Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Jednak pomoc w karczmie nie wymagała żadnych specjalnych zdolności. No chyba, że noszenie siatek z warzywami można nazwać jakąś niesamowitą umiejętnością, z którą należy się urodzić. Tyle to każdy półgłówek dałby radę zrobić, więc niezbyt mądry, ale za to inteligentny i bystry Yoichi z pewnością sobie poradzi. Raczej nie zgubi się, ani nikt mu nie ukradnie marchewek i cebul. Towar trochę mało wartościowy, jednak rudowłosy nie miał pojęcia jak w tym mieście jest z biedotą. Czy występuje? Z pewnością, ale czy jest jej dużo? Miasta kupieckie ukrywały, a nawet wyganiały żebraków, by nie psuć sobie wizerunku. Tutaj mogło być podobnie.
- Nadal pan wygląda na krzepkiego. - rzucił na dobry początek, bo wiek ponad czterdziestu lat, to jeszcze nie jest tak wiele, by utracić całe siły. Wiadomo - to nie to samo co lata młodzieńcze, ale wciąż dobrze. Yoichi był w okresie, w którym chyba mężczyźni byli najsilniejsi, chociaż najwięcej i tak zależało od samego treningu.
- Nie ma sprawy, załatwię to. - odparł odbierając listę zakupów i przeglądając ją. Okej, wszystko znał, ale co to do cholery było to "mezumi"? Pierwszy raz słyszał o czymś takim, a może to nawet jadł. Chciał zapytać, ale w sumie nie było to konieczne. Spojrzał na barmana i posłał mu uśmiech oraz kiwnięcie głowy znaczące nie więcej niż potwierdzenie, że się tym zajmie.
- Dobra Akira, ruszamy. - powiedział i wcisnął karteczkę do kieszeni, by po chwili wyjść z karczmy, a następnie ruszyć w pierwsze miejsce, które mu przyszło do głowy na myśl o "zakupie zapasów". W tym mieście znajdował się już trochę czasu, więc nawet nie było problemu z odnalezieniem targowiska. Udał się do niego natychmiast, jako klient wolałby nie czekać zbyt długo na swoje jadło.
z/t
- Nadal pan wygląda na krzepkiego. - rzucił na dobry początek, bo wiek ponad czterdziestu lat, to jeszcze nie jest tak wiele, by utracić całe siły. Wiadomo - to nie to samo co lata młodzieńcze, ale wciąż dobrze. Yoichi był w okresie, w którym chyba mężczyźni byli najsilniejsi, chociaż najwięcej i tak zależało od samego treningu.
- Nie ma sprawy, załatwię to. - odparł odbierając listę zakupów i przeglądając ją. Okej, wszystko znał, ale co to do cholery było to "mezumi"? Pierwszy raz słyszał o czymś takim, a może to nawet jadł. Chciał zapytać, ale w sumie nie było to konieczne. Spojrzał na barmana i posłał mu uśmiech oraz kiwnięcie głowy znaczące nie więcej niż potwierdzenie, że się tym zajmie.
- Dobra Akira, ruszamy. - powiedział i wcisnął karteczkę do kieszeni, by po chwili wyjść z karczmy, a następnie ruszyć w pierwsze miejsce, które mu przyszło do głowy na myśl o "zakupie zapasów". W tym mieście znajdował się już trochę czasu, więc nawet nie było problemu z odnalezieniem targowiska. Udał się do niego natychmiast, jako klient wolałby nie czekać zbyt długo na swoje jadło.
z/t
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Techniki Kami: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=56&t=182#p246
Technika Henge no jutsu: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=49&t=127#p179
Technika Henge no jutsu: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=49&t=127#p179
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Sprawa wyznawców Jasina bardzo zaciekawiła Takeru, nieśmiertelność to nie coś o czym słyszy się codziennie a chłopak był przekonania, że w każdej nawet najmniejszej plotce może kryć się ziarno prawdy. Chłopak przez chwilę zastanawiał się w duszy co by zrobił gdyby natrafił na przeciwnika, którego nie mógł by zabić ale na odpowiedź samemu sobie nie musiał czekać długo. Pierwsze co mu przyszło do głowy to nic innego jak pociąć delikwenta na drobne kawałeczki, które na pewno nie zrobiły by nikomu krzywdy. Młody samuraj wiedział, że na świecie żyją shinobi z tak niesamowitymi umiejętnościami o którym nawet mu się ni śniło ale dla niego wszyto czego potrzebował to jego miecz. Miasto wydawało się naprawdę interesujące, tabuny ludzie przeciskających się między uliczkami, niezliczone stragany z najróżniejszymi rzeczami, siedemnastolatek pamiętał jak przez mgłę wizytę w dużym mieście gdy jeszcze podróżował ze swoim pierwszym mentorem, więc wszystko naprawdę robiło na nim nie lada wrażenie. Kiedy Yuji wspomniał o tym, iż nie grzeje nigdzie miejsca przypomniało mu się co polecił mu jego drugi mentor aby podróżować w celu nabrania większej sprawności i doświadczenia. Towarzysze stanęli przed drzwiami do gospody pod którą przyprowadził ich muzyk, Takeru pewnie wszedł do środka i zobaczył masę ludzi śmiejących się, gaworzących a gdzie nie gdzie nawet śpiewających. Piękne kelnerki przeciskały się pomiędzy drewnianymi stolikami a całe pomieszczenie sprawiało wrażenie bardzo przytulnego. Młody samuraj wskazał kompanowi pusty stolik po prawej stronie sali po czym zajął miejsce, po drodze do stolika uważnie przyjrzał się wszystkim siedzącym w pobliżu wybranego miejsca, lubił wiedzieć na czym stoi w razie jakiś kłopotów. Czekając na kelnerkę chłopak postanowił odpowiedzieć na pytania Yujiego.
-Przybyłem z Kaigan, prowincji w Prastarym lesie, całkiem niedaleko stąd. Znajduje się tam szkoła samurajów Taka, mój mistrz wysłał mnie w podróż bo twierdzi, że mój charakter i sposób walki lepiej pasuje do nauki w terenie że się tak wyrażę. A jeszcze wcześniej podróżowałem z pewnym staruszkiem to on nauczył mnie podstaw oraz wbił mi trochę oleju do głowy, do lat sześciu powiedzmy, że nie byłem zbytnio... ucywilizowany co zresztą było winą mojego tatuśka, który powiedzmy nie był miłym człowiekiem, staram się po części zmyć plamę na honorze jaką pozostawił na naszym nazwisku, może kiedyś opowiem Ci cz takiego odpierdalał i przepraszam za takie wyrażenie ale naprawdę to była bestia a nie człowiek. Uff ale cóż jesteśmy tu aby dobrze spędzić czas a nie gadać o mordach i gwałtach, jeśli chodzi o jedzenie to pewnie wezmę to co Ty a co do napitku to może coś mocniejszego? Haha parę razy podkradłem mistrzowi ze spiżarni sake ceremonialną ale dostałem bure hahaha
-Przybyłem z Kaigan, prowincji w Prastarym lesie, całkiem niedaleko stąd. Znajduje się tam szkoła samurajów Taka, mój mistrz wysłał mnie w podróż bo twierdzi, że mój charakter i sposób walki lepiej pasuje do nauki w terenie że się tak wyrażę. A jeszcze wcześniej podróżowałem z pewnym staruszkiem to on nauczył mnie podstaw oraz wbił mi trochę oleju do głowy, do lat sześciu powiedzmy, że nie byłem zbytnio... ucywilizowany co zresztą było winą mojego tatuśka, który powiedzmy nie był miłym człowiekiem, staram się po części zmyć plamę na honorze jaką pozostawił na naszym nazwisku, może kiedyś opowiem Ci cz takiego odpierdalał i przepraszam za takie wyrażenie ale naprawdę to była bestia a nie człowiek. Uff ale cóż jesteśmy tu aby dobrze spędzić czas a nie gadać o mordach i gwałtach, jeśli chodzi o jedzenie to pewnie wezmę to co Ty a co do napitku to może coś mocniejszego? Haha parę razy podkradłem mistrzowi ze spiżarni sake ceremonialną ale dostałem bure hahaha
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Weszli do lokalu. Panował tam jak zawsze natłok ludzi lecz udało się znaleźć jakiś wolny stolik. Yuji zdjął z pleców Koto i ustawił przy stoliku tak by przypadkiem lub specjalnie nikt go nie uszkodził. Usiedli na swoich miejscach i czekali aż jedna z uroczych kelnerek się nimi zainteresuje. W tym czasie muzyk wziął menu ze stolika i zaczął przeglądać listę dań, chociaż i tak wiedział co chciałby zamówić zanim tu dotarli. W tym czasie młody towarzysz opowiadał skąd jest i odkrył skrawek własnej historii. - Wybacz "młody" ale ty chyba jeszcze nie możesz pić, z resztą... - Przerwał mu suchy kaszel.- Wybacz, z resztą moje zdrowie nie pozwala mi na picie "czegoś mocniejszego" niż herbata czy woda. Tak więc zanosi się na to, że nie poszalejesz. - Uśmiechnął się po raz kolejny. Wtedy nadeszła jedna ze ślicznych kelnerek i chciała przyjąć zamówienie. -Witaj piękna. Dwa razy wołowina z grilla no i herbata, a dla kompana... - Spojrzał na Takeru pytającym wzrokiem, bo w końcu nie wiedział czego chłopaczyna chce się napić. W tym czasie kiedy siwowłosy zastanawiał się co weźmie do zwilżenia gardła, Yuji zawiesił swój wzrok na kelnerce uśmiechając się, a gdy przyjęła już zamówienie, na odchodne puścił jej oczko. -Wspominałeś coś o pracy, co dokładnie cię interesuje?- Przeniósł swoje skupienie z kołyszących się bioder odchodzącej znów na szermierza.
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Chłopak spojrzał z zaciekawieniem na towarzysza kiedy Yuji wspomniał o swoim zdrowiu, siedemnastolatek nie przywiązał do tego jakoś większej wagi ale faktycznie jego towarzysz wyglądał dość niewyraźnie.
-Znaczy to jakaś choroba? Spytał dość poważnie Takeru jednocześnie zwracając uwagę na ślicznotkę, która podeszła do stolika. Muzyk zamówił obojgu jedzenie i kiedy doszło do zamówienia napitków, również poprosił o herbatę, nie miał jakiegoś konkretnego parcia na alkohol po prostu chciał stworzyć miłą atmosferę. Kiedy kelnerka spisywała zamówienie, chłopak zauważył jak jego towarzysz mierzy ją wzrokiem i puszcza oczko, musiał przyznać była bardzo atrakcyjna ale jedyne co mu było teraz w głowie to porządna wyżerka. Kiedy tylko dama opuściła stolik Yuji poruszył jedną z ważniejszych kwestii z którymi zmagał się młody samuraj a mianowicie praca.
-Co mnie interesuje, no wiesz szczerze mówiąc cokolwiek co przyniesie dochód ale oczywiście najlepiej było by gdybym mógł upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu czyli zarobić i zdobyć trochę doświadczenia używając swojego miecza. Wiem od mistrza, że żyje tu wiele shinobi z różnych klanów i nie tylko, którzy dostają bardzo ciekawe zlecenia gdzie przydają się umiejętności walki, a walka to chyba to co najlepiej potrafię więc ochrona czy coś było by idealne. A Ty czy masz jakieś dojścia do tego typu zleceń, wiesz znasz jakiegoś shinobi czy coś w tym stylu? Takeru nie chciał się w żaden sposób naprzykrzać czy robić problemów ale tak naprawdę Yuji był jedyną osobą jaką tutaj zna i to jego pierwsza wizyta w Ryuzaku no Taki więc nawet nie wiedział gdzie zacząć. Kiedy tylko kelnerka znów się zjawiła wraz z gorącą herbatą i poinformowała, że na posiłek jeszcze chwilka bo mają pełne obłożenie chłopakowi mimowolnie naleciało śliny na samą myśl o jedzeniu. Chcąc cokolwiek dostarczyć do żołądka siwowłosy chwycił kubek i zbliżając napój do ust podmuchał aby się nie poparzyć, gorąca herbata po pierwszym łyku rozgrzała całe ciało chłopaka.
-Znaczy to jakaś choroba? Spytał dość poważnie Takeru jednocześnie zwracając uwagę na ślicznotkę, która podeszła do stolika. Muzyk zamówił obojgu jedzenie i kiedy doszło do zamówienia napitków, również poprosił o herbatę, nie miał jakiegoś konkretnego parcia na alkohol po prostu chciał stworzyć miłą atmosferę. Kiedy kelnerka spisywała zamówienie, chłopak zauważył jak jego towarzysz mierzy ją wzrokiem i puszcza oczko, musiał przyznać była bardzo atrakcyjna ale jedyne co mu było teraz w głowie to porządna wyżerka. Kiedy tylko dama opuściła stolik Yuji poruszył jedną z ważniejszych kwestii z którymi zmagał się młody samuraj a mianowicie praca.
-Co mnie interesuje, no wiesz szczerze mówiąc cokolwiek co przyniesie dochód ale oczywiście najlepiej było by gdybym mógł upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu czyli zarobić i zdobyć trochę doświadczenia używając swojego miecza. Wiem od mistrza, że żyje tu wiele shinobi z różnych klanów i nie tylko, którzy dostają bardzo ciekawe zlecenia gdzie przydają się umiejętności walki, a walka to chyba to co najlepiej potrafię więc ochrona czy coś było by idealne. A Ty czy masz jakieś dojścia do tego typu zleceń, wiesz znasz jakiegoś shinobi czy coś w tym stylu? Takeru nie chciał się w żaden sposób naprzykrzać czy robić problemów ale tak naprawdę Yuji był jedyną osobą jaką tutaj zna i to jego pierwsza wizyta w Ryuzaku no Taki więc nawet nie wiedział gdzie zacząć. Kiedy tylko kelnerka znów się zjawiła wraz z gorącą herbatą i poinformowała, że na posiłek jeszcze chwilka bo mają pełne obłożenie chłopakowi mimowolnie naleciało śliny na samą myśl o jedzeniu. Chcąc cokolwiek dostarczyć do żołądka siwowłosy chwycił kubek i zbliżając napój do ust podmuchał aby się nie poparzyć, gorąca herbata po pierwszym łyku rozgrzała całe ciało chłopaka.
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Kelnerka znów się pojawiła z herbatą, a muzyk nie przestawał starać się przyozdobić jej policzki rumieńcami szczerze się do niej uśmiechając. -Nie. Myślę, że to nie choroba. Tak już mam od urodzenia, że łatwo łapie jakieś paskudztwo. Ma to chyba związek z wrodzoną odpornością, ale znawcą nie jestem więc nie wytłumaczę ci tego dokładnie.- Kubek z herbatą stał na stole powodując lekką mgiełkę gorąca nad nim. Yuji nie miał zamiaru na razie jej pić. Lubił ostudzone napoje. Słuchał teraz preferencji samuraia odnośnie pracy i tak się składało, że on też musiał zasilić swój portfel jakąś dodatkową gotówką, a i dodatkowe preferencje sprzyjały temu by on sam mógł wypróbować nowe techniki i nabyć trochę doświadczenia. -Tak się składa, że mam coś na oku, ale potrzeba do tej roboty więcej niż jednego wojownika. - Jego wyraz twarzy z zazwyczaj przyozdobionej przyjaznym uśmiechem, zmienił się na bardziej poważną i z pewną iskrą w przeszywającym na wskroś spojrzeniu. - Tak się składa, że i ja jestem shinobi. Co prawda muzyka jest moją pasją ale nią samą nie da się wyżyć, no i jak wspominałem wcześniej nastały ciężkie i niebezpieczne czasy tak więc nauczyłem się paru sztuczek by przetrwać na szlaku.. i nie tylko. Więc jeśli naprawdę zależy ci na robocie z nutką adrenaliny myślę, że będę w stanie ci pomóc.- Spojrzał na swój napitek, z którego co raz mniej parowało i znów przeniósł wzrok na siwowłosego czekając na jego zdanie. W knajpie utrzymywał się gwar rozmów i co rusz ktoś wychodził i wchodził. Nieprzerwany gastronomiczny młynek. Nie mógł się doczekać kiedy ich zamówienie w końcu trafi na ich stół, ale widząc co się dzieje w karczmie, wyrozumiale czekał. A może nie mógł się doczekać kelnerki, która owe zamówienie przyniesie, by znów obdarzyć ją swoim uśmiechem amanta.
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Herbata tylko zaostrzała apetyt samuraja, jego żołądek praktycznie wywracał się do góry nogami kiedy do jego nozdrzy docierał wszechobecny zapach strawy. Z minutę na minutę było mu się coraz trudniej skupić a ślina zalewała jego jamę ustną niczym wylewająca rzeka pola uprawne. Takeru nie wiedział czy się cieszyć z tego, że jego towarzysz nie jest chory czy bardziej zatroskać o to, iż jest podatny na wszystko, jednak postanowił nie drążyć tego tematu bo było widać gołym okiem, że muzyk nie tylko doskonale sobie z tym radził a nawet mu to nie przeszkadzało, prawdopodobnie był już przyzwyczajony. Mimo ostrego bólu brzucha spowodowanego niedożywieniem, siwowłosy skupił się natychmiastowo kiedy tylko Yuji wspomniał o tym, iż jest shinobi i ma nawet nagraną pewną robotę, która może nie być bezpieczna. Młody samuraj, nigdy w życiu by nie powiedział, że nowo poznany towarzysz jest wojownikiem ale czyż nie na tym polegała rola shinobi, by pozostać niezauważonym? Takeru widząc jak muzyk poważnieje podejmując temat, również poszedł jego śladem, jednak myśl o tym, że sprawy tak gładko się ułożyły a nawet będzie mógł wykonać robotę z kimś kogo już jako tako zna bardzo go cieszyła.
-Oczywiście jak najbardziej przystanę na Twą propozycje a nawet będę rad móc pracować z kimś kogo już jako tako znam, zawsze łatwiej będzie mi się zaadaptować. Czy znasz już może jakieś szczegóły odnośnie zadania jakie przyjdzie nam wykonać? Może przydało by się jakoś przygotować co sądzisz? Ledwie zdążył zadać ostatnie pytanie gdy przed jego nosem, śliczna kelnerka postawiła talerz z jedzeniem na który tak długo musiał czekać, jeżeli wcześniej jego ślina przypominała wylewającą rzekę to teraz był to wodospad. Nie tracąc czasu chłopak chwycił za pałeczki
-Itadakimasu! rzucił pośpiesznie po czym zaczął pałaszować, aż mu się zatrzęsły uszy. Pierwszy kęs był niczym eksplozja, a jego kupki doznały niesamowitej ekstazy.
-Miałeś rację, to jest wyborne! W szkole nie mieliśmy za dużego wyboru jeśli chodzi o jedzenie, chyba będę musiał sporo nadrobić w tym temacie!
-Oczywiście jak najbardziej przystanę na Twą propozycje a nawet będę rad móc pracować z kimś kogo już jako tako znam, zawsze łatwiej będzie mi się zaadaptować. Czy znasz już może jakieś szczegóły odnośnie zadania jakie przyjdzie nam wykonać? Może przydało by się jakoś przygotować co sądzisz? Ledwie zdążył zadać ostatnie pytanie gdy przed jego nosem, śliczna kelnerka postawiła talerz z jedzeniem na który tak długo musiał czekać, jeżeli wcześniej jego ślina przypominała wylewającą rzekę to teraz był to wodospad. Nie tracąc czasu chłopak chwycił za pałeczki
-Itadakimasu! rzucił pośpiesznie po czym zaczął pałaszować, aż mu się zatrzęsły uszy. Pierwszy kęs był niczym eksplozja, a jego kupki doznały niesamowitej ekstazy.
-Miałeś rację, to jest wyborne! W szkole nie mieliśmy za dużego wyboru jeśli chodzi o jedzenie, chyba będę musiał sporo nadrobić w tym temacie!
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości