Park
Re: Park
Kolejny monotonny dzień w życiu Yoichiego. W gruncie rzeczy nawet nie narzekał, bo miał czas na "swoje sprawy", a tego nie zawsze mógł uświadczyć w rodzinnej osadzie, lecz ileż można? Miał tutaj nauczyć się sztuki bycia prawdziwym shinobi, a oprócz ganiania kotów - jako misja - i kobiet - jako hobby - to nic więcej nie robił. O ile to drugie bardzo lubił, tak pierwsze już niezbyt. Wszyscy dostawali jakieś misje, a on siedział we własnym pokoju czekając na jego kolej. Niestety ta nie nadchodziła, tak jakby uznali, że jest raczej tak marnym przypadkiem, że nie ma sensu nawet pokładać nadziei, że podoła jakiejś misji. A przecież był utalentowanym ninja, tylko trzeba było to wszystko rozwinąć. Ekhem, przechodząc do sedna - wyszedł z mieszkania, aby zabić czas i dać Akirze trochę możliwości pobiegania. O ile on mógł przespać dzień, tak jego psi przyjaciel był hiperaktywny, więc usiedzenie w jednym miejscu nie wchodziło w grę. Dodatkowo to rasa Urufu - dumna i silna, więc nie będzie czekał, aż jego dwunogi towarzysz postanowi wyjść i go zabrać, a sam złapie za ubrania i wyciągnie na zewnątrz. Akira to silne psisko, które bez problemu dorównuje tężyzną fizyczną samemu Yoichiemu, a ten do najmniejszych i najsłabszych nie należy. Takiego futrzaka nie należy ignorować, a szczególnie jego szczęk, które potrafią się szybko zacisnąć. Wyszli zatem razem do parku, ot tak. Na bary i restauracje nie było pieniędzy, a na gorących źródłach był codziennie. Zaczynało to wyglądać jakby nie miał domu, więc tam spędzał cały czas.
Spacerował chodnikiem z rękoma w kieszeni, a u jego lewej nogi szedł spokojnie Akira. Było to tymczasowe, bo co chwilę wybiegał gdzieś, sprawdzał coś, wąchał, rozglądał się i wracał. Ewentualnie dla frajdy ganiał wiewiórki dając im spore fory, bo ta bestia oprócz siły, to miała też niezłą szybkość. Bez problemu prześcigał ludzi, a wyszkolonym Shinobi dotrzymywał równego kroku, więc co to dla niego taka mała ruda franca.
- Akira, weź pogryź kogoś, może nas odeślą wtedy do wioski, a tam władze dadzą nam jakieś zajęcie. - pies spojrzał na niego jak na idiotę, czyli jak praktycznie zawsze, a później niezbyt ostrożnie złapał go za łydkę. Yoichi zatrzymał się natychmiastowo i kucnął łapiąc się za obolałe miejsce, które Akira zdążył już puścić. - Żartowałem, cholera. Zwyczajnie nudzi mi się, Tobie zresztą jeszcze bardziej doskwiera ten brak roboty, może znów pójdziemy zapytać czy mają coś dla nas? - dodał po chwili gładząc swoją nogę, a następnie wstając i znów włożył dłonie do kieszeni. Pies zaś szczeknął raz, a wtedy młody Inuzuka westchnął.
- Racja, kolejki. - odparł i ruszyli dalej z nadzieją, że znów może ktoś ich zaczepi, aby udzielili pomocy albo usłyszą lub zauważą coś niepokojącego, albo przybiegnie kurier ze zwojem. Cokolwiek.
Spacerował chodnikiem z rękoma w kieszeni, a u jego lewej nogi szedł spokojnie Akira. Było to tymczasowe, bo co chwilę wybiegał gdzieś, sprawdzał coś, wąchał, rozglądał się i wracał. Ewentualnie dla frajdy ganiał wiewiórki dając im spore fory, bo ta bestia oprócz siły, to miała też niezłą szybkość. Bez problemu prześcigał ludzi, a wyszkolonym Shinobi dotrzymywał równego kroku, więc co to dla niego taka mała ruda franca.
- Akira, weź pogryź kogoś, może nas odeślą wtedy do wioski, a tam władze dadzą nam jakieś zajęcie. - pies spojrzał na niego jak na idiotę, czyli jak praktycznie zawsze, a później niezbyt ostrożnie złapał go za łydkę. Yoichi zatrzymał się natychmiastowo i kucnął łapiąc się za obolałe miejsce, które Akira zdążył już puścić. - Żartowałem, cholera. Zwyczajnie nudzi mi się, Tobie zresztą jeszcze bardziej doskwiera ten brak roboty, może znów pójdziemy zapytać czy mają coś dla nas? - dodał po chwili gładząc swoją nogę, a następnie wstając i znów włożył dłonie do kieszeni. Pies zaś szczeknął raz, a wtedy młody Inuzuka westchnął.
- Racja, kolejki. - odparł i ruszyli dalej z nadzieją, że znów może ktoś ich zaczepi, aby udzielili pomocy albo usłyszą lub zauważą coś niepokojącego, albo przybiegnie kurier ze zwojem. Cokolwiek.
0 x
Re: Park
Mama zawsze przestrzegała przed różnymi zagrożeniami. Czasami było to nie bieganie z ostrymi przedmiotami, a czasami wystrzeganie się pewnych ludzi. Odkąd Yoichi stał się Shinobim, to można powiedzieć, że jego zawodem było bieganie z ostrymi przedmiotami oraz zagadywanie do dziwnych ludzi. Zawsze jednak reagował tak samo "Taa, jasne." jakby nie wierzył, że może się coś takiego wydarzyć jak opowiadali rodzice. Czekał na taką chwilę dziewiętnaście, a nawet dwadzieścia lat od swojego urodzenia. No i się doczekał w najbardziej niespodziewanym momencie jaki mógł wymyślić, bo podczas przechadzki w parku. Był ostrzegany przed panami co rozdają cukierki, ale odkąd wszedł w dorosłość, to raczej mógł sam podejmować decyzję. No i raczej nie był już celem tych specyficznych "panów".
Usłyszenie o cukierku i "młodym" lekko go zdziwiło. Zatrzymał się, a Akira zauważając, że jego wysoki, dwunogi przyjaciel już nie idzie, również postanowił zaprzestać spaceru, aby spokojnie podejść pod chłopaka. Yoichi spojrzał na mężczyznę siedzącego na ławce i szerzej otwarł oczy, bo bogactwo, aż wylewało się z sposobu bycia tej osoby. Drogie materiały ozdobione pewnie złotem i to coś co miał w ustach, a czego nienawidził. No, a teraz to "coś" było grubsze i nawet bardziej dymiło. Jeszcze bardziej nienawidził tego Akira, którego nos wyczuwał to wielokrotnie mocniej. Młody Inuzuka od zawsze zachodził w głowę "Jak można wytrzymywać ten smród?!", ale nigdy nie znalazł odpowiedzi. Sam wizerunek siedzącej postaci dosłownie krzyczał pewnym słowem, które łatwo dało się rozróżnić jako "klasa". O takich facetach mówiło się, że mają "klasę", chociaż nigdy nasz pomarańczowowłosy - albo rudowłosy, jak kto woli - bohater nie rozumiał czym jest ta "klasa". Piciem drogich, mocnych alkoholi? Paleniem tego świństwa? Trzymaniem zarostu? To do tego miał dążyć?
- Podziękuję, wolę jednak być sobą. - stwierdził w myślach na pytanie, które zrodziło się w jego głowie ponownie.
Po wstępnych oględzinach mężczyzny przyszedł czas na reakcję. Yoichi wyciągnął dłonie z kieszeni, bo tak mówił mu instynkt. Tak, taki zwierzęcy, że warto być gotowym, bo to dosyć nietypowa sytuacja, która jest - o dziwo - odpowiedzią na jego prośby wysyłane w nicość.
- Pewnie, a co to za cukierki? - zapytał z lekkim uśmiechem. Słyszał o takich rzeczach, które się je, a później ma się wyjątkowo dobry humor albo zły, zależy w sumie od losu. No i czasami się widzi dziwne rzeczy i ogólnie jest jakoś inaczej, jakby rzeczywistość nie była rzeczywistością. - Smaczne? - dodał po chwili dając się ponieść grze, którą zapewne próbował prowadzić mężczyzna. Cukierek z pewnością cukierkiem nie był tylko czymś innym, ale można było to tak nazywać dopóki oboje będą wiedzieć o co chodzi. Tajemniczy uśmieszek zagościł na twarzy Inuzuki.
- Zaczyna się zabawa, Akira. - lecz pies bardzo dobrze wiedział, że zabawą może być też walka toteż stał wiele bardziej wyczulony na każdy ruch mężczyzny niż jego towarzysz - Yoichi.
Usłyszenie o cukierku i "młodym" lekko go zdziwiło. Zatrzymał się, a Akira zauważając, że jego wysoki, dwunogi przyjaciel już nie idzie, również postanowił zaprzestać spaceru, aby spokojnie podejść pod chłopaka. Yoichi spojrzał na mężczyznę siedzącego na ławce i szerzej otwarł oczy, bo bogactwo, aż wylewało się z sposobu bycia tej osoby. Drogie materiały ozdobione pewnie złotem i to coś co miał w ustach, a czego nienawidził. No, a teraz to "coś" było grubsze i nawet bardziej dymiło. Jeszcze bardziej nienawidził tego Akira, którego nos wyczuwał to wielokrotnie mocniej. Młody Inuzuka od zawsze zachodził w głowę "Jak można wytrzymywać ten smród?!", ale nigdy nie znalazł odpowiedzi. Sam wizerunek siedzącej postaci dosłownie krzyczał pewnym słowem, które łatwo dało się rozróżnić jako "klasa". O takich facetach mówiło się, że mają "klasę", chociaż nigdy nasz pomarańczowowłosy - albo rudowłosy, jak kto woli - bohater nie rozumiał czym jest ta "klasa". Piciem drogich, mocnych alkoholi? Paleniem tego świństwa? Trzymaniem zarostu? To do tego miał dążyć?
- Podziękuję, wolę jednak być sobą. - stwierdził w myślach na pytanie, które zrodziło się w jego głowie ponownie.
Po wstępnych oględzinach mężczyzny przyszedł czas na reakcję. Yoichi wyciągnął dłonie z kieszeni, bo tak mówił mu instynkt. Tak, taki zwierzęcy, że warto być gotowym, bo to dosyć nietypowa sytuacja, która jest - o dziwo - odpowiedzią na jego prośby wysyłane w nicość.
- Pewnie, a co to za cukierki? - zapytał z lekkim uśmiechem. Słyszał o takich rzeczach, które się je, a później ma się wyjątkowo dobry humor albo zły, zależy w sumie od losu. No i czasami się widzi dziwne rzeczy i ogólnie jest jakoś inaczej, jakby rzeczywistość nie była rzeczywistością. - Smaczne? - dodał po chwili dając się ponieść grze, którą zapewne próbował prowadzić mężczyzna. Cukierek z pewnością cukierkiem nie był tylko czymś innym, ale można było to tak nazywać dopóki oboje będą wiedzieć o co chodzi. Tajemniczy uśmieszek zagościł na twarzy Inuzuki.
- Zaczyna się zabawa, Akira. - lecz pies bardzo dobrze wiedział, że zabawą może być też walka toteż stał wiele bardziej wyczulony na każdy ruch mężczyzny niż jego towarzysz - Yoichi.
0 x
Re: Park
Rzeczywiście mężczyzna zaskoczył mocno Yoichiego i nie mniej Akirę, który z przekrzywionym na bok pyskiem przyglądał się nieufnie facetowi. Diametralna zmiana jednak nie wyglądała na gorszą, a raczej znacznie bardziej przyjazną otoczeniu. Nieznajomy natychmiast zrobił się jakoś dwukrotnie mniej groźny, co pozwoliło pomarańczowłosemu na... na w sumie nic, bo i tak był wyluzowany. W końcu taki z niego typ człowieka, że wyjątkowo bezstresowo podchodzi do życia, a w obliczu zagrożenia śmieje się. Głupota? Odwaga? Szaleństwo? Nie, beztroska, ignorancja, arogancja. Tyle.
Z wdzięcznością spojrzał na ostatnią chmurkę dymu, która zdradziła palacza. Dzięki niej to grube coś zostało zgaszone, a dymu więcej nie będzie co było ulgą zarówno dla dwu-, jak i czworonożnego osobnika. Jednak ten mości pan sam zdążył przesiąknąć na tyle tym odorem, że dałoby radę wykryć go na drugim końcu osady.
Chłopak uśmiechnął się szerzej słysząc słowa o eskorcie i szefie, bo właśnie szykowała mu się robota i to taka całkiem ciekawa, w której mógł zarobić więcej niż na normalnej misji - a to było bardzo ważne, bo zbliżały się wydatki związane z uzupełnieniem ekwipunku niezbędnego do tego niewdzięcznego fachu jakim było bycie Shinobi. W końcu usiadł obok mężczyzny, a psisko naprzeciwko nich, na ziemi obserwując bacznie dwójkę.
- Powiem, że nietypowy sposób szukania "agentów". Rozumiem, że to był jakiś test, prawda? Nie pytał pan z czystego przypadku. - postanowił zapytać i pochwalić wyjątkowo nieszablonowe metody pozyskiwania eskorty dla pracodawcy.
- A co do pijaństwa to ciężko stwierdzić czy pan jest trzeźwy, ale jestem niemalże w stu procentach przekonany, że nie jestem częścią pańskich ewentualnych pijackich przywidzeń. - dodał z uśmiechem i spojrzał na Akirę. - Ani on. - powiedział i znów spojrzał na mężczyznę, który jakoś mało rozumnie mu teraz wyglądał. - Czyli pies. Rozumie pan, jesteśmy duetem, nietypowa drużyna do nietypowych i wymagających zadań. Wynajmując mnie, wynajmuje pan też tego dużego futrzaka, czyli Akirę, to rozumna bestia. - wytłumaczył z ostrożności, aby nie został źle zrozumiany. No i Yoichi lubił sobie pogadać, a teraz nagła sprawa z eskortą mu natychmiastowo poprawiła humor, więc ochoty do gadania miał za cały batalion gospodyń domowych.
- Jeżeli chodzi o eskortę, to podejmę się niemal każdego zadania za odpowiednią opłatą. Oczywiście o ile nie będzie trafiało w moje przekonania i wartości moralne. Mógłby pan coś więcej na ten temat powiedzieć? - no i przechodzimy do sedna, bo rybę co złapała haczyk trzeba zaciąć, aby już z niego się nie uwolniła. I właśnie tego próbował młody Inuzuka, zobaczymy jak skutecznie.
Z wdzięcznością spojrzał na ostatnią chmurkę dymu, która zdradziła palacza. Dzięki niej to grube coś zostało zgaszone, a dymu więcej nie będzie co było ulgą zarówno dla dwu-, jak i czworonożnego osobnika. Jednak ten mości pan sam zdążył przesiąknąć na tyle tym odorem, że dałoby radę wykryć go na drugim końcu osady.
Chłopak uśmiechnął się szerzej słysząc słowa o eskorcie i szefie, bo właśnie szykowała mu się robota i to taka całkiem ciekawa, w której mógł zarobić więcej niż na normalnej misji - a to było bardzo ważne, bo zbliżały się wydatki związane z uzupełnieniem ekwipunku niezbędnego do tego niewdzięcznego fachu jakim było bycie Shinobi. W końcu usiadł obok mężczyzny, a psisko naprzeciwko nich, na ziemi obserwując bacznie dwójkę.
- Powiem, że nietypowy sposób szukania "agentów". Rozumiem, że to był jakiś test, prawda? Nie pytał pan z czystego przypadku. - postanowił zapytać i pochwalić wyjątkowo nieszablonowe metody pozyskiwania eskorty dla pracodawcy.
- A co do pijaństwa to ciężko stwierdzić czy pan jest trzeźwy, ale jestem niemalże w stu procentach przekonany, że nie jestem częścią pańskich ewentualnych pijackich przywidzeń. - dodał z uśmiechem i spojrzał na Akirę. - Ani on. - powiedział i znów spojrzał na mężczyznę, który jakoś mało rozumnie mu teraz wyglądał. - Czyli pies. Rozumie pan, jesteśmy duetem, nietypowa drużyna do nietypowych i wymagających zadań. Wynajmując mnie, wynajmuje pan też tego dużego futrzaka, czyli Akirę, to rozumna bestia. - wytłumaczył z ostrożności, aby nie został źle zrozumiany. No i Yoichi lubił sobie pogadać, a teraz nagła sprawa z eskortą mu natychmiastowo poprawiła humor, więc ochoty do gadania miał za cały batalion gospodyń domowych.
- Jeżeli chodzi o eskortę, to podejmę się niemal każdego zadania za odpowiednią opłatą. Oczywiście o ile nie będzie trafiało w moje przekonania i wartości moralne. Mógłby pan coś więcej na ten temat powiedzieć? - no i przechodzimy do sedna, bo rybę co złapała haczyk trzeba zaciąć, aby już z niego się nie uwolniła. I właśnie tego próbował młody Inuzuka, zobaczymy jak skutecznie.
0 x
Re: Park
Misja C 5/30 Yoichi
Mężczyzna jeszcze chwile był w swoim pijackim amoku. W sumie to bardzo typowe zachowanie, jak ktoś przesadzi z alkoholem to ma właśnie taką faze, jak rozmówca Yoichiego teraz. To jest ten magiczny moment kiedy kocha się wszystko i każdego i każdą, wszędzie są motylki i serduszka, kiedy czuje się wszelką potrzebe miłości aż od narodzin niczym słodki niemowlak. To stadium 'Ja cię szzzzanuje. Ja cię koooocham. Ty jesteś dooooobry'. Mniej więcej coś takiego teraz musiał znosić nasz biedny duet.
Jednak po chwili człowiek ten, rozmówca Yoichiego, zapijaczony stary pulchny palacz (W ogóle dobra partia, nie?) się zaczął powoli opanowywać. Spojrzał najpierw na psa, potem na chłopaka. I tak kilka razy, jakby klejąc i kojarząc wszystkie fakty do jednej, spójnej całości. Choć gołym okiem było widać, że nie przychodzi mu to z łatwością jako taką.
-Nie. To był czysty przypadek. Znudzenie wynikające z długich poszukiwań. Ale jak widać skuteczn, sam się napatoczyłeś pod nogi i cię mam, o to jesteś mój zmienniku. I nie jestem trzeźwy. Nie do końca. Tzn. nie jestem trzeźwy do końca... Tak. Jestem podchmielony, ale bycie trzeźwym to nuda i marnowanie potencjału pysznej gorzały. - Wydukał najmądrzej jak umiał, cały czas wydając się przesadnie miłą i zadowoloną ze wszystkiego personą. Może to tak na niego znalezienie duetu Yoichi i Akira podziałalo? Albo po prostu alkohol mocno trzymał. Albo ten jego cygaropapieros nie był z samego tytoniu.
-Aha. Pies. Ty i On. Dwa. Jeden plus jeden - Popisał się matematycznymi zdolnościami przewyższające upośledzony płód, a to już coś, w dzisiejszyh czasach. Od razu jak zaświtało mu w głowie to zmarszczył brwi. - Będziecie musieli się dzielić. Szef nie zapłaci podwójnie wam, dlatego, że jesteście we dwóch. Nie, nie ma mowy. To tak nie zadziała. Ech chyba będe musiał szukać dalej.. - Wypowiedział się po tym nagłym olśnieniu, cała radość która go przejmowała gdzieś zniknęła. Co począć, jak tu placic by trza podwójnie? Toż to rozbój, szachrajstwo i kalumnia w biały dzień.
Jednak po chwili człowiek ten, rozmówca Yoichiego, zapijaczony stary pulchny palacz (W ogóle dobra partia, nie?) się zaczął powoli opanowywać. Spojrzał najpierw na psa, potem na chłopaka. I tak kilka razy, jakby klejąc i kojarząc wszystkie fakty do jednej, spójnej całości. Choć gołym okiem było widać, że nie przychodzi mu to z łatwością jako taką.
-Nie. To był czysty przypadek. Znudzenie wynikające z długich poszukiwań. Ale jak widać skuteczn, sam się napatoczyłeś pod nogi i cię mam, o to jesteś mój zmienniku. I nie jestem trzeźwy. Nie do końca. Tzn. nie jestem trzeźwy do końca... Tak. Jestem podchmielony, ale bycie trzeźwym to nuda i marnowanie potencjału pysznej gorzały. - Wydukał najmądrzej jak umiał, cały czas wydając się przesadnie miłą i zadowoloną ze wszystkiego personą. Może to tak na niego znalezienie duetu Yoichi i Akira podziałalo? Albo po prostu alkohol mocno trzymał. Albo ten jego cygaropapieros nie był z samego tytoniu.
-Aha. Pies. Ty i On. Dwa. Jeden plus jeden - Popisał się matematycznymi zdolnościami przewyższające upośledzony płód, a to już coś, w dzisiejszyh czasach. Od razu jak zaświtało mu w głowie to zmarszczył brwi. - Będziecie musieli się dzielić. Szef nie zapłaci podwójnie wam, dlatego, że jesteście we dwóch. Nie, nie ma mowy. To tak nie zadziała. Ech chyba będe musiał szukać dalej.. - Wypowiedział się po tym nagłym olśnieniu, cała radość która go przejmowała gdzieś zniknęła. Co począć, jak tu placic by trza podwójnie? Toż to rozbój, szachrajstwo i kalumnia w biały dzień.
0 x
Re: Park
Yoichiemu nie zdarzało się pić alkoholu, bo zwyczajnie uczucie, które dawał nie było korzystne do włożonych efektów ubocznych, czyli jeszcze większe gadanie bzdur, jeszcze większy poziom błazenady, brak kontroli nad sobą, złe samopoczucie po wszystkim oraz intensywny zapach. To wszystko składało się na to, że chłopak nie czuł potrzeby być bardziej wesołym niż jest teraz, w końcu i bez tego był wystarczająco radosnym osobnikiem. Niekiedy napił się, ale zawsze mało. Głowę też miał słabą, więc "mało" wystarczało w sam raz, aby rozluźnić oraz dochować towarzystwa reszcie pijącej, ale nic więcej.
Początkowo mężczyzna wydawał się specyficzny zwyczajnie, lecz z każdą chwilą odkąd stał się wylewny, ukazywał, że jednak coś mu pomogło w osiągnięciu tego stanu. Przyjmowanie zadań od pijaków nie byłoby czymś co przykułoby uwagę Yoichiego, ale przyjmowanie zadań od bogatych pijaków, to już inna sprawa.
- Powiedzmy, że rozumiem. Chociaż twierdzenie, że gorzałka jest pyszna, to już problem. - odparł na jego wywód na temat alkoholu oraz własnego stanu trzeźwości. No cóż, chociaż był szczery, to się liczy. Akira usiadł sobie spokojnie i obserwował mężczyznę co chwilę obracając łbem to na prawo, to na lewo, jakby obawiając się, że może to być pułapka, lecz młody Inuzuka nawet nie wpadł na taki pomysł. Beztroska hasłem przewodnim.
Roześmiał się słysząc o podwójnej zapłacie z racji jego duetu z psem. To była pierwsza sytuacja kiedy Akirę uznano za osobną jednostkę, której należy się wynagrodzenie równe człowiekowi. Mężczyzna mocno zaplusował w ten sposób u Yoichiego, bo uznał futrzaka na równi ze zwierzęciem rozumnym jakimi byli ludzie. Czworonogi towarzysz niekiedy był znacznie inteligentniejszy niż niektórzy ninja, a z pewnością bardziej bystry. Nawet bardziej niż rudo albo pomarańczowowłosy. Chociaż to akurat wyczynem nie było.
- Powiedzmy, że jesteśmy takim unikalnym duetem, że w tym przypadku jeden plus jeden to wciąż jeden. Jesteśmy tak zgranym duetem, że jednością. Jedne wynagrodzenie dla dwóch pracowników. Czy nie wydaje się to panu wspaniałym interesem? To tak jakby pan wynajął tego psa jako ochroniarza, a dostał jeszcze mnie gratis! Los się do pana uśmiechnął! - Yoichi postanowił natchnąć entuzjazmem mężczyznę, aby już dostać to zadanie, mieć je zaklepane i pewne. - To co, nadajemy się? Proszę nam wytłumaczyć nasze zadanie albo zaprowadzić do szefa. Wszystkim się zajmiemy. - dodał po chwili pośpieszając nieco faceta.
Początkowo mężczyzna wydawał się specyficzny zwyczajnie, lecz z każdą chwilą odkąd stał się wylewny, ukazywał, że jednak coś mu pomogło w osiągnięciu tego stanu. Przyjmowanie zadań od pijaków nie byłoby czymś co przykułoby uwagę Yoichiego, ale przyjmowanie zadań od bogatych pijaków, to już inna sprawa.
- Powiedzmy, że rozumiem. Chociaż twierdzenie, że gorzałka jest pyszna, to już problem. - odparł na jego wywód na temat alkoholu oraz własnego stanu trzeźwości. No cóż, chociaż był szczery, to się liczy. Akira usiadł sobie spokojnie i obserwował mężczyznę co chwilę obracając łbem to na prawo, to na lewo, jakby obawiając się, że może to być pułapka, lecz młody Inuzuka nawet nie wpadł na taki pomysł. Beztroska hasłem przewodnim.
Roześmiał się słysząc o podwójnej zapłacie z racji jego duetu z psem. To była pierwsza sytuacja kiedy Akirę uznano za osobną jednostkę, której należy się wynagrodzenie równe człowiekowi. Mężczyzna mocno zaplusował w ten sposób u Yoichiego, bo uznał futrzaka na równi ze zwierzęciem rozumnym jakimi byli ludzie. Czworonogi towarzysz niekiedy był znacznie inteligentniejszy niż niektórzy ninja, a z pewnością bardziej bystry. Nawet bardziej niż rudo albo pomarańczowowłosy. Chociaż to akurat wyczynem nie było.
- Powiedzmy, że jesteśmy takim unikalnym duetem, że w tym przypadku jeden plus jeden to wciąż jeden. Jesteśmy tak zgranym duetem, że jednością. Jedne wynagrodzenie dla dwóch pracowników. Czy nie wydaje się to panu wspaniałym interesem? To tak jakby pan wynajął tego psa jako ochroniarza, a dostał jeszcze mnie gratis! Los się do pana uśmiechnął! - Yoichi postanowił natchnąć entuzjazmem mężczyznę, aby już dostać to zadanie, mieć je zaklepane i pewne. - To co, nadajemy się? Proszę nam wytłumaczyć nasze zadanie albo zaprowadzić do szefa. Wszystkim się zajmiemy. - dodał po chwili pośpieszając nieco faceta.
0 x
Re: Park
Misja C 7/30 Yoichi
To w sumie mogłoby być zabawne. Fakt faktem Yoichi był dośc oryginalną personą. Zachowywał się na swój własny sposób, który mógł być uznany za społeczenstwo za mocno odmienny czy nawet nie pasujący. Po prostu był... oryginalny w kazdym calu. A teraz wyobraźmy sobie tą jego oryginalność spotęgowaną alkoholem. To byłby dopiero ciekawy, interesujący przypadek. Trzeba będzie go kiedyś upić by zobaczyć jak narozrabia... Byłby Kac Shinobi jak nic.
I w momencie w którym człowiek mogłby uznać, że Yoichi to istota całkowicie beztroska, pozbawiona problemów świata doczesnego, która bawi sie życiem, jest radosna i dzięki swojemu pieskowi - bliska naturze, odezwala się najbardziej podstawowa natura człowieka - Pogoń za pieniądzem. Branie misji od pijaka jest nie okej, przekracza jego moralnośc i bla bla bla... Chyba, ze pijak ma kupe hajsu wtedy moralnośc ginie. Cóż za niewdzięczne czasy dla dobrych ludzi...
-Znasz to powiedzenie? Nie masz problemu gdy pijesz by się upić. Masz problem gdy pijesz bo ci smakuje! Huh. Można więc powiedzieć, że mam problem. W sumie mam sporo problemów, ale kilka z nich załatwiasz ty swoją obecnością i to mnie niezmiernie cieszy. - Mężczyzna już dochodził do siebie coraz bardziej jak widać bo z coraz wiekszym sensem mówił i składał wypowiedzi do kupy nie gorzej od trzeźwego. Nadal leżała jednak obfita i nadaktywna gestykulacja, bo ręce latały wte i wewte, a on sam się bujał do przodu to do tyłu i tak dalej w koło macieju.
-O. To mi się podoba. Dwójka w cenie jednego. To taka promocja, gratis, bonus. Strasznie mi się to podoba. Dostaje dwóch wykwalifikowanych pomocników płacąc za jednego. To jest duet idealny, moi mili. Zrobicie zadanie dwa razy lepiej i szybciej niż inni, a weżmiecie tyle samo! Tak, to jest idea którą mógłbym się w życiu kierować.
Podrapał się po brodzie, rozejrzał i ściszył głos. Pełna konspiracja przecież jest obowiązkowa w każdym wypadku.
-Bogaty biznesmen o imieniu i nazwisku Kirei Sodo musi mieć ochrone dwadzieścia cztery na siedem. Niewielu jest dość dobrych do tego, a przy okazji nie wymaga bajońskich sum za swą pomoc. Ja mam wiele spraw na głowie, więc twoje wsparcie byłoby nieocenione. Powędrowałbyś przy jego wozie z miejsca A do miejsca B i jakby ktoś miał problem to ty mu ten problem rozwiązujesz nie kłopocząc naszego szefa. Proste zadanie?
Uśmiechnął się baaardzo szeroko i miło, licząc, że Yoichi przytaknie.
I w momencie w którym człowiek mogłby uznać, że Yoichi to istota całkowicie beztroska, pozbawiona problemów świata doczesnego, która bawi sie życiem, jest radosna i dzięki swojemu pieskowi - bliska naturze, odezwala się najbardziej podstawowa natura człowieka - Pogoń za pieniądzem. Branie misji od pijaka jest nie okej, przekracza jego moralnośc i bla bla bla... Chyba, ze pijak ma kupe hajsu wtedy moralnośc ginie. Cóż za niewdzięczne czasy dla dobrych ludzi...
-Znasz to powiedzenie? Nie masz problemu gdy pijesz by się upić. Masz problem gdy pijesz bo ci smakuje! Huh. Można więc powiedzieć, że mam problem. W sumie mam sporo problemów, ale kilka z nich załatwiasz ty swoją obecnością i to mnie niezmiernie cieszy. - Mężczyzna już dochodził do siebie coraz bardziej jak widać bo z coraz wiekszym sensem mówił i składał wypowiedzi do kupy nie gorzej od trzeźwego. Nadal leżała jednak obfita i nadaktywna gestykulacja, bo ręce latały wte i wewte, a on sam się bujał do przodu to do tyłu i tak dalej w koło macieju.
-O. To mi się podoba. Dwójka w cenie jednego. To taka promocja, gratis, bonus. Strasznie mi się to podoba. Dostaje dwóch wykwalifikowanych pomocników płacąc za jednego. To jest duet idealny, moi mili. Zrobicie zadanie dwa razy lepiej i szybciej niż inni, a weżmiecie tyle samo! Tak, to jest idea którą mógłbym się w życiu kierować.
Podrapał się po brodzie, rozejrzał i ściszył głos. Pełna konspiracja przecież jest obowiązkowa w każdym wypadku.
-Bogaty biznesmen o imieniu i nazwisku Kirei Sodo musi mieć ochrone dwadzieścia cztery na siedem. Niewielu jest dość dobrych do tego, a przy okazji nie wymaga bajońskich sum za swą pomoc. Ja mam wiele spraw na głowie, więc twoje wsparcie byłoby nieocenione. Powędrowałbyś przy jego wozie z miejsca A do miejsca B i jakby ktoś miał problem to ty mu ten problem rozwiązujesz nie kłopocząc naszego szefa. Proste zadanie?
Uśmiechnął się baaardzo szeroko i miło, licząc, że Yoichi przytaknie.
0 x
Re: Park
Być biednym pijakiem każdy potrafi, ale być bogatym pijakiem - to jest sztuka, za którą musi się kryć jakaś inteligencja, tajemnica albo coś innego, coś co z pewnością może zaciekawić Yoichiego, dlatego same pieniądze nie były celem młodego Inuzuki, a raczej chęć zabicia czasu, zajęcia się czymś, a dopiero na końcu zarobienia. Zbierał sobie pieniądze na ekwipunek, ale bez pośpiechu - jak nie będzie dostawał zadań, to cały arsenał raczej mu się nie przyda. Ani nawet tępy kunai.
Rozwiązywanie problemów jedynie obecnością duetu było pocieszające. Pierwszy raz nie tworzyli ich, a niwelowali. Może warto dodać jakieś nowe powiedzenie odnośnie człowieka z psem i znikających kłopotach? I może trzeźwieniu jeszcze, bo nagle mężczyzna zaczął mówić z większym sensem i składem. Może to szczęście go tak ocuciło albo nagła nadzieja na pozbycie się chociaż jednego balastu z własnego garbu problemów? Z pewnością coś zadziałało, chociaż na machanie rękami nie wpłynęło. Zapewne to jakieś przyzwyczajenie tego faceta, niektórzy tak mają.
W głowie Yoichiemu pojawiło się jeszcze dodanie słów, że ich duet to jeden plus jeden, który daje jeden, ale ten jeden jest efektywny za trzech, a nie jednego czy dwóch. Jednak wolał już nie plątać w głowie biednemu - raczej - ochroniarzowi. Sam powoli się gubił w tej błyskotliwej matematyce, którą wymyślił na poczekaniu, aby przekonać nietrzeźwego. Gdy zaczęły pojawiać się konkretne informacje na temat zadania, Yoichi pochylił się lekko, aby lepiej słyszeć, zaś uszy Akiry stanęły na sztorc wsłuchując się idealnie w każdy dźwięk wydany przez mężczyznę. Bogaci ludzie szukający ochrony to idealny kąsek dla kogoś pokroju naszego młodego Inuzuki. Takie zlecenia zawsze były ciekawe i również dobrze płatne, więc dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Bardzo proste. - odparł z podobnie szerokim uśmiechem rudowłosy i mrugnąłby zapewne okiem do mężczyzny, gdyby nie fakt, że tylko jedno miał odsłonięte. Zaciekawiło go też w jaki sposób ten miłośnik alkoholu określił, że Yoichi jest "dość dobry", aby móc ochraniać jego szefa. Może to szczęście, może to doświadczenie - nie pytał, aby nie wzbudzić w nim zastanowienia na temat właściwej siły chłopaka, w końcu jeszcze okazałoby się, że ten zestaw umiejętności jest im zbędny i w końcu odesłałby biednego dwudziestolatka, który z chęcią nawet wykonałby zadanie z szansą powodzenia jeden do stu. Bo do tysiąca nie, aż tak nie chce ryzykować przyjemności z podrywania kolejnych kelnerek. Beztroska ograniczona głupotą, czyli jakim nie być. - To co, ruszamy? Nie każmy Panu Kirei Sodo czekać na nas, w końcu mam rozwiązywać problemy. - powiedział wyprostowując się, zaś Akira stanął na równe łapy znów zaczynając się rozglądać.
- Oprócz mnie jest jeszcze jakaś ochrona? Trasa długa będzie? Pan Kirei Sodo ma jakichś wrogów? Informacje byłyby przydatne, bo wtedy Akira lepiej mógłby działać. - zaczął wypytywać jedynie dla korzyści psa, bo jemu wisiało czy zaatakuje go ktoś potężny, czy banda dzieciaków albo czy ma iść przez kilometr, czy przez tysiąc. Zwyczajnie nie przejmował się tym, ale wiedział, że jak nie zapyta, to za chwilę futrzak się oburzy dając o sobie znać. No i takie pytanie dobrze robią na zleceniodawców, bo wygląda się wtedy na profesjonalistę.
Rozwiązywanie problemów jedynie obecnością duetu było pocieszające. Pierwszy raz nie tworzyli ich, a niwelowali. Może warto dodać jakieś nowe powiedzenie odnośnie człowieka z psem i znikających kłopotach? I może trzeźwieniu jeszcze, bo nagle mężczyzna zaczął mówić z większym sensem i składem. Może to szczęście go tak ocuciło albo nagła nadzieja na pozbycie się chociaż jednego balastu z własnego garbu problemów? Z pewnością coś zadziałało, chociaż na machanie rękami nie wpłynęło. Zapewne to jakieś przyzwyczajenie tego faceta, niektórzy tak mają.
W głowie Yoichiemu pojawiło się jeszcze dodanie słów, że ich duet to jeden plus jeden, który daje jeden, ale ten jeden jest efektywny za trzech, a nie jednego czy dwóch. Jednak wolał już nie plątać w głowie biednemu - raczej - ochroniarzowi. Sam powoli się gubił w tej błyskotliwej matematyce, którą wymyślił na poczekaniu, aby przekonać nietrzeźwego. Gdy zaczęły pojawiać się konkretne informacje na temat zadania, Yoichi pochylił się lekko, aby lepiej słyszeć, zaś uszy Akiry stanęły na sztorc wsłuchując się idealnie w każdy dźwięk wydany przez mężczyznę. Bogaci ludzie szukający ochrony to idealny kąsek dla kogoś pokroju naszego młodego Inuzuki. Takie zlecenia zawsze były ciekawe i również dobrze płatne, więc dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Bardzo proste. - odparł z podobnie szerokim uśmiechem rudowłosy i mrugnąłby zapewne okiem do mężczyzny, gdyby nie fakt, że tylko jedno miał odsłonięte. Zaciekawiło go też w jaki sposób ten miłośnik alkoholu określił, że Yoichi jest "dość dobry", aby móc ochraniać jego szefa. Może to szczęście, może to doświadczenie - nie pytał, aby nie wzbudzić w nim zastanowienia na temat właściwej siły chłopaka, w końcu jeszcze okazałoby się, że ten zestaw umiejętności jest im zbędny i w końcu odesłałby biednego dwudziestolatka, który z chęcią nawet wykonałby zadanie z szansą powodzenia jeden do stu. Bo do tysiąca nie, aż tak nie chce ryzykować przyjemności z podrywania kolejnych kelnerek. Beztroska ograniczona głupotą, czyli jakim nie być. - To co, ruszamy? Nie każmy Panu Kirei Sodo czekać na nas, w końcu mam rozwiązywać problemy. - powiedział wyprostowując się, zaś Akira stanął na równe łapy znów zaczynając się rozglądać.
- Oprócz mnie jest jeszcze jakaś ochrona? Trasa długa będzie? Pan Kirei Sodo ma jakichś wrogów? Informacje byłyby przydatne, bo wtedy Akira lepiej mógłby działać. - zaczął wypytywać jedynie dla korzyści psa, bo jemu wisiało czy zaatakuje go ktoś potężny, czy banda dzieciaków albo czy ma iść przez kilometr, czy przez tysiąc. Zwyczajnie nie przejmował się tym, ale wiedział, że jak nie zapyta, to za chwilę futrzak się oburzy dając o sobie znać. No i takie pytanie dobrze robią na zleceniodawców, bo wygląda się wtedy na profesjonalistę.
0 x
Re: Park
Misja C Yoichi 9/30
Dzięki Bogu, dzięki Kamisamie, że Yoichi nie wpadł na pomysł wyjaśniania swojej pięknej logiki zleceniodawcy tej jakże obiecującej misji. Gdyby zaczął mu tłumaczyć dlaczego dwa w jednym to jeden o sile trzech, a nie jeden ani nie dwa, co sprawia, ze z psem są lepsi niż trójka shinobi bez psa... Prawdopdoobnie naszemu zleceniodawcy, wieloletniemu dziwakowi i alkoholikowi cofnąłby się alkohol aż do komunii i rozpękła czaszka.
Postanowił podarować sobie dalszą dysputę i na pytanie Yoichiego po prostu wstał i zaczął kierować się ku wyjściu z parku.
-Masz racje. Szef nie powinien czekać. - Po tych słowach przyśpieszył odrobinę kroku, ale i tak był wolniejszy od Yoichiego. No ale wiek, waga i tak dalej robi różnice. No i nie wiadomo czy alkoholik ma jakąkolwiek wartość bojową, a Yoichi to koniec końców Shinobi... No, różnica jest, przy nieważne jakich czynnikach, zatrważająca i wystarczająca by wyjaśnić różnice prędkości.
Kiedy otrzymał kolejne pytania postanowił nie pozostawić Yoichiego bez odpowiedzi na nie.
-Oprócz Ciebie? Mnie nie będzie, będzie Matsu. Poznasz Matsu to polubisz Matsu. To znaczy taką ma nadzieje. Ja nie polubiłem. Ale tak się już u nas mówi. Ale ja to mam inne przezycia które mi uniemożliwiły polubienie... Trasa? Nie no. Ze szlaku na szlak w sumie będziesz potrzebny, nic więcej, od miasta do miasta będą już ludzie czekać. Pan Sodo ma wrogów tylu, co każdy bogaty człowiek. Każdy, który się dorobił zawsze po drodze dorobił się i wrogów. Wiesz jak to jest. Albo nie wiesz. Ale kiedyś się dowiesz. Może. To znaczy byłoby dobrze, bo to by oznaczało, że ci się udało... Co ja ci więcej moge? Nic nie mogę. No...
Doszli do skraju parku, kontynuowali trase w strone szlaku.
Możesz napisać od razu na szlaku, bo mniej więcej w połowie trasy do niego się rozdzielicie. Na miejscu będzie... jeszcze pusto. Ale no. Jakoś to będzie.
Oficjalne Z/T
Postanowił podarować sobie dalszą dysputę i na pytanie Yoichiego po prostu wstał i zaczął kierować się ku wyjściu z parku.
-Masz racje. Szef nie powinien czekać. - Po tych słowach przyśpieszył odrobinę kroku, ale i tak był wolniejszy od Yoichiego. No ale wiek, waga i tak dalej robi różnice. No i nie wiadomo czy alkoholik ma jakąkolwiek wartość bojową, a Yoichi to koniec końców Shinobi... No, różnica jest, przy nieważne jakich czynnikach, zatrważająca i wystarczająca by wyjaśnić różnice prędkości.
Kiedy otrzymał kolejne pytania postanowił nie pozostawić Yoichiego bez odpowiedzi na nie.
-Oprócz Ciebie? Mnie nie będzie, będzie Matsu. Poznasz Matsu to polubisz Matsu. To znaczy taką ma nadzieje. Ja nie polubiłem. Ale tak się już u nas mówi. Ale ja to mam inne przezycia które mi uniemożliwiły polubienie... Trasa? Nie no. Ze szlaku na szlak w sumie będziesz potrzebny, nic więcej, od miasta do miasta będą już ludzie czekać. Pan Sodo ma wrogów tylu, co każdy bogaty człowiek. Każdy, który się dorobił zawsze po drodze dorobił się i wrogów. Wiesz jak to jest. Albo nie wiesz. Ale kiedyś się dowiesz. Może. To znaczy byłoby dobrze, bo to by oznaczało, że ci się udało... Co ja ci więcej moge? Nic nie mogę. No...
Doszli do skraju parku, kontynuowali trase w strone szlaku.
Możesz napisać od razu na szlaku, bo mniej więcej w połowie trasy do niego się rozdzielicie. Na miejscu będzie... jeszcze pusto. Ale no. Jakoś to będzie.
Oficjalne Z/T
0 x
Re: Park
I tyle by było z mojego polowania. Żadnych zwierząt nie spotkałem i jak zwykle musiałem zapłacić za posiłek. Tak to bym sobię zjadł wiewiórkę i z głowy bym to wszystko miał. No ale dobra nie narzekajmy bo trzeba przyznać ,że ramen tu jest znakomite. Ale co ja mam teraz ze sobą zrobić? Usiadłem pod drzewem i z odległości 10 metrów przyglądałem się dróżce po której chodzili mieszkańcy wioski. Po co ja tu w ogóle mieszkam? Nikogo tutaj nie znam nawet nie ma z kim pogadać. Mógł bym biegać do Ryuzaku no Taki do tego Yukkiko czy jakoś tak ale to za daleko nie ma co pół dnia iść do kumpla. To wszystko przez te głupie szkolenia czy coś tam. Rozglądałem się bez celu i słuchałem śpiewu ptaków. Dzień był dosyć spokojny a ja przed chwilą się objadłem i na dodatek mało się wyspałem w nocy. Zaskoczeniem nie było to ,że zanim się obejrzałem przysnąłem pod starym drzewem w publicznym parku. Teraz to już wyglądam jak prawdziwy bezdomny.
0 x
Re: Park
W pewnym momencie ktoś mnie obudził. Zobaczyłem jego twarz i przez chwilę nie wiedziałem co się dzieję. Ktoś zakłócił mi moje piękne sny. Koleś coś mówił o hajsie i o zarabianiu. Żarówka od razu zapaliła mi się z tyłu głowy. Szybko się pobudziłem i już w ogóle zaspanym głosem a wręcz pobudzonym odpowiedziałem mu.
-He łysy masz jakieś zlecenie? To dobrze trafiłeś jestem najemnikiem z Tsurai. Prowincji słynącej z najemników! W czym Ci mogę służyć?!
Uśmiech zawitał na mojej twarzy a gdyby tylko mięśniak mógł zobaczyć moje oczy przez moje gęste włosy dostrzegł by w nich z pewnością specyficzne znaczki ryo $. Co za piękny dzień. Najadłem się, wyspałem i jeszcze mogę zarobić. Żyć nie umierać! Tylko żeby to była jeszcze łatwa kasa i nie będę narzekał na absolutnie nic.
-He łysy masz jakieś zlecenie? To dobrze trafiłeś jestem najemnikiem z Tsurai. Prowincji słynącej z najemników! W czym Ci mogę służyć?!
Uśmiech zawitał na mojej twarzy a gdyby tylko mięśniak mógł zobaczyć moje oczy przez moje gęste włosy dostrzegł by w nich z pewnością specyficzne znaczki ryo $. Co za piękny dzień. Najadłem się, wyspałem i jeszcze mogę zarobić. Żyć nie umierać! Tylko żeby to była jeszcze łatwa kasa i nie będę narzekał na absolutnie nic.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości