Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Był w tej części po raz pierwszy bo do tej pory rzadko opuszczał wioskę. Chłopak przez dłuższą chwilę świdrował złotymi oczyma pytająco pobliskie gałęzie, po czym przeniósł ciężar uwagi ku koronie drzew. Miejsce wyglądało na opuszczone.
- Ciekawe... - Powiedział do siebie pod nosem wyciągając z kabury kunai, po czym wskoczył na najbliższe drzewo. Przeskakując z gałęzi na gałąź poznawał coraz lepiej zagajnik i drzewo za drzewem docierał coraz bliżej jego środka. Wreszcie po kilkunastu minutach znalazł się w jego centrum. Donośne do tej pory odgłosy lasu ucichły. U podnóża najwyższego drzewa dojrzał drapieżnika.
- Już pewnie dawno temu mnie zwęszył. - Powiedział do siebie pod nosem przyglądając się zza listowia ucztującej bestii. Trójkątny kształt pyska, rozmiar i gęsta sierść sugerowały wilka lub skarłowaciałego niedźwiedzia. A może to duch lasu po prostu zstąpił na ziemię by się pożywić? Kto wie.
Z braku lepszych zajęć przykucnął na gałęzi przyglądając się z wyraźnym zainteresowaniem zjawisku. Może dane mu było odkryć zagadkę tego miejsca?
- Ciekawe... - Powiedział do siebie pod nosem wyciągając z kabury kunai, po czym wskoczył na najbliższe drzewo. Przeskakując z gałęzi na gałąź poznawał coraz lepiej zagajnik i drzewo za drzewem docierał coraz bliżej jego środka. Wreszcie po kilkunastu minutach znalazł się w jego centrum. Donośne do tej pory odgłosy lasu ucichły. U podnóża najwyższego drzewa dojrzał drapieżnika.
- Już pewnie dawno temu mnie zwęszył. - Powiedział do siebie pod nosem przyglądając się zza listowia ucztującej bestii. Trójkątny kształt pyska, rozmiar i gęsta sierść sugerowały wilka lub skarłowaciałego niedźwiedzia. A może to duch lasu po prostu zstąpił na ziemię by się pożywić? Kto wie.
Z braku lepszych zajęć przykucnął na gałęzi przyglądając się z wyraźnym zainteresowaniem zjawisku. Może dane mu było odkryć zagadkę tego miejsca?
0 x
- Asaka
- Postać porzucona
- Posty: 1496
- Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
- Wiek postaci: 27
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
- Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5564
- Aktualna postać: Airan
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Sprzątanie zapuszczonego przez rok nieużytkowania domu chwilę jednak zajęło - bo jeden dzień, w dodatku niepełny, to nie było wystarczająco dużo czasu, żeby to wszystko doprowadzić do porządku. Tak, żeby się nie wstydzić przy oddawaniu mieszkania. Drugiego dnia Asaka trochę oprzątnęła w ogródku, żeby było względnie porządnie, poza tym zostało im jeszcze kilka pokoi. A potem dziewczyna zaciągnęła go do onsenu, żeby trochę się zrelaksowali po tej całej robocie. A teraz, na trzeci dzień po dostaniu się do Kotei, Asaka w końcu chciała pójść trochę potrenować. Wykorzystać jeszcze moment, że nie musieli płacić za nocleg - bo ten moment zbliżał się nieubłaganie. Asaka spędziła w Kotei kilka miesięcy, znała to miasto, tak samo jak okolice. Miała też swoje ulubione miejsce do treningów - i to tam zaprowadziła Sanadę, przypominając sobie swoje ostatnie dni w Sogen rok temu. To właśnie po jednym z takich treningów dziewczyna zmęczona wparowała do karczmy, w której od dłuższego czasu czarnowłosy modlił się nad kartą z daniami, nie potrafiąc się przyznać, że nie potrafi czytać. I to wtedy ją zaczepił, a ona przybrała jedną, ze swoich groźniejszych min…
Dziewczyna uśmiechała się przez całą drogę do bramy miasta i za nie, gdy w pewnym momencie skręciła w las i szła w doskonale znane sobie miejsce, nie zastanawiając się jakoś dłużej, czy zeszła z traktu w dobry miejscu, czy jednak nie. Przedarli się więc przez gęste krzaczory i trawska, chwilę tak szli, prowadzony przez bezbłędny zmysł orientacji Asaki (który już się zdarzało, że zawodził) - i w końcu dotarli na miejsce. Drzewa rozstąpiły się i weszli na niedużą polankę.
- Lubiłam tu przychodzić i trenować - powiedziała któryś już raz z kolei, ale niezbyt przejęła się tym, że się powtarza.
Stanęła więc na straju polany i rozejrzała się, kiwając głową, bo rozpoznawała znane jej cechy charakterystyczne tego miejsca. Niewiele się tu zmieniło. Może tylko trawa wyżej wyrosła - ale to nic.
Dziewczyna uśmiechała się przez całą drogę do bramy miasta i za nie, gdy w pewnym momencie skręciła w las i szła w doskonale znane sobie miejsce, nie zastanawiając się jakoś dłużej, czy zeszła z traktu w dobry miejscu, czy jednak nie. Przedarli się więc przez gęste krzaczory i trawska, chwilę tak szli, prowadzony przez bezbłędny zmysł orientacji Asaki (który już się zdarzało, że zawodził) - i w końcu dotarli na miejsce. Drzewa rozstąpiły się i weszli na niedużą polankę.
- Lubiłam tu przychodzić i trenować - powiedziała któryś już raz z kolei, ale niezbyt przejęła się tym, że się powtarza.
Stanęła więc na straju polany i rozejrzała się, kiwając głową, bo rozpoznawała znane jej cechy charakterystyczne tego miejsca. Niewiele się tu zmieniło. Może tylko trawa wyżej wyrosła - ale to nic.
Ukryty tekst
0 x
赤 · 水 · 晶

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Zagajnik nie był mu obcy. I miło było do niego wkroczyć po tych trzech dniach robót drogowych. Domowych. Nie ważne. Cudowna odmianą od kurzu był deszcz spadających liści. Zamieniasz deszcz na rynnę, z której spada ci na głowę. To też nie ważne. Przynajmniej liście nie lepiły się do ciała i nie próbowały dostać do każdego zakamarka ciała. Tak, tak, o tym miejscu, gdzie słońce nie sięga, też mówię. Dobre miejsce na trening. Na pewno lepsze od oplewionego na słowo honoru ogrodu. Nic nie miał Asace do zarzucenia, wykonała kawał świetnej roboty! Oboje się napracowali. Teraz naprawdę można było powiedzieć, że jest to DOM, a nie RUINA i co najważniejsze - zdanie go liderce nie będzie się wiązało z jakąkolwiek potwarzą. Stał się znowu czysty i schludny. Odżył. Ćwiczenie samo w sobie ot co. Trochę się przecież nalatali i namachali.
- Kojarzę to miejsce. - Nie jakoś szczególnie, nie przychodził tutaj, ale kręcił się po okolicach. Jemu również nie przeszkadzało jej powtarzanie się, nie odbierał tego jako nachalnego, namolnego czy jakkolwiek inaczej można by to było opisać. Było w porządku. Po prostu.
Wyszedł na środek tak, jak mu nakazała, zaplatając ręce na klatce piersiowej. Obrócił się w jej kierunku. Czekał. To był jej trening, a on tylko zamierzał postarać się zbyt… nie wiercić. Bo czasami różnie to wychodziło z jego odruchami. Taki był plan trzy dni temu i taki był w tym momencie, dopókii…
- Kojarzę to miejsce. - Nie jakoś szczególnie, nie przychodził tutaj, ale kręcił się po okolicach. Jemu również nie przeszkadzało jej powtarzanie się, nie odbierał tego jako nachalnego, namolnego czy jakkolwiek inaczej można by to było opisać. Było w porządku. Po prostu.
Wyszedł na środek tak, jak mu nakazała, zaplatając ręce na klatce piersiowej. Obrócił się w jej kierunku. Czekał. To był jej trening, a on tylko zamierzał postarać się zbyt… nie wiercić. Bo czasami różnie to wychodziło z jego odruchami. Taki był plan trzy dni temu i taki był w tym momencie, dopókii…
Ukryty tekst
0 x

• • •
Fine.
Let me be Your villain.
- Asaka
- Postać porzucona
- Posty: 1496
- Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
- Wiek postaci: 27
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
- Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5564
- Aktualna postać: Airan
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Ukryty tekst
0 x
赤 · 水 · 晶

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Ukryty tekst
0 x

• • •
Fine.
Let me be Your villain.
- Asaka
- Postać porzucona
- Posty: 1496
- Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
- Wiek postaci: 27
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
- Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5564
- Aktualna postać: Airan
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Ukryty tekst
0 x
赤 · 水 · 晶

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Ukryty tekst
0 x

• • •
Fine.
Let me be Your villain.
- Asaka
- Postać porzucona
- Posty: 1496
- Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
- Wiek postaci: 27
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
- Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5564
- Aktualna postać: Airan
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Ukryty tekst
0 x
赤 · 水 · 晶

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Przyjął ściereczkę, czy raczej bandaż, chętnie wymieniając ją z kunaiem, który zdążył się błyskawicznie ocieplić od trzymania go przy skórze. Skinął głową w podzięce, chowając broń z powrotem do kabury. Chłód przynosił ulgę obitej części ciała. Ból ulatniał się, jakby chłód go wysysał. Szkoda tylko, że nie zabierał go na stałe, a jedynie chwilowo odsuwał w czasie. Przynajmniej opuchlizna była mniejsza.
Kiedy już się rozsiadł to nie kwapił się do podnoszenia. Dobrze mu było w tym cieniu, kiedy Asaka skakała i dawała z siebie wszystko, a on tylko obserwował jej ruchy. Po przeżyciu małego wstrząśnienia mózgu jakoś inaczej się na świat patrzyło. Otwierały się nowe perspektywy, bo to, co miałeś pod czaszką i uważałeś za zwartą masę, stawało się grzechotką. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej będzie zabawka dla potomnych. Niby żarciki, niby heheszki, a był wewnętrznie dumny z Asaki. Naprawdę BARDZO dumny. Stąd jego przytulas. Stąd pochwała. Dlatego wpatrywał się w nią jak w... a nie. Tak czy siak wpatrywał się w nią jak obrazek. Dzisiaj miała wpatrywanko specjalne. W każdy ruch mięśnia, w skupienie na jej twarzy. Jak zabawnie marszczyła swoje brwi i jak wyginały się jej usteczka. Kto mógł myśleć, że jest "straszna"? Bardziej straszne były blizny na całej twarzy młodego Jun'ichiego. Straszne... aach. Wiele rzeczy było strasznych. Wielu ludzi było przerażających i wygląd nie zawsze miał z tym coś wspólnego. Wśród tych wszystkich ludzi - Asaka straszną nie było. Zdawał sobie jednak sprawę, że nie jest straszna tylko dla niego i dla tych, którym okazała swoją łagodną stronę.
Kiwnął głową zachęcająco, wpatrując się w nią uważnie, szeroko otworzonymi oczami, kiedy zobaczył, że sprawdza go... jego minę? Jego wrażenie? W każdym razie - spojrzała w jego kierunku. Nawet uniósł dłoń i pokazał jej kciuka do góry. Ładnie. Ładnie! Naprawdę cudownie! Nie miał pojęcia, że białowłosa w ciągu tego roku nabrała aż takiej siły! Oboje się rozwinęli, to było teraz tak bardzo widoczne! Historia rodziła się na jego oczach. Sama była zdumiona swoimi możliwościami - tak i nieco zdumiony, w ten pozytywny sposób, był on. Aczkolwiek... zdumienie jak zdumienie. Wierzył w nią od zawsze. Po prostu kiedy spoglądasz na takie rzeczy na własne oczy to wtapiasz się w eyegasm, coś, czego nie spodziewają się nawet ci najbardziej spodziewający się wszystkiego.
- Dobrze, że to klon tym razem. - Spoglądając na stan tego biednego, kryształowego tworu, można było odebrać różne wrażenia, co by się stało z ciałem człowieka. Żadne z nich nie wliczały się do przeżyć, które chciałby zapisać w swoim dzienniku zdarzeń. Wystarczyło się napatrzeć - wyobraźnia działała potem już sama.
Kiedy już się rozsiadł to nie kwapił się do podnoszenia. Dobrze mu było w tym cieniu, kiedy Asaka skakała i dawała z siebie wszystko, a on tylko obserwował jej ruchy. Po przeżyciu małego wstrząśnienia mózgu jakoś inaczej się na świat patrzyło. Otwierały się nowe perspektywy, bo to, co miałeś pod czaszką i uważałeś za zwartą masę, stawało się grzechotką. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej będzie zabawka dla potomnych. Niby żarciki, niby heheszki, a był wewnętrznie dumny z Asaki. Naprawdę BARDZO dumny. Stąd jego przytulas. Stąd pochwała. Dlatego wpatrywał się w nią jak w... a nie. Tak czy siak wpatrywał się w nią jak obrazek. Dzisiaj miała wpatrywanko specjalne. W każdy ruch mięśnia, w skupienie na jej twarzy. Jak zabawnie marszczyła swoje brwi i jak wyginały się jej usteczka. Kto mógł myśleć, że jest "straszna"? Bardziej straszne były blizny na całej twarzy młodego Jun'ichiego. Straszne... aach. Wiele rzeczy było strasznych. Wielu ludzi było przerażających i wygląd nie zawsze miał z tym coś wspólnego. Wśród tych wszystkich ludzi - Asaka straszną nie było. Zdawał sobie jednak sprawę, że nie jest straszna tylko dla niego i dla tych, którym okazała swoją łagodną stronę.
Kiwnął głową zachęcająco, wpatrując się w nią uważnie, szeroko otworzonymi oczami, kiedy zobaczył, że sprawdza go... jego minę? Jego wrażenie? W każdym razie - spojrzała w jego kierunku. Nawet uniósł dłoń i pokazał jej kciuka do góry. Ładnie. Ładnie! Naprawdę cudownie! Nie miał pojęcia, że białowłosa w ciągu tego roku nabrała aż takiej siły! Oboje się rozwinęli, to było teraz tak bardzo widoczne! Historia rodziła się na jego oczach. Sama była zdumiona swoimi możliwościami - tak i nieco zdumiony, w ten pozytywny sposób, był on. Aczkolwiek... zdumienie jak zdumienie. Wierzył w nią od zawsze. Po prostu kiedy spoglądasz na takie rzeczy na własne oczy to wtapiasz się w eyegasm, coś, czego nie spodziewają się nawet ci najbardziej spodziewający się wszystkiego.
- Dobrze, że to klon tym razem. - Spoglądając na stan tego biednego, kryształowego tworu, można było odebrać różne wrażenia, co by się stało z ciałem człowieka. Żadne z nich nie wliczały się do przeżyć, które chciałby zapisać w swoim dzienniku zdarzeń. Wystarczyło się napatrzeć - wyobraźnia działała potem już sama.
Ukryty tekst
- Wracajmy do domu. Zgłodniałem jak... tygrys. - Czy to powiedzonko miało w ogóle jakikolwiek sens? Chyba nie. Nie przeszkodziło to Shikiemu na to, żeby spojrzeć na swoją żonę z uśmiechem.
0 x

• • •
Fine.
Let me be Your villain.
- Asaka
- Postać porzucona
- Posty: 1496
- Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
- Wiek postaci: 27
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
- Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5564
- Aktualna postać: Airan
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Oj, dzisiaj może było zaczerwienione i opuchnięte, ale jutro, a najdalej pojutrze, pod podbródkiem Shikiego najpewniej wykwitnie dorodny, fioletowy siniak jako żywo przypominający przekwitniętą śliwkę. Teraz może i bolało widmem bólu i uderzenia, ale nazajutrz będzie bolało zupełnie inaczej. Tkliwość miejsca trudna będzie do pominięcia, zwarzywszy na to, gdzie i jak mocno Shikarui oberwał od Asaki. Ostrzegała. I on wiedział. Ale zawsze jest się mądrzejszym przed szkodą, czyż nie? Asaka nie żałowała, że mu przyłożyła. Fakt, bardzo jej pomogło to, że przećwiczyła ten skomplikowany ruch na żywym człowieku, a i Shikarui wiedział już z czym to się mogło wiązać, gdyby to była walka na serio, a nie trening. Dobrze, że na opuchliźnie się skończyło. Tym niemniej Asaka nie chciała podejmować dalszego ryzyka i kusić losu. Raz wystarczyło i na tym można zakończyć. Resztę cięgów oberwał za to jej klon, który nadal się trzymał, ale był już przy swojej granicy.
Aprobata fiołkowookiego nie była jej niezbędna, ale z pewnością była pokrzepiająca. Motywował ją do dalszej pracy i… chyba też wyglądał na zaskoczonego, jednak już nie aż tak mocno jak ona sama. Tak to już było – on mocno wierzył w nią, ona w niego; tam gdzie następowało ich wzajemne zdumienie, to drugie tylko uśmiechało się tajemniczo, bo gdzieś tam podskórnie, wiedziało, że tak będzie. Może nie tak dosłownie, bo tak, jak ona nie wiedziała czego jeszcze spodziewać się po Tsujiteganie czy suitonie, tak samo on nie wiedział co jeszcze miała w zanadrzu odnośnie Shotonu czy taijutsu właśnie.
Tak, dobrze, że to był tylko klon. Asaka zdecydowanie wolałaby tego nie robić na mężu. Ani w treningu, ani w sparingu. A zdecydowanie bardziej nie chciałaby widzieć, że ktoś robi to z Sanadą w trakcie faktycznej walki. Takiej na śmierć i życie. Mogłoby się to skończyć… Zdecydowanie różnie.
Nawet nie zauważyła, w którym momencie Shikarui rozpoczął swój własny trening. Zbyt była skupiona na swoim bieganiu, skakaniu, kopaniu, uderzaniu i tak dalej, by zarejestrować moment, w którym on zaczął swoje. W końcu jednak, gdy skończyła swoje i gdy stwierdziła oczywistość o zmęczeniu – zauważyła. To… też trochę ją zmotywowało do tego, by miast po prostu walnąć się na trawsko i jęczeć, że to ona już nie wstaje i tu zostaje, porozciągać się delikatnie. Będzie przynajmniej mniej cierpieć później. Ustawiła się więc tak, by cały czas mieć Tygrysa na widoku i lekko naciągała najpierw ręce, później nogi. Skłony też znalazły w tym miejsce – jak i inne ćwiczenia, mające na celu zrelaksowanie mięśni po… ogromnym wysiłku. A po tym faktycznie pacnęła się na trawę, leżąc na niej na wznak, gapiąc w niebo i nasłuchując tego, co robił Shiki. Zupełnie się na tym wszystkim nie znała.
- Nie mam siłyyyy iiiiśśćć – zawyła tylko w odpowiedzi jak rasowy gówniarz i tylko zamachała rękoma przed sobą, jakby dać znać, że należy ją podnieść (a później najlepiej nieść, wiadomo).
Wyglądała teraz jak taki żółwik wywrócony na swój domek, albo jak żuczek na plecach, nie mogący się odwrócić i stanąć na nóżki. Ale to było marudzenie dla samego marudzenia, bo zaraz, z cierpiętniczą miną, się podniosła, z ociąganiem, gotowa bardzo powoli wyprowadzić ich z polanki w zagajniku aż do miasta i do domu Shikiego.
- Ale ty gotujesz – burknęła jeszcze po drodze.
Gdyby to faktycznie Shikaui gotował, to dzisiaj oboje by głodowali.
[z/t z Shikaruiem]
Aprobata fiołkowookiego nie była jej niezbędna, ale z pewnością była pokrzepiająca. Motywował ją do dalszej pracy i… chyba też wyglądał na zaskoczonego, jednak już nie aż tak mocno jak ona sama. Tak to już było – on mocno wierzył w nią, ona w niego; tam gdzie następowało ich wzajemne zdumienie, to drugie tylko uśmiechało się tajemniczo, bo gdzieś tam podskórnie, wiedziało, że tak będzie. Może nie tak dosłownie, bo tak, jak ona nie wiedziała czego jeszcze spodziewać się po Tsujiteganie czy suitonie, tak samo on nie wiedział co jeszcze miała w zanadrzu odnośnie Shotonu czy taijutsu właśnie.
Tak, dobrze, że to był tylko klon. Asaka zdecydowanie wolałaby tego nie robić na mężu. Ani w treningu, ani w sparingu. A zdecydowanie bardziej nie chciałaby widzieć, że ktoś robi to z Sanadą w trakcie faktycznej walki. Takiej na śmierć i życie. Mogłoby się to skończyć… Zdecydowanie różnie.
Nawet nie zauważyła, w którym momencie Shikarui rozpoczął swój własny trening. Zbyt była skupiona na swoim bieganiu, skakaniu, kopaniu, uderzaniu i tak dalej, by zarejestrować moment, w którym on zaczął swoje. W końcu jednak, gdy skończyła swoje i gdy stwierdziła oczywistość o zmęczeniu – zauważyła. To… też trochę ją zmotywowało do tego, by miast po prostu walnąć się na trawsko i jęczeć, że to ona już nie wstaje i tu zostaje, porozciągać się delikatnie. Będzie przynajmniej mniej cierpieć później. Ustawiła się więc tak, by cały czas mieć Tygrysa na widoku i lekko naciągała najpierw ręce, później nogi. Skłony też znalazły w tym miejsce – jak i inne ćwiczenia, mające na celu zrelaksowanie mięśni po… ogromnym wysiłku. A po tym faktycznie pacnęła się na trawę, leżąc na niej na wznak, gapiąc w niebo i nasłuchując tego, co robił Shiki. Zupełnie się na tym wszystkim nie znała.
- Nie mam siłyyyy iiiiśśćć – zawyła tylko w odpowiedzi jak rasowy gówniarz i tylko zamachała rękoma przed sobą, jakby dać znać, że należy ją podnieść (a później najlepiej nieść, wiadomo).
Wyglądała teraz jak taki żółwik wywrócony na swój domek, albo jak żuczek na plecach, nie mogący się odwrócić i stanąć na nóżki. Ale to było marudzenie dla samego marudzenia, bo zaraz, z cierpiętniczą miną, się podniosła, z ociąganiem, gotowa bardzo powoli wyprowadzić ich z polanki w zagajniku aż do miasta i do domu Shikiego.
- Ale ty gotujesz – burknęła jeszcze po drodze.
Gdyby to faktycznie Shikaui gotował, to dzisiaj oboje by głodowali.
[z/t z Shikaruiem]
0 x
赤 · 水 · 晶

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post theme Noc w "zapomnianej" i jak podawały gminne wieści nawiedzonej gospodzie minęła naszemu bohaterowi bez specjalnych atrakcji, a trzeba jasno powiedzieć, że niebieskooki nieco na to liczył - będąc dzieckiem bardzo lubił słuchać opowieści o duchach i zjawach, których z dreszczykiem strachu szukał potem z kolegami po lasach. Te przebłyski dzieciństwa pozostawiały swoje refleksy nawet teraz, dorosłym mężczyzną będąc nie mógł nie skorzystać z okazji, by spotkać jakiegoś yurei bądź youkai. Z drugiej strony, brał pod uwagę, że za tymi opowieściami stoję ludzie, więc przyzwoitość kazał się rozejrzeć, czy aby jakaś banda nie napada na nieszczęśników udając duchy...
Z każdym kolejnym kilometrem, niebieskooki coraz bardziej zbliżał się do osady klanu Uchiha, która była jego celem. Z jednej strony to tam miał dostarczyć wzór zbroi zlecony przez mistrza Amatsurama, więc jego obowiązkiem było się tam skierować, z drugiej miał stale w pamięci zaproszenie Uchiha-hime, władającej siedmioma mieczami do wspólnego treningu. Kakita nie mógł nie skorzystać z tej okazji, ani jako dobrze wychowany samuraj, ani jako szermierz szukający okazji do polepszenia swoich umiejętności. Dla mijanych na szlaku ludzi pozostawał zupełnie anonimowy, tak więc wymieniał z nimi grzecznościowe skinienia kierując się w swoją stronę. Zastanawiał się, jak bardzo zmieniły się umiejętności kobiety od wielkiego turnieju. Z tego co pamiętał, Chise, czy też raczej, Uchiha-hime niezwykle mu zaimponowała gracją swych ruchów oraz ich precyzją. Zdecydowanie reprezentowała zupełnie inny styl walki niż ten, jaki miał okazję obserwować u swoich współbraci oraz w starciach z ninja. Nie wiedział, czy kobieta mierzyła się już kiedyś z samurajem, miał nadzieję, że nie i to nie dlatego, że obawiał się o swoją przewagę - tutaj powód był dużo mniej prozaiczny, a bardziej egoistyczny - chciał być dla niej równym "zaskoczeniem" co ona dla niego. Skoro ona chciała, jak zapamiętał, zaprezentować mu swoje techniki, wypadało, by i on coś wniósł do tego spotkania, a jeśli już o tym mowa... niebieskooki pamiętał, że dziewczynie towarzyszył jakiś mnich, tylko jak mu było i jakiemu zgromadzeniu służył? Tego samuraj już nie pamiętał...
Nieopodal wioski klanu Uchiha, Asagi natrafił na polankę, której ogólny stan podpowiadał jedno - oto miejsce treningów shinobi. Podniosło to ostrożność samuraja zdecydowanie w górę, świadomość, że ktoś może tu trenować i zostać przez niego zaskoczonym podpowiadała mu, że lepiej zachować czujność i otwarcie zaanonsować swoje przybycie, tak na wszelki wypadek - świadom jego obecności ninja raczej nie zdecyduje się w pierwszej kolejności na niego rzucić.
- Czy jest tutaj ktoś? Nazywam się Kakita Asagi, jestem szermierzem ze szkoły Taka. Nie szukam kłopotów. - zawołał niebieskooki, ale odpowiedziało mu jedynie echo, więc zdecydował się wejść na polankę, a następnie skierować w stronę jednego ze starczych drzew, przy którym sobie przysiadł w pozycji iai-goshi, dobrej by dobyć błyskawicznie miecz. Przez chwilę trwał w niej, po czym wysunął miecz zza pasa i przysiadł w pozycji lotosu, nieznacznie mrużąc oczy. Co prawda, od świtu nieco już minęło, ale nie miał dzisiaj jeszcze okazji medytować, a więc... Wraz ze zmrużeniem oczu, uwolnił swoje myśli, pozwalając im biec tam, gdzie chciały, a swój oddech wyraźnie dzielił na wdech i blisko dwa razy dłuższy wydech. Pierw pomyślał o wilgotnej, jeszcze młodej trawie, chwilę później o tym, że jest niedaleko celu, a później mimowolnie o Hyuuga Setsunie. Niebieskooki zmarszczył brwi. Nie chciał pozwolić, by obraz kobiety przylepił się do jego umysłu, ale im intensywniej o tym myślał, tym było to trudniejsze, więc sięgnął niespiesznie po miecz. Znał doskonale długość swojego ostrza, które obnażył niespiesznie i nie otwierając oczu przepuścił przez nie chakrę. Klinga
rozbłysła niebieskim blaskiem żarząc się niczym pochodnia...
Ukryty tekst
<ZT>
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Ame zdecydował się porzucić misję. Nie potrzebował aż tyle pieniędzy. Nie chciało mu się uganiać za bandytami. Nie jego cyrk i nie jego małpy. Wolał odpocząć i zjeść rybkę kupioną po drodze. Posiedzieć na łonie natury. Patrzeć jak ptaszki śpiewają. Słuchać chodzących biedroneczek. Czuć powiew natury i smakować dotyku przechodzących jeleni. Oparty o drzewo mógł spokojnie kontemplować otaczający go świat. Sprawdzać czy wszystko w nim jest hiphopowe. Miał odłożone trochę grosza, więc jedynym problemem jaki mógł go spotkać to właśnie jakby ktoś mu ten grosz ukradł, ale póki co to Ame częściej zabiera krowę, to znaczy że jest dobrze. Czy z punktu widzenia bezkresnego wszechświata postępował dobrze? To chyba nie jest tak, że dobrze albo nie dobrze. W najgorszym wypadku średnio, czyli super. Właśnie takie myśli przeróżne go nawiedzały, gdy on sam sobie odpoczywał po prostu.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Podróż mijała bez problemowo. Jednak same jej warunki pozostawały wiele do życzenia, kto mógł się spodziewać, ze podróżowanie nocą po pustyni może nieść smutne konsekwencje? Zapewne nie osoba, będąca tam pierwszy raz i raczej nie chcąca tam zbyt szybko wracać. Teraz jednak miał przed sobą cel, prowincje do której chciał dotrzeć i coś w niej osiągnąć. Coś dobrego dla ogółu, a nie tylko jego. Dlatego zamiast skierować się prosto do miasta by szukać jakiejś roboty jak każdy zdrowo myślący człowiek, skierował się gdzieś w lasy zapominając o dość krzywej drodze stworzonej przez ludzi w celu łatwej nawigacji od jednego punktu do drugiego.
Miejsce, do którego udało mu się dotrzeć, nie wyróżniało się specjalnie na tle innych jakie uda mu się odwiedzić, kolejne drzewa i kolejna polana. Jak wszędzie. Czy w każdej prowincji znajduje się przynajmniej kilka takich miejsc? Zapewne tak jest, ludzie przecież lubią spędzać czas na łonie natury. Właśnie tak, to był wyśmienity pomysł by delektować się czasem wolnym w takim otoczeniu. Właśnie dlatego nie był tutaj samemu, przedzierając się przez zarośla co jakiś czas zahaczając o nie łańcuchem i klnąc przy tym jak młody szewc, jednooki dotarł na polanę gdzie siedział niebiesko włosy młodzieniec, ich kolory włosów były do siebie lekko zbliżone, w końcu jeden miał fioletowe, a drugi niebieskie. Więc czemu by nie zagadać? W końcu podobne kolory włosów jakoś się dogadają między sobą.
Tylko jak poprawnie zacząć taką rozmowę? Przecież nie można powiedzieć, po prostu "cześć, jestem Grześ". Tutaj trzeba wymyślić coś bardziej kreatywnego i przebiegłego.
- Przyjemna pora roku i dnia by spędzać czas w takim miejscu. Nie uważasz? - powiedział, powoli podchodząc do swego rozmówcy w poetycki sposób, mając wzrok zwrócony ku niebu, przez co dość szybko się potknął o własny łańcuch prawie wyjebał się na głupi ryj.
- Jestem Akashi. Chciałbyś się może ze mną napić? - zapytał się, będąc już o wiele bliżej. Stojąc także na pewnym gruncie, bez ryzyka upadku. Sięgając do swojego pasa by odwiązać od niego butelkę z alkoholem. Fakt, przy piciu rozmawia się znacznie łatwiej, szkoda że stężenie tej substancji może być szkodliwe dla osób mniej wprawnych w piciu. Jednak raczej niebiesko włosy podoła wyciągniętej w jego stronę dłoni z butelką w geście powitania. Przecież nieładnie odrzucać tak przyjemne intencje innych i nieznanych jeszcze osób, gdy one chcą się z Tobą poznać.
Miejsce, do którego udało mu się dotrzeć, nie wyróżniało się specjalnie na tle innych jakie uda mu się odwiedzić, kolejne drzewa i kolejna polana. Jak wszędzie. Czy w każdej prowincji znajduje się przynajmniej kilka takich miejsc? Zapewne tak jest, ludzie przecież lubią spędzać czas na łonie natury. Właśnie tak, to był wyśmienity pomysł by delektować się czasem wolnym w takim otoczeniu. Właśnie dlatego nie był tutaj samemu, przedzierając się przez zarośla co jakiś czas zahaczając o nie łańcuchem i klnąc przy tym jak młody szewc, jednooki dotarł na polanę gdzie siedział niebiesko włosy młodzieniec, ich kolory włosów były do siebie lekko zbliżone, w końcu jeden miał fioletowe, a drugi niebieskie. Więc czemu by nie zagadać? W końcu podobne kolory włosów jakoś się dogadają między sobą.
Tylko jak poprawnie zacząć taką rozmowę? Przecież nie można powiedzieć, po prostu "cześć, jestem Grześ". Tutaj trzeba wymyślić coś bardziej kreatywnego i przebiegłego.
- Przyjemna pora roku i dnia by spędzać czas w takim miejscu. Nie uważasz? - powiedział, powoli podchodząc do swego rozmówcy w poetycki sposób, mając wzrok zwrócony ku niebu, przez co dość szybko się potknął o własny łańcuch prawie wyjebał się na głupi ryj.
- Jestem Akashi. Chciałbyś się może ze mną napić? - zapytał się, będąc już o wiele bliżej. Stojąc także na pewnym gruncie, bez ryzyka upadku. Sięgając do swojego pasa by odwiązać od niego butelkę z alkoholem. Fakt, przy piciu rozmawia się znacznie łatwiej, szkoda że stężenie tej substancji może być szkodliwe dla osób mniej wprawnych w piciu. Jednak raczej niebiesko włosy podoła wyciągniętej w jego stronę dłoni z butelką w geście powitania. Przecież nieładnie odrzucać tak przyjemne intencje innych i nieznanych jeszcze osób, gdy one chcą się z Tobą poznać.
Ukryty tekst
0 x

- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
Leżenie na polanie też mijało Ame bez problemowo. Warunki nie pozostawiały wiele do życzenia. Indianie mieli racje. Natura, polowania, ogniska i kobiety. Przynajmniej w krótkofalowej perspektywie, bo życie zgodne z naturą polega na pogodzeniu się ze wszystkimi kierującymi nią mechanizmami, także tymi człowiekowi jakkolwiek uzdolnionemu utrudniające życie. Naturalna selekcja i takie tam. No i Hozuki nie korzystał w pełni z dobrodziejstw tej natury bo brakowało polowania, ogniska i kobiet, ale wszystko da się nadrobić. Póki co niebieskowłosy miał czas a jak ma czas to wiadomo, że sobie siedzi i po prostu myśli. Gorzej jak nie ma czasu to wtedy po prostu sobie siedzi. Tak czy siak nic nie wskazywało na to, że ktokolwiek będzie chciał mu w tym przeszkodzić.
I tu się mylił, bowiem gdy tak sobie leżał to gdzieś na przeciwko słyszał trzaski gałęzi pomieszane z dźwiękiem łańcuchów, które wloką się po ziemi albo zaczepiają o inne przeszkody. Trochę jak z taniego horroru i gdyby właśnie siedział w opuszczonym budynku, spodziewał się ataku to uznałby, że przeciwnik sprowadził na niego siły nieczyste. Na pewno nie był to nikt dobry, gdyż w te efekty specjalne wmieszane były liczne przekleństwa. Chłopak obserwował jakie zło wypełznie z leśnej gęstwiny. Co mógł innego zrobić? Zawsze mógł uciec, ale jeżeli to jakiś demon z piekła albo innego nieprzyjemnego miejsca to jego ucieczka i tak na nic się nie zda. Jeżeli już to zamierzał spojrzeć śmierci prosto w oczy.
Ostatecznie okazało się, że z buszu wyłonił się chłopak w zbliżonym wieku z fioletową czupryną na głowie. Całkiem nieźle, to chyba rzadki kolor włosów. Prawie taki sam jak u niego, zarówno kolorystycznie jak i pod względem częstotliwości występowania. Ame nawet przestał trzymać dłoń na kieszeni, w których trzymał noże. Nie to, że spodziewał się, iż pomogą mu w walce z bytami ponad naturalnymi, które tłuką się po lasach łańcuchami, ale to zawsze coś. Gdyby był wikingiem to przynajmniej trafiłby do Walhalli. Ich spojrzenia spotkały się. Przybysz wydawał się chcieć nawiązać jakiś kontakt. Pewnie myślał jak tu jakoś zagadać żeby fajnie było.
- Jeszcze jak. - odpowiedział Hozuki, gdy młodzieniec zdecydował się przebiegle zacząć rozmowę od pogody. Ame zauważył, że ten patrzy w niebo, więc też się spojrzał na wszelki wypadek jakby za obcym włóczył się jakiś rząd dusz. Nic takiego nie zauważył, więc przestał się tak bardzo przejmować i prawie zapomniał, że jeszcze przed chwilą myślał, że to duchy szwendają się po lesie. Przez to, że Rekin patrzył w niebo, nie zauważył potknięcia przybysza.
- Modlitwy i trunku nie odmawiam. - rzucił przewrotnie. Nie odmawiał modlitwy i pewnie dlatego bał się potępieńców przechadzających się lasami. No przynajmniej przez chwilę. Niebieskowłosy nie wahał się i pewnie sięgnął po trunek. Nie wiedział jakimi obyczajami kieruję się jeszcze obcy mu człowiek, ale na wszelki wypadek wstrzymał się przed wychyleniem wszystkiego na strzała, gdyż czekał na jakiś toast i nie chciał jednocześnie wyjść na chama i prostaka.
- Za co pijemy? - rzucił, gdyż jak było wspomniane, czekał na jakiś toast.
I tu się mylił, bowiem gdy tak sobie leżał to gdzieś na przeciwko słyszał trzaski gałęzi pomieszane z dźwiękiem łańcuchów, które wloką się po ziemi albo zaczepiają o inne przeszkody. Trochę jak z taniego horroru i gdyby właśnie siedział w opuszczonym budynku, spodziewał się ataku to uznałby, że przeciwnik sprowadził na niego siły nieczyste. Na pewno nie był to nikt dobry, gdyż w te efekty specjalne wmieszane były liczne przekleństwa. Chłopak obserwował jakie zło wypełznie z leśnej gęstwiny. Co mógł innego zrobić? Zawsze mógł uciec, ale jeżeli to jakiś demon z piekła albo innego nieprzyjemnego miejsca to jego ucieczka i tak na nic się nie zda. Jeżeli już to zamierzał spojrzeć śmierci prosto w oczy.
Ostatecznie okazało się, że z buszu wyłonił się chłopak w zbliżonym wieku z fioletową czupryną na głowie. Całkiem nieźle, to chyba rzadki kolor włosów. Prawie taki sam jak u niego, zarówno kolorystycznie jak i pod względem częstotliwości występowania. Ame nawet przestał trzymać dłoń na kieszeni, w których trzymał noże. Nie to, że spodziewał się, iż pomogą mu w walce z bytami ponad naturalnymi, które tłuką się po lasach łańcuchami, ale to zawsze coś. Gdyby był wikingiem to przynajmniej trafiłby do Walhalli. Ich spojrzenia spotkały się. Przybysz wydawał się chcieć nawiązać jakiś kontakt. Pewnie myślał jak tu jakoś zagadać żeby fajnie było.
- Jeszcze jak. - odpowiedział Hozuki, gdy młodzieniec zdecydował się przebiegle zacząć rozmowę od pogody. Ame zauważył, że ten patrzy w niebo, więc też się spojrzał na wszelki wypadek jakby za obcym włóczył się jakiś rząd dusz. Nic takiego nie zauważył, więc przestał się tak bardzo przejmować i prawie zapomniał, że jeszcze przed chwilą myślał, że to duchy szwendają się po lesie. Przez to, że Rekin patrzył w niebo, nie zauważył potknięcia przybysza.
- Modlitwy i trunku nie odmawiam. - rzucił przewrotnie. Nie odmawiał modlitwy i pewnie dlatego bał się potępieńców przechadzających się lasami. No przynajmniej przez chwilę. Niebieskowłosy nie wahał się i pewnie sięgnął po trunek. Nie wiedział jakimi obyczajami kieruję się jeszcze obcy mu człowiek, ale na wszelki wypadek wstrzymał się przed wychyleniem wszystkiego na strzała, gdyż czekał na jakiś toast i nie chciał jednocześnie wyjść na chama i prostaka.
- Za co pijemy? - rzucił, gdyż jak było wspomniane, czekał na jakiś toast.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości