Szlak transportowy
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Szlak transportowy
Kryształ wyglądał pięknie - i wtedy, kiedy tworzyła przejrzyste lustro i wtedy, kiedy formowały się w nim klony. Będąc otoczonym tak wspaniałą kopułą człowiek mógł poczuć się jak w urywku nieba. Malutkim raju, w którym absolutnie nic nie mogło ci zagrozić, a gdzie załamywane światło było przedziwnym tchnieniem samej Wiosny, chociaż to już powoli Jesień oplątywała świat swoimi warkoczami. Mógł tutaj usiąść, poczekać, po prostu obserwując świat dookoła niego - jak zawsze to robił. Wciśnięty w niezwykle bezpieczny kąt kociak, którego nie dosięgną już wilcze kły. Nie potrafił się teraz zachwycać. Chyba nigdy nie potrafił tak na dobrą sprawę. Wszystko wokół przybrało barwę czerwieni, kiedy jego pięści uderzyły w kryształ. Zamiast spoglądać na Asakę - spoglądał na Iwato, który ledwo trzymając się na nogach próbował nawiązać rozejm. Chyba rozejm. Coś mówił - tylko co? Do Shikaruiego nie bardzo jego słowa dosięgały. Wrodzony lęk tak gładko przerodził się w gniew, a w gardle zrobiło się tak dziwnie sucho... Nie był spragniony wody. Miał ochotę wgryźć się w szyję tego robala, który go tu zamknął i rozszarpać go na strzępy, kawałek po kawałeczku, wyrywając każdy kawałek skóry własnymi paznokciami i kłami. Gorączka uderzyła mu do głowy kompletnym szałem, że nie mógł się dostać do namierzonej ofiary, smycz ciągnęła, obroża dusiła, a wędzidło ryło język, raniąc kąciki ust. Nie mógł zniszczyć tego kryształu.
Co innego miałaby się sprawa, gdyby Asaka rzeczywiście pozwoliła kryształowi opaść w dół. Gdyby ten kryształ rozpadł się w pył, albo po prostu zniknął - bez znaczenia.
Te ziemne kraty przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Naparł na nie rękoma i złamały się jak gałązki w ramionach dziecka. A kiedy już byłby wolny... Cóż, dla Iwato byłoby to zapewne wrażenie porównywalne niemal do mignięcia. W jedne chwili twoje przemęczone zmysły rejestrują, że ktoś stoi dobrych parę metrów dalej, a w drugiej jest już przy tobie. Taka sytuacja. Shikarui kompletnie nie orientował się teraz w tym, co dzieje się wokół niego. Gdzie jest Asaka, że tworzony jest kolejny klon, że tamten jeden bandzior stoi i prawie robi pod siebie. Chciał wpaść na Iwato całym swoim ciężarem ciała, odtrącając jego włócznię, jeśli w ogóle zdążyłby zareagować i spróbował się nią bronić i wbić kunaia w jego gardło. Raz, drugi, trzeciczwartypiątyszósty... Dopóki krew nie byłaby wszędzie. Dopóki nie poczułby, że nie jest już spragniony.
Co innego miałaby się sprawa, gdyby Asaka rzeczywiście pozwoliła kryształowi opaść w dół. Gdyby ten kryształ rozpadł się w pył, albo po prostu zniknął - bez znaczenia.
Te ziemne kraty przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Naparł na nie rękoma i złamały się jak gałązki w ramionach dziecka. A kiedy już byłby wolny... Cóż, dla Iwato byłoby to zapewne wrażenie porównywalne niemal do mignięcia. W jedne chwili twoje przemęczone zmysły rejestrują, że ktoś stoi dobrych parę metrów dalej, a w drugiej jest już przy tobie. Taka sytuacja. Shikarui kompletnie nie orientował się teraz w tym, co dzieje się wokół niego. Gdzie jest Asaka, że tworzony jest kolejny klon, że tamten jeden bandzior stoi i prawie robi pod siebie. Chciał wpaść na Iwato całym swoim ciężarem ciała, odtrącając jego włócznię, jeśli w ogóle zdążyłby zareagować i spróbował się nią bronić i wbić kunaia w jego gardło. Raz, drugi, trzeciczwartypiątyszósty... Dopóki krew nie byłaby wszędzie. Dopóki nie poczułby, że nie jest już spragniony.
0 x

• • •
Fine.
Let me be Your villain.
- Yasuo
- Posty: 1517
- Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Kosho
- Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=55892#p55892
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Tenshi
Re: Szlak transportowy
0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
[/list][/fieldset]
[/quote][/code]
- Asaka
- Postać porzucona
- Posty: 1496
- Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
- Wiek postaci: 27
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
- Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5564
- Aktualna postać: Airan
Re: Szlak transportowy
To nie był strach, to była ostrożność. Ostrożność, wynikająca z tego, że Asaka doskonale znała swoje możliwości, swoje mocne i słabe strony. A te nie pozwalały jej się bezmyślnie rzucić na człowieka, który trzymał przy sobie włócznię i najwyraźniej wiedział, jak się jej używa. Nieważne, czy był faktycznie zmęczony, czy tylko grał, żeby ktoś się w końcu nabrał i popełnił ten jeden malutki, głupi błąd. W świecie shinobi błędy były drogie. Walutą było życie.
Dawno już nie była taka zmęczona; treningi niemalże do upadłego się tutaj nie liczyły. Treningi nie były walką na śmierć i życie, a dokładnie tym była obecna scena. Potkniesz się – i jesteś martwy, tak to wyglądało. Asaka czuła, że jest jeszcze w stanie coś zrobić, że mogłaby się jeszcze bronić, gdyby zaszła taka potrzeba, ale jej możliwości wyraźnie się kurczyły. Topniały, tak jak lód topniał na słońcu. Jej klon wybiegł spomiędzy zarośli, w prostej linii zbliżając się do Iwato. Wolała, by to on się z nim siłował, jego włócznia nie zrobi mu żadnej krzywdy, a w jej miękkie ciało mogłaby wejść jak w masło. To nie byłaby równa walka. I nie była taką również teraz. Wołania mężczyzny zostały przez Asakę kompletnie zignorowane, a ta trzymała się w odpowiedniej odległości, by w razie czego móc znowu zacząć uciekać, bądź by mieć czas, na wykonanie jeszcze jednej techniki. Ta jednak… Nie była potrzebna.
Rubinowy kryształ nie był już tą piękną kopułą, która załamując promienie słońca, tworzyła na podłożu czerwone witraże. Ta, za sprawą jej woli, zaczęła niknąć, spadając na ziemię lotem tysiąca kryształowych gwiazd. Spadały w ciszy, tak jak w ciszy spadają najżałośniejsze łzy. Asaka nie miała pojęcia co tam w środku działo się z Shikaruiem. Niszczyła kryształ, żeby i on mógł coś jeszcze zrobić, skoro sama była już powoli na skraju swoich możliwości, a przeciwnik był żywo zajęty nią i jej klonem.
Hałas, jaki wytworzył się, gdy Sanada przebił się przez wiążące go kamienne filary przyciągnął jej uwagę, jednak… Nie zobaczyła go. W jednej chwili był tam a w drugiej już znajdował się przy Iwato. Nie nadążała za ruchami jego ręki, mogła się tylko domyślać co się dzieje. Krew bryzgała naokoło, plamiąc szkarłatem najbliższe otoczenie w tym jej klona, który nie przerwał pacyfikowania mężczyzny, bo nie dostał innego rozkazu. Tylko, że nie było już kogo przytrzymywać. Ciało było przecież całkowicie martwe.
Martwa też była cisza, w jakiej to wszystko się wydarzyło. Do czasu, aż nie wydarł się ten ostatni zostawiony przy życiu mężczyzna, który pilnowany był przez jej pierwszego klona. Sama Asaka, tak przyzwyczajona do śmierci, walki i krwi, stała osłupiała. Szybkość, jakiej była świadkiem, była poza jej pojęciem. Zupełnie nie widziała ruchów Shikaruia, to tak, jakby się teleportował, a przecież to nie było możliwe, prawda? Czy było? Czarne wzory pokrywające jego ciało zauważyła dopiero po chwili, gdy ten już się nasycił. Nie widziała ich wcześniej. Ale czy mogła? Niewiele wiedziała o tym chłopaku. Praktycznie jedynie to, że jest Jugo i że pracuje dla Uchiha, ale to ostatnie nie miało żadnego znaczenia. Czy to był właśni ten sławny szał, w jaki wpadali członkowie szczepu Jugo? Czy to właśnie było tym co sprawiało, że brano ich za potwory? Czy to dlatego się ich bano? Rozumiała już. Nie wierzyła, póki sama nie doświadczyła, a teraz przecież zobaczyła to wszystko na własne oczy. Rozumiała i wierzyła. Tylko, że… Nadal się nie bała. Nie, dopóki ta złość, ta nienawiść, ta żądza mordu, nie była wymierzona prosto w nią. A była?
Kryształowy klon, trzymający Iwato, w końcu puścił go, a sam stanął w miejscu jak martwa figura wykuta w krysztale – choć wyglądająca tak, jakby ktoś jednak tchnął w nią życie. Zmasakrowane ciało mężczyzny opadło na ziemię… I to był już koniec. Czy mogłaby winić Shikaruia za tak gwałtowną reakcję? Nie… Sama byłaby wściekła, gdyby to ją zamknięto w klatce z kamiennymi kratami, a następnie chciano ją przedziurawić włócznią, przed którą nie było żadnej ucieczki. Akurat uczucie złości znała aż za dobrze; wiło się w jej żyłach jak bardzo jadowity wąż, a choć nad nim panowała, to istniała jakaś szansa, że ten, gdy tylko znajdzie się taka okazja, zdoła ją ukąsić, tłocząc truciznę do jej myśli. Znała to aż za dobrze.
Klon stojący przy tym jednym, jedynym ocalałym mężczyźnie nie zrobił nic. Tamten upadł na kolana i wył z rozpaczy, a ona nie zrobiła nic. Mogłaby go dobić, był zdany na jej łaskę – ale po co? Był już pokonany. Był dosłownie rzucony na kolana i pokonany, dla niego nie było już żadnego ratunku. Mogliby go po prostu związać i wydać władzom najbliższej osady, za bandytów zawsze była jakaś nagroda, a oni rozbili cały pięcioosobowy gang. Jego śmierć na nic im się już nie przyda.
Asaka czekała na jakąkolwiek reakcję Shikaruia. A przede wszystkim… czekała, aż się uspokoi. Przy okazji, patrząc na pobojowisko i licząc ciała, przypomniała sobie, że był tutaj jeszcze jeden mężczyzna, ten cały zakładnik – tamta kobieta jakoś go nazwała, ale Asaka nie potrafiła sobie przypomnieć jego imienia – a teraz gdzie był? Nigdzie nie widziała po nim śladu. Gdy miała pewność, że teraz w szale Shiki nie rzuci się jeszcze na nią, odwróciła się w stronę reszty tej biednej grupy, chcąc upewnić się, że przynajmniej oni zostali w miejscu. I czy zaraz znowu ktoś nie zachce się na nią rzucić z uściskiem.
Dawno już nie była taka zmęczona; treningi niemalże do upadłego się tutaj nie liczyły. Treningi nie były walką na śmierć i życie, a dokładnie tym była obecna scena. Potkniesz się – i jesteś martwy, tak to wyglądało. Asaka czuła, że jest jeszcze w stanie coś zrobić, że mogłaby się jeszcze bronić, gdyby zaszła taka potrzeba, ale jej możliwości wyraźnie się kurczyły. Topniały, tak jak lód topniał na słońcu. Jej klon wybiegł spomiędzy zarośli, w prostej linii zbliżając się do Iwato. Wolała, by to on się z nim siłował, jego włócznia nie zrobi mu żadnej krzywdy, a w jej miękkie ciało mogłaby wejść jak w masło. To nie byłaby równa walka. I nie była taką również teraz. Wołania mężczyzny zostały przez Asakę kompletnie zignorowane, a ta trzymała się w odpowiedniej odległości, by w razie czego móc znowu zacząć uciekać, bądź by mieć czas, na wykonanie jeszcze jednej techniki. Ta jednak… Nie była potrzebna.
Rubinowy kryształ nie był już tą piękną kopułą, która załamując promienie słońca, tworzyła na podłożu czerwone witraże. Ta, za sprawą jej woli, zaczęła niknąć, spadając na ziemię lotem tysiąca kryształowych gwiazd. Spadały w ciszy, tak jak w ciszy spadają najżałośniejsze łzy. Asaka nie miała pojęcia co tam w środku działo się z Shikaruiem. Niszczyła kryształ, żeby i on mógł coś jeszcze zrobić, skoro sama była już powoli na skraju swoich możliwości, a przeciwnik był żywo zajęty nią i jej klonem.
Hałas, jaki wytworzył się, gdy Sanada przebił się przez wiążące go kamienne filary przyciągnął jej uwagę, jednak… Nie zobaczyła go. W jednej chwili był tam a w drugiej już znajdował się przy Iwato. Nie nadążała za ruchami jego ręki, mogła się tylko domyślać co się dzieje. Krew bryzgała naokoło, plamiąc szkarłatem najbliższe otoczenie w tym jej klona, który nie przerwał pacyfikowania mężczyzny, bo nie dostał innego rozkazu. Tylko, że nie było już kogo przytrzymywać. Ciało było przecież całkowicie martwe.
Martwa też była cisza, w jakiej to wszystko się wydarzyło. Do czasu, aż nie wydarł się ten ostatni zostawiony przy życiu mężczyzna, który pilnowany był przez jej pierwszego klona. Sama Asaka, tak przyzwyczajona do śmierci, walki i krwi, stała osłupiała. Szybkość, jakiej była świadkiem, była poza jej pojęciem. Zupełnie nie widziała ruchów Shikaruia, to tak, jakby się teleportował, a przecież to nie było możliwe, prawda? Czy było? Czarne wzory pokrywające jego ciało zauważyła dopiero po chwili, gdy ten już się nasycił. Nie widziała ich wcześniej. Ale czy mogła? Niewiele wiedziała o tym chłopaku. Praktycznie jedynie to, że jest Jugo i że pracuje dla Uchiha, ale to ostatnie nie miało żadnego znaczenia. Czy to był właśni ten sławny szał, w jaki wpadali członkowie szczepu Jugo? Czy to właśnie było tym co sprawiało, że brano ich za potwory? Czy to dlatego się ich bano? Rozumiała już. Nie wierzyła, póki sama nie doświadczyła, a teraz przecież zobaczyła to wszystko na własne oczy. Rozumiała i wierzyła. Tylko, że… Nadal się nie bała. Nie, dopóki ta złość, ta nienawiść, ta żądza mordu, nie była wymierzona prosto w nią. A była?
Kryształowy klon, trzymający Iwato, w końcu puścił go, a sam stanął w miejscu jak martwa figura wykuta w krysztale – choć wyglądająca tak, jakby ktoś jednak tchnął w nią życie. Zmasakrowane ciało mężczyzny opadło na ziemię… I to był już koniec. Czy mogłaby winić Shikaruia za tak gwałtowną reakcję? Nie… Sama byłaby wściekła, gdyby to ją zamknięto w klatce z kamiennymi kratami, a następnie chciano ją przedziurawić włócznią, przed którą nie było żadnej ucieczki. Akurat uczucie złości znała aż za dobrze; wiło się w jej żyłach jak bardzo jadowity wąż, a choć nad nim panowała, to istniała jakaś szansa, że ten, gdy tylko znajdzie się taka okazja, zdoła ją ukąsić, tłocząc truciznę do jej myśli. Znała to aż za dobrze.
Klon stojący przy tym jednym, jedynym ocalałym mężczyźnie nie zrobił nic. Tamten upadł na kolana i wył z rozpaczy, a ona nie zrobiła nic. Mogłaby go dobić, był zdany na jej łaskę – ale po co? Był już pokonany. Był dosłownie rzucony na kolana i pokonany, dla niego nie było już żadnego ratunku. Mogliby go po prostu związać i wydać władzom najbliższej osady, za bandytów zawsze była jakaś nagroda, a oni rozbili cały pięcioosobowy gang. Jego śmierć na nic im się już nie przyda.
Asaka czekała na jakąkolwiek reakcję Shikaruia. A przede wszystkim… czekała, aż się uspokoi. Przy okazji, patrząc na pobojowisko i licząc ciała, przypomniała sobie, że był tutaj jeszcze jeden mężczyzna, ten cały zakładnik – tamta kobieta jakoś go nazwała, ale Asaka nie potrafiła sobie przypomnieć jego imienia – a teraz gdzie był? Nigdzie nie widziała po nim śladu. Gdy miała pewność, że teraz w szale Shiki nie rzuci się jeszcze na nią, odwróciła się w stronę reszty tej biednej grupy, chcąc upewnić się, że przynajmniej oni zostali w miejscu. I czy zaraz znowu ktoś nie zachce się na nią rzucić z uściskiem.
0 x
赤 · 水 · 晶

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Szlak transportowy
Słodka, wonna krew była wszędzie. Dokładnie rozprowadzona dłonią malarza rozlała się po ziemi, ciepła i... i śmierdząca. Nie była słodka i nie pachniała słodyczą, ale z jakiegoś powodu oddychał całą nią. Klon, który złapał Iwato, był dla niego przeźroczysty. Ledwo dostrzegał to, że kiedy wpadł na mężczyznę - wpadł i na klona. To był zupełny przypadek, a jego ostrze, bardzo precyzyjnie wycelowane, nie było wycelowane w niego, nie było żadnej mowy o pomyłce. Asaka miała całkowitą rację - nie miała się czego bać, bo ta furia nie była skierowana w nią. Nigdy nie miała być, nie dopóki zamiast narażać jego życie na szwank ratowała je przed odebraniem. Wrażenie było takie, jakby to ona zniszczyła te filary i dała mu przepustkę do świata zewnętrznego. Kryształ powstał tylko po to, żeby zniszczyć wszystko, co krępowało. Nie było tak? Bo tak, jak cała reszta znajdujących się tutaj ludzi była dla niego niemal niewidoczna, tak siła, która przepływała przez jego ciała nie było możliwa do zignorowania. Otumaniała całkowicie, ale nie miał czasu na dziwienie się, czy próby zrozumienia - a rozumiał. Rozumiał aż za dobrze.
Obrócił się w kierunku ostatniego żyjącego mężczyzny z całej grupy, która została zamordowana i której pilnował ostatni klon. Cichy strażnik, kompletnie niemy, przez którego nie dało się przebić. Czuł, jak ten kryształ był wytrzymały pod jego rękoma, widział, jak tamci bili go bronią ze stali i nie byli w stanie kompletnie niczego wskórać. Płakał, zgięty w pół, coś więcej niż zwyczajnie pokonany. Został złamany. Obserwując, jak Asaka wypatrasza jego znajomego, jak jego liderzy padają jeden po drugim mógł tylko ogłosić swoją kapitulację z nadzieją na lepsze jutro. Peszek, Shikarui nie był zwiastunem nadziei. Był czymś zupełnie przeciwnym. Pochylił się po włócznie, wyrywając ją z rąk trupa i przeszedł przez pole bitwy, zatrzymując się nad płaczącym. To było satysfakcjonujące. Wypełniało wnętrze cudownie gorącym, pełnym uniesieniem uczuciem, kiedy spoglądałeś na to, jak drugi człowiek niemal pełza przed tobą na kolanach, gotów błagać o zachowanie światła, o możliwość zobaczenia nowego dnia, który na pewno będzie lepszy od tego. Jeszcze bardziej satysfakcjonujące było to, że włócznia w jego dłoniach nic nie ważyła kiedy ją unosił i kiedy opuścił ją w dół. Prosto na plecy mężczyzny, by przybić go do ziemi, przeszywając na wylot. Więc gdzie ta satysfakcja, gdzie to zadowolenie? Krew, która została, tylko ukoiła i uciszyła jego gniew, przynosząc zadowolenie, lecz nie obiecane uniesienie. Świat był zbyt intensywny w jego oczach.
Zakotwiczył spojrzenie w czarnych symbolach na ciele, na swojej ręce, która nadal opierała się na włóczni. Na polu bitwy zagościła ta przyjemna cisza, wreszcie robactwo zostało wyplenione, tylko dlaczego takim kosztem? Dlaczego z takim trudem? Symbole znów się rozpaliły i zaczęły powoli cofać, płynnie poruszając się, jak węże, po skórze chłopaka. Cofnął się o krok od trupa i klona Asaki, biorąc głęboki wdech, krztusząc się niemal pobranym powietrzem, ale utrzymał się na nogach. Już nie było wiadomo, która krew była jego a która należała do poległych. Zmęczenie, jakie go dopadło, nie było naturalne. Zupełnie jakby te czarne symbole wyżerały żywcem jego siły życiowe pomimo tak dużej wytrzymałości. Gdy będziesz gotów... Automatycznie oparł rękę na prawym barku, mając wrażenie, że pali żywcem - lecz nie palił. Rozumiał. Naprawdę rozumiał. Niepewnym korkiem cofnął się pod jedną ze ścian i opadł przy niej na ziemię, oddychając głęboko. Czerwień znów ustąpiła miejsca lawendzie.
Obrócił się w kierunku ostatniego żyjącego mężczyzny z całej grupy, która została zamordowana i której pilnował ostatni klon. Cichy strażnik, kompletnie niemy, przez którego nie dało się przebić. Czuł, jak ten kryształ był wytrzymały pod jego rękoma, widział, jak tamci bili go bronią ze stali i nie byli w stanie kompletnie niczego wskórać. Płakał, zgięty w pół, coś więcej niż zwyczajnie pokonany. Został złamany. Obserwując, jak Asaka wypatrasza jego znajomego, jak jego liderzy padają jeden po drugim mógł tylko ogłosić swoją kapitulację z nadzieją na lepsze jutro. Peszek, Shikarui nie był zwiastunem nadziei. Był czymś zupełnie przeciwnym. Pochylił się po włócznie, wyrywając ją z rąk trupa i przeszedł przez pole bitwy, zatrzymując się nad płaczącym. To było satysfakcjonujące. Wypełniało wnętrze cudownie gorącym, pełnym uniesieniem uczuciem, kiedy spoglądałeś na to, jak drugi człowiek niemal pełza przed tobą na kolanach, gotów błagać o zachowanie światła, o możliwość zobaczenia nowego dnia, który na pewno będzie lepszy od tego. Jeszcze bardziej satysfakcjonujące było to, że włócznia w jego dłoniach nic nie ważyła kiedy ją unosił i kiedy opuścił ją w dół. Prosto na plecy mężczyzny, by przybić go do ziemi, przeszywając na wylot. Więc gdzie ta satysfakcja, gdzie to zadowolenie? Krew, która została, tylko ukoiła i uciszyła jego gniew, przynosząc zadowolenie, lecz nie obiecane uniesienie. Świat był zbyt intensywny w jego oczach.
Zakotwiczył spojrzenie w czarnych symbolach na ciele, na swojej ręce, która nadal opierała się na włóczni. Na polu bitwy zagościła ta przyjemna cisza, wreszcie robactwo zostało wyplenione, tylko dlaczego takim kosztem? Dlaczego z takim trudem? Symbole znów się rozpaliły i zaczęły powoli cofać, płynnie poruszając się, jak węże, po skórze chłopaka. Cofnął się o krok od trupa i klona Asaki, biorąc głęboki wdech, krztusząc się niemal pobranym powietrzem, ale utrzymał się na nogach. Już nie było wiadomo, która krew była jego a która należała do poległych. Zmęczenie, jakie go dopadło, nie było naturalne. Zupełnie jakby te czarne symbole wyżerały żywcem jego siły życiowe pomimo tak dużej wytrzymałości. Gdy będziesz gotów... Automatycznie oparł rękę na prawym barku, mając wrażenie, że pali żywcem - lecz nie palił. Rozumiał. Naprawdę rozumiał. Niepewnym korkiem cofnął się pod jedną ze ścian i opadł przy niej na ziemię, oddychając głęboko. Czerwień znów ustąpiła miejsca lawendzie.
0 x

• • •
Fine.
Let me be Your villain.
- Yasuo
- Posty: 1517
- Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Kosho
- Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=55892#p55892
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Tenshi
Re: Szlak transportowy
Jak chcecie, to zróbcie z/t do Yusetsu. Nie musicie czekać X minut. Podróż odbyła się w ramach misji.
0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
[/list][/fieldset]
[/quote][/code]
- Asaka
- Postać porzucona
- Posty: 1496
- Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
- Wiek postaci: 27
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
- Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5564
- Aktualna postać: Airan
Re: Szlak transportowy
Cisza i spokój opadły na nich, tak jak opada kurtyna, osłaniając scenę i aktorów przed ciekawskimi spojrzeniami widzów. Spektakl dobiegł końca, zamykając się w trzech bardzo krótkich aktach. Pierwszym z nich było pojmanie ośmioosobowej grupy przez bandziorów, byli zakładnicy, były groźby – i była też dwójka bohaterów, shinobi i kunoichi, którzy postanowili coś na to zaradzić. Nie dla nich i nie do końca bezinteresownie; tak się jakoś zupełnie przypadkowo zdarzyło, że… przeszkadzali im w wędrówce. Więc zaatakowali. To był akt drugi. Kto więc był bestią, a kto biedną owieczką? W życiu zawsze znajdzie się silniejszy drapieżnik, takie było prawo dżungli, w której przyszło im żyć i grać swoje role. A role te zostały im przydzielone bardzo dawno temu, choć nie każdy zgadzał się z nieuchronnością Losu i Przeznaczenia. Oni… Lubili bawić się ludzkimi życiami. Tak jak zabawili się dzisiaj. Akt trzeci pokazywał brak litości. A może właśnie było to miłosierdzie? Asaka nie chciała zabijać tego ostatniego członka szajki. W jej oczach był on już całkowicie pokonany i unieszkodliwiony, gdy wył z rozpaczy bijąc pięścią w twardą ziemię. Ona, chciała go oddać sprawiedliwości, pewnie by żył, zamknięty z klitce, prawie budzie dla psa, nie mając perspektyw na nic. Mogąc jedynie wspominać swoje marne życie. W kółko. I w kółko. I w kółko. Analizować, gdzie popełnił błąd, rozpamiętywać tę ostatnią chwilę, w której wszystko się zmieniło. Czy to nie okrutne? Shikarui okazał się aniołem miłosierdzia. Skrócił jego przyszłe męki – jednym celnym pchnięciem włóczni w plecy. Asaka patrzyła na to w ciszy, nie mówiąc nic, nie robiąc nic, by mu przeszkodzić. Jej kryształowe klony też stały i patrzyły swoimi pustymi oczyma jak Shikarui wymierza karę, albo właśnie sprowadza to miłosierdzie. Mogła zrobić cokolwiek, mogła krzyknąć, mogła zasłonić tego mężczyznę stojącym obok klonem. Ale nie. Pozwoliła na to. Patrzyła na to i nawet serce jej nie drgnęło, jakby było całe wykonane z lodu. Jakby ludzka śmierć i to w tak niehonorowy sposób nie miała żadnego znaczenia.
I nie miała z tym problemu.
Nie było satysfakcji, nie było żalu, że musieli tych ludzi zabić, nie było też szczęścia z tego powodu. Asace jawiło się to zwykłym obowiązkiem. Wtedy faktycznie potrafiła być zimna jak lód. Może jednak Shiki nie mylił się tak bardzo co do niej, gdy powiedział jej, że bardziej swoją urodą przypomina kogoś z rodu Yuki, niż Koseki? Może znowu padł celny strzał, a może widział w niej więcej, niż po sobie pokazywał.
Jednak jej serce nie było całkowicie pokryte lodem, nie było też kamieniem ni żadnym kryształem, nawet rubinowym. Widząc, jak Shiki niepewnie porusza się na nogach – choć jeszcze przed chwilą rozwinął taką szybkość, że praktycznie nie widziała momentu, w którym się przemieszczał – i jak osuwa się plecami po ziemnej ścianie, zerwała się w jego stronę. Nie wiedziała, czy jest ranny, czy po prostu tak wyczerpany, że nie jest w stanie ustać na nogach i zdecydowanie nie zamierzała wykorzystać tego, że nie jest w najlepszej kondycji. Wyruszyli w tę podróż razem, dlaczego miałaby go dobijać czy zostawić na pastwę losu? Może to dziwne, bo znali się raptem dwa dni, ale naprawdę go polubiła i dobrze jej się z nim pracowało, ani tym bardziej nie męczyła się w jego towarzystwie, więc…? Jaki był sens? Sama czuła znaczny ubytek chakry, jednak nie było tak źle, by sama leciała z nóg. Kucnęła przy nim, chcąc się upewnić, że wszystko dobrze i że zaraz sam nie dołączy do tamtej piątki… Szóstki właściwie, jeśli wliczyć w to dzielnego Tatsumiego.
– Shikarui? Żyjesz? – żył, widziała przecież jak oddycha. Jednak gdyby potrzebował pomocy, by wstać, albo iść, użyczyłaby mu swojego ramienia. Była tuż obok, przy nim, i nigdzie się nie wybierała. Jej żywe złote oczy wpatrywały się w czarnowłosego chcąc mieć pewność, że zaraz nie wyzionie ducha i że wszystko jest w porządku. Że nic mu się nie stało.
Uniosła głowę dopiero, gdy jeden z mężczyzn z tamtej grupy zbliżył się do nich, wręczając Shikiemu mieszek z pieniędzmi. Szczerze? Asaka nie robiła tego dla złota, uwolnienie tej grupy to był tylko skutek uboczny. Kiwnęła jednak głową przyjmując podziękowanie, a gdy zobaczyła, że reszta grupy zaczęła zbierać ciała poległych by ułożyć je w stos, jej dwójka klonów, które dotychczas stały jak martwe rzeźby dołączyły się, by pomóc. Chociaż tyle mogła jeszcze zrobić.
Nie myślała jednak zostawać tutaj na środku traktu i pobojowiska. Należało się stąd ruszyć, a jeśli Shikiemu coś się stało, to na pewno nie będą poruszać się szybko. Ustalili jednak, że należy dostać się do jakiejś gospody, może nawet będzie to gospoda w jakiejś osadzie – a jeśli jej towarzysz był ranny, to przydałby się medyk, którym ona nie była. Mogła co najwyżej użyczyć mu bandaża, albo zrobić kryształowy kij, na którym mógłby się oprzeć podczas podróży, jeśli jej ramię by nie wystarczyło. Karmazynowe Szczyty mogły więc poczekać, a ich kroki skierowały się do Sakai, przybliżając ich do celu z każdym pokonywanym metrem
Skąd: Sogen
Dokąd: Sakai
Czas podróży: podróż w ramach misji
Czas przybycia: 1:19
Środek transportu: pieszo
[z/t]
I nie miała z tym problemu.
Nie było satysfakcji, nie było żalu, że musieli tych ludzi zabić, nie było też szczęścia z tego powodu. Asace jawiło się to zwykłym obowiązkiem. Wtedy faktycznie potrafiła być zimna jak lód. Może jednak Shiki nie mylił się tak bardzo co do niej, gdy powiedział jej, że bardziej swoją urodą przypomina kogoś z rodu Yuki, niż Koseki? Może znowu padł celny strzał, a może widział w niej więcej, niż po sobie pokazywał.
Jednak jej serce nie było całkowicie pokryte lodem, nie było też kamieniem ni żadnym kryształem, nawet rubinowym. Widząc, jak Shiki niepewnie porusza się na nogach – choć jeszcze przed chwilą rozwinął taką szybkość, że praktycznie nie widziała momentu, w którym się przemieszczał – i jak osuwa się plecami po ziemnej ścianie, zerwała się w jego stronę. Nie wiedziała, czy jest ranny, czy po prostu tak wyczerpany, że nie jest w stanie ustać na nogach i zdecydowanie nie zamierzała wykorzystać tego, że nie jest w najlepszej kondycji. Wyruszyli w tę podróż razem, dlaczego miałaby go dobijać czy zostawić na pastwę losu? Może to dziwne, bo znali się raptem dwa dni, ale naprawdę go polubiła i dobrze jej się z nim pracowało, ani tym bardziej nie męczyła się w jego towarzystwie, więc…? Jaki był sens? Sama czuła znaczny ubytek chakry, jednak nie było tak źle, by sama leciała z nóg. Kucnęła przy nim, chcąc się upewnić, że wszystko dobrze i że zaraz sam nie dołączy do tamtej piątki… Szóstki właściwie, jeśli wliczyć w to dzielnego Tatsumiego.
– Shikarui? Żyjesz? – żył, widziała przecież jak oddycha. Jednak gdyby potrzebował pomocy, by wstać, albo iść, użyczyłaby mu swojego ramienia. Była tuż obok, przy nim, i nigdzie się nie wybierała. Jej żywe złote oczy wpatrywały się w czarnowłosego chcąc mieć pewność, że zaraz nie wyzionie ducha i że wszystko jest w porządku. Że nic mu się nie stało.
Uniosła głowę dopiero, gdy jeden z mężczyzn z tamtej grupy zbliżył się do nich, wręczając Shikiemu mieszek z pieniędzmi. Szczerze? Asaka nie robiła tego dla złota, uwolnienie tej grupy to był tylko skutek uboczny. Kiwnęła jednak głową przyjmując podziękowanie, a gdy zobaczyła, że reszta grupy zaczęła zbierać ciała poległych by ułożyć je w stos, jej dwójka klonów, które dotychczas stały jak martwe rzeźby dołączyły się, by pomóc. Chociaż tyle mogła jeszcze zrobić.
Nie myślała jednak zostawać tutaj na środku traktu i pobojowiska. Należało się stąd ruszyć, a jeśli Shikiemu coś się stało, to na pewno nie będą poruszać się szybko. Ustalili jednak, że należy dostać się do jakiejś gospody, może nawet będzie to gospoda w jakiejś osadzie – a jeśli jej towarzysz był ranny, to przydałby się medyk, którym ona nie była. Mogła co najwyżej użyczyć mu bandaża, albo zrobić kryształowy kij, na którym mógłby się oprzeć podczas podróży, jeśli jej ramię by nie wystarczyło. Karmazynowe Szczyty mogły więc poczekać, a ich kroki skierowały się do Sakai, przybliżając ich do celu z każdym pokonywanym metrem
Skąd: Sogen
Dokąd: Sakai
Czas podróży: podróż w ramach misji
Czas przybycia: 1:19
Środek transportu: pieszo
[z/t]
0 x
赤 · 水 · 晶

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Szlak transportowy
Pod zamkniętymi powiekami świat się nieznacznie chwiał, wirował leniwie na boki w swoich posadach, przedstawiając całą gamę kolorów w plamkach i kółkach, które odbijały się na ich powierzchni. Cała czerwień, którą zabarwił się jego świat i silne emocje, które nim wstrząsnęły, rozpłynęły się tak, jak rozpływa się słój na wodzie od punktu dotknięcia do całkowitego zaniku. Różnica polegała na tym, że jego świat nie stał się teraz idealnie gładki, nawet jeśli nie posiadał fałszu w ostrych krawędziach, na które mógł się nadziać.
Skinął głową w stronę Asaki, żeby dać znać, że żyje i ma się nieźle, chociaż "nieźle" to było akurat niedopowiedzenie roku. Był w stanie stać i iść, chociaż o żadnym zawrotnym tempie nie mogło być mowy, ale przynajmniej nie potrzebował noszenia go. Był w stanie sobie jakoś z tym poradzić. Tamta śmierć nie była dla niego miłosierdziem, nie była też karą. Była zwykłą chęcią, by zaspokoić bestie. Bardzo, ale to bardzo nie lubił, kiedy coś, lub ktoś, komplikował mu życie, przeszkadzał, podstawiał kłody pod nogi, a ci tutaj to zrobili, wszyscy po równo, wszyscy jednako. Niektórzy byli tylko bardziej w tym denerwujący od innych. Nawet nie pomyślał o opcji, jak okrutnym byłoby pozwolenie mu żyć za zamkniętymi kratami, dzień po dniu wspominając Dzień Sądu, gdzie Abaddon spojrzał mu w twarz i zmusił, by obserwował, jak jego przyjaciele jeden po drugim giną. I za co? Za to, żeby zdobyć parę groszy więcej? Z perspektywy nie można było powiedzieć, że to było czegokolwiek warte. W perspektywie było marnym zerem, z którego nie mogła wyrodzić się nawet jedynka.
- Potrzebuję odpoczynku. - Odezwał się w końcu mrukliwym głosem, spoglądając na dziewczynę, która znalazła się przy nim. Prawdziwa kunoichi, co? Ta, która wiedziała doskonale, że aby złapać drapieżnika musisz sam zamienić się w bestię. Zbędne wzruszenia przy ginących i ckliwości przy płaczących tylko uprzykrzały życie, nie były potrzebne, nigdy nie miały być. - Ty też. - To nie było pytanie, widział przecież, jak niewiele pozostało jej chakry. Może jeszcze ze dwie techniki i leżałaby tutaj razem z nimi - martwa. Początkująca kunoichi? Doprawdy, jej uciekanie przed półżywym Iwato było niemalże urocze. Wyciągnął jedną wargę w górę w uśmiechu, przeciągającym powłóczystym spojrzeniem po oczach dziewczyny. - Uznam tę walkę za obiecany sparing.
Jeden z mężczyzn podszedł do nich. Shikarui złapał sakiewkę i zważył ją w dłoniach. Jeszcze czego - myśleliby, że odejdą bez zapłaty, skoro w ogóle się tutaj pofatygował. Biorąc pod uwagę fakt, że mieli sensora, to nawet lepiej, ale o tym tamci wiedzieć nie mogli. Zresztą pewnie nawet Asaka nie wiedziała, chyba że się domyślała. Nie było o to trudno, jeśli tylko posiadało się odpowiednią wiedzę. Rozdzielił monety i pół sakiewki wręczył przedstawicielce rodu Kosekich. Dzielnie zapracowała w końcu na pieniądze, dla których nawet tego nie robiła. Więc po co?
Pozbierał się z pomocą Asaki, ale koniec końców był w stanie iść, czasem podpierając się jej ramienia. Zatrzymali się w przydrożnej karczmie, gdzie karczmarz zawału prawie dostał na widok zakrwawionych shinobi, gdzie mieli szansę się przede wszystkim umyć. Czarnowłosy chętnie skorzystał z oferowanego bandaża, żeby opatrzyć sobie nogi na czas obecny. Jak się okazało - wstęp do Karmazynowych Szczytów był zamknięty.
Skierowali się więc do Sakai.
Skąd: Sogen
Dokąd: Sakai
Czas podróży: podróż w ramach misji
Czas przybycia: 8:00
Środek transportu: pieszo
[z/t]
Skinął głową w stronę Asaki, żeby dać znać, że żyje i ma się nieźle, chociaż "nieźle" to było akurat niedopowiedzenie roku. Był w stanie stać i iść, chociaż o żadnym zawrotnym tempie nie mogło być mowy, ale przynajmniej nie potrzebował noszenia go. Był w stanie sobie jakoś z tym poradzić. Tamta śmierć nie była dla niego miłosierdziem, nie była też karą. Była zwykłą chęcią, by zaspokoić bestie. Bardzo, ale to bardzo nie lubił, kiedy coś, lub ktoś, komplikował mu życie, przeszkadzał, podstawiał kłody pod nogi, a ci tutaj to zrobili, wszyscy po równo, wszyscy jednako. Niektórzy byli tylko bardziej w tym denerwujący od innych. Nawet nie pomyślał o opcji, jak okrutnym byłoby pozwolenie mu żyć za zamkniętymi kratami, dzień po dniu wspominając Dzień Sądu, gdzie Abaddon spojrzał mu w twarz i zmusił, by obserwował, jak jego przyjaciele jeden po drugim giną. I za co? Za to, żeby zdobyć parę groszy więcej? Z perspektywy nie można było powiedzieć, że to było czegokolwiek warte. W perspektywie było marnym zerem, z którego nie mogła wyrodzić się nawet jedynka.
- Potrzebuję odpoczynku. - Odezwał się w końcu mrukliwym głosem, spoglądając na dziewczynę, która znalazła się przy nim. Prawdziwa kunoichi, co? Ta, która wiedziała doskonale, że aby złapać drapieżnika musisz sam zamienić się w bestię. Zbędne wzruszenia przy ginących i ckliwości przy płaczących tylko uprzykrzały życie, nie były potrzebne, nigdy nie miały być. - Ty też. - To nie było pytanie, widział przecież, jak niewiele pozostało jej chakry. Może jeszcze ze dwie techniki i leżałaby tutaj razem z nimi - martwa. Początkująca kunoichi? Doprawdy, jej uciekanie przed półżywym Iwato było niemalże urocze. Wyciągnął jedną wargę w górę w uśmiechu, przeciągającym powłóczystym spojrzeniem po oczach dziewczyny. - Uznam tę walkę za obiecany sparing.
Jeden z mężczyzn podszedł do nich. Shikarui złapał sakiewkę i zważył ją w dłoniach. Jeszcze czego - myśleliby, że odejdą bez zapłaty, skoro w ogóle się tutaj pofatygował. Biorąc pod uwagę fakt, że mieli sensora, to nawet lepiej, ale o tym tamci wiedzieć nie mogli. Zresztą pewnie nawet Asaka nie wiedziała, chyba że się domyślała. Nie było o to trudno, jeśli tylko posiadało się odpowiednią wiedzę. Rozdzielił monety i pół sakiewki wręczył przedstawicielce rodu Kosekich. Dzielnie zapracowała w końcu na pieniądze, dla których nawet tego nie robiła. Więc po co?
Pozbierał się z pomocą Asaki, ale koniec końców był w stanie iść, czasem podpierając się jej ramienia. Zatrzymali się w przydrożnej karczmie, gdzie karczmarz zawału prawie dostał na widok zakrwawionych shinobi, gdzie mieli szansę się przede wszystkim umyć. Czarnowłosy chętnie skorzystał z oferowanego bandaża, żeby opatrzyć sobie nogi na czas obecny. Jak się okazało - wstęp do Karmazynowych Szczytów był zamknięty.
Skierowali się więc do Sakai.
Skąd: Sogen
Dokąd: Sakai
Czas podróży: podróż w ramach misji
Czas przybycia: 8:00
Środek transportu: pieszo
[z/t]
0 x

• • •
Fine.
Let me be Your villain.
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Szlak transportowy
Białowłosy tuż po opuszczeniu swojego bezpiecznego lokum wraz z Naoyą, trafił na powóz kupiecki, którym skierowali się w pobliże tajemniczego lasu. Podróż była dość powolna, spokojna i przebiegała bez większych emocji. Długa droga zapewniała czas na przemyślenia, a także refleksje na temat misji, która miała zostać wykonana przez młodzieńca. To już kolejna, w której ma zmierzyć się głównie z samym sobą i słabościami, które w razie pokonania, otworzą przed nim drogę do niespotykanej wręcz siły. Czas spędzony na wozie w każdym razie nie był wcale stracony. Oprócz nich podróżowali także inni kupcy, a znalazł się też jeden Doko, który tworzył obstawę wraz z dwójką pozostałych najemników.
Pogoda sprzyjała, szczególnie ze względu na to, że zima, która nastała była znacznie łagodniejsza w stronę, w którą się kierowali. To napawało optymizmem. Oprócz warunków pogodowych, ciekawym był wypadek, w którym na drodze zastali przewrócony wóz. Białowłosy dłużej się tym nie przejmował, więc tuż po sprawdzeniu sprawy mógł odpuścić i wrócić do swojego siedziska, w którym spędził już i tak sporo czasu. Parę postojów wzdłuż głównego szlaku i drzemki. Regeneracja czerwonookiego przebiegała jak nigdy wcześniej. Tyle snu co doświadczał podczas podróży nie miał jeszcze chyba nigdy, a następna taka okazja będzie pewnie dopiero w grobie. Rozmów nie było, przez co senność była jeszcze bardziej wzmożona, a to również nie przeszkadzało szermierzowi, który lubił tę ciszę i spokój.
W końcu nadszedł smutny czas pożegnania z woźnicą, gdzie na szlaku wraz z Sentokim musieli zeskoczyć i ruszyć w swoją drogę. Po krótkim pożegnaniu, w końcu ruszyli o własnych siłach w kierunku Tajemniczego Lasu. Wędrówka przebiegała póki co bez większych problemów. Naoya pełnił rolę swoistego przewodnika, a Jinchuuriki posłusznie poruszał się naprzód. Tajemniczy Las miał to do siebie, że nikt o zdrowych zmysłach się tam nie zabiera – tu sytuacja była zgoła inna. To mogło nadać nowy początek białowłosemu, który pragnął z całego serca ujarzmić tę bestię, która była nieproszonym lokatorem w jego ciele.
Skąd: Sogen
Dokąd: Sakai
Czas podróży: podróż w ramach misji
Czas przybycia: 9:50
Środek transportu: karawana/pieszo
z/t
Pogoda sprzyjała, szczególnie ze względu na to, że zima, która nastała była znacznie łagodniejsza w stronę, w którą się kierowali. To napawało optymizmem. Oprócz warunków pogodowych, ciekawym był wypadek, w którym na drodze zastali przewrócony wóz. Białowłosy dłużej się tym nie przejmował, więc tuż po sprawdzeniu sprawy mógł odpuścić i wrócić do swojego siedziska, w którym spędził już i tak sporo czasu. Parę postojów wzdłuż głównego szlaku i drzemki. Regeneracja czerwonookiego przebiegała jak nigdy wcześniej. Tyle snu co doświadczał podczas podróży nie miał jeszcze chyba nigdy, a następna taka okazja będzie pewnie dopiero w grobie. Rozmów nie było, przez co senność była jeszcze bardziej wzmożona, a to również nie przeszkadzało szermierzowi, który lubił tę ciszę i spokój.
W końcu nadszedł smutny czas pożegnania z woźnicą, gdzie na szlaku wraz z Sentokim musieli zeskoczyć i ruszyć w swoją drogę. Po krótkim pożegnaniu, w końcu ruszyli o własnych siłach w kierunku Tajemniczego Lasu. Wędrówka przebiegała póki co bez większych problemów. Naoya pełnił rolę swoistego przewodnika, a Jinchuuriki posłusznie poruszał się naprzód. Tajemniczy Las miał to do siebie, że nikt o zdrowych zmysłach się tam nie zabiera – tu sytuacja była zgoła inna. To mogło nadać nowy początek białowłosemu, który pragnął z całego serca ujarzmić tę bestię, która była nieproszonym lokatorem w jego ciele.
Skąd: Sogen
Dokąd: Sakai
Czas podróży: podróż w ramach misji
Czas przybycia: 9:50
Środek transportu: karawana/pieszo
z/t
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Szlak transportowy
Czerwonooki nie miał zupełnie nic przeciwko temu by wrócić czym prędzej z miejsca, w którym zakończył swój trening. Było ono dość nieprzyjazne dla nowoprzybyłych, a wykonując założenia, mieli już wszystko za sobą. Czas było uciekać. Miejsce, w którym jeszcze mogła odbyć się ta arcyciekawa rozmowa z samym sobą było do zapamiętania, jednak droga powrotna – już wcale, a wcale. Wszystko było na powrót szare i dość straszne, gdzie nie było miejsca na pomyłkę. Przechodząc tak od znaku do znaku, robiło się nieco mniej przyjemnie, gdzie sam Jinchuuriki modlił się niemal by nie zostały one przez jakąś bestie spreparowany czy coś w tym rodzaju. Niekorzystnie byłoby, gdyby cokolwiek mogło się wydarzyć w ów miejscach, co spowodowałoby zachwianie równowagi. Na szczęście, w drodze powrotnej napotkali na ślady truchła, które pozostawili tu wcześniej. Ciał nie było, ale to był znak, że szli w dobrą stronę. Nie zamierzali jednak sprawdzać co stało się z wilkorami. Wychodząc poza obręb, mogli odetchnąć, przez co sam Shiroyasha pochylił się i oparł o kolana. To była ta chwila, tryumfalna chwila. Chcąc nie chcąc, najgorsze było już za nimi, więc mieli teraz czas na powrót tą samą trasą, którą przybyli. Nocując raz pod gołym niebem, a raz w tawernie, Uchiha nawiązał tam przypadkowy kontakt z kupcem z Sogen, dzięki któremu mogli się udać w wygodniejszych warunkach niż z buta. Docierając do Kotei, mogli podsumować co teraz należy zrobić.
- Dziękuję Naoya za dobre słowo. O tak. Dobrze by mi zrobiło wrócić do wykonywania misji. – podziękował, również skinąwszy głową i odszedł do swojego mieszkania by wyspać się jak człowiek. Teraz czekało na niego znacznie więcej wyzwań niż do tej pory. Czy sprosta?
Skąd: Sakai
Dokąd: Sogen
Czas podróży: podróż w ramach misji
Czas przybycia: 10:50
Środek transportu: karawana/pieszo
- Dziękuję Naoya za dobre słowo. O tak. Dobrze by mi zrobiło wrócić do wykonywania misji. – podziękował, również skinąwszy głową i odszedł do swojego mieszkania by wyspać się jak człowiek. Teraz czekało na niego znacznie więcej wyzwań niż do tej pory. Czy sprosta?
Skąd: Sakai
Dokąd: Sogen
Czas podróży: podróż w ramach misji
Czas przybycia: 10:50
Środek transportu: karawana/pieszo
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Hitsukejin Shiga
- Martwa postać
- Posty: 2743
- Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4164
Re: Szlak transportowy
0 x

Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.
Ekwipunek
Piękne ząbki Shigi.
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
Znane techniki
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona - Brak.
- Nabyta - Brak.
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 70
WYTRZYMAŁOŚĆ 77
SZYBKOŚĆ 121
PERCEPCJA 70
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 | 16
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- NINJUTSU E
GENJUTSU E
STYLE WALKI- Chanbara S
- Rankanken B
- ---
FūINJUTSU D
ELEMENTARNE:- KATON A
SUITON E
FUUTON E
DOTON E
RAITON E
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
- Nazwa
- Maska "Głód".
- Typ
- Ubranie, Maska
- Objętość
- Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
- Waga Fūin
- 25
- Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
- Cena
- 600 ryou
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Sumairu + Kiba
- Typ
- Unikat/Broń
- Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
- Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
- Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
- Wytrzymałość
- 100 punktów
- Zdobycie
- 500 ryou + misja C na "zamontowanie".
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Suiseki - Krzesiwo
- Typ
- Dodatek
- Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
- Zdobycie
- 300 za sztukę.
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Szlak transportowy
Kisho ma to szczęście, że ściąga na siebie kłopoty, często także później biorąc je na swoje barki, ale helo! Chłopaczyna taki już jest. I nie chodzi o to, że sam od siebie wciska się w jakieś podejrzanie bagno, z którego następstwem jest lawina kolejnych problemów. No dobra, może tak to trochę wygląda, ale całkowicie nie o to chodzi. Kyuzazame najnormalniej starał się jedynie pomagać, na tyle ile może i dopiero to, ta altruistyczna chęć rujnuje mu każdy dobrze zapowiadający się dzień poprzez właśnie pakowanie się w kłopoty.
Tym razem jakoś wszystko udało załatwić się w prosty pokojowy sposób. Wymiana zdań i kilka dobrych argumentów naprawdę potrafią zdziałać cuda, zwłaszcza że przy takiej „konfrontacji" nikt nie ma prawa ucierpieć. Takie zakończenie etapu polowania ucieszyła Ranmaru i to niezmiernie. Nie chciał porzucać biedaka samemu sobie, tak na pastwę losu. Miałby cały czas kogoś na karku, nie ich, to kogoś innego, a przecież był niewinny. Przynajmniej tak twierdzi, czemu Kisho oczywiście wierzy, bo co jak co ale miał już wystarczająco ku temu dowodów. Samo jego poddanie i chęć sprawdzenia przez kogoś z umiejętnościami Yamanake, mówiły same przez się.
Wracając do rzeczy. Zdobyli to, po co przyszli, więc wystarczyło chwilę odczekać, aż jegomość pozbiera manatki i w drogę. W międzyczasie odezwał się piegusek, gratulując rozwiązania sytuacji. Szkoda tylko, że to wszystko dla niego było czystą grą aktorską... Chyba nie do końca zrozumiał poprzedni gest przeczącej, bo ewidentnie kiwającej się na boki głowy. Tak trudno wyczaić, że dobitnie nie zgadzał się z takimi brudnymi zagraniami?
- Mówiłem poważnie - odezwał się chłodno, mając nadzieję, że poważny ton w końcu do niego dotrze. - Zamierzam mu pomóc, skoro jest niewinny - dodał, kładąc nacisk na słowo „niewinny". Piegusek niby był w podobnej sytuacji co Kisho niedawno, to znaczy pomógł komuś, przez co miał później lekko mówiąc przerąbane, a teraz nagle charakterek mu się przestawił i zamierza wpakować za kratki niewinnego człowieka tylko i wyłącznie dla Ryo?
Świat...
Naprawdę...
Schodzi...
Na PSY.
- Może trzeci raz będzie tym szczęśliwym i wpadnę tutaj by coś zjeść! - rzucił jeszcze w stronę karczmarza niemal przed samym wyjściem, tak na pożegnanie i dla zapewniania, że jeszcze kiedyś tutaj zawita. Kto wie, może faktycznie będzie to ten pierwszy raz jako klient z małą chrapką na dobre żarełko?
*** Gdzieś w głębi cząstka Kisho podejrzliwie sugerowała możliwe kłopoty ze strony rudzielca. Ewidentnie wolał szybki zysk kosztem Masaru i trudno powiedzieć, czy dalej szykuje coś w tym kierunku, czy może już sobie darował. Byli teraz na trakcie, więc jeśli coś planował, wyskoczy z tym najpewniej teraz.
- E too - zaczął ni to, ni z tego, ni z owego. Najpewniej wszyscy siedzieli jak mysz pod miotłą, więc zaczęcie jakiegoś tematu, choćby z czapy było jak najbardziej wskazane. - Gdzieś tutaj był chyba jakiś skrót - Grał jak z nut byle by tylko znaleźć dobry pretekst do aktywowania swych szkarłatnych oczu i niby szukając innej drogi, przyjrzeć się pieguskowi. Tak mógł go o wiele łatwiej przypilnować i zadziałać z większą precyzją, gdyby jednak coś. Poza tym miał też wgląd w jego stan psychiczny i mógł ocenić czy aby czasem nie jest zbyt nerwowy, co także mogłoby sugerować opcjonalne zbliżające się kłopoty.
Mimochodem, skoro już aktywował krwiste ślepia, zerknął i na brzuszek swego byłego pacjenta czy i z nim wszystko dobrze. Tak dla pewności. Obaj trafili do szpitala więc co jak co ale zapewne wypuścili ich w dobrej kondycji, ale lepiej dmuchać na zimne i w razie czego ostrzec Masaru, gdyby coś było z jego organizmem nie tak.
Tym razem jakoś wszystko udało załatwić się w prosty pokojowy sposób. Wymiana zdań i kilka dobrych argumentów naprawdę potrafią zdziałać cuda, zwłaszcza że przy takiej „konfrontacji" nikt nie ma prawa ucierpieć. Takie zakończenie etapu polowania ucieszyła Ranmaru i to niezmiernie. Nie chciał porzucać biedaka samemu sobie, tak na pastwę losu. Miałby cały czas kogoś na karku, nie ich, to kogoś innego, a przecież był niewinny. Przynajmniej tak twierdzi, czemu Kisho oczywiście wierzy, bo co jak co ale miał już wystarczająco ku temu dowodów. Samo jego poddanie i chęć sprawdzenia przez kogoś z umiejętnościami Yamanake, mówiły same przez się.
Wracając do rzeczy. Zdobyli to, po co przyszli, więc wystarczyło chwilę odczekać, aż jegomość pozbiera manatki i w drogę. W międzyczasie odezwał się piegusek, gratulując rozwiązania sytuacji. Szkoda tylko, że to wszystko dla niego było czystą grą aktorską... Chyba nie do końca zrozumiał poprzedni gest przeczącej, bo ewidentnie kiwającej się na boki głowy. Tak trudno wyczaić, że dobitnie nie zgadzał się z takimi brudnymi zagraniami?
- Mówiłem poważnie - odezwał się chłodno, mając nadzieję, że poważny ton w końcu do niego dotrze. - Zamierzam mu pomóc, skoro jest niewinny - dodał, kładąc nacisk na słowo „niewinny". Piegusek niby był w podobnej sytuacji co Kisho niedawno, to znaczy pomógł komuś, przez co miał później lekko mówiąc przerąbane, a teraz nagle charakterek mu się przestawił i zamierza wpakować za kratki niewinnego człowieka tylko i wyłącznie dla Ryo?
Świat...
Naprawdę...
Schodzi...
Na PSY.
- Może trzeci raz będzie tym szczęśliwym i wpadnę tutaj by coś zjeść! - rzucił jeszcze w stronę karczmarza niemal przed samym wyjściem, tak na pożegnanie i dla zapewniania, że jeszcze kiedyś tutaj zawita. Kto wie, może faktycznie będzie to ten pierwszy raz jako klient z małą chrapką na dobre żarełko?
*** Gdzieś w głębi cząstka Kisho podejrzliwie sugerowała możliwe kłopoty ze strony rudzielca. Ewidentnie wolał szybki zysk kosztem Masaru i trudno powiedzieć, czy dalej szykuje coś w tym kierunku, czy może już sobie darował. Byli teraz na trakcie, więc jeśli coś planował, wyskoczy z tym najpewniej teraz.
- E too - zaczął ni to, ni z tego, ni z owego. Najpewniej wszyscy siedzieli jak mysz pod miotłą, więc zaczęcie jakiegoś tematu, choćby z czapy było jak najbardziej wskazane. - Gdzieś tutaj był chyba jakiś skrót - Grał jak z nut byle by tylko znaleźć dobry pretekst do aktywowania swych szkarłatnych oczu i niby szukając innej drogi, przyjrzeć się pieguskowi. Tak mógł go o wiele łatwiej przypilnować i zadziałać z większą precyzją, gdyby jednak coś. Poza tym miał też wgląd w jego stan psychiczny i mógł ocenić czy aby czasem nie jest zbyt nerwowy, co także mogłoby sugerować opcjonalne zbliżające się kłopoty.
Mimochodem, skoro już aktywował krwiste ślepia, zerknął i na brzuszek swego byłego pacjenta czy i z nim wszystko dobrze. Tak dla pewności. Obaj trafili do szpitala więc co jak co ale zapewne wypuścili ich w dobrej kondycji, ale lepiej dmuchać na zimne i w razie czego ostrzec Masaru, gdyby coś było z jego organizmem nie tak.
Ukryty tekst
0 x

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość