Szlak transportowy

Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Czy dla nich wszystko teraz toczyło się w spowolnionym tempie? W pierwszej sekundzie wszystko jest w porządku, a potem pojawia się mgła. Pada imię, chcesz kogoś do siebie przywołać, chcesz pomocy, bo coś jest ewidentnie nie tak. Coś się nie zgadza. W tej samej sekundzie, czystym fartem wygrywasz życie. Jedni by powiedzieli, że to dzieło przypadku, a ja powiem, że przeznaczenie. Myślisz, że masz czas, by tą informację przetrawić. Skupić się na niej i ugnieść tak, jak ugniata się ciasto drożdżowe, które potem musi dojrzeć do swoich pełnych walorów. Nie nadaje się do serwowania w surowej wersji, całkowicie pierwotnej, dopóki nie urośnie. Te myśli nie miały rosnąć, miały zostać strącone. Przełamane tak, jak łamana jest gałązka pod ciężką łapą niedźwiedzia. Nie nadążasz nawet poczuć się naprawdę zagrożonym, zresztą - ten człowiek, zupełnie jak wilk na polowaniu, czuł się tutaj królem. W swoim stadzie, na terenie, który być może znał, zasadzając idealną pułapkę na tego, którego trzymał w ramionach, chcąc mu poderżnąć gardło. Skoro czuł się pewnie - dlaczego miałby się bać? No właśnie. Dlaczego. Dla niego czas płynął normalnie i nie było żadnych spowolnień. Te zaczęły się dopiero, kiedy strzała trafiła w głowę przeciwnika.
Kamienna ściana wyrosła i schroniła wszystkich za nią - bieg ofiar był chaotyczny, dzieci we mgle nie potrafiły się poruszać, a żyły Sanady ciągle pulsowały swoją mocą, pompując chakrę w ten ocean bieli. Nałożył na łuk kolejną strzałę i puścił w kierunku najbardziej oddalonego od ściany mężczyzny, który stanowił jeszcze łatwy cel - o ile takowy był. Jeśli nie - nic się nie stało. Opuścił broń. Dwa klony Asaki ruszyły w stronę napastników, zamierzając... właściwie co? Shikarui nie miał pojęcia, co te klony potrafiły, jeszcze nigdy nie widział kryształu Kosekich w akcji ani żadnych ich technik. Nie przeszkadzało mu to, brał poprawkę na nie i na Asakę, która aktualnie poszła zajmować się nagimi kobietami. Podtrzymujący mgłę Sanada powoli przemieścił się w odległości nie większej jak 10 metrów (i nie mniejszej) dookoła ściany, osaczając swoich przeciwników, badając, co zechcą zrobić i co będą próbować, gotów oddać strzał, kiedy tylko znajdzie otwarcie. Obchodził ich od strony przeciwnej do klonów, więc jeśli klony szły z lewej strony - on szedł z prawej, wykorzystując klony, skoro były, jako zmyłkę. Niech zgarną całą uwagę przeciwników - on zamierzał ich wystrzelać jak kaczki.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1517
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Kosho
Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yasuo »

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Klony, tak samo jak Asaka, miały na sobie płaszcz z kapturem, więc stwierdzenie na sto procent, że to jedna i ta sama osoba tym bardziej nie powinno być proste. Zwłaszcza w tej mgle, która swoimi ciężkimi, lepkimi mackami opadała na ramiona i miało się nawet wrażenie, że wżera się w płuca. Chakrowy twór wyglądał jak prawdziwy i był bezlitosny w swej gęstości, która mlekiem przysłaniała oczy i wszystko wokół.
Asaka nie miała zielonego pojęcia, że Shikarui zmienił pozycję, albo, że w tej mgle powstała jakakolwiek ściana – zresztą dopóki nie będzie miała wizji, to niczego to nie zmieniało. Ona była tutaj, przy więźniach, bliżej kobiet, a jej klony były tam. Mogła nimi sterować, to fakt, ale to nie dawało jej żadnych dodatkowych informacji. Co do samych klonów, to nie biegły tam tylko po to, by w końcu się zatrzymać i stać bezczynnie. Biegły po to, by komuś uprzykrzyć życie. Oba miały w dłoniach broń, jeden biegł z kunaiem, drugi z shurikenem. Trudno powiedzieć w jakiej odległości sama się teraz znalazła od przeciwników, niezależnie więc od tego, czy słyszała słowa Iwato czy nie (a jeśli tak, to nie niosły one ze sobą informacji, które cokolwiek by zmieniły) – klony zaatakowały tego, który ruszył im na spotkanie. Gwiazdka została wypuszczona w przeciwnika nie tyle z zamiarem trafienia (choć to też) ale po to, by ustawić go odpowiednio. To byłaby walka dwa na jednego – jeden z nich miałby unieruchomić przeciwnika, a drugi się go pozbyć – z kunaiem w ręku czy z samą pięścią. Tamci nie mieli skrupułów, by zabić – Asaka też nie miała. Jednak w razie potrzeby klony były elastyczne i gdyby nie udało się go złapać, oba atakowałyby, z dwóch stron, czy pięściami, czy kopniakami, czy wyskokami, w zależności od tego, co zrobi Iwato.
Znała imię tamtego „ochroniarza”, którego widziała w kałuży jego własnej krwi. Pytanie kobiety niewiele ją zresztą zaskoczyło. Asaka przeszła się dookoła drzewa, do którego były przywiązane więźniarki, szukając miejsca, w którym można było poluzować łańcuch i wypuścić kobiety. To był w tej chwili jej cel – uwolnić je i dać im jej płaszcz, żeby mogły się okryć i chociaż częściowo zasłonić. W tej mgle jej białe włosy i tak nie będą się rzucać w oczy, wręcz przeciwnie
– Tak, nie żyje – powiedziała to bardzo cicho, nie chcąc przypadkiem zdradzić innym swojej pozycji. Czy je uratuje? A co właśnie robiła? Nie uważała, by był sens odpowiadać na to pytanie. – Igaku? Nie wiem – domyśliła się, że to chodziło o tego, który miał nóż na gardle przystawiony przez herszta tej bandy. I… rzeczywiście nie wiedziała. Była wręcz pewna, że tamten dalej był w tym samym miejscu, a nie, że zwiał.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Trójka. Z czego tylko jeden władający chakrą, czy może jednak wszyscy nią władali. Płonące we mgle oczy, skryte za kurtyną, wbiły się w tego, który teraz przejął rolę alfa w tym stadzie zagubionych owieczek. Denerwował się? Czuł strach? Presję tego, że każdy jego kolejny ruch w tej mgle może zakończyć się śmiercią? Bo powinien. Ciągle zmniejszające się stado psiaków było otoczonych przez dwóch drapieżników, a mimo to radzili sobie nad wyraz dobrze. Nie było paniki, nie było rozgarniania mgły rękoma. Potrafili szybko zareagować i zbić się do kupy w jedno, pomimo tego, jak trudno było się poruszać po tym zimnym, wilgotnym terenie. Ciuchy stały się cięższe od wody, która w nie wsiąkała, na krańcach rzęs osiadały krople, jak brylanty zebrane w jedną garść. Sanada odgarnął lepiące się do twarzy włosy, nie zatrzymując się. Prócz tamtej jednej chwili, w której przymierzył i oddał strzał w jednego z uciekinierów, który również chciał się skryć. Mogli się chować ile chcieli - przed jego pazurami, które chciały ich dosięgnąć, ale nie przed jego wzrokiem. Przed jego oczami nie dało się skryć. Właśnie - docenianie przeciwnika, co? Oczywiście, że jego niedocenianie źle się kończyło, dlatego Shikarui nie rzucił się na nich jak zwierzę, chcąc rozszarpać ich na strzępy. Działał ostrożnie. Wyłuskiwał pojedyncze cele. Czekał na otwarcie - takie zawsze się pojawiało. Cierpliwy drapieżnik. Bardzo cierpliwy.
Shikarui założył łuk na plecy i złożył znów dłonie w pieczęć tygrysa. Mgła znów przybrała swą gęstą konsystencję, poprawiając to, co rozdmuchała technika... kogo? Shikarui już nie pamiętał jego imienia, chociaż wymawiali je jeszcze pół sekundy temu. Im więcej człowiek wie, tym gorzej śpi. Dlatego o wiele lepiej im będzie, jeśli nie będą widzieć w tej mgle nawet samych siebie. Hej, ale przecież nadal samych siebie słyszeli, czyż nie? Z boku wyrosła kolejna ściana. Dobrze, więc łuk już z pewnością się nie przyda. To znaczy - przyda, w końcu ściana była z dwóch stron. Ciągle pozostawało jeszcze lewo, prawo... i góra. Chcieli stworzyć sobie bunkier? Nie takie głupie. Mogli tam przewegetować do końca świata. Shikarui miał czas, zapasy, a oni? Jak długo wytrzymaliby bez wody i jedzenia, gdyby się tam zamknęli? Ach, zapewne też potrafili takie cuda co Asaka - pełznąć pod ziemią, tworząc sobie przejście, skoro potrafili zmuszać ziemię, by stworzyła im ochronę.
Klony Asaki starły się z przeciwnikami i w tym samym czasie klon zaczął pędzić... w sumie gdzie? W jego kierunku, tam, skąd wypuścił strzałę. Tylko że jego już tam nie było. Przemieszczał się ciągle wokół ścian, powoli i nieśpiesznie. Rzecz jasna zrobił unik przed klonem, jeśli taka była potrzeba, ale ten klon go nie interesował, niech błądzi w tej mgle i próbuje gdzieś dotrzeć. Wyciągnął kunai z torby, zaciskając na nim pewnie palce. Nie za mocno i nie za lekko. Cicho zbliżył się do najbliższej ze ścian i wszedł na nią, spoglądając w dół, na stadko owieczek. Wyszła Owieczka z domu na łąkę, Mama jej dała wstążeczkę z dzwonkiem... Czarnowłosy runął w dół, nogami prosto na ramiona pierwszego lepszego z brzegu, wbijając kunai prosto w jego czaszkę. Nie wyrywał go. Wylądował na ziemi, od razu sięgając po kolejny kunai, żeby poderżnąć gardło drugiego przeciwnika.
Mówią o potępieniu
dyskusje sprzeczki
chodzą w głębokim niebie
czarne owieczki.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1517
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Kosho
Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yasuo »

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Środek walki to nie był dobry moment na rozmowy i ustalanie tego, jak kobiety odwdzięczą się za wyswobodzenie ich. W momencie, gdy Asace udało się je uwolnić i gdy dała im płaszcz, niemalże natychmiast skierowała się w miejsce, w którym – jak pamiętała – uwięzieni byli mężczyźni. Ich też zamierzała oswobodzić, bez marnowania czasu i oddechu na czczą gadaninę.
Klony zostały wysłane bardzo precyzyjnie w miejsce, w którym Asaka ostatni raz widziała herszta bandy, martwego Tatsumiego i skąd dobiegały wszelkie dźwięki. Zakładała, że tam znajduje się serce wroga – czyli, że to tam się wszyscy zbiegli. Bo to tam celował Shikarui. Musieli zrobić coś, co dało im osłonę przed strzałami, tego jednego była pewna, ale co? Nie wiedziała bo… nie widziała. Gdyby widziała, to ta zabawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Tak więc klony zostały pokierowane dokładnie w tamto miejsce, jeśli zaś przeciwnik wyszedłby im na spotkanie – to zajęłyby się nim. A skoro nikogo na swojej drodze nie spotkały… To znaczy nie do końca. Jeden z nich został niestety pochwycony w technikę wroga – technikę, której Asaka nie miała prawa widzieć, jednak pochwycenie klona równało się zetknięciem z wrogiem, próbował on więc zrobić cokolwiek, by go uszkodzić – chociażby kopnąć dłoń Iwato drugą nogą, nie zważając na to, że sam siebie kopnie w kostkę. Kryształowe klony nie czuły ni grama bólu, nie były przecież żywe. A spróbuj kopniakiem zniszczyć kryształ.
Zaś drugi, zupełnie nie zrażony, pobiegł dalej, tylko po to by wpaść wprost na tę dwójkę, która kryła się za ścianą z ziemi, w końcu od strony, z której biegł, nie wyrosła kolejna. To był ten klon, który trzymał w ręce kunaia. A gdy już zetknął się z wrogiem, to nie zamierzał nikogo oszczędzać, samemu będąc odpornym na ciosy. Ciął, kopał, bił wolną pięścią – by zranić, poturbować i zatrzymać. A może nawet zabić, zależy jakiego kto miał pecha.
Jeśli doszło do tego, że Shiki jednak nie uniknął zranienia i spadł ze ściany, a wołanie, że mają jednego z nich nastąpiło – nie sprawiło to wcale, by jej klony zostały odwołane, albo, żeby ona sama umknęła w krzaki zgodnie z prośbą. Po pierwsze równie dobrze mogli mieć jej klona, a nie Shikiego, a po drugie mógł być to blef. A Asaka była całkiem odporna na zastraszanie, którego prawdy tak naprawdę dojrzeć przez mgłę nie mogła. Walka to nie był dobry moment na gadanie i nie był to też dobry moment na martwienie się o innych. Nie zrozumcie mnie źle - ostatnie, czego chciała, to to, żeby coś, cokolwiek stało się Shikiemu. Ale są momenty, w których należy się przejmować, a są momenty, w których nie należy, zwłaszcza, że możesz jedynie wierzyć wrogowi. To właśnie był ten drugi moment.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Shikarui nie był nadmiernym optymistą, zawsze zakładał najgorszy scenariusz, bo wtedy mógł się co najwyżej pozytywnie zaskoczyć. Tak i tutaj brał pod uwagę to, że ktoś może widzieć w tej mgle. Zawsze brał. Ranmaru, Yamanaka, Hyuga - znał wystarczająco wiele klanów, a pewnie nie znał jeszcze połowy, które potrafiły poruszać się w tym morzu chakry jak w wodzie. Ci tutaj nie zachowywali się do końca tak, jakby rzeczywiście cokolwiek widzieli. Brać to na dzieło przypadku, na łut szczęścia? Ta dwójka... no właśnie - ta dwójka. Shikarui nie wiedział, że klony również potrafią używać chakry. Jasne, ta kopia tutaj chakre posiadała, ale nie na tyle wielkie ilości, żeby w ogóle wpadł mu taki pomysł do głowy, a użytkownik dotonu, skryty pod ziemią, był za bardzo zajęty walką z klonami. Błąd za błędem, ale na błędach człowiek się przecież uczy. Jednocześnie nikt ich nie lubi i wszyscy przełykają je z trudem. Shikarui przynajmniej w tym pierwszym niczym nie różnił się od wszystkich wokół. Można wiedzieć, podejrzewać, można nawet brać na wszystko poprawkę. Był jeden znaczący argument, który przemawiał za tym, że nikt tutaj nie widzał we mgle - nie byliby zaskoczeni i wiedzieliby, że Shikarui się zbliża dużo przed tym, jak powstała mgła. Argument, którego nie dało się zignorować. Tak czy siak poczuł się zbyt pewnie, poczuł się zbyt dobrze. Topniejące siły użytkownika dotonu, jak on miał, no jak..? I... Przecież ten, który jako pierwszy dostał strzałę, miał wypowiedzieć to imię.
Iwato...
Powieki ci drgnęły, młody wojowniku? Usta wykrzywione w grymasie zdziwienia i niezadowolenia, kiedy klon złożył pieczęć. I... i co? Właśnie - i co? Klon dopiero teraz skierował się prosto na niego. Granie głupa, co? Jego spojrzenie skierowane w jego stronę, pełne skupienie. Huh..? Shikarui był gotowy do odskoku, do usunięcia się z drogi. Nie ważne, co to za technika, którą planował pokazać użytkownik chakry, lepiej znaleźć się jak najdalej. Czyli jak daleko? Wybił się ze ściany, z której wyrosły kolce, które sięgnęły jego stóp i których ostre krańce przesunęły się po jego skórze. Bolało, nie było przyjemne, ale w porównaniu z niektórymi rzeczami to były zwykłe łaskotki. Wychylił się w tył, by oprzeć się rękoma o ziemię i zrobić zgrabny przewrót na nogi - dalej od muru. Biorąc poprawkę na to, że teraz miał dwóch ninja... tak samo sprawnych? Ile czasu mógł się utrzymać ten klon? Leżeć na ziemi? Ha..! Sanada odetchnął lekko przez rozchylone wargi, stojąc na lekko ugiętych nogach. Każdy krok zostawiał za sobą ślad krwi. Pierwszy raz od dawna przynajmniej będzie mógł powiedzieć, że się spocił.
Wargi Sanady rozciągnęły się w uśmiechu, chociaż i tak tamta dwójka nie miała go prawa widzieć. Iwato też nie. To nic. Przecież to nie był uśmiech na pokaz.
Nie zamierzał pozwolić zbliżyć się do siebie dwójce mężczyzn. Uskoczył jeszcze dalej w tył, żeby zwiększyć odległość między sobą a tymi, którzy są naprawdę we mgle ślepi. Prawdopodobnie był od nich przynajmniej dwa razy szybszy, sądząc po ich wcześniejszych ruchach, nawet z rannymi nogami. Sięgnął od razu po łuk, zamierzając zastrzelić pierwszego lep... - zmieniając cel łuku z dwójki pachołków na klona, by się go pozbyć, jeśli Iwato nadal był pod ziemią. Klon Asaki wpadł w tamtą dwójkę jak oszalały, biegnąc na oślep. Oczywiście uważał na użytkownika dotonu, nie zamierzał dać się złapać. Potem, w ramach możliwości, zamierzał wspomóc klona Asaki. Albo osłaniać samą Asakę, w zależności od tego, co Iwato będzie robił. Dziewczyna tak czy siak spisywała się na medal. Jej klony robiły zadziwiająco dużo. I co najważniejsze nie niszczyła mgły, bez której jakiekolwiek działanie było problematyczne.
Shiakrui przestał podtrzymywać mgłę bez względu na powodzenie akcji.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1517
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Kosho
Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yasuo »

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Raczej nie była to kwestia tego, że nikt nie paplał. Asaka, gdy chciała, potrafiła zwyczajnie nie słuchać, a wierzcie mi, umiejętność nie słuchania i ignorowania innych miała opanowaną do perfekcji już od wieku dziecięcego, kiedy to kompletnie ignorowała zakazy matki, te wszystkie kazania, że nie wolno bić innych dzieci, szlabany na zostanie w domu. Heh, prędzej czy później mały diabeł pokazywał rogi i ogon, a młoda Asaka… wyłaziła chociażby oknem, gdy tylko matka odwróciła się na chwilę w inną stronę. Zgadza się, teraz już dorosła, teraz już nie dostawała szlabanów ani zakazów – była sama sobie panią. Ale niesłuchanie miała we krwi nadal. I tak, jak nie słuchała za bardzo tamtych kobiet i nie dała się wciągnąć w dyskusję, tak i tutaj to, czy ktoś do niej mówił, czy nie – nie miało większego znaczenia. Najwyraźniej po prostu wiedząc, jak odwiązać to wiązanie – po prostu powtórzyła czynności.
To, że tamten koleś rzucił się na nią i ją do siebie przytulił ją sparaliżowało. Nie ze strachu, a z zaskoczenia. To zadziało się tak prędko, że nie miała nawet okazji zareagować i się odsunąć, dając tym samym jasny znak, żeby się do niej nie zbliżać. Bardzo ceniła sobie swoją strefę prywatną, a to, że ktoś ją tak naruszył i to jeszcze w czasie, gdy wszyscy d o s k o n a l e wiedzieli, że walka się nie zakończyła i nie są jeszcze bezpieczni, tylko ją wyprowadzało z równowagi i utwierdzało w tym, że miała przed sobą bandę debili. Straciła na tym kilka cennych sekund, ale w końcu wydostała się z objęć mężczyzny i odsunęła jak najdalej. A dokładniej ruszyła przed siebie, w stron walki, bo mgła zaczęła opadać – tym samym zmniejszając odległość między sobą, a pozostałymi.
Wcześniej słyszała tylko wrzaski kogoś, kto najpewniej miał pecha zetrzeć się z jej klonami, a może tylko z jednym z nich? Nie wiedziała, a przynajmniej nie wiedziała aż do teraz. Opadnięcie mgły, było objawiające. Było jak jedwabny całun pogrzebowy, który zakrywał rozkładające się ciało zmarłego przed wzrokiem innych – nie miał nadać skromności, ale miał chronić przed paskudnym widokiem nabrzmiałej, zaropiałej rany, która była jedną z przyczyn śmierci. Całun ten zsunął się delikatnie i cicho z twarzy, którą zakrywał, ukazując prawdziwe pobojowisko, doprowadzając do krzyku i spojrzeń odrazy wszystkich zebranych na ceremonii… Dzisiejsza ceremonia nie była tak widowiskowa. Szybkie rzucenie spojrzeniem na to, co miała przed sobą przyniosło wiele odpowiedzi.
Jeden klon złapany i wciągnięty po samą szyję w ziemię – nie warto było sobie zawracać nim myśli. Nieopodal niech stał mężczyzna, który wyglądał na wykończonego – ale wyglądać, a być, to dwie różne rzeczy. Asaka domyśliła się, że musi on być użytkownikiem dotonu, który tak urządził jej klona i który postawił widoczne teraz z daleka ziemne ściany. Nim nie zamierzała sobie w tej chwili zawracać głowy, głównie dlatego, że… Nie miała żadnej kontry. Z kryształowego więzienia mógł najzwyczajniej w świecie zwiać pod ziemię i tyle by z tego miała. Widziała też Shikaruia, choć z tej odległości nie była w stanie powiedzieć, czy jest ranny, czy nie, czy ma siłę, czy nie ani co kombinuje. Za to jej drugi klon walczył z dwoma mężczyznami, którzy okładali go cały czas, a ten… nic sobie z tego nie robił, tylko nadal wyprowadzał swoje ciosy kunaiem i jakieś najprostsze kopniaki i pchnięcia ręką. Za dużo było tych przeciwników, a po drodze był jeszcze jeden – który wyglądał dokładnie tak samo jak koleś stojący obok jej uwięzionego klona. Jasnym było, że to albo brat bliźniak… Albo kolejny klon.
Zacisnęła zęby ze złości i sama złożyła pieczęć ptaka. Dwa kolce wyrosły ze ściany, która „chroniła” dwójkę bandziorów, siłujących się z jej klonem. W tym samym momencie wydała polecenie. Kryształowy twór przestał ciąć i kopać a po prostu rzucił się na jednego z nich całym ciałem, chcąc zepchnąć go na ścianę. Wprost na wytwarzające się z jej powierzchni włócznie, mające przebić jego ciało i zrobić z niego sito.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Podtrzymywanie mgły nie miało sensu. Nie wiedział, na jakiej zasadzie funkcjonują klony Asaki, ale dziewczyna mogła mu teraz pomóc. Tamta dwójka była zajęta klonami Asaki, albo raczej już tylko jednym klonem, nie zwracali na niego żadnej uwagi, mieli większe zmartwienia - jak nie dać się zepchnąć do samego kąta przez sztuczne twory. Krystaliczne twory. Pozostawał użytkownik dotonu, który dyszał z wycieńczenia i ledwo trzymał się na nogach, ale Jugo nie potrafił jeszcze ocenić, czy jest bliski do omdlenia, czy nadal nadaje się do walki, mimo wszystko lepiej było uważać. W najbardziej kryzysowych momentach ludzie pokazują, na co ich stać. Klon trzymał się lepiej od niego - czyli przekazał mu sporo chakry, na to by wychodziło. Innymi słowy - przeciwnicy już na mgle nie skorzystają, a widział, że klony dziewczyny poruszały się mętnie w tym oceanie. Poza tym Asaka miała jeszcze swoje techniki w wachlarzu i była w pełni sił. Zwycięstwo było tak czy siak po ich stronie, pozostawał tylko jego głupi błąd, przez który będzie musiał odwiedzić medyka w najbliższej miejscowości. Myśl, że dziewczyna mogłaby wykorzystać fakt, że jest ranny i zaatakować jego została od razu zdmuchnięta - tak samo szybko, jak szybko się pojawiła, nie dlatego, że w jego mniemaniu była niepoprawna, bo nie była. Po prostu... tak mu podpowiadał instynkt. A jak Asaka samo powiedziała - Shikarui miał szczęście do strzelania.
Całkiem dosłownie.
Strzała wbiła się w twór, ale ten wyciągnął ją z siebie i od razu się odrodził. Naprawił. Co to ma być? Sanada lekko ściągnął brwi, minimalnie, nie rozumiejąc tego, co miał przed sobą - dlatego właściwie stał na koniuszkach palców, jak na igłach, gotów zareagować na każde drgnięcie tworu. Dobrze, łuk na niego nie działa. Więc co działa? Zniszczenie tego, który tego klona stworzył, przecież to rozumiało się samo przez się. Tylko że w tym samym momencie klon zaczął składać dłonie w pieczęci. Shikarui bez zastanowienia wyciągnął kunai z notką i rzucił go prosto w klona, wysadzając ją. Jeśli notka nie wysadziła klona i ten nadal kontynuował swoją technikę, rzecz podziała się następująco:
- Asaka! - Warknął tylko. To było raczej o wiele bardziej wyraźne niż "uwaga!". Dziewczyna przecież teraz już wyraźnie widziała co się dzieje na polu bitwy. A Shikarui zerwał się do dzikiego biegu, rzecz jasna w przeciwnym kierunku do klona, by jak najszybciej wyjść z zasięgu tego, co tworzył - cokolwiek to było. Nie znał technik dotonu. Więc prawdopodobnie obrał kierunek w stronę Asaki, licząc na to, że ta stworzy z krzystału zasłonę - albo chociaż z tego dotonu. Resztą zajmą się później.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1517
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Kosho
Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yasuo »

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Gdyby nie to, że byli w trakcie walki, to facet, który ją przytulił, pewno dostałby pięścią w ryj. Pewnych odruchów nigdy nie da się całkowicie wyplenić, a odruch walenia pięścią akurat Asaka musiała w którymś momencie bardzo hamować, by nie rzucić się z prawym sierpowym na kogoś, na kogo nie powinna. Bo czy wypada to zupełnie inna historia, która białowłosą kompletnie nie obchodzi.
Patrzyła, jak jej klon popycha tamtego człowieka. Patrzyła, jak jego ciało zostaje przekłute w dwóch miejscach bardzo ostrymi kolcami. Kolcami, które wyszły spod jej ręki – a na pewno wyszły spod jej myśli i mocy. To było… hipnotyczne. Jakby ktoś zawiesił jej specjalne wahadełko przed oczyma, rozhuśtał je i kazał patrzeć, a czas z sekundy na sekundę robił się wolniejszy, i wolniejszy, i wolniejszy… Aż się zatrzymał do punktu, w którym krew pojawiła się na ubraniu tamtego mężczyzny, jak zaczęła spływać po kolcu tworząc pod zwłokami karmazynową kałużę, mieszającą się w kurzem i trawą. A gdy już się zatrzymał, to nagle, bez ostrzeżenia przyspieszył okrutnie, wciągając w siebie wszystko wokół. Zupełnie jak czarna dziura wciąga wszystko wokół. Asaka wiedziała, że nie ma czasu, by przyglądać się z dziką fascynacją na faceta nadzianego na ziemne szpikulce. Nie ruszało ją to zupełnie. Nie pierwsza śmierć, którą widziała, i nie pierwsza, którą zadała. A z pewnością też… Nie ostatnia.
Krzyk Shikaruia był jak kubeł zimnej wody – odciągnęło ją to od widoku martwego mężczyzny i tego drugiego, który poddał się, rzucając katanę na ziemię. Jej klon, ten sam, który przyszpilił tamtego, dostał teraz wyraźną komendę, by pilnować tego, który się poddał. A dokładniej zasłonił mu drogę ucieczki, stojąc bardzo, ale to bardzo blisko niego. A kopniaki nie działały, o tym już doskonale wiedział.
Nie miała szans, by zareagować na technikę, którą wykonał kamienny klon – klon, który rozsypał się na kupkę mniejszych kamyczków i piasku. Shiki został uwięziony w kamiennym więzieniu, a koleś, który wydawał się taki zmęczony ruszył w kierunku swojej broni. Miała rację, by nie ufać temu, że wyglądał jak ktoś, kto nie ma już sił do walki. Miała rację. I dobrze, że nie popełniła tego błędu. Wiedziała, co się teraz stanie. Iwato szedł w stronę swojej włóczni, a w tym czasie Asaka zrobiła dwa kroki, by nieco się zbliżyć i złożyła dłonie – właśnie idąc, by dokończyć pieczęć gdy już się zatrzymała. Kryształowa kopuła o głębokim, rubinowym kolorze, zaczęła wyrastać wokół Shikaruia, wewnątrz kamiennych kolumn, całkowicie uniemożliwiając mu wydostanie się ze środka – co i tak było obecnie niemożliwe, ale także chroniąc go przed ewentualnym atakiem z zewnątrz. Nie mówiąc już o tym, że taka włócznia by się na krysztale złamała. Kopuła ta zaczęła wyrastać w momencie, gdy Iwato miał już swoją broń w rękach.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Każdy krok bolał. Stać na tych nogach to jedno, ale biec? Mimo to nie było najmniejszego zawahania w jego ruchach, nie zwolnił nawet odrobinkę, jego ciało nie straciło na płynności. Mógł biec - dokąd tylko chciał, a chciał dobiec na bardzo niewielką odległość. Optymalną - 30 metrów. Tak? Tak! Większość technik miała taki zasięg, przynajmniej tych jemu znanych. Dlatego musiał uciec, musiał..! Nie miał pojęcia, czy klon skończył technikę, cokolwiek tworzył, czy wybuch, który go zniszczył i poniósł w górę słup dymu. Nie było kawałków mięsa rozpadających się na boki, smrodu palonego mięsa - tego znajomego, znanego. Były kawałki ziemi, które wystrzeliły na boki. Deszcz ziemi, skoro niebo nie chciało nad nimi wszystkimi tu zapłakać. Nie było nad czym. Co najwyżej nad tym, który w pojedynkę starał się bronić bezbronnych, a poległ w ich obronie.
Za wolno. Był zdecydowanie za wolny i czuł to całym sobą. Szybciej, szybciej. Nie wiedział, co to za technika, czy klon zdąży ją dokończyć czy nie zdąży - dlatego i tak zawołał Asakę. I w tym samym momencie kamienne pilary wyrosły wokół niego zmuszając do zatrzymania się. Zadarł głowę w górę, by spojrzeć w górę, w niebo, które nie było już osłonięte mgłą i jego błękit wręcz raził. Złoto słońca oblało makabryczne pole bitwy, gdzie zaledwie dwójka shinobi doprowadziła do śmierciu tylu mężczyzn. Ale tym właśnie byli shinobi, czyż nie? Zwierzętami, które rozrywały się na kawałki, kiedy tylko jeden źle spojrzał na tego drugiego. Na warknięcie nie odpowiadałeś tu warknięciem - odpowiadałeś ostrymi kłami.
Położyłeś dłonie na kratach twojego prywatnego więzienia, zapierając się nogami o ziemię. Poleciało więcej krwi po lekko opalonej skórze, wsiąkając w czerń odzienia. Wcześniej było szybciej. Teraz szybkość na nic się zdawała. Siły w jego mięśniach było zaś za mało, żeby cokolwiek zmienić. nie ważne, jak mocno szarpałeś, jak mocno starał się rozsunąć kraty na boki, jak mocno uderzył w nie barkiem - nie puszczały. Nie. Emocje były całkowicie prawdziwe. Prawdziwe, negatywne emocje. Prawdziwy strach podszyty zdziwieniem tego, że jest w stanie odczuwać takie rzeczy. Nie, nie zdziwienie tym, że potrafi - tym, że musiały pojawić się akurat teraz.
Jak wilk złapany w sidła kładł po sobie uszy, tak Shikarui nieco podkulił ramiona, jakby gotów był do skoku w każdym momencie. Skoku do przodu, bo przyparte do muru, ranne zwierzę mogło skakać tylko w przód. Tylko jak? Kraty. Więzienie. Shikaui uniósł wzrok na Iwato, który uniósł włócznię i ruszył w jego kierunku. Cofnął się, choć nie miał gdzie. Jego plecy nie natrafiły jednak na brudne filary, bo oparły się o gładki kryształ. Dotarło to do niego w znacznym spowolnieniu. Zbyt wolno, zbyt słabo, zbyt wolno. ZBYT WOLNO!
Czarnowłosy zwiesił głowę w dół, kosmyki przysłoniły na moment jego twarz, ale stracenie ich wszystkich z pola widzenia nie nastąpiło. Szkarłat nadal płonął w jego oczach - tak podobny do kryształu, który go zamknął. I sprawił, że Shikarui nie potrafił od razu zebrać myśli. Przeciwnik był wolny i zmęczony. Nie było czego się bać. Kraty nie były na stałe. Nie było czego się bać. Kryształ nie był na stałe. NIE BYŁO CZEGO SIĘ BAĆ.
- Uwolnij mnie. - Odezwał się, kiedy przeciwnik odpuścił. O ile odpuścił. Asaka go ochroniła. Ta dziewczyna... po raz pierwszy miał wrażenie, że z kimś dobrze mu się pracuje. Ciągle czuł zgrzyt, ciągle mu coś nie pasowało, a tu... ona go po prostu uzupełniała. Jak brakujący puzzel, bez którego obraz nie jest cały.
Czerwone, płonące symbole zaczęły pochłaniać odsłonięte fragmenty ciała uwięzionego Jugo, rozrastając się na jego twarzy, rękach, odsłoniętych udach poharatanych przez kolce udach, zastygając w postaci czarnych symboli na jego ciele, przypominających cienkie, cierniste pnącza układające się w fantazyjny wzór. Iwato mógł z całą dokładnością odczuć nagły wzrost mocy za jego plecami, gwałtowny przyrost silnej chakry. Shikarui uniósł głowę, wbijając płonące oczy w przeciwnika, od którego oddzielały go ściany. Zbyt wiele ścian.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1517
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Kosho
Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yasuo »

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Uwolniłaby Shikaruia od razu w momencie, w którym włócznia Iwato złamałaby się na jej krysztale. Gdyby tylko chciał dźgnąć Sanadę, gdyby tylko… To byłby całkowicie obezwładniony. Ostatnie, czego chciała, to to, by coś stało się jej towarzyszowi. Asaka nie przywykła do pracowania zespołowo, nauczona była, że musi radzić sobie sama, a inni zwykle plątali jej się pod stopami. Tutaj doświadczała jednak czegoś innego. Bo tak samo, jak fioletowookiemu dobrze współpracowało się z nią, tak i jej dobrze współpracowało się z nim. Żadne z nich nie wchodziło w drogę ani sobie, ani ich technikom; nie usiłowali osiągnąć tego samego efektu inną drogą, ale… dopełniali się w miejscach, w których temu drugiemu coś brakowało. I pomyśleć, że było to przypadkowe spotkanie zupełnie obcych sobie osób w karczmie. Osób z dwóch różnych światów – tak ktoś by powiedział. Ale czy faktycznie…?
Facet jednak nie był idiotą. Albo był też jakimś pierdolonym jasnowidzem, który widział już techniki klanu Kosekich – bo kopuła przecież nie wytworzyła się natychmiastowo, a robiła to stopniowo. I to od dołu, a koleś miał przecież oczy nie na stopach Shikaruia, tylko gdzieś na jego sylwetce. Natomiast Asaka… Zaczęła tę technikę w momencie, gdy Iwato był zwrócony w stronę Shikiego i szedł w jego stronę. Więc… Nie bardzo wiedziała co się stało, że ten nagle zmienił zdanie i odwrócił się tak po prostu do niej. Chyba, że planował to od początku, dla zmyłki. A w tym czasie jej technika dokończyła dzieła i zamknęła Shikaruia w rubinowej kopule. Kopule, która nieco ograniczała jej widoczność i nie do końca widziała, co się tam w środku dzieje, co się z nim dzieje. Zwłaszcza, że swoje żółte oczy zwrócone miała centralnie na włócznię, która była teraz wycelowana prosto w nią.
– Nie – krótko i na temat. Nie zamierzała się układać z nikim, kto z zimną krwią zamordował jedynego ochroniarza tej grupy, a resztę obezwładnił i przywiązał. Nie mówiąc już o tym, co zrobili z tymi kobietami, które chyba nadal kuliły się pod drzewem, schowane za płaszczem Asaki. Kuliły się i gapiły na to całe przedstawienie, które rozgrywało się przed ich oczyma. A aktorzy byli zaiste dobrani pierwszorzędnie.
Poza tym Iwato ledwo stał na tych nogach i to było widać doskonale, że włócznia nawet lekko mu się chwiała. Chyba, że to też grał i udawał – a w takim razie punkty dla niego, bo Asaka byłaby gotowa uwierzyć w tę farsę, gdyby nie to, że ufała w brak sił przeciwnika, gdy ten straci przytomność, bądź padnie martwy. Nigdy wcześniej. To nie był „przyjacielski sparing”.
Natomiast gdyby teraz Iwato zrobił choć mały kroczek w jej stronę, to ona sama zerwałaby się do biegu. Mało tego, gdyby Iwato zaczął biec, ona biegłaby szybciej, byle tylko znaleźć się dalej. Na tyle dalej, by niczym jej już nie zagroził. Wiedziała natomiast, że należy go obezwładnić, bo nie wiadomo, co takiemu strzeli do głowy. Wszystko zależało jednak od tego, co teraz zrobi – czy postawi ten krok w jej stronę, czy nie. Czy rzuci włócznię na ziemię, czy nie. Ba – była nawet gotowa wyciągnąć jeszcze jednego klona ze zwierciadła, które nie było z tej pozycji widoczne, by pomógł jej obezwładnić tego upartego bubka. I wiecie co? Niezależnie od tego, co się stało – trzeci klon zaczął powoli wychodzić ze zwierciadła.
Ściągnęłaby osłonę z Shikaruia. Naprawdę chciała to zrobić. Ale nie w momencie, gdy jej samej groziło przebicie włócznią. Wolała dmuchać na zimne i nie kusić losu, nie próbować swoich technik stojąc centralnie przed przeciwnikiem. Asaka ściągnęła rubinową kopułę z czarnowłosego tylko wtedy, jeśli była zmuszona do biegu, bądź jeśli przeciwnik rzucił broń - jedno z dwóch w końcu się stanie, niech tylko dołączy do nich jej kolejny klon - tylko... kiedy?
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sogen [394 r.]”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości