-Dziwne mają nas jak na widelcu i pozwalają na tyle swobody. -Hayakawie coś się nie podobało w tej sytuacji i bał się że zdarzy się zaraz coś złego. Nic więc dziwnego że gdy kolejna strzała z kartką papieru wbiła się w drzewo na którym stał chłopak odruchowo zaczął uciekać od drzewa. Obawiał się wybuchu, którego mógłby nie przeżyć, ale po paru skokach zorientował się że coś jest nie tak. Strzała nie wybuchła, a gdyby miała wybuchnąć to pewnie już by tak się stało. Mimo wszystko chłopak musiał zachować ostrożność i zamiast bezpośrednio ściągnąć strzałe stracił ja rzutem kunaja. Kartka odpadając rozwinęła się i nic się nie stało, nie nadlatywały też kolejne strzały, więc szybko pobiegł złapać kartkę i schował się za kolejnym drzewem.
-Założę się, że myśleliście, że zaraz wybuchnie, co nie? Tylko wy nie byliście naszym celem, cały czas was widziałem. Dziękuje, że nam nie przeszkadzaliście, oraz dziękuje za odrobinę zabawy, mam nadzieje że z ramieniem tamtego chłopaka wszystko będzie dobrze. Może jeszcze kiedyś się pobawimy.-Keion po przeczytaniu pierwszego zdania się uspokoił, a po przeczytaniu całego listu zdenerwował się że dali się tak wykiwać. Jedyne co mieli to dwie strzały i wiedzę o tym skąd mniej więcej nadleciały, mogli dzięki temu ustalić w którym kierunku porywacze uciekali, ale to było nie wiele. Po przeczytaniu kartki medyk zgniótł ja i ruszył do Ryu, przechodząc obok Oshiego by podrzucić mu kartkę. Nie bardzo wiedział co powiedzieć, ale uznał że lepiej będzie jeśli Senju sam to przeczyta i wyleczy jego ranę nieco później by chłopak zdąrzył ochłonąć. Haykawa zamierzał zacząć od obudzenia śpiącego Senju za pomocą Kai, a raną Oshiego zająć dopiero po konsultacji z młodszym towarzyszem bądź po wskazaniu Oshiego.
-Wstawaj mamy coś do obgadania. Dzięki że mnie posłuchałeś, ale szkoda że nie wszystko poszło zgodnie z planem.-Nie wszystko poszło zgodnie z planem było bardzo naciągane, ale wolał żeby Ryu sam się o tym przekonał.