jeśli ktoś życzy sobie dokładności; 60 metrów kwadratowych powierzchni. Skromne umeblowanie i miejsce na rzeczy jedynie przydatne oddaje delikatne wrażenie surowości, jednakże to już chyba kwestia gustu. Delikatne, blade odcienie purpury zdobią większość ścian, wyjątkiem jest pokój Jugana, który przerobił wraz z ojcem swój pokój wg. uznania (co może dziwić, patrząc na jego wiek).
0 x
Senju Toshio
Post
autor: Senju Toshio » 7 cze 2017, o 21:03
Klej i papier (D)
[1/15]
Misja dla Jungo.
Promienie porannego słońca w zimowym klimacie bynajmniej nie okazywały się pomocne. Ów naturalne oświetlenie wstawało wraz z koleją rzeczy, aby dać znak całej faunie i florze. Nie potrafiło wnieść tego ciepła, które wiele razy parzyło skórę do czerwoności przy zbyt długim wypoczynku. Owszem, nadałoby się także teraz, lecz młode damy i panowie nie zamierzają pozbywać się swoich ciepłych ubrań. Nie, gdy ulice Shigashi nadal były pełne rozmaitej klienteli. Ponowny dzień zapowiadał się takim, jakim był zawsze. Póki co każdy musiał radzić sobie z mrozem na swój własny sposób.
Nie dotyczyło to jednak spokojnie śpiącego lub przynajmniej wylegującego się chłopca. Dziesięciolatek miał przed sobą perspektywę przysłużenia się temu, co go otacza. Bardzo ważny obowiązek ochrony, którego tylko nieliczni dostępują. Jeszcze mniej osób w ogóle jest tego świadomych, że shinobi czuwali nad dobrem całego świata, aby ten nie rozpadł się w drobny mak. Na szczęście naszemu ambitnemu młodzikowi przeszkadzać mógł jedynie stukot zza ściany. Tam bowiem odbywał się skrzętny proces przygotowywania posiłku. Pierwszy i najważniejszy na cały dzień, głosiło ponoć wiele nowoczesnych zwojów. jungo musiał się tam znaleźć, jeśli chciał przekonać się na własne oczy o pysznościach, które kusiły nozdrza u progu wyjścia z pokoju. Co prawda rzadko zdarzało się, żeby jedzenie nie wyszło, ale tym razem było jakoś inaczej. Po prostu miało się ochotę na jajka w bekonie czy nawet zwykłe płatki, jeśli ów jedzenie było przeznaczone dla kogoś innego. Do wyboru na pewno znajdzie się coś lubianego przez chłopca, ale musiał jedynie zaznaczyć swój typ. Mężczyzna stał przez cały czas odwrócony, więc być może Jungo udałoby się go zaskoczyć i bezszelestnie wykonać parę sztuczek. Nie umknie jednak uwadze dzieciaka, że na stole leżała koperta na wpół otwarta i gotowa do przeczytania. Jak głosił nagłówek, chodziło zlecenie. Co dalej? Nie obejdzie się bez dotknięcia i rozchylenia arkuszu. Dopiero potem ojcowski głos zaszczycił słuch młodocianego adepta.
- O, Jungo. Zaraz podaję śniadanie, gdybyś zechciał usiąść i chwilę poczekać. - zakomunikował dość nietypowo dla siebie. Mógł wydawać się odmieniony, lecz szybko okazało się, iż u niego po staremu.- Dzisiaj, jak zwykle wyruszam na cały dzień, dlatego zajmij się domem pod moją nieobecność.
Na stół wysunęły się tosty, wspomniane wcześniej jajka z bekonem i drobne dodatki dla podkreślenia smaku. Ojciec siadł już bez większego entuzjazmu obok syna i jadł z opanowaniem. Jego strój prezentował się, jak zwykle dostojnie i wręcz zabójczo. Pokazywał, że osiągnął znacznie podczas swojej kariery i Jungo przy odpowiednim szczęściu zdoła zrobić to samo. Krew z krwi tego jegomościa musiała dokonać wielkich, jak nie jeszcze większych rzeczy.
- Wiesz już, czym chcesz się zająć? Shigashi jest dużą osadą. - poruszył z wolna dość ścisły temat. W końcu nie były to wakacje, a sposobność do asymilacji, jaką to mieli w zwyczaju wielkie rody ninja. Wypuszczało się pisklęta z gniazda i pozwalało rozwinąć ich naturalne zdolności. I jakby chłopiec nie miał takowych planów, wtem była alternatywa, która leżała pozostawiona na stole. Zlecenie w sam raz dla początkującego.
0 x
Jugan
Post
autor: Jugan » 7 cze 2017, o 22:10
2/15
Nadszedł w końcu ten dzień w którym oficjalnie ogłoszono koniec lenistwa dla Jugana. Choć w wolnym czasie nie spoczywa na laurach i spędza go, można by rzec produktywnie, to jednak teraz przysłużyć będzie się "musiał" swojemu chlebodawcy i gospodarzowi- bo tym po krótce była dla niego obca osada. Przechodząc codzienny rytuał rutyny wraz z ojcem, chłopcu zajęło dłuższą chwilę zanim udało mu się skupić na czymkolwiek. -Jedzonko, pięęęęęęknie. , pomyślał, po czym z jego brzucha wydobył się dość głośny odgłos burczenia. Po krótkiej rozmowie ze swoim tatą i pożegnaniu się z nim, uwagę młodziaka w końcu przykuła koperta z arkuszem. -No tak, zapomniałem... Dziś wielki dzień. ; rzucił z przekąsem. Tego typu podejście wcale nie ma swojego źródła w lenistwie nieletniego, można by rzec raczej, że marzenia o nowym starcie jako czaderski ninja zostały lekko nadgryzione przez rzeczywistość. Tęsknota za klanem i wioską daję się we znaki, ale to tylko kwestia czasu, który przy podejściu do życia tej rodziny jest kluczowy i przy odpowiednim podejściu potrafi zdziałać cuda. Nie zastanawiając się dłużej Jugan chwycił biały arkusz biorąc przy tym spory oddech. -No dobra, co my tu mamy? W ten oto sposób zaczyna się ta prawdziwa przygoda dla juniora z klanu Koseki. Pierwsza misja jak pierwsza dziewczyna, zostanie zapamiętana do końca życia! (czekaj no.. jak ona miała?)
0 x
Senju Toshio
Post
autor: Senju Toshio » 9 cze 2017, o 00:59
Klej i papier (D)
[3/15]
Misja dla Jugana.
W obecnym świecie już nikogo nie dziwiło, że dziecko nosi broń i jest przysposobione do pracy. Być może większym ewenementem staje się to wtedy, gdy bezdomne sieroty tułają się po ulicach. Mowa tu jednak o przetrwaniu o wiele wspanialszym niż ledwie ludzka niedola. Przygoda, bo to o nią głównie chodzi. Aspiracje dziecięcych marzeń do wielkich czynów. Dopiero potem zmienia się wizja na bardziej brutalną i związaną z rzeczywistością. Na razie Jugan miał poznawać swoje możliwości w łagodny sposób. Już po zjedzeniu i pożegnaniu się z ojcem miał możliwość otwarcia arkusza papieru, na którym widniał instruujący go tekst. Narzucone z góry zadanie nie powinno raczej zniechęcać. Nagłówek informował o pracy, jakiej ma się podjąć. Skromna działalność potrzebowała reklamy, a nie było nic lepszego niż zapowiedź. Oczywistym było, że właściciel urządzał spotkanie pod wskazanym przezeń miejscu, gdzie na żywo zdoła ocenić śmiałka starającego się o zarobek. Miasto tętniło życiem dzięki zleceniom dorywczym przez co handel nie wyglądał monotonnie. Zatem chłopiec miał kilka chwil na przygotowanie się i odpowiednie nastawienia.
Droga na zewnątrz zapowiadała się na wyzwanie. Ciepły ubiór stanowił podstawę przetrwania. Obuwie również mogło się przydać, bowiem śnieg potrafił utrudnić stąpanie najsprawniejszym wędrowcom. Na całe szczęście nie zapowiadało się, aby opady zwiększyły się bardziej. Odpowiedni dzień na spacer i odetchnięcie świeżym powietrzem. Mróz szczypał poliki nieznośnie, lecz z umiarem. Raptem dwie uliczki dalej należało skręcić w lewo, potem w przeciwną stronę i wchodziło się w zaułek przed warsztat. Wedle instrukcji właśnie przed takim budynkiem miał znaleźć się zatrudniony, czyli Jugan. Placyk przed ów pracownią nie był szczególnie oblegany. Prócz młodego Kouseki znalazły się raptem dwie osoby. Rozmawiały w oddali, jakby wcale nikogo poza nimi nie było. Nic znaczącego. Dopiero zerknięcie na okna z prawej dało znać, że ktoś był zainteresowany przybyciem osoby dzieciaka. Skoro to ojciec Jugana załatwił mu pierwszą pracę, toteż wiele upraszcza. Na pierwszy rzut prowadzony za rączkę, a później zdany jedynie na siebie. Postać krępego faceta z papierosem w ustach machnęła w pomieszczeniu do Jugana. Zachęciła go tym, żeby wszedł i stanął przed nim. Nie mogło być większej pomyłki, kiedy ktoś był przygotowany na wizytę. Chwilowa dezorientacja mogła minąć, ale na pewno uwagę przykuwała spora grupa ludzi, która odręcznie kreśliła i malowała na papierze artystyczne wzory i napisy. Jeden z plakatów prezentował się na ścianie w gabinecie jegomościa, do którego udał się Kouseki. Przedstawiał kobietę w pozie łabędzia, a za nią lśniące, kryształowe jezioro z kwiatami. Wszystko w dość groteskowej oprawie zdeformowanych linii i kształtów.
- Witaj, ty musisz być Jugan? Zechciej nam starszym wybaczyć, że wszystko zostało już ustalone, dlatego mniej będziemy się teraz przejmować uzgadnianiem. - przywitał się z chłopczykiem. W dalszej kolejności przedstawił się, jako pan Ishidai. Wystarczy, kiedy mówi się do niego Ishidai. Z racji że palił papierosy i aby nie degenerować młodego człowieka uchylił okno, które jakoś neutralizuje dym. Nie miał wiele do tłumaczenia. Za odpowiednią zapłatą chłopak miał rozwiesić plakaty praktycznie po całym mieście. Dla dziesięciolatka mogło to być trudne zadanie. Nie był jednak w tym sam. Jugan miał po prostu zabrać od osób z pracowni dokończone plakaty i wiaderko kleju z pędzlem. Jako, iż całą obsada była pogrążona w organizowaniu spektaklu, nie mieli czasu na wytyczenie odpowiednich miejsc. Tego dokonać musieli już sami wyklejający reklamy. Dobrać na tyle rzucające się w oczy miejsca, żeby zachęcić przechodniów do przyjścia. Dodatkowo po mieście będą rozrzuceni ‘krzykacze’, co da pewne podłoże, gdzie najlepiej wieszać malunki. Wraz tym tworzył się całokształt zachęcania. Jedni będą nawoływać, a rozklejone plakaty dopełnią reszty zainteresowania. No to w drogę, bo jak mówią: czas to pieniądz. Pierwszy przystanek w dzielnicy nieopodal.
z/t -> piszesz już tutaj: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=58&t=2214
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość