Targowisko

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Shinji

Re: Targowisko

Post autor: Shinji »

0 x
Takashi

Re: Targowisko

Post autor: Takashi »

Misja rangi D: Czarna strona biznesu - Takashi Uchiha
2/15


Cóż - marketing i jego prawa (i bezprawia) to odwieczny problem ludzkości. Otóż - jak wyważyć ceny produktów, aby były i zachęcające i dochodowe? Jak przyciągnąć uwagę konsumentów, ażeby zwiększyć swe zyski? Jak zarobić, aby się nie narobić? Pytania te, jakże trywialne, męczyły od zawsze i męczą głowy wszystkich, dla których handel jest źródłem utrzymania. Targowisko w portowym, handlowym mieście to istna kopalnia takich indywiduów, które to pytanie zadają sobie codziennie i odpowiedzi na to pytanie szukają iście empirycznymi metodami - sprawdzeniem w boju.
Jakkolwiek jednak marketing i handel nie byłyby ważne, dla Takashiego istotną rolę odgrywała jego przyszłość, a ta zależała od jego rozwoju. Rozwój zależał zaś zdobywania doświadczenia, które to zależne były od ewentualnych misji. Ciąg przyczyn i skutków mógłby ciągnąć się w nieskończoność, jednakże kluczowy jest punkt, w którym wyjaśniana jest przyczyna powstawania misji i zadań - otóż, są one wynikiem czyiś niespełnionych (z przeróżnych powodów) ambicji. I shinobi te właśnie ambicje ma spełniać... I kolejny etap wiązanki przyczynowo-skutkowej - motorem ambicji są silne uczucia, zazwyczaj opatrzone klauzulą negatywności. Zawiść, zazdrość, kłamstwo...
Sytuacja, która miała miejsce na bazarze tworzyła ogromne pole rozwoju. Pośród dwóch teoretycznie równorzędnych handlarzy, jeden ze względu na swą elitarność (aparycyjną, towarową) zdobywał przewagę ponad drugim. I co rodziło się w tym pierwszym? W rzeczy samej - zawiść i zazdrość. I tutaj młody Uchiha dostrzegł okazję.
Zbliżył się swym nieco skrytym krokiem, który przypominał sunięcie cienia, do straganu mniej atrakcyjnego kupca. W drodze jednak uświadomił sobie, iż... Nie za bardzo wie jak ma zacząć rozmowę. W końcu tego faceta nie zna... Niemniej, starał się nie patrzyć na obecne wydarzenia, a potencjalne ich długofalowe skutki. Zbliżył się do opustoszałego stoiska, rzucił wymowne spojrzenie w kierunku sąsiedniego, znacznie chętniej obleganego i rzucił w stronę kupca.
- Witam... - ponownie spojrzał w stronę stoiska obok. - Widzę, że interes się panu nie kręci. Konkurencja to trudne zjawisko... I bardzo brudne. Niemniej jednak, otwiera wiele możliwości. - zatrzymał się w mowie i przymrużonymi oczyma spojrzał w aparatu wzroku swego rozmówcy. - Widzę również, że potrzebuje pan pomocy kogoś, kto przewyższa możliwości i umiejętności standardowego handlarza. Potrzebuje pan shinobi. Potrzebuje pan mnie... Nieprawdaż?
0 x
Shinji

Re: Targowisko

Post autor: Shinji »

0 x
Takashi

Re: Targowisko

Post autor: Takashi »

Misja rangi D: Czarna strona biznesu - Takashi Uchiha
4/15

Takashi uważnie wysłuchał słów kupca, który najwyraźniej nie bardzo znał się na robieniu biznesu. Nie, żeby Uchiha był w tej kwestii jakimś wybitnym specjalistą, jednakże jako obserwator mógł dojść do pewnych konkluzji w tej kwestii. W każdym razie, podejście tego, nazwijmy to, biznesmena było przynajmniej zgubne dla jego interesów. Cóż rzec można - na znak zażenowania młodzieniec podniósł brwi i przyjął pełny politowania wyraz twarzy. Wykonał następnie kolejny wymowny gest - skierował wzrok na stragan konkurenta, przy którym znajdowali się klienci, a następnie spojrzał w stronę stojącego prawie samotnie handlarza naprzeciw niego. Zmierzył go wzrokiem od stóp do głów i ścisnął usta.
- Ależ ja panu wierzę. - odpowiedział znużonym głosem, bez przekonania. - Jednak fakty mówią same za siebie. Musi pan albo zmienić swą ofertę - zaproponować bardziej estetyczną broń, zmniejszyć cenę... - zatrzymał się i uśmiechnął wymownie. - Albo wyeliminować konkurencję. Myślę, że pomoc shinobi mogłaby okazać się zbawienna dla pana. Może należałoby zrobić reklamę? Użyć fortelu? Podstępu? Proszę pana... moglibyśmy podkopać opinię pana konkurenta. Społeczeństwo to narzędzie... trzeba z niego tylko umiejętnie korzystać. Czy jest pan gotów walczyć o swoje interesy?
0 x
Shinji

Re: Targowisko

Post autor: Shinji »

0 x
Takashi

Re: Targowisko

Post autor: Takashi »

Misja rangi D: Czarna strona biznesu - Takashi Uchiha
6/15

Czy naprawdę podszedł mnie psychologicznie jakiś osiwiały grzyb?
To pytanie zadał sobie Takashi, gdy tylko handlarz ujawnił swój nie do końca wyszukany fortel i zdemaskował swe zamiary. To naprawdę było żałosne zagranie z jego strony... Gdy tylko zatrzymał się w pierwszej części swej wypowiedzi, mina Uchihy była skwaszona, jednak aprobująca jego słowom. Mimo zażenowania i delikatnego poddenerwowania, chłopak dalej uważnie słuchał słów tego straganiarza. A te były... intrygujące, jednak wypowiadane z ust mężczyzny, który na co dzień zajmuje się sprzedawaniem oręża i jest raczej postrzegany jako niegroźny, zwykły mieszczanin, brzmiały one przerażająco. W tym ułamku chwili, umysł młodego shinobi wywiódł ogromny wniosek - okazuje się, że świat nie jest jedną zwartą całością, masą ludzi. Grupy, kasty i bandy mają swoje własne światy, swoje własne problemy. Tak jak klany shinobi walczą między sobą o władzę, dominację w skali makro, prowadząc otwarte wojny w których giną masy ludzi, tak i handlarz ma swoje problemy. I jak można dostrzec - w ich rozwiązywaniu wcale nie jest mniej finezyjni niżeli shinobi. Uknuł zapewne chytry plan, który pogrąży jego konkurenta na wieki... Ba, pogrąży - który bezlitośnie wyeliminuje jego konkurencję, kończąc żywot oponenta. I któż by się spodziewał, że zwyczajny kupiec może posunąć się do takich czynów!
Moralność to rzecz uznaniowa...
W każdym razie, starzec potrzebował deklaracji, jakoby Takashi aprobował jego planom. Młodzieniec bez wahania (jednak bez zbytniej, czyt. żadnej ekscytacji) odrzekł:
- Doprawdy... - zrobił krótką pauzę. - Skoro jeszcze nie pobiegłem zgłosić pana niecnych planów do kogoś kompetentnego ku karaniu za tak chore występki, logicznym jest chyba, iż jestem zainteresowany. - cierpko wysyczał swemu nowemu pracodawcy. - Imponuje mi pana przebiegłość... W każdym razie, słucham dalej.
0 x
Shinji

Re: Targowisko

Post autor: Shinji »

0 x
Shinji

Re: Targowisko

Post autor: Shinji »

0 x
Takashi

Re: Targowisko

Post autor: Takashi »

Misja rangi D: Czarna strona biznesu - Takashi Uchiha
14/15
Kroczył w kierunku straganiarza, który prowadził dysputę z tajemniczą postacią. Kiedy się zbliżył, dostrzegł na piersi tejże tajemniczej persony medalion, który wyglądał dosyć charakterystycznie... Biorąc pod uwagę specyfikę sytuacji, można by przypuszczać, iż jest to jakiś legat wyznawców Jashina. Kiedy zbliżył się do stoiska i dostrzegł wymowny gest, przyjął oczywiście postawę nieco bardziej otwartą i bez zawahania odrzekł.
- Ach, już nie ma problemu! Wszystko załatwione, dostawca poszedł na ugodę i wszystko się powiodło
Nie bardzo wiedział jak ma zagrać, gdyż warunki, w których się znajdował były przynajmniej niesprzyjające... Niemniej, na zakodowaną wiadomość wysłaną przez kupca shinobi odpowiedział twierdząco - również w kodzie.
0 x
Shinji

Re: Targowisko

Post autor: Shinji »

0 x
Takashi

Re: Targowisko

Post autor: Takashi »

Iście makabryczny widok, któremu przyglądali się wszyscy obecni na targowisku był czymś... niezwykłym. Życie zwyczajnego i spokojnego miasteczka, którego byt skupiał się na handlu i wymianie został zaburzony. W piękny, słoneczny i niczym nie wyróżniający się dzień, uliczki targowiska zostały zbrukane krwią. Krzyki handlarzy, zachęcających do kupienia właśnie ich produktów, tłoczący się ludzie, przybywające i wybywające karawany - wszystko to się zatrzymało. Bazar, który był centrum, niejako sercem całej osady stał się miejscem okrutnej kaźni. Bezwzględni Wyznawcy Jashina, którzy zdawali się nie mieć za grosz skrupułów, otoczyli kupca, który to tak chętnie odbierał innym konkurencję. Mimo, iż wszystkie oczy okolicy wbite były w zaistniałą sytuację, kultyści nie brali tego pod uwagę. Ich to nie obchodziło.
Bezwzględnie pochwycili niewinnego sprzedawcę i swój taniec śmierci rozpoczęli od przebicia go na wylot, naruszając serce. Krew siknęła z obszernej rany, a także wystrzeliła z ust zaatakowanego. Gdyby tego było mało, sekciarze nie poprzestali na nabiciu biedaka na ostrze - na ciało kupca spadła cała masa uderzeń, cięć i innych ciosów, które przerywały jego jęki i bóle. Kiedy już Jashiniści odstąpili od ciała zamordowanego, wszyscy mogli dostrzec zmasakrowane ciało, które jeszcze wiło się w agonii, powoli zionąc ducha. Kiedy oczy kupca finalnie się zamknęły... To był koniec.

Takashi przyglądał się tej okrutnej scenie z mieszanymi uczuciami. Pierwsze uczucie, które się pojawiło, to był wyrzuty sumienia. Kiedy oglądał jak kultyści dokonują ataku i morderstwa z najwyższym okrucieństwem, Uchiha zdał sobie sprawę z faktu, iż śmierć tego niewinnego człowieka to także jego wina, jeżeli nie jego wina w głównej mierze. Makabryczny widok zmasakrowanego ciała przyniósł jednak ciekawą konkluzję, która, mając na uwadze poprzednie losy shinobi i jego doświadczenia, jeszcze bardziej zahartowała jego ducha i charakter.
Takashi powiódł kolejny tok rozmyślań - czy naprawdę życie ludzkie ma jakąś wartość? I jeżeli ma, to jaką? Słowa kupca, który z pełną satysfakcją podpisał wyrok na konkurenta imponował Takashiemu. Dodatkowo fraza, którą wsparł swe okrucieństwo wyryła piętno w głowie młodego ninja, który zaczął ją kontemplować i rozwijać we własnych myślach.

Przetrwają tylko najsilniejsi
Czyż to nie jest kwintesencja ludzkiego żywota? Nie wiadomo, czy kupiec chciał tą frazą oddać jakiś głębszy przekaz, jednak pewnym jest, iż słowa te wpadły w ucho Takashiego i tam pozostały. Dopiero przyjęcie postawy zgodnej z tymi słowami rozwiewało wszelkie wątpliwości i dawało odpowiedź na wszelkie nurtujące pytania. W obliczu tego tekstu, który prawdopodobnie będzie towarzyszył młodemu (jeszcze) Dōkō, życie ma tylko jeden sens - dążenie do potęgi. I życie jako takie jest ogromnym spektrum tego zagadnienia - nie tylko jest samą drogą ku potędze, jest także jednorazowym wyskokiem innych żyć. Innych potęg.
Na świecie nie ma miejsca na litość. Na skrupuły. To, co zrobili Wyznawcy Jashina było naprawdę odrażające i okrutne, jednak tylko potwierdzało życiową tezę, czy może lepiej hipotezę - przetrwają tylko najsilniejsi. Pierwsze wrażenie spowodowało u Uchihy zemdlenie i zawroty głowy, jednakże kiedy zrozumiał przesłanie całej tej kuriozalnej sytuacji, natychmiast się pozbierał. Przyjął nowe myślenie, sfinalizował swą drogę do krystalizacji poglądów. Od dzisiaj młody Uchiha nie cofnie się przed niczym. Od dzisiaj nie ma takich terminów jak współczucie, litość, dobroć, empatia. Od dzisiaj jest tylko jedna droga, której finał da władzę i potęgę, a która będzie wymagająca i łamiąca serca i psychiki. Od dzisiaj Takashi Uchiha przyjmuje nową filozofię.

Przetrwają tylko najsilniejsi


. . . Po tym wszystkim, Uchiha podziękował kupcowi za współpracę i skrzętnie opuścił targowisko, które wciąż żyło publiczną kaźnią, dokonaną przez Kultystów Jashina. Musiał podjąć się kolejnej pracy, która miała mu przynieść rozwój... Ale gdzie takiej pracy szukać? Na myśl przyszła mu jedynie sławetna Świątynia Bishamona, której rezydenci powinni mieć jakieś zadania i prace w zanadrzu. Jego kroki podążyły więc w kierunku tejże sakralnej budowli, gdzie młodzieniec postanowił poszukać kolejnego zadania.


[z/t]
0 x
Ayato

Re: Targowisko

Post autor: Ayato »

Chłodnym wiosennym wieczorem, gdy słońce powoli chyliło się ku zachodowi, młody Akimichi przechadzał się pośród starych straganów. Ludzi obładowani ostatnimi zakupami powoli wracali do domów. Znikali gdzieś za zakrętami, a drogi stopniowo pustoszały. Podobnie było z kupcami, którzy zawijali swój interes, by wrócić z nim następnego ranka. Nie wielu pozostawało jeszcze na targu. Przechodni sprzedawcy antyków i chciwe szuje, chcące upchać zgniłe warzywa i owoce bezdomnym biedakom za kilka groszy.
W dłoni podrzucał czerwone jabłko dojrzałe w słońcu po całym dniu leżenia w skrzynce. Chociaż było przesiąknięte zapachem zgnilizny to nieskazitelnie czysta skórka błyszczała w promieniach światła. Zanurzył w nim delikatnie swoje zęby. Sok rozprysnął w ustach chłopaka, a błogi słodki smak zabrał go w krótką podróż w nieznane. Czuł jak coś za rękę ciągnie go do przodu, w głąb targowiska.
Mijał coraz to więcej straganów. Pomiędzy nimi wesoło biegały małe dzieci. Większość z nich wyglądała biednie. Stare postrzępione ubrania wyraźnie nie świadczyły najlepiej o ich sytuacji materialnej. Poza dziećmi były tu również zwierzęta. Te potrafiły nawet poruszyć lodowate serce chłopaka. Niewinne istoty, dręczone przez znacznie silniejszych ludzi. Niektóre strasznie poobijane, kulały na jedną czy nawet dwie nogi. Bały się nawet zbliżyć, by przypadkiem nie oberwać.
Zatrzymał się przy jednym ze straganów z rybami. Odór bijący od nich lub właściciela był nie do wytrzymania. Stary szczerbaty rybak w oliwkowej koszuli spod której wystawały jego włosy na klacie. Pojedyncze kłaki, leżały poprzyklejane do ryb, których nikt już nie chciał. Nic dziwnego. W pustych oczach iskrzyła się śmierć. Trucizna, która czekała na swoją ofiarę.
Białowłosy dla zabicia nieco więcej czasu, kupił dwa spore osobniki, które złapał za odpadający ogon i trzymał z dal od własnego nosa. Minął kilka straganów by usiąść na kamiennych schodkach, prowadzących do drzwi jakiejś kamienicy. Z kabury wyciągnął ostry kunai, którym zagrał na rybich łuskach, przejeżdżając po nich nożem. Wbił go tuż pod rybią płetwą i rozciął rybę na pół. Nieprzyjemny zapach wydobył się na zewnątrz, a kilka ostatnich posiłków podeszło mu do gardła. Z trudem powstrzymał się przed zwymiotowaniem. Nawet próba zatkania nosa niewiele pomagała. Palce przesiąknięte były zapachem ryby. Odrzucił ją na kamienny chodnik najszybciej jak tylko mógł i zagwizdał chcąc sprowadzić na siebie uwagę okolicznych psów i innych zwierząt.
Uśmiechnął się trochę od niechcenia, gdy został otoczony niewielką gromadką wygłodniałych istot, czekających na kolejną porcję ryby, którą trzymał w rękach. Chociaż zwierzęta były głodne, to żadne nie było na tyle zdesperowane by zaatakować białowłosego. Znały swoje miejsce w szeregu, przez co podobały mu się jeszcze trochę bardziej. Powoli szykując kolejną rybę, przyglądał im się z niewielkim zaciekawieniem.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Targowisko

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Pytania bez odpowiedzi?
Obrazek
[1/15]

Dlaczego Ayato postanowił stać się dobroczyńcą dla zwierząt? Nie był im niczego winien, a po targowisku włóczyło się równie wiele dzieci - zdaniem wielu ich życie było warte znacznie więcej, niż kulawego psa czy zawszonego kota. Białowłosy najwyraźniej sądził inaczej, a skoro stać go było na taką hojność, to czemu by nie? Przechodnie mieli przed sobą nietypowy widok, chuchro karmiąc inne ofiary losu. Gdyby jeszcze zaczął prawić im kazania byłby niczym pewien Franciszek... Tyle, że smród bijący z ryb skutecznie zniechęcał do oddychania, nie mówiąc już o otwieraniu ust.
I właśnie w takich okolicznościach ktoś zaczął przyglądać się Ayato. Młodzieniec poczuł na sobie wnikliwy wzrok, jakby ów osoba starała się przewiercić go na wylot. Tylko kto to był? I po co wpatrywał się z taką mocą w chudzielca z klanu akimichi? Gdy tylko zdecyduje się podnieść swoje krwiste oczęta, szybko dostrzeże dziewczynę* stojącą kilkanaście metrów przed nim. Wydawała się nie na miejscu ze swoim nietypowym ubiorem, drobną budową ciała... I na litość wszystkich bogów, dlaczego w jej spojrzeniu mieszało się przerażenie, zaskoczenie i niewyobrażalna ulga? Czyżby jedzenie z któregoś straganu jej zaszkodziło? Tyle pytań, a póki co żadnych odpowiedzi. Skoro niewiadomych jest już tyle, to czemu by nie dorzucić do nich jeszcze jednej? A właściwie dwóch...
Które z tej dwójki wykona pierwszy krok?

*jej wygląd - grafika na górze
0 x
Ayato

Re: Targowisko

Post autor: Ayato »

Nuda z czasem dopada każdego. Bez litości zmusza człowieka do czynów na które normalnie nie miałby ochoty. Czasami nawet taka zwykła strata czasu miała swoje dobre strony. Człowiek pogrążał się w beztrosce. Na jakiś czas odcinał się od rzeczywistości, nie przejmując się niczym. Nie przejmował się tym co było, ani co będzie. Dla Ayato był to przyjemny przystanek. Chwila wytchnienia w pędzącym, szalonym, pełnych głupich i nieprzemyślanych decyzji świecie młodzieńca.
Proste przestępstwa takie jak pobicie towarzyszyły mu na każdym kroku. Niektóre ku własnej uciesze, inne wywołane nerwami. Szczerze to trochę dziwił się, że ludzie potrafili zaakceptować to wszystko jak gdyby nigdy nic. Ani razu nikt nie przyszedł do niego ze skargą, ani razu nie został zatrzymany przez strażników. Z pewnością było w tym sporo szczęścia, ale czasem i ono się przydaje.
Zamyślony powoli zajmował się druga rybą. Pomimo wybuchowego charakteru robił to dosyć delikatnie. Oddzielił długi kręgosłup od mięsa, oskubując przy tym ości by niczego niepotrzebnie nie wywalać. Po małym kawałku odcinał surowe, gumowate mięso od skóry i rzucał je przed siebie, przyglądając się jak wygłodniałe psy walczą o kolejne, niewielkie kąski swojego dzisiejszego posiłku.
-Na co się gapisz? – warknął przez zaciśnięte zęby, gdy kątem oka dostrzegł przyglądającą się mu dziewczynę. Sprawiał wrażenie nieco zirytowanego, a szorstkie słowa tylko utwierdzały w tym przekonaniu. Może i mógł zignorować dziewczynę, ale jej spojrzenie było zbyt męczące. Aura bijąca od niej, przyciągała wzrok chłopaka. Zmuszała go do jakiegokolwiek kontaktu z dziewczyną, a tego nie lubił. Nie lubił, gdy ktoś w jakiś sposób wpływa na jego zachowanie. Zgiął w dłoni wyciągnięty z ryby kręgosłup, który najpierw wygiął się niczym łuk, a później z cichym trzaskiem złamał się. Kilka kropel wody wytrysnęło z niego tworząc ślady na chodniku przed chłopakiem. Ciężko było je dostrzec w syfie, które zrobiły tutaj zwierzęta.
Resztki ryby wyrzucił gdzieś na bok, a z palców strzepał krople klejącego się śluzu. To co po nim pozostało wytarł o spodnie i nachylił się nieco do przodu. Oparł łokcie o kolana i nachylił się do przodu. Uśmiechnął się delikatnie, ale nie z radości. Uśmiech chłopaka był przepełniony arogancją. Arogancją skierowaną prosto w stronę dziewczyny. Przyglądał się jej, tak jak ona to robiła, a nawet i intensywniej. Czerwone ślepia chłopaka skierowane prosto w oczy dziewczyny wręcz siłą starały się wedrzeć do jej umysłu, by cicho szeptać jej w głowie.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Targowisko

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Pytania bez odpowiedzi?
Obrazek
[3/15]
Huh... Zadziwiające, jak różnił się Ayato kiedy szło o traktowanie ludzi i zwierząt. Z nudów karmić weteranów ulicy, kulawych, chorych, bez perspektyw na lepsze życie, zaspokojenie ich głodu na krótką chwilę... Ale zajęcie się dziećmi? Pokazanie im lepszej drogi, pomoc w znalezieniu domu? Nie no, nieważne. Nikt mu za to nie płaci, a nawet jeśli ktoś zleciłby mu misję pod tytułem "Znajdź dom sierotom" najpewniej trafiłby do handlarzy żywym towarem. A może by się tak nie stało? Może chłopak obudziłby ukryte głęboko w nim pokłady empatii? Ale w tej chwili nie jest to rzecz najważniejsza.
Nieznajoma dziewczyna nadal wpatrywała się w białowłosego, ten warknięciem przyznał, że też zauważył jej obecność. Czas nadal płynął, bezpańskie psy poszły w inne części targowiska w poszukiwaniu kolejnego sponsora. Ich miejsce zajęły mniejsze drapieżniki, koci weterani ulicy. Ości, łuski, śluz, resztki resztek szybko znikały w ich pyszczkach. A dwoje nieznajomych sobie osób dalej toczyło pojedynek na spojrzenia. Naprawdę fascynujący widok dla postronnego obserwatora, o ile ktokolwiek zaprzątałby sobie głowę tym duetem. I w końcu jedna strona poddała się, robiąc pierwszy krok. Dosłownie, bo po nim nastąpiło kilka kolejnych, stawianych niepewnie, jakby cała osnowa rzeczywistości miała się nagle rozerwać, zabierając Ayato sprzed jej rąk. Tak się jednak nie stało, chłopak był nadal na swoim miejscu, a dziewczyna zatrzymała się dwa, może trzy metry od niego.
- Onii-san, to ty? - zapytała drżącym głosem.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości