Targowisko
Re: Targowisko
Ludzie i zwierzęta tak bardzo się od siebie różnili. Pomimo tego, że czasem kierowały ich te same pobudki, to potrafili zachować się tak odmiennie. Niekiedy zdarzało się zupełnie inaczej. W akcie desperacji ludzie stawali się dzicy. Tracili zdrowy rozsądek, rozum który dawał im przewagę nad czworonożnymi istotami i zaczynali kierować się zwykłym instynktem. Napędzani zwykłymi żądzami robili rzeczy niegodne inteligentnego gatunku. W świecie tak wielkiego chaosu ciężko jest jednak określić jakie rzeczy są godne, a jakie nie. Bieda, głód i morderstwa dotykały każdego. Chociaż te ostatnie były trochę bardziej karalne, to shinobi niezmiennie od wielu lat dalej podejmowali się tej brudnej roboty.
Nic dziwnego, że młodzieniec który był bliższy bezlitosnej bestii preferował towarzystwo zwierząt. Psy były znacznie spokojniejsze. Ich szczekanie czasem potrafiło być irytujące, ale taki już ich urok. Ciągłe kłapanie jadaczką małego dziecka potrafiło wkurzyć dużo mocniej. Na samą myśl o zmaganiach z małolatami, szkoda mu było pieniędzy.
Dziewczyna chociaż nieświadomie to strasznie irytowała białowłosego. Ze złości nerwowo zaciskał w dłoniach kunai, klnąc cicho pod nosem. Nie robiła nic, tylko stała i się gapiła. Mijały krótkie chwile, resztki ryby zniknęły z chodnika. Zwierzęta powoli też gdzieś się rozeszły. Został sam, wpatrując się w czarnowłosą nieznajomą. Myślał o tym by odpuścić, by zwyczajnie pójść w swoją stronę. W końcu nic go tutaj nie trzymało. Nie było sensu tracić czasu na jakąś idiotkę. Nie potrafił jej inaczej nazwać.
Śmiechem wybuchnął gdy dziewczyna zbliżyła się do niego. Jej pytanie naprawdę go powaliło. Nie wiedział jak na to zareagować. Przytaknąć i skłamać czy po prostu jej powiedzieć by stąd poszła. Uśmiechnął się delikatnie. Wzrokiem przemierzył ją z góry na dół i podrapał się po brodzie. Tak czy nie? Przechylił delikatnie głowę na bok.
-Ohayo. – mruknął, dużo cieplejszym tonem głosu, niż zrobił to wcześniej. Nie chciał jednak odpowiadać na jej pytanie. Wolał by sama sobie dopowiedziała. Chciał pozostawić ją chociaż w małej niewiedzy. Nóż schował do kabury tam gdzie było jego miejsce. Delikatnie odchylił się do tyłu, kładąc się na chłodnych schodkach, na których właśnie siedział. Kątem oka zerknął na dziewczynę, nieco ciekaw jak się zachowa. Szybko jednak całą swoją uwagę oddał błękitnemu niebu.
Nic dziwnego, że młodzieniec który był bliższy bezlitosnej bestii preferował towarzystwo zwierząt. Psy były znacznie spokojniejsze. Ich szczekanie czasem potrafiło być irytujące, ale taki już ich urok. Ciągłe kłapanie jadaczką małego dziecka potrafiło wkurzyć dużo mocniej. Na samą myśl o zmaganiach z małolatami, szkoda mu było pieniędzy.
Dziewczyna chociaż nieświadomie to strasznie irytowała białowłosego. Ze złości nerwowo zaciskał w dłoniach kunai, klnąc cicho pod nosem. Nie robiła nic, tylko stała i się gapiła. Mijały krótkie chwile, resztki ryby zniknęły z chodnika. Zwierzęta powoli też gdzieś się rozeszły. Został sam, wpatrując się w czarnowłosą nieznajomą. Myślał o tym by odpuścić, by zwyczajnie pójść w swoją stronę. W końcu nic go tutaj nie trzymało. Nie było sensu tracić czasu na jakąś idiotkę. Nie potrafił jej inaczej nazwać.
Śmiechem wybuchnął gdy dziewczyna zbliżyła się do niego. Jej pytanie naprawdę go powaliło. Nie wiedział jak na to zareagować. Przytaknąć i skłamać czy po prostu jej powiedzieć by stąd poszła. Uśmiechnął się delikatnie. Wzrokiem przemierzył ją z góry na dół i podrapał się po brodzie. Tak czy nie? Przechylił delikatnie głowę na bok.
-Ohayo. – mruknął, dużo cieplejszym tonem głosu, niż zrobił to wcześniej. Nie chciał jednak odpowiadać na jej pytanie. Wolał by sama sobie dopowiedziała. Chciał pozostawić ją chociaż w małej niewiedzy. Nóż schował do kabury tam gdzie było jego miejsce. Delikatnie odchylił się do tyłu, kładąc się na chłodnych schodkach, na których właśnie siedział. Kątem oka zerknął na dziewczynę, nieco ciekaw jak się zachowa. Szybko jednak całą swoją uwagę oddał błękitnemu niebu.
0 x
Re: Targowisko
Pytania bez odpowiedzi?

[5/15] - E-eto... Nie poznajesz mnie?! - w słowach brzmiało prawdziwe przerażenie. - Przecież jestem twoją siostrzyczką! Ami?- Jej nadzieja zmalała do ognia zapałki w centrum burzy śnieżnej na Hyuo. Przez chwilę panowała cisza, nie licząc odgłosów dochodzących z targowiska. Podrzynane gardła, krew chlapiąca po kocich łbach... A, to nie Ankh-Morpork... Nic nie zakłócało więc ciszy między nimi, chyba, że Ayato po raz kolejny ją czymś zaskoczy. Jeśli jednak białowłosy nie zareaguje w żaden sposób niepowtarzalną okazję zdobycia nowego członka rodziny - szczupłego i dość urodziwego swoją drogą - to kolejny krok ponownie wykona niezna... Ami. Kolejny krok wykona Ami.
Nie będzie on logiczny ani nie udzieli odpowiedzi na najważniejsze pytania (Kim jest ta osoba i co sobie ubzdurała?), ale zdecydowanie była to najbardziej kobieca reakcja. Płacz. Płacz rzewny, rozdzierający serce, zasmarkany nos z którego wyciekają kolejne krople... Jednym słowem - rozpacz. I nędza. I jeszcze więcej rozpaczy. Jeszcze tylko brakowało upadku na kolana. Plask! Grunt na targowisku nie należał do czystych, delikatnych i nie lepiących się. Rozpacz podniesiona do sześcianu.
Coś jest tutaj naprawdę nie tak. Umysł dziewczyny, brak empatii Ayato, a może zwykłe okrucieństwo świata? Może warto sobie stąd pójść, krwistooka istoto bez serca? To całkiem mądry wybór, ne?

[5/15] - E-eto... Nie poznajesz mnie?! - w słowach brzmiało prawdziwe przerażenie. - Przecież jestem twoją siostrzyczką! Ami?- Jej nadzieja zmalała do ognia zapałki w centrum burzy śnieżnej na Hyuo. Przez chwilę panowała cisza, nie licząc odgłosów dochodzących z targowiska. Podrzynane gardła, krew chlapiąca po kocich łbach... A, to nie Ankh-Morpork... Nic nie zakłócało więc ciszy między nimi, chyba, że Ayato po raz kolejny ją czymś zaskoczy. Jeśli jednak białowłosy nie zareaguje w żaden sposób niepowtarzalną okazję zdobycia nowego członka rodziny - szczupłego i dość urodziwego swoją drogą - to kolejny krok ponownie wykona niezna... Ami. Kolejny krok wykona Ami.
Nie będzie on logiczny ani nie udzieli odpowiedzi na najważniejsze pytania (Kim jest ta osoba i co sobie ubzdurała?), ale zdecydowanie była to najbardziej kobieca reakcja. Płacz. Płacz rzewny, rozdzierający serce, zasmarkany nos z którego wyciekają kolejne krople... Jednym słowem - rozpacz. I nędza. I jeszcze więcej rozpaczy. Jeszcze tylko brakowało upadku na kolana. Plask! Grunt na targowisku nie należał do czystych, delikatnych i nie lepiących się. Rozpacz podniesiona do sześcianu.
Coś jest tutaj naprawdę nie tak. Umysł dziewczyny, brak empatii Ayato, a może zwykłe okrucieństwo świata? Może warto sobie stąd pójść, krwistooka istoto bez serca? To całkiem mądry wybór, ne?
0 x
Re: Targowisko
Niebo było takie piękne. Biały puch dryfował bez celu po błękitnych falach. Wyglądało to tak miło i uspokajająco. Wyciągnął jedną rękę daleko przed siebie, jakby chciał sięgnąć chmur. Złapać je, poczuć ten kojarzony z przyjemnością puszek, by zacisnąć go mocno w dłoni i zniszczyć tak jak złudne marzenia dziewczyny.
Nie miał ochoty na nudnawe zabawy, nie dziś, nie teraz. Mógł udawać, że cierpi na amnezję. Mógł bawić się i dręczyć uczucia dziewczyny, tylko po co. Przez swoją głupotę, sama się dobijała. Pragnął chwili odpoczynku od tych wszystkich męczących problemów. Delikatny uśmieszek nie znikał z jego twarz. Okrutne słowa najmocniej bolą, gdy towarzyszy im radość. Dobijają wewnętrznie i budzą nienawiść w sercu.
Spojrzał na dziewczynę i pokręcił delikatnie głowa. Ami, hę? Nawet jeśli to on teraz świrował, to nie przypomniał sobie tego imienia. Wręcz przeciwnie, słyszał go chyba pierwszy raz w życiu. Jakby na to nie spojrzeć, to dziewczyna nawet nie wyglądała na Akimichiego, więc jej słowa nie mogły być prawdą. Utwierdzało to tylko chłopaka w przekonaniu, że pomimo tych wszystkich złych wspomnień wciąż potrafił zachować zdrowy rozsądek, a dziewczyna nie była wytworem jego wyobraźni. Podświadomości, która gdzieś tam głęboko w głowie, szeptała mu coś o bliskości innej osoby.
-Nie, wypierdalaj. – powiedział bez owijania w bawełnę i zaczął grzebać w torbie. Wyciągnął dwa małe pojemniczki, z których wysypał po dwie tabletek. Przyglądał się im przez chwilę. Jeśli naprawdę świrował, to te powinny pomóc poukładać mu myśli. Przełknął je, jedna po drugiej. Mimo wszystko nie przepadał za tym kształtem w gardle i ciężko mu było przełknąć wszystkie na raz.
–To niemożliwe, bo nie mam rodziny. – dodał z nieco większym spokojem i wyrozumiałością. Była to dosyć smutna część historii chłopaka. Może i jego ojciec gdzieś tam jeszcze żył, może jakoś dawał sobie radę, ale był chorym psychopatą z którym białowłosy bał się mieć jakikolwiek kontakt. Nienawidził go z całego serca za to co mu zrobił, za stan do którego go doprowadził. To przez niego nie potrafił w nocy zasnąć, to przez niego na widok jedzenia robiło mu się niedobrze i to przez niego czerpał radość z zadawania bólu.
Raz jeszcze zajrzał do wnętrza torby przy jego pasie. Bezpiecznie ukrył w niej pojemniki z lekami, które zamienił na pozgniatana paczkę z fajkami. Przyjrzał się staremu, zniszczonemu, papierowemu opakowania i wciągnął z niej jeden z ostatnich papierosów. O mało w palcach nie rozpadł mu się na pół. Tytoń wysypywał się przez podziurawioną gilzę. Gdzieniegdzie było widać wyraźne ubytki w zawartości. Nie przeszkadzało to białowłosemu. Wsadził fajkę do ust i zapalił zapałkę, którą przyłożył do jednego końca trucizny. Po głębokim wdechu, tytoń zaczął się żarzyć na czerwono, a popielaty dym wypełnił jego płuca po brzegi. Zerknął kątem oka, czy Ami jeszcze tu była, czy może odpuściła sobie te bezsensowne próby ratowania zagubionego „brata”.
Nie miał ochoty na nudnawe zabawy, nie dziś, nie teraz. Mógł udawać, że cierpi na amnezję. Mógł bawić się i dręczyć uczucia dziewczyny, tylko po co. Przez swoją głupotę, sama się dobijała. Pragnął chwili odpoczynku od tych wszystkich męczących problemów. Delikatny uśmieszek nie znikał z jego twarz. Okrutne słowa najmocniej bolą, gdy towarzyszy im radość. Dobijają wewnętrznie i budzą nienawiść w sercu.
Spojrzał na dziewczynę i pokręcił delikatnie głowa. Ami, hę? Nawet jeśli to on teraz świrował, to nie przypomniał sobie tego imienia. Wręcz przeciwnie, słyszał go chyba pierwszy raz w życiu. Jakby na to nie spojrzeć, to dziewczyna nawet nie wyglądała na Akimichiego, więc jej słowa nie mogły być prawdą. Utwierdzało to tylko chłopaka w przekonaniu, że pomimo tych wszystkich złych wspomnień wciąż potrafił zachować zdrowy rozsądek, a dziewczyna nie była wytworem jego wyobraźni. Podświadomości, która gdzieś tam głęboko w głowie, szeptała mu coś o bliskości innej osoby.
-Nie, wypierdalaj. – powiedział bez owijania w bawełnę i zaczął grzebać w torbie. Wyciągnął dwa małe pojemniczki, z których wysypał po dwie tabletek. Przyglądał się im przez chwilę. Jeśli naprawdę świrował, to te powinny pomóc poukładać mu myśli. Przełknął je, jedna po drugiej. Mimo wszystko nie przepadał za tym kształtem w gardle i ciężko mu było przełknąć wszystkie na raz.
–To niemożliwe, bo nie mam rodziny. – dodał z nieco większym spokojem i wyrozumiałością. Była to dosyć smutna część historii chłopaka. Może i jego ojciec gdzieś tam jeszcze żył, może jakoś dawał sobie radę, ale był chorym psychopatą z którym białowłosy bał się mieć jakikolwiek kontakt. Nienawidził go z całego serca za to co mu zrobił, za stan do którego go doprowadził. To przez niego nie potrafił w nocy zasnąć, to przez niego na widok jedzenia robiło mu się niedobrze i to przez niego czerpał radość z zadawania bólu.
Raz jeszcze zajrzał do wnętrza torby przy jego pasie. Bezpiecznie ukrył w niej pojemniki z lekami, które zamienił na pozgniatana paczkę z fajkami. Przyjrzał się staremu, zniszczonemu, papierowemu opakowania i wciągnął z niej jeden z ostatnich papierosów. O mało w palcach nie rozpadł mu się na pół. Tytoń wysypywał się przez podziurawioną gilzę. Gdzieniegdzie było widać wyraźne ubytki w zawartości. Nie przeszkadzało to białowłosemu. Wsadził fajkę do ust i zapalił zapałkę, którą przyłożył do jednego końca trucizny. Po głębokim wdechu, tytoń zaczął się żarzyć na czerwono, a popielaty dym wypełnił jego płuca po brzegi. Zerknął kątem oka, czy Ami jeszcze tu była, czy może odpuściła sobie te bezsensowne próby ratowania zagubionego „brata”.
0 x
Re: Targowisko
Yuu 'porwała' Hiyo na małą wycieczkę po osadzie, zabierając ją wprost na targowisko, gdzie na wszystkich, którzy mieli trochę złota w sakiewce, czekały bardzo interesujące artykuły po całkiem przyzwoitych cenach. Oczy kunoichi zawsze błyszczały jasny blaskiem na widok tak wielkiej obfitości wszystkiego, tymczasem udało im się zahaczyć o niewielkie stoisko z łąkociami. Yuu kilkoma monetami i uroczym uśmiechem przekonała sprzedawcę, aby sprzedał zarówno jej jak i jej koleżance dwa duże dango.
- Proszę, Hiyo, to dla ciebie - odpowiedziała Yuu, wręczając w łąpki czarnowłosej pokaźnych rozmiarów łakocie.
W międzyczasie zastanowiła się nad odpowiedzią. Nikt do tej pory nie doceniał specjalnie jej umiejętności krawieckich, a sama uważała, że daleko jej do osiągnięcia mistrzowstwa w tej dziedzinie, chociaż zapału i talentu jej nie brakowało, przynajmniej tak twierdziła jej mamusia. Tak więc po dłuższym namyśleniu odpowiedziała:
- Teoretycznie mogłabym, ale nie mam materiałów ani przyrządów tutaj, w końcu jestem na wakacjach. Zrobienie czegoś dobrego z porządnych materiałów jest drogie i czasochłonne - stwierdziła z lekką nutą bezradności w głosie.
- E tam, wcale nie jest odważne - zachichotała - potrafię szyć dużo bardziej zwariowane rzeczy, ale nic z tego nie mam przy sobie, wszystko zostawiłam w domu, a dom daleko - odpowiedziała, po czym wciągnęła kolejną słodką kulkę do buzi niczym głodny drapieżnik.
- mmmm, pychota - na potwierdzenie tego oblizała subtelnie wargi - gotowanie wychodzi mi co najmniej dobrze, mama zawsze mówiła, że dziewczyny które potrafią dogodzić mężczyźnie w kuchni, mają duże powodzenie - zachichotała głośno, po czym ruszyła naprzód.
- Chodź, pokręcimy się trochę tutaj. Może powiesz mi, skoro już o tym mówimy, jakie kimono byś chciała?
- Proszę, Hiyo, to dla ciebie - odpowiedziała Yuu, wręczając w łąpki czarnowłosej pokaźnych rozmiarów łakocie.
W międzyczasie zastanowiła się nad odpowiedzią. Nikt do tej pory nie doceniał specjalnie jej umiejętności krawieckich, a sama uważała, że daleko jej do osiągnięcia mistrzowstwa w tej dziedzinie, chociaż zapału i talentu jej nie brakowało, przynajmniej tak twierdziła jej mamusia. Tak więc po dłuższym namyśleniu odpowiedziała:
- Teoretycznie mogłabym, ale nie mam materiałów ani przyrządów tutaj, w końcu jestem na wakacjach. Zrobienie czegoś dobrego z porządnych materiałów jest drogie i czasochłonne - stwierdziła z lekką nutą bezradności w głosie.
- E tam, wcale nie jest odważne - zachichotała - potrafię szyć dużo bardziej zwariowane rzeczy, ale nic z tego nie mam przy sobie, wszystko zostawiłam w domu, a dom daleko - odpowiedziała, po czym wciągnęła kolejną słodką kulkę do buzi niczym głodny drapieżnik.
- mmmm, pychota - na potwierdzenie tego oblizała subtelnie wargi - gotowanie wychodzi mi co najmniej dobrze, mama zawsze mówiła, że dziewczyny które potrafią dogodzić mężczyźnie w kuchni, mają duże powodzenie - zachichotała głośno, po czym ruszyła naprzód.
- Chodź, pokręcimy się trochę tutaj. Może powiesz mi, skoro już o tym mówimy, jakie kimono byś chciała?
0 x
Re: Targowisko
Hiyori zaobsorbowana rozmową nie spostrzegła jak otoczenie wokół nich zmieniło się z prostych zabudowań, na stragany z których wydzierali się sprzedawcy zachwalający swoje towary. Musiała przyznać, że dużo chętnie kilka rzeczy może by i kupiła. Tak, kupiłaby gdy nie problemy z płynnością finansową. Dopiero od niedawna zaczęła życie kunoichi i nie zdążyła jeszcze wykonać nawet jednej misji. Wsłuchując się w opowieść Yuu, dotarły do budki w której przy użyciu swoich wdzięków zakupiła obiecane dango. Przez głowę przeszło jej pytanie czy jej nowa znajoma powinna nadużywać swojego pięknego wyglądu. Dziękuję - uśmiechnęła się i chwyciła jedną pałeczkę w lewą rękę, a w prawą drugą, szybko dobierając się do pierwszej kuleczki. Uwielbiam słodkie dango - zachwycona odwróciła się twarzą w stronę Yuu. Przypominała rozradowane, malutkie dziecko na zakupach z rodzicami kupujących jej nową zabawkę. Chyba w takim razie mogę zapomnieć.Jako kunoichi jeszcze nie wykonałam nawet jednej misji więc musiałabym najpierw trochę odłożyć. Zawiodła się tym faktem ale łatwo było domyślić się, że coś takiego do tanich należeć nie będzie. W między czasie skończyła kulki z jednego patyczka i z zapałem zaczęła pałaszować drugą porcję dango. Myślałam o czymś klasycznym i prostym. W niebieskiej kolorystyce zakończone krótką sukienką. - nigdy nie potrafiła opisywać a tym bardziej nie znała wszystkich fachowych, krawieckich określeń.
0 x
Re: Targowisko
Pytania bez odpowiedzi?

[7/15] Wszystko szło źle. Źle zachowywał się Ayato (który po prostu był sobą, ale skąd Ami mogła o tym wiedzieć?), ale cała sprawa wynikła z chwiejnej psychiki dziewczyny. Szkoda tylko, że najwyraźniej nie zdawała sobie z tego sprawy. W tej chwili była zbyt zajęty płakaniem, pociąganiem nosem i innymi, niemiłymi dla ucha i oka czynnościami.
I w tym oto momencie na scenę dramatu wkracza kolejny bohater! Kolejny, choć będący jedynie kopią... Młody chłopak, o czarnych włosach i szarych oczach wybiegł zza najbliższego zakrętu, rozglądając się czujnie wokół. Kiedy tylko jego spojrzenie pochwyciło pozostałą dwójkę aktorów, skierował się w ich stronę. Sądząc po minie, nie był zbyt zadowolony z tego, co zobaczył. Do tego kunai w jego dłoni nie wydawał się miłym podarkiem dla białowłosego.
- Draniu, jak śmiałeś doprowadzić moją siostrzyczkę do takiego stanu?! Nie widzisz, że cierpi?! - wydarł się na całe gardło. Zamiast jednak objąć swoją siostrę (o ile faktycznie nią była - a podobieństwo było dość widoczne) i postarać się ją uspokoić, wymierzył ostrze w Ayato. Niezbyt przyjemna sytuacja, ne? Tylko czy warto brudzić swoje ręce krwią dwóch wariatów? Z drugiej strony, odwrócenie się do nich plecami może skończyć się jeszcze gorzej. Decyzję podjąć trzeba, a potem żyć z jej efektami. Albo i nie żyć, jeśli wybór okaże się błędny.

[7/15] Wszystko szło źle. Źle zachowywał się Ayato (który po prostu był sobą, ale skąd Ami mogła o tym wiedzieć?), ale cała sprawa wynikła z chwiejnej psychiki dziewczyny. Szkoda tylko, że najwyraźniej nie zdawała sobie z tego sprawy. W tej chwili była zbyt zajęty płakaniem, pociąganiem nosem i innymi, niemiłymi dla ucha i oka czynnościami.
I w tym oto momencie na scenę dramatu wkracza kolejny bohater! Kolejny, choć będący jedynie kopią... Młody chłopak, o czarnych włosach i szarych oczach wybiegł zza najbliższego zakrętu, rozglądając się czujnie wokół. Kiedy tylko jego spojrzenie pochwyciło pozostałą dwójkę aktorów, skierował się w ich stronę. Sądząc po minie, nie był zbyt zadowolony z tego, co zobaczył. Do tego kunai w jego dłoni nie wydawał się miłym podarkiem dla białowłosego.
- Draniu, jak śmiałeś doprowadzić moją siostrzyczkę do takiego stanu?! Nie widzisz, że cierpi?! - wydarł się na całe gardło. Zamiast jednak objąć swoją siostrę (o ile faktycznie nią była - a podobieństwo było dość widoczne) i postarać się ją uspokoić, wymierzył ostrze w Ayato. Niezbyt przyjemna sytuacja, ne? Tylko czy warto brudzić swoje ręce krwią dwóch wariatów? Z drugiej strony, odwrócenie się do nich plecami może skończyć się jeszcze gorzej. Decyzję podjąć trzeba, a potem żyć z jej efektami. Albo i nie żyć, jeśli wybór okaże się błędny.
0 x
Re: Targowisko
Zwykłe nieporozumienie, a z każdym momentem sprawiało coraz więcej problemów. Jak podczas zabawy w głuchy telefon, każdy inaczej odbierał zaistniałą sytuację. Każdy dopowiadał sobie nie co, tworząc bardziej skomplikowaną wersje, która powoli odbiegała od rzeczywistości.
To białowłosy był tutaj ofiarą. Niczego nieświadom, został zaczepiony przez dziewczynę, której umysł był bardziej roztrzęsiony niż wskazywał na to jej młody wygląd. Niewinna osóbka, której miłość do brata przysłaniała cały świat. Możliwe, że nawet chłopiec o którym myślała, był jej jedyną rodziną, wszystkim co miała. Nic dziwnego, że tak brutalne odrzucenie, doprowadziło ją do łez.
Płacz ani trochę nie wzruszył siedemnastolatka, wręcz przeciwnie rozbawił go. Słaby umysł czarnowłosej dziewczyny śmieszył chłopaka jak mało co. Tylko kilka prosty słów odrzucenia, wystarczyło, by ją złamać. Co prawda nigdy tego nie planował, nigdy nie chciał by pusty szloch zakłócał mu beztroskie leniuchowanie, a już tym bardziej nie chciał by jakiś koleś wydzierał mu się prosto w twarz.
Delikatnie uśmiechnął się w kierunku chłopaka, mierzącego do niego z ostrza. Uśmiech przepełniała arogancja, skierowana w jego kierunku. Ze spokojem w oczach wręcz prowokował chłopaka do ataku. Nie obawiał się niegroźnych zadrapań. Gorzej było z tętnicami i organami, w które mimo wszystko nie chciał oberwać. Dlatego mimo wszystko, dokładnie mu się przyglądał, by w razie czego złapać jego ręce.
-Dlaczego uważasz, że to ja zrobiłem? – spytał, przykładając do ust, delikatnie tlący się papieros. Z głębokim wdechem wypełnił płuca, lekko palącym po gardle dymem. –Równie dobrze, mogły to być zwierzęta, których przed momentem było tu pełno. – dodał trochę na swoją obronę. Bądź co bądź doskonale sobie zdawał sprawę, że chłopaka przed momentem jeszcze tutaj nie było i wszystkie jego oskarżenia nie miały żadnego poparcia. Nie widział tego co się stało, możliwe że nawet tego nie słyszał.
Leniwie uniósł ręce do góry. Pomiędzy palcami u jednej, jak gdyby nigdy nic trzymał sobie, jeszcze prawie całego papierosa. Wyraz twarzy chłopaka nieco się zmienił. Stał się bardziej niebezpieczny i nieprzewidywalny, jakby knuł coś złego.
-Straż! Pomocy! - zawołał dosyć głośno, chociaż z trudem powstrzymał się przed śmiechem. Pomimo płaczącej dziewczyny, to i tak z rękoma w powietrzu wyglądał na ofiarę. Nawet w samoobronie, nie chciał podejmować rękawicy w środku miasta. Konsekwencje jakie mogłyby z tego wyniknąć, pewnie byłby ogromne, a tak to teraz straż Ryuzaku odpowiadała za jego życie, które za wszelką cenę powinni chronić.
To białowłosy był tutaj ofiarą. Niczego nieświadom, został zaczepiony przez dziewczynę, której umysł był bardziej roztrzęsiony niż wskazywał na to jej młody wygląd. Niewinna osóbka, której miłość do brata przysłaniała cały świat. Możliwe, że nawet chłopiec o którym myślała, był jej jedyną rodziną, wszystkim co miała. Nic dziwnego, że tak brutalne odrzucenie, doprowadziło ją do łez.
Płacz ani trochę nie wzruszył siedemnastolatka, wręcz przeciwnie rozbawił go. Słaby umysł czarnowłosej dziewczyny śmieszył chłopaka jak mało co. Tylko kilka prosty słów odrzucenia, wystarczyło, by ją złamać. Co prawda nigdy tego nie planował, nigdy nie chciał by pusty szloch zakłócał mu beztroskie leniuchowanie, a już tym bardziej nie chciał by jakiś koleś wydzierał mu się prosto w twarz.
Delikatnie uśmiechnął się w kierunku chłopaka, mierzącego do niego z ostrza. Uśmiech przepełniała arogancja, skierowana w jego kierunku. Ze spokojem w oczach wręcz prowokował chłopaka do ataku. Nie obawiał się niegroźnych zadrapań. Gorzej było z tętnicami i organami, w które mimo wszystko nie chciał oberwać. Dlatego mimo wszystko, dokładnie mu się przyglądał, by w razie czego złapać jego ręce.
-Dlaczego uważasz, że to ja zrobiłem? – spytał, przykładając do ust, delikatnie tlący się papieros. Z głębokim wdechem wypełnił płuca, lekko palącym po gardle dymem. –Równie dobrze, mogły to być zwierzęta, których przed momentem było tu pełno. – dodał trochę na swoją obronę. Bądź co bądź doskonale sobie zdawał sprawę, że chłopaka przed momentem jeszcze tutaj nie było i wszystkie jego oskarżenia nie miały żadnego poparcia. Nie widział tego co się stało, możliwe że nawet tego nie słyszał.
Leniwie uniósł ręce do góry. Pomiędzy palcami u jednej, jak gdyby nigdy nic trzymał sobie, jeszcze prawie całego papierosa. Wyraz twarzy chłopaka nieco się zmienił. Stał się bardziej niebezpieczny i nieprzewidywalny, jakby knuł coś złego.
-Straż! Pomocy! - zawołał dosyć głośno, chociaż z trudem powstrzymał się przed śmiechem. Pomimo płaczącej dziewczyny, to i tak z rękoma w powietrzu wyglądał na ofiarę. Nawet w samoobronie, nie chciał podejmować rękawicy w środku miasta. Konsekwencje jakie mogłyby z tego wyniknąć, pewnie byłby ogromne, a tak to teraz straż Ryuzaku odpowiadała za jego życie, które za wszelką cenę powinni chronić.
0 x
Re: Targowisko
Yuu spojrzałą na czarnowłosą z zaciekawieniem. A więc ona też byłą kunoichi, a to ciekawe! Cóż, miło było spotkać kogoś podobnego, chociaż nie jest żadnym sekretem twierdzenie, że shinobi są dosłownie wszędzie - w końcu takie mamy czasy. Yuu nie bardzo to lubiła ale wyboru też zbytnio nie miała, więc akceptowałą rzeczywistość taką, jaką jest. Jednak na samą myśl, że dziewczyna taka jako ona czy Hiyo mogłyby zabić kogoś innego, dreszcze przechodziły jej po plecach.
Na szczęście słodkiego dango miało moc wywiewania złych myśli z jej główki.
- Wybacz, ale nic na to nie poradzę. Sama wydaje całe resztki pieniędzy na potrzebne mi rzeczy. Hobby mają to do siebie, że dużo kosztują.
Przysłuchała się uważnie słowom kunoichi apropo wymarzonego stroju. Nie miałą zbyt wygórowanych oczekiwań, ale proste ubrania na niej będą miały swój urok i tak. Czasem nie trzeba wiele aby osiągnąć duży efekt. A niebieski to cudowny kolor. Pasowałby jej.
- Hihih, rozumiem. Ale przecież nie musisz mieć tego już jutro, prawda? Jak uzbierasz pieniążki, to możesz sobie zafundować dokładnie to, co chcesz. A tak swoją drogą... - przerwała na chwilę Yuu - planuję odwiedzić tutejsze gorące źrodła przed jutrzejszym wyjazdem. Muszę też wyczyścić moje ubrania, więc załatwię dwie sprawy za jednym zamachem. Jak chcesz, możesz iść ze mną, chyba, że masz inne plany.
Na samą myśl o popluskaniu się w gorącej wodze po całym dniu pełnym różnorakiej aktywności, poczuła napływającą falę podniecenia. Czuła się teraz dość ociężała i zmęczona dniem, a nie ma nic lepszego od zmycia trudów dnia w ten właśnie sposób.
Na szczęście słodkiego dango miało moc wywiewania złych myśli z jej główki.
- Wybacz, ale nic na to nie poradzę. Sama wydaje całe resztki pieniędzy na potrzebne mi rzeczy. Hobby mają to do siebie, że dużo kosztują.
Przysłuchała się uważnie słowom kunoichi apropo wymarzonego stroju. Nie miałą zbyt wygórowanych oczekiwań, ale proste ubrania na niej będą miały swój urok i tak. Czasem nie trzeba wiele aby osiągnąć duży efekt. A niebieski to cudowny kolor. Pasowałby jej.
- Hihih, rozumiem. Ale przecież nie musisz mieć tego już jutro, prawda? Jak uzbierasz pieniążki, to możesz sobie zafundować dokładnie to, co chcesz. A tak swoją drogą... - przerwała na chwilę Yuu - planuję odwiedzić tutejsze gorące źrodła przed jutrzejszym wyjazdem. Muszę też wyczyścić moje ubrania, więc załatwię dwie sprawy za jednym zamachem. Jak chcesz, możesz iść ze mną, chyba, że masz inne plany.
Na samą myśl o popluskaniu się w gorącej wodze po całym dniu pełnym różnorakiej aktywności, poczuła napływającą falę podniecenia. Czuła się teraz dość ociężała i zmęczona dniem, a nie ma nic lepszego od zmycia trudów dnia w ten właśnie sposób.
0 x
Re: Targowisko
Pytania bez odpowiedzi?

[9/15] Stoicki (a właściwie siedzący) spokój Ayato musiał nieco zdziwić brata Ami. Zazwyczaj ludzie nie zachowują się tak w obliczu grożenia im ostrym przedmiotem. Zazwyczaj ludzie nie palą papierosa, nie używają racjonalnych argumentów... No i mało kto ma białe włosy i czerwone oczy, nie będąc jednocześnie albinosem. W międzyczasie dziewczyna przestała łkać, z ciekawością przypatrując się dwójce stojącej naprzeciwko siebie. Dziwne istoty, te kobiety. W jej oczach zabłysła iskra - ciężko powiedzieć czego konkretnie - ale spojrzenie wędrowało pomiędzy nimi. Naprawdę pomyliła chudego akimichi ze swoim bratem? Przecież różnią się... Wszystkim, poza biologicznymi ogólnikami jak ilość kończyn czy płeć.
Wezwanie na pomoc straży nie było znów tak głupim pomysłem. Choć raz mogli przydać się i zapobiec niepotrzebnej eskalacji przemocy, zamiast - jak to najczęściej bywało - przeszkadzać i przerywać bójkę. I o dziwo, zjawili się! Wyrośli jak na zawołanie, dwóch mężczyzn, częściowo opancerzonych, dzierżących yari w dłoniach i łuki ze strzałami na plecach. Imponująca sprawność i jakość ekwipunku... Szkoda tylko, że już na pierwszą sylabę krzyku chłopak z kunaiem zerwał się z miejsca, zabierając za sobą dziewczynę. Ciągnął jak worek, ale tempo mieli naprawdę imponujące.
- To ty wzywałeś straż? - zapytał jeden stojący bliżej ciebie (3/4 metry). Głos miał obojętny, ale przybiegniecie tu na próżno nie jest czymś przyjemnym, a odreagować łatwo, zwłaszcza z bronią w ręku. Jeszcze trochę, a będzie można traktować to wszystko jak jakiś głupi żart. Naprawdę głupi żart.

[9/15] Stoicki (a właściwie siedzący) spokój Ayato musiał nieco zdziwić brata Ami. Zazwyczaj ludzie nie zachowują się tak w obliczu grożenia im ostrym przedmiotem. Zazwyczaj ludzie nie palą papierosa, nie używają racjonalnych argumentów... No i mało kto ma białe włosy i czerwone oczy, nie będąc jednocześnie albinosem. W międzyczasie dziewczyna przestała łkać, z ciekawością przypatrując się dwójce stojącej naprzeciwko siebie. Dziwne istoty, te kobiety. W jej oczach zabłysła iskra - ciężko powiedzieć czego konkretnie - ale spojrzenie wędrowało pomiędzy nimi. Naprawdę pomyliła chudego akimichi ze swoim bratem? Przecież różnią się... Wszystkim, poza biologicznymi ogólnikami jak ilość kończyn czy płeć.
Wezwanie na pomoc straży nie było znów tak głupim pomysłem. Choć raz mogli przydać się i zapobiec niepotrzebnej eskalacji przemocy, zamiast - jak to najczęściej bywało - przeszkadzać i przerywać bójkę. I o dziwo, zjawili się! Wyrośli jak na zawołanie, dwóch mężczyzn, częściowo opancerzonych, dzierżących yari w dłoniach i łuki ze strzałami na plecach. Imponująca sprawność i jakość ekwipunku... Szkoda tylko, że już na pierwszą sylabę krzyku chłopak z kunaiem zerwał się z miejsca, zabierając za sobą dziewczynę. Ciągnął jak worek, ale tempo mieli naprawdę imponujące.
- To ty wzywałeś straż? - zapytał jeden stojący bliżej ciebie (3/4 metry). Głos miał obojętny, ale przybiegniecie tu na próżno nie jest czymś przyjemnym, a odreagować łatwo, zwłaszcza z bronią w ręku. Jeszcze trochę, a będzie można traktować to wszystko jak jakiś głupi żart. Naprawdę głupi żart.
0 x
Re: Targowisko
Prawo to potężna siła, której bało się wiele osób. Nawet białowłosy niekiedy respektował te wszystkie nudne zakazy. W końcu musiał, by normalnie egzystować wśród społeczeństwa. Robił to szczególnie w miejscach gdzie popełnienie najmniejszego głupstwa mogłoby się skończyć fatalnie. Najwyraźniej młodzieniec, który zaczepiał Ayato myślał chociaż trochę podobnie. Obawiał się konfrontacji z stróżami miasta, przez co zaczął uciekać ile sił w nogach. Pomimo tego, że dziewczyna wyraźnie go spowalniała, robił to w niezwykłym tempie, a przecież mógł ją tutaj zostawić. Wówczas to Ayato okazałby się oprawcą w tej sytuacji. Na twarzy czarnowłosej pewnie wciąż były ślady po łzach, które roniła przed momentem. Raczej nikt by nie uwierzył białowłosemu, że był niewinny. Na szczęście braterska miłość nie pozwoliła mu zostawić siostry na pastwę losu.
Wzrokiem odprowadził znikające gdzieś między straganami, rodzeństwo. Uśmiechnął się delikatnie, kręcąc głową na boki. Ciekawe czy chłopak będzie miał mu to za złe, czy będzie chciał się zemścić. W końcu mógł wpaść przez białowłosego w poważne kłopoty, no i obwiniał go za sprawcę bólu siostrze. Trochę szkoda by było, gdyby te groźby nożem okazały się tworem zwykłego impulsu.
-Tak, ja. – odparł krótko, spoglądając na strażnika stojącego tuż obok. No tak, chociaż przybyli wyjątkowo szybko, to i tak było już po wszystkim. Przyłożył do ust papieros i zaciągnął się głęboko. –Chłopak mniej więcej w moim wieku, groził mi nożem wraz z siostrą. Uciekli w tamtym kierunku gdy zawołałem po pomoc. – palcem wskazał stronę, w którą uciekało rodzeństwo przestępców, którymi chciał ich teraz uczynić.
Spuścił głowę lekko w dół, a puste spojrzenie utkwiło w chodniku. Już raz udało mu się oszukać strażnika prostymi kłamstwami, tym razem jednak nie miał nic na poparcie własnych słów. Musiał to dobrze rozegrać, jeśli chciał by straż uznała to śmieszne rodzeństwo za niebezpieczne. Szczerze to zaczął fatalnie. W końcu nie wyglądał ani trochę na przerażonego, wręcz przeciwnie. Zwyczajnie palił fajkę jakby nic się nie stało. Lekko zatrząsł dłońmi, by sprawić wrażenie chociaż trochę wystraszonego, ty co się wydarzyło przed momentem. Nie chciał jednak mówić nic więcej. Niby mógł dokładnie opisać swoich „prześladowców”, ale to strażnicy musieli z niego wyciągnąć te informacje.
Wzrokiem odprowadził znikające gdzieś między straganami, rodzeństwo. Uśmiechnął się delikatnie, kręcąc głową na boki. Ciekawe czy chłopak będzie miał mu to za złe, czy będzie chciał się zemścić. W końcu mógł wpaść przez białowłosego w poważne kłopoty, no i obwiniał go za sprawcę bólu siostrze. Trochę szkoda by było, gdyby te groźby nożem okazały się tworem zwykłego impulsu.
-Tak, ja. – odparł krótko, spoglądając na strażnika stojącego tuż obok. No tak, chociaż przybyli wyjątkowo szybko, to i tak było już po wszystkim. Przyłożył do ust papieros i zaciągnął się głęboko. –Chłopak mniej więcej w moim wieku, groził mi nożem wraz z siostrą. Uciekli w tamtym kierunku gdy zawołałem po pomoc. – palcem wskazał stronę, w którą uciekało rodzeństwo przestępców, którymi chciał ich teraz uczynić.
Spuścił głowę lekko w dół, a puste spojrzenie utkwiło w chodniku. Już raz udało mu się oszukać strażnika prostymi kłamstwami, tym razem jednak nie miał nic na poparcie własnych słów. Musiał to dobrze rozegrać, jeśli chciał by straż uznała to śmieszne rodzeństwo za niebezpieczne. Szczerze to zaczął fatalnie. W końcu nie wyglądał ani trochę na przerażonego, wręcz przeciwnie. Zwyczajnie palił fajkę jakby nic się nie stało. Lekko zatrząsł dłońmi, by sprawić wrażenie chociaż trochę wystraszonego, ty co się wydarzyło przed momentem. Nie chciał jednak mówić nic więcej. Niby mógł dokładnie opisać swoich „prześladowców”, ale to strażnicy musieli z niego wyciągnąć te informacje.
0 x
Re: Targowisko
Im dłużej Hiyori przebywała z Yuu, coraz częściej zaczynała widzieć w niej nie tyle starszą siostrę, co osobę która mogła by ją uczyć. Imponowała jej pod wieloma względami. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy, i oba dango zostało pochłonięte, a brzuszek napełniony. Odruchowo Hiyo pomasowała się po brzuszku prawą ręką. Ale to było dobre - stwierdziła radośnie, uśmiechając się do Yuu. Możemy się przejść, po takim jedzonku najlepszą rzeczą będzie cieplutka kąpiel - Jakby ni patrzeć dziewczyna już dawno nie odwiedzała źródeł. Być może dlatego, że sama jakoś nie miała miała ochota, albo po prostu się wstydziła. A dokąd teraz masz zamiar się udać? Podróżujesz tylko po to by zdobyć inspirację, a może kryje się za tym jakiś obiekt twoich westchnień? - zachichotała głupkowato, chcąc dać do zrozumienia, że żartuje sobie tylko z niej. A kiedy tutaj wrócisz? - dodała bez wahania, analizując ile potrzebowała by czasu na zdobycie potrzebnych funduszy do uszycia zamówienia. Dla Hiyo, Yuu była teraz dość ważną osobą z którą chciałaby zachować względny kontakt.
[z/t]
[z/t]
0 x
Re: Targowisko
Pytania bez odpowiedzi?

[11/15] Życie strażnika to naprawdę niewdzięczna rola, którą ktoś musi odegrać w tym wielkim teatrze życia. Każdy dzień to wyzwanie, mniejsze lub większe, bardziej lub mniej upojone alkoholem, ale za każdym razem niosące ryzyko śmierci. Pijacy, desperaci, złodzieje i mendy nigdy nie grali fair, nie ostrzegali innych o swoich ruchach... Trzeba być inteligentnym kiedy trzeba, nie naciskać na co bardziej drażliwych bywalców spelunek... A metalowa siatka pod zbroją i ubraniem powinna być nieodłącznym elementem porannego (albo wieczornego, zależnie od warty) przygotowania się. Duet na spokojnie przyjął wyjaśnienie Ayato, nie zarzucając mu kłamstwa, nie próbując go aresztować, zabić ani molestować. Może białowłosy miał opinię rozrabiaki, zawsze chętnego do bitki, ale im w tej chwili nie paliło się do walki. Jeszcze pół godziny i koniec ich warty, po co psuć sobie cały wieczór? Papiery, pokwitowania i takie tam. Nic przyjemnego.
- Eh... Słyszymy to samo po raz piąty. - westchnął ciężko jeden z nich, rozglądając się wokół, jakby w nadziei na zobaczenie podejrzanych. Na próżno. - Możesz się za nimi rozejrzeć? Niedługo będą tu nasi zmiennicy, zapłacą ci co nieco. No i reputację sobie nieco poprawisz. - zapytał z zadziwiającą nutą uprzejmości. Dziwny ten wieczór, ne? Nawet bardzo. Drugi w tym czasie przeszedł się wokół w poszukiwaniu śladów. Znalazł ich kilkaset, jak na targowisko po całym dniu oferowania dóbr i usług przystało.

[11/15] Życie strażnika to naprawdę niewdzięczna rola, którą ktoś musi odegrać w tym wielkim teatrze życia. Każdy dzień to wyzwanie, mniejsze lub większe, bardziej lub mniej upojone alkoholem, ale za każdym razem niosące ryzyko śmierci. Pijacy, desperaci, złodzieje i mendy nigdy nie grali fair, nie ostrzegali innych o swoich ruchach... Trzeba być inteligentnym kiedy trzeba, nie naciskać na co bardziej drażliwych bywalców spelunek... A metalowa siatka pod zbroją i ubraniem powinna być nieodłącznym elementem porannego (albo wieczornego, zależnie od warty) przygotowania się. Duet na spokojnie przyjął wyjaśnienie Ayato, nie zarzucając mu kłamstwa, nie próbując go aresztować, zabić ani molestować. Może białowłosy miał opinię rozrabiaki, zawsze chętnego do bitki, ale im w tej chwili nie paliło się do walki. Jeszcze pół godziny i koniec ich warty, po co psuć sobie cały wieczór? Papiery, pokwitowania i takie tam. Nic przyjemnego.
- Eh... Słyszymy to samo po raz piąty. - westchnął ciężko jeden z nich, rozglądając się wokół, jakby w nadziei na zobaczenie podejrzanych. Na próżno. - Możesz się za nimi rozejrzeć? Niedługo będą tu nasi zmiennicy, zapłacą ci co nieco. No i reputację sobie nieco poprawisz. - zapytał z zadziwiającą nutą uprzejmości. Dziwny ten wieczór, ne? Nawet bardzo. Drugi w tym czasie przeszedł się wokół w poszukiwaniu śladów. Znalazł ich kilkaset, jak na targowisko po całym dniu oferowania dóbr i usług przystało.
0 x
Re: Targowisko
Prości przestępcy z reguły mieli tendencję do powtarzania swoich numerów. Nie potrafili wpaść na nic ambitniejszego, bali się kombinować. Do granic możliwości wykorzystywali jeden numer, zyskując stopniowo popularność. Tak rodzili się przewidywalni naciągacze czy seryjni mordercy. Trudno było uwierzyć, że to głupie rodzeństwo należało do tej grupy.
Słowa strażników dały białowłosemu zupełnie inne, nowe spojrzenie na całą sytuację. Czuł się zażenowany faktem, że dał się nabrać na tak banalną sztuczkę. Dał się złapać w sidła nastawione przez obłąkaną wówczas w jego oczach dziewczynę. Strasznie go to bawiło. Cicho chichotał pod nosem, jednym uchem słuchając propozycji strażników. Delikatnie uniósł głowę do góry i rzucił mężczyzną spojrzenie spod grzywki. W jego oczach było widać wyraźne niedowierzanie. Ciężko było mu się z tym pogodzić, przez co cały czas kręcił oczyma na boki. Dłonią przetarł całą twarz, jak chciał zedrzeć z siebie ten wyraz zażenowania, zszokowania i rozbawienia.
-Serio? Tych dwoje nieudaczników to jacyś przestępcy? – mruknął nie mogą raz jeszcze powstrzymać się od śmiechu. Zasłonił usta jedną ręką, chociaż i tak wyglądało to już trochę jakby drwił ze strażników.
-Jeśli ich przypadkiem spotkam to następnym razem postaram się to załatwić jak należy. – dodał zerkając w kierunku, w którym jeszcze nie tak dawno, to niesamowite rodzeństwo uciekało. Ciekawiło go dlaczego się tym zajmowali, od jak dawna to robili, czy utrzymywali się z tego, a może było to tylko przypadek. Zostali z kimś pomyleni albo po prostu dziewczyna rzeczywiście była w pewien sposób upośledzona, a chłopak był zbyt wybuchowy.
-Czy wszystkie zgłoszenia były z targu? – bądź co bądź, strażnicy pojawili się dosyć szybko. Wyglądało to trochę, jakby cały czas ich śledzili. Cały czas podążali ich śladem, dzięki czemu byli w stanie tak szybko zareagować. Poza tym miasto było spore i chyba nie tylko oni je patrolowali. Biorąc pod uwagę, że tylko oni odebrali cztery inne zgłoszenia o podobnym charakterze, przestępstwa musiał się zdarzać w okolicy leżącej w ich obowiązku.
Słowa strażników dały białowłosemu zupełnie inne, nowe spojrzenie na całą sytuację. Czuł się zażenowany faktem, że dał się nabrać na tak banalną sztuczkę. Dał się złapać w sidła nastawione przez obłąkaną wówczas w jego oczach dziewczynę. Strasznie go to bawiło. Cicho chichotał pod nosem, jednym uchem słuchając propozycji strażników. Delikatnie uniósł głowę do góry i rzucił mężczyzną spojrzenie spod grzywki. W jego oczach było widać wyraźne niedowierzanie. Ciężko było mu się z tym pogodzić, przez co cały czas kręcił oczyma na boki. Dłonią przetarł całą twarz, jak chciał zedrzeć z siebie ten wyraz zażenowania, zszokowania i rozbawienia.
-Serio? Tych dwoje nieudaczników to jacyś przestępcy? – mruknął nie mogą raz jeszcze powstrzymać się od śmiechu. Zasłonił usta jedną ręką, chociaż i tak wyglądało to już trochę jakby drwił ze strażników.
-Jeśli ich przypadkiem spotkam to następnym razem postaram się to załatwić jak należy. – dodał zerkając w kierunku, w którym jeszcze nie tak dawno, to niesamowite rodzeństwo uciekało. Ciekawiło go dlaczego się tym zajmowali, od jak dawna to robili, czy utrzymywali się z tego, a może było to tylko przypadek. Zostali z kimś pomyleni albo po prostu dziewczyna rzeczywiście była w pewien sposób upośledzona, a chłopak był zbyt wybuchowy.
-Czy wszystkie zgłoszenia były z targu? – bądź co bądź, strażnicy pojawili się dosyć szybko. Wyglądało to trochę, jakby cały czas ich śledzili. Cały czas podążali ich śladem, dzięki czemu byli w stanie tak szybko zareagować. Poza tym miasto było spore i chyba nie tylko oni je patrolowali. Biorąc pod uwagę, że tylko oni odebrali cztery inne zgłoszenia o podobnym charakterze, przestępstwa musiał się zdarzać w okolicy leżącej w ich obowiązku.
0 x
Re: Targowisko
Pytania bez odpowiedzi?

[13/15] Bóg, bogowie, albo i nikt raczy wiedzieć, co popchnęło domniemane rodzeństwo w kierunku zbrodni. Zresztą, poza namolnością i grożeniem dla (dość) doświadczonego doko, nie zrobili niczego więcej. Niczego więcej dla Ayato, rzecz jasna. Zgłoszenia odebrane wcześniej przez strażników miały ten sam cel - kradzież. Ryo, jedzenie, błyskotki - drobne rzeczy znikały w zamieszaniu tworzonym przez ten duet. Aż w końcu pojawił się on, białowłosy Akimichi, którego misją było zakończyć ich działalność. A przynajmniej pomóc choć trochę strażnikom, o ile tylko okaże dobrą wolę. Lub nie połasi się na proponowaną przez nich zapłatę. - Tak, kradzieże z punktów w różnych częściach - potwierdził strażnik.
Jeśli białowłosy postanowi ruszyć tropem złodziei (czyli ruszy jedną z najbliższych wąskich i tajemniczych uliczek pełnej rozbitych butelek, półuśmiechów pijaków i innych takich). To z pewnością coś znajdzie. Kosę w plecach, śmieci, osoby z marginesu... Może jakieś wskazówki? Albo jeszcze lepiej, swoją siostrzyczkę. I szurniętego braciszka z innej matki.
wybacz jakość, zdycham mentalnie

[13/15] Bóg, bogowie, albo i nikt raczy wiedzieć, co popchnęło domniemane rodzeństwo w kierunku zbrodni. Zresztą, poza namolnością i grożeniem dla (dość) doświadczonego doko, nie zrobili niczego więcej. Niczego więcej dla Ayato, rzecz jasna. Zgłoszenia odebrane wcześniej przez strażników miały ten sam cel - kradzież. Ryo, jedzenie, błyskotki - drobne rzeczy znikały w zamieszaniu tworzonym przez ten duet. Aż w końcu pojawił się on, białowłosy Akimichi, którego misją było zakończyć ich działalność. A przynajmniej pomóc choć trochę strażnikom, o ile tylko okaże dobrą wolę. Lub nie połasi się na proponowaną przez nich zapłatę. - Tak, kradzieże z punktów w różnych częściach - potwierdził strażnik.
Jeśli białowłosy postanowi ruszyć tropem złodziei (czyli ruszy jedną z najbliższych wąskich i tajemniczych uliczek pełnej rozbitych butelek, półuśmiechów pijaków i innych takich). To z pewnością coś znajdzie. Kosę w plecach, śmieci, osoby z marginesu... Może jakieś wskazówki? Albo jeszcze lepiej, swoją siostrzyczkę. I szurniętego braciszka z innej matki.
wybacz jakość, zdycham mentalnie
0 x
Re: Targowisko
Czasami czas był dużo cenniejszy od jakichkolwiek pieniędzy. Kilka złotych monet, które mógłby zyskać za złapanie tego niezbyt zdolnego rodzeństwa, ani trochę nie przemawiały do chłopaka. Było wręcz przeciwnie. Wizja bezsensownego biegania za niegroźnymi przestępcami wręcz odpychała go od tego zadania. Gdyby przypadkiem na nich wpadł, może i by nawet zainteresował. Bądź co bądź chłopak groził mu ostrym narzędziem. W takiej sytuacji zwykła chęć odegrania się mogłaby wziąć górę nad młodym Akimichim.
-Chyba nie jestem już wam potrzebny? – spytał trochę od niechcenia. Nie miał zamiaru dawać się dłużej tutaj zatrzymywać. Wolnymi krokami zbliżał się wieczór, a wraz z nim noc podczas której proste zabawy trwają w najlepsze. Powoli podniósł się z miejsca i zrobił dwa kroki w kierunku uzbrojonych po same zęby strażników. Zatrzymał się przed nimi na moment, by dokładnie przyjrzeć im się z bliska. Skoro zajmowali się tak ważnym zadaniem jak pilnowanie porządku w mieście kupieckim, złapanie dwójki bachorów nie powinno być dla nich wyzwaniem.
-Życzę powodzenia, a tymczasem będę się zmywał. – mruknął z delikatnym uśmiechem na twarzy. Narzucił kaptur na głowę, chowając pod czarnym materiałem siwe włosy. Dłonie wsunął głęboko do kieszenie i wyminął strażników zatrzymując się tuż za nimi. Przez moment zastanawiał się czy nie powiedzieć im dokąd planuje się udać. Tak na wszelki wypadek, gdyby mieli jeszcze jakieś pytania. Szybko odgonił tą myśl w niepamięć. Każdy potrzebuje nieco własnych tajemnic, szczególnie przed prawem. Poza tym ilu młodzieńców spędza wieczory w barach, pełnych bandziorów i starych alkoholików. Cicho westchnął pod nosem, dokładnie sprawdzając czy może jednak przypadkiem niczego nie zgubił, albo czy nie został okradziony. Co prawda napastnik nie miał do tego za bardzo okazji, ale mimo wszystko wolał się upewnić. Nie chciał stracić wszystkich swoich oszczędności. Kątem oka zerknął w kierunku uliczki, w którą uciekało rodzeństwo i wolnym krokiem zaczął iść przed siebie.
-Chyba nie jestem już wam potrzebny? – spytał trochę od niechcenia. Nie miał zamiaru dawać się dłużej tutaj zatrzymywać. Wolnymi krokami zbliżał się wieczór, a wraz z nim noc podczas której proste zabawy trwają w najlepsze. Powoli podniósł się z miejsca i zrobił dwa kroki w kierunku uzbrojonych po same zęby strażników. Zatrzymał się przed nimi na moment, by dokładnie przyjrzeć im się z bliska. Skoro zajmowali się tak ważnym zadaniem jak pilnowanie porządku w mieście kupieckim, złapanie dwójki bachorów nie powinno być dla nich wyzwaniem.
-Życzę powodzenia, a tymczasem będę się zmywał. – mruknął z delikatnym uśmiechem na twarzy. Narzucił kaptur na głowę, chowając pod czarnym materiałem siwe włosy. Dłonie wsunął głęboko do kieszenie i wyminął strażników zatrzymując się tuż za nimi. Przez moment zastanawiał się czy nie powiedzieć im dokąd planuje się udać. Tak na wszelki wypadek, gdyby mieli jeszcze jakieś pytania. Szybko odgonił tą myśl w niepamięć. Każdy potrzebuje nieco własnych tajemnic, szczególnie przed prawem. Poza tym ilu młodzieńców spędza wieczory w barach, pełnych bandziorów i starych alkoholików. Cicho westchnął pod nosem, dokładnie sprawdzając czy może jednak przypadkiem niczego nie zgubił, albo czy nie został okradziony. Co prawda napastnik nie miał do tego za bardzo okazji, ale mimo wszystko wolał się upewnić. Nie chciał stracić wszystkich swoich oszczędności. Kątem oka zerknął w kierunku uliczki, w którą uciekało rodzeństwo i wolnym krokiem zaczął iść przed siebie.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości