Hotel "Marmur"
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Hotel "Marmur"
Noc trwała w najlepsze, a także dziwne spotkanie dwojga młodzików. Młodzieniec nawet nie zdawał sobie sprawy, że leży w łóżku z młodą i atrakcyjna dziewczyną. Wszystko było dość dziwne zwłaszcza ten wielki karaluch o imieniu Tuptuś, który w pewnym momencie położył swą dupę na ramieniu chłopaka i jedno odnóże. Chłopak specjalnie nie wiedział, co robić, ale jeszcze nie spał, więc zaczął delikatnie gładzić zmutowanego owada po jego odwłoku. Robił to delikatnymi miarowymi ruchami, które spokojnie odchodziły od czubka głowy dziewczyny aż do jej ramion i powtarzał to cały czas póki nie zasnął, a jak już był tego blisko, ponownie delikatnie pocałował ją w czubek głowy i przekrzywił tak swoją, by przylegała do jej głowy. Jeszcze by tego było mało, ręką, która byłą pod dziewczyną przyłożył do jej pleców i przyciągnął do siebie, a drugą objął ją od góry kładąc dłoń na jej ramieniu. Sny miał spokojne, inne niż zazwyczaj i czuł przy sobie duże ciepło, oraz przez skórę wyczuwał bicie jej serca, mimo, że nawet nie wiedział, że ona tutaj jest. Chociaż czego można się spodziewać po takiej osobie jak Akashi, niewychowanej, po brutalnych przejściach, która nigdy nie zaznała bliskości z kobietą. Jeszcze ten alkohol, wszystko wydawało mu się wspanialsze niż jest. Lecz w pewnym momencie jego snu, serce jego i tej niewinnej istotki zaczęło być w tym samym rytmie jakby ich ciała zjednoczyły się w jedno. Wyczuwał jej spokój i błogość, mimo, że ciągle myślał, że śpij z wytworem swego chorego umysłu napędzonego przez dziwaczny trunek, który podał mu barman, a Mitek, ach ta cudna czaszeczka, która przez ten napój miała czarną skórę i złote oczy, śpiewała miłosne melodie, oczywiście te bardziej powalone i zbereźne, ale tutaj do niczego nie dojdzie. Oni będą trwać w spokoju do ranka, przynajmniej młodzieniec, który stracił władze nad swym ciałem i nawet nie był w stanie ruszyć palcem, a co dopiero o czymś więcej mowa, jedyna możliwa tego zaleta, że wszystkie mięśnie u niego zrobiły się sztywne, zwłaszcza jeden, tak ten między jego nogami, sterczał jak świerk w domu na mikołajki, brakowało tylko lampek i łańcucha, by można położyć pod tym drzewkiem prezenty. Powoli nastawał ranek i wszyscy budzili się do życia, koniec ciszy nocnej ze spokojem oznajmiała choinka w bikini, dzwoniącym męskim przyrodzeniem w dłoni. Równie serdecznie zapraszając każdego na śniadanie o świcie, tylko, komu by chciało się zrywać o tej godzinie. Rygor jak w wojsku czy co? Każdy rozumie, że ten hotel ma do zaoferowania różne ciekawe atrakcje i cholera wie, co jeszcze, ale jak ktoś śpij w hotelu to raczej najbardziej chce się wyspać, a nie wstawać o bladym świcie. Właśnie tak też postanowił po części chłopak, jego ciało ciągle spało, mimo, że umysł nie aż tak bardzo. Delikatnie się przebudzał i otwierał swoje oko, a jego oku ukazał się widok, które się nie spodziewał rano. Dziewczyna?! Co ona tutaj robi? Gdzie jest tuptuś i dlaczego nie mogę się ruszyć?! Myślał młodzieniec, a poza tymi paroma myślami pojawiały się też inne, najwięcej pod względem tego, co tutaj się odpieprza i czemu obejmuje jakąś dziewczynę, której nawet nie zna, ale nie ukrywając było mu bardzo miło i przyjemnie, była taka delikatna i ciepła. Nawet gdyby mógł się ruszyć, to pozostałby w bezruchu, by nie obudzić śpiącego na nim aniołka. Tylko bardziej kłopotliwe było to, do czego doszło w nocy, on nic nie pamięta poza tym, że pił przy barze i barman podał mu jakaś dziwną butelkę, a po tym czarna plama trwająca aż do teraz. Zabije go jak tylko będę mógł się ruszyć! Nie, nie to byłoby za proste, musi cierpieć. Tak, tak cierpieć, ukręcę mu te jego zawszone łapska, to on zapewne zaprosił mnie do pokoju tej dziewczyny. Tylko, kim ona jest?! I co ona robiła ze mną, przecież byłem w ubraniu, a teraz jestem nago. POMOCY!! Ciągle, myślał, bo nawet nie mógł nic powiedzieć, ale nie ma, co ciekawy specyfik dostał od tego faceta, który najpierw rzuca się na głowę, a potem na ciało, uniemożliwiając możliwość ruchu.
0 x

Re: Hotel "Marmur"
Nie wiem, czy to nie takie +16, nie znam się na tym, ale dzieciaczki idźcie na dobranockę, bo tutaj niestety ognia na osiemnastki nie będzie.
Chyba nie trzeba opisywać tego, jak dobrze, wręcz kojąco było leżeć obok kogoś żywego? Niee, to kwestia tego bijącego serca, tuż obok drugiego. Sytuacja można rzec niespotykana, żeby jakiś Pan był obok brunetki tak blisko, jednocześnie nie będąc zwyczajnie martwym i zmęczonym po walce. Wiadomo powszechnie, że w tych czasach kopie się zmarłych praktycznie w każdym miejscu, dlatego też kto wie, czy przy każdym zatrzymaniu swojej wędrówki na jakimś kawałku ziemi Motoko nie zasypiała tuż obok jakiegoś zmarłego? Właśnie w ten sposób można było postrzegać całą sytuację, jednakże każdy człowiek ma pewnego rodzaju receptory, które nazwać można reakcjami na bodźce zewnętrzne, jak i wewnętrzne. W momencie, w którym dziewczyna została bezprawnie zmuszona do spania z Jashinistą, nie spodziewała się z pewnością, że jej ciało zareaguje w sposób tak pozytywny na jego dotyk, a w szczególności ciepło i bijące serce, które zdawało się być o wiele przyjemniejszym dźwiękiem niż rąbiące wskazówki zegara, w których jeszcze kilkanaście minut temu się zagubiła. Gołe ciało Akashiego zdawało się reagować wręcz tak samo, jak jej. Czyżby wędrówka dwóch, obcych sobie, choć tak podobnych postaci, oczywiście pod względem możliwości uzyskania cieplejszego łoża i pełnoprawnej akceptacji ciał zdawała się zakończyć? Przecież nie potrzebowali niczego więcej, jak tylko leżeć w tym bardzo niewinnym, choć wielce niefortunnym uścisku, w którym zdawali się oboje zatracić na noc. Czy była to kwestia używek, alkoholu, czy też mikstury, warto pozostawić bez komentarza, bo na razie to po prostu trwało i miało bardzo ciekawe możliwości na przyszł...e leżenie? Nie, nie, nie. Kochani, to przecież nie jest byle bajka! Czasy nie były proste, decyzje nie były proste, a przede wszystkim oni nie byli prości, przynajmniej w sensie psychicznym, bo przecież oboje w pewnym sensie mieli własne odchyły. Niestety, Motoko w tej sytuacji wygrywała co do agresywniejszej reakcji na nieznajomego w swoim łóżku, ale czy można jej się dziwić? Dziewczyna, która była wykorzystywana przez swoje największe życiowe zauroczenie, zabiła je z równie ogromną pasją w oczach, jak wtedy, gdy brał ją w każdy sposób jaki tylko chciał. Tutaj? Leżeli.
W prawdzie jej pozycja embrionalna została już w dalekiej sferze zapomnienia, bo wraz z kombinacjami ciała Akashiego, który zdawał się ją całą obejmować, jej nieświadoma część wręcz od razu przystała na zmianę i jeszcze większe zbliżenie. Nogi, które wcześniej były zwyczajnie podkurczone, teraz zdawały się nie wiedzieć, co tak naprawdę chcą, bowiem jedna z nich powędrowała na podbrzusze chłopaka, nieświadomie i delikatnie opierając kolano na górze jego czułego punktu, który akuratnie wtedy jeszcze nie próbował dostosować się do jakiegokolwiek marszu. Kto wie, być może również ciepło nogi dziewczyny sprawiło, że o poranku fioletowowłosego zastało takie odczucie? Pewnym było, że jej naga skóra w pewien sposób pobudzała Jashinistę, choć wiadomo również, że jakimś czynnikiem był jej płytki oddech, który odbijał się o jego równie nagą skórę szyi, gdzie także wyczuwał obecność nieznanej sobie osoby. Sama Motoko nie była kompletnie świadoma, dlaczego jej drżenie spowodowane zimnem ustało, tym bardziej, że cały czas była w stanie sennej nieważkości, które nawet nie było jawą, a jedynie reakcją na otoczenie. Oddech chłopaka rozbijający się na jej głowie był niczym innym, jak tylko wyimaginowanym odczuciem, bo przecież spała sama, prawda?
Jego przebudzenie nie było poprzedzone żadnym gwałtownym ruchem z jej strony. Zdawać by się mogło, że Mo od zawsze tak spała w łóżku, w połowie na mężczyźnie, nieznanym mężczyźnie. Nie trzeba chyba wspominać, że wraz z jego przebudzeniem sama również wykonała ruch. Nie było to nic znaczącego, choć czy Akashi potrzebował czegoś więcej niż niemalże nagą dziewczynę obok siebie? Spoglądając w dół, z pewnością zauważyłby dosyć osobliwy widok własnego, stojącego przyrodzenia, a także do połowy uda gołą nogę nastolatki, która zdawałoby się, jeszcze bardziej wtuliła się w jego ramię i głowę, którą młodzieniec cały czas trzymał przy jej włosach. Niestety, trzeba być głupcem, żeby myśleć, że istnieje coś takiego, jak łut szczęścia, przynajmniej jako nieznajomy mężczyzna w łóżku z dosyć obiecującą młodą kobietą, której kształty były delikatnie zarysowane przez zwiewne kimono. Zdawać by się mogło, że do pokazania się w całej okazałości nie potrzeba było wiele, jedynie lekkie pociągnięcie paska, który znajdował się w milimetrowej szczelinie między ich ciałami. Z myśli mogła wyrwać go nagła zmiana, która nastąpiła w pozie nieświadomej dziewczyny, która częściowo spała na chłopaku. Jej nagie kolano delikatnie otarło jego przyrodzenie, a sama dziewczyna wydała przy tym cichy pomruk. Zdawać by się mogło, że robiła to świadomie, choć kto spojrzał na jej twarz, bardzo dobrze wiedział, że nie było w tym ruchu dosłownie niczego wykonanego umyślnie. Druga noga, która była położona wzdłuż, niemalże przylegając do jego ciała, nie wykonała żadnego więcej ruchu, przez co jej krótkie kimono nie ześlizgnęło się powyżej bioder ukazując co nieco kształtów, a przecież powoli już wchodziła w dorosły wiek, choć w tamtych czasach, to już dawno powinna mieć męża i dziecko!
Opuchnięta dłoń zawędrowała po jego ciele, aż do podbrzusza, oczywiście całą swoją podróż wykonując bardzo blisko jego ciała, wręcz podziwiając wszystkiego rodzaju wgłębienia. Nieświadomy braku świadomości Motoko Akashi z pewnością mógł pomyśleć, że dziewczyna się z nim zwyczajnie bawiła, najpierw przejeżdża po strategicznym miejscu w dół kolanem, żeby zaraz przenieść dłoń na jego podbrzusze, w miejsce, gdzie było biodro chłopaka, pozwalając przy tym swojemu oddechowi tańczyć na jego nagiej skórze na szyi. Niestety nic nie może wiecznie trwać, dlatego wraz z kolejnymi minutami, zaczęła odzyskiwać powoli świadomość.
Pierwszym co poczuła było ciepło, nadzwyczaj bliskie i od środka bijące, jakby...serce? Do jej zaspanego umysłu jeszcze nie docierało, a ze względu na zamknięte oczy, nie potrafiła uzmysłowić sobie gdzie jest i co właściwie robi. Właśnie dlatego kolejne ciche pomruki wydobyły się z jej gardła, kiedy powoli zaczęła wyprostowywać zgiętą na chłopaku nogę. Dziwnym było to, że nawet, jak ją wyprostowała to, jakby...leżała na czymś twardym. Czyżby koce były tak mięsiste? Znów zmysły nie mogły ogarnąć, co tak naprawdę się dzieje, dlatego nic dziwnego, że jedyną jej reakcja było nagłe odwrócenie całego ciała w drugą stronę. Dopiero moment, w którym zniknęło całe ciepło, a także i lekki wiaterek, który smagał jej czubek głowy, zorientowała się, że coś jest nie tak. Twarda część poduszki okazała się wcale nie być taka przyjemna i zdawało się, że jest...RĘKA?! Ktoś przez chwilę trzymał jej ramię smukłymi palcami, które teraz leżały na wprost jej szeroko otwartych oczu, w których chyba nie było kompletnie nic poza ogromnym zaskoczeniem. Nie minęły cztery sekundy, szybkie przypomnienie sobie obrazów sprzed wieczoru i nagły obrót w stronę leżącego chłopaka, który z pewnością kompletnie nie spodziewał się, że ta niczym tygrysica, wskoczy na niego okrakiem, na wysokości powyżej bioder, trącając przy tym brutalnie jego stojące przyrodzenie.
- KIM JESTEŚ DO CHOLERY? - warknęła groźnie, nie potrzebowała krzyczeć, tym bardziej, że przez poranną chrypę nie była nawet w stanie tego zrobić. Pomimo wczesnej pory była w stanie bardzo rześko i trzeźwo myśleć, dlatego nawet nie próbując złapać go za gardło, od razu przeszła do konkretów, sięgając jedną ręką za siebie, do jego stojącego przyrodzenia i ściskając je mocno w dłoni, z pewnością nie było w tym przyjemności, uwierzcie. - JEŚLI COŚ MI ZROBIŁEŚ, ZABIJĘ CIĘ. - jej głos powoli odzyskiwał werwę i wraz z nim powracały również jej siły, stąd uścisk mógł się zdawać jeszcze silniejszy. Iskry wręcz wylatywały z jej oczu, niemalże podpalając łóżko. Chłopak mógł być pewien, że nie była to żadna słodziutka groźba, choć w tym przypadku, kiedy miał widok z dołu na wściekającą się, z czerwonymi rumieńcami, niemalże gołą dziewczynę, która jeszcze siedziała na nim okrakiem, a jej sutki przebijały się przez zwiewne kimono, chyba nie było to tak istotne. Jedynym atutem w tej sytuacji, oczywiście dla dziewczyny, było to, że kimono nie było na tyle krótkie, żeby siedziała okrakiem dosłownie goła od dołu, tak przynajmniej dzieliło ją od jego ciała, a także pełnej nagości kilka milimetrów materiału, który sięgał do połowy ud dziewczyny, nie dając mu możliwości zerknięcia dalej ze względu na nogi skierowane kolanami do siebie na jego klatce piersiowej.

Chyba nie trzeba opisywać tego, jak dobrze, wręcz kojąco było leżeć obok kogoś żywego? Niee, to kwestia tego bijącego serca, tuż obok drugiego. Sytuacja można rzec niespotykana, żeby jakiś Pan był obok brunetki tak blisko, jednocześnie nie będąc zwyczajnie martwym i zmęczonym po walce. Wiadomo powszechnie, że w tych czasach kopie się zmarłych praktycznie w każdym miejscu, dlatego też kto wie, czy przy każdym zatrzymaniu swojej wędrówki na jakimś kawałku ziemi Motoko nie zasypiała tuż obok jakiegoś zmarłego? Właśnie w ten sposób można było postrzegać całą sytuację, jednakże każdy człowiek ma pewnego rodzaju receptory, które nazwać można reakcjami na bodźce zewnętrzne, jak i wewnętrzne. W momencie, w którym dziewczyna została bezprawnie zmuszona do spania z Jashinistą, nie spodziewała się z pewnością, że jej ciało zareaguje w sposób tak pozytywny na jego dotyk, a w szczególności ciepło i bijące serce, które zdawało się być o wiele przyjemniejszym dźwiękiem niż rąbiące wskazówki zegara, w których jeszcze kilkanaście minut temu się zagubiła. Gołe ciało Akashiego zdawało się reagować wręcz tak samo, jak jej. Czyżby wędrówka dwóch, obcych sobie, choć tak podobnych postaci, oczywiście pod względem możliwości uzyskania cieplejszego łoża i pełnoprawnej akceptacji ciał zdawała się zakończyć? Przecież nie potrzebowali niczego więcej, jak tylko leżeć w tym bardzo niewinnym, choć wielce niefortunnym uścisku, w którym zdawali się oboje zatracić na noc. Czy była to kwestia używek, alkoholu, czy też mikstury, warto pozostawić bez komentarza, bo na razie to po prostu trwało i miało bardzo ciekawe możliwości na przyszł...e leżenie? Nie, nie, nie. Kochani, to przecież nie jest byle bajka! Czasy nie były proste, decyzje nie były proste, a przede wszystkim oni nie byli prości, przynajmniej w sensie psychicznym, bo przecież oboje w pewnym sensie mieli własne odchyły. Niestety, Motoko w tej sytuacji wygrywała co do agresywniejszej reakcji na nieznajomego w swoim łóżku, ale czy można jej się dziwić? Dziewczyna, która była wykorzystywana przez swoje największe życiowe zauroczenie, zabiła je z równie ogromną pasją w oczach, jak wtedy, gdy brał ją w każdy sposób jaki tylko chciał. Tutaj? Leżeli.
W prawdzie jej pozycja embrionalna została już w dalekiej sferze zapomnienia, bo wraz z kombinacjami ciała Akashiego, który zdawał się ją całą obejmować, jej nieświadoma część wręcz od razu przystała na zmianę i jeszcze większe zbliżenie. Nogi, które wcześniej były zwyczajnie podkurczone, teraz zdawały się nie wiedzieć, co tak naprawdę chcą, bowiem jedna z nich powędrowała na podbrzusze chłopaka, nieświadomie i delikatnie opierając kolano na górze jego czułego punktu, który akuratnie wtedy jeszcze nie próbował dostosować się do jakiegokolwiek marszu. Kto wie, być może również ciepło nogi dziewczyny sprawiło, że o poranku fioletowowłosego zastało takie odczucie? Pewnym było, że jej naga skóra w pewien sposób pobudzała Jashinistę, choć wiadomo również, że jakimś czynnikiem był jej płytki oddech, który odbijał się o jego równie nagą skórę szyi, gdzie także wyczuwał obecność nieznanej sobie osoby. Sama Motoko nie była kompletnie świadoma, dlaczego jej drżenie spowodowane zimnem ustało, tym bardziej, że cały czas była w stanie sennej nieważkości, które nawet nie było jawą, a jedynie reakcją na otoczenie. Oddech chłopaka rozbijający się na jej głowie był niczym innym, jak tylko wyimaginowanym odczuciem, bo przecież spała sama, prawda?
Jego przebudzenie nie było poprzedzone żadnym gwałtownym ruchem z jej strony. Zdawać by się mogło, że Mo od zawsze tak spała w łóżku, w połowie na mężczyźnie, nieznanym mężczyźnie. Nie trzeba chyba wspominać, że wraz z jego przebudzeniem sama również wykonała ruch. Nie było to nic znaczącego, choć czy Akashi potrzebował czegoś więcej niż niemalże nagą dziewczynę obok siebie? Spoglądając w dół, z pewnością zauważyłby dosyć osobliwy widok własnego, stojącego przyrodzenia, a także do połowy uda gołą nogę nastolatki, która zdawałoby się, jeszcze bardziej wtuliła się w jego ramię i głowę, którą młodzieniec cały czas trzymał przy jej włosach. Niestety, trzeba być głupcem, żeby myśleć, że istnieje coś takiego, jak łut szczęścia, przynajmniej jako nieznajomy mężczyzna w łóżku z dosyć obiecującą młodą kobietą, której kształty były delikatnie zarysowane przez zwiewne kimono. Zdawać by się mogło, że do pokazania się w całej okazałości nie potrzeba było wiele, jedynie lekkie pociągnięcie paska, który znajdował się w milimetrowej szczelinie między ich ciałami. Z myśli mogła wyrwać go nagła zmiana, która nastąpiła w pozie nieświadomej dziewczyny, która częściowo spała na chłopaku. Jej nagie kolano delikatnie otarło jego przyrodzenie, a sama dziewczyna wydała przy tym cichy pomruk. Zdawać by się mogło, że robiła to świadomie, choć kto spojrzał na jej twarz, bardzo dobrze wiedział, że nie było w tym ruchu dosłownie niczego wykonanego umyślnie. Druga noga, która była położona wzdłuż, niemalże przylegając do jego ciała, nie wykonała żadnego więcej ruchu, przez co jej krótkie kimono nie ześlizgnęło się powyżej bioder ukazując co nieco kształtów, a przecież powoli już wchodziła w dorosły wiek, choć w tamtych czasach, to już dawno powinna mieć męża i dziecko!
Opuchnięta dłoń zawędrowała po jego ciele, aż do podbrzusza, oczywiście całą swoją podróż wykonując bardzo blisko jego ciała, wręcz podziwiając wszystkiego rodzaju wgłębienia. Nieświadomy braku świadomości Motoko Akashi z pewnością mógł pomyśleć, że dziewczyna się z nim zwyczajnie bawiła, najpierw przejeżdża po strategicznym miejscu w dół kolanem, żeby zaraz przenieść dłoń na jego podbrzusze, w miejsce, gdzie było biodro chłopaka, pozwalając przy tym swojemu oddechowi tańczyć na jego nagiej skórze na szyi. Niestety nic nie może wiecznie trwać, dlatego wraz z kolejnymi minutami, zaczęła odzyskiwać powoli świadomość.
Pierwszym co poczuła było ciepło, nadzwyczaj bliskie i od środka bijące, jakby...serce? Do jej zaspanego umysłu jeszcze nie docierało, a ze względu na zamknięte oczy, nie potrafiła uzmysłowić sobie gdzie jest i co właściwie robi. Właśnie dlatego kolejne ciche pomruki wydobyły się z jej gardła, kiedy powoli zaczęła wyprostowywać zgiętą na chłopaku nogę. Dziwnym było to, że nawet, jak ją wyprostowała to, jakby...leżała na czymś twardym. Czyżby koce były tak mięsiste? Znów zmysły nie mogły ogarnąć, co tak naprawdę się dzieje, dlatego nic dziwnego, że jedyną jej reakcja było nagłe odwrócenie całego ciała w drugą stronę. Dopiero moment, w którym zniknęło całe ciepło, a także i lekki wiaterek, który smagał jej czubek głowy, zorientowała się, że coś jest nie tak. Twarda część poduszki okazała się wcale nie być taka przyjemna i zdawało się, że jest...RĘKA?! Ktoś przez chwilę trzymał jej ramię smukłymi palcami, które teraz leżały na wprost jej szeroko otwartych oczu, w których chyba nie było kompletnie nic poza ogromnym zaskoczeniem. Nie minęły cztery sekundy, szybkie przypomnienie sobie obrazów sprzed wieczoru i nagły obrót w stronę leżącego chłopaka, który z pewnością kompletnie nie spodziewał się, że ta niczym tygrysica, wskoczy na niego okrakiem, na wysokości powyżej bioder, trącając przy tym brutalnie jego stojące przyrodzenie.
- KIM JESTEŚ DO CHOLERY? - warknęła groźnie, nie potrzebowała krzyczeć, tym bardziej, że przez poranną chrypę nie była nawet w stanie tego zrobić. Pomimo wczesnej pory była w stanie bardzo rześko i trzeźwo myśleć, dlatego nawet nie próbując złapać go za gardło, od razu przeszła do konkretów, sięgając jedną ręką za siebie, do jego stojącego przyrodzenia i ściskając je mocno w dłoni, z pewnością nie było w tym przyjemności, uwierzcie. - JEŚLI COŚ MI ZROBIŁEŚ, ZABIJĘ CIĘ. - jej głos powoli odzyskiwał werwę i wraz z nim powracały również jej siły, stąd uścisk mógł się zdawać jeszcze silniejszy. Iskry wręcz wylatywały z jej oczu, niemalże podpalając łóżko. Chłopak mógł być pewien, że nie była to żadna słodziutka groźba, choć w tym przypadku, kiedy miał widok z dołu na wściekającą się, z czerwonymi rumieńcami, niemalże gołą dziewczynę, która jeszcze siedziała na nim okrakiem, a jej sutki przebijały się przez zwiewne kimono, chyba nie było to tak istotne. Jedynym atutem w tej sytuacji, oczywiście dla dziewczyny, było to, że kimono nie było na tyle krótkie, żeby siedziała okrakiem dosłownie goła od dołu, tak przynajmniej dzieliło ją od jego ciała, a także pełnej nagości kilka milimetrów materiału, który sięgał do połowy ud dziewczyny, nie dając mu możliwości zerknięcia dalej ze względu na nogi skierowane kolanami do siebie na jego klatce piersiowej.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Hotel "Marmur"
Ranek, nago z piękną dziewczyną w praktycznie przejrzystym kimonie, które i tak uwydatnia jej kształty. Wszystko było by pięknie i cudnie poza jednymi drobnymi szczegółami, pamiętacie wczorajszy wieczór i barmana, który podał Akasiowi dziwną butelkę? No właśnie, on po tym fakcie nic nie pamięta, zupełnie nic, nic z tego, co widział. Nawet zmutowanego karalucha Tuptusia, jak mógł zapomnieć swojego przyjaciela, którego całował w odwłok i go gładził. W sumie z jednej strony to dobrze, bo zamiast tego całował dziewczynę i na niej wykonywał te wszystkie dziwaczne akcje. Jeszcze tylko jedna znacząca sprawa w tym wszystkim, chłopak się obudził, ale nie ma władzy nad swoim ciałem, nie może się ruszyć, a jedyne, co widzi to czubek głowy dziewczyny, a czuje wiele, każdy jej ruch, który wykonywała po jego ciele. Zaraz, Zaraz! Kim ty jesteś?! Co mi robisz?! Co tu się dzieje? Myślał młodzieniec, gdy noga dziewczyny delikatnie przesunęła się po jego przyrodzeniu, a ona zamruczała. Co to jest do cholery?! Dobrze się bawisz, co?! Zwłaszcza czyimś kosztem nieświadomej osoby do tego, jesteś potworem, dość atrakcyjnym i seksownym potworem, ale no potworem, może umówimy się później na kolacje jak to wszystko sobie wyjaśnimy. Co ty na to? Sytuacja nieco się zmieniła, dziewczyna obróciła się na bok, a jego ręką ustąpiła z łatwością. No, co jest…Losie, kurwa, ona może ruszać moim ciałem, a ja nie?! Pomyślał, ale przez jego głowę przebijały się także myśli o jej delikatnej skórze i cieple, jaki mu dawała. Ty, ty wracaj tutaj! Zimno mi!. Próbował powiedzieć, ale jednak jego mowa w tym momencie była niema, a w jego oku pojawiło się rozczarowanie, chociaż po chwili skierował wzrok w dół i zobaczył, że jest nagi. Najgorsze w tym wszystko bardzo mu się podobało i chciałby móc obrócić się razem z dziewczyną by ją objąć od tyłu, chociaż najbardziej, co go ciekawiło to jej imię, chociaż je chciałby poznać przez gwałtem. W tym sytuacja się odmieniła, dziewczyna biegiem wskoczyła na niego, siadając mu na podbrzuszu, napinając tym swoje odzienie do tego stopnia, że prześwitywały jej sutki, a sama położyła rękę na jego przyrodzeniu delikatnie ściskając. HALO! Nie tak szybko, Hej, hej. Czekaj! Jestem Akashi. Próbował znowu powiedzieć, ale już widać jakiś postęp delikatnie poruszył ustami, ale nie mógł nic powiedzieć, a głowę ciągle miał przechyloną lekko na bok. Co?! Zabijesz?! Cze…Oooo, jak dobrze, tak, tak…. Pomyślał, a na jego twarzy powoli rysowała się mina zadowolenia z tego, co robi dziewczyna. Większość osób na jego miejscu, raczej by zwijała się już z bólu i błagała o litość, ale czym bardziej dziewczyna próbowała zgnieść jego przyrodzenie, tym przyjemniej się czuł, a jego członek tylko się powiększał i stawał twardszy. Chociaż w nim odzyskiwał powoli czucie i to nie był już świerk na święta, tylko sosna! I to taka sporych rozmiarów sosna, oby tak dalej to może dojdzie do rozmiarów drzew równikowych w skali metrów na centymetry. Jednak coś powoli się zmieniało, chłopak odzyskiwał władze nad ciałem. Ręka, na której leżała dziewczyna, palce u niej powoli się poruszały, delikatnie drgając. Wyglądało to jak odruch z bólu, ale w tym przypadku nie ma, co mówić o bólu, to, co robiła niewiasta było przyjemne. Głowa chłopaka powoli wracała do pozycji wyprostowanej, a jego oboje oczu się otworzyło, niestety nie miał dość siły jeszcze by zatrzymać zamknięty pusty oczodół. Więc Motoko, ze spokojem mogła przyjrzeć się jego brakom, oraz uśmiechowi, jaki malował się na jego twarzy i blasku w oku, które towarzyszyło temu wszystkiemu. – Je…jestem…Aka..akashi.Je..jesteś bardzo piękna. – Powiedział, bardzo cicho i niewyraźnie, prostując swoje ciało, tak jakby to, co robiła mu właśnie dziewczyna nie sprawiało na nim najmniejszego wrażenia. – Mogłabyś, poluźnić chwyt? To podnieca. – Dodał po chwili, nieco już wyraźniej, jednak dalej cicho. Tylko, co w tym momencie zrobi niewyżyta dziewczyna? – A, kim ty jesteś? – Powiedział po paru chwilach, gdy jego ręce były praktycznie sprawne.
0 x

Re: Hotel "Marmur"
Wiadomo, jak to czasem bywa, kiedy człowiek jest zwyczajnie nieświadom swoich czynów i dalej, uparcie dąży do osiągnięcia swojego celu drogą lekko mówiąc błędną. Właśnie w takim położeniu była brunetka, która z niemalże zwierzęcą pasją, którą bardziej należałoby nazwać płomienistą nienawiścią, ściskała przyrodzenie chłopaka. Pomimo swojego śpiącego stanu, który ustał w trakcie złapania orientacji gdzie jest, z kim jest i właściwie dlaczego tam jest, potrafiła wykorzystać wszystkie swoje atuty w postaci szybkości. Oczywiście nadal zachodziła sobie w głowę, co jakiś nieznajomy gość robi z nią w łóżku i to nago, a najbardziej zastanawiające było to, dlaczego niemalże się nad nim znęca seksualnie, ale chyba nie można się dziwić biednej nastolatce, prawda? Pomyśleć, że budzi się z nieznajomym gościem niemalże gołym, a nie pamięta się, jak samemu ściągało się własne ubrania! To dopiero koszmar!
Mina chłopaka, który, jak się okazało nie miał oka, wcale nie była taka jaką Motoko sobie wyobrażała. Brunetka była nieźle skołowana, bo po pierwsze - nie miał oka, po drugie - zdawało się, że robiła mu przyjemność, po trzecie - CO ON ROBIŁ W JEJ ŁÓŻKU? Spodziewała się prośby o litość, a nie lekko uniesionych kącików ust, które tamten zmusił do powstania, tak samo, jak jeszcze inną część własnego ciała. Gdyby widziała jedynie jego minę, z pewnością zaprzestałaby swoich działań, bo przecież nie będzie się bawić z jakimś zwyrodnialcem w łóżku, kiedy może go zwyczajnie przebić mieczem, w końcu to zdawało się być najbardziej racjonalnym podejściem do sprawy. Wchodzisz do łóżka Motoko bez jej zgody - giniesz. Chęć złapania za coś innego niż przyrodzenie chłopaka, dłuższego, stalowego i ostrego, przeważało w jej skali must do. Czuła pod dłonią, jak członek chłopaka staje się coraz to twardszy i trzeba powiedzieć, że w pewnym sensie była zwyczajnie przerażona tak ogromną skalą masochizmu, bo przecież każdy zorientowany wie, jak bardzo czuły punkt mają mężczyźni. Jednakże widząc jego reakcję ciała na to co robi i to nie w postaci przyrodzenia, a ręki, która leżała prostopadle do jego tułowia, na którym siedziała, nie odpuściła. Mógł mówić co chce, w końcu słowa nic nie znaczyły, kiedy detektyw Mo dedukuje, że kogoś boli, a szczególnie gdy w taki sposób się zgina smukłe i tak...palce u dłoni. Jeszcze mocniej zacisnęła swoją dłoń dzierżącą strategiczny punkt chłopaka, kiedy ten zaczął do niej mówić i co gorsza, przedstawiać się. Jakby jej koszmary nocne były wystarczająco małe, ona musiała trafić na jakiegoś masochistę i to do tego w łóżku, a co gorsza, coraz bardziej wpadała w przerażenie myśląc, że chłopak coś jej zrobił.
- NIE ZWÓDŹ MNIE ZBOCZEŃCU, GADAJ CO ROBISZ W MOIM ŁÓŻKU! - warknęła w jego stronę podniesionym tonem, nie mogąc powstrzymać chęci przyduszenia jego gardła, na którym również była jej mała, czerwona, opuchnięta dłoń. Widząc brak chęci współpracy ze swoim tymczasowym partnerem łóżkowym nie mogła powstrzymać się od zwyczajnego wgapienia się na jego przerażającą pustkę tam, gdzie powinno być oko. Trzeba przyznać, że robił piorunujące wrażenie, jeszcze lepsze niż oczy, w których odbijają się dżdżownice, bo zwyczajnie jednego z nich nie było! Dotychczas dziewczyna kompletnie zapomniała o tym, co się dzieje, choć uścisk obu dłoni brunetki na ciele chłopaka się zwiększył. Jednakże, nie było to maksimum jej zdolności, w końcu jeszcze wszystkie mięśnie były w miarę wiotkie przez eliksir. Powolutku wracała do sił. Na całe szczęście dziewczyny mają coś, o co panowie nie zawsze dbają, mowa oczywiście o paznokciach, które wraz z brakiem możliwości objęcia jedną ręką jego gardła, zaczęły wbijać się w skórę chłopaka.
Mina chłopaka, który, jak się okazało nie miał oka, wcale nie była taka jaką Motoko sobie wyobrażała. Brunetka była nieźle skołowana, bo po pierwsze - nie miał oka, po drugie - zdawało się, że robiła mu przyjemność, po trzecie - CO ON ROBIŁ W JEJ ŁÓŻKU? Spodziewała się prośby o litość, a nie lekko uniesionych kącików ust, które tamten zmusił do powstania, tak samo, jak jeszcze inną część własnego ciała. Gdyby widziała jedynie jego minę, z pewnością zaprzestałaby swoich działań, bo przecież nie będzie się bawić z jakimś zwyrodnialcem w łóżku, kiedy może go zwyczajnie przebić mieczem, w końcu to zdawało się być najbardziej racjonalnym podejściem do sprawy. Wchodzisz do łóżka Motoko bez jej zgody - giniesz. Chęć złapania za coś innego niż przyrodzenie chłopaka, dłuższego, stalowego i ostrego, przeważało w jej skali must do. Czuła pod dłonią, jak członek chłopaka staje się coraz to twardszy i trzeba powiedzieć, że w pewnym sensie była zwyczajnie przerażona tak ogromną skalą masochizmu, bo przecież każdy zorientowany wie, jak bardzo czuły punkt mają mężczyźni. Jednakże widząc jego reakcję ciała na to co robi i to nie w postaci przyrodzenia, a ręki, która leżała prostopadle do jego tułowia, na którym siedziała, nie odpuściła. Mógł mówić co chce, w końcu słowa nic nie znaczyły, kiedy detektyw Mo dedukuje, że kogoś boli, a szczególnie gdy w taki sposób się zgina smukłe i tak...palce u dłoni. Jeszcze mocniej zacisnęła swoją dłoń dzierżącą strategiczny punkt chłopaka, kiedy ten zaczął do niej mówić i co gorsza, przedstawiać się. Jakby jej koszmary nocne były wystarczająco małe, ona musiała trafić na jakiegoś masochistę i to do tego w łóżku, a co gorsza, coraz bardziej wpadała w przerażenie myśląc, że chłopak coś jej zrobił.
- NIE ZWÓDŹ MNIE ZBOCZEŃCU, GADAJ CO ROBISZ W MOIM ŁÓŻKU! - warknęła w jego stronę podniesionym tonem, nie mogąc powstrzymać chęci przyduszenia jego gardła, na którym również była jej mała, czerwona, opuchnięta dłoń. Widząc brak chęci współpracy ze swoim tymczasowym partnerem łóżkowym nie mogła powstrzymać się od zwyczajnego wgapienia się na jego przerażającą pustkę tam, gdzie powinno być oko. Trzeba przyznać, że robił piorunujące wrażenie, jeszcze lepsze niż oczy, w których odbijają się dżdżownice, bo zwyczajnie jednego z nich nie było! Dotychczas dziewczyna kompletnie zapomniała o tym, co się dzieje, choć uścisk obu dłoni brunetki na ciele chłopaka się zwiększył. Jednakże, nie było to maksimum jej zdolności, w końcu jeszcze wszystkie mięśnie były w miarę wiotkie przez eliksir. Powolutku wracała do sił. Na całe szczęście dziewczyny mają coś, o co panowie nie zawsze dbają, mowa oczywiście o paznokciach, które wraz z brakiem możliwości objęcia jedną ręką jego gardła, zaczęły wbijać się w skórę chłopaka.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Hotel "Marmur"
Dziwna sytuacja, o dziwną, ciekawe ile osób tutaj doznało podobnej w swoim życiu, zapewne niewiele, ale raczej znajdą się takie osoby, które po imprezie obudziły się z obcą osobą w łóżku. Reakcja większość z nich zapewne była by prosta, szok, niedowierzanie i zastanawianie się jak do tego doszło, przecież aż tyle się nie wypiło. Wszystkie się pamięta jak przez mgłę albo wcale, tak właśnie było z chłopakiem, który nawet nic nie pamiętał, jak znalazł się tutaj, jak dotarł do łóżka i kim jest ta osoba. Młoda dziewczyna, sprawiała mu coraz większą przyjemność, mimo, że większość osób zwijałoby się z bólu i z braku powietrza, przecież ona jawnie chce go udusić i pozbawić płodność. Po jej reakcjach można stwierdzić, że była przerażona tym, co się dzieje, dlatego tym bardziej fioletowo-włosy nie chciał zrobić jej krzywdy, przynajmniej celowo. Dla niego ona byłą jak kwiat róży, delikatna i z kolcami, teraz czuł jej kolce, ale jak nie zrobi złego ruchu może będzie mu też dane poczuć jej kwiat. Piękna i delikatna jak kwiat dzikiej róży, to sformułowanie idealnie opisywało tą dziewczynę. Postanowił zagrać w jej grę, chociaż częściowo. Powoli starał się udawać, że naprawdę się dusi, chociaż nie robiło to na nim większej różnicy i nie sprawiało dyskomfortu. Wyraz jego twarzy delikatnie złagodniał, posyłał w jej stronę ciepły uśmiech, a w jeszcze sprawnym oku błyszczała niewielka świeca. Ciało młodzieńca powoli flaczało, a jego mięśnie ulegały rozluźnieniu, poza jednym, który rósł jeszcze bardziej. Rośnij małe drzewo! Zasiej zwątpienie w sercach tych, którzy w ciebie nie wieżą, rośni i pokaż, że jesteś wielki i twardy. Zboczeniec…ja zboczeńcem…to ty kurwa na mnie siedzisz, a nie ja na Tobie! Pomyślał chłopak, przymrużając delikatnie oczy, starał się jak najdokładniej oddać moment śmierci, który zapamiętał zabijając swojego ojca, każdy element konania starał się oddać idealnie. Starał się zrobić wszystko by rozkojarzyć niewiastę, która i tak poświęcała uwagę raczej tylko jednemu obiektowi na jego ciele i nie było to jego przyrodzenie, tylko miejsce, w, którym powinno być oko. Nastał odpowiedni moment, chłopak szybko chwycił dziewczynę za rękę, którą trzymała na jego szyi, ale powyżej miejsca, w którym była spuchnięta, a drugą nacisnął na jej ramie, tak by obalić ją na łóżko, a samemu ruszył zaraz za tym, łapiąc jej drugą rękę i dociskając je nad jej głową jedną swoją ręką, a drugą trzymał na jej klatce piersiowej, nad jej piersiami. Jej nogi były luźne, rozdzielone przez jego. Wszystko wyglądało tak jakby się kochali, zwłaszcza, że młodzieniec był bardziej pochylony nad dziewczyną, jego twarz i jej dzieliło tylko parę centymetrów, patrzył prosto w jej piękne oczy, a resztę ich ciała dzieliła jeszcze mniejsza odległość, można powiedzieć, że w jednym miejscu praktycznie się stykali. Jeden mały zły ruch do przodu i by się złączyli. – Nie wiem, kim jesteś i co tu robię. Nie pamiętam nic z tej nocy. – Powiedział Akashi, delikatnie i spokojnie, zamykając powoli puste oko, a na jego twarzy ciągle był ten sam delikatny uśmiech. – Nie chce zrobić Ci krzywdy, jeżeli się uspokoisz to Cię puszcze. – Dodał po chwili ciągle wpatrując się w twarz dziewczyny, a jego serce w tym momencie zaczęło bić szybciej, a jego oddech delikatnie przyśpieszył. Co ja tutaj do chuja robię, powinienem po prostu ją zabić, a nie się bawić. Co się kurwa ze mną dzieje. Myślał chłopak, ale jego twarz nie oddawała jego myśli, a jedynie ciepło, którym przez całą noc darzył dziewczynę.
0 x

Re: Hotel "Marmur"
Śmierć chłopaka była przesądzona. Ten jeden aczkolwiek bardzo decydujący ruch, który wykonał zaraz po tym, jak udawał, że umiera, przesądził nad wszystkim. Dziewczyna poluźniła uchwyt na jego przyrodzeniu, zaciskając przy tym mocniej dłoń na jego gardle, wbijając przy tym paznokcie niemalże do przebicia jego skóry. Można powiedzieć, że tym zagraniem bardziej krzywdziła samą siebie, a raczej spuchniętą od zewnętrznej strony dłoń, którą niedawno uderzyła Tensę, jednakże to w tym momencie nie było tak istotne. Zdawać by się mogło, że gdyby wróciły do niej wszystkie siły, mogłaby śmiało w jakiś sposób zmiażdżyć jego tchawicę, jednakże tak nie było, a złudzenie było tylko imaginacją w jej świadomości.
Nagle sytuacja obróciła się w bardzo nieprzyjemny dla Motoko sposób, bowiem chłopak zwyczajnie wykorzystał jej rozkojarzenie spowodowane zwyczajnym zapatrzeniem się w jego pustą dziurę, tam gdzie powinno być oko. W jednej chwili była na przegranej pozycji, czując nad swoimi piersiami jego smukłą dłoń przytrzymującą jej, a także nad sobą drugą, tą spuchniętą, którą również trzymał w stalowym uścisku. Nastolatka była w ogromnym szoku, choć przede wszystkim szokująca była bliskość męskości chłopaka tuż obok jej strategicznego miejsca, co jednocześnie bardzo odpowiadało jej ciału, ale nie bardzo psychice. Słowa nieznajomego do niej nie trafiały, bo przecież przeczył sam sobie! Gdyby nie chciał jej nic zrobić, z pewnością nie miał w stosunku do niej żadnych pozytywnych zamiarów, inaczej by ją puścił, a tak? Trwali w jakimś dziwnej pozycji, która w istocie mogła wyglądać dosyć jednoznacznie. Pustka w jednym oczodole zniknęła, zamknięta przez jego powiekę, którą o dziwo posiadał. Przynajmniej jedna rzecz przestała tak dekoncentrować dziewczynę, co też zaraz wykorzystała, oczywiście po tym, jak tylko uspokoiła swój oddech na tyle, żeby zrównał się z tym nieznajomego. Swoją drogą dosyć przyjemnie było tak czuć na swojej twarzy i szyi powietrze, które wydychał...stop, stop, stop, nie dekoncentruj się dziewczyno. Wraz z prowizorycznym uspokojeniem przyszła pora na działanie!
Mo nawet nie zorientowała się, czy chłopak poluźnił swój uchwyt, czy też nie, tym bardziej, że jej myśli były skupione na innej części ciała, która mimowolnie chciała się lekko unieś.. Nie trzeba było wiele, oj jednak trzeba było, żeby zmusić się do podniesienia kolana i zwyczajnego uderzenia w chłopaka w nogę. Nie było to mocne uderzenie jednak na tyle znaczące, żeby mogła wyswobodzić jedną swoją dłoń, tą która była na wysokości jej klatki piersiowej. Nie czekając na żadne zaproszenie, smagnęła go pazurami po jego klatce piersiowej, którą unosił tuż nad nią i odepchnęła go przy tym, wyswobadzając przy okazji swoją drugą dłoń. Znała wiele chwytów, a tych, które pozwalały się wyswobodzić, jeszcze więcej. W prawdzie głównie rozkojarzenie chłopaka mogło wynikać z tego, że przy uniesieniu swojej nogi doszło do delikatnego zderzenia ich ciał w strategicznych miejscach, choć nie było to na tyle zaważające, żeby nabuzowana emocjami i nagłą siłą dziewczyna, zapomniała, gdzie dała broń. Odpychając od siebie nieznajomego, znalazła się tuż obok miejsca, w którym położyła swoje miecze. Nie czekając na jakiekolwiek inne bodźce, sięgnęła po wakizashi, mimowolnie wyciągając ją z sayi. Nim się zorientowała, już smagnęła powietrze ostrym ostrzem, raniąc przy tym chłopaka na wysokości klatki piersiowej - bardzo płytko, ze względu na odległość, która ich dzieliła. Jednakże na tym nie koniec, oj nie! Wściekła Motoko zatrzymała swój miecz i widząc, jak za nim skóra praktycznie momentalnie się goi, z wysoko podniesionymi brwiami, wbiła swój miecz prosto w ramię nieznajomego, wręcz bosko-gojącego się chłopaka. Trzeba przyznać, że takich dziwactw, to ona jeszcze nie widziała, dlatego nie mniejsze przeszło ją dziwienie, kiedy broń weszła w jego kość, a na twarzy chłopaka nie widziała ani milimetra bólu. No postawcie się w sytuacji zdezorientowanej dziewczyny...
Nagle sytuacja obróciła się w bardzo nieprzyjemny dla Motoko sposób, bowiem chłopak zwyczajnie wykorzystał jej rozkojarzenie spowodowane zwyczajnym zapatrzeniem się w jego pustą dziurę, tam gdzie powinno być oko. W jednej chwili była na przegranej pozycji, czując nad swoimi piersiami jego smukłą dłoń przytrzymującą jej, a także nad sobą drugą, tą spuchniętą, którą również trzymał w stalowym uścisku. Nastolatka była w ogromnym szoku, choć przede wszystkim szokująca była bliskość męskości chłopaka tuż obok jej strategicznego miejsca, co jednocześnie bardzo odpowiadało jej ciału, ale nie bardzo psychice. Słowa nieznajomego do niej nie trafiały, bo przecież przeczył sam sobie! Gdyby nie chciał jej nic zrobić, z pewnością nie miał w stosunku do niej żadnych pozytywnych zamiarów, inaczej by ją puścił, a tak? Trwali w jakimś dziwnej pozycji, która w istocie mogła wyglądać dosyć jednoznacznie. Pustka w jednym oczodole zniknęła, zamknięta przez jego powiekę, którą o dziwo posiadał. Przynajmniej jedna rzecz przestała tak dekoncentrować dziewczynę, co też zaraz wykorzystała, oczywiście po tym, jak tylko uspokoiła swój oddech na tyle, żeby zrównał się z tym nieznajomego. Swoją drogą dosyć przyjemnie było tak czuć na swojej twarzy i szyi powietrze, które wydychał...stop, stop, stop, nie dekoncentruj się dziewczyno. Wraz z prowizorycznym uspokojeniem przyszła pora na działanie!
Mo nawet nie zorientowała się, czy chłopak poluźnił swój uchwyt, czy też nie, tym bardziej, że jej myśli były skupione na innej części ciała, która mimowolnie chciała się lekko unieś.. Nie trzeba było wiele, oj jednak trzeba było, żeby zmusić się do podniesienia kolana i zwyczajnego uderzenia w chłopaka w nogę. Nie było to mocne uderzenie jednak na tyle znaczące, żeby mogła wyswobodzić jedną swoją dłoń, tą która była na wysokości jej klatki piersiowej. Nie czekając na żadne zaproszenie, smagnęła go pazurami po jego klatce piersiowej, którą unosił tuż nad nią i odepchnęła go przy tym, wyswobadzając przy okazji swoją drugą dłoń. Znała wiele chwytów, a tych, które pozwalały się wyswobodzić, jeszcze więcej. W prawdzie głównie rozkojarzenie chłopaka mogło wynikać z tego, że przy uniesieniu swojej nogi doszło do delikatnego zderzenia ich ciał w strategicznych miejscach, choć nie było to na tyle zaważające, żeby nabuzowana emocjami i nagłą siłą dziewczyna, zapomniała, gdzie dała broń. Odpychając od siebie nieznajomego, znalazła się tuż obok miejsca, w którym położyła swoje miecze. Nie czekając na jakiekolwiek inne bodźce, sięgnęła po wakizashi, mimowolnie wyciągając ją z sayi. Nim się zorientowała, już smagnęła powietrze ostrym ostrzem, raniąc przy tym chłopaka na wysokości klatki piersiowej - bardzo płytko, ze względu na odległość, która ich dzieliła. Jednakże na tym nie koniec, oj nie! Wściekła Motoko zatrzymała swój miecz i widząc, jak za nim skóra praktycznie momentalnie się goi, z wysoko podniesionymi brwiami, wbiła swój miecz prosto w ramię nieznajomego, wręcz bosko-gojącego się chłopaka. Trzeba przyznać, że takich dziwactw, to ona jeszcze nie widziała, dlatego nie mniejsze przeszło ją dziwienie, kiedy broń weszła w jego kość, a na twarzy chłopaka nie widziała ani milimetra bólu. No postawcie się w sytuacji zdezorientowanej dziewczyny...
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Hotel "Marmur"
Jak to się mówi, raz kozi śmierć, a w przypadku, gdy jest się nieśmiertelnym można ryzykować zawsze, stawiając swoje życie na szali bez większego problemu. Ciekawe czy w głowie młodzieńca narodziła się już obojętność względem życia, Bo przecież skoro nie może umrzeć, to został pozbawiony najważniejszego celu w życiu. Nieśmiertelność, dla jednych największy dar, którego pragną ze wszystkich sił i oddali by wszystko, co mogliby tylko go zdobyć, a dla drugich była to klątwa, która nie pozwala nigdy więcej zobaczyć bliskich sobie osób, nie móc się z nimi zestarzeć i cieszyć z przemijającego życia. Wszystko to idealnie pasowało do opisu Akashiego z jednej strony był szczęśliwy, że żyje, a z drugiej nienawidził sam siebie za swoje decyzje i błędy. Czy ktoś kiedyś postępował dobrze? Czy tylko tak by dla samego siebie było najlepiej. Teraz leży na jakiejś nieznajomej dziewczynie, która przyciska do łóżka, ale dlaczego to robi? Bo ona chciała go zabić? Przecież on tak samo jak ona nie wie, co tutaj się dzieje, więc czemu nie chce go posłuchać tylko dalej walczy i robi wszystko by go skrzywdzić, przecież i tak nie da rady tego zrobić, a on nie chce zrobić jej nic złego. Właśnie wtedy nastała ponowna zmiana, dziewczyna się uwolniła i ode pchła młodzieńca, który poleciał lekko do tyłu siadając na łóżku, nawet nie planował ponownie łapać, tylko klęczał ze spokojem na to, co ona zrobi. Jego ręce wisiały luźnie wzdłuż ciała, a na jego twarzy ciągle gościł ten sam uśmiech. Dziewczyna zadała jedno cięcie, niezbyt głębokie, płytkie na tyle, że nawet krew dobrze nie zdążyła trysnąć, a rana już się zasklepiała i nie było po niej śladu. Młodzieniec miał aż ochotę się oblizać z przyjemności, to było takie błogie, przyjemne uczucie, gdy jego skóra została rozcięta. Jednak to dziewczynie nie wystarczyło, wbiła swój miecz w jego ramię, gdy ostrze powoli weszło w skórę na ustach chłopak pojawił się jeszcze szczerszy uśmiech nic wcześniej, mimo, że przez chwile jego z ust płynęła krew. Jednak było jej tyle jakby rozciął sobie dziąsło, a nie ktoś przebił mu ramie mieczem. Chłopak ze spokojem złapał ręka ostrze broni, by je ustabilizować, po czym pociągnął je w swoją stronę, napierając do tego swoim ciałem. Ostrze przebiło na wylot jego ciało, rękojeść broni znajdowała się przy samym ramieniu młodzieńca, tak samo niedaleko niego znajdowała się dziewczyna, zapewne zdezorientowana tym, co się tutaj dzieje. Każdy po czymś takim zwijałby się z bólu albo stracił przytomność, a on jeszcze sam przebił się na wylot. Ręką, która przed chwilą trzymał broń, położył na policzku dziewczyny i delikatnie przeciągnął ręką po jej policzku.
– Wszystko dobrze, nic się nie stało. – Powiedział ze spokojem w głosie, bez żadnych wyrzutów niczego. Tak jakby ona po prostu zrzuciła kanapkę ze stołu, a nie przebiła go bronią. Z policzka, jego dłoń skierowała się na jej szyje, a niej na kark, cały czas delikatnie gładząc skórę, a po tym delikatnie przyciągnął ją do siebie opierając jej głowę na twojej klatce piersiowej, samemu się pochylając w jej stronę.
-Nie pamiętam, co działo się w nocy, lecz nigdy bym Cię nie skrzywdził. – Dodał, delikatnie całując ją w czubek głowy, tak samo jak wieczorem na dobranoc i oparł swoją głowę o jej. Po czym powoli zaczął przechylać się z nią na łóżko tak by ją położyć, tutaj rana już tak szybko się nie goiła, krew powoli spływała po ramieniu chłopaka i rękojeści, a czym bardziej się pochylali tym bardziej kapała na ciało dziewczyny i jej skąpe odzienie. Jak już ją położył usiadł obok, spoglądając na nią lekko z góry. – Wybacz, że pobrudziłem twą delikatną skórę moją krwią. – Powiedział, uśmiechając się w stronę dziewczyny, szczerze, pełny ciepła i radości. – Może zaczniemy wszystko od nowa? W tym momencie, powoli zaczął wyjmować broń z swojego ciała.
– Wszystko dobrze, nic się nie stało. – Powiedział ze spokojem w głosie, bez żadnych wyrzutów niczego. Tak jakby ona po prostu zrzuciła kanapkę ze stołu, a nie przebiła go bronią. Z policzka, jego dłoń skierowała się na jej szyje, a niej na kark, cały czas delikatnie gładząc skórę, a po tym delikatnie przyciągnął ją do siebie opierając jej głowę na twojej klatce piersiowej, samemu się pochylając w jej stronę.
-Nie pamiętam, co działo się w nocy, lecz nigdy bym Cię nie skrzywdził. – Dodał, delikatnie całując ją w czubek głowy, tak samo jak wieczorem na dobranoc i oparł swoją głowę o jej. Po czym powoli zaczął przechylać się z nią na łóżko tak by ją położyć, tutaj rana już tak szybko się nie goiła, krew powoli spływała po ramieniu chłopaka i rękojeści, a czym bardziej się pochylali tym bardziej kapała na ciało dziewczyny i jej skąpe odzienie. Jak już ją położył usiadł obok, spoglądając na nią lekko z góry. – Wybacz, że pobrudziłem twą delikatną skórę moją krwią. – Powiedział, uśmiechając się w stronę dziewczyny, szczerze, pełny ciepła i radości. – Może zaczniemy wszystko od nowa? W tym momencie, powoli zaczął wyjmować broń z swojego ciała.
0 x

Re: Hotel "Marmur"
Niepokój, strach, przerażenie? To były zbyt delikatne określenia, jak na stan, w którym znajdowała się dziewczyna. Z każdą minutą, a raczej z każdym mrugnięciem, któremu towarzyszyła również każda kropla, która skapnęła z ciała chłopaka na jej klatkę piersiową, niemalże robiąc sobie własne, szkarłatne bajorko na jej wcięciu szyjnym mostka. Jednakże może od samego początku, a raczej reakcji chłopaka i wciśnięcia jeszcze głębiej broni w jego ciele...
Z nieskrywanym podziwem, który tym razem przeważył nad emocjami związanymi ze skrytym strachem przed potworem, którym chłopak w istocie musiał być. Nie mogła wytłumaczyć zjawiska jakim była jego zrastająca się skóra, a także zachowania, które było w istocie przedziwne, w końcu gość sam jeszcze bardziej nadziewał się na jej nóż, który z pewnością nie był tępy. Właśnie dlatego, przez ten szok, brunetka nie potrafiła zareagować w sposób tradycyjny na jego dotyk, zwyczajnie go odtrącając. Była wręcz sparaliżowana i obserwowała ogromnymi, szkarłatnymi oczami twarz Akashiego, który zamiast zwijać się z bólu i zwyczajnie umierać, uśmiechał się do niej w sposób nader serdeczny. Problemem było to, że on nie miał się uśmiechać, on miał nie żyć, a wszystko wskazywało, że wyraźnie nie dawało rady go zabić, bo przecież przebiła go na wylot do cholery!
Bezwiednie zabrała ręce z broni, kiedy zobaczyła koniec ostrza po drugiej stronie chłopaka, a ten wykorzystał to w sposób nader szczególny, przyciągając ją do siebie i uspokajając, jak jakieś dzieciątko, które obudziło się ze złego snu. Otępienie, które dosięgnęło całego jej ciała pozwoliło również chłopakowi dać ją ułożyć na łóżku i zwyczajnie uciszyć, przynajmniej na chwilę. Patrzyła, jak ten wyciąga jej broń ze swojego ciała i po prostu nie potrafiła uwierzyć w to co widzi. W jej ogromnych oczach nie można było odnaleźć niczego innego poza zdziwieniem.
- Ale jjak to... - szepnęła cichutko, obserwując poczynania chłopaka, który wykazał się w tym przypadku większym opanowaniem niż ona, kto by pomyślał, że w ciągu kilku dni straci tak szybko nad sobą kontrolę? Kontakty z ludźmi chyba definitywnie nie były na jej rękę. - Dlaczego Ty... - nie skończyła swojego pytania, choć z pewnością dokończenie było proste i brzmiałoby: 'żyjesz'. Zaraz jednak przypomniała sobie, jak chłopak ma na imię i kiedy już jej usta miały formować się w słowie Akashi, usłyszała krzyk. Właśnie ten kobiecy krzyk przypomniał jej, że wciąż jeszcze żyje i może ruszać swoim ciałem, a do tego chłopak naprawdę zostawił ją samą sobie. Bardzo zdezorientowana dziewczyna przez chwilę leżała nieruchomo, patrząc co ten chce zrobić, przecież był nieobliczalny, skoro jego skóra się goiła sama z siebie, to posiadając w dłoniach jej broń potrafił pewnie wykonać jeszcze wznioślejsze rzeczy!
- Oddaj mój miecz. - powiedziała z ostrzeżeniem w głosie. Pomimo tego, że była świadoma swojej przegranej pozycji, bo skoro koleś potrafił się sam, wręcz automatycznie leczyć, to każda zadana rana nic mu nie zrobi, w przeciwieństwie do niej samej! Niepokorny i uparty tryb, który włączył się dziewczynie był niepokojący, tym bardziej, że nie wiedziała, co zrobić w tej sytuacji. Przeprosić go? Przebić jeszcze raz? Może inne organy były podatniejsze? - Proszę... - nie była to prośba, bardziej słowo rzucone na uspokojenie gościa, któremu nieświadomie sama oddała na chwilę własną broń, a przynajmniej taką miała nadzieję. Wrzask kobiety znów zaświtał w umyśle Motoko, która pomyślała, że to dobry czas na ucieczkę z tej bardzo niewygodnej sytuacji, dlatego też mówiąc wstawała, cały czas kątem oka obserwując chłopaka, któremu mogłoby się chcieć zabawić jej kosztem i zwyczajnie ją zabić, a potem zgwałcić, a może na odwrót? Położyła swoje nogi na podłożu i praktycznie od razu złapała za drugą broń, której nie kierowała w jego stronę, a jedynie przezornie trzymała w ręku, schowaną w sayi. Znała uczucie nieobliczalności i sama nie chciała paść jej ofiarą, dlatego w dosyć sprawy sposób złapała za swój mundurek i obróciła się tyłem do chłopaka, ściągając przy tym kimono, zastępując je stanikiem, majtkami i mundurkiem, które bardzo szybko zapięła do ostatniego guzika. Oczywiście nieznajomy mógł sobie popatrzeć na jej wysportowane ciało od tyłu, jeśli tylko odwrócił się w jej stronę. Krew z szyi dziewczyny popłynęła wzdłuż jej klatki piersiowej, zostawiając przy tym na kołnierzyku czerwoną poświatę. Serce zdawało się bić własnym rytmem, kiedy widziała w wyobraźni minione obrazy, które w pewien sposób były nader kuszące do rozegrania dalej. Po raz kolejny musiała powstrzymać swoją chęć wejścia do ciepłego łóżeczka, które mimo wszystko było bardzo przyjemne do dzielenia je z kimś, brunetka już niemalże zapomniała, jak to było...
- Czy ja..khym...mogę prosić o zwrot broni? - spytała się już w pełni ubrana, jedynie lekko zabrudzona krwią chłopaka na mundurku, obrócona już przodem do nieznajomego gościa. Jej głos był tradycyjnie oschły i pod pełną kontrolą, nie tak jak wcześniej, przepełniony targającymi nią emocjami, w których każda nuta brzmiała inaczej. Tachi była już przewiązana przez jej pas, a jedna dłoń trzymała za jej rękojeść, w razie gdyby nieznajomy zechciał zrobić jakiś gwałtowny ruch. Jej uwagę przykuła czaszka, która leżała koło kija, czy ten gość podróżuje z czaszką? Zdziwiła się niemiłosiernie, wracając zaraz wzrokiem do niepokojącego nieznajomego. Chciała jak najszybciej stąd wyjść i po prostu czymś się zająć, dlatego nic dziwnego, że czekała na zwrot broni, żeby tylko pójść w jakikolwiek bój, aby tylko nie myśleć o tym ciekawym ciele, które prezentował jej jeszcze przed chwilą Akashi.
Z nieskrywanym podziwem, który tym razem przeważył nad emocjami związanymi ze skrytym strachem przed potworem, którym chłopak w istocie musiał być. Nie mogła wytłumaczyć zjawiska jakim była jego zrastająca się skóra, a także zachowania, które było w istocie przedziwne, w końcu gość sam jeszcze bardziej nadziewał się na jej nóż, który z pewnością nie był tępy. Właśnie dlatego, przez ten szok, brunetka nie potrafiła zareagować w sposób tradycyjny na jego dotyk, zwyczajnie go odtrącając. Była wręcz sparaliżowana i obserwowała ogromnymi, szkarłatnymi oczami twarz Akashiego, który zamiast zwijać się z bólu i zwyczajnie umierać, uśmiechał się do niej w sposób nader serdeczny. Problemem było to, że on nie miał się uśmiechać, on miał nie żyć, a wszystko wskazywało, że wyraźnie nie dawało rady go zabić, bo przecież przebiła go na wylot do cholery!
Bezwiednie zabrała ręce z broni, kiedy zobaczyła koniec ostrza po drugiej stronie chłopaka, a ten wykorzystał to w sposób nader szczególny, przyciągając ją do siebie i uspokajając, jak jakieś dzieciątko, które obudziło się ze złego snu. Otępienie, które dosięgnęło całego jej ciała pozwoliło również chłopakowi dać ją ułożyć na łóżku i zwyczajnie uciszyć, przynajmniej na chwilę. Patrzyła, jak ten wyciąga jej broń ze swojego ciała i po prostu nie potrafiła uwierzyć w to co widzi. W jej ogromnych oczach nie można było odnaleźć niczego innego poza zdziwieniem.
- Ale jjak to... - szepnęła cichutko, obserwując poczynania chłopaka, który wykazał się w tym przypadku większym opanowaniem niż ona, kto by pomyślał, że w ciągu kilku dni straci tak szybko nad sobą kontrolę? Kontakty z ludźmi chyba definitywnie nie były na jej rękę. - Dlaczego Ty... - nie skończyła swojego pytania, choć z pewnością dokończenie było proste i brzmiałoby: 'żyjesz'. Zaraz jednak przypomniała sobie, jak chłopak ma na imię i kiedy już jej usta miały formować się w słowie Akashi, usłyszała krzyk. Właśnie ten kobiecy krzyk przypomniał jej, że wciąż jeszcze żyje i może ruszać swoim ciałem, a do tego chłopak naprawdę zostawił ją samą sobie. Bardzo zdezorientowana dziewczyna przez chwilę leżała nieruchomo, patrząc co ten chce zrobić, przecież był nieobliczalny, skoro jego skóra się goiła sama z siebie, to posiadając w dłoniach jej broń potrafił pewnie wykonać jeszcze wznioślejsze rzeczy!
- Oddaj mój miecz. - powiedziała z ostrzeżeniem w głosie. Pomimo tego, że była świadoma swojej przegranej pozycji, bo skoro koleś potrafił się sam, wręcz automatycznie leczyć, to każda zadana rana nic mu nie zrobi, w przeciwieństwie do niej samej! Niepokorny i uparty tryb, który włączył się dziewczynie był niepokojący, tym bardziej, że nie wiedziała, co zrobić w tej sytuacji. Przeprosić go? Przebić jeszcze raz? Może inne organy były podatniejsze? - Proszę... - nie była to prośba, bardziej słowo rzucone na uspokojenie gościa, któremu nieświadomie sama oddała na chwilę własną broń, a przynajmniej taką miała nadzieję. Wrzask kobiety znów zaświtał w umyśle Motoko, która pomyślała, że to dobry czas na ucieczkę z tej bardzo niewygodnej sytuacji, dlatego też mówiąc wstawała, cały czas kątem oka obserwując chłopaka, któremu mogłoby się chcieć zabawić jej kosztem i zwyczajnie ją zabić, a potem zgwałcić, a może na odwrót? Położyła swoje nogi na podłożu i praktycznie od razu złapała za drugą broń, której nie kierowała w jego stronę, a jedynie przezornie trzymała w ręku, schowaną w sayi. Znała uczucie nieobliczalności i sama nie chciała paść jej ofiarą, dlatego w dosyć sprawy sposób złapała za swój mundurek i obróciła się tyłem do chłopaka, ściągając przy tym kimono, zastępując je stanikiem, majtkami i mundurkiem, które bardzo szybko zapięła do ostatniego guzika. Oczywiście nieznajomy mógł sobie popatrzeć na jej wysportowane ciało od tyłu, jeśli tylko odwrócił się w jej stronę. Krew z szyi dziewczyny popłynęła wzdłuż jej klatki piersiowej, zostawiając przy tym na kołnierzyku czerwoną poświatę. Serce zdawało się bić własnym rytmem, kiedy widziała w wyobraźni minione obrazy, które w pewien sposób były nader kuszące do rozegrania dalej. Po raz kolejny musiała powstrzymać swoją chęć wejścia do ciepłego łóżeczka, które mimo wszystko było bardzo przyjemne do dzielenia je z kimś, brunetka już niemalże zapomniała, jak to było...
- Czy ja..khym...mogę prosić o zwrot broni? - spytała się już w pełni ubrana, jedynie lekko zabrudzona krwią chłopaka na mundurku, obrócona już przodem do nieznajomego gościa. Jej głos był tradycyjnie oschły i pod pełną kontrolą, nie tak jak wcześniej, przepełniony targającymi nią emocjami, w których każda nuta brzmiała inaczej. Tachi była już przewiązana przez jej pas, a jedna dłoń trzymała za jej rękojeść, w razie gdyby nieznajomy zechciał zrobić jakiś gwałtowny ruch. Jej uwagę przykuła czaszka, która leżała koło kija, czy ten gość podróżuje z czaszką? Zdziwiła się niemiłosiernie, wracając zaraz wzrokiem do niepokojącego nieznajomego. Chciała jak najszybciej stąd wyjść i po prostu czymś się zająć, dlatego nic dziwnego, że czekała na zwrot broni, żeby tylko pójść w jakikolwiek bój, aby tylko nie myśleć o tym ciekawym ciele, które prezentował jej jeszcze przed chwilą Akashi.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Hotel "Marmur"
Wszystko dobiegło już końca, dziewczyna się uspokoiła, w sumie ciężko jej się dziwić, każdy człowiek na jej miejscu uciekłbym z krzykiem z tego pokoju zostawiając wszystkie swoje rzeczy. Osoby takiej jak młodzieniec nie można zaliczyć do normalnych, bardziej do grona potworów, których każdy się boi i chce się pozbyć za wszelką cenę, tylko czy było to możliwe? W końcu sami się narażali na ból i go sobie wyrządzali. Ostrze broni, niestety nie chciało tak łatwo wyjść jak weszło w ciało młodzieńca i przy tym nieźle chlapało krwią, ktoś tutaj będzie musiał wyprać krew. Gdy ostrze nie wystawało już z drugiej strony, chłopak usłyszał krzyk kobiety dochodzący z pokoju obok, wtedy nawet niewiele się zastanawiając po prostu wyszarpał miecz ze swojego ciała powiększając jeszcze bardziej ranę, która i tak się już goiła.
–Żyje? Jestem przeklęty. Zostałem przeklęty przez własnego ojca w momencie jego śmierci. Zabiłem go nożem, którym pozbawił mnie oka jak miałem 12lat. – Powiedział chłopak wycierając ostrze broni dziewczyny o pościel hotelowego łóżka i zaczął się nim lekko bawić zapominając o krzyku, który usłyszał przed chwilą i nacinając swoją skórę na rękach, która i tak się goiła od razu po odłożeniu obcego ciała. Chłopak właśnie odwrócił się do tyłu i zobaczył teraz stojącą nago dziewczynę i to, co zrobił było silniejsze od niego, nawet on cicho zamruczał i się zarumienił, kładąc ostrze na łóżku. Sam postanowił zrobić to samo, co dziewczyna, czyli ubrać się. Szybko wziął swoje fioletowe kimono w złote motyle i je założył na siebie, jednak górną część zawiesił na pasie, tak by było widać jego plecy i klatkę piersiową i przy okazji dwa tatuaże, które miał umieszczone na nich. Po tym powoli wyjął kawałek bandaża ze swojej torby, który już i tak był zużyty i zniszczony i przewiązał swoje puste oko, zasłaniając je na dobre i podnosząc swoje włosy do góry. Wtedy usłyszał też pytanie dziewczyny o zwrot broni,. Powoli podniósł się z łóżka i sięgnął po jej broń, łapiąc za czubek ostrza i je ściskając, a rękojeść wysunął w stronę dziewczyny, oczywiście jak ona ją złapała poluźnił chwyt. Po czym zapiął torbę na biodrze i schował do niej czaszkę, a kij założył na plecy.
-Gdy już…ehm…skończyliśmy, mogłabyś powiedzieć jak się nazywasz? –Zapytał chłopak wyciągając w stronę dziewczyny, swoją rękę, z której tak niedawno kawała krew przez to, że ściskał sobie ostrze broni. Jeżeli dziewczyna mu odpowiedziała. – Ty też słyszałaś ten krzyk? Może pójdziemy to sprawdzić. – Dodał po chwili z uśmiechem na ustach i skierował się w stronę wyjścia i sąsiedniego pokoju, sam albo razem z dziewczyną. Nie ma, co bardzo przyjemna jest i do tego piękna, szkoda tylko, że raczej ją wystraszyłem. Pomyślał, spoglądając na dziewczynę jeszcze przed wyjściem z pokoju.
–Żyje? Jestem przeklęty. Zostałem przeklęty przez własnego ojca w momencie jego śmierci. Zabiłem go nożem, którym pozbawił mnie oka jak miałem 12lat. – Powiedział chłopak wycierając ostrze broni dziewczyny o pościel hotelowego łóżka i zaczął się nim lekko bawić zapominając o krzyku, który usłyszał przed chwilą i nacinając swoją skórę na rękach, która i tak się goiła od razu po odłożeniu obcego ciała. Chłopak właśnie odwrócił się do tyłu i zobaczył teraz stojącą nago dziewczynę i to, co zrobił było silniejsze od niego, nawet on cicho zamruczał i się zarumienił, kładąc ostrze na łóżku. Sam postanowił zrobić to samo, co dziewczyna, czyli ubrać się. Szybko wziął swoje fioletowe kimono w złote motyle i je założył na siebie, jednak górną część zawiesił na pasie, tak by było widać jego plecy i klatkę piersiową i przy okazji dwa tatuaże, które miał umieszczone na nich. Po tym powoli wyjął kawałek bandaża ze swojej torby, który już i tak był zużyty i zniszczony i przewiązał swoje puste oko, zasłaniając je na dobre i podnosząc swoje włosy do góry. Wtedy usłyszał też pytanie dziewczyny o zwrot broni,. Powoli podniósł się z łóżka i sięgnął po jej broń, łapiąc za czubek ostrza i je ściskając, a rękojeść wysunął w stronę dziewczyny, oczywiście jak ona ją złapała poluźnił chwyt. Po czym zapiął torbę na biodrze i schował do niej czaszkę, a kij założył na plecy.
-Gdy już…ehm…skończyliśmy, mogłabyś powiedzieć jak się nazywasz? –Zapytał chłopak wyciągając w stronę dziewczyny, swoją rękę, z której tak niedawno kawała krew przez to, że ściskał sobie ostrze broni. Jeżeli dziewczyna mu odpowiedziała. – Ty też słyszałaś ten krzyk? Może pójdziemy to sprawdzić. – Dodał po chwili z uśmiechem na ustach i skierował się w stronę wyjścia i sąsiedniego pokoju, sam albo razem z dziewczyną. Nie ma, co bardzo przyjemna jest i do tego piękna, szkoda tylko, że raczej ją wystraszyłem. Pomyślał, spoglądając na dziewczynę jeszcze przed wyjściem z pokoju.
0 x

Re: Hotel "Marmur"
Tak, tak, okropna, niedobra brunetka czekała, aż jej własność zostanie oddana i trzeba przyznać, że kiedy chłopak niespodziewanie odpowiedział na jej wcześniej niedokończone pytanie, przeszły ją ciarki po plecach. Nie spodziewała się kiedykolwiek spotkać kogokolwiek przeklętego, bo też była bardzo przyziemna, nie potrzebowała wzniosłości, żeby już podejmować być może nietrafione decyzje, nie musiała dodawać do tego żadnego rodzaju czarów, które uosabiał Akashi. Nie rozumiała dlaczego ten nie zasłonił swojej klatki piersiowej oraz pleców, ale przecież to nie w jej kwestii było ocenianie. Przyjęła broń z powrotem, kompletnie nie spodziewając się tego, że zostanie jej oddana, ba! Była w stanie nawet o nią walczyć, jej adrenalina, która również pozwalała sercu bić w okolicy gardła, również cały czas buzowała we krwi brunetki.
- Motoko - podała mu swoją opuchniętą i zaczerwienioną na kostkach dłoń, kompletnie nieświadomie wpatrując się w jego jedno oko, jakby była zaczarowana, bo przecież tak też mogło być, przecież przeklęty gość nadział się na jej miecz! Teraz pewnie będzie musiała tułać się z nim na koniec świata i jeszcze dalej, a.. Dobra, dobra, koniec tego wymyślania, po prostu żyje pomimo tego, że wakizashi przeszła go na wylot, proste, zero przeżywania, prawda? Do Mo jeszcze nie docierało co stało się kilkanaście minut temu, dlatego postanowiła się od tego zwyczajnie odciąć, czyżby powtórka z rozrywki, jak w przypadku Sagi? - Tak, tak, to...dobry pomysł. - przytaknęła jednym ruchem głowy, starając się przy tym wyrzucić z głowy myśli o tym, że przez całą noc spała z gołym gościem obok siebie i jedyne co mogła przyjąć to, że mówił prawdę i naprawdę nic nie pamięta, a przede wszystkim również nic jej nie zrobił. Poza dziwnym uczuciem ciepła, które otaczało jej ciało na wspomnienie o zaistniałej sytuacji, nie odnalazła żadnego rodzaju niezgodności, o którą mogłaby pozwać chłopaka. Już i tak starczy, że go podziurawiłam. pomyślała niemalże natychmiast, starając się nie przypominać sobie hipnotyzującego ostrza wbijającego się w jego ramie. Przewiązała drugą broń tuż obok czerwonej sayi, będąc gotową do wyjścia.
Wyszła zaraz za nim, zasuwając za sobą drzwi. Nie pozwalała, żeby pozostawał za jej plecami, w końcu musiała widzieć, co chłopak robi. Niestety całą jej czujność odnośnie jego postawy odebrał widok, który spotkał dwójkę sobie nieznajomych wędrowców w pokoju obok. Najpierw zauważyła siedzącą sprzątaczkę, przy której przystanęła i zwyczajnie zaniemówiła. Nie czuła potrzeby rozmowy z kobietą, widok sam mówił za siebie. Po kilkusekundowym odsapnięciu, pozwoliła całkowicie zająć się jakimikolwiek poszlakami, które mogły zostawić ślady krwi. Z zimną krwią i ciągle mocno stukającym sercem stanęła na środku pokoju, patrząc się na ślady krwi i szukając przy tym jakiegokolwiek śladu.
- Możesz się nią zająć? - posłała pytanie do Akashiego, który być może był bardziej okrzesany w takiej sytuacji i potrafił wykorzystać nieco z tego gadania, którym również uraczył ją nie raz jeszcze kilkanaście minut temu. Musiała pozbierać myśli i przede wszystkim samą siebie, dlatego w całości pozwoliła sobie wpatrzyć się w ślady krwi, podchodząc powoli do ciała kobiety, która ewidentnie była martwa.
- Motoko - podała mu swoją opuchniętą i zaczerwienioną na kostkach dłoń, kompletnie nieświadomie wpatrując się w jego jedno oko, jakby była zaczarowana, bo przecież tak też mogło być, przecież przeklęty gość nadział się na jej miecz! Teraz pewnie będzie musiała tułać się z nim na koniec świata i jeszcze dalej, a.. Dobra, dobra, koniec tego wymyślania, po prostu żyje pomimo tego, że wakizashi przeszła go na wylot, proste, zero przeżywania, prawda? Do Mo jeszcze nie docierało co stało się kilkanaście minut temu, dlatego postanowiła się od tego zwyczajnie odciąć, czyżby powtórka z rozrywki, jak w przypadku Sagi? - Tak, tak, to...dobry pomysł. - przytaknęła jednym ruchem głowy, starając się przy tym wyrzucić z głowy myśli o tym, że przez całą noc spała z gołym gościem obok siebie i jedyne co mogła przyjąć to, że mówił prawdę i naprawdę nic nie pamięta, a przede wszystkim również nic jej nie zrobił. Poza dziwnym uczuciem ciepła, które otaczało jej ciało na wspomnienie o zaistniałej sytuacji, nie odnalazła żadnego rodzaju niezgodności, o którą mogłaby pozwać chłopaka. Już i tak starczy, że go podziurawiłam. pomyślała niemalże natychmiast, starając się nie przypominać sobie hipnotyzującego ostrza wbijającego się w jego ramie. Przewiązała drugą broń tuż obok czerwonej sayi, będąc gotową do wyjścia.
Wyszła zaraz za nim, zasuwając za sobą drzwi. Nie pozwalała, żeby pozostawał za jej plecami, w końcu musiała widzieć, co chłopak robi. Niestety całą jej czujność odnośnie jego postawy odebrał widok, który spotkał dwójkę sobie nieznajomych wędrowców w pokoju obok. Najpierw zauważyła siedzącą sprzątaczkę, przy której przystanęła i zwyczajnie zaniemówiła. Nie czuła potrzeby rozmowy z kobietą, widok sam mówił za siebie. Po kilkusekundowym odsapnięciu, pozwoliła całkowicie zająć się jakimikolwiek poszlakami, które mogły zostawić ślady krwi. Z zimną krwią i ciągle mocno stukającym sercem stanęła na środku pokoju, patrząc się na ślady krwi i szukając przy tym jakiegokolwiek śladu.
- Możesz się nią zająć? - posłała pytanie do Akashiego, który być może był bardziej okrzesany w takiej sytuacji i potrafił wykorzystać nieco z tego gadania, którym również uraczył ją nie raz jeszcze kilkanaście minut temu. Musiała pozbierać myśli i przede wszystkim samą siebie, dlatego w całości pozwoliła sobie wpatrzyć się w ślady krwi, podchodząc powoli do ciała kobiety, która ewidentnie była martwa.
Nie wiem, czy to ma jakiekolwiek znaczenie, ale wstawię
PERCEPCJA 43

PERCEPCJA 43
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Hotel "Marmur"
Wszystko pięknie i ładnie się rozwija. Młodzieniec poznał imię swojej łóżkowej partnerki, Motoko, piękne i przyjemne do łoż…ucha. Tak, tak imię bardzo przyjemne do ucha. Na korytarzu zebrało się już trochę ludzi, którzy uważnie obserwowali pokój obok. Co…znowu klasyka? Trup w pokoju i przerażona sprzątaczka? Postaraj się bardziej. Myśli młodzieńca wróciły do wczorajszego wieczora i barmana, który dał mu dziwną butelkę o przedziwnej zawartości, przez co nie pamięta, co robił, najchętniej zapewne by go zajebał i sam przebił mieczem dziewczyny, jego miecz, który dzierżył między nogami był przeznaczony tylko dla jednej osoby tej wyjątkowej. Skoro nic nie pamiętam, to ja mogłem ją zabić, a potem iść do, Motoko, ale kurwa, przecież krwi na sobie nie miałem. Pomyślał młodzieniec przyglądając się ciału kobiety i śladom krwi na ścianie. Wyglądało to dość ciekawie zamiast kolekcjonera kości, kolekcjoner oczu?
– Dobra…zajmę się nią. – Powiedział fioletowo-włosy, po czym podszedł do pokojówki i ostrożnie podniósł ją z ziemi i wyprowadził na korytarz i posadził ją przy ścianie między ludźmi, którzy wyraźnie byli zainteresowani tym, co się tutaj dzieje, jednak młodzieńcowi niezbyt to pasowało.
-Jeżeli zamierzać się tak gapić to spieprzać, bo dołączycie do tamtej w pokoju, a jak chcecie być przydatni przynieście wody. – Wykrzyczał chłopak, chcąc pozbyć się zbytecznego tłumu, który i tak jedynie irytował i przeszkadzał, do tego utrudniał oddychanie.
-Teraz spokojnie, wsłuchaj się w moje słowa i powiedz, kiedy ją znalazłaś. Dobrze? – Powiedział bardzo cicho opierając się o ramie kobiety, tak, że prawie dotykał jej ucha swoimi ustami, po czym się odsunął i słał w jej stronę szczery uśmiech, przepełniony szczęściem i radością. Jeżeli już uzyskał odpowiedzi wrócił do pokoju i podszedł do ściany, na której były ślady krwi i poparł je ręką by sprawić ile ta krew się tutaj znajduje, po czym postanowił dokładniej obejrzeć ciało kobiety i rany, jakie zostały jej zadane.
–Motoko, …jeżeli chcesz wyjdź. –Jeżeli dziewczyna odmówiła, to przy niej najzwyczajniej w świecie zaczął sprawdzać rany kobiety, bardzo dokładnie, zaglądając do jej pustych oczu, a jeżeli nie znalazł nic ciekawy wyjrzał za okno w poszukiwaniu śladów.
– Dobra…zajmę się nią. – Powiedział fioletowo-włosy, po czym podszedł do pokojówki i ostrożnie podniósł ją z ziemi i wyprowadził na korytarz i posadził ją przy ścianie między ludźmi, którzy wyraźnie byli zainteresowani tym, co się tutaj dzieje, jednak młodzieńcowi niezbyt to pasowało.
-Jeżeli zamierzać się tak gapić to spieprzać, bo dołączycie do tamtej w pokoju, a jak chcecie być przydatni przynieście wody. – Wykrzyczał chłopak, chcąc pozbyć się zbytecznego tłumu, który i tak jedynie irytował i przeszkadzał, do tego utrudniał oddychanie.
-Teraz spokojnie, wsłuchaj się w moje słowa i powiedz, kiedy ją znalazłaś. Dobrze? – Powiedział bardzo cicho opierając się o ramie kobiety, tak, że prawie dotykał jej ucha swoimi ustami, po czym się odsunął i słał w jej stronę szczery uśmiech, przepełniony szczęściem i radością. Jeżeli już uzyskał odpowiedzi wrócił do pokoju i podszedł do ściany, na której były ślady krwi i poparł je ręką by sprawić ile ta krew się tutaj znajduje, po czym postanowił dokładniej obejrzeć ciało kobiety i rany, jakie zostały jej zadane.
–Motoko, …jeżeli chcesz wyjdź. –Jeżeli dziewczyna odmówiła, to przy niej najzwyczajniej w świecie zaczął sprawdzać rany kobiety, bardzo dokładnie, zaglądając do jej pustych oczu, a jeżeli nie znalazł nic ciekawy wyjrzał za okno w poszukiwaniu śladów.
0 x

Re: Hotel "Marmur"
Musiała wyrzucić z umysłu jakiekolwiek rozpraszające bodźce, a obecność chłopaka w pewnym stopniu nie pozwalała jej pracować tak sprawnie, jak zwykle. Pomimo to, usłuchał się jej. Dosyć dziwne wrażenie, które zostało zaraz zastąpione powierzchownym rozbawieniem na jego podniesiony głos, który bardzo dobrze słyszała. Głos, który jeszcze tak niedawno znajdował się nader blisko dziewczyny. Jedno mocne potrząśnięcie głową, kurtyna roztrzepanych włosów opadła częściowo do przodu i już mogła pracować dalej, bo grunt to się nie rozpraszać.
Zdawać by się mogło, że ktoś zwyczajnie się siłował z kobietą, która być może uderzyła się tyłem głowy o ścianę, na skutek czego umarła, choć czy mogło to być tak proste? Przyglądając się ciału kobiety, a raczej stojąc dosłownie przed nim, zanim jeszcze ruszył w jej kierunku Akashi, zauważyła jakiś papierowy świstek obok jej dłoni. Nie minęło kilka sekund, jak wzięła kartkę, już z daleka czytając, co jest na niej napisane. Dwa słowa, dwa tak istotne słowa, które przeczytała zdawały się wywiercać w jej mózgu jedną, wielką dziurę. Przecież nikt jej tutaj nie znał, a całą noc spędziła w łóżku...prawda? Nie musiała się wielce przyglądać, żeby zauważyć, że papier był rozmazany po lewej stronie, założyła więc, że nadawcą była osoba leworęczna. Dziwne przeczucie mówiło, że to wcale nie kobieta napisała te słowa na kartce. Co gorsza, przyglądając się jej bliżej, kiedy już się nachyliła do jej pustych oczu, nie wiedziała, kim w ogóle jest.
Była zmieszana, nawet bardzo, jednakże zrobiła kilka kroków do tyłu, kiedy usłyszała zbliżające się kroki chłopaka. Zacisnęła w pięści kartkę, zginając ją przy tym i podchodząc do łóżka kobiety. Musiała sprawdzić, czy przypadkiem sprawca, a może i sprawczyni nie zostawili czegoś szczególnego, tylko czy to w ogóle miało sens? Tętno Motoko nie spadało, zdawać by się mogło, że tego dnia nabawi się jakiegoś wiecznego nadciśnienia, a nawet nadmiernych palpitacji serca, które same z siebie ją zabiją, w końcu ona nie jest przeklęta. Głos chłopaka wyrwał ją z otępienia, przez które po raz kolejny patrzyła się w jakiś punkt, w rzeczywistości naprawdę go nie widząc. Zachodziła sobie w głowę, kto mógł wiedzieć kim jest i czy to nie jest przypadkiem jakieś zrządzenie, może w hotelu jest osoba o tym samym imieniu? Przecież takie rzeczy się zdarzają! Musiała to sprawdzić.
- Wiesz co...ja chyba muszę coś sprawdzić, zaraz przyjdę. - powiedziała do niego, jakby w transie, postępując jeden niepewny krok przed siebie i niemalże chwiejąc się na nogach, to było definitywnie zbyt wiele jak na jeden dzień. Zaraz jednak się wyprostowała i skierowała swoje kroki w stronę ludzi, którzy zebrali się na korytarzu przy kobiecie sprzątającej. Niestety przez swoją nieuwagę, nie zauważyła, że świstek papieru wypadł z jej dłoni podczas tego niepewnego kroku, a na szczęście było to przy łóżku, od strony trupa i Akashiego, więc jedyną żywą osobą, która mogła dojrzeć świstek był chłopak.
- Przepraszam najmocniej, czy ktoś może mi powiedzieć, gdzie jest recepcjonistka? - spytała się lekko otumaniona. Widziała wszystko, jak przez mgłę, jakby ktoś jej kazał szukać w stogu siana tej jednej, maleńkiej niteczki, która doprowadzi ją do rozwiązania, kim jest przeklęty autor tego tekstu. Na korytarzu zorientowała się, że kartka wypadła z jej dłoni. Z szeroko otwartymi oczami spojrzała się w stronę Akashiego, który bardzo prawdopodobne, że właśnie czytał zwitek papieru. Jeśli złapał jej spojrzenie mógł w nim wyczytać jedynie kolejne, bardzo silne emocje, które tym razem były reakcją na piłowanie kolców z jej łodygi, a może zaginione zwierze?
Zdawać by się mogło, że ktoś zwyczajnie się siłował z kobietą, która być może uderzyła się tyłem głowy o ścianę, na skutek czego umarła, choć czy mogło to być tak proste? Przyglądając się ciału kobiety, a raczej stojąc dosłownie przed nim, zanim jeszcze ruszył w jej kierunku Akashi, zauważyła jakiś papierowy świstek obok jej dłoni. Nie minęło kilka sekund, jak wzięła kartkę, już z daleka czytając, co jest na niej napisane. Dwa słowa, dwa tak istotne słowa, które przeczytała zdawały się wywiercać w jej mózgu jedną, wielką dziurę. Przecież nikt jej tutaj nie znał, a całą noc spędziła w łóżku...prawda? Nie musiała się wielce przyglądać, żeby zauważyć, że papier był rozmazany po lewej stronie, założyła więc, że nadawcą była osoba leworęczna. Dziwne przeczucie mówiło, że to wcale nie kobieta napisała te słowa na kartce. Co gorsza, przyglądając się jej bliżej, kiedy już się nachyliła do jej pustych oczu, nie wiedziała, kim w ogóle jest.
Była zmieszana, nawet bardzo, jednakże zrobiła kilka kroków do tyłu, kiedy usłyszała zbliżające się kroki chłopaka. Zacisnęła w pięści kartkę, zginając ją przy tym i podchodząc do łóżka kobiety. Musiała sprawdzić, czy przypadkiem sprawca, a może i sprawczyni nie zostawili czegoś szczególnego, tylko czy to w ogóle miało sens? Tętno Motoko nie spadało, zdawać by się mogło, że tego dnia nabawi się jakiegoś wiecznego nadciśnienia, a nawet nadmiernych palpitacji serca, które same z siebie ją zabiją, w końcu ona nie jest przeklęta. Głos chłopaka wyrwał ją z otępienia, przez które po raz kolejny patrzyła się w jakiś punkt, w rzeczywistości naprawdę go nie widząc. Zachodziła sobie w głowę, kto mógł wiedzieć kim jest i czy to nie jest przypadkiem jakieś zrządzenie, może w hotelu jest osoba o tym samym imieniu? Przecież takie rzeczy się zdarzają! Musiała to sprawdzić.
- Wiesz co...ja chyba muszę coś sprawdzić, zaraz przyjdę. - powiedziała do niego, jakby w transie, postępując jeden niepewny krok przed siebie i niemalże chwiejąc się na nogach, to było definitywnie zbyt wiele jak na jeden dzień. Zaraz jednak się wyprostowała i skierowała swoje kroki w stronę ludzi, którzy zebrali się na korytarzu przy kobiecie sprzątającej. Niestety przez swoją nieuwagę, nie zauważyła, że świstek papieru wypadł z jej dłoni podczas tego niepewnego kroku, a na szczęście było to przy łóżku, od strony trupa i Akashiego, więc jedyną żywą osobą, która mogła dojrzeć świstek był chłopak.
- Przepraszam najmocniej, czy ktoś może mi powiedzieć, gdzie jest recepcjonistka? - spytała się lekko otumaniona. Widziała wszystko, jak przez mgłę, jakby ktoś jej kazał szukać w stogu siana tej jednej, maleńkiej niteczki, która doprowadzi ją do rozwiązania, kim jest przeklęty autor tego tekstu. Na korytarzu zorientowała się, że kartka wypadła z jej dłoni. Z szeroko otwartymi oczami spojrzała się w stronę Akashiego, który bardzo prawdopodobne, że właśnie czytał zwitek papieru. Jeśli złapał jej spojrzenie mógł w nim wyczytać jedynie kolejne, bardzo silne emocje, które tym razem były reakcją na piłowanie kolców z jej łodygi, a może zaginione zwierze?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości