Lokal Muraia
Re: Lokal Muraia
Tak więc demonstracja jej umiejętności zakończyła się i prawdę powiedziawszy, Kira była z siebie bardzo zadowolona, bo wyraźnie widziała po reakcji Muraia, że udało jej się go zainteresować. Przynajmniej on jeden był zadowolony z jej osiągnięć, które przecież nabyła ucząc się samodzielnie, bo jej własna rodzina zabroniła jej tego, uważając ją za niegodną i surowo ukarała, gdy się o wszystkim dowiedziała. Dziewczynka już nie będzie musiała się ukrywać, a co najlepsze, będzie miała do pomocy wyszkolonego shinobi, który jej w każdej chwili pomoże. Czy mogło być lepiej? Póki co, do jej z całą pewnością wystarczyło i zamierzała się cieszyć każdą chwilą.
Kiedy Murai ruszył do domu, dziewczyna podeszła jeszcze do miski z wodą i przewróciła ją tak, żeby ciecz zalała spalone miejsce po jego wcześniejszym treningu. Może jak się podleje, to coś jeszcze tu wyrośnie. Gdy opróżniła naczynie, wzięła je ze sobą do domu, zostawiając w przedpokoju wraz ze swoimi butami, po czym zamknęła za sobą drzwi i ruszyła do kuchni, gdzie Murai już się uwijał przy piecu, smażąc coś na patelni. Po zapachu odgadła, że to warzywa, więc grzecznie podeszła do stołu i usiadła na krześle, czekając aż jej opiekun skończy pichcić. Wpatrywała się w pudełko z podejrzanymi czekoladkami, które nadal leżało na blacie i tylko ją kusiło. Jak każde dziecko lubiła słodycze, ale ostrzeżenie, że mogą być zatrute nadal tłukło jej się w głowie i rozsądek walczył w tej chwili z łakomstwem. Nie pomagał jej w tym burczący żołądek. Żeby zająć myśli czymś innym, Kira spojrzała na Muraia.
- Zjesz ze mną? - Zapytała, przyglądając się mu uważnie.
Ostatnio wykręcił się tym, że nie był głody, ale teraz nie bardzo będzie miał szansę powtórzyć to samo, zresztą nawet jak powie prawdę, że nie musi jeść, to Kiry to nie obejdzie, w końcu już wcześniej jej powiedział, że nie ma organów, więc fakt braku żołądka, czy coś nie byłby jakoś taki dziwny, tylko gdzie trafiła ta herbata, którą wcześniej wypił? Kira ziewnęła. Była zmęczona tymi kilkoma godzinami, a to dlatego, że nie odzyskała jeszcze pełni sił po ucieczce z domu. Będzie musiała porządnie się wyspać przez noc.
- Eh. Niby kilka technik, ale czuję się wyczerpana. - Wyznała ze smutkiem. - Będę musiała solidnie nad sobą popracować.
Kiedy Murai ruszył do domu, dziewczyna podeszła jeszcze do miski z wodą i przewróciła ją tak, żeby ciecz zalała spalone miejsce po jego wcześniejszym treningu. Może jak się podleje, to coś jeszcze tu wyrośnie. Gdy opróżniła naczynie, wzięła je ze sobą do domu, zostawiając w przedpokoju wraz ze swoimi butami, po czym zamknęła za sobą drzwi i ruszyła do kuchni, gdzie Murai już się uwijał przy piecu, smażąc coś na patelni. Po zapachu odgadła, że to warzywa, więc grzecznie podeszła do stołu i usiadła na krześle, czekając aż jej opiekun skończy pichcić. Wpatrywała się w pudełko z podejrzanymi czekoladkami, które nadal leżało na blacie i tylko ją kusiło. Jak każde dziecko lubiła słodycze, ale ostrzeżenie, że mogą być zatrute nadal tłukło jej się w głowie i rozsądek walczył w tej chwili z łakomstwem. Nie pomagał jej w tym burczący żołądek. Żeby zająć myśli czymś innym, Kira spojrzała na Muraia.
- Zjesz ze mną? - Zapytała, przyglądając się mu uważnie.
Ostatnio wykręcił się tym, że nie był głody, ale teraz nie bardzo będzie miał szansę powtórzyć to samo, zresztą nawet jak powie prawdę, że nie musi jeść, to Kiry to nie obejdzie, w końcu już wcześniej jej powiedział, że nie ma organów, więc fakt braku żołądka, czy coś nie byłby jakoś taki dziwny, tylko gdzie trafiła ta herbata, którą wcześniej wypił? Kira ziewnęła. Była zmęczona tymi kilkoma godzinami, a to dlatego, że nie odzyskała jeszcze pełni sił po ucieczce z domu. Będzie musiała porządnie się wyspać przez noc.
- Eh. Niby kilka technik, ale czuję się wyczerpana. - Wyznała ze smutkiem. - Będę musiała solidnie nad sobą popracować.
0 x
Re: Lokal Muraia
Gotował rzadko. Od dłuższego czasu wcale, mimo tego nadal miał pewną wprawę. Żyjąc w zorganizowanym społeczeństwie musiał wyrobić u siebie odpowiednie umiejętności i przyswoić niezbędną wiedzę. Tą o gotowaniu czerpał z kilku książek temu poświęconych, które teraz zajmowały najniższą półkę na regale w jego pokoju. Wyuczone niemalże na pamięć nie miały dla niego większej wartości, jednak zawsze mógł ich potrzebować. Nie potrzebował. Warzywa się smażyły a Kira zgodnie z jego oczekiwaniami poszła usiąść przy stole, wcześniej zahaczając o kuchnię, najpewniej by sprawdzić co będzie jej dane jeść. Chyba zaakceptowała przyrządzaną przez Muraia potrawę, zresztą nie miała innego wyboru. To on decydował o wszystkim, co dzieje się w tym domu i coś takiego jak posiłek wyjątkiem nie było. Dziewczynka zadała pytanie, na które odpowiedź była oczywista z punktu widzenia Muraia. Kira faktycznie nie wiedziała o tym, że jego żołądek również został zastąpiony przez nici. Może i powiedział jej o tym, ze niektóre organy zniknęły, ale chyba nie doprecyzował które zostały.
- Zjesz sama, ja nie jestem zmuszony do regularnych posiłków. Nici zastąpiły także żołądek, jak wcześniej wspomniałem. Moje potrzeby są ograniczone do absolutnego minimum nawet w tak elementarnej dla ludzi kwestii jak pożywianie się.
Słowa Muraia mogły wywołać u dziewczynki ciężki szok. Że niby nie musi jeść ani pić? Więc w jaki sposób jeszcze żyje? Nie wspomniał przy tym o braku płuc, czyli kolejnym ważnym organie. Nie musząc jeść czy oddychać, nie mając praktycznie żadnych potrzeb. To jak bycie martwym, za wyjątkiem głowy i serca. Czasami uświadamiał sobie jak pozostali ludzie są ograniczeni przez potrzeby ich organizmów, jak łatwo ich zabić chociażby przez wykrwawienie bądź obrażenia wewnątrz ich ciał. Murai jako przedstawiciel Szczepu Kakuzu był pod tym względem znacznie doskonalszy, w reszcie tak samo. Nie potrafił znaleźć jednej wyraźnej wady swojego ciała. Nałożył gotowe warzywa na talerz i położył na stole przed Kirą, oczywiście ze sztućcami. Gdyby jadła rękoma mogłaby później pobrudzić resztę domostwa nieumytymi rękoma. Z tego co pamiętał to Murai jeszcze nie brał kąpieli. będzie musiał to nadrobić szybko, jeśli nie natychmiastowo.
- Jedz, potem spać. Twój organizm potrzebuje odpoczynku, słabe zarządzanie zasobami chakry prowadzi do szybkiego wycieńczenia. Ja będę w łazience. - po tych słowach faktycznie poszedł do łazienki, zostawiając Kirę samotnie. Wszedł do środka i swoim zwyczajem zamknął drzwi. Prywatność. Ale czy w takich warunkach będzie mógł ją utrzymać tak samo długo, co poprzednio? Wypełnił wodą balię i zdjął odzienie wraz z kaburami. Wszystko ułożył idealnie złożone tuż obok. Nagrzewanie wody trwałoby zbyt długo, a gorąca woda o wiele lepiej ściąga bród. Kontrolowany strumień ognia z jego ust błyskawicznie nadał wodzie odpowiednią temperaturę. Wszedł do bali i szybko zaczął oczyszczać swoje ciało z brudu. Większość nici z jego organizmu wyszła i również została umyta. Wykorzystane w walce zebrały w sobie kurz i brud, częściowo również krew. Po chwili były one całkowicie czyste i wyciśnięte z wody niemalże do sucha. Siedział po szyję w wodzie i zastanawiał się. Musi szybko wznowić treningi, wzmocnić swoje umiejętności. Był stanowczo za słaby, turniej walk w Sabishi pozwolił mu ocenić swoją siłę względem reszty podobnych wiekiem wojowników i otworzył mu oczy. Poznał siłę w wielu formach, lądując w szpitalu z lekkim wstrząśnieniem mózgu, z pociętym na kawałki brzuchem. Został nawet przebity na wylot lodowym kolcem. Musi rozwijać się w tempie jeszcze szybszym inaczej nie będzie w stanie nadążyć.
- Zjesz sama, ja nie jestem zmuszony do regularnych posiłków. Nici zastąpiły także żołądek, jak wcześniej wspomniałem. Moje potrzeby są ograniczone do absolutnego minimum nawet w tak elementarnej dla ludzi kwestii jak pożywianie się.
Słowa Muraia mogły wywołać u dziewczynki ciężki szok. Że niby nie musi jeść ani pić? Więc w jaki sposób jeszcze żyje? Nie wspomniał przy tym o braku płuc, czyli kolejnym ważnym organie. Nie musząc jeść czy oddychać, nie mając praktycznie żadnych potrzeb. To jak bycie martwym, za wyjątkiem głowy i serca. Czasami uświadamiał sobie jak pozostali ludzie są ograniczeni przez potrzeby ich organizmów, jak łatwo ich zabić chociażby przez wykrwawienie bądź obrażenia wewnątrz ich ciał. Murai jako przedstawiciel Szczepu Kakuzu był pod tym względem znacznie doskonalszy, w reszcie tak samo. Nie potrafił znaleźć jednej wyraźnej wady swojego ciała. Nałożył gotowe warzywa na talerz i położył na stole przed Kirą, oczywiście ze sztućcami. Gdyby jadła rękoma mogłaby później pobrudzić resztę domostwa nieumytymi rękoma. Z tego co pamiętał to Murai jeszcze nie brał kąpieli. będzie musiał to nadrobić szybko, jeśli nie natychmiastowo.
- Jedz, potem spać. Twój organizm potrzebuje odpoczynku, słabe zarządzanie zasobami chakry prowadzi do szybkiego wycieńczenia. Ja będę w łazience. - po tych słowach faktycznie poszedł do łazienki, zostawiając Kirę samotnie. Wszedł do środka i swoim zwyczajem zamknął drzwi. Prywatność. Ale czy w takich warunkach będzie mógł ją utrzymać tak samo długo, co poprzednio? Wypełnił wodą balię i zdjął odzienie wraz z kaburami. Wszystko ułożył idealnie złożone tuż obok. Nagrzewanie wody trwałoby zbyt długo, a gorąca woda o wiele lepiej ściąga bród. Kontrolowany strumień ognia z jego ust błyskawicznie nadał wodzie odpowiednią temperaturę. Wszedł do bali i szybko zaczął oczyszczać swoje ciało z brudu. Większość nici z jego organizmu wyszła i również została umyta. Wykorzystane w walce zebrały w sobie kurz i brud, częściowo również krew. Po chwili były one całkowicie czyste i wyciśnięte z wody niemalże do sucha. Siedział po szyję w wodzie i zastanawiał się. Musi szybko wznowić treningi, wzmocnić swoje umiejętności. Był stanowczo za słaby, turniej walk w Sabishi pozwolił mu ocenić swoją siłę względem reszty podobnych wiekiem wojowników i otworzył mu oczy. Poznał siłę w wielu formach, lądując w szpitalu z lekkim wstrząśnieniem mózgu, z pociętym na kawałki brzuchem. Został nawet przebity na wylot lodowym kolcem. Musi rozwijać się w tempie jeszcze szybszym inaczej nie będzie w stanie nadążyć.
0 x
Re: Lokal Muraia
Odpowiedź Muraia na temat tego, że żołądek zastąpiły mu nici, wcale nie zdziwił dziewczynki, która tylko skinęła na to głową. Troszkę szkoda, że będzie musiała samotnie jeść posiłki, no ale to tylko jeden minus, na tle większej ilości plusów, jakie dawała znajomość z Muraiem, dlatego też dziewczynka nie komentowała tego, że jej opiekun nie do końca jest człowiekiem. Fakt, było to dla niej dziwne i w ogóle, ale widziała na własne oczy, jak wydłuża sobie rękę i sięga po książkę, więc pewnie nic już ją nie dziwi, a już na pewno nie brak żołądka. Widać pobiera energię z chakry, którą nasączone są jego nici i nie potrzebuje do tego dodatkowego paliwa, jakim są kalorie. Farciarz.
Kiedy Kakuzu przełożył smażone warzywa z patelni na talerz, Kira już miała ochotę zaryzykować tą cholerną czekoladkę, zanim oślini się z głodu. Na szczęście jej kolacja w porę wylądowała przed nią wraz ze sztućcami i dziewczynka zabrała się za pałaszowanie, uśmiechając się przy tym z lubością. Lubiła warzywa, a przyrządzone na patelni z dodatkiem masła to już tym bardziej.
- Mmmm, pyszne~! - Pochwaliła, nadal się zajadając i kiwając głową na słowa Muraia. - W porządku. W takim razie dobranoc.
Tak oto została sama na dole, a Murai skierował się do łazienki. Korzystając z faktu, że jej nie obserwował, Kira przyspieszyła nieco tempo jedzenia, mrucząc z przyjemnością. Nie dość, że ciepłe, to jeszcze sycące. W sumie to zagryzłaby to kromką chleba z masłem, ale nie chciała już wybrzydzać, bo Murai i tak zrobił jej nieco większą porcję, że ledwo w siebie to wszystko wcisnęła. Najedzona, pogłaskała się po pełnym brzuchu i zeszła z krzesła, żeby wstawić naczynia do zlewu. Nawet umyła po sobie, żeby nie było, że bałagani, po czym wróciła jeszcze do frontowych drzwi, żeby zamknąć je na klucz. Lepiej, żeby nikt ich w nocy nie zaskoczył. Napiła się jeszcze wody i ruszyła na górę do pokoju, który był teraz jej sypialnią. Ostrożnie ściągnęła z siebie sukienkę i powiesiła do szafy, po czym założyła na siebie koszulę Muraia. Opatrunków na razie nie ruszała, bo jutro dopiero będzie można je zmienić. Kąpać też się drugi raz nie musiała, więc tylko wpełzła pod kołdrę i ułożyła głowę na poduszce, zamykając oczy. Była wyczerpana, dlatego też nie minęła chwila, a Kira już mocno spała, szczelnie opatulona kołdrą, żeby się obudzić dopiero rano. Ciekawe jak długo Murai pozwoli jej leniuchować i wylegiwać się w łóżku. Miała tylko nadzieję, że chociaż snu potrzebuje tak samo jak ona i nie zerwie jej o świcie.
Kiedy Kakuzu przełożył smażone warzywa z patelni na talerz, Kira już miała ochotę zaryzykować tą cholerną czekoladkę, zanim oślini się z głodu. Na szczęście jej kolacja w porę wylądowała przed nią wraz ze sztućcami i dziewczynka zabrała się za pałaszowanie, uśmiechając się przy tym z lubością. Lubiła warzywa, a przyrządzone na patelni z dodatkiem masła to już tym bardziej.
- Mmmm, pyszne~! - Pochwaliła, nadal się zajadając i kiwając głową na słowa Muraia. - W porządku. W takim razie dobranoc.
Tak oto została sama na dole, a Murai skierował się do łazienki. Korzystając z faktu, że jej nie obserwował, Kira przyspieszyła nieco tempo jedzenia, mrucząc z przyjemnością. Nie dość, że ciepłe, to jeszcze sycące. W sumie to zagryzłaby to kromką chleba z masłem, ale nie chciała już wybrzydzać, bo Murai i tak zrobił jej nieco większą porcję, że ledwo w siebie to wszystko wcisnęła. Najedzona, pogłaskała się po pełnym brzuchu i zeszła z krzesła, żeby wstawić naczynia do zlewu. Nawet umyła po sobie, żeby nie było, że bałagani, po czym wróciła jeszcze do frontowych drzwi, żeby zamknąć je na klucz. Lepiej, żeby nikt ich w nocy nie zaskoczył. Napiła się jeszcze wody i ruszyła na górę do pokoju, który był teraz jej sypialnią. Ostrożnie ściągnęła z siebie sukienkę i powiesiła do szafy, po czym założyła na siebie koszulę Muraia. Opatrunków na razie nie ruszała, bo jutro dopiero będzie można je zmienić. Kąpać też się drugi raz nie musiała, więc tylko wpełzła pod kołdrę i ułożyła głowę na poduszce, zamykając oczy. Była wyczerpana, dlatego też nie minęła chwila, a Kira już mocno spała, szczelnie opatulona kołdrą, żeby się obudzić dopiero rano. Ciekawe jak długo Murai pozwoli jej leniuchować i wylegiwać się w łóżku. Miała tylko nadzieję, że chociaż snu potrzebuje tak samo jak ona i nie zerwie jej o świcie.
0 x
Re: Lokal Muraia
Wyszedł z bali i zaczął się wycierać do sucha. Był wolny od brudu i zaschniętej krwi. Poczuł swojego rodzaju uglę dzięki temu. Kiedy był całkowicie suchy wyszedł z łazienki prosto do swojego pokoju, nie przebierając się. I tak będzie musiał się rozebrać do snu, nie było więc sensu ubierać się i chwilę później znowu ściągać ubrania. Kira chyba była w swoim pokoju, ale nie miał zamiaru tego sprawdzać. Jeśli faktycznie była aż tak zmęczona, to równie dobrze mogła spać przy stole, byleby tylko nie nabrudziła. Wszystkie ubrania włożył do szafek w odpowiednie przegrody i ładnie złożone. Następnie zamknął drzwi i położył się na łóżku. Zamknął oczy i chwilę później spał. Spokojny, niewzruszony sen przynosił ulgę po dzisiejszych trudach. Do czasu, gdy tylko usłyszy jakiś niepożądany dźwięk pokroju skrzypienia schodów, natychmiast się wybudzi. Jego ostrożność przekładała się również na nocny odpoczynek. Szczęśliwie nie działo się nic niepokojącego, nawet ze strony Kiry. A u niej szczególnie mocno nasłuchiwał jakiś działań.
Otworzył oczy i natychmiast zerknął w kierunku okna. Jasne, błękitne niebo. Kilka chmurek. Słońce nisko nad horyzontem dawało znać o idealnej porze na wstanie z łóżka. Tak też postąpił, jego ciało opuściło materac. Szybko zabrał się za porządkowanie pościeli. Miała być taka, jaką wczoraj zastał kiedy wszedł do pokoju. Minuta wystarczyła by doprowadzić łóżko do stanu niemalże idealnego. Następnie przyszła pora na ciuchy. Ich wybór był dość przypadkowy i kierował się jednym tylko kryterium - mają być czyste. Wybrał czarną koszulę bez rękawów i brązowe spodnie. Do kompletu oczywiście bielizna typu bokserki. Szybko się przebrał i otworzył zamek drzwi. Pchnął je ostrożnie. Pierwsza noc z kimś innym pod jego dachem. Pierwsza noc w tym domu z dodatkową osobą. Jeśli mogła coś na niego naszykować, to właśnie teraz. Pułapka o porannej porze, kiedy umysł nie wykazuje się szczytową aktywnością, miała największe szanse na powodzenie. On jednak aktywny był nawet w nocy, więc plan spaliłby na panewce. Nic nie było. Poszedł do drzwi dziewczynki i lekko je otworzył. Zobaczył śpiącą jeszcze dziewczynkę. Nie czekając na jej samoczynne obudzenie się poszedł na dół i ocenił wygląd kuchni. Talerz i sztućce umyte na błysk. Wzorowa postawa z jej strony i przystosowanie się do rygorystycznych wymogów. Teraz musiał przyrządzić śniadanie dla Kiry. Szybko i sprawnie pociął chleb i trochę dodatków, złożył wszystko do kupy i położył na talerz. Kanapki były gotowe. Nici chwyciły talerz i położyły go na stole, a drugi strumień nici skierował się w kierunku drzwi pokoju Kiry. Uderzyły weń i dały sygnał do opuszczenia pokoju. Nici wróciły do ciała Muraia, a on sam chwycił jedną z książek z biblioteczki w pokoju i usiadł przy stole, zagłębiając się w lekturze. "Encyklopedia broni białych" może i nie pasowała idealnie do jego preferencji, jednak taka wiedza w przypadku starcia z szermierzem warto znać najważniejsze różnice pomiędzy broniami.
Otworzył oczy i natychmiast zerknął w kierunku okna. Jasne, błękitne niebo. Kilka chmurek. Słońce nisko nad horyzontem dawało znać o idealnej porze na wstanie z łóżka. Tak też postąpił, jego ciało opuściło materac. Szybko zabrał się za porządkowanie pościeli. Miała być taka, jaką wczoraj zastał kiedy wszedł do pokoju. Minuta wystarczyła by doprowadzić łóżko do stanu niemalże idealnego. Następnie przyszła pora na ciuchy. Ich wybór był dość przypadkowy i kierował się jednym tylko kryterium - mają być czyste. Wybrał czarną koszulę bez rękawów i brązowe spodnie. Do kompletu oczywiście bielizna typu bokserki. Szybko się przebrał i otworzył zamek drzwi. Pchnął je ostrożnie. Pierwsza noc z kimś innym pod jego dachem. Pierwsza noc w tym domu z dodatkową osobą. Jeśli mogła coś na niego naszykować, to właśnie teraz. Pułapka o porannej porze, kiedy umysł nie wykazuje się szczytową aktywnością, miała największe szanse na powodzenie. On jednak aktywny był nawet w nocy, więc plan spaliłby na panewce. Nic nie było. Poszedł do drzwi dziewczynki i lekko je otworzył. Zobaczył śpiącą jeszcze dziewczynkę. Nie czekając na jej samoczynne obudzenie się poszedł na dół i ocenił wygląd kuchni. Talerz i sztućce umyte na błysk. Wzorowa postawa z jej strony i przystosowanie się do rygorystycznych wymogów. Teraz musiał przyrządzić śniadanie dla Kiry. Szybko i sprawnie pociął chleb i trochę dodatków, złożył wszystko do kupy i położył na talerz. Kanapki były gotowe. Nici chwyciły talerz i położyły go na stole, a drugi strumień nici skierował się w kierunku drzwi pokoju Kiry. Uderzyły weń i dały sygnał do opuszczenia pokoju. Nici wróciły do ciała Muraia, a on sam chwycił jedną z książek z biblioteczki w pokoju i usiadł przy stole, zagłębiając się w lekturze. "Encyklopedia broni białych" może i nie pasowała idealnie do jego preferencji, jednak taka wiedza w przypadku starcia z szermierzem warto znać najważniejsze różnice pomiędzy broniami.
0 x
Re: Lokal Muraia
O dziwo Kira twardo przespała tą noc i nawet nie usłyszała, że Murai do niej rano zagląda. Była tak wyczerpana wczorajszym dniem, że jej umysł nie miał nawet siły podrzucić jej jakiegoś paskudnego koszmaru, żeby chociaż raz zerwała się w nocy z krzykiem. Przynajmniej solidnie wypoczęła i odzyskała utracone siły. Co prawda jej plecy powoli się goiły, ale rany były już na tyle zasklepione, że tylko gwałtowny ruch, albo uderzenie, mogłoby je na nowo otworzyć. Oczywiście na wieczór przyda się jeszcze zmiana opatrunku i kolejna porcja maści, ale póki co mieliśmy ranek i Murai już od pewnego czasu był na nogach, szykując śniadanie dla swojej małej podopiecznej. W pewnym momencie zdecydował się na dość radykalną pobudkę, jaką było uderzenie nićmi w drzwi jej sypialni. Dziewczynka aż krzyknęła przerażona, natychmiast budząc się ze snu i o mało co nie spadając z łóżka. Przetarła zaspane oczy i wygramoliła się z łóżka, od razu ścieląc za sobą pościel. Co jak co, ale w domu nauczyli ją porządku, a że zauważyła, że Murai również lubi czystość, postanowiła nie bałaganić w jego własnym domu. Ubrała się więc w sukienkę, którą miała na sobie wczoraj, rozczesała splątane włosy i ziewając ruszyła jeszcze do łaźni, aby przemyć twarz i ogarnąć się z innymi czynnościami. Gdy była już gotowa, powoli zeszła na dół i zlokalizowała Muraia przy stole, gdzie czytał książkę, zaś przed jej krzesłem stał talerz z kanapkami.
- Dzień dobry. - Mruknęła nieco naburmuszona. - Przestraszyłeś mnie tym łupnięciem w drzwi. O mało z łóżka nie spadłam. Nie rób tak więcej.
Zdała sobie sprawę, że czegoś jej na tym stole brakuje, więc sama ruszyła do kuchni i postawiła czajnik z wodą na piecu, aby się zagotowała na herbatę. Nigdy się nie je o suchym pysku, a przynajmniej ona tak nie lubiła, a że Muraiowi się zapomniało o czymś takim jak herbata, to dziewczynka postanowiła sama zrobić. Kiedy już się z tym uporała przyniosła parujący napój zarówno dla siebie, jak i dla swojego opiekuna, który pewnie też się chętnie napije. Dopiero po tym usiadła na swoim krześle i zabrała się za jedzenie kanapek, nawet nie zaglądając do środka, co też tam dodał. Najważniejsze było, że dobre. Zajadając przyglądała się mu uważnie swoimi upiornymi, czerwonymi ślepiami.
- Co dzisiaj będziemy robić? - Zapytała w końcu.
Była ciekawa, co też Murai na dzisiaj zaplanował. W sumie to była wypoczęta i pełna energii, a za oknem była cudowna pogoda, więc chętnie wybrałaby się na spacer w jakieś przyjemne miejsce, no ale wszystko zależało od jej opiekuna, bo w końcu znał Ryuzaku no Taki jak własną kieszeń, a ona jest tu pierwszy raz.
- Dzień dobry. - Mruknęła nieco naburmuszona. - Przestraszyłeś mnie tym łupnięciem w drzwi. O mało z łóżka nie spadłam. Nie rób tak więcej.
Zdała sobie sprawę, że czegoś jej na tym stole brakuje, więc sama ruszyła do kuchni i postawiła czajnik z wodą na piecu, aby się zagotowała na herbatę. Nigdy się nie je o suchym pysku, a przynajmniej ona tak nie lubiła, a że Muraiowi się zapomniało o czymś takim jak herbata, to dziewczynka postanowiła sama zrobić. Kiedy już się z tym uporała przyniosła parujący napój zarówno dla siebie, jak i dla swojego opiekuna, który pewnie też się chętnie napije. Dopiero po tym usiadła na swoim krześle i zabrała się za jedzenie kanapek, nawet nie zaglądając do środka, co też tam dodał. Najważniejsze było, że dobre. Zajadając przyglądała się mu uważnie swoimi upiornymi, czerwonymi ślepiami.
- Co dzisiaj będziemy robić? - Zapytała w końcu.
Była ciekawa, co też Murai na dzisiaj zaplanował. W sumie to była wypoczęta i pełna energii, a za oknem była cudowna pogoda, więc chętnie wybrałaby się na spacer w jakieś przyjemne miejsce, no ale wszystko zależało od jej opiekuna, bo w końcu znał Ryuzaku no Taki jak własną kieszeń, a ona jest tu pierwszy raz.
0 x
Re: Lokal Muraia
Kira szybko zeszła na dół. Miał nadzieję, że w swoim pokoju odpowiednio wysprzątała przed wyjściem, ale po zobaczeniu umytych naczyń przekonał się, że idealnie wpasowała się w zasady panujące w tym domu. Przywitała się, a on kiwnął głową w geście pozdrowienia. Nie wydawało mu się, by uderzenie nićmi w drzwi było na tyle mocne, by móc wywołać jakieś większe zaskoczenie, w końcu ich nie uszkodził. Być może przywykły, by jego nici uderzały z jak największą siłą? Bardzo prawdopodobne. Kira szybko uzupełniła lukę, o której zapomniał Murai. Herbata. Jak mógł przeoczyć taki szczegół? Chyba jego przyzwyczajenia powoli odchodzą w niebyt i pozszywany młodzieniec niebyt wiedział jak podejść do tej nowości. Po kilku chwilach kubek z parującym napojem stał przed nim. Murai odłożył książkę i ujął w dłoń naczynie z herbatą.
- Dziękuję. - po tym jednym słowie upił znaczną część napoju. Ciepło rozeszło się po jego niciach, przynosząc umiarkowanie przyjemne odczucia. Nie wiedział jak gorący napój musiałby wypić, by faktycznie rozgrzał go do czerwoności. Ponownie chwycił książkę i przeglądał zawartą w niej wiedzę. W tym samym czasie Kira zajadała się przygotowanymi przez Muraia kanapkami, cały czas patrząc się na niego swoimi czerwonymi oczyma.
Po jakimś czasie Kira zapytała go o plany na dzisiaj. Sam nie miał takowych doprecyzowanych, z pewnością będzie chciał znaleźć jakieś proste zajęcie dla ich nowego duetu, by dziewczynka trochę oswoiła się z ludźmi i swoją profesją. Jeśli będzie panikowała za każdym razem, kiedy wejdą w większy tłum, to wiele nie zdziałają jako drużyna. Oczywiście nie będą sprawiać problemów w Ryuzaku, terenie neutralnym i chronionym przez dużą liczbę strażników. Będą musieli działać z dala od większych osad i szlaków kupieckich, tropiąc i likwidując wybrane osoby. O tak, plany Muraia sięgały na tyle daleko, by móc przewidywać nawet takie operacje.
- Najpewniej wyjdziemy i poszukamy jakiegoś zajęcia. Może nawet kilku, jeśli starczy nam czasu i energii. Mam jeszcze jedną rzecz do przetestowania, potrzebna mi będzie twoja pomoc. A potem mam w planach jakiś trening, rozwijanie swoich umiejętności to podstawa przeżycia. - powiedział wszystko z lekkim akcentem tajemniczości. Cóż będzie tą rzeczą do przetestowania? Jakaś technika? Byłoby dobrze, w tym momencie każda technika odpowiednio użyta jest w stanie zabić dziewczynkę. Zerknął na stojące na widoku pudełko czekoladek żeby dziewczynka połączyła fakty w miarę logiczny sposób. Pomoc w czymś, czekoladki z możliwym toksycznym nadzieniem? Miał nadzieję, że dziewczynka nie wysunie błędnego wniosku nakarmienia jej tym dziwactwem.
- Dziękuję. - po tym jednym słowie upił znaczną część napoju. Ciepło rozeszło się po jego niciach, przynosząc umiarkowanie przyjemne odczucia. Nie wiedział jak gorący napój musiałby wypić, by faktycznie rozgrzał go do czerwoności. Ponownie chwycił książkę i przeglądał zawartą w niej wiedzę. W tym samym czasie Kira zajadała się przygotowanymi przez Muraia kanapkami, cały czas patrząc się na niego swoimi czerwonymi oczyma.
Po jakimś czasie Kira zapytała go o plany na dzisiaj. Sam nie miał takowych doprecyzowanych, z pewnością będzie chciał znaleźć jakieś proste zajęcie dla ich nowego duetu, by dziewczynka trochę oswoiła się z ludźmi i swoją profesją. Jeśli będzie panikowała za każdym razem, kiedy wejdą w większy tłum, to wiele nie zdziałają jako drużyna. Oczywiście nie będą sprawiać problemów w Ryuzaku, terenie neutralnym i chronionym przez dużą liczbę strażników. Będą musieli działać z dala od większych osad i szlaków kupieckich, tropiąc i likwidując wybrane osoby. O tak, plany Muraia sięgały na tyle daleko, by móc przewidywać nawet takie operacje.
- Najpewniej wyjdziemy i poszukamy jakiegoś zajęcia. Może nawet kilku, jeśli starczy nam czasu i energii. Mam jeszcze jedną rzecz do przetestowania, potrzebna mi będzie twoja pomoc. A potem mam w planach jakiś trening, rozwijanie swoich umiejętności to podstawa przeżycia. - powiedział wszystko z lekkim akcentem tajemniczości. Cóż będzie tą rzeczą do przetestowania? Jakaś technika? Byłoby dobrze, w tym momencie każda technika odpowiednio użyta jest w stanie zabić dziewczynkę. Zerknął na stojące na widoku pudełko czekoladek żeby dziewczynka połączyła fakty w miarę logiczny sposób. Pomoc w czymś, czekoladki z możliwym toksycznym nadzieniem? Miał nadzieję, że dziewczynka nie wysunie błędnego wniosku nakarmienia jej tym dziwactwem.
0 x
Re: Lokal Muraia
Skinęła tylko głową na podziękowanie Muraia za herbatę i dalej zajadała się kanapkami, które dla niej przygotował. Ich współpraca powinna się opierać nie tylko na polu walki, ale także na codzień i chyba dobrze zaczęli. On będzie dbać o nią, a ona o niego, dlatego też przygotowała gorący napój nie tylko dla siebie, ale też dla niego i sprzątała po sobie, bo wiedziała, że Murai lubi porządek, a to w końcu jego dom i nie miała zamiaru być obiektem jego krytyki. Wystarczyło, że przez te wszystkie lata była krytykowana przez własnych rodziców. Przekrzywiła głowę lekko na bok, gdy wyjaśnił jej plany na dzisiaj, po czym uśmiechnęła się lekko i wzięła kolejny kęs kanapki.
- Dobry pomysł. - Stwierdziła radośnie. - Przyda się trochę pieniędzy. Jestem ciekawa, czy dobrze tu płacą za drobne przysługi. Bo chyba takich zajęć będziemy szukać, prawda? Co prawda możemy iść złapać paru bandytów, ale wolałabym się wtedy trzymać na uboczu. Nie czuję się jeszcze na tyle pewnie, żeby brać udział w takich bójkach.
Zaintrygowało ją, co takiego Murai chce przetestować do czego będzie mu potrzebna, a kiedy jego wzrok padł na czekoladki, Kira aż wstrzymała przeżywanie kanapki i spojrzała na pudełko, po czym znowu na Muraia i tak jeszcze raz, by ponownie zacząć jeść, ale tym razem nie spuszczała czerwonych oczu ze swojego opiekuna, jakby próbowała przejrzeć go na wylot.
- Chcesz wmusić w kogoś jedną czekoladkę i sprawdzić co się stanie? - Zapytała, po czym uśmiechnęła się upiornie. - Chętnie Ci pomogę złapać królika doświadczalnego pod warunkiem, że będę mogła popatrzeć.
Co do treningu, to ona póki co nie miała co liczyć na podciągnięcie swoich umiejętności, więc może wyżuli od Muraia huśtawkę z nici i gdy on będzie sobie ćwiczył, ona może będzie mogła się trochę pobawić i zrelaksować, ciesząc się prawdziwym dzieciństwem. Zobaczy się. Póki co dokończyła śniadanie i wypiła herbatę, aby następnie zanieść swoje naczynia do zlewu i umyć. Jeśli do tego czasu Murai zdąży wypić swój napój, to jego czarkę też przy okazji zgarnie. Kiedy już naczynia będą pomyte, Kira weźmie jeszcze z sypialny jeden ze swoich kunaiów, który zatknie za pas i poczeka na dole, aż Kakuzu zabierze ze sobą te szatańskie czekoladki i gdy tylko włożą buty i zamkną za sobą drzwi domu, ruszą ramię w ramię do miasta. Kira trochę się obawiała, ale tym razem nie zdecydowała się na Henge no Jutsu, za to trzymała się blisko swojego opiekuna, aby w razie czego się go chwycić.
[zt Kira i Murai]
- Dobry pomysł. - Stwierdziła radośnie. - Przyda się trochę pieniędzy. Jestem ciekawa, czy dobrze tu płacą za drobne przysługi. Bo chyba takich zajęć będziemy szukać, prawda? Co prawda możemy iść złapać paru bandytów, ale wolałabym się wtedy trzymać na uboczu. Nie czuję się jeszcze na tyle pewnie, żeby brać udział w takich bójkach.
Zaintrygowało ją, co takiego Murai chce przetestować do czego będzie mu potrzebna, a kiedy jego wzrok padł na czekoladki, Kira aż wstrzymała przeżywanie kanapki i spojrzała na pudełko, po czym znowu na Muraia i tak jeszcze raz, by ponownie zacząć jeść, ale tym razem nie spuszczała czerwonych oczu ze swojego opiekuna, jakby próbowała przejrzeć go na wylot.
- Chcesz wmusić w kogoś jedną czekoladkę i sprawdzić co się stanie? - Zapytała, po czym uśmiechnęła się upiornie. - Chętnie Ci pomogę złapać królika doświadczalnego pod warunkiem, że będę mogła popatrzeć.
Co do treningu, to ona póki co nie miała co liczyć na podciągnięcie swoich umiejętności, więc może wyżuli od Muraia huśtawkę z nici i gdy on będzie sobie ćwiczył, ona może będzie mogła się trochę pobawić i zrelaksować, ciesząc się prawdziwym dzieciństwem. Zobaczy się. Póki co dokończyła śniadanie i wypiła herbatę, aby następnie zanieść swoje naczynia do zlewu i umyć. Jeśli do tego czasu Murai zdąży wypić swój napój, to jego czarkę też przy okazji zgarnie. Kiedy już naczynia będą pomyte, Kira weźmie jeszcze z sypialny jeden ze swoich kunaiów, który zatknie za pas i poczeka na dole, aż Kakuzu zabierze ze sobą te szatańskie czekoladki i gdy tylko włożą buty i zamkną za sobą drzwi domu, ruszą ramię w ramię do miasta. Kira trochę się obawiała, ale tym razem nie zdecydowała się na Henge no Jutsu, za to trzymała się blisko swojego opiekuna, aby w razie czego się go chwycić.
[zt Kira i Murai]
0 x
- Ero Sennin
- Support
- Posty: 1945
- Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
- Multikonta: Minoru
Re: Lokal Muraia
Posłaniec dostarczył właścicielowi lokalu list od Władz Ryuzaku. Jego treść:
Gracz ma czas do 10.04 na zdecydowanie i wpłacenie czynszu, bądź też na wyprowadzenie się.
0 x
Re: Lokal Muraia
Wyszli ze sklepu. O dziwo dziewczynka postanowiła pozostać w swojej oryginalnej formie. Spodziewał się czegoś innego. Przez całą drogę Kira trzymała go za rękę, a kiedy wokoło pojawiło się więcej przechodniów, ta lękliwie przyległa do jego ręki. Kiedyś będzie musiała się nauczyć życia w społeczeństwie, teraz jednak nie było na to rady. Czy mógł oczekiwać czegoś więcej po dziecku? Niestety nie i chyba jeszcze nie do końca to zaakceptował. Początkowo chciał ją traktować ja k zwyczajnego człowieka, jedynie trochę mniejszego. Szybko doszedł do wniosków, że takie postępowanie nie wywrze odpowiednich efektów. Dostosował swoje metody i jak na razie efekt jest całkiem dobry. Udało mu się uzyskać jej zaufanie i całkowite posłuszeństwo A teraz dziewczyna samodzielnie wybierała swój nowy oręż w sklepie z bronią. Rozglądała się po sklepie z żywym zainteresowaniem, które przejawiało chyba każde dziecko. Mimo tego co przeżyła, nadal zachowywała się w większości przypadków zwyczajnie, jak każdy inny jej rówieśnik. Jednak jej rówieśnicy nie mieli sadystycznych skłonności i takich umiejętności. W końcu wybrała co chciała i poszła zapłacić. Wydała całe swoje pieniądze na dość interesujący zestaw przedmiotów, jednak Murai się w to nie wtrącał. W przypadku gdyby sprawiała za duże kłopoty po prostu poniesie odpowiednie konsekwencje. Kara cielesna? Psychiczna? Znał zaskakująco dużą ilość sposobów na zrobienie krzywdy drugiej osobie, częściowo przekonując się o ich skuteczności. Murai wyszedł ze sklepu z lekkim zaskoczeniem, że sprzedawca był taki miły dla małej dziewczynki, która kupowała tak niebezpieczne dla jej przedziału wiekowego przedmioty. Chociaż dla niego najpewniej liczy się tylko zawartość sakiewki klienta.
Wrócili do domu. Po drodze częstotliwość spotykania dużych grup ludzi była wyższa niż wcześniej, dlatego Kira jeszcze bardziej kleiła się do dłoni Muraia. Musiał jakoś ją uspokoić, jeszcze doszłoby do niepożądanych zachowań z jej strony które mogłyby sprowadzić na ich dwójkę kłopoty. Postanowił jej coś kupić. Małą przekąskę, najlepiej słodką. Wypełni jej żołądek, osłodzi lęki związane z tłumem. Da korzyści zarówno jej, której nastrój się poprawi, jak i jemu - zyska trochę spokoju. W domu czekało na niego coś, czego kolejny raz nie spodziewał się zobaczyć. Ostatnie dni przynosiły dla niego niespodziankę za niespodzianką. List wetknięty we framugę drzwi. Ostrożnie go otworzył i wczytał się w treść wiadomości. Pieniądze za wynajem? Faktycznie, termin zwolnienia za opłaty dobiegł końca. Nie przejmował się tym za bardzo, zgromadził wystarczające fundusze by bez kiwnięcia palcem pokryć koszty całego dziesięciolecia spędzonego w tym budynku. W najbliższym czasie się tym zajmie, może nawet za chwilę wyśle list z pieniędzmi do odpowiedniego organu? Możliwe, możliwe. Otworzył drzwi do domu i ściągnął buty w przedpokoju. Nadal trzymając list, ale puszczając Kirę, skierował swe kroki do kuchni. Po całym dniu pełnym dziwactw i nowych doświadczeń potrzebował mocnego, gorącego napoju. Herbaty. Postawił czajnik na ogniu i czekał.
Wrócili do domu. Po drodze częstotliwość spotykania dużych grup ludzi była wyższa niż wcześniej, dlatego Kira jeszcze bardziej kleiła się do dłoni Muraia. Musiał jakoś ją uspokoić, jeszcze doszłoby do niepożądanych zachowań z jej strony które mogłyby sprowadzić na ich dwójkę kłopoty. Postanowił jej coś kupić. Małą przekąskę, najlepiej słodką. Wypełni jej żołądek, osłodzi lęki związane z tłumem. Da korzyści zarówno jej, której nastrój się poprawi, jak i jemu - zyska trochę spokoju. W domu czekało na niego coś, czego kolejny raz nie spodziewał się zobaczyć. Ostatnie dni przynosiły dla niego niespodziankę za niespodzianką. List wetknięty we framugę drzwi. Ostrożnie go otworzył i wczytał się w treść wiadomości. Pieniądze za wynajem? Faktycznie, termin zwolnienia za opłaty dobiegł końca. Nie przejmował się tym za bardzo, zgromadził wystarczające fundusze by bez kiwnięcia palcem pokryć koszty całego dziesięciolecia spędzonego w tym budynku. W najbliższym czasie się tym zajmie, może nawet za chwilę wyśle list z pieniędzmi do odpowiedniego organu? Możliwe, możliwe. Otworzył drzwi do domu i ściągnął buty w przedpokoju. Nadal trzymając list, ale puszczając Kirę, skierował swe kroki do kuchni. Po całym dniu pełnym dziwactw i nowych doświadczeń potrzebował mocnego, gorącego napoju. Herbaty. Postawił czajnik na ogniu i czekał.
0 x
Re: Lokal Muraia
Wypad do sklepu z wyposażeniem shinobi był jak najbardziej udany, choć Kira żałowała, że nie miała więcej pieniędzy. Potrzebowała jednak tej torby, a notki wybuchowe zawsze są dobre, zwłaszcza jeśli zostaną odpowiednio wykorzystane. Spodziewała się, że Murai zaprotestuje, gdy zobaczy co kupiła, ale jego wcale to nie ruszyło i nawet jeśli obawiał się o przyszłość swojego domu, to nie dał tego po sobie poznać. Raczej wątpliwe, żeby ufał Kirze na tyle, żeby się nie przejmować, że dziecko ma przy sobie coś, co może ją rozerwać na strzępy i resztę wkoło siebie przy okazji. No ale Białowłosa była kunoichi. Młodą, bo młodą, ale pewnych rzeczy się nauczyła, a tą naukę traktowała bardzo poważnie, bo ostatecznie była jej wybawieniem. Teraz była wolna i miała wspaniałego opiekuna, który nie tylko o nią dba, ale też zapewni jej odpowiednie szkolenie, gdy przyjdzie na to czas. Póki co mogła liczyć na fakt, że stanie w jej obronie.
Kiedy tak szli przez miasto, wracając do domu, a Kira trzymała się tuż przy boku Muraia, ściskając go mocno za rękę, Kakuzu wykazała kolejny ludzki odruch i postanowiła kupić swojej podopiecznej coś słodkiego, żeby zająć jej myśli czymś innym. Słodką przekąską okazało się jabłko w karmelu, a widok którego czerwone ślepia dziewczynki aż zamigotały. Podziękowała Muraiowi za smakołyk i skupiła się na jego pałaszowaniu, teraz tylko trzymając rękę swojego opiekuna tylko po to, żeby nią kierował, bo oczy miała wlepione w słodkie jedzenia. Tak też wreszcie dotarli do domu, gdzie Kira ruszyła do swojej sypialni, aby spakować do nowej torby shurikeny, kunaie i notki. Kiedy była zadowolona z poukładanych w niej rzeczy, odłożyła ekwipunek na szafkę i ruszyła na dół. Czas na obiad, no i dzisiaj pewnie będzie zmiana opatrunku.
Tydzień minął nim zdążyli się obejrzeć, a plecy Kiry całkowicie się zagoiły, pozostawiając tylko po sobie suche strupki, które pomimo swędzenia, niedługo powinny zacząć odpadać. Oczywiście blizny zostaną, ale jakie to miało znaczenie przy tak pokiereszowanej skórze, która systematycznie była smagana rózgą? Ano żadne. To był dowód na jej zemstę, gdy tylko będzie gotowa.
Ranek wstał chłodny, jak przystało na jesienną porę, co nie napawało optymizmem zmarzluchów, którzy woleli ciepło swoich pościeli. Kira nie należała do wyjątków i póki co mocno spała, zakopana szczelnie pod kołdrą i kocem. Jeśli Murai był koneserem wcześniejszego wstawania, to właśnie w tym momencie, kiedy dziewczynka jeszcze spała, miał trochę czasu tylko dla siebie, aby móc oddać się swoim zainteresowaniom, albo zwyczajnie potrenować.
Kiedy tak szli przez miasto, wracając do domu, a Kira trzymała się tuż przy boku Muraia, ściskając go mocno za rękę, Kakuzu wykazała kolejny ludzki odruch i postanowiła kupić swojej podopiecznej coś słodkiego, żeby zająć jej myśli czymś innym. Słodką przekąską okazało się jabłko w karmelu, a widok którego czerwone ślepia dziewczynki aż zamigotały. Podziękowała Muraiowi za smakołyk i skupiła się na jego pałaszowaniu, teraz tylko trzymając rękę swojego opiekuna tylko po to, żeby nią kierował, bo oczy miała wlepione w słodkie jedzenia. Tak też wreszcie dotarli do domu, gdzie Kira ruszyła do swojej sypialni, aby spakować do nowej torby shurikeny, kunaie i notki. Kiedy była zadowolona z poukładanych w niej rzeczy, odłożyła ekwipunek na szafkę i ruszyła na dół. Czas na obiad, no i dzisiaj pewnie będzie zmiana opatrunku.
Tydzień minął nim zdążyli się obejrzeć, a plecy Kiry całkowicie się zagoiły, pozostawiając tylko po sobie suche strupki, które pomimo swędzenia, niedługo powinny zacząć odpadać. Oczywiście blizny zostaną, ale jakie to miało znaczenie przy tak pokiereszowanej skórze, która systematycznie była smagana rózgą? Ano żadne. To był dowód na jej zemstę, gdy tylko będzie gotowa.
Ranek wstał chłodny, jak przystało na jesienną porę, co nie napawało optymizmem zmarzluchów, którzy woleli ciepło swoich pościeli. Kira nie należała do wyjątków i póki co mocno spała, zakopana szczelnie pod kołdrą i kocem. Jeśli Murai był koneserem wcześniejszego wstawania, to właśnie w tym momencie, kiedy dziewczynka jeszcze spała, miał trochę czasu tylko dla siebie, aby móc oddać się swoim zainteresowaniom, albo zwyczajnie potrenować.
0 x
Re: Lokal Muraia
Tego dnia wstał wyjątkowo wcześnie. Wcześniej niż zazwyczaj, słońce nawet nie zdążyło porządnie wstać. Panował lekki półmrok, jednak on się tym nie przejmował. Został wyszkolony do nagłych pobudek o dowolnych porach, opuszczenie łóżka nie było więc żadnym problemem. Podobnie jak przebranie się w coś trochę bardziej odpowiedniego do treningu. Ubrania mogły się pobrudzić, wziął więc takie, które brudne już były. Nie sądził jednak, by przewidywany rodzaj treningu pozwoliłby mu na pogorszenie stanu ubrań. Murai wyszedł z pokoju i skierował się ku wolnemu pomieszczeniu, które czasami używał do treningów. Nadal w pamięci miał dziwactwa dni poprzednich, a kilka ich było. Zupełnie jakby sama obecność Kiry wprowadzała do jego życia jakieś anomalie, sytuacje wcześniej niewystępujące. Teoria warta przemyślenia, ale dzięki temu udało mu się pozyskać kilka cennych doświadczeń. Nie zawsze z własnej woli, jednak pojawienie się nowego, nieznanego dotychczas bodźca wciąż zadręczał mu głowę. Zamiast tego postanowił skupić się na ważniejszych rzeczach, odkładając na potem ewentualne rozterki o definiowaniu uczuć. Usiadł na środku pokoju, jego poczynania z pewnością nie zakłócą snu dziewczynki. Chyba dzisiaj pozwoli jej spać trochę dłużej niż zazwyczaj.
Technika zrodzona w jego głowie nie była skomplikowana, wymagała jednak przełożenia teorii na praktykę. Rozpuścił dużą ilość nici po pomieszczeniu i na tym przygotowania się skończyły. Musiał skupić chakrę w niciach, w jednym ich punkcie. By je przerwać. Skupił się, zamknął oczy, co ułatwiało koncentrację. Kontrola chakry od dawna była u niego na poziomie nie aż tak wysokim, na jakim by chciał, będzie musiał poważnie przemyśleć ulepszenie tego aspektu swoich umiejętności. Po pierwszej godzinie zaczęły pojawiać się efekty i niektóre nici zaczęły odpadać, nie był to jednak oczekiwany efekt. Dalsze próby były równie bezowocne, jednak w pewnym momencie nastąpił mały przełom. Robiło się coraz jaśniej, słońce zbliżało się do linii horyzontu. Jego nici zaczęły odpadać znacznie szybciej, niemalże momentalnie. W końcu oczekiwany efekt został osiągnięty, przyszła więc pora na drugi element, czyli przyczepienie odciętych chakrą nici. To okazało się znacznie łatwiejsze, wystarczyła odrobina chakry na czubkach nici. Po nauce tej przydatnej umiejętności usiadł na środku pokoju i bez zbędnego czekania zabrał się za następną.
Nazwa techniki: Bunri (WT)
Czas: 3h
Koniec treningu: 23:58
Nazwa techniki: Bunri (WT)
Czas: 3h
Koniec treningu: 23:58
0 x
Re: Lokal Muraia
Dawno nie miał czasu dla podtrenowania i wcielenia w życie nowych pomysłów i założeń. Co prawda takowy czas miał praktycznie zawsze, jednak od jakiegoś czasu skupiał się jedynie na treningu fizycznym. Uznał za priorytet polepszenie właściwości swoich nici i reszty ciała. Jego styl powinien opierać się na walce z bliska z wykorzystaniem nici, przynajmniej teoretycznie. Jednak posiadając żywioł bazujący na typowo dystansowej walce musiał poważnie przemyśleć swoją strategię przyjętą odgórnie. Być może średni dystans byłby odpowiedni? Nadal nie był pewien, eksperymentował i poszukiwał swojego podstawowego stylu walki. Chociaż ten przyjęty przez niego podczas turnieju zdawał się działać. Ostrożne, acz szybkie sprawdzanie umiejętności przeciwnika poprzez presję i ostatecznie rozłożenie go na łopatki. I oczywiście modyfikacje strategii w zależności od potencjału bojowego i specjalizacji przeciwnika. Jednak żeby mieć takie opcje potrzebuje szerokiego wachlarza technik. Wyszedł z domu i skierował się na wypaloną ziemię, która powoli zaczęła się zielenic. Nie na długo.
Miał pomysł na technikę Katon. Płomienie pędzące w wąskich strumieniach, które da się kontrolować by leciały dokładnie tam, gdzie się chce. Całkowite przeciwieństwo potężnych technik obszarowych. Tylko czy mu się uda? Znał dopiero jedną technikę Katon na przyzwoitym poziomie, jednak powinien dać radę. Pierw teoria - złożył odpowiednie jego zdaniem pieczęcie i zmieszał chakrę. Nie wiedział, czy robi to dobrze, nie miał żadnego źródła mogącego dostarczyć mu niezbędnych informacji. Wziął wdech i chwilę później je wypuścił. Wraz z powietrzem wypluł strumień ognia. Nie był pokaźny czy rozległy, ale bardzo cienki. Trochę grubszy od jego nici i dodatkowo szybko się rozleciał. Nie był to efekt jakiego oczekiwał, zdecydowanie nie. Wiązka była za cienka, miała za mały zasięg i zdecydowanie nie wystarczała mu jedna. Ponowił technikę, modyfikując jednak ilość chakry włożoną w technikę. Wiązka nabrała na rozmiarze, nadal była jednak zaskakująco słaba. Nie miał zamiaru się poddawać, nie było to możliwe. Wiedział że jest na dobrej drodze, wystarczyło tylko iść dalej i od czasu do czasu skręcić. Być może kwestia leżała w pieczęciach. Eksperymentował z nimi blisko dwie godziny, ostatecznie wybierając te które pozwalały mu na uzyskanie najlepszego efektu. Wiązki były dwie, znacznie silniejsze i o zasięgu aż 10m. To jednak nadal nie było to, technika musiała pod każdym aspektem być lepsza od tego. Godziny mijały, słońce wschodziło. A Murai wypluwał kolejne strumienie ognia, różnego kalibru i ilości. Zatrzymał się na czterech, kiedy zabrakło mu sił. Zapasy chakry jego serca zmalały, musiał poczekać na ich odnowienie. Upływały cenne minuty, które mógłby przeznaczyć na szlifowanie techniki. Był blisko. Kolejne godziny minęły na dopieszczaniu małych detali, ustalaniu idealnych proporcji chakry i modyfikacji sekwencji pieczęci. Ostatecznym efektem była oszałamiająca liczba siedmiu strumieni ognia, lecących idealnie w wyznaczony cel i możliwość kontrolowania ich toru lotu przez ruch głową. Technika nadal mogłaby być silniejsza, jednak czuł że jest to wszystko, co w tym momencie może osiągnąć. Serce nie było na tyle rozwinięte, podobnie jak moc jego posiadacza. Na tym musiał poprzestać, efekt jednak był odpowiedni.
Nazwa techniki: Katon: Ryūgyō no Jutsu (WT)
Czas: 8h
Koniec treningu: 2:50
Nazwa techniki: Katon: Ryūgyō no Jutsu (WT)
Czas: 8h
Koniec treningu: 2:50
0 x
Re: Lokal Muraia
Wcielił w życie dwa swoje pomysły, które z pewnością zwiększą jego potencjał bojowy i ilość rozwiązań poszczególnych sytuacji na polu bitwy. Było to dla niego szczególnie ważne z uwagi na uniwersalność jego umiejętności. Im więcej potrafi, tym większe zagrożenie dla przeciwnika stanowi. Ma znacznie więcej opcji na pokonanie go, zgładzenie i zakończenie jego życia. Zanim postanowi poszukać odpowiedniego kandydata na przymusowe oddanie swojego serca, postanowił odpowiednio wyszkolić się w posługiwaniu obecnym. Zostało jeszcze trochę czasu do nieuniknionego nadejścia poranka w pełnym tego słowa znaczeniu, dlatego nie mógł się obijać. Musiał szybko i sprawnie przyswajać nowe informacje i techniki. Nadal będąc na zewnątrz i mając za sobą chwilę czasu na uzupełnienie chakry, mial zamiar wdrążać swoje założenia. Kolejna technika również powinna być użyteczna.
Technika Katon: Hibashiri umożliwiająca tworzenie ogromnego, ognistego pierścienia. Brzmi rewelacyjnie, technika idealna do zaskoczenia oponenta bądź też wymuszenia u niego poruszania się tylko w konkretnym obszarze, co zwiększało jego możliwości na atak szybki i skuteczny. Natychmiast przystąpił do pracy. Zapamiętał teorię z książek, jednak tylko tyle. Złożył pieczęć i zmieszał chakrę. Nic się nie stało. Po chwili jednak na jego ciele pojawił się ogień. Dosłownie znikąd. Nie panikował, chociaż taki nieprzewidziany obrót sytuacji był nieco niepokojący. Anulował technikę i zaczął analizować co poszło nie tak. Po długich konkluzjach i przypominania sobie wierszy z książki doszedł do wniosku, że ogień powinien opuścić jego ciało i zejść na ziemię. Było to dość dziwne, ale jeśli tak działała technika, to nie miał w tej kwestii nic do powiedzenia. Ponownie aktywował technikę i siłą woli starał się przenieść ogień z własnego ciała na ziemię. Udało mu się to zaskakująco łatwo. Teraz wystarczyło otoczyć teren tymże płomieniem. Nie było to proste, ogień nie miał zamiaru odkształcać się i rozchodzić po ziemi zgodnie z jego wolą. Było to dość problematyczne zwłaszcza w jednym przypadku, kiedy pożoga wyrwała się spod kontroli i niemalże dosięgnęła domu. Gdyby jakiś płomień dotarł do ściany, prawdopodobnie szybko by się rozszedł po suchych deskach. Kolejne próby trwały kilka godzin. Godzin pełnych eksperymentowania, naginania pędzącego po ziemi płomienia. Kilkukrotnie pierścień udało mu się zamknąć, ale teren był zaskakująco mały. Ogień przybierał na sile, rozchodził się znacznie szybciej. Murai potrafił też zwiększać rozmiar ognistej ściany. Pasmo niepowodzeń zastąpione zostało przez szereg szybkich prób, po których to następował gwałtowny postęp. Ostatecznie technika stała się dokładnie taką, jaką chciał zobaczyć. Ogromna ściana ognia zamykająca w swych objęciach pokaźny teren i spalająca to, co wejdzie w kontakt z płomieniami. Trening został zakończony pomyślnie, zgodnie z jego przewidywaniami. Czy powinien dalej trenować?
Nazwa techniki: Katon: Hibashiri
Czas: 8h
Koniec treningu: 0:07
Nazwa techniki: Katon: Hibashiri
Czas: 8h
Koniec treningu: 0:07
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Lokal Muraia
Uznał trening za zakończony. Dalsze wymęczenie jego resztek organizmu mogło mieć wpływ na późniejszą sprawność podczas wykonywania standardowych czynności podczas dnia. We wszystkim trzeba znać umiar, nawet jeśli pod względem ograniczeń ciała był ponad zwyczajnymi ludźmi, zarówno przeciętnymi jak i Shinobi. Usiadł pod ścianą domu, która lekko skrzypnęła pod jego ciężarem. Ściany były aż takie słabe? Kiedy znajdzie wolny czas z pewnością będzie musiał poprawić stan domostwa. Potrzeba surowca i narzędzi, mnóstwo pracy i czasu. Ale od czego miał technikę tworzącą jego kopie? Nawet samemu przy odpowiednim nakładzie będzie w stanie umocnić strukturę domu. Wstał i już miał powędrować do wnętrza domu celem przyszykowania posiłku i obudzenie drugiego lokatora w tym domu, jednak coś zwróciło jego uwagę. Krzyk. Zawierający w sobie dość jasny przekaz. Jedynie jedno słowo, które było dość niepokojące.
Wiele razy je słyszał, ale chyba nigdy takiego. Brzmiało, jak gdyby osoba je krzycząca była bardzo młoda, na pewno nie była dorosła. Dziecko to jedyna możliwość. Odwrócił głowę w kierunku, z którego dobiegał krzyk, zza jego pleców. Zobaczył biegnące na niego dziecko dzierżące w dłoniach drewniany miecz. Przez dłuższą chwilę analizował sytuację by ostatecznie nie wyciągnąć żadnego racjonalnego wniosku. Sytuacja była taka ekscentryczna, że nie dało się jej sklasyfikować. Zabić go? Giń? Czy on rozumie znaczenie tych słów? Czy zdaje sobie sprawę z tego, ze swoim zachowaniem może samemu skończyć martwym, jeśli zachowa się tak w stosunku do nieodpowiedniej osoby? Murai nie należał do osobników pałających nienawiścią czy nieprzewidywalnych w swoim zachowaniu. Takie dziecko nie było w stanie wywołać u niego niczego, poza lekkim politowaniem. Nadal nie miał odpowiedzi na wiele pytań - Co on tutaj robi? Czemu akurat Murai miał zostać zabity? Miał zamiar rozwiać bezsens sytuacji. Dzieciak poruszał się na tyle wolno, że Murai bez problemu mógłby zrobić z nim co tylko sobie zażyczy, a chłopiec nie miałby najmniejszych szans na reakcję. Postanowił jednak wybrać opcję, w której nie czyni dziecku krzywdy. Kiedy dziecko rozpocznie wymach mieczem w jego stronę, Murai jednym prostym gestem odtrąci go w bok za pomocą kopnięcia. Wykopana broń poleci z dala od zasięgu chłopca, samemu chłopcu nie czyniąc krzywdy.
- Masz jakiś powód, by grozić mi śmiercią, chłopcze? - spytał się Murai, używając najstraszniejszego głosu jaki był w stanie wykrzesać. Jego mina wyrażała chłodną obojętność, oczy tak samo. Jego wzrok mógłby zamrozić. Cel był jeden, wywołać u dziecka strach. Bez użycia swoich technik czy umiejętności. Powinien po prostu wiedzieć, że postąpił najgorzej jak tylko mógł. Że osobnik którego chciał zabić może odwzajemnić ten gest w każdym momencie. Czysta perswazja, bez uciekania się do przemocy bądź innych rękoczynów. Nie znaczy to jednak, że opuścił swoją gardę. Nawet w tak prozaicznej sytuacji zachowywał pełnie powagi i skupienia. Może jakiś inny dzieciak zechce zajść go od tyłu z prawdziwym mieczem?
Wiele razy je słyszał, ale chyba nigdy takiego. Brzmiało, jak gdyby osoba je krzycząca była bardzo młoda, na pewno nie była dorosła. Dziecko to jedyna możliwość. Odwrócił głowę w kierunku, z którego dobiegał krzyk, zza jego pleców. Zobaczył biegnące na niego dziecko dzierżące w dłoniach drewniany miecz. Przez dłuższą chwilę analizował sytuację by ostatecznie nie wyciągnąć żadnego racjonalnego wniosku. Sytuacja była taka ekscentryczna, że nie dało się jej sklasyfikować. Zabić go? Giń? Czy on rozumie znaczenie tych słów? Czy zdaje sobie sprawę z tego, ze swoim zachowaniem może samemu skończyć martwym, jeśli zachowa się tak w stosunku do nieodpowiedniej osoby? Murai nie należał do osobników pałających nienawiścią czy nieprzewidywalnych w swoim zachowaniu. Takie dziecko nie było w stanie wywołać u niego niczego, poza lekkim politowaniem. Nadal nie miał odpowiedzi na wiele pytań - Co on tutaj robi? Czemu akurat Murai miał zostać zabity? Miał zamiar rozwiać bezsens sytuacji. Dzieciak poruszał się na tyle wolno, że Murai bez problemu mógłby zrobić z nim co tylko sobie zażyczy, a chłopiec nie miałby najmniejszych szans na reakcję. Postanowił jednak wybrać opcję, w której nie czyni dziecku krzywdy. Kiedy dziecko rozpocznie wymach mieczem w jego stronę, Murai jednym prostym gestem odtrąci go w bok za pomocą kopnięcia. Wykopana broń poleci z dala od zasięgu chłopca, samemu chłopcu nie czyniąc krzywdy.
- Masz jakiś powód, by grozić mi śmiercią, chłopcze? - spytał się Murai, używając najstraszniejszego głosu jaki był w stanie wykrzesać. Jego mina wyrażała chłodną obojętność, oczy tak samo. Jego wzrok mógłby zamrozić. Cel był jeden, wywołać u dziecka strach. Bez użycia swoich technik czy umiejętności. Powinien po prostu wiedzieć, że postąpił najgorzej jak tylko mógł. Że osobnik którego chciał zabić może odwzajemnić ten gest w każdym momencie. Czysta perswazja, bez uciekania się do przemocy bądź innych rękoczynów. Nie znaczy to jednak, że opuścił swoją gardę. Nawet w tak prozaicznej sytuacji zachowywał pełnie powagi i skupienia. Może jakiś inny dzieciak zechce zajść go od tyłu z prawdziwym mieczem?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość