Onsen

Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4033
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Onsen

Post autor: Ichirou »

Zapewne niektórzy nazwaliby to już starością i staniem jedną nogą w grobie, ale osobiście Ichirou wolał to określić po prostu zmęczeniem. Miał za sobą podróż, po której natychmiast zjawił się na koronacji, by później przemieścić się na trybuny aren i stamtąd obserwować zmagania młodych shinobi. Całość zajęła trochę czasu, więc brązowowłosy miał prawo odczuć zwyczajne, ludzkie znużenie.
Znów znalazł się na ulicach Hanamury. Dokładniej rzecz biorąc, przechadzał się po Białym Dystrykcie, a więc dzielnicy najbardziej adekwatnej do jego statusu. Obszar rzemieślniczy, czy obskurny Czarny Dystrykt niespecjalnie go interesowały. No chyba, że znajdowały się tam lokale z ładnymi panienkami i dobrą imprezą, ale o tym akurat nie miał okazji usłyszeć.
Choć Hanamura aktualnie gościła przybyszów z najróżniejszych zakątków świata, to nawet w tak różnorodnym tłumie władca piasku wyróżniał się w dosyć dużym stopniu. Z jego opalenizną kontrastowało narzucone na ramiona grube, białe futro,
które raczej nie było zbyt adekwatne do panujących tu warunków pogodowych. Wiele mijających go osób mogło więc pomyśleć,
że panicz wyrwany jest z innej bajki i nie byłoby to mylne wrażenie.

Dlaczego przystanął przy onsenie, a nie przy jakiejś największej, najwspanialszej knajpie, jakie oferowała ta osada? Cóż, to najwyraźniej to wspomniane wcześniej zniedołężnienie zmęczenie przemówiło przez niego. Wymoczenie dupska i chwila relaksu w ciepłych źródłach nie brzmiała źle. Nie zastanawiał się więc długo, tylko po prostu wszedł, uiścił opłatę, jeżeli taka była wymagana, odebrał yukatę i ręczniki, a potem w szatni pozbył się swego odzienia, które poskładał w miarę starannie, ale bez zbędnego pedantyzmu. Później obmył się w przeznaczonym do tego miejscu i ruszył do ciepłego źródełka.
Trafił do strefy wyłącznie dla mężczyzn. Czemu? A bo zmierzając do koedukacyjnej, zauważył tam jakieś niezbyt atrakcyjne, stare babsko.
Nie chcąc więc psuć sobie widoku, zrobił taktyczną zmianę kierunku i udał się w bezpieczniejsze, przyjaźniejsze oku miejsce. W męskim basenie było kilka osób, ale chyba jeszcze nie można było mówić o tłoku. Wkroczył więc do wody, po drodze zsuwając z siebie yukatę.

Argh, woda była ciepła! Może nawet ciut za ciepła, przynajmniej w pierwszym kontakcie. Kiedy jednak zanurzył się już po ramiona, jego ciało dość szybko przyzwyczaiło się do nowych warunków otoczenia. Brązowowłosy przesunął się w jakiś wolny obszar, a następnie oparł się wygodnie o ścianę. Łokcie oparł na krawędzi zbiornika w taki sposób, że jego dłonie swobodnie zwisały i były zamoczone w wodzie. Poza w stylu mam wywalone.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Ray

Re: Onsen

Post autor: Ray »

Łabędź dryfował, a do źródeł przybywali nowi ludzie. Ray jakoś tak zdołał się wyłączyć, że zwyczajnie patrzył na swój papierowy twór i prawie wcale nie mrugał, jednak odrywał na sekundę lub dwie swe spojrzenie, by sprawdzić kto przybył. Może ktoś znajomy? Może Kuroi lub Kei? Niestety nikt taki. Sami nieznajomi, chociaż ten brązowowłosy mężczyzna wyglądał nieco jak samuraj co walczył włócznią. Białowłosy nie był jednak pewien tego na tyle, aby jakkolwiek zagaić rozmowę. Gorąca woda rozleniwiła go i chętnie pozostałby w tej nieruchomej pozycji tak długo, jak tylko będzie czerpał z tego przyjemność. A na razie nawet mu się nie nudziło. Zwierzątko jak tylko zaczynało odpływać dalej, to Ray poruszał palcem z drugiej strony i drobne fale znów sprawiały, że łabędź nie mógł się oddalić. Przede mną nie ma ucieczki. W myślach brzmiało to nadzwyczaj poważnie, chociaż przypominało to jedynie dziecięcą zabawę. I takową było.
Nagle coś się poruszyło obok niego. Uniósł wzrok i dostrzegł, że ten mężczyzna z kokiem znikł. I wtem usłyszał głos zaraz obok siebie, odwrócił błyskawicznie głowę w kierunku, z którego dochodził dźwięk. Okazało się, że zguba postanowiła sobie z nim porozmawiać. Wciąż był zanurzony po sam nos w wodzie, więc musiał zadrzeć lekko głowę, by patrzeć w jego dziwne, a nawet bardzo dziwne oczy o szarej barwie. Wysłuchał co ma do powiedzenia. Jak to było? Żywiołowy gaduła z ciętym językiem, tak? Zapytał sam siebie i chwilę milczał, by wczuć się w rolę. No to do dzieła.
- Bllrrrgh. - wyrwało się spod tafli wody, gdyż usta Raya wciąż były zanurzone. Bóg jeden wie, o ile nim był Igarashi, co chciał powiedzieć. Nagle jego oczy otwarły się szerzej i wyrwał się spod wody, chociaż wciąż zwyczajnie w niej siedział. Złapał go straszny kaszel, jakby właśnie zachłysnął się. Kaszlał i kaszlał, a dłoń z blizną najpierw zasłaniała usta, a później zacisnęła się w pięść, aby uderzać raz po raz w klatkę piersiową. W końcu ucichł i wyprostował się, by oprzeć plecy o brzeg. Jego czerwone oczy były załzawione, ale nie przeszkadzało mu to w nawiązaniu kontaktu wzrokowego z nieznajomym.
- To nie kwestia głębokości wody, a moich mocarnych ud. Mam silne nogi i wybiłem się za mocno, za wysoko. - odparł z dumnym, drobnym uśmieszkiem. Jeżeli jego rozmówca wnikliwie mu się przyglądał, to pewnie dostrzegł też nietypowe uzębienie Raya, chociaż jeszcze nie zdążył go zbytnio obnażyć. - Ktoś mi kiedyś mówił, że prawdziwa siła oraz męstwo nie bierze się z tego, że nie upadasz, a z tego, że podnosisz się mimo upadku. Czyli, kurwa, analogicznie - im mocniej jebniesz o ziemię i się podniesiesz, tym jesteś silniejszy, nie? - okej, do grania żywiołowego dodał też szczyptę garść idiotyzmu. Takiego prostego, aczkolwiek w pewnym stopniu sprytnego myślenia. Główka pracuje. Jakby na potwierdzenie swoich niezmiernie mądrych wywodów pokiwał głową i spojrzał na łabędzia, który zdążył się już kawałek oddalić. Chwycił go i położył sobie na czubku głowy, by już bardziej nie nasiąkał wodą. Chociaż wciąż był względnie suchy - ot jedynie wilgotny od całej tej pary. Kolejne słowa mężczyzny spotkały się z wybuchem śmiechu. Nie trwało to zbyt długo, a na koniec Ray machnął ręką, jakby chciał ten temat zbyć. Ale jednak postanowił do niego się odnieść.
- Ten turniej to jest jakiś, kurwa, dramat. - rzucił i upewnił się, że mokre już bandaże wciąż trzymają się na szyi w odpowiednim miejscu, aby nie obnażać najgorszej z blizn. - Źródła rzeczywiście są znacznie ciekawsze, bo te wyczyny na arenie są żałosne. Nikt tam nie walczy na poważnie, ja pierdolę. Wiesz, ja rozumiem, że to turniej i ogólnie na cześć jakiegoś tam zjeba co cesarzem został, więc zabijanie jest złe, ale ci sędziowie i tak, kurwa, reagują na czas, bo walczą tam żółtodzioby. No i nie dość, że gówno umieją, to jeszcze gówno mogą, bo im nie wolno. I przez to ci zasrani debile się okładają, a to bokkenem, a to drugą stroną miecza. No daj spokój. Walki są nudne, nic się nie dzieje, a jak już, to jest kilka sekund ciekawego starcia i koniec, bo jeszcze się skaleczą. Powinni im dać poduszki i niech się nimi okładają, nosz kurwa. - i była to nieco szczera opinia Raya, chociaż ubrana w bardzo prymitywne i okraszone wieloma wulgaryzmami słowa. Rozgadał się trochę, bo przecież miał grać gadułę. No to takiego udawał. - Ale jak chce się podpatrzeć co tam są za sztuczki ninja to całkiem niezła sprawa. Nie wiedziałem, na przykład, że da się sterować robakami. - dodał po chwili i spojrzał na kolejną osobę, która akurat weszła do źródeł. Prawdziwy białowłosy chciał w tym momencie się zaśmiać z powodu swojego nieszczęsnego pecha jaki mu towarzyszył. Niby był na wyspach, niby w zupełnie różnym klimacie, a co rusz to spotykał jakichś Sabaku. Ten tutaj był wyjątkowo upierdliwy, bo jego sława go wyprzedzała. Ichirou Asahi, Diabeł Świtu, czyli ten, który z radością mordował były ród Kaguya podczas Kościanej Wojny. Podobno był prawą ręką lidera, Sabaku Jou. I właśnie pojawił się w Onsenie. W tym samym, w którym był Ray - ninja ze zdolności, który udawał zarejestrowanego ninja pracującego dla Atsui, a tak naprawdę był zwykłym mieszkańcem, który lubił podawać się za shinobiego i oferować się jako pomoc, by później... no, czasem pomóc, a czasem zaszkodzić. I dzięki temu, że nikt go nie znał, ani nie był zarejestrowany, to mógł cały czas doskonale się bawić, psocąc na pustyni. Teraz jednak mógł zostać zapamiętany. No trudno, już i tak Kuroi go poznał, więc nie było wiele do stracenia. Najwyżej zmieni prowincję, bo przecież nic go w Atsui nie trzymało. Białowłosy przyglądał się chwilę jak opalony mężczyzna usadawia się w źródle, a następnie spojrzał na swojego rozmówcę, pochylając się nieco w jego stronę.
- Znasz go? - zapytał półgłosem Ray i kiwnął głową w stronę Ichirou. Łabędź przez to omal nie spadł do wody, ale białowłosy szybko go poprawił. - To jest ten, jak mu było, Ocirou Asami z rodu Sabaku. Chyba. Musiałeś o nim słyszeć. - umyślnie przekręcił jego imię oraz nazwisko, bo mogło wyjść z tego coś ciekawego. O to cały czas chodziło - aby było interesująco. W końcu po to teraz udawał kogoś, kim nie był, aby zobaczyć reakcję nieznajomego. Szczególnie lubił charaktery w sporym stopniu przeciwne do tego, z którym przyszło mu mieć przyjemność. A mężczyzna z kokiem wydawał się przyjazny, kulturalny, spokojny i ułożony. Tak na pierwszy rzut oka. Zatem głośny, rozgadany, sprytny i jednocześnie głupawy facet o żywiołowym usposobieniu mógłby działać mu na nerwy. Mógłby, ale czy zadziałałby? No właśnie, nie było wiadomo, było to zagadką co się wydarzy, jak się to wszystko potoczy. I to było w tym momencie ciekawe.
0 x
Awatar użytkownika
Misae
Postać porzucona
Posty: 1565
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Onsen

Post autor: Misae »

Żołądek... może zjedli coś w trasie, może po prostu to ze stresu, ale w życiu by nie pomyślała, że powód dla którego bracia nie pojawią się na arenie będzie właśnie taki. Nie wiedziała czy ma się śmiać z takiego wyjaśnienia czy żałować niednego Minoru, którego wrażliwy żołądek jednak mógł nie przywyknąć do takiej diety. W sumie to jej ulżyło. Bardzo się bała, że stało im się coś poważnego, a tak mogła przynajmniej upewnić się, że oboje są w jednym kawałku. Oboje bardzo dużo dla niej znaczyli więc jasnym było, że przejmowała się zawsze czy wszystko z nimi jest w porządku. Dobrze, że mogła się teraz wyluzować.
Wtedy też pojawiła się propozycja by pójść do onsen. Była to tym bardziej dobra propozycja, że po tak długim dniu na pewno przyda im się relaks.
Zabierając więc wszystko co potrzebne potruptała na miejsce. Spięła włosy w wysoki kucyk tak aby nie przeszkadzały jej w czasie prysznica. Pozwoliła by pojedyncze pasma opadały na jej ramiona. Gdy woda opływała jej ciało czuła się po prostu cudownie, ale wiedziała, że to dopiero początek przyjemności.
Zawinęła się w ręcznik, który sięgnał niewiele dalej niż do jednej trzeciej uda, ale gdzie jak gdzie ale tam wiedziała, że nie ma powodu się krępować... chyba
Kunoichi stanęła przed wejściem do sektora dla pań. Niby czuła tam wiele źródeł chakry ale jakoś miała szczerą nadzieję, że jedynie tak jej się zdawało. Jaki zawód przeżyła kiedy okazało się, że nie było gdzie upchnąć nawet szpilki. Czy nagle wszystkie kobiety musiały wymyślić, aby odwiedzić gorące źródła? Naprawdę nie było żadnego ciekawszego miejsza w całej Hanamurze? No ale nie mogła narzekać bo sama zrobiła dokładnie to samo. Eh... jak mieć pecha to mieć pecha.
Wtedy w jej jasnowłosej główce pojawił się plan, albo raczej nieśmiały pomysł... a gdyby? Przymknęła oczy by skupić się na swoich umiejętnościach Kanchiki. Wanna koedukacyjna. Czuła tam jedno źródło energii.
Kitashi. Sam w wielkiej wannie. Przez chwilę zastanawiała się nad sensownością tej decyzji, przecież równie dobrze mogła poczekać, aż zwolni się jakieś miejsce... choć nie wiedziała kiedy nastąpiła by taka wymiania. Sprowadzając na usta ponownie uroczy uśmiech podjęła decyzję. Znała się z szatynem tyle lat, że ufała mu bezgranicznie. Spali razem w drodze i mieli wszyscy wspólny pokój - komu jak nie jemu wierzyć?
Zawróciła kroki, a stopy same poprowadziły ją do odpowiedniego miejsca. Stanęła tak aby Koseki mógł ją zauważyć. Widać było, że jest nieco zawstydzona - w końcu były to zupełnie nowe warunki, ale nie robi niczego przeciwko sobie.
-Kitashi-kun? Nie obrazisz się jeśli dołączę? -zapytała i jeżeli ten nie będzie miał nic przeciwko to ostrożnie zawinięta w ręcznik wejdzie do źródła dopiero ściągając go dopiero gdy jej ciało skryte będzie pod powietrzchnią tafli. Oprze kark o jeden z oszlifowanych kamieni i pozwoli sobie na odrobinę relaksu. Uznała, że najlepsze miejsce to będzie to przy prawym boku szatyna. Jasne, że pozostawał między nimi odstęp, ale zostawiała też szasnę, aby bracia jak tylko się zdecydują dołączyli do nich i mieli jakieś spokojne miejsce.
-To był długi dzień - odparła czując jak gorąca woda rozluźnia wszystkie jej mięśnie.

Obrazek
0 x
Obrazek
Kitashi

Re: Onsen

Post autor: Kitashi »

Nie było nic lepszego po długim dniu niż odpoczynek w gorącej wodzie onsenu. Woda koiła, rozluźniała, relaksowała i rozgrzewała ciało chłopaka i wywoływała rumieńce na policzkach chłopaka, a ten z zamkniętymi oczyma wsłuchiwał się w cichy plusk wody która to wlewała się do zbiornika z bambusowej rurki. Wszystko wyglądało na to iż nic nie zaburzy pełnego spokoju Kosekiego, do czasu aż usłyszał głos, którego to w ogóle się nie spodziewał. Oczywiście wiedział iż Sokiro i Minoru mają jeszcze przyjść, ale chłopak myślał iż Misae będzie wolała prywatne źródełko w części dla kobiet niż będzie chciała narażać się na wzrok innych facetów, ale z drugiej strony chłopak znał jej umiejętności i wiedział że mogła wyczuć iż tylko on znajduje się w łączonym źródle. Chłopak słysząc krótkie zdanie wypowiedziane przez Misae nagle podniósł głowę otwierając szeroko oczy ze zdziwienia, które jednak szybko zwrócił w stronę wody. Wiedział że skoro dziewczyna postanowiła skorzystać z tego kąpieliska, to musi mu niezwykle ufać, a on nie miał zamiaru niszczyć tej ufności poprzez gapienie się na przyjaciółkę stojąca obok, okrytą jedynie przez ręcznik. Rumieńce chłopaka nieco bardziej się rozszerzyły na twarzy, lecz to mógł łatwo zrzucić na gorącą wodę.Przełknął szybko ślinę, po czym kiwnął głową i odpowiedział.
-Oczywiście że nie, proszę.
Powiedział wyjmując z pod wody rękę i wskazując ją na zbiornik. Gd dziewczyna weszła do wody chłopak dalej gapił się w wodę w miejscu, gdzie powinny znajdować się jego stopy, lecz były zasłonięte wraz z resztą ciała przez mętną, pełną minerałów wodę. Dopiero gdy Misae zdjęła ręcznik i usadziła się tak by wszystko co trzeba było zakryte przez wodę, chłopak ponownie oparł głowę o brzeg źródła.
-To fakt, ale jutro czeka nas kolejna porcja atrakcji, może wtedy uda się zobaczyć też coś braciom.
Powiedział nieco rozluźniając ta dosyć krepująca atmosferę. Oczywiście oboje sobie ufali i nie chcieli wprowadzić w zawstydzenie drugiej osoby, ale z drugiej strony, patrząc na to iż siedzieli zaledwie kawałek odstępu od siebie, całkowicie nadzy sprawiało iż późna było poczuć krepujący ciężar na karku, mimo to chłopak raczej starał się tego nie okazywać.
-Tak w ogóle, jeśli chodzi o tego chłopaka z trybun, jeśli dobrze pamiętam nazwałaś go Jun, czym Ci podpadł? Byłaś na niego dosyć mocno zirytowana, wiec jestem ciekaw cóż takiego zrobił, oczywiście nie musisz mówić jeśli nie chcesz.
Powiedział z lekkim uśmiechem, jednocześnie podkładając swoje splecione dłonie pod swój kark, wpatrując się w nocne niebo, które było widoczne dzięki temu iż nad łączonym źródłem nie było dachu. Był to doprawdy piękny widok, kilka razy wzrok chłopaka mimowolnie skierował się w stronę przyjaciółki, lecz ten nie starał się wypatrzeć czegoś w wodzie, lecz bardziej skupiał się na twarzy dziewczyny, która to oblana drobnym rumieńcem i z wolnymi kosmykami opadającymi jej na ramiona wyglądała do prawdy uroczo.Mimo to chłopak starał się nie skupiać swojego wzroku na niej zbyt długo, aby nie wyglądało to tak jak gdyby dosłownie się w nią wgapiał, dlatego też chwilę później jego wzrok ponownie spocą na nocnym niebie.
-Nie od wiary, ledwo nie tak dawno temu siedzieliśmy jeszcze w swoich domach, zajęci codziennymi obowiązkami, a obecni jesteśmy tutaj i możemy wygrzewać się w gorących źródłach pod niebem Hanamury.
Powiedział z lekko rozmarzoną miną.
-A w dodatku to dopiero początek naszych przygód.
Powiedział z szerokim uśmiechem, spoglądając na moment na Misae.
0 x
Awatar użytkownika
Misae
Postać porzucona
Posty: 1565
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Onsen

Post autor: Misae »

Kitashi na szczęście zgodził się by Misae do niego dołączyła, więc mogli wspólnie spędzić kolejne chwilę na rozmowie. Nie było to dla niej zaskoczeniem, że mógł się zdziwić na jej widok. To raczej nie było w jej stylu, ale z kim jak nie nim miałaby teraz siedzieć bok w bok w gorących źródłach w miejscu, które jak mało które było magiczne.
Było to jedno z niewielu miejsc w Hanamurze gdzie człowiek mógł na chwilę odpocząć i się wyciszyć. Tu można było zebrać myśli nawet jeżeli teraz było jej naprawdę gorąco... Czy to ta woda aż tak podgrzewala jej ciało? Mimo to, że bardzo ufała przyjacielowi i tak wiedziała, że był to mężczyzna. Bardzo spostrzegawczość, ale nigdy tak na niego nie patrzyła. Był przyjacielem... Przez co ustawiała jego, Sokiro i Minoru w zupełnie oddzielnej od innych kategorii. No ale teraz kiedy co jakiś czas na niego zaglądała a ich spojrzenia się niekiedy krzyżowały czuła, że czerwień na policzkach nie jest wywołana tylko przez wysoką temperaturę wody, ale na szczęście Kitashi wyszedł niechcący z pomocną dłonią i zagadnął.
Uśmiech zagościł na jej ustach.
-Mam nadzieję... Stan Minoru nie był poważny... Nawet nie chce myśleć co czuje... Tak się zaczął cieszyć przybyciem do Hanamury... Może to spóźniona choroba morska? - rzuciła na koniec żartobliwie starając się już rozluźnić do końca atmosferę. Patrzyła jak siedzi rozluźniony. Niby tylko siedzieli i rozmawiali, ale czy potrzeba jej było teraz czegoś więcej? Czy potrzebowała teraz czegokolwiek więcej? Nie. To jej zupełnie wystarczało.
Zaraz potem brunet o spiętych włosach zaczął temat bruneta. Spodziewała się, że poruszy tą sprawę i zupełnie się tym nie przejmowała. Pokręciła głową z dezaprobatą. Samo wspomnienie ją bawiło...
-Historia z Junem... Była ciekawa - zaczęła z pogodnym, pełnym rozbawienia głosem, naprawdę czuła się dobrze - Byłam w mieście wraz z ojcem... Uznał, że będzie to dobra sposobność by opanować klanową technikę z czytaniem myśli - tą którą wam pokazałam w warunkach bardzo rozpraszających. Dużo ludzi, chaos... Typowe rozpraszacze. Skakałam z umysłu na umysł próbując nowych możliwości gdy trafiłam na Juna. Patrzył na mnie i dość niewybrednie skomentował kolor oczu... Jakoś tak niechcący oburzona wypaliła, że to kiepski komentarz...w ogóle nie skojarzyłam, że normalnie bym go nie słyszała. Generalnie na szczęście nic poważnego - wyjaśniła. Dopiero z biegiem czasu dostrzegała jak bardzo irracjonalnie się zachowała. Nie wiedział, że ona wie. Nie wygarnął jej tego w twarz ale po prostu pomyślał. Nie powinna była tak zareagować ale dobrze, że wszytko rozeszło się po kościach.
Ma chwilę zanurkowała mocząc włosy. Uniosła się na tyle by odsłonić oczy. Puściła bąbelki ale kiedy powoli zaczynało brakować jej powietrza Uniosła się zupełnie wyżej pozwalając by krople spływaly wzdłuż jej twarzy aż do obojczyków gdzie sięgała jej tafla wody.
Z przyjemnością patrzyła na rozluźnionego przyjaciela i wiedziała jak bardzo i jej się to udziela.
-Jeszcze bardzo wiele przed nami - odparła również na niego patrząc, a podobnie jak u niego uśmiech nie chciał zejść z jej twarzy.
0 x
Obrazek
Kitashi

Re: Onsen

Post autor: Kitashi »

Cała ta sytuacja z jednej strony była bardzo krępująca, ale z drugiej było w tym coś magicznego. Ciało obok ciała, dusza obok duszy, przyjaciel obok przyjaciółki, mężczyzna obok kobiety. Tak prosta rzecz, lecz pozwalała spojrzeć na niektóre rzeczy z innej strony.W końcu czwórka od dziecka wspólnie się spotykała, dorastała, trenowała, bawiła się i smuciła, powstała miedzy nimi niezwykła nic która trzymała ich razem choćby nie wiadomo co miało się stać. Mimo to iż łączyła ich przyjaźń, to tych kilka skrzyżowanych spojrzeń i rumieńce na ich twarzach, spowodowane nie tylko gorącem, pokazywało aż za dobrze że mimo iż byli przyjaciółmi, to byli też kobietą i mężczyzną i krwi i kości. Na szczęście tą dłuższą, niezręczną cisze dało się dosyć szybko zażegnać, poprzez dalsze pociągnięcie rozmowy, tak więc rozmawiali, podczas gdy woda rozgrzewała ich ciała.
-Kto wie, możliwe, ważne że teraz czuje się już dobrze.
Powiedział z delikatnym uśmiechem. Chłopak słysząc opowieść Misae odnośnie owego małego konfliktu, słysząc iż wywołała go przypadkiem usłyszana myśl czarnowłosego, Kitashi głośno się zaśmiał, przymykając oczy w wyniku rozbawienia. Po chwili chłopak nieco się uspokoił.
-Rozumiem, no cóż, na pewno musiało być to dosyć ciekawe, ale z drugiej strony patrząc, dzięki tym umiejętnościom możesz być naprawdę niebezpieczna, możesz poznać słabe strony przeciwników, łatwo zdobyć informację do odpowiedniego naśladowania odpowiedniej osoby, wyłapywać kłamstwa, to potężna moc.
Powiedział wyciągając nad taflę wody dłoń i tworząc niewielkiego, kryształowego łabędzia wielkości pięści, pustego w środku, który to zaczął unosić się na powierzchni wody i pływać po niej wraz z ruchem wody. Widząc jak Misae zanurza głowę, chłopak lekkim machnięciem ręki w wodzie stworzył małą falę, która pociągnęła łabędzia przed twarz Misae z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Wraz z czasem spędzonym wspólnie w źródle, powoli skrepowanie odchodziło na bok.
-To fakt, ale najważniejsze że wszystko to co przed nami, zobaczymy wspólnie
Powiedział przesuwając się nieco bliżej brzegu źródła, przez co uwidoczniła się jego klatka piersiowa i kawałek brzucha. Kitashi ponownie spojrzał na Misae, której to woda spokojnie spływała po włosach.
-Ale na razie można się cieszyć chwilą w doborowym towarzystwie.
Dodał rzucając Misae lekki uśmiech, po czym lekko spowazniał, wpatrując się w niebo.
-Ciesze się, ciesze się ze mam Ciebie, Ciesze się że mam braci, ciesze się z naszej przyjaźni. Dajecie mi siły do działania, motywację i wrażenie, ze z wami u boku mogę zrobić wszystko, przenieść góry, przebrnąć ocean czy przejść na drugi koniec świata. Bez was byłbym nikim.
Chłopak mówiąc ostatnie słowa spojrzał znowu na Misae, swój wzrok kierując w jej niezwykłe oczy. Przed wyprawą chłopak przemyślał wiele rzeczy, a rozmowa z Misae przy obiedzie uświadomiła go tym bardziej że to dzięki braciom oraz Misae ma te siły do działania i gdyby nie oni, pewnie tkwiłby obecnie u siebie w domu, wraz z ojcem siedząc nad zwojami, a tak, własnie był daleko od domu, czerpał z życia garściami i w dodatku u boku miał wspaniałych przyjaciół.
Obrazek
0 x
Shiroe

Re: Onsen

Post autor: Shiroe »

Początkowym celem Shiroe była arena, jednak fakt, że i tak był już spóźniony, a zarazem zmęczony podróżą pokrzyżował delikatnie jego plany. Dlatego też Sabaku zamiast udać się na arenę, po kilku minutach był już niedaleko Onsen - miejsca w którym, a jakże mógł odrobinę odpocząć, zrelaksować się po długiej podróży. Pomimo, iż celem jego przybycia do Kantai było oczywiście zdobycie informacji, nikt nie powiedział, że nie może też przy okazji odrobinę odpocząć odwiedzając miejsce podobne do tego. Gorące źródła, gdyby tylko coś takiego istniało w Atsui. To by dopiero było! W samym Atsui jednak woda to surowiec luksusowy, co nie powinno zresztą nikogo dziwić. Środek pustyni nie był dobrym miejscem do poszukiwania sadzawek wodnych czy innych tego typu basenów. Niemniej jednak ten egzotyczny dla Shiro "kurort" wydawał się świetnym miejscem na odpoczynek po podróży. Powoli wszedł do budynku, który znajdował się przed basenami, coś w rodzaju recepcji, tam, rzecz jasna pokierowali go do męskiej szatni, gdzie oczywiście się udał. Zdjął swoje ubrania, a następnie odstawił gurdę gdzieś przy ścianie. Chwilę zastanawiał się, czy nie wziąć jej ze sobą - dlaczego? To była jedyna możliwa opcja obrony przed jakimkolwiek zagrożeniem, niemniej jednak... Nie przybył tutaj walczyć. Musiał bardzo dobrze przemyśleć, co teraz zrobić. Zamknął na moment oczy, próbując przeanaliować swoją obecną sytuację.
- Jestem naprawdę naiwny... - powiedział do siebie, trzymając w ręku szarfę, która służyła jako uchwyt Gurdy. Jego dłoń nagle otworzyła się, puszczając szarfę. Torby oraz kaburę zostawił w tym samym miejscu co gurdę, a sam był owinięty ręcznikiem od pasa w dół. Od samego początku chodziło mu tylko o relaks w tym miejscu, oraz ewentualną rozmowę. Podszedł w stronę wejścia do męskiego basenu, jednak chwilę później zmienił kierunek w którym postawił swój kolejny krok. Koeudukacyjny basen. Powinien być wręcz przeludniony, czyż nie? W takich miejscach zawsze można się sporo dowiedzieć! To właśnie tam udał się Shiroe, pewny swego.
Wtedy jeszcze nie wiedział, że jedyne co zobaczy za krótkim korytarzem prowadzącym do basenu to dwójka ludzi. Dwójka ludzi w całym koedukacyjnym basenie. Nie mógł uwierzyć własnym oczom - stanał jak wryty, a dziewczyna posiadająca Kanchi-ki mogła bez problemu wyczuć jego obecność w tym miejscu. O tym również nie wiedział, bo skąd miałby to wiedzieć. Niemniej jednak nie zawrócił, co w normalnej sytuacji mógłby zrobić. Nie widzieli go - a to, jak mu się wydawało pozwalało mu podsluchać nieco rozmowy. Wścibski człowiek... Miał szczęście, bo wszedł na teren basenu w momencie w którym Misae zaczęła opowiadać o Junie. Chcąc jednak wyjść na kogoś z chociaż odrobiną manier, ruszył w kierunku basenu bardzo powolnym krokiem. Nie przerywał żadnemu z nich, słuchał - jak miał w zwyczaju, kiedy jednak Kitashi zakończył swoją wypowiedź o tym, jak przyjaciele dają mu siłę Shiro nie mógł dłużej milczeć, bowiem znajdował się na krawędzi basenu.
- Wybaczcie, że przeszkadzam. - powiedział spokojnie, wzruszając ramionami, jakby malo go to obchodziło. - Przypadkiem słyszałem waszą rozmowę. Mam nadzieję, że to nie duży problem, dziś przybyłem do Hanamury. W męskim basenie było strasznie tłoczno, więc wybrałem ten basen... Mam nadzieje, że to nie problem.
Rzekł na tyle głośno, by dwójka osób w wodzie go usłyszała, jednak na tyle cicho by nie odebrali tego jako krzyk, czy podniesiony ton. Zaraz po tych słowach wszedł spokojnie do basenu, obserwując reakcję dwójki wewnątrz. Ręcznik zdjął dopiero w momencie gdy niemal stykał się z niewzruszoną zbytnio taflą wody. Ukrył się od pasa w dół w mętnej wodzie, pozostawiając swoją niezbyt umięśnioną klatkę piersiową niezmoczoną. Siedział na tyle daleko od pary, by słyszeć co mówią, a tym samym nie wchodzić w ich przestrzeń.
- Przepraszam za brak moich manier... Jestem Shiroe. - Uśmiechnął się nieznacznie, nieszczerze. - Czy wiecie coś o rozgrywanym właśnie turnieju? Miałem się tam udać, ale byłem wykończony podróżą, chciałem na własne oczy zobaczyć potęgę Shinobi innych rodów, jednak... chyba nie będzie mi dane tego doświadczyć.
Powiedział spokojnie, lustrując podejżliwym wzrokiem tak dziewczynę jak i chłopaka. Wbrew pozorom, Shiro nie przywiązywał żadnej wagi do wyglądu dziewczyny, był mu on totalnie obojętny. Nic zresztą dziwnego, nie znał takich uczuć jak miłość, czy zauroczenie. Nie wiedział też do końca o czym mówił Kitashi. Przyjaźń? Dająca siłę? Czym właściwie była przyjaźń? Od najmłodszych lat Shiroe był sam. Walczył sam, trenował sam. Nie miał rodziny czy przyjaciół jak inni. Ojciec dawno przestał pełnić rolę ojca, a matka zabita podczas konfliktu nigdy nie pełniła roli jego rodzicielki. Trudno było mu więc uwieżyć w jakiekolwiek więzi, czy kontakty, które mogłyby wzmacniać czyjąś siłę. Jeśli coś takiego istniało, to musiał to odkryć, bowiem dzięki temu mógł stać się jeszcze silniejszy!
0 x
Awatar użytkownika
Misae
Postać porzucona
Posty: 1565
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Onsen

Post autor: Misae »

Obrazek Na słowa na temat Minoru jedynie skinęła głową. Nie było sensu tego dalej drążyć. Czuł się lepiej i był pod opieką swojego młosego brata. Miał kogoś z kim był połączony nie tylko miłością, ale również więzami krwi. Łączyło ich coś czego nigdy ani ona ani Kitashi nie zrozumieją. Będąc jedynakami mieli możliwość dorastać w urokach bycia jedynym dzieckiem, ale zdaniem Misae oboje tracili coś znacznie cenniejszego. Yamanaka nie robiła sobie nadziei na to, że kiedyś będzie miała rodzeństwo. Już sam fakt, że ona pojawiła się na świecie był bliski pokazu ogromu łaski Mędrca, że dał jej rodzicom tyle serca. Rozumiejąc to nigdy nie poruszała tej wielce drażliwej kwestii... tym bardziej, że przy tej trójce może nie spokrewnionych z nią panów czuła, że tak naprawdę ma rodzeństwo... może nie genetycznie, ale w sercu i duszy, a to było o wiele, wiele ważniejsze. A przynamniej tak sobie to idealizowała.
Nie mniej teraz nie była z całą trójką. To Kitashi okazał się być jej towarzyszem relaksującej kąpieli. Mimo początkowych zawstydzonych spojrzeń i czerwieniących się na policzkach rumieńców, tocząca się miedzy nimi rozmowa skutecznie rozwiała wszelką krępację. Czuli się dobrze w swoim towarzystwie. Od zawsze tak było. Od zawsze łatwo im się rozmawiało i nie mieli problemów w nawiązywaniu ze sobą dialogu. Wychodziło im to po prostu naturalnie i dzięki temu tak dobrze bawili się w swoim własnym towarzystwie. Czasem czuła jakby nie potrzebowali nikogo innego by było tak jak powinno być.
Jego śmiech sprawił, że poczuła się naprawdę dobrze i sama zawtórowała swoim własnym. Jego słowa przyjęła ze spokojem. Wtedy też na chwilę zanurzyła twarz w wodze jakby starając się zmyć z siebie resztki skrępowania. W tym momencie śliczny kryształowy łabądek zbliżył się do niej. Dziewczyna ze śmiechem na twarzy chlapnęła wodą w stronę Koseki'ego, zaraz potem chwytając kryształ w dłonie i przyglądając mu się uważnie. Z tyłu głowy czuła, że zbliża się do nich nowe źródło chakry. Jego kroki były wyjątkowo powolne jednak starała się nie stwarzać problemu - wszak były to wspólne, a nie ich prywatne źródła. Może ktosiek był po prostu również ostrożny? Kątem oka na niego spojrzała i wróciła do rozmowy.
-Może... jest to też spora odpowiedzialność by rozważnie korzystać ze zdobytej wiedzy... poza tym... kiedy przyszła by potrzeba walki nie sądzę by te zdolności wiele mi dały... nie potrafię robić tak pięknych rzeczy jak ty - odparła, przestając wpatrywać się w łabądka a przenosząc swoje kolorowe tęczówki na te czekoladowe bruneta. Zawsze lubiła na nie patrzeć. Gdy opowiadał tak pięknie o ich przyjaźni czuła, że w środku aż rozpiera ją szczęście. Przysunęła się do niego nieznacznie kładąc mu dłoń na ramieniu.
-Wzajemnie Kitashi-kun... jest to coś co się nigdy nie zmieni - oparła zaciskając nieco mocniej palce jakby próbując dodać swoim słowom jeszcze więcej siły. Patrzyła na niego intensywnie, gdy nagle niczym poparzona wodą ze żródła puściła go z uścisku. Trudno powiedzieć czy była to wina pojawienia się nowego rozmówcy, o którym jakoś zapomniała czy może tego, że dopiero teraz dostrzegła, że tors jej przyjaciela był teraz wyniesiony ponad powierzchnię wody. Nie żeby nigdy jej nie widziała, ani nie zdawała sobie sprawy, że po licznych treningach z ojcem była wyćwiczona, ale jakoś teraz skrząca się od wody w blasku księżyca sprawiała zupełnie inne wrażenie.
Na częście już po chwili pojawił się tajemniczy brunet. Przyznał, że ich podsłuchał. Zapewne dlatego się tak skradał. Białowłosa uznała, że nie będzie poruszała tego temtu. Nie chciała sprowadzać na nich problemu już na samym początku znajomości. Odprowadziła go wzrokiem do basenu, ale nie wpatrywała się w niego nazbyt uparcie - nie chciała wyjść na jakąś dziwną.
-To żaden problem. Nazywam się Yamanaka Misae, miło mi - przedstawiła się ze skinieniem głowy. W jego uśmiechu było coś nie tak. Ta niewielka nieszczerość. Dziewczyna również postanowiła nie zwrócić na to bardzo dużej uwagi, choć nie udawała, że to się nie stało. Uśmiechnęła się bardzo delikatnie - taka była jej natura. Podogna i dobra. Zamiast drążyć problem podjęła temat turnieju
-Teraz trwa chwilowo przerwa... turniej jest przygotowany z troską o wszystkie szczegóły i widać, że organizatorzy robią wszystko, aby dopiąć wszystko a ostatni guzik. Warto go zobaczyć, ale trzeba mieć troszkę szczęścia -trybuny pękają w szwach - wyjaśniła spokojnie. Była swobodna bardziej niż powinna... zapewne dlatego, że na chwilę jakby straciła poczucie, że poza mętną wodą nic nie osłania jej ciała.
0 x
Obrazek
Gobimaru

Re: Onsen

Post autor: Gobimaru »

Bllrrrgh - tak proste, niezrozumiałe słowa, ale jednocześnie niezwykle głębokie i filozoficzne przemyślenie. Co takiego mógł starać się przekazać Gobimaru ten białowłosy osobnik? Przepis na najlepsze dango na świecie? Rozwiązanie wojen trawiących ludzkość? Objawienie dotyczące życia po śmierci? A może te nieskładne słowa miały być tylko metaforą tego, jak oczekiwania innych i presja społeczna sprawia, że człowiek nie może się wysłowić i samorealizować tak, jak woda dookoła ust nie pozwala na swobodną rozmowę? W tej jednej chwili, jednej sekundzie Ray mógł sprawiać wrażenie mędrca, przeciwko któremu sprzymierzył się cały wszechświat, ale wrażenie to szybko prysnęło. Gobimaru dane było zobaczyć jak w jednej chwili wszystko niszczeje, a cała otoczka wytworzona dookoła chłopaka kruszy się pod wpływem jego kaszlu jak mury z biblijnej opowieści. Z mędrca stał się na razie fajtłapą, która na dodatek chyba nie była zbyt rozgarnięta. Cały spektakl, który teraz rozgrywał się przed Hyugą był postrzegany przez jego szare oczy z niezwykłym spokojem i lekkim zaciekawieniem. Gobimaru, tak jak to miał w zwyczaju, przekręcił swoja głowę na lewą stronę i po prostu mierzył niewychowanego chłopaka swoim wzrokiem czekając na to, az się ogarnie. A skoro mowa o wzroku, to dopiero teraz Hyuga zauważył, że nie tylko on posiadał niecodzienne oczy. Czerwony kolor tęczówek był dla niego zaskoczeniem. Doujutsu? Wada genetyczna? Wszystko było tu możliwe, jeśli wziąć pod uwagę, że gałek ocznych Gobimaru także nie można zaliczyć do pospolitych. Teoretyzowanie chłopak postanowił jednak zostawić sobie na później. Teraz wypadało skupić się na tym, co nieznajomy do niego mówi.
Mocarne uda, głębokość wody, wulgaryzmy i ogólny sposób wysławiania sprawiał, że Gobimaru miał ochotę zakryć twarz dłońmi i spojrzeć błagalnie w niebiosa, ale musiał się ograniczyć jedynie do wyobrażenia sobie całego ruchu. W końcu na zewnątrz był tym zawsze przesadnie miłym i dobrze wychowanym chłopakiem, który nie dyskryminował nikogo. Jednak ta prosta logika, niezdolność do odpowiedniego wyłapywania przenośni i nietuzinkowe pomysły jakoś do niego nie przemawiały. Wiedział, że gdyby musiał przebywać dłużej z kimś o takim podejściu do świata, to miałby poważne trudności w zachowaniu swojej codziennej maski. Prędzej czy później pewnie by wybuchnął.
- Z całym szacunkiem, ale nie sądzę, żeby w tym wszystkim chodziło o takie upadanie. No i na pewno nie z tak niewielkiej wysokości, z jakiej Ty upadłeś. No i na pewno nikt nie miał na myśli tego, żeby przy okazji ochlapywać wodą wszystkich dookoła. - rzekł Gobimaru z charakterystycznym dla siebie, miłym, ale pouczającym tonem. No musiał wypomnieć to ochlapanie, bo nie po to tak dbał o niezamoczenie włosów, żeby zaraz dostać na twarz wodą wypływających spod pleców Raya. I pomyśleć, że to wszystko wina mocarnych ud, które na mocarne nie wyglądały i daleko im było do szczególnie umięśnionych oraz budzących respekt. Nie było jednak tego złego, bo przy tym całym dziwactwie przynajmniej śmiech miał normalny. No i tutaj Gobimaru mógł go akurat zrozumieć. Sam również uważał, że ta cała koronacja i turniej to jedynie niepotrzebna farsa, która i tak nie pokazuje prawdziwej strony shinobi. Pewnie dla zwykłej gawiedzi takie walki są widowiskowe, ale dla człowieka trudzącego się tym rzemiosłem są one co najwyżej średnie. Tak po prostu. Nikt nie przejawił jakichś specjalnych umiejętności, nikt nie okazał się ukrytym diamentem, nikt nie miał zyskać miana geniusza. Wydawałoby się, że na tak rozdmuchiwaną ceremonię, jaką jest koronacja Cesarza, powinno zapraszać się osoby o wielkiej sławie, znanych nazwiskach, pewnym stopniu umiejętności, a tymczasem przeprowadzono zwykłą łapankę z ulicy, która nie wyszła nikomu na dobre.
- A tu się akurat muszę zgodzić. Widziałem tylko kilka walk, ale żadna osoba nie przykuła mojej uwagi. Albo walki były proste i szybkie, albo zawierały w sobie zbyt dużo wyczekiwania i analizowania. Nie zawsze da się wszystko rozplanować. Ciekawi mnie tylko czy szanowny Cesarz wiedział kto będzie brał udział w turnieju i czemu nie wystawił tam żadnego człowieka od siebie. Może wtedy poziom by wzrósł, bo jeśli cesarstwo ma wyglądać tak, jak pokazowe walki, to nie wróżę im świetlanej przyszłości. - normalny język i prosty język znalazły jakiś punkt porozumienia. Halleluja! Gobimaru pewnie cieszyłby się z tego jeszcze bardziej, gdyby na głowie Raya nie znajdował się już łabędź, ale na to akurat nie mógł nic poradził. Hyuuga miał swój kok, to i on mógł mieć jakiś odpowiednik.

Do źródeł wszedł natomiast mężczyzna, który miał zupełnie coś innego - opaleniznę. Dziewczyny podobno lubią brąz, więc być może dlatego Asahi Ichirou miał przydomek Kochanka. Dobrze, że nie przebywał na pustyni kilka godzin dłużej, bo stałby się czarny, a wtedy nie byłoby już tak kolorowo. Znaczy... Byłoby, ale no. Wiadomo o co chodzi. Zmiana koloru skóry nie pociągałaby za sobą zmiany innych części ciała, więc tak naprawdę Ichirou byłby tylko podrabianym murzynem. Wyklęty przez murzynów, odepchnięty przez rozczarowane kobiety innych kolorów. Jego żywot by się zakończył. Teraz jednak jest w onsenie, gdzie taka przyszłość miała się nie wydarzyć i najwyraźniej skupił na sobie także uwagę Raya. Gobimaru spojrzał w stronę Ichirou, żeby upewnić się czy to na pewno on. Może i w tym miejscu było dużo pary, ale Hyuuga postanowił zaryzykować.
- Asahi Ichirou, członek krwawego pokolenia. - rzekł do Raya, poprawiając jednocześnie jego oczywistą omyłkę w danych osobowych pustyniaka - Właśnie... Skoro mowa o danych, nazywam się Gobimaru. A Ty? - przez cały ten czas rozmawiali, ale nie znali swoich imion. Członek rodu mającego w swoich szeregach sławetną, nagą Ayame nie lubił takich sytuacji. Wolał wiedzieć jak ma zwracać się do swojego rozmówcy, żeby stać na równym poziomie. Być może dane mu było spotkać jakiegoś wysokiego dygnitarza, a do tej pory rozmawiał z nim jak z chłopem? Z drugiej strony... Nikt chyba nie mianowałby kogoś takiego jak Ray na swojego dygnitarza. Chociaż jeśli patrzeć na poziom turnieju mającego być główną atrakcją zaraz po koronacji, to być może Cesarstwo znalazłoby w swoich szeregach miejsce na taką osobowość. Jeśli uprzejmości mieli już za sobą, to chyba najwyższa pora zawrzeć kontakty mogące przydać się mu w przyszłości. Plotki krążące dookoła Ichirou skłaniały Gobimaru do myślenia, że ten człowiek raczej nie był typem, z którym jakoś specjalnie się dogada, ale znanie osoby, której nazwisko jest rozpoznawalne zawsze mogło pomóc. Dlatego też Gobi kiwnął głową na Raya, żeby ten szedł za nim, a sam skierował kroki w stronę pustyniaka.
- Widzę, że takie widowisko przyciąga da siebie sławne nazwiska, Asahi Ichirou-san. Skusiły Cię tutejsze atrakcje czy sympatia do drugiego członka Krawawego Pokolenia? - zagadnął do opalonego podrywacza, choć musiał przyznać, że powstrzymywał się przed tym, żęby nie dorzucić jakiegoś słowa lub dwóch o jego przesadnym zamiłowaniu do kobiet. Zła sława, dobra sława, ważne, że sława, nie?
0 x
Kitashi

Re: Onsen

Post autor: Kitashi »

Czas leciał powoli, podobnie jak leciała rozmowa między Misae a Kitashim. Mimo początkowego zawstydzenia i skrępowania nie trzeba było wiele by rozmowa przeszła znowu na luźny bieg. Tematów było tyle, ile wody znajdowało się w źródle, więc oboje mieli czym się zająć. Widząc jak Misae reaguje śmiechem na jego śmiech Kitashi wyszczerzył się w uśmiechu białych zębów, podczas gdy Misae chlapnęła Kitashiego ten zaśmiał się i odwdzięczył się tym samym , sprawiając że po włosach Misae popłynęła kolejna seria kropel wody. Niebawem rozmowa przeszła już na temat umiejętności.
-To fakt, ale na pewno dasz sobie radę.
Powiedział z delikatnym, pokrzepiającym uśmiechem.
-Spójrz na to z drugiej strony, do otwartej walki możesz się jeszcze nauczyć jakiegoś żywiołu, taijutsu, bukijutsu, opcji jest wiele, za to twoje umiejętności będą niezastąpione w misjach infiltracyjnych, w wypadku gdy będziesz musiała wyciągać informacje, zdobywać wiedzę, a poza tym nic nie stanie nam na drodze gdy jesteśmy razem. Poza tym zauważ że z drugiej strony ja mogę używać technik kryształu, ale gdybym chciał wyciągnąć informację z kogoś to miałbym spory problem, ale razem damy radę wszystkiemu.
Powiedział podnosząc pięść z szerokim uśmiechem. Chwilę później gdy chłopak mówił o ich wspólnej przyjaźni lekko uśmiechnął się na chwyt Misae, ale gdy ta nagle zabrała dłoń chłopak uniósł brew zdziwiony.
- Coś się stało?
Spytał by ledwo po chwili skierować wzrok ku chłopakowi który podszedł do zbiornika. Kitashi kiwnął głową na słowa Misae i dodał od siebie.
-Nie ma problemu, ja zwę się Koseki Kitashi.
Powiedział ponownie opierając się na brzegu źródła z rękoma pod karkiem.
-Jutro będzie można zobaczyć więcej, dziś były eliminacje, zaś jutro ćwierćfinały
Chłopak lustrował wzrokiem przybysza równie bacznie, jak on lustrował ich. W jego zachowaniu było coś niepokojącego, sztucznego, ale po chwili ponownie skupił wzrok na Misae.
-Swoją drogą, jutro można by zabrać braci do białego dystryktu aby spróbowali trochę tutejszych potraw.
Powiedział z lekkim uśmeichem.
0 x
Shiroe

Re: Onsen

Post autor: Shiroe »

Shiroe nie zmierzał dzielić się z dwójką rozmówców swoimi zdolnościami bojowymi. Coś takiego prowadziło do wielu nieszczęść. Zdolności chłopaka nie były znane Shiro, nic zresztą dziwnego, mało wiedział na temat innych rodów czy szczepów. Zdawało mu się, że chłopak niezbyt przejmował się jego obecnością, bowiem dalej kontynuował rozmowę z Misae, nie było to jednak nic dziwnego, w końcu to razem z nią tu przyszedł. Wzrok młodego Sabaku skierowany był teraz przed niego, nie spoglądał on w stronę dziewczyny, a mimo to postanowił powiedzieć coś od siebie.
-Misae, tak? Twoje zdolności, o ile dobrze zrozumiałem, pozwalają ci infiltrować umysł innych osób. Nie wiem jak dokładnie działa ta zdolność, ale bardzo mnie zaciekawiła. To co mówisz o użyteczności tej zdolności, odrobinę mija się z prawdą... - w tym momencie przerwał na chwilę odwracając się w jej kierunku. - Informacje na temat sojuszników, czy wrogów to bardzo cenna wiedza. Potrafiąca zaważyć o losie bitwy czy nawet wojny. Posiadając właściwe informacje znasz słabe i silne strony swojego rywala, wiesz czego się po nim spodziewać, możesz obrać taktykę która pozwoli ci wygrać niemal każdą walkę. Nie lekceważ wiedzy, informacji. Wiedza to najpotężniejszy oręż na polu bitwy, nie ma lepszej broni, niż wykorzystanie słabych cech wroga na swoją korzyść.
Po tym krótkim wywodzie, zatrzymał wzrok na Kitashim, on posiadał równie ciekawą zdolność. Tworzenie oraz kontrola kryształu. Shiro był ciekaw jakie ograniczenia posiada ta natura, w czym jest dobra, a w czym słaba. No i zastanawiała go ta tajemnicza siła o której mówił. Przyjaźń czyli coś czego młodzieniec kompletnie nie rozumiał.
-Jeśli już jesteśmy przy zdolnościach, to twoje też wydają się być niesamowite. Potrafisz tworzyć coś takiego, właściwie... czym jest ten, kryształ? - zapytał i po chwili oczekiwania na odpowiedź dodał - - Ciekawi mnie również to o czym mówiłeś wcześniej. Przyjaźń... czym jest? Gdzie jej szukać? Jak wielką mocą jest sama w sobie? No i najważniejsze, jakie są plusy i minusy tego... no właśnie, czym ona jest? Techniką? Nighdy o czymś takim nie słyszałem...
Tutaj na twarzy chłopaka pojawił się niepokój. Wyraźnie było widać, że bał się Kitashiego, który chwilę temu opowiadał o tym jaką siłą dysponuje. niemniej jednak Misae mogła wyczuć, albo raczej rozpoznać, że pytanie było jak najbardziej szczere. Shiroe rzeczywiście nie wiedział co to za uczucie, czy raczej relacja. Nigdy nie miał przyjaciół. Niemniej jednak, dwójka mogła również zauważyć podczas wypowiedzi chłopaka przekonanie tak na twarzy jak i w wypowiadanych słowach. Głęboko wierzył w moc informacji, które tak chętnie kolekcjonował. Wierzył w nie niemal tak samo mocno jak w to, że przyjaźń to swego rodzaju jutsu wspomagające. Gdyby tylko wiedział na jakiego idiotę musiał wypaść w oczach swoich rozmówców pytając o tak oczywistą rzecz.
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Onsen

Post autor: Kakita Asagi »

Po skutecznym opuszczeniu areny, niebieskooki odetchnął morskim powietrzem i rozejrzał się po pełnych ulicach - miasto tętniło życiem, ale jego puls był dla samuraja męczący. Dzień był bogaty we wrażenia, z jednej strony emocjonujące walki, z drugiej poznanie samego cesarza i jego zapewnienie o kolejnym, potencjalnym spotkaniu. Nawet jeśli był to jedynie zabieg zgodny z etykietą, to na brak wrażeń Asagi narzekać nie mógł. Świat był wielki...
Mając koniec języka za przewodnika, samuraj skierował swoje kroki do miejscowych gorących źródeł, z nadzieją odetchnięcia od zgiełku i tłumów, jednakże... im bliżej był swojego celu, tym więcej nabierał pewności, że spokoju tam nie zazna. Nie tylko on kierował swoje kroki do tego miejsca, no cóż, nie było to też nic niezwykłego. Czy należało zrezygnować, ze swojego planu? Może pora poszukać jakiegoś miejsca na nocleg, albo rozegrać to taktycznie. Z tego co młody samuraj się zorientował, w gorących źródłach znajdowały się trzy zbiorniki, po jednym na każdą płeć oraz największy, koedukacyjny. Może samuraj nie zgłębił jeszcze ani ludzkiej natury, ani tajników szermierczego rzemiosła, ale zdawał sobie sprawę z jednego - ludzie są wstydliwy. Może nie wszyscy w równym stopniu, jednakże prawdopodobnie większość wybierze zwykły zbiornik, a w każdym razie tak wnioskował szermierz. Pozostawało to jedynie sprawdzić i poszukać odpowiedzi na pytanie, czy i on zdecyduje się wybrać towarzystwo mężczyzn i kobiet...
Dotarłszy do onsen'u, Asagi potwierdził swoje przypuszczenia - większość gości gorących źródeł kierowało się do zbiornika odpowiedniego dla swojej płci, nikt nie skierował swoich kroków do wspólnego, ani shinobi, ani kształtne kunoichi. To ostatnie niebieskooki skomentował lekkim westchnieniem w duchu, ale może lepiej, by jego spokój ducha nie był wystawiany na nadmierną próbę? Mimo wszystko, mogłoby się skończyć nie tylko niesympatycznie, ale i kłopotliwie. No właśnie, może jednak lepiej wybrać standardowe towarzystwo? Cóż, świadomość tłoku robił jednak swoje.
Niebieskooki pozostawił swoje miecze pod opieką obsługi, podobnie swoje rodowe kimono, po czym skierował się umyć swoje ciało, zanim wejdzie do gorących źródeł. Kąpiel była zdecydowanie tym, czego potrzebował, zmęczenie i pot skutecznie do niego przylgnęły, będzie trzeba zająć się ubraniem, ale najpierw mycie ciała, trzykrotnie! Tak, młody samuraj obeznany z etykietą i dobrym wychowaniem zadbał, by na jego ciele nie pozostał najmniejszy ślad po podróży, czy też oglądaniu areny - należy wyglądać schludnie i godnie, a skoro o tym mowa - szybkie spojrzenie na swą osobę i Asagi był pewien, że nie ma się czego wstydzić. Nie tylko wszystko było na swoim miejscu, ale i sylwetka wojownika prezentowała się należycie - dokładnie tak, jak powinien wyglądać ktoś, kto przez niemalże całe życie zajmował się treningiem ciała i umysłu.
Dopełniwszy obowiązków, pozostawało już tylko skierować swoje kroki w stronę basenu. Kąpiele pozwoliły uspokoić myśli i przekonać się do co pomysłu, teraz pozostawało już tylko przejść przez drzwiczki i...
- Panienka Yamanaka, Kitashi-dono, szeroka jest sieć niebios, ale jej oka wąskie. - rzekł pogodnie widząc poznanych niedawno shinobi. Zapowiadało się, że jednak prędzej niż się któregokolwiek z nich spodziewało ich drogi na powrót się skrzyżują - czy to oznacza, że będzie musiał jednak opowiedzieć jakąś historię? Zabawne, to właśnie świadomość tego, że będzie trzeba przypomnieć sobie jakąś godną opowiedzenia przygodę bardziej go w tej chwili stresowała, niż obecność nastoletniej kunoichi.
- Jeśli nie mają państwo nic przeciwko, dołączę. - dodał przenosząc spojrzenie na jeszcze jednego uczestnika odmaczania się, tego nie znał, tak więc po wejściu do wody, przyjemnie ciepłej wody, skierował w jego stronę swoje spojrzenie.
- Kakita Asagi z Yinzin. - ciemnowłosy przywitał się grzecznie, zgodnie z panującym obyczajem...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Misae
Postać porzucona
Posty: 1565
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Onsen

Post autor: Misae »

Gdy tylko Kitashi odpowiedział wodnym atakiem na jej własny pokazała mu język. Przy nim nie musiała być poważna. Jak nigdy mogła pozwolić sobie na odrobinę rozpusty i swawoli. Mogła troszkę pożartować i się pośmiać. No, ale nie ma teraz czasu na takie frywolne zachowanie! Teraz już nie byli sami więc musieli się dostosować do zaistniałych warunków.
Po chwili Kitashi powiedział to co potrzebowała usłyszeć
-Razem poradzimy sobie ze wszystkim - odparła z niewielkim śmiechem na jego uniesioną pięść.
Dwójka panów zdecydowała się wyjaśnić dziewczynie, że nie patrzy na swoje zdolności tak jak powinna. Patrzyła na nich z wielkimi oczami, że tak to postrzegają. Ona nigdy tego tak nie widziała. Skinęła tylko głową czerwieniąc się nieco bardziej. Jakoś tak się zawstydziła wizją, że może faktycznie nie jest z nią tak źle.
-Boję się, że oboje przeceniacie moje umiejętności - odparła patrząc uparcie w punkt gdzie powinny znajdować się jej stopy, ale za cholerę nie była w stanie ich dostrzec. Może to i lepiej? Istniała szansa, że w takim razie i jej całej nie widać.
Na szczęście temat został zmieniony na braci. Uff! Znowu uratowana! Ta to była w czepku urodzona.
-To dobry pomysł, ale obawiam się, że lepiej Minoru zrobi jednodniowa głodówka... jego brzuch musi mieć czas się zregenerować i przyzwyczaić do nowego otoczenia jeśli nie chcemy mieć szybkiej powtórki. Droga była bardzo długa i nie zawsze żołądek ma dość czasu by przyzwyczaić się do miejscowego środowiska
-Pytasz o przyjaźń? - aż musiała się upewnić czy dobrze wszystko zrozumiała. Jego pytanie wydało się być zbyt... dziwne dla niej. Czy ktoś naprawdę może nie wiedzieć co to przyjaźń? Najpierw przyjrzała się uważnie z błaganiem o pomoc do szatyna po czy zwróciła swoje kolorowe oczy na bruneta. Widać w nich było mieszaninę smutku, odrobiny współczucia, ale i nadziei - ta jakoś rzadko kiedy ją opuszczała.
-Jest to... relacja, albo raczej uczucie między dwojgiem i więcej ludzi, która napędza do działania. To siła,która płynie prosto z wnętrza i pozwala robić rzeczy, których zdawać by się mogło nie jesteśmy w stanie zrobić... jest to poczucie, że choćby niebo waliło się nam na głowę nie zostajemy sami z problemami - trudno jej było wyjaśnić coś tak... zdawać by się mogło oczywistego dla niej i jak sądziła oczywistego dla wszystkich... jak widać jednak nie. Na wszelki wypadek spojrzała jeszcze raz na Kitashi'ego. Dopiero widok jego czekoladowych tęczówek dał jej prawdziwą siłę. To ta więź, która łączyła ich czwórkę sprawiała, że miała dość odwagi by siedzieć teraz w Hanamurze... w gorących źródłach... w basenie koedukacyjnym. Normalnie nigdy nie miała by dość pewności by osłonięta jedynie przez mętną wodę siedzieć wśród obcych mężczyzn, ale świadomość, że tuż obok siedzi Kitashi sprawiała, że mogła czuć się bezpiecznie.
Filozoficzną dysputę przerwało jej uczucie. To zabawne mrowienie spowodowane zbliżającą się znajomą chakrą.
-Kakita-san - szepnęła niemal bezgłośnie patrząc gdzieś w bok tuż przed tym gdy kolejny brunet pojawił się w zasięgu ich wzroku i słuchu. Od razu przywołała na twarz uśmiech. Był to pierwszy poznany przez nią samuraj, a co za tym idzie i najsympatyczniejszy. Był wyjątkowo miły więc zakładała, że nawet jeżeli poznałaby jeszcze kolejnego ranking jej sympatii by się nie zmienił. No ale nie było co gdybać! Należało się odezwać i to jak najszybciej.
-Kakita-san zapraszamy! Bardzo miło ponownie pana widzieć! Tak rychłe spotkanie musi być już znakiem z niebios, że powinien pan podzielić się z nami jedną z pańskich historii! - białowłosa nie spodziewała się spotkać Asagi'ego tak szybko - wszak od ostatniego spotkania minęło kilka godzin, ale pod żadnym pozorem nie zamierzała narzekać na taki zbieg okoliczności. Jakiś czas wcześniej zapytała go o możliwość opowiedzenia kilku ciekawych historii, a kiedy jak nie teraz w tych magicznych gorących źródłach miałby się z nią nimi podzielić? Teraz już nie będzie miał możliwości się wywinąć! Nawet jeżeli ostatnim razem to z jej winy (albo troski o braci) rozmowa musiała zostać nagle przerwana.
0 x
Obrazek
Kitashi

Re: Onsen

Post autor: Kitashi »

Kitashi wyszczerzył się podczas ich małej wodnej przepychanki, gdy byli razem nie istniało coś takiego jak zbytnie wygłupienie się czy zrobienie głupoty, doskonale rozumieli siebie nawzajem i samą swoją obecnością dodawali sobie sił i pewności.
-I o to chodzi, to jest ten duch który chce widzieć.
Powiedział szczerząc się w uśmiechu do przyjaciółki. Gdy temat przeszedł na zdolności Yamanaki nowo przybyły dołączył się do słów Kitashiego o tym, iż zdolności dziewczyny są bardziej potężne niż jej się wydaje. Na jej kolejne słowa chłopak nieco obniżył głowę i obrócił ja w stronę obecnie odwróconej twarzy Misae.
-Moim zdaniem to Ty ich nie doceniasz, a możesz znacznie więcej niz CI się wydaje.
Powiedział cicho z lekkim uśmiechem, starając się skupić swoje oczy na oczach dziewczyny. Niedługo później temat przeszedł na braci, a konkretniej diety starszego z nich na co chłopak kiwnął głową.
-W sumie racja, jeden dzień na samym ryżu i wodzie mu nie zaszkodzi, a i tak zostajemy tu pewien czas po festiwalu wiec będzie miał okazję skosztować tych pyszności.
Powiedział z lekkim uśmiechem prostując się , by ledwo po chwili spojrzeć na Shiroe, który to zapytał o jego kekkei genkai
-Ten kryształ to twór z chakry żywiołu wiatru i ziemi, mogę tworzyć praktycznie wszystko, jedynie ograniczenie to wielkość, wyobraźnia i pokłady chakry.
Powiedział wzruszając ramionami, by następnie przekrzywić głowę w zdziwieniu na słowa o przyjaźni. Nim Kitashi zdążył się opanować Misae wytłumaczyła czym jest przyjaźń od podstaw, a Kitashi postanowił jedynie rozbudować ten temat, kiwając głową na zgodę ze słowami dziewczyny.
-To jest niezwykle silna więź która łączy ludzi którzy potrafią rozumieć się niemal bez słów i doskonale współpracować. Jest pełna zaufania, wspólnej motywacji, chęci pomocy, opiekuńczości, determinacji, wsparcia i wielu innych rzeczy których nie da się wymienić przy jednej rozmowie.
Powiedział spokojnym tonem, by pod koniec wypowiedzi spojrzeć z szerokim uśmiechem na Misae, której to spojrzał w oczy. Faktem było że połączenie miedzy nimi, nici przyjaźni mimo iż magiczne i potężne, to były niezwykle trudne do opisania. Wiedzieli że mogą na sobie polegać . Ledwo chwilę później te rozmyślania przerwało pojawienie się nowej osoby, która po poznali na trybunach, czyli samuraja Asagiego, który równiez dołączył w celu wymoczenia się w ciepłej wodzie.
-Ohayo Asagi-san, miejsca jest dużo, zapraszamy.
Na słowa Misae odnośnie opowieści Kitashi pokiwał głową ze śmiechem, zgadzając się iż jest to idealna okazja do wysłuchania jednej z historii samuraja.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4033
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Onsen

Post autor: Ichirou »

Ciepło, cieplutko, milusio. Żyć, nie umierać. Onsen nie był jakimś przebojowym miejsce, ale Ichirou nie żałował podjętej misji. Na alkohol i podrywanie lokalny, nieopalonych panien być może przyjdzie jeszcze czas. Asahi chciał póki co po prostu odpocząć i dać wytchnienie swym podstarzałym kościom. Tutejsze źródła różniły się od tych kąpieli, które brał zazwyczaj w swoich rodzinnych stronach. Tutaj woda była wręcz gorąca, wygrzewała całe ciało po obcowaniu ze względnymi (jak na człowieka z Wydm) chłodami panującymi na zewnątrz. U siebie natomiast raczej nie taplał się w niemal wrzącej w wodzie, lecz w chłodnej, czasem nawet w lodowatej, by schłodzić się po obcowaniu z wszechobecnym skwarem.
Spojrzeniem bursztynowych oczu przemknął po pozostałych obecnych w tej strefie onsensu. Nie zwrócił jednak na nikogo większej uwagi. Nie rozpoznał żadnego znajomego, więc dość szybko wrócił do skupienia na własnej osobie. Gdyby to jeszcze był koedukacyjny basen, to może zainteresowałby się tą piękniejszą grupą zgromadzonych, a tak to cóż... Miał po prostu czas dla siebie.
Nie musiał jednak nikogo zaczepiać, by nawiązać z kimś kontakt. Przez ostatnie lata dorobił się sławy, która wykraczała poza granice Atsui, czy nawet całych Wydm. Czy była to dobra sława, czy też zła - nie ważne. Liczyło się to, że był znany. Już jako nastolatek chciał stać się jedną z najbardziej rozpoznawalnych jednostek na świecie. Teraz co prawda kierował się zupełnie innymi celami, ale coś z tej szczeniackiej postawy mu pozostało. Wciąż ciągnęło go do bycia celebrytą. Bycie w centrum uwagi nigdy mu nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie - dodawało mu animuszu.
Zerknął kątem oka na dwójkę zmierzającą w jego kierunku Kiedy tylko wyłapał piękne, długie włosy i gładziutką, ładną buźkę, natychmiast obrócił głowę w stronę osoby idącej przodem. Gdyby nie fakt, że znajdował się w męskiej strefie, to pomyślałby, że to kobieta! Chociaż nie, przez pierwszy ułamek sekundy tak własnie pomyślał. Już miał posłać zalotny uśmiech w stronę długowłosej istoty, ale w miarę szybko zatrybił, że coś jest tutaj nie tak. Męski głos, który dotarł do uszu Ichiego w następnej chwili, już całkowicie rozwiał wszelkie wątpliwości. Ładniutki chłopiec postanowił po prostu zagadać, a że zwrócił się do władcy piasku z szacunkiem, to nie było potrzeb do odgryzania się lub podjęcia prób przegonienia natręta.
- Sympatia do drugiego członka Krwawego Pokolenia? - powtórzył nieco rozbawiony, z ironicznym uśmiechem na twarzy. - Och, nie przebyłem takiego kawału drogi jedynie dla buzi-buzi z cesarzem... Byłem ciekaw tego wydarzenia. Tego, co oferuje ten festyn. No i trochę też walk. W końcu jestem tu w roli gościa honorowego, uczestnika poprzedniego turnieju. Szkoda tylko, że z ilością pojedynków nie poszła w parze jakość - stwierdził z przekąsem, rozkładając bezradnie ręce, by potem zanurzyć je z powrotem w wodzie.
- Chyba nie jesteś stąd, prawda? Nie zauważyłem u wyspiarzy tak ładnych chłopców o takiej delikatnej urodzie i o takich nietypowych oczkach - odrzekł figlarnie, może nawet nieco zalotnie? Było to jednak zachowanie odrobinkę sztuczne, bo w istocie Ichirou w ostatniej wypowiedzi dołożył nieco aktorstwa. Tylko żeby ktoś nie zrozumiał go źle, bo on faktycznie potrafił docenić męską, delikatną urodę. Sam zresztą nie wpisywał się za dobrze w archetyp napakowanych maczo. Teraz po prostu troszkę się bawił, będąc ciekawym reakcji rozmówcy. Niektórzy byli bowiem uczuleni w temacie swojej męskości i orientacji. A że w tym momencie ktoś mógłby pustyniaka o coś posądzać, no to proszę bardzo. No przecież wyrywał najlepsza sztunię w onsenie, nie?
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości