Trybuna wschodnia

Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Mujin »

Dobrze było porozmawiać o temacie z osobą odpowiednio inteligentną i obytą z detalami sztuki ninjutsu. Zamaskowany mężczyzna którego wcześniej spotkał powiedział mu tylko to i owo, nie potrafiąc nawet nazwać materiału genetycznego materiałem genetycznym. Ale ten mężczyzna zaszczepił w jego głowie ideę która będzie jego głównym planem na przynajmniej dwa tygodnie badań i testów. Co prawda nie wiedział jeszcze czy z Asaką może porozmawiać o stu procentach swojego spektrum możliwości i reszcie jego ideologi jako medyka, ale na razie zapowiadało się naprawdę wybornie. Zbyt wybornie. Zupełnie jakby wszystko to było zaplanowane, zgadali się przed spotkaniem czy coś. Tak, do tego stopnia.
- Pod warunkiem że pacjent chce faktycznie patrzeć, powieki to naprawdę przydatna część ciała. Zresztą kto jak kto ale ninja powinien przywyknąć do drastycznych widoków i odrobiny bólu. - czyli generalnie miejscowe znieczulenie i wycinanie ciała. Czy to może samej skóry? Nie, to już zależnie od blizny, bo też niekoniecznie musiały być po ranach. Mogły być wrodzone defekty, oczywiście. W przypadku ninja faktycznie - chyba powinni podczas swojej kariery zmieść nieco bólu żeby takie coś ich nie ruszało. A Azwykli ludzie? No to już mogło być zdecydowanie gorzej. Słabsza psychika, słabsza warstwa fizyczna... No generalnie byli gorzej przystosowali. Zresztą znieczulenie też udało mu się opracować, miał odt tego odpowiednie jutsu. Zarówno bojowe jak i operacyjne, fakt - ale było i było wyśmienite. O może nim też będzie miał okazję się pochwalić? Byłoby wybornie...
- O, dobrze wiedzieć. - odpowiedział jedynie, zapisując informację gdzieś z tyłu głowy, żeby nie robić wstydu notując wszystko natychmiastowo. Zresztą o tym chyba będzie w stanie sobie przypomnieć. Powinien. Oby. - Też prawda. Ale akurat medycyna jest na tyle rozległa, że uzyskanie tego samego efektu dwoma metodami nie jest aż tak trudne. Możesz albo zaaplikować miejscowe znieczulenie przez wyłączenie nerwów blokując ich działanie chakrą albo wprowadzić odpowiednią substancję do docelowego miejsca, strzykawką na przykład. Sama produkcja specyfików i leków wymaga wiedzy i technicznie podchodzi pod sztuki medyczne, ale możliwości jakie za sobą niesie są nawet jeszcze szersze od medycyny opartej na chakrze. - rozgadał się. Rozpędził. Niczym zjeżdżający w dół zbocza wóz z kartoflami puszczony luzem. Albo koń na prostej drodze, smagany przez swojego jeźdźca. Nawet nie był świadom, kiedy powiedział to wszystko. Lekko zaskoczony jedynie uśmiechnął się, niby przepraszająco. No poniosło no. Jak dawno nie miał okazji? Kiedy za długo się trzyma swoje chęci i inne błahostki psychiczne, to gromadzą się i w końcu coś wybucha. A on na wybuchach zna się aż za dobrze. No okej, dorabiał sobie nieco ideologii to nagłego, romantyczno-medycznego zrywu. Ale tylko trochę.
- A, nie nie. Nie że ja miałbym ciebie uczyć Iryojutsu, Shikarui-san. Bardziej że jakbyś czegoś potrzebował albo chciał porady. W takim sensie drzwi otwarte.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Shikarui »

Mówienie wprost nie było w jego stylu. Za to zagrywki - takie drobne i swobodne, takie delikatne i łagodne, odrobinę słodkości, odrobinę uprzejmości - już jak najbardziej. Przychodziło mu to tak lekko, że było częścią niego samego, już nawet kiedy się zbytnio nie starał - jak dziś. Darował sobie całą otoczkę, jaką by wytworzył wokół tego, zachęcanie Mujina do dalszego zagłębiania tematu, wypowiadania się i prowadzenia konwersacji, powoli, ale subtelnie, w kierunku tego, żeby całkowicie naturalnie zjechał do tego, co chciał usłyszeć. To było w jego stylu. Tymczasem naprawdę - nie próbował. Przeprowadzona tutaj konwersacja była minimum kultury, jaką można było spotkać w krajach kulturowo konserwatywnych - czyli takich właśnie jak Karmazynowe Szczyty czy Wietrzne Równiny, a przynajmniej Sogen. Reszta była jakoś... bardziej rozluźniona, z tego, co zdążył zaobserwować podczas podróży. Zastanawiał się natomiast nad tym, co miałby do zaoferowania od siebie temu człowiekowi. Czy istniała taka wiedza, której on pożądał, a która była poza jego zasięgiem? Ułatwiłoby mu wyciąganie tych wniosków skupienie się na jego notesie. Gdzieś zapisał we własnym, skrytym pomiędzy fałdami mózgu, że niekoniecznie ma on pojęcie o doujutsu wszelakich. Zafascynowało go to, że istnieją oczy, które mogą przejrzeć przez mgłę, co już stawiało ich nieco wyżej w kontekście równo wartej wymiany. Jak dotąd czarnowłosy dzielił się chętnie tym, co miał w głowie, aż nazbyt chętnie! Pasjonat z wyboru i poniekąd z urodzenia - bogowie mieli dla niego taką drogę, żeby trafił pod skrzydła mistrza, który zarażał go swoimi ideami.
- Ninja bojący się krwi. - Prychnął... w zasadzie. Tak w swoim stylu - niby powiedział normalnie, a jednak dało się usłyszeć nieznaczną zmianę jego intonacji, a już na pewno można było zobaczyć jego skrzywienie się i uniesienie brwi. Poprawił się nawet na ławie, żeby strzepnąć z ubrania okruszynki tej niedorzeczności. Można bać się różnych rzeczy i mieć różne paranoje, ale jeśli jesteś szykowaną do zabijania bronią, możesz bać się wszystkiego - tylko nie krwi. - Musi to być godny przeciwnik. - Chociaż... jakby się tak nad tym zastanowić, bo właśnie sobie takowego próbował wyobrazić, to przypominał sobie bardzo wyraźnie twarz chłopaka, którego zabił. I to naprawdę był chłopak. Nieszczęśliwe dziecko, które chciało jedynie ocalić swoją rodzinę przed człowiekiem, który ich wyzyskiwał. Czy jak to tam było. Tego już akurat nie pamiętał. Za to pamiętał dźwięk jego pękającego kręgosłupa, kiedy okazał się bezużytecznym ścierwem i Shikarui przestał mieć z niego pożytek. Całkiem ładny dźwięk. Ładniejszy od brzmienia jego głosu. Można powiedzieć, że ten chłopak właśnie bał się krwi. Bał się ją przelać i nie chciał odebrać życia. Śmieszne.
O ile porównanie Asaki było dla niego całkowicie klarowne, tak to, co mówił Mujin, mogło co najwyżej postawić nad jego głową znak zapytania. Stzykawki, nerwy, jakieś blokowania, czy... coś. Nie, nie, zdecydowanie za dużo jak na niego. Oczywiście nie był ignorantem - w końcu każda wiedza jest cenna - ale problem z wiedzą, zwłaszcza tak zaawansowaną, polegał na tym, że gdy jesteś laikiem, to wchodzenie od razu na głęboką wodę tylko ci więcej namiesza i potem możesz wyciągać same błędne wnioski, bo słyszałem taki fragmeeent..! Gówno słyszałeś to i gówno wiesz. Czarnowłosy nie czarował się, że jest w stanie nadążyć za tą dwójką w tej konwersacji, więc to akurat nie była kwestia jego stylu, choć fakt - miał w zwyczaju to robić, bo zanim zazwyczaj on się namyślił, co chciałby powiedzieć, to konwersacja zdąży już przebrnąć kilometry dalej - a on nadal będzie w miejscu, gdzie Mieszko I przyjmował chrzest, gdy Polska już będzie w rzeczywistości rozbierana po raz drugi.
- Przepraszam. Źle zrozumiałem. - W tej prawidłowej wersji zrozumienia jednego zdania wydało mu się to oczywiste - w końcu nie było takiej opcji, żeby ona sobie pojechała, a on został gdzieś... daleko, nie wiadomo gdzie. Jak ta pszczółka Maja. Nie, nie, gdzie ona tam i on - i też niekoniecznie w domu Mujina. Wystarczy wynająć jakiś dom na dłuższy czas albo pokój w gospodzie, w zależności w zasadzie od tego, czy rzeczywiście by się tak dobrze dogadali. Szkolenie przecież nie mogło trwać w nieskończoność, a i Asaka nie była początkującą siksą. Swoje już potrafiła. I, przynajmniej Shikarui tak uważał, była w tym niezła. Tylko że on nie miał na ten temat klarownego spojrzenia, bo w jego oczach jego żona zawsze była najmądrzejsza i najpiękniejsza, niezależnie od tematu i sytuacji.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Asaka »

Nieczęsto miała okazję z kimkolwiek porozmawiać o sprawach związanych z iryojutsu, tak konkretniej, wdając się w szczegóły. Czasami opowiadała coś Shikiemu, ale wiedziała doskonale, że mężczyzna i tak nic z tego nie rozumie, mimo tego, że starała się mówić najbardziej prosto jak tylko się da. Ostatnio, gdy miała szansę porozmawiać z wykwalifikowanym medykiem to było w Seiyamie w szpitalu, ze swoją rudowłosą znajomą, która tym się zajmowała. Przyjaciółką? Jak ją nazwać… W każdym razie nie przesiadywała u niej całych dni, a tylko spotkała się na kilka rozmówek przy okazji innych rzeczy. W rodzinie tylko babcia znała się na iryojutsu, a tej kobiety to nikt nie widział od bardzo dawna już, chociaż Asaka miała jakieś nikłe podejrzenia… W każdym razie w domu nie było z kim pogadać używając fachowego słownictwa i miłą odmianą było pogawędzić z Mujinem, naprawdę. Już przedwczoraj poczuła, że złapała z medykiem nić porozumienia, a to nie działo się zbyt często. Gdy szli dzisiaj na trybuny mieli co prawda nadzieję, że na niego trafią, ale wiedzieli, że wcale może tak nie być. Asaka, choć mieli do niego małą sprawę, i tak chciała pogawędzić z mężczyzną i przede wszystkim, naprawdę chciała mu przekazać umówiony zwój. Czuła też, że oboje coś z tej rozmowy już wyciągnęli.
- Tak, to prawda – akurat to o powiekach odebrała za całkiem niezły żart i wyglądała na ubawioną, mimo tego, że to było takie bardzo w punkt. Tak – wcale nie musieli patrzeć, ale też świadomość, że ktoś celowo otwiera na żywca twoje ciało nie mogło być miłą myślą. Cóż, jeśli chciało się być pięknym, to trzeba było trochę pocierpieć, nie? - Może nie krwi, ale wszystkiego innego co ma się w środku – doprecyzowała, bo to też był z jej strony skrót myślowy. Jej krew, mięso czy flaki nie przeszkadzały, ale komuś innemu zdecydowanie mogły. - Jestem bardziej przy początku niż końcu tej drogi, dopiero się wszystkiego uczę – ach, mówiła mu to przedwczoraj, że jest początkującą iryoninką. Może nie tak całkowicie zieloną i uczącą się pierwszych medycznych jutsu, ale w porównaniu do doświadczenia Mujina, była małą pchełką. - Ale to prawda, iryojutsu daje spore możliwości albo przez efekty związane z chakrą, albo substancje. Racja, wiem też, że można specyfikami osiągnąć czasami więcej niż technikami, sama na tym znam się jeszcze gorzej niż na iryojutsu, bo mało własnych substancji obmyśliłam… No ale działa, a technik na to nie znam. Mój pacjent zero wygląda jednak na zadowolonego, prawda? – odwróciła spojrzenie na chwilę zerkając na Shikiego, a potem z powrotem spojrzała w kierunku areny i przechyliła się lekko, trącając swoją – głowę męża, taka mała zaczepka. - Nie słyszałam jednak o technice blokującej nerwy i osiągnięcie przez to znieczulenia. To jakaś twoja autorska, Mujin-san? – słuchała co mówi, słuchała, i szybko porównała to z własną wiedzą. Czytała kiedyś ogólnie o technikach różnego poziomu, by wiedzieć, czego się spodziewać dalej – to, że nie była zbyt biegła, by je opanować nie musiało wykluczać wiedzy o nich, a taka tycząca się nerwów… Nie przypominała sobie o takiej. Nie przeszkadzało jej, że Mujin tak się rozgadał. Naprawdę miło było jej powymieniać się doświadczeniami i poglądami.
Dla niej było tak samo oczywiste, że gdyby się na takie coś zdecydowali – oni, bo to dotyczyło tak jej, jak i Sanadę – to wybraliby się do Ryuzaku razem, nie osobno. Białowłosa była… och można było powiedzieć, że uzależniona od obecności męża. Był jej drugą połówką i nie wytrzymałaby bez niego na dłużej. Zbyt na nim polegała mimo wszystko, a w ich zawodzie rozstania mogły zwyczajnie prowadzić do tego, że już się więcej nie zobaczą. Chyba oboje mieli tego świadomość.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Mujin »

Ta. Ninja bojący się krwi. Nie śmieszny koncept, trzeba było przyznać. No może jakby był dzieckiem, ale one chyba są ćwiczone do tego żeby być odpornymi od młodego. Mujin jak był małym brzdącem to już pomagał ojcu w drobnych sprawach w jego pracowni. Sprzątał nawet, byleby móc sobie pooglądać jak ojciec pracuje. Jak opatruje i jak robi swoje cuda z różnymi maściami i płynami i tajemniczymi płynami. No, nawet jakby tato był ninja to młody Mujin nie zrozumiałby konceptu leczenia chakrą, a co dopiero używania technik. Ach, piękne czasy kiedy pierwszy raz zwymiotował widząc wystawiony na światło dziennie mięsień w czyjejś nodze. No, a teraz sam mógł go stworzyć, wyrosnąć niczym roślinę z nasionka. Tylko rośliną było ciało, a nasionkiem - komórka macierzysta.
Pacjent "zero". Czyli wiadomo było na kim testuje swoje produkty. Na kochanym mężu. On swoje próbował na szczurach, a jakby przeżyły - wolontariuszach i ewentualnie samym sobie. Raczej wątpił jednak by ona chciała robić coś co mogłoby spowodować trwały uszczerbek na zdrowiu. Chyba, mieszanie medycyny do innych sztuk ninja jako wsparcie morderczych umiejętności było powszechniejszą praktyką niż czysta medycyna używana do rzeczy, do których została stworzona. On sam chętnie stworzyłby coś bardziej zaawansowanego niż sok z pokrzywy, obiecał zresztą Rice że coś jej załatwi do psikania na ludzi. O, dobrze że sobie o tym przypomniał. Prawie zapomniał, a tak to nie zapomniał.
- Autorska? A tak, to mój pomysł. - odpowiedział zaskoczony ciekawością dziewczęcia. No w spisach i zwojach bibliotecznych jej nie znalazł. Sensei też go tego nie nauczył, chociaż on chyba miał inne sposoby na znieczulanie niż chakra. - Całkowicie blokujesz nerwy za pomocą swojej chakry. Składasz pieczęcie i dotykasz, im dłużej tym większy obszar ciała. Tymczasowo nie funkcjonują. Dzięki temu można pozbyć się nawet odruchów bezwarunkowych, a pacjent nie poczuje absolutnie niczego nawet podczas amputacji. No i nie będzie się wiercił, bo nie będzie mógł ruszyć tą kończyną. Tylko no, znieczulenie jest bardzo silne. Więc nieodpowiednio użyte może zaburzyć pracę innych organów, jeśli za długo się przytrzyma. Nawet i szczególnie mózgu i serca. Takie dotknięcie w szyję może całkowicie odciąć mózg od reszty ciała I organizm poniżej przestanie działać. - odpowiedział dokładnie. Cóż, młode to i niedoświadczone w sztuce Iryojutsu. To znaczy chyba młode, nie wyglądała na starszą od niego. Ale on z drugiej nie wyglądał na trzydzieści. O wiek po prostu nie spyta, chyba nawet uznawane to było za nietakt i chamstwo.
- Pomyślałem że niektóre poważne operacje mogą tego wymagać. Na polu bitwy można "przytępić" jakąś dużą ranę i uspokoić pacjenta. I dzieci boją się zastrzyków na przykład, bo boli. Aplikacje techniki są nieskończone w zasadzie. - chciał jeszcze dodać "tylko przez przypadek można kogoś zabić" ale darował sobie ten konkretnie komentarz. Tak samo można było kogoś zabić skalpelem. Albo niewłaściwie zmieszanym produktem. Medycyna opierała się na manipulacji ciałem, więc logicznym było że da się to wykorzystać do potencjalnie zrobienia ciału krzywdy. Mujin nie zamierzał używać tej techniki do tego konkretnego celu. Ani medycyny do tego celu ogólnie. NAWET GDYBY miał kogoś zabić, to miał lepsze sposoby. Jak robaki pożerające chakrę. Albo pieczęć uniemożliwiająca coś. Też opcja. Jego przewagą było zabicie i pokonanie przeciwnika na setki sposobów, ale nie znaczyło to że ma dla tej maluczkiej mrówki poświęcać całą karierę i kodeks medyczny.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Shikarui »

Ponieważ nieczęsto się takie okazje zdarzały, to i się cieszył, kiedy takowa się przytrafiła. I chociaż lubił brnąć do swoich celów, to przy okazji skłamałby, gdyby powiedział, że towarzystwo Mujina było mu niemiłe. To, zdaje się, ten czar, który mężczyzna rzucał od początku spotkania, mając w głowie nauki swojego mistrza - podchodząc do pacjenta, przede wszystkim zbuduj jego zaufanie. W praktyce jego działania nie posunęły się w kierunku uzdrowienia jego problemów, te były wciąż bardzo żywe, jako prawdy objawione i wciśnięte mu w dłonie od maleńkości, ale teoria pozwoliła mu nieco ukoić samego siebie. Wmawianie, że nie różni się tak bardzo od innych, bo inni też przeżywają podobne rzeczy, że tak naprawdę dobrze sobie z tym radzi, pomimo tego załamania - wtedy był zły, zirytowany i nie podobało mu się to głaskanie z włosem, dziś był wdzięczny. Wystarczyło mu kilka dni na przetrawienie tego, co otrzymał, żeby w pełni pojąć, jak wpłynęły na niego proste słowa wewnętrznie. Potrafił docenić wszystkie zdania, które były mu wręczane jak prezent - ze ślicznymi wstążkami, w ładnym papierze, aż nie chce się nerwowo rozrywać wszystkiego tylko po to, żeby sprawdzić, co jest w środku. Już i tak wiesz, co tam jest, więc starasz się przeciągnąć przyjemność jego rozpakowywania o każdą kolejną chwilę. Wystarczy tylko odrobina cierpliwości.
Był uczony tego, że kiedy walczysz - celuj w wątrobę. Kiedy tniesz mieczem - tnij w zgięcie kolana. Kiedy się bawisz - pozbaw przeciwnika nadgarstka. Wszystkie cenne lekcje, które otrzymał, bardzo daleko wybiegały od rozczulania się nad tym, że w tym i tym punkcie są nerwy, stawy, tutaj punkt jest newralgiczny, bo mało odsłonięty. Nie. Wiedział co robić, nie zastanawiał się natomiast i nie pytał "dlaczego". Dziecięca ciekawość, którą teraz objawiał nadstawiając ucha, była mocno gaszona zgodnie ze sławną teorią, że im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. I uważał, że to była naprawdę dobra nauka. Pozwalała nie kwestionować, a tylko chłeptać wiedzę potrzebną do przetrwania. Nie pozwalała za to na marnotrawienie czasu, który miał być wykorzystany do spijania tych mądrości. Czasy się zmieniły i zmienił się on sam, zmienił otoczenie, w którym przebywał, chociaż świat pozostał taki sam - tylko on spoglądał na niego z wyższej perspektywy mężczyzny, już nie dziecka. Teraz mógł ten czas nieco "marnotrawić" i poznawać takie głupoty jak prowadzenie gospodarstwa, co mocno wciągnęło go ostatnimi tygodniami, zanim tutaj jeszcze przyjechali. W końcu mieli mieć teraz hodowlę krów, jak ją prowadzić, nie mając o niej pojęcia? A skoro Asaka chciała mieć krowy, a on chciał mieć mleko, to nie pozostawało nic innego jak zakasać rękawy i brać się do roboty - od podstaw. Tak jak dziecko, które chce liczyć całki, ale najpierw musi się nauczyć, ile to jest dwa plus dwa. Podstaw iryojutsu jednak badać nie zamierzał, bo miał zupełnie inne rzeczy na głowie - jak już Asaka to powiedziała. Teraz zaś wychodziło na to, że będzie bardzo zajętym człowiekiem.
Jego wzrok już skupiony był tylko na medyku. Wpatrywał się w niego z ciekawością, kiedy po kolei opowiadał o wszystkim - tak i nawet o tym, że ledwo jedno dotknięcie może sparaliżować wroga i wyłączyć go z walki - całkowicie. Całkiem przydatne, ale nadal nie kusiło go na przejście do tej, hm... jasnej strony mocy. To wymagało walki bezpośredniej, a ta była jego najmniej lubianym widziadłem. Za to nie dało się zaprzeczyć, że było imponujące jak i nowe, także dla Asaki. Zachęcało do tego, żeby zakasać rękawy i nie pozwolić okazji rozwoju przejść obok nosa. Jego bierne uczestniczenie w konwersacji było raczej na tyle normą, że nie podejrzewał, by przeszkadzało to białowłosej. Nie wydawało się też, żeby przeszkadzało samemu Mujinowi.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Shins
Martwa postać
Posty: 1682
Rejestracja: 7 kwie 2018, o 16:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō, Pazur
Krótki wygląd: Nijaki. Zazwyczaj skryty w czarnym stroju ninja - do misji się przebiera. Brak cech szczególnych poza ustami na rękach i piersi.
Widoczny ekwipunek: Torba na glinę u pasa, dwie torby z tyłu. Maska na twarzy, rękawiczki na dłoniach. Miecz zawieszony na plecach. Płaszcz.

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Shins »

  Ukryty tekst
0 x
Karta Postaci <> Mechanika technik rodu Dōhito <> WT <> Kuźnia <> Dziennik młodego zabójcy Twarda spacja:
Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 465
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Maname »

0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Asaka »

Dużo też zależało od tego kiedy w ogóle zaczynało się swój trening. W idealnych warunkach oboje rodziców było ninja i mogli swoje dziecko uczyć podstaw od maleńkości. W mniej idealnych jedno z rodziców znało się na sztukach ninpo, ale wtedy też większego problemu zwyczajnie nie było. Gorzej, jeśli dzieciaka wychowywała jedna osoba i to tak, nie mająca z chakrą nic wspólnego. Wtedy… Wszystko się przeciągało o ile w ogóle zaczynało. To był też powód, dla którego Asaka zaczęła się uczyć tak późno. Inne dzieciaki z osady w jej wieku chodziły na pierwsze misje, a ona? Ona uczyła się jak kumulować chakrę w stopach. Na całe szczęście nie była delikatniutkim dzieciątkiem i to, że nauczono ją w przeszłości jak zapolować na pożywienie, mocno wszystko ułatwiało. Króliki też krwawiły. Była więc przyzwyczajona od dzieciaka, ale nie na ludziach a na zwierzętach. To był też powód, dla którego część swoich śmiercionośnych technik ćwiczyła nie na ludziach.
Jak mówiła – na opracowywaniu substancji znała się kiepsko, gorzej niż na iryojutsu, a tutaj była początkująca. Łatwo było więc zgadnąć, że cokolwiek wymyśliła i testowała na mężu – nie było to nic nadzwyczajnego i mogącego zaszkodzić komuś wytrenowanemu. W końcu organizm shinobich był w stanie znieść znacznie więcej niż normalnego człowieka. Mujin, widząc jej zmartwienie w onsenie i chęć dowiedzenia się co takiego dolega jej mężowi mógł łatwo zgadnąć, że kobieta nie zrobiłaby mu krzywdy, wręcz bardzo się martwiła o jego zdrowie. Nie podałaby mu więc niczego, czego nie była pewna. Cokolwiek to więc było, musiało być prostym specyfikiem.
- Och, rozumiem. Przydatna rzecz, pewnie znieczulenia miejscowe nie działają tak skutecznie. Zbyt skutecznie aż momentami z tego co słyszę – nie musiał jej mówić co się dzieje, jeśli przypadkiem sprawi się, że serce się wyłączy. Albo co gorsza – mózg. A ten przecież odpowiadał za wszystkie procesy i organy w ciele, więc efekt był dla nie jasny jak słońce. Czyli trzeba było tego używać z rozwagą, bo można było niechcący zrobić komuś ogromną krzywdę. - Wydaje mi się to przydatne zwłaszcza podczas operacji, skoro pacjent nie może ruszać daną częścią ciała. Więc zmniejsza się ryzyko, że przypadkiem coś się komuś zrobi, bo nagle poderwie go jakiś odruch – wiele nie trzeba było, naprawdę. Tyle sama rozumiała aż za dobrze, chociaż nigdy żadnej operacji nie przeprowadzała. Nie było ku temu potrzeby.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Mujin »

Ktoś mógłby zapytać "Mujin, czemuś taki rozmowy o medycynie? Przecież ktoś może na podstawie twoich wywodów zrobić coś podobnego". No, i o to chodzi. DOKŁADNIE o to chodzi. Im więcej medyków jest lepiej wyedukowanych i posiada lepsze możliwości w zakresie ratowania życia tym lepiej. No a im medyk lepszy, tym bardziej wykwalifikowany i skuteczny w tym co robi. A co może być lepszego od dużej ilości po prostu dobrych w swojej robocie medyków. No właśnie, nic. Pod warunkiem że nie wykorzystają tego do siania śmierci i rozpierdolu rzecz jasna. No to był w zasadzie jedyny warunek. Dlatego chciałby móc potencjalnei mocno wpłynąć na rozwój swojego podopiecznego (kiedy będzie już go kiedyś miał) na tory bardziej humanitarne. No, ale mógł sobie gdybać ile tylko chciał. Zwykle zresztą tak robił.
Nawet nie łudził się, że ktoś zechciałby z nim siedzieć ot tak, znając jego nieskończone możliwości w zakresie medycyny. Zazwyczaj jak ludzie się dowiadywali że jest wybitnym elementem społeczeństwa i medycznego świadka, to od niego czegoś chcieli. To jakiegoś leku, trucizny, coś naprawić, wyciąć. Nie narzekał, życie wszak to seria okazji i możliwości, ze wszystkiego trzeba było wyciągnąć absolutnie tyle, ile się dało. No dobra, z większości. Ale na pewno nie powinien marnować niczego. Tego też nie zamierzał, nie było mowy. Okazji z tym zamaskowanym, z Riką... Korzystał z darów które podsuwali mu bogowie. Korzystał z darów które sam wywalczył.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Shikarui »

Rozmowa toczyła się przyciszonym głosem, gdy ludzkie oczy zwrócone były na arenę. Te pełne napięcia, oczekiwania i te znużone i rozczarowane. Niektóre były zadowolone tak samo, jak teraz zadowolony był Shikarui z tego, co przyszło mu usłyszeć, a co dotyczyło zdrowia bezpośrednio - jego zdrowia, jak i zdrowia Asaki. Zamierzał schować te sekrety do swojej kieszonki, chronić je swoimi błyszczącymi czerwienią oczami i codziennie przecierać ich kuferek ściereczką, żeby czasem nie uległy zepsuciu. Kłótnia wczorajszego dnia miała wyjaśnić głęboką więź między nimi, przekazać, że przecież o wszystkim powinni decydować tak, jakby byli jednym umysłem, ale Shikarui wyciągnął z tego jeszcze jedną bardzo ważną naukę - że idące w różnych kierunkach powołania wcale nie musiały sobie wzajem przeczyć. Mogły iść w innych kierunkach i równolegle zarazem. Niczego nie trzeba było tracić i z niczego rezygnować. Coś, co było problemem drugiej strony, powinno być też problemem tej pierwszej, tak powinien funkcjonować związek według Asaki i on przyjął tę prawdę na swoją. Zgadzał się z nią - to grało, kiedy był z nią. Jednocześnie te problemy zazwyczaj dzieliły się na te, które były jego i Asaka się nimi przejmowała i na te, które były Asaki. Koniec. Tak chyba przecież było, nie? Właściwie to nie. Kiedy indzie posprząta ten bałagan, wiedząc, że zależało mu na tym, żeby jej dobro kwitło, nie więdło pod naporem ciężarów. Był jakiś zgrzyt w tym, że nie mógł tego odczuć tak, jak ona wszystko odczuwała - zarówno te problemy swoje jak i jego własne. Czasem miał wrażenie, że przeżywa wszystko za nich dwoje - że to ona łapie życie, a on tylko jego poklask zza jej pleców. I tak było. Nigdy nie nazwałby tego jednak egzystencją - to już przeżył, tę wegetację, z której został wyciągnięty w bardzo orzeźwiający sposób. Kami no Hikage mu w tym pomogło. Ten największy sen i jednocześnie największy koszmar straceńców.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Asaka »

Kiepsko siebie oceniał. Poznał małżeństwo Sanada w zupełnie innych okolicznościach, w onsenie, pośród parującej, gorącej wody i próby relaksu. Zaczepiony odpowiedział, a ta dwójka wcale nie wiedziała, że mieli do czynienia z medykiem i właściwie nie miało to żadnego większego znaczenia i niczego by nie zmieniło, bo przynajmniej Asaka i tak chętnie by z nim pogawędziła. Po drodze wyszły jego zainteresowania, białowłosa zapytała o poradę, bo akurat mieli taką a nie inną sytuację, a dalsza rozmowa jakoś sama poszła. Sanada sądziła jednak, że poszłaby i bez tego, zwłaszcza znając samą siebie. Gaduła była z niej spora i to ona zazwyczaj gadała, a nie Shiki, co zresztą też było widać jak na dłoni. A że temat był, bo i ona się tym wszystkim interesowała, to tym bardziej rozmowa trwała. Można było powiedzieć, że i ona czuła swego rodzaju powołanie, ale raczej nie myślała o tym, by zakładać własną klinikę. Lubiła ten dreszczyk emocji związany z ryzykiem i walką, wiedziała więc doskonale, że znacznie lepiej sprawdziłaby się jako medyk bojowy, wsparcie na polu bitwy, niż taki statyczny. Miała też do tego pewne zdolności, pozwalające jej dłużej przeżyć podczas takiej walki, by kogoś postawić na nogi. Oczywiście nawet ktoś taki nadawałby się, by od czasu do czasu wykonać jakaś operację, ale mierzyła zdecydowanie gdzieś indziej. Interesowały ją więc skuteczne rozwiązania mogące jej się przydać, a niekoniecznie targanie ze sobą całego sprzętu, bo to też zajmowało miejsce. Z przyjemnością więc słuchała o różnych opcjach, którymi Mujin się dzielił. Sama będzie musiała nad tym podumać, ale pewnie potrzebowałaby zyskać nieco więcej doświadczenia niż obecnie tak czy siak.
Och, te powołania jak najbardziej mogły iść w jednym kierunku, nawet równoległym. Problem w tym, że zwrot był inny, jedno szło przed siebie, a drugie w zupełnie drugą stronę. W rezultacie więc mogli się tylko oddalać – a właśnie na tym związek nie polegał. I o to Asaka się bała, tego Shikarui nie rozumiał. Ona pytała go o opinię, bo to nie było już tylko jej życie, a ich wspólne, jedno poniekąd zależało od drugiego i któreś musiało się dostosować. On nie pytał, bo zupełnie tak na to nie patrzył i… też się oddalał. Powoli, pomalutku, bo ona stała w miejscu, a nie robiła kroków w swoją stronę, by jeszcze zwiększyć prędkość, ale krok do kroku i było się coraz dalej. Sztuka polegała na tym, by w porę się połapać, bo czasem robiło się o jeden krok za dużo i nie było już jak wrócić. A Asaka… Dźwigała na sobie wiele problemów. Nie tylko tych swoich, ale także i tych Shikiego, nie mając tego oparcia dokładnie w drugą stronę tak, jak tego potrzebowała. Była silna i mogła tak ciągnąć przez jakiś czas, ale na pewno nie przez całe życie. Nie… To nie wchodziło w grę.
  Ukryty tekst
- No i proszę. Hyuga wygrała z kartkami. Czyli Karmazynowe Szczyty w finale, bardzo dobrze! – poczuła swojego rodzaju satysfakcję, że dziewczyna poradziła sobie z gościem, który położył Akiego.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Mujin »

Podczas rozmowy nie udało mu się nie skupić na walkach. Oczywiście nadal trwały i Mujin naprawdę nie chciał pominąć niczego konkretnego, na przykład użycia jakiejś nietypowej techniki. Strategii czy coś. Co prawda walki we mgle nie mogły dawać mu wiele informacji o tym co się dzieje, ale ta Youmu... Ogromna figura przestrzenna z żelaza zderzyła się z piachem zwyczajnym, ale nie zatrzymała się. W sumie żelazo jest chyba cięższe od piasku więc rozpędzone raczej nie powinno się zatrzymywać? Chociaż tutaj w grę wchodzi chakra. Wszystko to ma związek z chakrą nie zawsze zgadza się z faktycznymi zjawiskami. Jak ogień i woda. Niby ugasisz ogień za pomocą wody, ale odpowiednio mocny ogień wyparuje wodę. Bo chakra. Oczywiście medycyna miała swoje reguły niezakrzywiane przez chakrę. To była zdecydowanie najbardziej, przynajmniej w jego opinii. No, może jeszcze techniki pieczętujące. Jego skromne zdanie na temat praktycznie wszystkiego zresztą zazwyczaj skromne nie było i oczywiście miał rację w zdecydowanej większości spraw w jakich się wypowiadał. Z definicji.
  Ukryty tekst
- Hmh, faktycznie. Wygrała. No to teraz tylko czekać na koniec tej drugiej i można się rozejść. - powiedział przy okazji notując informację że prawdopodobnie Asaka ma coś wspólnego z Karmanyzowymi. Może ktoś jej bliski był stamtąd? Może ona? Poczucie patriotyzmu które każe się cieszyć ze zwycięstwa krewniaków? Z leśnych terenów chyba nikogo nie widział, a nawet jeśli to i tak miałby na to wywalone. Szczęśliwie nie łączyło go już z tymi terenami nic poza rodzinną wioską. No i rzecz jasna rodzicami. Cóż... może kiedyś powinien ich odwiedzić. Przyjść i powiedzieć "Cześć, jednak nie umarłem i żyję sobie dalej"? Hmh, dziwne uderzenie nostalgii. Niespodziewane i niespowodowane niczym. Może po powrocie powinien ponownie przyjąć lekarstwo? Ta, zdecydowanie powinien.
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Shikarui »

To nie tak, że Mujin miał wartość tylko jako lekarz. Rzecz jasna - Shikarui spoglądał na ludzi jak na zasoby, od których możesz coś zyskać, jeśli tylko zaoferujesz odpowiednią cenę, a tych, co nic nie mają do zaoferowania, można traktować z łaską i pobieżnie. Poniekąd tak traktował Inoshi, chociaż można było powiedzieć, że nawet ją lubił. Jej istnienie w świecie było znikome, nieodczuwalne, tak samo wątpliwe, by odczuł jej brak w większym stopniu. Może przyszedłby kiedyś list z napisem, że dziś zmarła Yamanaka Inoshi, pewnie wtedy poczułby melancholię, która lekką tęsknotą wyciszyłaby inne myśli, ale niczego by to nie zmieniło. Zupełnie niczego. Nauczył się też jednak, że człowiek nie jest przedmiotem i trzeba do niego podchodzić z większą ostrożnością. Jego rola nie ograniczała się do jednej sceny teatralnej, w której brał udział, a do wielu innych, z których często sam nie zdawał sobie sprawy, dopóki nie została mu wytknięta. W tym wypadku Mujin był po prostu dobrym towarzystwem. Kompanem, który wzbudzał zaufanie i jednocześnie jego osoba była lekka, nie naciskająca na osobowość, nie przytłaczająca. To powodowało, że dało się go lubić i jakoś wynagradzało jego wzrost.
Nigdy nie zamierzał naciskać na Asakę, by podjęła decyzję już, teraz, zaraz, bo się dzieje. Więc TERAZ! O dziwo podejmowanie kroków w celu zdecydowania o niektórych istotnych rzeczach zabierało właśnie białowłosej więcej czasu niż jemu. Jego priorytety były jasne, miał ułożony światopogląd u swoich stóp i chociaż teraz się wszystko pomieszało, to najważniejszy jego człon pozostał taki sam - życie miało być wygodne. Opływać w sile, by móc bronić to, co się kocha i polować na to, czego nienawidzisz. Aby dotrzeć do tego celu świat stawał się planszą szachową, a ludzie figurami na niej. Jeśli jesteś dostatecznie sprytny i cierpliwy, możesz wygrać większość partii. Tylko pojedyncze zaskoczą cię do takiego stopnia, że polegniesz - jak poległ w Watarimono. Swoim brakiem opanowania, niczym innym. Wystarczyło tylko odciąć emocje i przestać dawać się im kontrolować, a całe to wydarzenie nie doszłoby do skutku. Takim sposobem wyciągało się też winnego - jego samego, nikogo innego. Już wiedział, czyj krok był fałszywy. Asaka zaś przejmowała się o wiele mocniej, bo i miała ludzkie, szczere odruchy, które Shikarui kochał i które szanował, dlatego nie miało się pojawić żadne żądanie, by jego pomysł został zaakceptowany, kiedy dotyczył ich obu - nie tylko jego samego. Tak, tutaj pojawiała się ta różnica. Kłamstwem też było, że kobieta nie otrzymywała żadnego wsparcia. Kłamstwem było, że ich drogi rozbiegały się w innych kierunkach. Dla niego zawsze biegły w tym samym. Bo kiedy obierasz zupełnie inny kierunek, nie jest wcale takim pewnym, czy potem zdołasz się odnaleźć.
  Ukryty tekst
- Przynajmniej jedna osoba, która jest w stanie na tym placu zabaw pokazać jakikolwiek poziom. - Jego wzrok zwrócił się w kierunku areny, gdzie obwieszczono jednego zwycięzcę. A raczej - zwyciężczynię. Dobrze, zuch dziewczyna. Niech pokaże, na co ją stać.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Asaka »

Miała sporo wspólnego z Karmazynowymi Szczytami, co zresztą nie było żadną tajemnicą, bo w onsenie, gdy Yokage powiedział skąd pochodzi i ona przedstawiła ich mówiąc skąd ich przywiało. Z Daishi. Oczywiście Mujin nie musiał znać mapy na pamięć, jak i wszystkich prowincji, zwłaszcza tak niszowej jak to, skąd byli (zadupie zadupia, nie zapominajmy), jednak wydawał się osobą, która będzie mieć jakiekolwiek pojęcie. Ba! Nawet go zaprosili do Daishi i Asaka nieco opowiedziała mu o górzystej krainie jezior, królestwie onsenów i dzikich zwierząt. Była patriotką, gdyby na arenie występował ktoś z Kosekich (och, prócz Toshiro… Ale nie wiedziała, że miał walczyć aż do momentu, gdy do zdyskwalifikowano), to by takiemu kibicowała do samego końca. Z pozostałych trzech rodów najbardziej lubiła mieszkańców Kyuzo, później Jugo z Nawabari, a na szarym końcu byli Yamanaka. Nie wiedziała czym to było spowodowane. Na pewno nie spotkaniem z Reiko, który robił wrażenie, niuee.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Maji Bu
Gracz nieobecny
Posty: 56
Rejestracja: 8 mar 2020, o 17:16
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Czarne włosy, średni wzrost, przeciętna budowa. Jasnobrązowy płaszcz z kapturem, biały szal, stary i bardzo zużyty shamisen.
Widoczny ekwipunek: Duża torba (przyczepiona z tyłu do pasa)
GG/Discord: Januszaj#1963

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Maji Bu »

Zwycięstwo. Absolutne i niepodważalne. Dobitne i ostateczne. Nie było oczywiście innego wyjścia, bo to musiało się tak zakończyć. Spazm ekscytacji zawładnął umysłem chłopaka, na jego twarzy zawitał zaś ukradkowy uśmieszek, którego ani nie potrafił powstrzymać, ani też nie chciał sobie odmówić. Momenty takie jak ten sprawiały iż czuł, że żyje i że tułaczka po ziemskim padole nie jest wcale tak bezsensowna, jak mogłoby się wydawać na co dzień. Nie chodziło bynajmniej o świadomość zarezerwowania sobie na popołudnie cielesnych igraszek, choć był to oczywiście miły dodatek - coś w rodzaju wisienki na torcie. Wbrew pozorom Bu nie należał jednak do jakichś skrajnych napaleńców (pomijając rzecz jasna fakt, że był nastolatkiem). Prawdziwa satysfakcja miała inne, nieco mniej oczywiste podłoże.
Kąciki brązowych oczu poderwały się gwałtownie i powędrowały między rzędami krzesełek, lokalizując nieznajomego mężczyznę w masce. W uszach chłopaka zadzwonił szaleńczy śmiech, jakim zaniósł się on we własnych myślach - wygrana nie mogła być już ani odrobinę bardziej oczywista. Jakby czując podświadomie własną niższość i przewidując odtrącenie przez dziewczynę, zamaskowany jegomość najzwyczajniej w świecie się poddał. Po prostu siedział sobie samotnie, stłamszony i pokonany, desperacko udając zainteresowanie dobiegającymi końca walkami. Gdzie się podziały te żałosne, wyczekujące spojrzenia? Co z romantycznymi liścikami, godnymi pióra średnio rozgarniętego przedszkolaka? A rozpadające się w rękach, gliniane gołębie pocztowe? Został jednoznacznie odrzucony i nawet fakt, że niebieskowłosa sprawiła pusty komplement jego budzącej politowanie sztuce, nie mógł umniejszyć skali tej spektakularnej porażki. Tak, skoncentruj się na widowisku kolego, póki pozwalają ci na to jeszcze łzy, które zapewne powstrzymujesz. Od samego początku pisana była ci rola widza. Słusznie, że odpuściłeś. Przegrałeś.
Bu przeniósł tryumfujące spojrzenie na arenę, wsłuchując się w ryk rozdartych gardeł, które nie szczędząc powietrza w płucach dopingowały swych ulubieńców i wzywały do rychłej wygranej. A jednak to on był tutaj prawdziwym zwycięzcą, zasługującym na całe to uznanie i uwagę. Minęła dłuższa chwila, nim przypomniał sobie o obecności swej towarzyszki, na której barkach wciąż spoczywały jego dłonie. Uświadomiwszy sobie, że zaciska palce nieco mocniej i boleśniej, niż zakładał do tej pory, tymczasowo uwolnił ciało dziewczyny od swojego dotyku. Odłożył na moment górnolotne rozważania i skupił się na bardziej przyziemnych kwestiach.
- Skoro tak stawiasz sprawę, to nie widzę przeszkód. - Uśmiechnął się zalotnie, uspokoiwszy się już nieco. - "Pomogę", oczywiście. - Przy całej upierdliwości owych cudacznych podchodów, odnajdował w tej niejednoznaczności coś pociągającego. Kontrpropozycja Maname była chłopakowi na rękę, bowiem po jego własnym pokoju wciąż walały się jeszcze lekarstwa i zioła, które przypuszczalnie mogłyby osłabić nieco nastrój. Nie miał więc nic przeciwko, by schadzka odbyła się w noclegowni dziewczyny.
- Prowadź więc! - odezwał się na tyle głośno, by jego głos dobiegł także zdruzgotanego, zamaskowanego mężczyznę, a następnie demonstracyjnie objął dziewczynę ramieniem. Gotując się do wędrówki raz jeszcze rzucił okiem w stronę pola bitwy, spodziewając się poznać jeszcze rozstrzygnięcie ostatniego pojedynku.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Niebiańskiego Lustra”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości