Karczma "Kurinuka-me"

Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Shinji

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Shinji »

Shinji z uwagą słuchał wszystkiego co mu powiedziała Miwa. Mimo, że nie było w tym nic ciekawego to wiedza ta była mu potrzebna. Bez niej mogłaby być kicha. Krzątałby się wszędzie poszukując przeróżnych rzeczy zamiast od razu przynieść co trzeba. Niestety nie miał żadnego doświadczenia w obsłudze w jakiejkolwiek pracy gastronomicznej to też wszelkie wskazówki mogły okazać się cenne. Niestety takowych nie uświadczył. Może potraktował dziewczynę zbyt chłodnie? A może po prostu zraził ją do siebie wygibasami? Odpowiedzi trudno było się doszukać. W każdym razie nie zależało mu na jej atencji. Z rozważań wyrwało go przybycie 4 klientów. Było źle Miwa jeszcze nie wyszła z kuchni, a ktoś musiał przyjąć zamówienie. Jednak umowa to umowa. Ona miała przyjmować zamówienia by niczym się nie zdradzić. Tak to miało wyglądać i tego zamierzał się trzymać. Tylko ładnie się uśmiechnął do chłoptasiów, którzy usiedli przy stoliku. Jednak szybko zmienił zdanie. Co było wręcz do niego niepodobne. W końcu chłopcy mogli nabrać jakichś podejrzeń po dziwnym zachowaniu. Głos zmieniał się do pewnego stopnia i mógł imitować ten kobiecy tak więc mogli się nabrać. Nie pozostawało nic innego jak wziąć notesik w dłoń i ruszyć w ich kierunku. Poruszając z gracją pośladkami tak by naśladować ponętne ruchy poruszał się powoli w ich kierunku. Gdy już się tam znalazł jak najbardziej kobiecym głosem wybąknął:
- Czego sobie panowie życzą?
*Żeby się nie skapnęli*
0 x
Nanori

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Nanori »

D, kelnerka potrzebna od zaraz (11/15)
Jeden z czwórki mężczyzn, który wyglądał na przywódce, albo po prostu był najbardziej lubiany popatrzył nieufnie na ciebie jakby się domyślał po głosie, że coś tu nie gra. Jednak gdy jego wzrok padł na piersi naszego bohatera, jakkolwiek dziwne to nie było, zrezygnował z nieufności.
- No chłopaki, co bierzemy? Co nam panienka poleca? Jakiś dobry alkohol i strawę. Przybywamy z daleka i dawno nie mieliśmy nic porządnego w gębie.
Pozostała trójka zaczęła potakiwać głowami. Teraz z bliska możesz zauważyć, że są potężnej postury, najprawdopodobniej jacyś tragarze. Ciemnowłosy przywódca o niebieskich oczach wydawał się najmłodszy, a także nie brzydki. Jak cię interesują chłopcy to polecam serdecznie. Reszta już po 30, ale także niebrzydcy i ogólnie do siebie podobni. Najwyraźniej byli z jednej rodziny, ot taki mały interesik z dziada pradziada.
0 x
Shinji

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Shinji »

Shinji szybko wyłapał co spowodowało ufność mężczyzn. Trzeba było podbudować ten stan omamienia wzmocnieniem argumentu, który najwidoczniej do nich przemawiał. Oparł się o blat ściskając leciutko piersi od boków przez co jeszcze bardziej je wyeksponował. Postarał się naśladować te wszystkie zalotne panie.
- Słuchajcie chłopcy - jak najbardziej przysłodził - Mamy tutaj najlepsze trunki. Do wyboru do koloru. Jakie najbardziej lubicie, a sprawdzę na stanie. Jeśli nie to zaproponuję coś innego. Z tego co się orientuję nie dawno uzupełnialiśmy zapasy.
W głębi duszy modlił się o to by jednak przyszła koleżanka, która to ponoć miała przyjmować zamówienia, a postanowiła zagościć w kuchni. Istotne było by grać żelazną minę do złej gry. Tak więc głowa do góry cycki wypięte i za ojczyznę. W jego przypadku ród Uchiha. Trzeba było zachować piękny uśmieszek z lekkim przymrużeniem oczu w zalotnym ulocie przekazywanym panom przy stoliku.
0 x
Nanori

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Nanori »

D, Kelnerka potrzebna od zaraz (13/15) Wiec mężczyźni byli mega zadowoleni twoim zachowaniem i w ich interesie pozostawało, bo jak najdłużej z Tobą rozmawiać. Ale tylko jeden mówił, reszta wolała zdecydowanie popatrzeć i czasem szturchali kamrata, by zaczął nadawać na jakis temat, byle bys nie odchodził. - Ja i moi kuzyni jesteśmy rodzina zajmująca sie transportem ciężkich rzeczy. Niby nie łatwy kawałek chleba, ale nie narzekamy na biedę. Miwa w koncu wyszła z kuchni i to co zobaczyła nie spodobało jej sie bardzo. Zaraz przybiegła do was i złośliwym tonem powiedziała. - Szef cie wola Kio, zajmę sie naszymi gośćmi, a ty lepiej przygotuj sie na rozmowę. Z jej twarzy nie mogłeś odczytać żadnych przychylnych uczuć, wiec raczej nie bedziesz na nią czekać. Blondynka przejęła rozmowy i nie dając sobie w kasze dmuchać przyjęła zamowienie bez zbędnych ceregieli. Gdy zapisała w notatniku jakieś nazwy trunków i strawy udała sie jednak do kuchni, a dopiero potem do szefa. Ten był zajęty swoimi sprawami, wiec nie zauważył twojej obsługi, ale Miwa mu dokładnie opowiedziała.
0 x
Shinji

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Shinji »

- Cóż, przykro mi chłopcy. Ale muszę zmykać.
Czym prędzej Shinji udał się w wyznaczonym kierunku. Przede wszystkim miał pewne obawy. Czyżby jego zachowanie nie spodobało się szefowi? A może dziewczyna wróciła. Nie miał jak tego sprawdzić. Miał jedynie nadzieje na to, że dostanie zapłatę na odczepne bo jednak umowa to umowa. Zamówienie od klientów odbierał bo niestety dziewczyna postanowiła zasiedzieć się u szefa? Chyba tak skoro wiedziała o tym, że wzywa Shinji'ego. Cóż nie pozostawało nic innego jak zaprzestać zgadywania i po prostu udać się w tamtym kierunku z nadzieją, że dowie się o co może chodzić. Powolutku uchylił drzwi po czym zamknął za sobą by czasem nic nie uciekło poza pomieszczenie. Przykre ale prawdziwe.
- Słyszałem, że zostałem wezwany. Tak przynajmniej twierdziła Miwa
Mimo, że nie dało się usłyszeć żadnego strachu w głosie to wewnątrz chłopaka toczyła się mała bitwa. Jego ideologii samodoskonalenia się ze strachem, że być może nie otrzyma zapłaty.
0 x
Nanori

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Nanori »

D, kelnerka potrzebna od zaraz (15/15)
Mężczyźni niechętnie przywitali zmianę obsługi, ale tez nie narzekali. Gdy ty zas podeszles do szefa mogłeś zauważyć miedzy jego brwiami zmarszczkę. Najwyraźniej był zły na twoje postępowanie. Ale co sie dziwić, mimo twoich dobrych chęci naraziłeś jego biznes bardzo poważnie. Raczej nie bedziesz tutaj jakos bardzo miłe widziany, ale nie jest źle. Z kieszeni wyciągnął jakieś drobniaki, jezeli jestes bystry mozesz zauważyć 100 Ryo. Wyciągnął rękę i wręczył ci hajs. - Bierz to, ale skończ ta maskaradę. Nie potrzebuje nieposłusznej obsługi, a ty swoją lekkomyślnością naraziłeś moj biznes na szwank.
+20PH, 100Ryo
Dla mnie +10, 250Ryo
0 x
Shinji

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Shinji »

Shinji przyjął swoją dolę bez zbytniego entuzjazmu. Wiedział, że niestety tak to się skończy. Gdzieś tam wewnątrz siebie w głębi duszy czuł, że dostanie niesłuszny "opieprz" za to, że zajął klientów zanim Miwa postanowi łaskawie się ruszyć i ich obsłużyć. Tak czy siak swoje pieniądze dostał. Nie musiał się przy tym nawet zbytnio narobić. Nic tylko brać i nie żałować.
Była to jednak ostatnia jego przygoda w tej lokacji póki co. Nie dość, że naraził się pracodawcy to na dodatek zbliżała się wyprawa do kraju kupieckiego na którą nalegali przedstawiciele jego klanu. A wszystko przez cholerne postanowienie możnowładców. No cóż nie pozostawało nic innego jak wyruszyć do Ryuzaku no Taki i tam rozpocząć swój nowy rozdział w życiu. Wyszedł z karczmy i momentalnie udał się w kierunku szlaku transportowego...
0 x
Kin'yu

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Kin'yu »

Podróż do sąsiedniej prowincji nie trwała długo. Sogen i Ryuzaku no Taki dzieliła odległość wręcz śmieszna. Prowincja rodu Uchiha miała być naszym pierwszym ważnym punktem. przede wszystkim, zmieniliśmy krainę. Wietrzne Równiny były wyjątkowo malownicze. W porównaniu do kraju kupieckiego, nie dotarliśmy na razie do żadnego większego skupiska ludności. Nie zależało nam na tym. Dziewczyna pragnęła spocząć, toteż liczyliśmy, że przy trakcie głównym będzie jakaś karczma. Nie przeliczyliśmy się.
Prowincja była malownicza. Ładna, wpadająca w oko i ciesząca mój umysł. Sogen cieszył się wieloma wpływami. Uchiha mieli dostęp i do kraju kupieckiego, i morza, i innych prowincji, a nawet do terenów za murem. Tryb gospodarczy tego miejsca z pewnością nie mógł być zaściankowy. Położenie z pewnością należało do dobrego i tylko głąb nie umiałby wykorzystać tych terenów. Nic dziwnego, że Uchiha mieli potężną pozycję, a ich ród zajmował wysokie i zaszczytne miejsce na arenie dyplomatycznej. Nigdy nie widziałem przedstawiciela ich klanu, chociaż obili mi się o uszy. Czarne włosy, czarne oczy. Ciuchy różne, ale najczęściej też ciemne. Sprawowali władzę nad tą prowincją, więc spotkanie ich we własnej ojczyźnie było dość... banalne? Jeśli teraz mi się to nie uda, wrócę tu i w drodze powrotnej zawitam do większego miasta.
- Co tak cicho? - zagadnąłem dziewczynę. Narubi wcześniej nie miała problemów z nadmierną liczbą słów. Nie przeszkadzało mi to. Szczerze, lubiłem jej słuchać, no chyba, że plotła jakieś androny. Była zabawna, a większości swoich reakcji niezmiernie urocza. Nawet gdy mnie obrażała mogłem wziąć obrócić monetę i czerpać radość z jej przejęcia i nabuzowania. Ja, wiecznie opanowany i pewny swoich przekonań, nie mogłem pojąć jej nadmiernych i rozemocjonowanych stanów. Mimo wszystko polubiłem dziewczynę i towarzyszenie jej nie musiało ograniczać się do ciszy. Milczenie, faktycznie, było piękne, jednak wszystko co takowym jest w końcu się przejada. - Zbliżamy się do jakieś tawerny, będziesz mogła odpocząć.
Namida przez wzgląd na swe zmęczenie mówiła mniej. Taka była moja hipoteza, gdyż nie potrafiłem wynaleźć jakiejkolwiek innej. Wiadomość o noclegu powinna poprawić jej nastrój. Zresztą, przebyliśmy już jedną trzecią naszej trasy. W Sogen mieliśmy przenocować, a następnie wraz ze świtem ruszyć do Shigashi no Kibu. Taki dystans byłby osiągalny nawet dla zdeterminowanego wieśniaka, a co dopiero dla ninja. Jeśli tylko kunoichi odpocznie, ruszymy w dalszą drogę. Jeśli nie, postaram się jakoś ułatwić jej transport.
0 x
Narubi

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Narubi »

- Po prostu nie chcę palnąć jakiejś głupoty. Nie chcę Cię przypadkowo obrazić - odparłam, założywszy ręce na głowę. Rzeczywiście, widziałam tą tawernę już wcześniej, więc bez problemu potwierdziłam słowa swojego towarzysza skinieniem głowy. Często to robiłam, bo nie było potrzeby wyrzucać z siebie potoku niepotrzebnych słów. Chociaż jeśli mowa o niepotrzebnych słowach, to dzisiaj po prostu miałam jakąś chwilę słabości. Ogólnie byłam bardzo małomówna i nie odzywałam się do nikogo, jeśli mnie nie zapytał i jeśli to nie było konieczne. Teraz jednak zwyczajnie opowiadałam o wielu, wielu rzeczach nieznajomej mi osobie. Mój charakter zaczynał się zmieniać i w stosunku do Kin'yu prawdopodobnie już nigdy nie będzie taki sam jak byłby w stosunku do nieznajomej osoby. Doszliśmy do karczmy, ale ja stanęłam jak wryta, a w mych oczach pojawiło się coś na wzór przerażenia pomieszanego z rezygnacją. Nie. Nie zobaczyłam Czerwonowłosego ani innej osoby, która by mi w jakiś sposób zagrażała. Coś sobie po protu uświadomiłam. Obeszłam budynek i siadłam, oparłszy się plecami o jedną boczną ścianę. Miałam nadzieję, że nikt mnie tutaj nie znajdzie. Dla mężczyzny mógł to być bardzo niezrozumiały widok i czyn, jednak ja nic nie chciałam powiedzieć. Siedząc tak postanowiłam trochę odpocząć. A właściwie zamierzałam spędzić noc właśnie w tym miejscu. Nie zamierzałam nawet wchodzić do środka.
- Przepraszam - powiedziałam i poruszyłam dwa razy dłonią tak, jakbym chciała odgonić jakąś muchę czy innego natręta. To oczywiście był znak do tego, żeby sobie poszedł i zostawił mnie samą. Jednak nie byłam na niego zła ani obrażona. Liczyło się dla mnie tylko jego dobro - Wejdź do środka. Zamów sobie coś dobrego. Zjedz, załatw potrzeby fizjologiczne. No i idź spać. Jutro trzeba być wypoczętym. Ja się tutaj prześpię.
Mówiąc o potrzebach fizjologicznych miałam na myśli każdą potrzebę. Zarówno siku jak i kupę jak i nawet te z zakresu relacji damsko-męskich, seks, pieprzenie, konia walenie i te sprawy. Niech robi na co ma ochotę. Ja tutaj poczekam.
0 x
Kin'yu

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Kin'yu »

Naprawdę? Nie odzywała się tylko dlatego, żeby mnie nie urazić? To dość dziwne, zważywszy na wszystkie jej niemiłe słowa w stosunku do mnie. Racja, miała przestać mnie wyzywać, ale dlaczego od razu zakończyć wypowiadanie się? Jej metoda samokontroli przypominała mi stare przysłowie. Chyba wylała dziecko z kąpielą, pochopnie podejmując dość trudne postanowienie. Na mojej twarzy wymalował się wyraz zdziwienia. Przez moment nie wiedziałem nawet jak skomentować jej problem. Podrapałem się po głowie, uniosłem wyżej jedną brew i wreszcie się odezwałem.
- Nie dajmy się zwariować. - mruknąłem mówiąc znany związek słowny. - Jeśli palniesz głupotę, zniosę to bez uniesienia. Natomiast przypadkowe urazy są w twoim przypadku, mówiąc szczerze, niespotykane. Wszystkie swoje złośliwe komplementy wygłaszasz świadomie i prosiłem zaprzestania ich tylko z tego powodu. Jeśli chodzi o całą resztę, jestem otwarty na dyskusję.
Następnie zbliżyliśmy się do domu gościnnego. Na trakcie noc była o wiele bardziej niebezpieczna niż sądzili wieśniacy. Taki dom stanowił doskonałą ochronę przed zmianami temperatury, nagłymi opadami, a przede wszystkim dzikimi zwierzętami. Ludzie, którzy znajdowali się w środku, mogli być różni. Od przemiłych i niezwykle gościnnych, po zapatrzonych w siebie gburów, liczących każde ryo i mających nadzieję na stuprocentowe napiwki za ich obowiązki, wykonywane zresztą byle jak. Również towarzysze, którzy mogli się nam trafić w tym przybytku, pozostawali dla mnie kompletną zagadką. Jak znam życie, wejdziemy tu, zamówimy pokój lub dwa i zaśniemy. Wstaniemy rano i odejdziemy, bez zbędnych interakcji. Zaraz, co?
- Zwariowałaś? - zapytałem szczerze zdziwiony. W jej stanie nocowanie na dworze było chyba najgłupszą z możliwych opcji. Tak, to bardzo dosadne słowa, ale i całkowicie prawdziwe. Spanie tuż obok sprawdzonej przez niej karczmy? Co ona miała w głowie, siano? Zaraz się zaziębi, a i bez łoża nie wypocznie wreszcie. Nie chodziło tylko o fizyczną sferę, lecz także psychikę. Niech poczuje ciepło, miękkie posłanie, na którym zaśnie prędko i wreszcie uwolni się od problemów dnia zeszłego. Co z nią było nie tak, że nie chciała tu nocować? - Nocujemy oboje, jestem twoim strażnikiem i nie widzę innej opcji. Czemu jednak nie chcesz wejść do środka? Nie mów, że chodzi o te ryo, które mi oddałaś. Jeśli tak, opłacę nocleg, z twojej zresztą sumki. No, długo mam ciebie namawiać?
Jej wypowiedź kompletnie zignorowałem. Nie miałem zamiaru rozdzielić się z nią tylko dlatego, że pojawiły się nagłe, bezsensowne komplikacje.
0 x
Narubi

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Narubi »

- Ale ty jesteś głupi! - wykrzyczałam mu w twarz. To był kolejny mój wybuch. To była kolejna próba odzyskania swojego wrednego charakteru. Bycie wredną to chyba jedyne co mi wychodziło, a gdy nie mogłam ... to po prostu byłam zagubiona. Dobre uczynki innych ludzi traktowałam jako coś w rodzaju długu, który kiedyś będę musiała spłacić. Nie doświadczyłam ich wiele, więc miałam stosunkowo czyste konto. Teraz jednak to konto po prostu przekraczało moją zdolność kredytową. Długi rosły i rosły, a ja nie mogłam w żaden sposób ich spłacić. Podobny dług zaciągnęłam u Iwaru i pewnie dlatego byłam gotowa oddać całą siebie Pannie Waneko - Naprawdę jesteś głupi! Masz rację ... zapłaciłam ci i to były moje ostatnie oszczędności. Nie mam ani na jedzenie ani na wynajem pokoju.
Dokładnie o to chodziło. Zdałam sobie z tego sprawę, kiedy byłam jakieś 50 metrów od karczmy. Brak pieniędzy uniemożliwiał jakiekolwiek działanie, bowiem ludzie nie chcieli za darmo dawać posiłków, obsługiwać gości czy odstępować miejsca do spania. Kin'yu jednak idealnie zgadł o co mi chodzi. Miał talent nie tylko do manipulowania moimi myślami, ale także do odczytywania ich. To było przerażające ... trochę. Wstałam jednak i patrząc na niego świdrującym spojrzeniem, znowu podniosłam na niego głos:
- Głuptas! Głupek! Idiota! Debil! - znowu go obrażałam, jednocześnie jednak pomału traciłam nad sobą kontrolę. Być może jednak nieświadomie obrażałam go zwyczajnie na pokaz - Okazałeś mi tyle ciepła, a jak widzisz ... ja potrafię Cię tylko obrażać. Nie jestem w stanie zwrócić tego długu, a ty każesz mi jeszcze zaciągać kolejne długi w postaci pieniędzy? Głupek. Myślisz, że będę mogła to kiedykolwiek oddać? Musiałabym chyba sprzedać swoje życie, ciało i duszę, tylko kto by to chciał?
I znowu wywołał potok negatywnych słów, jednak nim zdążył coś powiedzieć, ja zrobiłam coś czego nigdy bym się po sobie nie spodziewała. Podeszłam do niego i objęłam go ramionami, mocno tuląc. Nie wiedziałam czy robię to dlatego, że zwyczajnie mnie pociąga czy dlatego, że uważałam, że tak mogę mu się odpłacić czy może dlatego, że traktowałam go jak starszego brata (a traktowałam? nie wiem). No i masz ci klopsik. Mój mózg całkowicie się już przepalił. To był ... bardzo tragiczny dzień. Najpierw karczma w Ryuzaku no Taki, a tak dwóch kolesi - Czerwonowłosy i Białowłosy. Potem arena i szybka porażka. Strach, który zagnał mnie na plażę i spotkanie Kin'yu. To wszystko niezmiernie mocno oddziaływało na moją psychikę.
- Głupek! - powtórzyłam, tuląc go i jednocześnie błagałam - Pociągają mnie kobiety. Kocham Iwaru. Nie każ mi się w sobie zakochiwać ...
0 x
Kin'yu

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Kin'yu »

Znowu?
Jedna myśl ponownie zakłębiła się w mojej głowie. Czy ona naprawdę nie potrafiła wytrzymać bez tych infantylnych wybuchów? Jej powaga i prawdziwa złość, którą wywołałem moim żądaniem były zaiste zabawne. Czułem się niczym archont, albo innym wielki demiurg. Jakbym wpływał na nią coraz bardziej, choć wcale mi na tym nie zależało. Nie czułem chęci zirytowania tej dziewczyny, Narubi jednak potrafiła wyciągnąć z moich wypowiedzi coś, co prowokowało u niej te wybuchy. Pierwsze wykrzyknienie, jak zawsze zresztą, zdziwiło mnie. Jednak sekundę później wiedziałem, że będzie musiała powtórzyć to przynajmniej kilka razy, a potem wyrzuci mi coś zupełnie innego. Stałem więc, nieco rozbawiony, nieco urażony, ale z miną obojętną, i czekałem na dalszy rozwój sytuacji.
- Jak mówiłem, z tego przychodu mam zamiar opłacić nasz nocleg tutaj. Czy tego chcesz czy nie, bo to teraz moje pieniądze. - wycedziłem przez zęby. Wypowiedź miała ton opryskliwy, choć w głębi duszy chciało mi się śmiać. Na moment miałem twarz poważną, ale po chwili wyszczerzyłem się ponownie. Narubi oglądała moje bielutkie zęby już któryś raz z rzędu. Ciekawe co myślała o mojej reakcji na jej uwagi.
Nie byłem ani skąpcem, ani rozrzutnikiem. Ufundowanie jej łóżka nie musiało być drogie. Pokój dwuosobowy zazwyczaj był tańszy niż jedynka, nawet z małym łóżkiem. Skoro rzuciła mi kasę na wyprawę czułem się do tego w pełni zobowiązany i nawet jeśli miałbym jej użyczyć swojego materaca, a samemu spać na podłodze, nie widziałem w tym niczego niestosownego. Wspólny sen, albo sytuacja odwrotna też mi nie przeszkadzały. Choć byłem z wysokiego rodu, przywykłem do nocowania w sieniach, a nawet lichych chatkach, w których wiatr świszczał. Spędziłem pół dzieciństwa na wybrzeżu z biedakami, a ta teraz próbowała wpoić mi, że wspólny pokój jest poza jej realiami.
Obrażała mnie, ale nagle przestała. W zasadzie w jednej wypowiedzi naprostowała swoje zachowanie, może i nie przeprosiła, ale zreflektowała się. Nie wiadomo czemu, doceniła moje starania i dobre uczynki, a następnie potępiła samą siebie. Zaczęła mówić coś o jakimś długu, jak gdyby świat ograniczał się tylko do spłacania usług i oddawania sobie pieniędzy. Westchnąłem ciężko, pokręciłem głową i spojrzałem jej w oczy. Czy naprawdę miała mnie za wyrachowanego poborcę? Czy nie udowodniłem już jej, że pieniądze są bardzo przyjemne, ale nie muszą grać pierwszej roli w moim życiu? Lekko załamany jej zachowaniem stałem, a potem już kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić.
Nagle zbliżyła się do mnie, tuląc do torsu. Zdziwiony przez pierwsze sekundy nie wiedziałem co zrobić. Refleksja nadeszła sama. Moje ramiona również otoczyły jej plecy, jedna ręka zatrzymała się w pasie, a druga powędrowała na głowę. Muskałem jej włosy, te aksamitne kosmyki, i gładziłem je. Jej uścisk był mocniejszy od mojego, jednak podejrzewam, że to kwestia obyczajów. Nie lubiłem ściskać do siebie dziewczyn. Robiłem to dość delikatnie, ale na tyle mocno, by czuły moją osobę.
- Nie wszystko jest na sprzedaż i nie warto domagać się zapłaty za każdy swój uczynek. Dobro, nawet jeśli nie wróci, jest wystarczającą nagrodą. - wyrecytowałem z własnej głowy. Co to za wiersz? Nie wiem. Może coś, co napisałem sam? Nosiłem przecież ze sobą notatnik, w którym czasami zapisywałem wiersze, myśli, albo notki dotyczące obecnych na dany moment wydarzeń. Powrót do takich rzeczy był zazwyczaj przyjemny, ale w tej sytuacji uczucie to było wyjątkowo spotęgowane. - Nie obdarzaj mnie uczuciem, jeśli nie chcesz. Nie wymagam od ciebie żadnej zapłaty, prócz ciepłej atmosfery.
0 x
Narubi

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Narubi »

Opryskliwy ton głosu oznajmiający, że to jego pieniądze i może robić sobie z nimi co chce i akurat chce mi ufundować pokój uderzył we mnie i nagle pojęłam, że słuchanie takiego tonu jednak do najprzyjemniejszych czynności na świecie nie należy. Ciekawe czy będzie też żądał zwrotu tych pieniędzy? Jeśli tak, to zwyczajnie mu je oddam. To nie było dla mnie problemem. Potrzebowałam tylko trochę czasu, by zgromadzić odpowiednią sumę. Objęłam go w końcu, a on odwzajemnił się tym samym. Gładził mi włosy i delikatnie trzymał. Czułam na sobie jego oddech, a on prawdopodobnie czuł mój. Moje tętno przyspieszało. Strasznie się denerwowałam czyniąc taki prosty gest. Nie musiałam go kochać. A przynajmniej tak twierdził. To jednak nie było takie proste. Miłość przychodzi zazwyczaj niespodziewanie, ale ludzie kochają nas za to jacy jesteśmy. Ja natomiast zakochiwałam się w tym chłopaku - chyba zakochiwałam, bo pewności we mnie nie było - dlatego, że był taki jaki jest. Prosząc o to, by mnie do tego nie zmuszał prosiłam go nie o to by tego nie robił świadomie, ale o to, by stał się taki w jakim zakochać zwyczajnie nie będę się potrafiła. Ale czy tak na prawdę chciałam, żeby się zmienił? Czy może wolałam, by pozostał taki jaki jest teraz? Ciepły, opiekuńczy, niesamowicie wyrozumiały, inteligentny i zdecydowany, może nawet dominujący. Były to piękne cechy i na prawdę przemawiały do mnie. Nawet jeśli ich właścicielem był mężczyzna. Staliśmy tak wtuleni w siebie aż chłopak nie postanowił mnie puścić. Ja nie zamierzałam trzymać go w objęciach na siłę, jednak nie zamierzałam też rezygnować z tej krótkiej chwili zapomnienia dobrowolnie. Niech on podejmie decyzję. Gdy już mnie puścił, to po prostu zapytałam:
- Będę musiała Ci oddać kiedyś za ten pokój?
Proste pytanie. Prosta odpowiedź. Niemalże techniczne. Tak albo nie. Faceci chyba takie lubią, nie? Dałam mu się prowadzić. Niech on załatwia formalności skoro to on właśnie dysponuje swoimi pieniędzmi. Ja się dostosuję. Oczywiście nie wiedziałam o tym, że chłopak może chociażby spać na podłodze, ale na upartego ja także bym mogła. Co za różnica? Jeśli on gdzieś poszedł to ja poszłam za nim, trzymając się jakiś metr za jego plecami.
0 x
Kin'yu

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Kin'yu »

Miała okazję poznać mnie z kilku stron. Zdecydowana, opanowana, zirytowana. Nie mogłem pojąć większości jej reakcji i niejednokrotnie Narubi powodowała u mnie zdziwienie. Często brak pojmowania jej logiki był połączony ze śmiechem. Lubiłem reagować pozytywnie. Należałem do person spokojnych, usposobionych na tyle pokojowo, by nie dać wyprowadzić się z równowagi, lecz obdarzonych zawiścią, która objawiała się w niektórych chwilach. Podejrzewałem, że moja wypowiedź sprzed kilku minut dała dziewczynie zupełnie inne odbicie mojej osoby. Nie spotkałem się jednak z odrzuceniem, lecz ciszą. Dziwne. Przeszkadzała mi ona w tej osóbce. Niewiasta była głośna, agresywna i niepotrafiąca zapanować nad swoim temperamentem. Teraz, wyciszona, psuła mi jej obraz. Może już ją zaszufladkowałem?
Trwaliśmy w uścisku dobrą chwilkę. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, bo po minucie głaskałem ją już machinalnie. Cisza zbiła mnie z tropu. Zastanowienie i chwilowa niepewność zajęły mnie na następne minuty. W końcu powróciłem do rzeczywistości i lekko zdziwiony, że Narubi jeszcze mnie trzyma, puściłem ją. Moje dłonie dość delikatnie oddaliły się od jej pleców. Spojrzałem jej w oczy i uśmiechnąłem się. Nie miałem zamiaru trwać tutaj w nieskończoność, ale sprawienie jej przykrości było mniej bliskie memu sercu.
- Nie. - mruknąłem z uśmiechem. Na mojej twarzy odmalowała się radość. Chwyciłem dziewczynę za rękę, ponownie przyciągnąłem do siebie i przytuliłem, tym razem na krótką chwilę. Dlaczego? Z dziwnych powodów chciałem okazać jej jeszcze trochę czułości. Następnie, jakby udając, że nic tutaj nie zaszło, ruszyłem do karczmy. Wytężyłem słuch, aby mieć pewność, że Namida podąża mym śladem. Kiedy znaleźliśmy się w środku zbliżyłem się do lady i cichutko zagadałem barmana. Ten wskazał mi schody i mruknął coś o drzwiach na końcu korytarza. Zadowolony odwróciłem się do Narubi, a następnie wskazałem schody.
Dostanie się do pokoju zajęło nam kilka minut, choć po skrzypiących schodach szło się niepewnie. Kiedy znaleźliśmy się na końcu korytarza, ponownie uśmiechnąłem się do dziewczyny. Sam nie wiedziałem jaki pokój dostaliśmy. Właściciel mógł sugerować się dwójką i albo dać nam jedno łóżko, albo i dwa. Szczerze, nie miałem nic przeciwko obu wariantom. Tuż przed wejściem zatrzymałem się, a następnie otworzyłem drzwi. Kunoichi miała wejść pierwsza.
- Damy mają pierwszeństwo. - powiedziałem głosem ciepłym, a następnie kiwnąłem głową. Niech ona wejdzie.
0 x
Narubi

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Narubi »

Puścił mnie, by następnie znowu objąć. Następnie puścił. Przyznam się szczerze, że tym razem i ja byłam nieźle zaskoczona. W sumie myślałam, że po prostu mnie puści i pójdziemy już do karczmy, a następnie zamówimy sobie coś do jedzenia czy picia, a następnie pokój. On jednak drugi raz, chociaż krótko jak się okazało, znowu mnie przytulił. Weszliśmy do karczmy. Był to bardzo, ale to bardzo ładny budynek podzielony na dwie części. Przy jednej był szynkwas i zapewne właściciel tego majątku. Tak właśnie się udaliśmy i Kin'yu jak prawdziwy mężczyzna poszedł rozmawiać. O czym rozmawiał? Od razu o pokoju. Szczegółów niestety nie słyszałam, ale podniesiony głos właściciela jasno mówił, że mieliśmy iść na górę po schodach i jakieś drzwi otworzyć. O co innego mogło chodzić jak nie o pokój. Szłam więc za Kin'yu po schodach zupełnie nieświadoma tego do jakiego pokoju przyjdzie mi wejść. Schody skrzypiały, a wszystko wokół było zrobione z drewna. No może nie wszystko, a większość. Widziałam też mnóstwo pokojów. Być może były tutaj od zawsze, jednakże nie wydawało mi się. Właściciel zapewne nie był głupi. Wiedział, że jego interes dobrze idzie więc powinien zwyczajnie rozbudowywać swój budynek i ulepszać jego standard. Pokój, który dostaliśmy jak się okazało był nowym pomieszczeniem, którego wcześniej nie było. A przynajmniej tak głosił napis na tabliczce. Było tam napisane coś w stylu "Nowy Pokój bla bla bla". Nie wczytywałam się, mogło to znaczyć tylko jedno. Pokój ten rzeczywiście był nowy. Moja ciekawość została rozbudzona i chciałam, by Kin'yu jak najszybciej otworzył drzwi, wszedł do środka, a ja za nim. Szłam bowiem za nim cały czas i nic nie wskazywało na to, że to się zmieni. On jednak nazywając mnie damą, polecił, bym to ja weszła jako pierwsza. Oczywiście mi taki układ jak najbardziej odpowiadał. Weszłam więc do tego pokoju (uwaga: obrazek może nie przedstawiać faktycznego wyglądu pomieszczenia). Oczy od razu zalał mi ten cały róż. Po prostu bardzo wyszukany, niemalże królewski, różowy pokój. Niczym nie przypominał prostego stylu i wystroju pozostałej części karczmy. Nie byłam w innym pokojach, jednakże przy innych drzwiach nie było napisu "Nowy Pokój bla bla bla". Zatem podejrzewałam po prostu, że pokój ten jest nowy i przeznaczony dla specjalnych gości i przez to niemiłosiernie drogi. Trochę głupio mi się zrobiło, że Kin'yu wynajął dla nas taki luksusowy apartament z pięknym żyrandolem, w którym już płonęły świece i wszystko pięknie oświetlały (gramy w czasach, kiedy nie wynaleziono jeszcze prądu, nie? :D), z pięknymi i zapewne drogimi, białymi, puchatymi dywanami. Z różowymi zasłonami i dużymi oknami, które w dzień przepuszczały bardzo dużo światła. Obok łóżka stały dwa krzesła i dwie szafki, po jednej sztuce na każdą stronę, a także mały stolik przed samym łóżkiem. No właśnie łóżko! Tutaj mieliśmy trochę pecha, bo było jedno dwuosobowe, ale niezwykle piękne. Dla takiego łóżka można było przeboleć wszystko. Nawet wspólne spanie. Nie potrafiłam sobie odmówić tego, by się na nim nie położyć i nie usnąć.
- Chodź szybko! Zobacz! - zawołałam radośnie do Kin'yu. Pokój był bowiem naprawdę piękny, a ja nie przywykłam do takich luksusów. No i nagle w oczy rzuciło mi się to. Różne dziwne zabawki. Byłam inteligentna i od razu wiedziałam do czego to służy i od razu skojarzyłam z jakim pokojem mam do czynienia. Tak chciał pogrywać? Dobrze! Wypomniałam mu to gdy tylko znalazł się obok mnie - Zboczeniec! Świntuch!
Aż we mnie kipiało. Przytulanie było całkiem fajne i miłe, ale coś takiego? Czyżbyśmy nie za szybko rozwijali naszą znajomość? A może pod pojęciem "ciepła atmosfera" chodziło mu właśnie o coś takiego? Aż mi się gorąco zrobiło i zaczęłam się pocić. Ciężko było stwierdzić czy byłam podniecona czy może przerażona czy może i jedno i drugie.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sogen [394 r.]”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości