Shinobi War to gra PBF Naruto, gdzie akcja została osadzona w zamierzchłych czasach, w czasach gdzie światem rządziły klany. https://www.shinobiwar.pl/
Z deszczu pod rynnę, w taki właśnie sposób Motoko skomentowała rosnące w jej oczach obrazy, którym nie pozwoliła odebrać sobie zdrowego rozsądku i opanowania. Już z daleka mogła zauważyć rosnącą obecność mężczyzn, z każdym krokiem, z którym przybliżała się do miejsca wskazanego przez pierwszego napotkanego Uchichę. Wiedziała, kim był mężczyzna i postanowiła mu zaufać, co znów spotkało się z ogromnym zawodem w postaci rosnącej irytacji dziewczyny. W każdym momencie, kiedy zaczynała wierzyć, że faceci nie są tacy źli, coś się pieprzyło, tak zwyczajnie, po ludzku pieprzyło. Bardzo możliwe, że to właśnie jej wzrok tak odpędzał mężczyzn, choć bardziej prawdopodobne, że w głównej mierze była to zasługa główki miecza, który wystawał zza jej pasa. Nieświadoma i bardzo poirytowana czerwono-oka dziewczyna przeszła przez próg knajpy, nawet nie zauważając spojrzeń, które były kierowane w jej stronę. Już dawno temu nauczyła się zwyczajnie iść i nie zwracać uwagi na przychylne, czy też nie spojrzenia, które definitywnie dawały jej sporo powodów do wyciągnięcia swojego przedłużenia ramienia, którym był miecz. Niestety nic nie może przecież wiecznie trwać. Przypadkiem złapała spojrzenie jednego z mężczyzn stojących blisko wyjścia. Jego czerwony nos bardziej przyciągał uwagę niż pożądliwe spojrzenie, na które dziewczyna momentalnie zareagowała. - Czego się gapicie. - warknęła pod nosem, na tyle głośno, żeby pijany mężczyzna, opierający się o framugę drzwi, mógł usłyszeć słowa wypowiedziane nie-tak grzecznym tonem. Zarówno wzrok ciemnowłosej dziewczyny dawał wiele do życzenia, jak i jej zachowanie, a także butna postawa, którą emanowała, dając wyczuć swój nastrój najbliżej stojącym osobom. Nie był to sposób zastraszenia kogokolwiek, po prostu miała podły humor, bo kolejny mężczyzna ewidentnie ją wyśmiał i skazał na posiedzenie wśród zapijaczonych, śmierdzących mord. Jedynym plusem całej sytuacji był zapach jedzenia, który w stosunku do mieszanki tytoniu i alkoholu był zwyczajnym zbawieniem. Ruchy, które wykonywała przemieszczając się z miejsca na miejsce, nie były w żaden sposób powabne, a przynajmniej takie być nie miały. Była świadoma swojej pozycji, dlatego nie miała zamiaru wszczynać rozlewu krwi przez własne, nadmierne machanie biodrami. Nie czekając na kolejne zachęty w postaci oczopląsu innych mężczyzn, praktycznie od razu ruszyła w kierunku wolnego stołu, przy którym bez wahania usiadła. Plamy barwiące ławę nie przeszkadzały jej w żadnym stopniu, ponieważ jedyne co robiła, to obserwowała czujnym wzrokiem kelnera, oczekując jego podejścia. Musiała myśleć, bo właśnie w takich sytuacjach najgorszym byłoby poddać się stresowi, który młodej dziewczyny praktycznie w ogóle nie ogarniał. Być może była to kwestia przyzwyczajenia do tych spojrzeń i milczących zachęt zapewniających upojną noc. Motoko już dawno zrozumiała, że im mniej będzie ufać, tym bezpieczniejsza pozostanie, w szczególności przy towarzystwie takich osób, wiadomo wciąż mowa o facetach, którzy spędzali jej sen z powiek. Celem szesnastolatki było odnalezienie konkretnego zlecenia, które nie będzie polegało na kolejnej obronie kupieckiego towaru, co już miała po dziurki w nosie, szczególnie kiedy słońce nie daje spokoju przez dwadzieścia dwie godziny na dobę. Wspomnienie burzy piaskowej również nie należało do najciekawszych, dlatego znów starała się skupić swój wzrok na kelnerze, który gdzieś jej zniknął w trakcie tej krótkiej wędrówki myśli. Szukając plusów całej tej sytuacji... Musiała przyznać, że pomimo skrajnej irytacji, która była dosyć mocno widoczna w jej oczach, a także i tonie, siedzenie w pomieszczeniu zapełnionym mężczyznami było ociupinkę lepsze od smażenia się na słońcu w trakcie wędrówki przez wydmy.
Słowa mężczyzny, który poddał poirytowaną dziewczynę próbie, zaraz pojawił się przy jej stoliku. Być może jego słowa były jedynie złośliwością, ale szesnastolatka przywołała na twarz najbardziej urokliwy uśmiech jaki tylko przyszło jej wykonać w tak wisielczym humorze i posłała go mężczyźnie. Nie potrzebowała żadnego rodzaju przytyków do swojego wieku, a tym bardziej płci, dlatego uparcie siedziała na swoim miejscu. Można powiedzieć, że nawet nie miała ochoty na takie przedstawienia, ale jedyne co ją w istocie korciło, to jakieś utarcie nosa mężczyźnie, który widać spodziewał się, że wyjdzie. - Byłby Pan tak uprzejmy? - spytała przesympatycznym głosem, dając dosyć przeciętny popis swoich umiejętności aktorskich, których nigdy nie ćwiczyła. - To będzie idealna popitka dla sake i porcji tradycyjnego ramen jeśli łaska. - zaszczebiotała, kończąc swoje zamówienie z błyskiem w oku, który świadczył o tym, jak naprawdę była zirytowana, jeśli nawet już nie wściekła. - Tego właśnie szukam. - powiedziała schodząc z tonu, tak samo, jak pyszałkowaty mężczyzna. Jej brwi ściągnęły się nad jej czerwonymi, błyszczącymi oczami, które czujnie obserwowały kątami otoczenie. Każdy ruch był przez dziewczynę rejestrowany, a przynajmniej starała się w opanowaniu obserwować wszystko co się działo w pomieszczeniu, tym bardziej, że nikt nie siedział za jej plecami, strategia przede wszystkim. - Brudnej roboty. - dokończyła po trzech sekundach ciszy. Jego porady były dobre i młoda dziewczyna wiedziała, że nie powinna pojawiać się w takim miejscu, ale przecież nie mogła tak po prostu się wycofać, miała swój honor, który mógł ją nawet poprowadzić do rychłej śmierci. Kiedyś słyszała, że: 'Można żyć, kiedy żyć się godzi, i umrzeć, kiedy umrzeć trzeba'. Determinacja, którą tryskała niewyrośnięta samurajka była nad wyraz widoczna z bijącego chłodu, którym się otaczała, jak odstraszającym sprejem na komary. Była świadoma zagrożenia i choć bardzo ten stan ją niepokoił, tak czuła się, jak ryba, starając się odstraszyć od siebie ewentualnych nachalnych mężczyzn. Czasem kobieta, nie ważne w jakim jest wieku, potrzebuje trochę uwagi, a Motoko na swoje nieszczęście przyciąga jej ostatnimi czasy zbyt wiele, może podróżowanie ze swoim fatalnym zauroczeniem, który ją wykorzystywał nie było takim złym pomysłem? Trudno, zaświtało jej słowo w głowie, bo przecież nie ma jak ożywić trupa, teraz jedynie musi sobie radzić sama.
Sama Motoko nie potrafiła uwierzyć, że ktoś mógł przejawić jeszcze większe poirytowanie niż ona i gdyby nie miała tak wisielczego humoru, z pewnością roześmiałaby się na głos, tak jedynie mógł się śmiać jej wisielczy humor wewnątrz. Kończąc swoje podśmiechujki pomyślała jedynie o tym, że to właśnie ona śmieje się ostatnia, co chyba niezbyt przypadło do gustu właścicielowi, pomimo tego, że nie obdarzyła go kolejnym uśmiechem, nawet udawanym. Następne słowa mężczyzny potwierdziły jedynie jego złość, którą kipiał na lewo i prawo, co odczuła sama dziewczyna, kiedy usłyszała świst i szmatę, która wylądowała prosto na stoliku, przy którym siedziała. Ostatkami kontroli, na którą sobie pozwalała utrzymała się przy siedzeniu, do czasu, aż usłyszała to jedno, bardzo brzydkie słowo, które wręcz nie istniało w słowniku dziewczyny. Zanim nawet sama się zorientowała podniosła się z krzesła, które pod wpływem nagłego i dynamicznego ruchu zaskrzypiało, przesuwając się o kilka centymetrów do tyłu. Tego już nie mogła tak zwyczajnie ścierpieć. Złość, która ewidentnie była widoczna na jej młodej twarzy raczej nie była żadną oznaką zachęty do mężczyzn, którzy już bezwstydnie wpatrywali się w tę dwójkę. Nie potrzebowała nawet zachęty, którą barman rzucił w jej kierunku. Stała z dłonią położoną na rękojeści miecza. Jej zamiary były raczej pokojowe, choć trzeba przyznać, że duma została w sposób lekko na to mówiąc bardzo splamiona, do czego nie mogła doprowadzić przez idiotyczną próbę wyrzucenia jej z tawerny. Chociażby nie wiadomo, jak jej się to nie podobało, nie była w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której byłaby wyproszona, dlatego też kiedy została sama z gapiącymi się nieznajomymi, po raz kolejny ściągnęła brwi. Komizm całej sytuacji był nad wyraz widoczny, bo przecież tak grzecznie ubrana dziewczyna, na której twarzy była widoczna jedynie złość nie wróżyła raczej nic dobrego. Na szczęście umiejętności opanowywania samej siebie były na wysokim poziomie, o wiele wyższym niż u szesnastoletniej dziewczynki, z pewnością głównym powodem były przeżycia, które ją wystarczająco zahartowały, kto wie. - Czy ktoś z obecnych ma może jakieś bardziej pokaźne umiejętności w próbie przekonania mnie do wyjścia za jakąś naglącą sprawą? - spytała się zaraz po tym, jak zapadła cisza, którą przerywały jedynie sporadyczne wymiany zdań wśród lepiej ubranych mężczyzn przy stolikach. Nie miała zamiaru próbować dostać się do każdego ze stolików i pytać o konkretne zlecenia, bo zwyczajnie uważała to za stratę czasu. - Oczywiście, nagroda za wskazanie konkretnych wyzwań byłaby bardzo adekwatna. - powiedziała schodząc do niemalże mruczącego tonu, który z pewnością mógłby być określony jako ten kokieteryjny, niebezpieczny, a jednocześnie bardzo seksowny, choć kto wie, czy to działa, w końcu dziewczyna miała jedynie szesnaście lat, a przeżyć, jak jakaś dwudziestopięciolatka. Pytanie tylko, czy w tamtych czasach dwudziestopięciolatki były wykorzystywane w każdy możliwy sposób przez starszych od siebie mężczyzn? Jednakże nie na tym polega cała ta gra! W sposób nader sugestywny zaczęła zataczać kółeczka wskazującym palcem na czubku miecza, dając mężczyzną pole do popisu, kto wie, może w ten sposób jakoś uda jej się zadziałać! Nie raz już udawało jej się wyjść z opałów przez własną urodę, czego nie chciała przyznać przed samą sobą i choć pod całą jej maską wręcz kipiało ze złości, nie mogła pozwolić sobie na odebranie zdrowego rozsądku, który tutaj musiał wziąć wszystkich w garść. Miała przewagę i to jeszcze jaką, pytanie tylko, czy wyjdzie jej to na dobre?
Młoda dziewczyna nie powinna się dziwić temu, że nie była brana na poważnie i choć wiedziała o tym, że spodziewanie się jakiegokolwiek poziomu byłoby co najmniej obłudą, dalej w to wierzyła. Oczywiście, wszystko było do czasu, aż pewien mężczyzna nie pokazał jej w sposób dosadny, że jedyna brudna robota jaka ją czeka jest w istocie biała i bardzo klejąca. Praktycznie od razu przeszła do swojej bardzo naturalnej postawy, którą było zwężenie swoich powiek i ściągnięcie brwi w geście skrajnej irytacji. Słowa i bardzo nieuprzejmy gest mężczyzny nie dawał jej spokoju, dlatego bez żadnego uprzedzenia, nawet nie słuchała starej, morskiej wygi, za to zaczęła w sposób nader wprawny składać konkretne pieczęcie. Zamiana własnego miejsca z krzesłem, które znajdowało się obok mężczyzny było niczym specjalnym, tym bardziej, kiedy technika Kawarimi (1) nie była żadnym wyzwaniem dla dziewczyny, która używała go już nie raz, kiedy nadeszła nagląca potrzeba. Być może, gdyby przyuważyła emocje, które były widoczne na twarzy mężczyzny, zdecydowałaby się na mniej drastyczny ruch, ale ta skumulowana złość była zbyt wielka, żeby mogła sobie zwyczajnie odpuścić. Nie czekała nawet na reakcję mężczyzny, jedynie wyciągnęła swój miecz, zadając zwyczajne, wręcz tradycyjne cięcie wzdłuż jego twarzy (2). W żaden sposób nie chciała go zabić, jedynie trwale skrzywdzić, co być może bardzo dobrze by zaowocowało na ego starszego zboczeńca, który proponował jej takie zbereźne rzeczy, w końcu się nie znali! Być może jej zagranie nie było zbyt mądre, ale dziewczyna była już tak zirytowana, że nie potrafiła siedzieć w miejscu, tym bardziej, że cały czas ktoś chciał wygrać zawody w upokorzeniu jej. Robiąc to, miała cichutką nadzieję na to, że w końcu znajdzie się ktoś, kto doceni pozory jakie sprawia jej młodzieńcza i niewinna twarz, a także umiejętności, które potrafi wykorzystać w odpowiednim momencie, nawet jeśli nie znajdzie żadnego zlecenia teraz. W końcu nikt nie powiedział, że na tym się skończy cały świat, o ile obleśny gość nie zbojkotuje reszty swoich kompanów do zwyczajnego rzucenia się na młodą samuraj. - Proszę mi nie ubliżać. - powiedziała swoim być może urokliwym i dziewczęcym głosem. - Czy ktoś jeszcze chciałby pamiątkę z tego zdarzenia, czy ktoś w końcu wykaże się elokwencją na określony temat? - zapytała, tym razem jej głos był bardziej donośny, niż przy pierwszym zdaniu, które bezpośrednio skierowała do mężczyzny, który stał praktycznie przed nią. Spojrzała na resztę mężczyzn i odeszła od poharatanego gościa, który trzeba przyznać, pozwolił sobie na zbyt wiele. Być może szrama wiodąca wzdłuż jego policzka nauczy go trochę pokory, jeśli nie, zawsze zostaje jej możliwość odcięcia jego przyrodzenia, wtedy nie będzie miał się już czym chwalić, a tym bardziej żalić. Być może jej postępowanie było zbyt swawolne, ale gdzie dziewczyna ma się czuć dobrze, jak nie w każdym skrawku świata i przede wszystkim we własnej skórze? Robiła to, co uważała za słuszne, a taka nauczka z pewnością jakoś pokrzepi mężczyznę do częstszego używania tego co ma w głowie, a raczej tego co mu tam brakuje, może odkryje tajnik jakim jest poszukiwanie zaginionej części mózgu? Kto go tam wie!
W pobliżu musi się znajdować przedmiot możliwy do podmienienia
Opis Kolejna pomocna technika, która niejednokrotnie może uratować życie. Otóż jest to technika podmiany która pozwala w momencie ataku podmienić nasze ciało z zawczasu przygotowaną podmianą z beczką, kłodą bądź innym przedmiotem który znajduje się luźno na powierzchni oraz rozmiarami jak i wagą nie przekracza 1 naszego ciała. Kolejnym ograniczeniem techniki jest świadomość nadchodzącego ciosu. Użytkownik może podmienić się tylko w momencie gdy widzi nadchodzący atak. Wtedy tuż przed zadaniem ciosu następuje podmiana i nasze ciało zajmuje przedmiot wcześniej przez nas wybrany do podmiany.
2;
Nazwa
Iaidō
Pieczęci
Brak
Zasięg
Zależy od długości ostrza
Koszt
Brak
Dodatkowe Wysoka szybkość (ok. 80), posiadanie obu rąk, na czas używania techniki otrzymujemy +15 do szybkości
Opis Technika stanowiąca "podstyl" walki w obrębie Battodo. Jest to umiejętność zadania błyskawicznego ataku z miecza znajdującego się w saya - cięcie może być zarówno horyzontalne, jaki i pionowe, skośne czy też w ogóle nie być cięciem lecz uderzeniem rękojeści, a nawet wykonanie bloku - wszystko to zależy od sytuacji oraz wyszkolenia wojownika.
Praktyk Iaido stawia na rozwiązanie walki w jednym, celnym uderzeniu, które dzięki zastosowaniu tzw. saya-biki (cofnięcia saya), zyskuje ogromną prędkość. Warunki:
- Cięcia są zadawane z szybkością użytkownika zwiększoną o 15
- By ponownie użyć techniki Iaido należy schować miecz.
Tym razem to ona z politowaniem słuchała jęków mężczyzny i trzeba przyznać, że o dziwo, nie ruszały jej w żadnym stopniu. Cała ta złość, którą skierowała do jednego uderzenia, pozwoliła jej umysłowi odpłynąć w bezpieczne i bardzo wygodne strefy, które już nie były dotknięte splamionym honorem, czy też dumą. Tak jak nakazywała samurajska etykieta, wyjęty miecz został splamiony krwią, więc bez żadnych przeszkód dziewczyna mogła włożyć go z powrotem do sayi, co też zrobiła. Nagły dźwięk i widok rozwścieczonego właściciela jakoś jej nie przestraszył, nie wiedzieć czemu, była świadoma tego, że mężczyzna będzie każdym możliwym sposobem próbował ją wyrzucić ze swojego pubu. Następstwa jakie miały miejsce po tej całej sytuacji były bardziej zaskakujące, niż wszystko co działo się do tej pory, choć trzeba przyznać, że Motoko nie spodziewała się tak negatywnego przyjęcia ze strony nieznajomych. Widać mało który niepozorny wędrowiec znajdował sobie tutaj pracę, a może zwyczajnie nikt jej nie szukał, tak samo, jak starał się nie zawadzać innym? Reakcja właściciela na pojawienie się rzekomego pracodawcy szesnastolatki była lekko przerażająca, dlatego nic dziwnego, że dziewczyna lekko rozszerzyła swoje powieki, chcąc dowiedzieć się, kto potrafi tak uspokoić, jeśli nawet nie przestraszyć impulsywnego mężczyznę. Na szczęście, czy też nie, nie było jej dane dojrzeć kim był zakapturzony jegomość, choć jedno było pewne, był to intrygujący osobnik płci męskiej. Pomimo tego, że zauważyła jego gest nie potrafiła pójść przodem, można nawet powiedzieć, że czekała na jakiś przełomowy moment, w którym to ciekawy nieznajomy się ujawni. Ten jedynie przeszedł obok niej, pozwalając charakterystycznemu zapachowi owinąć się wokół nastolatki, która mogła jedynie nieświadomie zatrzepotać przed siebie rzęsami. Dopiero po chwili zorientowała się, gdzie jest i co próbuje osiągnąć, dlatego zacisnęła pięść i przymrużyła oczy, odwracając się w stronę wskazanego stolika, przy którym siedział mężczyzna. Czas dowiedzieć się, jaka czeka na nią praca. - Dzień dobry. - powitała go jedynie, przysiadając się naprzeciwko mężczyzny. Przez cały czas starała się nie poddać jego urokowi, a także aurze, która definitywnie działała na kobiety. Trzymając się swojego żelaznego kodeksu i przypominając wszystkie nieprzyjemności związane z mężczyznami, bez żadnego chorego zafascynowania spoglądała w głębię kaptura, który zasłaniał lico jej pracodawcy. Jedno było pewne, nie mogła dać się zwyczajnie zwieść, już raz przez to poległa, nie ma zamiaru po raz kolejny odbijać się od dna, pomimo tego, że mogłoby to ją zahartować po wiek wieki, tylko kto powiedział, że dziewczyna przeżyje tak długo?
Re: Tawerna przy procie
: 21 lip 2017, o 17:51
autor: Hoshigaki Seiki
Re: Tawerna przy procie
: 21 lip 2017, o 18:39
autor: Motoko
Reakcja mężczyzny i cała jego postawa, a także aura dawały dziwacznie wrażenie, jakby zadanie nie do końca było w ogóle legalne. Jego uśmiech sprawił, że lekko przymrużyła oczy i spojrzała na niego dosyć poważnie. Akuratnie w tych dwóch kwestiach miała kompletnie odmienne zdanie, ale jeśli miało to jej zapewnić robotę do wykonania, była w stanie przełknąć z jednej strony obrazę, zaś z drugiej komplement. Widok szybko uciekającego mężczyzny, który jeszcze chwilę temu był gotów ją poćwiartować na kawałeczki i wyrzucić ze swojej spylunki szybciej niżby była w stanie pomyśleć, również nie był zachęcający. Niestety Motoko zawsze miała zepsute receptory, które w przypadku podejrzanych osób kazały jej uciekać, dlatego z jeszcze większym zaintrygowaniem przeniosła spojrzenie ze swojego obiecanego napoju na głębię kaptura, w którym widziała jedynie zarys jego ust. Z czasem, jak ze strony mężczyzny padały konkretne słowa, na twarzy dziewczyny coraz to pojawiał się uśmieszek, który z ostatnim słowem wskazującym na nią był już szczerym, pełnym zrozumienia uśmiechem. Miała kogoś porwać. Dreszcz, który pojawił się wzdłuż jej kręgosłupa nie był na tyle wszechmocnym, żeby wprawić ją w jakikolwiek ruch, tym bardziej, że ta chora fascynacja była spotęgowana przez zadowolenie. Miała pierwszą okazję wymierzyć sprawiedliwość przez samą siebie, a raczej została zatrudniona do zrobienia tego. Praktycznie od razu zrozumiała, że skoro młoda dziewczyna miała być kartą przetargową, to ktoś był dłużnikiem mężczyzny, bo jak też inaczej mogła to zinterpretować? Nie czuła praktycznie żadnych wyrzutów sumienia, można powiedzieć nawet, że jej się to podobało, jakby pakowanie się w kłopoty było jej zwyczajnie pisane. Kiedy zadał jej pytanie, była świadoma tego, że musi porządnie przemyśleć temat, dlatego wzięła łyk soku jagodowego i z fioletem, który pozostał na części jej warg, przytaknęła jednym słowem. - Naturalnie. -przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego.
Re: Tawerna przy procie
: 21 lip 2017, o 22:05
autor: Hoshigaki Seiki
Re: Tawerna przy procie
: 22 lip 2017, o 05:35
autor: Motoko
Dziewczyna nie wiedziała, czy to kwestia głosu, czy też zwyczajna tajemnicza aura sprawiała, że zwyczajnie chciało się spełnić wszystkie życzenia mężczyzny. Wzrok, który napotkała po nadpiciu soczku i potwierdzeniu swojego zainteresowania był co najmniej palący, choć wzięła sobie za honor wytrzymanie do końca. Intensywna czerwień, która wręcz błyszczała była niczym w porównaniu do jej krwistych tęczówek, które nie były jeszcze tak wyprute niecnymi planami i czającym się uśmieszkiem czystego zła, jak było to w przypadku nieznajomego. Nie wiedzieć czemu, Motoko nie potrafiła oprzeć się jego urokowi, który jedynie potęgował jej umiejętność tłumaczenia sobie, że to co będzie miała zrobić jest konieczne. Również strach, który budziła każda sekunda, przez którą wpatrywała się w jego błyszczące ślepia był hipnotyzujący, po prostu gość miał w sobie to coś. Dopiero kiedy sięgnął po szklankę, z której haustem wypił swoje zamówienie, Motoko zorientowała się, że bezwstydnie się na niego gapiła. Mrugnęła raz jeszcze i zwęziła oczy, chcąc skupić się na zadaniu, które zostało jej przydzielone. Nie była pewna czy podoła, ale przecież, jak mogłaby tak po prostu zrzec się roboty, o którą sama wręcz prosiła. Swój wzrok przeniosła na kopertę, która zdawała się jej być parzącą sprawą w całym tym zajściu, w końcu to właśnie tam były informacje dotyczące konkretnej osoby, za którą pewnie będzie musiała przemierzyć wiele mil. Nie odprowadzając wzrokiem swojego pracodawcy, który wprawdzie w momencie przekazania jej koperty, przestał dla niej istnieć, sięgnęła po informator. Sprawnie otworzyła kopertę i nie oglądając się po pomieszczeniu, przeczytała szybko wszystko, co było napisane na kartce oraz przypatrzyła się wizerunkowi, który był wyznacznikiem jej celu. Zdezorientowana schowała kartkę do koperty, którą szybciutko wsadziła do kabury. Musiała wszystko przemyśleć, dlatego sięgnęła po raz kolejny po swój sok z jagód i pociągnęła łyk, w zastanowieniu obierając taktykę, którą musiała użyć do odnalezienia tejże osoby. Na samym początku dobrze było się zorientować, gdzie w ogóle mieszka, bo przecież to nie było tak oczywiste, a przynajmniej nie dla Motoko, która wychowywana była z daleka od jakichkolwiek większych Osad i myślała w sposób najprostszy z możliwych. Jedno było pewne, nadszedł czas ewakuacji, choć z pewnością nikt jej nie śmie tknąć do czasu, aż nie wypije swojego soczku, dlatego też przechyliła naczynie po raz kolejny, pozwalając sobie na chwilę uciechy z jagód w buzi. Kolejnym planem dziewczyny było dowiedzenie się nieco o swoim celu, do którego musiała zbliżyć się nie tylko niepostrzeżenie, ale i wystarczająco mocno, w razie ewentualnych walk, w końcu nigdy nie wiadomo, co komu strzeli do głowy! Zweryfikowanie wiadomości na temat dziewczyny musiało zostać przeprowadzone przez dłuższy czas, dlatego bez żadnej presji Motoko zwyczajnie dopiła napój i wstała, otrzepując potem sukienkę z kurzu, który mógłby zastygnąć na jej prowizorycznym mundurku. Czas rozejrzeć się za informacjami. Wątpliwości dotyczące miejsca, w którym była zaczęły ją dosięgać, kiedy tylko rozejrzała się po pomieszczeniu z lekkim uśmieszkiem czającym się w kącikach jej ust. Nie mogła powiedzieć, że była przerażona, choć pracodawca definitywnie robił wrażenie, po prostu jakoś czuła się lekko. Zasunęła za sobą krzesło i podniosła szklankę. Idąc w stronę drzwi, odłożyła naczynie na stół obok baru i posłała kwaśnemu mężczyźnie serdeczny uśmiech, jakby naprawdę życzyła mu miłego dnia. W taki to właśnie sposób szesnastolatka wyszła z lokalu, starając się znaleźć jakieś informacje, pytanie jedynie, gdzie może zacząć szukać i namierzać jakiekolwiek osoby, skoro nawet nie wie, czy jest w dobrej prowincji?
Re: Tawerna przy procie
: 22 lip 2017, o 21:34
autor: Hoshigaki Seiki
Re: Tawerna przy procie
: 22 lip 2017, o 22:31
autor: Motoko
Uchiha...Że to też musiał być ktoś z klanu, o którym sama Motoko słyszała nie raz historię z dawnych czasów, jak naprawdę doszło do rozpadu na Uchiha i Senju, a teraz? Miała przyczynić się do porwania jednej z przedstawicielek rodu, który jest jednym z najdłużej istniejących, a przynajmniej tak też słyszała. Gdyby ktoś jej się spytał jaki ma plan, z pewnością usłyszałby, że nie ma planu, ale często bywało, że bez planu szło najlepiej, dlatego trzeba było być dobrej myśli. Priorytetem na chwilę obecną było odnalezienie informacji, które w istocie ją mogły naprowadzić na miejsca, po których dziewczyna często się kręciła. Z rozmyśleń wytrącił ją jakiś mężczyzna, który również trącił ją łokciem. Z początku myślała, że to przypadek, ale chyba nie miała się czemu dziwić, w końcu mężczyźni często po robocie musieli jakoś odreagować, chyba jak wszyscy. Odeszła kilka kroków na bok i zapatrzyła się na chmarę nieznajomych, którzy po części byli uzbrojeni. Z pewnością najlepszym źródłem informacji byłby jakiś shinobi, jednakże pytanie, czy dziewczyna chciała również być przepytaną odnośnie powodu, dla którego mieliby podzielić się z nią jakąkolwiek wiedzą. Być może momentami bywała głupia, ale nie na tyle, żeby pozwolić komukolwiek zadać jej pytania odnoszące się roboty, którą miała do wykonania, stąd jedynym wyjściem było popytać tubylców. Widząc po części pijanych rybaków, bez żadnych przeszkód dziewczyna ruszyła w ich kierunku, po drodze składając dłonie w pieczęci Henge no Jutsu i przemieniając się w jednego z przechodniów, którego widziała w ciągu dnia. Mrok, który panował wokół mostu delikatnie skrzypiącego pod jej nogami, sprawiał dosyć przerażające wrażenie choć dziewczyna była dosyć zahartowana faktem, że pijani mężczyźni nie będą się przypatrywać niedoskonałościom jej techniki. Szukała jakiegoś mało interesującego z wyglądu człowieka, który byłby jeszcze w stanie cokolwiek jej powiedzieć, a nie jedynie bełkotać pod nosem. Naturalnie, przeczekała, aż wszyscy ją wyminą i dopiero ruszyła w kierunku statków, a także rybackich kutrów, w których miała nadzieję odnaleźć jakiekolwiek informacje. Klan Uchiha z tego co pamiętała panuje na tych terenach, toteż prowincjalne ploteczki powinny być chlebem powszednim dla interesantów. ~Post cały jest w uhide ze względu na to, że chyba nie jest to w nikogo interesie, żeby ktokolwiek wiedział coś na ten temat.
Opis Pomocna technika przy pomocy której użytkownik może przybrać wygląd innej osoby bądź obiektu. Co za tym idzie jeśli zmieniamy się w personę, to wygląd, a także ubranie zostaje zmienione. Również i głos pozostanie zmutowany do pewnego stopnia przypominający ten osoby w którą to się zamieniliśmy. Jednak jest to tylko zmiana aparycji, tak więc nie przejmujemy zdolności fizycznych czy też innych. Możemy zmienić się w każdą osobę, a także w przedmiot. Jednak nie może on być zbyt mały. Więc nie możemy zmienić się w Kunai czy zwykłego Shurikena. Dodatkowo nasza chakra pozostaje bez zmian. Tak więc, jeśli ktoś wykryje naszą niebieską energię, może bez problemu odkryć oszustwo, również i wszystkie Doujutsu bezproblemowo sobie z tym radzą.