W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Krótki wygląd: Krótkie, krwisto czerwone włosy oraz czerwona maska na twarzy. Oczy koloru jasnej żółci, wyglądają jak zwierzęce. Wysoki i szczupły. Czerwona koszulka i czarne luźne spodnie oraz czarne sandały o mocnej podeszwie. Na szyi biały, przewiewny szal.
Widoczny ekwipunek: Gurda na plecach oraz kabura na broń na prawym udzie
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Shidia siedząc obok persony zastanawiała się nad jedną ważną rzeczą jak bardzo facet musiał mieć nasrane w głowie aby tak postąpić. Spojrzała na swojego Kuroko, który to tak samo jak ona zadał jej pytanie od nośnie tego, co mogli by zrobić aby jej wieczór bardziej rozchmurzyć. Jednak dzień a raczej wieczór, powoli stawał się być ciężką opcją do ugryzienia. Minęła dobra chwila nim Shidia zorientowała się iż nie przedstawiła się na samym początku ich konwersacji.
hm..Może zróbmy tak.. Najpierw zacznę od czegoś co kompletnie zapomniałam. Ja mam na imię Shidia a ten szeroki w barkach czerwono włosy chłopak a zarazem mój życiowy partner to Kuroko. - Wzięła wdech pełną piersią po czym ponownie otworzyła usta aby powiedzieć kolejne długie i rozwiązłe zdanie.
Jeśli byś miała ochotę, mogę iść z Kuroko w tamte rejony, choć nie chciałabym abyś została tutaj sama. - Położyła dłoń na jej ramieniu aby dodać jej nie tylko otuchy ale także i tego aby dać jej wiarę w to, że ludzie niosą pomoc i kierują się nią nader mocno.
Shidia spojrzała na ukochanego swoimi złotymi oczyma. Szukając w nim jakiegoś oparcia. Chodź mogła jedynie podejrzewać co on może powiedzieć.
Widząc od niej ten wzrok odczuwała jak bardzo jest zirytowana faktem, że jej męża nie ma obok niej a wiecznie pije.
-Skoro znajomi mówią, że go widzieli w wiosce Dogakure... to czemu skłamał? Chwila od kiedy zaczęło się jego picie. Może jest na to logiczne wyjaśnienie... Może się coś takiego wydarzyło co na niego wpłynęło. - westchnęła założyła ręce na piersi i spojrzała na ukochanego. Wzorkiem typowym dla kobiety. " A spróbuj mi kiedyś tak zrobić" .
Shidia spojrzała to na ukochanego, to na kobietę, która stała już naprzeciw nich. Zastanawiała się jeszcze jak jej pomóc.
Shidia miała na dzieję, że jej ukochany za kilkanaście długich lat jak obydwoje zdecydują się na to aby być małżeństwem.. nie zrobi jej takiego psikusa aby pójść sobie na piwko. Jej wzrok w tym momencie mówił wszystko. Chodź był on na tyle łagodny, że mógł jej złote oczy minąć szerokim łukiem i nawet na to uwagi mógł nie zwrócić. Była w nim zakochana. Może faktycznie wydarzyło się coś takiego, co spowodowało, że zaczął pić. Możliwe, że to wtedy się mniej więcej wydarzyło. Powtórzyła swoje pierwsze zdanie, które w obliczu sytuacji miały duży sens.
Krótki wygląd: Krótkie, krwisto czerwone włosy oraz czerwona maska na twarzy. Oczy koloru jasnej żółci, wyglądają jak zwierzęce. Wysoki i szczupły. Czerwona koszulka i czarne luźne spodnie oraz czarne sandały o mocnej podeszwie. Na szyi biały, przewiewny szal.
Widoczny ekwipunek: Gurda na plecach oraz kabura na broń na prawym udzie
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Shidia spojrzała na dziewczynę, mogła jedynie zrozumieć ją w obecnej sytuacji, gdyż sama by się w takiej nie widziała. Chodź słowa jej życiowego partnera wydawały się błahe jednak dawały sporo do myślenia. W tym momencie przez jej głowę przechodziła seria pojedynczych słów, pół słówek, które tylko jeszcze bardziej napierały na jej myślenie. Jednak to nie był koniec ich podróży. Trzeba było się rozprawić z jej mężem. Chodź faktycznie jak nie zwyczajny kawał drania zachowuje się w taki sposób. ?
Kuroś był jak najbardziej zły, za zachowanie faceta, bowiem tak się nie zachowuje mąż Yatsumi.
Akinori okazał się debilem, którego definitywnie będzie trzeba postawić na nogi i wyjaśnić mu, że tak się nie robi. Przeczuwała, że facet, który notorycznie kłamie jedynie po spiciu go powie w stu procentach prawdę. Przecież, każdy pod wpływem wypitego alkoholu mówi prawdę. Tylko na ile będzie to działało? Na chwilę? Shidia miała w głowie plan, który będzie musiała przekazać swojemu Kuroko.
Bo jest po prostu typowym idiotą, bez serca. Może nie będziemy go bić. Groźbą nic nie zdziałamy. Zagramy jego własną bronią. Znajdziemy go, spokojnie. Ja się wypytam okolicznych o Twojego męża, jeśli nakryjemy go na alkoholizowaniu się to najlepiej zadziałać tak jak on. Wyciągnąć od niego prawdę. Po alkoholu ludzie są bardziej rozwieźli. Język im się nie zamyka. Bicie go będzie definitywnie złym pomysłem. Zagramy normalnie. Na jego zasadach. Słowa Shi miały zapewnić Yatsumi, że nie mają oby dwoje złych intencji, wręcz przeciwnie chcą zrobić tak aby jedna i druga strona zbytnio nie cierpiała.
Powiedziałaś nam, gdzie on się obecnie znajduje to jest sukces. W takim razie idź do domu, zajmij się sobą. Odpocznij. Wiem, że będzie Ci ciężko przetrawić to. Przyjdziemy z nim do Ciebie jak opanujemy sytuację. Ty się niczym nie przejmuj Yatsumi. Obiecuję, że będzie cały i zdrowy. zapewniła Yatsumi o tym, że będzie mogła widzieć go jeszcze tego samego wieczora w domu nim ona wstanie do pracy.
Shidia spojrzała na swojego ukochanego, po czym dłonią splotła jego dłoń. Spojrzała na niego uważniej. W takim razie my idziemy go poszukać. Była tego pewna, że wszystko nie będzie w stu procentach dobre a jednak, gdzieś głęboko w sercu miała nadzieję, że będzie dobrze i nic złego się nie wydarzy. W myślach widziała scenę jak z typowego barowego klubiku latają szklanki, kufle pełne piwa. Ostatecznie ruszyła w odpowiednim kierunku.. Tak jej się przynajmniej wydawało, że idzie w dobrym kierunku.
Krótki wygląd: Krótkie, krwisto czerwone włosy oraz czerwona maska na twarzy. Oczy koloru jasnej żółci, wyglądają jak zwierzęce. Wysoki i szczupły. Czerwona koszulka i czarne luźne spodnie oraz czarne sandały o mocnej podeszwie. Na szyi biały, przewiewny szal.
Widoczny ekwipunek: Gurda na plecach oraz kabura na broń na prawym udzie
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Kuroi jakby nie patrzeć w porównaniu do innych shinobi, jakich spotykał na swojej drodze faktycznie był już wiekowy. W sumie był o połowę starszy od białogłowy, chociaż nie miał z tym zupełnych problemów. Było to już kwestią przyzwyczajenia, że mało kto w tej słynnej "profesji" dożywał chociażby wieku Kumy, a co dopiero mówić o starcach. Było kilka takich przypadków, temu się nie dało zaprzeczyć i właśnie takich ludzi powinno się najbardziej wystrzegać.
Zaśmiał się słysząc to jedno, acz wymowne słowo i prowadził ją dalej w stronę jeziorka. W międzyczasie wyrzucił popiół z fajki otrzepując ją o jedną z pobliskich ścian i chowając do plecaczka. W tym co powiedziała było coś intrygującego, tak wiele niewypowiedzianych słów, że aż chciało się chłonąć więcej i więcej. To była jedna z wielu wad, jakie miał Kuroi - zbytnia ciekawość. Lubił wiedzieć, chociaż ta wiedza nie była mu do niczego potrzebna. Nie chciał mieć z niej korzyści, nie chciał wykorzystywać jej przeciwko komuś, lecz wychodził z założenia "że warto". Im więcej informacji posiadasz, tym lepiej się możesz przygotować i nikt Ci nie zabierze ciasteczka. -Wiem że niektórzy nie mają z tym problemów, ale strażnicy dosyć nieprzychylnie patrzą na tych, którzy walczą na terenie miasta. Ja tam wolę ich unikać, im mniej wiedzą tym lepiej i tak dalej. - prawił sobie spokojnie, bo faktycznie miał kilka nieprzyjemnych sytuacji, gdy straż zaczęła zwracać na niego uwagę. To nigdy nie kończyło się dobrze, to zawsze musiało prowadzić do kwasów, a po co to komu? A na co komu to potrzebne? -No i jesteśmy - oznajmił niby po fakcie A JEDNAK NIE! Takie to czary mary wymyślają teraz na tym forumie. W sumie to było bardzo piękne miejsce na egzekucję gdyby miał sam wybierać. No i tego, powiedzenie o Kumie, że był barczysty, to jak powiedzieć o menelu, że jest kwiatem polskiej młodzieży. Przynajmniej na co dzień, bowiem staruszek notorycznie chodził schylony, jakby się garbił albo nie miał wiary w siebie. -Daj mi chwilkę - rzucił, gdy ta zasiadła sobie, a Kuroi cóż... wykorzystał to, że mieli jeziorko i uniósł hałdę piachu i utworzył nad swoją głową coś na kształt wirującej chmury. Gdyby miał dokonywać egzekucji, to właśnie w takim momencie, bowiem białogłowa nie dość że była oddzielona od swojego towarzysza, to jeszcze siedziała sobie spokojnie obserwując okolicę. Kuroi zaś na spokojnie grzebał sobie w plecaku, by zaraz wyjąć kilka zwojów i zapieczętować w nich wirujący piasek, po którym nie pozostało już nic. -Pierwsza rzecz, to w czym się specjalizujesz albo w czym jesteś słaba. Każdy z nas coś takiego ma. Wiem jak walczy Kaguya, ale każdy ma swój styl. - mówił, po czym usiadł sobie kilka metrów od niej - przy jeziorku, na jego brzegu. Popatrzył na spokojną taflę, po czym rzucił w nią kamień. A może by tak... -Chociaż może ta walka nie jest złym pomysłem. Jak uważasz?
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
-To? - zapytał, chociaż wiedział doskonale o co chodzi. Popatrzył na nie tak dawno zdobytą fajkę, w której znalezienie włożył dużo więcej wysiłku, niżeli w odbicie karczmy. Jednak był egoistą, coraz częściej zdawał sobie z tego sprawę. Nałaził się tyle czasu tylko po to, żeby mieć taki mały badziew. A jednak cieszył on oko - przynajmniej Kumy - a także pomagał mu skupić myśli - o tym akurat mi nie wiadomo. Ale ktoś mi bliski robił to nałogowo. No i pewnego dnia mały Kuma - tak, jak także kiedyś byłem mniejszy - stwierdził, że zacznie robić to samo. No i tak już zostało. To nie jest nic niezwykłego, to mój mały rytuał, jakich mam w sumie kilka. Jedni zapijają się w trupa, ja robię to. Każdy ma swojego pocieszyciela - pytanie nie było ani nieodpowiednie, ani niewygodne dla staruszka. Sam zadawał ich wiele, sam też często nie mógł się powstrzymać, bo coś chodziło mu po głowie i nie potrafił powstrzymać ciekawości. Nie widział też żadnego powodu, by to robić więc nie miał problemów, gdy ktoś zadawał mu pytania. A gdy robiła to jeszcze atrakcyjna dziewczyna, to tym bardziej. Gdy jednak ta zaczęła temat coś podpowiadało mu, żeby tego nie ciągnąć. Im bardziej naciskasz, tym łatwiej się zamyka, hm? - powtórzył sobie słowa, które wyryły się mocno pod tym beretem. -Czy to jest nieważne, to dowiemy się w swoim czasie - odpowiedział, ale to wszystko przed tym piachem i tak dalej, a tu trzeba przejść do rzeczy! Zebranie piachu miało swoje dwa powody dla Kumy. Pierwsze - zapasy trzeba było odnawiać. Drugi - ciekaw był jak bardzo czujna jest białogłowa w jego towarzystwie. Jak bardzo mu nie ufa i zbierze się do obrony, gdy zobaczy Sabaku z piachem tuż przy sobie. Zwoje mógł mieć do pomocy, do wyjęcia jakiegoś asa z rękawa. Tyle niewiadomych, a jednak usiedziała. Ciekawostka goni ciekawostkę. -W takim razie trenuj bardziej ducha niżeli ciało. No i tak, wiem o co chodzi. Jakby nie patrzeć to cóż... piaskowe dziadki używają jej non stop, przecież nie biorę tego piachu i nie rzucam w niego kogoś. Chociaż dobra... też się zdarzało, ale to nie o to chodzi! Wyobraź sobie jakby hmmm... jakby to nie była tylko chakra, tylko coś, co żyje w Tobie, co koegzystuje razem z Tobą i co pozwala Ci panować nad otaczającym Cię światem. - Ale to było głębokie, że zaraz obydwoje się utopicie. Staruszku, normalnie niedługo otwierasz szkołę dla zagubionych duszyczek. Ale tylko duszyczek, rozumiemy się? - dodał ten irytujący głosik gdzieś tam z tyłu, jednak Kuroi tylko śmiechnął sobie słysząc te frazesy. -Słuchaj no młoda. Ile razy mieliśmy okazję, by powyrzynać się nawzajem? - powiedział i wskazał na dwa małe punkty znajdujące się na jej czole. Znamiona należące do Kaguya, specyficzne piętno, którego nie dało się przegapić -Uwierz mi znam kilku takich, którzy nie mogliby przegapić takiej okazji. Na szlaku nie było nikogo poza naszą trójką, pełno piachu w okolicy. W karczmie spaliście, nie było wielką trudnością zakraść się i zrobić swoje. Naprawdę? - powiedział nieco zawiedziony, bowiem tyle okazji się przewinęło przez cały ten czas a tu klops. No i ten kamyczek, który w niego odrzuciła wredota jedna! Chociaż Kuma chciał trafić w nią, czyli w tą spokojną taflę wody, a jednak trafił w nią, czyli w Harambe. Jakie to życie bywa przewrotne. -Trochę wiary w siebie! - powiedział Kuma i zaczął szperać po torbie, by zaraz wyciągnąć malutki przedmiot. Cieniutka igła znana shinobim od dawna - Spójrz tylko na to. To nie jest nic wielkiego, nie zrobi nikomu wielkiej krzywdy. Chociaż w odpowiednich rękach... - powiedział, po czym rzucił w jej rękę, a na efekt nie trzeba było długo czekać.
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
-Może być i duch. Nazwij to jak chcesz. W moim przypadku pierwszym krokiem do nauki czegokolwiek jest zobaczenie tego. Oczywiście w normalny sposób nie da się zobaczyć chakry wewnątrz kogoś. Nawet jakby człowieka rozłożyć na kawałki, to nie będzie tam niczego niezwykłego. - uśmiechnął się do niej i próbował wymachiwać niezgrabnie rękoma, próbując przedstawić swoje spojrzenie na ten temat. Nie był zbyt dobrym nauczycielem, wiele rzeczy było dla niego tak oczywiste, tak wyryły się w jego mózgownicy, że nie potrafił już ich inaczej przekazać. Dla kogoś może to będzie pomocne, dla innego może stanowić wręcz utrudnienie. Brakowało mu tej wprawy, którą nabiera się po latach. Nie poczuwał się do roli jakiegoś mentora, bardziej przedstawiał swój pogląd. Jeżeli to miało pomóc dziewczynie w zrozumieniu jej ducha, w lepszej kontroli nad swoim ciałem, to czemu nie. -Nazwij to jak chcesz, byleby tylko było dla Ciebie to zrozumiałe. Jak znajdziesz już swój sposób, będzie o wiele łatwiej. Dla mnie wygląda to jak strumień, który raz płynie spokojnie, nic go nie burzy i to właśnie stan, gdy rozmawiamy sobie tak o. Za to innym razem potrafi się wzburzyć, niszczyć wszystko na swojej drodze, być gorszym od piekła. - do teorii było temu daleko, to raczej pogląd, możnaby nawet powiedzieć że filozofia, chociaż to już mogło być spore nadużycie. Dla Kumy było to jednak coś, co doskonale opisywało mu chakrę. Ten strumień jednak płynął w nim, oplatał jego ciało zupełnie jak tętnice. Bez niego byłby po prostu zwykłym człowiekiem, pewnie zajmowałby się rolą, lub dopracowywałby sobie swój kunszt czy to jako kowal czy może jako szewc. Cholera go tam wie. Nie każdemu potrzebna była ta energia do życia, nie każdy był od niej tak zależny jak shinobi. Sam Kuroi nie wyobrażał sobie jakby miał teraz funkcjonować, gdyby odebrać mu ten skarb. Fakt, ruszał się całkiem sprawnie, ale jaka to była wygoda, gdy miało się gurdę na plecach, gdy wystarczyła jedna myśl, a wszystko działo się na jego zawołanie.
I w tej kwestii rozumiał brak wiary w siebie u dziewczyny. To czas pokazuje kim tak naprawdę się jest. Nikt nie odpowie Ci na pytania "na ile mnie stać, kim mogę być, jak mogę stać się kimś lepszym?". To trzeba wypracować samemu, poprzez ciężką pracę i cóż... doświadczenie. I tutaj była rzecz, dzięki której często górował. Widział już wiele, potrafił się dostosować do sytuacji. Właśnie tą nauczkę chciał jej przekazać. Oczekuj nieoczekiwanego. Nawet najmniejsza igiełka może spowodować, że człowiek będzie niezdolny do dalszej walki. Nie potrzebna była hałda piachu, która jest całkowicie widoczna. Ogromne ostrza mogą zwrócić uwagę przeciwnika, który uniknie ich z łatwością. Kto by jednak przejmował się taką drobnostką jak igiełka. Reakcja była gwałtowna, tego można było się spodziewać. Gdy tylko kolce zaczęły wyrastać z jej ciała piasek w jego gurdzie zawirował niespokojnie, lecz ciągle czekał. Poczekaj staruszku, niech dziewczę pokaże co takiego drzemie w jej duszy. Może to ją nieco otworzy - powiedział sobie w duchu, a diabełek na jego ramieniu przyglądał się i zachodził w głowę czemu miał się niby powstrzymywać. Ostrze było tuż przed nim, groziło tak otwarcie. -Drobnostka. Mała rzecz, którą każdy sobie olewa, ale dobrze wykorzystana potrafi... no cóż, przekonałaś się z resztą. - wzruszył ramionami - No i takie coś nie zrobi Ci krzywdy. Zaboli, to fakt, ale nic więcej. Ja uczyłem się w ten sposób - poprzez ból i krew. A te kosteczki chyba nie są zbyt tępe, hm? - zapytał i wyszczerzył się do niej. Piasek wylał się z jego gurdy tuż obok i utworzył klona. Łatwo było go odróżnić od pierwowzoru - ot kolor zdradzał wszystko - Masz tutaj mojego koleżkę, spróbuj się z nim ALE! - i tutaj obydwoje unieśli palec ku górze jakby ostrzegając młodą damę - korzystaj tylko z chakry. Mniej brutalnej siły, więcej myślenia, rozumiemy się? - dodał jeszcze i odsunął się kawałek, by dać im trochę miejsca.
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
-Może nie, może tak. Jesteśmy shinobi jakby nie patrzeć, spora część z nas żyje z tego, by pozbywać się celów. Jeżeli ktoś wyjmuje broń na wierzch zawsze powinnaś być gotowa. - rzucił sobie staruszek i usiadł sobie tuż przy jeziorku. W sumie to prawie się położył, bo wyciągnął nogi przed siebie i podpadł się rękoma z tyłu i użył gurdy jako oparcia. Ta się zagnieździła w ziemi więc w sumie było nawet całkiem wygodnie. Nie musiał brać czynnego udziału, klon powinien wystarczyć przynajmniej do tego, co właśnie próbowali zrobić. Dziewczę jednak cóż... nie do końca chyba łapało o co tutaj chodziło. -Kaguya walczy zazwyczaj przy użyciu siły, nie ma w tym finezji, po prostu bezpośredni atak. Kości to dobra broń, nawet bardzo jeśli mam być szczery, tylko nie zawsze Ci wystarczy. Spróbuj jednak w inny sposób, a skoro Twoją słabą stroną jest wykorzystanie chakry to... używaj jej jak najczęściej się da. Potrafisz coś poza tym, co przed chwilą? - zapytał poważnie, w jego głosie nie było ani krzty drwiny, co należało w sumie do rzadkości. Kuroi lubi się przekomarzać, czasem nawet nabijać z ludzi, z którymi miał do czynienia, jednak to wziął sobie na poważnie. W sumie to nie miał pojęcia co ta dziewczyna potrafi prócz wyciągania kości ze swojego ciała. Skoro nie należała do głównego nurtu, może problem był taki, że nikt nie przekazał jej wiedzy? -Co jeśli ktoś zaatakowałby Cię z daleka i utrzymywał ten dystans? W sumie te wybuchy to nie jest zły pomysł! Nie wiem czy kontrolujesz ogień czy co tam masz w zanadrzu, ale użyj tego. Gdybym wiedział trochę więcej o Tobie byłoby dużo łatwiej czy coś... W każdym razie nawet do wyciągania tych kości używasz chakry. Spróbuj zrobić to samo tylko przy użyciu mniejszej ilości. Może to będzie Twój sposób? - szukał jakichś przykładów, by białogłowa mogła się czegoś złapać, ale nie było to za proste. Gdyby miał przed sobą Sabaku byłoby dużo łatwiej, bo na własnej skórze przetestował już wiele. W sumie igiełka pomogła jej się nieco rozkręcić, więc może kolejna i kolejna i jeszcze jedna... nie, w tym wypadku raczej wywoła to wilka z lasu, niżeli przyniesie coś dobrego. Skierował swój wzrok ku niebu. Było czyściutkie, prawie żadnej chmurki. By przypadkiem się nie przeziębić zajrzał do plecaka, poszperał trochę i założył sobie swoją ukochaną czerwoną czapkę mikołaja na łeb i tak siedział dalej wpatrując się w niebo.