Gorące źródła
Re: Gorące źródła
Co prawda może początek rozmowy nie był najlepszy, ale skoro moja zwierzyna nie uciekała to już jakiś sukces. Może nawet większy, niż jakiś. Pewny? Zdecydowanie lepiej. Samo spojrzenie nieznajomej w pełni rekompensowało mi poniesiony trud. Ze zdziwieniem zauważyłem, że jej włosy są tej samej barwy, co oczy. Rzadkie połączenie.
- Ładne imię, nie dane na wyrost. - skwitowałem. Skwitowałam? W każdym razie Kaori wyglądała jak Kaori, o ile ma to jakikolwiek sens dla kogoś poza mną. Często bywa tak, że rodzice nadają swoim dzieciom imiona w żadnym stopniu nie pasującym do tego, co później wyrasta z zasmarkanych bobasów. Nazwa pięknego kwiatu dla osoby zdolnej strzaskać lustro jednym spojrzeniem? "Łagodny" dla sadysty wyrywającego motylom skrzydełka i przypalającego mrówki? Ot, ironia losu. A wygląd dziewczyny, w moim mniemaniu, współgrał z imieniem. Ktoś miał tu dobre poczucie estetyki, albo to przypadek, huh. Czy szukałem towarzystwa? W jakim sensie? Do rozmowy? Isei. Do upojnego wieczoru? Eto... Chyba tylko lustro. A może chodziło jej o kogoś na całą wieczność? Dość przerażająca perspektywa, całe eony spędzone z jedną istotą... Jakie szczęście, że jestem śmiertelnikiem. - O ile ktoś okaże się tego wart... - czyjeś wrzaski przerwały moje słowa, zanim zdążyłem dokończyć.
Instynktownie spojrzałem w tamtym kierunku, z trudnością odciągając wzrok od siedzącej obok mnie piękności. Silna wola zawsze przydaje się w życiu shinobi. Z przykrością musiałem też stwierdzić, że nowy widok nie był w żadnym stopniu wart takiej uwagi, co Kaori. Ot, jakaś kobieta dostała ataku wysypki, ewentualnie jakaś zawistna sąsiadka poparzyła ją wrzątkiem. Prawdę mówiąc, miałem to gdzieś, równie dobrze mogłaby jej w tej chwili odpaść noga, a nie ruszyłbym się z miejsca. Choć mógłbym wykorzystać sytuację i skłonić dziewczę do wyjścia z wody, by móc zobaczyć ostatnie ukryte punkty kunoichi. Nie zrobiłem tego jednak, może dlatego, że wolałem miarkować sobie przyjemności, albo odezwały się we mnie te resztki moralności, które nie zginęły po wejściu do części dla kobiet. Ograniczyłem się do potencjalnego uniknięcia zagrożenia, nie mogłem wiedzieć, czy Kaori jest odporna na to, co "sparzyło" tamtą kobietę. - Lepiej wyjdźmy z wody, wolę nie skończyć jak ona. - po tych słowach wyszedłem z basenu, czy jak tam nazwać ten zbiorniki wodny. Może znajdzie się jakiejś miejsce siedzące, by w spokoju kontynuować rozmowę. Chyba, że srebrzystowłosa przejmie się losem tamtej kobiety. Swoją drogą, jednak wykorzystałem sytuację.
#henge w randomową-ale-nie-brzydką-kobietę nadal aktywne
- Ładne imię, nie dane na wyrost. - skwitowałem. Skwitowałam? W każdym razie Kaori wyglądała jak Kaori, o ile ma to jakikolwiek sens dla kogoś poza mną. Często bywa tak, że rodzice nadają swoim dzieciom imiona w żadnym stopniu nie pasującym do tego, co później wyrasta z zasmarkanych bobasów. Nazwa pięknego kwiatu dla osoby zdolnej strzaskać lustro jednym spojrzeniem? "Łagodny" dla sadysty wyrywającego motylom skrzydełka i przypalającego mrówki? Ot, ironia losu. A wygląd dziewczyny, w moim mniemaniu, współgrał z imieniem. Ktoś miał tu dobre poczucie estetyki, albo to przypadek, huh. Czy szukałem towarzystwa? W jakim sensie? Do rozmowy? Isei. Do upojnego wieczoru? Eto... Chyba tylko lustro. A może chodziło jej o kogoś na całą wieczność? Dość przerażająca perspektywa, całe eony spędzone z jedną istotą... Jakie szczęście, że jestem śmiertelnikiem. - O ile ktoś okaże się tego wart... - czyjeś wrzaski przerwały moje słowa, zanim zdążyłem dokończyć.
Instynktownie spojrzałem w tamtym kierunku, z trudnością odciągając wzrok od siedzącej obok mnie piękności. Silna wola zawsze przydaje się w życiu shinobi. Z przykrością musiałem też stwierdzić, że nowy widok nie był w żadnym stopniu wart takiej uwagi, co Kaori. Ot, jakaś kobieta dostała ataku wysypki, ewentualnie jakaś zawistna sąsiadka poparzyła ją wrzątkiem. Prawdę mówiąc, miałem to gdzieś, równie dobrze mogłaby jej w tej chwili odpaść noga, a nie ruszyłbym się z miejsca. Choć mógłbym wykorzystać sytuację i skłonić dziewczę do wyjścia z wody, by móc zobaczyć ostatnie ukryte punkty kunoichi. Nie zrobiłem tego jednak, może dlatego, że wolałem miarkować sobie przyjemności, albo odezwały się we mnie te resztki moralności, które nie zginęły po wejściu do części dla kobiet. Ograniczyłem się do potencjalnego uniknięcia zagrożenia, nie mogłem wiedzieć, czy Kaori jest odporna na to, co "sparzyło" tamtą kobietę. - Lepiej wyjdźmy z wody, wolę nie skończyć jak ona. - po tych słowach wyszedłem z basenu, czy jak tam nazwać ten zbiorniki wodny. Może znajdzie się jakiejś miejsce siedzące, by w spokoju kontynuować rozmowę. Chyba, że srebrzystowłosa przejmie się losem tamtej kobiety. Swoją drogą, jednak wykorzystałem sytuację.
#henge w randomową-ale-nie-brzydką-kobietę nadal aktywne
0 x
Re: Gorące źródła
Ładne imię, huh? Nie na wyrost? Dziewczyna musiała mieć skonsternowany wyraz twarzy, jako że jej towarzyszka nie odzywała się krótką chwilę. Kaori jednak ciągle czuła obecność tej osoby obok siebie, więc tamta nigdzie nie poszła. Czy Ritsu czekała na odpowiedź? Liczyła na bezcelową pogawędkę? Szukała przyjaciół? A może była lesbiją? Kunoichi skrzywiła się lekko. Takim powinni zakazać wchodzić do basenu z innymi nagimi kobietami. To niestosowne.
A jednak Hekate pogrążyła się w myślach na chwilę. Kaori czyli zapach. Nie jest to wybitnie głębokie znaczenie. Ot, zwykłe imię. Chyba, że nowa "koleżanka" zrobiła jakąś ukrytą aluzję? Kto wie jak to z tymi ludźmi jest? Białowłosa podniosła się z wody na tyle, by podnieść ramię ponad jej poziom, ale nadal była zanurzona od klatki piersiowej w dół. Subtelnie zbliżyła rękę do nosa, starając się wyglądać w miarę naturalnie. Zwykły niepozorny, niewinny ruch ręką w celu poprawienia długich, teraz już wilgotnych włosów, które układały się dosyć niesfornie, swoją drogą. Pociągnęła noskiem, tuż przy samej skórze. Hm.. Zapach jak zapach. Wzruszyła ramionami. Teraz jej skóra była mieszaniną specyficznej woni gorących źródeł, mydła waniliowego oraz szałwii... czy czegoś tam. To były mocne, dominujące zapachy, od których aż Kaori zakręciło się w głowie, ale raczej nie były nieprzyjemne. No, może ten zapach źródła trochę... ale da radę przywyknąć.
O ile ktoś okaże się wart?... Ah... Shitsu , Smitshu czy jak jej tam było chciała kogoś wartego uwagi? Pf, cóż za wyróżnienie!
Pfff... Ciche parsknięcie wyrwało się z ust Kaori, ale zanim zdążyła się zastanowić czy to było niegrzeczne zachowanie, do jej delikatnych uszów dotarł przyprawiający o dreszcze wrzask.
Co się dzieje? Spytała koleżanki, dość mocno zaniepokojona. Nie czekając nawet na odpowiedź Ritsu, kunoichi wyskoczyła na brzeg, kucając i trzymając się blisko podłogi, przyczajona jak kot szykujący się do ataku. Albo krwiożercza żaba. Co to było? Rekin? Niee, za ciepłe wody na to draństwo. Gwałciciel? Idealne warunki rozwoju dla takich gnid. Ale nie, to nie to. Trucizna? Być może. Kaori wolała zachować spokój, wśród tylu rozdygotanych panienek, przyda się osoba, która nie straci głowy. Szkoda, że wcześniej straciła wzrok, i i tak nie wie co się dzieje. Dziewczyna stanęła na nogi, ale wciąż z ugiętymi kolanami, starając się przybrać jak najbardziej stabilną pozycję w razie, gdyby ktoś chciał ją przewrócić, zbliżała się w stronę kobiecego krzyku.
Ty! Wskazała na najbliżej znajdującą się kobietę- nieważne jaką, i tak jej nie widziała. Wyczuwała tylko obecność ludzi, którzy nadal byli w pobliżu. - Zawołaj obsługę ! Miała pewny i chyba nawet ostry ton głosu. Może nawet za ostry, ale nie było czasu.
Proszę się uspokoić...! Zaraz się panią zajmiemy! Tym razem jej głos był łagodniejszy. Pierwsze i najważniejsze to uspokoić "pacjenta". Ta kobieta potrzebowała pomocy. Od osoby, która WIDZI co się dzieje. W takich chwilach jak ta, Kaori czuła się bardzo źle ze sobą. Co za farsa! Najpierw problem żeby w ogóle poradzić sobie z taką codzienną czynnością, jak wejście do gorących źródeł, a teraz to!
Ritsu... Mruknęła, ze spuszczoną głową, mając nadzieję, że koleżanka podążyła za nią choćby z czystej ciekawości.
Jak to wygląda?
A jednak Hekate pogrążyła się w myślach na chwilę. Kaori czyli zapach. Nie jest to wybitnie głębokie znaczenie. Ot, zwykłe imię. Chyba, że nowa "koleżanka" zrobiła jakąś ukrytą aluzję? Kto wie jak to z tymi ludźmi jest? Białowłosa podniosła się z wody na tyle, by podnieść ramię ponad jej poziom, ale nadal była zanurzona od klatki piersiowej w dół. Subtelnie zbliżyła rękę do nosa, starając się wyglądać w miarę naturalnie. Zwykły niepozorny, niewinny ruch ręką w celu poprawienia długich, teraz już wilgotnych włosów, które układały się dosyć niesfornie, swoją drogą. Pociągnęła noskiem, tuż przy samej skórze. Hm.. Zapach jak zapach. Wzruszyła ramionami. Teraz jej skóra była mieszaniną specyficznej woni gorących źródeł, mydła waniliowego oraz szałwii... czy czegoś tam. To były mocne, dominujące zapachy, od których aż Kaori zakręciło się w głowie, ale raczej nie były nieprzyjemne. No, może ten zapach źródła trochę... ale da radę przywyknąć.
O ile ktoś okaże się wart?... Ah... Shitsu , Smitshu czy jak jej tam było chciała kogoś wartego uwagi? Pf, cóż za wyróżnienie!
Pfff... Ciche parsknięcie wyrwało się z ust Kaori, ale zanim zdążyła się zastanowić czy to było niegrzeczne zachowanie, do jej delikatnych uszów dotarł przyprawiający o dreszcze wrzask.
Co się dzieje? Spytała koleżanki, dość mocno zaniepokojona. Nie czekając nawet na odpowiedź Ritsu, kunoichi wyskoczyła na brzeg, kucając i trzymając się blisko podłogi, przyczajona jak kot szykujący się do ataku. Albo krwiożercza żaba. Co to było? Rekin? Niee, za ciepłe wody na to draństwo. Gwałciciel? Idealne warunki rozwoju dla takich gnid. Ale nie, to nie to. Trucizna? Być może. Kaori wolała zachować spokój, wśród tylu rozdygotanych panienek, przyda się osoba, która nie straci głowy. Szkoda, że wcześniej straciła wzrok, i i tak nie wie co się dzieje. Dziewczyna stanęła na nogi, ale wciąż z ugiętymi kolanami, starając się przybrać jak najbardziej stabilną pozycję w razie, gdyby ktoś chciał ją przewrócić, zbliżała się w stronę kobiecego krzyku.
Ty! Wskazała na najbliżej znajdującą się kobietę- nieważne jaką, i tak jej nie widziała. Wyczuwała tylko obecność ludzi, którzy nadal byli w pobliżu. - Zawołaj obsługę ! Miała pewny i chyba nawet ostry ton głosu. Może nawet za ostry, ale nie było czasu.
Proszę się uspokoić...! Zaraz się panią zajmiemy! Tym razem jej głos był łagodniejszy. Pierwsze i najważniejsze to uspokoić "pacjenta". Ta kobieta potrzebowała pomocy. Od osoby, która WIDZI co się dzieje. W takich chwilach jak ta, Kaori czuła się bardzo źle ze sobą. Co za farsa! Najpierw problem żeby w ogóle poradzić sobie z taką codzienną czynnością, jak wejście do gorących źródeł, a teraz to!
Ritsu... Mruknęła, ze spuszczoną głową, mając nadzieję, że koleżanka podążyła za nią choćby z czystej ciekawości.
Jak to wygląda?
0 x
Re: Gorące źródła
Nie zawsze chodzi o znaczenie. Czasem, choć znacznie rzadziej, znaczenie ma forma, w którą opakowano ów sens. Imię Kaori było proste, ale nie prostackie. Estetyczne, neutralne i zarazem znaczące. (A gdybym tylko wiedział o jej sekrecie, wszystko nabrałoby jeszcze większego sensu. Jeden zmysł wykluczony, inne wzmocnione, dominujące, zapach odgrywał więc w jej życiu sporą rolę.) I tak imię Oczywiście, wystarczyło odrobinę dobrej woli, by sprofanować wizję, wyśmiać tak wątpliwe tezy i interpretacje. Ale nie dbałem o to. Liczyła się obecność, rozmowa, trwanie. Tu i teraz.
Zachowanie piękności szybko przypomniało mi, że jest ona kunoichi, być może silniejsza ode mnie. Tylko czy wtedy dałaby się nabrać dla tak dziecinnej techniki, jaką było zwykłe henge? Wątpię. Albo wiedziała o wszystkim i dla własnej przyjemności igrała ze mną? To było już bardziej prawdopodobne... Ale i przerażające w kwestii dalszej znajomości, na którą miałem nadzieję. Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć, a ta już stała nade mną, ostrożna jak kot, który wyczuł zagrożenie. A potem przeszła z biernego wyczekiwania do działania, kierując jakąś przestraszoną dziewczyną. Instynkt przywódcy? Zimna krew w obliczu potencjalnego zagrożenia? Ostrożność zachowana nawet w tak spokojnym miejscu? Kaori prezentowała całkiem niezły zestaw cech. Przydatnych cech. Nie ociągając się, ruszyłem za nią. Nie czułem wstydu dla swojej nagości, w końcu to tylko iluzja. A widok prawdziwego mnie w tym miejscu i tak nie zdołałby pogorszyć sprawy, huh. Ostrożnie dołączyłem do Kaori, stając po jej prawej. Po drodze starałem się nie zaliczyć żadnej wpadki, poślizgu ani zderzenia z jakąś roztrzęsioną użytkowniczką gorących źródeł.
- Eto... Mocno zaczerwieniona skóra klatki piersiowej i pewnie też inne miejsca. Jesteś medykiem, Kaori-chan? - raczej nie pytała mnie (czy tam żeńskiej wersji mnie) o stan pechowej kobiety tylko dlatego, że mogła to zrobić. Przecież na pierwszy rzut oka widać było, jak zareagowało ciało nieznajomej na nowy specyfik, wiec po co niby miałem to... Eeeem... Wada wzroku i brak szkieł w gorących źródłach, bo w tej parze i tak by się nie przydały? Zresztą, w tej chwili nie było to tak ważnym problemem, nie w porównaniu do przedstawienia odbywającego się na naszych oczach. Albo tylko moich, jeśli podejrzenia okażą się słuszne. Ciekawe też, czy srebrzystowłosa naprawdę potrafi leczyć, bo ktoś o takich umiejętnościach z pewnością by się tu przydał. Chyba, że ktoś z obsługi miał już doświadczenie, jak radzić sobie w takich przypadkach. Tyle, że w tym świecie pełnym tajemnic i skrywanych uczuć można liczyć tylko na siebie, a ja najchętniej skorzystałbym z maści klanu Hyuuga. Wystarczyłoby rozprowadzić niewielką ilość i po problemie... Tyle, że nie miałem go przy sobie. W ubraniach w szatni też zresztą nie. I tyle z mitu ninjy zawsze przygotowanego na wszystko. Chociaż z drugiej strony, nawet gdybym posiadał przy sobie ów cudny medykament, czy ośmieliłbym się marnować go na nieznaną mi osobę? Pewnie tak, choć ryzyko, że nic by to nie dało było całkiem spore. A co w tym zamieszaniu zrobi Kaori? Mogłem jedynie obserwować, jednak im dłużej patrzyłem... Eto... Forma wygrała z treścią, zajmując całą uwagę, bardzo zadowolona z siebie. A ja byłem bardzo zadowolony z niej, szkoda tylko, że wszystko to zdobyłem podstępem, huh.
Henge nadal aktywne, głos naśladujący kobietę tyż, henge mi to w pewnym stopniu ułatwia ~
Zachowanie piękności szybko przypomniało mi, że jest ona kunoichi, być może silniejsza ode mnie. Tylko czy wtedy dałaby się nabrać dla tak dziecinnej techniki, jaką było zwykłe henge? Wątpię. Albo wiedziała o wszystkim i dla własnej przyjemności igrała ze mną? To było już bardziej prawdopodobne... Ale i przerażające w kwestii dalszej znajomości, na którą miałem nadzieję. Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć, a ta już stała nade mną, ostrożna jak kot, który wyczuł zagrożenie. A potem przeszła z biernego wyczekiwania do działania, kierując jakąś przestraszoną dziewczyną. Instynkt przywódcy? Zimna krew w obliczu potencjalnego zagrożenia? Ostrożność zachowana nawet w tak spokojnym miejscu? Kaori prezentowała całkiem niezły zestaw cech. Przydatnych cech. Nie ociągając się, ruszyłem za nią. Nie czułem wstydu dla swojej nagości, w końcu to tylko iluzja. A widok prawdziwego mnie w tym miejscu i tak nie zdołałby pogorszyć sprawy, huh. Ostrożnie dołączyłem do Kaori, stając po jej prawej. Po drodze starałem się nie zaliczyć żadnej wpadki, poślizgu ani zderzenia z jakąś roztrzęsioną użytkowniczką gorących źródeł.
- Eto... Mocno zaczerwieniona skóra klatki piersiowej i pewnie też inne miejsca. Jesteś medykiem, Kaori-chan? - raczej nie pytała mnie (czy tam żeńskiej wersji mnie) o stan pechowej kobiety tylko dlatego, że mogła to zrobić. Przecież na pierwszy rzut oka widać było, jak zareagowało ciało nieznajomej na nowy specyfik, wiec po co niby miałem to... Eeeem... Wada wzroku i brak szkieł w gorących źródłach, bo w tej parze i tak by się nie przydały? Zresztą, w tej chwili nie było to tak ważnym problemem, nie w porównaniu do przedstawienia odbywającego się na naszych oczach. Albo tylko moich, jeśli podejrzenia okażą się słuszne. Ciekawe też, czy srebrzystowłosa naprawdę potrafi leczyć, bo ktoś o takich umiejętnościach z pewnością by się tu przydał. Chyba, że ktoś z obsługi miał już doświadczenie, jak radzić sobie w takich przypadkach. Tyle, że w tym świecie pełnym tajemnic i skrywanych uczuć można liczyć tylko na siebie, a ja najchętniej skorzystałbym z maści klanu Hyuuga. Wystarczyłoby rozprowadzić niewielką ilość i po problemie... Tyle, że nie miałem go przy sobie. W ubraniach w szatni też zresztą nie. I tyle z mitu ninjy zawsze przygotowanego na wszystko. Chociaż z drugiej strony, nawet gdybym posiadał przy sobie ów cudny medykament, czy ośmieliłbym się marnować go na nieznaną mi osobę? Pewnie tak, choć ryzyko, że nic by to nie dało było całkiem spore. A co w tym zamieszaniu zrobi Kaori? Mogłem jedynie obserwować, jednak im dłużej patrzyłem... Eto... Forma wygrała z treścią, zajmując całą uwagę, bardzo zadowolona z siebie. A ja byłem bardzo zadowolony z niej, szkoda tylko, że wszystko to zdobyłem podstępem, huh.
Henge nadal aktywne, głos naśladujący kobietę tyż, henge mi to w pewnym stopniu ułatwia ~
0 x
Re: Gorące źródła
Kaori miała sporo szczęścia, że udało jej się nie wpaść na żadną z roztrzęsionych kobiet. W pierwszej chwili przecież nawet nie była w stanie określić, czy dziewczyny wyszły z wody, czy dalej siedzą w basenie i panikują! Jednakże bez kolizji dotarła do poszkodowanej, wydając pewnym głosem komendę, która ku jej zdziwieniu została wysłuchana. Hm, dziwne. Myślałam, że nie mam zdolności przywódczych. Wzruszyła ramionami, co mogło dość dziwnie wyglądać z boku patrząc. Kaori jednak często gadała w myślach do siebie, i nie zawsze zdając sobie z tego sprawę, również bogato gestykulowała. Czasem niewspółmiernie do sytuacji, ponieważ nigdy nie była w stanie obserwować reakcji innych ludzi. Tak więc reagowała "na ślepo".
Roztrzęsiona dziewczyna, która przed chwilą tak krzyczała, teraz leżała skulona na brzegu. Cierpiała, owszem, ale Kaori była pełna podziwu dla niej, że już się nie trzepała. Z westchnieniem ulgi, srebrnowłosa zauważyła, że Ritsu poszła za nią. To dobrze, bo każda dodatkowa para sprawnych oczu jest mile widziana. Nowopoznana jednak jakimś cudem nadal zdawała się nie zauważać upośledzenia kunoichi. A może tylko udawała? Kaori-chan? Nie wiedziałam, że już jesteśmy przyjaciółkami... Zmarszczyła śmiesznie nosek, wyraźnie zmieszana. Do tej pory tylko jej starszy brat mówił do niej "chan"! Dziewczyna, którą znała raptem dwadzieścia minut, a na pewno nie więcej, dość szybko się spoufalała. Ale może taka teraz moda? Kto wie?
Nie jestem medykiem, Shitsu....chan. Odburknęła trochę ostrzej, niż początkowo zamierzała, z lekkim zawahaniem na końcu zdania. Po prostu chciałam udzielić pierwszej pomocy, bo widać nikt inny nie... nie był w stanie. Dodała już zdecydowanie łagodniejszym tonem, z delikatnym przepraszającym uśmiechem. Znów się zwróciła do poszkodowanej. Maść i zaczerwienienie? To brzmi jak paskudne uczulenie. W tej sytuacji jedyne co mogę dla Pani zrobić, to wezwać pomoc i polecić wizytę u lekarza. Powiedziała przepraszającym tonem. Prawda była taka, że nie mogła pomóc dziewczynie. No bo jak?
Z tego co wiem, można złagodzić trochę uczucie pieczenia przez dołożenie czegoś zimnego do podrażnień. Shitsu-chan, widzisz coś takiego pod ręką? Metal czy coś? Nawet ręce Kaori były rozgrzane od gorącej wody, więc nie mogła ich użyczyć do ochłodzenia ran.
Da pani radę wstać z moją pomocą? Powinnyśmy iść do szatni. Tam mam coś zimnego.
Roztrzęsiona dziewczyna, która przed chwilą tak krzyczała, teraz leżała skulona na brzegu. Cierpiała, owszem, ale Kaori była pełna podziwu dla niej, że już się nie trzepała. Z westchnieniem ulgi, srebrnowłosa zauważyła, że Ritsu poszła za nią. To dobrze, bo każda dodatkowa para sprawnych oczu jest mile widziana. Nowopoznana jednak jakimś cudem nadal zdawała się nie zauważać upośledzenia kunoichi. A może tylko udawała? Kaori-chan? Nie wiedziałam, że już jesteśmy przyjaciółkami... Zmarszczyła śmiesznie nosek, wyraźnie zmieszana. Do tej pory tylko jej starszy brat mówił do niej "chan"! Dziewczyna, którą znała raptem dwadzieścia minut, a na pewno nie więcej, dość szybko się spoufalała. Ale może taka teraz moda? Kto wie?
Nie jestem medykiem, Shitsu....chan. Odburknęła trochę ostrzej, niż początkowo zamierzała, z lekkim zawahaniem na końcu zdania. Po prostu chciałam udzielić pierwszej pomocy, bo widać nikt inny nie... nie był w stanie. Dodała już zdecydowanie łagodniejszym tonem, z delikatnym przepraszającym uśmiechem. Znów się zwróciła do poszkodowanej. Maść i zaczerwienienie? To brzmi jak paskudne uczulenie. W tej sytuacji jedyne co mogę dla Pani zrobić, to wezwać pomoc i polecić wizytę u lekarza. Powiedziała przepraszającym tonem. Prawda była taka, że nie mogła pomóc dziewczynie. No bo jak?
Z tego co wiem, można złagodzić trochę uczucie pieczenia przez dołożenie czegoś zimnego do podrażnień. Shitsu-chan, widzisz coś takiego pod ręką? Metal czy coś? Nawet ręce Kaori były rozgrzane od gorącej wody, więc nie mogła ich użyczyć do ochłodzenia ran.
Da pani radę wstać z moją pomocą? Powinnyśmy iść do szatni. Tam mam coś zimnego.
0 x
Re: Gorące źródła
Sytuacja stawała się coraz bardziej ciekawa. Kobieta nie dość, że nie sprawdziła wcześniej tajemniczego kremu, to jakby nic postanowiła pójść sobie do gorących źródeł. Ot, skutki jakże przemyślanej decyzji. Nie mnie było jednak oceniać, czy alergiczka zasłużyła sobie na taki los. Dlatego też nadal podziwiałem pełne naturalnego piękna kształty Kaori, olewając całą sprawę przez dłuższy czas, dopóki w grę nie weszła maślanka, przedmiot potężny, obdarzony boską wręcz mocą leczenia. Przynajmniej na nią nie mogła mieć uczulenia, ne? A i mojej krwi przyda się schłodzenie.
- Pomogę, która szafka? - oderwałem w końcu swój wzrok od, najpewniej, niewidomej piękności. Chciałem się w końcu do czegoś przydać, poczuć się potrzebny. A sądząc po dotychczasowym zachowaniu Kaori względem mnie, nie zrobiłem na niej najlepszego wrażenia. Może faktycznie lepiej poszłoby mi, gdybym porozmawiał z nią w swojej normalnej, prawdziwej formie? Miałem nadzieję, że wraz z odpowiedzią otrzymam też klucz do niej, inaczej do niczego mi się ta wiadomość nie przyda. Przeniesienie właścicielki byłoby znacznie trudniejsze, no i boleśniejsze. Nie powiedziałem tego na głos, uznając to za zbyt oczywiste. Najwyżej upomnę się o niego po chwili, albo, jeśli klucze są w recepcji, to udam się nawet tam. Bez ręcznika, a co! Niechaj się nacieszą inni mężczyźni w kolejce, nieświadomi tego, że jestem facetem. Kiedy już uda mi się dorwać świętego Graal alergiczki, czyli rzeczoną maślankę, wrócę z nią na miejsce tej niewątpliwej tragedii. Takie marnotrawstwo tak dobrych piersi, huh. Może wysiłki naszej dwójki pozwolą szybciej dojść im do siebie? Oby.
#bieda post, ale problemy z internetem duże
- Pomogę, która szafka? - oderwałem w końcu swój wzrok od, najpewniej, niewidomej piękności. Chciałem się w końcu do czegoś przydać, poczuć się potrzebny. A sądząc po dotychczasowym zachowaniu Kaori względem mnie, nie zrobiłem na niej najlepszego wrażenia. Może faktycznie lepiej poszłoby mi, gdybym porozmawiał z nią w swojej normalnej, prawdziwej formie? Miałem nadzieję, że wraz z odpowiedzią otrzymam też klucz do niej, inaczej do niczego mi się ta wiadomość nie przyda. Przeniesienie właścicielki byłoby znacznie trudniejsze, no i boleśniejsze. Nie powiedziałem tego na głos, uznając to za zbyt oczywiste. Najwyżej upomnę się o niego po chwili, albo, jeśli klucze są w recepcji, to udam się nawet tam. Bez ręcznika, a co! Niechaj się nacieszą inni mężczyźni w kolejce, nieświadomi tego, że jestem facetem. Kiedy już uda mi się dorwać świętego Graal alergiczki, czyli rzeczoną maślankę, wrócę z nią na miejsce tej niewątpliwej tragedii. Takie marnotrawstwo tak dobrych piersi, huh. Może wysiłki naszej dwójki pozwolą szybciej dojść im do siebie? Oby.
#bieda post, ale problemy z internetem duże
0 x
Re: Gorące źródła
Białowłosa czuła się niekoniecznie komfortowo dotykając nagiego i podrażnionego ciała nieznajomej. Z delikatnym, subtelnym i ledwie zauważalnym wyrazem dyskomfortu, kunoichi pomogła wstać poszkodowanej dziewczynie. Dobrze, że wszyscy już się uspokoili i nie zachowywali się jak spłoszone zwierzęta. To zdecydowanie ułatwiało załatwienie sprawy. Białowłosa stojąc na chwiejnych nogach podtrzymywała poszkodowaną, ale tutaj ku chwale Kami, Ritsu postanowiła wkroczyć do akcji i zaoferowała pomoc. Kaori z ulgą widoczną na twarzy, odstąpiła zaszczytu podtrzymywania i prowadzenia poszkodowanej. I Kami chwała, bo kto o zdrowych zmysłach dopuściłby do tego, by ślepiec był przewodnikiem?
Zostawiając kobietę z podrażnieniami z Ritsu, białowłosa szybko wróciła po swój ręcznik. Nie była wstydliwą cnotką, sama również nie miała nic przeciwko nagości, ale zasady dobrego wychowania głosiły "nie świeć tyłkiem kiedy nie musisz". Owszem, utaj były same kobiety, prawdopodobnie, ale kto wie co się dzieje w szatni? A może pomoc z recepcji przyjdzie w postaci przystojnego, lub (co gorzej) wcale nie, ratownika! Lepiej być wtedy przysłoniętym, mieszcząc się w wąskich skrajach przyzwoitości. Kaori owszem, była ślepa, ale całkiem nieźle sobie radziła mimo wszystko. Miała świetną orientacje w terenie i mogła z łatwością stwierdzić gdzie odłożyła swój ręcznik. Z głęboką nadzieją i rosnącą wiarą szybko poszła w kierunku tamtego miejsca, szukając swojej zguby. Niezależnie od tego, czy ręcznik się znalazł i dziewczyna mogła się nim okryć, czy też został porwany wcześniej przez tłum spanikowanych nagich kobiet, kunoichi dołącza do swoich dwóch koleżanek. Misja musi być ukończona.
-Hej, Shitsuuuuu-chaaaaan..... - Zawołała niewinnym głosikiem, nieco przedłużając samogłoski, jakby delektując się wypowiadanym słowem. Zwłaszcza końcówką, która z jakiegoś względu strasznie ją śmieszyła. Po pierwsze chciała zorientować się dokładniej gdzie konkretnie są dziewczyny, a po drugie... właściwie tylko po pierwsze. Niech Pani otworzy szafkę, wyciągniemy z niej maślankę. Serio. Kto u diabła nosi ze sobą maślankę? Kaori wzruszyła ramionami z cichym, kolejnym westchnieniem. Ci ludzie i ich dziwne zwyczaje... Może kobieta przeczuwała że coś takiego może się stać? Że może mieć uczulenie? Albo poparzenie? Albo po prostu była na zakupach... To bezsensu. Tak czy inaczej...
Shitsu-chan. Myślałam, że nazywasz się Ritsu? Spytała już bez nuty rozbawienia w głosie.
Zostawiając kobietę z podrażnieniami z Ritsu, białowłosa szybko wróciła po swój ręcznik. Nie była wstydliwą cnotką, sama również nie miała nic przeciwko nagości, ale zasady dobrego wychowania głosiły "nie świeć tyłkiem kiedy nie musisz". Owszem, utaj były same kobiety, prawdopodobnie, ale kto wie co się dzieje w szatni? A może pomoc z recepcji przyjdzie w postaci przystojnego, lub (co gorzej) wcale nie, ratownika! Lepiej być wtedy przysłoniętym, mieszcząc się w wąskich skrajach przyzwoitości. Kaori owszem, była ślepa, ale całkiem nieźle sobie radziła mimo wszystko. Miała świetną orientacje w terenie i mogła z łatwością stwierdzić gdzie odłożyła swój ręcznik. Z głęboką nadzieją i rosnącą wiarą szybko poszła w kierunku tamtego miejsca, szukając swojej zguby. Niezależnie od tego, czy ręcznik się znalazł i dziewczyna mogła się nim okryć, czy też został porwany wcześniej przez tłum spanikowanych nagich kobiet, kunoichi dołącza do swoich dwóch koleżanek. Misja musi być ukończona.
-Hej, Shitsuuuuu-chaaaaan..... - Zawołała niewinnym głosikiem, nieco przedłużając samogłoski, jakby delektując się wypowiadanym słowem. Zwłaszcza końcówką, która z jakiegoś względu strasznie ją śmieszyła. Po pierwsze chciała zorientować się dokładniej gdzie konkretnie są dziewczyny, a po drugie... właściwie tylko po pierwsze. Niech Pani otworzy szafkę, wyciągniemy z niej maślankę. Serio. Kto u diabła nosi ze sobą maślankę? Kaori wzruszyła ramionami z cichym, kolejnym westchnieniem. Ci ludzie i ich dziwne zwyczaje... Może kobieta przeczuwała że coś takiego może się stać? Że może mieć uczulenie? Albo poparzenie? Albo po prostu była na zakupach... To bezsensu. Tak czy inaczej...
Shitsu-chan. Myślałam, że nazywasz się Ritsu? Spytała już bez nuty rozbawienia w głosie.
0 x
Re: Gorące źródła
No, to by było na tyle. Mała przygoda Kaori, swoją drogą pierwsza prawdziwa i niemalże samodzielna, zakończyła się sukcesem. Naga, poparzona i dosyć dziwna w mniemaniu kunoichi, kobieta wylewała na siebie litry maślanki, łagodząc podrażnienia i wzbudzając tym niemałą sensację. Białowłosa w tym samym czasie stała niepewna co ze sobą zrobić, owinięta w sam ręcznik. Nie wiedziała czemu, ale miała przeczucie, że obecnie wszyscy się patrzą na poszkodowaną. Kaori nie miała pojęcia czemu nieznajoma zgarnia obecnie całą uwagę, ale pewnie ma to coś wspólnego z maślanką. Eh, ludzie... Przewróciła oczami, postanawiając cichcem się wycofać z całego tego zamieszania. Z pamięci więc trafiła do swojej szafki, raz czy dwa razy próbując trafić kluczem w zamek i wyjęła swoje normalne ubrania. Nigdy więcej gorących źródeł. Postanowienie to powtarzała w myślach jak mantrę, nieświadoma bogatej ekspresji uczuć na twarzy. Z bardzo podirytowaną miną, mocno zarumieniona na policzkach ubierała swoje zwykłe ciuszki. Zastanawiała się, czy wypada się pożegnać z Ritsu-chan, czy też obejdzie się bez tego. Niestety, w trakcie zamieszania gdzieś zgubiła nową koleżankę. Białowłosa postanowiła opuścić gorące źródła, bez zwracania niczyjej uwagi. Przemknęła szybko do recepcji, bardziej zmęczona po kuracji "relaksującej" i oddała kluczyk.
Nigdy więcej..
Nigdy więcej..
0 x
Re: Gorące źródła
Kolejna praca i kolejne pieniążki. Jednak w końcu trzeba trochę wyluzować. Nie można wiecznie pracować, bo organizm zwyczajnie nie da rady. Zwłaszcza jeśli się jest 16-letnią, piękną dziewczyną. W przyszłości pewnie czeka mnie wiele dzieci, które będę musiała urodzić swojemu ukochanemu. Nie dość, że urodzić, to jeszcze potem je wychować. A na to wszystko trzeba siły. Nie zostało mi dużo czasu, ale zamierzam nacieszyć się tą osadą ile tylko można. Tak, więc pragnąc zażyć przyjemności, udałam się do burde ... znaczy gorących źródeł. Nie byłam aż taka zboczona, by iść w takie miejsce jak dom publiczny, ale gorące źródła to było coś co mogło mi pomóc odzyskać siły. Wyleżę się, oczywiście jeśli będą darmowe. Całą kasę wydałam na ciuchy i ekwipunek, więc nie zostało mi wiele. W końcu więc dotarłam na miejsce. Były to jakieś dziwne drewniane baraki. O! I nawet znalazłam przebieralnię. Wchodzę więc do przebieralni. Jakoś podział na płeć mi umknął. Wybrałam po prostu pierwszą lepszą na jaką natrafiłam. A to, że to była przebieralnia typowo męska ... dobra, to był mój błąd. Tak, weszłam do męskiej szatni. Cholera! I teraz wyjdę na jakąś zboczoną, niewyżytą laskę! Zaczynam się czerwienić i odwracam wzrok od tych wszystkich w 90% nagich, bo jednak chyba ręcznikiem zakrywają swoje klejnoty, męskich ciał, mając nadzieję, że mnie nie zauważą. W sumie jednak, nie mam tutaj żadnego przyjaciela, więc nawet jeśli by mnie zauważyli, to co by się mogło stać? No w sumie nic. Normalna osoba po prostu by wyszła z szatni. Ja jednak byłam średnio normalna, więc stałam zszokowana obrócona tyłem do tych wszystkich mężczyzn. No i znowu się wystawiłam na zagrożenie. Co jeśli któryś mnie złapie od tyłu i zacznie korzystać? W sumie to mogłoby być nawet przyjemne, ale w tej chwili nawet nie brałam pod uwagę takiego mniej lub bardziej korzystnego dla mnie scenariusza. Ok. Chwila przyjemności jest dobra. Ale ja nie mam pieniędzy nawet dla siebie, a co jeśli zajdę w ciążę, a potencjalny ojciec gdzieś ucieknie? Skończę pod mostem i chyba będę zmuszona zeżreć swoje własne dziecko, by przeżyć kolejny tydzień i później tak czy siak dokonać swojego żywota. I pomyśleć, że wszystko mogłoby się zacząć od czegoś tak prostego jak niewłaściwa pozycja w gorących źródłach.
0 x
Re: Gorące źródła
Momentalnie oprzytomniałam i odwróciłam się w stronę tych wszystkich mężczyzn. Rzeczywiście, miecze to oni mieli niczego sobie. Ale i ja swój miecz posiadałam. Byłam bowiem ubrana w swój czarny zestaw i w do tego w pełnym rynsztunku bojowym. W sumie nie wiem dlaczego to wszystko taszczę ze sobą wszędzie, gdzie tylko się udaję. To być może taki tylko mój styl, a być może po prostu chcę być zawsze przezorna i dobrze zabezpieczona. Nie, nie chodziło mi o zabezpieczenie przed niechcianą ciążą. Jednak mężczyźni mogli poznać z kim mają do czynienia. Z prawdziwą wojowniczką, chociaż to może trochę na wyrost powiedziane. Nie jestem aż taka dobra. Znaczy dobrze tylko wyglądam. Z siłą może być różnie. Teraz jednak było mi po prostu głupio i zaczęłam się czerwienić.
- Prze, prze, przepraszam! - jakoś wydukałam, a następnie uśmiechnęłam się i już normalnie kontynuowałam swoją wypowiedź. W mojej naturze jakoś nie leżało użalanie się nad sobą i zgrywanie niewinnej, głupiej istotki. Chciałam być przebojowa - Wiesz, stary!
Wykrzyczałam to tak jakbym mówiła do starego znajomego czy kumpla. Nic sobie z tego nie robiłam, że koleś prawdopodobnie był starszy, no i był facetem, no i byłam w sumie na jego terytorium. Pragnęłam zagrać pierwsze skrzypce w tej orkiestrze, a jak!
- W nagrodę zdradzę ci to co będę robić jutro przez cały dzień!
Uśmiechnęłam się i złożyłam znak. Z perspektywy faceta mogło to wyglądać bardzo podejrzanie. Dziewczyna, będąca prawdopodobnie shinobi składa znaki w męskiej przebieralni w gorących źródłach. Czyżby przyszła nas zabić? Tak mógł myśleć. Jednak technika, której użyłam była zupełnie nieszkodliwa. Przynajmniej tym razem. Po prostu ubóstwiałam tą technikę. W szatni rozległa się przepiękna muzyka i to jeszcze dochodząca (nie, ja nie dochodzę) ze wszystkich stron do uszów słuchaczów. Po prostu full stereo! Ciągle trzymałam pieczęć do Utsusemi no Jutsu.
Chakra: 90%
- Prze, prze, przepraszam! - jakoś wydukałam, a następnie uśmiechnęłam się i już normalnie kontynuowałam swoją wypowiedź. W mojej naturze jakoś nie leżało użalanie się nad sobą i zgrywanie niewinnej, głupiej istotki. Chciałam być przebojowa - Wiesz, stary!
Wykrzyczałam to tak jakbym mówiła do starego znajomego czy kumpla. Nic sobie z tego nie robiłam, że koleś prawdopodobnie był starszy, no i był facetem, no i byłam w sumie na jego terytorium. Pragnęłam zagrać pierwsze skrzypce w tej orkiestrze, a jak!
- W nagrodę zdradzę ci to co będę robić jutro przez cały dzień!
Uśmiechnęłam się i złożyłam znak. Z perspektywy faceta mogło to wyglądać bardzo podejrzanie. Dziewczyna, będąca prawdopodobnie shinobi składa znaki w męskiej przebieralni w gorących źródłach. Czyżby przyszła nas zabić? Tak mógł myśleć. Jednak technika, której użyłam była zupełnie nieszkodliwa. Przynajmniej tym razem. Po prostu ubóstwiałam tą technikę. W szatni rozległa się przepiękna muzyka i to jeszcze dochodząca (nie, ja nie dochodzę) ze wszystkich stron do uszów słuchaczów. Po prostu full stereo! Ciągle trzymałam pieczęć do Utsusemi no Jutsu.
Chakra: 90%
0 x
Re: Gorące źródła
No i stało się. Zostałam potraktowana jak jakaś niewyżyta laska, a ja po prostu chciałam tylko rozluźnić atmosferę. Dla mnie też stanie w męskiej przebieralni i bycie rozbieraną lubieżnym wzrokiem tych wszystkich mężczyzn nie sprawiało przyjemności. A ta porównuje mnie do jakiejś taniej prostytutki.
- Wcale nie miałam zamiaru robić - mówię - Nie chciałam niczego złego. Uwierz mi.
No i znowu zero szacunku dla osób starszych, bo ta pewnie była starsza, chociaż po cyckach tego poznać nie mogłam. Ale ona pracowała na recepcji, więc pewnie miała stałą umowę o prace, a nie tylko umowę o dzieło jak ja. Młodzi zawsze pracują na śmieciówkach, a potem się dziwić, że nie mają za co żyć na emeryturze. Jednak ja nie przyszłam tutaj po to, by się dołować, tylko po to by sobie odpocząć. A najadłam się tylko niepotrzebnego stresu. Jednak trzeba to wszystko odkręcić i wyjaśnić, bo jeszcze się rozniesie, że jestem łatwa, a nie jestem przecież łatwa. Nie zamierzam już jednak nikogo dzisiaj przepraszać. Za bardzo się już poniżyłam.
- Przypadkowo trafiłam do męskiej przebieralni - udzieliłam wyjaśnienia kobiecie - Chciałam oczywiście do damskiej trafić. Czy mogłabyś mi wskazać gdzie ona jest?
Następnie milknę. Ogólnie to zapuściłabym jakąś fajną muzykę na tę okazję, ale istniało ryzyko, że wtedy ciężko by nam się rozmawiało. Oczywiście wcześniejsza piosenka także została wyłączona. Czyżby ludzie w tych czasach nie lubili muzyki? Cóż za dziwne czasy! Ale jednak coś w tym jest. Podczas rozmowy muzyka przeszkadza, bo zwyczajnie można nie usłyszeć swojego rozmówcy, a to byłby większy problem. No i ciężko się skupić jak piękne dźwięki wpadają w ucho i to utrudnia formułowanie myśli w głowie i poprawne artykułowanie zdań. Więc tym razem się powstrzymałam, dając kobiecie czas na zebranie myśli i odpowiedzenie mi w jakiś sposób. Tym razem patrzyłam jej prosto na twarz. Na cycki bym nie spojrzała, bowiem nie jestem homoseksualna. Ale na twarz i owszem. Jak będzie chciała mnie zaatakować, to mnie nie zaskoczy.
- Wcale nie miałam zamiaru robić - mówię - Nie chciałam niczego złego. Uwierz mi.
No i znowu zero szacunku dla osób starszych, bo ta pewnie była starsza, chociaż po cyckach tego poznać nie mogłam. Ale ona pracowała na recepcji, więc pewnie miała stałą umowę o prace, a nie tylko umowę o dzieło jak ja. Młodzi zawsze pracują na śmieciówkach, a potem się dziwić, że nie mają za co żyć na emeryturze. Jednak ja nie przyszłam tutaj po to, by się dołować, tylko po to by sobie odpocząć. A najadłam się tylko niepotrzebnego stresu. Jednak trzeba to wszystko odkręcić i wyjaśnić, bo jeszcze się rozniesie, że jestem łatwa, a nie jestem przecież łatwa. Nie zamierzam już jednak nikogo dzisiaj przepraszać. Za bardzo się już poniżyłam.
- Przypadkowo trafiłam do męskiej przebieralni - udzieliłam wyjaśnienia kobiecie - Chciałam oczywiście do damskiej trafić. Czy mogłabyś mi wskazać gdzie ona jest?
Następnie milknę. Ogólnie to zapuściłabym jakąś fajną muzykę na tę okazję, ale istniało ryzyko, że wtedy ciężko by nam się rozmawiało. Oczywiście wcześniejsza piosenka także została wyłączona. Czyżby ludzie w tych czasach nie lubili muzyki? Cóż za dziwne czasy! Ale jednak coś w tym jest. Podczas rozmowy muzyka przeszkadza, bo zwyczajnie można nie usłyszeć swojego rozmówcy, a to byłby większy problem. No i ciężko się skupić jak piękne dźwięki wpadają w ucho i to utrudnia formułowanie myśli w głowie i poprawne artykułowanie zdań. Więc tym razem się powstrzymałam, dając kobiecie czas na zebranie myśli i odpowiedzenie mi w jakiś sposób. Tym razem patrzyłam jej prosto na twarz. Na cycki bym nie spojrzała, bowiem nie jestem homoseksualna. Ale na twarz i owszem. Jak będzie chciała mnie zaatakować, to mnie nie zaskoczy.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość