Szlak transportowy
Re: Szlak transportowy
Droga do bramy Sogen była chyba najtrudniejszą drogą, jaką chłopiec miał w swoim życiu do pokonania. Nie dlatego, że było na niej dużo przeszkód, a właśnie dlatego, że nie było na niej żadnej i z każdym krokiem Yuusuke oddalał się od swojego braciszka Kamiru. To miał być jego nowy początek, niespełna czternastoletni chłopiec bez jakichkolwiek powiązań z klanem czy rodziną stawiał swoje pierwsze kroki ku samodzielności. Czy był na to gotowy? Oczywiście, że nie był, w końcu był jeszcze dzieckiem, ale chciał stać się niezależnym od nikogo. To na początek wystarczyło, by białowłosy pewnym krokiem ruszył ku nieznanemu. Kiedy przekroczył bramę Sogen wiedział, wiedział, że nie ma już odwrotu. Kierunek Ryuzaku...
Skąd: Sogen
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 30 min
Czas przybycia: 18: 42
Środek transportu: Nogi
Skąd: Sogen
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 30 min
Czas przybycia: 18: 42
Środek transportu: Nogi
0 x
Re: Szlak transportowy
Pozostawiając w pewnym momencie Ariego lub raczej odłączając się od niego kierował się prosto do bram, co prawda niezbyt długo przebywał w Sogen, to już udało mu się przypomnieć mniej więcej wszystkie drogi jakie znał za młodu, mimo że pozmieniało się tutaj sporo rzeczy, to niektóre rzeczy musiały pozostać niezmienne. Yoshi więc szybko znalazł się w wyznaczonym miejscu, czym prędzej jego ślepia zaczęły wyszukiwać zleceniodawcy, nie wysilił się zbytnio, gdyż postać była tak charakterystyczna, że od razu rzuciła mu się między oczy. On również został zauważony, a tym samym powitany przez Shitsuiego. Czerwonowłosy odwzajemnił uścisk dłoni i z jakże uradowanym wyrazem twarzy, jakby to nie był on powiedział.
-Witaj, dokładnie tak. Jestem tym, który ma Cie eskortować, na imię mam Yoshimitsu. -nie ukłonił się, nie miał zamiaru, bo przecież nikomu nie chyli głowy. Do tej pory jedynie Katsumi została przez jego ukłon zaszczycona i tak pozostanie jeszcze przez długi okres czasu... Aczkolwiek starał się być miły, co mogło mu wychodzić niezbyt naturalnie. Ciekawe jak długo uda mu się wytrzymać w tym nastawieniu.
-Zwykła broń... Ehh... Co prawda nie chce krakać, ale nic więcej jak bandyci nie skuszą się na ten transport. Zapowiada nam się spokojna podróż Shiutsi. Więc nie ma na co czekać, ruszajmy w drogę. -w zasadzie jeszcze nie wiedział w czym transportowane są te rzeczy, ale zaraz ukarze mu się pewnie jakaś karawana czy przyczepa z ładunkiem. Chętnie by sobie na niej przysiadł i podziwiał widoki jakie będą go otaczać podczas podróży. Taki miał zwyczaj... Ale pod zwykłym podziwianiem krajobrazów kryło się oczywiście nic innego jak doglądanie niebezpieczeństwa.
-Witaj, dokładnie tak. Jestem tym, który ma Cie eskortować, na imię mam Yoshimitsu. -nie ukłonił się, nie miał zamiaru, bo przecież nikomu nie chyli głowy. Do tej pory jedynie Katsumi została przez jego ukłon zaszczycona i tak pozostanie jeszcze przez długi okres czasu... Aczkolwiek starał się być miły, co mogło mu wychodzić niezbyt naturalnie. Ciekawe jak długo uda mu się wytrzymać w tym nastawieniu.
-Zwykła broń... Ehh... Co prawda nie chce krakać, ale nic więcej jak bandyci nie skuszą się na ten transport. Zapowiada nam się spokojna podróż Shiutsi. Więc nie ma na co czekać, ruszajmy w drogę. -w zasadzie jeszcze nie wiedział w czym transportowane są te rzeczy, ale zaraz ukarze mu się pewnie jakaś karawana czy przyczepa z ładunkiem. Chętnie by sobie na niej przysiadł i podziwiał widoki jakie będą go otaczać podczas podróży. Taki miał zwyczaj... Ale pod zwykłym podziwianiem krajobrazów kryło się oczywiście nic innego jak doglądanie niebezpieczeństwa.
0 x
Re: Szlak transportowy
Kiedy tylko wszystko było gotowe, to znaczy sprzęt zapakowany w skrzynie i mieli wyruszać, Yoshi czym prędzej usadowił się na ów pakunkach. Twarde opakowania przecież powinny wytrzymać jego ciężar, a dodatkowo sprawi to, że będzie mu trochę wygodniej przebyć całą podróż. Tak usadowił swój tyłek i z jakże zadowoloną miną rozglądał się podczas podróży na wszystkie strony świata, w poszukiwaniu niebezpieczeństwa, w doglądaniu krajobrazu, w szukaniu bajecznych obrazów, które mógł przekazać Inu. Bo przecież ta patrzyła przez jego ślepia, a uwielbiała na miejsca, które były niczym z baśniowych ksiąg wyjęte, takie w których nie chce się nic robić poza siedzeniem i spoglądaniem na przemijający dzień. Choć wszystko przebiegało jak na teraz pomyślnie to lekko kamienna droga doprowadzała go powoli do zirytowania, drewniane skrzynie obijały mu dupsko raz za razem kiedy koła mijały kolejne metry. Choć i tak było to lepsze niż pójście na własnych nogach, leniwy Czerwony Król... Po prostu mu się nie chciało... Wietrzyk delikatnie muskał jego twarz, a blizny, które zdawały się czasem dawać o sobie znać w jego umyśle, znów płonęły, tym samym takie powiewy były kojące dla jego zburzonych myśli, rozwiewając je realnie i w jego własnym świecie.
-Skąd pochodzisz? Masz jakąś historię do opowiedzenia? A może masz przy sobie alkohol co? Chętnie bym się napił. -słowa wystrzeliły ot tak z jego ust, jakby po prostu chciał zabić krzyczącą ciszę. Interesowało go najbardziej to ostatnie, bo przecież nie musiał rozpieszczać klienta konwersacją, miał go chronić i to wszystko. Jeszcze nie przyszedł czas by mógł spokojnie rozmawiać... jakby nic się nie stało.
-Powiedz mi, że w jednej z tych skrzyń jest cudowny mocny trunek. Wtedy zapłacisz o połowę mniej, hah! -uśmiechnął się szyderczo. Bestia interesu z niego. Nie zależało mu na pieniądzach, nigdy ich nie pragnął zbytnio... Często je oddawał czy nie brał wynagrodzenia za zlecenie. Taki już był.
-Skąd pochodzisz? Masz jakąś historię do opowiedzenia? A może masz przy sobie alkohol co? Chętnie bym się napił. -słowa wystrzeliły ot tak z jego ust, jakby po prostu chciał zabić krzyczącą ciszę. Interesowało go najbardziej to ostatnie, bo przecież nie musiał rozpieszczać klienta konwersacją, miał go chronić i to wszystko. Jeszcze nie przyszedł czas by mógł spokojnie rozmawiać... jakby nic się nie stało.
-Powiedz mi, że w jednej z tych skrzyń jest cudowny mocny trunek. Wtedy zapłacisz o połowę mniej, hah! -uśmiechnął się szyderczo. Bestia interesu z niego. Nie zależało mu na pieniądzach, nigdy ich nie pragnął zbytnio... Często je oddawał czy nie brał wynagrodzenia za zlecenie. Taki już był.
0 x
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Szlak transportowy
Kazumi i Yoshi nie zwracajcie na mnie uwagi
Zacznę tu swoją misję i się zmywam.
Dalej kierował się szlakiem do Sogen, który zdawał się niemieć końca. Droga zawijała w każdy możliwy kierunek, wytyczała istne szlaczki i tym samym dodawała wędrowcowi kolejnych metrów do przebycia. Całe szczęście, że minęła zima. Pamiętał jaką trudność sprawiało przedzieranie się przez co większe zaspy a o czerwonym odmrożonym nosie i katarze, jakiego nabawiał się niemal za każdym razem, już nie wspominając. Teraz przynajmniej może obejść się bez tych utrudnień i maszerować przed siebie bez przeszkód. To chyba jedyny sensowny plus, jaki potrafił znaleźć. Czy były inne? Możliwe, ale najwyraźniej były tak małostkowe, iż nie potrafił ich dostrzec. Pocieszał się jednak faktem, iż na swojej drodze spotykał coraz więcej uchiha, czy to należących do straży, czy po prostu zwykłych cywilów. Nadal ich symbol na mundurach przypominał mu o śmierci rodziców, co nie było zbyt przyjemne, ale z drugiej strony świadczyło o bardzo ważnym fakcie. Zbliża się do centrum Sogen albo chociaż do granicy.

Dalej kierował się szlakiem do Sogen, który zdawał się niemieć końca. Droga zawijała w każdy możliwy kierunek, wytyczała istne szlaczki i tym samym dodawała wędrowcowi kolejnych metrów do przebycia. Całe szczęście, że minęła zima. Pamiętał jaką trudność sprawiało przedzieranie się przez co większe zaspy a o czerwonym odmrożonym nosie i katarze, jakiego nabawiał się niemal za każdym razem, już nie wspominając. Teraz przynajmniej może obejść się bez tych utrudnień i maszerować przed siebie bez przeszkód. To chyba jedyny sensowny plus, jaki potrafił znaleźć. Czy były inne? Możliwe, ale najwyraźniej były tak małostkowe, iż nie potrafił ich dostrzec. Pocieszał się jednak faktem, iż na swojej drodze spotykał coraz więcej uchiha, czy to należących do straży, czy po prostu zwykłych cywilów. Nadal ich symbol na mundurach przypominał mu o śmierci rodziców, co nie było zbyt przyjemne, ale z drugiej strony świadczyło o bardzo ważnym fakcie. Zbliża się do centrum Sogen albo chociaż do granicy.
0 x

Re: Szlak transportowy
Odpowiedzi spodziewał się zupełnie innej, skłaniał się ku jakże chętnemu przystaniu na jego układ lub jakiejś specjalnie długiej opowieści, a jednak otrzymał kilka słów ogólnikowych z życia Shiutsi i jakże ciekawą odmowę odnośnie alkoholu. Yoshi nawet zaśmiał się cicho i zaraz odpowiedział.
-Woh! Ja myślałem, że nie jestem zbytnio rozmowy, ale Ty mnie chyba pobiłeś, hah! Co do pijanych mistrzów... Hmm... W zasadzie kilka razy walczyłem będąc zalanym i nic mi się nie stało, a moim przeciwnicy, cóż... Nie pamiętam, hah! Potem dalej piłem. Wnioskuje, że w takim wypadku mogę nazwać się pijanym mistrzem walk jak to określiłeś. -wtem na przestrzeni wzroku zaczęły malować się jakieś kropki, które z kolejnymi sekundami rosły i charakterystycznie się malowały w postaci ludzkie, chłopca i dziewczynki, odległość dorysowywała szczegóły takie jak kolory czy odzienie, niedługo potem dotarły się wyrazy twarzy i dokładniejsze rysy twarzy. Czerwony Król widział już wiele na tym świecie, nic takiego go nie ruszało... Nic... I nigdy więcej go nie ruszy, ale w pewnym momencie mruknął pod nosem.
-Drugi raz? -miał na myśli poprzednią sztuczkę, przez którą zginęła Inu. A jeśli o niej mowa, to ta by się zatrzymała i dała coś biednym szkrabom, dlatego też kiedy tylko Yoshi aktywował Sharingana i sprawdził czy to przypadkiem nie są klony lub cokolwiek innego i potwierdziło się, to iż są to normalne zwyczajne dzieciaki, okaleczone przez życie, skierował słowa do Shiutsi.
-Zatrzymaj się i oddaj im moje wynagrodzenie za to zlecenie. Jakieś jedzenie też im daj... -wiedział bardzo dobrze, że może być z tym problem, bo przecież takowe dostaje się po wykonanym zadaniu. Jednak on sam przy sobie nie miał nic. Ale Rudowłosa by miała i oddała by trochę tym dzieciaczkom. A jeśli jednak to pułapka, to po prostu karze się zatrzymać powozowi, a następnie chłopcu i dziewczynie, w odległości bezpiecznej.
-Woh! Ja myślałem, że nie jestem zbytnio rozmowy, ale Ty mnie chyba pobiłeś, hah! Co do pijanych mistrzów... Hmm... W zasadzie kilka razy walczyłem będąc zalanym i nic mi się nie stało, a moim przeciwnicy, cóż... Nie pamiętam, hah! Potem dalej piłem. Wnioskuje, że w takim wypadku mogę nazwać się pijanym mistrzem walk jak to określiłeś. -wtem na przestrzeni wzroku zaczęły malować się jakieś kropki, które z kolejnymi sekundami rosły i charakterystycznie się malowały w postaci ludzkie, chłopca i dziewczynki, odległość dorysowywała szczegóły takie jak kolory czy odzienie, niedługo potem dotarły się wyrazy twarzy i dokładniejsze rysy twarzy. Czerwony Król widział już wiele na tym świecie, nic takiego go nie ruszało... Nic... I nigdy więcej go nie ruszy, ale w pewnym momencie mruknął pod nosem.
-Drugi raz? -miał na myśli poprzednią sztuczkę, przez którą zginęła Inu. A jeśli o niej mowa, to ta by się zatrzymała i dała coś biednym szkrabom, dlatego też kiedy tylko Yoshi aktywował Sharingana i sprawdził czy to przypadkiem nie są klony lub cokolwiek innego i potwierdziło się, to iż są to normalne zwyczajne dzieciaki, okaleczone przez życie, skierował słowa do Shiutsi.
-Zatrzymaj się i oddaj im moje wynagrodzenie za to zlecenie. Jakieś jedzenie też im daj... -wiedział bardzo dobrze, że może być z tym problem, bo przecież takowe dostaje się po wykonanym zadaniu. Jednak on sam przy sobie nie miał nic. Ale Rudowłosa by miała i oddała by trochę tym dzieciaczkom. A jeśli jednak to pułapka, to po prostu karze się zatrzymać powozowi, a następnie chłopcu i dziewczynie, w odległości bezpiecznej.
0 x
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Szlak transportowy
Kisho nieco znużony szedł dalej. Trudno było mu zrobić cokolwiek innego, jak monotonne dreptać przed siebie ze złudną nadzieją, iż najbliższy zakręt będzie w końcu tym ostatnim. Pragnął zobaczyć mury wioski lub cokolwiek innego co da mu wyraźny znak o bliskości do celu. Wędrówka ta zaczynała wykańczać chłopaka psychicznie. Fizycznie nie był zanadto zmęczony, więc liczył, że na spokojnie dojdzie do celu jeszcze przed zmrokiem i nie padnie na drodze z braku sił. Jakkolwiek wielki dystans miałby jeszcze przed sobą. To, co go męczyło bardziej to najzwyczajniejsze nudności i widok kolejnych zakrętów pojawiających się na horyzoncie. Najpewniej, gdyby miał jakiegoś towarzysza, ludzkiego bądź też zwierzęcego, który umiliłby mu drogę samą swoją obecnością, nie miałby, na co narzekać, a tak? Pozostaje mu nic innego jak tylko kląć na tego, który to wpadł na iście genialny pomysł wytyczania szlaków z wykorzystaniem wszelakich dostępnych krzywizn. Jakby nie mógł tworzyć prostych tras z punktu A do punktu B w linii prostej lub zbliżonej to takowej... Zatrudniłby kilku ninja znających doton, którzy wyrównaliby, co trzeba, gdzieniegdzie podsypali i voila (wuala). Najkrótsza i nieskomplikowana droga gotowa do użytku.
Gdy ujrzał przed sobą o ironio kolejny mocny zakręt, musiał wziąć głęboki wdech, by nie oszaleć. Ileż można... - pomyślał. Ten szlak naprawdę wytyczał jakiś idiota. Dodatkowo zalany w trupa jak mniemam. Chłopak przez chwilę zaczął zastanawiać się nad obraniem innej strategi. Mianowicie, zacząłby przedzierać się po prostej, starając się cały czas iść w jednej linii. Najpewniej gdzieś by doszedł, choć może niekoniecznie do Sogen. Wystarczyło, by wioska znajdowała się bardziej po jego lewej bądź prawej. W gąszczu drzew i krzaków mógłby jej nie dostrzec i minąłby ją niczego nieświadomy. Gdyby miał mapę, oszacowałby przybliżony kierunek i pewnikiem darował sobie większą część trasy, korzystając z skrótów. Takowej jednak nie posiadał, więc musiał kierować się szlakiem.
Nim jednak ruszył, usłyszał głośny krzyk. Dla Kisho był to jasny sygnał wołania o pomoc. Nie mógł go zignorować i nie zamierzał. Nie byłby sobą, gdyby na niego nie zareagował. Bez namysłu mrugnął oczami, aktywując swojego tsūjtegana i ruszył na ratunek. Miał przed sobą kilka metrów zakrętu do pokonania, a nie chcąc marnować czasu na bezczynne zbliżanie się, od razu z pierwszym krokiem zaczął inwigilować całą okolicę, by już zawczasu mieć jasny wgląd w sytuację. Musi wiedzieć, co się dzieje, by pomóc, a nie przypadkiem zaszkodzić. W zależności od rodzaju kłopotów podejmie odpowiednie środki, ale puki co skupił się na szpiegowaniu z ukrycia i coraz cichszym podkradaniu.
Gdy ujrzał przed sobą o ironio kolejny mocny zakręt, musiał wziąć głęboki wdech, by nie oszaleć. Ileż można... - pomyślał. Ten szlak naprawdę wytyczał jakiś idiota. Dodatkowo zalany w trupa jak mniemam. Chłopak przez chwilę zaczął zastanawiać się nad obraniem innej strategi. Mianowicie, zacząłby przedzierać się po prostej, starając się cały czas iść w jednej linii. Najpewniej gdzieś by doszedł, choć może niekoniecznie do Sogen. Wystarczyło, by wioska znajdowała się bardziej po jego lewej bądź prawej. W gąszczu drzew i krzaków mógłby jej nie dostrzec i minąłby ją niczego nieświadomy. Gdyby miał mapę, oszacowałby przybliżony kierunek i pewnikiem darował sobie większą część trasy, korzystając z skrótów. Takowej jednak nie posiadał, więc musiał kierować się szlakiem.
Nim jednak ruszył, usłyszał głośny krzyk. Dla Kisho był to jasny sygnał wołania o pomoc. Nie mógł go zignorować i nie zamierzał. Nie byłby sobą, gdyby na niego nie zareagował. Bez namysłu mrugnął oczami, aktywując swojego tsūjtegana i ruszył na ratunek. Miał przed sobą kilka metrów zakrętu do pokonania, a nie chcąc marnować czasu na bezczynne zbliżanie się, od razu z pierwszym krokiem zaczął inwigilować całą okolicę, by już zawczasu mieć jasny wgląd w sytuację. Musi wiedzieć, co się dzieje, by pomóc, a nie przypadkiem zaszkodzić. W zależności od rodzaju kłopotów podejmie odpowiednie środki, ale puki co skupił się na szpiegowaniu z ukrycia i coraz cichszym podkradaniu.
0 x

- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Szlak transportowy
Znieruchomiał, zszokowany tym, co zobaczył. Gróbka bandytów napadła na bezbronnych podróżujących dla łatwego zysku. Jakby nie patrzeć jest to dość popularne zjawisko. Tym tutaj jednak nie wystarczały zwykłe rabunki. Oni zabijali. Zabijali niewinnych, którzy nic im nie zrobili ani też nie stawiali wielkiego oporu. Urządzali sobie rzeź, traktując ludzi jak jakieś zwierzęta. Cieszyło ich to? Lubili poczuć adrenalinę i krew na rękach? A może po prostu byli najemnikami i wykonywali zlecenie? Trudno powiedzieć. Dla Kisho i tak było to już bez znaczenia. Nic nie usprawiedliwiało ich czynów. Zabijali bez wyrzutów więc i dla nich nie będzie zbyt łagodny.
Podkradł się przez gęstwinę, jak najbliżej mógł, by mieć całą piątkę w zasięgu jego jutsu. Wychylił się tylko na moment, by rzucić trzema senbonami w mężczyznę z mieczem. Aktualnie był on największym zagrożeniem dla pozostałych żyjących, a to oni byli tutaj najważniejsi. Igły wycelował w rękę trzymającą broń. Liczył, iż zniechęci kata do dalszego zabijania, zwracając jego uwagę na siebie, a tym samym, choć odrobinę osłabi jego kończynę. Następnie, nadal nie wychodząc z ukrycia, złożył pieczęć ptaka i wytworzył cztery ziemne kolce po każdym dla reszty bandytów. Starał się skierować je lekko pod skosem, by przebiły nogi na wylot i unieruchomiły ich. Tak zastosowana technika Doton: Doryūsō nie powinna ich zabić, a co najwyżej mocno uszkodzić i wyłączyć z walki. Atak z senbonami i kolcami były wyprowadzone szybko, tak by nie pozostawiały czasu na reakcję. Po nich nastałaby cisza zagłuszana jedynie przez jęki przebitej czwórki. Kata Kisho zostawił dla siebie na sam koniec. Wyróżniał się na tle reszty tylko bronią, ale to równie dobrze mogło świadczyć o jego wyższym poziomie. Możliwe, że się mylił, ale takie założenie było bezpieczniejsze.
Za pomocą Doton: Shinjū Zanshu no Jutsu stworzył dla siebie dziurę w ziemi i zaczął przemieszczać się w kierunku celu. Kata zapewne nieco zszokował niespodziewany atak gdzieś z zarośli, kolce użyte na jego kompanach i przejmująca cisza, która miała po tym miejsce. Zapewne rozglądałby się na boki w poszukiwaniu jakiegokolwiek ruchu. Z paniki mógłby nawet wziąć zakładników. Cokolwiek by jednak nie zrobił, dla Kisho nie miało to znaczenia. Chłopak, gdy tylko dobrnie pod jego nogi, ściągnie go pod ziemię. Jeśli jednak przeciwnik okaże się sprytny i wskoczy na jakieś drzewo, Kisho najzwyczajniej poczeka. Będzie grał na czas aż do pojawienia się wsparcia w postaci patrolujących strażników bądź reakcji ze strony agresora. Dla niego liczyło się uratowanie kobiety i dwójki dzieci, nieważne jakim sposobem. Jeśli ma im zapewnić bezpieczeństwo bezczynnym czekaniem to i niech tak będzie.
Podkradł się przez gęstwinę, jak najbliżej mógł, by mieć całą piątkę w zasięgu jego jutsu. Wychylił się tylko na moment, by rzucić trzema senbonami w mężczyznę z mieczem. Aktualnie był on największym zagrożeniem dla pozostałych żyjących, a to oni byli tutaj najważniejsi. Igły wycelował w rękę trzymającą broń. Liczył, iż zniechęci kata do dalszego zabijania, zwracając jego uwagę na siebie, a tym samym, choć odrobinę osłabi jego kończynę. Następnie, nadal nie wychodząc z ukrycia, złożył pieczęć ptaka i wytworzył cztery ziemne kolce po każdym dla reszty bandytów. Starał się skierować je lekko pod skosem, by przebiły nogi na wylot i unieruchomiły ich. Tak zastosowana technika Doton: Doryūsō nie powinna ich zabić, a co najwyżej mocno uszkodzić i wyłączyć z walki. Atak z senbonami i kolcami były wyprowadzone szybko, tak by nie pozostawiały czasu na reakcję. Po nich nastałaby cisza zagłuszana jedynie przez jęki przebitej czwórki. Kata Kisho zostawił dla siebie na sam koniec. Wyróżniał się na tle reszty tylko bronią, ale to równie dobrze mogło świadczyć o jego wyższym poziomie. Możliwe, że się mylił, ale takie założenie było bezpieczniejsze.
Za pomocą Doton: Shinjū Zanshu no Jutsu stworzył dla siebie dziurę w ziemi i zaczął przemieszczać się w kierunku celu. Kata zapewne nieco zszokował niespodziewany atak gdzieś z zarośli, kolce użyte na jego kompanach i przejmująca cisza, która miała po tym miejsce. Zapewne rozglądałby się na boki w poszukiwaniu jakiegokolwiek ruchu. Z paniki mógłby nawet wziąć zakładników. Cokolwiek by jednak nie zrobił, dla Kisho nie miało to znaczenia. Chłopak, gdy tylko dobrnie pod jego nogi, ściągnie go pod ziemię. Jeśli jednak przeciwnik okaże się sprytny i wskoczy na jakieś drzewo, Kisho najzwyczajniej poczeka. Będzie grał na czas aż do pojawienia się wsparcia w postaci patrolujących strażników bądź reakcji ze strony agresora. Dla niego liczyło się uratowanie kobiety i dwójki dzieci, nieważne jakim sposobem. Jeśli ma im zapewnić bezpieczeństwo bezczynnym czekaniem to i niech tak będzie.
Ukryty tekst
0 x

Re: Szlak transportowy
I jak też się okazało para biednych dzieci była tylko parą biednych dzieci i niczym innym. Nie była to jakaś kolejna zasadzka, o która mógłby się prosić Czerwonowłosy, bowiem naprzeciw niego stała parka, być może brat z siostrą lub połączeni życiową brutalnością dwójka niemających do siebie żadnych uprzedzeń dzieci. Nie pytał ich zbytnio o wiele, nawet się nie odezwał w ich stronę, nie miał zamiaru, doskonale znał ten scenariusz, choć kto wie mogła być to zwykła parka młodych złodziei. Tak czy inaczej, skoro jego ukochana się nabrała, tak też i on nie miał zamiaru pytać, a jedynie podarował im jedzenie czy pieniądze. Był pewny, że dadzą sobie radę, nawet jeśli będą miały zostać ograbione, bowiem pieniądze schowają gdzieś w ziemi czy gdziekolwiek z daleka od ludzkiego pazernego wzroku, a jeśli nie to szybko nauczą się na drugi raz.
Z podarunkami od Yoshiego te ruszyły w drogę przeciwną, młody Uchiha wraz z zleceniodawcą również skierował się ku dalszej drodze. Mieli przecież jeszcze kawałek przed sobą ale jak to się mówiło, już bliżej niż dalej. Zaraz po tym zdarzeniu kupiec skierował ku niemu kilka słów, jakby widząc w swym ochroniarzu nutkę dobroci czy też imponując mu tymże gestem. Choć jego słowa uderzyły w otwarte rany, to jedyne co pojawiło się na twarzy Czerwonego Króla było okryte smutkiem i szklistymi ślepiami.
-Wybacz, zły temat wybrałeś. -rzucił kierując wzrok gdzieś w dal by odwrócić spojrzenie od napływających myśli. Nie chciał o tym rozmawiać z nikim... Zły temat wybrany przez towarzysza podróży został, tak więc skwitowany i odstawiony przez Yoshiego został.
-Poszukaj innego, a jeśli nie to w ciszy jedźmy do celu. -cóż teraz wybierze ów gruby człek, ciszę i spokój czy być może inną konwersacje.
Z podarunkami od Yoshiego te ruszyły w drogę przeciwną, młody Uchiha wraz z zleceniodawcą również skierował się ku dalszej drodze. Mieli przecież jeszcze kawałek przed sobą ale jak to się mówiło, już bliżej niż dalej. Zaraz po tym zdarzeniu kupiec skierował ku niemu kilka słów, jakby widząc w swym ochroniarzu nutkę dobroci czy też imponując mu tymże gestem. Choć jego słowa uderzyły w otwarte rany, to jedyne co pojawiło się na twarzy Czerwonego Króla było okryte smutkiem i szklistymi ślepiami.
-Wybacz, zły temat wybrałeś. -rzucił kierując wzrok gdzieś w dal by odwrócić spojrzenie od napływających myśli. Nie chciał o tym rozmawiać z nikim... Zły temat wybrany przez towarzysza podróży został, tak więc skwitowany i odstawiony przez Yoshiego został.
-Poszukaj innego, a jeśli nie to w ciszy jedźmy do celu. -cóż teraz wybierze ów gruby człek, ciszę i spokój czy być może inną konwersacje.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości