Tawerna przy porcie

Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Sagisa »

Plan był prosty, choć jego powodzenie opierało się na jednym elemencie, bez którego cała reszta nie miała prawa bytu. Wszystko zależało od tego pierwszego ruchu. Nawijała jak katarynka, chcąc w ten sposób odwrócić uwagę bruneta. Dla niego mogło to wyglądać na desperacką próbę ruszenia tego, czego najwyraźniej nie miał - sumienia. Był zbyt pewny siebie i to go zgubiło.
Wystarczył krok, udawane zachwianie, by Kazuo dał się nadziać swoimi klejnotami na jej pięść, zwijając się przy tym z bólu. Drugi cios na nerki nie był aż tak skuteczny, ale to nie miało już znaczenia. Szybko odskoczyła, sięgając po notkę, którą zaraz aktywowała. Jasny błysk oślepił przeciwnika, dając jej możliwość kolejnego ruchu. Dwie pieczęci wystarczyły, by aktywować technikę iluzji doskonałej - wszędzie wokół zaroiło się od jej kopii, które nie były zwykłymi bunshinami, a prawdziwymi cieniami jej własnej osoby.
Tropiciel powoli dochodził do siebie, otwierając z wolna oczy i orientując się w sytuacji. Nie wydawał się zatrwożony zastałym widokiem, wręcz przeciwnie - zdawał się być rozbawiony. Wszystko zaraz się wyjaśniło, gdyż mężczyzna w następnej sekundzie stał tuż przy wejściu do tawerny, odcinając jej jedyną (zdawałoby się) drogę ucieczki. Kazuo nadal odczuwał skutki starcia z jej pięścią, ale nie wyglądał na takiego, któremu ta niedogodność miałaby przeszkodzić.
Widziała wyraźnie wyładowania, które pojawiły się na jego dłoni, by zaraz objąć całe ciało. Na samo wspomnienie ostatniego kontaktu z jego raitonem miała ochotę uciec gdzieś daleko, schować się w mysiej dziurze i nigdy nie wychodzić. Byleby więcej tego nie przeżywać. Drzwi były zastawione, więc tamtędy z pewnością nie przejdzie, nawet nie zamierzała próbować. Ale przecież to nie jedyne wyjście na świat, prawda? Nieraz już słyszała powiedzenie "jak nie drzwiami - to oknem", więc dlaczego miałaby się nie zastosować? Skoro już zaczęła słuchać cudzych rad (nawet tych pochodzących od zdrajców!), to równie dobrze może spróbować i tego.
Każda z jej kopii była gotowa do akcji, a brunet najwyraźniej dawał jej pole do popisu, tylko czekając na jej ruch. Ciągłe stanie i czekanie do niczego by nie doprowadziło, choć w tej chwili trwała w tym impasie. Cienie poruszyły się niespokojnie, jakby w każdej chwili miały skoczyć do ataku, oryginalna Saga starała się trzymać w tyle. Za plecami miała oparte o ścianę wakizashi, bez którego nie zamierzała opuszczać tego miejsca. Musiała się zdać na synchronizację, inaczej wszystko trafi szlag, a ona znów wyląduje na brudnej podłodze, wijąc się w konwulsjach.
Wszystkie płomiennowłose sięgnęły do kabury w tym samym czasie, wyjmując po kunaiu i rzucając nim w stronę drzwi, zaraz ruszając z szarżą. Tylko oryginalna dziewczyna do ostrza dorzuciła dwie igły, a w momencie ataku szybko przechwyciła miecz i skręciła w stronę najbliższego okna w asyście dwóch kopii. Odbiła się od podłogi i wpadła na szybę bokiem, kuląc się przy tym i osłaniając twarz przed odłamkami. Tego Kazuo nie mógł przewidzieć. Wylądowała głucho na zwiniętym ramieniu, zduszając jęknięcie, i zaraz przeturlała się, stając na nogach i biegnąc na tyły tawerny. Klony pobiegły każdy w innym kierunku, by zmylić bruneta, ona zaś skryła się za zakrętem, starając unormować oddech. W wolnej chwili będzie musiała powyjmować ze skóry drobinki szkła i założyć bandaż, teraz jednak powinna się oddalić, póki tropiciel nie dyszy jej na kark. A może już dyszy?
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Hoshigaki Seiki

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Hoshigaki Seiki »

0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Sagisa »

Przy jej charakterze ryzyko było wpisane w życiorys. I to nie tylko ze względu na zawód shinobi, jakiego się podjęła, ona po prostu przyciągała kłopoty niczym magnes. Tylko czemu te kłopoty nie mogły choć raz jej odpuścić i zrobić sobie wolnego?
Każda technika ma swoje wady i zalety. Doświadczony wojownik szybko odkryje je w ferworze walki, ten mniej doświadczony pewnie nawet nie zwróci na nie uwagi. Sagisa zaliczała się do tej drugiej grupy i choć na co dzień była nad wyraz spostrzegawcza, tak dziś miała po prostu zły dzień. Pomijając już poranek, który nie należał do najprzyjemniejszych, dała się podstępem upić, omal się nie utopiła, została wielokrotnie potraktowana prądem, a jakby tego było mało, przyczyną tego wszystkiego był mężczyzna zasłaniający jej wyjście. W tej chwili najchętniej zakopałaby się pod kocem i nie wyściubiała nosa aż po kres czasu. Niestety musiała w jakiś sposób uwolnić się z niewoli tropiciela.
Zważywszy jej położenie, opcji miała niewiele, mimo wszystko była gotowa zaryzykować wszystko dla tej złudnej nadziei na wolność. I zaryzykowała. Klony przypuściły atak, a ona pognała w stronę okna popędzana kolejną dawką adrenaliny. Szyba pękła pod naporem jej ciała, a ona upadła z jękiem po drugiej stronie. Już miała wstawać, już chciała uciekać, skryć się, kiedy do jej mózgu dotarł impuls bólu. Sięgnęła ręką w stronę źródła, jakie stanowił wbity w udo shuriken. Jej wzrok na krótką chwilę pokrył się mgłą, gdy zrozumiała, do czego doszło i w jakiej sytuacji się znajduje. Próbowała się podnieść, ale prawa noga protestowała, powalając ją znów na ziemię. Zauważyła padający na nią cień i spojrzała przerażona na stojącego w oknie bruneta.
To koniec!
Próbowała się ratować. Odpychała się rękoma i ocalałą kończyną, byleby tylko zwiększyć i tak marny dystans, Kazuo jednak zeskoczył lekko na zewnątrz, a jego naelektryzowana dłoń niebezpiecznie się do niej zbliżała. W ostatnim akcie desperacji chwyciła za rękojeść i pociągnęła, wykonując szybkie cięcie w poziomie tuż przy własnych nogach. Liczyła, że chociaż go draśnie, choć to i tak nie dawało jej właściwie nic.
"Niech te wszystkie emocje będą przekazane do miotania tym co ściskasz w dłoni, a będziesz zabójczo skuteczna" - zabrzmiały w jej głowie słowa zdradzieckiej brunetki. Znów w krytycznej sytuacji to jej rady zdawały się być jedyną opcją. Zacisnęła mocniej dłoń na rękojeści i z całą zgromadzoną w niej desperacją, z całym żalem, gniewem w niej kipiącym zaczęła ciąć raz po raz szybkimi ruchami. Wolną ręką podpierała się na łokciu dla równowagi, a z jej gardła wydobywało się coś na kształt krzyku, bądź wręcz wrzasku, jakby to wszystko miało nadać mieczowi mocy i skuteczności. Nie patrzyła, gdzie i jak tnie. To już nie miało znaczenia. Z szeroko otwartymi oczami, z których zaczęły ściekać łzy, wymachiwała ostrzem raz w prawo, raz w lewo. Obraz, jaki widziała, był wręcz nierzeczywiście ostry, spostrzegała każde drobne wyładowanie na ciele bruneta, każdą żyłkę pulsującą czakrą. Nie miała pojęcia, czy to adrenalina sprawiła, że świat wokół zwolnił, czy z przerażenia odchodziła już od zmysłów. Czekała tylko na ten nieunikniony moment, w którym jej ciało znów zostanie rażone prądem, choć starała się jak najbardziej odwlec go w czasie. Nic więcej nie mogła zrobić, a przynajmniej takie miała wrażenie. Czy jednak rzeczywiste?
0 x
Obrazek
Hoshigaki Seiki

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Hoshigaki Seiki »

0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Sagisa »

Jej sytuacja nie przedstawiała się kolorowo. W prawdzie udało jej się uciec z tawerny, ale to był tylko mały kroczek ku wolności. Nie dane jej było postawić kolejnego.
Wbity w nogę naelektryzowany shuriken paraliżował kończynę całkowicie i sprawiał, że nie nadawała się właściwie do niczego. Mimo wszystko nie mogła pozwolić oprawcy na triumf nawet, jeśli właściwie nie miała już drogi ucieczki. W akcie paniki, czy też desperacji zaczęła wymachiwać ostrzem, chcąc w ten sposób uniemożliwić Kazuo kontakt fizyczny, który zakończyłby się konwulsjami.
Rzeczywistość malowała się w nieciekawych barwach, gdy z jej gardła wyrywał się wściekły krzyk przepełniony gniewem, żalem i desperacją. Cięła raz za razem, choć wakizashi nie napotykało żadnego oporu. Jej oczy widziały to, co zdawało się nierealne. Bo przecież wcześniej brunet nie wydawał się tak ostry w odbiorze (przynajmniej wizualnie), a na jego ciele nie było tych wszystkich nitek i żył. Nie znała przyczyny tej zmiany wizji, ale była ona w pewnym sensie niepokojąca. Czyżby to przerażenie odbierało jej rozum?
Nie mogła wiecznie wymachiwać mieczem przed sobą, nie była wszak maszyną zaprogramowaną do ciągłego wykonywania danej czynności. Gdy pierwsza fala wściekłości zaczęła opadać, dłoń zaciśnięta na rękojeści wylądowała powolnym ruchem na ziemi, a Saga zacisnęła powieki, próbując unormować przyspieszony oddech i nieregularne bicie serca. Kazuo zdążył w tym czasie się cofnąć i rzucić swoją propozycję. Choć propozycją to raczej nie było, zważywszy, że nie czekał na jej aprobatę. Złączył dłonie w obszernych rękawach płaszcza, a płomiennowłosa dostrzegła zmianę w sieci nitek, które zaczęła dostrzegać. Wcześniej cienkie pasma teraz zgrubiały i zdawały się wręcz jaśnieć w oczach. Czyżby to były... nici czakry?
Nagle coś poruszyło się za jej plecami, szurając po ziemi. Odruchowo obróciła głowę i zamarła. Jej oczom ukazała się starsza siostra. Poturbowana, zakrwawiona, poraniona, wręcz w tragicznym stanie, a mimo wszystko usilnie starała się do niej dotrzeć.
- Nee-san... - szepnęła zszokowana dziewczyna, nie mogąc pojąć, co się właściwie dzieje. Jedno było dla niej pewne - jej ostatnia nadzieja właśnie prysła niczym bańka mydlana. Choć Sagisa mogła nawijać jak najęta, jak bardzo nie chce widzieć jasnowłosej, jak bardzo nie chce, by ta ją ratowała, w głębi duszy cichy głosik nawoływał Tensę, pragnął jej bliskości i otuchy, siostrzanego wsparcia. Mogła zaprzeczać sama sobie, jednak wewnętrznie chciała, by fiołkowooka wyciągnęła ją z opresji. A teraz te nadzieje obracały się w niwecz, a wszystko dlatego, że jej ostatnia deska ratunku poległa.
płomiennowłosa przewróciła się na brzuch i sama zaczęła przeczołgiwać w stronę siostry. Nie słuchała słów bruneta, nie chciała ich słyszeć. W tym momencie ważna była tylko Tensa. Tensa, która właśnie padała z wycieńczenia jakieś pięć metrów od niej. Wyciągnęła w jej stronę rękę, choć odległość była nadal zbyt duża, by mogła jej dosięgnąć. Kolejna fala łez ciekła po jej policzkach, gdy z opuchniętych ust siostry padały słowa, których ta nie miała prawa powiedzieć.
Błysk. Stopklatka. Ułamek sekundy zwątpienia. przez tę jedną mikronową część czasu zdawała się nie widzieć siostry, choć ta nadal była przed nią. "Prosiłabym Cię o jedno. Potulne pogodzenie się z tym, co będzie dalej, byłabyś w stanie to zrobić?" - zadźwięczało jej w uszach pytanie brunetki sprzed pojawienia się czerwonookiego, a ona zacisnęła powieki, zagryzając dolną wargę aż do krwi. "Chciałabym, żebyś wyleczyła się z tego uczucia, przynajmniej do tego stopnia, żebyś była w stanie myśleć racjonalnie" - wtórowały słowa z wcześniejszej rozmowy. Zdusiła w sobie szloch. Pogodzić się? Nie stawiać oporu? Przypomniała sobie własną reakcję na odkrycie blizn na przedramieniu srebrnowłosej. Nie, z pewnością nie mogła się z tym pogodzić.
Zacisnęła pięść w wyciągniętej ręce i uderzyła nią w ziemię tuż przy własnej głowie. Przecież nie byłaby sobą, gdyby potulnie słuchała wszelkich poleceń. Gdyby siedziała posłusznie w domu jak przykładna córka i siostra. Miała dość dyrygowania jej życiem, a wszyscy wokół jakby starali się wymusić na niej konkretne działania. Kazuo chciał, żeby się bała, Tensa - żeby odpuściła, Mo - żeby pogodziła się z losem. A ona sama? Ona mówiła: NIE!
Uniosła się na łokciach, a dłonie złączyły się w kilku z pozoru prostych znakach. Saga nie zamierzała się poddać, wręcz przeciwnie. Odpłaci temu zwyrodnialcowi za krzywdę fiołkowookiej, a zwłaszcza za pozbawienie jej jednego z tych cudnych oczu. Odpłaci mu za własną krzywdę. Nabrała głęboko powietrza i odwróciła się na plecy, w tej samej sekundzie wypuszczając je w postaci salwy ognistych pocisków skierowanych wprost na bruneta. Maksymalna ich ilość, krótki dystans i dodatkowe trzy gwiazdki ninja dorzucone do ostatnich kul. A potem kolejny gwałtowny wdech i druga wściekła fala ognia podążająca za krwistookim. Widziała go przecież doskonale. Jego jak i siateczkę nitek pokrywającą jego ciało. A rzeczywistość nadal zdawała się zwalniać w krytycznych momentach.
Sagisa zdawała sobie sprawę z marności swojego położenia i szans, jednak wzięła sobie za punkt honoru zadośćuczynienie zranienia siostry. I choćby miała w ten sposób przypieczętować własną śmierć, nie zamierzała odpuszczać, nie zamierzała przerywać. Jeśli dwie salwy nie wystarczą - zawsze można po raz kolejny złożyć pieczęci i w desperackim akcie wściekłości spalić wszystko wokół. Przecież nie może pozwolić Kazuo na bezkarność, prawda? Musi choćby spróbować wymusić na nim wzięcie odpowiedzialności za bestialstwo, jakiego się dopuścił. A reszta... przestawała mieć jakiekolwiek znaczenie.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Hoshigaki Seiki

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Hoshigaki Seiki »

0 x
Tensa

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Tensa »

0 x
Hoshigaki Seiki

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Hoshigaki Seiki »

0 x
Tensa

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Tensa »

0 x
Hoshigaki Seiki

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Hoshigaki Seiki »

0 x
Tensa

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Tensa »

0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Sagisa »

Sagisa była zła, wręcz wściekła. Wszyscy wokół starali się dyktować jej własne warunki, a ona nie chciała na to przystać. Nie zamierzała nawet. Nie zamierzała godzić się z zaistniałą sytuacją i bezczynnie czekać na koniec, jakikolwiek miałby nie być. W zamian za to chciała dobitnie pokazać swój bunt przeciw temu wszystkiemu.
Roniąc łzy żalu i wściekłości, złożyła pieczęci do jednej z technik katonu. Już nabierała powietrza w płuca, już się odwracała, już miała zalać Kazuo falą ognia, kiedy... tuż nad sobą zobaczyła jego oczy. Zakrztusiła się powietrzem, zdawszy sobie sprawę z tak nikłej odległości między nimi. Chciała się odsunąć, ale nie pozwolił jej na to. Ułamek sekundy zdziwienia, gdy złączył ich usta w niespodziewanym pocałunku, ustąpił natychmiastowemu skurczowi mięśni. Każda cząstka jej ciała przeszyta została wiązką elektryczną skoncentrowaną na wargach. Jej organizm zapomniał o oddychaniu, o funkcjonowaniu w ogóle. Jej oczy wywróciły się do góry białkami, a ona widziała już tylko ciemność. Potem była już tylko pustka.

Czasem człowiek zastanawia się, co mógłby zmienić i jakie niosłoby to konsekwencje. Czy gdyby Sagisa nie znalazła się wtedy na polu treningowym, w jakichś innych okolicznościach mogłaby spotkać Motoko? Czy wtedy również brunetka by ją zdradziła i oddała w ręce Kazuo? Na to pytanie chyba nikt nigdy nie znajdzie odpowiedzi. A nawet gdyby, to i tak niczego nie zmieni.
Dopóki otaczała ją ciemność i nie czuła właściwie nic - dopóty jej zszargany umysł mógł czuć się bezpiecznie. Stan ten nie mógł się jednak utrzymywać wieczność, a moment przebudzenia musiał kiedyś nastąpić. Płomiennowłosa wolałaby obudzić się we własnym łóżku, a najlepiej nie musieć z niego wstawać i po prostu leżeć przez cały dzień. Jej ciało domagało się odpoczynku, jednak przez pewien czas się go nie doczeka.
Chłód - to jedno uczucie rozeszło się po każdym mięśniu, każdej kości, każdym ścięgnie. Przeszedł ją dreszcz, który zwiastował nieuchronny powrót świadomości. Czuła źródło tego chłodu przesuwające się po jej skórze od szyi aż do lewej piersi, gdzie zostało zatrzymane. Wszystko ją bolało, zwłaszcza głowa, a słyszane słowa brzmiały niezrozumiale. Albo to ona nie potrafiła w tym stanie ich zrozumieć. Rozpoznała jednak głos, a wraz z nim napłynęły wspomnienia. Ból, strach, wściekłość, odrętwienie - wszystko to wwiercało się w nią raz po raz. Jej twarz musiała w tym momencie wykrzywić się w bliżej niezidentyfikowanym grymasie, a powieki zaczęły powoli się unosić. Słyszała jeszcze jeden głos, lecz nie mogła go zidentyfikować, choć brzmiał dziwnie znajomo i... kobieco, zdecydowanie kobieco.
Widziała jak przez mgłę podłogę pod sobą i zimne ostrze przylegające do jej nagiej piersi. Powiodła spojrzeniem wzdłuż tego ostatniego, delikatnie unosząc obolałą głowę, a po drodze wyłapała coś kolorowego przemieszanego z bielą. Zogniskowała wzrok na czerwono-białym kimonie, w które odziana była... Tensa? Saga mogła znieść wiele. Ból i upokorzenie z rąk Kazuo, zdradę dopiero co poznanej Motoko, nawet fakt, że wdawała się teraz wisieć zupełnie naga, przez co chłód wdzierał się w nią każdym centymetrem skóry. Jednak widok siostry stojącej sobie spokojnie kilka metrów dalej po prostu zabolał. Bardziej niż rażenie prądem. Oparła głowę na ramieniu, by ta nie runęła w dół, a w jej oczach wezbrały łzy.
- Nee...san... - wychrypiała cicho przez wysuszone gardło. Teraz bardziej niż kiedykolwiek chciało jej się pić, a wszystko głównie przez wiązki elektryczne, którymi raczył ją brunet. Czuła, jak bardzo ma spierzchnięte usta, nawet przełykanie śliny było bolesne. A najgorsze było to, że obecnie nie mogła zrobić nic. Mogła jedynie wisieć naga i zakuta w łańcuchy, czekając na łaskę. Nawet srebrnowłosa zdawała się jakby jej nie zauważać, zbyt pochłonięta rozmową ze swym niedoszłym narzeczonym. A może nie niedoszłym? Saga i tak nie była w stanie zrozumieć ich słów...
0 x
Obrazek
Hoshigaki Seiki

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Hoshigaki Seiki »

__________________
Obrazek
Sorki, ale posłużę się starym obrazkiem.
Tensa jesteś teraz obok Kazuo, stoicie w uścisku. Jego katana leży na ziemi, jakieś 0,5m od was.
Kolejność Tensa, Sagisa (wedle uznania, nie zmuszam i nie zabraniam), ja
0 x
Tensa

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Tensa »

0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Tawerna przy porcie

Post autor: Sagisa »

Człowiek potrafi znieść wiele. Wiele bólu i cierpienia, wiele upokorzenia. Może przetrwać niemal wszystko, ale pod jednym warunkiem. Musi mieć jakiś cel, napędzającą myśl, która będzie stanowić ostatnią linię obrony sprowadzonego na dno umysłu.
Przez ten cały czas, gdy ścierała się z Kazuo, Saga chciała się uwolnić, pokazać innym, że jest w stanie przetrwać. Podświadomie też chciała pokonać wszelkie przeciwności samodzielnie, by nie narażać przy tym siostry. Z drugiej strony myśl o jasnowłosej będącej gdzieś blisko, stanowiącej wsparcie, była czynnikiem motywującym ją do działania. Wiedziała, że nawet jeśli się potknie i upadnie, Tensa ją ochroni. Czy jednak miała rację?
Jej nagie ciało krzyczało z bólu. Wisiała na łańcuchach podczepionych do sufitu i była zdana na łaskę i niełaskę Kazuo. Gdyby miała wybór, wolałaby się nie budzić. Może wtedy pozostałaby w niej choć ta odrobina nadziei, która właśnie ulatywała z wiatrem. A wszystko przez to, co odgrywało się na jej oczach. Tensa odziana w odświętne kimono zdawała się jej nie dostrzegać. Nawet na nią nie spojrzała! Najzwyczajniej w świecie rozmawiała sobie z brunetem, zupełnie nie przejmując się stanem płomiennowłosej. Załzawionymi oczami patrzyła, jak mężczyzna przyciąga do siebie zapatrzoną w niego fiołkowooką. Jak pochyla się nad nią, zbliżając do jej ust. A w następnej sekundzie serce Sagi zostało przebite na wylot najzimniejszym ostrzem z lodu.
To Tensa zainicjowała pocałunek. Ona złączyła ich usta i języki. Ta, która zarzekała się, że ją kocha i chce z nią być, właśnie oddawała się człowiekowi, który sprawił, że stalowooka nie miała już nic. Ostatnia nić zaufania właśnie pękała z trzaskiem, pozostawiając żal, bezradność i w pewnym sensie gniew. Młoda Uchiha czuła, jakby siostra najzwyczajniej w świecie z niej zakpiła. Igrała z jej miłością. Po raz kolejny zdeptała to, co Saga jej ofiarowała. A przecież dawała jej całą siebie!
Zacisnęła powieki, odwracając głowę w bok. Nie mogła znieść tego widoku, tej zdrady. Zagryzła wargę, hamując szloch, nie chciała bowiem pokazywać, jak bardzo ją to zabolało. Napięła wszystkie mięśnie, dłonie oplatając wokół łańcuchów w ostatnim zrywie buntu. Żal przeobrażał się w gniew, a z gniewem przychodziła chęć zemsty. Zemsty za ból, za krzywdę, za zdradę. W jej oczach błysnęła czerwień, gdy w przypływie złości szarpnęła się na łańcuchach, ignorując protesty obolałego ciała. Z jej suchego niczym pustynie Atsui gardła wyrwał się przeciągły krzyk będący mieszanką frustracji i protestu. Szarpała łańcuchy raz po raz, patrząc na całującą się parę z istną nienawiścią w teraz już krwistych oczach. Skoro straciła wszystko, mogła postawić na szali to samo. Wszystko to, co jej pozostało. Jej życie, rozdzierający ciało ból, a także każdą emocję, jaka w niej wezbrała. Wszystko w tej jednej chwili eksplodowało i nie obchodziło ją już nic. Przyszłość nie miała znaczenia. Kazuo mógł ją teraz nawet zabić, zaryzykowała ten ostatni, desperacki raz.
0 x
Obrazek
Zablokowany

Wróć do „Sogen [394 r.]”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość