Ario
Posty: 2353 Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
GG/Discord: Boyos#3562
Post
autor: Ario » 11 gru 2020, o 14:33
Ario podrapał się w swoim stylu po głowie. Może chłopak i potrafił zbudować to i tamto, ale ludzkie emocje i empatia to były dla niego zdecydowanie nowe rzeczy, które dopiero poznawał. Widok kobieciny traktował jak prośbę każdego członka wioski, w której tak naprawdę dbał o porządek. Często zdarzało mu się już strofować straż, że nie wykonuje swoich obowiązków właściwie, a co więcej - pozbywać się problemów i szkodników, którzy uniemożliwiają normalnym obywatelom prac i codziennego funkcjonowania. To była wewnętrzna misja Ario, którą uskuteczniał przypominając sobie co jakiś czas o bracie, który porzucił jego i matkę, a sam oddalił się z ojcem w poszukiwaniu zarobku i przygód, nigdy więcej nie wracając.
- Jako Akoraito mogę robić misję rangi C więc chyba odszukanie Pani syna wchodzi w ramy takiego zadania. - odparł powoli Kunisaku, po czym zrobił minę zdezorientowanego, co mogło przez chwilę nawet rozbawić. - No, ale to zadanie do klanu? Zgłaszała się Pani już do tej kobiety co rejestruje zgłoszenia? Ja nie za bardzo znam się na formalnościach, ale jak wszystko załatwione, to potrzebuję tylko informacji, gdzie ostatnio był widziany syn którego mam odnaleźć i jaka to była misja.
Sytuacja była delikatnie dziwna, ale Ario przeżył już wiele więcej niespotykanych rzeczy, dlatego nie roztrząsał aż tak, czemu co i dlaczego. Sytuacja była dość prosta - jego kolega z klanu miał kłopoty i trzeba było go odnaleźć.
0 x
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 904 Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7711
Multikonta: Budyś
Post
autor: Akaruidesu Yoake » 12 gru 2020, o 10:38
"Spuścizna"
Misja rangi B dla Ario Kunisaku
5/45?
- Zgłaszałam, ale kazali mi czekać na powrót syna. Że niby jego misja nie była groźna, że powinien sobie poradzić. Ale ja czuję, że coś jest nie tak. Jest mądry, pomysłowy, ale wojownik z niego żaden. - Czyli brakowało mu tego, co było najbardziej potrzebne do przeżycia w świecie shinobi, bo bez umiejętności walki daleko się nie zajdzie. Jeśli jest bystrym Ayatsuri, to miejsce dla niego powinno się znaleźć wszędzie. Każda wioska chętnie przyjmie zdolnego inżyniera, który może poprawić okolicznym mieszkańcom jakość życia, a jego wkład będzie warty każde środki.
- Jestem w stanie jakoś nagrodzić. Zapłacić, czy cokolwiek. Byleby mój syn wrócił zdrowy do domu. Tam gdzie go wysłali, niedaleko jest do Głębokich Odnóg, a to niebezpieczne okolice. Bardzo się o niego martwię... - To akurat było widoczne. Gdyby się nie martwiła, to przecież w ogóle by jej tutaj nie było? A gdyby nie była skłonna do zapłaty, to nie szukałaby przecież jakiegoś shinobi, czy innego najemnika do pomocy. A skoro tak jej zależy, to można być wręcz pewnym nagrody. Czy Ario skusi się ostatecznie na pomoc potrzebującej kobiecie?
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Ario
Posty: 2353 Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
GG/Discord: Boyos#3562
Post
autor: Ario » 12 gru 2020, o 16:29
Ario podrapał się po głowie i pokiwał nią twierdząco. Nie był osobą, która odmawia pomocy cywilom, nie był tym bardziej osobą, która potrafiłaby odmówić matce swojego towarzysza z klanu. Tak jak mówiła, ich umiejętności stały często na krawędzi walki i użyteczności inżynieryjno - gospodarczych. Nie każdy dobry wynalazca musi odrazu odnajdywać się w warunkach bojowych, nie każdy musi dobrze zadawać ból. Kunisaku z tym już raczej nie miał problemów, a co więcej, jego styl walki był bardzo krwisty w porównaniu do jego charakteru i postawy, która wskazywała na zdecydowanie większe samozachowanie. W tym momencie Ario przypomniał sobie o pewnym użytkowniku piachu, który po tym jak zaatakował i zranił chłopak, został poćwiartowany gdy ten stracił nad sobą kontrolę. Myślał, że takie rzeczy wyrzucił już z głowy, lecz neistety te nawracały w najmniej oczekiwanym momencie.
- Pomogę, znajdę go. Jak wyglądał? No i w sumie to mogę wyruszac odrazu. Postaram się dowiedzieć co tam się zadziało i przyprowadzić go całego i zdrowego.
Ario przez chwilę wątpił, czy chłopak jeszcze żyje, ale możliwe, że został przez kogoś schwytany i uwolnienie go sprawi, że wszystko dobrze się skończy. Teraz tylko dotrzeć na miejsce.
0 x
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 904 Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7711
Multikonta: Budyś
Post
autor: Akaruidesu Yoake » 12 gru 2020, o 23:20
"Spuścizna"
Misja rangi B dla Ario Kunisaku
7/45?
Dla Ario największe nadzieje na pozytywne zakończenie zadania zapewne łączyły się z tym, by syn kobiety miał równie krwawy styl walki co on. Wtedy ćwiartował by pewnie zagrożenie, a prawdopodobnym scenariuszem opóźnienia powrotu było na przykład zgubienie drogi na pustyni. Czy jednak można było zakładać aż tak pozytywny scenariusz? Rodzicielka pewnie tak to sobie wyobrażała. Chociaż nie. Pewnie wierzyła w bezkrwawe zwycięstwo sprytu i rozsądku. Świat shinobi jest jednak dość brutalny.
- Niski, o, tego wzrostu. - Wyznaczyła ręką ciut mniej niż miał Ario, który jednak do wysokich nie należał. - Białe włosy. Jak wszyscy w naszej gałęzi. Ale krótkie, sterczące. O! Chociaż może bardziej go rozpoznasz po stroju. Chwalił się, że odtworzył go z zapisków Juranu. - Zakręciła się jej łza w oku. Czyżby ten Juranu był jednym z jej synów? - Czarny strój i biała maska, jakby ptasia. Nie cierpię tego ubrania, jest przerażające, ale nawet mój mąż twierdzi, że jest świetne na pustynię. A do Ashre są ze dwa dni drogi. Ashre, to tam został wysłany mój Keren. - Kolejny raz się zmartwiła. Drażliwe tematy zmarłych synów… - Pewnie gdyby Juranu żył, wysłaliby tam jego… Kiedyś odnalazł tam źródło wody w jaskiniach.
Wskazała bardzo delikatnie dłonią w stronę wyjścia, po czym zaczęła się tam przemieszczać powolnym krokiem. Miała taki specyficzny żałobny krok, jak gdyby młodzieniec był jej ostatnią szansą na uratowanie syna. Jeśli Ario by się dał, to prowadziłaby przez kilkanaście minut w stronę swego domu, opowiadając przy tym życiową historię.
- Chyba zapomniałam się przedstawić. Jestem Ayatsuri Mei. Ayatsuri po moim mężu. On, Ushiki, prowadzi warsztat przy naszym domu. Może nie jesteśmy bogaci, ale to dlatego, że Ushi nie chce zdzierać z ludzi. Bardzo się zmienił, odkąd po zaginięciu Juranu kazali mu wyszkolić Kerena. Mówi się, że to matka cierpi najbardziej po stracie syna, ale to nie jest prawda. Każdy z naszych czterech synów pracował z ojcem w warsztacie od małego. Mechanizmy, marionetki. Może nawet części do twojego plecaka były u nas zrobione. Przez niefortunny wypadek zobowiązaliśmy się, by zawsze jeden z naszych synów służył jako shinobi. Niestety, starsi uznali, że nie można odpuścić nawet ostatniemu. - Dotarli w końcu do działki, gdzie znajdowały się dwa budyneczki, z których jeden najpewniej był domem mieszkalnym, a drugi wspomnianym warsztatem. - Jeśli nie znajdziesz Kerena, ale chociaż jakiś ślad po nim, czegoś się dowiesz, proszę, przyjdź tu nam to przekazać. Wolę już wiedzieć najgorsze, niż żyć dalej w niepewności. Nawet jeśli znalazłbyś tą przeklętą maskę...
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Ario
Posty: 2353 Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
GG/Discord: Boyos#3562
Post
autor: Ario » 13 gru 2020, o 13:05
Młody pacynkarz wysłuchał w spokoju całej historii, która opiewała w wiele różnych wątków. Z tego co zrozumiał, kobieta była matką 4 synów z czego jeden już nie żył, a drugi zaginął. Iście potworne i emocjonalnie przerażające musiało być to dla niej, tak więc chłopak starał się nie wchodzić ponownie w te tematy. Kiwał jedynie głową na znak, że wszystko rozumie, a przynajmniej tak mu się wydawało. Co zaciekawiło Ario na samym początku to była informacja, że mąż kobiety prowadził warsztat. Oznaczało to tyle, że wiele rzeczy, z których korzystał i z których budował swoje własne mechanizmy, miały początek już w ich miejscu pracy.
- Rozumiem. Dziękuję za szerokie omówienie sytuacji. Niezwłocznie wyruszam więc na poszukiwania. Mam nadzieję, że nie potrwa to długo i tym samym szybko wrócę. - powiedział robiąc szybki, niezbyt udany skłon i tym samym wychodząc i ruszając w trase.
Wiele myśli nawiedzało głowę Ario. Czy jej synowie tworzą jakieś ciekawe mechanizmy? Co ostatnio zrobili? Jakie ulepszenia potrafią wykonywać? Z jakich materiałów korzystali? Fakt nauczenia się czegoś nowego, a tym bardziej od potencjalnego rówieśnika napawał lalkarza taką euforią, że nawet nie zorientował się, kiedy zaczął biec. To już nie była misja dotycząca jakiegoś tam generycznego pochwycenia wroga, czy nawet zdobycia jakichś informacji. Tutaj wchodziło coś, co było jedyną pasją, miłością i wszystkim co miał - pomysły i tworzenie. Teraz tylko musiał jak najszybciej odnaleźć Kerena, a potem w drodze powrotnej omówią sobie wszystkie, ale to wszystkie mechanizmy.
[Z/T]
http://shinobiwar.pl/viewtopic.p ... 69#p160469
0 x
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 14 gru 2020, o 20:52
Kto by pomyślał, że wiadomości z centrali docierają nawet do zapyziałej wioseczki Urugi? Wytrwały kurier odnalazł i ją na samym środku pustyni, docierając do niej z wezwaniem do osobistego stawienia się w Ningyō-shi. Oczywiście, miała w planach przybyć tutaj prędzej czy później, chcąc odwiedzić ulokowaną tutaj rodzinę, ale nie spieszyło jej się, by odwiedzać stolicę Ayatsurich, gdzie łaskawie wpuszczono jej rodaków. Nie przepadała za osadą – nie mogła się nigdy równać utraconym ziemiom, które niegdyś należały do klanu Kaguya. Możliwość migracji tutaj była dla niej ledwie ochłapem rzuconym z pańskiego stołu, by uspokoić jej zgorzkniały lud. Czy zadowalał ją aktualny status quo? Wolne żarty. Choć udała się tu jak najszybciej, chcąc mieć to z głowy, to z momentem, gdy po długiej drodze stanęła pod wejściem do siedziby dzielonej przez obie liderki, humor popsuł się jej całkowicie.
Nie do końca wiedziała, czego ma się spodziewać. Możliwe scenariusze były dwa – pesymistyczny i optymistyczny. W pierwszym wariancie kierownictwo nie było szczególnie zadowolone z tego, że Ren większość czasu kręciła się samotnie po odludziu, okazjonalnie stawiając się w Urugi, by tam sprawdzić, czy nie ma aby żadnych naglących wieści od klanowych struktur. Choć starała się zachowywać łączność ze światem, to faktycznie bywało i tak, że tygodniami nie było możliwości kontaktu z nią w żaden znany jej sposób. A, bądź co bądź, była teraz częścią unijnego wojska. Zwykłym szeregowym Doko, ale zawsze jakimś tam mięsem armatnim. Jednak teraz nie wisiała nad nimi groźba ani wojny, ani rebelii, ani niczego innego, o czym byłoby jej wiadomo - a rebelii, jak lubiła sobie powtarzać, nie przegapiłaby nigdy. Odpędziła od siebie te myśli. Chyba była czysta? Może mogła wziąć pod uwagę bardziej optymistyczny z możliwych scenariuszy?
Tutaj, pod drzwiami prowadzącymi do środka, przypomniało jej się o haftowanych ścierkach, jakie nakazali im nosić z momentem zawiązania się tego śmiesznego pustynnego przymierza. Niezbyt przejmując się wrogimi spojrzeniami strażników wyciągnęła zmiętą chustę, a następnie opieszale przewiązała ją na swoich wąskich biodrach, przyklepując niedbale dłonią symbol słońca. Materiał był bardzo pognieciony i wyraźnie zmęczony podróżowaniem w bagażu dziewczyny, ale to powinno wystarczyć, by nikt na nią nie naszczekał o takie durne detale, jak unijne insygnia, które teraz musiała nosić jakby była znaczonym bydłem. Słyszała parę razy, że za nienoszenie tego cholerstwa można było otrzymać chłostę – nie żyła w mieście, więc nie była nigdy świadkiem takiej kary, ale mimo wszystko wolała tego jednak uniknąć. Idiotyczne zasady.
Dopiero teraz mogła zwrócić się w stronę strażników (a może i bardziej pasowałoby - urzędników?) czuwających przed wejściem. Podała bez słowa jednemu z nich oznakę wskazującą na jej stopień, swoją Kartę Obywatelki oraz list z wezwaniem. Kolejny minus powstania tej śmiesznej Unii – rozrośnięta do granic możliwości biurokracja i tona papierów, które nagle musiała przy sobie tachać. Potem odwinęła materiał, który dotychczas chronił ją przed piachem, wiatrem i ostrym słońcem, by odsłonić twarz i wyglądać choć trochę przystępniej. Cóż, i może faktycznie wyglądałaby przystępnie, gdyby nie jej mina – poważna i trochę spięta, z lwią zmarszczką zarysowującą się miedzy brwiami. Może pewniej czułaby się, gdyby nie miała wrażenia, jakby była tutaj nieproszonym gościem? Gdyby stała teraz u wejścia do paradnego namiotu liderki? Gdyby było tak jak dawniej?
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3836 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 16 gru 2020, o 11:38
Ochłap, nie ochłap - taki aktualnie był stan rzeczy. Wielu mogło się to nie podobać, że potężny niegdyś ród rządzący prowincją został zredukowany do dodatku do czyjejś prowincji. Do chomika w klatce, którego można było sobie wziąć i przenieść w wygodne miejsce. Kiedy się chciało. Czy mieszkanie w bezpiecznych osadach było lepsze od tułania się po pustyni w namiotach? Uznanie praw szczepu, uczynienie go stojącym na równi w innymi klanem? Każdy mógł to interpretować jak tylko chciał i jak tylko uważał za słuszne. Jeden Kaguya powie, że dobrze. Inny, że kiedyś było lepiej. Jeszcze inny napluje na ulicę przy wspomnieniu o Unii.
Na szczęście nikt tutaj nie zabijał na widok pogniecionego symbolu Unii noszonego przez Ren. Może indoktrynacja lokalnej ludności nie zaszła jeszcze aż tak daleko, może po prostu nikt tego nie zauważył. Jak to na pustyni - mało kto miał czas i chęci na zwracanie uwagi na innych. Widzieli, że swoja, to po co się przyglądać? Mogli wracać do swoich zmartwień. Osada nie zmieniła się praktycznie wcale odkąd wprowadzili się tutaj Kaguya, a przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. Można było zauważyć symbole Unii, tu i ówdzie, rozwieszone przy bramie wejściowej i w innych strategicznych i bardzo widocznych miejscach. Na tym samych sztandarach znajdowały się również symbole Kagyua i Ayatsuri. Do kompletu. by przypadkiem nikomu się nie pomyliło gdzie mieszka.
Ren była gotowa. Była kartka obywatela, była odznaka. Czyli swoja, teraz na pewno nikt nie będzie mógł podszyć się pod jej osobę, albo ona nie mogła deklarować się jako kunoichi jeśli nią nie była. Może miało to jednak jakiś sens? Może Unia miała cel w katalogowaniu swoich podwładnych i prób uczynienia z niej regularnej armii? Ciężko powiedzieć, co ta szóstka na samym szczycie miała na myśli. Zagadka, której raczej jedna osoba nie rozwiąże. Ona i tak nie była tutaj w tym celu, było wezwanie i trzeba było się stawić. I tyle, i się stawiła. Pokazując strażnikom odpowiednie medaliki i dokumenty, weszła do środka.
Gabinet jak gabinet, na pewno nie wnętrze namiotu. Można było się poczuć wręcz jak w jakimś pomieszczeniu o wysokim poziomie ochrony. Grube ściany z piaskowca, meble... Ale niektóre ściany były faktycznie obwieszone płachtami materiału, w formie gładkiego jedwabiu albo też połączonych ze sobą szali. Masywnego biurka także nie było, jakby tak spojrzeć. Miało cienki blat i zero szuflad, ale przestrzeń pod blatem zasłonięta była czarną płachtą z symbolem Rodu Kaguya. Natomiast przy oknie za jej plecami znajdowały się liczne kufry i szafki. Po obydwu stronach otwartego na oścież okna. No
i rozwieszone były kremowe firany, bez żadnej symboliki. No i sama liderka. Popijała coś z glinianego kubka i bawiła się w kreślenie piórem po zwoju. To znaczy robiła to, dopóki nie weszła ona.
- Siadaj. Dobrze że już jesteś. - powiedziała, wskazując na krzesło przed biurkiem. Faktycznie tam było, na początku można go było nie zauważyć. Było bardzo cienkie i dobrze zlewało się z płachtą biurka. Było ono w stanie utrzymać? Skoro tu stało, to pewnie tak. Albo to wyznacznik czyjejś wagi. Jeśli krzesło się pod tobą złamie, to liderka ma pełne prawo wywalenia cię z gabinetu.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 17 gru 2020, o 17:37
Część formalna przeszła dość gładko. Dokumenty, które otrzymała z zawiązaniem się pustynnego sojuszu wystarczyły, by nikt nie zakwestionował obecności beduinki w tym miejscu. Nikt też, oczywiście, nie pokwapił się, by zasygnalizować odrobinę zmieszanej dziewczynie, jaki jest faktyczny cel jej wezwania. Nawet wyrazy twarzy strażników nie mówiły jej zupełnie nic - czy to coś poważnego? Zwykła formalność? Przesłuchanie odnośnie mafijnych notatek, które znalazła jakiś czas temu? Wartownicy byli zbyt profesjonalni, by dać jej jakikolwiek sygnał. Zwrócono jej jedynie wszystkie te papierki, a potem wskazano miejsce, do którego powinna udać się następnie. Ren wciągnęła w nozdrza duży zapas powietrza, a następnie pchnęła dłonią drzwi prowadzące do gabinetu.
Znalazła się w gabinecie. Pomieszczenie wydawało się częściowo zaadaptowane, choć rozstawione tu i ówdzie kufry sugerowały, jakoby użytkowniczka pomieszczenia dopiero od niedawna tu urzędowała. Choć może po prostu to przyzwyczajenie z czasów, gdy Kaguya żyli jeszcze w ciągłej drodze i ich dobytek musiał być łatwy do przenoszenia? Ren omiotła pomieszczenie spojrzeniem. Coś z tyłu głowy kusiło ją, by spytać, czy dowództwo Ayatsuri zostawiło sobie lepsze sale, ale dobrze wiedziała, że to nie jest miejsce na to, by mogła wylewać swoje rozżalenie związane z ostatnimi decyzjami politycznymi głów pustynnych klanów. Musiała pozostać neutralna i zacisnąć zęby, nie potrzebowała problemów.
Problem z tą zamierzoną neutralnością pojawił się dopiero z momentem, gdy liderka klanu Kaguya we własnej osobie zwróciła się do beduinki bezpośrednio, tym samym skupiając całą swoją uwagę Ren na sobie. Bruzda na czole dziewczyny pogłębiła się natychmiast w pierwszym odruchu zmarszczenia brwi. Nie była fanką przywództwa Nariko. Niechęć przekazał jej radykalny ojciec, którego młodsza z dwóch kunoichi idealizowała nawet po śmierci. Choć Ren wiedziała, że osobie decydującej o przyszłości całego jej rodu należał się podziw, to trudno jej było zapałać szacunkiem do tej niepozornej kobiety, która siedziała teraz przed nią. W końcu to ona wyprowadziła ich ludzi z należnej im ziemi, a potem zadowoliła azylem w Sabishi, rezygnując z odzyskania tego, co powinno należeć do Kaguya. I to ona zgodziła się na Unię, której na ten moment przewodził obrzydliwy Sabaku i beduinka szczerze wątpiła, czy po upływie swojej kadencji tak chętnie ustąpi miejsca komuś innemu. Ren była młoda. Młoda i przez to być może zbyt idealistyczna i gniewna.
W końcu jednak pochyliła głowę w odpowiedzi i równocześnie geście pozdrowienia, uznając zwierzchnictwo liderki.
Krzesełko, na którym zaoferowała jej miejsce jasnowłosa kobieta, może i było popisem kunsztu ciesielskiego, ale w oczach Ren, dla której większą wartością niż misterność wykonania była solidność, malowało się jak tanie badziewie. Nie miała duszy artysty, uznała więc natychmiast, że mebelek jest jakimś niechcianym spadkiem po urzędasie Ayatsuri, który wcześniej zajmował ten gabinecik, zanim przekazano go Nariko. Zanim zajęła na nim miejsce, spojrzała przez moment na liderkę ostrożnie, jakby pytając, czy ta sobie robi z niej żarty. Może drobnej fizjonomii przywódczyni mogła się wygodnie rozsiadać na tak kruchych siedziskach, ale beduinka była, nie da się ukryć, dość wyrośniętym babsztylem. Jeśli miała dostać dziś burę za zbytnie pałętanie się na totalnym odludziu bez możliwości odpowiedzi na wezwanie, to wolała nie dokładać sobie do tego jeszcze rachunku za zniszczenie mebla.
W końcu jednak posadziła się ostrożnie na lichym krzesełku. Poprawiła w miejscu ostrożnie, upewniając się, że całość konstrukcji nie zawali się pod jej dość dużym cielskiem. Siedziała dość sztywno i w napięciu, spojrzenie ciemnych oczu zatrzymując na gospodyni gabinetu. Nie wiedziała nawet, co się mówi w takiej sytuacji – wcześniej namiot liderki widywała jedynie z zewnątrz, nie mając nawet okazji zajrzeć do środka. Nie była typem gaduły, która chciała przerywać ciszę radosnym paplaniem. Nie była też za dobra w stwarzaniu miłej i komfortowej atmosfery. Po prostu czekała, zatrzymując wzrok na przywódczyni. Spojrzenie Ren było dość zimne.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3836 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 19 gru 2020, o 09:05
Jednostce oczywiście mogło się coś nie podobać i mieć do czegoś uwagi, tego raczej nikt nie bronił. Zależnie jednak od miejsca, można było dopiero samego siebie zapytać "czy warto?" i wtedy dopiero wygłosić ją na głos. Sługi na dworze jakiegoś kupca raczej nikt nie zapyta o zdanie na temat polityki i karze wracać szorować na błysk poręcze schodów. Ninja? Na pewno nie ci najniżsi rangą, zdecydowanie nie, ich też raczej władza sama z siebie nie zapyta o opinię na jakiś ważny temat. A Unia zdecydowanie jest ważnym tematem. Ren decydując się na neutralność na pewno nie chciała wchodzić w potencjalną polemikę ze swoim Shirei-kanem. Obranie strony any-Uniowej mogło mieć wpływ na dalszy przebieg rozmowy, potencjalnie nawet jej kariery ninja. Nariko byłaby aż tak zawistna w stosunku do pierwszego lepszego ninja, żeby zatrzymać go na jednym szczebelku dopóki pokornie nie przyzna jej racji? W najgorszym wypadku - tak, jak najbardziej.
Negatywne podejście Ren widać było już na starcie i nie trzeba było być mentalistą czy innego typu specem od rozpracowywania innych. Wszystko w jej mimice jasno i wyraźnie mówiło, że nie jest zachwycona. Inna sprawa że była konkretnie zbudowaną dziewoją, która z zewnątrz mogła nie okazywać entuzjazmu i powabności tak często, jak delikatna i kobieca Nariko. Kiedy kwestionowało się nawet krzesło postawione przed biurkiem, to można było zobaczyć brak zaufania i wątpliwości. Spojrzenie na liderkę szybko dało odpowiedź.
- Siadaj. - powtórzyła. Po tym Ren nie miała już możliwości ucieczki od swojego przeznaczenia i zajęła miejsce. Krzesło nie poruszyło się. Nie skrzypnęło nawet. Było zaskakująco stabilne jak na swoją kruchą, pozornie jak się okazało, budowę. Nawet można było się nieco powiercić i nic. No stało stabilnie, jak gospodarka pustynnego regionu w okresie obfitych deszczów.
- Więc, od jakiegoś czasu obserwowaliśmy twoją aktywność jako ninja. Była sprawa odnośnie tej plantacji ziół. Ta co wmieszała się w nią rodzina Ekibyō. Ta mała wioska też. I po analizie twoich osiągnięć zdecydowałam się zaoferować ci awans na Akolito. - powiedziała, z uwagą wpatrując się w Ren, jakby chciała sprawdzić reakcję. No i pewnie chciała. Nie uśmiechała się co prawda, ale ciężko było zobaczyć u niej jakiś chłód. Nariko chciała chyba zobaczyć, jak dziewczę zareaguje. Zaskoczeniem? Jakoś odpowie? Cokolwiek? Czy dalej będzie mierzyła liderkę surowym, zimnym wzrokiem?
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 22 gru 2020, o 18:04
Po drugim wezwaniu do zajęcia miejsca musiała już zaprzestać oględzin gabinetu i wysłuchać rozkazu swojej przełożonej, zgodnie z jej życzeniem zajmując miejsce przy biurku liderki. Ren niepotrzebnie zmartwiła się wytrzymałością drobnej konstrukcji krzesełka, bo mebelek okazał się jednak niedostatecznie kruchy, by pęknąć pod kościstym tyłkiem beduinki. Siedzisko wytrzymało balans jej sporego cielska, a beduinka mogła się skupić na tym, po co tu została wezwana - na pierwszą w swojej karierze jako kunoichi rozmowie w cztery oczy z przywódczynią klanu Kaguya.
Beduinka poruszyła się niespokojnie na krześle, gdy Nariko wyliczyła ostatnie wydarzenia, w których miała swój udział. Z momentem, gdy padła nazwa rangi, jaką miałaby otrzymać młoda kunoichi, uniosła lekko zdezorientowane spojrzenie czarnych ślepi na twarz liderki. Okazało się, że Ren niepotrzebnie martwiła się powodem tego niespodziewanego wezwania. Jej zachowanie nie było problemem, ba! wyszło na to, że działania beduinki zostały dostrzeżone przez mityczną górę. Nie spodziewała się oferty awansu - i za czasów nomadzkiego życia rodu, i po unifikacji i stopniowym osiedlaniu się ludności w większych osadach, zawsze miała wrażenie, że trzyma się na uboczu, z dala od życia klanu. Wychodzi na to, że klanowe władze zawsze patrzą, nie spuszczając z oka żadnej ze swoich owieczek.
Przez moment milczała. W końcu to nie było pytanie, prawda? Ren nie miała problemu z dłuższym przesiadywaniem w ciszy i raczej nie miała poczucia niezręczności, którą na siłę próbowałaby przerwać jakimikolwiek słowami. Dopiero po chwili zrozumiała, że liderka oczekuje od niej jakiejkolwiek reakcji – przyjęcia awansu, podziękowań, może odmowy.
- Ojciec byłby ze mnie dumny – odezwała się wreszcie. Choć jej twarz nadal nie wyrażała zbytniej euforii, to kąciki jej ust drgnęły w przelotnym grymasie zadowolenia. Przyzwyczajona do dotychczasowej, najniższej z możliwych rang, raczej nie myślała o sobie o kimś, kto mógłby wspinać się w górę klanowej hierarchii. A tu proszę, da się wypracować to własnymi rękami, dbając o interesy rodu. Oferta awansu obudziła w niej, gdzieś głęboko pod grubą skórą, apetyt na więcej. Czy da radę wycisnąć jeszcze więcej? W przyszłości mieć głos w sprawach klanu?
Na gest przyjęcia oferty położyła na blacie przed liderką swoją odznakę, którą otrzymała w momencie, gdy Kaguya odzyskali utracony status rodu, a następnie przysunęła drobiazg bliżej kobiety szorstką dłonią. Chyba była już nieaktualna?
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3836 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 25 gru 2020, o 12:49
Trzeba było przyznać, że Ren miała swój wkład w zachowanie porządku i prawości na terenach Unii. Ciężko było temu zaprzeczyć, fakty mówiły same za siebie. Zeznania ludzi, którym pomogła? Raporty. Wywiad środowiskowy na pewno musiał zostać do awansu wykonany. Na podstawie pogłosek nie można było potwierdzić awansu, prawda? Oczywiście że nie. O dziwo sama Ren była zaskoczona, że było to wezwanie w ramach awansu, a nie jakiejś nagany. Sama nie była chyba świadoma, że jest jednak wartością dodaną dla Unii i takie oświecenie na pewno nie było negatywnym doświadczeniem. Ale mimo tego jej mimika nie świadczyła o specjalnym zachwycie.
Liderka zauważyła ten ewidentny brak entuzjazmu. Ciężko było nie zauważyć, taka ekspresja towarzyszyła jej od samego początku. A właściwie to brak ekspresji. Nie skomentowała tego jednak. Na biurku leżało jeszcze kilka małych zwojów, zgrabnie ułożonych w stosik. Liderka zwinęła ten aktualnie zapisywany i otworzyła jeden wzięty ze stosu. Opatrzony danymi Ren. Rozwinęła go na biurku przed Ren. Było tam nieco informacji o niej, ale najważniejszą była ranga. Wyraźnie zapisane "Doko". Liderka jednym płynnym ruchem przekreśliła ją, zapisała obok "Akoraito" i zapisała poniżej dzisiejszą datę.
- Podpisz tutaj. - wskazała na miejsce pod datą, samej wstając i zabierając odznakę Ren. Faktycznie wymagała zmiany, skoro Ren chciała awans przyjąć. Shirei-kan schyliła się do jednego z kufrów, pogrzebała nieco i wyciągnęła identyczną odznakę. Znaczy się żadna odznaka nie była identyczna jak inna, to wynikało z samego założenia. Ale numer był ten sam, kolor tła ten sam. Ranga oczywiście była inna, ale tego można było się domyślić. Kiedy tylko Ren się podpisała, liderka zwinęła zwój i wręczyła jej nową odznakę.
- Gratuluję, od teraz możesz tytułować Akoraito Rodu Kaguya. - powiedziała, nawet decydując się na lekki uśmiech. Czy naturalny? Czy miało to jakiekolwiek znaczenie? - Jeśli miałabyś jeszcze do mnie jakąś sprawę, to teraz jest idealna do tego okazja. Przez Unię mam mało wolnego czasu, więc taka okazja może się nieprędko trafić.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 26 gru 2020, o 17:01
Papierki, papierki, jeszcze więcej papierków. Unia faktycznie przyniosła ogrom biurokracji, której skala zapewne nie byłaby wyobrażalna do ogarnięcia w sytuacji, gdyby liderka klanu dalej musiałaby prowadzić wędrowne życie w namiocie. Pod nos beduinki został podsunięty zwój, który wcześniej leżał na stosie wraz z innymi. W zwoju natomiast Kaguya mogła dojrzeć swoje imię, opatrzone paroma innymi opisującymi ją informacjami, z których Ren mogła niektóre - jak przykładowo rangę, której nazwę znała w zapisie bardzo dobrze - przeczytać z łatwością, a inne wymagałyby od niej odrobiny wysiłku i chwili zastanowienia. Liderka sprawnym jednym pociągnięciem pióra wykreśliła starą rangę, by zastąpić ją nową – taką, która jeszcze nie zdążyła się jej opatrzyć. Cóż, będzie miała wiele czasu, by przyjrzeć się nowej odznace, z którą wyjdzie dzisiaj z tego gabinetu.
Nachyliła się nad blatem, przejmując od przywódczyni pióro, by dość topornie potwierdzić swoją tożsamość podpisem. Znaki, które stawiała, były dość koślawe, ale dostatecznie czytelne, by dało się zrozumieć jej imię i nazwisko. Pisanie przychodziło jej z trudnością, ale była pewna, że własnych personaliów wyuczyła się już perfekcyjnie. Tu jednak ręka jej lekko zadrżała, niwecząc jej starania. Może to stres nadal jej nie opuścił?
Po złożeniu podpisu liderka zabrała zwój, a następnie przekazała beduince nową, błyszczącą odznakę. Ren uniosła ją ku górze, na wysokość swoich czarnych ślepi, chcąc jej się przyjrzeć. Były praktycznie takie same – no, oczywiście z wyjątkiem detali. Największą różnicą było jednak to, że jej nowa oznaka Akoraito wręcz lśniła nowością. Beduinka uśmiechnęła się przelotnie, a następnie wsunęła oznakę nowego statusu w głębiny swojej torby. Zanim wróci na pustynię, zajrzy do swojej matki i siostry, by pochwalić im się dopiero co zdobytą rangą.
Formalności dobiegły końca, awans się odbył. Ren spodziewała się tego, że liderka zwolni ją i oddeleguje do wyjścia. Ta jednak, oprócz zwięzłych gratulacji, zdecydowała się poświęcić Ren jeszcze parę minut swojego cennego czasu. Kaguya w sumie była tym zaskoczona. Może po prostu znudziło jej się grzebanie w papierkach? Na powinszowanie odpowiedziała skinieniem głowy i wyduszonymi półgębkiem słowami podziękowania. Potem jednak zamilkła na moment.
- Proszę wybaczyć mi śmiałość – odezwała się w końcu po chwili namysłu, ostrożnie dobierając słowa. Było to chyba najdłuższe zdanie, jakie wypowiedziała od kiedy przekroczyła drzwi gabinetu, ale męczyło ją to od początku do końca. – ale dlaczego nadal Ningyō-shi? Dlaczego nie wróciliśmy do Kinkotsu? Przecież jest Unia.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3836 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 29 gru 2020, o 15:39
Biurokracja w zarządzaniu unią składającą się z trzech wielkich prowincji? Sześcioma klanami, armią ninja, tysiącami obywateli? Ciężko było oczekiwać, że dało się tym zarządzać bez jakiejkolwiek biurokracji. Ktoś mógłby powiedzieć "kiedy mieszkaliśmy w namiotach to było lepiej i prościej" i pewnie miałby rację odnośnie drugiej części, że było prościej, Pod niektórymi względami.
Po otrzymaniu odznaki i podpisaniu się, można było wychodzić. Nariko jednak chciała kontynuować temat. Zobaczyła niechęć Ren? Najwidoczniej, inaczej jaki miałaby powód? Może po prostu chciała rozwiać potencjalne wątpliwości? Dla nowej Akorito znaczenia to nie miało, tu i teraz miała okazję przedstawić swoje obawy i wątpliwości w decyzje swoich przełożonych. Shirei-kan chciała tu i teraz skonfrontować się z być może szerszym problemem, którego przedstawicielką była właśnie Ren. I ta w końcu powiedziała o co chodzi.
- Nic nie szkodzi. Zdaję sobie sprawę, że wiele ninja z naszego rodu nie jest w pełni świadomych sytuacji. - powiedziała, ponownie usadawiając się na krześle. Nagle jej twarz wyglądała na znacznie bardziej zmęczoną, niż kilka chwil temu.
- Duża część Kaguya chce zamieszkać tutaj, być częścią społeczności do której należeli za czasów naszego... wędrownego trybu życia. Na pewno wielu wysokich rangą ninja podjęło taką decyzję, przez obecność naszej siedziby i przez swoje powinności. Wielu nie chce widzieć swoich domów zamieszkałych przez inne rodziny, nie chce rozdrapania starych ran przez konflikty które mogą się pojawić. I ja też tego nie chcę. Nasz powrót do Kinkotsu może tylko powodować konflikt. Ale nie robimy tego na siłę. Jeśli ktoś chce tam wrócić, to może. Droga wolna. My jednak staramy się od tego odwieść, mając na względzie ich dobro i dobro Unii. - odpowiedziała. Nie błyskawicznie, ewidentnie musiała się zastanowić nad każdym słowem. Ostrożnie je dobierać, żeby w pełni oddać stan rzeczy. Z ust tej kobiety jedno przejęzyczenie mogło być pretekstem do wojny albo poważnie zaszkodzić wielu ludziom. Zła decyzja, złe słowo, nieodpowiedni nastrój. Niby kuriozalne rzeczy, ale niosą za sobą ogromne konsekwencje. I Shirei-kan uznał, że ta sytuacja też może konsekwencje nieść.
- Podczas tworzenia Unii wspólną decyzją było ulokowanie Kaguya z Ayatsuri. Wpływało na to wiele czynników, mniejszych bądź większych. Ale tak, ostatecznie to ja zgodziłam się na te warunki. Zamiast wrócić do Kinkotsu i wymuszać na innych klanach naszą decyzję i naszą obecność, zdecydowałam się skorzystać z oferty i zbudować coś stabilnego, z Ayatsuri jako partnerami w zarządzaniu Sabishi. Czy taka odpowiedź wyczerpuje twoją ciekawość? - zapytała po wszystkim, po odpowiedzi na poruszoną przez swoją podwładną kwestię. Z tej narracji dość jasno wynikało, że sama nakłada na siebie odpowiedzialność za to wszystko. Że ostatecznie była to jej decyzja. Mimo że był to konsensus, to mogła po prostu się nie zgodzić i walczyć dalej. Nariko ewidentnie czekała na odpowiedź.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 3 sty 2021, o 16:35
Nariko okazała się być na tyle dobrą liderką, by zdecydować się odpowiedzieć na - może dość naiwne - pytanie zadane przez świeżo upieczoną Akoraito. Uwadze Ren nie uszedł cień zmęczenia, który dojrzała na delikatnej twarzy kobiety, która zajmowała stołek najważniejszej osoby w rodzie i odczuła też lekko protekcjonalny wydźwięk jej pierwszych słów odpowiedzi, ale nie wzruszyło jej to i nie skrępowało ni trochę. Na czole Kaguyi jednak pojawiła się na moment drobna bruzda koło brwi, zdradzająca jedynie wątpliwość, pod jaką poddawała słowa przywódczyni. Może gdyby priorytetem jej polityki było zadbanie o to, by ich ród się nie rozpraszał bez ładu i składu po całej prowincji, to wtedy nie byłoby problemu z tą wskazaną przez liderkę rzeszą biednych, nierozumiejących poczynań władz, nieuświadomionych ? Może wtedy Kaguya odzyskaliby dawną siłę? Beduinka jednak zachowała w miarę neutralną mimikę, zatrzymując spojrzenie na przywódczyni. Przyszła jej kolej na lekcję, zamieniła się więc w słuch – co, swoją drogą, małomównej dziewczynie przychodziło nadzwyczaj łatwo.
Shirei-kan spokojnie odpowiedziała na zadane jej pytanie, powoli ważąc każde kolejne wypowiedziane słowo. Choć Nariko była silną kunoichi, to w tym momencie nie była już tylko wojowniczką, ale także polityczką. Ren, natomiast, wręcz przeciwnie. Choć sama nie mówiła zbyt wiele - co mogłoby sugerować, że każde zdanie, jakie pada z jej ust, jest przemyślane i precyzyjne – to beduinka była tak naprawdę dość bezpośrednia i gorącokrwista z natury. A przed nią siedziała diametralnie inna od niej kobieta, miłośniczka kompromisu, nawet jeśli za tym idą kolejne ustępstwa. Młoda, przesiąknięta ideą klanowej potęgi, lekkomyślna i dość brutalna Kaguya boleśnie przeżywała w tym momencie zderzenie z kimś, kto reprezentował wartości wręcz przeciwne do jej własnych, równocześnie dzieląc z nią jedno, nadrzędne dobro – przetrwanie ich rodu. Jednak co to za przetrwanie? Polityka wiecznych ustępstw? Ułożone na kolanach dłonie Ren zacisnęły się w pięści odruchowo, ale sama beduinka nie poruszyła się z miejsca, dalej nie odrywając wzroku od twarzy Nariko. Choć grymas zachowała nijaki, to poczuła, jak napinają jej się mięśnie, również twarzy.
W końcu co to był za język? Taka była jej retoryka? A więc naprawdę to była przyszłość, jakiej chcieli? Lęk przed jakimkolwiek konfliktem, jeśli sięgną po to, co do nich prawowicie należy? Chowanie głowy w piasek, by nie wymuszać na innych uznania interesów Kaguya? By nie wymuszać na nich znoszenia ich "obecności"? Ren miała wrażenie, że jeśli spędzi tu jeszcze chwilę dłużej, to się po prostu zrzyga.
Wreszcie Nariko skończyła swój wywód.
- W zupełności – wycedziła krótko, odwracając w końcu wzrok na bok. Radość z awansu została zepchnięta gdzieś na bok, a teraz pozostał w niej jedynie niesmak. Pozostało jedynie poczekać cierpliwie, aż Shirei-kan ją zwolni, a potem opuścić to koszmarne miejsce.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3836 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 4 sty 2021, o 23:16
Konflikt pomiędzy dwoma jednostkami posiadającymi odmienne poglądy jest czymś w zasadzie nieuniknionym. Dróg do rozwiązania tego sporu jest natomiast wiele. Można na przykład przejść do walki siłowej, idąc zasadą "silniejszy ma rację". Można było zakończyć dyskusję przez osobę trzecią w roli mediatora. Albo można było faktycznie dojść do jakiegoś porozumienia drogą argumentów i merytoryki. Dopóki jedna strona nie skapituluje, to dyskusja by się toczyła. Czy liderka miała powód, żeby dalej to robić? Wszak odpowiadała tylko na pytanie swojej podwładnej. Czy liderka miała tyle czasu? Dobre pytanie, pewnie miała jakieś inne zajęcia niż rozwiewanie wątpliwości niższych rangą ninja, mogłaby do tego oddelegować kogokolwiek.
Ren, pomimo widocznego niezadowolenia z praktycznie każdego elementu wypowiedzi Shirei-kana, nie zamierzała dalej tego ciągnąć. Odpowiedź Nariko w pełni wystarczała, aby Ren miała już informacje odnośnie stanowiska liderki. Kwestia awansu została już zakończona, Nowy Akoraito właśnie dołączył do szeregów klanu Kaguya, a właściwie stary Doko przeskoczył w hierarchii
- Dobrze, cieszę się. Jeśli to wszystko, to możemy zakończyć nasze spotkanie. Możesz odejść. - powiedziała Nariko, teraz już nieco wygodniej i swobodniej rozsiadając się na swoim krześle. Przykry temat został skończony, ta część obowiązków tak samo. Właściwie Nariko uznała, ze to koniec, oczywiście zakładając że Ren nie miała już niczego więcej do zapytania i powiedzenia. Można było nieco się rozluźnić, do czasu następnej nagłej bądź zaplanowanej okoliczności wymagającej interwencji.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość