[Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Notka eksplodowała, a siła tegoż wybuchu wypchnęła klapę zapadni do góry, pozwalając dziewczynce w końcu wydostać się z podziemi. To była długa podróż, idealnie wpasowująca się w ramy tego pełnego przygód dnia. Od samego świtu, gdziekolwiek nie była i dokądkolwiek nie szła, wszędzie natrafiała na przeciwności losu. Niekiedy może sama je prowokowała… oh, to nawet na pewno, ale nie zmieniało to faktu, że co chwilę coś stawało jej na drodze.
W podziemiach, albo – jak kto woli – w kanałach była już stanowczo zbyt długo i wyszła stamtąd z przytupem. Wyskoczyła wspierając się drabinki, a efektu dodawał unoszący się w górę dymek. Rozejrzała się nerwowo na lewo i prawo, ale nie było tam ani stojących w kółku ludzi, którzy wiwatowaliby na jej fantastyczny pomysł, ani zarażonych. Zasadniczo nie było nikogo, co w tym obfitującym we wrażenia dniu było czymś zupełnie nowym.
Odetchnęła z ulgą i jak na komendę jej ciało się rozluźniło. Chwila spokoju. Chwila bezpieczeństwa. Rozejrzała się po okolicy. Była w wąskim zaułku, które niewiele różniło się od podziemi, z których dopiero co wyszła. Pełno śmieci, skoncentrowanych przy ściankach wąskiego korytarza. Brudno. Właściwie tylko zapach był nieco lepszy, dzięki zbawiennemu dopływowi świeżego powietrza. Ruszyła przed siebie i szybko zorientowała się, że gdzieniegdzie leżały również ofiary… Ofiary szaleństwa, które opanowało jej kochane miasteczko. Skręciła w uliczkę, której światło, niczym światełko w tunelu, zwiastowało wyjście na jakąś większą przestrzeń. Odwracała wzrok od leżących w pobliżu zwłok. Dużo krwi i brutalności. To nie były obrazki dla kogoś takiego jak ona. Wystarczy, że wiedziała co tam jest. Mimo to dostrzegła znajomą twarz. To może mocne słowo, ale wiedziała, że skądś zna tę starszą o kilka lat dziewczynę. Z widzenia? Może chodziła do tej samej piekarni, w której Rika raz w tygodniu kupowała ciasteczka?
Doszła do końca zaułka wąską ścieżką oddzielającą od siebie dwa budynki. Przed nią stał powóz blokujący bramę, a za nią całe zabudowanie. Chyba wiedziała, gdzie jest. Tak mniej więcej. Wokoło było raczej pusto. Nie dostrzegła nikogo przed, ani za bramą. Dopiero z czasem okazało się, że w jednym z wysokich punktów „po drugiej stronie” stoi strażnik z łukiem. Nie zdążyła dojść do końca uliczki, kiedy zobaczyła, że z okna ostrożnie wychodzi jakaś kobieta. To przykuło uwagę Riki. Stanęła w miejscu i wytężyła wzrok, ale nie. Nie znała jej. Patrzyła to na kobietę, to na strażnika, który jeszcze jej chyba nie dostrzegł. Połapała się o co chodzi. Ona ucieka. I wtedy… Co!? Sumairu! Szybkim krokiem podeszła do końca ścieżki. Dalej była już droga z równolegle stojącym do ogrodzonych budynków powozem. Była teraz względnie blisko, wciąż nie rzucając się jakoś szczególnie w oczy. Złożyła pieczęć barana, próbując nawiązać kontakt ze swoim już-nie-takim-nowym przyjacielem.
-Sumairuuuu! – wydarł się głos w uszach samuraja. – Sumairu! Wąska uliczka. Do powozu i dalej prosto. Tędy! Nie daj się! – Rika nie wiedziała, co miałaby więcej powiedzieć. Zaraz na jej oczach rozpocznie się sprint do muru i dalej ku wolności. Scena rodem z komi… z różnych historii, o których nieraz jej opowiadano. Czy łucznik pozwoli im uciec? Czy mogła coś więcej zrobić? Nic nie przychodziło jej do głowy. Dlatego nie przerywając połączenia z Sumairu, puściła mu nastrojową muzyczkę. Śledziła poczynania całej trójki bohaterów owej sceny niczym piłkarski kibic wgapiony w ekran telewizora w kluczowych momentach meczu, trzymając buzię blisko imitującej trzymanie kciuków pieczęci.
Wszystko układało się bardzo dobrze. Minęła chwila, nim łucznik zaczął do nich celować. Sumairu wraz z kobietą byli coraz bliżej celu. Dotarłszy tam, kobieta pierwsza przeszła na drugą stronę bramy. Chwilę później tego samego chciał dokonać samuraj. I wtedy dostał strzałą w dupsko. Rika mimo woli parsknęła śmiechem, a jej ciałem rzuciło na tyle, że zerwała pieczęć. Koniec klimatycznych dźwięków, bohaterze. Nie było jednak wcale tak najgorzej, bowiem mimo bólu, Suma przedostał się na drugą stronę. Czekała ich jeszcze wcale niekrótka przebieżka do zaułka, do którego zapraszała przyjaciela dziewczynka. Czy ten przekazał jej komunikat swojej partnerce w zbrodni?
-Tutaj! – krzyknęła wreszcie, składając trzecią pieczęć. Wokół niej pojawiły się dwa, cztery, sześć, osiem, dziesięć klonów! Dziewięć z nich ruszyło prosto na dwóch sojuszników, lecz ich celem było przedostanie się na drugą stronę i robienie sztucznego tłumu, który utrudniłby łucznikowi trafienie. Jeden z klonów został przy Rice. Ktoś jej kiedyś radził, że tak zawsze jest najmądrzej.
Jeśli uda im się do niej dotrzeć, uciekną w głąb zaułka, chowając się przed wzrokiem łucznika. Dziewczynka będzie oczekiwała wyjaśnień, co to w ogóle było!?
-Czy strażnicy będą nas gonić? Musimy szybko dostać się do Nihya-tsu. Czekają tam na nas. – powiedziała. To nie kłamstwo. Przecież może tak jest.
W dalszej kolejności czeka ich szukanie alternatywnej drogi do dzielnicy możnych. Rika padała z nóg. Brak siły, brak chakry. Siniaki, obicia, brudna sukienka i poplamione buciki. Zwłaszcza ostatnie dwie rzeczy odbierały jej moc. A przed nimi jeszcze te przeklęte schody, którymi raz już się dzisiaj wspinała.
Gdy tylko ruszą w stronę Nihya-tsu, Rika zacznie zostawać z tyłu. Krok, dwa kroki za nimi. Zastanawiała się, jak to powiedzieć: Czy mógłbyś? Czy mogę cię prosić? Czy nie byłoby dla ciebie problemem... beznadzieja.
-Sumaaa..? Zaniesiesz mnie, co?
  Ukryty tekst
0 x
Sumairu Abe

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Sumairu Abe »

0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2968
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yami »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Oshi
Martwa postać
Posty: 664
Rejestracja: 27 sie 2017, o 23:46
Wiek postaci: 20
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: -Niebieskie włosy.
-Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu.
-Zlote oczy.
-Wakizashi na plecach, przy pasie.
-Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami.
-Typowe sandały do połowy łydek.
-Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci.
Widoczny ekwipunek: -Plecak(Eventy/misje/wyprawy).
-Torba biodrowa.
Multikonta: O.O

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Oshi »

Oshi znalazł swój plan na życie, pakowanie się w trudne sytuacje z częstym brakiem rozsądnego wyjścia. Panującą temperatura przyprawiała o zawrót głowy, kto był właściwym celem. Chłopak trafił do miasta, w chwili gdy wszyscy ruszyli na szpital. Z lichych rozmów i obserwacji, dowiedział się o panującej zarazie. Łatwo było stwierdzić że zamknięte bramy i puste ulice, zapowiadały trudną przeprawę. Zarażeni stanowili realne zagrożenie, teraz płonący budynek rady, i człowiek w białej masce. Senju powoli tracił orientację, co się właściwie dzieje... Raport który miał zanieść do osady pozostawał na drugim miejscu, teraz liczyło się głównie aby przetrwać w trudnych warunkach, by zaraz potem wrócić w znajome terytoria...
Wciąż czekało na niego mnóstwo pracy, zwłaszcza po ostatniej abdykacji głowy rodu. Teraz po zaledwie jednej chwili znalazł się na ostatnim piętrze, przekraczając drzwi, które o dziwo nie były zamknięte. Piętro prowadzące wprost na dach, dalej nie było już nic... Tylko Oshi i para arystokracji plemiennej. Bogaci ludzie z innej bajki, pozbawieni często właściwego rozeznanie w sytuacji jakiej się znaleźli... Niezręczna chwila w której jedni chcieli wyjść, a drugi właśnie wszedł...
Oshi spojrzał na nich z zaciekawieniem, po czym wypalił bez głębszego zastanowienia.

- Na waszym miejscu uważał bym z tymi prymitywnymi zamiennikami lin. Dom płonie w najlepsze i nie wiadomo gdzie zaraz wybije ogień.

Chłopak zbliżył się do nich ostrożnie, tak żeby nie czuli zagrożenia... Miał nadzieję na zagranie miłego gościa.

- Zmywam się, podpalacz odpadł w tyle... Jeśli chcecie mogę pomóc, nie będzie bolało.

Chłopak stanął z szeroko rozwartym uśmiechem, licząc na pozytywne przyjęcie jego propozycji. W razie czego szybko zawinął cały team, i zniknął w oknie znosząc wszystkich na pnączach z mokutonu. Zwłaszcza że wyczuł kto się zbliża... Miał nadzieję że to koniec ich przyjaźni.

- Spokojnie, On jest ze mną

Powiedział do zebranych, zanim Yami na dobre pojawił się na nowej scenie.
0 x
Towarzysz podróży •<~

Obrazek
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yamanaka Inoshi »

  Ukryty tekst
0 x
Sumairu Abe

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Sumairu Abe »

0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Rika chciała zmotywować swojego przyjaciele do szybkiej, a co się z tym wiąże skuteczniejszej ucieczki. Efekt jaki osiągnęła był jednak zgoła inny od zamierzonego. Oprócz Sumairu i Toyoko, wszystko usłyszał również strażnik, który skupił na niej większą część swojej uwagi. Zaczął do niej strzelać. Zadanie miał niełatwe, bowiem wielość wytworzonych przez dziewczynkę klonów mogła przysporzyć o ból głowy i utrudnić trafienie w i tak już nieduży cel.
Nie zmieniło to faktu, że była przerażona. Wypuszczone z cięciwy łuku strzały lecą szybko i pewnie. Gdyby trafiły celu, mogłyby wyrządzić nie lada szkody, a trafione celnie… lepiej nie myśleć. Szybko schowała się więc w głębi korytarza, minimalizując możliwość trafienia. Łucznik niekoniecznie musiał to wiedzieć, miał bowiem dziesięć innych Rik do trafienia, a każda kolejna po kontakcie ze strzałą zamieniała się w dymek. Z tego wszystkiego wynikła pewna nieplanowana korzyść. Mała odciągnęła uwagę strażnika od Sumy i będącej z nim kobiety, przez co udało im się przebiec spory kawał na otwartej przestrzeni bez otrzymania ciosu. Kiedy Sumairu dotarł w bezpieczne miejsce wydawało jej się, że wszystko – choć nieco niezdarnie – ułożyło się tak jak powinno. Tyle tylko, że Suma biegł nieco szybciej od swej towarzyszki, którą tuż przed schowaniem się za murami jednego z budynków dosięgła strzała strażnika. Jako że mowa o stróżu, aż chciałoby się powiedzieć, że strzała sprawiedliwości, w tej chwili Rika jednak ani przez sekundę nie myślała o tym w ten sposób. Ojej!
-Nic p-pani nie jest? – Rika, która dopiero co myślała o konsekwencjach oberwania strzałą, była bardzo przejęta. To zabawne, że nazwała ją panią. Bez wątpienia miała ją za kogoś ważnego, skoro Suma wpakował się w taki bałagan. Właśnie. Choć wiekowo przynajmniej z wyglądu nie różnili się zanadto, ona była panią, a Sumairu panem już nie. On był po prostu jej Sumixem.
Strzała ta rzeczywiście wyrządziła wiele szkód i odebrała siły Toyoko. Dość powiedzieć, że nie była zbyt rozmowna. Znała jednak najkrótszą drogę – a przynajmniej krótszą, niż mogła zaproponować Rika – do Nihya-tsu i zamierzała zrobić wszystko, aby tam dotarli. Nie sposób było nie dostrzec jej determinacji. Cała trójka była ranna i wymęczona ciężkim dniem. Toyoko dostała w bark, Sumairu w tyłek, a ona sama cała była poobijana i brudna. Nie miała za wiele sił, ale i tak była chyba w najlepszej formie. Stąd długo zastanawiała się, czy powinna wspomóc się Sumą. Pomógł nieco moment, w którym kobieta przełamała strzałę i była gotowa iść dalej. Toyoko i tak jest za duża, zresztą coś mi się chyba należy. – zdecydowała wreszcie Rika i po chwili była już w rękach Sumy.
Tak więc szli krętymi zaułkami Ryuzaku no Taki. Przez pierwsze minuty szli tą samą drogą, z której ona wyszła im na nieplanowane spotkanie. Rika nie mogła być tego pewna, bowiem teraz, z głową odchyloną do tyłu widziała tylko niebo i szczyty budynków, którym wcześniej nie miała czasu ani chęci się przyglądać. Mimo to czuła, że to te same zakręty w tych samych miejscach. Że Toyoko i Suma błądzą wzrokiem po tych samych śmieciach i bezrefleksyjnie przeskakują wzrokiem po kolejnych trupach. Nieprzyjemny zapach unosił się w górę, jednak nikt z nich nie zwracał na to szczególnej uwagi. W zalewie problemów i trosk, jakie na nich spadły, unoszący się z wysokości podłoża odór był jak nic nieznaczący detal.
Rika zawsze starała się mieć dużo kontroli. Myślała, planowała… Mimo to życie zaskakiwało. Tylko tego dnia zdarzyło się wiele rzeczy, które gdyby nie ktoś z góry, mogłyby potoczyć się dużo lepiej lub gorzej. Jedno jednak pilnowała szczególnie. Włosy. Podczas wędrówki na plecach samuraja, wraz z dwójką rannych sojuszników, odchylając głowę mogłaby służyć za żywy mop dla całego brudu, cierpienia i zła, jakie znajdowało się na ziemi. Wciągnęła więc włosy na klatkę piersiową i opuszkami palców badała końcówki włosów, które musiała nieznacznie przyciąć. Niby niewielka różnica, której nikt nie zauważy (wszyscy na pewno to zauważą), a jednak dziewczynka czuła się trochę urażona. Urażona tym bardziej, że przypominając sobie jak wisi na włosach przykleszczona w czymś przypominającym studnię, nie ma nawet kogo obarczyć winą. Sama jestem sobie winna. – pomyślała, wypuszczając z ust powietrze.
-Jeszcze tylko schody. – powiedziała bardziej do wszystkich, niżeli do Sumairu, choć rzecz jasna chodziło jej głównie o to, by poświęcił się jeszcze „tylko” tu i zaniósł ją na górę. Była na tyle zmęczona, że chciało jej się spać. Niestety, a może na szczęście, na schodach pojawiły się pewne turbulencje. Kto by pomyślał, że tak ciężko jest być księżniczką? – dumnie zreflektowała pani mądralińska.
Na górze zeszła na ziemię i poruszała się dalej o własnych siłach. Jeszcze by możni zobaczyli, że trzeba się nią opiekować… po co to komu. Rika była twarda, a już na pewno chciała taka być. Po trwającej wcale niemało „podwózce” dziwnie było jej stanąć na nogi. Po chwili musiała jednak przyznać, że dobrze jej to zrobiło. Przyznać przed sobą, bo oczywiście nie zamierzała za to jakoś szczególnie dziękować. Jeśli nie jest głupi, to się domyśli. – powiedziała do siebie w myślach, uśmiechając się pod górę w stronę Sumairu.
Pokonali bramę za którą czekało nieznane. Rika nie wiedziała, co stało się dalej z Yamim i Oshim. Jak poradził sobie Yasuo? Co z Hiroshim, Keionem, skoro to my jesteśmy z Toyoko? – pytania można by mnożyć, ale nie o to chodziło. Ona sama kryła tego dnia tajemnice, o których nikt nie wiedział. Jedynie Oshi wie, że weszła do zapadni, a co było dalej? Pojawiła się dopiero w okolicy Toyoko i Sumy…
Mniej więcej wtedy z drugiej strony nadeszła druga grupa z Yasuo, a Rika dobrze pamiętała, że miał on pójść po Izo. Jeśli to on, to jest to świetna wiadomość! A skoro idą z naprzeciwka i nie panikują, to sytuacja w Nihya-tsu musi być już opanowana. Tylko gdzie jest reszta?
Doszło do zjednoczenia się Izo i Toyoko, którzy… może byli kimś więcej, niż przyjaciółmi? Rice mignął przed oczami Yukari i jego rola w tym wszystkim, ale była to chwila zbyt doniosła, by się nad tym teraz głowić.
Nie bardzo wiedziała jak się włączyć, ale kiedy Izo wspomniał o lekarstwie, nastała ta chwila. Trudno powiedzieć, czy ma to znaczenie, ale nie było powodu, by nie spróbować. Poza tym musiała jakoś nadać sens tej eskapadzie po kanałach. Podeszła więc i wyjmując z torebki obydwie fiolki, wyciągnęła ręce do Izo. Dopiero wtedy zaczęła mówić.
-Nie wiem co t-to jest, ale… - dziewczynka nie znała mężczyzny, ale przez to co o nim mówiono czuła do niego duży szacunek. – to może mieć jakiś związek z zarazą.
0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2968
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yami »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1517
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Kosho
Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yasuo »

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Awatar użytkownika
Oshi
Martwa postać
Posty: 664
Rejestracja: 27 sie 2017, o 23:46
Wiek postaci: 20
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: -Niebieskie włosy.
-Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu.
-Zlote oczy.
-Wakizashi na plecach, przy pasie.
-Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami.
-Typowe sandały do połowy łydek.
-Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci.
Widoczny ekwipunek: -Plecak(Eventy/misje/wyprawy).
-Torba biodrowa.
Multikonta: O.O

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Oshi »

Oshi zrobił to co nakazało mu sumienie, dopadł wyjścia na wolność, przy okazji ratując kilka osób. Nikt nigdy nie powiedział, że rola bohatera będzie przyjemnie łatwa. Chłopak zagryzł wargi powstrzymując zdenerwowanie, gdy parobek Yami wszedł do pomieszczenia. No cóż, niech zbiera laury zasłużonego... Młody Senju miał zamiar zmyć się z tego przedstawienia, zanim ktoś dociekliwy zacznie zastanawiać się kim są właściwie wybawiciele miasta. Nie do końca widziało mu się posiedzenie wśród ciekawskich spojrzeń obserwujących Cię ludzi... Bohater z przymusu spojrzał na Yamiego, który próbował chyba kolejny raz użyć swoich sztuczek... Może i ładne, ale prawdziwa finezja pojawiła się w tych "żyjących" pnączach, które miały opleść uciekinierów znosząc ich na dół. Żadnego używania mięśni, czysta energia płynąca z niesamowitej linii krwi. Burū wpatrywał się w dzieło swego zmęczonego przyjaciela, na swój osobliwy sposób odnosząc się do jego umiejętności. Chłopak wiedział czego mu brakowało, jednak to co było w zasięgu ręki... Stanowiło zbyt wysokie ryzyko, przecież ledwo wyszedł z ostatnich walk. Akimichi prawie zmienił go w placek, wygrywał tylko dzięki szczęściu... Nie zamierzał w żadnym razie oddawać znaleziska, to co należało do trupa... Mogło przydać się jego wiosce.
Oshi spokojnie ruszył za innymi, gdy było już po wszystkim. Nie oddając zbyt wielu słów, szukał jedynie momentu... W którym jego noga, razem z resztą ciała, uda się w drugą stronę. Wciąż jednak pozostawało pytanie, po co kiego ten spektakl. Kim był zamachowiec, i co działo się w tym miejscu. Jeśli jednak w swej torbie, niósł składniki na coś do wytworzenia czegoś ciekawego... To może warto zakończyć rozdział przygody. Przecież dzieciak i tak interesował go przez krótką chwilę... Po prostu był sobą.
Burū co raz owijał się wokół jego ciała, rozkoszując się świeżym powietrzem. Płomienie zostały dawno w tyle, a ich grupa z chwili na chwilę stawała się większa... Czy kroki stawiane na tym zimnym bruku, znaczyły coś więcej niż poranny pochód widmo.
0 x
Towarzysz podróży •<~

Obrazek
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yamanaka Inoshi »

  Ukryty tekst

Tym akcentem, nieco przyśpieszonym kończymy. Mieliśmy wzloty i upadki, raz było fajnie a raz nie, mam nadzieję jednak, że wszyscy się czegoś tutaj nauczyliśmy. Chciałbym niektórym z was podziękować za słuchanie mojego marudzenia oraz czasem poganianie sami siebie na wzajem by wszystko przyśpieszyć. Nie wszystko było tak jak założyłem, ale cóż, tak to czasem bywa... Nie mogę mieć o to pretensji. Chciałbym jeszcze raz wam podziękować za towarzyszenie mi w Ryuzaku. No i co? Do zobaczenia na fabule z tymi którzy przeżyli? :o Niedługo pojawi się podsumowanie postowe z nagrodzikami.
0 x
Awatar użytkownika
Oshi
Martwa postać
Posty: 664
Rejestracja: 27 sie 2017, o 23:46
Wiek postaci: 20
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: -Niebieskie włosy.
-Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu.
-Zlote oczy.
-Wakizashi na plecach, przy pasie.
-Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami.
-Typowe sandały do połowy łydek.
-Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci.
Widoczny ekwipunek: -Plecak(Eventy/misje/wyprawy).
-Torba biodrowa.
Multikonta: O.O

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Oshi »

Tutaj zakończył się kolejny rozdział jego przygody. Wojownik klanu Senju odpuścił wszystko, zwłaszcza że znalezisko było lichym trofeum. Mogli wreszcie zakończyć szaleństwo w Ryuzaki, uporządkować cały syf z ulic miasta. Oshi uzyskał wszystkie potrzebne informacje, wiedział kto, oraz dlaczego musiało dojść do podobnych wydarzeń... Szalony uczeń który go natrafił, posiadał prawo do podjęcia podobnych kroków. Każdy odpowiadał za swoje czyny... Oshi był jego katem, ostatnim co spotkał na drodze do spełnienia marzeń. Ludzie którzy otaczali go w tej chwili, znikną wraz z ostatnim wspomnieniem tego dnia. Przecież to nie była wina, wciąż natrafiając na cuda tego świata, nie przywiązywał swych uczuć do życia. Ulatująca chwila która pozostawała blizny, lepiej było działać w pojedynkę.
Burū wysunął łeb zza jego kołnierza, by po chwili przywrócić naturalną wizję świata. Chłopak ostatni raz spojrzał na każdego z niedawnych towarzyszy, zwracając się następnie w stronę płonącej posiadłości. Przyjemny blask destrukcji, ciepło które było czuć nawet tutaj. Niesamowite jak szybko pochłaniało niedawny cud próżności. Gdy wszyscy zniknęli w środku budynku, do którego prowadzili przewodnicy, Oshi nadal stał na swym miejscu. Nie podlegał nikomu z tych ludzi, wolny gracz który przybył w jednym celu. Wszystko co musiał zrobić, to powrócić do wioski z informacjami przeprowadzonego zadania. Zostawiając sobie część znaleziska, odwrócił się po chwili na pięcie, znikając gdzieś między budynkami. Gdy wszystko tutaj wróciło do normy, a bramy miasta zostały na nowo uchylone. Senju niczym zwykły człek wyszedł z klatki, cisząc się na widok pierwszej linii drzew. Jego ukochane środowisko, gdzie nie było czuć tego smrodu miasta. Mimo że wszystko stanowiło piękny widok, przytłaczająca ilość ludzi stanowiła problem.

- Jeśli wszystko dobrze poszło, to zapomnieli już o naszym starciu w willi jubilera... Może w sumie nikt tego, nie połączył.

Powiedział do małego węża, gdy ten wyłonił się z rękawa jego płaszcza. Byli już daleko poza miastem, daleko poza tym wszystkim. Pokonali razem kolejnych przeciwników, kolejne przeszkody na drodze poza mury znanego świata... Tam, gdzieś w mrokach, ukrywał się człowiek władający rodem węży. Istotami tak szlachetnymi, i wrażliwym na znaczenie każdego odebranego życia. Że ktoś musiał zakończyć wreszcie, ich trudy służenia byle tubylcowi...
Chłopak ruszył w stronę Hayashimury z nowymi nadziejami, wierzył w dzień który nadejdzie już wkrótce... Połączy krew ich ras, a później spełni obietnicę daną matce...
0 x
Towarzysz podróży •<~

Obrazek
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Od momentu wręczenia Izo fiolek z nieznaną substancją dla niej właściwie wszystko się skończyło. Dla niej, Oshiego, Yamiego, Sumairu czy Yasuo nie było już nic więcej do zrobienia. Wszyscy mniej lub lepiej wykonali swoje zadania, a teraz wszystko leżało w rękach Izo i Toyoko. O wszystkim zgrabnie opowiedział im Yukari, który w swe plany zaangażował również swych przyjaciół, czy kimkolwiek właściwie byli dla niego Kazumi i Haruko. Rycerz zdradził również, że pojawienie się zarazy nie było dziełem przypadku i ktoś dokładnie to sobie zaplanował. To woda była skażona i istniało ryzyko, że wszyscy, a przynajmniej większość osób jest zainfekowana, choć nie każdy zdążył doświadczyć jakichś objawów.
Tym samym przygoda Riki zbliżała się do końca. Sprawa była zbyt poważna, by pchać się na pierwszy plan. I tak miała ciężki, czy jak sama to nazywała: „przygodowy” dzień. Czuła się ważna i to jej wystarczało. Dlatego kiedy podano jej już dawkę serum, o której miała nadzieję, że będzie słodka, nie została zbyt długo w Nihya-tsu. Niech się dzieje, co ma się dziać.
Pożegnanie nie trwało zbyt długo, choć pojedynczym osobom poświęciła nieco więcej czasu. Musiała wracać do domu. W drodze powrotnej unikała miejsc, które zazwyczaj były najbardziej zaludnione, wciąż obawiając się kontaktu z zarażonymi. Wiedziała jednak, że niedługo zmieni się to na lepsze, a za sprawą tych wszystkich osób, które przez ostatnie dni poznała, niebawem wszystko wróci do normy.
Powrót nie był wcale taki zły. Droga powrotna zawsze leci szybciej i teraz było jakby tak samo. Zdążyła nawet zatrzymać się przy bezkresnym morzu i przed powrotem do domu zbyć z siebie nieco zdobyty w kanałach zapach. Ciężko stwierdzić, o czym myślała mama, otwierając jej domowe drzwi. Dziewczynka nie zamierzała jednak mówić za wiele, raczej enigmatycznie odpowiadając, że „nieco się poobijała przy zabawie”, zgodnie z filozofią mówiącą o tym, że półprawda to też prawda. Takie sceny już się zdarzały, więc tym razem nie było w tym nic nadzwyczajnego. Matka dopiero później dowiedziała się o udziale malutkiej dziewczynki w białej sukni, która brała udział „w całej tej zarazie”. Jakkolwiek by na to nie patrzeć, czas goi rany. Z upływem czasu łagodnieją również przewinienia, przedawniając się. Tym samym miejsca na gniew nie pozostawało wiele, wyparła je raczej nieśmiało duma, chowająca się przed zdrowym rozsądkiem mówiącym o tym jak bardzo niebezpieczne było to zachowanie. Rika tak jednak nie myślała. Jeszcze wiele dób po tych pamiętnych dniach zastanawiała się, czy nie miała okazji stanąć z uciekającym kanałami sprawcą tego wszystkiego oko w oko…

z/t -> Domek Matsubari
0 x
Sumairu Abe

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Sumairu Abe »

0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2968
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: [Zwodniczy Karmazyn] Dzielnica Nihya~tsu 地区二百

Post autor: Yami »

z/t
0 x
Zablokowany

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości