-Potrafię grać na ludzkich nerwach przez swoją złośliwość. A jak chodzi o instrumenty to na wszystkich jakie znam ale najbardziej na skrzypcach i gitarze...a i czasem potrafię spuścić koncertowy wpierdol ostatnie dodałem z lekkim rozbawieniem. Mówiłem to pół żartem pól serio. A czy to ostatnie uznają za żart czy prawdę...cóż nie moja sprawa.
-Ten Akimichi mówił że sprowadza takie zwierzaki z różnych krajów. Obstawiam że większy nie urośnie. Potrafi gryźć moje kostki, kręcić się, od jakiegoś czasu się wydurnia...i raz podwędził mojej znajomej bieliznę...a w innym wypadku nic nie potrafi. Po prostu ma wyglądać ładnie z tego co pamiętam gdy mówił mi ten kupiec od którego go dostałem na każde moje słowa co ten zwierzak "potrafi" moja panda unosiła tym razem swoją lewą łapkę jakby chciała pokazać że to właśnie o niej mowa a następnie jak pewne "mały głupiutki miś" z bajki wsadziło sobie tą łapkę do ust...od tak. Kto zrozumie tego zwierzaka tego ja nie wiem a zapewne i sam mój zwierzak tego nie wie. No cóż.
-I znowu mnie ranisz parszywy świetle mruknąłem do siebie. Co prawda lubiłem słońce ale nie jak świeciło mi prosto w oczy zaraz po przebudzeniu...słońce było najprzyjemniejsze zwłaszcza gdy leżało się pod drzewem i wiał lekki chłodny wiaterek. Tak wtedy słońce było bardzo przyjemne.
-Mam nadzieję że nie narozrabiał za bardzo powiedziałem patrząc na swojego zwierzaka który od tak stanął sobie na przednie łapki i znowu zrobił
coś głupkowateg
-Tak to bardzo groźne powiedziałem z lekkim rozbawieniem przypominając sobie że ostatnio takie coś zrobił gdy kazałem mu "być groźnym"
-Jak ja to mówię "takie moje pechowe szczęście albo szczęśliwy pech". Miło mi i dziękuję za pozbycie się tego cholerstwa. Sądzę że minimum pół dnia się z tym badziewiem w ranie szlajałem. Jestem Tsukune ale od pewnego czasu mówią na mnie Kuro. Nie wiem czy jest za co mnie chwalić. Moje zabandażowanie było czystą prowizorką. Kunsztem powinna się szczycić osoba która zawiązała ten bandaż mówiąc to wskazałem prawą ręką na owinięty lewy bark. Na witanie ze śmiercią lekko wzruszyłem ramionami. Powoli podniosłem się do siadu zdejmując z siebie kołdrę i spuszczając nogi na podłogę. Zaś moja panda to wykorzystała i wlazła po mojej prawej stronie i położyło się na mojej głowie jakby nigdy nic. Lekko ruszyłem obandażowanym barkiem
-Zgaduję że powinienem przez pewien czas uważać na zbyt nagłe ruchy tym barkiem? teoretycznie było to stwierdzenie ale takie niepewne. Cóż miałem niewielką wiedzę medyczną ale po prostu uznałem że to ostrożne używanie tego barku będzie najrozsądniejsze co mogłem zrobić. Gdy tak siedziałem zgarnąłem ten fragment strzały by mu się dokładniej przyjrzeć. Obracałem go lekko w palcach oglądając go z każdej strony.
-Dziadostwo mruknąłem tylko do siebie odkładając grot do metalowego naczynka by następnie wstać z łóżka i się porozciągać uważając na wszelki wypadek na swój lewy bark. Po tym krótkim rozciąganiu mięśni przyszedł czas się ubrać. Założyłem spodnie, ciężarki, buty oraz resztę swojego uzbrojenia. Gdy zakładałem rękawice na ręce miałem wrażenie jakbym dopiero był kompletny. Sprawdziłem jeszcze czy zgadza się również zawartość skrzypiec a zwłaszcza pewnej komory. Od taki odruch jeżeli chodziło o moje skrzypce. Nie była to żadna nieufność. Po prostu dalej przed oczami miałem to jak ten gnojek strzałami trafia w moje skrzypce. Wiec teraz mogłem dokładnie się temu przyjrzeć. Schowałem całą zawartość futerału na swoje miejsce by następnie zawiesić go na plecach. Koszyka na razie nie wieszałem tylko chwyciłem za paski i trzymając go tak w prawej ręce wyszedłem z pokoju. Koszyk odstawiłem tak aby nie przeszkadzał nikomu. Usiadłem przy stoliku
-Dziękuję bardzo. Jak mógłbym się Panu, Pana uczennicy oraz... Motomitsu i Mototomo odwdzięczyć? zapytałem. Nie była to zwykła kultura i maniery. Chciałem się im odwdzięczyć za to że mi pomogli a nawet uratowali życie. Nałożyłem sobie jak zwykle, do miski ryż, na to mięso, gotowane warzywa i jakiś sos. Raczej alkoholu do picia nie dostanę i nawet wolałem o to nie pytać wiec do popicia użyłem herbaty. Następnie powoli zacząłem jeść jeżeli nie czekaliśmy na nikogo więcej. Jednak jeżeli Okami albo jego uczennica mieli się przyłączyć do posiłku w takim razie czekałem.
-Tak w sumie to jak długo byłem nieprzytomny? A i tak z czystej ciekawości. Gdybym chciał pogłębić swoją wiedzę medyczną to mógłbym przyjść do Pana na szkolenie ewentualnie po jakieś rady? cóż pierwsze pytanie o czas było ważne. Z tego powodu iż z każdym dniem...co ja mówię. Z każdą godziną a nawet minutą istniało ryzyko tego że jakimś cudem odnajdą dziecko...chociaż jak pozbyłem się tego łucznika możliwe że zagrożenie nieco zmalało...jednak mimo wszystko ryzyko zawsze istniało. Gdy zjadłem i wypiłem herbatę podziękowałem jeszcze raz za pomoc oraz posiłek i gdy dowiedziałem się czy w jakiś sposób mógłbym mu się odwdzięczyć to jeżeli jestem w stanie to mam zamiar to zrobić. Jeżeli potrzebowałby pieniędzy a ja nie posiadałbym odpowiedniej ilości [uznajmy że przy sobie noszę jakieś 300ryo] to gdy już wrócę do siebie wysyłam odpowiednią ilość pieniędzy za pomoc.