Gaj na uboczu miasta

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Marusa

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Marusa »

Misja Satoshiego, post 1Chłodny wiaterek lekko powiewał... liście cicho szumią... ptaszki świergoczą, a słoneczko miejscami przebija się przez liście, ciepłymi promyczkami. Krótko mówiąc, panowała bardzo ładna pogoda w przyjemnym miejscu. Mogłoby się wydawać, że nic złego się nie może stać. Twój trening również się udał, a ty razem ze swoim czworonożnym przyjacielem usiadłeś pod drzewem i razem wpatrywaliście się w szumiące liście, ładnie kołyszące się na wietrzyku. W pewnym momencie usłyszałeś głos małej dziewczynki kogoś nawołującej:
-Nakamaru! Gdzie jesteś?! Nie chowaj się Nakamaru! Chodź do mnie piesku!
Dziewczynka na oko miała z 10 lat. Dziewczynka była o czarnych włosach, w fioletowej, długiej sukience, z falowanym dołem. Chwilami światło odbijało się punktami na twarzy dziewczynki, a jej głos podczas wołania, początkowo lekko drżący, z czasem zaczynał się łamać coraz bardziej. Te punkty na twarzy dziewczynki, które odbijały promienie słońca, to były łzy.
0 x
Satoshi

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Satoshi »

Nie dało się ukryć, że Satoshiemu i Akihiro udało się odnaleźć idealne miejsce zarówno do treningu, jak i wypoczynku. Wydawało się wręcz, że ten gaj na uboczu miasta nigdy nie zaznał, nawet w najmniejszym stopniu, żadnej ingerencji człowieka, co w obecnych czasach było praktycznie niemożliwe. W końcu osady się rozrastały, a mieszkańcy zagarniali kolejne połaci lasów, by teren powstałe po wycince wykorzystać pod budowę. I chociaż młody Inuzuka doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że taki bieg wydarzeń w związku z rozwojem cywilizacji stał się nieunikniony, jego serce cichutko łkało, kiedy pomyślał, że ludzie niszczą takie cuda natury jak chociażby ten gaj. Cóż... skoro ten tutaj pozostał jednak nienaruszony, należało czerpać pełnymi garściami, toteż chłopak wraz z swoim psem, słuchając radosnego świergotu ptaków, uciął sobie niezwykle regenerującą drzemkę.
Ze snu rozbudził go dopiero czyjś głos, któremu po chwili wtórowało szczekanie psa. Akihiro, wiecznie czujny, nie mógł pozwolić na to, by jego pan nadal rozkoszował się kolorowymi snami, podczas gdy ktoś potrzebował pomocy. Satoshi rozejrzał się dookoła, chcąc zbadać któż to zakłócił jego spokój, chociaż brzmienie głosu pozwoliło mu przypuszczać z kim będzie miał do czynienia. Nie pomylił się zresztą. Jego oczy dość szybko odnalazły małą dziewczynkę, nawołującą niejakiego Nakamaru. Na oko miała dziesięć lat i najwyraźniej zgubiła swojego pupila, co sprawiło, że po jej policzkach spływały łzy. Chłopak nie byłby sobą, gdyby odszedł obojętny na los bezbronnego i niewinnego dziecka, dlatego odepchnął się rękami od pnia, żeby po chwili stanąć na nogi.
- Coś się stało? - Zapytał nieznajomej, chociaż kiedy przemyślał swoje pytanie, stwierdził, że brzmiało ono dość idiotycznie. To chyba było oczywiste, że tej dziewczynce przydarzyło się coś złego, skoro zaczęła płakać. Eh, czasami naprawdę mówił zdecydowanie za szybko, zamiast wcześniej zastanowić się, jak powinien rozpocząć konwersację.
- Mógłbym Ci jakoś pomóc? - Dodał, uśmiechając się delikatniej. Tym razem chyba jego wypowiedź zabrzmiała już nieco lepiej. Ponadto w jego głosie słychać było wyraźnie nutę troskliwości, ale i pewności siebie.
- Ah, i gdzie moje maniery. Nazywam się Satoshi, a to Akihiro. Jesteśmy wyszkolonymi wojownikami, dlatego możesz na nas liczyć. - Po tych słowach chłopak dumnie wypiął pierś do przodu, wskazując przy tym ręką na swojego psa. Może i nie był on pokaźnych rozmiarów, ale na pewno nie można mu było odmówić doświadczenia w boju. Przecież trenował równie ciężko, co Satoshi. Poza tym piętnastolatek ufał mu w pełni i wiedział, że jego towarzysz nigdy go nie zawiedzie. Teraz pozostało jednak poczekać na to, czy również ta mała dziewczynka przekona się do dobrych intencji dwojga przyjaciół z Yusetsu.
0 x
Marusa

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Marusa »

Misja Satoshiego, post 3Akihiro jak zawsze czujny obudził ciebie z twojego snu o niebieskich migdałach. Nie mogąc być obojętny na smutek dziewczynki, która zgubiła swojego pupila, podszedłeś do niej, zadając pytanie, które wydawało ci się idiotycznie brzmiące. Dziewczynka słysząc twoje pytanie obróciła w twoją stronę głowę, pokazując błękitne oczka, mokre od łez. Odpowiedziała na nie jedynie kiwając potakująco głową. Zauważyłeś również, że oczka dziewczyny zaświeciły się nadzieją, kiedy zadałeś jej pytanie, czy możesz jej jakoś pomóc. Dziewczynka początkowo otwarła buzie, ale nie dała rady nic powiedzieć, jedynie łkając i kiwając głową w górę i w dół. Twoje kolejne słowa spowodowały, że dziewczynka trochę się uspokoiła i dała radę tobie odpowiedzieć:
-Je..jestem Saori. Proszę, po...pomóż mi znaleźć Nakamaru!
Dziewczynka, chociaż dała radę odpowiedzieć, to chwilami odpowiedź była przerywana przez jej łkanie. Nakamaru musi dla niej wiele znaczyć, ale w sumie, ty wiesz lepiej niż ktokolwiek inny co znaczy taka więź. W pewnym momencie dziewczynka nie wytrzymała... padła na kolana i zamykając twarz w rękach zaczęła jeszcze bardziej płakać z poczucia straty.
0 x
Satoshi

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Satoshi »

Twarz dziewczynki, jak i jej ton wypowiedzi utwierdziły Satoshiego w przekonaniu, że ta mała tylko czekała, aż ktoś zechce wyciągnąć do niej pomocną dłoń. Właściwie wcale jej się nie dziwił. Znalezienie swojego pupila-uciekiniera w takim gaju było nie lada wyzwaniem dla samotnej dziesięciolatki. Chłopak doskonale zdawał sobie z tego sprawę, bo mimo swojego wyostrzonego węchu, czasami i on miewał nawet problemy z odszukaniem, czy dogonieniem, Akihiro, kiedy psiak postanowił pobawić się z nim w chowanego lub uwielbianego przez niego berka. Nic dziwnego, skoro ten pomarańczowy łobuz był taki szybki.
- Nie musisz płakać. Znajdziemy go. - Spróbował przekonać panienkę, która przedstawiła się jak Saori, że wszystko będzie w porządku. Sam zaś poprzysiągł sobie, że choćby miał szukać jej pupila przez cały dzień, to nie spocznie, dopóki nie odda jej w ręce potrzebującej. Trzeba bowiem powiedzieć, że dziewczyna trafiła na idealną osobę do tego zadania. Satoshi, jak nikt inny, wiedział jak mocno boli rozłąka z czworonogiem. Przecież należał do klanu psiarzy!
- No nie płacz, naprawdę. Będzie dobrze. Za chwilę rozdzielimy się z Akihiro i na pewno znajdziemy Nakamaru. Zanim to jednak zrobimy, chciałbym zapytać, jak wygląda Twój zwierzak? I czy może nie zgubił czegoś po drodze, kiedy Ci uciekł? Jakiejś chusty, obróżki? Czegokolwiek, co mogłoby przejść jego zapachem? - Młody Inuzuka zadał swojej zleceniodawczyni kilka pytań, bo mimo że sprawa nie cierpiała zwłoki, a panienka teraz już rzewnie się rozpłakała, należało jednak dokonać choćby wstępnego rozpoznania. Inaczej całe to zadanie nie miałoby najmniejszego sensu. Poza tym Satoshi liczył na to, że może uda mu się wykorzystać zmysł węchu, który przecież należał do największych atutów jego i Akihiro. Nie zamierzał się jednak poddawać, jeśli dziewczynka nie będzie miała niczego, co mogłoby przywołać zapach Nakamaru. W końcu zarówno on, jak i jego ninken, swe poszukiwania mogli oprzeć także i na innych zmysłach, nawet jeśli ich nosy znacznie uprościłyby postawione przed nimi wyzwanie.
W oczekiwaniu na odpowiedzi Saori, piętnastolatek poczynił już pewne przygotowania. Mianowicie skoncentrował chakrę w swoim ciele, by użyć jednej z podstawowych technik swojego klanu.
- Shikyaku no Jutsu - Wypowiedział niezbyt skomplikowaną inkantację techniki. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kły i pazury chłopaka wydłużyły się, a jego postać przypominała teraz bardziej zwierzęcą. Jednak w tym przypadku Satoshiemu nie zależało wcale na bojowych aspektach jego umiejętności, a raczej na zwiększeniu zasięgu swojego węchu oraz na możności szybkiego biegania na czworakach. W tej postaci mógł w końcu przeszukać cały gaj, a w razie konieczności także i teren poza jego granicami, w znacznie krótszym czasie.
0 x
Marusa

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Marusa »

Misja Satoshiego, post 5Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłeś, to była próba pocieszenia dziewczynki. Nie zamierzałeś... wróć, nie mogłeś jej tak zostawić. W końcu twoja duma bycia Inuzuka była tutaj wystawiona. Dziewczynka słysząc twoje pytanie pokręciła główka, z lewa na prawą i z powrotem... i tak kilka razy. Po chwili udało się jej wziąć kilka głębokich oddechów i cichym głosikiem odezwała się:
-Nic takiego nie mam.
Mówiła tak cicho, że ledwo ją słyszałeś. Dziewczynka wyglądała również na zmęczoną... do tego zaczęła ziewać. Po ziewnięciu zaczęła opisywać swojego psa. Mianowicie mówiła o dużym, szarym psie, mającym białe plamki na łapach i czole. Do tego skórzana obroża koloru ciemnoczerwonego. Mówiła również, że jest bardzo towarzyski, ale również bardzo bojący się hałasów. Uciekł, kiedy razem przechodzili targiem w wiosce. Ludzie, którzy byli obok, zaczęli się przekrzykiwać bardzo głośno. Całkiem dużo wskazówek, ale pomimo to, twój największy atut właśnie wypada z gry. Nie masz niczego, co miałoby zapach Nakamaru. Kolejną rzeczą jaką zrobiłeś, było przybranie formy bardziej zwierzęcej, za pomocą swojej techniki klanowej. Niestety dziewczynka nie była przygotowana na taką twoją zmianę i wyraźnie było widać, że jest wstrząśnięta taką zmianą. Zapewne właśnie z powodu straty psiaka, tak mocno zareagowała na twoją przemianę.
0 x
Satoshi

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Satoshi »

Dziewczynka niestety nie miała nic, co należałoby wcześniej do Nakamaru, więc opcja z poszukiwaniem go po jego charakterystycznym zapachu odpadała. Trochę szkoda, bo to znacznie ułatwiłoby sprawę, ale nie można było przecież płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba było próbować pomimo wszelkich przeciwności losu. Przynajmniej Saori opisała wygląd psa, więc nie było obaw, że Satoshi i Akihiro pomylą jej pupila z jakimś innym zwierzakiem. Z drugiej strony... mogło włóczyć się parę podobnych psów po okolicy. Eh. Dobra, nie było powodów do tak pesymistycznego nastawienia. Jednak te białe plamki wydawały się czymś wyjątkowym, co wyróżniało Nakamaru na tle jego pobratymców.
Chłopak przetrawił więc szybko uzyskane informacje, choć jego uwagę zwróciła głównie reakcja Saori na przemianę za pomocą klanowej techniki. No tak, nie pomyślał o tym, że jego zwierzęca postać może jakoś negatywnie wpłynąć na dziewczynkę.
- Ah, przepraszam. To moja umiejętność. Pozwoli mi poruszać się "na czterech łapach", dzięki czemu szybciej znajdę Twojego Nakamaru. - Wyjaśnił swojej towarzyszce o co w tym wszystkim chodzi, bo jego dość nagła zmiana wyglądu faktycznie mogła ją zaniepokoić. Miał nadzieję, że choć w nieznacznym stopniu dodał Saori odwagi i pewności siebie.
- Akihiro, słyszałeś wszystko, prawda? Jako że jesteś jedynym, który rozumie tutaj psią mowę i może się porozumieć z innym ze swojego gatunku, spróbuj nawiązać kontakt z Nakamaru i przekonać go do powrotu. Powiedz, że już nic mu nie grozi. Dobrze? - Przedstawił swoją taktykę ninkenowi, który energicznie zamerdał ogonem i zaszczekał, żeby przekazać swojemu właścicielowi, że zrozumiał wszystko doskonale i że nie podda się, nim nie dopną swego.
- Jeżeli ja znajdę Nakamaru wcześniej, spróbuję go jakoś złapać i uspokoić. - Dodał po chwili, uśmiechając się ponownie do Saori, aby dodać jej otuchy. Miał nadzieję, że jej piesek nie uciekł zbyt daleko. Nie potrafiłby w tym przypadku pogodzić się z porażką. Przecież obiecał dziewczynie, że ta odzyska swojego pupila.
- Okej. Rozdzielamy się! Jak tylko znajdziemy Nakamaru, wrócimy do Ciebie, Saori! - Wydał ostatnie polecenia, po czym razem z Akihiro ruszyli w odwrotnych kierunkach. Ninken miał spróbować swej psiej mowy, żeby szybciej dotrzeć do Nakamaru, zaś Satoshi... cóż, musiał opierać się wyłącznie na swych klanowych zdolnościach. Mimo że nie posiadał niczego, co przesiąkłoby zapachem poszukiwanego, nie rezygnował z wykorzystania swojego zmysłu węchu. W końcu miał mniej więcej świadomość jaki zapach mają psy, a ten należący do Akihiro znał już na wylot, dlatego mógł odróżnić od swojego ninkena woń innego czworonoga. Oczywiście zarówno Akihiro, jak i młody Inuzuka starali się jak najszybciej przetrzebić cały gaj. Obaj poruszali się na czterech łapach, dzięki czemu powinni zyskać trochę na czasie, co w tym przypadku było dość istotne. Jakby nie patrzeć, nie mieli przecież pojęcia jak daleko mógł uciec Nakamaru.
0 x
Marusa

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Marusa »

Misja Satoshiego, post 7Plan jest. Nastawienie się pozytywnie zaliczone. Dodałeś otuchy dziewczynce i rozdzieliłeś się ze swoim przyjacielem, by zwiększyć szanse na znalezienie Nakamaru. Szybko ruszyliście.... Twoje poszukiwania na początku nie były specjalnie owocne. Szum liści... świergot ptaków, niekiedy gwiżdżących ze strachu, jak nagle koło nich przebiegłeś.... Zapach drewna... liści... może jakieś małe futerkowce, trochę podobne, ale jednak lekko inne zapachy. Można było odnieść wrażenie, że Akihiro znajdzie w swojej części gaju, zguby dziewczynki. Tak czas mijał... jeden kwadrans... drugi kwadrans... i poczułeś możliwy zapach. Zapach jakiegoś psowatego, ale nie mogłeś wywnioskować po nim jaki to pies. Albo czy to na pewno pies domowy, a nie dziki. Zapach był nikły i prowadził głębiej. Prowadził on w mniej więcej w stronę gaju. Żadnych innych poszlak nie miałeś po za tym jednym nikłym zapachem, chwilami zanikającym w silnym zapachu gaju. W sumie szansa, że to Nakamaru jest dosyć spora, w końcu przeczesałeś co najmniej połowę swojej połowy i to jedyny ślad.
0 x
Satoshi

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Satoshi »

Może i plan Satoshiego nie był specjalnie skomplikowany, ale czasami prostota była najlepszym rozwiązaniem. Poza tym to nie było zbyt wymagające zlecenie, nie oszukujmy się. Oczywiście, że mogło nastręczyć jakichś problemów, ale na pewno znacznie różniło się od zmagań z groźnymi przeciwnikami, eskortowania ważnych osób czy podróży w nieznane. Akurat, gdy chodziło o takie zadania, młody Inuzuka był chyba jeszcze zbyt słaby, żeby się ich podejmować, ale trenował ciężko, żeby wreszcie stać się tak silnym jak Yoichi, który przecież bez przerwy wykonywał bardzo trudne misje.
Na razie jednak piętnastolatek i jego Akihiro musieli skoncentrować się na poszukiwaniach, które wcale nie szły po ich myśli. Satoshi, co prawda, nie wiedział, co dzieje się u jego ninkena, ale domyślał się, że jego kompan nie trafi na żaden trop, bo gdyby tak było, na pewno jego głośne szczekanie niosłoby się echem po całym gaju. Akihiro jednak na razie nie kontaktował się ze swoim panem, co wskazywało na to, że Nakamaru całkiem skrzętnie się ukrył.
- Chyba coś mam. - Szepnął do siebie członek klanu Inuzuka, kiedy wreszcie natrafił na psi zapach, który z pewnością nie należał do Akihiro. Woń ta jednak była dość słabła, w dodatku mieszała się razem z innymi, toteż Satoshi musiał wytężyć zmysły, by móc w ogóle za nią podążać. W każdym razie... zdecydował się pójść w tamtym kierunku, bo był to jedyny ślad, który do tej pory udało mu się odnaleźć. Nie miał pewności, że trafi akurat na Nakamaru, ale musiał przecież spróbować szczęścia. Po drodze ukrył jedynie swoje pazury. Stwierdził bowiem, że jeśli faktycznie odnajdzie zgubę, to będzie musiał ją złapać, a swoimi ostrymi pazurami mógłby przypadkowo zranić zwierzaka.
0 x
Marusa

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Marusa »

Misja Satoshiego, post 9W czasie poszukiwań, chwilami rozkminiałeś, czy też myślałeś o swoim nauczycielu. Po odnalezieniu woni, skierowałeś się w tamtą stronę. Również zadbałeś o to, że przy ewentualnej walce nie ranić poszukiwanego swoimi pazurami. I tak szedłeś... szedłeś... i zobaczyłeś niewielkie stadko wilków. Dwa większe, normalnej wielkości, a tuż przy nich 3 małe. Wyglądały jakby się ukrywały, lub chowały. Zachowywały dużą ciszę. Wytężając wzrok niestety nie byłeś wstanie zauważyć na co czekają, gdyż to coś było za drzewem. I właśnie w tej chwili usłyszałeś swojego Akihiro.... wilki również, czemu towarzyszyły ciche warczenie, ledwo słyszalne dla ciebie... Mogłeś zrozumieć od swojego psa, że kieruje się w twoją stronę, za jakimś zapachem... Sekundę później widzisz jak zza drzewa wysuwa się szara łapka z białą plamką na samym dole tejże łapki, a jeden z wilków się napina.
0 x
Satoshi

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Satoshi »

Kiedy miał jakieś ważne zadanie do wykonania lub gdy trenował, bardzo często myślał o Yoichim. Wiedział, że jego starszy brat jest niezwykle zdolnym shinobim, a jego obraz po prostu dodawał mu sił do samorozwoju. Satoshi zaś czuł się niezwykle dumny i szczęśliwy, kiedy tylko mógł pokazać Yoichiemu jakąś nową technikę, której się nauczył. Cieszył się, kiedy mógł mu udowodnić, że robi postępy, bo wiedział, że jego sensei zawsze go wspierał i w niego wierzył.
Teraz myśl o starszym Inuzuce także pozwoliła chłopakowi lepiej skoncentrować się na swoim zadaniu. Piętnastolatek bez problemu złapał zapach poszukiwanego psa i podążył w jego kierunku, chociaż nie spodziewał się chyba takiego widoku... Trafił w końcu na małe stado wilków. Co tu było grane? Czyżby pomylił woń psią z wilczą? Nie podobało mu się to wszystko, ale nie mógł się teraz wycofać. Kiedy usłyszał głos Akihiro, wiedział, że jego pupil zaraz do niego dołączy i w razie problemów wspomoże w boju. Póki co jednak Satoshi zdecydował się zorientować w sytuacji, dlatego rozejrzał się dookoła, czy aby na pewno nie przeoczył żadnych innych zagrożeń.
To właśnie w tym momencie zauważył wychylającą się zza drzewa łapkę. Szare futerko z białymi plamkami? Wygląd pasował do tego opisanego przez dziewczynkę. To na pewno był Nakamaru. Zrobiło się jednak gorąco, bo najwyraźniej nie tylko Satoshi chciał dopaść pieska. Również i wilki szczerzyły kły, być może poszukując ofiary. Chłopak miał świadomość tego, że musi działać szybko. Skoncentrował więc chakrę w swoich stopach, żeby zapewnić sobie lepszą przyczepność, po czym starał się przeskakiwać po pniach drzew tak, by złapać Nakamaru przed wilkami, a przy okazji uniknąć starcia z drapieżnikami. Nie był pewien czy taka taktyka odniesie skutek, ale musiał zaryzykować.
0 x
Marusa

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Marusa »

Misja Satoshiego, post 11Niekorzystna sytuacja wymusiła na tobie szybkie działania... Nie zauważyłeś żadnych innych źródeł zagrożenia... Szybka koncentracja chakry w stopach I zacząłeś się śpieszyć, by uratować Nakamaru przed wilkami... Szelest liści... Pękanie kory... Spowodowane twoimi odbiciami od drzew... Zbliżasz się do pieska... Nakamaru wychodzi coraz bardziej... Wilk widocznie przygotowujący się do skoku... Wycie Akihiro... Wilki obracające na chwilę głowy... Nakamaru szybko wypadający zza drzewa... Wilk skaczący na Nakamaru... Wycie bólu Nakamaru... Wilk będący za Nakamaru, odwracający się w jego kierunku...
Akcja działa się szybko, Udało ci się doskoczyć do Nakamaru, który obiektywnie jest psem o wysokości około metra. Jednak bez problemu zobaczyłeś kapiącą krew z jego tylnej nogi. Wycie Nakamaru, dekoncentracja wilków wyciem Akihiro spowodowały, że poszukiwany pies został tylko zraniony w tylną łapę. Wilk nawet nie dał rady się go uczepić zębiskami. Zapewne tylko przejechał swoim kłem po nodze Nakamaru, ale za pewno jest dużo lepiej niż mogło być. Zdążyłeś doskoczyć za wilki do Nakamru. W tym momencie również zobaczyłeś biegnącego w waszą stronę psa, którego ty znasz najlepiej.
0 x
Satoshi

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Satoshi »

Wszystko rozgrywało się na tyle szybko, że Satoshi powoli zaczął gubić orientację w sytuacji. Dlaczego, do cholery, musiały się tutaj pojawić te przeklęte wilki? Jeszcze do tego jeden z nich skoczył prosto na Nakamaru. Piętnastolatek już myślał, że spartolił sprawę, kiedy usłyszał wycie Akihiro, które chociaż trochę zdezorientowało stado wilczków i przynajmniej na chwilę je spowolniło. Być może to właśnie dzięki ninkenowi sytuacja została uratowana? Cóż, nie dało się jednak ukryć, że pupil Satoshiego zasługiwał na porządny kawałek mięsa, kiedy tylko uporają się ze swoim zadaniem.
Wreszcie młodemu Inuzuce udało się doskoczyć do zaginionego pieska, choć kątem oka zauważył on, że wilki zdążyły zranić łapę Nakamaru. Satoshi nie tak wyobrażał sobie to wszystko... Rana na szczęście nie wyglądała jednak groźnie, ale mimo tego należało działać szybko. Szczególnie, że bezpieczeństwo szarego psiaka z białymi plamkami było dla mieszkańca Yusetsu najważniejsze. Satoshi zdawał sobie sprawę z tego, że Nakamaru to dość ciężki osobnik, ale mimo wszystko, wziął go na ręce, odskakując w pobliże Akihiro. Wiedział, że w ten sposób okryje psa dziewczynki swoimi plecami i w razie czego to on narazi się na wilcze kły czy pazury. Chłopak miał jednak pewien plan.
Kiedy tylko zbliżył się do Akihiro, dotknął swojego ninkena dłonią, składając przy tym pieczęć tygrysa. Oczywiście użył swojej techniki klanowej, Jūjin Bunshin, żeby jego pies przybrał ludzką postać.
- Akihiro, zabierz Nakamaru do Saori. Ja spróbuję zatrzymać te wilki. - Rozkazał swojemu kompanowi, bo taka opcja wydawała mu się najbezpieczniejszą. Mogli w końcu uciekać całą trojką, ale wtedy stadko leśnych drapieżników najpewniej ruszyłoby za nimi w pogoń. Nie chciał narażać Nakamaru na kolejne rany, dlatego został tutaj, by zająć wilki swoją osobą. Stwierdził, że jeśli tylko uda mu się jakoś spowolnić przeciwników, dołączy do reszty i opatrzy łapę Nakamaru.
Skoncentrował chakrę w swoich rękach i przywrócił ostre pazury, które tym razem mogły mu się przydać w boju. Zaczął walczyć z wilkami, używając podstawowych ciosów, starając się przy tym zadrapać je i zmusić do wycofania się. Wreszcie użył także Tsūgi, żeby rozrzucić całe stado wilków na boki. Miał nadzieję, że w ten sposób je wystraszy albo chociaż trochę poturbuje, zapewniając sobie możliwość ucieczki. Był oczywiście czujny i zamierzał odepchnąć każdego wilka, który spróbowałby ruszyć w pogoń za Akihiro i Nakamaru, ignorując swojego prawdziwego przeciwnika, czyli jego.
0 x
Marusa

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Marusa »

Mista Satoshiego, post 13Nie wszystko poszło tak, jak planowałeś. Chociaż z trudem, to udało ci się przenieść Nakamaru dalej, oddając go pod opiekę swemu pupilowi, który przemienił się w twoją kopię. Akihiro od razu wziął Nakamaru i zaczął się wycofywać w miejsce, gdzie spotkałeś dziewczynkę. Ty w tym czasie przygotowałeś się do walki. Zaatakował ciebie tylko jeden wilk z którym wdałeś się w walkę. Drugi wyraźnie chronił potomstwo, więc nie zaatakował, a stał, w sposób taki, że oddzielał ciebie od młodych, a w razie jakbyś się do nich zbliżył, to widać było, że jest gotów zaatakować. W tym momencie walka między tobą a wilkiem była dosyć wyrównana, wilk atakował, ty musiałeś zrobić unik, czy to odskakując w bok, czy to do tyłu. W końcu jakby ci się wgryzł nawet w rękę to mogłaby zostać poważnie uszkodzona. Z frugiej strony kiedy ty wyprowadzałeś cios, wilk często go wymijał. A czasami chciał złapać twoją rękę w swoje zębiska, przez co musiałeś wymijać jego. Akihiro powiadomił cię wyciem, kiedy zbliżyli się do końca gaju.
0 x
Satoshi

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Satoshi »

Nie do końca uśmiechała się do niego walka ze stadem wilków, ale zapewnienie bezpieczeństwa Nakamaru stanowiło dla niego priorytet. W zasadzie jego plan spełnił więc chociaż swą najważniejszą rolę - dzięki niemu Akihiro oddalił się wraz ze zgubą Saori. Teraz pozostało jedynie uporać się z przeciwnikiem i dołączyć do swoich. Prawdę powiedziawszy, Satoshi myślał jednak, że będzie łatwiej. Wilk okazał się bardzo silnym i zwinnym zwierzęciem. Cały czas zmuszał go do uników, a w dodatku sam także nie pozwalał się uderzyć. Młody Inuzuka zauważył jednak, że do boju z nim stanął tylko jeden, najprawdopodobniej samiec, podczas gdy samica chroniła potomstwa. Może tak naprawdę wilki wcale nie chciały walczyć, a jedynie poczuły się zagrożone i broniły swojej rodziny? Cóż, jeśli tak, to mieli z piętnastolatkiem coś wspólnego. Chłopak także wolał uniknąć dalszego starcia. Dlatego odskoczył i złożył pieczęci barana, węża i tygrysa.
- Bunshin no Jutsu. - Mruknął pod nosem, tworząc cztery swoje klony. Jednemu z nich rozkazał "walczyć" z wilkiem, zaś pozostałe postaci Satoshiego rozbiegły się po gaju. Inuzuka wykonał tę technikę w zasadzie na wszelki wypadek, gdyby jednak wilk zechciał ruszyć za nim w pogoń. Chciał go zdezorientować, by nie wiedział, w którą stronę ruszyć. W tym samym czasie prawdziwy Satoshi próbował dołączyć do Akihiro, Nakamaru i Saori, chociaż był czujny i gotowy się zatrzymać, gdyby jednak drapieżne zwierzę dotrzymywało mu kroku. Miał jednak nadzieję, że takie obawy są bezpodstawne. W końcu zużył już sporo chakry i z niecierpliwością czekał na zasłużony odpoczynek. Choć oczywiście - wszystko w swoim czasie. Najpierw musiał opatrzyć łapę Nakamaru, o ile rzecz jasna, uda mu się bez żadnych komplikacji dotrzeć do przyjaciół.
Trzeba jednak przyznać, że nie spodziewał się, że już niedługo po przybyciu do Ryuuzaku no Taki spotka go taka przygoda. A mimo że nie wszystko jeszcze wychodziło mu tak, jakby sobie zamarzył, cieszył się, że może sprawdzić swoje umiejętności. W końcu im więcej zadań - tym więcej okazji do ćwiczeń.
0 x
Marusa

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Marusa »

Misja Satoshiego, post 15Zastosowałeś swoją technikę klonowania i zacząłeś gonić swego pupila. Wpierw zobaczyłeś, że wilk jest skupiony na tobie, pomimo twoich klonów. Zresztą co się dziwić, wilk, jak każdy psowaty posługuje się węchem, a od twoich klonów zapachu nie ma. Ale nie pogonił za tobą, nawet wizja kolacji z tobą w roli głównej nie była dla niego ważniejsza od jego stada. Goniłeś swojego Akihiro wśród szelestu liści, przemijając zielono-brązowe tło. Dogoniłeś pozostałą dwójkę na kilka minut przed dotarciem na skraj gaju, gdzie czekała dziewczynka. Nakamaru dalej krwawił, co prawda nie jakoś specjalnie mocno, ale jednak trochę krwi kapało z łapy szarego psa. Nakamaru skomlał z bólu i to było dla ciebie wyraźnie słyszalne. W sumie właśnie w tej chwili miałeś okazję do opatrzenia Nakamaru, zanim zobaczy go dziewczynka. W końcu za kilka minut tego tempa, dotrzecie do końca gaju.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości