Czy zawsze musi spotykać go coś takiego? Każda pomoc, jaką zechce ofiarować, kończy się tragicznie. Każda! Aż myśli same wracają do ostatnich krwawych wydarzeń na trakcie tuż przed osadą czerwonookich, gdzie wymordowano niemal całą karawanę. Czy to jakieś złe fatum nad nim ciąży? Ktoś zaklął jego los? O ile to w ogóle możliwe. Czy może to on sam za każdym razem robi coś źle? Od śmierci rodziców na jego oczach nieustannie ktoś ginie...
Nie czas jednak na pogrążanie się w myślach. Dwoje niewinnych ludzi zginęło, nie wiadomo dlaczego i po co. Tajemnicę tą zna jedynie ich morderca. Mimo starań Kisho nie zdołał ich ocalić, ale nie pozwoli by ten, który dopuścił się rozlania krwi, mógł ot tak żyć sobie dalej, bez poniesienia jakiejkolwiek kary. Nie chciał go zabić. Śmierć nie była żadnym rozwiązaniem. Pomściłby jedynie dwójkę zakochanych, ale co dalej? No właśnie, nic. Niczego by to nie zmieniło. Poza tym, jak już wspomniano, tylko ten kuglarz znał powód morderstwa. Mógł być jedynie najemnikiem, narzędziem kierowanym przez kogoś innego, kogoś, kto naprawdę jest tutaj winny.
Należało schwytać go żywym i wydobyć cenne informacje. Tylko tak mógłby dociec prawdy. Najpierw jednak musiałby pokonać lalkarza, a to nie zapowiadało się wcale tak łatwo. Kisho pierwszy raz w życiu spotkał się z kimś o takich zdolnościach. Ba, właśnie przekonał się, jak nieprzewidywalni potrafią oni być. W końcu, kiedy myślał, że już na dobre unieszkodliwił kukłę i tym samym wygrał, ta niespodziewanie wystrzeliła z siebie dwa kunaie z notkami. W tej walce shinobi musiał uważać nieustannie i za każdym razem podejrzewać, iż nawet w obliczu zwycięstwa nad rywalem za lada moment może dojść do diametralnego odwrócenia sytuacji.
Całe szczęście, że aktualnie był niezauważalny i nic mu nie groziło. Co innego jednak tyczyło się klona. W jego kierunku gnał nietypowy, bo kwadratowy shuriken. Musiał za wszelką cenę go uniknąć. Gdyby dał się trafić, zapewne jakoś by to przeżył, ale jego część z pewnością zamieniałaby w skałę i rozkruszyła. To dałoby mordercy wystarczająco do zrozumienia, że walczy jedynie z klonem, a co za tym idzie, że prawdziwa osoba czai się gdzieś w okolicy. Do tego nie mógł dopuścić. Całe szczęście, iż klon Kisho miał chakrę i ewentualnie mógł ochronić sam siebie za pomocą Doton: Rokkusherutā. Mimo wszystko wolał, by uczynił zwyczajny unik, ale przy jego szybkości trudno było orzec, czy da sobie z tym radę.
Chłopak nie wiedział nawet, z kim walczy. Jasne poznał część jego zdolności, ale mógł być to jedynie ułamek tego, co potrafi. W takiej sytuacji najkorzystniej byłoby po prostu ukrywać się tak długo, jak to konieczne i jedynie wysługiwać się klonem by to na niego lalkarz marnował chakrę i pokazywał, na co go stać. Jeśli rzeczywiście okaże się zbyt silny, Kisho będzie musiał się wycofać, ewentualnie poświęcić klona by jego śmierć wyglądała naturalnie i najzwyczajniej za pomocą swych oczu śledzić mordercę z dystansu w poszukiwaniu jego lokum lub kryjówki. Później wystarczyłoby jedynie wezwać okoliczną straż do pomocy i go schwytać.
Ukryty tekst