Głęboko w Lesie
Re: Głęboko w Lesie
Plan powiódł się w stu procentach, iluzja dała mu wystarczająco czasu, aby wykonać kombinację technik. Również kunai trafił przeciwnika, teraz zdanego na łaskę Anioła. Tetsu ciężko dyszał, ilość chakry którą wykorzystał w walce była przytłaczająca, gdyby starcie potrwało trochę dłużej mógłby całkowicie wypluć się z chakry, los worka treningowego nie był mu jednak tego dnia pisany. Zwykłe starcie z podrzędnymi bandytami dało mu wiedzę, której wcześniej nie posiadał, poznał swoje granice, wiedział już na ile może sobie pozwolić. Bandyta jednak co nie dziwiło nie zamierzał przyjąć w honorowy sposób ostatniego ciosu. Tłumaczył się jak każdy inny by to robił. -Mówisz, że was zmusił, a wy we dwójkę nie potrafiliście się postawić, ostrzegałem was, dałem szansę na ucieczkę, zignorowaliście to. Jednak masz szczęście jestem litościwy.- powiedział Tenshi. Zaczynając zbierać porozrzucaną broń, ciało nabitego na pal obrzydzało go, jednak broń nie należy do tanich, postanowił również "przytulić sobie ostrze, dowódcy szajki, jak również nieco dokładniej go przeszukać. Po wszystkim podszedł jeszcze do wystającej z ziemi głowy. -Jak mówiłem jestem litościwy, nie dam umierać ci tu tygodni z głodu.- powiedział, po czym zadał ostatni cios ostrzem należącym do przywódcy szajki. Schował ostrze lekko zataczając się za zmęczenia. Podniósł pozostawiony wcześniej kosz i wyruszył w dalszą drogę, licząc, iż odnajdzie towarzyszącą mu wcześniej kobietę.
Takeshi 8/8
Tenshi 8/7
Tenshi 8/7
0 x
Re: Głęboko w Lesie
Tenshi cieszył się, iż wraz z towarzyszką wyszli z tej sytuacji bez szwanku. Widząc jak mężczyzna zajmuję się kobietą i słysząc jej słowa oddał kosz i przyjął pieniądze. -Dziękuję, cieszę się, że wszystko w porządku.- odpowiedział Tenshi zadowolony z pierwszej wygranej walki. Zmęczenie i brak chakry dawały mu się we znaki, nie chciał w takim stanie kontynuować podróży wiedział, że musi najpierw dojść do siebie. Młody shinobii postanowił udać się w krzaki znajdujące się przy drodze. Znalazł tam odpowiednie drzewo, wspiąwszy się na nie uciął sobie dłuższą drzemkę. Kiedy wstał słońce już niemal zniknęło za horyzontem, a on był gotów do dalszej drogi.
0 x
Re: Głęboko w Lesie
-Robi się chłodno... ehh... zamarznięcie jest chyba dobrym pomysłem.- pomyślał Tenshi przeciągając się. Chłopak zeskoczył z drzewa, sposób w jaki dowiedział się, że czas wieczornych przymrozków już nadszedł nie był najprzyjemniejszym. Nie był do końca pewien co powinien zrobić, powrót do domu kobiety zająłby zbyt wiele czasu, a zostanie w lesie, nawet na jego skraju nie było najlepszym pomysłem. Anioł postanowił udać się do wioski znajdującej się w pobliżu, liczył, że zajdzie tam kogoś na tyle uprzejmego, aby pozwolił mu spędzić jedną noc we własnym domu. Nie do końca wiedział jaki był w tym sens, ale był niemalże pewien, że jeśli uda mu się trafić na Hane ta raczej nie odmówi mu pomocy. Jak pomyślał tak zrobił, wioska była coraz bliżej.
[z/t]
[z/t]
0 x
Re: Głęboko w Lesie
Szesnastolatek postanowił przejść się głęboko w las, w celu rozmyślania nad różnymi sprawami. Wciąż nie dawała mu spokoju rzeź, która odbyła się w osadzie, gdzie mieszkał. Stracił wszystko, matkę, siostrę, wydawało się, że będzie lepiej, chociaż ojciec przeżył - nic z tego, mężczyzna nie wytrzymał i się powiesił. Czarnowłosy znajdując wiszącego ojca, nie mógł w to uwierzyć, chciał żeby to był tylko sen, koszmar. Po pochowaniu starszego, był na skraju załamania nerwowego. Zresztą, nawet owinął sobie sznur wokół szyi, aby ze sobą skończyć. Wtedy dotarło do niego, że ma na tym świecie jakąś misję do wykonania. Nie bez powodu jako jedyny był w stanie używać ninjutsu. Uratował kilkadziesiąt istnień podczas felernej nocy. Nie poddał się, myśli samobójcze rozgonił. Trafił do Prastarego Lasu, życie nabrało sensu. W pewnym momencie udało mu się trafić na niewielką polankę po środku lasu.
- Myślę, że to dobry czas na jakiś trening. Warto rozwinąć ten cholerny mokuton. - powiedział do siebie w myślach czarnowłosy. Był w stanie wykonywać proste wariacje elementu drewna, ale na laurach spoczywać nie można. Jeżeli chce się być kimś, zaistnieć to recepta jest prosta - bierz się człowieku do roboty. Josaiji postanowił się rozgrzać. Kilkanaście pompek i brzuszków. Następnie przysiady, a potem pajacyki - pewnie wyglądał jak pajac, ale nie bez powodu tak się potocznie mówi na to ćwiczenie. Fizycznie się pobudził, ale musiał przygotować się do treningu również od strony mentalnej. Usiadł pod jednym z drzew, oparł swoje plecy o konar i zamknął oczy. Oczywiście przyjął pozycję kwiatu lotosu. Koniecznością było wyrzucenie z głowy myśli będące tylko ciężarem w tej chwili. Pełne skupienie, dobra kontrola chakry to podstawa, bez tego nie ma co podchodzić do treningu - będzie nieskuteczny i złamie morale chłopaka. Po godzinie medytacji Yoshitaka otworzył jedno oko, następnie drugie, był gotowy. Powoli podniósł się do góry, otrzepał tyłek z piasku i kawałków trawy. Spojrzał na środek polany, złożył jedną pieczęć, a z ziemi wystrzelił pal drewna. Zaraz potem czarnowłosy wskazał kierunek, w który pal ma uderzyć. Rozpędzone drewno cisnęło z impetem w stojące nieopodal drzewo. Uderzenie było na tyle moce, by odpadł spory kawał kory. Chłopak delikatnie uśmiechnął się pod nosem, był z siebie zadowolony. Szedł w dobrym kierunku, jego techniki były coraz silniejsze. Zastanawiał się, czy jakby włożył trochę więcej chakry w swoje techniki, to drewno byłoby by bardziej elastyczne? Złożył kolejną pieczęć, wystrzelił kolejny pal na wysokość metra osiemdziesięciu. Delikatnie nim zmanipulował i na wysokości metr pięćdziesiąt z lewej i prawej strony wystrzeliły kolejne pale - pół metrowe. Stworzył coś na wzór człowieka, chociaż całość wyglądała bardziej jak klocek. Skoncentrował więcej chakry, skupiony bardziej niż zwykle. Kolejna pieczęć, a wokół klocka wystrzeliły trzy bloki drewna, giętkie. Dwa z nich zaczęły owijać się na "rękach" manekina, trzeci owinął "nogi".
- Mam to! - rzucił cicho pod nosem, jednak z wyraźnym entuzjazmem. Wszedł na kolejny poziom, trudno się nie cieszyć. Duma rozpierała go od środka, do wszystkiego dochodzi sam, ciężką pracą. Nie ma nikogo, kto by mu cokolwiek podpowiedział. Jesteś kowalem swojego losu.
- Dopadnę Cię, Noritoshi. - powiedział na sam koniec.
Mokuton: Kouskou
Start: 9:20
Koniec 14:20
Po skończonym treningu Josaiji postanowił jeszcze na chwilę przysiąść przy drzewie. Z kieszeni spodni wyciągnął małą butelkę wody - 0,3l i wypił ją na jeden raz. Zaschło mu w gardle, co się dziwić. Chłopak staje się coraz silniejszy.- Mam to! - rzucił cicho pod nosem, jednak z wyraźnym entuzjazmem. Wszedł na kolejny poziom, trudno się nie cieszyć. Duma rozpierała go od środka, do wszystkiego dochodzi sam, ciężką pracą. Nie ma nikogo, kto by mu cokolwiek podpowiedział. Jesteś kowalem swojego losu.
- Dopadnę Cię, Noritoshi. - powiedział na sam koniec.
Mokuton: Kouskou
Start: 9:20
Koniec 14:20
0 x
Re: Głęboko w Lesie
Zapowiadało się niezbyt ciekawie. Facet szukający czegoś w trawie, interesujące. Czarnowłosy miał już się stąd oddalać, kiedy właśnie go dostrzegł. Mężczyzna wyglądał co najmniej dziwnie - łysa bania i bokobrody, dość duże. Największą uwagę Senju zwrócił na papierosa. W sumie czemu by nie zapalić? Niby rzucał, nie palił już dwa miesiące, ale jak jest okazja, korzystamy. Josaiji powolnym krokiem podszedł do mężczyzny. Zmierzył go wzrokiem od góry do dołu. Starał się podejść od przodu, by łysol był w stanie go zauważyć ciut wcześniej. Nie wiadomo, co by się stało jakby zaszedł go od tyłu. Jakiś atak z zaskoczenia i Yoshitaka straciłby głowę. Trzeba być gotowym na wszystko.
- Masz fajkę? - powiedział krótko, obojętnym tonem. Pociągnął nosem i gdy tylko mężczyzna uniesie wzrok, Josaiji patrzy mu prosto w oczy.
- Ognia też bym potrzebował. - dodał szybciutko kolejne zdanie. Zastanawiał się, czego takiego poszukiwał nieznajomy. Może faktycznie warto mu pomóc? Jakiś grosz mógłby wpaść. Z drugiej jednak strony, jeżeli mu pomoże, a tamten rzuci tylko głupie "dziękuje" i nie zapłaci to Josaiji zmarnuje swój cenny czas. No nic, pozostaje poczekać na odpowiedź. Oby tylko odpowiedzią nie był cios na pysk.
- Masz fajkę? - powiedział krótko, obojętnym tonem. Pociągnął nosem i gdy tylko mężczyzna uniesie wzrok, Josaiji patrzy mu prosto w oczy.
- Ognia też bym potrzebował. - dodał szybciutko kolejne zdanie. Zastanawiał się, czego takiego poszukiwał nieznajomy. Może faktycznie warto mu pomóc? Jakiś grosz mógłby wpaść. Z drugiej jednak strony, jeżeli mu pomoże, a tamten rzuci tylko głupie "dziękuje" i nie zapłaci to Josaiji zmarnuje swój cenny czas. No nic, pozostaje poczekać na odpowiedź. Oby tylko odpowiedzią nie był cios na pysk.
0 x
Re: Głęboko w Lesie
Sorka za taki krótki post, ale jak już miałem szansę to postanowiłem nabić posty kappa
0 x
Re: Głęboko w Lesie
Oczywiście, dlaczego by inaczej. Poprosił o głupiego papierosa, ale już przy tak prostym pytaniu muszą zaczynać się schody. Pełnoletni? A co to za różnica, czy pełnoletność osiągnął, czy osiągnie za dwa lata. Uważał, że był wystarczająco dojrzały, aby móc palić. Wiek to tylko liczba, nie ma co się więcej rozpisywać. Josaiji skrzywił się, gapiąc się cały czas na faceta.
- Jestem. - odpowiedział chłodnym tonem. Przyłożył dłoń do swojego prawego policzka, po czym podrapał go kilka razy.
- To dasz tę fajkę, czy muszę szukać gdzie indziej? - padło kolejne pytanie z ust czarnowłosego. Właściwie zaczął się zastanawiać, co takiego Yoshitaka mógł widzieć. W końcu nieznajomy już zadawał pytanie, kiedy mu przerwano. Zapyta się o co chodziło, owszem, ale dopiero wtedy gdy dostanie papierosa, o którego poprosił. Nie należał do ludzi cierpliwych jeżeli chodzi o takie mało istotne sprawy. W głowie wyliczał sekundy, odliczał ile facetowi zajmie przekonanie się do tego, że jednak Senju jest pełnoletni. Nie wyobrażał sobie sprzeciwu. Jak będzie trzeba, to fajki odbierze siłą.
spoko, może jak się akcja ruszy
- Jestem. - odpowiedział chłodnym tonem. Przyłożył dłoń do swojego prawego policzka, po czym podrapał go kilka razy.
- To dasz tę fajkę, czy muszę szukać gdzie indziej? - padło kolejne pytanie z ust czarnowłosego. Właściwie zaczął się zastanawiać, co takiego Yoshitaka mógł widzieć. W końcu nieznajomy już zadawał pytanie, kiedy mu przerwano. Zapyta się o co chodziło, owszem, ale dopiero wtedy gdy dostanie papierosa, o którego poprosił. Nie należał do ludzi cierpliwych jeżeli chodzi o takie mało istotne sprawy. W głowie wyliczał sekundy, odliczał ile facetowi zajmie przekonanie się do tego, że jednak Senju jest pełnoletni. Nie wyobrażał sobie sprzeciwu. Jak będzie trzeba, to fajki odbierze siłą.
spoko, może jak się akcja ruszy
0 x
Re: Głęboko w Lesie
Czarnowłosy dostrzegł gest, jaki wykonał facet z łysą banią. Pokręcił głową na boki - nie uwierzył Josaijiemu. Szczerze mówiąc, młody shinobi nie zdziwił się, nie wygląda jak pełnoletni. Całe szczęście, że mężczyzna zdecydował się jednak dać Senju fajkę. Chłopiec odebrał papierosa, włożył go do ust i czekał na zapalniczkę. Uniósł brwi do góry, gdy nieznajomy zechciał odpalić mu szluga. Delikatnie uniósł lewy kącik ust, pokazując swoje niezadowolenie.
- Jesteś starszy ode mnie, a nie wiesz, że tylko dziwce się odpala? - powiedział chłodnym tonem, cały czas patrząc się mężczyźnie w oczy. Wyciągnął prawą rękę i chwycił zapalniczkę, wyciągając ją z dłoni łysego.
- Pozwól - po czym przystawił zapalniczkę do papierosa i za drugim razem go podpalił. Ściągnął dwa szybkie buchy, lekko się przydusił, cóż - dawno nie palił. Wypuścił dym z płuc, odwracając głowę w lewą stronę. Nie będzie dmuchać nieznajomemu w twarz.
- Wiesz... *tutaj kolejny buch bohatera i wypuszczenie dymu* Nie musisz mi wierzyć. Zresztą, co z tego, że nie jestem pełnoletni. Ty mając szesnaście lat nie paliłeś? Tylko nie kłam. - dodał czarnowłosy, by po chwili zacząć gapić się w ziemię, w miejsce, gdzie szukał łysol.
- Interesujące... Chcesz mi powiedzieć, że szukałeś swojego syna na ziemi? Aż tak go nie doceniasz? Myślisz, że już nie żyje? Nie mów mi, że podążasz za śladami. Pełno ich tutaj. Nieszczerze przykro mi, nie widziałem go. - powiedział zaciągając się po raz kolejny.
- Jesteś starszy ode mnie, a nie wiesz, że tylko dziwce się odpala? - powiedział chłodnym tonem, cały czas patrząc się mężczyźnie w oczy. Wyciągnął prawą rękę i chwycił zapalniczkę, wyciągając ją z dłoni łysego.
- Pozwól - po czym przystawił zapalniczkę do papierosa i za drugim razem go podpalił. Ściągnął dwa szybkie buchy, lekko się przydusił, cóż - dawno nie palił. Wypuścił dym z płuc, odwracając głowę w lewą stronę. Nie będzie dmuchać nieznajomemu w twarz.
- Wiesz... *tutaj kolejny buch bohatera i wypuszczenie dymu* Nie musisz mi wierzyć. Zresztą, co z tego, że nie jestem pełnoletni. Ty mając szesnaście lat nie paliłeś? Tylko nie kłam. - dodał czarnowłosy, by po chwili zacząć gapić się w ziemię, w miejsce, gdzie szukał łysol.
- Interesujące... Chcesz mi powiedzieć, że szukałeś swojego syna na ziemi? Aż tak go nie doceniasz? Myślisz, że już nie żyje? Nie mów mi, że podążasz za śladami. Pełno ich tutaj. Nieszczerze przykro mi, nie widziałem go. - powiedział zaciągając się po raz kolejny.
0 x
Re: Głęboko w Lesie
Dokładnie, co kraj to obyczaj. Czarnowłosy wsłuchał się dokładnie w to, co ma do powiedzenia łysy. Wszystko zaczyna się dosyć ciekawie. Mężczyzna próbuje zdobyć zaufanie członka klanu Senju. Niby wszystko fajnie, gdyby nie fakt, że Josaiji postępował z niektórymi ludźmi dokładnie tak samo. Szybko wyłapał więc, o co chodzi.
- Też piję, nie ma się czym chwalić. - zwięźle podsumował czarnowłosy i ściągnął dwa ostatnie buchy z papierosa. Naślinił czubki palca wskazującego oraz kciuka i dogasił peta, wyrzucając go na prawo od dwójki rozmówców. Spojrzał gdzie wylądowała końcówka papierosa, po czym wrócił wzrokiem na nieznajomego. Ślady przykryte przez śnieg? No nie da się ukryć, błyskotliwy facet. I w tym momencie zapaliła się zielona lampka w głowie Josaijiego. Mężczyzna szukał znaków szczególnych terenu, bo "być może wiem". Znaczy to tylko tyle, że poszukiwany udawał się tam już sporo razy. Wychodzi, że albo uciekał przed ojcem do dziadków, a ten zawsze go "grzecznie" odbierał a potem bił w domu, albo po prostu odbierał go najebanego z karczmy.
- I nie przyszło Ci na myśl, żeby wziąć jakąś łopatę do odśnieżania, zamiast grzebać w śniegu łapami? - zapytał Josaiji wzruszając barkami i kręcąc głową z niedowierzaniem. Prawą rękę powoli odsunął do tyłu i delikatnym ruchem wyciągnął z torby na udzie kunai. Wciąż trzymał go w rękawie swojego kimona.
- Mam papierosy, dzięki. I Twoja propozycja zapłaty również jest kusząca, ale wiesz co... Myślę, że walisz w chuja i po prostu syn przed Tobą ucieka. To nie pierwszy raz. - powiedział ze stoickim spokojem czarnowłosy. Nóż trzymał w prawej dłoni oczywiście do jakiejkolwiek obrony. Lepiej się zabezpieczyć, niż potem żałować.
- Też piję, nie ma się czym chwalić. - zwięźle podsumował czarnowłosy i ściągnął dwa ostatnie buchy z papierosa. Naślinił czubki palca wskazującego oraz kciuka i dogasił peta, wyrzucając go na prawo od dwójki rozmówców. Spojrzał gdzie wylądowała końcówka papierosa, po czym wrócił wzrokiem na nieznajomego. Ślady przykryte przez śnieg? No nie da się ukryć, błyskotliwy facet. I w tym momencie zapaliła się zielona lampka w głowie Josaijiego. Mężczyzna szukał znaków szczególnych terenu, bo "być może wiem". Znaczy to tylko tyle, że poszukiwany udawał się tam już sporo razy. Wychodzi, że albo uciekał przed ojcem do dziadków, a ten zawsze go "grzecznie" odbierał a potem bił w domu, albo po prostu odbierał go najebanego z karczmy.
- I nie przyszło Ci na myśl, żeby wziąć jakąś łopatę do odśnieżania, zamiast grzebać w śniegu łapami? - zapytał Josaiji wzruszając barkami i kręcąc głową z niedowierzaniem. Prawą rękę powoli odsunął do tyłu i delikatnym ruchem wyciągnął z torby na udzie kunai. Wciąż trzymał go w rękawie swojego kimona.
- Mam papierosy, dzięki. I Twoja propozycja zapłaty również jest kusząca, ale wiesz co... Myślę, że walisz w chuja i po prostu syn przed Tobą ucieka. To nie pierwszy raz. - powiedział ze stoickim spokojem czarnowłosy. Nóż trzymał w prawej dłoni oczywiście do jakiejkolwiek obrony. Lepiej się zabezpieczyć, niż potem żałować.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości