Ziemie klanu Kaminari, zajęte przez Klan Kujaku, który obrał je sobie na siedzibę.
Anzou
Posty: 1086 Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi - Kabura na lewym i prawym udzie - plecak - blaszane rękawiczki - opaski na dwóch przedramionach - kamizelka Shinobi pod płaszczem
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Post
autor: Anzou » 11 lis 2025, o 10:33
Dwójka Shinobi walczących na wzniesieniu, które w tak wspaniały, epicki sposób podbił Anzou wraz z elitarnym 82 oddziałem klanu Kaminari trwało w najlepsze. Anzou i Fugata wymieniali się ciosami, jakimiś spostrzeżeniami, nawiązywała
się między nimi pewnego rodzaju... relacja, którą ciężko jednoznacznie opisać. Sam Anzou za cholerę nie wiedział co to jest, ale nie miał ani czasu, ani energii, aby to obecnie rozkminiać. Musiał robić wszystko nie tylko po to, by pokonać Fugatę, ale by również z tej potyczki wyjść z życiem. Młody Kaminari po wypowiedzeniu swoich słów ruszył ponownie do ofensywy, jego czarna pantera ruszyła w wir walki z Fugatą, było to starcie piękne, niebanalne, zwierzę z czarnej energii wymieniało się ciosami, szachowało, jak równy z równą. Gdyby patrzeć na to z boku - zapewne jest to wspaniały widok. Nie było jednak momentu na celebracje. Samo nacieranie odsłoniło pewne schematy, którymi dysponowała kobieta, jej uniki i zachowania były podobne. I to był klucz. Coś, co dało nastolatkowi nie tylko motywacje, ale pewien pomysł jak zaatakować następnym razem. Anzou chciał zaskoczyć Fugatę, wyprzedzić jej ruch, ale... ona również zaskoczyła jego. Zachowała się inaczej. Czy na to czekała? Kaminari zmarszczył swoje czoło widząc Fugatę zmierzającą w jego kierunku. To był znak, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Kaminari miał inicjatywę, którą utracił, która właśnie przechodziła w ręce członkini Klanu Pawia. Niebieskooki musiał reagować szybko i bronić się przed nacierającą z niezwykłą gracją dziewczyną. Anzou robił wszystko, stawał dosłownie na głowie aby uniknąć ostatecznego ciosu.
-
Pięknie się ruszasz...
Powiedział nastolatek w trakcie potyczki dalej utrzymując skupienie. Ponownie - za cholerę nie wiedział czemu to zrobił, ale... tak nakazywało mu jego wewnętrzne ja. Doceniał swoją rywalkę. Szanował ją. Dlaczego by jej nie pochwalić? Nic nie może jednak wiecznie trwać, Kaminari znalazł się na skraju góry, pod którą miał przepaść. Sprawa wymknęła się totalnie spod kontroli. Moment przepaści. Zetknięcia stopy z krawędzią. Wystarczyło. Anzou oberwał i poczuł jak ostrze przeszywa jego ubranie, kamizelke Shinobi, którą miał pod spodem a potem dalej - skórę i mięśnie. Ból był dość silny, Władca Piorunów rozszerzył nieco swoje oczy patrząc na Fugatę.
-
Niezwykle szybki, wspaniały ruch i ostrze, Fugato.
Powiedział z delikatnym bólem w głosie nastolatek reagując na to co się dzieje. Jednak po każdej burzy wychodzi słońce. Moment wbicia był też momentem, kiedy to Anzou mógł nieco zaatakować, jego Pantera wgryzła się w dziewczynę i dała delikatne światełko w tunelu. czczą nadzieję, coś, co Władca Piorunów natychmiast wykorzystał. Te pieczęci ratowały go nie jeden raz. Anzou zaatakował Fugatę swoimi wiązkami. Pierwszy raz trafił ją swoim Reberu. Kobietę odrzuciło oraz jednocześnie sprawiło, że ta została zapewne ranna. Oko za oko. Ząb za ząb. Kaminari nie pęka na robocie. Jeżeli nastolatek chce wejść do zaświatów i spotkać tam Hasakiego - musi walczyć jak przystało na Kaminari! Nawet teraz, w sytuacji, gdzie Anzou oberwał tak, że posiadał w sobie miecz Fugaty wbity w ciało oraz lecąc w dół. Sytuacja była niemal beznadziejna. Kaminari zdawał sobie z tego sprawę i już w momencie lotu, gdy tylko zaczął lecieć zrobił dwie rzeczy - zjadł pigułkę żywnościową i ze skrzepniętą krwią. Musi zmaksymalizować swoje szanse na przeżycie. Sama Fugata leciała za nim, pytanie tylko po co? Czy chce swój miecz, czy chce dobić Anzou? Kij wie. Jest honorowa, to jej narzędzie pracy, więc... to miałoby sens! Nastolatek w trakcie lotu postanowił cofnąć się nieco do podstaw. Wyrzucił w kierunku Fugaty 4 Kunai z wybuchową notką. Nie liczył, że trafi. Chciał jedynie kupić sobie trochę czasu, być może wytrącić ją z równowagi, wybuch to energia, energia to szansa, a tutaj każda milisekunda ma znaczenie. Nastolatek rzuca każdym Kunai w inne miejsce, 1 bezpośrednio w Fugatę, 2 delikatnie obok na lewo, 3 na prawo, a 4 tuż pod Fugate. Wszystkie notki zdetonuje w jednym momencie, maksymalnie blisko lecącej kobiety. Cel jest jeden - zadać potencjalne obrażenia, kupić trochę czasu. Nastolatek będąc już blisko ziemi postanowi zrobić jedną rzecz, która przyszła mu do głowy, która może mu uratować jego życie. Podstawy. Kawarimi no Jutsu. Fundament Shinobi. Samo wzgórze dysponuje głazami, Anzou zamierza dokonać podmiany z jednym z nich, aby to on się rozbił, a nastolatek... zamierza dzięki temu przeżyć. Władca Piorunów nie może odejść w taki okropny sposób. Nie może przegrać, nie w taki sposób! Co powiedziałaby Kagada? Co powiedziałaby Chino? Przecież nastolatek ma jeszcze tak wiele do udowodnienia, tak wiele do pokazania. Jedno jest pewne, dopóki Anzou oddycha, jego serce bije i jest przytomny - będzie zagrożeniem! Po potencjalnym przeżyciu upadku i udanej podmianie - Anzou będzie szukał swojej przeciwniczki i od razu złoży pieczęci do Reberu, aby móc bronić się przed Fugatą.
Ukryty tekst
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 513 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 17#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » 12 lis 2025, o 17:20
Wszystkie żyją.
Te słowa były dla Haruki najważniejsze - reszta się nie liczyła. Tak jak przypuszczała, jej mentorka nie dała się zgładzić byle włóczniom i prawdopodobnie wszyscy wojownicy Kaminari, którzy wtedy przy niej byli już leżeli martwi, rozcięci na pół jej kataną.
Co więcej, Yadasu również przeżyła, mimo bliskiej śmierci od harpuna. Walka trwała i Muwara miała rację - powinna uwierzyć w ich siły. W końcu nie była to ich pierwsza misja, nawet jeśli ta była bardziej niebezpieczna, niż większość. Mignęła do Muwary, krótkie "Rozumiem".
Nawet jeśli chciała spytać o coś jeszcze, nie miała na to czasu - okazało się, że Kaminari wysłali kogoś na ich tyły. Kogoś, kto teraz kombinował przy Yeny, ale spłoszony przez nie, zaczął uciekać, prowokując wybuchem ich pupilkę w różowej kokardzie. Było oczywiste, że Muwara musi spróbować opanować przerażone zwierzę, natomiast Haruka ruszyła natychmiast za uciekinierem i... musiała rozważyć swoje opcje. Bliskość meteorytu sprawiała, że nie martwiła się o Gwiezdny Blask w trakcie misji, jednak nawet mimo treningu - jej zapasy chakry zostały skutecznie uszczuplone przez przedłużające się manewry i musiała zacząć ją oszczędzać.
Tym jednak, co było istotne, to pytanie o taktykę, jaką powinna przyjąć w tym starciu. Namioty dawały jej przeciwnikowi schronienie i ograniczały widoczność samej Haruce - niestety zdążył wpaść pomiędzy nie, nim zdążyła do niego dolecieć. Drugim pytaniem było, który z shinobi stał naprzeciwko - czy też poniżej - niej. W głowie przypomniała sobie listę tych, którzy podobno byli na miejscu, wedle wywiadu Nagome.
- Yai - zagrożenie C, brak danych, mózg - wyeliminować w pierwszej kolejności, jeśli trafi się okazja
- Moshi - zagrożenie B, krótki i średni dystans.
- Anzou - zagrożenie A, daleki dystans.
- Sanda - zagrożenie A, bliski dystans
- Zaku - zagrożenie S, brak danych - przyjąć, że każdy dystans.
- Kagada - zagrożenie specjalne, każdy dystans.
Kagada odpadała - ta właśnie prowadziła przecież walkę z Shirą i Hisamidą. Zaku... nie była pewna, ale raczej nie poświęcono by kogoś tak zaawansowanego na rajd na ich tyły, gdzie oczywistym było, że największe zagrożenie stanowią one same, prawda? Jeśli tak, to zarówno Zaku jak i Sanda i Anzou odpadali... zresztą, coraz bardziej podejrzewała, że Sanda - walcząca na krótkim dystansie - mogła być tą, która zmyliła jej liderkę i za którą podążyła Nagome. Zostawała w takim razie... dwójka osób. Moshi oraz Yai. Tylko który? Moshi? A może Yai? Yai wydawał być się kimś, kto co prawda mógł wymyślić plan posłania kogoś na ich tyły, ale jeśli wierzyć jego klasyfikacji zagrożenia - raczej nie przeprowadziłby takiej akcji sam, tylko był trzymany na ich własnych tyłach jako strateg. Chyba, że chciałby się wykazać... Zatem Moshi? Tak, Moshi wydawał się być najbardziej prawdopodobną opcją.
Krótki i średni dystans, zagrożenie B.
Haruka nie miała już ani bomb, ani notek wybuchowych - co najwyżej garść shurikenów, te jednak w żaden sposób by się jej nie przydały. To, co miała poza tym, to w zasadzie tylko i wyłącznie blask. Mogła co prawda poświęcić energię na dalsze unoszenie się w powietrzu i patrolowanie, ale wtedy czas działał na jej niekorzyść - nawet gdyby spróbowała zerwać namioty ręcznie, jej blask mógł prześwitywać dostatecznie, by można ją było skutecznie zaskoczyć... chyba nie pozostawało jej nic innego, jak wylądować na krótki moment i spróbować pozbyć się przeciwnika z pomocą podstawowych technik klanowych.
Tak też zrobiła, zlatując na ziemię, jedynie jak długo się dało wypatrując jakiegokolwiek poruszenia pomiędzy namiotami lub starając się wyznaczyć najlepsze namioty na schowanie się lub zasadzkę, by od nich zacząć atak. Czas działał na jej niekorzyść, dlatego płynnie zmieniła skrzydła w zwykły ogon, przechodząc do wyrywania jak najszybciej kolejnych namiotów na bok, by odsłonić ukrywającego się shinobiego, w każdym momencie gotowa uskoczyć lub odbić ogonem nadlatujące techniki bądź pociski, starając się trzymać wygodny dystans bliski maksimum zasięgu jej ogona.
Pilnowała przy tym swojego ślepego punktu, świadoma, że jeśli przeciwnik jest bystry, może dostrzec jej brak oka i spróbować go wykorzystać. Pamiętając jednak o słowach mentorki, starała się tę skazę przebić na swój atut, ustawiając się tak, by tylko z pozoru ta strona była ślepa.
Oby tylko źle nie obliczyła i nie stała naprzeciwko zagrożenia klasy S lub A.
Ukryty tekst
0 x
Nizan
Posty: 41 Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 94#p231394
GG/Discord: boyos
Post
autor: Nizan » 12 lis 2025, o 19:01
Ostateczne Starcie
Ścieżka Anzou
VIDEO
Twoje nogi oderwały się od ziemi i leciałeś w przepaść. Czułeś jak ból tętni w okolicach Twojego serca, a bardziej piersi. Wystająca katana była niczym gwóźdź, który tamował krew od tego, by rozlała się dookoła. Zagryzłeś zęby. Cała walka, tak jak przeciwniczka, były piekielnie trudne. Jeszcze nigdy nie miałeś sytuacji, by ktoś tak bardzo zepchnął Cię do defensywy. Zawsze wystarczyło odpalić się maksymalnie i wtedy... wtedy wszystko się udawało.
Zamknąłeś oczy. Przypomniałeś sobie o wszystkich treningach z Kagadą. Był powód, dla którego Wasza seinin dociskała Was do samego końca. Tym powodem był właśnie ten jeden, pierdolony moment. Jeżeli było Ci ciężko, jeżeli już chciałeś się poddać, to w tym momencie mignęły Ci te wszystkie sceny. Kiedy rzygaliście z Sandą przy treningach, kiedy Moshi miał złamaną rekę, kiedy Kagada wyrwała pikawę przeciwnikowi. Wszystkie te sceny złączyły się w jedną karuzelę wspomnień, które przez tą krótką chwilę oplatały Twoją głowę. Czas spowolnił, a cicho przełknąłeś ślinę.
Nie zamierzałeś się poddać. Byłeś, kurwa, Kaminari. A oni walczą do końca.
Czas spowolnił, a Ty widziałeś jak Fugata wyskakuje za Tobą w powietrze. Rozłożyła ręce na boki i wyglądała jak pikująca wiewiórka z płachtami pod pachami. Sięgnąłeś do kieszeni i wsadziłeś do mordy dwie piguły - przegryzłeś je i dosłownie momentalnie poczułeś, jak zyskujesz siły. Dosłownie, chakra wróciła do Twojego ciała, a Ty mogłeś kontynuować starcie. Sięgnąłeś po kunaie i wyrzuciłes w jej kierunku. Cztery notki rozleciały się na boki i wybuchnęły w różnych miejscach. Starałeś się zrobić dywersję, ale też i jakoś zranić kobietę.
Nastąpiła seria wybuchów. Jeden z kunaiów poleciał w kierunku góry, więc wybuch sprawił, że nastąpił deszcz z głazów, które wystrzeliły zarówno w Fugatę jak i Ciebie. Kobieta zamachnęła się i skręciła w bok, odlatując od zagrożenia, jednak zdecydowanie spowalniając w pogoni za Tobą. Wtedy zdążyłeś wykonać kilka pieczęci. Zdążyłeś zlokalizować głaz. Postawiłeś wszystko na jedną kartę.
Fugata odnalazła Cię wzrokiem i wystawiła rękę w Twoim kierunku. Z jej nadgarstka wystrzeliła różowa chakra, która pochwyciła rękojeść katany. Dziewczyna szarpnęła dłonią i przyciągnęła się z pełną prędkością w Twoim kierunku.
Gdy jej dłoń styknęła się z rękojeścią katany, nagle chakra raitonu przeszyła ostrze, a ona wzięła zamach i... zrobiła salto, wyrywając połowę tułowia włącznie z głową Anzou. Krew trysnęła na boki, a ona wylądowała na ziemi z resztą truchła Anzou, które upadło na ziemię.
Kobieta powoli wyprostowała się, trzymając katanę i popatrzyła z góry na ciało Anzou.
I NAGLE KURWA PUFF!
Zamiast Anzou, leżał przecięty głaz na ziemi. Zaś sam Kaminari wystrzelił z boku wiązkami Raitonu. Fugata dosłownie w ostatniej chwili odskoczyła w bok, unikając piorunów, jednak gdy wylądowała kilka metrów dalej, nie stanęła dumnie wyprostowana jak to miała w zwyczaju, tylko przykucnęła. Spojrzała na bok i zobaczyła na swoją ranę na nodze. Jej noga była pocharatana. Raczej nie była sprawna, do pojedynku, który prowadzicie.
Stałeś od niej jakieś 15-20 metrów. Wyszedłeś w jej kierunku z krawiącą raną z piersi. Czułeś, że krew nalewa Ci się do ust.
We dwoje byliście ranni.
Władca Piorunów kontra Siostra Nocy. Anzou Kaminari kontra Fugata Kujaku. Walka do ostatniego tchu.
Fugata ugięła ranną nogę i... zaczęła powoli skakać na jednej z nich. Nie żartuj, że będzie walczyć z jedną nogą.
Tak się kurwa buduje legendę.
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
Hasaki - klik
Ścieżka Haruki
VIDEO
Siostry żyły. To dobrze. Przynajmniej tyle, że nie musiałaś się przejmować pozycją reszty. Mogłaś skupić się w stu procentach na tym, co mówiła i co rozkazywała Ci Muwara. Śmieszne było to, że Fugata zarzekała się, jak to nie będzie Cię pilnować, a finalnie wyszło, że większość czasu zajmowała się Tobą Muwara. Jednak mogłaś być w stanie zrozumieć tę startegię. Muwara była medykiem, więc unikała starcia. W sumie też dlatego, była idealna do pilnowania Ciebie. Większość czasu spędzała na analizowaniu pola bitwy i poruszaniu się Tobą jak pionkiem. Jednak czy to źle? Zdobywałaś doświadczenie, a co ważniejsza - nie dostałaś w łeb i nie poszłaś spać, tak jak opowiadała Yadasu o jej pierwszej misji.
Cieszyłaś się tym, że w przypływie adrenaliny, odruchowo zaczęłaś używać znaków. Nie byłaś pewna, czy dobrze to pokazujesz, ale mignęłaś do Muwary "rozumiem", a ona chyba zrozumiała, co chcesz jej przekazać, bo po prostu poleciała dalej, zostawiając Cię ze swoim problemem, czyli... dziwnym sabotażystą, który próbował zgładzić Yeny. Zastanawiałaś się, kto to jest, jednak nie byłaś pewna. Miałaś kilka tropów, a najgorsze było to, ze miałaś realną szansę trafić na kogoś z rangą S. Trochę się obawiałaś, ale... jebać to. Też musiałaś zasłużyć na skrzydła. Nie zamierzałaś napewno następnym ognisku siedzieć cicho i słuchać przechwałek od Nagome. Też musiałaś coś udowodnić i teraz miałaś okazję.
Zapikowałaś w ziemię, lądując z gracją dzięki kombinezonowi, który coraz lepiej miałaś opanowany i momentalnie Twoje skrzydła przerodziły się w pawi ogon. Starałaś się tropić przeciwnika, ale ze względu na deszcz, wszechobecne błoto i ogólnie wiele kroków i odcisków w tym miejscu, a tym bardziej adrenalinę, trudno było Ci zlokalizować gdzie ten ktoś mógł ucieć. Zresztą, nie byłaś traperem. W związku z tym, zamachnęłaś się ogonem i jednym ruchem zdjęłaś namiot, wyrzucając go w powietrze. Nic tam nie znalazłaś, więc przeszłaś dalej.
Szłaś i raz po raz atakowałaś namioty, lecz nikogo nie mogłaś znaleźć. Musiałaś się spieszyć, jeżeli chciałaś, aby wystarczyło Ci chakry. Nie zauważyłaś nawet, jak w pewnej chwili zaczęłaś biec i... zobaczyłaś coś przerażającego.
Gdy zdjęłaś ostatni z namiotów, ujawniłaś napastnika.
Chłopak miał ciemną karnację i gdy wyrwałaś namiot, tamten musiał się za nim skrywać, bo... wyrwało go z kapci i poleciał kilka metrów dalej. Upadł i spojrzał na Ciebie.
Mieliście do siebie jakieś 10 metrów. Ty oczywiście górowałaś, bo miałaś włączony pawi ogon, a on leżał.
W rękach miał jednak kunai z notką.
Centralnie pośrodku, między wami była skrzynka. Wieko było uchylone, a Ty gdy zobaczyłaś co to jest, poczułaś jak pot spływa Ci po karku, aż do końca pleców.
Ujrzałaś bomby B29S.
Wysadzenie notki oznaczało zagładę dla niego, Ciebie, a i prawdopodobnie dla Muwary, a z nią Yeny. Tym bardziej, że w skrzynce były dwie takie bomby, a nie jedna.
- N-nie zbliżaj się, bo nas wysadzę! - powiedział chłopak, ale widziałaś swoim okiem przerażenie.
Takie same, jakie miałaś i Ty. Byliście w złym miejscu o złym czasie i napewno ze złym arsenałem w rękach.
- Daj mi odejść, to nas nie wysadzę! - powiedział.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
15 lat temu
Młoda dziewczynka leżała na ziemi, gdy chłopczyk w jej wieku siedział na niej i tłukł ją raz po raz po głowie. Tamta próbowała się bronić, ale nie miała szans się podnieść, przygnieciona ciężarem ciała. Chociaż uderzenia nie były strasznie mocne, to każdy cios spadający na jej głowę otwierał to nowe zadrapanie czy ranę. Po dłuższej chwili, ta nie wytrzymała już i rozpłakała się na dobre, bo siniec, który narósł wokół jej oka - zamknął je w całości.
Jej warga była olbrzymia, a twarz delikatnie już zdeformowana. Wtedy dopiero chłopak podniósł się. Wokół niego było jeszcze dwóch innych chłopców.
- Pff! Jesteś cienka! Ojciec miał rację, baby do garów! Nigdy nie będziesz wojowniczką jak wielki Kumo Kaminari! - powiedział chłopiec triumfalnie, po czym śmiejąc się zaczął odchodzić. - Następnym razem znowu Cię zleję! Nigdy nie będziesz kunoichi, Kagado! Odpuść i zajmij się zabawą lalkami!
Gdy chłopcy zniknęli, Kagada powoli dźwignęła się na nogi i wypluła krew na ziemię. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że całości przypatrywał się jej ojciec. Dziewczyna powoli podniosła się, jednak odrazu upadła na kolanko. Zacisnęła pięść i uderzyła w ziemię, krzycząc i płacząc.
- To nic nie da. - usłyszała znajomy głos. Wysoki umięśniony mężczyzna stał nad swoją córką.
Kagada nie wiedziała, że ktokolwiek to widział. Przerażona odwróciła się upadając na tyłek. Jej twarz była zmasakrowana, a z oczu leciały łzy, mieszające się z potem.
- T-tato... - wyszeptała, zawstydzona. - Przepraszam... chciałabym... chciałabym być jak wielki Sumo Kaminari... ale... ale oni są więksi. Są silniejsi. Nie potrafię ich pokonać, bo... bo to chłopcy.
- O, to jest ciekawa teza. Chodź, usiądź ze mną, córko. - powiedział i gestem ręki zaprosił ją na ganek. - Chcesz być jak Sumo Kaminari? Dlaczego?
- To największy wojownik Kaminari i nasz przodek! Każdy chce być tak jak on!
- Sumo... tak. Legendarny wojownik, który sparował z Sanbim dla treningu. Podobno potrafił zmieniać krajobraz od samego podmuchu uderzenia. Jednak, czemu chcesz być taka jak on?
Po tym pytaniu, Kagada otworzyła buzię, lecz nic nie powiedziała. Spojrzała na dół, na swoje małe nóżki.
- Bo... bo nie chcę być słaba. Nie chcę się tak czuć. Nie chcę by ktoś mi coś mówił. - odwróciła się, z rozpaczą w oczach. - Nie chcę być czyimś zakładnikiem! Chcę być wolna, tato!
- Rozumiem. Jednak Sumo miał swoje powody, czemu był taki silny. Siła to nie są mięśnie. Siła to są lata treningu, lata wyrzeczeń, a przede wszystkim, cel. Prawdziwa siła idzie stąd, jakie masz wartości. Co chcesz bronić. - mężczyzna delikatnie się uśmiechnął. - Kagado, żeby być silna, przede wszystkim musisz odnaleźć to, co kochasz. A potem, to ochronić. Po co Ci siła, skoro nie masz z kim jej dzielić? Kumo chronił to, co kochał. Dlatego był niezwyciężony. - pogłaskał córkę po głowie. - Napewno pierwszym krokiem jest to, żebyś nie szukała wymówek. Jeżeli ktoś Cię bije, to musisz stać się silniejsza. Musisz trenować. Musisz się poświęcić.
Para siedziała i oboje w tym samym czasie popatrzyli w niebo.
- Nadejdzie taki dzień, w którym będziesz musiała ochronić, to co kochasz. I nikt Ci w tym nie pomoże.
Od tamtego dnia, Kagada codziennie trenowała w pocie czoła, by stać się silniejszą.
Po roku zlała swojego starszego brata na kwaśne jabłko.
VIDEO
Shira z Hisamidą patrzyła jak tuman kurzu unosi się w miejscu, w którym była wcześniej Kagada. Obie dziewczyny były przygotowane do dalszej bitwy. Miały strategię, miały plan na pozbycie się Kagady. Mimo tego, że we dwie były sprawniejsze, w pewnej chwili, nadchodził moment weryfikacji. Nie wiedziały z kim się mierzą. Nie wiedziały, że Bestia z Atarashi miała się zaraz przebudzić.
- Nie żyje? - zapytała cicho Hisamida.
Jednak nagle coś błysnęło. Ciemna sylwetka wyłoniła się z kurzu. Wydawało się, że każdy jej krok robi się coraz cięższy. Kobieta bujała się na boki. W jej dłoni iskrzyła się chakra raitonu, wydając z siebie dźwięk tysiąca ptaków. To co było jednak bardziej przerażające, to jej wzrok. Oczy niczym szaleniec, który nie ma nic do stracenia. Patrzyła się konkretnie w jeden punkt.
W Hisamidę. Nagle gdy kurz opadł, zza Kagadą było nadal ciemno. To, co wydawało się zasłoną z kurzu, okazało się być jej cieniem, a raczej aurą. Gigantyczną aurą bestii, która szczerzyła się w kierunku obu Hisamidy i Shiry. Obie dziewczyny stały się malutkie, gdy Kagada wyglądała przy nich jak jakiś tytan.
- Najpierw stara. Potem Ty. - powiedziała, po czym zniknęła.
Ziemia się ułamała od skoku Kagady, która dosłownie wpadła w Hisamidę. Najstarsza z Sióstr Nocy w ostatniej chwili złapała za nadgarstek Kagadę wyrzucając biodra do tyłu. Gdyby się spóźniła, Kagada zapewne przebiłaby ją na wylot, albo w ogóle ścięła w pół w całości. Chociaż Hisamida napięła się z całej siły, Kagada była tak potwornie silna, że Hisamida szorowała stopami po ziemii, zagarniając grunt i skupiając się tylko na tym, by nie dopuścić do tego, by dłoń z Chakrą Raitonu ją zraniła.
Shira wystrzeliła w ich kierunku, wyskakując w powietrze i z półobrotu wykonując kopnięcie w głowę Kagady. Stopa trafiła bezpośrednio, jednak Kagada nawet się poruszyła o milimetr. Shiry noga odbiła się od głowy przeciwniczki i przewróciła na bok. Gdy Hisamida to zobaczyła, to wiedziała jedno. Już po nich, albo przynajmniej po niej.
Nagle Kagada anulowała technikę i złapała Hisamidę za fraki. Z całej siły przyjebała jej z główki w nos. Krew trysnęła na boki, a ona drugą ręką zamachnęła się i przywaliła Hisamidzie w brzuch. Cios wszedł czysto, a Hisamida opluła krwią Kagadę, która stała przed nią. Miała polecieć w tył, jednak Kagada trzymała ją na blisko. Złapała ją za uszy i z całej siły opuściła głowę na swoje kolano. Nastąpiło gruchnięcie, a głowa Hisamidy odskoczyła w tył. Kagada pocięła dziewczynę i wykonała ostatni - prosty atak na jej tułów. Tym razem, Hisamida wystrzeliła w powietrze, lecąc parabolą gdzieś daleko poza horyzont.
Nagle jednak różowa chakra oplotła jej nogę i szarpnęła w bok. Shira wykorzystała technikę ze swojego repertuaru, by Hisamida nie wpadła do wody i nie utonęła - bo napewno, była już nieprzytomna. Kagada obserwowała niewzruszona jak Shira sprowadza Hisamidę do siebie i łapie ją oburącz, by następnie odskoczyć kilkanaście metrów dalej. Seinin położyła Hisamidę na piachu, z dala od Kagady.
Shira przyłożyła jej palce do szyi.
Żyła.
Powoli dźwignęła się. Stała plecami do Kagady.
- Bijesz jak pizda. - powiedziała, z nutką szaleństwa, ale i uciechy. - A raczej powinnam zapytać, czemu to zrobiłaś? - zapytała Kagada. - Specjalnie dałaś mi jej wjebać. Po co?
Shira powoli odwróciła się. Jej wyraz twarzy był przerażający .
- Nie chciałam, by ktokolwiek widział to, co zaraz Ci pokażę. - powiedziała. - Dziewięć lat trenowałam, by odebrać tytuł Liderki mojej matce. - sięgnęła za plecy. - I gdy byłam gotowa, ona umarła. Nie cierpię tej części siebie. - słychać było charakterystyczne kliknięcie. - Jednak teraz mam okazję udowodnić cos, czego myślałam, że nie będę miała okazji nigdy udowodnić. - szarpnęła dłonią. - Że przywyższyłam osobę, której nienawidzę najbardziej na świecie.
W ręku Shiry znalazł się chakram.
Ukryty tekst
0 x
Anzou
Posty: 1086 Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi - Kabura na lewym i prawym udzie - plecak - blaszane rękawiczki - opaski na dwóch przedramionach - kamizelka Shinobi pod płaszczem
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Post
autor: Anzou » 13 lis 2025, o 10:58
Anzou w trakcie wykonywania swoich szalonych planów w tym jakże pięknym locie mógł powoli witać się ze śmiercią. Mógł przemyśleć wiele na temat tego jak wyglądało jego życie, co zrobił dobrze, co zrobił źle, jakich ludzi na swojej drodze spotkał, ilu wrogów pokonał i jak wiele zrobił dla klanu. Z tyłu głowy miał gdzieś swoją siostrę, którą za wszelką cenę chciał chronić. Bardzo dawno jej nie widział. Od najmłodszych lat Anzou wychowywał się w rodzinie z klanu Kaminari. Jego ojciec wpajał mu do głowy zasady. Honor. Służba dla klanu. To przez lata, przez wędrówkę Władcy Piorunów towarzyszyło mu w trakcie wykonywania zadań, tych prostych jak i bardziej skomplikowanych. Anzou jako Shinobi zawsze chciał chronić ludność cywilną, czasami wychodziło mu to lepiej, czasami gorzej, ale koniec końców raczej dał się zapamiętać jako człowiek, który nie zostawia swoich, który nie odpuszcza i konsekwentnie brnie do przodu. Pierwsze misje dla klanu, podstawowe zadania, gdzie Anzou jako jeszcze dziecko uczył się jak wygląda świat. Potem było lepiej, nieco bardziej skomplikowane zadania wykonywane z Azumą Uchiha, złotym dzieckiem klanu czerwonookich... To były piękne czasy. Anzou był Kaminarim, ale był nieco inny, może idealizował świat i liczył, gdzieś w głębi swojego serca, jeszcze naiwnego, że da się osiągnąć względny pokój i stabilizacje na świecie. Liczył, że Kaminari i Uchiha podadzą sobie dłonie i zbudują solidne fundamenty do tego, aby dbać o tych zwykłych ludzi. Anzou i Azuma. Mogli to uczynić, zwłaszcza, że ich wpływy w klanie z dnia na dzień rosły, dwójka chłopaków, dzieci, a potem nastolatków rosła w siłę z dnia na dzień. Anzou w trakcie swojego życia był nawet za Murem, widział przeróżne rośliny, takie, o którym się nawet fizjologom nie śniło. To była niebezpieczna wyprawa, ale finalnie - również udało się wyjść z tego z ręką uniesioną do góry. Z czołem dumnie podniesionym i wyprostowanymi plecami. Niebieskooki rozwijał się każdego dnia, stawał się silniejszy, brał udział w jednej z najbardziej chorych walk na świecie - w obronie cywilizowanej części świata przed tymi, którzy przebywają za Murem. To była jedna, wielka kompromitacja, zlekceważenie przeciwnika, braki w ludziach, tak wiele czynników nałożyło się na finalną porażkę. Anzou obiecał sobie, że postara się to wszystko naprawić. Sam Anzou rósł nie tylko w siłę, ale i szacunek w klanie. Dzięki temu otrzymał tajemną wiedzę, aprobatę Chino i dołączył do elitarnego oddziału Kagady, który miał na celu wyprzeć nieco klan Pawia z terenów, odzyskać nieco przestrzeni i dać nowy oddech dla ludzi, pomóc im odzyskać chociaż namiastkę normalności. Tak się w sumie działo! Władca Piorunów krok po kroku, ze wsparciem Sandy, Kagady i reszty ekipy dzielnie odzyskiwał co Kaminari, zadawał szeroko idące straty i dzięki temu, właśnie dzięki takim staraniom - mógł czuć się lepiej. Niesamowitą frajdę sprawiało mu bycie Shinobi, robienie dobrych rzeczy dla tych zwykłych ludzi. I teraz niby ma się to wszystko tak skończyć? Bo Anzou dostał jakimś mieczem od siostry nocy? Owszem, kobieta była silna, ale nie była NIE DO POKONANIA! Władca Piorunów ją ranił, też swoje wycierpiała, teraz trzeba było postawić kropkę nad i, dokonać ostatniego ataku, który być może otworzy mu furtkę do taktycznego odwrotu celem zagojenia tych ran, o których nie można zapominać.
Władca Piorunów był w beznadziejnej sytuacji. Leciał z wbitym mieczem w dół, nikt nie pędził by go uratować, by mu pomóc. Był zdany sam na siebie. Nawet jeżeli sytuacja jest beznadziejna, jeżeli wszystko się wali, wszystko się pali... To Kaminari nie pęka na robocie! Niebieskooki robił wszystko, dosłownie wszystko, aby przetrwać i zadać jeszcze jakiś cios swojej rywalce. Pomimo bólu, pomimo beznadziei - walczył do samego końca, jak przystało na Kaminari. Hasaki wraz z innymi dał mu przykład. Ich śmierć nie może pójść na marne! Nastolatek cisnął Kunai'ami z notką w kierunku swojej rywalki, która leciała w jakimś specyficznym stroju, ale bez używania Chakry, dzięki czemu nie była tak szybka i mobilna. Same wybuchy kupiły mu trochę czasu, dały wystarczająco, aby mógł przygotować jedną z najprostszych technik, ale kluczowych w zasobie każdego Shinobi. Kawarimi no Jutsu. Gdy Fugata miała odciąć jego głowę, gdy Anzou Kaminari, samozwańczy Władca Piorunów miał przestać istnieć... dokonała się podmiana. Anzou jak kot, spadł na cztery łapy, co prawda sam ból, cierpienie było ogromne, kątem oka dostrzegł, że jego rywalka ma jedną nogę rozwaloną. Dosłownie i w przenośni. Kobieta straciła jedne z największych swoich atutów, ale nadal nie można było jej lekceważyć. Przecież... sam Kaminari nie był w chwili obecnej okazem zdrowia. Sam czuł jak krew napływa mu do ust, jak jego rana pozbawia go energii, natomiast pigułki, które zażył w locie dały mu dodatkowego kopa, co w połączeniu z ogromną wolą przetrwania, chęcią pokazania kto tutaj rządzi... sprawiało, że nastolatek odzyskał wiarę w wygraną! Nie, on jej nigdy nie stracił! Anzou wbił wzrok w swoją rywalkę, w głowie pojawił mu się plan, który od razu zamierzał zrealizować. Tutaj nie można było mrugać. Żywioł Raitonu oferował jedną technikę, którą nastolatek znał, a która sama w sobie nie wymagała wielu pieczęci. Gian. Anzou mimowolnie, automatycznie wzmocnił to Czarną Błyskawicą i skierował elektryczny strumień prosto w swoją rywalkę. Kolor Prądu był zapewne zmieszany z czarnym i delikatną krwią, którą przy okazji wypluł z siebie Anzou. W momencie wystrzału Anzou poszedł o krok dalej i od razu, też bez zwłoki wytworzył wiązkę, tuż przy Fugacie, jednak od strony, gdzie miała sprawną nogę. Kaminari liczył, że może się spodziewać potencjalnego ataku z tamtej strony, więc wytworzył 2 elektryczne wiązki, 1 tuż z lewej swojej rywalki, którą chciał napierać na Fugatę nieustannie, aż ta finalnie padnie i nie będzie w stanie ani jej unikać, ani dalej walczyć. Anzou sam delikatnie zwiększa swój dystans po skosie w tył (kierunek skosa jest taki, jak jej chora noga, czyli jeżeli noga lewa jest rozwalona; skos w tył w prawo). Jedna z wiązek zostaje na stałe przy Anzou, ona musi być jego zabezpieczeniem, buforem bezpieczeństwa, czymś, co ochroni go przed jakimś niespodziewanym atakiem ze strony kobiety.
-
To zaszczyt móc z Tobą walczyć, Fugato.
Powiedział jeszcze przed atakiem nastolatek do swojej przeciwniczki, którą szanował, postawiła poprzeczkę niezwykle wysoko, tak, że być może dla Niebieskookiego nie uda się jej przeskoczyć. Anzou miał tego świadomość. Dlatego robił wszystko, chwytał się każdej możliwej deski, używał ekwipunku, technik, których do tej pory raczej omijał... Rywalka była potężna. Sam Anzou również nie spodziewał się, że finalnie jest to możliwe, aby ktoś z klanu Pawia bardziej operował na broni, a nie na Reberu. To kolejna lekcja, którą warto odnotować, o ile uda się mu w ogóle przeżyć. Chłopak ma dla kogo żyć! W Raigeki czeka na niego nie tylko Chino, ale również... jego siostra - Nao.
Ukryty tekst
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 513 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 17#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » 13 lis 2025, o 12:26
Znalezienie przeciwnika nie było łatwe w obecnych warunkach - tym bardziej, że samej Haruce brakowało specjalistycznego wyszkolenia, stąd też musiała polegać tylko na brutalnym, bezceremonialnej sile swojego ogona, który zrywał płachtę za płachtą, odsłaniając to, co było w środku. W końcu znalazła swojego oponenta, ale... ale problemem nie były pociski czy inne techniki lecące w jej kierunku. Problem był o wiele prostszy.
B29S.
Nie miała pojęcia, jak chłopak mógł tak sprawnie się poruszać z tym dodatkowym obciążeniem, czy może ktoś z ich ludzi przestawił te bomby do jednego z namiotów, i po prostu miał szczęście trafiając na nie. Prawda była jednak taka, że znaleźli się w... impasie. Bestia wewnątrz Haruki rwała się, by przetestować refleks chłopaka, by wydłużyć nagle ogon i przebić mu serce, ale rozsądniejsza część jej umysłu wiedziała, że ryzyko jest zbyt duże. Niestety, chłopak miał przewagę. Z tyłu jej umysłu rosło przerażenie na myśli o potencjalnych skutkach eksplozji w tym miejscu, ale na zewnątrz... na zewnątrz spróbowała zaczerpnąć z postawy swojej mentorki oraz liderki.
Wyprostowała się, gasząc na razie ogony i opuszczając dłonie po bokach. Nie było sensu tracić energii. W razie czego, dystans był dość długi by raczej zdążyła je znowu przywołać w razie potrzeby.
- Nieźle. - pochwaliła go, patrząc mu w oczy i uśmiechając się, a następnie zaczynając powoli spacerować dookoła. Starała się zmusić go, żeby cały czas obracał głowę, najlepiej z dala od kierunku, w którym poleciała Muwara oraz Yeny.
- Chyba mamy impas. Co oznacza, że musimy porozmawiać i zastanowić się, jak z niego wyjść. - stwierdziła swobodnym tonem, spacerując wśród ciemności. - Mówisz, że jesteś gotów zginąć za swój klan, a jednocześnie jeszcze nie wysadziłeś tej notki? To znaczy, że chyba jednak wolałabyś wrócić do rodziny, prawda? -
Krok, za krokiem. Myślała tylko o tym, żeby sprowokować go do rozmowy. Zyskać nieco czasu i zastanowić się, jakie ma opcje.
- To ty zabiłeś strażników naszego... pupila? Musisz być całkiem kompetentny. - skinęła głową w stronę miejsca, gdzie znajdowała się Yeny chwilę temu.
- Jak masz w ogóle na imię? Miewacie dość charakterystyczne imiona, może będę kojarzyć. I może nawet zdradzę Ci swoje. -
Szybkie zastosowanie takiego szantażu kazało jej myśleć, że ma przed sobą Yai. Z drugiej strony, jeśli był to ten najbystrzejszy spośród Kaminari, musiała uważać. Sama obserwowała uważnie to, co robi.
Ukryty tekst
0 x
Nizan
Posty: 41 Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 94#p231394
GG/Discord: boyos
Post
autor: Nizan » 13 lis 2025, o 18:12
Ostateczne Starcie
Ścieżka Anzou
VIDEO
Staliście naprzeciwko siebie niczym wojownicy. Najtwardsi ze swojego rodzaju. Samurajka i Władca Piorunów. Tobie krew lała się prawie, że strumieniem z barku a w ustach czułeś metaliczny posmak. Ona musiała stać na jednej nodze, bo drugą miała mocno ranną.
Kobieta położyła dłoń na katanie i czekała na Twój ruch, podskakując na jednej nodze. Ty ten ruch wykonałeś.
Przygotowałeś kombinacje. Najpierw, przelałeś chakrę i wytworzyłeś wiązkę piorunów, która zmieniła kolor na czarny. Ona zaś wystrzeliła bezpośrednio w kierunku techniki. Jej katana ponownie pokryła się elektrycznością. Gdy wiązka miała ją trafić, ta wślizgnęła się pod technikę i przeturlała, wyskakując do Ciebie. Odruchowo skierowałeś wiązkę piorunu w jej stronę, uderzając po częsci w ziemię. Ta wybuchnęła w powietrze pod naciskiem Twojej techniki, zaś Fugata dobyła katany i ponownie przeszła do próby skrócenia Cię o głowę. Nie miałeś jak utrzymywać techniki, bo dziewczyna znalazła się na wyciągnięcie ręki. Odskoczyłeś w bok, a jej cięcie przeszło przez głaz. Ponownie, struktura kamienia momentalnie usnęła się na ziemię, a ona zaczęła Cię gonić. Co gorsza - na jednej nodze była prawie tak samo zwinna jak z dwoma, jednak ewidentnie ucierpiała jej szybkość.
Ty też byłeś już mocno wyczerpany, jednak nie zamierzałeś odpuszczać. Próbowałeś korzystać z tego, że dziewczyna nie jest aż tak szybka, by zyskać jak najwięcej przewagi. Byłeś totalnie pochłonięty odskakiwaniem od Fugaty, gdy nawet nie zorientowałeś się, że... ten pościg zakończył się tym, że wpadłeś w resztę walczących żołnierzy. W tym momencie byłeś otoczony zarówno przez oddziały klanu Pawia, jak i Kaminari. Wszędzie trwała rzeź, jednak musiałeś skupić się na swojej przeciwniczce, która goniła Cię, co chwilę wykonując przerażające próby dekapitajci Twojej osoby.
Wtedy postawiłeś wszystko na ostatnią kartę. Ten jeden, ostatni raz.
Stworzyłeś swoją najsilniejszą technikę i podzieliłeś ją na dwie części. Jedna wiązka do ataku i jedna do obrony.
Fugata chyba też już nie miała wyjścia, bo złożyła pieczęć i z jej pleców wystrzelił pawi ogon, który złączył się w jeden wielki. Co gorsza - nie zamierzała się bronić. Postawiła wszystko na jeden atak.
Twoja wiązka przebiła jej bok na bok, zaś jej ogon wystrzelił i przebił Twoją wiązkę w obronie, po czym potężnie ugodził Cię w tułów. Fugata aż przyklęknęła, zaś Ty wyleciałeś w powietrze i upadłeś kilkanaście metrów dalej. Upadając, usłyszałeś charakterystyczny trzask w barku. Wybity. Co więcej, krew leciała Ci z barku i ledwo czułeś swoje ciało. Kątem oka zobaczyłeś, jak Fugata klęczy na jednym kolanie i trzyma się za bok, opierając się na katanie wbitej w ziemie.
Tak jak i Ty, ciężko dyszała, a z jej ust leciała strużka krwi. Siły opuszczały Twoje ciało, ale Twoja przeciwniczka nie była w stanie też chyba Cię dokończyć. Mieliście sytuację patową. I Tobie i jej brakowało tego jednego, czystego trafienia, by postawić kropkę nad i.
Ukryty tekst
Wtedy usłyszałeś huk i odwróciłeś głowę.
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
Hasaki - klik
Nagle z wzgórza wyskoczył... jakiś kurwa trzymetrowy żuk, z różową kokardą zawiązaną wokół szyi. Na jego grzebie siedziała jedna z Sióstr, trzymając jakieś dziwne lejce. Robal wierzgał w szoku, atakując po drodze wszystko co się dało - zarówno żołnierzy Kujaku, jak i Kaminari. Bestia była w jakimś amoku, bo używała zarówno swoich odnóż do tego, by taranować i miażdzyć wojowników, ale też szczękoczułek, by przegryzać na wpół.
Siostra Nocy, która siedziała na nim, starała się chyba jakoś nad tym zapanować, ale widać, że miała bardzo duże problemy. Nagle z jej pleców wystrzeliła różowa chakra i połączyła z odwłokiem potwora. Wtedy, robal na chwilę się wyprostował, po czym kobieta zamknęła oczy i... robal nagle splunął kwasem przed siebie. Duża, zielona mela poleciała na garstkę walczących ludzi. Kwas momentalnie przeżarł ich zbroję, a ich skóra zaczęła odchodzić od ciała. Wszyscy zaczęli się panicznie drzeć.
Kobieta skierowała zwierzę w kierunku największej grupy i pociągnęła za wodze, a robal zaczął truchtać w tamtym kierunku.
I wtedy zza jej pleców jeźdźczyni wyskoczył Moshi - trzymając w ręku to co znalazł, czyli hełm i z całej siły przypierdolił jej w sagan. Muwarą prowadzącą Yeny aż zakołysało i kobieta po prostu spadła ze zwierzęcia na ziemię, szarpiąc przy tym lejce i zrywając połączenie.
Robal znowu wpadł w furiacki szał i dosłownie zaszarżował przed siebie.
Muwara zbierała się z ziemi, a Moshi złapał nową broń - krótki miecz.
Fugata widząc to, spojrzała ostatni raz na Anzou, po czym ostatkiem sił dźwignęła się na nogi i zaczęła... kuśtykać w kierunku walczącej pary.
VIDEO
Shira zamachnęła się i chakram wystrzelił do przodu. Kagada patrzyła jak ostrze leci w jej kierunku, dlatego delikatnie odchyliła głowę. Shira dosłownie skinęła małym palcem.
Chakram nagle skręcił o kąt prosty i... Kagada aż się przewróciła. Przyrząd zakręcił parabolę i Shira złapała go z gracją. Kagada leżała na ziemi patrząc w szoku i niedowierzaniu temu co się stało. Nie widziała tej linki. Gdyby nie instynkt...
... nagle na jej szyi, centralnie na środku pojawiła się cienka, czerwona linia. Gdyby nie instynkt, już by nie żyła. Kagada aż musiała dotknąć swojego gardła, by upewnić się, że przeżyła.
Shira stała wyprostowana, trzymając przyrząd. Teraz już nie miała elementu zaskoczenia.
- Miałaś fart. - powiedziała, a jej usta wykrzywiły się... w uśmiechu dumy.
Kagada nic nie powiedziała nim sie nie podniosła.
- Nie ma czegoś takiego jak fart. - wyprostowała się. - Ale jak polegasz na takim gównie, to odrazu Ci mówię, że nie dasz rady.
- Zobaczymy.
I wtedy Kagada zrobiła pieczęci, a na jej dłoni ponownie pojawiła się chakra raitonu, wydająca z siebie głośne piski. Shira zaś, zamachnęła się i ponownie rzuciła chakram w jej kierunku.
Kobiety wystartowały. Prowadziły taniec, w którym Kagada próbowała w jakikolwiek sposób zbliżyć się do Shiry, jednak ta kontrolowała chakram niczym marionetkarz. Przyrząd znajdował się dokładnie w takim miejscu, w jakim powinien. Liderka Sióstr Nocy wykonywała przeróżne gesty rękoma, by tylko nacisnąć lub pociągnąć linkę i zmienić kurs lotu chakramu. Seininki zbliżały się do siebie i oddalały, prowadzący równy bój o to, jak zyskać jakąkolwiek przewagę.
Kagada nie była w stanie dopaść Shiry, bo gdy tylko miała ją uderzyć, nagle przed nią pojawiał się chakram i musiała zyskiwać dystans. Shira zaś nie była w stanie zranić Kagady, bo to tamta była w zdecydowanym ataku.
Nagle czas zwolnił. Kagada skoczyła w kierunku Shiry i zamarkowała atak, wślizgując się jej w nogi. Zamachnęła się dłonią, by strącić chakram na bok, jednak Shira w ostatniej chwili wyskoczyła w powietrze i zrobiła salto w miejscu, by uniknąć ataku. Gdy Kagada się wślizgiwała, Shira była akurat głową do dołu. Obie kobiety miały rozłożone ramiona dla balansu, więc ich wzrok napotkał się bezpośrednio z kilku centrymetrów. We dwie patrzyły na siebie wyzywającym wzrokiem.
Czas przyśpieszył. Kagada przeleciała dalej, a Shira wylądowała. I ponownie, gdy obie damy stanęły prosto, to wystartowały do siebie i rozpoczęły kolejne próby przełamania obrony swojej przeciwniczki.
Ścieżka Haruki
VIDEO
Podczas gdy wszyscy mieli sprawdzian dla siły chakry i technik, Tobie przypadł chyba najtrudniejszy test. Musiałaś poradzić sobie bez technik. Jako negocjator, dyplomata, a szczególnie osoba, która... musiała wygrać piekielnie trudne starcie. Musiałaś jako pierwsza rozpoznać charakter przeciwnika, dostosować do niego metodę, podejście, a przede wszystkim nie pozwolić mu zabić siebie i Ciebie.
Na szachownicy wojny, ten pojedynek był najtrudniejszy, ponieważ nie było w nim żadnych reguł. Byłaś tylko Ty, młoda rekrutka, świeża Siostra Nocy, a naprzeciw Ciebie był jakiś chłopak, równie przerażony tak jak i Ty.
Przed Wami leżała broń zagłady. Jeden krzywy ruch i znikacie z planszy, tak szybko jak się pojawiliście. Przed Wami miała rozpocząć się gra pozorów. Zarówno on, jak i Ty rozumieliście to doskonale. Ten kto pierwszy okaże słabość, przegra. Ten kto pierwszy spęka, przegra. Ten kto ma więcej do poświęcenia, przegra.
Pochwaliłaś chłopaka, po czym niczym tygrys, zaczęłaś go okrążać. Szukać możliwości. Ten jednak, odwracał się całym ciałem, trzymając przed Tobą wyciągnięty kunai.
- Jesteś Siostrą Nocy. - powiedział, z trochę większym spokojem.
Skoro nie wystrzeliłaś do niego w pierwszej chwili, najwidoczniej złapał kilka oddechów i był gotowy na rozmowę.
- Macie bardzo dobry sprzęt. I-i ten żuk, czy co to było. Skąd to macie? Jak to powstało? - zadał pytanie, jednak chyba też chciał odciągnąć Twoją uwagę. Nie mniej, powiedziałaś, że musicie porozmawiać i zastanowić się jak rozwiązać problem. Chciałaś zaczepić go o podstawowe rzeczy. Rodzina, klan, śmierć w poświęceniu. Chłopak przełknął ślinę. - Tak jak i Ty, nie chcę tej wojny. Jest jak jest. Jednak my Kaminari walkę w imię klanu mamy wrodzoną. Śmierc na polu bitwy jest dla nas największym zaszczytem. A dla Was? Jesteście... macie wewnętrzne frakcje. Nie jesteście jednolici. - powiedział, przesuwając się tak, by zawsze miał wycelowany kunai w Twoim kierunku. Był blisko bomb. Zbyt blisko, by się ruszyć, ale też zbyt blisko, byś dała radę zaatakować.
Jednak to Ty rozdawałaś karty. Ty miałaś przewagę ruchu. Ty grałaś białymi w tej partii.
- Możemy wrócić do naszych rodzin. Ty i ja. - potwierdził informację, że jest gotowy negocjować.
Następnie poruszyłaś kwestię tego, że zabił przeciwników. Skinął głową.
- Chciałem zabić robaka, ale nie zdążyłem. Żadne osiągnięcie, dla Shinobiego zabić niechakrowych ludzi. - stwierdził. - Jednak taka była konieczność. Nie mniej, jak widać, zawiodłem. Szkoda, bo to miał być mój własny wkład w wojnę, oprócz przygotowania siatek ze stali kantaiskiej na Was.
I teraz do Ciebie dotarło. To, co trafiło wcześniej Yadasu, ta siatka - przed Tobą stał autor tego rozwiązania. A raczej kucał, czy nawet leżał.
- Nazywam się Yai Kaminari. - delikatnie się uśmiechnął. - Jestem tylko gościem, co chyba znalazł się w złym oddziale przez przypadek i... i tak zostałem. A Ty? Skoro nie jesteś w stanie mnie wykończyć bez wysadzania wszystkiego w powietrze, też jesteś zbliżona poziomem do mnie. Siostry Nocy nie powinny być Kogo? Jesteś jakąś uczennicą ich? Czy może... się podszywasz? - zapytał unosząc brew.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Ukryty tekst
0 x
Anzou
Posty: 1086 Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi - Kabura na lewym i prawym udzie - plecak - blaszane rękawiczki - opaski na dwóch przedramionach - kamizelka Shinobi pod płaszczem
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Post
autor: Anzou » 13 lis 2025, o 21:09
Ponownie, Anzou ruszył do ofensywy, zaryzykował, chciał zakończyć to starcie tu i teraz, pozbawić Fugatę Kujaku życia, zlikwidować jedną z Sióstr Nocy, ale... Nie udało się. Anzou ruszył szybko, wytworzył Gian, plunął nim przed siebie mieszając energię z krwią, jednak pomimo tego, że Fugata była ranna, miała ewidentne problemy z poruszaniem się w taki sposób jak poprzednio... dalej dawała radę i uniknęła pierwszej techniki Anzou. Chłopak zaklął pod nosem widząc jak dziewczyna do niego pędzi, teraz to on, pomimo bólu, pomimo tego w jakim opłakanym stanie był musiał być w lekkiej defensywie, aby nie dać się ściąć, aby utrzymać tą piękną główkę na szyi. Szczęście w nieszczęściu było takie, że Fugata nie była już tak szybka. Nastolatek mógł zatem nawet pomimo ran w jakiś sposób nie tylko unikać jej ataków, ale również zwiększyć delikatnie dystans, co ponownie dało mu okienko na kolejny atak! Kaminari czym prędzej wytworzył te wiązki i doszło do wymiany, ponieważ sama Fugata nie próżnowała. Cios za cios. Bomba za bombę. Co to był za pojedynek! Władca Piorunów trafił czysto i przebił jej bok, ponownie udało się ją uszkodzić i zapewne pozbawić większości argumentów, ale... nie ma nic za darmo. Niebieskooki też dostał. I był to cios, który sprawił, że jego świat ponownie zawirował. Ból był jeszcze większy, krew się lała, adrenalina i emocje nie były w stanie tego tłumić. Nawet pigułka ze skrzepniętą krwią... Teraz Anzou testował swoje limity. Nigdy nie był w tak opłakanym stanie jeżeli chodzi o jego zdrowie. Czuł każdą komórkę, każdy mięsień i każdą kosteczkę. Jego bark... jakby lewitował, był pokiereszowany. I wtedy, gdy Fugata była też na wyciągnięcie ręki pojawił się jakiś pojebany robal, z prawdopodobnie kolejną siostrą nocy na jej grzbiecie. Czy coś jeszcze może iść gorzej? Czy klan Kaminari stale musi walczyć z jakimiś popierdolonymi wytworami? Jak nie ten gaz, to Siostry Nocy, a teraz... te dziwne stworzenia. I wtedy, znikąd zaatakował Moshi w typowym dla siebie stylu i z partyzanta uderzył siostrę, która spadła z impetem, przez co robal nabrał dziwnego szału, jakby... sam stracił nad sobą panowanie? Anzou stale był czujny i monitorował otoczenie, zlokalizował Fugatę, która... odwróciła się od niego i ruszyła w kierunku siostry! O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego opuszcza pole bitwy i wystawia plecy dla Anzou? Dystans był znaczący, jednak jej tempo poruszania... Nie aż tak. Teraz albo nigdy.
-
Ja pierdole, nie mogę pozwolić, by to wszystko poszło na marne. Za klan...
Wyszeptał pod nosem, sam do siebie Anzou wstając na nogi i skracając delikatnie dystans do Fugaty (ok 40 metrów) jednocześnie składając pieczęci. Chłopak znał jedną technikę, której zasięg powinien mu pozwolić na to, aby uderzyć ją od tyłu i dość istotnie pokiereszować. Nastolatek w momencie wypluwania wody postanowił zrobić coś jeszcze... coś szalonego, nietypowego, ale... dlaczego nie spróbować? W momencie wyplucia Kaminari wrzucił dwa kunai z notką w strumień, którym celował w Fugatę. Siła wody, jej pęd powinien pokierować je mniej więcej jak po torze w jej kierunku, a po zakończeniu techniki... Nastolatek je zwyczajnie zdetonuje, o ile nie zauważy ich w promieniu, które może stanowić zagrożenie dla jego osoby. Po tym ostatnim ataku nastolatek jest zmuszony udać się w kierunku miasta, musi odnaleźć jakiś punkt medyczny gdzie jakkolwiek go opatrzą i uśmierzą nie tylko ból, ale zatamują krwawienie. W takim stanie nie jest w stanie zrobić nic... Władca Piorunów musi tu wrócić i pokazać klasę. Starcie było piękne, było wymagające, ale brakuje tutaj ostatniego - jednego jedynego ciosu. Fugata musi być wycieńczona, też bez energii. Jak tworzyć to historie. Jak robić to furorę. I bez żadnych robali. W ostateczności Anzou zażyje pigułkę z Chakrą, aby dodać sobie nieco energii i zniwelować skutki wyplucia.
Ukryty tekst
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 513 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 17#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » 13 lis 2025, o 21:34
Yai.
Czyli jej intuicja była... całkiem poprawna. Miała przed sobą Yai, zagrożenie klasy C - w teorii najmniejsze, w praktyce jednak... równie dobrze mógł teraz pewnie stać przed nią ktoś klasy A lub S. Chłopak wykorzystał do maksimum to, co miał pod ręką, nie tracąc nawet sekundy. Nic dziwnego, że był uważany za stratega. Haruce przyszło do głowy, że być może warto było nawet poświęcić siebie, żeby upewnić się, iż nie wyrośnie na prawdziwe zagrożenie - ktoś tak bystry mógł być w przyszłości kimś, kto rzeczywiście będzie w stanie im zagrozić. Na razie jednak jeszcze nie była tak zdesperowana. Rozmawiała.
- Robal? To prezent. - wzruszyła ramionami. Niech Kaminari wysnuje z tego taki wniosek, jaki chce. - I dzięki, wasz sprzęt także niezły. To, że zdołaliście się tak szybko przygotować na nas... godne podziwu. Harpuny, strzały z notkami wybuchowymi, no i te siatki... To wszystko twój pomysł, czy tylko te ostatnie? Nie żeby to wiele ostatecznie zmieniło, ale... naprawdę, dobre pomysły. - spytała, szczerze chwaląc pomysłowość wroga. Nie przepadała za Gromowładnymi, ale zdecydowanie szanowała ich militarny kunszt.
- Macie wrodzoną walkę za klan? Dziwne. Na Murze walczyliście za czerwonookich. Pod Kotei tak samo. Ilu was wtedy zginęło na próżno? Ilu by mogło zostać zamiast tego tutaj, chroniąc wasze terytoria? Wydawało mi się, że za sobą nie przepadacie. - spytała ze zdziwieniem, ciekawa czy tamten połknie haczyk. A nawet jeśli nie - to czy jakoś się do tego odniesienie. Pamiętała wspomnienia Rina i jego uwagi o tym, jak często jego klan prowadził wojny - w tym właśnie z Gromowładnymi. - Ale tak, też chcę wrócić do rodziny. Problem w tym, że przede wszystkim chcę mieć pewność, że ta rodzina będzie bezpieczna. A to, jak sam wiesz, bardzo zmienia postać rzeczy. -
Nie podobało jej się, że wie o wewnętrznych... spięciach w ich klanie. Jeśli był tego świadomy, to oznaczało, że albo szpiedzy Kaminari byli lepsi, niż sądzili, albo oznaki tego podziału były dostatecznie wyraźne, by dało się je wywnioskować na podstawie bardziej pośrednich poszlak.
Pozwoliła mu mówić, zastanawiając się, jakie informacje będzie najlepiej zdradzić, jakie zachować, a także - jaką dezinformację może być w stanie sobie pozwolić sprzedać. Na jego podniesioną brew i sugestię, że się jedynie podszywa, zmrużyła oko, jakby trafił niebezpiecznie blisko.
- Jestem... nieważne kim jestem. Ważne jest co innego. - urwała, pozwalając póki co dojść Yaiowi do własnych wniosków. Jeśli dobrze to rozegrała, być może połknie haczyk w postaci sugestii, że ona sama jest właśnie kimś, kto podszywa się pod Siostry i prowadzi własne zadanie na ich tyłach - z przeciwnej frakcji, o której nie chciał wspominać. Kogoś, komu być może warto pozwolić działać, bo działa na niekorzyść swojego klanu, nawet myśląc, że robi dla niego to, co konieczne.
Przystanęła, starając się wybrać taką pozycję, która pozwoliłaby w razie czego w miarę niepostrzeżenie wydłużyć ogon podobnie, jak jej się to udało w trakcie treningu z Fugatą, zabierając skrzynkę z drugiej strony, podczas gdy uwaga Yai byłaby na innych, bliższych ogonach. Mogła zakładać, że do tej pory widział już i przyzwyczaił się do standardowego zasięgu ich klanowej zdolności - ale może nie wiedział, że ten zasięg może być niekiedy zwiększony.
- Ważne jest to, że ta wojna rzeczywiście zatraciła sens. Teraz, kiedy meteoryt i jego moc wsiąknęła w tę ziemię... wybacz, ale te tereny są dla was stracone. Nie przejdziecie dalej, nie wrócicie tam, gdzie my umiemy przetrwać. Brakuje wam błogosławieństwa meteorytu, a nie zdobędziecie go w ciągu jednego, ani nawet dwóch pokoleń. Puszczę cię wolno, o ile przekażesz tę informację swoim oficerom. Może dzięki temu zmądrzeją i zasiądą do negocjacji, zamiast tracić swoich i naszych ludzi w bezsensownych przepychankach, takich jak ta. Co ty na to? -
Jeżeli była na dobrej pozycji, przygotowała się, by w razie potrzeby przywołać ogony z powrotem, jednak jeszcze tego nie robiła. Wiedziała, że jest to ostateczność.
Ukryty tekst
0 x
Nizan
Posty: 41 Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 94#p231394
GG/Discord: boyos
Post
autor: Nizan » 14 lis 2025, o 12:00
Ostateczne Starcie
Ścieżka Haruki
VIDEO
Stałaś przed swoim rywalem w drugiej turze rozdania kart. Mimo tego, że w ręku miałaś parę asów, to Twój przeciwnik grał ostro. Musiałaś zastanowić się, jak podejść do Yaia - bo tak nazywał się Twój oponent. Wiedziałaś kim jest, przynajmniej mniej więcej. Przez głowę przeszła Ci myśl, żeby... zaryzykować i wyeliminować głównego stratega z oddziału Kagady. Kto wie, jak bardzo urośnie w siłę przez następne lata. Z drugiej strony, w domu czekały na Ciebie dzieciaki. Nie chciałaś jeszcze umierać. Twoja historia miała przecież dopiero co się zacząć.
Rozpoczęłaś więc od wspomnienia o Yeny. Potem pochwaliłaś sprzęt Kaminari, oraz ich przygotowania. Zapytałaś, czy to wszystko to był jego pomysł.
- Nie wszystko. - odparł. - Notki to pomysł Anzou, zaś harpuny to... Zaki. - po czym pochwaliłaś go za całokształt. - Nie na codzień walczy się... z grupą kunoichi, które pikują z sześćdziesięciu metrów. Ktoś zdrowo chory na głowę musiał wymyślić tę metodę. Poza tym, nawet jak Was się uda ściągnąć na ziemię, to co dalej? Macie pełne przeszkolenie do walki na różnych dystansach. Walka z wami to było największe wyzwanie strategiczne dla mnie, jakie kiedykolwiek miałem. - powiedział.
Kolejna zaczepka, tym razem postanowiłaś wbić szpilkę w klan i walkę na Murze i pod Kotei.
- To nie do końca tak. Na murze walczyli najemnicy i Ci, którzy chronili mur. Na samym turnieju był zamach antykreatora i jego ludzi, a pod Kotei... pod Kotei walczyli wszyscy. Przeciwko Waszej inwazji na nasze ziemie. - powiedział Yai.
Nagle się dźwignął na nogi i stanął wyprostowany. Nie robił jednak gwałtownych ruchów.
- Uchiha to był nasz odwieczny wróg, ale to Wy rozpoczęliście najazd i największą wojnę ostatniego stulecia. Nie powiesz mi, że nie. Co więcej, nasze siły wysłały do Was nawet delegację w celach negocjacji. Nic to nie dało. Dlatego powiedz mi, jak możesz zarzucać, że zrobiliśmy coś nie tak? - chłopak delikatnie podniósł głos. Złapał się za kołnierz. - To WY jesteście agresorem, a nie my. My się tylko broniliśmy. A na ostatniej wojnie przegraliśmy nie dlatego, bo macie Jinchurikiego, tylko dlatego, bo inne klany olały zagrożenie i wysłały jakieś ochłapy, licząc, że jak zawsze Uchiha albo Kaminari zajmą się wszystkim. Gdzie była Pustynia? Gdzie było Cesarstwo? Jedynie klan Yamanaka podszedł do sprawy poważnie.
Musiałaś trafić w jakiś czuły punkt chłopaka, bo ewidentnie poruszył się tym, co do niego powiedziałaś. Dlatego gdy dalej kontynuowałaś wymianę zdań, powiedziałaś coś, co... sprawiło, że Yai otworzył usta.
- Czekaj. Chcesz mi powiedzieć, że... nie da się odwrócić tego, co zrobił... co zrobiliście Wy? Ta ziemia już do końca pozostanie jałowa? - zapytał, jakby nie dowierzał co usłyszał. Chłopak złapał się za głowę. - Nie... nie... to niemożliwe. Przecież to są... setki hektarów. To już nawet nie chodzi o sam ląd, ale też i morze. - popatrzył na Ciebie przerażony. - Co... co wyście narobili? - zapytał, skrzywiając się.
No i teraz miałaś poczucie, że chłopak juz ma wszystko w dupie i zaraz Was wysadzi. Nawet przygotowałaś się do złożenia pieczęci.
- To bez sensu. Ta wojna nie ma sensu w takim razie. To wszystko jest bez sensu. Aaaa.... - Yai potarł głowę, po czym spojrzał na Ciebie. - Skoro wojna jest bez sensu, nie ma też sensu byśmy umierali. - powiedział, po czym westchnął. - Jak Ci na imię? Zapamiętam.
Miałaś do wyboru powiedzieć mu jak masz na imię, albo to przemilczeć. Wtedy Yai zrobił coś przerażającego. Rzucił w Twoim kierunku kunai. Jednak nie w Ciebie. Pod Ciebie. Spojrzałaś na niego przerażona, gotowa do uniku od wybuchu, jednak... o nie.
- To atrapa. - powiedział, po czym skinął do Ciebie głową. - Powodzenia w dalszym życiu.
I chłopak nagle rozmył się w powietrzu. Tak jak stał, tak po prostu albo wtopił się w tło, albo... nie wiedziałaś. Najważniejsze, że przeżyłaś.
Nie miałaś jednak czasu na analizowanie tej sytuacji, bo nagle obok Ciebie zapikowała postać. Siostra Nocy.
Odwróciłaś się i zobaczyłaś... o matko.
W Twoim kierunku szła Hisamida. Nie miała maski, jej nos był przekrzywiony, na twarzy miała masę zaschniętej krwi. Jeden z jej polików był cały siny.
- Haruka! - wydarła się. - Co tu się dzieje!? Kurwa, widziałaś Shirę?! - podeszła do Ciebie i złapała Cię za barki, po czym potrząsnęła. - WIDZIAŁAŚ SHIRĘ? SKUP SIĘ!
Cokolwiek się działo, sprawa była poważna.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Ścieżka Anzou
VIDEO
Chciałeś szybko wstać, jednak Twoje ciało było ociężałe. Tak bardzo byłeś wyczerpany od walki, że Twoje podnoszenie się kosztowało Cię niemało wysiłku. Finalnie jednak dźwignąłeś się i poczułeś, jak krew zbiera Ci się do ust. Odruchowo wyplułeś to co trzymałeś. Twój bark pulsował bólem od złamanej albo zwichniętej kończyny, zaś przebite na wylot płuco (albo jego okolice) co chwilę wydawały z siebie charakterystyczne warknięcia.
Obserwowałeś, jak Fugata, Twoja przeciwniczka i Siostra w Pojedynku nie zamierzała Cię dobijać. Zamiast tego, skierowała się tam, gdzie Moshi trafił w głowę Muwarę i doskoczył do niej, by ją dobić. Medyczka jednak szybko odzyskała rezon, bo w jej dłoniach pojawiła się niebieska chakra. Kobieta wyskoczyła w kierunku lecącego Moshiego, schylając się i dotykając jego uda.
Moshi przeleciał obok jednak stało się coś dziwnego. Zamiast wylądować, on nagle wyrżnął gębą na twarz, szorując po ziemi. Wyglądało to, jakby był sparaliżowany, albo przynajmniej zapomniał jak się chodzi.
Wtedy też zacząłeś składać pieczęci. Towarzyszący przy tym ból był tak okrutny, że odruchowo stęknąłeś, zwracając na siebie uwagę. Fugata spojrzała w Twoim kierunku i gdy chciałeś wytrzelić w nią wodą, ta wbiła katanę w ziemię i złożyła pieczęć.
Wtedy nagle nad Tobą pojawił się cień. Siostra Nocy zapikowała w Twoim kierunku, trzymając chakram w ręku.
Była szybka. Wzięła zamach.
To miał być ostatni moment, który widzisz w życiu. Jednak, z plusów - wkońcu będziesz mógł odpocząć. Byłeś wolny.
Kobieta wyrzuciła chakram, a gdy ten miał trafić Cię w szyję, obok Ciebie pojawiła się znajoma Ci postać.
Sanda z całej siły wykopała chakram w powietrze, po czym wylądowała obok Ciebie, złapała Cię za fraki i odrzuciła w bok. Pikująca Siostra wpadła na Sandę, która przyjęła uderzenie, jednak nie pozostała bierna. Wyprowadziła kombinację trzech ciosów w Siostrę i doszło do otwartej bijatyki pomiędzy Sandą i... zamaskowaną postacią. Dopiero po dłuższej chwili postacie odskoczyły od siebie. Sanda była obok Ciebie. Wyglądała... na równie pokiereszowaną jak i Ty. Miała masę cięć, ran. Jednak Siostra Nocy, z którą walczyła, wyglądała podobnie. Przynajmniej połowa jej kombinezonu była zdarta, w tym cała nogawka z butem włącznie.
- Kurwa, w ostatniej chwili. - powiedziała, podchodząc do Ciebie tak, byście stali we dwójkę. - Ale to są zawzięte suki. - dodała.
Problemem było to, że Moshi leżał pomiędzy Muwarą, Fugatą i... trzecia kobieta ściągnęła maskę. Nagome.
- Mamy jednego. - powiedziała triumfalnie. Wszystkie trzy zbliżyły się do Moshiego, który starał się walczyć chyba sam ze swoim ciałem, jednak sromotnie przegrywał ten pojedynek. Wił się na boki.
- Co Ty mi zrobiłaś!? - krzyknął przerażony do Muwary.
Byliście zbyt daleko, by zareagować. Nawet, gdybyś się zebrał, to ryzykowałeś tym, że po prostu Twoje ciało wypompuje się z krwi. Sanda obok Ciebie chyba też osiągnęła już limit.
Nagome wyglądała podobnie jak Sanda, zaś Fugata ledwo stała.
- Żyjesz? - dziewczyna podeszła do Fugaty, a ta skinęła głową.
- Tak.
- Możesz dalej walczyć?
Tutaj Fugata potrzebowała chwili, by złapać oddech.
- Tak.
We trzy stanęły nad Moshim. To miała być wręcz egzekucja na polu bitwy. W tle widziałeś, jak ostatnia z Sióstr Nocy lata wokół statku i strzela jakimś suitonem w jego kierunku, zaś ze statku, drugi strumień wody odpowiadał jej atakom. Najwidoczniej, Zaku był ekspertem od wodnych technik, więc z Yadasu walczyli o przewagę nad ostatnim punktem na mapie.
- To mnie zaatakował, więc ja go dobiję. - powiedziała Muwara, po czym wzięła chakram z pleców i wyprostowała dłoń. Miała opuścić go jak gilotynę na Moshiego. - Walczyliście dzielnie, ale tutaj kończy się ta przygoda. Żegnaj, Kaminari.
Widziałeś, jak Moshi patrzy na Ciebie i Sandę przerażony... po czym wyciągnął do Was kciuka w górę.
- Powiedźcie Kagadzie, że nie błagałem o litość! Do zobaczenia po tamtej stronie, chujki! - zamknął oczy i uśmiechnął się szeroko.
Muwara, Fugata i Nagome spojrzały na siebie, po czym... skinęły głową. Muwara opuściła chakram.
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
Hasaki - klik
VIDEO
Nad polem bitwy nagle pojawił się wielki cień. Wszyscy odruchowo spojrzeli w górę. Był to... gigantyczny głaz, który leciał w waszym kierunku. Czas zwolnił i nikt nie czuł, jak Wasze usta otwierają się w przerażeniu.
Każdy z Was: Anzou, Sanda, Nagome, Fugata i Muwara krzyknął jednocześnie "uwaga!" - po czym gdy już mieliście odskoczyć, głaz przeleciał za pozycję Anzou i wbił się gdzieś w ziemię, tworząc potęzny podmuch powietrza.
Muwara zdziwiona spojrzała w miejsce, gdzie miał być Moshi, jednak go tam nie było. Za to, przed nią wyrosła postać.
Kagada położyła stopę na chakramie, który był wbity pionowo w ziemię. Nachyliła się w kierunku Muwary, która była tak bardzo w szoku, że aż zastygła w miejscu. Moshi był przełożony przez bark swojej seinin.
- Cześć Kruszynko. - po czym uśmiechnęła się i zamachnęła się dłonią.
Pieść weszła w brzuch Muwary i ta wystrzeliła jak pocisk gdzieś w tył.
Nagome i Fugata momentalnie rzuciły się na Kagadę. Nagome rzuciła chakramem, a Fugata cięła, lecz we dwie trafiły powietrze, bo Kagada wylądowała obok Anzou i Sandy, po czym rzuciła Moshim jak workiem ziemniaków obok nich.
- O KURWA ŻYJĘ! - wydarł się przerażony i zaczął macać swoją twarz. Spojrzał przerażony, ale i zachwycony to na Sandę i Anzou. - KURWA JA ŻYJĘ! WIDZICIE? PANI KAGADA MNIE OCALIŁA! - chłopak wziął oddech i zadowolony odchylił głowę.
Jednak nie to było problemem. Gdy spojrzeliście na Kagadę, pierwszy raz widzieliście, by była aż tak pokiereszowana. Tym razem to nie były gównorany. Ona naprawdę stoczyła gdzieś ciężki bój.
- Zamknij się durniu. - powiedziała w jego kierunku. - Sanda, Anzou, Moshi. Cofnąć się. - wydała Wam polecenie.
Nagome i Fugata wyglądały, jakby wahały się pomiędzy natarciem na Was, gonieniem Yeny, która siała spustoszenie w oddziałach, a szukaniem Muwary. Jednak nagle z mgły wyszła postać. Shira szła wyprostowana, kręcąc chakramem jak zabawką wokół swojego nadgarstka. Shira również miała masę sińców, widać było, że część jej kombinezonu jest naruszona. Minęła Nagome i Fugatę, po czym złapała chakram i wyprostowała dłoń w kierunku Kagady.
- Gdzie uciekasz, kochana? Jeszcze z Tobą nie skończyłam. - powiedziała. Jej głos był inny. To była ta sama aura, którą pokazała Haruce przy pojawieniu się Asaro. Mroczna strona liderki Sióstr Nocy.
- Co robię? - zapytała Kagada. - Chciałam, żeby Twoje koleżanki zobaczyły, jak obskakujesz spektakularny wpierdol. Jak mam Cię zlać, to przy wszystkich.
Shira uśmiechnęła się, po czym zrobiła swój charakterystyczny ukłon .
- Do usług.
Fugata zrobiła krok do przodu, jednak Shira momentalnie odwróciła do niej głowę. Jej wzrok płonął determinacją, ambicją i... rozkazem.
- Żadna się nie wtrąca. - powiedziała w taki sposób, że aż Nagome z Fugatą cofnęły się o krok. Dziewczyny popatrzyły na siebie pytająco. - Powiedziałam. Żadna. Się. Nie. Wtrąca. - dopiero gdy Shira zaakcentowała każde słowo, dziewczyny skinęły głową i odsunęły się. Nie, żeby miały mieć jakiekolwiek szanse nadążyć za tym, co miało się dziać.
Kagada zaśmiała się głośno.
- HAH! To jest kurwa to, co lubię! - powiedziała i wskazała paluchem w jej stronę. - TE OCZY! TA ŻĄDZA! TO JEST KURWA TO CO WAM MÓWIŁAM, PRZYGŁUPY! - Kagada odwróciła się do Was. - Gdy walczycie na śmierć i życie, macie wyglądać tak jak ona. Rozumiecie? Macie wyglądać tak jak kurwa ona! Nikt ma się nie wpierdalać. Jest moja. - Seinin Kaminari pokiwała głową w uznaniu. - Dobra, podejdę do Ciebie jak do mistrzyni świata. Zasłużyłaś.
I nagle zrobiła gest, który zwiastował dwie rzeczy. Po pierwsze - jeżeli ktokolwiek przeżyje z drużyny Kaminari, to może być pewny jednego. POSRA się na treningu. A dwa, że ktoś napewno zaraz zginie.
Kagada zaczęła podwijać rękawy, a wokół niej unosić kamienie. Elektryczność zaczęła wydobywać się spod jej stóp.
Ostateczna jatka - czas start.
Ukryty tekst
0 x
Anzou
Posty: 1086 Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi - Kabura na lewym i prawym udzie - plecak - blaszane rękawiczki - opaski na dwóch przedramionach - kamizelka Shinobi pod płaszczem
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Post
autor: Anzou » 14 lis 2025, o 12:28
Anzou nie mógł ot tak pozwolić Fugacie odejść i zaatakować Moshiego. Chłopak postanowił dokonać ataku, od tyłu, z przysłowiowego partyzanta - tak, jak sam w zwyczaju miał niejednokrotnie obrywać. To miał być jego moment. Wiśnia na torcie. Kropka nad i. Skończyło się jednak klasycznie, bardziej z rodzaju kropki pod i. Anzou był tak wycieńczony, próba wyplucia z siebie jakiegokolwiek strumienia dała się we znaki, przez co odruchowo, bez jakiejkolwiek kontroli jęknął, a to wyczuliło tą osę, Fugatę, która przez to uniknęła ataku. Kaminari ponownie zwrócił na siebie uwagę, ale do ataku przystąpił ktoś inny, Władca Piorunów był odsłonięty, był gotowy na powitanie Hasakiego, stał mimo wszystko wyprostowany, dumny, gotowy na los, który miał właśnie na niego spaść. I wtedy, jak anioł pojawiła się Sanda, która odbiła broń skierowaną w nastolatka i obroniła go przed losem dętki. Władca Piorunów czuł ból, ciężko oddychał, ledwo stał na własnych nogach, był dosłownie cieniem człowieka. Spojrzał na Sandę...
-
Ja pierdole... dziękuję... Kurwa, one... są nie do zdarcia. Jak Kaminari...
Anzou wydyszał z siebie do Sandy - miał wobec niej dług wdzięczności, ale problem nie został rozwiązany. Moshi był w tarapatach. Jeszcze gorszych niż Anzou i Sanda. Nacierały na niego 3 Siostry Nocy, każda poharatana, każda naruszona, ale... miały przewagę. Władca Piorunów mógł jedynie patrzeć, ale wtedy, właśnie wtedy pojawił się kolejny cud na półwyspach. Kagada, jak znikąd uratowała Moshiego i cisnęła nim do grupy. Wydaje się, że cały skład jeszcze oddychał, a póki to robił... mógł nadal działać. I wtedy padł rozkaz. Jasna i klarowna instrukcja o tym, aby się wycofać. Anzou spojrzał na Sandę i Moshiego.
-
Oddalmy się... ja... ja potrzebuję jakiegoś medyka, kogokolwiek, kurwa, zaraz się tu wykrwawię, pierdolony miecz... Do tego mam wybity bark, kurwa nastaw mi to może...
Anzou przekazał tą informację Moshiemu i Sandzie. Chciał, żeby wiedzieli o jego ranie, aby móc może teraz udzielić mu jakiejś podstawowej pomocy medycznej. Nastawienie barku to raczej bazowa umiejętność, a siła Sandy raczej powinna tu wystarczyć. Grupa musi skierować się do miasta, tam może raczej zaopatrzyć się w jakieś medykamenty, uśmierzyć i zatamować rany... To kluczowe do kontynuacji dalszej bitwy, która... chyba zaraz przerodzi się w ostateczną solówkę, starcie tytanów - Kagady kontra Shiry. Te dwie kobiety były z innej planety. Nie tylko pod kątem umiejętności, ale sposobu zachowania. Były uszczypliwe, ale w ich oczach można było dostrzec szaleństwo i jednocześnie... szacunek? Kagada była potężna, dała radę z Bijuu, ogoniastą pierdoloną bestią. Czy może być ktoś groźniejszy? Fakt, że Shira stoi jeszcze na własnych nogach chyba o tym jednoznacznie świadczy. Kobieta musiała być równie silna, wytrzymała, albo dysponować jakąś ukrytą umiejętnością. Sama też wydała rozkaz swoim, aby się nie wtrącały. Bitwę wygra ten, kto pierwszy wyeliminuje drugiego Seinina. Kaminari byli silni, byli zawzięci, ale... dobrze wyszkolonych sióstr nocy było więcej, ich poziom chyba odbiegał od tego, którym dysponował Anzou i reszta. Wszystko w rękach Kagady. Taki przebieg faktów był też do przewidzenia, natomiast... zapowiada się trening do posrania...
-
Kagada! Kurwa, przysięgam, że chcę jeszcze z Tobą trenować!!!
Krzyknął Anzou do Seininki. Chciał dodać jej... otuchy, motywacji? O ile w ogóle można powiedzieć, że kiedykolwiek jej to brakowało. Ona była jakby z innej gliny. Anzou wraz z ekipą oddalają się w bezpieczne miejsce, nie chcą przeszkadzać, zgodnie z rozkazem. Czyżby zapowiadała się ostateczna błyskawica? Jak wiele pracy jeszcze przed Władcą Piorunów - o ile przeżyje, aby dorównać poziomem, albo conajmniej zbliżyć się jakkolwiek do Kagady... Wiele pracy nie tylko pod kątem zarządzania energią, ale również walce wręcz i podstawowych atrybutach fizycznych. Fugata - operowała głównie mieczem i to właśnie nim zadała największe obrażenia. Reberu Pawia nie jest tak silne. Anzou bez problemu sobie z nim poradził, Kaminari są silniejsi pod tym względem. Nauka. O ile przetrwa.
Ukryty tekst
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 513 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 17#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » 14 lis 2025, o 15:54
Ze słów przeciwnika wynikało, że przygotowania były prawdziwie wspólnym wysiłkiem. Każdy coś od siebie dorzucił i gdyby była całkiem szczera z przeciwnikiem - który niemal na pewno próbował tak samo ograć ją samą i wyciągnąć od niej informacje - to musiałaby przyznać, że gdyby nie wyjątkowe zgranie pozostałych Sióstr oraz czujność samej Shiry... to przynajmniej dwie z nich byłyby już martwe. Oczywiście, nie ujęła tego w słowach.
Zamiast tego jednak lekko skłoniła się w odpowiedzi na komplement. Trzeba było przyznać, że zasłużyli sobie na szacunek. Zaraz po tym jednak przeszedł do oskarżeń o rozpętanie wojny, na co Haruka mogła tylko smutno się uśmiechnąć.
- Mylisz pojęcia. Nie jesteśmy najeźdźcami. Jesteśmy więźniami, których zamknęliście za Murem, pozostawiając na pożarcie bestiom, których sami się baliście. - odparła, mówiąc tym razem całkiem szczerze. To była jednak z podstawowych prawd, jakie znała i jakie były wyjątkowo spójne pośród wszystkich historii każdego z plemion, nawet mimo ich rozproszenia. - To nie wy musieliście się zastanawiać, czy kobieta, stojąc na obrzeżu wioski to wasza sąsiadka, czy potwór, który spróbuje poderżnąć ci gardło gdy tylko się zbliżysz. To nie wy musieliście się zastanawiać, jak wyruszyć po zioła niezbędne do wyleczenia waszej matki i nie zostać wciągniętym pod wodę i wypatroszonym przez kappa. To nie wy... nieważne. -
Jej głos był stonowany, starała się brzmieć jak Fugata. Zresztą... czuła, że nawet nie ma chłopakowi za złe niewiedzy. Po prostu przedstawiała mu fakty. A fakty były takie, że Kontynent się od nich odciął i zostawił samym sobie.
- Delegacja? Nie słyszałam o niej. Ale wiem, że nasi liderzy próbowali z wami rozmawiać, nim plemiona się zebrały... może gdyby czerwonoocy wtedy byli skłonni nas wysłuchać, nie musiałoby dojść do przelewu krwi. - ponownie wzruszyła ramionami. To, co ją jednak zaintrygowało, to reakcja przeciwnika, gdy uświadomiła mu... że nie wrócą na ziemie, które Kujaku podbili. A na pewno nie wrócą w takiej postaci, w jakiej by chcieli. Pozwoliła mu na przetrawienie tego, co usłyszał, ale jego szczere chyba przerażenie sprawiło, że była blisko aktywacji ogonów. Zastanawiała się, czy nie przesadziła, ale... ale nie sądziła, że Kaminari nie zrozumieli tego jednego, najbardziej podstawowego faktu - meteoryt zmieniał krajobraz, zmieniał faunę i florę i zmieniał... samych ludzi. Spojrzała prosto w oczy Yai.
- Co narobiliśmy? Przetrwaliśmy. - powiedziała chłodnym tonem. - Nic więcej, nic mniej. Potrzebowaliśmy kawałka ziemi, żeby żyć w spokoju, z dala od... cóż, pewnie prędzej czy później, sami się przekonacie. -
Westchnęła, sama się zastanawiając, czy - i kiedy - yokai powrócą także i w te strony. Miała nadzieję tylko, że jeśli nawet tak będzie to... rozproszą się po Kontynencie, dzięki czemu każdy z klanów weźmie na siebie cząstkę odpowiedzialności za nie. Ostatni rok, nawet poświęcony wojnie z Uchiha, a teraz z Kaminari, i tak wydawał jej się spokojniejszy niż większość życia spędzonego za Murem. Przynajmniej nie musiała się zastanawiać, czy jej przeciwnik krwawi. I czy da się go zgładzić.
Potem przyszedł czas na odpowiedzenie Kaminariemu. Zastanawiała się moment, czy powinna mu podać swoje prawdziwe miano, ale... cóż, jej twarz, przez brak oka, była dość charakterystyczna i raczej małe były szanse na to, że nie zostanie - prędzej czy później - rozpoznana. Zbyt wiele osób widziało ją już jak wyruszały z Kinoko. Mogła przynajmniej kontrolować, komu podaje swoje imię, a drobny gest szczerości może kiedyś zakiełkuje.
- Kujaku Haruka. -
Gdy tylko kunai poleciał w jej stronę, odskoczyła momentalnie, ale okazało się, że... to wszystko to był blef. Rozegrał ją, wydobywając tyle informacji, ile się dało. Na szczęście, nie powiedziała mu chyba zbyt wiele, przynajmniej nic poza tym, co naprawdę chciała, żeby Kaminari zrozumieli - czyli to, że ich ziemie pozostaną w garści klanu Kujaku, nawet jeśli wybiją ich wszystkich.
- Hmmm. Dzięki. Tobie też... Yai Kaminari. - odparła kiedy ten się rozpłynął nagle.
Nie miała pojęcia, co to była za technika. Klon? Teleportacja? Czy takie rzeczy w ogóle były możliwe? Znała klony tworzone z ziemi lub wody, ale... nigdy nie były one tak zaawansowane i zdolne do ludzkiej mowy, jak to, co było przed nią. Yai stanowił inteligentną i ciekawą zagadkę, którą poruszy z resztą Sióstr.
Właśnie, Siostry.
Hisamida wyrosła obok niej, kiedy Haruka wypuściła z siebie powietrze, ale głos starszej Siostry szybko przywołał ją do porządku.
- Nie widziałam Shiry nigdzie, myślałam, że jest z tobą?! - powiedziała szybko, po czym wskazała na teren dookoła. - Yai Kaminari przekradł się tutaj, zabił strażników Yeny i ją spłoszył. Muwara próbowała ją opanować, ale nie wiem, czy jej się udało. Pobiegły w stronę głównego starcia. Ja złapałam Yai, ale znalazł bomby i groził eksplozją. Tyle, że teraz... zniknął. Nie wiem, jakiej techniki użył. -
Wyrzuciła z siebie wszystko jednym tchem, starając się nie myśleć o tym, co oznaczał brak Shiry u boku Hisamidy.
Ukryty tekst
0 x
Nizan
Posty: 41 Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 94#p231394
GG/Discord: boyos
Post
autor: Nizan » 14 lis 2025, o 18:28
Ostateczne Starcie
Ścieżka Haruki
Kiedy opowiedziałaś Yai'owi o tym, że nie jesteście najeźdzcami, chłopak jedynie prychnął. Jednak gdy zaczęłaś mu opowiadać o terrorze związanym z yokai, widziałaś w jego oczach niezrozumienie, oraz fakt, że... chyba nie do końca Ci wierzy. Finalnie byłaś tak przekonująca, że stał i patrzył na Ciebie z otwartymi ustami. Nie skomentował tego w żaden sposób. Co jednak zrobił, to gdy przedstawiłaś się, skinął głową.
- Zapamiętam, Kujaku Haruka.
Gdy zorientowałaś się, że chłopak od początku blefował, lekko się skrzywiłaś, ale tak to właśnie było. Strateg i mózg operacji, byłaś tego świadoma. Podeszłaś do przeciwnika chyba zbyt lekceważąco, chociaż... z drugiej strony dołożyłaś wszelkich starań, by nie powiedzieć mu ani za dużo, ani za mało. Przekazałaś mu to, co czułaś gdzieś w kościach.
Wojna miała być bez sensu.
Wtedy też Hisamida wylądowała przy Tobie i zadała Ci serię pytań. Wszystkie, albo prawie wszystkie o Shire. Zgodnie z prawdą, powiedziałaś, że myślała, że jest z nią. Potem przeszłaś do tego, by opowiedzieć o jakimś Yai Kaminari, który się przekradł, o bombie, ale Hisamida machnęła ręką.
- Jebać go, musimy znaleźć Shirę. Ona... ona chce to zrobić tak jak kiedyś. Znowu jebana próbuje coś udowodnić! TO NIE SĄ KURWA ŻARTY! NIE PRZECIWKO TEJ BABIE Z KAMINARI! - wydarła się w Twoim kierunku, jakbyś miała z tym coś wspólnego, jednak gdy wzięła trzy głębsze oddechy, złapała się za swój pas i przyczepiła Ci do pleców. - Lecimy na front. Nie używaj skrzydeł, ja poniosę. Nie ma czasu, musimy ją znaleźć.
Wtedy też Hisamida uruchomiła swoje gigantyczne skrzydła i zamachnęła się, wzbijając z Tobą w powietrze.
Ruszyłyście na pole bitwy, kolejny już raz.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Kagada podwinęła rękawy i stała naprzeciwko Shiry, która kręciła linką nadgarstkiem, a drugą ręką z nonszalancją opierała się na boku. Chakram wirował w kółko i wydawał charakterystyczny dźwięk przecinającego powietrza.
Po jednej stronie siedział Moshi z Sandą. Anzou stał, a zaraz obok pojawił się Yai, jakby nigdy nic. Nic jednak nie powiedział. Wszyscy milczeli tak samo, jak stojące naprzeciw nim Siostry Nocy. Fugata, Nagome i dołączająca do nich Muwara, która szła dość powoli, a na jej ręku była zielona łuna chakry, lecząca swoje obrażenia.
Wtedy pojawiły się też dwie nowe postacie. Najstarsza, matka Sióstr Nocy - Hisamida wylądowała z młodszą koleżanką, Haruką. Odpięła pas i zwineła go do swojego kombinezonu, po czym gdy zobaczyła co się dzieje, podeszła do Fugaty i Nagome.
- Kurwa, ale szczęście. Zdążyłam. - powiedziała, po czym sięgnęła po chakram. - Dawać kurwa, zrobimy ją wszystkie naraz. - ruszyła w kierunku Shiry jednak nagle stanęła.
Fugata i Nagome złapały ją za kombinezon.
- Co? Co Wy odpierdalacie? Zabijamy sukę i uciekamy! Stoi przed nami!
Hisamida odwróciła się i spojrzała na Fugatę i Nagome. We dwie patrzyły na nią... tak, że Hisamida pokiwała głowa.
- NO DALEJ! STOI PRZED NAMI! - krzyknęła. - Fugata, możesz walczyć! Widzę przecież. Nagome, Ty też! Muwara, zostajesz z tyłu. Idziemy strategią E22, jak do dużych Yokai. Raz! - i chciała się wyrwać, ale Fugata i Nagome jej nie puściły.
Nagome zagryzła wargi i opuściła głowę.
- Liderka Sióstr Nocy postanowiła.
- Co postanowiła?!
- Że nie zamierza odwracać się do tyłu. Tak jak wtedy.
Trzy lata temu, Tereny za Murem. Bagna Kamaitachi.
Wiał przeokrutny wiatr. Trudno było cokolwiek dostrzec. Dziewięć kobiet wycofywało się w locie. Wszystkie były dość mocno pokiereszowane. Pierwsza z nich, osłaniała ich odwrót. Za nimi leciało przynajmniej dwadzieścia przypominających łasice lub wydry zwierząt.
- ODWRÓT! ZA DUŻO ICH! - wydarła się Chishiba, obecna liderka Sióstr Nocy. Kobieta była blada i wychudzona. Nie była w formie. Od dwóch tygodni chorowała, a jej ciało zaczynało ją zawodzić. Na tyle, że nie była w stanie dalej robić tego, co robiła najlepiej. Niszczyć wszystkiego na swojej drodze. Siódme Pióro, Sasume, została bardzo poważnie ranna i Hisamida właśnie holowała ją na pasku, zaś Fugata holowała Muwarę, która leczyła zwisającą obok kobietę.
- DASZ RADĘ! ODDYCHAJ! TO NIE JEST AŻ TAK GŁĘBOKIE! - krzyczała w jej stronę, jednak wiatr bujał nią tak na boki, że co tylko zatamowała na chwilę krwawienie, to te przez szarpnięcie liną, ponownie się otwierało.
Chishiba złapała za swój chakram, jednak jej sine palce nie miały już tak pewnego uchwytu. To miała być jej ostatnia misja. Tym razem, nie ochroni swoich podwładnych. Trening przez całe życie miał zakończyć się w tym właśnie momencie.
Liderka wiedziała, że nie uda im się wybić wszystkich yokai, dlatego chwilę wcześniej wydała rozkaz najsilniejszej z nich, by poinformowała władze i szykowały się na obronę. Dobrze, że przynajmniej jej córka była bezpieczna.
- Hisamido, już wiem jakie to uczucie... - powiedziała, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Żadna z Sióstr jednak go nie widziała. Nie miała prawda tego zobaczyć. - ODWRÓT! PORZUCIĆ MISJĘ, RATOWAĆ SIOSTRY! - złapała mocniej za chakram. Tak, to będzie chwalebna śmierć. Chishiba odwróciła się ten jeden ostatni raz i nagle rozszerzyła oczy.
Naprzeciwko niej była Shira. Jej wzrok, jej zmrużony wzrok sprawił, że Chishibę przeszyła nutka strachu.
- Odsuń się, matko. - powiedziała tonem, któremu nie da się sprzeciwić. - I Ty nazywasz siebie Liderką? - zapytała.
Shira wystrzeliła sama do przodu. Dziewczyna zaszarżowała wprost na lecące ponad dwa tuziny yokai w jej stronę. Mimo tego, że na plecach miała tylko 8 piór.
Dziewczyna złożyła jedynie krótką, drobną pieczęć. Koń.
Jej płuca urosły do gigantycznych rozmiarów, a ona sama wydała z siebie okrzyk. Technika, którą opanowanie zajęły jej długie tygodnie.
Jednak ta, którą chciała przewyższyć, była tuż obok. Patrzyła.
To był jej moment.
- Katon: Gōka Mekkyaku!
I z jej ust wydobyła się ściana ognia. Istne inferno ruszyło wprost na lecące w ich stronę potwory, które nie miały już wyjścia. Wyparowały tak szybko, jak Shira pierwszy raz świadomie odmówiła wykonania rozkazu.
Od tamtej chwili, nawet jeżeli tego nie czuła, to inne już czuły.
Ona była prawdziwą Liderką.
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
- To nie jest ta sama sytuacja! - powiedziała Hisamida, przerażona tym co widzi.
- Hisamido. - odparła Nagome. - Raz w życiu zamknij się i oglądaj. - skinęła głową. - Oglądaj, jak Twoja uczennica ewoluowała. Jak nasza Shira stała się potężna.
Wtedy też Nagome i Fugata puściły Hisamidę, lecz ta nie poszła w stronę Shiry. Wiedziała, że... sama jej nie pomoże. To nie był już jej poziom.
- No nic, to nasz podleczę przynajmniej. - odparła Muwara, zaczynając od Fugaty. - Ale mam mało chakry, także tylko te główne obrażenia.
Z drugiej strony zaś, Moshi rozłożył się na ziemi i uśmiechnął. Wyglądał, jakby leżał na jakiejś kanapie, tylko że w błocie.
- Ja jebie. Pani Kagado, jak Pani będzie jebać ze smoka, to da znaka! Żebyśmy się schowali! - powiedział, po czym odwrócił do Sandy. - Jebnie ze smoka? Jak mówisz?
- Nie jebnie. - wtrącił się Yai. - Jesteśmy za blisko. Może nie trafić.
- Prawda. A jak nie w nas, to w miasto. To jeszcze gorzej. Yai, weź nas też podlecz, tak jak tamci, co?
- Ja nie jestem medykiem w znaczeniu Iryojutsu! Umiem tylko bandażować! I znam się na pierwszej pomocy.
Wszyscy popatrzyliście na Yaia, a potem na Siostry Nocy, które ewidentnie posiadając medyczkę w zespole lecieli na hacksach. Wszyscy zgodnie westchnęliście.
- Szkoda, że Zaku tego nie obejrzy. - powiedziała, odwracając się w kierunku morza, gdzie ostatnia Siostra Nocy latała wokół statku i strzelała wodnymi technikami, zaś ktoś ze statku jest odstrzeliwywał. Najwidoczniej, tamci bawili się świetnie w swoim gronie i nie byli totalnie świadomi tego, co tu się właśnie ma zadziać.
Przygotowań jednak nadszedł koniec.
Kagada vs Shira.
Starcie ostateczne.
VIDEO
Kagada i Shira wystartowały do siebie.
Kagada zamachnęła się sierpowym i Shira w ostatniej chwili się uchyliła. Nagle zza jej pleców wystrzelił chakram, który zrobił dziwny lot dookoła ciała kobiety. Shira specjalnie zasłoniła go ciałem, by Kagada nie była w stanie przewidzieć tego, jak narzędzie będzie lecieć. Chakram trafił w twarz Kagady, zostawiając jej rozcięcie na poliku. Kagada zaś wystrzeliła chakrą piorunów. Elektryczne wiązki zafalowały w powietrzu, niektóre trącając Liderkę Sióstr Nocy.
Kobiety odskoczyły od siebie i ponownie wystrzeliły do siebie.
Nagle dla wszystkich oglądających ich walka zmieniła się w coś, za czym nikt nie mógł już nadążyć. Kagada zmieniła się w niebieski punkt, zaś Shira w różowy. Punkty latała wszędzie i zderzały się, odbijając od siebie i ponownie zmieniając położenie. Kobiety latały po całym terenie walk, mając kompletnie gdzieś, że jeszcze jacyś niedobitkowie walczą z Yeny, o której każdy zapomniał i po prostu biegała sobie w szale dookoła.
Każde zderzenie się dwóch punktów wydawało z siebie charakterystyczny dźwięk. Nikt nie był w stanie powiedzieć, jak wygląda ta walka dokładnie, ani co robią kobiety. Były po prostu zbyt szybkie. W pewnej chwili kobiety cofnęły się i przeleciały dookoła pozycji, w których znajdywali się członkowie Kaminari i Kujaku.
Przeleciały przez Waszą pozycję, a podmuch wiatru sprawił, że włosy kobiet uniosły się do góry, a dodatkowo wszyscy zakryć twarze od piachu i kurzu, który przyciągnęły za sobą kobiety.
Te jednak nie zwalniały. Cały czas ścierały się i uderzały. W pewnej chwili znalazły się pod murem, po czym poleciały w kierunku morza, a następnie zawróciły. Wylądowały niedaleko Waszej zgrai.
Teraz, gdy na chwilę się zatrzymały, mogliście zobaczyć w jakim są stanie. Chakram był wyszczerbiony, Shira miała rozciętą wargę i skroń, Kagada całe dłonie pocharatane i nadcięte ucho. We dwie głęboko oddychały.
Walka wyglądała tak zjawiskowo, że wszyscy, dosłownie wszyscy (oprócz Yadasu i Zaku) przestali walczyć i oglądali pojedynek dwóch seinin. Nawet Yeny, zajęła się jedzeniem jakiegoś trupa, nie atakując nikogo.
- I co? Mówiłaś, że z moją zabawką sobie nie poradzę. A tu proszę. Prawie nie masz ucha.
- Dawaj, wyjmuj kolejnego asa, bo ten mnie już znudził. Co tam jeszcze potrafisz?
- Po co? Chakram wystarczy.
- No to kurwa patrz teraz.
I wtedy Shira zamachnęła się i rzuciła chakram w Kagadę. Ta jednak przybrała dziwną pozycję. Nie miała szansy na przejście chakramu. Wiedziała to doskonale. Próbowała już na wszystkie sposoby, jednak suka z klanu Kujaku była po prostu nie do ruszenia z tym pierdolony kółkiem na lince. Kagada musiała więc zrobić ruch, który zaskoczy jej przeciwniczkę.
Chakram zbliżył się do Kagady, a ta wystawiła rękę.
Nagle trzy palce poszybowały w powietrze, a krew trysnęła na boki. Kagada złapała ostrze chakramu, poświęcając dłoń. Shira patrzyła na to z niedowierzaniem.
- Mam cię. - powiedziała, a na jej ustach pojawił się szaleńczy uśmiech.
Nagle szarpnęła z całej siły Chakram, a Shira niczym wystrzelona z jakiejś katapulty, poleciała w kierunku Kagady, ciągnięta za linkę. Kagada napięła wszystko co miała i z całym impetem uderzyła w brzuch Shirę. Liderka pawia dosłownie wypluła krew na Kagadę, a jej oczy wyszły na wierzch. Seinin Kaminari nie traciła czasu i zaczęła tłuc Shirę z bliska. Trzy haki na brzuch, dwa na głowę, po czym potężny podbródkowy.
Głowa Shiry poleciała w tył, jednak jej ciało zostało w miejscu. Kagada trzymała swoją stopę na jej, dlatego ta była uziemiona.
Nagle Shira zrobiła pieczęć i z jej pleców wyrósł pawi ogon, który z całym impetem uderzył Kagadę. Kobieta musiała zrobić gardę i puścić Shirę. Liderka Sióstr trzymając pieczęć i z napuchniętą twarzą ruszyła w kierunku Kagady, raz po raz atakując ją ogonem. Ta jednak unikała ciosów, aż wkońcu przykucnęła i wystawiła dłoń przed siebie. Wiązka elektryczna wystrzeliła w kieurnku Shiry, a ta zablokowała to ogonem. Kagada złożyła pieczęci i wystawiła dłoń do przodu. Nagle, z elektryczności zmaterializował się czarny wilk, który biegł w kierunku Shiry. Ta przelała więcej chakry i jej ogon złączył się w jeden twór, który przypominał duże skrzydło.
Techniki starły się ze sobą, po czym nastąpił wybuch i wszyscy musieli odwrócić wzrok.
Gdy tuman kurzu opadł, dwie postacie stały nadal naprzeciw siebie.
Na plecach Shiry, z obłoku pyłu, wydobył się gigantyczny, pięćdziesięciometrowy smok z różowej chakry. Bestia aż zawyła w kierunku Kagady, wokół której pojawiła się iskrząca, niebieska poświata.
Kagada wystrzeliła do przodu, a smok ruszył naprzeciw niej. Walka ponownie przerodziła się w bijatykę, która wyglądała jak zderzające się dwa punkty. Teraz było trochę łatwiej je śledzić, bo były dużo bardziej świecące. Shira, ze względu na smoka, zaś Kagada ze względu na powłokę raitonu. W pewnej chwili kobiety zwolniły, a smok Shiry wystrzelił dwa pociski z chakry w stronę Kagady. Kobieta pierwszy uniknęła, który poleciał gdzieś w kierunku morza, wybuchając na granicy horyzontu, zaś drugi postanowiła przebić na wylot, tworząc w dłoni świszczącą technikę Raikiri.
Przy kontakcie, nastąpił ponownie wybuch.
Shira z Kagadą wpadły na siebie, zderzając sie przedramionami. Stanęły w miejscu i dały popis taijutsu. Shira atakowała jak tygrys, była dużo bardziej zwinna i precyzyjna, jednak drastycznie słabsza fizycznie od Kagady, której każdy atak wywoływał podmuchy wiatru. Shira trafiała częściej, ale słabiej, zaś jak Kagada trafiała, to Shirą aż bujało na boki.
Musiał nastąpić jakiś przełom. Z kikutów Kagady odpłynęło mnóstwo krwi, więc jej dłoń stawała się coraz bledsza, zaś Shira ewidentnie bez chakramu nie była w stanie chyba zadać ostatecznego ciosu.
Kobiety zaczęły zwalniać. Teraz, ich walka była widoczna. Nie dlatego, że wy odpoczęliście.
Dlatego, bo we dwie, były już wyczerpane. Ich walka trwała dobre piętnaście, dwadzieścia minut.
Wkońcu jednak nastąpiło przełamanie. Kolejny cios Kagady, na twarz Shiry sprawił, że kobieta upadła. Kagada, kołysząc się, dotarła do przeciwniczki i z całym impetem załadowała się na nią i poprawiła jej w twarz na ziemi. Shira jednak zarzuciła nogi na głowę Kagady i... złapała ją w trójkątne duszenie. Z całej siły próbowała wyciągnąć dłoń do złamania, jednak Kagada napięła się i podniosła Shirę, po czym uderzyła nią o ziemię. Uścisk zelżał, a Kagada złapała jedną ręką Shirę i chciała ją uderzyć. Ta jednak zarzuciła ponownie nogi na jej plecy i ściągnęła ją do siebie. Kagada szarpała się, by wyrwać z uścisku, ale jak Shira ją złapała to nie chciała puścić. Seinin Kaminari uderzyła dwa razy na tułów Shiry i gdy tamta puściła, to Kagada miała otwartą ścieżkę do jej twarzy. Zamachnęła się raz i wypłaciła jej cios na twarz, rozwalając jej całe oko, a raczej łamiąc oczodół. Shira zaś zrobiła coś niespodziewanego. Złapała Kagadę za fraki i przyciągnęła do siebie, po czym z całej siły wypłaciła jej z główki w nos, tak jak ona wcześniej Hisamidzie.
Krew trysnęła z głowy Kagady, a Shira wsadziła nogę między nie i z całej siły wypchnęła. Kagada poleciała na plecy i upadła pięć metrów od Shiry.
Zarówno Kagada jak i Shira ciężko dyszały. Jedna i druga nie miała sił, by wstać.
Shira przekręciła się na bok i wyrzygała masę krwi pod siebie, zaś Kagada chyba odpłynęła. Shira odwróciła się w jej kierunku. Kagada się nie ruszała. W głowie liderki sióstr nocy było jedno zdanie. "Nie ruszaj się. Nie ruszaj się.".
Jednak tamta drgnęła, po czym bardzo powoli, zaczęła się zbierać. Kagada dźwignęła się na nogi, chociaż jej kolana się trzęsły. Shira spojrzała na jej twarz i zobaczyła coś, co ją przeraziło.
W oczach Kagady nie było życia. Wyglądała jak trup. Nie wiadomo, czy spała, czy nie. Jedno było pewne. Odpłynęła. Jej ciało poruszało się już samo.
- Czym... czym ty kurwa jesteś... - wyszeptała Shira, próbując się podnieść, lecz jej dłonie i nogi odmówiły posłuszeństwa. Upadła na brzuch.
Kagada zrobiła krok do przodu. Shira zacisnęła zęby i chciała się podnieść ten jeden, ostatni raz, lecz... jej ciało nie działało.
- KsoksoksoskoKSOOOOOO - wydarła się.
Kagada zrobiła kolejny krok i po prostu... potknęła się i upadła przed Shirą na kolano. Miały do siebie może dwa metry. Kagada zamrugała, a jej wzrok wrócił do normy. Obudziła się.
- Wstawaj... wstawaj suko.
- Motywujesz się w takiej sytuacji?
- Do ciebie mówie, kretynko.
- Wykrwawisz się nim do mnie dojdziesz.
- Ale jak dojdę, to Cię dobiję.
Kobiety patrzyły na siebie i... we dwie wzięły oddech. Na tą jedną, ostatnią akcję.
I wtedy... wtedy... wtedy...
... wtedy nagle wszyscy usłyszeli gwizd.
VIDEO
Gdy wszyscy oglądali walkę Shiry i Kagady, na morzu Zaku z Yadasu prowadzili zacięty bój. W jednej chwili pocisk Shiry poleciał w kierunku morza i wybuchnął gdzieś daleko, jednak nikt na to nie zwrócił uwagi, bo... trudno było oderwać wzrok od tego co się działo.
Nie mniej, gdy Shira i Kagada próbowały zadać sobie ostateczny cios, nagle Yadasu ze wszystkich sił zaczęła gwizdać w przyrząd w kombinezonie. Jeden gwizd. Drugi. Trzeci. - czyli znak do ucieczki.
CZWARTY GWIZD. PIĄTY GWIZD. SZÓSTY.
Yadasu napierdalała w gwizdek ile miała tylko sił. Nikt nie był w stanie zobaczyć tego, co ona. Bo nikt nie miał takiej perspektywy.
Tylko ktoś, kto wisiał na szcześćdziesięciu metrach był w stanie ujrzeć, jak gigantyczna masa, a raczej gigantyczny cień płynie na dnie morza. Gdy Yadasu skierowała się w Waszą stronę, było już za późno.
MONSTRUALNY BYT, WYSTRZELIŁ W POWIETRZE NICZYM JAKIŚ PIERDOLONY WIELORYB.
Tafla wody chroniła go przed tym, byście mogli go ujrzeć. Dopiero gdy zawisnął na wysokości jakichś czterdziestu metrów, woda spłynęła w dół.
Gigantyczny żółw z trzema ogromnymi ogonami właśnie wisiał pod ostatnim statkiem, na którym znajdywał się wcześniej Zaku. Potwór otworzył paszczę i jednym ruchem złapał statek i przegryzł, roztrzaskując na boki.
Yadasu próbowała uciec, jednak jeden z ogonów bestii uderzył ją i ta niczym pocisk wpadła gdzieś do wody.
Z otwartymi ustami patrzyliście, jak demon upada na ziemię, a fala uderzeniowa tworzy olbrzymią falę, która wystrzeliwywuje w Waszym kierunku. Było to istne tsunami, które leciało w waszym kierunku.
Demon otworzył paszczę i wydarł się w Waszym kierunku, po czym zamachnął i jednym uderzeniem rozwalił cały port w mieście.
- O kurwa. T-to...SANBI, BIJUU TRZECH OGONÓW! - wydarła się Sanda, wskazując palcem w jego kierunku.
Kaminari mieli już zaszczyt sprawdzić się z tym bytem, jednak wtedy Kagada wzięła go na siebie sama. Teraz...?
Teraz mieliście wszyscy zdrowo przejebane, bo Sanbi odwrócił się w Waszym kierunku i spojrzał na Was swoim jednym okiem.
Nie zamierzał negocjować.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
Ukryty tekst
0 x
Anzou
Posty: 1086 Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi - Kabura na lewym i prawym udzie - plecak - blaszane rękawiczki - opaski na dwóch przedramionach - kamizelka Shinobi pod płaszczem
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Post
autor: Anzou » 14 lis 2025, o 19:44
Wszyscy znaleźli się w sytuacji, gdzie o dalszych losach, o tym, kto wygra bitwę zadecyduje Seinin, który ubije drugiego. W tym przypadku oglądanie starcia z pierwszego rzędu pomiędzy Kagadą a Shirą było czymś wspaniałym, być może nawet spełnieniem marzeń, ale... było jedno wielkie ale. Anzou ledwo dyszał i nie zapowiadało się, że ktokolwiek mu pomoże. Yai nie był medykiem, więc jego obecność niewiele zmieniała. Moshi w swoim nietypowym stylu zażartował z sytuacji. No kurwa, cyrk na kółkach. Siostry nocy również się zgromadziły, brakuje jedynie napoju i jakiegoś jedzenia, aby móc w pełni celebrować starcie, które zapewne zadecyduje o losie i życiu conajmniej kilkunastu istnień. Anzou spojrzał na Moshiego i Yai'a.
-
Kurwa, Yai, zrób cokolwiek, przecież coś potrafisz. Do chuja, dlaczego my nie mamy medyka. O chuj tu chodzi, jedna z największych walk w tej wojnie i my kurwa napierdalamy się bez medyka? Ktoś na łeb kurwa upadł. One zaraz będą sprawne i rozjebią nas jak śnięte muchy. Ja pierdole.
Anzou wyładowywał swoją złość, pierwszy raz od dawna dał się tak ponieść emocjom. Samemu krzykowi towarzyszył jednocześnie ból, ale co tam, przecież o wiele gorzej być nie może, prawda?
-
Nastaw mi ten jebany bark, mam też gdzieś bandaż, nie wiem, kurwa, wymyśl coś.
Anzou wydał dyspozycje i liczył na to, że Yai jakkolwiek mu pomoże. Pierdolone amatorstwo. To właśnie w taki sposób cywilizowany świat przegrał. Nie myślał do końca o wszystkim. Lekceważenie, pycha, to pierwszy krok przed upadkiem. A w tym samym czasie... odbywał się pojedynek, który dostarczał jeszcze więcej emocji. Starcie tytanów. Kagada i Shira. Dwie przywódczynie, liderki, kobiety, które dają przykład swoim podopiecznym. Gołym okiem było widać, że Shira jest szybsza, porusza się sprawniej, ale to Kagada dysponowała potężną siłą, taką, która urywa głowy i kruszy kamienie. Poziom siły był niewyobrażalny. Anzou na chwilę obecną nie miał podjazdu do żadnej z nich. Mógł jedynie walczyć z Siostrami Nocy, które były słabsze od Shiry i to... z różnym skutkiem. Kagada nie mogła przejść defensywy i zrobiła coś szalonego! Poświęciła swoje palce, swoje ciało, aby zlikwidować atrybut Shiry i przejść jej gardę. To było... szalone i genialne. Wpuszczenie kogoś do drzwi tylko po to, aby mu finalnie przypierdolić. Idealna taktyka, która podkreśla ewidentnie styl klanu Kaminari. Przyjąć i ZAJEBAĆ, kilka razy mocniej. Wymiana ciosów była piękna, ciężka do śledzenia okiem, kobiety nie tylko walczyły wybornie, ale do tego używały potężnych technik prezentując w pełnej krasie wachlarz swoich możliwości.
-
Ta siła... to jest niewyobrażalne. Chuj jesteśmy nie wojownicy...
Powiedział Anzou pod nosem z lekkim smutkiem i splunął krwią na ziemię. O ile z tego wyjdzie cało, o ile uda mu się kurwa przeżyć będzie trenował do posrania, ogrom czasu, aby chociaż trochę zbliżyć się poziomem siły do swojej szefowej Kagady. Kobiety przemieszczały się w różnych kierunkach pałaszując wszystko i wszystkich, pozostali jakby... przestali walczyć, jakby czekali na finalny werdykt, po co walczyć, ryzykować skoro... ten, kto wygra i tak ubije pozostałych bez najmniejszego problemu, prawda? Sytuacja była beznadziejna. Nie, żeby Anzou nie wierzył w Kagadę, ale to było jak rzut monetą. Za dużo ryzyka. Nastolatek lubi mieć sprawczość, kontrolę, trzymać lejce, a tutaj... było totalnie odwrotnie i inaczej. Walka tytanów trwała w najlepsze, kontrolę przejmowała to jedna, to druga i można było dostrzec tutaj pewną analogię, porównanie do potyczki, którą przeżył Anzou z Fugatą. Nikt nie chciał odpuszczać, nikt nie chciał odstawiać nogi. Przez to - Anzou miał rozjebany bark i ledwo dychał, a Fugata - rozwaloną nogę i przebity bok. Co prawda - ona do czasu, ponieważ Kaminari popisali się logistyką i zarządzaniem zasobami ludzkimi. Z każdą kolejną wymianą kobiety chyba... słabły i traciły energię. Ich tempo wymian ciosów też spadło, Anzou mógł widzieć więcej, aż finalnie doszło do kuriozalnej sytuacji, w której obie były tak blisko siebie i były gotowe zadać ostatni... ostateczny cios... I wtedy... Dziwny gwizd, chaos. Anzou próbował się zorientować w tym co się dzieje, jakkolwiek ogarnąć o co chodzi. Czy to jakieś wsparcie? Czy atak z góry? Anzou poszedł wzrokiem za dźwiękiem i dostrzegł w oddali znowu bestię, która rozpierdoliła port i statek w drobny mak. Tragedia. To ta bestia, którą spotkali na statku, ogoniasty, który walczył z Kagadą. Jeszcze lepiej. Anzou czuł przerażenie. Czuł, że to może być koniec jego życia.
-
Jeszcze tego brakowało... kurwa, pierdolona bestia. Pędźmy do Kagady, potrzebuje naszego wsparcia, jak umrzemy, to kurwa wszyscy razem. Jak przystało na nasz oddział. Nie ma cofania się, kurwa nie tym razem. Jak was spowalniam to weź mnie ktoś kurwa na barana. Kagada jest wycieńczona, mam trochę pigułek ze skrzepniętą krwią i żywnościową, jakoś to rozdysponujemy. Co za cyrk.
Anzou wiedział, że sytuacja jest beznadziejna, że nie jest dobrze, ale musiał przetrwać. Ich jedyne szanse to Kagada. Nie trzeba było walczyć z siostrami i Pawiem. Można powiedzieć, że Bijuu to nasz wspólny wróg. Czy... Kaminari i Pawie miały na chwilę połączyć siły? Niebywały zwrot akcji.
-
Kagada! Kurwa, musimy rozjebać tą bestię. Razem, wszyscy!
Krzyknął Anzou przemieszczając się w kierunku Kagady wraz z innymi. Czy to był odpowiedzialny ruch? Chuj wie. Jednak na chwilę obecną to chyba najlepsze z rozwiązań. Kaminari byli bezbronni, porozbijani i tylko Kagada i... Shira mogą je obronić. Anzou przekaże Kagadzie pigułkę żywnościową albo ze skrzepniętą krwią, taką, jaką sobie wybierze. Jeżeli padnie taki rozkaz - przekaże ją też wrogowi - Siostrze Nocy. Tutaj nie ma miejsca na wychodzenie poza szereg, na jakieś dziwne ruchy. Liczy, że Fugata i jej ekipa zrobią to samo i podejdą do sprawy w jakiś... racjonalny sposób. Latający Kaminari napierdalający Bijuu... coś wspaniałego i HISTORYCZNEGO, prawda? Anzou znowu ma okazje brać udział w wydarzeniach, które kształtują losy... świata? Fajne, ale popierdolone.
Ukryty tekst
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 513 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 17#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » 17 lis 2025, o 00:13
Oczywistym było, że jej drobne starcie ze strategiem przeciwnika ostatecznie nie było teraz nawet w pierwszej trójce spraw, którymi przejmowała się Hisamida. Nie miała tego jej za złe - ale chciała się upewnić, że przynajmniej zna podstawowe informacje. Na resztę rozkazów skinęła tylko głową, rzucając tylko ostatni raz okiem na bomby i... zamykając pudło i przykrywając szybko chociaż jedną z plandek, zapamiętując dokładnie jej pozycję. Na wszelki wypadek.
Kiedy dotarły, odetchnęła z ulgą - wszystkie Siostry żyły, nawet Yadasu, która dalej prowadziła walkę na morzu. Uśmiechnęła się szeroko do Fugaty, ciesząc się zwłaszcza, że jej mentorka żyje, chociaż rany jakie odniosła... świadczyły o tym, że jej przeciwnik także nie wypadł pawiowi spod ogona.
Potem przyszedł czas na... na scenę, której się nie spodziewała. Bitwa wydawało się, że zamarła, a Siostry pozostawały nieczułe na rozkazy Hisamidy, która - w opinii samej Haruki - całkiem rozsądnie sugerowała wspólny atak na potwora, jakim okazała się Seinin Kaminari. Problemem było to, że nawet jeśli one zaatakują, to przecież oddział tamtych nie pozostanie bierna i po raz kolejny rozpęta się jatka, tylko taka, w trakcie której nie będą mieć aż takiej przewagi zaskoczenia i lotu - bo nie wiedziała, czy nawet zdążyłyby wystartować w takiej sytuacji. Mimo wszystko jednak, były same kunoichi klanu Kujaku i nawet jeśli byłaby im pisana taka śmierć - to... chociaż, właśnie. Czy była tego warta?
Rozmowa z Yai uświadomiła jej, że sama wierzy własnym słowom. Próba odzyskania ziem przez Kaminari naprawdę nie miała sensu. Jeśli chcieli ich powtrzymać - zrobili to o rok za późno. Teraz nie było odwrotu. Nawet jeśli pozbyliby się meteorytu, to przecież odwrócenie jego skutków i tak zajmie co najmniej dziesiątki lat. Dziesiątki lat, gdzie ziemia będzie jałowa dla ich roślin, ludzi i zwierząt. Po co zatem one same i ich ludzie nastawiali karku?
Nie było to jednak na ten moment istotne - bo najwyraźniej Shira... Shira postanowiła stanąć do walki sama. A pozostałe Siostry uznały jej decyzję. Haruka była przerażona, ale... ale skoro one wierzyły, to może ona też powinna spróbować? Shira uwierzyła, że ona sama nadaje się na rekrutkę.
To, co potem zobaczyła... uświadomiło jej, jaka przepaść dzieli nie tylko ją od Shiry, ale chyba każdą z obecnych tutaj Sióstr od liderki. Czy jej matka była takim samym potworem? Czy może... czy może to Shira już przewyższyła matkę?
Był to już kolejny raz, kiedy obiecała sobie, że potroi treningi - byle zmniejszyć ten dystans. Prawdziwe przerażenie przyszło jednak, kiedy zobaczyła, że Kagada... poświęciła palce, byle złapać Shirę w krótki dystans, a wtedy widok odskakującej głowy Shiry sprawił, że zbladła z przerażenia i każdy jej mięsień walczył, żeby rzucić się jej na pomoc. Potem jednak przyszedł czas na kontratak. Technika przemiany ogona w smoka była dla niej czymś kompletnie nowym - nie miała pojęcia, że da się stworzyć z ich Myoho taką formę i to do tego użyć jej by ciskać pociski w kierunku przeciwnika. Zapamiętała, żeby o to zapytać... o ile będzie taka okazja.
Zaraz potem usłyszała gwizd.
Jeden.
Drugi.
Trzeci.
Czwarty... Czwarty? Zaraz, przecież miało być...
Piąty. Szósty. Siódmy.
Obróciła głowę tylko po to, by ujrzeć koszmarną, gigantyczną postać monstrum. Bijuu trzech ogonów, wyłaniający się z fal był czymś, co sprawiło, że nawet walka Shiry i Kagady przez ułamek sekundy wydała się jej czymś... normalnym. Jak mogą mieć szansę z czymś... z czymś tak bardzo przekraczającym ludzkie zrozumienie? Nawet yokai za murem blakły w obliczu bytu czystej chakry o takiej sile. Spojrzała po reszcie Sióstr.
- One... one muszą to przerwać. Trzeba ratować Yadasu... i coś... coś zrobić z... z tym! Może B29S? Mają szansę mu coś zrobić? - wskazała palcem na bijuu. Jeżeli reszta się z nią zgodziła, to jeszcze tylko obróciła się do Yai, którego wypatrzyła w szeregu Kaminari.
- YAI! POWIEDZ SZEFOWEJ, ŻE NASZA WALKA NIE MA SENSU! A REWANŻ KIEDY INDZIEJ! MUSIMY SIĘ UPORAĆ Z TYM! -
Nie wskazywała już nic więcej. Było oczywiste, co chciała przekazać. Przygotowała się, do użycia skrzydeł, mając nadzieję, że obie liderki pójdą po rozum do głowy.
0 x
Nizan
Posty: 41 Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 94#p231394
GG/Discord: boyos
Post
autor: Nizan » 17 lis 2025, o 08:59
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Podczas walki dwóch seinin, Anzou zaczął krzyczeć i pouczać Yaia, że są totalnie nieprzygotowani do walki, a przynajmniej takiej walki. Problemem miał być... brak medyka. Władca Piorunów mógł czuć ewidentnie frustrację. Tym bardziej jak patrzył, jak Muwara zaczęła składać do kupy każdą z Sióstr.
- Kurwa, no przecież nie nauczę się tego w sekundę! Nie potrafię i tyle! Znam się tylko na pierwszej pomocy! - wydarł się w Twoim kierunku, też ewidentnie poddenerwowany całą tą sytuacją. - Masz uwagi to zgłoś to do siedziby władzy, albo Pani Kagadzie, a nie się na mnie wyżywasz! - powtórzył.
- Zamknijcie się we dwóch, bo kłócąc się o brak medyka wychodzicie na dwie pizdeczki. - skomentowała to Sanda.
- I to jeszcze takie zarośnięte. - dodał Moshi, szczerząc się w Waszym kierunku. Chłopak chyba zapomniał, że jeszcze przed chwilą było wysokie ryzyko tego, że straci głowę.
Finalnie jednak Yai wstał i podszedł do Anzou, patrząc na ten bark. Jednak jak tylko Cię za niego złapał, Ty odruchowo krzyknąłeś.
- Złamany. I to nie bark, a obojczyk. - powiedział. - Masz po walce. - dodał. - Nawet nie mam z czego to usztywnić, bo trzeba cały tułów złapać w jakieś... w usztywniacze.
Haruka zaś gdy dotarła na miejsce, odetchnęła z ulgą. Wszyscy żyli. Szczególnie ciesząc się na widok mentorki, która była dość mocno pokiereszowana. Co prawda, jej nogą zajmowała się Muwara, ale ogólnie widać było, że kobieta stoczyła ciężką bitwę. Na Twój widok, Fugata odwróciła głowę i... skinęła nią w geście uznania. Chyba nie spodziewała się Ciebie tu wiedzieć. W sumie, to trochę wyglądało tak, jakby totalnie zapomniała o Tobie podczas tej bitwy. Jednak, czy nie wydała Ci wprost polecenia, że masz nie lądować i tylko latać? No cóż, jednak byłaś tu gdzie byłaś i chyba nawet Fugata nie była na Ciebie o to zła, bo zgodnie z tym, co było mówione wcześniej, plan na wojnę ma się na pierwsze pięć minut. No, ale byłaś tu, miałaś wszystkie kończyny i żyłaś. Co najważniejsze - nawet nie miałaś draśnięcia oprócz rozerwanej nogawki od bomb. Jak na pierwszy raz, prezentowałaś się nawet nieźle.
Wtedy jednak Hisamida zamierzała przejść do omówienia planu i skoordynowanego ataku na seinin Kaminari. Ta opcja zdecydowanie bardziej podobała się Haruce, ale wtedy zauważyła też fakt, taki ruch sprawi atak obu stron, czyli wznowienie walk.
Walka dwóch seinin zarówno dla Anzou i Haruki oznaczało jedno - widzieli poziom, który nie dość, że chcieli sami osiągnąć, to po prostu... musieli osiągnąć. Ich poczucie przynależności i chęci pomocy był ten sam. Musieli stać się silniejszy, a ta wojna była niczym innym jak prowokacją do tego, by trenować i walczyć o swoje.
Nagle sprawy potoczyły się szybko. Bijuu pojawiający się na planszy sprawił, że wszyscy zaniemówiliście. Nawet fakt, że Yadasu wpadła do wody i że Zaku chyba został pożarty na Waszych oczach sprawił, że staliście jak słupy soli. To, co stało przed Wami, to był inny wymiar strachu. To nie był już seinin czy yokai. To był masywny byt z chakry, z własną świadomością, który najwidoczniej był wkurwiony na to, co się działo. Od teraz nie było już podziału na mieszkańców osady, na kaminari i kujaku.
Był podział ludzie kontra bestia. Wy, albo on.
Fala Tsunami zbliżała się w zastraszającym tempie. Kagada kucała na kolanie, a Shira leżała na brzuchu. We dwie patrzyły na to, co się działo.
VIDEO
Nagome i Moshi wystrzelili jako pierwsi do przodu. We dwójkę zaczęli składać pieczęci. Wylądowali przed seinin, po czym razem przyłożyli dłonie do ziemi.
- Doton: Doryūheki!
- Doton: Doryūheki!
Podwójny, wielki mur z błota wyrósł przed Wami, przyjmując uderzenie wody na siebie. Konstrukcja aż się zatrzęsła, ale wytrzymała. Woda rozbita o niego wystrzeliła w górę, chlapiąc wszystko dookoła włącznie z Wami.
Wtedy jednocześnie - zarówno Siostry Nocy, jak i doskoczyli do swoich seinin.
Anzou, Moshi, Sanda i Yai stali za Kagadą, która odwróciła wzrok na Shirę, za którą zaś stały Hisamida, Nagome, Fugata, Muwara i Haruka. Wzrok Kagady i Shiry napotkał się. Przez chwilę patrzyły na siebie w milczeniu.
Pierwszy wydarł się Anzou, który krzyczał, że musicie rozjebać bestię razem. Problem w tym, że to nie od Was zależała ta decyzja. Kagada dźwignęła się na nogi pierwsza, ale aż nią zakołysało.
Wtedy też Haruka zrobiła to, co jedyne przyszło jej do głowy. Chciała wykorzystać swoje nowo nabyte kontakty. Krzyknęła do chłopaka, by ten przekonał Kagadę do wspólnej walki. Yai miał być kartą przetargową. Chyba wszystkie Siostry zdziwiły się na fakt, że Haruka znała kogoś personalnie z przeciwnej drużyny. Tamten spojrzał jedynie pytająco na Kagadę, jednak ta nic nie powiedziała. Nikt nie odpowiedział jednak na pytanie o B29S.
Shira podniosła się i rozluźniła ręce. Wszyscy staliście dosłownie dwa metry od siebie. Jedna i druga mogła wykonać teraz kończący ruch. Ciszę przerwał jednak Sanbi, który wydał z siebie ryk.
- Żyjesz? Możesz lecieć? Spierdalamy! Poniosę Cię! - chyba każdy z klanu Kujaku czuł to samo. To nie była już Wasza wojna, ani Wasz problem. - Nie ma co ryzykować, zrobiłyśmy co musiałyśmy! - Hisamida złapała Shirę, jednak ta zrobiła coś, bardzo, ale to bardzo niemądrego. Powoli odwróciła się plecami do Kagady i spojrzała swoimi zmęczonymi oczami na Hisamidę.
Kagada miała prostą drogę. Jeden ruch i wyrwie Shirze serce. Kagada zrobiła zamach...
... wszystkie Siostry otworzyły usta w przerażeniu na to, co się stanie.
Po czym Kagada sięgnęła za pazuchę i wyjęła coś... flakonik. Nie flakonik. Flaszkę.
Nikt nie zna lepiej swojego przeciwnika jak ten, kto skrzyżuje z nim pięści na śmierć i życie. Zarówno Kagada jak i Shira poznały się od tej strony. Dlatego Kagada odwróciła się od Shiry, też stając plecami do Shiry.
- Miałam to wypić jak ją zabiję. Taka moja nagroda. Najdroższy alkohol, jaki znalazłam w osadzie. - powiedziała do swojej załogi. - Ale chyba nie będzie mi to dane. Cóż, trudno, by się zmarnowało. - dodała, po czym odkorkowała i... wzięła trzy głębokie łyki, po czym wytarła brodę i... wyciągnęła do swoich ludzi flaszkę. - Macie, dziś kto chce, może pić.
Byliście tak w szoku, ale to tak bardzo w szoku, że już chyba nawet bijuu Was nie martwił. Kagada pozwalająca Wam się napić to jedno, ale SAMA częstująca Was alkoholem to był jakiś inny poziom. Sanda pierwsza złapała za flachę i na wzór swojej seinin wydudniła kilka łyków. Yai wyrwał jej flachę i też złapał kilka. Potem Moshi wystawił dłoń i przechwycił flaszkę. Gdy wypił, spojrzał na Anzou i wystawił rękę - by i ten mógł się napić.
W drugim zaś obozie Shira patrzyła na Hisamidę. Po czym wypowiedziała coś, co zmroziło krew w żyłach tym, co tu stały.
- Mamy misję. - wypowiedziała. Na to Hisamida aż wciągnęła powietrze.
- JEBAĆ MISJĘ! - wydarła się i złapała ją za barki. - JEBAĆ MISJĘ, SHIRA! - w jej oczach było błagalne spojrzenie, ale wymieszane z przerażeniem. - Co, co my zrobimy, ha? Nagle wspaniałomyślnie pokonamy... jebanego bijuu!? Moje... mój futon, Twój katon, katana Fugaty? Tak to będzie teraz wyglądać? Taki masz plan? Ty ledwo stoisz!
Shira jednak patrzyła na nią ciągle tak samo.
- Nie miałam Cię za tchórza. - te słowa przeszyły Hisamidę na wylot.
- Nie jestem tchórzem... - Kobieta aż otworzyła usta i puściła Shirę.
- Złożyłaś przysięgę. Kiedy jednak upadnie, reszta kontynuuje. - przełknęła ślinę. - KIEDY JEDNA UPADNIE, RESZTA KONTYNUUJE! NIEZALEŻNIE, CZY TO LIDERKA, CZY SIOSTRA. - Shira wydarła się na kobietę, po czym odchyliła się i wskazała na miasto. - Tam są ludzie. Ludzie, którzy zginą, jeżeli im nikt nie pomoże. A ona sama... - odwróciła się w kierunku Kagady, która wypijała resztkę alkoholu. - ... nie da rady.
- CO TY PIERDOLISZ SHIRA! - wydarła się Hisamida, nie dowierzając. - Przestań... PRZESTAŃ KURWA UDAWAĆ CHISHIBĘ! DO JASNEJ CHOLERY, PRZESTAŃ! NIE. JESTEŚ. CHISHIBĄ. NIGDY NIE BĘDZIESZ! - wypowiedziała chyba słowa, które mogły zranić Liderkę najbardziej. Shira jednak stała niewzruszona. Patrzyła na nią tak samo. -Posłuchaj, ja mam dla kogo wracać. Ja mam dla kogo żyć. Mam dzieci. Nie będę poświęcać życia dla... dla jakichś Kaminari! - krzyknęła.
- WIEM CO SIĘ STAŁO W KANIONIE! - wydarła się w jej kierunku. Hisamida cofnęła się o krok. - I wiem, że Ty też wiesz. Wiem, co tam się kurwa wydarzyło, rozumiesz? Wiem wszystko.
- Jak... ? Przecież tylko...
- Ojciec. Ojciec mi powiedział. Dlatego, kurwa, znosiłam to wszystko przez te jebane lata, rozumiesz? Bo wiem, co tam się stało. - powiedziała.
Na chwilę powstała cisza.
- Nie poświęcę za nich życia. Nasza misja się skończyła. Teraz jesteś zaślepiona przez swoją ambicję. Tak jak Chishiba była gdy na Ciebie patrzyła.
Shira rozszerzyła na chwilę oczy. Po tym co usłyszała... jednak zaraz wróciła do normalnej siebie.
- Ambicja powiadasz... a więc o to chodziło, Chocho-dono. Z czym musiałyście się mierzyć... że stworzyłyście taką przysięgę... - wyszeptała do siebie, po czym zrobiła krok do tyłu.
Wszystkie Siostry stały pomiędzy Shirą i Hisamidą.
- Owszem, misja dla klanu Kujaku się skończyła. - powiedziała. - Ale misja Sióstr Nocy trwa nadal. Siostry Nocy powstały, nie żeby walczyć z ludźmi. Siostry Nocy powstały, by chronić ludzi przed Yokai, a przede wszystkim dawać im nadzieję, gdy wszystko inne zawiodło. To jest prawdziwa misja Sióstr Nocy. To jest misja Sióstr Nocy, którym przewodzę ja. A Bijuu to też yokai, tylko duży. - zrobiła krok do przodu i położyła delikatnie dłoń na barku Hisamidy. Popatrzyła jednak na każdą z Was. - Misja dla klanu została wykonana. Oficjalnie, zwalniam Was z dalszej służby. Wracajcie do domów. Zameldujcie Jirou co tu się stało. Jeżeli nie wrócę, Hisamido - przejdź na emeryturę. Czas byś zajęła się tym, co jest dla Ciebie najważniejsze. - odwróciła głowę do Fugaty. - A Ty Fugato, przekaż mój rozkaz. Następną Liderką Sióstr Nocy zostanie Waba.
Czyli został wydany rozkaz. Miałyście wrócić do osady i...
... i nagle Fugata zrobiła krok do przodu, a raczej dwa. Stanęła za Shirą.
- Za kogo Ty mnie masz, Shira? - zapytała Fugata ze swoim neutralnym wyrazem twarzy. - Żyję dzięki Tobie, więc jak mam umrzeć, to obok Ciebie.
Nagome odrazu ruszyła za Fugatą. Stanęła między dziewczynami.
- Ja tak samo, bez Shiry nigdzie nie lecę. - powiedziała. - Poza tym, nie chcę by Fugata potem mi pierdoliła przy ognisku.
Muwara jako trzecia ruszyła i stanęła za Shirą.
- Medyk schodzi ostatni z pola bitwy. - wzruszyła ramionami. - Poza tym, jak wyłowimy Yadasu, to ktoś musi jej pomóc, prawda?
Zostałyście tylko we dwie. Haruka i Hisamida. Starsza kobieta popatrzyła na to co widziała, po czym położyła dłoń na twarzy. Cicho się zaśmiała.
- Bardzo zrobiłam z siebie idiotkę? - zapytała, patrząc na cztery dziewczyny przed Wami.
- Tak o.
- Trochę.
- Obsrałaś zbroję. To już rekrutka stoi sztywniej od Ciebie.
- Nie zmuszam Cię. Chcesz, to wracaj. Masz dla kogo żyć.
- Oj zamknij się Shira. - powiedziała. - Ta suka Kaminari musiała mi za mocno przyjebać, bo mi się coś we łbie popierdoliło. - dodała. - Poza tym, muszę mieć na Ciebie oko, jako Twoja mentorka. Pamiętasz?
Hisamida zrobiła krok do przodu i wszystkie odwróciły się do Haruki.
- Ty Haruko wracaj do domu. Nie musisz tutaj ginąć. - powiedziała Shira po czym wysłała Ci ciepły uśmiech.
- Nie. - przerwała jej Fugata.
Twoja mentorka patrzyła na Ciebie poważnym wzrokiem.
- Sama musi podjąć decyzję, czy jest Siostrą Nocy. - powiedziała. - Skrzydła i przysięga to tylko metafora. Siostrą albo się jest, albo nie.
Miałaś więc do wyboru. Albo zawijać z pola bitwy, albo... zostać.
- Skończyłyście już pierdolić? - zapytała Kagada, podchodząc do Shiry. We dwie zdążyły trochę odzyskać oddechu, bo poruszały się już normalnie. Kagada wbiła między Siostry Nocy jakby była jakimś waszym sojusznikiem od zawsze. Co więcej, podeszła i zarzuciła ramię na bark Shiry, przyciągając ją do siebie. - Ty, po chuj Wam te cnotliwe powiedzonka? Jakieś przysięgi, sręgi? - zapytała, po czym ją puściła. - Tak to się robi. Przyglądaj się uważnie, bo drugi raz nie będę przeprowadzać Ci szkolenia.
Kagada odwróciła się do Anzou, Moshiego, Sandy i Yaia.
- POSŁUCHAC MNIE UWAŻNIE PRZYGŁUPY! - wydarła się, a wszyscy stanęliście na baczność. - PRZEZ TĄ SUKĘ Z PAWIA NIE DAM RADY SAMA! Taryfa ulgowa, się kurwa skończyła. - Kagada nagle urosła. Stała niczym ściana. - JAK ZOBACZĘ KURWA, ŻE KTÓRYŚ CYMBAŁ COFNĄŁ SIĘ CHOĆBY O KROK, TO OSOBIŚCIE WYRWĘ MU KRĘGOSŁUP PRZEZ OTWÓR W DUPIE! - wyszczerzyła się do Was. - SUKI Z PAWIA OBSERWUJĄ. JAK KTÓRAŚ Z SUK Z PAWIA DA RADY ZADAĆ MU WIECEJ CIOSÓW NIŻ WY, TO DEGRADUJĘ WAS DO ROLI PUCYBUTA KLANOWEGO BEZ MOŻLIWOŚCI AWANSU! CZY WYRAZIŁAM SIĘ KURWA JASNO?
Sanda, Moshi, Yai jednocześnie skinęli głowami, że wszystko rozumieją.
Zarówno Anzou, jak i Haruka mieli wybór. Anzou trochę mniejszy, ale zawsze miał.
Kagada odwróciła się do Shiry i wyciągnęła butelkę w jej kierunku.
- Masz, gulnij sobie.
Shira jednak zaprzeczyła głową
- Bardzo bym chciała, ale ze względu na to co zamierzam, muszę być trzeźwa. Można powiedzieć, żę najtrzeźwiejsza w życiu.
I wtedy wodny pocisk rozwalił część ściany z dotonu. Kawałki betonu poszybowały w górę.
Mieliście mało czasu na podjęcie decyzji.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość