Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Akashi »

Duchy, były momentami przerażające, ale w przypadku gdy w ich pobliżu przebywał szarooki, szybko wsiadały w pośpieszny do Jashinowa, gdzie oddawały się w ofierze Bogu śmierci, krwi. A dla przyjaciół Bogu Zła. Takie opowieści przynajmniej krążyły, w końcu jashista musi być tym złym, który straszy małe dzieci, gwałci kobiety i zabija mężczyzn. W przypadku tego osobnika, tylko ostatnie się zgadzało, ale to też nie w całości. W końcu teraz rozmawiał, a nie zabijał. Może to wszystko już mu się znudziło? Chciał wyrwać się ze schematu jakie narzucało mu życie, pokazać wszystkim, że jest czymś więcej niż tylko marionetką złego bożka.
Dlatego właśnie zawieśmy się w tym momencie gdy chłopak zaczął obserwować niebo, mogło znaczyć to wiele, ale najbliższą prawdy odpowiedzią było to, że chciał sprawdzić czy pogoda jest faktycznie ładna, w końcu wyszedł z lasu, a konary drzew skutecznie utrudniały taką ocenę. Przecież nie jest medium, które jest w stanie przewidzieć, że za godzinę zacznie padać, a pogoda diametralnie się zmieni, zbierając tym samym swoje żniwo zabijając jakiegoś moczymordę pod drzewem w wiosce. Nikt tego nie mógł przewidzieć, tak samo jak nikt nie oszuka swojego przeznaczenia.
Temu właśnie on postanowił sobie usiąść, wcześniej zdejmując swoje Kazeshini z pleców by wbić je w ziemię nieopodal. W końcu siedzenie z takim żelastwem byłoby uciążliwe jeszcze bardziej nie jeżeli chodzenie.
- Modlitwy powiadasz? - zapytał się, będąc lekko zdziwiony. W końcu nie czuł od niego woni zepsucia, przecież właśnie tak rozpoznają się inni jashniści, po niecodziennym zapachu, którego nie są w stanie wyczuć inne osoby niezwiązane z tym kultem.
Fakt, sam chłopak dawno się nie interesował swoją wiarą, jedynie regularnie składał ofiary, ale nie interesował się żadnymi nowinkami w dziedzinie jashniszmu. Może powstał już jakiś nowy gatunek wyznawców pozbawionych tego dziwnego zapachu. Dlatego właśnie szarooki postanowił coś sprawdzić, ściągając z siebie płaszcz i odwracając go tyłem do przystojnego młodzieńca o niebieskich włosach. By pokazać mu znak jashina.
- Kojarzysz ten znak? - zapytał się, będąc dość ciekawym czy tajemniczy jegomość będzie w stanie skojarzyć ten symbol, a jeżeli nie. To trudno, przecież ludzie mogą wyznawać różne rzeczy, nawet porcelanową muszlę klozetową, która jeszcze nie powstała.
- Toast? Może za wspaniałą znajomość i jeszcze wspanialszą przyszłość. - wypowiedział, przedstawiając swoją najbardziej optymistyczną wersję toastu. W końcu ciężko wznosić toast ze znajomym, o większą liczbę ofiar. Ktoś mógłby to zrozumieć dość negatywnie i jeszcze gorzej zareagować, a to było tutaj niepotrzebne. W końcu wszędzie musi szerzyć się miłość.
- Pięknie wygląda Sogen, a temperatura tutaj jest znacznie przyjemniejsza niż ta na pustyni. Dawno mnie tutaj nie było. - dodał, po chwili. Nieco rozczulając się nad swoją przeszłością.
W tym momencie, powinno pojawić się tutaj wspomnienie, jak wspaniale spędzał czas z Motoko, tak samo ich pierwszego pocałunku. Gdyby nie fakt, że każdy element ich zbliżenia kończył się dźganiem mieczem i próba zabójstwa. Dlatego wspomnienie nie zostanie ukazane w tym miejscu.
Jednak teraz tworzy się w tym miejscu, kolejne wspaniałe wspomnienie związane z Sogen, znacznie lepsze od relacji męsko-damskiej, a mianowicie męska przyjaźni, która jest w stanie pokonać wszystkie trudności postanowione na jej drodze.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Ame »

Nie to, że Ame bał się duchów. No może trochę. W końcu nie da się ich rozwalić mieczem, więc jednak jest się czego bać. Nigdy co prawda żadnego nie spotkał, ale samopękające gałęzie, łańcuchy... to mogło być tylko jedno... i jednak okazało się, że to był szarooki człowiek o fioletowych włosach, który tak jak on kontemplował piękno przyrody i jeszcze zaproponował mu alkohol. Czyli wyszło dużo lepiej niż można się było spodziewać, bo Hozuki zawsze spodziewa się najgorszego, żeby najwyżej być miło zaskoczonym, a nie poważnie zawiedzionym. Nie miał pojęcia z kim ma do czynienia, ale źli ludzie nie oferują alkoholu. Mama zawsze mówiła, że oferują inne używki, ale alkohol to nie narkotyk, co nie? Ogólnie ostrożny Ame, od razu miał lepsze wrażenie o przybyszu. Gdyby wszyscy byli takimi ludźmi kultury, to świat definitywnie byłby lepszym miejscem. Chyba nikomu jeszcze nie udało się tak szybko przełamać pierwszych lodów w kontaktach między ludźmi a rekinami.

Przybysz wbił swój oręż w ziemie i usiadł. Zanbato Ame również leżało obok, stawał się z nim nie rozstawać w razie gdyby ktoś stwierdził, że mu się źle funkcjonuje z głową przyczepioną do ciała i zechciał go zaatakować w imię wątpliwych korzyści. Przy pasie miał kolejny, dużo mniejszy miecz, którego używał w przypadkach, w których wskazana była finezja a nie siła uderzenia. Ten nie opuszczał swojego stanowiska, chłopak nie zdejmował go z pasa nawet na chwilę. W tym czasie obcy zapytał go o modlitwę, o której Hozuki wspomniał żartem, gdy tamten zaproponował mu alkohol.
- To taki żart polegający na tym, że się nie modle, ale się mogę napić. - wytłumaczył w najprostszych słowach, gdyż nie chciało mu się wchodzić w szczegóły językowe, które polegały na dwuznaczności słowa "odmówić". Zresztą miał wrażenie, że jego tłumaczenie było zbędne, a jeśli chodzi o modlitwę, to przybysz miał na myśli coś innego, gdyż przyglądał mu się jakby go badał. Po chwili Ame zrozumiał, że się wygłupił, gdy tamten pokazał mu jakiś symbol. Przyglądając się bliżej rozpoznał znak Jashina.
- Znam ten symbol. Walczyłem kiedyś u boku Jashinisty. - to było dawno, zaś wartość bojowa tego wyznawcy była zbliżona do przeciętnych rozmiarów ogórka. Tego oczywiście już na głoś nie powiedział, bo nie chciał obrażać jego braci w wierze.
- Mniemam, że jesteś jednym z nich. Chyba, że właśnie jest odwrotnie, pałasz do nich nienawiścią a ich symbole kolekcjonujesz jako trofeum? - Ame go nie znał, a różni ludzie chodzą po tym świecie. Lepiej zapytać z kim ma się do czynienia, zwłaszcza że wyznawcy nie mieli opinii nieszkodliwych. Rekin mógł poczuć niepokój. W końcu w jego rodzinnych stronach coś tam się o nich mówiło i nie były to miłe rzeczy. Zwłaszcza co do tych plotek o ofiarach z ludzi. Może jednak to faktycznie były duchy, zaś Hozuki stoi przed złem wcielonym, potępieńcem, demonem? Nie. Demon nie oferował alkoholu i nie wznosił toastów za wspólną znajomość. Chyba, że niebieskowłosy wysłał już tylu do piekła, że upiory same przyszły się o niego dopominać. Tyle niewiadomych.
- Ładnie. Pijemy za lepszy czas! - dołożył swoje trzy grosze. Powstrzymał się przed dorzuceniem "za każde wspomnienie co żyje w nas", bo nie mieli żadnych wspólnych wspomnień i znają się od jakiś trzech minut. Czasy zawsze mogą być lepsze.
- Jestem tu pierwszy raz i to od niedawna. Na pustyni nie byłem nigdy. - w końcu pustynia była przeciwieństwem jego naturalnego środowiska.
- Daleko podróżowałeś. Czyżbyś też szukał swojego miejsca w świecie? Co Cię przygnało do Sogen? - rzucił zaciekawiony Rekin. Gdzieś w międzyczasie pociągnął ofiarowaną mu porcję alkoholu.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Akashi »

Teraz przyszedł czas na najtrudniejszy moment w tym wszystkim. Rozmowę o bogu, która dla nikogo nie będzie łatwa. W końcu nie każdy jest osobą wierząca w jashina, a tutaj na domiar złego niebiesko włosy kojarzył symbol ich wiary. Czy mogło być w tym momencie gorzej? Oczywiście, że tak, mógł rozbić butelkę alkoholu i sięgnąć po broń, w celu uśmiercenia czegoś nieumarłego.
- Tak, jestem jednym z nich. Lecz nie mam zamiaru Cię zabić. Tak samo jak nie mam zamiaru zabić już nikogo niewinnego. - odparł ze spokojem. Wyjaśniając swój światopogląd. Fakt wcześniej zabijał już niewinne osoby, były to pojedyncze przypadki i głównie polował na bandytów, którzy nie byli nic warci i ktoś płacił za ich głowy. Przez co cały interes był znacznie bardziej opłacalny.
- Nie musisz się martwić, wiem jaką reputacje mają jashiści. Sam też na nich polowałem. - dodał po chwili, chcąc załagodzić sprawę jeszcze bardziej. W końcu niecodziennie można spotkać osobę, która polowała na jashintów, a na domiar była jedną z nich. Jednak przecież ogień należy zwalczać ogniem. Tak samo w tym przypadku wyznawce, pokona tylko inny wyznawca. Znając jego słabości, które jest łatwo na punktować.
Chociaż mimo przewidywanych problemów, wszystko potoczyło się dobrze, doszło nawet do napicia się wznosząc toast za lepsze czasy, oraz początek dobrej, ale jak na razie krótkiej znajomości. Jednak ciężko było w tym momencie powiedzieć coś więcej, w końcu towarzysz władający dużym mieczem zapomniał się przedstawić przez co zwracanie się w jego kierunku było lekko uciążliwe.
- Tak, poszukuję go. Chociaż na początku podróżowałem by odnaleźć swoją siostrę. - odparł krótko i treściwie. Tak by nie zawalić rozmówcy na sam początek zbyt wielką ilością informacji, która mogła być problematyczna.
- I tak udało mi się, odnalazłem ją. Jednak dziwnie było się z nią spotkać po przeszło 12 latach. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to czym się stałem w momencie naszego rozstania. Na szczęście ona jest nieświadoma zła, jakie reprezentują jashiniści i odnalazła nową rodzinę, którą ją wychowała. - dodał po chwili, starając się wyjaśnić już wszystko z większą liczbą informacji. Tak by uniknąć niepotrzebnych pytań, które w tym wszystkim były zbędne.
Dodatkowo przydałoby się napomnieć coś o wieku, jednak teraz trzeba było się napić biorąc alkohol od nieznajomego i zaczerpnąć łyka z butelki.
- Mimo swojej nieśmiertelności, jestem młody. Mam ledwo ponad 20 lat. A tak właściwie, jak mam się do Ciebie zwracać? Ja jestem Akashi, o ile wcześniej nie dosłyszałeś.- wypowiedział, ponownie się przedstawiając i wyciągając ponownie dłoń, w stronę rozmówcy w geście poprawnego przywitania. Przecież jego rozmówca mógł być lekko przygłuchy i czasami mógł czegoś nie słyszeć, albo być przygłupi, przez co zbyt duża ilość informacji na raz była dla niego przytłaczająca. Szkoda, że nie można tego cenić po dymie z jego głowy, w końcu to wszystko by ułatwiło. Wtedy byłoby wiadomo czy jego mózg się już przegrzewa czy jeszcze daję radę uciągnąć na takiej ilości informacji.
- Do Sogoen przybyłem ponownie z prostego powodu. Chce odwiedzić stary Hotel marmur i jego właścicielkę. Dodatkowo chciałbym dołączyć do obrońców muru. lecz nie jestem pewien czy przyjmą kogoś takiego jak ja. - powiedział, odpowiadając na ostatnie pytanie. Dotyczące tego dlaczego przybył tutaj.
- A jaki jest twój cel w przebywaniu w Sogen? - zapytał się na sam koniec. Chcąc uzyskać także nieco informacji od swojego rozmówcy. W końcu jak na razie to jednooki tutaj głównie mówił, a jego rozmówca słuchał. Dowiadując się całkiem sporo o jashiniście.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Ame »

Ame temat boga za bardzo nie przerażał. Każdy wierzył w coś innego. Nie próbował się w to wgłębiać, a już na pewno nie zamierzał rozstrzygać kto ma racje. To są rzeczy irracjonalne, od których trzeba się trzymać z daleka - jak duchy. Intuicyjnie przeczuwał istnienie czegoś ponad naturalnego, ale tego nie dało się skonkretyzować. To było zarazem wszystko i nic. Kompletne szaleństwo. Na wszelki wypadek lepiej trzymać się od religii z dala, zwłaszcza że przyciągała niespecjalnie sympatycznych ludzi, którzy przeważnie mają problem z samodzielnym myśleniem albo ich instynkt stadny jest ich najsilniejszym instynktem. No i jak się okazało właśnie sobie siedział z jednym z takich i popijali alkohol. Gorzej, że jego religia przyciągała popaprańców ze względu na inne korzyści niż tylko społeczne.
- Zakładałem, że nie chcesz. Gdybyś chciał to już dawno przeszedłbyś do rzeczy. - ostatni Jashinista jakiego spotkał zdecydował się zmienić za pomocą henge w kamień na oczach przeciwnika i był ciężko zdziwiony kiedy skończył z siekierą w plecach. Przeżył tylko dzięki łasce swojego boga, ale tym nie zamierzał się dzielić z przybyszem, żeby nie obrażać jego braci w wierze, chociaż w myślach zrobił to już drugi raz.
- Jeszcze w życiu z żadnym nie walczyłem. Pewnie ciężko zabić kogoś na kim rany goją się jak na psie. - rzucił niedbale, przypominając sobie jak Saburo wylizał się bez problemu ze śmiertelnej rany, która nawet doświadczonego shinobi zapędziłaby na dno. Dziwne, że nie padł na miejscu, a z tego co mówił, nie dostąpił najwyższych łask Jashina. Mimo, że osobnik ten nie wywodził się z grupy, z którą normalni ludzie chcieliby mieć do czynienia, to rozmowa układała się nadzwyczaj miło. Może w każdej grupie znajdzie się ktoś normalny. Najwidoczniej. Bardziej intrygowało go to, że jednocześnie był Jashinistą i na nich polował. Dwie skrajne opcje, które przedstawił okazały się prawdziwe.
-Chyba nie po drodze Ci z Tobie podobnymi? - niby zapytał, ale to było bardziej stwierdzenie.

Spokojnie wysłuchał historii wyznawcy. To wręcz fascynujące, że w kulcie popapranego boga, którego wyznawcy są nastawieni na rzeź i chaos, znalazł się ktoś nastawiony na znalezienie swojej zaginionej siostry. Ame napadła refleksja o tym, że zerwane więzi ciężko naprawić. Zwłaszcza, że sam rozdzielił się z jedyną mu bliską osobą z rodziny. On zaś oddalał się co raz dalej od macierzystego portu. Dzisiaj Sogen, a jutro? Nawet nie wiedział co jest dalej. Od Naokiego słyszał, że dalej są góry, ludzie władający kryształem. Ciekawe co jeszcze. Ciekawe czy jego obecny rozmówca, najwyraźniej bardziej bywały w świecie był w górach?
- Niektórych więzi nie da się uratować. - podsumował swoje przemyślenia, nawet jeżeli te ostatecznie zepchnęły go na inne tory. Ponownie zabrał butelkę od przybysza i pociągnął skromnego łyka. Takie refleksje wymagają dodatkowych procentów.
- Ame Hozuki. Jesteśmy w podobnym wieku, bo trochę straciłem rachubę i nie jestem pewny. - mimo wszystko miał nadzieje, że obcy nie kłamie, bo jakby miał na przykład coś koło stu to by znaczyło, że nieśmiertelne demony na prawdę istnieją. Przynajmniej jeżeli tamten kłamie to przynajmniej może dalej grać w zaparte i udawać, że stracił rachubę tak poważnie, że ostatecznie można mu doliczyć kolejne dwadzieścia lat, tylko młodo wygląda. Rekin widząc gest Akashiego również wyciągnął dłoń, żeby oficjalnie przypieczętować znajomość.
- Nie byłem w tym hotelu. Jestem nietutejszy. Pochodzę z wysp. - rzucał strzępki informacji, które wydawały się konieczne. Chociaż mogło to brzmieć jakby faktycznie był lekko upośledzony.
- Przeznaczenie. Albo przeczucie. Jak zwał tak zwał. Jedno z nich kazało mi tu przybyć. Nawet spotkałem wcześniej znajomą twarz, ale był zbyt zajęty, żeby rozmawiać. Jak możesz wywnioskować, jeszcze nie znalazłem celu swojej podróży. - odpowiedział na pytanie wyznawcy.
- Cóż ciekawego można robić na murze, że ktoś chce się pakować w to z własnej woli? - zapytał. Ame brał pod uwagę służbę na murze tylko w przypadku gdyby za jego głowę pojawiła się nagroda i nie dawałby sobie rady z łowcami.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Akashi »

Czy z każdym można się dogadać? Oczywiście można próbować, ale tylko głupi wierzy w takie rzeczy. Przecież tyle ilu było ludzi, tylu było odmiennych charakterów nie mogących się ze sobą pogodzić, zwłaszcza gdy niektórzy mieli do dyspozycji całą wieczność by oszaleć i stać się prawdziwymi dziwakami nawet dla innych sobie podobnych.
- To chyba nie jest kwestia tego czy za nimi przepadam. Polałem na nich i z nimi współpracowałem. - powiedział, przerywając na chwilę wypowiedź by napić się drobnego łyka ze swojej butelki.
- Niektórym po prostu nadmiar życia szkodzi na głowę i zaczynają uważać się za bogów, szkodząc nawet innym jashinistą. Najstarszy jashinista jakiego spotkałem żyje już ponad 300 lat. - dodał po chwili. Wyjaśniając chyba całkowicie fakt o nieśmiertelności swoich pobratymców. Na szczęście samemu jeszcze nie zgubił rachuby w liczeniu swojego wieku, przez co miał co do niego pewność. Dodatkowo jego przypadek łaski był wyjątkowy nawet wśród jashnistów. Gdzie został obdarzony łaską jako dziecko, dodatkowo na skraju śmierci. Tylko to nie jest czas na mówienie o własnej wyjątkowości, która nikogo raczej już nie obchodziła. Przecież to nie było najważniejszym elementem wszechświata, nawet dla samego Akashiego.

Stracić rachubę własnego wieku, to było nieco smutne i niepokojące, świadczące o zaburzeniach psychicznych. Lecz sam jednooki nie powinien tego oceniać, w końcu sam nie należał do osób, u których sufit został równo postawiony. Przez co momentami mógł mieć różne dziwne odchyły, lecz jak na razie starał się zachowywać jak najnormalniej potrafi, a przy tym najbardziej poważnie. Do zaistniałej sytuacji, która jak na razie była całkiem poważna i rozbijała się o trudne życiowo sprawy, a o takich sprawach jak zwykle najlepiej rozmawiało się przy alkoholu.
- Wyspy... byłem na nich. Miałem nawet okazje trenować z Natsume przed turniejem w Hanamurze. - powiedział, licząc na to, że mówią o tych samych wyspach. W końcu poza tamtą istnieją jakieś inne, chociaż takie których nie widział jednooki. To nie miało znaczenia, liczył się fakt, że był w Kantai.
Teraz jednak wszystkie tematy przeszły nieco dalej, na mur o którym wcześniej wspomniał młodzieniec.
- W zasadzie sam nie wiem co można na nim robić. Lecz chciałbym zobaczyć co się za nim znajduję, a bez dołączenia do niego będzie to ciężkie do zrobienia. W końcu są tam niezbadane krainy, nieograniczona możliwość zwiedzania i poznawania czegoś, czego jeszcze nikt nie widział. - odparł, wyjaśniając po części swój powód, dla którego chciałby dołączyć do muru i o dziwo nie było to i super fajna zbroja, której jeszcze na oczy nie widział, a możliwość dalszego podróżowania po krainach nieznanych dla zwykłych ludzi. Chociaż zapewne już byli tam inni jashniści. Nawet nie byłoby dziwne jakby w jakimś miejscu znajdowała się notka. "Był Tutaj przepotężny jashnista kaznodziej". To byłoby w sumie całkiem normalne. Przecież Ci mogli żyć tyle ile chcieli nie martwiąc się przy tym żadnymi zakazami.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Ame »

Czasami to nie jest kwestia charakterów. Zabawne jest to, że osoby o skrajnych poglądach potrafią mieć ze sobą więcej wspólnego niż z osobą absolutnie w danym temacie neutralną, ale mimo wszystko przez skrajność poglądów nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Na szczęście tutaj sytuacja nie wydawała się mieć miejsca, gdyż obaj rozmówcy wydawali się być neutralni światopoglądowo, mimo że wyznawca stereotypowo był bezmyślnym pasożytem, który przedłużał sobie życie za pomocą innych istot. Tak na prawdę, gdyby Ame musiał to byłby w stanie polować na członków swojego klanu. Nic odkrywczego. Z każdym mógł się poróżnić na tyle, że kosa w plecy to jedyna opcja. Gorzej, że tak na prawdę to walka dwóch Hozuki nie byłaby zbyt spektakularna.
- Nie chciałbym tyle żyć. Ciężko wymyślić co zrobić z jednym żywotem a co dopiero z... - tutaj musiał chwilę pomyśleć, tak żeby przeliczyć ile pokoleń mniej więcej się pojawi. Potem zamierzał przeliczyć pokolenia na żywoty, ale ostatecznie wszystko mu się porąbało.
- No w każdym razie dużo. - rzucił. Czyli jednak faktycznie byli nieśmiertelni, chociaż patrząc na przypadek Saburo... jemu definitywnie ta nieśmiertelność była potrzebna. W sumie po co Ci mózg skoro i tak nie można Cie zabić. Każdy prędzej czy później padnie z wycieńczenia.
- Wątpię, że odpowiesz... ale jak zabić wyznawcę, który dosięgnął nieśmiertelności? - musiał zapytać. Co jeżeli spotka kiedyś demona, który jest mniej przyjaźnie nastawiony? Chciał wiedzieć czy w ogóle można z czymś takim walczyć, bo z tego co słyszał i z tego co Akashi mówi, to dziwne, że wyznawcy jeszcze nie panują nad światem. No chyba, że są bardzo leniwi, w co jednak wątpił, bo wtedy wyginęliby, gdyż nie chciałoby im się składać ofiar.
Ame nie liczył za bardzo lat. Nie skupiał się na tym. Ile czasu miał tyle miał. Nie rozumiał fenomenu obchodzenia urodzin. Żył tu i teraz. Wszystko było ciągłym procesem. Nie ma sensu w zatrzymywaniu klatek, dzielenia wszystkiego na etapy. Dziwne, że istota, która mogła w zasadzie żyć wiecznie się na tym skupia. Hozuki zawsze zakładał, że ludzie to robią bo liczą ile im zostało. Może czas zrewidować swoje poglądy? Możliwe, że podróże na prawdę kształcą, ale tego na trzeźwo to się nie zrozumie, dlatego postanowił wziąć kolejnego łyka. Powoli zaczynało mu wchodzić.
- Natsume. Dobry z niego człowiek. Przez chwile mój los był w jego rękach i jak widać jeszcze tutaj jestem i mogę rozmawiać. - nie chciał się chwalić tym, że wpadł na przemycie niczego innego jak trunków i przez to trafił do aresztu. Ostatecznie odkupił swoje winy, ale jakikolwiek procentowy płyn nie pływał w butli Akashiego, Rekin wypił go za mało, żeby chwalić się takimi porażkami. No chyba, że ten go później zapyta to przed tym się pewnie nie powstrzyma.
- Coś czego jeszcze świat nie widział... - smakował słowa. Biorąc pod uwagę, to że nie miał żadnego celu, po kilku głębszych mogło wydać mu się to kuszące. Pytanie czy był zrobiony na tyle, żeby brać takie opcje na poważnie.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Akashi »

By zabić jahnistę istnieje parę sposób, ale żaden z nich nie był szybki. Zakończenie walki z czymś takim tylko jednym ciosem było niemożliwe. W końcu to coś ma żywotność lepszą niż karaluch, dodatkowo są osobniki posiadające inteligencje znacznie lepszą niż takie istoty, a są wtedy bardziej zbliżone pod tym względem do ludzi.
- No to już rozumiesz czemu da się oszaleć, zwłaszcza że wszystko wygląda jak durny schemat. Jeżeli zabijasz to żyjesz, jak nie to słabniesz. Po czym znowu zabijesz i wraca twoja siła. - powiedział, przedstawiając swoje poglądy na ten temat. W końcu jemu już zdarzyło się parę razy zapomnieć o złożeniu w odpowiednim terminie ofiary. Chociaż jest młody to może przez to jest mu ciężko zapamiętać, że powinien robić to odrobione częściej niż do tej pory.
Teraz jednak pojawiło się ciekawe pytanie jak zabić nieśmiertelnego wyznawce. W sumie to nie było takie trudne jeżeli miało się szczęście i trafiło się na kogoś ze słabą wiarą w swojego bożka. Jednak schody zaczynały się, gdy siła ich wiary przekraczała ludzkie oczekiwania, znacznie bardziej, gdzie niektórzy będąc pozbawionymi organów wewnętrznych byli w stanie kontynuować walkę, wcale nie zmniejszając swojego tempa.
- Obawiam się, że nie jestem w stanie Ci powiedzieć jak zabić kogoś mi podobnego. Głównie przez to, że jest to praktycznie niemożliwe. Słabszych oczywiście, że się da, nawet nie kombinując jakoś bardzo. Wystarczy ich zabić jak zwykłego człowieka, ale tylko nieco bardziej upierdliwego. - powiedział, nieco zaskoczony z lekkim grymasem na twarzy. W sumie nawet jemu było ciężko oszacować jak skutecznie pozbawić życia jashnistę, tak by przy tym się nie zmęczyć.
- Chyba najskuteczniejszą metodą jest poćwiartowanie i pogrzebanie w różnych miejscach, tak w bezpiecznych odległościach. Tylko to nie daje gwarancji, że za pewien czas znowu go nie spotkasz, a jedynym skutecznym sposobem, dającym najwięcej pewności. Jest przekonanie jashinisty by zrzekł się swojej nieśmiertelności, wtedy znowu stanie się zwykłym człowiekiem i będzie mógł umrzeć od najgłupszej rany. - dodał po chwili, rozwijając temat zabijania tych silniejszych przedstawicieli jego kultu, którzy nawet dla niego byli momentami przerażający, a on się raczej do nich zaliczał.
- Ja samemu, przeżyłem już dość dziwne rzeczy. Na pewno śmiertelne dla zwykłego człowieka. - wypowiedział, przedstawiając chociaż cząstkę swojego doświadczenia w tych sprawach. W końcu można określać go już mianem manekina testowego, który wytrzyma wszystkie próby zderzeniowe i będzie mógł służyć przez lata do treningów młodych shinobich. Szkoda, że za taką pracę nikt by nie płacił. Byłaby to raczej całkiem przyjemna fucha, pozwalająca zająć się czymś przydatnym w życiu, a tak to niestety. Dalej trzeba szukać jakieś dziwnej roboty wynajmując się na różne zlecenia. Szczególnie w pozbywaniu się bandytów, w końcu za kimś takim nikt by nie płakał, prawda? Tylko czy sama odpowiedź w temacie zabicia wyznawcy była wystarczająca, wystarczająco wyczerpująca a zarazem zadowalająca rozmówcę w odpowiednim stopniu? Na pewno będzie się można o tym niedługo przekonać, o ile Ame postanowi użyć swojego miecza by przetestować otrzymane informacje od jednookiego. Tylko w tym momencie się na to nie zapowiadało, to był bardzo dobry zwiastun nadający nadziei i uśmiechu, że nie wszyscy chcą śmierci biednego Akashiego.
Fakt, Natsume był dobrą osobą, mimo że młodzieniec spędził z nim tylko niewiele czasu, to ten nie zaatakował go, mimo wiedzy że jest on jashnistą, traktował go jak zwykłego człowieka póki on samemu się tak zachowywał. Było to przyjemne doświadczenie, które raczej nie da się spotkać codziennie na ulicy. Gdzie zazwyczaj w ruch poszłyby widły i pochodnie, oraz chłopskie powstanie by dopaść czarownika i wypędzić zło z ziem swych. Właśnie tym dla większości byli jashniści, zarazą.
- Każdy robił w życiu gł€pie rzeczy. W końcu to jest cecha młodości. Ciężko jest ukarać osobę młodą, która dopiero poznaje smak życia. - odparł z uśmiechem, samemu sobie przypominając jak brał udział w przemycie, będąc na pobycie w Kantai by dostać się na Ryuzaku no Taki. To było dość zabawne. W końcu wtedy mógł poznać pierwszych ludzi przyjaźnie do niego nastawionych, nie będących przy tym shinobi. Dodatkowo udało mu się wtedy stworzyć maczugę z przeciwnika.
- Może właśnie tam uda mi się odnaleźć to czego szukam i dzięki temu stanę się bardziej wartościowy.- wypowiedział, komentując dodatkowo dlaczego chce wstąpić na służbę na murze. Możliwość zwiedzania nieznanych krain przy tym dodawała pikanterii temu wszystkiemu. W końcu można coś odkryć i wykazać się jakoś dodatkowo na terenach gdzie zwykli ludzie padliby od trucizn czy innych warunków niezbyt sprzyjających życiu. Ten tutaj o fioletowych włosach, nie musiał martwić się o takie rzeczy. Dlatego widział w tym wszystkim jakąś nadzieje, jakby samemu mógł trafiać na znacznie trudniejsze misje, które tylko on mógłby wykonać ze względu na to kim jest. Po raz pierwszy nieśmiertelność wydaje się być przydatna nie tylko dla niego, ale dla większej grupy ludzi jaką by zgromadził przy sobie.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Ame »

Ame wcale nie spodziewał się odpowiedzi na pytanie. W końcu gdyby był nieśmiertelny i w całym tym systemie była jakaś luka, która tego życia mogła go pozbawić, to za żadne skarby by jej nie rozpowszechniał. No chyba, że szukałby śmierci znudzony nienaturalnie długim życiem.
- Ma to sens. Widocznie nawet nieśmiertelni nie uciekną od obowiązków. - to nawet trochę smutne. Dlaczego nie można się po prostu położyć i leżeć? Zawsze coś trzeba robić, a niebo takie piękne, co pewnie Akashi już zauważył, bo kilka razy się już patrzył w górę. Zabawne bo przecież i tak nie pójdzie do nieba bo jest demonem. Zdawał sobie sprawę, że ta żywotność jest uzależniona od konkretnego wyznawcy. Saburo ledwo się trzymał po siekierce w plecach, zaś z tego co słyszał, mogli przetrwać amputacje powyżej kolana. Potem muszą żyć jako sama noga. Hozuki wątpił, że jest w stanie uwierzyć w jakiegoś boga na tyle, żeby zyskać jego łaskę, dlatego nie zamierzał pytać jak się zapisać do tej sekty. Nieśmiertelność oczywiście kusiła, ale miał wrażenie, że w tym życiu jest już za późno no jej zyskanie. Zresztą nawet jej nie chciał. Miał wrażenie, że gdyby nie ryzyko i ograniczone zasoby to wszystko straciłoby sens. A mężczyzna czasami musi zrobić coś głupiego żeby poczuć, że żyje.
- Czyli jeżeli chce zabić wyznawcę, to muszę go rozwlec po znanym świecie, a jeszcze lepiej po nieznanym i liczyć, że jakiś wariat nie poskłada go do kupy? - to przechodziło ludzkie pojęcie. Nie warto było sobie robić z nich wrogów, gdyż w takim wypadku to była groźba nie tylko dla jednego człowieka, ale dla następnych pokoleń. Dobrze, że nie wszyscy są tak silni w wierze, żeby musieć stosować tak drastyczne metody.
- Czy mógłbym go zamiast tego na przykład spalić? Ewentualnie rozczłonkować a potem spalić, rozrzucić prochy na wietrze? - tak wydawało się dużo prościej niż podróżować po świecie z rozczłonowanym, ale ciągle żywym ciałem.
- Nie chce nawet wiedzieć jakie obrażenia przeżyłeś. - miał cichą nadzieje, że ten żartuje. Zwłaszcza, że nie było na nim żadnych blizn. Jedynie oko miał zasłonięte. No właśnie... co z tym okiem, pomyślał Ame.
- W takim razie co z Twoim okiem? - zapytał Ame tak jak wcześniej pomyślał. Jeżeli chociaż cząstka tego co mówił jest prawdą, to co ukrywa za tą opaską? Czy nie powinien być w stanie niezmienionym przez wieki? Czy jego ciało jednak nie odtwarzało się tak dokładnie? Ame z całych sił próbował przeanalizować zdolności wyznawców, gdyż mimo tego, że Akashi był pokojowo nastawiony, tak jako ogół wydawali mu się potężnym zagrożeniem i wolał wiedzieć jak nie paść ofiarą takiego wampira. Im dłużej z nim rozmawiał tym większą miał ochotę na sprawdzenie jego możliwości, ale z drugiej strony... wydawał mu się podobny. Nie miał celu, nie dało się go skrzywdzić w sposób konwencjonalny. O ile chciał sprawdzić jego możliwości ze świadomością, że nie musiałby się hamować jak podczas treningów z innymi osobami, tak było w wyznawcy coś co sprawiało, że nie chciał go skrzywdzić. Może to, że jako wyznawca ten nie chciał skrzywdzić Rekina? Poza tym to miła odmiana, że nie musi komuś rozwalać łba niepotrzebnie wielkim mieczem. Pociągnął kolejnego łyka, gdy Akashi opisywał swoje przeżycia z cesarzem.
- Być może kiedyś wrócę na wyspy. Póki co nie jestem gotowy służyć klanowi i cesarstwu. Mam wrażenie, że żyje po coś innego. - tak na prawdę Natsume mógłby być świetnym nauczycielem, który jest w stanie zrobić z niego świetnego Shinobi, ale Hozuki chciał odkryć swoją drogę samodzielnie.
- Hipotetycznie, gdybym chciał udać się wraz z Tobą na mur... mógłbym go opuścić gdyby w tych niepewnych czasach wybuchła prawdziwa wojna? Zawsze chciałem się sprawdzić na polu walki, a ostatnia okazja mnie ominęła. - Wyjaśnił swoją sytuację. Z jednej strony konflikty pojawiały się często, zaś na murze mógłby poznać nieznane i wdawać się w podobne walki z dzikimi. Całkiem całkiem.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Akashi »

Każdy miał jakieś obowiązki momentami przyjemniejsze, a momentami nie. W końcu niektórzy musieli sprzątać własne domy i wynosić śmieci, a jednooki musiał zabijać, tak samo jak inni wyznawcy tej paskudnej wiary. Zabicie na pewno nie należało do najłatwiejszych takiej jednostki biorąc pod uwagę siłę jaką potrafią sobą reprezentować.
- Spalenie raczej nie da rady. Można powiedzieć, że próbowałem na własnej skórze. Moje ciało szybciej się regenerowało niż się paliło. Chyba, że dysponowałbyś wystarczającą siłą ognia by zniszczyć całe ciało w ułamku sekundy zanim zacznie się regenerować. - odparł, nieco zniesmaczony. W końcu w ogniu stracił swoje ulubione kimono, które spłonęło zamiast niego.
- Liczyć na szczęście to dobre określenie, zwłaszcza że sama głowa jest się w stanie nadal komunikować. Wygląda to dość zabawnie. Jednak proszę nie sprawdzajmy tego, to doprowadza do migreny. - powiedział po chwili, lekko się przy tym śmiejąc. Odcięta gadająca głowa jest zabawna, sam się o tym przekonał gdy miał okazję jedną kopać w drewnianym pojemniku gdzie rozczłonkowana trafiała do więzienia i to właśnie mu przypomniało o kolejnej możliwości.
- Zawsze możesz znaleźć kogoś kto uwięzi rozczłonkowane ciało w więzieniu, gdzie nikt nie będzie miał do niego dostępu. - dodał, szybko chcąc przedstawić kolejną możliwość na zabicie samego siebie. Było to zapewne dość nierozważne z jego strony. Tylko samemu niezbyt się tym przejmował. Przecież to nie było nic specjalnego. Dodatkowo przedstawił przy tym jedno z jego przeżyć odnośnie tego co udało mu się już przeżyć. Niestety był to zbyt dobry przykład, że ogień jest zbyt słaby by spopielić jashinistę. Nawet wysokiej rangi.
Cóż jak w każdej historii przyszedł na moment smutnych informacji, zawsze przecież ktoś musi się zapytać o oko, które z jakiś dziwnych powodów jest zasłonięte, bądź zamknięte. Na szczęście w tym momencie już to nie przeszkadzało wyznawcy, przyzwyczaił się do swojego braku w stosunku do innych jashinistów.
- Jest zasłonięte, bo straciłem je będąc dzieckiem. Zostało wycięte nożem przez mojego własnego ojca. Po czym zostawił mnie na powolną śmierć. - powiedział, przedstawiając wstęp do swojej historii. Robiąc przy okazji dramatyczną pauzę by słuchacz mógł zebrać łzy.
- Byłem wtedy jeszcze zwykłym dzieckiem, a na skraju śmierci dostąpiłem jeżeli to można nazwać zaszczytu przeżycia. Lecz moje oko nigdy się nie zregenerowało. Przez co nawet będąc jashnistą, jestem w pewnym rodzaju wyrzutkiem. Nie dość, że jako dziecko zostałem obrażony łaską, co spotykało się z zazdrością wielu innych wyznawców. To jeszcze na tyle silną by uniknąć śmierci. Gdzie większość z nich nawet po latach modlitw nie byli tego w stanie osiągnąć. - dodał, kończąc swoją historię. Dodatkowo przedstawiając powód, dla którego mógł nie przepadać za innymi członkami swojej wiary, zwłaszcza że otrzymał jedno z silniejszych darów bez żadnych wyrzeczeń. Bez potrzeby wznoszenia codziennych modlitw. Samemu chcąc dodatkowo zostać dobrą osobą, która nie zabijałaby bez przyczyn.
- By było zabawniej samemu wywodzę się z rodu Terumich, a to że zostałem wyznawcą stało się zapewne zupełnym przypadkiem. - powiedział, śmiejąc się samemu z własnego losu, który przygotował mu nieco inną drogę niż mógł się tego spodziewać. Przecież na dobrą sprawę wszystko mogło wydarzyć się inaczej i on mógł być Terumi zamiast jego siostry i korzystać z ich zdolności.
- Ciężko jest mi powiedzieć. Biorąc pod uwagę jakimi prawami rządzi się wojna. Każdy chętny byłby mile widziany. Więc raczej zwolnienie z służby, by wziąć udział w wojnie jest chwalebne, a na takie wyjątki dowódca powinien przystanąć. Jednak najlepiej zapytać się go o to samemu. - powiedział, przedstawiając swoją początkową myśl na temat muru, przecież raczej nie musi panować tam wyzysk i nikt nie przystępuje tam siłą.
- A co do samej wojny. Miałem okazję brać w niej udział. Różniła się znacznie od normalnych walk. Gdzie głównie każdy starał się wyeliminować po cichu przeciwnika, a nie w otwartej walce. - dodał po chwili, kończąc tym samym swój wywód na te dziwne i mało spotykane tematy, która raczej nikogo nie ciekawiły. Przecież poza nim w wojnie brały udział setki ludzi.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Ame »

Każdy miał jakieś obowiązki, nie licząc tych dwóch alkoholików na niewielkiej polance przy osadzie rodu Uchiha. Oni tylko siedzieli na polance i tankowali. Jak widać żadnemu z nich się ani trochę nie spieszyło, wręcz poszukiwali celu w życiu. Biorąc pod uwagę o czym i w jaki sposób rozmawiali oraz to, że pili nie robiąc nic konstruktywnego, nie świadczyło o tym, że zaczęli się staczać? Jak tak dalej pójdzie to nie będzie mógł wrócić na wyspy, bo Natsume ani nikt w klanie się do niego nie przyzna.
- Nawet woda ulegnie odpowiedniej sile ognia. - rzucił filozoficznie, miał zamyślone albo już lekko pijane spojrzenie. Jakby chciał coś przekazać, ale nie tak otwarcie. Głupio się przy tym uśmiechał.
- Aaaaleeee najwidoczniej są rzeczy potężniejsze niż woda. - tutaj trochę posmutniał. Zupełnie jakby się okazało, że znalazł coś bardziej odpornego od siebie, ale o tym Akashi nie mógł jeszcze wiedzieć. Biorąc pod uwagę w jaki sposób przeciągnął "ale", można było wywnioskować, że procenty zaczynały działać.
- O cholera, to musi być upiorne. Jesssem jenosześnie siekawy... jjjii nieciehawy. - w połowie wypowiedzi z jakiegoś powodu zgubił trochę swoich zdolności językowych. Może miało to coś wspólnego z tym kolejnym łykiem trunku? Nie pewnie nie. Nie można upić oceanu.
- Soś mi mówi, żeee nikt nie zobił więzienia dla rozczłonkowanych siał. - Wyglądało na to, że cokolwiek było w buteleczce Akasia, nie przestawało działać w kilkanaście sekund. Wszystko by pewnie było jeszcze w miarę pod kontrolą gdyby nie to, że padło niefortunne pytanie o opaskę na oku wyznawcy. Gdy Hozuki usłyszał smutną historię, pod wpływem procentów jego zachowanie zmieniło się. Normalnie powiedziałby coś w stylu "smutne" obojętnym tonem głosu. Ale nie teraz.
- Tooo podłe, karyhodne i... iii smutne. - rzucił Ame mając minę smutnego szczeniaczka i jednocześnie kładąc rozmówcy dłoń na ramieniu w geście wsparcia.
- Z Terumich? Nigdy nie syszaem. - normalna reakcja na istnienie klanu, z którym nigdy wcześniej się nie zetknął. Czy oni mieli jakieś unikatowe zdolności? Tego nie wiedział, ale za chwile zamierzał to zmienić.
- To znaszy, że masz do tego jakieś.. hyp... specjalne umiejennośsi? - jak na pijanego to był w niezłej kondycji intelektualnej. Zapytał jednocześnie czy Akashi ma jakieś dodatkowe moce, a jednocześnie jakby pytał o zdolności tych Terumich.
- W takhim razie... Amu na wojne wolno...wolno jemu jest... - uśmiechnął się debilnie strasznie kontrastując z wcześniejszym smutkiem, który towarzyszył mu gdy wysłuchiwał historii Jashinisty.
- To ja idę s tobą na ten mur. - oświadczył po chwili zadumy. Jego wzrok na moment był prawie trzeźwy. Jakby jednak Akashiemu na prawdę udało się go przekonać i to nawet bez pomocy sake.
- Tak, jdziemy na mur! Zanim dotszeee do nas tooo, żeeee to beeeez seeensuuu jeeeest! - w swojej głowie zapewne śpiewał najlepsze solo pod słońcem. W rzeczywistości było najwyżej średnio, ale świat znał zapewne gorsze przypadki braku słuchu.
- Ae wjesz so? - rzucił patrząc Akashiemu prosto w oczy.
- Mj już starszy. - rzekł przenosząc wzrok na butelkę.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Akashi »

W tym momencie najciekawsze było to co działo się z organizmem chłopaka o niebieskich włosach, którego wzrok był coraz bardziej mętny im więcej pił. Sam Akashi zbytnio nie mógł doświadczyć czegoś takiego, mimo że sam alkohol był wyjątkowo silny to działał na niego jedynie krótkofalowo. Przez co trzeźwiał szybciej niż pił w przeciwieństwie do Ame, który osiągał już chyba swoje limity w zabawny sposób, przypominając mu starca dzięki, któremu zdobył tą butelkę.
Tylko w tym momencie najdziwniejsze były rozmyślenia chłopaka na temat tego, że istniało coś odporniejszego od wody. W sumie ma to jakiś sens, samo zniszczenie wody jest bardzo trudne i praktycznie niewykonalne ze względu na to, że jest w stanie występować w trzech stanach skupieniach, je wszystkie niestety chłopak zdążył już poznać. W niezbyt miły sposób na własnym ciele.
- Tak to jest ciekawe. Zapewne wygląda bardziej boleśnie niż jest. Samemu nie jestem w stanie odczuć bólu. Dlatego nie obawiam się żadnych ran. W zasadzie zamiast bólu odczuwam przyjemność. Można powiedzieć, że wiara lekko upośledza odczucia, ale bardzo skutecznie. - powiedział. Dodając kolejny fakt o samym sobie, który raczej nie był zbytnio ciekawy. Przecież skoro ktoś nie może umrzeć, to naturalną koleją rzeczy jest to, że przestaje odczuwać ból. To może być chyba główny powód, dla którego jashinisci oddają się szaleństwu. Brak bardzo potrzebnego bodźca jakim był ból. Tak samo faktem było, że nikt nie stworzyłby więzienia dla rozczłonkowanych jashnistów. Chociaż jeden z nich został już uwięziony w taki sposób przez Senju dzięki pomocy jednookiego.
Historia życia chłopaka także nie należała do najprzyjemniejszych, było w niej sporo bólu i niezrozumienia ze strony innych, a przede wszystkim strata wszystkich bliskich,w którzy w końcu byli siłą napędową młodzieńca.
- Nie, nie posiadam żadnych specjalnych zdolności poza regeneracją. Sam niedawno się o tym dowiedziałem, że w moich żyłach płynie krew Terumich. To było podczas wojny, właśnie tam odnalazłem siostrę. Może gdybym nie został zamknięty w świątyni na wiele lat i jako dziecko odnalazł moją siostrę, może też byłbym w stanie nauczyć się umiejętności Terumich, chociaż nawet ich nie znam i nie wiem jakie są. - odparł. Kończąc już z historią, tak samo jak skończył z alkoholem. Butelka została opóźniona już do dna i nie było kropelki nawet dla mrówki. Tylko sam alkohol chyba wystarczył by przekonać młodzieńca do pójścia razem z jashniścią na mur i przystąpić tam do służby, ale w takim stanie nie byłoby to najlepszy pomysł.
- Najpierw, musimy jakoś wytrzeźwieć. Pójdziemy tam najwyżej z rana, następnego dnia. Alkohol i tak się skończył. Pomóc może Ci dojść do jakieś karczmy? Chyba nie będzie dobrym pomysłem spać pod gołym niebem, a i łatwiej wtedy będzie mi Cię odnaleźć. Dodatkowo opłacę twój nocleg. To przeze mnie jesteś w takim stanie. - powiedział na sam koniec, odrzucając w bok pustą glinianą butlę, Po czym powoli podniósł się z ziemi i wyciągnął dłoń w kierunku Ame by pomóc mu wstać, jeżeli on tego chciał, a potem odprowadził go we wskazane przez niego miejsce. Chyba, że wolał poleżeć sobie pod gołym niebem i popatrzeć w nocne niebo.
- Ja przy okazji poszedłbym kupić nową butelkę, a może dwie. - powiedział z uśmiechem, wiedząc że będzie mógł odnowić swój zapas ognistej wody bez większych problemów. Tylko problemem mógł być późniejszy kac Ame i rozmowa na murze w niezbyt dobrym stanie fizycznym.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Ame »

Anomalie zachodzące w organizmie Niebieskowłosego definitywnie nie były przyjemne. To znaczy teraz było, ale za kilkanaście godzin definitywnie będzie tego żałował. Niestety po jego rozmówcy nie było widać, że sieknęło go chociaż w niewielkim ułamku tego co trafiło Rekina. Chłopakiem powinien zająć się zespół medyków i to nie dlatego, że trzeba go odtruć, tylko dlatego, że mieliby okazje zbadać jak alkohol wpływa na zachowanie wody. Dobrze, że butelka już się kończyła, bo jeszcze trochę i Ame skończyłby się przed nią.
- Khe, he! Ja też nie pamiętam kiedy ostatnio odczułem ból. A wjesz dlaszeho? Bo wody się nie da zniszyć. Niezbadana jest potęga wody. Jej poszątek ... iijjii koniec. - może według słów chłopaka nie da się jej zniszczyć, ale na pewno da się ją upić. Ciężko stwierdzić czy jeszcze kontaktował na tyle, żeby w ogóle zanotować słowa Akashiego. Pewnie coś trzy po trzy kumał, ale nie za wiele. Coś o odczuwaniu przyjemności z bólu?
- Ano są tacy.. co to lubią przyjemności z bólu... ae.. to nis złego jest. - Ame nie za bardzo rozumiał, ale alkohol sprawił, że był dużo przyjaźniejszy i o miliony procent bardziej wspierający. Coś tam mu krążyło po głowie, ale miał teraz mniej rozumu niż orzech laskowy.
- Aha. - mruknął smutno na wieść o tym, że Akashi nie ma dodatkowych zdolności nieznanego mu klanu i ten klan jest tak samo nieznany dla jednego jak i drugiego. No z tym, że wyznawca znał jego nazwę, a Rekin pierwszy raz o nich usłyszał, ale teraz to wiedzą dokładnie tyle samo.
- No thak. Wysześwieć. - i prawie dał się namówić fioletowemu na pójście do miasta. Prawie, bo niestety z pijanym nie wygrasz.
- Po so do kahczmy.. jak njebo takie piekne. - powiedział rozanielony i wywalił się na trawie. Zamknął oczy i na nic nie zważał. Wyglądało na to, że nie usłyszał już nic o opłaceniu noclegu. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Prawdopodobnie jego szerokość będzie wprost proporcjonalna do jutrzejszego grymasu. Wyglądało na to, że nastrój leniwego melancholika, który patrzy w niebo całkowicie mu się udzielił.
- Ahaszi.. ty się.. wogle... nie upileś. - zauważył Hozuki. Chwilę później już spał i nie dało się z niego już nic wyciągnąć.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Akashi »

Twierdzenie, że wody nie da się zniszczyć było dość dziwne. W końcu może i człowiek ma w sobie sporo płynów, to raczej nie aż tak wiele by nie odczuwać bólu. Chyba że coś zmieniło się przez te wszystkie lata i nagle wszyscy ludzie przestali odczuwać fizyczny ból. To byłoby lekko zaskakujące, jednak teraz nie było czasu na sprawdzenie tego. W końcu jego towarzysz był obecnie w stanie niezbyt nadającym się do wyjawiania informacji, a nawet jakby był skory do wyzwań to raczej ich zrozumienie byłoby bardzo utrudnione i praktycznie niemożliwe dla zwykłej osoby. Przynajmniej obecnie Ame był bardziej uczuciowy niż wcześniej. W końcu alkohol pozwala poczuć się luźniej i znacznie ożywia atmosferę, która staje się zabawna. Przynajmniej tak było teraz lecz problem stwarzało zrozumienie chłopaka.
- No tak wytrzeźwieć. W końcu, będąc w takim stanie raczej nawet nie dojdzie do muru. - odparł z uśmiechem. Podnosząc swoją broń, by założyć ją znowu na plecy. Zostawiając przy okazji swój płaszcz razem z pustką butelką. W końcu sam Ame może zapomnieć później wszystkich rzeczy jakie miały miejsce, a wszystko zostanie skryte mgłą. Tak przynajmniej będzie mógł sobie przypomnieć o Akashim i o ich dziwnej rozmowie, oraz wyruszeniu na mur. Przynajmniej zauważył, że sam jednooki wyglądał jakby nic mu się nie stało.
- Opiłem się, jednak trzeźwiałem szybciej niż stawałem się pijany. To jest smutna część regeneracji. - powiedział, praktycznie na sam koniec żegnając się z Ame, który oddał się już w objęcia snu.
Chyba nie ma jak na razie zostawiać tutaj dłużej, młodzieniec o niebieskich włosach raczej wyśpij się samemu, a jakby było mu zimno ma obok płaszcz Akashiego, który może posłużyć za prowizoryczny koc czy też materac. Więcej chłopak chyba nie mógł zrobić. Poza udaniem się do miasta i załatwienia paru spraw przed wyruszeniem na mur, a przede wszystkim kupieniem zapasu alkoholu, który raczej będzie trudno dostępny na murze.

z/t
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Ame »

No każdy człowiek ma w sobie sporo płynów. Szczególnie Ame w tej chwili i to nawet nie za sprawą pochodzenia z pewnego wyspiarskiego klanu. Bardziej przez Akashiego. I to nie jest do końca woda. Przez te nie do końca wodę również nie do końca kontaktował. W ogóle tak nie do końca wszystko było. Gdzieś tam w międzyczasie słyszał swojego kompana od chlania, ale jak to już ktoś wspomniał - tak nie do końca.
- szyszeee wysześ..fjał - wybełkotał leżąc na ziemi. Nie wyglądał jakby jakkolwiek kontaktował. Od tego momentu jego życie nabrało sensu, gdyż był nieświadomy.

Gdy się obudził to łeb nawalał go niemiłosiernie, ale pamiętał wszystko. To znaczy wszystko do momentu, gdy nie zwalił się na ziemie. Był owinięty w płaszcz Akashiego. Zapewne dobra dusza zostawiła mu go żeby mógł się chociaż minimalnie zawinąć w kokon porażki i przetrwać ewentualne niesprzyjające warunki pogodowe. To całkiem miłe z jego strony. Wyglądało na to, że będzie musiał mu ten płaszczyk oddać.

Jak to mówią wszystko co dobre szybko się kończy. Chlańsko skończyło się w chwilę, kac będzie go jeszcze długo męczył. Wstał z ziemi lekko się chwiejąc. Przez jeszcze kiepską koordynacje niestety nadepnął na płaszcz, którym był wcześniej owinięty, zostawiając na nim piękny odcisk buta. W następstwie tego czynu wywalił się i powtórnie zawinął w kokon, lecz tym razem to nie był powolny proces jak wcześniej, tylko gwałtowne stworzenie ludzkiego burrito. Wszystko skończyłoby się na klapnięciu na tyłek, ale Hozuki z jakiegoś powodu przemieścił się podczas snu w okolice jakiegoś pagórka i właśnie spadał odwracając proces kokonowania. Gdy był już trochę niżej to wstał i się otrzepał, zostawiając rozwinięty płaszczyk w błotku.
- Kurwa. Jak ja mu go teraz oddam. - powiedział zwijając kompletnie zabłoconą pelerynkę ze śladem jego pseudowojskowego buta. Po wszystkim zdecydował się zejść z polany krokiem pokonanego wojownika.

z/t
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1143
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja

Re: Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha

Post autor: Azuma »

Poprzedni wątek: Posiadłość rodzinna Azumy

Po opuszczeniu posiadłości, skierował się o niewielkiego zagajnika z polaną, która znajdowała się tuż przy osadzie. Polana otoczona kilkunastoma drzewami, było wystarczającym terenem do treningu z bronią miotaną. W trakcie wykonywania wczorajszej misji, miał w pewnym momencie obawy czy trafi kunaiami w swój cel - dlatego mając na uwadze słowa rodziców z wieczora, zamierzał się odpowiednio przygotować do wyzwań, które mogą przed nim stanąć w najmniej oczekiwanym momencie.
Drzewa, które wciąz ostały się na tym miejscu, w znacznej liczbie nosiły ślady trudów które musiły znosić. Liczne ślady cięć, dziur i wgnieceń, jasno świadczyło o tym, że nie on pierwszy tu się pojawił w celach treningowych. Niemniej i tak zamierzał do tego wszystkiego, dorzucić swoją cegiełkę. Wsuwając palce do kabur zawieszonych na jego nogach, miał już jasno upatrzony cel.
- Aaaaa haaa, macie ptaszyskaaa! - krzyknął posyłając z obu dłoni po shurikenie, które celnie wbiły się w pień obrany przez niego za cel. Dziesięciolatek miał bogatą wyobraźnię i wyobrażenie sobie w takim miejscu ptaszysk przez które wczoraj wypadł za burtę, nie stanowiły dla niego najmniejszego problemu.
- I koleeejny! I jeszcze jedeeen - rzucił, zarówno słowem jak i miotnięciem dłoni, kolejną parę shurikenów, które tak jak poprzednie, znalazły solidne oparcie po wbiciu w pień drzewa. W jego wyobraźni, kolejne dwa, czarne ptaszyska padły na ziemię.
Jego trening nie skończył się po wyczerpaniu amunicji. Zbierał i powtarzał, obierając za cel rzutów co raz to wymyślniejsze pozycje. Gdy się zmęczył - odpoczywał. Polana była do tego wyśmienitym miejscem. Gdy przerwa się kończyła, wracał do rzutów i zagajnika.
- Pan Shichirou byłby zadowolony - stwierdził ciężko oddychając, oceniając serie po której 4 shurikeny, jeden obok drugiego, znalazły się w poziomej linii wbite w jednej z węższych gałęzi.
0 x
Obrazek
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość