Oaza w pobliżu wioski
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Oaza w pobliżu wioski
Seinaru jakoś dziwnie się poczuł. Nie w jego stylu było zwracanie na siebie całej uwagi. Górę jednak wzięła początkowa irytacja tym, że nie został należycie potraktowany. Ostatnie słowa, które wypalił w kierunku Mumii był dowodem na to, że nie chce być traktowany jak przysłowiowe piąte koło u wozu. Przynęta zadziałała nadspodziewanie dobrze. Nawet na "niby odchodzącą, a tak naprawdę zostanę jeszcze chwilę" dziewczynę. Widocznie głód wiedzy dzisiejszej późnoszkolnej młodzieży jest niezaspokojony, Kei postanowił więc zaspokoić również ją. Momentalnie poczuł, że wdrapał się na szczyt czteroosobowej grupki. Było to nawet przyjemne, chociaż wolałby, żeby po prostu odpowiedzieli mu na powitanie na samym początku.
Uśmiechnął się życzliwie, gdy Mumia się przedstawiła.
- Ach witam, witam. Mi również miło Cię poznać Yusuke. Ja mam na imię Shin. Shin Kagawa. - Skinął również młodocianej, gdy kończył mówić. Najpierw postanowił odpowiedzieć jej.
- Wyspiarzy? Ma panienka rację. Nie każdy umie się odnaleźć w takim surowym klimacie. Sol tutaj naprawdę daje się we znaki. Chyba tylko miejscowi nie mają problemu z tym skwarem. - Ponownie otarł czoło z potu i wody, jakby na dowód swoich słów. Nadszedł czas, aby przejść do bardziej wymagającej części zadania. Zwrócił się ponownie do Yusuke.
- Dziwna ta Twoja ciekawość Yusuke. Taka bezpośrednia... - Tak, Mumia od razu odkryła wszystkie karty. Łatwy do manipulowania albo po prostu zbyt arogancki aby brać swoje w nieco mniej subtelny sposób.
- Powiem Ci... Objął wzrokiem jednak całą gromadę. Westchnął ciężko, jakby zmagał się z ogromnym konfliktem wewnętrznym.
- Dobrze, powiem Wam wszystkim... ale to tajemnica. Są takie klany, które nie mają problemu z wykrywaniem innych. To Kishima, Kageyaki i... Kurde jaka jest jeszcze inna głupia nazwa... myśl Seinaru, myśl... - ... i Nekumori... tak... Nekumori... - Ściszył głos i mówił dalej, jednak skupiał się już głównie na Yusuke.
- Kishima... sam widziałem... zapadają się pod ziemię i tam rozsyłają niezliczone niteczki chakry na ogromne odległości... dotykają nimi powierzchni ziemi od spodu i czują każdy nacisk stóp, łap czy czegokolwiek. Potrafią rozpoznać co to za człowiek, zwierzę albo inne ustrojstwo... - Zatrzymał się na chwilę i wrócił do wspomnień niezliczonych wojen, które oczywiście wygrał i które oczywiście nigdy nie miały miejsca.
- Nieoceniona umiejętność zwiadowcza. Cisi zabójcy, ale można ich oszukać na przeszkodach terenowych... Pamiętaj o tym, młodzieńcze... - Patrzył na jego twarz, czekając na reakcję.
- Jeśli chcesz wiedzieć więcej... musisz coś dla mnie zrobić... - Jak w każdej szanującej się książce przygodowej, Yusuke będzie musiał się wykazać, aby urosnąć w siłę. Seinaru pewnie każe mu zebrać dziesięć niebieskich kwiatów, albo zabić dziesięć dzikich psów nękających okolicznych rolników. Ot tak, dla zgrywy. Dla nauczki. Czarny wciąż prawie milczał, tylko coś zabełkotał bez sensu..., a dziewczyna... dziewczyna wciąż nie w szkole?
Uśmiechnął się życzliwie, gdy Mumia się przedstawiła.
- Ach witam, witam. Mi również miło Cię poznać Yusuke. Ja mam na imię Shin. Shin Kagawa. - Skinął również młodocianej, gdy kończył mówić. Najpierw postanowił odpowiedzieć jej.
- Wyspiarzy? Ma panienka rację. Nie każdy umie się odnaleźć w takim surowym klimacie. Sol tutaj naprawdę daje się we znaki. Chyba tylko miejscowi nie mają problemu z tym skwarem. - Ponownie otarł czoło z potu i wody, jakby na dowód swoich słów. Nadszedł czas, aby przejść do bardziej wymagającej części zadania. Zwrócił się ponownie do Yusuke.
- Dziwna ta Twoja ciekawość Yusuke. Taka bezpośrednia... - Tak, Mumia od razu odkryła wszystkie karty. Łatwy do manipulowania albo po prostu zbyt arogancki aby brać swoje w nieco mniej subtelny sposób.
- Powiem Ci... Objął wzrokiem jednak całą gromadę. Westchnął ciężko, jakby zmagał się z ogromnym konfliktem wewnętrznym.
- Dobrze, powiem Wam wszystkim... ale to tajemnica. Są takie klany, które nie mają problemu z wykrywaniem innych. To Kishima, Kageyaki i... Kurde jaka jest jeszcze inna głupia nazwa... myśl Seinaru, myśl... - ... i Nekumori... tak... Nekumori... - Ściszył głos i mówił dalej, jednak skupiał się już głównie na Yusuke.
- Kishima... sam widziałem... zapadają się pod ziemię i tam rozsyłają niezliczone niteczki chakry na ogromne odległości... dotykają nimi powierzchni ziemi od spodu i czują każdy nacisk stóp, łap czy czegokolwiek. Potrafią rozpoznać co to za człowiek, zwierzę albo inne ustrojstwo... - Zatrzymał się na chwilę i wrócił do wspomnień niezliczonych wojen, które oczywiście wygrał i które oczywiście nigdy nie miały miejsca.
- Nieoceniona umiejętność zwiadowcza. Cisi zabójcy, ale można ich oszukać na przeszkodach terenowych... Pamiętaj o tym, młodzieńcze... - Patrzył na jego twarz, czekając na reakcję.
- Jeśli chcesz wiedzieć więcej... musisz coś dla mnie zrobić... - Jak w każdej szanującej się książce przygodowej, Yusuke będzie musiał się wykazać, aby urosnąć w siłę. Seinaru pewnie każe mu zebrać dziesięć niebieskich kwiatów, albo zabić dziesięć dzikich psów nękających okolicznych rolników. Ot tak, dla zgrywy. Dla nauczki. Czarny wciąż prawie milczał, tylko coś zabełkotał bez sensu..., a dziewczyna... dziewczyna wciąż nie w szkole?
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Re: Oaza w pobliżu wioski
Po usłyszeniu słownego upomnienia od Motoko, chłopak nie miał zamiaru się nim przejmować. Jednak w podzięce za wcześniejszą rozmowę przeprowadzoną gdy byli jeszcze we dwoje, postanowił na nią zareagować. Spojrzał na dziewczynę, podniósł delikatnie prawą rękę do góry i pokazał całkowicie otwartą dłoń. Gest ten mógł być odebrany dwuznacznie, jako odpuść sobie albo masz rację, przepraszam. Zamiarem Yusuke było przekazanie jej wiadomości o treści wersji numer dwa. Od tego momentu całą swoją uwagę poświęcił jedyne nowo poznanemu mężczyźnie o imieniu Shin. Dalej całkowicie ignorował i kompletnie nie zwracał na trzeciego z obecnych tu mężczyzn. Jedynym co go interesowało były słowa wypowiadane przez następce Wilhelma Tella. Z każdą chwilą i z każdym zdaniem wypowiadanym przez jego rozmówce, Yusuke nabierał coraz więcej podejrzeń co do szczerości jego wypowiedzi. Nie mogło go to dziwić, w końcu najpierw dość nieprzychylnie się o nim wypowiedział. Mógł tym samym go urazić i dać powód do małej zemsty. Sama wypowiedź wydawała mu się podejrzana, zwłaszcza krótkie pauzy między słowami. Jakby chciał dać sobie chwilę do namysłu co by tu powiedzieć aby uwierzył. Musiał również uwierzyć by za bardzo dać się ponieść fantazji być może to właśnie stąd te przerwy. Na dodatek wcześniejsza rozmowa z Motoko była dla niego idealnym porównaniem. Mimo iż uzyskał od niej pewne informacje nie były one aż tak szczegółowe jak te od pana Kagawy. Na dodatek ciągle nie opuszczało go wrażenie jakoby w jego wypowiedzi było coś nie tak. To wszystko sprawiło iż miał zamiar poddać prawdziwość jego słów pewnemu sprawdzianowi mówiąc: Przepraszam ale mam pewne wątpliwości co do twojej szczerości, chciałbym je sprawdzić jeżeli pozwolisz. Osobiście znam wielu wielu członków klanu Kishima, łączy ich wiele cech co do wyglądu oraz wszyscy członkowie posiadają ten sam żywioł chakry od urodzenia. Byłbyś tak miły i powiedział mi jak wyglądają i jaki to żywioł ? Nie lubię kłamców i fałszywych informacji, a ludzi od których je otrzymam mam zamiar dać nauczkę. Teraz wszystko zależało od jego rozmówcy.
0 x
Re: Oaza w pobliżu wioski
Wydaje mi się, że ocenianie kogoś po pozorach nie jest roztropne - coś między życiem, a jak łatwo się zabić. Coś między ja przeżyć, a jak zaskarbić sobie sympatię innych. Cztery czasami miał wrażenie, że w swojej edukacji zagubił tą sztukę pod drodze, a może była to po prostu kwestia tego, że zwyczajnie wkładał w to zbyt mało wysiłku? Nie mogę nawet powiedzieć, że się starał. Nie starał. Nieco rozbawiony, ale nie w tym negatywnym sensie, przez reakcję chłopaczka pozwolił, żeby słowa wypłynęły z jego warg, ale te stopiły się z żywiołem, który opatulał go od urodzenia, Zefir był dlań łagodny i nie wzniósł ich ponad umówioną skalę - w umyśle tylko pozostała możliwość domyślania się, czy Susanoo wykazał się łaską i złapał w smukłe palce pojedyncze literki, unosząc je do własnych uszu, żeby zostać jedynym powiernikiem tego, na jakie zdanie się składały, czy może zwyczajnie zostały zignorowane i byłoby to kłamstwem, żeby powiedzieć, że nie przesunęła się ta myśl przez umysł właściciela czarnych oczu. Tak jak się pojawiła, tak i rozpłynęła. Nie ważne. Cokolwiek zaszło w tej grupce trzech został pominięty i to chyba nawet lepiej, przynajmniej nie został wplątany w teatr wyłożony na złotych deskach w tym królestwie Amaterasu, siedział na uboczu, czując już jak woda szybko wyschła z jego policzków, kosmyki były niemal całkowicie suche, a po jego ciele rozchodziły się przyjemne dreszcze ochłodzenia.
Motoko wiedziała, że to nie w jej stylu, a w oczach Czwórki wydawało się to bardzo w jej stylu. Stylu wstrzemięźliwej, wycofanej dziewczyny, która trzymała broń przy pasie, może pamiątkę rodzinną, może na jej plecach siedzieli duchowie jej przodków, z którymi już nigdy się nie zobaczy? Matka, której nigdy nie powie: kocham cię i ojciec, którego nigdy już nie przytuli? Ostra broń i uwaga w jej oczach - spoglądając chciała widzieć, nie było w tym niczego nachalnego czy niewłaściwego, ale nawet ta broń, której stal być może spłynęła już krwią, wydawała się niezwykle czysta. Może to właśnie przez morze karmazynu sunące w oczach niewiasty, w którym krople krwi zwyczajnie ginęły..? Więc w jej stylu wydawało się cofnięcie, by uczynić zadość sprawiedliwości dobrego wychowania. Broni słabszych, bo kiedyś nie była w stanie ich obronić? Raczej ciężko mówić, żeby mężczyzna o zielonych oczach był slaby, wręcz przeciwnie - wydawał się być tym typem człowieka, który jak leniwy tygrys spaceruje po swej dżungli (zaklętej w jego oczach), mamić i wabić przebłyskami czarnych pasów na swym grzbiecie w półcieniach drzew, przelegiwać długie dnie - leniwy kot, co w nim takiego niebezpiecznego? A jednak to właśnie z Tygrysem toczył bój boski Smok, żadnego innego zwierzęcia lądowego się nie lękając.
Odwrócił wzrok od tej trójki, ale ciągle ich słuchał - siłą rzeczy - przecież siedział całkiem blisko. Nie było niczego złego w tym rozbawieniu, bo było to rozbawienie, które dotyka starszego brata spoglądającego na swoje młodsze rodzeństwo. Nie wiedział, ile mieli lat, z pewnością nie wiedział, ile lat ma Seinaru, który chyba przez te zmęczone oczy wyglądał na o wiele starszego, niż był w rzeczywistości, ale to nie miało żadnego znaczenia - przekora przecięła się przez niezręczność i wpłynęła do tej specyficznej, wytworzonej przez czwórkę osobistości strefy klimatycznej. Czy trójki? Ciężko mówić, żeby Cztery cokolwiek wprowadzał do tej rozmowy.
Prócz milczenia.
Ach, kłamca! I kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem.
Mocne słowa jak na dwunastolatka.
Groźba, która padła, puknęła lekko bielmo czaszki Cztery. To już drugi gong, by ruszać w dalszą podróż.
Dalej, aktorzy, co w dalszej części spektaklu?
Motoko wiedziała, że to nie w jej stylu, a w oczach Czwórki wydawało się to bardzo w jej stylu. Stylu wstrzemięźliwej, wycofanej dziewczyny, która trzymała broń przy pasie, może pamiątkę rodzinną, może na jej plecach siedzieli duchowie jej przodków, z którymi już nigdy się nie zobaczy? Matka, której nigdy nie powie: kocham cię i ojciec, którego nigdy już nie przytuli? Ostra broń i uwaga w jej oczach - spoglądając chciała widzieć, nie było w tym niczego nachalnego czy niewłaściwego, ale nawet ta broń, której stal być może spłynęła już krwią, wydawała się niezwykle czysta. Może to właśnie przez morze karmazynu sunące w oczach niewiasty, w którym krople krwi zwyczajnie ginęły..? Więc w jej stylu wydawało się cofnięcie, by uczynić zadość sprawiedliwości dobrego wychowania. Broni słabszych, bo kiedyś nie była w stanie ich obronić? Raczej ciężko mówić, żeby mężczyzna o zielonych oczach był slaby, wręcz przeciwnie - wydawał się być tym typem człowieka, który jak leniwy tygrys spaceruje po swej dżungli (zaklętej w jego oczach), mamić i wabić przebłyskami czarnych pasów na swym grzbiecie w półcieniach drzew, przelegiwać długie dnie - leniwy kot, co w nim takiego niebezpiecznego? A jednak to właśnie z Tygrysem toczył bój boski Smok, żadnego innego zwierzęcia lądowego się nie lękając.
Odwrócił wzrok od tej trójki, ale ciągle ich słuchał - siłą rzeczy - przecież siedział całkiem blisko. Nie było niczego złego w tym rozbawieniu, bo było to rozbawienie, które dotyka starszego brata spoglądającego na swoje młodsze rodzeństwo. Nie wiedział, ile mieli lat, z pewnością nie wiedział, ile lat ma Seinaru, który chyba przez te zmęczone oczy wyglądał na o wiele starszego, niż był w rzeczywistości, ale to nie miało żadnego znaczenia - przekora przecięła się przez niezręczność i wpłynęła do tej specyficznej, wytworzonej przez czwórkę osobistości strefy klimatycznej. Czy trójki? Ciężko mówić, żeby Cztery cokolwiek wprowadzał do tej rozmowy.
Prócz milczenia.
Ach, kłamca! I kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem.
Mocne słowa jak na dwunastolatka.
Groźba, która padła, puknęła lekko bielmo czaszki Cztery. To już drugi gong, by ruszać w dalszą podróż.
Dalej, aktorzy, co w dalszej części spektaklu?
0 x
Re: Oaza w pobliżu wioski
Cóż, powiedzieć, że dziewczynę mało obchodziły słowa przybysza, który było widać, że bardziej dał się ponieść wyobraźni niż rzeczywiście przekazywał swoją wiedzę. Jedyne co ją interesowało, to skąd pochodzi i właśnie tego oczekiwała, a raczej na to miała nadzieję, że Lazurowe Wybrzeża nadal mają swoje plony w postaci Samurajów kroczących po różnych ścieżkach. Dziwnym było to, że spotkali się praktycznie na drugim końcu świata, a przynajmniej tak jej się wydawało, bo przecież byli na pustyni, a urodzili się nad pięknymi wodami, a raczej na wyspach pomiędzy pięknymi źródłami. Irytujący fakt, że jest jedyną stosunkowo niską osobą sprawiał, że dziewczyna szybko chciała się uwolnić od męskiego towarzystwa, którego swoją drogą, jak już zostało nie raz wspomniane, nie mogła zdzierżyć. Mimo swoich obiekcji nadal stała w miejscu, nasłuchując ich rozmowy. Wszystkie zmysły, a także intuicja mówiły jej, że to właśnie czas dać porachunkom miejsce, w którym nie powinno być przypadkowych osób jaką była ona. Świadoma tego, że zaraz coś ciekawego może się tutaj podziać, zdecydowała się odmaszerować.
Słowa, które padły z wąskich ust mężczyzny z łukiem świadczyły o tym, że raczej więcej nie uchyli na temat swojego pochodzenia, a przecież kimże jest dziewczyna, żeby wywierać na nim taką presję. Czasem lepiej było nie wiedzieć, a jedynie się domyślać. Nieulotne wrażenie, że kogoś łączy wspólne pochodzenie było co najmniej pokrzepiające, może właśnie ze względu na swoje wyobrażenia o bujnowłosym mężczyźnie sprawiły, że starała się jakoś wytłumaczyć jego zachowanie? Teraz jedynie pewne było to, że nadszedł czas odejść i dać Panom możliwość rozmowy w kręgu samego testosteronu, gdzie nastoletnie hormony nie były zbyt potrzebne.
Gest pierwszego kompana zrozumiała jako..w sumie czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Po prostu do niej machnął, być może w ten sposób chciał jej pokazać, że to właśnie na nią przyszła pora. Wysłuchała jedynie groźby zasłoniętego chłopaka i ukłoniła się w ich stronę, co w istocie widział tylko wyspiarz, a przynajmniej tak zakładała dziewczyna. - Zostawię Panów samych sobie, z nadzieją, że będziecie wystarczająco rozważni, żeby nie dokarmiać pobliskich gadów i sępów. Sayōnara. - po raz ostatni usłyszeli jej lekki i suchy głos, przez który już dawno nie przebijały się nutki energiczności i sympatii. Obróciła się i poszła w kierunku, z którego przyszła z Yusuke, to chyba ten moment, by w końcu wyruszyć tam, gdzie wybierała się już od dłuższego czasu.
//to Sayōnara
Słowa, które padły z wąskich ust mężczyzny z łukiem świadczyły o tym, że raczej więcej nie uchyli na temat swojego pochodzenia, a przecież kimże jest dziewczyna, żeby wywierać na nim taką presję. Czasem lepiej było nie wiedzieć, a jedynie się domyślać. Nieulotne wrażenie, że kogoś łączy wspólne pochodzenie było co najmniej pokrzepiające, może właśnie ze względu na swoje wyobrażenia o bujnowłosym mężczyźnie sprawiły, że starała się jakoś wytłumaczyć jego zachowanie? Teraz jedynie pewne było to, że nadszedł czas odejść i dać Panom możliwość rozmowy w kręgu samego testosteronu, gdzie nastoletnie hormony nie były zbyt potrzebne.
Gest pierwszego kompana zrozumiała jako..w sumie czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Po prostu do niej machnął, być może w ten sposób chciał jej pokazać, że to właśnie na nią przyszła pora. Wysłuchała jedynie groźby zasłoniętego chłopaka i ukłoniła się w ich stronę, co w istocie widział tylko wyspiarz, a przynajmniej tak zakładała dziewczyna. - Zostawię Panów samych sobie, z nadzieją, że będziecie wystarczająco rozważni, żeby nie dokarmiać pobliskich gadów i sępów. Sayōnara. - po raz ostatni usłyszeli jej lekki i suchy głos, przez który już dawno nie przebijały się nutki energiczności i sympatii. Obróciła się i poszła w kierunku, z którego przyszła z Yusuke, to chyba ten moment, by w końcu wyruszyć tam, gdzie wybierała się już od dłuższego czasu.
//to Sayōnara
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Oaza w pobliżu wioski
Ciemny lud wszystko kupi? Seinaru sam zastanawiał się przez chwilę, czy nie przesadził ze swoją wylewnością. W sumie to nieczęsto zdarzało mu się wciągać w rozmowę, której dodatkowo sam był inicjatorem. Szybko się znudził, musiał zacząć myśleć i lawirować, chociaż przecież to on trzymał w ręku wszystkie karty. Problem w tym, że taktyka przyjęta przez Yusuke była co najmniej dziwna. Jakby ktoś przepytywał autora powieści z czegoś, czego nie zawarł w książce. Autor zawsze odpowie poprawnie. Kei był jednak nieco zaskoczony podejrzliwością chłopaka. Szybko jednak zebrał do kupy wszystkie fakty.
Yusuke powiedział wprost, że mu nie wierzy oraz że go sprawdza. Dodatkowo utrzymuje, że jest w dobrych stosunkach z członkami klanu istniejącego od dwóch minut wyłącznie w czyjejś głowie. Seinaru wiedział zatem że Yusuke kłamie, lecz tamten wciąż mógł tylko zgadywać. Wbrew pozorom jego śledztwo chyba nie posunęło się zatem do przodu. Kto może znać dany klan lepiej, niż sam jego stwórca? Zanim odpowiedział, spojrzał na trzeciego w grupie. Dziwny typek, raczej jeden z tych wycofanych. A może upośledzony? Rozsiadł się na piasku i tylko na nich patrzył. Widać było, że na nim rewelacje Keia nie zrobiły żadnego wrażenia. Jak se siedzi, to niech se siedzi. Łucznik kontynuował rozmowę z Mumią.
- Spryty jesteś, wiesz? Chcesz oskarżyć mnie o kłamstwo i tym samym wyciągnąć ze mnie więcej informacji o tajemniczym i potężnym klanie Kimisha? - Ups... Seinaru nigdy nie miał pamięci do nazw... Szybko jednak zreflektował się.
- ... to znaczy... Kishima? Ja też jakoś Ci nie wierzę... nie wyglądasz na takiego, którego by przyjęli do swojego grona... - Seinaru pomyślał, że tak naprawdę wygląda na kogoś, kogo nikt nie lubi.
- Powiedz... te Twoje metody zbierania informacji... dowiedziałeś się już czegoś kiedyś w życiu... chociaż raz...? - Seinaru nie miał zamiaru ukrywać przed nim, że kiepsko mu to idzie. Sądząc po jego zdolnościach Seinaru zgadywał, że Yusuke pewnie ma trudności z uzyskaniem informacji nawet na temat tego ile kosztuje ramen w ulicznej budzie.
W tym czasie uczennica zasygnalizowała swój powrót na zajęcia. Jest jeszcze nadzieja, że wyjdzie na prostą. Łucznik czuł, że jej serca nie zepsuł jeszcze do cna młodzieńczy bunt.
- Nara, nara... - Rzucił jej tylko niedbale na pożegnanie, ponieważ był zaaferowany rozmową o klanie Kamishi. Wrócił wzrokiem na Yusuke.
- Z racji tego, że nazwałeś mnie kłamcą, oszustem, szarlatanem i hochsztaplerem, od teraz za każdą informację musisz zapłacić 50 Ryo z góry. O. - Właśnie, o. Jak jest głupi to niech płaci.
- Co nie? - Uśmiechnął się cieplutko do upośledzonego, siedzącego na piasku, nowego kolegi w czerni.
Yusuke powiedział wprost, że mu nie wierzy oraz że go sprawdza. Dodatkowo utrzymuje, że jest w dobrych stosunkach z członkami klanu istniejącego od dwóch minut wyłącznie w czyjejś głowie. Seinaru wiedział zatem że Yusuke kłamie, lecz tamten wciąż mógł tylko zgadywać. Wbrew pozorom jego śledztwo chyba nie posunęło się zatem do przodu. Kto może znać dany klan lepiej, niż sam jego stwórca? Zanim odpowiedział, spojrzał na trzeciego w grupie. Dziwny typek, raczej jeden z tych wycofanych. A może upośledzony? Rozsiadł się na piasku i tylko na nich patrzył. Widać było, że na nim rewelacje Keia nie zrobiły żadnego wrażenia. Jak se siedzi, to niech se siedzi. Łucznik kontynuował rozmowę z Mumią.
- Spryty jesteś, wiesz? Chcesz oskarżyć mnie o kłamstwo i tym samym wyciągnąć ze mnie więcej informacji o tajemniczym i potężnym klanie Kimisha? - Ups... Seinaru nigdy nie miał pamięci do nazw... Szybko jednak zreflektował się.
- ... to znaczy... Kishima? Ja też jakoś Ci nie wierzę... nie wyglądasz na takiego, którego by przyjęli do swojego grona... - Seinaru pomyślał, że tak naprawdę wygląda na kogoś, kogo nikt nie lubi.
- Powiedz... te Twoje metody zbierania informacji... dowiedziałeś się już czegoś kiedyś w życiu... chociaż raz...? - Seinaru nie miał zamiaru ukrywać przed nim, że kiepsko mu to idzie. Sądząc po jego zdolnościach Seinaru zgadywał, że Yusuke pewnie ma trudności z uzyskaniem informacji nawet na temat tego ile kosztuje ramen w ulicznej budzie.
W tym czasie uczennica zasygnalizowała swój powrót na zajęcia. Jest jeszcze nadzieja, że wyjdzie na prostą. Łucznik czuł, że jej serca nie zepsuł jeszcze do cna młodzieńczy bunt.
- Nara, nara... - Rzucił jej tylko niedbale na pożegnanie, ponieważ był zaaferowany rozmową o klanie Kamishi. Wrócił wzrokiem na Yusuke.
- Z racji tego, że nazwałeś mnie kłamcą, oszustem, szarlatanem i hochsztaplerem, od teraz za każdą informację musisz zapłacić 50 Ryo z góry. O. - Właśnie, o. Jak jest głupi to niech płaci.
- Co nie? - Uśmiechnął się cieplutko do upośledzonego, siedzącego na piasku, nowego kolegi w czerni.

0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Re: Oaza w pobliżu wioski
Pożegnanie przez Motoko, chłopak skwitował krótko zwykłym: Do zobaczenia. Jedynym co się dla niego liczyło była odpowiedź "Shina". Z każdym jego słowem jego podejrzenia tylko przybierały na sile. Pomylenie nazwy klanu, który chyba dobrze znał coś tu chyba śmierdzi. Jednak w oczach Yusuke największym zarzutem co do jego szczerości była cena, która zaproponował za swoją wiedze. 50 ryo ? Ktoś tu chyba nie docenia znaczenia informacji, ale cóż być może tylko w głowie chłopaka owiniętego bandażami były one cenniejsze niż wszystko inne. W końcu ta sama rzecz może posiadać różne wartości. Im bardziej czegoś chcesz tym więcej jest to dla ciebie warte i odwrotnie. Co nie zmienia faktu, że chłopak został mocno rozzłoszczony propozycją pana Kagawy. Oczywiście nie dał tego po sobie poznać, ale w środku miał wielką ochotę dać upust swojej złości. Najlepiej na worku treningowym, którym by było ciało pana łucznika. Skierował wzrok na Shina i powiedział: Oczywiście moje poprzednie źródło informacji właśnie odeszło, liczyłem na to iż teraz twoja osoba stanie się kolejnym. Niestety mam nieodparte wrażenie, że jednak nic z tego. Mimo to nie obwiniam ciebie, a siebie. To ja źle dobrałem słowa, przez co mogłem cię urazić na samym początku. Naważyłem piwa to teraz muszę je sam wypić. Wracając do tematu, jeżeli twoje informacje są warte jedyne 50ryo to nie mamy o czym rozmawiać. Dlatego mam propozycje abyśmy skończyli ten temat rozmowy i rozpoczęli kolejny. Pozwolę ci nawet wybrać. Od tego momentu Yusuke nic nie robił, po prostu czekał na to co zrobi jego nowy rozmówca. Dalej całkowicie ignorował trzeciego pana z ich męskiego grona.
0 x
Re: Oaza w pobliżu wioski
W pewnym momencie się wyłączył, przynajmniej częściowo. Rozmowa między dwoma panami zeszła na takie absurdalne tory, że zainteresowanie nią uleciało jak wczorajszy sen. Tym łatwiej było stracić to zainteresowanie, kiedy w konwersacji nie brało się udziału. Ukłonił się na pożegnanie niewieście, odprowadzając ją spojrzeniem przez paręnaście kroków, zanim wrócił spojrzeniem do kojącej tafli wody, na której refleksy światła migotały diamentowym blaskiem. Słuchał jednym uchem tylko dlatego, że całkowite rozprężenie obok asertywnego chłopaka, który wyglądał jak człowiek-wpierdol-się-liczy, a który groził przed chwilą człowiekowi z łukiem... cóż, coś w tym nadmiarze testosteronu, o którym Motoko wspominała, było - w tej sytuacji zwyczajnie ciężko było cieszyć się pięknym widoczkiem i kojącym wpływem oazy. Tym nie mniej przyjemny letarg rozciągałby się, gdy nie przecinające powietrze "co nie?" Cztery powoli przeniósł ślepia na zielonookiego, by zaraz skierować je na Yusuke. Jeden rozluźniony i drugi pieklący się. Wyglądał na lekko zakłopotanego (Cztery, nie Yusuke), jakby zupełnie nie spodziewał się, że ktoś zwróci na niego uwagę i że te słowa były faktycznie skierowane do niego - ale były, Seinaru patrzył wprost na niego, śląc zawodowy uśmiech numer trzy, idealny do rodzinnego albumu.
- Z całą pewnością taka obraza wymaga rekompensaty, Panie. - Uśmiechnął się łagodnie, chyba niepewnie, stawiając siebie w tym rankingu osobistości zdecydowanie na szarym końcu.
- Z całą pewnością taka obraza wymaga rekompensaty, Panie. - Uśmiechnął się łagodnie, chyba niepewnie, stawiając siebie w tym rankingu osobistości zdecydowanie na szarym końcu.
0 x
Re: Oaza w pobliżu wioski
Droga trwała już całkiem długo. Shumei przeszedł przez puszczę, odgradzającą tereny Prastarego Lasu i Samotnych Wydm, i od razu wręcz przywitał go zupełnie inny krajobraz. Fale piasku rozciągały się przed jego stopami jak morze, olbrzymie, martwe morze. Lekko utwardzony szlak prowadził go wgłąb niegościnnej krainy w której chłopak, nawet jeśli by się mocno starał, miałby trudności z wyczuciem żyjących w takiej okolicy owadów.
W końcu jednak przed oczami Shumei'a rozciągnęła się plama zieleni. Rozsunął lekko płaszcz i włożył ręce do kieszeni. Ciągle chłodne w dotyku owady otoczyły jego dłonie, oferując odrobinę ulgi i ochłody. Po chwili szybkiego marszu, okazało się że przed Aburame rozciąga się sporej wielkości oaza. Uśmiechnął się pod nosem i poprawił okulary. Czując ulgę wszedł w cień rozłożystych drzew i uklęknął przy jeziorze z wodą. Obmył pokrytą pyłem twarz i zaczął się rozglądać za jakimś wygodnym miejscem, które oferowałoby chwilę odpoczynku. Usłyszał wtedy gwałtowną wymianę zdań dwóch osób. Obejrzał się i zerknął zza wysokiego kołnierza na owe osobistości. Okazało się, iż znajduje się tam trójka osób, jednak ta trzecia była o wiele bardziej milcząca. Shumei wzruszył lekko ramionami i usiadł przy jeziorku, rozkoszując się chłodem bijącym z tafli wody i jednocześnie słuchając głośnych słów nieznajomych - w końcu nie wiadomo, czy nie wymsknie się im jakaś ciekawa informacja.
W końcu jednak przed oczami Shumei'a rozciągnęła się plama zieleni. Rozsunął lekko płaszcz i włożył ręce do kieszeni. Ciągle chłodne w dotyku owady otoczyły jego dłonie, oferując odrobinę ulgi i ochłody. Po chwili szybkiego marszu, okazało się że przed Aburame rozciąga się sporej wielkości oaza. Uśmiechnął się pod nosem i poprawił okulary. Czując ulgę wszedł w cień rozłożystych drzew i uklęknął przy jeziorze z wodą. Obmył pokrytą pyłem twarz i zaczął się rozglądać za jakimś wygodnym miejscem, które oferowałoby chwilę odpoczynku. Usłyszał wtedy gwałtowną wymianę zdań dwóch osób. Obejrzał się i zerknął zza wysokiego kołnierza na owe osobistości. Okazało się, iż znajduje się tam trójka osób, jednak ta trzecia była o wiele bardziej milcząca. Shumei wzruszył lekko ramionami i usiadł przy jeziorku, rozkoszując się chłodem bijącym z tafli wody i jednocześnie słuchając głośnych słów nieznajomych - w końcu nie wiadomo, czy nie wymsknie się im jakaś ciekawa informacja.
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Oaza w pobliżu wioski
Dziwnie potoczyła się ta rozmowa. Seinaru ustalił co prawda promocyjną cenę, ale nie spodziewał, że istnieje coś takiego jak zbyt niska cena. Okazało się jednak, że Yusuke był biedny jak mysz kościelna i nie posiadał nawet tych kilku drobniaków. Ukrył to jednak skrzętnie pod maską dumy i jakoś... wszystko rozeszło się po kościach. Mumia skutecznie zgasiła temat. Mogło się wydawać, że nagle informacje o innych klanach przestały go interesować, a może coś w końcu zrozumiał. Wyciąganie informacji od innych na zasadzie "Hej, powiesz mi wszystko co wiesz?" nie zaprowadzi go szybko do omnipotencji.
- Jesteś pewny? Mam jeszcze informacje na temat Kayaguki i Nukamemori... - Zapytał lekko drwiącym tonem, specjalnie przekręcając kolejne dwie nazwy.
W jaki zatem sposób dalej pokierować rozmową? Znowu Kei miał przejąć inicjatywę. Jak to jest, że w świecie tylu miliardów milionów tysięcy ludzi ciągle trafia się na wyrachowanych nastolatków, którzy za każdym razem stronią od rozmowy, a tak naprawdę jak dasz im się rozgadać to nigdy nie przestaną mówić? I jaki kolejny temat wybrać? Seinaru pomyślał przez chwilę i nagle wpadł na pomysł kolejnego tematu. Jego twarz rozchmurzyła się i zagaił:
- Strasznie tu gorąco, co nie? - Powiedział przyjacielskim tonem. Nie, nie, nie... to już było... Jego twarz nagle spochmurniała w kolejnym bolesnym grymasie myślenia.
- A może... a może teraz o Tobie? - Tak, weźmy Mumie na spytki! Pewnie też będzie kłamał w rewanżu, ale co tam. Właściwie to wszystko jedno, byle tylko przedłużyć sobie czas w oazie i nie musieć wychodzić jeszcze na tą rozgrzaną piaszczystą patelnię.
- Ten Twój ochraniacz... to tylko ozdoba czy naprawdę masz coś wspólnego z jakąś pracą? - Zwrócił się do Yusuke, a potem spojrzał na trzeciego - milczka.
- A Ty co tak siedzisz? Czasem jak patrzę na ludzi to myślę, że powariowali. Koledzy, jesteśmy w oazie, nic nie znaczymy, po co te tajemnice, obserwacje spode łba i cała ta otoczka "nie rusz mnie"? - Rzygał już tym pozowaniem. Dlaczego nikt nie może zachowywać się normalnie? Mogliby pogadać, poznać się, odpocząć w swoim towarzystwie. A tak Seinaru miał wrażenie, że każde jego zdanie jest jak ruch na szachownicy. Nie można się przy czymś takim zrelaksować, a jedynie zestresować. Zdjął łuk, kołczan, tanto, wszystko rzucił gdzieś na trawę obok i bachnął się na pleckach obok swoich sprzętów. Jak najbliżej swoich "rozmówców", ale w jakimś zacienionym miejscu. Kątem oka dostrzegł, że ktoś czwarty dotarł do jeziorka. Jeśli chodziło o urodę, to wymiana jego za uczennicę w tym towarzystwie:
- Jesteś pewny? Mam jeszcze informacje na temat Kayaguki i Nukamemori... - Zapytał lekko drwiącym tonem, specjalnie przekręcając kolejne dwie nazwy.
W jaki zatem sposób dalej pokierować rozmową? Znowu Kei miał przejąć inicjatywę. Jak to jest, że w świecie tylu miliardów milionów tysięcy ludzi ciągle trafia się na wyrachowanych nastolatków, którzy za każdym razem stronią od rozmowy, a tak naprawdę jak dasz im się rozgadać to nigdy nie przestaną mówić? I jaki kolejny temat wybrać? Seinaru pomyślał przez chwilę i nagle wpadł na pomysł kolejnego tematu. Jego twarz rozchmurzyła się i zagaił:
- Strasznie tu gorąco, co nie? - Powiedział przyjacielskim tonem. Nie, nie, nie... to już było... Jego twarz nagle spochmurniała w kolejnym bolesnym grymasie myślenia.
- A może... a może teraz o Tobie? - Tak, weźmy Mumie na spytki! Pewnie też będzie kłamał w rewanżu, ale co tam. Właściwie to wszystko jedno, byle tylko przedłużyć sobie czas w oazie i nie musieć wychodzić jeszcze na tą rozgrzaną piaszczystą patelnię.
- Ten Twój ochraniacz... to tylko ozdoba czy naprawdę masz coś wspólnego z jakąś pracą? - Zwrócił się do Yusuke, a potem spojrzał na trzeciego - milczka.
- A Ty co tak siedzisz? Czasem jak patrzę na ludzi to myślę, że powariowali. Koledzy, jesteśmy w oazie, nic nie znaczymy, po co te tajemnice, obserwacje spode łba i cała ta otoczka "nie rusz mnie"? - Rzygał już tym pozowaniem. Dlaczego nikt nie może zachowywać się normalnie? Mogliby pogadać, poznać się, odpocząć w swoim towarzystwie. A tak Seinaru miał wrażenie, że każde jego zdanie jest jak ruch na szachownicy. Nie można się przy czymś takim zrelaksować, a jedynie zestresować. Zdjął łuk, kołczan, tanto, wszystko rzucił gdzieś na trawę obok i bachnął się na pleckach obok swoich sprzętów. Jak najbliżej swoich "rozmówców", ale w jakimś zacienionym miejscu. Kątem oka dostrzegł, że ktoś czwarty dotarł do jeziorka. Jeśli chodziło o urodę, to wymiana jego za uczennicę w tym towarzystwie:

0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Re: Oaza w pobliżu wioski
Proszę, proszę ktoś tu jednak potrafi mówić, pomyślał Yusuke. Zdziwienie i niedowierzanie to właśnie można była zauważyć w oczach chłopaka. Facet w czerni, który wcześniej nic tylko milczał i bujał w obłokach w końcu powiedział swoje pierwsze słowa. Choć to może nie do końca prawda, wcześniej był całkowicie ignorowany przez chłopaka i tak na prawdę nie wiedział czy już wcześniej otworzył usta aby coś powiedzieć. Taka była kara za olewanie cudzej obecności. Choć obecność to chyba za dużo powiedziane jak na zachowanie pana, który kocha czerń. Przecież odkąd do nich dołączył nawet się nie przedstawił, a jedynie marzył i myślał sam wie o czym. Na dodatek kolejny osobnik pojawił się znikąd. Czyżby Mr.Black nr 2 ? Chociaż chyba nie w końcu dominującym kolorem w jego garderobie była zieleń w dodatku ciemna. Skoro jednak on sam nie dołączył do ich rozmowy, Yusuke uznał iż nie warto marnować czasu na jego osobę. Czekał na odpowiedź ze strony Legolasa i gdy ją usłyszał skwitował krótko: Ozdoba bez żadnego znaczenia. Już miał mówić dalej, jednak to co zrobił później jego rozmówce mu na to nie pozwoliło. Kto normalny w takich czasach odkłada broń i namawia do wspólnego relaksu. Czyżby od słońca stracił rozum, a może od urodzenia go nie posiadał ? Kto wie. Śmierć może czaić się wszędzie a on beztrosko położył się w cieniu. Jego zachowanie było dla chłopaka nie do zrozumienia i przeciwne logice. Jednak mimo wszystko był chyba dość niecodzienny widok. Nie wiedząc czemu Yusuke nie mógł przestać myśleć o tym. Całą swoją uwagę postanowił poświęcić sir Robin Hoodowi, już nie patrzył na niego jak na dziecko. Zdecydowanie urósł w jego oczach, od teraz patrzył na niego z prawdziwą chciwością w oczach. Chciał wiedzieć wszystko o nim i o tym co sam już wie.
0 x
Re: Oaza w pobliżu wioski
Tajemnice? Obserwacje spode łba? Łagodny uśmiech na twarzy Czwórki poszerzył się o parę milimetrów, zdaje się, że ktoś tu był przewrażliwiony i to na tego przewrażliwionego nie wychodził wcale Yusuke. Nawiązanie łucznika do jego osoby było dość oczywiste, chociaż jemu raczej ciężko było powiedzieć, żeby jakakolwiek ciężka atmosfera wisiała w powietrzu. Bo nie wisiała. Zapisała się w umyśle posiadacza zielonych oczu, który ewidentnie czuł się niekomfortowo i ten dyskomfort przelewał winą na nich - miał rację. Gdyby znalazł się w otoczeniu osób, które gładko wpasowywałyby się w jego osobowość nie miałby poczucia obowiązku, by grać pierwsze skrzypce, nie mąciłoby go wewnętrzne przekonanie, że coś tu jest mocno nie tak i że świat jest, generalnie, spoko, tylko ludzie jacyś tacy... nie tacy. Dlatego nie wymagało to chyba żadnego komentarza. Zdrowsze dla człowieka było wyrzucenie coś z siebie niż tłamszenie w swym wnętrzu, przynajmniej tak głosiły teorie. Tak samo jak to, że nie ważne, gdzie człowiek był, jaka była pora roku i która godzina - pozostawał nadal sobą - w praktyce nic nie znaczącym ziarnkiem piasku, w praktyce określany konkretnym mianem, historią i uczuciami. COŚ jednak znaczył na tym świecie, nawet jeśli jego imię nigdy nie zostanie zapisane w historii.
- Trud podróży z terenów klanu Kishima dał mi się najwyraźniej we znaki. - Wszak kiedy człek jest zmęczony, to se siedzi, nie? Niby tylko winni się tłumaczą, ale przecież zamienienie paru zdań niczemu nie zaszkodzi. Zwłaszcza, że nadmiernie asertywny Yuzuke, który opanował ten mały skrawek ziemi, chyba się obraził za skierowanie tematu w jego stronę. Obrócił wzrok w kierunku nowo przybyłego na parę chwil, ale zaraz wrócił spojrzeniem do zielonookiego. - Twoja opowieść, Panie, o tym wielkim klanie na pewno urozmaiciłaby tą chwilę relaksu. - Nie dało się wyczytać kpiny z jego głosu ani spokojnych oczu. Może więc mówił poważnie?
- Trud podróży z terenów klanu Kishima dał mi się najwyraźniej we znaki. - Wszak kiedy człek jest zmęczony, to se siedzi, nie? Niby tylko winni się tłumaczą, ale przecież zamienienie paru zdań niczemu nie zaszkodzi. Zwłaszcza, że nadmiernie asertywny Yuzuke, który opanował ten mały skrawek ziemi, chyba się obraził za skierowanie tematu w jego stronę. Obrócił wzrok w kierunku nowo przybyłego na parę chwil, ale zaraz wrócił spojrzeniem do zielonookiego. - Twoja opowieść, Panie, o tym wielkim klanie na pewno urozmaiciłaby tą chwilę relaksu. - Nie dało się wyczytać kpiny z jego głosu ani spokojnych oczu. Może więc mówił poważnie?
0 x
Re: Oaza w pobliżu wioski
Trójka indywiduów na pewno była ciekawym zbiorowiskiem. Jeden z nich cichy, drugi tajemniczy, trzeci wygadany - do tego rzucający Shumei'owi ciekawskie, acz krótkie spojrzenia. Cóż, być może nie widzieli jeszcze nikogo pochodzącego z klanu Aburame, a chłopak był raczej standardowym "przykładem" shinobi z tego rodu. Jeden z nich krzyknął "A Ty co tak siedzisz", jednak Shumei ostatecznie nie był pewien, czy te słowa skierowane były do niego. Zdecydował się jednak podejść do niewielkiej grupki podróżników i usiadł na piasku, poprawiając kaptur i wkładając dłonie do przepastnych kieszeni.
- Klan Kishima? - zapytał, szczerze zaciekawiony - Nigdy nie słyszałem o takiej rodzinie. Też chętnie posłucham.
- Klan Kishima? - zapytał, szczerze zaciekawiony - Nigdy nie słyszałem o takiej rodzinie. Też chętnie posłucham.
0 x
Re: Oaza w pobliżu wioski
Odpoczynek zrobił swoje i chyba najwyższa pora była się zebrać, zwłaszcza, że zielonooki kolega chyba przysnął. Zamilknął. Lecz legenda klanu Kishima ciągnąć się będzie po wieki! Podniósł się i zebrał szal, obwiązał go wokół szyi żeby zasłonić usta i nos. Słońce przestało już tak prażyć, wystarczyło by południe przetoczyło się przez złote morze, ale wystarczyło tylko spojrzeć przed siebie, by zobaczyć falujące powietrze. Gdyby wioska Kirisu była dalej zapewne nie zdecydowałby się na wędrówkę, tylko że takich "ale" wymieniać można dużo. Dwa gongi wystarczyły, żeby się oddalić. Kto wie, może jak wróci to zebrani nadal będą pogrążeni w opowieściach o klanie Kishima?
- Życzę szczęścia na dalszym szlaku. Bywajcie. - Pokłonił się połowicznie i opuścił oazę kierując się do miasta.
[z/t]
- Życzę szczęścia na dalszym szlaku. Bywajcie. - Pokłonił się połowicznie i opuścił oazę kierując się do miasta.
[z/t]
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Oaza w pobliżu wioski
Seinaru już z lekka przysypiał, gdy nagle, ku jego zaskoczeniu, zaczęły padać kolejne pytania o klan Kishima. Uchylił nieco przymknięte już powieki, by dokładnie przyjrzeć się zebranym. Nie żartują? Był bardzo zaciekawiony, czy aby na pewno nikt nie chce teraz zadrwić sobie z niego. Wyrazy twarzy dwójki nieznajomych nie wskazywały jednak na to, że sobie z nim pogrywają. Kei nie wiedział już, co zniechęciłoby go bardziej - ich bezmyślna naiwność, którą właśnie prezentowali, czy może próba zażartowania sobie z jego osoby. Niemniej jednak, nie zamierzał już męczyć tego tematu. Spojrzał na Yusuke, a potem na kolejnych młodzieńców, którzy już go przepytywali, a nawet nie zdążyli się przedstawić.
- Czy tutaj wszyscy są tacy bezpośredni? - Rzucił przeciągle w przestrzeń, a w jego głosie było słychać brak nadziei na spotkanie kogoś o inteligencji większej niż karaluchowa.
- A może w taki sposób pozdrawia się tutaj nieznajomych? - Obserwował już tylko niebo... a zaraz potem znów bezwiednie przymknął powieki.
- Nie wydaje mi się, abyście kiedyś skorzystali z jakiejkolwiek wiedzy. Jesteście jak małe dzieci, które wtykają palec do rozgrzanego ogniska - nachalni i bezczelni..., nie chcę Was w żaden sposób obrazić. Po prostu myślę, że cechuje Was pewna ignorancja... która kiedyś może Was zgubić... nie wiem jak to powiedzieć delikatniej... - Nie wiedział, czy w pewien sposób nie skieruje na siebie agresji innych, lecz zupełnie nie to było jego celem. Chciał im tylko powiedzieć to co myślał...
Gdy otworzył oczy okazało się, że jest ich już o jednego mniej. Co się stało z Czarnym jegomościem? Seinaru nawet nie odnotował, kiedy tamten sobie poszedł. A może odleciał? Zamordowali go i zakopali w międzyczasie? Nieważne. Kei odetchnął tylko głęboko i leżał sobie dalej.
- Czy tutaj wszyscy są tacy bezpośredni? - Rzucił przeciągle w przestrzeń, a w jego głosie było słychać brak nadziei na spotkanie kogoś o inteligencji większej niż karaluchowa.
- A może w taki sposób pozdrawia się tutaj nieznajomych? - Obserwował już tylko niebo... a zaraz potem znów bezwiednie przymknął powieki.
- Nie wydaje mi się, abyście kiedyś skorzystali z jakiejkolwiek wiedzy. Jesteście jak małe dzieci, które wtykają palec do rozgrzanego ogniska - nachalni i bezczelni..., nie chcę Was w żaden sposób obrazić. Po prostu myślę, że cechuje Was pewna ignorancja... która kiedyś może Was zgubić... nie wiem jak to powiedzieć delikatniej... - Nie wiedział, czy w pewien sposób nie skieruje na siebie agresji innych, lecz zupełnie nie to było jego celem. Chciał im tylko powiedzieć to co myślał...
Gdy otworzył oczy okazało się, że jest ich już o jednego mniej. Co się stało z Czarnym jegomościem? Seinaru nawet nie odnotował, kiedy tamten sobie poszedł. A może odleciał? Zamordowali go i zakopali w międzyczasie? Nieważne. Kei odetchnął tylko głęboko i leżał sobie dalej.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Re: Oaza w pobliżu wioski
Nasza małą grupka stawała się coraz mniejsza. Najpierw opuściła nas jedyna dziewczyna zastąpiona obecnością kolejnego pana, a przed chwilą facet w czerni po prostu sobie poszedł. Pozostawiając po sobie jedynie krótkie pożegnanie. Mimo wcześniejszej różnicy zdań między nim, a Robin Hoodem tym razem pozostawił jego wypowiedź bez odpowiedzi. Najwyraźniej uznał, że i tak rozmowa z nim do niczego go nie zaprowadzi. Choć nie był pewien czy wcześniej kłamał czy też mówił prawdę, postanowił zakończyć temat klanu Kishima, podobnie jak jego rozmówca. Mimo wszystko z jego słowami nie mógł się zgodzić. Korciło go do rzucenia kąśliwej riposty, jednak powstrzymał się od tego pomysłu. Jego celem było poszerzanie swojej wiedzy, a nie tworzenie sobie nowych wrogów. Liczył iż w przyszłości uda mu się zdobyć od niego jakieś informacje, a zachowaniem które pokazał do tej pory zwyczajnie zamknąłby sobie do tego drzwi. Od tego momentu całą swoją uwagę skierował na najnowszego członka ich małej ekipy. Spojrzał na niego i spytał: Przepraszam, należysz do klanu Aburame ?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość