Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Ryu

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Ryu »

RANGA C
25/30
0 x
Ryu

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Ryu »

0 x
Keion

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Keion »

-Ma się rozumieć panie kapitanie, robiłem co mogłem i co było w mojej sile by sprostać temu zadaniu.-Powiedziałem i zacząłem się śmiać próbując w ten sposób udawać że wcale mi się nie oberwało i nic a nic mnie nie boli. Rzeczywistość jednak była inna, choć oni nie musieli o tym wiedzieć, ważnym natomiast było to że misja została wykonana, a ja dostałem swoje wynagrodzenie.
-To moje pierwsze ciężko zarobione pieniądze, na pewno dobrze je wykorzystam.-Wypowiedziałem z niemalże grobową miną przyjmując od dowódcy pieniądze. Trochę ciążyły mi w ręce co znaczyło że trochę ich jest, tym lepiej dla mnie bo będę mógł się lepiej zapatrzeć.
-Trzymaj się mała i wy chłopaki ja idę w swoją stronę.-Powiedziałem podrzucając sakiewką jeszcze parę razy, po czym schowałem ją i powędrowałem w swoim kierunku.

[zt]
0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Przemierzałam tak kolejne metry. Niezależnie od tego czy Saito postanowił iść ze mną czy nie ... szłam, nie oglądając się za siebie. Chociaż wiedziałam, że prawdopodobnie umrę ... chciałam jednak spróbować wykonać tą misję. Potrzebowałam jednak być silniejsza. W gorących źródłach dałam dupy ... w przenośni oczywiście. Byłam za słaba, by cokolwiek zrobić. Musiałam stać się silniejsza. A nie miałam czasu. Nauka technik nie wchodziła w grę. W drodze bowiem nie było czasu, by czytać zwoje ... i powtarzać do znudzenia jedną i tą samą technikę. Ale jak to się mówi: "Potrzeba matką wynalazków", więc postanowiłam opracować własną technikę. Tak ... opracować własną technikę po drodze. Musiało to być coś niesamowicie skutecznego jak i prostego, bym nie musiała tego powtarzać w nieskończoność, utrwalając efekty. Powinna być tak prosta, by po tym jak mi się uda za pierwszym byłabym zdolna wykonywać ją bez najmniejszego problemu czy pomyłki. Myślałam ... po pewnym czasie wyciągnęłam katanę i trzymając ją w dłoni ... ciągle myślałam. Technika ta bowiem miała być techniką iluzji ... kolejną. Miałam do nich talent widocznie. Postanowiłam eksperymentować na sobie. Po jakimś czasie na mojej twarzy zagościł grymas bólu. Nie bolało jednak mocno. Nie bolało tak jak powinno boleć. Próbowałam dalej i ciągle nie osiągnęłam wymarzonego efektu. Postanowiłam wyciągnąć drugi miecz i ... to oczywiście było pokierowane moich doświadczeniem ... włożyłam go od razu do pochwy, patrząc nań i wyzwoliłam chakrę. To spowodowało, że ... w oczach pojawiły mi się łzy, a miecz po chwili uderzył w ziemię, wyleciawszy z moich rąk. Tak ... to bolało. Podniosłam broń i kontynuowałam marsz.
0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

0 x
Saito

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Saito »

Chłopak cały czas podróżując za dziewczyną, nie dawał po sobie oznak życia. Po prostu w ciszy obserwował krajobraz. Jakby nie patrzeć wyszedł w tym samym czasie z gorących źródeł co Narubi, dając jej odpowiedź iż idzie z ciekawości. W końcu czego się nie robi dla doświadczenia i przyjemnie spędzonego czasu, z resztą ciekawe co ich tam czeka. Był bardzo zaciekawiony jak i podekscytowany, można powiedzieć iż nigdy nie czuł się taki szczęśliwy. Może to chwilowa reakcja? Kto wie, jak na razie go to nie obchodziło.
Spoglądając na wyczyny Narubi, ogólnie coś co robiła z kataną. Możliwe iż coś trenowała, albo medytowała. No, tak czy siak. Saito nie miał zamiaru jej na razie przeszkadzać, jeszcze wypadnie z rytmu i będzie źle. Powoli spacerował sobie za dziewczyną, zastanawiając się kiedy w końcu dojdą do wyznaczonego miejsca.

- W sumie jakby na to spojrzeć teraz, sprawdziłaś adres? Bo ja nie miałem chwili żeby zerknąć.

No po prostu skupił się na czym innym, każdemu się zdarza. No ale z początku go to nie interesowało, dlatego też po prostu olał sytuację. Chociaż Narubi powinna wiedzieć gdzie iść, w końcu poszła pierwsza.
0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

- Złota 12 ... chyba ... - powiedziałam i spróbowałam się uśmiechnąć, jednak niespecjalnie mi to wychodziło. Schowałam miecz do pochwy - Nie powinieneś mi jednak ufać. Ja to wiesz ... gówno i te sprawy ... W każdym bądź razie. Prowadź. Ty dowodzisz.
Szybka i prosta piłka. Po prostu oddałam chłopakowi dowodzenie nad tą misją. Ktoś by powiedział, że zrobiłam to, by zrzucić z siebie ewentualną odpowiedzialność za poniesioną porażkę. W rzeczywistości jednak, gdyby nam się nie udało, to bez różnicy czy ja bym była przywódcą czy nie ... i tak obwiniłabym siebie za to niepowodzenie. Oddałam pałeczkę Saito, bowiem tak będzie lepiej. On był bardziej rozgarnięty niż ja i pewnie dużo lepiej wiedział co należy uczynić, co powiedzieć, kiedy atakować, a kiedy przepraszać. Zamierzałam go słuchać i spróbować nie zawalić tego zadania przez własną głupotę. On pewnie myślał, że ja mam gówniane życie; że spotkała mnie jakaś krzywda i się nad sobą użalam; że powinnam się uśmiechnąć, przestać się użalać i z podniesioną głową iść naprzód; cieszyć się życiem czy coś takiego. Ja jednak nie patrzyłam na to w ten sposób. Moje życie było cudowne i w żaden sposób nie mogłam się nad nim użalać. To po prostu ja byłam gównem, śmieciem i ścierwem. To było tak jakby on mówił coś w stylu "pies ma pieskie życie" albo "królik ma królicze życie" albo wręcz ... "gówno ma gówniane życie". Moje życie jednak nie było gówniane. Było nawet prawie ludzkie. Tak więc nie mogłam narzekać. Chciałabym mu to wszystko wyjaśnić, ale teraz nie było na to czasu. Teraz byliśmy na misji i musieliśmy działać. Musieliśmy skupić się na zadaniu. Czy serio tak myślałam? Ja po prostu chciałam tak myśleć. Chciałam nie musieć nic mówić, bo tak po prostu było dla mnie wygodniej. Nie musiałabym mu tłumaczyć po dziesięć razy tego samego i przekonywać go, że to ja mam rację. Poza tym, mogłabym zachować anonimowość. Im mniej o mnie wiedział tym była mniejsza szansa, że się do mnie przywiąże i że ja się przywiążę do niego. Nic dobrego z naszej znajomości nie mogłoby wyniknąć. Ani dla niego ani dla mnie. Chociaż to być może tylko ja uciekałam i przybierałam maski, próbując się odciąć od świata zewnętrznego. A poza tym ... takie byty jak ja ... nie miały prawa głosu. Gówno nie mówi. Śmieć milczy. Ścierwo zachowuje ciszę. Paradoksalnie jednak ... z drugiej strony bardzo chciałam mu opowiedzieć całą swoją historię. Chciałam, żeby mnie zrozumiał. Chciałam, żeby być może jakoś spróbował mnie pocieszyć, a może wręcz przeciwnie ... jeszcze bardziej poniżyć i skrzywdzić. Im szybciej to zrobi, tym mniej będę cierpieć. Miałam trochę przemyśleń, jednak bardzo szybko wróciłam do rzeczywistości. Na potwierdzenie swoich, mam nadzieję, że ostatnich, słów skierowanych do Saito, przeszłam i stanęłam za nim. Skoro on był liderem, to ja powinnam za nim podążać. Nie odwrotnie.
0 x
Saito

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Saito »

Dobra adres po części znamy, jednak można teraz się skupić na drodze i rozmowie. Nie podoba się chłopakowi jedno, sposób myślenia Narubi. Jest strasznie odrzucający, nie ma co. Jeżeli Saito należałby do zwykłej grupy ludzi, pewnie dawno by uciekł mówiąc iż jest dziwna i powinna coś ogarnąć w warzywnym. No ale on jest z gruby ludzi dziwnych, dlatego też nie ma zamiaru uciekać i mówić jakiś obrażających komentarzy. Jednak sam fakt przekazania dowodzenia w jego łapki, trochę go zaniepokoił. Nie potrafił dowodzić, nie chciał tego robić i nie potrzebował. Jest to jedno z tych rzeczy których się nie przyjmuję, miana rządzenia. Jedno złe słowo i można mieć na sumieniu kogoś, jemu jest to nie potrzebne.

- Nie mam zamiaru dowodzić, jestem chyba zbyt nieodpowiedzialny na takie zabawy. Z resztą powinnaś się trochę zmienić, wciąż traktujesz się jako tą gorszą. Jest tyle okazji żeby zmienić swoje życie, a nie wciąż siedzieć w przeszłości.

Odpowiedział z uśmiechem, następnie maszerował przed siebie. Ciekawiło go ile jeszcze w życiu przejdzie, no i czy ktoś da radę go zmienić. Wszystko jest dziś, jutra nie ma. Chociaż z myślami ku przyszłości lepiej się żyje, jakieś marzenia. Prawą rękę skierował ku policzkowi, miał zamiar się pomasować i to tak porządnie. Nie to że lubił się molestować po twarzy, ale to zawszę jakieś zajęcie i troszkę przyjemne.

- W sumie nie znam twojej historii, powiedz.. Dlaczego traktujesz się w taki sposób? Z mojego punktu widzenia wygląda to trochę dziecinnie, ale mogę się mylić.

Z resztą dzieciak ocenia, co poradzić. On nigdy nie wpadał w takie dramy i nie nazywał się np pomidorem, chociaż to by było lepsze od kupy. Z resztą, kto co lubi.
0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Wysłuchałam słów Saito. Nie powiedział niczego konkretnego. Chciał po prostu nie brać odpowiedzialności za tą wyprawę i chciał się czegoś dowiedzieć o mnie. Chciał też jakoś dziwnie ciągnąć tą rozmowę naprzód, chociaż z mojego punktu widzenia nie prowadziła do niczego dobrego. Niemniej jednak ... skoro chciał to ciągnąć, to mnie nie wypadało go ignorować. Tak to z ludźmi bywało, że lubili sobie zwyczajnie pogadać, więc gdy rozmowa się nie kleiła to po prostu się rozstawali. Nie chciałam jednak, by Saito mnie porzucił. Nie to, że jakoś specjalnie się do niego przywiązałam, ale po prostu ... chciałam, by mi pomógł pomóc tamtym ludziom, bo wiedziałam, że sama nie dam sobie rady. Chciałam też, by pomógł mi odnaleźć Itori. Liczyłam na dłuższą współpracę. Nie zaszkodziło odpowiedzieć.
- Bo ... widzisz ... wartość osoby ustalają inni. Jeśli dla innych nic nie znaczysz ... to nie możesz powiedzieć, że jesteś wartościowy. To byłaby oznaka megalomanii, nie? Osoba, którą szanuję najbardziej na świecie ... i na której zdaniu najbardziej mi zależy ... - tego, że jest to osoba, którą też najbardziej kocham już nie dodałam. Nie było takiej potrzeby. To nie jest coś z czego należy się zwierzać przy pierwszej lepszej okazji. Szłam krok w krok za Saito. Gdy ten stał, ja też stałam. Chociaż niby nie był przywódcą ... to ja ciągle go za takiego uważałam - No i ta osoba powiedziała, że jestem ścierwem ...
Zawiesiłam głos. Obraz Itori, gdy to mówiła i towarzyszący temu ból serca, towarzyszące temu emocje ... to wszystko powodowało, że nie byłam w stanie tego powiedzieć na jednym wdechu i oddechu. Musiałam zaczerpnąć powietrza, by móc kontynuować.
- To tak jakby jakiś król nazwał Cię generałem. Wtedy byś wszystkim wkoło rozpowiadał "Jestem Generał Saito" i oni by mówili ... "Witaj Generale Saito" i kłaniali Ci się w pas. Miałbyś do tego prawo. Dlatego ja ... mam prawo nazywać się Ścierwem, Gównem, Śmieciem ... dopóki ta osoba nie powie, że mam jakąkolwiek wartość ... dopóki będę tak o sobie mówiła.
Wzięłam kolejny oddech.
- A poza tym ... wiele innych sytuacji pokazało mi, że to jednak prawda. No i skrzywdziłam tą osobę i dlatego siebie nienawidzę. A jak kogoś nienawidzę to go obrażam, prawda? To naturalne.
Westchnęłam. Jak trzeba było, to zrobiłam jeszcze więcej kroków, podążając za Saito. No i nagle ... powiedziałam słowa, których bardzo, bardzo żałowałam. Słowa nieprzemyślane i głupie.
- Będę nazywać siebie Gównem, Ścierwem, Śmieciem nawet jeśli Ty powiesz inaczej ... Twoja opinia nic dla mnie nie znaczy.
Zasłoniłam usta ręką. Jednak to nie pomogło. Krzywdzące słowa już wyleciały z moich ust. Nie mogłam ich złapać. Nie mogłam ich dorwać zanim wpadną do uszu Saito. To nie było możliwe. Wiedziałam, że przez te słowa będę cierpieć. Nie można krzywdzić tak innych, a potem wyjść z tego bez szwanku.
- Prze,prze,przep,przepraszam ... - wydukałam, a następnie ... powróciła stara Narubi. Ta wredna Narubi, która nie stroniła od przekleństw - Masz rację! Jestem zasranym dzieckiem! Głupim i niewychowanym kurwa bachorem! Obraziłam Cię ...
Ponownie wzięłam oddech i kontynuowałam ... tym razem spokojnie. Tym razem udało mi się opanować emocje.
- A wiesz co się robi z niegrzecznymi dziećmi? Bierze się je ... przekłada przez kolano, ściąga gacie, moczy pas w wodzie i tym mokrym pasem bije się je aż coś im wejdzie do tego durnego łba ... Dlaczego Ty jeszcze mnie nie wychłostałeś w ten sposób? Dlaczego jeszcze mogę normalnie stać, a mój tyłek nie ma śladów po uderzeniach? Za mój niewyparzony język i głupotę powinieneś tak mnie zlać, żebym nie mogła wstać i ustać na nogach. By ból ciągle sprowadzał mnie na ziemię, rzucając na twarz. Żeby moja dupa krwawiła od Twojego pasa ... Żebym błagała o litość podczas wykonywania kary; Żebym ryczała i wyła, nie mogąc tego wytrzymać ... Żebym błagała o to, byś po wszystkim mnie podniósł, pomógł wstać ... pomógł przejść, a nie zostawił na ziemi na pastwę tych wszystkich zboczeńców, którzy gotowi są swoimi wielkimi chujami rozerwać mi cipkę i odbyt, gdy tylko zorientują się, że nie mogę się ruszać i jestem bezbronna. Dlaczego ciągle unikam tej kary, skoro na nią zasługuję?
Nagle mimowolnie zaczęłam płakać. Stanęłam.
- To ... nie ... - powiedziałam, szlochając - ... będzie ... bolało ... prawda? - słowa te jednak kierowałam do siebie. Tak ... zwariowałam i zaczęłam gadać ze sobą.
0 x
Saito

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Saito »

No więc chłopak miał zamiar usiąść. Jeżeli chodzi o opowieści życiowe, to najlepiej usłyszeć je na spokojnie i w dobrej pozycji. Przechodząc już do samego początku rozmowy, Saito miał wrażenie iż Narubi gada głupoty. Dlaczego niby opinia innych ma zmienić na tyle człowieka, żeby ten pogrążył się aż w takiej rozpaczy? Widocznie Narubi jednak brała to bardzo do siebie, no ale żeby przez słowa zmienić swoje życie na gorsze. Tego akurat nie rozumiał i nie chciał, źle to działało na chłopaka. Dlatego też trzeba jakoś tutaj pomóc, choćby chwilowo. Co prawda moment w którym dziewczyna odleciała i zaczęła chyba gadać do siebie, trochę przybił chłopaka. Dlatego też postanowił działać jak najszybciej się dało. Wstając powoli, trochę się rozciągnął i spojrzał na niebo. Podszedł bliżej dziewczyny i po chwili uderzył ją w policzek, oczywiście z otwartej dłoni i nie za mocno. Chciał tylko żeby się ocknęła z tego amoku.

- Skoro ci tak zależy na opinii jednej osoby, to daleko nie zajdziesz. Zawszę możesz znaleźć inną drogą i zapomnieć o przeszłości, czy ci tego już nie mówiłem? Wolisz gówniane życie, bez żadnej radości i przyszłości. Niech ci będzie, ale nigdy nie można żyć przeszłością.

Uśmiechając się cały czas, chłopak chwycił dziewczynę za kołnierz. Może nie wyglądał na złego i ogólnie nie był, ale jakoś starał się coś wytłumaczyć dziewczynie.

- Tak jak ja, postanowiłem zostawić moją przeszłość w tyle i ruszyć do przodu. Zostawiając tych wszystkich którzy mnie odrzucili i traktowali jak powietrze. Czego chcieć więcej niż nowego życia, po tym jak się miało gówniane. Jesteśmy zdolni zmienić nasze przeznaczenie w jednej chwili, wystarczy podjąć decyzję. Nawet jeżeli jest bolesna i po niej nie będzie odwrotu.

Puszczając dziewczynę, powoli ruszył do przodu. No dość się nagadał, jeżeli chodzi o te sprawy. No co prawda humor mu nie spadał, był dalej szczęśliwy. Całym swoim życiem i tym co go czeka, czego chcieć więcej? Tego żeby Narubi się ogarnęła na czas podróży, te myśli nigdy jej nie pomogą w ciężkiej sytuacji..

- Przemyśl to, ponieważ ostatni raz ci to mówię. No i ten, wybacz za to uderzenie.

Dodał na koniec, następnie zaczął się masować po głowie. Nie wypadało uderzać Narubi, teraz czuje się przez to głupio. Co zrobić? Może rewanż, czy coś poprawi mu bardziej samopoczucie.

- Możesz mi oddać, będę wdzięczny.

Tak to najlepsze rozwiązanie, z resztą pora już ruszać.
0 x
Yujiro

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Yujiro »

0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Mamrotałam i nagle poczułam ból.
- To nie będzie bolało ... - powtórzyłam, oczekując kolejnego, tym razem mocniejszego uderzenia. Pierwsze być może sprawdzało moją wytrzymałość i moją uwagę. Być może testował mnie czy w ostatniej chwili nie zrobię uniku i nie cofnę danych słów i nie pozwolę się skrzywdzić i należycie ukarać. Teraz jednak atak doszedł do celu i sprawił mi lekki ból. Zaraz pewnie nadejdzie kolejny taki atak. Tym razem mocniejszy. Na pewno mocniej go poczuję i mocniej będzie mnie bolało. A po nim ... znowu jeszcze silniejszy i będzie mnie tak bił, uderzając z uderzenia na uderzenie coraz mocniej. Zacisnęłam pięści i ciągle to powtarzałam - To ... nie ... będzie ... bolało ...
Tymi słowami dodawałam sobie odwagi i próbowałam oszukać swój własny mózg, licząc na to, że jeśli uwierzy, że to rzeczywiście nie będzie bolało ... to nie poczuję żadnego bólu. Ta metoda oczywiście była średnio skuteczna. Czułam bowiem wszystko dokładnie. Nie potrafiłam oszukać swojego mózgu. Jeszcze nie teraz ... Niemniej jednak stało się coś dziwnego. Zamiast otrzymać kolejną dawkę bólu, którą receptory i nerwy przeniosą prosto do mojego mózgu, me uszy otrzymały dźwięki. Zamieniły je na impulsy i przesłały do mózgu. Słyszałam co Saito do mnie mówi. Wypuściłam powietrze z ulgą, uznając, że jednak nie będę już dłużej bita. Chwycił mnie co prawda za kołnierz, ale to nie było to czego się spodziewałam. To było nic w porównaniu do mojej wizji ... mojej wizji, w której on mnie katuje praktycznie do śmierci. Zasługiwałam na to, prawda? On jednak ciągle nic nie rozumiał. Żadna z osób w pobliży prawdopodobnie nie zareagowała na rozmowę dwóch ludzi. Nie mieli ku temu żadnego powodu. Spojrzałam na nazwę ulicy wywieszoną na tabliczce. Ulica "Główna" była pewnie tą ulicą wokół której wybudowano tą osadę. Bowiem tak to już bywało, że najpierw była droga, a wokół drogi budowano budynki. Nie na odwrót. Myśmy szukali jednak ulicy Złotej. Na pewno gdzieś tam była. Moją uwagę zwróciły patrole straży. Nie byli jakoś super uzbrojeni i Saito na pewno by mnie obronił w razie gdyby zaatakowali. Oczywiście jeśli by chciał.
- Moje życie nie było gówniane - powiedziałam już spokojnie, nie szlochając i nie płacząc - Jestem Gównem, ale moje życie przypominało to ludzkie ... Czy możesz sobie to wyobrazić ... Gówno, które ma szansę żyć jak człowiek. Czy może być coś piękniejszego? - uśmiechnęłam się. Rzeczywiście nie miałam w życiu źle - I niestety ... nie mogę przestać żyć przeszłością. A wiesz dlaczego? Bo mam wielki dług, który muszę spłacić.
Westchnęłam raz jeszcze. Nie powiedziałam Saito dokładnie o jaki dług chodziło. Po prostu wolałam zachować to dla siebie. Nie było potrzeby, by mu to mówić. Prawdę powiedziawszy pewnie i tak by tego nie zrozumiał. Niepotrzebnie by się tylko martwił. Prawiłby mi też niepotrzebne morały, których szczerze powiedziawszy nie chciałam słuchać. Nie chciałam z nim też rozmawiać, ale ... nie było wyjścia. Postanowiłam chociaż unikać tych trudnych tematów. I tak pewnie będziemy musieli się jakoś komunikować, by wykonać zadanie. Ale trudne tematy odpadały. Podjęłam kolejny wątek, delikatnie się uśmiechając. Jego słowa sprawiły mi coś na wzór radości. On chyba rzeczywiście nie chciał mojej krzywdy ... przynajmniej jeszcze nie. Byłam mu za to w pewien sposób wdzięczna. Zapewne w swoim życiu trafię na osoby, które bez najmniejszego problemu wykorzystają wszystkie moje słabości ... i zrobią ze mną coś strasznego ... Ale on dawał mi szansę. Być może tylko się mną bawił, obmyślając to jak mnie upokorzyć, sprawiając jednocześnie największy i najdłuższy możliwy ból. Jednak teraz wyglądał normalnie i zachowywał się w stosunku do mnie tak jak człowiek powinien zachowywać się w stosunku do człowieka.
- Nie uderzę Cię. Nie jesteś niczemu winny ... Ja dostałam, bo w pełni na to zasłużyłam. Zasłużyłam na dużo większe lanie ... powinieneś mnie pobić do nieprzytomności i zostawić na pastwę zboczeńców ... Dzię - z moich oczu ponownie poleciały łzy. Pojedyncze co prawda, ale łzy. Jednak nie były to łzy bólu, a łzy szczęścia. Byłam szczęśliwa. Na swój sposób. Oczywiście ... tego dnia bardzo często płakałam, ale to dlatego, że emocje kotłowały się w mojej głowie i wypływały w postaci łez - Dzię, dziękuję ... - wydukałam - I dla mnie ... nigdy już chyba nie będziesz powietrzem ... Czy wybaczysz mi ... - tak jakby to było coś złego, ale ja ostatnio bardzo często przepraszałam i prosiłam o wybaczenie - jeśli powiem, że jesteś osobą, którą podziwiam? Ta ... ta technika, której użyłeś ... ona, ona była ... cudowna ... genialna ... serio ... Nawet gdybym chciała Cię uderzyć to pewnie i tak bym nie dała rady. Zmasakrowałbyś mnie tą techniką bez najmniejszego problemu. Znam swoje miejsce w szeregu ... i nie fikam i nie podskakuję do silniejszych ... Bo widzisz ... ja jestem słaba. W ogóle nie potrafię walczyć, a moje umiejętności ... są zerowe ... Cudownie się patrzyło jak walczysz ... Przepraszam za szczerość.
Szłam za nim. Skomplementowałam go, jednocześnie poniżając siebie. Ludzie wokół pewnie nie zwracali na nas uwagi, pozwalając nam rozmawiać ze sobą. Nie mieli powodu, by się wtrącać. Byli zajęci własnymi sprawami. Strażnicy natomiast nie byli wcale dobrze uzbrojeni. W razie gdyby nas zaatakowali to pewnie Saito bez problemów by mnie obronił, oczywiście gdyby tego chciał. Spojrzałam na tabliczkę z nazwą ulicy. Ulica nazywała się "Główna". To pewnie dlatego, że ... była główna. To wokół tej ulicy wybudowano osadę. Tak to już bywało, że budynki budowano wokół drogi - głównego traktu, nigdy odwrotnie, a ta wioska musiała powstać wokół właśnie drogi "Głównej". Typowo. Myśmy natomiast szukali ulicy "Złotej", oczywiście jeśli pamięć mnie nie zawodziła.
0 x
Saito

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Saito »

Dobra nie wyszło jak miało wyjść, po prostu chłopak tracił siły. Nie ważne, jedno było w porządku. Doszli w końcu do miasta, odpowiedzi Narubi były dalej mieszanką. No ale jak powiedział wcześniej chłopak, nie ma zamiaru się powtarzać. Jego niezbyt ruszają ludzie którzy mają zerowe mniemanie o sobie, po prostu nie toleruje tego. Sposób w jaki dziewczyna na siebie patrzy, musi to zmienić. Z resztą, rozmowę można zostawić na później.

- Moja technika to nic takiego, z resztą. Chociaż przy mnie zapomnij o swojej przeszłości i zachowuj się normalnie, zrobi ci to dobrze.

Odpowiedział krótko na wszystko, następnie zaczął się rozglądać. Teraz będzie pytanie, pytanie które zmieni cały światopogląd nindzów. Gdzie jesteśmy? Po co tu jesteśmy? Gdzie mamy iść? Jakby chłopak skupił się wcześniej, już pewnie dawno by znalazł drogę. No ale nieważne.

- Na pewno brałaś kartkę, albo mówili ci o adresie? Co my tu w ogóle robimy? Przez to wszystko zapomniałem, rany~~

Dodał i zaczął masować się po policzku, z lekkim uśmiechem rozglądając się po okolicy.
0 x
Yujiro

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Yujiro »

0 x
Narubi

Re: Wioska na granicy z regionem Kyuzo

Post autor: Narubi »

Skinęłam głową i powiedziałam:
- Oczywiście ... jak sobie życzysz. Będę się zachowywać bardziej normalnie. No, a Twoja technika była cudowna ...
To był dobry plan. Jeśli mamy wykonać to zadanie to nie mogłam się tak zachowywać. Musiałam zdobyć minimum pewności siebie, by nie położyć misji już na samym początku. Chociaż w przypadku zagrożenia zapewne byłabym w stanie przywołać Wojowniczą Narubi i jakoś dać sobie radę. Ale to tylko podczas walki. Teraz nic nam nie zagrażało. A walki chciałam uniknąć, bo zwyczajnie wydawała mi się czymś zbędnym. Tak jak mówiłam. Długi należało oddawać, a siłowe wymuszenie anulowania długu nie było czymś moralnych. Oczywiście ... jeśli dług był niemoralny to można było tak zrobić, niemniej jednak tego trzeba było się dowiedzieć. Być może zostaliśmy podpuszczeni przez właścicielkę gorących źródeł, która stwierdziła coś w stylu "Mogę zaoszczędzić pieniądze, jeśli wyślę zabójców do zabicia wierzycielki". Być może byliśmy tylko pionkami w grze i graliśmy po złej stronie. Nie mogłam tego stwierdzić. Nie potrafiłam. Poza tym zabójstwo w Shigashi no Kibu było wielką zbrodnią i zapewne gdybym się go dopuściła i zabiła niewinnego człowieka to miałabym przejebane już po całości. Prawdopodobnie nawet wina ofiary nie mogłaby mnie ocalić przed więzieniem, torturami i śmiercią. Mogliby powiedzieć, że przecież mogłam powiadomić odpowiednie władze; że nie musiałam zabijać. No i oczywiście ... nie chciałam zabijać. Zabijanie ludzi nie było czymś co sprawiało mi przyjemność. Oczywiście, że już nieraz zabiłam, ale wtedy to była konieczność. Próbowałam ocalić swoich przyjaciół; próbowałam ocalić własne życie ... Teraz jednak zmierzałam do celu w celach czysto finansowych. Nie wypadało mi zabijać. Powiedziałam o tym Saito.
- Nie chciałabym śmierci Pani Shirome. Nie idę tam, by zabijać ...
Westchnęłam i zaczęłam obmyślać plan działania. Jak wykonać zlecenie, nie brudząc sobie rąk czerwoną, lepką substancją nazywaną przez ludzi krwią. Nagle wpadł mi do głowy niesamowity pomysł jak tego dokonać. Skoro dług trzeba było oddawać, a właścicielka gorących źródeł z jakiegoś powodu nie chciała bądź nie mogła go oddać, ja musiałam to zrobić za nią. Niemniej jednak ... nie miałam wystarczającej ilości pieniędzy, by to zrobić. Musiałam więc zaoferować jej coś innego. Własnego życia nie mogłam, bowiem nie było moje. Niemniej jednak ... ciało mogłam jej wypożyczyć. Ciało było nieużywane i chociaż także do mnie nie należało, to jednak jego prawowita właścicielka go zostawiła, więc mogłam nim jakoś w ograniczonym stopniu rozporządzać.
- Zrobimy tak. Powiesz, że jestem niewolnicą właścicielki gorących źródeł i powiesz, że zostałeś przez nią przysłany z zapytaniem czy byłaby możliwość, bym odrobiła dług swojej pani, pracując za darmo dla Shirome ...
Chciałam zaoferować swoje darmowe usługi w zamian za anulowanie długu. To był całkiem rozsądny układ. Niemniej jednak ... nie miałam wartości. Ale czy Shirome o tym wiedziała? Czy potrafiłaby to ocenić na pierwszy rzut oka? Mogliśmy ją okłamać.
- Ja nie mam żadnej wartości, niemniej jednak ... powiesz jej, że potrafię sprzątać, gotować, walczyć ... że moja cipka i dupa potrafi pomieścić 5 kutasów jednocześnie ... prostytucja podobna jest dochodowa ... w ten sposób spłacę szybko dług. A jeśli nie podołam ... to po prostu powiem, że mi się nie chce, dostanę lanie, ale może kupię trochę czasu na zebranie pieniędzy. Oddasz mnie, weźmiesz kwitek, na którym będzie napisane, że dług został spłacony i udasz się z tym do gorących źródeł. Tam powiesz na co wpadłam i, żeby ewentualnie zebrali te pieniądze, bo mogę nie podołać ...
Skończyłam wyjaśniać swój plan, ciągle krocząc za Saito. Podziwiałam jednocześnie widoki. Osada na planie w kształcie koła. Ulice, ale żadna "Złota".
- Szukamy ulicy Złotej 12 - powiedziałam do Saito, który "zapomniał" - Idziemy rozmawiać w sprawie anulowania długu ... i mamy zamiar wykorzystać mój plan.
Chociaż najpierw opowiedziałam o planie, a dopiero później przypomniałam towarzyszowi jaki jest cel naszej misji, to jednak nie był dla mnie problem. Trochę się kręciłam w "zeznaniach", ale to trudno. Miałam nadzieję, że zrozumie. W końcu doszliśmy do miejsca, które prawdopodobnie było jednym z najważniejszych w tej osadzie. Budynki administracyjne, skup zboża, kaplica. To było centrum. Dalej mieszkania, fryzjer i golibroda. Jeśli to nie była ulica "Złota" to już nie miałam pomysłu. Spojrzałam na tabliczkę z nazwą ulicy. Jeśli była to "Złota", to szukałam numeru 12. Jeśli natomiast nie, to zwyczajnie podeszłam do jakiegoś przechodnia i tym razem, bowiem wymagała tego sytuacja, z pewnością w głosie zapytałam go o "Złotą 12. Pani Shirome", mając nadzieję, że mnie pokieruje. Nie spodziewałam się, że zostanę przy tym zaatakowana. Bowiem jeśli była to osoba, która pożyczała pieniądze na procent, to pewnie zgłaszali się do niej różni ludzie. Oczywiście moje dwa miecze mogły mówić coś w stylu "Uwaga ... jestem niebezpieczna!". Niemniej jednak ... zawsze mogłam powiedzieć, że to Saito ma dług do oddania, a ja jestem tylko jego ochroniarzem. Dałam radę jakoś to wytłumaczyć. Niewolnica, która ochrania wysłannika brzmiała niesamowicie logicznie.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości